• Nie Znaleziono Wyników

Mixer magazyn studentów nr 67, 3/2016

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mixer magazyn studentów nr 67, 3/2016"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Modna i już! M oda w P

ze stresem

N 3/2016(67) m a g a z y n s t u d e n t ó w K r a k o w s k i e ) A k a d e m i i

Magister na wybiegu

Pochodząca z Mielca Paris Maziarska. ogłoszona w Pekinie

tytułem

„Wortd Supermodel",

skutecznie podbija świat mody przełamując związane z nim stereotypy

(2)

łj nas w kolorze na smartfonie lub tablecie pod linkiem:

https://issuu.conVmagazyn-mixer issuu

Spis treści

Pierwszy dzień K onferencji M ediów S tu d e n c k ic h ... 4

Drugi dzicn Konferencji M ediów S tu d en c k ich ... 5

Trzeci dzień K onferencji M ediów S tu d e n c k ic h ...6

M agister na w y b ieg u ... 7

M odna i już! M oda w P R L ... II Z lot fanów D oktora W h o ... 13

0 G w iezdnych W ojnach różnic - M O C ... 14

Papierow e m iasta, fikcyjne ż y c ie ...16

iim ocje niepow ażne, czyli o zniechęcaniu do rzeczy d o b ry ch ... 17

M uzyka kijow skich u lic z e k ...18

1 znow u ten jed en rok... 19

Pogrzeb w C h in ac h ... 20

Wrzucić coś na

ząb

... 24

Dobrze w ypaść na rozm ow ie k w alifikacyjnej... 26

Poradzić sobie ze stre s e m ...27

Zdrow ie i przy goda na dw óch k ó łk ach ...28

iim ocje w przystępnej c e n ie ... 30

2 M l x L K m agazyn studentó w Krakow skiej A kadem ii im. A ndrzeja Frycza M odrzew skiego | N“ 3/20i 6

M liE R m agazyn studentów K rakow skiej A kadem ii im. Andrzeja Frycza M odrzew skiego

ISSN 1732-6494 Redaktor naczelny: Joanna Cisło joannakarofina.cislo@ gm ail.com Zespół: Joanna Cisło Iryna Davydenko Magdalena Grochalska Oskar Gryfin Valeriia Hubar Anna Kaczmarczyk Klaudia Kowatska Szymon Łażny Maciej Saskowskl Magdalena Skałka Paweł Szczepanik Krzysztof Szczupak Wioletta Witas Oleksandra Zhuralova Korekta Katarzyna Krzyszkowska DTP i layout: Mateusz Janusz (hussars.pl | teoporter.pi) Adres: [email protected] Druk: Drukarnia MK Promo Nakład: 500 egzemplarzy Opieka redaktorska: Dariusz Baran (Wydział Zarządzania i Komunikacji Społecznej) Na okładce: Paris Mazrarska

Fot. Yazan Hamama, sesja odbyła się w hotelu Rado****

Redakcja zastrzega s&bie prawo do redagowania tekslów oraz zm iany Icfi tytułów. Rectaktja nie zwraca tekstów me^amńwionych.

(3)

Szanowni Państwo,

już po raz trzeci mamy przyjemność oddać w Wasze ręce „Mixe-

t

& \

mając jednocześnie nadzieje, że periodyk ten wpisał się ju ż na

stałe w ż y c ie naszej Uczelni.

Ogromnie cieszy, że do grona stałego składu redakcyjnego z każ­

dym numerem dochodzą nowe osoby, które chcą pisać o ważnych

dla nas sprawach i wydarzeniach Dlatego też w obecnym numerze

znajdziecie m in. relacje z trzydniowej Konferencji Mediów Studenc­

kich, która odbyła się w kwietniu w Akademii, praktyczne porady

jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej, a także sposoby na

radzenie sobie ze stresem

Gościem numeru jest Paris Maziarska - topmodclka, która spe­

cjalnie dla „Mixera” postanowiła podzielić się radami dla przyszłych

zdobywczyń wybiegów. Dużo miejsca poświęciliśmy w tym wydaniu

kulturze. Obok ciekawego felietonu, nasi redaktorzy zrecenzowali

starannie wybrane książki, spektakle teatralne oraz wystawy, chcąc

tym samym zachęcić do czytania, oglądania i przemyśleń.

Powoli tradycją staje się ju ż 7 że zabieramy naszych Czytelników

w bardziej lub mniej odległe strony świata, starając się przybliżyć

zwyczaje i obrzędy innych kultur. Tym razem proponujemy wyciecz­

kę do Chin

Po wysiłku intelektualnym zapraszamy na rekonesans po krakow­

skich lokalach i pubach, wychodząc z założenia, że, w końcu, nie

samą kulturą i nauką student żyje...

L/CA■{ n n CL

C e s i o

Joanna Cisło

Redaktor Naczelna

Zdobądź doświadczenie, poznaj fajnych ludzi, poszerz horyzonty!

Dołącz do redakcji MlxERA!

Napisz na adres:

gazetamixer@gmailxom

(4)

F o t. Ź ró d ło : h tt p :/ /w w w .k a .e d u .p l/ a k tu a ln o s ri /g a le rl a -ź d je c /g a le ri a (3 0 . h tm l

Pierwszy dzień Konferencji

Mediów Studenckich

Przez trzy dni trwały spotkania i warsztaty dla przyszłych dziennikarzy.

Zawitali na nich studenci z całego kraju. Pierwszymi gośćmi byli Jacek Żakow­

ski i Filip Chajzer.

Oskar Gryfin

Student III roku Krakowskiej Akadem ii im. Andrzeja Frycza M odrzewskiego na kierunku Dziennikarstwo i Kom unikacja Społeczna

13 kw ietnia 2016 roku o 15:30 rozpoczęła się pią­ ta O gólnopolska K onferencja M ediów Studenckich, zorganizow ana przez K rakow ską Telewizję Interneto­ wą (K TV I), Studenckie „Radio Frycz” oraz K rakow ską A kadem ię im. A ndrzeja Frycza M odrzew skiego. Udział w niej w zięli studenci uczci ni oraz przedstaw iciele m e­ diów studenckich z całej Polski. K onferencję zainauguro­ wało przyw itanie w szystkich redakcji K olejnym etapem było przem ów ienie kanclerza Klem ensa Budzow skiego, w którym profesor przypom niał o przełom ow ych odkry­ ciach i w ynalazkach w dziedzinie mediów. W je g o sło­ wach dało się odczuć nostalgię za stan-m i czasam i, kie­ dy słabiej rozw inięta technologia nie odbierała ludziom tyle czasu co dzisiaj. Następnie glos zabrała prof. nadzw. d r hab. K atarzy n a P o k o rn a -1 gnatow iez, życząc u c z e st­ nikom zadow olenia ze spotkań i m iłeg o p o b y tu w K ra­ kow ie

Przyw itano pierw szego gościa Był nim publicysta Jacek Żakow ski, jeden z kom entatorów ty godnika „Poli­

ty k a ^ m ający też swoje audycje w radiu „Tok FNT\ Spo­ tkanie poprow adził M ateusz Kapera Żakow ski okazał się w ielom ów nym dyskutantem , choe m oże me zaw sze pre­ cyzyjnym . Poruszano głow nie tem aty polity czne oraz te zw iązane z dziennikarstwem . Na koniec spotkania zgro­ madzeni słuchacze dostali szansę na zadawanie pytań, z której skorzy stali cztery razy

D rugim gościem był rep o rter te lew iz ji ,,T V N ’5 Kilip C hajzer C harakter tego sp o tk a n ia był bardziej fam iliar­ ny D ziennikarz w spom niał o sw o ich rela cja ch z ojcem , tru d n y ch poczatkach w karierze zaw odow ej i niskich zaro b k ach w pierw szej pracy w radiu, je d n o c z e śn ie p o d k reślając, ze je s t to norm alny etap dziennikarskiej ścieżki W yśw ietlono rów nież frag m en ty kilku je g o reportaży. 1 tym razem publika pod koniec spotkania m iała szansę na zad an ie kiiku pytań; ty m razem padło ich p o n ad dziesięć.

Koniec drugiego spotkania był jednocześnie zw ień­ czeń ie m p i erw szego d n la konfe re nej i ES

(5)

Drugi dzień Konferencji

Mediów Studenckich

Drugi dzień konferencji rozpoczął się spotkaniem z Anną Gacek, dziennikar­

ką muzyczną i prezenterką Programu III Polskiego Radia, oraz Konradem

Piaseckim, redaktorem i dziennikarzem radiowo-telewizyjnym, związanym

z RMF FM, TVN24 i portalem lnteria.pl, zdobywcą nagrody Grand Press dla

najlepszego dziennikarza roku 2015.

Szymon Łaźny

Student I roku Krakowskiej Akadem ii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego na kierunku Dziennikarstwo i Kom unikacja Społeczna

P ierw szym gościem drugiego dnia była A nna Gacek, z którą rozm ow ę przeprow adziła W eronika Sirasz. R edaktor G acek opow iadała o sw oich począt­ kach w radiu, o tym. jak ciężko trzeba pracow ać, żeby osiągnąć sukces. P ytanie otw ierające rozm ow ę dotyczy­ ło początków Anny w dziennikarstw ie. — Do Program u Trzeciego Polskiego R adia nic sposób się dostać M iałam wolny dzień i postanow iłam zobaczyć budynek radia W tym sam ym czasie rem ontow ano zam knięty parking, przez który dziennikarze bocznym i drzw iam i dostaw ali się do obiektu Dzięki temu przed głów nym w ejściem spotkałam Paw ła K ostrzew ę, który7 po krótkiej rozm ow ie zaprosił m nie do T,lixpresu"

{Trójkowy Expres>

audycja w PRJ11 — przyp red.) i tak już zostałam . — G acek m ów iła rów nież o specyfice pracy: — W pierw szych latach praco­ w ałam ponad w szelką przyzw oitość, m usiałam w ykazać się pracow itością, która o nie nie pyta - D ziennikarka odsłoniła kulisy przeprow adzania w yw iadów z takim i zespołam i ja k Kings O fL e o n czy The Strokes - Począt­ kow o strasznie spalał m nie stres. M asz niew iele czasu, m usisz w ejść i sprzedać się pierw szym pytaniem ; to je st duże ciśnienie. Potrafiłam chodzić

25

m inut d o o k o ła ho­ telow ej kanapy, m yśląc nad tym , ja k ie pytania zadam

Po pew nym czasie nauczyłam się cieszyć w yw iadam i W chodzę, zadaję pierw sze pytanie i ju ż w iem, ze nic z a ­ m ieniłabym tej sytuacji na żad n ą mnę

Drugim gościem tego dnia był redaktor Konrad Pia­ secki, z którym rozm owę przeprow adził M ateusz Kap era. Zaczął od pytania o nagrodę Grand Press, przyznaną dla najlepszego dziennikarza 2015. ~ Byłem zaskoczony Po pierw sze, miałem poczucie, że jeszcze nie zasłużyłem , a po drugie byłem zaskoczony z pow odów czysto tech­ nicznych. W yobrażałem sobie, ze jak ktoś dostaje taką na­ grodę, to pow inien przed jej otrzym aniem dostać sygnał.

Tym czasem otrzym ałem jakiś telefon, ale zupełnie me odniosłem w rażenia, że tę nagrodę dostanę i będę głów ­ nym bohaterem uroczystości — Piasecki m ów ił rów nież o sw oich program ach -

Kontrwywiadzie RM F (radio)

oraz

Piaskiem po oczach

(telew izja). Zapytany o to, czy boją się go polity cy, odpowiedział; — Ci ostrożni rzeczywiście. W śród polityków

krąż> naw et legen­ da o słynnej nie­ bieskiej kanapie

Kontrwywiadu,

na której oczekują go­ ście przed wejściem na antenę. Politycy pow tarzają sobie: „Uważaj, Piasecki usadzi cię na takiej niebieskiej kanapie, stracisz czujność, a on to przeciw ko tobie w ykorzysta” , — W dalszej części roz­ mowy Konrad Pia­ secki mówił również 0 sw oich radiowych 1 telew izyjnych roz­

m ow ach z politykam i, aktywności na portalach społecz­ ności owych, pracy i etyce dziennikarskiej.

Dzień zakończył się w arsztatam i dziennikarskim i, przygotow anym i dla studentów7 i uczestników konferen­ cji. Zostały one poprowadzone przez niezależnego pro­ ducenta film ow ego Lecha M ikulskiego. Studenci w7 nich uczestniczący mieli szansę poszerzyć swoją w iedzę doty­ czącą w arsztatu film ow ego O

M l i E R m agazyn studentó w K rakow skiej A kadem ii im. A ndrzeja Frycza M odrzew skiego ! № Mltt[(■> 5

F o t. ?.rodło: h tt p :/ /w w w .k a .e d u .p l;a k tu a ln o s ę i/g a le ria -z d je c /g a le ri a. 3 Q .h tm l

(6)

Trzeci dzień Konferencji

Mediów Studenckich

Gościem trzeciego dnia Konferencji Mediów Studenckich był Kamil Baleja,

dziennikarz RMF FM, współprowadzący audycję „Lepsza połowa dnia” . Pod­

czas spotkania wspominał o początkach w studenckim radiu „Indeks”, opo­

wiedział o tym, jak wygląda praca dziennikarza radiowego, dlaczego wybrał

RMF i jak radzi sobie z hejtem.

Klaudia Kowalska

Studentka 1 roku Krakowskiej Akadem ii im. Andrzeja Frycza M odrzew skiego na kierunku Dziennikarstwo i Kom unikacja Społeczna

Spotkanie z charyzm atycznym Kamilem Balcją pro­ wadziła Gabriela G ajew ska, która na początek przedsta­ w iła video ukazującc kulisy pracy dziennikarza w RMF FM. Jak skom entow ał Kamil, był to tylko skrawek tej przyjem niejszej części jego pracy. Swoją przygodę z ra­ diem rozpoczął ju ż na studiach U kończył politologię na U niw ersytecie Z ielonogórskim , choć, jak sam przyznaje, wiedział, że studia mu wr życiu nie pom ogą i musi znaleźć na nie pomysł. Tym pom ysłem okazało się radio, które od zaw sze spraw iało mu frajdę. Początki nie były łatwe: w studenckim radiu zarabiał 2,60 zł na godzinę, ale było to raczej sym boliczne, bo najw ażniejsze, że robił to, co kocha. Uważa, że najtrudniejsze na początku są brak pasji i pozytyw nego wsparcia

D ziennikarstw o to ogrom ne pośw ięcenie i odpow ie­ dzialność i w ielu studentów zdaje sobie z tego spraw ę Po­ tw ierdza to sam Baleja. mówiąc: - To wy pełnicie służbę, wy jesteście dla słuchaczy — Jego praca nie polega na sa­ mym odczytaniu do m ikrofonu w iadom ości z prom ptera, bo słuchacze na kilom etr w yczuw ają fałsz, najw ażniejsza jest naturalność. Przed program em w raz z Kasią (Wilk, w spółprow adzącą „Lepszą połowę d n ia'’ - przyp red .) sta­ rają się ustalić, o cz>ni będą rozm aw iać i przygotow yw ać materiały. O czyw iście zdarzają się im prow izacje, ktorc dają dużą adrenalinę, jednak niew ybaczalnym grzechem jest nic być przygotow anym do audycji.

Podstaw ą w radiu jest głos i dykcja Kamil, zapytany o to jak i czy w ogolę go trenuje, odpowiada: - Trenuję paszczę przed każdym wejściem na antenę - Z adem on­ strow ał przy tym ćw iczenie polegające na szczekaniu i po­

lecał ćw iczenia z korkiem dla w szystkich zainteresow a­ nych pracą w radiu

Najbardziej m otyw ującą częścią konferencji było stw ierdzenie dziennikarza, że dzisiejsza m łodziez jest pokoleniem

Nic mi się nie chce —

To choroba waszego rocznika, m łodym w ydaje się, że w szystko łatw o przycho­ dzi. — D ziennikarz uśw iadam iał studentów, że jeżeli chcą coś osiągnąć, to m uszą ciężko na to pracować i, cytując mówcę, „zapierniczać ja k mały m otorek". Ważne je st, aby wierzyć w' siebie i pow tarzać sobie, że się uda. Na pytanie, dlaczego w ybrał RMF, odpow iada szczerze: “ Jak ktoś chce być piłkarzem , to chce grać dla Realu Madryt. - Do­ dając z uśm iechem na twarzy: - Słupki nie kłam ią — U w a­ ża. że należy zaczynać od najw iększych stacji i pam iętać, ze „Jak nie drzw iam i, to oknam i“ .

Na spotkaniu został poruszony także tem at hejtu i tego, jak sobie z mm radzić Baleja słusznie zauw ażył, ze nic ma ludzi odpornych na w yzw iska i że z reguły to boli tym bardziej, kiedy me zrobiło się drugiej osobie nic złego Na koniec dziennikarz został zapytany o to. czy zam ieniłby studio radiow e na telew izyjne, na co po chwili zastanow ienia odpowiedział: — Kocham studio radiowe. Nie w iem . czy bym chciał Radio ma magię. - M arzy mu się stw orzenie radia na w zór amery kańskich stacji, które byłoby jeszcze bliżej ludzi. Co w edług K am ila Balei jest najfajniejsze w byciu dziennikarzem 17 — Radość ludzi po drugiej stronie odbiornika, którzy się z nami iden­ tyfikują □

(7)

Magister na wybiegu

Jej zdjęcia zostały wyróżnione przez „Vogue Italia” , pracowała przy produkcji w Bollywood,

w Chinach pozowała do katalogu „Victoria's Secret" oraz brała udział w Mercedes Benz

China Fashion W eek i Fashion Week India. W Polsce występowała w takich serialach, jak

„Hotel 52", czy „Rezydencja", często pojawiała się w programie „Pytanie na śniadanie" oraz

zasiadała jako juror w konkursie The Look of the Year 2015. Pochodząca z Mielca Paris

Maziarska, ogłoszona w Pekinie tytułem „World Supermodel", skutecznie podbija świat

mody, przełamując związane z nim stereotypy

Joanna Cisło

Studentka III roku Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Mottzewstóego na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna

Zdjęcia: Fol Yazan Hamama. sesja odbyła się w hotelu Rado“ ”

Kolekcja i buty Christian Louboulin by Pairycja Pasek

(8)

JO A N N A CISŁO: Twoja przy­ goda z modelingiem rozpoczęta się, można powiedzieć, przez przypadek: zostałaś dostrzeżona na ulicy przez przedstawicielkę jednej z agencji mo­ delek w Londynie. Czy jednak wcze­ śniej* posiadając takie predyspozycje,

nie myślałaś o podążaniu tą drogą?

PAR1S M A Z IA R S K A : Odkąd

tylko pam iętam , chciałam zostać m o­ delką. Zaw sze oglądałam stacje i pro­ gram y pośw ięcone te j tem atyce, takie

jak „Fashion T V ”, i m arzyłam , by prezentow ać na w ybiegach kreacje od znanych projektantów. To praw da, w Londynie zaczepiła mnie agentka m odelek, nie skorzystałam jednak w tedy z jej propozycji, poniew aż zdecydow ałam się w rócić do Polski na studia m agisterskie

J .C : Co sądzisz o popular­ nych ostatnio program ach telew i­ zyjnych, w yłaniających przyszłe m odelki? C zy dziew czyny biorące w nich udział mają szanse na real­

ną karierę w branży, czy7 chodzi tu jedynie o walory czysto rozryw ko­ we?

PM .: Świat m odelingu to w brew pozorom nie rozryw ka, ale ciężka praca Program y, o których w spom i­ nasz, ukazują prace m odelki w nie­ korzystnym świetle, skupiając się na grze na em ocjach i przyciągnięciu w idza przed ekran Szczególnie do­ brze m ożna to dostrzec, gdy uczest­ nicy płaczą lub muszą zrobić coś w brew swojej woli. Ze w szystkich edycji zaledw ie kilku osobom udało się podpisać zagraniczne kontrakty i rozw inąć kariery, na tem at reszty niestety nie słyszy się zbyt w iele, co m ów i sam o za siebie

J.C*: W iele dziewczyn marzy 0 karierze m odelki, jednak zaled­ wie części z nich udaje się je speł­ nić. C o w Twoim przypadku spo­ w odow ało, ze wspięłaś się na szczy t 1 na nim pozostałaś?

(9)

P M : Jak w spom niałam w cześniej, kariera m odelki była od zawsze m arzeniem , które chciałam zrealizować. W ydaje mi się, że było wiele czynników, które spow odo­

wały,

żc jestem obecnie w tym. a ńie innym miejscu. Na pew no dobry m anager i profesjonalna agencja to więcej niz połowa sukcesu W iara w siebie, sam odyscyplina, cią­ głe doskonalenie się zarów no je śli chodzi o fizyczność,

jak i um ysł to rów nież ma w ielki w pływ na to, jak potoczy się nasza kariera Nie m ożna zapom nieć o znajom ości ję ­ zyków7, to rów nież bardzo w ażna część w pracy m odelki,

ich nieznanie jest sporą barierą w tym zawodzie.

J .C : W ładasz płynnie trzema językam i, a czw ar­ tego właśnie się uczysz. Czy oprócz znajom ości języ­ ków jest jeszcze coś, co zdecydow anie przydaje się w m odelingu?

P M ; Znajom ość języków 7 obcych, jak w spom niałam , jest bardzo ważna - nie mogę oczekiw ać, że ktoś z m ię­ dzynarodowej ekipy, z którą pracuję, dostosuje się do mnie. M uszę byc elasty czna i obyta w sytuacjach, nawet tych, które przy trafiają mi się po raz pierwszy M odeling to praca z ludźmi, a to bywa dość trudne - ile osób, tyle charakterów i różnic w poglądach

J.C.: Życie m odelki to przeważnie nieustanne po­ dróże oraz w ynikająca z tego przytłaczająca sam ot­ ność. Czy masz jakiś sposób na radzenie sobie z tym?

PM .: Rzeczyw iście, sam otność jest nieodłącznym elem entem wpisanym w ten zawód. Gdy wyjeżdżam z Polski, zaw sze kupuję karty7 z dostępem do internetu, aby móc pozostać w kontakcie z rodziną oraz m oją agen­ cją. Najlepszym rozw iązaniem jest praca, gdy jest jej dużo, nie ma się czasu na rozmyślanie.

J.C.: O pow iedz, proszę, jak wygląda Twój typowy dzień pracy.

P.M.; W staję rano, a w7 czasie, gdy biorę prysznic, dostaję od swojej agencji listę castingów , w których będę brała udział. Później jadę na lotnisko, gdzie przew ażnie czeka na mnie kierow ca lub taxi i zabiera mnie prosto na sesję lub pokaz mody, w: zależności od m oich planów.

J.C.: Czy masz jakiegoś ulubionego projektanta?

PrM.; O czywiście, jest wielu projektantów, których podziwiam ; są to m in Yves Saint Laurent, Christian Dior, Anthony Vaccarello czy tez Gueci W swojej garderobie posiadani m nóstw o kreacji i akcesoriów, które mieszam w zależności od hum oru, sytuacji czy tez okazji. Zdjęcia m oich stylizacji m ożna zobaczyć na moim blogu Classic or Coo!

XC:

Wiem, że Twoim autorytetem, jeżeli chodzi o mn- deling, jest Anja Kubik.

Co

w niej cenisz na jhardziej?

P M ,; Owszem, A n ja Rubik to moja ulubiona modelka i zarazem ikona stylu. To, co najbardziej mi w mej im po­ nuje, to to, że je s t cały czas aktyw na oraz nie ogranicza się w yłącznic do branży7 m od owej. Bardzo podoba mi się jej w szec hstron n o ść o raz oc zy wi śc i e ś wi e tne wy czue i e sty I u.

J.C.:

W iele się mówi o agencjach w ykorzystują­ cych dziew czyny i żerujących na ich m arzeniach. .Jak odróżnić» która z nich jest profesjonalna, a która jed y ­ nie za taką się uważa?

P M : Listę profesjonalnych agcncji m ożna znaleźć choćby w Internecie. Jeżeli chodzi o moje dośw iadcze­ nie, w spółpracow ałam z EC M anagem ent, MFmodeJls oraz M ango Models. M oja kariera nabrała tem pa w LC M ana­ gement. O dkryła mnie Aneta Kowalczyk - fotografka. która poleciła mnie m anager Ew ie C hm ieli, a ta wy pro­ m owała mmc i kierow ała dalszą karierą

(10)

J.C .: Jak ocen iasz polską scenę m odow ą? W d a l­ szym ciągu pozostaje my w tyle za M ediolanem , P a­ ryżem i L ondynem , czy za czy n a m y m oże w y p r a co ­ w yw ać już w łasn y styl?

P M .: M am y w P olsce w ielu napraw dę w sp an ia­ łych projektantów . O sobiście n ajb ard ziej cenię sobie M ariusza B rzezińskiego, uw ielbiam je g o perfekcyjne

p o d ejście do w y k o ń czeń oraz p ro jek tó w

high fashion.

P ry w atn ie, od w ielu lat, jest on rów nież m oim p rz y ja ­ ciel cm . Jeżeli z aś chodzi o m ój w łasny styl, m o d elin g zd ecy d o w an ie m iał na niego w p ły w i dzięki niem u n a ­ uczyłam się łączenia ró żn y ch stylów . Są pew ne rzeczy, które uw ielbiam niezależnie od okazji, tak ie ja k np bia­ ły p o dkoszulek, biała koszula, m okasyny, jean sy , złote szpilki czy tez złote baletki. N igdy nie w iem , eo się w ydarzy, m uszę w ięc być ubrana w y g o d n ie, a je d n o ­ cześnie stylow o. N ie ukryw am , ze lubię rzeczy dobrej ja k o śc i, szczególnie je śli chodzi o buty i p ierścionki, na punkcie których m am słabość. W m ojej garderobie m ożna znaleźć p rojekty bardzo w iciu p ro jek tan tó w pol­ skich, jak 1 św iatow ych, chociaż je ste m w stanie zm ie­

ścić w niej co raz m niej rzeczy.

J.C .: Jak ie są T w oje plany zaw od ow e na kolejne lata? W iem , że byłaś ju r orką w k on k ursach mody oraz w yk ładow czynią. Czy w ią żesz z tym sw oją p rzyszłość?

P M.: M odel mg będzie zaw sze obecny w m oim ż y ­ ciu, staram się jed n ak nie o g raniczać do je d n e j d z ie d z i­ ny. Jestem otw arta na w szelkie interesujące projekty, o d n ajd u ję spełnienie rów nież w co aeh m g u oraz m oty­ w ow aniu innych Z dobyłam tytuł m agistra pedagogiki reso c jalizacy jn e j 1 so cjaln ej, w p rzy sz ło ści nic w y k lu ­

czam podjęcia studiów d o k to ran ck ich lub pracy w z a ­ w odzie.

J.C .: W In ternecie m ożem y p rzeczytać setki rad na tem at tego, jak zacząć pracę w modeJingn. Co jed n a k pow inno być p ierw sze? Z ro b ien ie p ro fesjo ­

n alnych zdjęć, zgłoszen ie się do a g e n c ji,..? C o po­ rad ziłabyś m łodym d ziew czyn om , ch cącym podążać T w oim i ślad am i?

PM : P ierw sza pow inna być zdecydow anie wiara w siebie Następnie dobre polaroidy (np zdjęcia w biki- ni i bez m akijażu) 1 dobór profesjonalnej agencji R ów ­

nie w ażne je st oczyw iście dbanie o siebie - zwłaszcza o sylw etkę, cerę, włosy, oraz pilnow anie wymiarów. Na pewno liczy się też m ocna psychika i gotow ość do bycia poddaw aną nieustannej ocenie oraz presji Jednego dnia można usłyszeć, że jest się idealnym do sesji, a kolejne­ go, na castingu, ze ju ż jednak nie O sobiście uwielbiam pokazy mody, czuję się w tedy w sw oim żywiole. Są one najtrudniejsze z racji tego, zc wszy stko m oże się podczas nich w ydarzyć; na dodatek na oczach ogrom nej publi­ ki fotografów , kam erzystów i w idow ni_ Z aw sze jednak w zbudzają one we mnie podekscytowanie. B

(11)

Modna i już! Moda w PRL

„M oda jest dziedziną sztuki, w której każdy powołany jest do twórczości"

— Janina Ipohorska (Jan Kamyczek)

Uszyte ze spadochronu, dziane na drutach z surowca pozyskiwanego z linek

spadochronowych, uszyte z mapy wojskowej. Jedwabne, wełniane, szyfono­

we, ze skóry węża, z białego króliczego futra, drukowane materiały, plastik.

Wszystko to można było zobaczyć na wystawie w Krakowskim Muzeum Na­

rodowym. Choć wystawa już się zakończyła, warto odświeżyć sobie wiedzę

o PRL-owskiej modzie.

Magdalena Grochalska

______

__

Studentka III roku Krakowskie} Akadem ii im Andrzeja Frycza M odrzew skiego r*a kierunku Dziennikarstw o 1 Kom unikacja Społeczna

Ubrania nu co dzień, ale też eleganckie suknie, naw et takie od św iatow ych projektantów. G ustow ne dodatki, czyli kapelusze, rękaw icz­ ki, szale 1 niebanalne huty Zestaw

mf

praw dziw ej kobiety, klora w pow o­ jen n ej Polsce nie miała dostępu do

w szystkiego, ale starała się zaw sze w yglądać elegancko, z klasq, po pro­ stu dobrze Moda o kresu pow ojen­ nego wr Polsce to czas, w którym ., me było w czym wybierać. U brania najczęściej przerabiano z m ateria­

łów pow ojskow ych 1 tego, co ogól­

nie było dostępne. Praw dziw e damy dbały je d n a k o każdy szczegół stro­ ju Na krakow skiej w ystaw ie ..M oda

w PRL" można było podziw iać w szystko — od sukien ręcznie robio­ nych, skrom nych, az po kostium y ślubne idące śladam i św iatow ych projektantów, po których widać było, jak upływ ający czas zm ieniał modę

Św iatow ych trendów me znał prawie nikt. a m oda była ucieczką, dzięki której m ożna było zapom nieć

o tym , co działo się podczas w ojny D opiero projektant C hristian Dior zapoczątkow ał nowy styl

New Look.

odtąd panie m ogły eksponow ać sw o­ je kształty np poprzez w ąskie w talii,

rozkloszow ane spódnice, Do Polski moda p r/\ szła prosto z Paryża, je d ­ nak okres stalinow ski uniem ożliw iał kobietom ubieranie się w edle ich chęei N ieoceniona okazyw ała się pomoc kraw cow ych, które nawet przy niew ielkim dostępie do m ateria­ łów potrafiły stw orzyć piękne

ubra-M l\K R m agazyn studentó w K rakow skiej A kadem ii im Andrzeja Frycza M odrzew skiego I N* 3/3016 11

F o t. M a gd al en a G to c h a la k a

(12)

F o t. M a g d a le n a G ro c h a ls k a

ma. przypom inające te od słynnych projektantów Kropki, paski, krata na sukienkach. Buty w szpic. Kapelu­ sze w izytow e z pióram i i rękawiczki z koźlęcej skórki To w szystko było k w i lite senej ą ow cze sn ej e 1 c gancj i i klasy

W m odzie cały czas panował podział na stroje codzienne i na w ielk ie w yjścia. M ała S tab ilizacja W latach 1956-1970 była czasem Strojów nad ający ch się tylko na w yjścia eleg an ck ie, co d zien n y ch — w zależności od pory7 dnia, oraz

łych n a każda okazję, czyli np. na plażę (stro je jed n o c zę śc io w e lub bi- kini zro b io n e na szy d ełk u z resztek w łóczki) Z czasem w iększy dostęp do m ateriałó w syntetycznych po­ zw olił na d łu ższe utrzy m an ie ubrań w ja k najlepszym stanie U brania były trw alsze. Lata 60 to czas od­ m ładzania m ody, w y w ró cen ia je j do góry nogam i. Teraz d orosłe k o b ie­ ty' chciały znów poczuć się n asto ­ latkam i N o szo n o krótkie sukienki i p rzy jęło się „ m in i”, k tó reg o nie bano się ubierać naw et w dzień

Swojego

ślubu! W szelkie stereo ty ­

py, towarzy szące w cześniej, p o szły w niepam ięć.

M arka „M oda Polska” z okresu PRL-u oznaczała elegancję i na iwy z- szyr, z m ożliwych, luksus M iała za zadanie reprezentować PRL za grani­ cą Bardzo gustow ne suknie projektu Kaliny Parolł i te w ieczorow e Magdy Ignar i Ireny Biegańskiej; dzianina projektu K rystyny Dziak i Krystyny W asylkowskiej czy kreacje teatral- ne Jerzego A ntkow iaka, który pełni! tez rolę kierownika artystycznego. To cały skład projektantów „M ody Polskiej” pod kierow nictw em Haliny K iobukow skiej. Na w ystaw ie, prócz kreacji, można było obejrzeć rów nież rysunki tych projektantów. Na w y­ stawie nie mogło też zabraknąć pro­ jektów ikony św iata m ody w7 Polsce Ludowej, czy li Barbary Hoif. Projek­ tantka m iała w yczucie stylu i zawsze dobrze w iedziała, co wskazać jako hit danego sezonu Prostota i szyk były kluczem do jej sukcesu

„Dobrobyt nil kredyt” czyli lata 70., kiedy zaczęto nosić ubrania luźne, na co dzień, były okresem , w którym już nie tylko panow ie nosili spodnie, ale też kobiety. I dobrze się w nich czuły. Każda m ogła odnaleźć w tym stylu coś dla siebie — spódnice do kostek czy też spodnie dzwony. N a w ystawie m ogliśm y podziw iać ubrania, któ­ re sę w łasnością M aryli Rodowicz. Stroje kolorowe, wesołe, które poka­ zyw ały jej unikatow ość i odzw iercie­ dlały nastrój piosenkarki To R odo­ wicz zachęcała młode dziew czyny do eksperym entow ania z modą.

Pom ysł na w ystawę był sukce­ sem Ekspozycja cieszyła się świet­ nymi opiniam i, co potw ierdziła duża liczba odw iedzających (około 39 tysięcy). Ja sama, będąc w7 M u­ zeum Narodowym w ostatni dzień w ystawy, z sam ego rana, weszłam jeszcze bez kolejki, jednak gdy w y­

chodziłam po trzech godzinach, ko­ lejka była ogrom na. Bardzo m iło było zobaczyc tylu chętnych do poznania mody okresu Polski Ludowej. □

(13)

Zlot fanów

Doktora Who

W marcu tego roku w Artetece krakowskiej Wojewódzkiej Biblioteki Publicz­

nej mieliśmy okazję spotkać najmądrzejszego przybysza we Wszechświecte

czy zobaczyć na własne oczy kosmiczny statek. Konwent „Whomanikon” nie

zawiódł fanów, co pokazuje, jak bardzo tego typu imprezy są dziś popularne.

Oleksandra Zhuralova

Studenłka II roku Krakowskiej Akadem ii im. Andrzeja Frycza M odrzewskiego na kierunku Dziennikarstwo i Kom unikacja Spoieczna

„W hom anikon” to w ydarzenie pośw ięcone popular­

nemu bryty jskiemu serialowi „D oktor W ho” i dedyko­ wane jego fanom. Dla tych, którzy bye może nie kojarzą

produkcji: opow iada o obcym, który podróżuje przez czas i przestrzeń z pom ocnikam i (zwykle pochodzącym i z Z ie­ mi) i przy okazji ratuje inne, odległe św iaty Jego em i­ sja rozpoczęła się w 1963 r. na kanale BBC, serial, mim o upływ u czasu, w dalszym ciągu je st niezw ykle popularny i wzbudza u widzów wiele emocji Przez dziesiątki lat emisji jego fani stworzyli wiele teorii oraz założeń zw ią­ zanych z fabułą, w trakcie „W hom anikonu” mieli więc idealną okazję, by je wszystkie omów ić Oprócz dy skusji z innym i w ielbicielam i Doktora, m ożna bvło wysłuchaćj _■ _■ w ykładów prowadzonych przez profesorów z krakow ­ skich uczelni - także fanów serialu

Głów nym wydarzeniem konw entu był festiwal

cosplay,

czy li popularnej na całym św iecic rozrywki, któ­ rej nazw a pochodzi od połączenia angielskich słówr „co­ stum e” i „play” Polega ona na przebraniu się za znanego bohatera popkultury, książek, seriali, film ów czy ani me, a głów ną zasadą jest, ze uczestnicy maskarady sami szyją sobie stroje. Na zagranicznych festiw alach zdarzało się, że znani aktorzy przebierali się za postaci z film ów ezy kresków ek, np Barta Sitnpsona, i w chodzili w tłum , za­ czepiając ludzi dookoła. Nikt jednak nic był w stanie ich poznać, albowiem kostium y były tak dopracow ane

\

Na „W hom anikonie” zw ycięzcą cosplay została dziew czyna w stroju anioła, uwagę przyciągała jednak także inna, niezw ykle oryginalna para Ona lat pięćdzie­ siąt, on - o połowę młodszy Zapytani o udział w festi­ walu podkreślali, że

posiadają

w ieloletnie dośw iadcze­ nie w przebieraniu się i że w szystkie stroje robią sami, a branie udziału w licznych festiw alach jest ich rodzinnym hobby

Podobne wydarzenia, grom adzące tysiące fanów, odbyw ają sie w7 łiuropie, A m eryce i A z j i Są one organi­

zowane przez w ytw órnie film owe, w ydaw nictw a kom ik­ sów oraz książek. Jednym z największych i najbardziej popularnych zlotów je s t „C om ic-C on” w San D iego, któ­ ry w 2010 roku zgrom adził około 130 tys, osób W pla­ nie festiw alu znajdują się przew ażnie w ystaw y książek, komiksów; seriali, film ów oraz gier kom puterowych. Oprócz fanów7, przyjeżdżają tam rów nież aktorzy7, reży­ serzy oraz scenarzyści z H ollyw ood, by zaprezentow ać widowni sw oje najnowsze filmy. Bardzo często to właśnie goście „Comic*Con” ja k o pierwsi na świecie. mają okazję obejrzeć trailery i teasery przyszłych hitów kinow ych czy telew izyjnych

Festiwale takie jak „W hom anikon” to wyjątkowe miej­ sce spotkań i dobrej zabawy Łączą pokolenia fanów, dają m ożliw ość poznania ludzi o podobnych poglądach i zain­ teresow aniach oraz wym ianę doświadczeń. To dobrze, ze i w7 Polsce grom adzą coraz więcej m iłośników produkcji filmowych, literatury7 fantastycznej ezy komiksów □

\ l l x L R m agazyn studentó w Krakow skiej Akadem ii im. A ndrzeja Frycza M odrzew skiego | N° M lińb 13

Fot . D r W h o . Ź ró d ło : h tt p :/ /g fx .g e x e .p l

(14)

O G W IEZDNYCH W O JN A C H ROŻNIE

MOC

Pierwsze Gwiezdne Wojny (GW) nakręcono jako średnio- iub nawet nisko­

nakładowy film SF. Większość efektów specjalnych miała charakter lekko

garażowy, szczególnie w stosunku do późniejszych mega produkcji typu

Terminator, a nawet Blade Runner. Wytwórnia uznała film za na tyle zwykły,

że zgodzono się, by reżyser George Lucas zachował prawa do idei i ikono­

grafii Star Wars. Lucas odpowiadał także za efekty specjalne (rozwinął przy

okazji butik efektów specjalnych Industrial Light And Magie), które stworzyły

atmosferę filmu.

Maciej Saskowski

D oktorant Krakowskiej Akadem ii im. Andrzeja Frycza M odrzewskiego

Sukces filmu był zadziw iający, a jeszcze w iększym okazało się licencjonow anie zabaw ek i w izerunków z fil­ mu

Star Wars

było przedsięw zięciem , które rozw inęło do niew yobrażalnych wcześniej rozm iarów ideę produktu kom pozytow ego, czyli film u jako podstaw y do stw orzenia w yim aginow anego świata, który następnie sprzedaw any je st we w szystkich postaciach, w ja k ich da się sprzedać. Poza oczyw istym i zaletami kom ercyjnym i, pomysł ten doskonale pasow ał do oczekiw ań w idzów; którzy po obej^ rżeniu epopei pragnęli w iedzieć eo dalej lub przynajm niej co obok. Pow stało wiec w iele książek, filmów, zabaw ek, kom iksów i gier kom puterow ych, które do dziś poszerza­

ją Świat

GW.

A ten rozw ija się jako alternatyw a bajkow a i heroiczna świata rzeczywistego. Coś jak powtórzenie fe­ nom enu Tolkiena i szerzej — fantasy

W galaktyce

GW

panuje ew identnie ziem ska cyw ili­ zacja, jednak Ziem ia nie w ystępuje nawet jako legendarna planeta-m atka, tak jak me w ystępuje u Tolkiena. Gdy za­ czynani y od zera, od czystej przestrzeni kosm icznej, m o­ żem y zaprojektow ać cyw ilizacje nieum ocow ane w ziem ­ skiej historii, m odelow e i higieniczne^ ustroje złe i ustroje dobre, jak w dziełach twórców utopii Baśń ta może sw o­ bodnie posługiwać się skojarzeniam i i wizerunkam i z ca­ łej historii ziem skiej. J tak, głów ni bohaterowie i adw er­ sarze to: ludzie z am erykańskiego Dzikiego Zachodu (H all Solo. planeta Tatooine), naziści (D arth Vader i arm ia imperialna), bajkowi arystokraci z dw oru baw arskiego (księżniczka Leia i D w ór Rebelii), Celtow ie i G reenpeace

(Moc i Rycerze Jedi), Arabia Saudyjska (Jabba), Repu­ blika Rzym ska i przejście do C esarstw a (Stara Republika i senator Palpatine), B izancjum (N aboo i królow a A m ida- la), mały geniusz kom puterow y, w łam ujący się do Pen­ tagonu (m ały A nakin i wyścigi podów), diabeł i Szatan (Darth M aul i Darth Sidious), średniow ieczna arm ia bia­ łych szkieletów lub egipskich psiogłow ych (Gwardziści Im perialni, roboty bojowe Federacji H andlow ej) etc., etc.

Gwiezdne Wojny

to eklektyczna i bogata opowieść, skon­ struow ana na schem acie najstarszych bajek i opow ieści heroicznych, które opow iadam y dzieciom . 1 dlatego taką przyjem ność spraw ia jej oglądanie; ,.naszem u pokoleniu” przyjdzie to robie przez cale życie.

GALAKTYKA JAK POLSKA

W prawdzie historie z

Gwiezdnych Wojen

dzieją się w galaktyce „daleko stąd", ale m ożna zauw ażyć, że nie jest to duża galaktyka Została raczej skrojona na bardzo ludzką miarę, w sam raz. by pom ieściła akcję opery my­ dlanej. Tatooine jest w ielka jak Pustynia Błędowska, port MoS Bspa ma pięciuset m ieszkańców i jeden niewielki bu­ fet z 5-osobow ą orkiestrą, zaś baza na H oth dw a hangary i sześć ślizgaczy. Im perium atakuje z użyciem czterech ATAT (bitwa pod Kurskiem to nie jest), na in d o rz e nasi bohaterow ie napotykają trzy patrole i m oże pluton Im ­ perialnych Gwardzistów. Znalezienie Yody na D agobah przez Luka w ym agało poszukiw ań w prom ieniu 40 m,

(15)

co nie było dużą wyprawą. O gólnie, sądząc p o zaludnie­ niu i infrastrukturze ekonom icznej św iata GW, zbliżony o n je st w ielkością do Pruszkow a pod Warszawą. Jedyny problem , to gdzie w Pruszkow ie zaparkow ać niszczyciel gwiezdny.

POLITYKA RODZINNA

Podobnie jak w7

Iliadzie

Hom era i w w ielu pózniej- szyeh opow ieściach, historia

GW

jest opow iadana i tw o­ rzona przez głów ne postaci dram atu, których w zajem ne stosunki i konflikty w pływ ają w sposób decydujący na losy reszty świata. Przeciągnięcie jednego człow ieka - Luka Skyw alkera - na stronę zla decyduje o losach m ilio­ nów planet. Wartości organizacyjne, polityczne i moralne system ów politycznych, które ścierają się w

GW -

Repu­ bliki. Im perium i Rebelii nie mają znaczenia wobec faktu, kto personalnie za czym stoi. R epublika i Rebelia są po stronic dobra, przede wszystkim ze w zględu na pow ią­ zania z klanem Skyw alkerow oraz ich przyjaciółm i Im ­ perium jest złe głów nie z pow odu zatrudniania facetów' w czerni, w kapturach oraz z rogami. Jak w baśniach - tam też musimy uwierzyć na słowo, który król jest OK, a który ma zły charakter

C óż, ustroje społeczne są na tyle skom plikow anym i system am i, że ich budow a i d ziałan ie nie w ydają się ani zrozum iale, ani tym sam ym godne zain tereso w an ia w ięk szo ści ludzi A szkoda. P olityka, p o jm o w an a ja k o konflikt paru facetó w o m iłym o bejściu z parom a o b ­ d arzonym i złym odd ech em , jest zro zu m iała. P ozw ala

Gwiezdnym Wojnom

pozostać

epope ją hom erycką, z ty ­ pow ą dla niej barw nością i w ciąg ającą historią, ale też i n iew ielką d b ało ścią o życie zw y k ły ch ludzi, których m iliony giną, by bohaterow ie m ogli lekko się zdener­ w ow ać D ziesięcio letn ia w ojna o T roję, z pow odu k ie p ­ skiego rom ansu Parysa, je s t ja k w ysadzenie A lderaan przez Vadera, by n astraszy ć Lcię, czy też w ysadzenie drugiej G w iazdy Ś m ierci w7 budow ie w raz ze w sz y st­ kim i na niej zatru d n io n y m i h y d rau lik am i, stolarzam i

i tapiceram i.

XVIII-W IECZNA EKONOMIA

Ekonom ia nie odgryw a w św iccie

G W

żadnej racjonal­ nej roli Nigdy me dow iem y się. skąd swoje zasoby czer­ pie Im perium (m arnow ane na kolejne Gwiazdy Śm ierci) ani kto utrzym uje Rebelię (szczególnie gdy głów na baza znajduje się na przyjaznej dla rozw oju przem ysłu, zam ar­ zniętej planecie Hoth). Skala działalności handlowej też nie w ydaje się wielka, jeżeli najw iększy gangster galakty­ ki, Jabba, posiada stary zam ek o wartości dużej willi pod Radom iem , a najw iększy port przem ytników na Tatooine m ożna przejść piechotą w7 pół godziny spaceru wśród par­ terow ych lepianek.

Znacznie mocniejsze są akcenty ekonom iczne (w po­ czątkow ych napisach

Mrocznego Widma

przeczytamy: „O podatkow anie dróg handlowych do dalekich systemów- gw iezdnych jest przedm iotem kontrow ersji' ), które, bardziej niż do wolnory nkowego kapitalizm u, przybliżają nas do panującego w7 św ięcie bajek system u ekonom icz­ nego, zw anego m erkanty l izm em - charakterystycznego dla działalności XVJ ll-w iecznej Kompanii W schodnio in­ dyjskiej i jej stosunków7 z państewkam i Radżów.

RASY 1 UPRZEDZENIA

N iektórzy A m erykanie, czuli ja k nasi nieg d y siej­ si cenzorzy na w szelkie przejaw y politycznej niepo-

prawności,

dostrzegli w

GW

rasow ą arogancję biafcgo człow ieka. U w ażali, że Lucas św iadom ie w ykorzystuje Stereotypy etniczne w konstruow aniu

postaci

kosm itów , Co je st szczególnie brzydkie 1 tak: szefow ie Federacji H andlow ej przypom inają Japończyków lub innych A zja­ tów7 (takie interpretacje pochodzą z pacyficznej K alifor­ nii, dla mnie, Europejczyka, przypom inają raczej dożów w eneckich), handlarz używ anych części i w łaściciel nie­ wolników WattO m a zakrzyw iony, duży nos oraz m ów i w sposób i z akcentem typow ym dla Żydów, a głupek Jar Jar Binks zachow uje się w sposób zw ykły dla przy­ byszów z Karaibów W praw dzie k ró lo w a A ni i dala w y­ gląda z chińska, a jed en rycerz z rady Jedi je s t M urzy­ nem, ale to mało. Wr pierw szych częściach Lucas był neutralny, a św iat GW słodko w ielokulturow y. M ożliw e, że po Ruandzie i B ałkanach Lucas stal się w iększym re­ alistą (na szczęście trochę się dla popraw ności rehabili­ tuje

i

zli bohaterow ie senator Palpatine oraz Anakin-Va- d e r to biali m ężczyźni).

SPOSÓB PATRZENIA I KLASYCZNA

KRYTYKA INTELEKTUALNA

Gwiezdne Wojny

nigdy nie cieszyły się pow ażaniem k ry ty ko w7 fi 1 m o wy c h, w o dróżn ieni u od ki nowej w i do w n i. Praw dopodobnie w ynika to z faktu, ze krytycy w w ięk­ szości patrzą na inne filmy mz m y OK, niby te same, jednak poszukują w nich w ażnych treści i filozoficznych spostrzeżeń na temat natury7 ludzkiej. Jest to o tyle za­ bawne, żc ja k z moich obserwacji w ynika film i literatu­ ra w ogóle specjalną m ądrością nie grzeszą, a różnią się raczej poziom em banalności: rzeczy mętne lub mniej ba­ nalne uznajem y za arcydzieła Z kinem je st tak, że ważne jest spraw ienie przyjem ności naszej ludzkiej naturze, po­ trzebie rozry wki, zadziw ienia, przestrachu, miłości, sek­ su, w spólnoty o d czu w an ia W ielka popularność

Titanica,

Gwiezdnych Wojen

czy film ów Q uentina Tarantulo je st na to najlepszym dow odem , takim samym jak nada wiejąca z polskich film ów m oralnego niepokoju, gdy ich politycz­ na treść się zdezaktualizow ała.

(16)

Przyw ołana tu

Iliada

ma w detalu drę­ twe dialogi i nielogiczną historię, je st jednak, podobnie jak

G li\

odcinkow ą opow ieścią heroiczną o fajnej atm osferze, z czadow ym i zbrojam i, specjalnym i zakrętam i narracji (pię­ ta A chillesa), pom ysłow ym podstępem (kon O dyseusza) i niejasnym zakończeniem {co A gam em non zrobi z Heleną). Jest historią do odcinkow ego rozw ijania (ciąg dalszy:

Odyse­

ja)

przez kolejnych śpiew aków (reżyserów). Podobna ode inko wo ść, w idoczna w każdym z film ów

Gwiezdnych Wojen,

który nie kończy się zdecydow anie i raczej dopiero w całości, wraz z książkam i i kom iksam i, tw orzy W ielką G alaktyczną Historię.

Po

miażdżącej

często krytyce am erykań­ skich publicystów ,

Gwiezdne Wojny

i tak są

Oglądane przez m iliony Ze w spólnego chó­

ru krytyków, w ytykających złe aktorstwo, drew niane dialogi i nieum iejętną reżyserię G eorge’s Lucasa, w yłam ał się Roger Lbert (człow iek-instytucja wr am erykańskiej krytyce film owej), który7 zw rócił uwagę, że

Gwiezd­

ne Wojny

są w idow iskiem , bajkow ą historią do oglądania, a nie dyskursem filozoficznym. Przedstaw iają św iat świetlisty i piękny, pełen dziwów, nieziem skich krajobrazów, stw orów i cyrkow ych em ocji,

epopeję

o skali

homero-

we j (to nie znaczy, że specjalnie ogrom nej), zc scenami po prostu zapierającym i dech. Trzeba czerpać w łaściw e przyjem ności z w łaściw ych filmów, E3

Papierowe miasta,

fikcyjne życie

„Pójdziesz do papierowych m iast i nigdy ju ż nie p o ­

wrócisz” - zdanie to jest idealnym odzwierciedle­

niem całego utworu oraz tego, co chciał nam za

jego pomocą przekazać autor.

Valenia Hu bar

Studentka 1 roku Krakowskiej Akadem ii im. Andrzeja Frycza M odrzewskiego na kierunku Dziennikarstwo i Kom unikacja Społeczna

Książka ta m oże nic przypaść do gustu w szystkim , warto więc na początku przeanalizow ać tw órczość autora. John M ichacl Green to jeden z najw ybitniejszych pisarzy w spółczesnych, który na prze­

strzeni lat zadziw ił nas swoimi utworam i i zainteresow ał m łodych czytelników wr Stanach Zjednoczonych, ale i poza ich granicami. 1 to ju ż w 2005 roku, kiedy to wy dał pierw szą, przyciągającą uw a­ gę książkę „Szukając A laski”, za którą rok później zdobył zresztą nagrodę Printz Award. Już wtedy stało się jasn e, dla jakiego audyto­ rium pisze Po trzech latach opublikow ana została jeg o druga książ­ ka, „Papierow e m iasta". O statnią pow ieścią „Gwiazd naszych w ina” autor ponow nie zaskarbił sobie serca publiczności W iększość osób kojarzy go je d n ak z pow odu pierwszej i drugiej powieści; utworów, które zdecydow anie w arto przeczytać, by poszerzyć sw oją w iedzę.

„Papierow e m iasta" to książka, która znalazła się na 5. miejscu na liście najlepszych pozycji w g „N ew York Tim es” , a w 2009 r. została nom inow ana do nagrody im Ldgara A llana Poe za najlep­

szą powieść w styki ,,young adult”. Opow iada o szkole średniej, pierw szych pow ażnych przeżyciach i stratach, ale i o m arzeniach, do których spełnienia każda postać próbuje dążyć. Książka jest na­ pisana przejrzystym i klarow nym językiem, dzięki czemu m ożna za jej pom ocą odprężyć się i przyjem nie spędzić czas iig u ru ją w niej dwie głów ne postaci: Q uentin Jakobsen (dla przyjaciół „Q ”) i M ar­ go Roth Spiegelm an

Tymczasem ekranizacja, choć z technicznego punktu widzenia prezentuje się nieźle, m erytorycznie różni się znacznie od wersji pa­ pierowej Brakuje w niej wielu wydarzeń, które zostały zamieszczone w książce W głównych rolach wystąpili Nat Wolff oraz znana model­ ka Cara Delevingne, Pierw szą rzeczą, ja k a rzuca się w oczy,

jest

„m i­ tyczna'1 postać M argo Roth Spiegelman, która została przedstawio­ na w bardzo nudny i jednostajny sposób Film, ja k to niestety bywa w większości przypadków, nie ukazał całego piękna, które dostrzegą czytelnicy podczas czy tania książki. Widz, który nie zna powieści, oglądając ekranizację może zastanawiać się, czy jest sens sięgania po książkę: recenzje, często negatywne, wydają się odzwierciedlać opi­ nie widzów. K rytykowana je st głównie za pominięcie Wielu ważnych wątków z książki oraz pojawienie się nowych zbędnych.

W ydaje się w ięc, że przez ekranizację nawet sam a książka o pa­ pierow ych m iastach stała się ^papierow ą” . A to ocena niespraw ie­ dliwa. S3

(17)

Emocje niepoważne,

czyli o zniechęcaniu

do rzeczy dobrych

Paweł Szczepanik

Student II roku Kr akowskiej Akadem ii im. Andrzeja Frycza M odrzewskiego na kierunku Dziennikarstwo i Kom unikacja Społeczna

Pewien redaktor, znany z radio­ wych Dwójki ! Trójki oraz G azety

W y b o r c z e j , chętnie bywa w K rako­

wie na festiw alach Sacrum Profanum oraz M isteria Paschałia Lubuje się Ów redaktor tak sam o mocno w m u­ zyce daw nej lub — precyzy jniej - tzw.

wykonawstwie historycznie po i ufor­

mowany m,

m uzyce w spółczesnej, jak

i nurtach niekłasy cznyeh - alternaty­ wie i elektronice. Jest kom petentny, w szechstronny i doskonale w ykształ­ co n y ma niezły glos, m ówi skład­ nie з dykcję ma nienaganną Niemai pozbaw iony wad. A jednak, ma on pew ną zaskakującą przypadłość, która — obym się nie mylił! - w yni­ k a z przyw iązania do polskiej mowy. dbałości o nią, troski o czystość, w ręcz czułości odczuw anej w stosun­ k u do polszczyzny. Redaktor uży wa m ianow icie sform ułow ania „.muzyka pow ażna'1 w odniesieniu do tego, co A nglosasi ochrzcili m ianem

classi~

cal musie

. „m uzyki klasycznej” . Na pytanie, dlaczego nie chce nazywać pewnego w ycinka ludzkiej tw órczo­ ści m uzyką klasy czną, zdejm ującego odium powagi i kierującego uwagę ku historycznośei, odpow iada, że po pierw sze w ję zy k u naszym me istnie­ je takie określenie (naw et, je śli l iz u s

daje nam mną odpow iedz), ew entu­ alnie istnieje m uzyka klasy су stycz­ na jak o jej skrom na część,, po drugie epitet „pow ażna” doskonale oddaje jej charakter, należy bowiem podcho­

dzić do niej z należytą nabożnością, rew ere n ej ą, adm i rac | ą etc

Ten nadęty w stęp i przytoczona anegdota służą temu. by pokazać, jak

bardzo m ożna dystansow ać za pom o­ cą języka coś, czego dystansow ać się nie pow inno. Być m oże dotarliście jednak do początku tego akapitu, m im o że usiłowałem w as zaw iłością poprzedniego zniechęcić. Być może nawet jesteście cickawi, co będzie za chwilę. Jeśli nie dotarliście, to w asza strata, nie przeczy tacie jednak tego, całujcie się więc. gdzie popad­ nie, tym czasem ja zam ierzam pisać dalej, ale i w yjaśnić, czem u służył ten zniechęcający' zabieg Otóż m am poczucie, że przez takich nadętych bufonów, jak w spom niany redaktor, oraz ja (w pierw szej części tego tek­ stu), sztucznie budujem y podziały i zrażam y do rzeczy, które w swej istocie są całkow icie inne, aniżeli w w izerunku. O kreślenie ..m uzyka pow ażna” nosi w sobie pierw iastek odpychający, bo każe nam m yśleć, że nie m a w niej rozryw ki, czy li czegoś, co ludzie lubią i czego szukają. Każe myśleć, zc pow staw ała w yłącznie w napadzie tw órczego szału kom po­ zy tora-dcm iurga. że nie pozw ala się nią cieszy ć ani wzruszać, a jedynie zm usza do dyscypliny i skupienia i w ym aga przygotowania. Tymcza­ sem proszę was, nic w ierzcie w to kłam stwo.

Allegro

znaczy7 „w esoło"

Divertimento

znaczy7 „rozry w ka" Do opery chodziło się kiedyś, by spędzić Wieczór na jedzeniu, seksie z mniej lub bardziej przygodnym i osobam i i rozm ow ach. M ozart pisał głów nie dla zabawy. Kastraci byli jak M ichael Jackson, m ieszkali w odizolow anym od św iata i codzienności Never lan­ dzie, by fi równic odrealnieni

\

zara­

biali równie absurdalne pieniądze, ale przyprawiali o dreszcze i wprawiali w zachw yt, prosty7 i niew ym uszo­ ny. ja k ten tow arzyszący odsłucho­ wi

Dirty Diany.

Toteż zapom nijcie o zadzierających nosa dw ójkow ych redaktorach i nie słuchajcie muzyki poważnej. Słuchajcie muzyki w yw o­ łującej emocje. O

К-Ч

(18)

Muzyka kijowskich uliczek

Spotykamy ich prawie każdego dnia, spacerując po mieście czy spiesząc się

do swoich spraw. Grają, śpiewają i wprowadzają przechodniów w pozytywny

nastrój. Uliczni muzycy Kijowa.

Iryna Davydenko

Studentka II roku Krakowskiej Akadem ii im, Andrzeja Frycza M odrzewskiego na kierunku Dziennikarstwo i Kom unikacja Społeczna

Skąd wziął się zw yczaj ulicznych w ystępów m u ­ zycznych? N ależałoby cofnąć się do

czasów

starożyt­ nych, kiedy to pokazy w m iejscach publicznych, często za napiw ki, były zjaw iskiem całkow icie naturalnym . Prezentow ano wtedy w szelkie um iejętności, które były w stanie zainteresow ać w idownię: żonglow anie, ry sow a­ nie karykatur, wy stępy ze zw ierzętam i czy też zaklinanie węży. I K ijów nie był tu w yjątkiem . Kroniki z XIX w. w spom inają O w ybitnych kobziarzach, takich jak Tymofij Bilohradski. O stap Weresaj czy też Andrij Szut Do XX wieku, dla ochrony swojej sztuki, uliczni artyści łączyli się w braterstwa

Podczas przerw y św iątecznej w ybrałam się do cen­ trum K ijow a z konkretnym celem: znalezienia ulicznych grajków. Dookoła jaskraw ych w ystaw sklepow ych i licz­ nych kaw iarni spacerow ało wieie par z dziećm i, zakocha­ nych oraz studentów z legendarną ,.perepiczką po-kijew - sku” (parów ką w cie ście) w rękach. W pewnym m om encie w padła mi do ucha znajom a m elodia z dzieciństw a - p ły ­ nęła z saksofonu i gitary klasycznej. To dw óch m łodych chłopaków śpiew ało piosenkę „Złote m iasto" (ros.

Город

золотой)

rosyjskiego gitarzysty W ładim ira Wawałowa Z w racali uwagę przechodniów, choć publika przysłuchu­

jąca się ich m uzyce na dłużej nic była zbyt liczna

G dy utw ór wybrzm iał do końca, podeszłam do m uzy­ ków; zadając im kilka pytań Chętnie opow iedzieli o tym , że poznali się w7 szkole m uzycznej, w której obecnie studiuję na 111 roku. W ład gra na saksofonie od czasów7 podstaw ówki (teraz ma 19 lat), jednak nie zam ierza być profesjonalnym m uzykiem , poniew aż jeg o plany są ściśle zw iązane z pracą reżysera film owego Dla R om ana m uzy­ ka zaw sze była czym ś, co grało mu w duszy. Jest studen­ tem w okalistyki

Kiedy zaczęliście grać na ulicy?

ROMAN:

Zcsziej wiosny.

Było

nas

wtedy

trzech, z jeszcze jed n y m gitarzystą Początkow o chodziło jed y ­ nie o zarobienie pieniędzy, jednak szybko zauw ażyliśm y, żc przy nosi nam to rów nież zadow olenie i swego rodzaju Spełnienie. Nie gramy często, gdy jednak m amy taką m oż­ liwość, w ychodzim y na godzinę, dw ie

Więcej gracie dla przyjem ności czy dla zarobku?

ROM AN: Obie te rzeczy są dla nas w ażne. Utrzym u­ jem y się ze stypendiów, więc dodatkowy7 zarobek me za­ szkodzi C hodzi jed n ak również o to przyjem ne uczucie, gdy w idzisz, ze ludziom w okół podoba się to, co robisz i grom adzą się, by w ysłuchać

twojej

muzyki. To naprawdę budujące przeżycie.

W ŁAD; W ulicznych występach podoba mi się to, żc mogę po prostu cieszyć się grą i nic m artw ić, że nie robię tego perfekcyjnie. Gdybym zajm ow ał się tym profesjo­ nalnie, musiałbym wy kluczyć w szelkie pom yłki i błędy, poniew aż klient zlecający mi pracę m iałby pewne w ym a­ gania dotyczące mojej m uzyki i tego. ja k ma ona w yglą­ dać Na ulicy zasada jest bardzo prosta: jeżeli utw ór nie przypadł Ci do gustu — nie m usisz płacić

Jeśli to nie tajem nica, ile zarabiacie w ciągu dniu?

W ŁAD: W ciągu godziny, dw óch m ożem y zarobić ok. 100-200 hryw icn (16-33 zł), ale zdarza się, żc mc uda nam się naw et uzbierać pieniędzy7 na pokrycie kosz­ tów7 przejazdu. Szczególnie gdy robi się coraz zim niej, o zarobek me je st tak łatw o. Podobnie w dni pow szednie;

(19)

wtedy szansa na zdobycie dodatkowych pie­ niędzy jest znikoma.

ROM AN: W zim ie bardzo rzadko gram y na ulicy, czasami jedynie w przejściach podziem ­ nych. gdzie jest nieco cieplej. Dzisiaj pogoda w yjątkow o dopisuje, dlatego w yszliśm y na chwilę.

G dzie najczęściej można Was usłyszeć?

RO M A N : Latem i jesienią często w ystępo­ w aliśm y na stacji m etra Lukyanivska, to dość zatłocone m iejsce położone przy akadem iku C zasam i również w przejściach podziem nych na stacjach K ontraktow a i Posztowa.

C zy spotkaliście się kiedyś z cham stwem czy prześladow aniem przez władzę z pow odu gry na ulicy?

WŁAD: Jeśli za władzę uznać miejscowy pa­ trol, który składał się z sierżanta i dwóch kursan­ tów; to się spotkaliśmy

(śmieją

A tak to nic.

G rajkow ie w racają do swoich zajęć, a ja tym razem pytam przechodniów; co sądzą na tem at występów- ulicznych grajków-.

KATERYNA, 19 lat: Uwielbiam takich m u­ zyków. Czasam i zdarzają się am atorzy z gitarą, którzy nauczyli się paru akordów i wyszli ujarz­ m iać kijowskie ulice piosenkam i, ale m ożna też trafić na naprawdę dobrych wykonawców: Bezpośrednio na ulicy, w parku lub w przejściu m ożna na chw ilę oderw ać się od codzienności i po prostu posłuchać przyjem nych melodii.

SIER G IEJ, 35 lat: C hcesz grać, to graj, lecz tak, aby Lidzie, którzy słyszą tw oją sztukę, uśm iechali się, a nie krzy wili i uciekali

IRYNA, 20 lat: Bardzo lubię m uzyków ulicznych i w miarę m ożliw ości staram się ich w spierać. Od kilku hrywien nie zbiednieję!

(śmiech)

Tacy artyści nie ty lko cieszą ucho, a jeszcze budują atmosferę K ijow a jako praw ­ dziw ego europejskiego miasta. G rają z praw- dziw ą pasją, od razu m ożna zarazić się od nich pozytywnym i em ocjam i

Jakich grup jak zespól W łada i R om ana jest w K ijow ie m nóstw o. Latem na ulicach po­ jaw ia się około setki artystów, którzy w ystępują

głównie w okolicach Kres z czaty ku i Podole. Podobnie jak grajkow ie w K rakow ie, tworzą niepow tarzalną atm osferę starego miasta. Dla niektórych w ten sposób zaczyna się praw dziw a kariera Brytyjski w okalista pop-rockowy Rod Stewart, francuski m uzyk-m m im al ista Yann Picrrc Tiersen czy polski m uzyk i poeta Maciej M aleńczuk - oni rów nież „zaczy nali" sw oje ka­ riery od występów ulicznych O

I znowu ten jeden rok...

„Kocha, to poczeka” ... - to popularne powiedzenie

bardzo dobrze odzwierciedla relację łączącą Doris

і George’a; bohaterów spektaklu „Za rok o tej samej

porze” Bernarda S!ade’a. Główne role w sztuce wysta­

wianej w Teatrze Bagatela grają Magdalena Walach

i Wojciech Leonowicz,

Magdalena Skałka__________________________

Studentka ! ;oku Krakowskiej Akadem ii im. Andrzeja Frycza M odrzew­ skiego na kierunku Dziennikarstwo i Kom unikacja Społeczna

K am eralna scena w jednej z krakow skich kamienic na Sarcgo 7. Na sccnic pojaw ia się dw ójka aktorów" Ona - Doris, kobieta m ająca kochającego m ęża i dzieci, której, w ydaw ać by się mogło, niczego więcej do szczęścia nie potrzeba On - George, to żona­ ty księgowy, rów nież m ający kilkoro pociech Zanim cokolwiek pow iedzą, widzom ukazuje się sypia]niane łóżko, w którym para leży bez ruchu, niczego nie zdradza jąc, fen sam w idz jest jednak w stanie od razu wykreować sobie obraz tego, co działo się tutaj zeszłej nocy

O w zadziw ia jący duet połączonych dusz i ciał jeszcze wtedy chyba nie zdaw ał sobie sprawy, że zarów no On, ja k i Ona będą od tej pory spotykać się dokładnie tu, co rok, w ty m samym po­ kojowym hotelu, przez kolejnych 20 lat Przypadkow y rom ans łączący tę dwójkę, m im o upływu lat się nie kończy, a my z każ­ dą kolejną sceną widzimy, jak zm ienia się relacja łącząca Doris i G eorge a Oboje ciągle coś tracą, oboje zyskują, świat wokół nich się zm ienia, a Oni w ciąż trwają.

M agdalena Walach i Wojciech Leonow icz świetnie oddali em ocje bohaterów — pasja i nam iętność przeplatane są przez nich z troską G dzieniegdzie wkrada się nutka zazdrości, by kolejno ustąpić miejsca zrozum ieniu oraz chęci bycia ze sobą w każdej w olnej chw ili. Są synonim em pary ciągle poszukującej i to m im o, ze oboje prow adzą pozornie ustabilizow ane życie, stale szukają u drugiej osoby m iłości, szczęścia i zrozum ienia

Widz po obejrzeniu tego spektaklu m oże pozostać

w

lekkim szoku i zadawać sobie pytanie, co tak naprawdę łączyło tę parę i ile w rzeczyw istości można pośw ięcić dla miłości? Czy7 Doris i G eorge przez te wszystkie lata łączyły tylko i w yłącznie w ię­ zy przyw iązania ! w zajem nego pożądania, czy może coś w ięcej? Z pew nością było to trudne uczucie - za każdym razem w ysta­ wiane na próbę i nigdy, tak naprawdę, do końca przez nich nie określone. Nigdy przecież nie jesteśm y w stanie do końca prze­ w idzieć, czy ten, kto dzisiaj zapew nia nas o swojej dozgonnej mi­ łości, będzie nas kochał równie m ocno za rok. jak i przez kolejne łata Sami również nie wiem y, czy m iłość tak silna jak daw niej, pozostanie w nas sam ych.

Polecam w szystkim tę pełną hum oru, refleksji i podskórnego, m agicznego napięcia sztukę Mam nadzieję, że i Wam przypadnie do gustu historia tej niezw ykłej pary O

(20)

POGRZEB W CHINACH

Obywatele tego państwa bardzo silnie przywiązani są do obrzędów związa­

nych z pochówkiem i życiem duszy po jej śmierci. Podstawową różnicą w sto­

sunku do naszej tradycji i kultury jest choćby kolor żałobny. Bo dla Chińczy­

ków kolorem żałoby jest biel.

Anna Kaczm arczyk

Absolwentka Krakowskiej Akadem ii im. A nd:zeja Frycza M odrzewskiego

(21)

W starożytnych Chinach

już nawet agonię

człowieka nazywano

„ułożeniem puchu”

Na ustach umierającego układało się kilka włókien puchu lub jedwabiu, żeby sprawdzić, czy jeszcze oddycha Kiedy następował zgon. członek rodzi­ ny wspinał się na dach dom u i wzywał duszę zmarłego do powrotu, len oby­ czaj nazywał się ..namówienie duszy do powrotu”. Potem kładziono zmarły osobę na ziemi, gdyż energia życiowa

pochodzi z zicmiT i jeśli to nie pomo­ gło wskrzesić osoby zmarłej, uważano ją za ostatecznie zmarłą Potem myto zwłoki i ubierano je, eo nazywano ..ma­ łym owinięciem \ następnie wkładano do trumny, ,.duże owinięcie". W usta zmarłego wkładano odrobinę pokar­ mu lub kawałek nefrytu. Do pogrzebu mogło jednak upłynąć sporo czasu, zwłaszcza jeśli trumna była transpor­ towana do rodzinnej wioski zmarłego. Członkowie rodziny przybywali, żeby złożyć pokłony przed trumną, przy czym liczba żałobnych lamentów była ściśle określona i zależała od stopnia pokrewieństwa.

Za czasów dynastii Sang 1500- 1066 p.n.e , wraz ze zm arłym władcą, do grobu składano ofiary z ludzi, które z czasem zastąpiono glinianymi figur­ kami (np armia z terakoty w Xian), prawdziwy wóz z zaprzęgiem , zbro­ je, naczynia z brązu, biżuterię. Potem

powstał zw yczaj w ytw arzania przed­ m iotów wyłącznie przeznaczonych do pochowku ze zmarłym. Były to miniaturowe w yobrażenia rzeczy i lu­ dzi z otoczenia zmarłego. Następnie zastąpiono je wycinankam i z papieru, które spalano.

Mówi się, że biel jest

w Chinach kolorem

żałoby, tymczasem

chodzi tu bardziej

o niebarwione ubrania na

czas jej noszenia

Położenie grobu było specjalnie dobierane, bo od tego zależał spokój zmarłego i los jego potomków. Zmarły po śmierci wędrował do świata pod­ ziemnego Śmierć oznaczała początek wędrówki przez dziesięć trybunałów piekła W pierwszym na podstawie uczynków określano, czy dobre uczy n­ ki przeważają nad złymi. Dusza osoby wybitnie zasłużonej wędrowała wprost złotym mostem do trybunału dziesiąte­ go, gdzie była reinkamowana lub prze­ chodziła srebrnym mostem do raju. Co siedem dni dusza dostawała się po kolei przez siedem trybunałów, by po następ­ nych piętnastu dniach dotrzeć do ósm e­ go. po roku do dziewiątego, a po trzech

latach do dziesiątego, gdzie czekała ją reinkarnacja. Musiała wypić herbatę zapomnienia, podawaną przez boginię Mcng Po drodze do kolejnych trybuna­ łów dusze były wymyślnie torturowane: wyrywanie języka, przecinanie na pół, wy ry wanie wnętrzności i inne aUakeje. Ci. którzy zmarli śmiercią gwałtowną lub przedwczesną, oczekiwali w spe­ cjalnym miejscu, az nadejdzie czas ich przewidywanej śmierci. Mogli się stać niebezpiecznymi zmorami poszukują­ cymi duszy, która mogłaby ich zastąpię.

Z czasem obrzędy stają

się coraz mniej dosłowne.

Kolorem żałoby nadal jest

biel, czyli brak koloru

Kiedy ktoś umiera, na drzwiach jego dom u zaw iesza się kw adrato­

we arkusze białego papieru, a na drzw iach sąsiadów przykleja się czer­ w one kartki — symbol ży cia, które nie przerw ało się, ale przeszło do innego wym iaru W ieńce kwiatów, kadzidła, świeczki stanowią em ocjonujący sce­ nariusz w czasie procesji krew nych zm arłego. N ajbliższa rodzina, ubrana na biało, tow arzyszy trum nie do m iej­ sca pochów ku. Słychać odgłosy gon­ gu, skrzypiec i bębnów. Jeśli zm arłą osobą jest ktoś znany, gra się żałobny m arsz w czasie pogrzebu państw ow e­ go W ystrzeliwuje się sztuczne ognie jako sym bol oddalenia złych duchów, buduje się papierow e m odele sa­ m ochodzików; domów i pieniędzy, a potem pali się je w celu ułatw ienia przejścia duszy poprzez dziesięć są­ dów 'zaśw iata W edług tradycji taoistycznej, kiedy osoba umiera w domu, należy7 przykryć wszy stkie lustra, poniew aż dusza m ogłaby zła­ pać odblask żywej osoby i zabrać ją zc sobą w zaśw iaty7. Wr południow ych Chinach praktykow ane je st ofiaro­ wanie zw ierząt, szczególnie w ołów lub bawołów. Bawół

stanowi

sposób m ediacji pomiędzy św iatem żyw ych

i

zaziem skich. Jego ciało jest dzielo­ ne na 36 części i rozdaw ane osobom obecnym na pogrzebie, przestrzega­ jąc ustalonego porządku według po­

zycji społecznej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Karpio A., Żebrowska-Suchodolska D., Efektywność inwestycyjna polskich funduszy emerytalnych w okresie zmian zasad prawnych, „Metody Ilościowe w Badaniach Ekonomicznych” 2016a, nr

From the macroeconomic point of view, such supple- mentary source of money creation could help the central bank to stabilize money supply and inflation, if the supply of money

Wartość wskaźnika Cash w roku zainicjowania dywidendy jest niemal taka sama, jak w roku trzecim przed zdarzeniem, przy czym test Wil- coxona nie potwierdza istotnych różnic

Modele dyskryminacyjne charakteryzują się wyższą trafnością prawidłowych diagnoz w przypadku oceny populacji przedsiębiorstw o niezagrożonej kondycji finansowej. Znacznie

Dochody gospodarstw domowych i ich determinanty – zróżnicowanie regionalne w UE Celem niniejszego opracowania jest ustalenie skali regionalnego zróżnicowania dochodów gospo-

Mając na uwadze konstrukcję swapów i rolę nierezydentów w kształtowaniu ich cen, sanacja portfeli frankowych ma i będzie miała znaczenie dla wyceny instrumentów

To określenie wydaje się też bardziej wła- ściwe w przypadku instrumentów dłużnych niż „indeksowanie fundamentalne”, gdyż przy ustalaniu wag uwzględniane są nie

(19) Jest wyraźnie widoczne, że w rozważanym przypadku oczekiwana stopa zwrotu wyznaczona w tym opracowaniu jest niemal równa oczekiwanej stopie zwrotu wy- znaczonej za pomocą