• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn misjologiczno-religioznawczy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn misjologiczno-religioznawczy"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Władysław Kowalak

Biuletyn

misjologiczno-religioznawczy

Collectanea Theologica 43/3, 153-168

(2)

BIULETYN MISJOLOGICZNO-RELIGIOZNAWCZY

Z aw artość: I. DOKUM ENTY: K o ngregacja E w angelizacji L udów o pow oła­ niu m isy jn y m i fo rm acji m isjonarzy. II. SPRAW OZD ANIA. 1. M isjonarz o D zie n n iku m isjo n a rza . — 2. Zgon czołow ych m isjologów . III. OPRACOW A­ NIA. 1. Pom oc w rozw oju — przeszkodą w działalności m isy jn ej? — 2. S po­ łeczna d ziałalność K ościoła w Indonezji.*

I. DOKUMENTY

Kongregacja Ewangelizacji Ludów o powołaniu m isyjnym i form acji m isjonarzy

1. P ełn a tro sk i o odnow ę, d o m agającą się udziału w szystkich, k tó ry ch n ie ­ pokoi obecny kry zy s pow ołań, K o ngregacja E w angelizacji L udów p ra g n ie po­ dać biskupom i przełożonym gen eraln y m k ilk a m yśli o n iek tó ry ch asp ek ta ch p ow ołania m isyjnego o ra z o konieczności specjaln ej fo rm a cji tych w szyst­ kich, k tó rzy m a ją z a m ia r w yjechać n a m isje.

2. Pom im o w ielkich przem ian s tr u k tu r i obyczajów dzisiejszego społeczeń­ stw a, w ielkoduszność m łodych pozostaje niezm ien n a i n a p a w a otuchą. W iel­ koduszność ta p rz e ja w ia się bądź to w gotow ości słu ż en ia nieszczęśliw ym do­ tk n ię ty m różnym i klęskam i, bądź też pośw ięceniu się pracy d la ludów cier­ piących n a sk u te k n ied o stateczn y ch w aru n k ó w rozw oju, ja k to m a m iejsce w k ra ja c h Trzeciego Ś w iata. P ro b lem y p o trze b u jąc ej ludzkości co raz b ardziej sta ją się p ro b lem am i w spólnym i, w ym agającym i osobistego zaangażow ania. M łodzież o fe ru ją c a sw e usługi i zo bow iązująca się podjąć dłuższą lu b kró tszą służbę, najczęściej k ie ru je się m otyw am i ludzkiego b ra te rstw a , lecz także duchem au ten ty c zn ie chrześcijańskim .

3. P o d k reślen ie tego fa k tu pozw ala przypuszczać, że przyczyną kryzysu pow ołań, zw łaszcza m isyjnych, je st n ie ty lk o b ra k w ielkoduszności dzisiejszej młodzieży, lecz także n iedostateczne n aśw ietlen ie idei m isyjnej. Iluż to m ło­ dych ludzi nie dostrzega w ogóle w łaściw ej m oty w acji w yboru głoszenia E w angelii. A je d n a k n ak a z C hry stu sa: „Idźcie i n au c za jc ie w szystkie n a ro ­ dy” (Mt 28, 18) p o zo staje zaw sze w mocy. M im o to większość ludzkości jest jeszcze n iechrześcijańska.

4. J e s t rzeczą oczyw istą, że n ak a z C h ry stu sa odnosi się do całego Kościoła i je st d la niego pow ołaniem m isyjnym . M ylne je d n a k byłoby m niem anie, że działalność m isy jn a w y cz erp u je się w działalności K ościoła lokalnego, p o n ie­ w aż cały K ościół je st m isyjny. K ażdy K ościół lo kalny należy oczyw iście do K ościoła pow szechnego, uczestniczy w jego n a tu rz e i jego m isyjnym pow oła­ niu. K ażdy zatem K ościół lokaln y pow inien „jak n ajdoskonalej odzw ierciedlać * R edaktorem niniejszego b iu lety n u jest ks. W ładysław K o w a 1 a k SVD. W arszaw a.

(3)

Kościół pow szechny” (DM 20), a zatem pow inien być gotowy „iść”. Z obo­ w iązanie tego ro d zaju nie m oże je d n a k być w ypełnione p rzez w szystkich. Tym n iem niej je d n a k je st oczyw iste, że k ażdy K ościół p a rty k u la rn y je st zo­ bow iązany ta k w ychow yw ać sw oich członków , by uczynić to „pójście” m ożli­ w ym i ła tw y m dla tych, któ rzy p rze z osobiste d ary i charyzm aty czują się do tego pow ołani.

5. W tym sensie n ie istn ieje żad n a różnica m iędzy K ościołam i m łodym : a K ościołam i starym i, ja k ak o lw ie k byłaby ich sy tu a cja rozw ojow a. D latego też sobór n ie w a h a się zachęcać, by m łode K ościoły ja k n ajp rę d z e j czynnie uczestniczyły w pow szechnym dziele m isyjnym Kościoła, w ysy łając m isjonarzy d la głoszenia E w angelii n a całym świecie, chociażby sam e cierpiały n a b ra k k ap łan ó w (DM 20).

6. M usim y zatem odnow ić d u c h a w iary, k tó ry nam pozwoli p rzy ją ć n ak a z C hrystusa. M usim y w yjaśn iać m łodym a u ten ty c zn ą w artość ew angeliczną m isyjnego „idźcie”, pom im o naglących po trzeb czy n aw e t bezpośredniej k o ­ nieczności w y n ik ając ej z sy tu a cji lo k a ln ej. W ielkoduszność m łodych w zglę­ dem ich cierpiących b raci może stać się rzeczyw istym zarodkiem pow ołania m isyjnego. N ie tru d n o będzie dać im d o zrozum ienia, że każda pom oc, jeśli m a być praw d ziw a, m u si odnosić się do całej osoby ludzkiej, a w ięc i do jej potrzeb duchow ych. K ażdy w ięc w k ład w pro b lem rozw oju, jeśli m a być pełny, zm ierza z konieczności do ew angelizacji.

7. N akaz C h ry stu sa określa cel zaangażow ania m isyjnego: „nauczajcie”, W oczach w ielu ludzi cel ten tra c i sw ą w arto ść w obec pew nych ak tu aln y c h arg u m e n tac ji. Są tacy, którzy in te rp re tu ją u zn a n e przez sobór w artości du- ch ow o-m oralne ja k o zw olnienie z obow iązku m isyjnego, odnosząc je do o b ie­ canego i w ysłużonego przez C h ry stu sa zbaw ienia. Są i tacy, k tórzy u n ie ­ w aż n iają znaczenie n ak azu „idźcie i nau c za jc ie” tw ierdząc, że n ie m a potrzeby n a w ra c a n ia n a chrześcijaństw o ludów , k tó re ju ż k o rzy sta ją z owoców z b a ­ w ienia. T ym czasem w ypow iedzi soboru są jedynie zach ętą do pogłębienia w iary w m oc ta jem n icy zbaw ienia. U nikniem y fałszyw ych w niosków z po­ w yższych rozw ażań, jeżeli zw rócim y uw agę n a w cielenie C hrystusa. R eligie ludzkie, ja k o p oszukiw anie p ie rw ia stk a boskiego, zaw ierały od n a jd a w n ie j­ szych czasów a u ten ty c zn e w artości duchow o-m oralne. A je d n ak C h ry stu s stał się człow iekiem , cierpiał, uniżył się i został w yw yższony d la zb a w ien ia w szy­ stkich ludzi (Flp 2, 6— 11). P ow ołanie m isy jn e to zaangażow anie, k tórego ce­ lem je st u trw a le n ie w czasie, w śród w szystkich narodów , odkupieńczego dzieła w cielenia. D uch ofiary, posłuszeństw a i oddania, k tó ry n a w zór C hry stu sa cechow ał m isjonarzy w szystkich czasów, m usi ich n ad a l ch arakteryzow ać. D okładniejsza znajom ość religii i k u ltu r czyni zaangażow anie m isy jn e b a r ­ dziej w ym agającym . W przeszłości tru d y podróży, niep ew n e w a ru n k i życia w d alekich i nieznanych k ra ja c h , n ad a w ały m isjom p ię tn o przygody, n ie ra z b o h atersk iej, godnej, by pośw ięcić życie d la C hrystusa. Obecnie asp ek ty p rz y ­ gody i niepew ności zanikły, a m isjonarzom zaleca się coraz w iększą gotowość b rate rsk ieg o zbliżenia się do lu d ó w innych k u ltu r i innych typów religijności. W ym aga się od nich głębokiej sym patii, w y trw a łe g o studium m entalności i tra d y c ji m iejscow ych, cierpliw ości w k o n ta k tac h , uprzejm ości i szlachetności w b ezinteresow nej posłudze. O czywiście ta gotowość i to sp otkanie nie m a ją w artości sa m e w sobie, m a ją je d n a k sk u teczn ie uobecniać C hrystusa.

8. „N auczać” — to złączyć ludzi bezpośrednio i osobowo z Jezusem C h ry ­ stusem . T ak ie je d n a k złączenie z C hrystusem nie za w iera w sobie w yrzeczenia się w artości m oralnych i duchow ych sw ojej tra d y c ji i w łasnej k u ltu ry , w ręcz o d w ro tn ie: p o zw a la je pogłębiać i u doskonalać przez p o znanie w Bogu w sp ó l­ nego Ojca, „który ta k um iłow ał św iat, że S y n a sw ego jednorodzonego dał, a b y każdy, k to w niego w ierzy nie zginął, a le m ia ł życie w ieczne” (J 3, 16). K to ­ kolw iek zatem je st posłany, nie m oże n a rz u cać sw ej w łasnej k u ltu ry , jako części orędzia, k tó re głosi. N aw et choćby to było u w aru n k o w an e koniecznoś­ cią, p o w in ie n w pew nej m ierze w yrzec się jej, aby ty lk o przekazyw ać ludom

(4)

ew angelizow anym w yłącznie słow o Boże. Za p rzykładem Je zu sa m isjonarz zaw sze pow inien być gotow ym p o w ied zieć: „A n au k a, k tó rą słyszycie nie jest m oja, a le tego, k tó ry m n ie posłał, O jca” (J 14, 24). G dy p o trafi uw ażać się za nosiciela słow a, k tó re nie je st jego, lecz Boga, w tedy u d a m u się stw orzyć sw ą działalnością zaczyn, z pełnym je d n a k poszanow aniem dla k u l­ tu ry m iejscow ej. S p ecjalne przygotow anie pow inno uzdolnić m isjo n arza do praw dziw ego p rzy sto so w a n ia się, do w łączenia się w k u ltu rę m iejscow ą na w zór C h ry stu sa wcielonego, k tó ry w szedł w k u ltu rę i życie ludzi swego cza­ su, by przez sw ą obecność stać się zaczynem odnow y i pełniejszego rozw oju. 9. Te podstaw ow e rozw ażania trz e b a zgłębić i dostosow ać do specyficznej sytuacji i faktów , do k tó ry ch się odnoszą. P rężność k u ltu ro w a jest żywa i prow adzi do n ie u sta n n y ch przekształceń, ja k to m ożem y sobie zdać spraw ę odnośnie k u ltu ry , do k tó re j każdy z nas należy. N asuw a się rów nież koniecz­ ność b a d a n ia i surow ej k ontroli sytuacji, w k tó rej rea lizu je się działalność m isyjna. S kuteczność jej zak ład a i w ym aga uprzedniego przygotow ania ogól­ nego, k tó re pozw oli m isjonarzow i, kapłanow i, zakonnikow i czy zakonnicy i św ieckiem u p racow nikow i m isyjnem u zdać sobie sp raw ę z rzeczywistości k u ltu ra ln e j środow iska, w któ ry m p rac u je. M łodzież chce m ieć pewność, że z w rac ają c się z za u fan ie m do in sty tu tu lub biorąc udział w ja k iejś in ic ja ­ tyw ie, będzie k ie ro w a n a i p rzygotow ana w ta k i sposób, że tam , gdzie ją ideał m isyjny prow adzi, działan ie jej będzie rzeczyw iście pożyteczne i s k u ­ teczne. P raw d o p o d o b n ie nie b ra n o dostatecznie pod uw agę fak tu , że u z a sa d ­ nione niezadow olenie z otrzym anej form acji je st je d n ą z najpow ażniejszych przyczyn kryzysu -powołań m isyjnych.

10. To p raw d a, stw ie rd z a sobór, że in sty tu ty są n ad a l niezb ęd n e (DM 27), by daw ać g w a ra n c ję i ciągłość działalności m isy jn e j. Lecz je st rów nież p ra w ­ dą, że* ich s tr u k tu r a i form acja, k tó rą d a ją m łodym , m uszą odpow iadać rz e ­ czyw istym potrzebom naszej epoki i szczególnej sytuacji, w jak ich ich człon­ kow ie p rac u ją. I n s ty tu ty odbyły już sw e k a p itu ły nadzw yczajne, k tó ry ch

w ym agał sobór. K ongregacja zn a dobrze p rac e i ducha, k tó ry je ożyw iał. Cie­ szy się z tego i dzieli nadzieję każdego in sty tu tu , że u p rag n io n a odnow a uw idoczni się w k ró tce w now ym zapale i now ej energii. D latego należy roz­ w ijać dzieła rozpoczęte w ta k w ielkiej szczerości in te n cji i z ta k ą apostolską odw agą. T rzeb a rów nież, p o k ład ając ufność w Bogu, stosow ać p rzy ję te dy­ rektyw y w duchu o tw arto ści i realizm u.

11. P o trz eb a je d n a k w ielkiej rów now agi sądu i postępow ania. S tudium m i- sjologiczne i b a d a n ia stosow anych m etod, k tó re ro zbudzają zain tereso w an ie n aw et poza środow iskam i m isyjnym i, często p o d k reśla ją b rak i przeszłości w sposób je d n o stro n n y i negatyw ny. U znać ograniczoność m etod pow nego okresu czasu, w p o ró w n a n iu z dzisiejszą sy tu a cją i dzisiejszym i w ym aganiam i, nie oznacza b y n ajm n ie j rów noczesnego p o tęp ien ia działalności m isyjnej, a zw łaszcza g an ien ia m isjonarzy, którzy te m etody stosowali. O biektyw na i historyczna ocena w ym aga zdania sobie sp raw y z okoliczności, czasu, roz­ m iarów , szczególnych cech i skuteczności k u ltu ra ln e j działalności m isyjnej. B adanie i p o ró w n y w a n ie z m etodam i innych czasów, jeśli je st szczere, jest bardzo pożyteczne i pozytyw ne, gdyż d aje m ożliw ość skorzystania z dośw iad­ czeń przeszłości, by dostosować m etody działan ia do sytuacji obecnej.

12. Je st rzeczą pożyteczną, jeśli nie konieczną, u zupełnienie teologicznej i duchow ej fo rm acji m isjonarzy, inawet jeśli są k ap łan a m i-sp ec jalista m i w innych dziedzinach, zw łaszcza w dziedzinie w iedzy h um anistycznej. W w y­ borze zaw odu należy być otw artym , dynam icznym , sta ra ją c się przew idzieć, a inawet zorganizow ać p o trzeb y d n ia jutrzejszego. P ole d ziałan ia je st ogrom ne: od etnologii do lite ra tu ry , od psychologii do m edycyny. N ie m ożna niczego w ykluczać. T rzeb a liczyć się z in dyw idualnym i uzdolnieniam i, zaw sze je d n ak sp ecjalizację zaw odow ą trz e b a kierow ać k u o statecznem u celowi — ew ange­ lizacji i w y p ełn ian iu posługi k ap łań sk iej. K ażdy k a p ła n m usi pozostać zaw sze i przede w szystkim k apłanem .

(5)

13. A ktualność problem ów rozw ojow ych, zw łaszcza w k ra ja c h Trzeciego Ś w iata, często p row adzi do przesadnego p o d k reśla n ia ludzkich asp ek tó w roz­ w oju, ze szkodą d la duchow ych w artości ew angelizacji. J e s t p raw d ą, że in te ­ g raln y rozw ój człow ieka nie pozw ala n a ja k ik o lw ie k rozdział dziedziny d u ­ chow ej od po trzeb cielesnych i m a te ria ln y c h jego życia. P rzy k ład C h ry stu sa uczy n a s szacunku i hojności d la p o trzeb pożyw ienia, w olności i dobrobytu, odczuw anych p rze z ludzi w szystkich czasów. Uczy n as je d n a k rów nież, że człow iek nie żyje sam y m tylko chlebem , że celem czynienia dobrze, p ie lęg ­ n o w an ia chorych, b ro n ien ia p ra w obyw atelskich, je st doprow adzenie człow ie­ k a do u zn a n ia dobroci naszego O jca, k tó ry je s t w niebie oraz kochanie innych ludzi ja k braci. D ośw iadczenie w ykazuje, że osobisty w k ład m isjo n arza w rozw ój m a te ria ln y k ra ju , w k tó ry m żyje, będzie p rzy jęty i szanow any przez ludzi p rzede w szystkim dlatego, że w idzą w nim tro sk ę o dobrobyt trw a ły i duchow y, oraz o szacunek dla całego człow ieka, tzn. jego ciała i duszy.

14. S p ra w a pow ołań m isyjnych i fo rm a cji dotyczy tak że k ap łan ó w p ra c u ­ jących w K ościołach p arty k u la rn y c h . Ich „w y jazd ” je st auten ty czn y m w y ­ razem za an g ażo w an ia tych Kościołów. S ą one m isy jn e w pełnym tego słow a znaczeniu. P ow ołanie m isyjne k ap łan ó w to sp ecjaln a fo rm a posługi k a p ła ń ­ skiej, w y m ag a ją ca odpow iedniego przygotow ania. T rzeba je d n a k przyznać, że aż do d n ia dzisiejszego istn ie ją pew ne b ra k i w form acji księży d ie ce zja l­ nych, przeznaczonych do w yjazdu n a m isje. P o trzeb n e jest p rzygotow anie bezpośrednie, dotyczące ogólnej p ro b lem aty k i ew angelizacji w środow isku 0 k u ltu rz e niechrześcijańskiej o ra z szczegółowego rozeznania te re n u , w k tó ­ rym w y padnie im p ełn ić k ap łań sk ą posługę.

15. A by k sięża diecezjalni m ogli otrzym ać w łaściw ą form ację, należy p ro ­ w adzić k u rsy n a w e t indyw idualnie, w edług in d y w id u a ln ej potrzeby. N ie należą oni do in sty tu tó w życia w spólnego, lecz k ażdy z nich je st re p rez en ta n tem b rate rsk ie j w spólnoty m iędzy K ościołam i. Z n a jd ą się oni je d n ak w kon tak cie z m isjo n arzam i z różnych in sty tu tó w i b ę d ą m usieli stanow ić z nim i, podobnie ja k z k a p ła n a m i rodzim ym i, jedno p re sb y te riu m w okół m iejscow ego biskupa. D obrze byłoby skorzystać przy ich fo rm a cji m isyjnej z ośrodków m iędzyza- konnych, k tó re opatrznościow o p o w stały w o sta tn ic h la tac h z inicjaty w y różnych in sty tu tó w m isyjnych. N auczanie i sposób życia w ty c h ośrodkach ułożony je st pod k ątem przyszłej d ziałalności m isyjnej. P ro g ram y m ożna dostosow ać w zależności od p otrzeb poszczególnych k andydatów . O środki m ię ­ dzy zakonne są zapow iedzią coraz lepszej w spółpracy m iędzy in sty tu ta m i m i­ syjnym i, zgodnie z życzeniam i soboru. O dpow iedzą o n e o tyle lepiej celom, d la k tó ry ch pow stały, o ile będ ą sobie lepiej zd aw ały sp raw ę z różnych a sp ek tó w w spółczesnej działalności m isyjnej, n asta w ia ją c się rów nież n a p rz y ­ gotow yw anie księży diecezjalnych, a ta k ż e ludzi św ieckich.

16. Św ieccy prag n ący pośw ięcić się p ra c y m isyjnej m uszą m ieć przede w szystkim p ełn e przygotow anie i k w alifik a c je zaw odowe. W tym w zględzie trz e b a być b ard zo stanow czym , jeżeli chce się u n ik n ą ć z ich sstrony złudzeń 1 rozczarow ań przy w spółpracy. T rzeba rów nież koniecznie zadbać o ich form ację ascetyczno-teologiczną, a b y posługa ich m ia ła auten ty czn y c h a ra k te r m isyjny. T rzeb a ich tak że przygotow ać n a sp o tk an ie ze św iatem zupełnie o dm iennym k u ltu ra ln ie , by ich k o n ta k t zaw odow y był św iadom y i odpo­ w iedzialny, a o d działyw anie pozytyw ne i skuteczne. N ależałoby sobie rów nież życzyć, a b y św ieccy b ra li także udział w m iędzyzakonnych k u rsa c h fo rm a ­ cyjnych. P ra k ty k u je się to już w n ie k tó ry ch ośrodkach.

17.P rz ed sta w ien ie m łodym kapłanom , zakonnikom , zakonnicom i św ieckim zatw ierdzonego p ro g ra m u form acji m isy jn ej nie pow inno ich prze ra żać lu b zniechęcać. B yłoby to znakiem b ra k u p o w o łan ia m isyjnego. M łodzi p rag n ą jasnego spo jrzen ia n a spraw y i p rzygotow ania, k tó re um ożliw ią im skuteczną pracę. Z anim je d n a k się zaangażują, chcą zdać sobie sp raw ę ze złożoności problem ów , k tó re k ry je w sobie pociągająca ich słu żb a m isyjna. Jesteśm y

(6)

p rzekonani, że so lid n a fo rm a c ja je st n ajlep szy m śro d k iem przezw yciężenia kryzysu pow ołań. W e w szystkich w yp ad k ach d a je się m łodym m ożliwość sprecyzow ania o ra z w y jaśn ien ia czym je st obow iązek m isyjny, w spółdziała­ nie z D uchem Ś w iętym , k tó ry ich p row adzi k u w ielkodusznej ofierze dla spraw y m isy jn e j p rzez opuszczenie sw ojego k r a ju i pójście do innych narodów .

18. R e asu m u jąc te k ilk a uw ag podanych k u rozw adze b iskupom i przełożo­ nym generalnym , K o n g reg acja E w angelizacji L udów p rag n ie ożywić w nich w iarę w słow a C h ry stu sa o ra z w yrazić sw e z a u fan ie do dzisiejszej m ło­ dzieży, sta ra ją c e j się odpow iedzieć n a pow ołanie i w ym ogi odpow iedniego p rzygotow ania do w y p ełn ien ia m isyjnego n ak a zu C h ry stu sa w w yjątkow ych w aru n k ac h czasów obecnych.

w g „F ides”, w rzesień 1970 tłu m . ks. W ła d ysła w K o w a la k SVD , W arszaw a

II. SPRAW OZDANIA

1. Misjonarz o „Dzienniku m isjonarza”

D ziennik m is jo n a r z a 1 A ste rą B e r k h o f a je st ta k sugestyw nie napisany, iż czytelnik odnosi w rażenie, że m a do czynienia z ory g in aln y m dziennikiem , n apisanym przez p raw dziw ego m isjo n arza z te re n u . W ym ow a D zien n ika , p ro ­ wadzonego przez o jc a P. W i n t e r s a. fikcyjnego m isjo n a rz a z Czota N agpur, je st ta k u rze k ają ca , że g ran ic a m iędzy dom niem anym a u to re m D ziennika a rzeczyw istym au to re m całkow icie zanika. P o przeczytaniu je d n ak książki z ulgą się stw ierdza, że to tylk o pow ieść, a w ięc A ste r B e r k h o f m ia ł praw o stw orzyć sobie sw oje w łasn e postacie m isjonarzy, sw oje w łasne problem y, w łasną w ioskę z „sępam i siedzącym i n a d ac h ac h ” (s. 8), gdzie słyszeć m ożna »»wyjące głosy m a łp ” (s. 9) — z jaw isk a a b so lu tn ie n iespotykane w p ra w d z i­ wych w ioskach w Czota N agpur. Mógł też kazać zam ieszkać sw oim m isjo ­ narzom , o. W i n t e r s o w i i o. L a g r o u osobno, w w alących się lepiankach, kąpać się za chatą, spać n a m a ta c h n a ziemi.

P raw d ziw i m isjo n arze w C zota N ag p u r — n ie ci z pow ieści — m ieszkają w spólnie w prostych, a le solidnie zbudow anych dom kach. S pecjalną uw agę zw raca się n a za m k n ię te m iejsce do k ąp an ia, ta k konieczne w tropiku. W ielka kadź z w odą i naczynie do p o lew an ia się w w iększości w ypadków zastęp u je prysznic. N ik t też n ie w zy w a do pom ocy „C arolusów ” (s. 7), bo to m ąciłoby spokój sielan k i k ąpielow ej (m im o p ry m ityw nego urządzenia), n ajw iększej przyjem ności m isjo n arza podczas pory gorącej. A p o k ąpieli m isjo n arz rozciągnie się n ie na m acie, a le n a znośnie w ygodnym łóżku.

A ster B e r k h o f n a p ew n o je st dobrym m istrzem pióra, a le b ardzo p o ­ w ierzchow nym zn aw cą m isji i m isjonarzy, n iep o trzeb n ie dram aty zu jący m w aru n k i życia i p rac y m isjonarzy opisyw anych regionów . P rzez swój D zien­ n ik rzucił p o n u ry cień n a je d n ą z n ajb ard zie j dynam icznych m isji K ościoła k a ­ tolickiego w In d iac h i n a jej dzielnych m isjonarzy, re k ru tu ją c y c h się w w ięk­ szości z jezuitów belgijskich. Jeg o k sią żk a w yw ołała zrozum iałe oburzenie w łaśnie w śród sam ych m isjonarzy z Czota N agpur. Rzeczyw istość bow iem Kościoła m isyjnego n a tym te re n ie różni się w sposób zasadniczy od dzien­ n ik a berkhow skiego m isjonarza.

1. C h rześcijan ie z C zota N ag p u r to p ra w ie w y łącznie ludzie z plem ion p ie r­ w otnych, ta k zw ani A dibasi (adi —początek, basi = m ie szk a n ie c — ci, co od sam ego początku byli w Indiach, czyli p ie rw o tn i m ieszkańcy su b k o n ty n e n tu

1 A ster B e r k h o f , D zie n n ik m isjo n a rza , tłum . z franc. Zofia M i l e w s k a , W arszaw a 1972, Inst. Wyd. PAX.

(7)

indyjskiego). Liczba A dibasów w In d iach w ynosi ponad 29 m ilionów . N a j­ w ięcej k ato lik ó w je st z plem ion O raon, M unda, K issan i K h aria, zam ieszku­ jących okolice Ranczi. Z nam tych ludzi dobrze, bo jestem w śród nich jako m isjo n arz ju ż 22 lata. To p raw d a, że byli oni „poniżani i ciem iężeni przez sw oich p an ó w ”, ale to już przeszłość. S tu le tn ia p ra c a m isjonarzy c h rz eśc ija ń ­ skich w śród nich oraz specjalne, o ch ro n n e p ra w a p ań stw o w e p ostaw iły ich n a nogi i um ożliw iły znalezienie w łasnego m iejsca w now oczesnych, n ie p o d le­ głych In d iac h (a te czasy opisuje B e r k h o f). Ich „w ielkich, zgłodniałych ócz

(s. 9) nie p rzep ełn ia rozpacz”, lecz w rodzona filu tern o ść i w esołość o ra z bez­ tro sk a życia. W łaśnie te cechy zw róciły n a mich uw ag ę pierw szych m is jo ­ narzy i spow odow ały początek p racy m isy jn ej n a w yżynie Czeta N agpur. E ko­ nom icznie sto ją bardzo nisko. Rodziny m ogą z tru d n o ścią w yżyw ić się z m a ­ łych pólek w dżungli. T ru d n ią się u p ra w ą ryżu. Dzisiaj w m iejscach już b ard ziej n aw odnionych sieją pszenicę ja k o drugi plon. „U praw y jęcz m ie n ia” (s. 6) nie znają. Ż yją w odręb n y ch w ioskach, nie m ie sz ają się z m u z u łm a ­ nam i czy też kastow ym i hind u istam i. W o k ręg u R anczi i przyległych te re ­ nach je st około 600 tys. katolików . Liczba dość w ielka, aby w zbudzać w nich dobre sam opoczucie pew ności i znaczenia. M am y już m iędzy nim i 1 a r c y ­ biskupa, 3 biskupów i k ilk u posłów do sejm ów stanow ych. Są w śród nich kap łan i, lek arze i wysocy u rzędnicy ad m in istra cy jn i. J e s t n aw e t profesor u n iw ersy te tu , inży n ier i około 3 tys. nauczycieli szkół w ioskow ych. W idać, że m etody m isyjne szły w dobrym k ie ru n k u .

2. R ozruchy relig ijn e w In d iac h (s. 12) w y stę p u ją m iędzy najw iększym i gru p am i relig ijn y m i Indii — h in d u istam i i m uzułm anam i. C hrześcijanie jako m niejszość re lig ijn a m oże czuć się czasem zagrożona. Je dnakow oż psychoza p rześlad o w an ia, n a ja k ą cierpi o. W i n t e r s i jego katolicy, je st m ało u z a sa d ­ niona i w Czota N agpur nie istnieje.

3. M etody naw racan ia, a) C hrzty „krad zio n e” (s. 5j2), u p ra w ia n e przez

o. L a g r o u , „łowcę dusz” (s. 58), ta k sam o ja k i pod stęp n e ud zielan ie s a ­ k ra m e n tu m ałżeń stw a m łodej p a rz e hinduistycznej „m iędzy krzakam i, tro ch ę z boku od ścieżki” (s. 53) są szczytem naiw ności i kom pletnej ig n o ran c ji a u to ­ ra, piszącego o pracy m isyjnej w dobie relig ijn ej odnow y w Indiach, b) S to ­ sunek pracy społecznej m isjo n arza do naw ró ceń je st p o trak to w a n y nieco pow ażniej, a le i on tch n ie prym ityw izm em , gdy a u to r w idzi „pogan p rz y j­ m ujących chrzest, aby się zbliżyć d o księdza, kiedy zasiadł przed kościołem z w orem ry ż u ” (s. 98). F ak tem jest, że m isjo n arze p rac u jąc y w Czota N ag p u r i sąsiednich te re n ac h ja k S am balpur, gdzie ja p rac u ję, zbliżyli się do A d ib a ­ sów nie ty lko z „E w angelią słow a” w ręku, ale też z „ew angelią c h leb a” - nie tyle ro zd aw ając chleb, ile raczej pom ag ając ludziom., ażeby m ogli dopom óc sam ym sobie. Z akładali b an k i ryżow e, ażeby biednego ro ln ik a uw olnić od lichw iarzy, budow ali przychodnie lekarskie, a p rzede w szystkim szkoły pod­ staw ow e n a w e t w najodleglejszych osiedlach w dżungli. N a podłożu w dzięcz­ ności w y ra sta ło ziarno łaski naw rócenia. Czota N ag p u r było św iadkiem m a­ sow ych n aw ró ceń z anim izm u, religii w yznaw anej przez A dibasów . N aw et i w o sta tn ic h czasach Kościół katolicki z Czota N ag p u r rośnie i dynam izu je się, nie tylko dzięki przyrostow i n atu ra ln e m u . N aw rócenie nie d aje p ra w a do jak ich k o lw iek korzyści m aterialn y ch , ale raczej n a k ład a now e obow iązki fi­ nansow e do w spom agania swojego Kościoła. Czynią to przez ofiarę „garści ry żu ”, ilekroć g o tują posiłek dla rodziny. A poza tym na u trzy m an ie swoich szkół m isyjnych każda rodzina d aje rocznie 20 kg niełuszczonego ryżu.

4. R ozw ażania lek arza S u r a b h a i o stopniu p raw dziw ości naw ró ceń lu ­ dzi z p ierw o tn y ch szczepów (s. 155), ja k też re flek sje o. H e n k e l a nad w łaściw ością w y b o ru pola m isjo n o w an ia (raczej nieść słow o Boże do w ie l­ kich, praw d ziw y ch Indii, do ludzi z w yższych kast, n iż do zacofanych i n ie ­ znanych A dibasów ), są najp ięk n iejszy m i i najgłębszym i rozdziałam i D ziennika. D ostarczają one n ieraz pow odów do a ta k u n a m isjonarzy ze stro n y hinduistów , jak i p rzedm iotu ciekaw ych dyskusji m iędzy sam ym i m isjonarzam i.

(8)

5. N a końcu chcę pośw ięcić choć k ilk a słów głów nym osobom D ziennika, m ianow icie m isjonarzom . A ster B e r k h o f to p ro ro k duchow ego kryzysu posoborowego, dlatego też n a siłę k ryzys ten p rzy p isu je całej a rm ii zdyscypli­ now anych m isjonarzy, gorliw ym duchow nym , w esołym i jow ialnym jezuitom flam andzkim z Belgii, p racu jący m w Czota Nagjpur. N ajg w ałtow niejsze sp rz e ­ ciwy i zap rzeczenia w obec D ziennika m isjonarza przyszły w łaśnie z ich strony. O. W i n t e r s , o. L a g r o u , o. H e n k e l i b iskup L. C o u d r o n nie w ychodzą poza ram y D ziennika: nigdy ta k ich m isjo n arzy w Czota N ag p u r nie było, n ie m a i oby te ż tacy nigdy tu ta j nie przyszli!

Ks. M arian Ż ela ze k SVD , B ondam unda (d iec. Sam balpur), Orisa, Indie

2. Zgon czołowych m isjologów

K s . G e o r g O t t o S c h u r h a m m e r S J (1 8 8 2 — 1 9 7 1)

O kazją do przy p o m n ien ia życia i tw órczości S c h u r h a m m e r a je st 90-ta rocznica jego u rodzin (25 IX) oraz 420-ta rocznica śm ierci św. F ran ciszk a X a v e r e g o (3 X II 1552)^ którego S c h u r h a m m e r był n ajw iern iejszy m i n ajw y b itn ie jszy m biografem . Z biega się to a k tu a ln ie z JöO-leciem kanonizacji św. F ran ciszk a przez G r z e g o r z a XV w 1622 r.

S c h u r h a m m e r to postać u nas n iem al zapoznana, a przecież niem ało w nosząca do h isto rii m isji, zw łaszcza w Azji, co przy dzisiejszym zain te re so ­ w an iu k ra ja m i Trzeciego Ś w iata o ra z a k tu a ln e j sytuacji m isjoiogii polskiej nie pozostaje chyba bez znaczenia.

U rodził się 25 IX 1882 w Badenii, n ied alek o F r y b u r g a 1. N aukę g im n azjaln ą p o b ierał w D u rlac h i K arlsru h e. Po dw óch la ta c h stu d ió w teologicznych w e F ry b u rg u w stę p u je w 1903 r. do Tow arzystw ra Jezusow ego. W la tac h 1908— —1912 p ra c u je ja k o n auczyciel i w ychow aw ca w St. M ary College w B om baju, gdzie w y k ład a ang ielsk i o raz geografię in d y jsk ą i historię. Św ięcenia k a p ła ń ­ skie p rzy ją ł w 1914 r.

S ch u rh am m er to p rze d e w szystkim znaw ca k u ltu ry i h isto rii m isji w Azji oraz w yb itn y hag io g raf św. F ra n cisz k a X a v e r e g o . B ad an ia biograficzne w iąże z n ajszerszym k o n tek stem historycznym i kultu ro w y m , poniew aż u w a ­ żał, że tylko w te n sposób m ożna zrozum ieć w y d arzen ia z życia i działalności św. F ranciszka. Od 19<17 r. n ależy d o kolegium redakcyjnego „K atholische M issionen” (do 1932 r.), gdzie zam ieszcza sp o rą ilość arty k u łó w . W latach 1923—1924 p rze b y w a jąc w P ortugalii, o d k ry w a w różnych a rc h iw ach w iele u n ik a ln y ch d o k u m e n tó w dotyczących życia św. F ra n c is z k a 2. W 1932 r. został pow ołany do now ozałożonego In sty tu tu H istorycznego T J w Rzym ie i je d n o ­ cześnie ja k o w y kładow ca n a U n iw ersy te t G regoriański. Był członkiem w ielu to w arzy stw n aukow ych oraz doktorem h.c. u n iw e rsy te tu w e F ry burgu.

Podróże były nieodłącznym elem entem jego p rac y naukow ej. W 1952 r. o d ­

1 Por. J. B e c k m a n n SMB, P. G. S ch u rh a m m e r zu m 80. G eburtstag, NZM 18/1962/217—219; t e n ż e , P. G. S ch u rh a m m e r z u m G edächtnis, NZM 28/1972/ /70—71; J. W i c k i , P. G. S ch u rh a m m e r S J zu m 80. G eburtstag, ZMR 46/1962/ /252—253.

2 M. in. o d n alaz ł tu H istoria do Japao L uisa F r o i s a S J z 1953 r., z a w ie ra ­ jącą h isto rię m isji z la t 1549—1578, Jego p ra c a Die G eschichte Japans jest tłum aczeniem i opracow aniem drugiej części tego dzieła (por. B ibliotheca M issionum IV, 1751). S c h u r h a m m e r w ydał te ż p rac ę o F ern ao M endez P i n t o i jego P eregrincam z 1611 r. J a k d otąd je st to n ajle p sz a p ra c a o a u ­ torze i jego dziele (por. B ibliotheca M issionum V, 182).

(9)

w iedza p o ra z dru g i Indie. W la ta c h 1956—57 po d ró żu je szlakam i św. F ra n ­ ciszka (Japonia, M alakka, Ceylon), o d sz u k u jąc jego ślady i d o k ła d n ie je opisując. W ro k u 1957 o trzy m ał S c h u r h a m m e r z rą k p re z y d e n ta N R F W ielki K rzy ż Z asługi. Z estaw iona b ib lio g rafia jego p ra c liczy p onad 400 ty tu łó w 8.

W 80 rocznicę u rodzin o. S ch u rh a m m e ra (1902) w znow iono n ie k tó re z jego dzieł. W 1963 i 1964 r. wydaino tzw . O rientalia d ru g i to m G esam m elte S c h r if­ ten, z a w ie ra ją c y 42 rozpraw y o ra z X a ve ria n a — to m trzeci G esam m elte S ch rifte n , z a w ie ra ją c e 36 rozpraw , a w 1965 r. V aria w dw óch częściach. W cześniej już, w 1955 r. u k az ał się ta m I m o n u m e n ta ln eg o dzieła F ranz X a ­ v e r . Sein L e b e n u n d seine Z eit, t. I: Europa 1506—1541, F re ib u rg i. B. 1955. P ra c ę n a d tą b io g rafią k o n ty n u o w ał do 1971 r. W zw iązku z n ią p isa ł do red a k cji „K atholische M issionen” : „Tom II, część d ru g a m ego w ielkiego ży­ ciorysu X a v e r e g o je st w d ru k u . R ów nocześnie kończę tom trzeci Japan u n d China... G dyby Bóg d a ro w a ł m i jeszcze 10 dalszych lat, skończyłbym n astęp n y c h p ięć to m ó w ” 4. N ie skończył ich. Z m a rł w In sty tu cie H istorycznym T J w Rzym ie.

P ra c e S c h u r h a m m e r a są dziełam i pierw szej jakości. W szelkie o praco­ w an ia m isjologów , histo ry k ó w kolonializm u i o rien talistó w bez u w zg lę d n ia n ia jego d o ro b k u n au k o w eg o b ędą połow iczne i niekom pletne.

K s. R o m a n M ałek S V D , P ieniężno

O. J ó z e f A l f o n s S c h n u s e n b e r g O F M ( 1 8 8 7 — 1 9 7 1) D nia 28 IX 1971 r. zm arł w R zym ie A lfons S c h n u s e n b e r g , jed en z n a j ­ w iększych w spółczesnych m isjonarzy n a D alekim W schodzie. U rodził się 17 V II 1887 w L in te l (W estfalia). W 1906 ro k u w stą p ił do zakonu fra n cisz­ kan ó w w p ro w in c ji saksońskiej św. K rzyża. D nia 14 III 1913 r. p rz y ją ł św ięcenia k ap łań sk ie, a w n astęp n y m ro k u w y jec h ał jako m isjo n a rz do Chin. P ra co w ał n a jp ie rw w C inan (Szantung), a n astęp n ie przez k ró tk i czas w Cingtao. W 1915 r. pow rócił do C inan i tu p o d ją ł w y k ład y z filozofii w se ­ m in a riu m duchow nym . R ów nocześnie pro w ad ził b ad a n ia języka chińskiego, 8 H. R a h n e r SJ — L. P o l g a r S J, Bibliographie des P. G eorg Sch u r- h a m m er S J (1907—1957), A rchivum H istoricum S J 26/1957/422—452. Oto n ie ­ k tó re w ażniejsze pozycje: Die R eise des hl. F ranz X a v e r durch die S c h w e iz, S chw eizerische R u n d sch au 17/1916/f. I; Der hl. Franz X a v e r u n d das hl. K öln, K M 46/1917/45—56; Die asiatische M issionslage zu r Z eit des hl. F ranz X a v e r (1551), P rie s te r un d M ission (1918)45—59; Das S ta d tb ild K yotos zu r Z e it des hl. F ranz X a ve r, A nthropos 14— 15(1919—1920)821—856; F ranziskus X a v e - riu s, der A p o ste l des O stens, A achen 1920; Der hl. F ranz X a v e r der A p o stel v o n In d ie n u n d Japan, F re ib u rg 1925 (polskie w yd.: Ś w ię ty F ranciszek K sa ­ w e ry A p o sto ł I n d y j i Japonii, tłu m . Ks. S tefan K o m o r o w s k i T J, K ra ­ ków 1927); Die G eschichte Japans (1549—79) v o n P. Louis Frois SJ, L e ip ­ zig 1926; Die zeitgenössischen Q uellen zu r G eschichte P ortugiesisch-A siens und seiner N a chbarländer... zu r Z e it des hl. F ranz X a v e r (1538—1552), T o k y o -L e ip ­ zig 1932; Das K reb sw u n d er X a v e rs — eine buddhistische Legende, ZMR 46(1962)109— 121; M iran Sahib, ein m oham m ed a n isch es G egenstück zu Franz X a v e r , ZMR 51(1967)26—39, ,146—161; O rientalische B riefe aus der Z e it der hl. F ranz X a v e r (1500—1552), E u n te s D ocete 21(1968)255—301. P o n ad to należy w spom nieć o licznych a rty k u ła c h n a łam ach „K atholische M issionen”, „S tim ­ m en d e r Z eit”, „G reg o rian u m ”, „A rchivum I n s titu ti H istorici S J ” , .,B ibliotheca A sia M a jo r” i innych periodyków . G ru n to w n e om ów ienie p ra c i działalności S c h u r h a m m e r a czeka n a realizację.

(10)

owocem k tó ry ch był słow nik łacińsko-chiński pt. T erm inologia philosophica, opracow any w espół z o. N i t t l e r e m SVD i w y d an y w 192(1 r. W latach 1922—29 S c h n u s e n b e r g p rze b y w a ł w USA, gdzie organizow ał zbiórkę o fiar p ieniężnych n a m isje, a n astęp n ie znow u w rócił do Chin. O trzym ał w ów czas no m in ację n a p ro w ik ariu sz a apostolskiego m isji i rów nocześnie zo­ s ta ł re k to re m sem in ariu m oraz p rofesorem teologii, a w 1930 r. ponadto zakonnym przełożonym m isji. W reszcie w 1934 r. o trzy m ał jeszcze jed n ą n om inację: został d eleg atem gen eraln y m z ju ry sd y k c ją nad w szystkim i m isjo­ narzam i fran ciszk ań sk im i w C hinach. Po p rze p ro w ad z en iu w izy tac ji podleg­ łych sobie p laców ek doszedł do przekonania, że konieczne je st założenie dom u form acyjnego d la m isjonarzy, gdzie obok n au k i języ k a chińskiego p o zn a w ali­ by dzieje k u ltu ry i obyczajów chińskich. Dom ta k i m ia ł pow stać w stolicy p aństw a, w P ekinie. T rudności je d n a k były pow ażne. D la ich przezw ycięże­ n ia u czynił S c h n u s e n b e r g k ro k bez p rec ed en su ja k n a ów czesne czasy : zw rócił się o pom oc i ra d ę do re k to ra szkoły języ k a chińskiego w P ekinie, prow adzonej p rzez m eto d y stó w am ery k ań sk ich . I pom oc tę otrzym ał. F ra n ­ ciszkańska szkoła fo rm a cy jn a p o w sta ła w 1936 r. O ficja ln a jej nazw a b rzm iała „S tudium Ję zy k a C hińskiego”. Obok n au k i ję zy k a słuchacze p oznaw ali li­ te ra tu rę k lasyczną i w spółczesną Chin, h isto rię p a ń s tw a o ra z d zieje m isji katolickich, m ieli rów nież w y k ład y z teologii d u sz p a ste rstw a i p ra w a m is y j­ nego w zastosow aniu d o w aru n k ó w m iejscow ych. R ektorem szkoły został B eatus T h e u n i s s e n OFM, Belg, nauczycielam i zaś Chińczycy. N a w ykłady w stu d iu m uczęszczali rów nież członkow ie inn y ch zakonów . S c h n u s e n b e r g zarządził, że n a u k ę m a ją podjąć nie ty lk o now i m isjonarze, lecz rów nież ci, k tórzy ju ż od szeregu la t ta m pracow ali.

W 1942 r., gdy z pow odu d ziała ń w o jen n y c h k o n ta k ty z Rzym em były u trudnione, S c h n u s e n b e r g o trzy m ał rozszerzoną w ładzę d eleg a ta g e ­ neralnego n a w szy stk ie fra n ciszk ań sk ie te re n y m isy jn e n a D alekim W schodzie. W 1945 r., jeszcze p rze d zakończeniem d zia ła ń w ojennych, S c h n u s e n b e r g podjął m yśl za łożenia w P ek in ie F ranciszkańskiego S tu d iu m B iblijnego. Jego celem było tłu m ac ze n ie k siąg P ism a św. n a język c h iń sk i o ra z szerzenie znajom ości B iblii p rzez organizow anie w ystaw i w y d aw an ie kom en tarzy o raz broszur popu larn o n au k o w y ch . W 1948 r. stu d iu m to przen iesio n o d o H ongkon­ gu, gdzie istn ie je d o dziś. Jego pierw szym k ie ro w n ik iem by ł G ab riel A l g e r a OFM.

W la ta c h 1947—1950 d eleg a t p rze b y w a ł w H ongkongu, n a s tę p n ie u d ał się (1951) do Ja p o n ii i tu w T okio założył dom d e leg a tu ry generaln ej. Tu ró w ­ nież dzięki jego in ic ja ty w ie p o w sta ła szkoła języka japońskiego, o tych s a ­ mych założeniach i celach, co szkoła pek iń sk a, a n a stę p n ie c e n traln e sem i­ n ariu m duch o w n e zak o n u w T okio (1952), c e n tra ln y n o w ic ja t w K ita -U ra w a (1953) i w reszcie F ra n cisz k ań sk ie S tu d iu m B ib lijn e w Tokio (1956), założone na prośbę episk o p atu japońskiego w edług w zo ru stu d iu m chińskiego.

D nia 5 V II 1957 r. S c h n u s e n b e r g został pow ołany n a se k re ta rz a ge­ n era ln ej m isji i w szedł d o za rząd u g eneralnego zak o n u w Rzymie. S p raw am i m isji n a D alekim W schodzie in te reso w ał się ju ż ty lk o pośrednio. Jeszcze w 1954 r. p o w sta ła m yśl u tw o rze n ia w S ing ap u rze K atolickiego In sty tu tu Socjologicznego, zrealiz o w an a w 1957 r., ju ż po w y jeździe S c h n u s e n b e r g a do Rzym u. C elem in sty tu tu je st tłum aczenie kościelnych dokum entów o p ro ­ blem atyce społecznej o ra z działalność d u sz p aste rsk a w śró d różnych g ru p spo­ łecznych i religijnych. W 1964 r. p o w stało w S eulu (Korea) stu d iu m fo r­ m acyjne n a w y p ró b o w an y ch ju ż w zorach in sty tu tó w językow ych w C hinach i Japonii.

W 1960 r. S c h n u s e n b e r g został k o n su lto re m K ongregacji R ozkrzew ie- nia W iary, a n astęp n ie członkiem kom isji przygotow aw czej S oboru W a ty k a ń ­ skiego II. Z m a rł 28 w rz eśn ia 1971 r. w Rzymie.

(11)

III. OPRACOW ANIA

1. Pomoc w rozwoju — przeszkodą w działalności m isyjnej? (dokończenie)

1. Z ł ą c z e n i e m i s j i i p o m o c y w r o z w o j u

Pom oc w rozw oju ja k o w spółczesna fo rm a i w yraz sp o łeczno-charytatyw nej służby, stanow i in te g ra ln ą część zbaw czej służby Kościoła, a ty m sam ym należy do całości m isji chrześcijańskich. J e s t ona nie tylk o czym ś godnym polecenia, lecz in te g raln y m przyczynkiem , w kładem jej apo sto latu . Ja k o szczególne św iadectw o chrześcijańskiej m iłości i chrześcijańskiego życia od­ po w iad a ja k n a jb a rd z ie j istocie m isji ch rześcijańskiej, n aw e t jeżeli nie stoi bezpośrednio w służbie ew angelizacji i n ie je st narzędziem do „ n a w ra c a n ia ”. M a n a celu i odnosi się do człow ieka: w jego cielesno-duchow ej k onstytucji. Chce pom óc człow iekow i w jego duchow o-cielesnej nędzy, a tym sam ym od­ po w iad a w ięc p ierw o tn em u p o słan n ictw u ch rześcijańskiej m iłości. Bez tego p raw d ziw ie ch rzęścijańsko-ludzkiego św ia d ec tw a byłoby chrześcijańskie po­ słannictw o i głoszenie E w angelii niew iarygodne, nie m iałoby p ra w a bytu i n ie m ogłoby dotrzeć do człow ieka. To ono o tw ie ra człow ieka n a p o sła n n i­ ctwo C h ry stu sa i jego Ew angelię. S praw ia, że je st o tw arty na jej słow a i p o ­ d atn y n a przy jęcie jej praw d.

N ie znaczy to oczyw iście, by m ożna było pom oc w rozw oju utożsam iać z m i­ sjam i. Pom oc w rozw oju n ie je st tylk o m isją. W e rty k aln a i h o ry zo n taln a słu ż­ ba zbaw cza m uszą pozostaw ać w odpow iedniej relacji, ja k a każdorazow o o d ­ p o w iad a ich istocie. Gdy odczuw a się i p rzy jm u je zaangażow anie społeczne oraz p ra c ę d la pom ocy w rozw oju ja k o przeszkodę dla w łaściw ej pracy m isyjnej, to p raw dopodobnie dlatego, że b ra k n ie odpow iedniej rów now agi i w ypośrodkow anego zrozum ienia i w y ró w n a n ia m iędzy tym i dw om a e k s tre ­ m am i.

Je d en z ek strem ó w w yw yższa zaan g ażo w an ie socjalne n a ta k w ysoki sto ­ pień, że w szystko in n e je st przez nie o p an o w a n e i zepchnięte n a p la n drugi. J e s t to bez w ątp ien ia niebezpieczeństw o d la m isjo n arza i d la pop raw n eg o w ypełn ien ia przez niego m isjonarskiego zadania. S o cja ln o -ch ary ta ty w n a d zia­ łalność n ie m oże być ta k w ybujała, by p rzez to u cierp iała lub została p rz y ­ głuszona posługa słow a o raz życie sa k ra m e n ta ln e . To co bezpośrednio odnosi się do religii: k ery g m a i sa k ra m e n ta ln a w spólnota łaski, m uszą zachow ać prym at, p rzy słu g u jąc y im z n atu ry . Podobnie nie w olno przez diakonię ta k n ad sza rp n ą ć w łasnych sił i środków , żeby dokonało się kosztem bezp o śred n iej pracy m isy jn ej. O grom ne społeczno-gospodarcze za d an ia w połączeniu z o d ­ czuw alnym b rak ie m personelu m ogą łatw o przyczynić się do zapo m n ien ia o tym niebezpieczeństw ie. Tego m ianow icie niebezpieczeństw a, że n ad m iern e zaangażow anie w pom oc w rozw oju nie m oże zagrozić h ie ra rc h ii w artości p r a ­ cy m isy jn ej albo n a w e t jej zrew olucjonizow ać. M isje nie m ogą zaniedbać is to t­ nie m isjo n arsk ic h zadań, aby w yniszczyć się w organizacyjnych p ra c a c h i za­ d an iach so c jaln o -c h ary taty w n y c h . To co n ależ y do obow iązków m isyjnego przepow iadania, stanow i granice diakonii. K ościół nie jest przedsiębiorstw em gospodarczym . Jego gospodarcze i społeczne zaangażow anie je st u sp ra w ie d li­ w ione ty lk o ja k o p rac a przy bliźnich. M isjo n arsk a d iakonia nie je st środkiem do celu, p o d p o rą naw rócenia, lecz w yrazem tra k to w a n e j na serio m iłości b rate rsk iej.

Z d ru g iej zaś strony je st d la m isjo n arzy w ażne (i tu ta j trz e b a dokonać przew ro tu naszej m entalności), że n ie m ożem y tra k to w a ć pomocy w rozw oju w raz z jej obciążeniam i o ra z p rac am i, z jej m a teria ln y m i i p ersonalnym i żądaniam i, z jej n ak ład em sił i czasu, ja k o k o n k u re n ta ew angelizacji i k r y ­ tykow ać ją czy n aw e t odrzucać. M usim y ją akcep to w ać jako in te g raln ą część

(12)

naszego m isjo n arsk ie g o posłannictw a. D latego je st to w ażne, abyśm y pojęcie i z a k res ew angelizacji w idzieli w szerokich horyzontach. C hyba rozum ieliśm y naszą p racę m isy jn ą z b y t ciasno, ja k o bezpośrednie głoszenie słow a w k a z a ­ niach i n au c e religii, litu rg ii, a zw łaszcza w ud zielan iu sakram entów . N ow a k atec h ety k a w sposób sensow ny rozróżnia kerygm ę i katechezę. K erygm a jest w łaściw ym pierw szym w ołaniem , zw rac a się do człow ieka, w zyw ając go do C hrystusa. W oła n ie ty lk o w słow ach, lecz także w czynach i w św iadectw ie: przez to w szystko, co m oże odnieść się do człow ieka i do niego przem ów ić ze strony C hrystusa.

Oczywiście w łaściw y a k c e n t i odpow iednio w yw ażona rów now aga m iędzy kościelną pom ocą w rozw oju i bezpośrednią p ra c ą m isy jn ą pozostaje n a d a l problem em : zadaniem , k tó re trz e b a stale n a now o rozw iązyw ać odpow iednio do lokalnych i reg ionalnych w arunków . N a to nie m a stereotypow ego sposobu rozw iązania, a n i ogólnych zasad. Z byt w iele czynników w chodzi tu ta j w grę. Choćby tylko n ie k tó re w ym ienić, ja k rozm iary nędzy, niedorozw oju, p o trze b a postępu, w olność czy o g raniczenia w łaściw ej ew angelizacji, i in.

2. W y t y c z n e

M imo to będziem y s ta ra li się w yłow ić pew ne zasady i dyrektyw y, k tó re mogłyby pom óc w u sta le n iu w łaściw ej re la cji m iędzy pom ocą w rozw oju a bezpośrednią p ra c ą m isyjną.

a) M isyjny K ościół m a p rzed e w szystkim obow iązek n au c za n ia : w yjaśnić pełnię boskiego O bjaw ienia, S łow a Bożego, głosić je i in te rp re to w ać w sposób zrozum iały d la dzisiejszego św iata. Społeczna n a u k a Kościoła, zobow iązująca do zaangażow ania, o tw arto ść n a biedę człow ieka, jego głód i niedorozw ój, s ta ­ now ią istotny sk ła d n ik głoszenia słow a Bożego. D laczego ta k m ało i tak rzadko o tym się m ów i w katechezie, w kazaniach, n a u k a c h i n au c za n iu ? D la­ czego nie u w zględnia się w p la n ac h lekcyjnych, w se m in a ria ch i p racy ze sp o ­ łow ej? To przecież n ie w ym aga specjalnego n ak ła d u środków , czasu i p e rso ­ nelu. Isto tn y m założeniem je st je d n a k to, ab y K ościół m isy jn y sam był o tw arty na te sp raw y i społeczną n a u k ę papieży, jej słu ch ał, dalej ją głosił przy pomocy w szelkich środków w y p ełn ian ia sw ego "zadania nauczycielskiego. Całość pom ocy w rozw oju znajdzie w n im sw oje odpow iednie m iejsce. Odnosi się to zw łaszcza do profetycznego z a d a n ia K ościoła m isy jn eg o : m usi um ieć tłu ­ maczyć znaki czasu i p o trafić w skazyw ać w sposób proroczy, czasem re w o ­ lucyjny, n a lepszą, b ard ziej ludzką przyszłość i d o niej w zyw ać.

b) W łaściw a p ra c a k ap łań sk a , ja k o p rze k azy w a n ia C iała C hrystusow ego i Jego zb a w ien ia w ofierze eucharystycznej i sa k ra m e n ta ln y m pośrednictw ie, musi pozostać zasadniczym za d an iem d la k ap łan a -m isjo n a rz a. W ażny je st p ry ­ m at elem entu w ertykalnego, stanow iącego jego w łaściw ą służbę religijną. I dlatego jego k ap ła ń sk ie obow iązki n ie m ogą być obciążone zbytnio troskam i ziem skim i, a jego czas i siły przeciążone p rac am i organ izacy jn y m i i technicz­ nymi. Ja k o w łaściw a d ro g a sp ra w d z iła się w w ielu w y padkach p ra k ty k a , by przeznaczyć jednego lu b dw óch k ap łan ó w d la sp ra w socjalnych, zw łaszcza dla prow adzenia i zdy n am izo w an ia ap o sto la tu społecznego, ab y inni k ap łan i mogli się oddać pracom bezpośrednio k ap łań sk im . O dpow iedni se k re ta ria t d la p o ­ mocy w rozw oju i ap o sto la t społeczny często s ą tu ta j b ardzo n a m iejscu. Oczywiście m ogą zaistnieć sy tu acje w y jątk o w e: gdy b ie d a je st zb y t w ielka i p rzy tłaczająca, w czasach k ata stro f, gdy człow iek n a s k u te k głodu i d epresji w ogóle n ie re a g u je n a słow o Boże, a n i nie je st n a n ie o tw a rty i przygotow any n a przyjęcie życia C hrystusow ego. T ak ie je d n a k w y ją tk i n ie m ogą stać się regułą.

c) W łaściw e rozw iązanie, to zaangażow anie św ieckich. Je s t to w ołanie i n a ­ kaz chw ili. C hrześcijański la ik a t je st w szczególny sposób predysponow any do tego, by zaprow adzić św ia t do przed sio n k ó w Boga, by go ulepszać i u d o ­ skonalać, przekształcać w św ia t coraz lepszy, b ard ziej boski. Ś w iat jest

11

*

(13)

w szczególny sposób oddany odpow iedzialności ludzi św ieckich. W szystkie p rac e o rg an iz ac y jn e i techniczne, także kierow nicze, k tó re m ogą być prze jęte przez św ieckich i przez nich w ykonane, p ow inny być o d ję te k ap łan o m i im przekazane. Czyż aż n a d to często n ie b ra k u je w m isjach w łaściw ego z a u fa ­ n ia w obec św ieckich, odw agi decyzji? Czy za tym nie k ry je się zachodnia pyszałkow atość i k le ry k a ln y p a te rn a liz m ?

O ile n ie m a dostatecznej liczby ta k ich sił, to głów ną uw agę należy sk ie­ row ać n a system atyczne kształcenie odpow iednich k a d r. S topniow o, a le k o n ­ sek w en tn ie p o w in ie n k ap ła n w ycofyw ać się z bezpośrednio organ izacy jn y ch i technicznych p ra c pomocy w rozw oju. N igdy n ie dość p o d k re śla n ia tej p erspektyw y, gdyż m isjo n arze m a ją p o n ie k ąd w e k rw i p ew ien k lerykalizm i zachodni patern alizm .

d) Co m ogą zdziałać w zak resie pom ocy w rozw oju organ izacje św ieckie lub pań stw a, d o tego zw ykle n ie pow inni za b ie ra ć się m isjonarze. M isjonarzom i ta k pozostaje jeszcze dostateczn ie dużo okazji do chrześcijańskiego św iadcze­ n ia o m iłości i d o n iesienia pomocy. P oza tym zad an ia pom ocy w rozw oju są zbyt w ielkie, ab y m isje sam e były w istanie im sprostać. Być może nie tylk o nie u d a im się zrobić w iele, a le ich przyczynek będzie bardzo n ie ­ w ielki. Często zaprasza się n a s do w spółpracy, do w spólnego za angażow ania i tym sam ym do przyczynienia się do całości efektu pracy. Być m oże czasam i cały nasz ud ział będzie polegał n a tym, aby poruszyć sum ienia L udu Bożego w sp raw ac h społecznych i zachęcić go do w spólnej pracy. W łaśnie papież P a w e ł VI stale p o dkreślał tę gotow ość i zachęcał w szystkich chrześcijan do w spółpracy.

e) P odobnie m a się sp raw a o d nośnie do m a teria ln y ch czy finansow ych środków . N ie je st rzeczą stosow ną, by ofiary w iernych, k tó re są przeznaczone dla bezpośredniej pracy m isy jn ej, kierow ać n a cele pomocy w rozw oju. Ś ro d ­ ki te n a ogół są b ardzo nikłe, zu p e łn ie nie w y starczające w p o ró w n a n iu do p otrzeb m isyjnych, dlatego nie należy przeznaczać ich n a inne cele. D la pom ocy w rozw oju istn ie ją in n e p ań stw o w e lub kościelne org an izacje (np. „M isereor”). Ł atw iej oczyw iście korzystać z funduszów m isy jn y ch : oszczędza to w ielu p ro ced u r i szczegółowych plan o w ań i dokładnych rozliczeń. Czy je d n ak ty m sam ym służy się sp ra w ie ? J u ż nie m ów iąc o tym , że o d b ie ra się przez to w iele m ożliw ości bezpośredniej p rac y m isyjnej.

N a koniec p rzy z n aję szczerze, że n a w e t p rzestrzeganie tych szczegółow ych zasad nie u su w a trudności, ja k ie w y stę p u ją w rela cji pom ocy w rozw oju i m isji, a n i ich n ie rozładow uje. Być m oże przyczyni się je d n a k do zm n iej­ szenia n ap ięc ia i zd y nam izow ania życia. J a k w m isjo n arsk im p rze p o w iad an iu i pośred n iczen iu sa k ra m en taln y m , m isje ch rześcijań sk ie m uszą ta k że w służbie charytaty w n o -sp o łeczn ej pom ocy w rozw oju, w diak o n ii ,p raw d ziw ie ch rześ­ cijań sk iej m iłości bliźniego, św iadczyć o C hrystusie, a tym sam ym o b ja w iać p raw d ziw ą istotę sw ego p o słan n ictw a i zrozum ienia sam ego siebie: być św iadectw em C hry stu sa dla w szystkich narodów .

Ks. Jan S ch ü tte S V D , R zy m 2. Społeczna działalność Kościoła w Indonezji

Indonezyjczycy n ależą do najw iększych naro d ó w św iata. P ań stw o in d o n ezy j­ skie o b e jm u je 5 dużych w ysp (Jaw a, S u m atra , Celebes, Borneo, Iria n Zach.) oraz około 3 tys. wysepek. P ow ierzch n ia k r a ju w ynosi 1.904.345 k m 2. L udność: 122 m iliony K Z alu d n ien ie je st b ard zo n ierów nom ierne. Ja w a np. stanow i 6,9°/o ogółu pow ierzchni, ale m ieszka ta m 65°/o ogółu ludności. In d o n ezja jest k r a ­ je m rolniczym , z w u lk an icz n ą glebą, o w ilgotnym , tro p ik a ln y m klim acie. 1 J. W. G o ł ę b i o w s k i (red.), Ś w ia t w p rze kro ju 1971, W arszaw a 1971, 126.

(14)

R olnictw em tru d n i się 72°/o ludności. W ziem i indonezyjskiej k ry ją się je d n ak rów nież bogate złoża ropy nafto w ej i m inerałów . M im o tych p o tencjalnych bogactw , dochód n a głow ę je st jednym z n ajm n ie jszy c h w św iecie.

Indonezja b y ła p ra w ie 350 la t kolonią h olenderską, podczas ostatniej w ojny św iatow ej (1942— 1945) o k u p o w an a przez Japończyków , w dw a dn i po ich k ap itu la c ji ogłosiła sw ą niepodległość (17 V III 1945). Ideologiczne ram y p a ń ­ stw a indonezyjskiego tw orzy tzw. „ P a n tja s ila ,\ czyli pięć zasad: 1) w ia ra w jednego Boga, 2) dem o k racja, 3) spraw iedliw ość społeczna, 4) m iłość bliźn ie­ go i 5) jedność n arodow a. W k ró tk ie j h isto rii 27 la t niepodległości przeżyw ała rep u b lik a ind o n ezy jsk a je d en kryzys po drugim . W ielkie niebezpieczeństw a, k tó ­ re postaw iły k ra j n a k raw ęd zi podziału czy n a w e t rozkładu, to w o jn a św ia­ tow a, w o jn a dom ow a, b a n k ru c tw o narodow e, m a h o m etań sk a teo k racja, d y k ta ­ tu r a w ojskow a, ogólny głód i zubożenie. Z a czasów p rez y d en ta S u h a r t o sy tu a cja w y b itn ie się polepszyła. M im o to n aró d tk w i jeszcze ciągle w stanie przejściow ego rozw oju, ze w szystkim i obciążeniam i i problem am i, k tó re taki stan ze sobą niesie.

Kościół katolicki w In donezji je st zdecydow aną m niejszością: stanow i z a ­ ledw ie 2°/o ludności (ok. 2 m il. katolików ). W pływ je d n a k jego przez p rac ę w ychow aw czą, przez w k ład w budow ę n aro d u i u ra b ia n ie ch arak teró w , p rzez dzieła socjalne, c h a ry ta ty w n e i w ychow aw cze, je st 10-krotnie wyższy od jego w artości liczebnej. J e s t rzeczą niem ożliw ą om ów ić ca ło k sz tałt działalności K ościoła w dziedzinie socjalno-gospodarczego rozw oju k ra ju . Zw rócim y więc uw agę jedynie n a w ażniejsze przejaw y tej działalności.

T o w a r z y s t w a k r e d y t o w e

P rzed 1962 r. zostały założone z in ic ja ty w y k ato lic k ich o rganizacji tzw. tow arzystw a kredytow e. Były one nieodzow ne w obec głęboko zakorzenionego system u lichw iarskiego, k tó ry kredytodaw com d a w a ł ogrom ne m ożliwości w ykorzy sty w an ia p o trzeb u jący ch pożyczki, biorąc od n ic h 30—60°/o k ap itału . W iększość je d n a k to w arz y stw u p a d ła z pow odu in f la c ji2. In n e p rz e trw a ły i u siłu ją dostosow ać się do za istn iałe j sytuacji. Z jed n o stk i m o n e ta rn e j p rzesz­ ły n a „jednostkę ry ż u ” : p odstaw ę obrotu pieniężnego tw orzy k ilogram ryżu. K iedy ja k iś członek to w arz y stw a bierze pożyczkę (np. w artości 100 kg ryżu), zobow iązuje się spłacić pożyczkę w m iesięcznych rata ch , o d pow iadających w artości 10 kg ryżu w cenie obow iązującej w d niu spłaty. A by zapobiec w ię k ­ szym stratom , w szelką zb ęd n ą w d an e j chw ili gotów kę lo k u je się w złocie. Społeczny K o m itet In donezyjskiej K o n feren cji B iskupów o d d aje do dyspozycji tow arzystw om kred y to w y m ludzi dobrze w yszkolonych ekonom icznie, obezna­ nych ze sp raw am i finansow ym i, gospodarczym i i oszczędnościow ym i. R ew alo­ ryzacja w a lu ty w o sta tn ic h la tac h skłoniła k o m itet do u tw o rze n ia w D jak arcie in sty tu tu d la k sz ta łc e n ia i ud zielan ia p o rad kiero w n ik o m to w arzy stw k re d y to ­ wych.

Z w i ą z e k P a n t j a s i l a

Ruch „ P a n tja s ila ” je st o rg an iz ac ją katolickiego la ik a tu indonezyjskiego. Do ruchu m oże n ależeć każdy, k to p ra g n ie w łączyć się w p rac ę nad polepszeniem sytuacji socjalno-gospodarczej k ra ju . N azw ę sw ą p rz y ją ł ru ch od w yżej w spom ­ nian ej ideologii „ P a n tja s ila ”.

Indonezja z n a jd u je się obecnie w przejściow ym o k resie zm iany trad y c y jn ej gospodarki n a now oczesną. P o trz eb u je zatem bodźców i in icjaty w y d la k sz ta ł­ cenia oraz w y chow yw ania now ych kad r. K ierow nictw o z z e w n ątrz już n ie w y ­ 2 Do 1964 r. indonezyjska w alu ta została zd ew alu o w an a o 15—30°/o, a w 1965 roku aż o 900%>!

(15)

starcza. In ic ja ty w a m u si w yjść od n arodu. W tym celu w ieśniacy, robotnicy i rybacy zaczęli z a k ła d ać sw oje w łasn e organizacje, k tó ry m dali ogólną nazw ę „Z w iązek P a n tja s ila ” lub „U nia P a n tja s ila ”. C złonkow stw o nie je s t w a r u n ­ k ow ane o k reślo n ą g ru p ą religijną, k la są społeczną czy kręgiem geograficznym . K atolicy, p ro testan ci, m uzułm anie, hind u iści czy anim iści z k tó rejk o lw iek w y ­ spy m a ją ró w n e p ra w o w stęp o w an ia i należ en ia do Zw iązku.

„Z w iązek P a n tja s ila ’* k o n ce n tru je sw ą d ziałalność przede w szystkim na postępie gospodarczym , podniesieniu p ro d u k cji, p o p ra w ie w aru n k ó w pracy, na odpow iedzialnym i w łaściw ym zużyw aniu dochodów , lepszym o dżyw ianiu i oszczędzaniu. W w ielu rejo n a ch zw iązek o rg a n iz u je a k c ję zbytu, ze w szyst­ kim i czynnościam i pokrew n y m i: suszeniem , k o n se rw ac ją , podziałem , tra n s p o r­ tem i zużytkow aniem . J e s t to a k c ja — ja k dotychczas — p rze p ro w ad z an a w dość skrom nym zakresie, z n a jd u je się d opiero w sta d iu m początkow ych prób, a le w y n ik i są bard zo pom yślne i ro k u ją d o b re n ad z ie je n a przyszłość. W ielu księży o d d a je się pracy w zw iązku szczególnie jako m o raln i doradcy.

B i u r a o c h r o n y m i e s z k a ń c ó w w s i

In d o n ezja p o sia d a sw e w łasn e u sta w y o refo rm ie rolnej. O byw atel nie może posiadać w ięcej niż 600 m órg ziem i. L udziom m ieszkającym w m ieście, nie w olno posiadać ziem i n a wsi. Często je d n a k m ieszkańcy w si n ie u m ie ją czy nie p o tra fią w ykorzystać sw ego p ra w a do ziem i. Często n a sk u te k n ie w łaśc i­ w ego w y k o rz y sta n ia i użycia sw ych praw , tr a c ą p osiadane g ru n ta. N ierzadko b y w ają oszukani przez k redytodaw ców . A by ty m nadużyciom zapobiec, s tu d e n ­ ci katoliccy założyli w Jo g ja k arcie B iuro O chrony P ra w M ieszkańców Wsi. B iu ra ta k ie są zak ła d an e w w ielu regionach k raju .

P r o j e k t y r o z w o j u w s i

Z polecenia bisk u p a A. S o e g i a p r a n a t a (Sam arang), prof. I. S u t a r d i, agronom , o pracow ał skuteczny p la n udo sk o n alen ia sposobu u p raw y r o ś lin : absolw enci szkół rolniczych zo stają w ysyłani n a w ieś, aby pouczać rolników i p rzed staw iać ulepszone m etody u p raw y roli. P lan był realizow any przez dw a la ta pod ścisłym nadzorem . R ezu ltatem tego był 100%>-owy w zrost zbioru ryżu n a 100.000 a k ra c h p la n ta c ji w różnych regionach k ra ju . U rządza się też w w ielu okolicach sp ecjalne k u rsy d okształcające w ieśniaków . N a Ja w ie rozpo­ częto próby dostosow ania p la n u n au k i szkół średnich do lo kalnych sytuacji ag ra rn y c h . W ydział socjo-polityczny K atolickiego U n iw ersy tetu w B andungu k ładzie w ielki n ac isk n a rozw ój w si, a F a k u lte t P edagogiczny w M ad iu n u r z ą ­ dza specjalne k u rsy z tego zakresu. W M alang założono specjalny w ydział dla rozw oju wsi. W Jo g ja k a rc ie istn ieje od 1960 r. k u rs d la rozw oju w si, w k tó ­ rym b io rą ud ział chłopcy i dziew częta p o ukończonej szkole śred n iej, z co n ajm n ie j d w u le tn ią p ra k ty k ą rolniczą. K u rs tr w a cztery m iesiące. W każdym tygodniu k u rsa n c i m a ją d w a dni zajęć prak ty czn y ch . K u rs te n został u tw o rzo ­ ny przy w spółpracy Społecznego K o m itetu E piskopatu Indonezyjskiego i p rz y ­ łączony do K olegium d la K ształcen ia N auczycieli. Rów nież w Jo g ja k a rc ie p row adzą za konnice od 1962 r. czteroletni k u rs dla chłopców i dziew cząt jako pom ocników w pracy społecznej. W D jakarcie, S em arang, M aland, T an d ju n g - -K a ra n g i M edan utw orzono sp ecjaln e fu n d a c je p ien iężn e do fin an so w a n ia p ro jek tó w rozw oju wsi.

Ś r o d k i m a s o w e g o p r z e k a z u

W szystkie d okum enty S oboru W atykańskiego II oraz w ielkie encykliki spo­ łeczne papieży, zostały p rzetłu m aczo n e n a język indonezyjski i w ydane w d r u ­ k a m i A m o ld u s na Flores. B iuro S ocjalne w S em aran g przygotow ało w iele p o ­

(16)

zycji książkow ych dla w ieśniaków , robo tn ik ó w i o rganizacji m łodzieżowych. Filozoficzny In sty tu t D ry a rk a ra w D jak arcie o ra z Teologiczny In sty tu t w Jog- ja k a rc ie o p ra c o w u ją filozofię i teologię rozw oju.

K atolickie czasopism a, przede w szystkim „ P e n a b u r” i „ P ra b a ”, pośw ięcają w iele m iejsca teorii i p rak ty c e rozw oju wsi. „R ohani”, czasopism o d la zakon­ ników , o m a w ia p roblem y dotyczące aggiornam ento życia zakonnego i p r a k ­ tycznego ud ziału zakonników w rozw oju wsi. B iu ro S ocjalne w S em arang pu b lik u je w iele arty k u łó w , k tó re ch ętnie p rz e d ru k o w u ją pism a niekatolickie. K atolicki dziennik „K om pas”, w ychodzący w D jakarcie, ze w zględu n a swój wysoki poziom , je st ch ętn ie czytyw any p rze z w yznaw ców innych religii. N iem ały w pływ w y w iera rów nież radio i te lew iz ja kato lick a w D jak arcie (Sanaggar P ra tiw i), szczególnie przez em ito w an ie program ów o społecznej nauce K ościoła i jej p rak ty c zn y m zastosow aniu.

K o n f e r e n c j a B i s k u p ó w

W 1966 r. In d o n ez y jsk a K o n fe re n cja B iskupów w ystosow ała apel, w któ ry m w zyw a w szystkich ludzi d obrej w oli do w spółpracy w rozw oju k ra ju . W 1968 r. ukazało się d ru g ie orędzie K onferencji B iskupów o p roblem ach m niejszości narodow ej w In donezji (np. Chińczycy). To orędzie zostało p rzez rząd in ­ donezyjski p rz y ję te bard zo przychylnie. W g ru d n iu 1970 r. episk o p at w ydał w ażny dokum ent, za ty tu ło w an y D y re k ty w y działalności ka to lik ó w in d o n e zy j­ sk ich , któ ry w 71 p u n k ta c h p o d aje w ytyczne k atolikom , w ja k i sposób oni — jako katolicy — m a ją i pow inni w spółpracow ać w rozw oju k ra ju . Jednym z najw ażniejszych p u n k tó w dotyczących życia społeczno-politycznego, to w ezw anie, a b y k atolicy zdecydow anie p o m agali i przyczyniali się d o w y ­ rugow ania w szelkiego rodzaju k o rupcji z życia publicznego. „G łów ną sp ra ­ w ą w rozw oju to nie w znoszenie budow li, zw iększenie p ro d u k cji czy popie­ ran ie gospodarki, lecz troska, by ludzie nauczyli się pom agać sobie i rozw ijać sw ą osobowość... D la p o p raw y w aru n k ó w chcem y u in te n sy w n ić nasze w yniki ekum eniczne, odrzucić w szelkie niechęci i p o tę p ien ia drugich, a w szystkich chrześcijan darzyć zaufaniem i szacunkiem ... T ylko p rz y ch ę tn e j w spółpracy b i­ skupów , księży, za k o n n ik ó w i św ieckich m ożna postaw ione sobie cele osiąg­ n ąć” 3.

B i u r o S o c j a l n e

U tw orzone zostało w 1959 r. ja k o w ykonaw czy o rg an K o m itetu Socjalnego, działającego ju ż od 1955 r. B iuro k ie ru je zw iązkam i P a n tja s ila oraz s o c jo e k o ­ nom icznym w ykształceniem księży, zakonników i św ieckich w organizacjach, szkołach i p arafiach . B iurem k ie ru ją w ysoko w ykw alifik o w an i ludzie świeccy, którzy p u b lik u ją książki i a rty k u ły , o rg an iz u ją socjo-ekonom iczne sem in aria i kursy, przy g o to w u ją zarysy k az ań o n a u c e społecznej K ościoła i o jej za­ stosow aniu do w aru n k ó w lokalnych. B iuro przyczyniło się też do u tw orzenia K u rsu d la R ozw oju W si w Ja d ja k a rc ie , K u rsu Rolniczego w Salatiga, K ursu dla D ziew cząt W iejskich w B andungen, K u rsu d la R olników w L u m ad jan g oraz licznych szkół eksperym entalnych, w k tó ry ch w ykształcenie śred n ie jest połączone z w ykształceniem gospodarczym .

I n s t y t u t B a d a ń S o c j a l n y c h i R o z w o j u

Został utw orzony w 1968 r. p rzez K o n fe re n cję B iskupów jak o n arodow e b iu ­ ro usług d la w szystkich (katolików i niekatolików ), k tó rzy za jm u ją się s p r a ­ w am i rozw oju k raju . P osiada trzy działy: p rojektów , b ad a ń i dokum entacji.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na podstawie nielicznych zachowanych dokumen- tuw rekonstruuje stan ówczesnych dekoracji i kostiumów, omawia prace kolejnych dekoratorów (m.in. Łukasza Kozakiewicza,

LUDOROWSKI Lech: O wartościach Uniwersalnych &#34;Trylogii&#34; Henryka Sienkiewicza. /W:/ Między literaturę a

Zadaniem, jakie wyznaczył sobie autor studium, było pre- cyzyjne określenie cech swoistych prozy Robbe-Grilleta.. W tym celu stara się uwydatnić różnice dzielące

Zdaniem autora, nauczyciel winien obrać drogę pośrednią między dydaktykę bohatera literackiego, którą preferują uczniowie, a dydaktykę

Miasto interesowało uczestników sesji jako przedmiot refleksji, jako obiekt rozwi­ jającej się od stuleci, od czasów Arystotelesa i Platona myśli urbanistycznej,

Zdaniem autora prócz dominacji właściwych epoce tendencji pro­ zatorskich istotne znaczenie dla zastosowania elementów repor­ tażu miało przekonanie, iż literatura

3ako jeden z pierwszych zwrócił uwagę na język ukraiński jako język odręb­ nego narodu, wzywał do prowadzenia badań terenowych w dziedzi­ nie folkloru,

Autorka podkreśla« że recenzje przyszłego autora &#34;Idei&#34; ukazują przesłanki« z których wyłoniły się póź­ niej jego dojrzałe poglądy.. Uwzględniając