Przemysław Dakowicz
"Wsłuchać się w szum wód głuchy" :
rzeki Mickiewicza, rzeki Miłosza
Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 8, 367-377
2006
A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S
FOLIA LITTERARIA POLONICA 8, 2006P rz e m y s ła w D a k o w ic z
„W S Ł U C H A Ć SIĘ W S Z U M W Ó D G Ł U C H Y ”
R Z E K I M IC K IE W IC Z A , R Z E K I M IŁ O S Z A
Ten Mickiewicz, po co się nim zajmować (!Traktat teologiczny, DP 67)1
Adam M ickiew icz jest d la a u to ra Czeladnika tw ó rcą szczególnie ważnym.
Z jego dziełem, będącym niew yczerpanym źródłem po d n iet filozoficznych,
Miłosz ciągle dyskutuje (ostatnio w Traktacie teologicznym), odkryw ając
jednocześnie coraz to now e pokrew ieństw a intelektualne, łączące go z „w iel
kim patro n em ” (Ze szkodą, To, K rak ó w 2000, s. 54). Z najduje rów nież
tematy wstydliwe, koncepcje w zbudzające jeśli nie sprzeciw , to przynajm niej
chęć zdystansow ania się. „C iągle m am y problem - pow iada w rozm ow ie
z Aleksandrem F iutem - Ksiąg pielgrzym stwa, jego publicystyki, kursu
literatur słow iańskich. W ariactw a rozm aite, wielkiego stylu, ale w ariactw a”
(AP 130). N ie chciałbym je d n a k koncentrow ać się tu n a różnicach, lecz na
powinowactwach, wiążących tw órczość M iłosza z tw órczością Mickiewicza.
Jednym z nich jest niew ątpliw ie po d o b n e u o bu poetów w ykorzystanie
motywu rzeki czy - m ów iąc ogólniej - sym boliki akw atycznej.
Jak słusznie zauw aża A n n a K u rsk a, „M ickiew icz dzięki sonetow i Do
Niemna, k tóry swe korzenie m a w poezji H oracego, P etrarki i Sarbiewskiego,
opiewających rzeki «dom ow e», w ykreow ał m odę n a wiersze o rzekach
rodzinnych, a właściwie ojczystych” 2. D la p o rząd k u przypom nijm y w spo
mniany przez K u rsk ą wiersz:
1 Stosuję następujące skróty tytułów książek Miłosza: AP - Czesława Miłosza autoportret przekorny. Rozmowy przeprowadził Aleksander Fiut, Kraków 1988; D P - Druga przestrzeń, Kraków 2002; H LP - Historia literatury polskiej do roku 1939, przeł. M. Tarnowska, Kraków 1993; ŚP - Świadectwo poezji. Sześć wykładów o dotkliwościach naszego wieku, Warszawa 1990; W I, II, III - Wiersze, t. I-III, Kraków 1994 (rzymska cyfra oznacza tom, arabska stronę); WNZ - Widzenia nad Zatoką San Francisco, Kraków 2000.
2 A. K u r s k a , Wokół „Do Niemna", [w:] Wiersze Adama Mickiewicza. Analizy, komentarze, interpretacje, red. I. Brzozowski, Łódź 1998, s. 48.
368
Przemysław D akowicz N iem nie, do m o w a rzeko moja! gdzie są wody, K tó re niegdyś czerpałem w niemowlęce dłonie, N a k tórych potem w dzikie pływałem ustronie, Sercu niespokojnem u szukając ochłody?T u L au ra, patrząc z ch lubą n a cień swej urody, L ubiła włos zaplatać i zakwiecać skronie, Tu obraz jej m alow any w srebrnej fali łonie Łzam i nieraz m ąciłem , zapaleniec młody.
N iem nie, do m o w a rzeko, gdzież są tam te zdroje, A z nimi tyle szczęścia, nadziei tak wiele? K ędy je st miłe latek dziecinnych wesele?
G dzie milsze burzliwego wieku niepokoje? K ędy je st L au ra m oja, gdzie są przyjaciele? W szystko przeszło, a czem uż nie przejdą łzy moje!3
P óźn iejsza wersja D o N iem n a to wyraz tęskn oty M ickiew icza za ojczyzną,
n a k tórą sp o g lą d a oczam i w ygn ańca4-. Isto tn a jest w łaśn ie ta perspektywa
- spraw iająca, że „kraj lat dziecin n ych ” w ydaje się o d d a lo n y podwójnie.
P o etę o dd ziela od n iego zarów n o czas, jak i przestrzeń. Z p o d o b n ą sytuacją
3 Cyt. za: A. M i c k i e w i c z , Dzieła [wydanie rocznicowe], t. 1, W arszaw a 1993, s. 218. Przytaczam d ru g ą wersję sonetu M ickiewicza, k tó ra została o p ublikow ana w tomie Sonetów (M oskw a 1826). Pierwsza, d ru k o w an a w roku 1826 w „D zienniku W arszaw skim ” , różni się zasadniczo od cytow anej. C hodzi tu zwłaszcza o początkow ą strofę: „N iem nie, domowa rzeko moja! gdzie są w ody, / D o których przez kwieciste skakaliśm y błonie / I któreśm y czerpali w m łodociane dłonie / Z a n ap o j lub za kąpiel spoconej jagody?” (ibidem, s. 149).
4 W tym miejscu w ypada d odać, że dzieje M iłosza, po d o b n ie ja k dzieje Mickiewicza, realizują uniw ersalny wzorzec losu a itysty-exula, banity, tułacza. W ich dziełach eksponowane miejsce zajm uje obecny w literaturze od wieków topos w ygnania. Jednymi z pierwszych przykładów takiej konsolacyjno-wspom nieniow ej poezji w kulturze europejskiej są Tristia O w idiusza. W ygnany d o Tom i p oeta udow odnił, iż niebezpieczeństw o wydziedziczenia, jakie grozi tw órcy odciętem u od własnych korzeni, m ożna zażegnać właśnie na drodze literackiej kreacji czy' raczej odtw orzenia przeszłości.
Jak stw ierdza A ndrzej Z a w a d a , lite ra tu ra je st „zapew ne bardziej niż inne dziedziny ludzkiej aktyw ności [...] dziełem w ygnańców ” (O jczyzna ja k o poszukiwanie, „ Z n a k ” 1992, nr II, s. 161). T w ó rca m oże być p o prostu niezadom ow iony w świecie. W ybierając na miejsce zam ieszkania A m erykę, M iłosz „stał się chronicznie bezdom ny” (I. G r u d z i ń s k a - G r o s s ,
M iłosz i A m eryka , „R es Publica” 1991, n r 2, s. 90), ale „skazując się n a bezdom ność, oddawał
się we w ładanie poezji” (W. P o g o n o w s k i , M iłosz i M ickiew icz, „Poezja” 1981, nr 6, s.8). Sam p o e ta w N otach o wygnaniu pow iada: „W yobraźnia, zawsze przestrzenna, wskazuje na północ, południe, wschód i zachód od pewnego centralnego, uprzyw ilejow anego miejsca, który® je st przypuszczalnie w ioska naszego dzieciństw a czy nasz pow iat. Jak długo pisarz mieszka w swoim kraju, uprzywilejowane miejsce, koliście się rozszerzając, utożsam ia się z całym krajem. W ygnanie przesuw a ten ośrodek, a raczej tworzy dw a ośro d k i” (Przestrzeń, Z M U 49). Rezul tatem porzucenia rodzinnych stron jest więc swoisty rodzaj rozdw ojenia, w wyniku którego zostaje zakłócona k o h eren tn a wizja świata.
„W słuchać się w szum wód głuchy” . Rzeki M ickiewicza, rzeki M iłosza
369
liryczną m am y d o czyn ienia w em igracyjnych wierszach M iło sz a - rzeki
Litwy są elem en tam i krajobrazu, zatrzym anego we w spom n ien iu , n ied ostęp
nego fizycznie5. P rzyw oływ anym przez M ickiew icza w pierwszej redakcji D o
Niemna obrazom z lat m łodzieńczych odp ow iadają paralelne obrazy w poezji
autora R o d z im e j E u ro p y , c o więcej - M iło sz d oszuku je się w w ydarzeniach
ze swej m łodości pow tórzen ia paradygm atu filom ackiego, dla człon k ów Sekcji
Twórczości O ryginalnej K o ła P o lo n istó w W ilno stan ow iło w szak przestrzeń,
w której tradycja rom antyzm u była w ciąż żywa, jak b y wiek X I X trwał nadal:
Nad M ereczanką nasze to zabawy Byty [...]
Nasze miłości i nasze rozstania
Czy też miłości z pieśni Filom atów
(N a śpiew p ta ka nad brzegam i Potom aku, W I 248)
Rośliśmy nieśw iadom i w naszym cichym mieście. Oddalone je st od n as o la t chyba dwieście. Jednak niekiedy, z rzad k a, tak mi się wydarzy, Że słyszę bicie dzw onów i krzyki narciarzy, Chrzęst rzemieni w rynsztunku oficerów konnych I Turkotanie sukien siostrzyczek zakonnych.
5 Litewski k rajo b raz jest w twórczości obu poetów stałym p unktem odniesienia dla rozważań o zakorzenieniu. Z aró w n o Mickiewicz, ja k i M iłosz p ozostają konsekw entnie wierni swoim „małym ojczyznom ” . A u to r Pieska przydrożnego m ógłby pow tórzyć za swoim m istrzem słowa z wiersza Do Joachima Lelewela: „A tak gdzie się obrócisz, z każdej wydasz stopy, / Żeś znad Niemna, żeś Polak, mieszkaniec Europy” , podstaw iając jedynie w miejsce N iem na Żejmianę i Wilię - jest bowiem (podobnie ja k Mickiewicz) przekonany, że nie m a sensu poszukiwanie "prawd samo przez się ogólnych i uniwersalnych. Słońce Praw dy bierze się tylko z zakorzenienia. I tylko na jego gruncie m ożna odbudow ać [...] dom , pełnię człowieczeństwa, poczucie sensow ności życia. F undam entem tego zakorzenienia jest miejsce urodzenia, są realia i tradycja najmniejszej n a m apie świata, ale najbardziej własnej przestrzeni” (J. B r z o z o w s k i , „Litw a"
Mickiewicza, [w:] Odczytynvanie romantyków, K raków 2002, s. 25). D lateg o każdy z poetów
przystąpi do tw orzenia własnej wizji świata, opierając się n a pierwszym doświadczeniu dom u, a każde wyjście p o za rodzinny pow iat będzie możliwe właśnie dzięki tej głębokiej świadomości korzeni.
W jednym z w yw iadów M iłosz wyznaje: „celowo i uparcie trzym ałem się pieca i to pieca bardzo szczególnego, bo nie tylko polskiego, ale i przeszłości W ielkiego K sięstw a. W łasnego powiatu k rótko m ów iąc” (M ickiewicz wielkim poetą byl, „P o lity k a” 1998, n r 28, s. 44). N a " trzymaniu się pieca” zasadza się M iłoszowa strategia w ydobyw ania treści uniwersalnych z tego, to partykularne, najbardziej osobiste i zarazem najgłębiej odczute. D lateg o tak wiele w jego poezji wspomnień z przeszłości, szczegółowych opisów topografii okolic, gdzie upłynęły szczęśliwe lata dzieciństwa i m łodości. Zwieńczeniem owych wysiłków, nazw anych przez a u to ra Drugiej przestrzeni „podnoszeniem d o drugiej potęgi” (W y, pokonani, To 44) rzeczywistości, k tó ra przeminęła, jest powieść Dolina Issy, ów „zam askow any tra k ta t teologiczny” , będący przecież odpowiedzią n a Pana Tadeusza.
370
Przemysław D akow icz i...]K iedy ja , rad , że lekcja nie była zadana, Idę czytać po d ró że d o Tom asza Zana.
Nie troszcząc się o wieszczów, szliśmy n a wagary T am m niej więcej gdzie oni, a więc n a Ponary, N a urw iska Z akrętu. W niedzielne poranki Jeździliśmy d o Jaszun, nad brzeg M ereczanki
(Toast, W I 306)
N ieśw ia d o m o ść czasu , jaka charakteryzuje m ło d zień có w z wcześniejszej
wersji so n etu M ick iew icza, była rów nież udziałem m ło d e g o M iłosza, kiedy
je g o „intym ny zw iązek z rzeką był naturalny” 6, a w ięc w oln y od refleksji
nad przem ijalnością w arunkującą istnienie. W tajem niczen ie w bezlitosne
praw a przyrody nastąpi n ieco później - p oeta sk on statu je w tedy, że domi
nium K sięc ia T e g o Św iata, czyli ziem ia, pod dan a jest w szech w ładzy śmierci.
W p ytan iach M ickiew icza: „gdzież są tam te zdroje, [...] K ęd y jest mile
latek dziecinnych wesele?” , „G d zie m ilsze burzliw ego w iek u niepokoje?”,
„gdzie są przyjaciele?” pobrzm iew a gorycz z p o w o d u u lo tn o ści szczęścia,
n iezgod a na porządek św iata, k tórego fenom en y raz ty lk o się zjawiają, by
n atych m iast pogrążyć się w odm ętach przeszłości. N iem en jest tu przede
w szystkim rzeką czasu i autorow i P ieśn i A d ria n a Z ie liń sk ieg o jako taki
m usiał się ja w ić1. Jeśli uznam y za słuszny pogląd , że „pierwszym nau
czycielem [M iłosza] w m aterii heraklitejskich ży w io łó w był M ickiew icz”8, nie
m ożem y n ie w spom n ieć o doniosłej roli, jak ą w tej filozoficznej edukacji
m u siał odegrać wiersz D o N iem n a . C z y i M ick iew iczow sk ie „W szystko minę
ło ” nie pow raca dalekim echem w R o ka c h z T rzech zim'. „W szystk o minione,
w szystko zapom n ian e, / tylko na ziem i dym , um arłe chm ury, / i nad rzekami
z p o p io łu tlejące / skrzydła” (W I 48)? Czy pytań, które p ad ają w tercynach
zam ykających n ap isany w Szczorsach son et, nie p rzyp om in a zaduma ,ja"
lirycznego z in n ego w iersza M iłosza?
Jechaliśm y przed świtem p o zam arzlych polach, Czerw one skrzydło w staw ało, jeszcze noc.
1 zając przebiegł nagle tuż przed nam i, A jeden z nas p o kazał go ręką.
To było daw no. D zisiaj ju ż nie żyją Ni zając, ani ten co go wzywał.
6 Czeslaw M ilosz na Uniwersytecie, „Tytuł. Pismo Literacko-A rtystyczne” 1999, nr 2-3, s. 42.
1 O Niem nie ja k o rzece „ p o trosze heraklitejskiej” pisze J. B r z o z o w s k i , op. cit., s .28. 8 E. K i ś l a k , W alka Jakuba z Aniołem. Czeslaw M ilosz wobec romantyczności, Warszawa 2000, s. 301.
„W słuchać się w szum wód głuchy". Rzeki M ickiewicza, rzeki M iłosza
371
Miłości m oja, gdzież są, d o k ąd idą Błysk ręki, linia biegu, szelest grud - Nie z żalu pytam , ale z zamyślenia.
cSpotkanie, W I 129)
„Żal” dom inu jący w D o N iem n a zastąpił p o eta „zam yślen iem ” , p o d
kreślając w ten sp o só b intelektualną w ym ow ę utw oru, który naw iązuje do
M ickiewiczowskiego son etu ró w nież p o p rzez w yraźn y p o d z ia ł na część
opisową i refleksyjną. A le M iło sz idzie jeszcze dalej - d o m a g a się p o
wrotu chw il, które m inęły, wierzy w p o n o w n e sp otk an ie przyjaciół z lat
młodości5:
I przyjaciele zejdą się nad wielką rzeką, Jak przyjaciele zawsze schodzić się powinni, Rzucą n a ziemię skarby z m órz dalekich Indii, A złote stoły suknem żałobnym powleką.
{Powrót, W I 132)
Z dzieł M ick iew icza autor C zło w ieka w śród sko rp io n ó w u p o d o b a ł sob ie
szczególnie liryki lozań sk ie - „nieprzekładalne arcyd zieła m edytacji m etafi
zycznej” , będące „przykładem [...] czystej poezji, która graniczy z m ilczeniem ”
(HLP 268). O owej sk łon ności M iło sza św iad czy sp ora liczb a jeg o wierszy
nawiązujących tem atyk ą, sp osob em obrazow ania i p o ety k ą d o szczytow ego
osiągnięcia polskiej poezji dziew iętn astow ieczn ej10. P o zw o liło to naw et jed
nemu z k rytyk ów nazw ać poetę „w spółczesnym k on tynu atorem «rzeczy
lozańskiej»” 11. Z aryzykuję tutaj pogląd , że ostatn ie d ok o n a n ie poetyckie
Mickiewicza stan ow ić m u siało w literackiej i św iatop ogląd ow ej edukacji
autora P o em a tu o czasie z a s ty g ły m wydarzenie centralne, a w filozoficzn ych
pytaniach staw ian ych w cyklu M iło sz rozp oznał w łasn e w ątp liw ości i lęki
dotyczące tem poralnego charakteru ludzkiego istnienia, ograniczeń poetyckiej
ekspresji i sensu p oszu k iw an ia istoty bytu za p o m o cą tak n ied osk on ałego
narzędzia, jakim jest język . C ałą uw agę pośw ięcę obecnie w ytropieniu w p o
etyckim d orob k u autora To ślad ów owej M ickiew iczow sk iej inspiracji. O gra
niczę się jed n ak d o najlepiej w spółbrzm iącego z M u zą M iło sza nadlem ańs-
kiego liryku N a d w odą w ielką i czy stą ...
9 Po lalach wprowadzi p oela do swojej twórczości rozw ażania n a tem at koncepcji apokatas- tasis - powszechnego przywrócenia.
10 Należy d o nich zaliczyć m.in. W m ojej ojczyźnie, Odbicia, Równinę czy N otatnik: Bon
Md Lemanem.
11 M. M a c i e j e w s k i , M ickiewiczowskie ,.czucia wieczności” ( czas i przestrzeń w liryce
lozańskiej), [w:] L iry ki lozańskie Adam a Mickiewicza. Strona Lemanu. Antologia, oprać. M . Stała,
372
Przemysław Dakowicz N ad w o d ą w ielką i czystąStały rzędam i opoki, 1 w oda to n ią przejrzystą O dbiła tw arze ich czarne;
N ad w o d ą w ielką i czystą Przebiegły czarne obłoki, I w oda to n ią przejrzystą O dbiła kształty ich m arne;
N ad w o d ą w ielką i czystą Błysnęło w zdłuż i grom ryknął, I w oda to n ią przejrzystą O dbiła św iatło, głos zniknął.
A w oda, ja k dawniej czysta, Stoi w ielka i przejrzysta.
T ę wodę widzę do k o ła I w szystko w iernie odbijam , I d u m n e opoki czoła 1 błyskawice - pom ijam .
Skałom trzeba stać i grozić, O błokom deszcze przewozić, B łyskawicom grzmieć i ginąć, M nie płynąć, płynąć i płynąć - 12
W o d a pełni w w ierszu funkcję zw ierciadła odbijającego rzeczywistość. Jej
bezruch spraw ia, że jest zaprzeczeniem heraklitejskiego p a n ta rhei, „swoistym
à rebours naw iązaniem d o m o ty w u rzeki u starożytn ego filo z o fa ” 13. „Opoki”,
„ o b ło k i” i „ św ia tło ” zostają zw ielok rotn ion e, p o w tó rzo n e w całej swojej
niep ow tarzaln ości. W kon tek ście całego utw oru , a zw łaszcza przedostatniego
tetrastychu, obraz w ody-lustra należy interpretow ać ja k o „sym b ol świadomo
ści bąd ź w iedzy na tem at isto ty św iata” 14. T aka św ia d o m o ść jest od dawna
m arzeniem artystów usiłujących przenicow ać rzeczyw istość, dotrzeć do prawd
ostateczn ych , kryjących się za tym , co d ostęp n e zm ysłom . W od a, w której
odbija się istnienie, zaw sze pozostaje w od ą, „nigd y nie traci tożsam ości, me
przestaje być, stapiając się z esencją bytu, sob ą, w ieczna i niezmienna tak
jak natura czy p raw o o w eg o b y tu ” ls . Jednocześnie nie zniekształca niczego,
zach ow u jąc kształty i barwy zjawisk. Ś w iad om ość, jeśli m iałab y być jak
12 Cyt. za: A . M i c k i e w i c z , Dzieła [wydanie rocznicowe], t. 1, Warszawa 1993, s. 411-412.
13 J. B r z o z o w s k i , Fragment lozański. Próba komentarza do wierszy ostatnich Mickiewicz^ [w:] L iry ki lozańskie..., s. 330.
14 Ibidem.
„W słuchać się w szum w ód głuchy". Rzeki M ickiew icza, rzeki M iło sza 3 7 3
woda, trzeba by — nie narażając jej przy tym n a u tr a tę identyczności
z samą so b ą - oczyścić z subiektyw izm u, uczynić b ezstronną, uniezależnić
od wszystkiego, co nie je st m otyw ow ane przez p rzed m io t percepcji. P ro
jekt taki nie m a szans realizacji, nie d a się bow iem „zasy p ać przepaści
między źródłem , p o e tą a ostatecznym celem poezji - w iernością św iatu,
prawdą” 16.
N ad wodą wielką i czystą je st w ypow iedzią m etap o ety ck ą trak tu jącą
o konsekw encjach u p raw ian ia poezji, k tó ra, uw ieczniając będący w ruchu
byt, zatrzym uje go, a zatem ignoruje je d n ą z jego najw ażniejszych, im -
manentnych cech17. P oezja zastępuje dynam izm życia statycznością słowa,
nie może zatem o d d ać rzeczywistości w jej pełni. Jest bardzo praw dopodobne,
że ta właśnie k o n sta ta c ja wywołała u M ickiew icza pragnienie d o ta rc ia do
prawdy bytu niezapośredniczonego, a w konsekw encji d o p ro w ad ziła do
porzucenia literackiego rzem iosła.
Problem nieprzystaw alności słów i rzeczy w p o d o b n y sposób ujm uje
Miłosz w utw orze E sse:
Na to m i przyszło, że p o tylu pró b ach nazyw ania św iata um iem ju ż tylko pow tarzać w kółko najwyższe, jedyne wyznanie, p o za które żad n a m o c nie m oże sięgnąć: j a j e s t e m - ona j e s t ! [...] I p o co zapisano stronice, tony, katedry stronic, jeżeli bełkocę jak b y m był pierwszym, k tó ry w yłonił się z ilu n a brzegach oceanu? N a co zdały się cywilizacje Słońca, czerwony pył rozpadających się m iast, zbroje i m otory w pyle pustyń, jeżeli nie do d ały nic do tego dźw ięku: j e s t ?
W ysiadła n a R aspail. Zostałem z ogrom em rzeczy istniejących. G ą b k a k tó ra cierpi bo nie może napełnić się w odą, rzeka k tó ra cierpi bo odbicia obłoków i drzew nie są obłokam i i drzewami (W II 71).
Pretekstu do podjęcia tego tem atu dostarczyło M iłoszow i spotkanie
zupełnie nieznanej kobiety w w agonie paryskiego m e tra - „k ró tk i rom ans
trwający półtorej m in u ty ” 18, k tóry polegał w zasadzie n a zdziw ieniu elem en
tarnym faktem istnienia. R zeka w tym „w ierszu p ro z ą ” 19 spełnia p o d o b n ą
funkcję ja k w o d a w liryku M ickiew icza - odbija, ale odbicie nie jest
bytem20. M iłosz nie rezygnuje jed n ak z p ró b zam knięcia owego „j e s t ”
w słowach:
16 Ibidem, s. 332. 17 Por. ibidem, s. 333.
18 Słowa M iłosza. Por. Czeslaw M iiosz w Ratuszu, „Tytuł. Pism o Literacko-A rtystyczne” 1999, nr 2-3, s. 12.
15 Ibidem, s. 11.
20 W podobnym duchu w ypow iada się M arek Z a l e s k i , ,,Esse je st [...] tylko reprezentacją w miejsce obecności. N ie tyle esse, co inter-esse, bycie pośród innych rzeczy. O kazuje się «Tionimem do flu x u s i z nim tożsam e” (M iiosz, poeta powtórzenia, „Teksty D rugie” 2001, w 3/4, s. 32-33).
374
Przem ysław D akow icz N ic nie stracone. Jeśli nasze słowoK tóregoś d n ia ta k s i o ł a się zespolić Z k o rą drzew leśnych i kw iatem pom arańcz Że będzie jed n y m - to będzie znaczyło
Że m yśm y wielkiej nadziei bronili.
{Wezwanie, W II 234)
C ytow any wiersz, n apisany w 1954 г., m o ż n a u zn ać za kom entarz do
nieco w cześniejszych Odbić, gdzie p o e ta sta ra ł się zbliżyć d o rzeczywistości,
ograniczając się d o denotacji w idoków odbijających się w w odzie rzeki. Ten
zabieg d o złudzenia p rzypom ina technikę opisu zasto so w an ą w czterech
początkow ych stro fach N a d wodą wielką i czystą, k tó re Jacek Brzozowski
nazyw a „h ip erso n etem ” 21. W Odbiciach nie m a części, k tó r a odpowiadałaby
tetrasty ch o m zam ykającym nadlem ański w iersz M ickiew icza. M iłosz pra
w dopodobne chciał w te n sposób w zm ocnić efekt bezstronności w przed
staw ianiu ry tm u ludzkiego życia.
T a k a „em o c jo n aln a obojętność” , dow odzi B rzozow ski, nie jest możliwa
— odczuł to głęboko sam M ickiewicz. W o d a „n ie u trw ala — czysta - świata,
a tylko un ao czn ia fak t, że jego n a tu rą jest nieśm iertelna ruchliw ość” 22. Tę
ruchliw ość M iłosz p ró b o w ał oddać za pom ocą pozo rn ie niezaangażowanego
em ocjonalnie opisu. N apięcie jest je d n a k wyczuwalne - przede wszystkim
dzięki zestaw ieniu pow szedniości ro zk ład u i śm ierci w p o rząd k u natury
z m ilczeniem i obojętnością w ód, niem ych św iadków zniszczenia. Wszystkie
em ocje obecne są niejako poza wierszem i zw iązane z k o n sta ta c ją powszech
nego w kosm osie p raw a obum ierania. B ezduszna n a tu r a uzupełnia po prostu
b rak u jące ogniw a łańcucha, nie bacząc n a niepow tarzalność każdego ist
nienia. W ten sposób - unikając m o ralizow ania expressis verbis - jeszcze
dobitniej p o d k reśla M iłosz egzystencjalny w ym iar śm ierci ja k o kosmicznej
k atastro fy , a tym sam ym dow odzi, że nie jest em ocjonalnie obojętny.
D o liryki lozańskiej naw iązuje rów nież N otatnik: B on nad Lemanem,
utw ó r w którym M iłosz zm aga się z tym i sam ym i co a u to r Grażyny pyta
niam i dotyczącym i m ożliw ości przełożenia n a język poezji ulotności i nietr-
wałości bytu zanurzonego w żywiole czasu.
M a ria n S tala tw ierdzi, że u tw ó r dw udziestow iecznego poety „pomaga
dostrzec w nadlem ańskim liryku poezję p y ta ń m etafizycznych... A także:
poezję przekraczającą przestrzeń klęski, rozpaczy, negatyw nego doświadczenia
św iata” 23. O ile bez zastrzeżeń zgadzam się z pierw szym w nioskiem , o tyle
21 J. B r z o z o w s k i , op. cit., s. 333. 22 Ibidem.
22 M . S t a l a , Tę wodę widzę dokola. O jednym wierszu Adam a M ickiewicza, [w:] Trzy
nieskończoności. O p o ezji Adam a M ickiewicza, Bolesława Leśmiana i Czesława M iłosza, Kraków
„W słuchać się w szum wód głuchy” . Rzeki M ickiewicza, rzeki M iłosza
375
nie mogę całkow icie zaakceptow ać drugiego, m .in. ze w zględu n a fakt,
iż jestem skłonny odczytyw ać N a d wodą wielką i czystą ja k o przyznanie
się do klęski poezji i do bezradności słow a w obec rzeczyw istości. T ę
„przestrzeń negatyw nego dośw iadczenia” M ickiewicz usiłuje przekroczyć
nie w literatu rze, lecz w życiu, przez bezpośredni u d ział w w iecznym
ruchu. Poezja jest tu jedynie krokiem przedw stępnym , zarysow aniem p er
spektywy, w której zw yczajna życiow a praxis okaże się lepiej uzasadniona
niż działanie w sferze literatury, czyn więcej będzie znaczył niż słowa
mędrca.
Próbę stw orzenia „poezji przekraczającej [a m oże raczej omijającej?]
przestrzeń klęski” podejm uje nie a u to r Pana Tadeusza, lecz M iłosz:
Z życia zostaje co? Jedynie światło Przed k tórym oczy m rużą się w słoneczny Czas takiej pory. M ówi się: to jest I umiejętność żad n a ani d ar Sięgnąć nie m o g ą p o za to, co jest A niepotrzebna pam ięć traci siłę.
[...]
Podziemne drżenie w strząsa tym , co jest. Pękają góry i łam ią się lasy.
Przez to, co było i przez to , co będzie Dotknięte, p a d a w po p ió ł to, co jest. [...]
Jesienne nieba, w dzieciństwie te sam e W wieku dojrzałym i w starości, wam Nie będę się przyglądać. K rajo b razy Łagodnym ciepłem serce nam karm iące, Jakaż trucizna w w as, że niem e usta. Ręce splecione n a piersi i w zrok
Jak sennych zw ierząt. A k to w tym, co jest Znajduje spokój, ład i m om ent wieczny Mija bez śladu. G odzisz się co jest Niszczyć i z ruchu p o djąć m om ent wieczny Jak blask n a w odach czarnej rzeki? Tak.
('N otatnik: Bon n a d Lem anem , W II 24)
M iłoszowa m e to d a osw ajania przem ijalności wiąże się z podjęciem decyzji
o zaakceptowaniu pow szechnego, wszechogarniającego ruchu. U tw orem prze
łomowym wydaje się tu w łaśnie N otatnik: Bon nad Lem anem . Przynosi on
zgodę na niedoskonałość i niew ystarczalność poezji, co nie jest jed n ak
równoznaczne z k ap itu lacją wobec tajem nicy św iata - „n am iętn a pogoń za
Rzeczywistością” 24 jeszcze się nie zakończyła. W łaśnie ow o opow iedzenie się
za literaturą odró żn ia postaw ę a u to ra Z iem i Ulro od postaw y M ickiew icza,
376
Przemysław Dakowiczza k tó ry m M iło sz zdaje się w szak pow tarzać: „M n ie płynąć, płynąć
i pły n ąć” . A le o ile „m ów iący p o d m io t w ostatnim wersie [Nad wodą
w ielką i czystą...] [...] p o d p o rząd k o w u je się płynności (rzeczy, nie po
ezji)” 25, o tyle „ ja ” liryczne w wierszu M iłosza uznaje bezwarunkowość
przem ijan ia, ale nie zam ierza m u się p o d d ać. T o p ra w d a , że maleją
szanse na ostateczne rozw iązanie zagadki istnienia, ale być m oże wartość
życia w łaśnie n a jego nierozpoznaw alności się zasadza? A pościg słów za
tym , co je st - czy pow inien się skończyć? Przecież cały jeg o sens w tym,
że trw a...
W w ierszu N o ta tn ik: Bon nad Lem anem zdaje się także pobrzmiewać
echo W idzenia M ickiew icza, gdzie czytam y: „Z iem ię i cały św iat, co mię
otaczał, / G dzie daw niej d la m nie tyle było ciem nic, / T yle zagadek i tyle
tajem nic, / I n a d którym i ja m daw niej rozpaczał, / T e ra z widział[em] jak[o]
[w] w odzie n a dn[ie,] / G dy [na] n ią ciem ną p ro m ień słońca pad n ie” 26. Czy
M iłoszow y „b lask n a w odach czarnej rzeki” nie je st naw iązaniem do owego
słonecznego p rom ienia padającego n a „ciem ną w odę” ? W szak „momentu
w iecznego” dośw iadcza p o e ta w chwili epifanii. W tedy to b y t objawia mu
się w całej swojej złożoności i pełni. M ickiew iczow skie W idzenie jest poetyc
kim zapisem takiego właśnie przeżycia mistycznego o charakterze epifanijnym
czy hierofanijnym . Św iat nagle staje się zrozum iały, u p orządkow any, a co
najw ażniejsze - jaw i się ja k o „m orze / Płynące z śro d k a ,
ja k ze źródła,
z B oga” 27. W ten sposób zostaje odkryty sakralny w ym iar rzeczywistości.
T o p raw d a, że u M iłosza epifania d o k o n u je się zwykle za pośrednictwem
tego, co w idzialne, i nie jest dośw iadczeniem religijnym sensu stricto. Ale
przecież k ażd a epifania jest w pewnym stopniu odkryw aniem sacrum w sferze
profanum.
Spośród wierszy a u to ra Z im y miejskiej, k tó re m ogły zainspirow ać Cze
sław a M iłosza, przynajm niej jeden m usi tu jeszcze zostać przytoczony:
W słuchać się w szum wód głuchy, zimny i jednaki I przez fale rozeznać myśl wód ja k przez znaki, D ać się unosić w iatrom , nie wiedzieć gdzie lotnym I zliczyć każdy dźwięk w ich ruchu kołow rotnym , W nurzyć się w łono rzeki z rybam i [...] Ich okiem niew zruszonym ja k gwiazda [...]
W tym jednym z ostatnich fragm entów poetyckich M ickiew icza odzywa
się odw ieczne „dążenie um ysłu do objęcia św iata w nieskończonej wielości
jego fo rm ” (W III 233) oraz pragnienie, by poszerzyć pole percepcji, dokonać
eksploracji przestrzeni niedostępnych człowiekowi. „O gólnoludzkie ja ma się
25 J. B r z o z o w s k i , op. cit., s. 333.
26 A. M i c k i e w i c z , Dzieła [wydanie rocznicowe], t. 1, W arszaw a 1993, s. 408. 27 Ibidem.
„ W s łu c h a ć się w szum w ó d g łu c h y " . R zek i M ic k ie w icza , rzek i M iło s z a 3 7 7
zjednoczyć z j a kosm icznym ” 28. T a sam a d ążność w yznacza hory zo n t ar
tystycznych poszukiw ań M iłosza. Ale św iadom ość, k tó ra o d ró żn ia człow ieka
od innych stw orzeń, spraw ia - mówi p o eta - „że jest w nas zdolność”
czyniąca „n as obcym i, intruzam i w świecie, istotam i sam otnym i, nie m o g ą
cymi się porozum ieć z krabem , ptakiem , zw ierzęciem ” (W N Z 179). Za
sprawą św iadom ości jesteśm y oddani we w ładanie czasu - ja k o jedyni w pełni
zdajemy sobie spraw ę w kruchości życia.
Obecność w ątków M ickiewiczow skich w poezji a u to ra D oliny Issy to
zagadnienie gruntow nie przez m iłoszologów zbad an e i opisane. Wiele nici
łączy tw órczość M iłosza z dziełem a u to ra Z dań i uwag. W śród tem atów ,
które szczególnie zajm ow ały obu poetów , w yjątkow e m iejsce zajm uje bez
wątpienia p ro b lem aty k a czasu, przem ijania i śm ierci ja k o w aru n k u istnienia.
Zarówno M ickiew icz, ja k i M iłosz zwykli byli zatrzym yw ać się n a brzegu
rzeki i - ja k niegdyś H erak lit - wsłuchiwać się w jej szum.
Przemysław Dakowicz
„W S Ł U C H A Ć S I Ę W S Z U M W Ó D G Ł U C H Y ” . T H E R IV E R S O F M I C K I E W I C Z , T H E R IV E R S O F M I Ł O S Z
(S u m m ary )
Adam M ick iew icz is f o r th e a u th o r o f C zela d n ik th e p o e t p e c u lia rly im p o r ta n t. W ith his output th a t is a n in e x h a u s tib le so u rc e o f p h ilo so p h ic a l in s p ir a tio n M ilo s z c o n tin u a lly discusses (recently in T r a k ta t teo lo g iczn y) a n d a lso rev ea ls ev ery n o w a n d a g a in in te le c tu a l re la tio n sh ip lhal connect h im w ith th a t n in e te e n th c e n tu ry p o e t. In th is a rtic le I d es c rib e r e la tio n s betw een the poetry o f M iło s z a n d th e o u tp u t o f M ick iew icz u sin g a s a n e x a m p le v ery sig n ific a n t fo r th e two poets th e m e o f riv e r.
28 A. K u i k - K a l i n o w s k a , W o d a, w iatr i d ź w ię k i św ia ta — „ W słu ch a ć się w s zu m w ód g/ucAy...”, [w:] W ie rsze M ic kiew icza . A n a lizy , ko m e n ta rz e , in terp reta cje, re d . J . B rzo zo w sk i, łódź 1998, s. 232.