Agnieszka M. Bąbel
Przemiany formy tekstu kulinarnego
: III-XIX w.
Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 6, 215-230
2000
TtAP^S
Seria VI 2000A gnieszka M. Bąbel
P rzem ian y form y tekstu kulinarnego (III-X IX w.)
I
stn ien ie zjaw iska zm ien n o ści k o n w en cji g atunkow ych i u ta rty ch fo rm literackich je s t p raw d ą ban aln ą i p o w szech n ie znaną, p rzynajm niej w o d n ie sie n iu do tak zw anej literatu ry pięknej. T em u sa m em u praw u podlegają też teksty z obszaru literatu ry użytkow ej, do k tórych niew ątpliw ie zaliczyć m o ż n a przepis kulinarny. W ow ych m e tam o rfo za ch odzw ierciedlają się m niej czy bardziej w yraziście p o trze b y i w y b o ry estety c z n o -id e o w e danej epoki.C h arak tery sty czn ą cechą d aw nych przep isó w k u lin a rn y ch był obezw ładniający b rak precyzji, któ ry w g ru n cie rzeczy u n iem o żliw iał korzystanie z n ic h o so b o m p o zb a w io n y m u p rze d n ieg o dośw iadczenia k u ch e n n eg o . N ie d o sta te k inform acji dotyczących k o n k retn e g o po stępow ania z p ro d u k ta m i n ie zb ę d n y m i d o p rzyrządzenia danej potrawy, czasu je j g otow a nia lub pieczenia, a zw łaszcza p ro p o rcji używ anych składników , daje się zaobserw ow ać ju ż w przep isach zaw artych w D e re coquinaria libri X . N ie k tó re zalecenia tej księgi, przypisyw anej M arkow i G aw iuszow i Apicjuszowi, m ogą nieprzygotow anego czytelnika w prow adzić w o słu pienie. N ie tylko b o w iem nie spełniają o n e b o w iem w a ru n k u dokładności, ale w dodatk u w ydają się zło że n iem w obrębie je d n e g o p rzepisu w skazów ek na dw ie zu p e łn ie ró żn e p o tra wy. Tak p rzy n ajm n iej m o ż n a w n o sić z fra g m en tó w w rodzaju: ,^W jak i sposób przyrządzić p ieczo n y żołądek: ob to cz go w otrębach, następnie w łó ż do ro z tw o ru soli i u g o tu j”1 czy też „C ielęcinę lu b w o ło w in ę z p o re m albo z pigwą, albo z cebulą, albo z kolokazją przyrządzisz w te n sposób: w eź m ie sz sosu ze sferm e n to w an y ch ryb, p ie p rz u , asafetydy i tro c h ę oliw y”2. W fo rm ie m n iej jaskraw ej je s t to cecha tak typow a, iż przepisy, w któ ry ch podaje się dok ład n e p ro p o rc je p rzy uży ciu precyzyjnych m iar i w ag, naukow cy uw ażają za zaczerpnięte z a n o n i m o w eg o greckiego p o d ręc zn ik a dla d ie te ty k ó w 3. W ogóle p rzez b ardzo d łu g i czas d okładność
1 Apicjusz, O sztuce kulinarnej ksiąg dziesięć, tł. i opr. I. Mikołajczyk, S. Wyszomirski, Toruń 1998, s. 177. 2 Ibid., s. 203.
21 6 A g n ieszk a M . B ąbel
pozostaje przy w ilejem pism m edycznych, co je s t rzeczą n aturalną, gdyż w ty m szczególnym w yp ad k u w szelkie zachw ianie p ro p o rc ji m o g ło b y okazać się nieobliczalne w skutkach. O p ró c z ro zm a ity c h zaleceń o charakterze typow o dietety czn y m (np. śro d ek ułatw iający traw ienie i p rze ciw w zd ęcio m ) p rzykładem takiego tekstu m oże być przepis na patinę z róż (p ra w d o p o d o b n ie rodzaj p o traw y przygotow yw anej w form ie):
P atina z róż: w eźm iesz róże i oberw iesz płatki. U su n ie sz z n ic h białe żyłki, w łożysz d o m oździerza. D olejesz sosu ze sferm e n to w an y ch ryb. U trze sz. N a stę p n ie dolejesz do tego p ó łto ra cyathus [m iara po jem n o ści ró w n a 0, 045 litra] sosu ze sferm e n to w an y ch ryb, a o trzy m an y z tego p łyn przecedzisz przez sitko. W eźm iesz cztery m óżdżki, oczyścisz j e z b ło n y i utrzesz o siem scripuli [scripulus — najm niejsza je d n o stk a w agi ró w n a 1 ,1 4 gram a] p ie p rz u . D olejesz o trzy m an eg o w cześniej p ły n u i utrzesz. P o tem w bijesz osiem jaj, dodasz p ó ł to ra cyathus w in a zw ykłego i je d e n cyathus w in a z rodzynek, nieco oliwy. N a stęp n ie w ysm arujesz p atelnię tłu szc zem i w staw isz ją d o gorącego pop io łu . P o tem przełożysz d o niej w yżej opisaną m asę. K iedy się u g o tu je w gorącym popiele, p otraw ę posypiesz z w ie rz c h u m ie lo n y m p ie p rz em i podasz4.
W in n y c h przepisach, zapew ne zaczerpniętych z takich sam ych źró d eł i dosto so w an y ch d o rzy m sk ich realiów, pojaw iają się rzym skie m iary p o jem n o ści i ciężaru, takie ja k acetabulum (0, 068 1), calix (m iara p o jem n o ści ró w n a naszej szklance), cochleare (0, 011 1), hemina (0, T l 1), quartarius (0, 14 1), sextarius (0, 54 1), dragma (4, 3 g), libra (327, 4 g), senuncia (13, 6 g) i uncia
( 2 7 , 2 g ) S.
D zie ło przypisyw ane A picjuszow i św iadczy też o sile tradycji g astronom icznej. Ż y w o t ność n ie k tó ry ch w skazów ek, dość przerażających po d w zg lęd em hig ien iczn y m , m o ż e n ap ra w d ę zdu m iew ać. O to rzym ski przepis na popraw ianie jakości m o c n o ju ż w oniejącego sosu, zw anego liąuamen lub garum (sfe rm en to w a n y sos z ryb), zaw arty w księdze I Zapobiegliwy kucharz:
Je śli sos ze sferm e n to w an y ch ryb będzie w ydzielał przykry zapach, okadź d y m e m z lau ru i cyprysu p u ste o d w ró c o n e naczynie i w iej do niego sos ze sferm e n to w an y ch ryb, w ystaw iony w cześniej na św ieże p o w ietrz e6.
P om ijając zalecenie w ietrz en ia nad p su teg o p ro d u k tu , d alekim ec h em o dezw ie się po w iekach te n p rzep is w e w skazów kach Gospodyni doskonałej, któ ra radzi,
J a k odśw ieżyć zep su te m ięso? Tego rodzaju m ięso należy w ypłukać, nam oczyć w czystej w o d zie, p o te m odlać w o d ę i nalaw szy je św ieżą w o d ą, zagotow ać, o d sz u m o w ać i w rz u cić d o tej w o d y kilka rozżarzonych, ale nie dym iących
4 Ibid., s. 89. 5 Ibid., s. 310. 6 Ibid., s. 35.
P rz e m ia n y fo rm y te k stu k u lin a rn e g o (III — X IX w .) 217
w ęgli d rzew n y ch . Jeśliby to pierw sze odgaszanie w ęgli nie zu p e łn ie p o m o g ło , w tenczas należy do zm ien io n ej raz jeszcze, a gotującej się wody, w rzu cić p o n o w n ie czerw o n y ch w ęgli. P o kw adransie w yjęte z tej w o d y m ię so m o żn a j u ż gotow ać i przypraw iać tak, ja k św ieże7.
Ź ró d łe m praw dziw ej grozy dla czytelnika je s t d o p ie ro u św iad o m ien ie sobie, iż ta porada po ch o d z i z 1889 roku!
To, co w chw ili obecnej kojarzy się z fo rm ą p rzepisu kulin arn eg o , w istocie w ykształciło się p ó źn o , bo d o p ie ro w X IX w iek u . Jeśli b o w iem p o ró w n ać dw a przepisy — je d e n p o c h o dzący z tek stu stricte literackiego, ja k im je s t Zytw ć człowieka poczciwego, d rugi zaś zaczerpnięty z Compendium ferculorum i pow tarzan y później przez osiem n asto w ieczn e książki kucharskie — okaże się, że nie ró żn ią się o n e w cale sto p n iem precyzji podaw anych zaleceń. O to Rej:
N u ż też ćw ikiełki w piec n am iotaw szy a d obrze przypiekszy, n ad o b n ie o ch ę - dożyć, w talerzyki nakrajać, także w faseczkę ułożyć, ch rz an ik ie m , co n a jd ro b niej ukrążaw szy, przetrząsać, bo będzie d łu g o trw ała, także k o p re m w łoskim , troszkę przetłukszy, przetrząsać, a o ctem pokrapiać, a solą też tro ch ę przesalać; tedy to je s t tak o so b n y przysm ak, ani tw oje lim u n ije , bo i ro so łek barzo sm aczny, i sam a pani ćw ikła, bo ju ż b ędzie i barzo sm aczna, i barzo n ad o b n ie p ach n ęła8.
Pom ijając b ra k charakterystycznych dla pisarskiego stylu Reja d em in u tiw ó w , tekst z za łożenia profesjonalny, użytkow y, niew iele się od niego różni. W o b u b rak p ro p o rcji sk ład n i ków, czasu przygotow yw ania p o traw y i w ielu in n y ch inform acji n iezb ę d n y ch dla osoby, która nie posiada w cześniejszego dośw iadczenia kulinarnego:
P otraw a w dobrej ju sz e albo po królew sku. W eź jarząb k a albo kuropatw ę, ptaszki albo gołąbki, k ap łu n a albo cielęcinę, albo co chcesz, w y m o cz, spuść w garniec, zasól, odw arz, odbierz, nacedź zn o w u ty m ro so łem , p ietru szk i w łóż, a gdy d o w iera wiej gąszczu, octu, słodkości, szafranu, p iep rzu , cy n a m o n u , ro d zy n e k obojga, lim onii, przyw arz a daj na m isę9.
B eztroska h o jn o ść w szafow aniu k o szto w n y m i przypraw am i w yraźnie w skazuje na ba rokow e p o c h o d z e n ie przepisu. T rudność spraw iają też zap o m n ian e j u ż term iny, używ ane w k u c h n i staropolskiej na o znaczenie p ro d u k tó w i czynności, k tóre należało w ykonać, aby na koniec m ó c w yłożyć na m isę „potraw ę w dobrej ju s z e ”. Ja k k o m e n tu je to E lżbieta K ow ecka, badaczka k u ltu ry m aterialnej w iek u dziew iętnastego:
7 Gospodyni doskonała..., nakł. i dr. Fr. Chocieszyńskiego, Poznań 1889, reprint Poznań 1990, s. 112. 8 M. Rej, Żyw ot człowieka poczciwego (wybór), Wrocław 1997, s. 100.
218 Agnieszka M. Bąbel
R zecz oczyw ista, dzisiejszem u czytelnikow i trzeb a w szystko tłum aczyć od początku, że ju c h a to sos, ja rz ą b e k to ptak z rzęd u k u rak ó w o w yjątkow o sm aczn y m m ięsie, k apłon to w ykastrow any kogut, k tó ry dzięki te m u zabiegow i d oskonale się tuczył, „odw arz” znaczy: u gotuj, a „odbierz” — odcedź, „nacedź” z n ó w — to zalej, a „gąszcz” w ty m w ypadku to zapew ne bardzo gęsty sos z ja rz y n (taką defin icję przy n ajm n iej znaleźliśm y w Kucharzu doskonałym z 1783 r. , podczas gdy sło w n ik K arłow icza, K ryńskiego, N ied ź w ied z k ie g o m ó w i, że to „rzecz gęsta, fusy, ustoiny, d ro ż d ż e ”); „słodkość” to zapew ne rodzaj m elasy z ro zgotow anych b u rak ó w cu k ro w y ch lub je szc ze cu k ier trzcinow y, „rodzynki obojga” to rod zy n k i ja sn e i ciem n e, „lim o n ia” zaś to cytryna. Ale n aw et i teraz, gdy zro z u m ieliśm y znaczenie słow ne przepisu, nie zn a m y żad n y ch pro p o rcji. Ile tego w szystkiego m a m y brać i w ja k im sto su n k u ? N a ile to osób danie? Ja k d łu g o trzeba j e gotow ać?10
Z nied o g o d n o ści, ja k ie stw arzała p o te n cja ln e m u czytelnikow i taka fo rm a tek stu k u lin a r nego, zaczęli sobie rychło zdaw ać spraw ę au to rz y książek kucharskich. A by d o trze ć także do czytelnika niew yspecjalizow anego, należało pośw ięcić zw ięzłość na o łtarzu d okładności. Stąd n a początk u X IX w. ktoś ukryw ający się p o d k ry p to n im e m J. S. (zapew ne J a n Szyttler, reklam ujący sam siebie ja k o J e d e n ze sław niejszych k u ch a rzó w e u ro p e jsk ic h ”) zw raca się do czytelnika w sw ojej p rze d m o w ie d o Kucharza doskonałego:
W ielu j u ż w tej m aterii pisało, w ykładając p rzysposobienie p o traw d o sto łu , ale n ik t p raw ie nie m ó g ł z tych p rzep isó w korzystać nie znalazłszy w n ic h d o k ła d n eg o w yrażenia p ro p o rc ji w cho d zący ch arty k u łó w do potraw , o n y ch p rzy sp o sobienia i stosow nego uw arzenia, aby oczek iw an em u sm akow i o d p o w iad ały 11. W dru g iej poło w ie X IX w. przepisy są ju ż zu p ełn ie inne. D o sk o n ała gospodyni p o stę p u ją ca w m yśl w skazów ek L ucyny Ć w ierczakiew iczow ej w k u ch n i m a po d ręką te rm o m e tr
(w tych czasach używ a się p o w szech n ie 8 0 -sto p n io w ej alkoholow ej skali R eam u ra), w agę i zegar. Isto tn a staje się te m p e ra tu ra w y p iek u ciast, czas pieczenia czy gotow ania potrawy, w reszcie — p ro p o rcje u żyw anych składników . N ic d ziw n eg o w ięc, że p o p u la rn a autorka zaop atru je sw oje p o rady w ro zdział Z am ian a w agi na m iarę zastosow ana d o co d zie n n y ch k u c h e n n y c h p o trzeb , gdzie z w yżyn sw ego dośw iadczenia u dziela m ło d y m i n ied o św iad czo n y m k u c h a rk o m p raktycznych w skazów ek:
P o m im o , iż w p rzepisach m o ic h staram się w szystko b ard z o do k ład n ie i w y raźnie oznaczyć, je d n a k dla ułatw ien ia g o sp o d y n io m nie m ającym czasu lub cierpliwości w ażenia każdego p rzedm iotu użytego d o gotowania, a bez czego taka potraw a, a co najbardziej, ciasto lub legum ina popsuć się m ogą, podaję niniejszym z am ian ę fu n tó w n a m iarę, co rzeczyw iście łatw iej i prędzej się daje d o p e łn ić .
10 Ibid., s. 127-128. 11 Ibid., s. 128.
P rz e m ia n y fo rm y te k stu k u lin a rn e g o (III — X IX w .) 219
F u n t cu k ru je s t to pół kw arty daw nej polskiej, p ó ł fu n ta w ięc b ędzie kw aterka, a że m niej w ięcej każda zw yczajnej w ielkości do herb aty używ ana szklanka lub filiżanka o d p ow iada kw aterce, szklanka w ięc d u ża pełn a m ączki cu krow ej lub c u k ru tartego je s t p ół funta. Łyżka cu k ru ró w n a się cz te re m łu to m . Z u p e łn ie ta sam a zasada stosuje się d o m asła, którego kw arta je s t dw a fu n ty i łu tó w 8, p ó ł kw arty w ięc fu n t je d e n i łu tó w 4, biorąc w ięc szklankę, m a m y n iezaw odnie nie w ięcej, ja k p ó ł funta. N ajlepiej je d n a k d o m asła m ieć w y m ie rz o n e dw a garnuszki; je d e n półkw artow y, a d ru g i kw aterkowy, w szkle b o w iem źle m ie rzyć na przykład klarow ne m asło gorące.
Łyżka m asła ró w n a się 4 łu to m . C o do m ąki przyjęto je s t za zasadę, że garniec zaw iera 5 funtów , ja je d n a k p rze k o n ała m się, że kw arta zaw iera fu n t 1 i łu tó w 12 n ajm n ie j, to je s t je ż e li je s t strychow ana, garniec w ięc m a fu n tó w 5 i pół. U siebie w k u c h n i bio rę p ó ł kw arty czubate m ąki za 3 ćw ierci funta, czyli kw aterkę za 12 łutów, szklankę w ięc strychow aną brać m o ż n a za 10 łutów. N ajlepiej je d n a k d o m ąki i cu k ru m ieć p ółkw artę i kw aterkę. Łyżka m ąki ró w n a się 2 łu to m ...
Je d n a k w szystkie te skom plikow ane w yliczenia autorka kończy p rz e z o rn y m stw ierd ze-12 '
niem : „gdy idzie o w iększą ilość, zaw sze lepiej użyć w agi” . C w ierczakiew iczow a zw raca też b aczną uw agę na ja k o ść p ro d u k tó w u żyw anych d o p o traw (stąd liczne w skazów ki dotyczące „poznaw ania d o b ro c i” ja j, m ięsa czy ow oców ), o czym zresztą m ów i w p ro s t w p rze d m o w ie d o kolejnego (tym razem XX) w ydania sw oich słynnych 365 obiadów:
U w aża m za w łaściw e dodać, że św ieżość i w y b ó r dob reg o p ro w ia n tu je s t pierw szym w a ru n k ie m dobrej k u ch n i, b o ze złych rzeczy nic d o b reg o w y tw o
-- • • 13 rz y c m e m o z n a 1J.
Z a te m — żad n y ch w skazów ek dotyczących odśw ieżania zepsutego m ięsa! N iezw y k le isto tn a je s t też ja k o ść w o d y (na przykład do ro so łu zaleca się używ ać „lepiej m iękką, niż tw ard ą”14, ro z ró ż n ia się w o d ę rzeczną, stu d z ie n n ą i źródlaną — te dw a ostatnie g atunki wody, ja k o tw arde, były najlepsze d o sporządzania konfitur, gdyż ow oce nie rozgotow yw ały się tak szybko), a także narzęd zia k u c h e n n e i rodzaj opału: „R osół, b u lio n , a n aw et każda zupa, do której w ch o d z i ja k ik o lw ie k kwas, p o w in n a być gotow ana w g arnku k am ien n y m polew anym . W ro n d lu [żelaznym ] gotuje się zbyt szybko i p aruje zanadto, glina zaś będąc złym p rz e w o d
n ik ie m ciepła, u trz y m u je rosół w je d n o s ta jn e m g o to w an iu ”15; „Ż adna pieczeń ani ciasto nie z ru m ie n i się w p ie cu opalanym w ęg la m i”16; gdy gotuje się ow oce na k o n fitu rę (cytryny, p o m a ra ń cz e lu b o rze ch y w łoskie), aby zapobiec ich p ękan iu , należy je gęsto „nakałać” szpilką
12 L. Cwierczakiewiczowa,Jecfyne praktyczne przepisy... według urydania z 1885 roku, Warszawa 1985, s. 332-333. 13 L. Ćwierczakiewicz, 365 obiadów, Warszawa 1911, reprint Warszawa 1988.
14 Ibid., s. 57. 15 Ibid.
220 A g n ieszk a M . B ąbel
— k o n ieczn ie d re w n ia n ą 17, nie m etalow ą, zaś sam e k o n fitu ry „szum ow ać w czasie sm ażenia d n e m łyżki sre b rn e j”18. Łyżka cynow a zdecydow anie psuła sm ak w y rafinow anego p ro d u k tu , a zbieranie tw orzących się sz u m o w in cz u b k ie m zam iast „ d n e m ” lub „tylcem ” najw yraźniej sprzeciw iało się reg u ło m sztuki.
Przepisy, zachw alane często przez sam ą au to rk ę ja k o tanie, p ro ste i oszczędzające czasu, m o m e n ta m i zdają się potw ierd zać tezę, iż każda k u ch n ia na o d p o w ied n io ro zw in ię ty m po zio m ie cyw ilizacyjnym ulega sk łonności d o perw ersji. N a pięć p rzep isó w dotyczących sporządzania k o n fitu r z porzeczek, cztery n ie o d m ie n n ie zaczynają się zaleceniem drylow ania o w o có w („ziarna szpilką p o jedyńczą p ow ybierać”; „porzeczki w ybrać z p estek ”; „porzeczki w y b ran e z p e ste k ”; „wybiera się z pow ierzch n iej stro n y szpilką p estk ę”), tylko je d e n , p rz e znaczony widocznie dla profanów, nosi zachęcający nagłówek „Porzeczki bez druzgania”19. „O szczędzającą czasu” k o n fitu rę z w ło sk ich o rze ch ó w d o p rzybierania to rtó w p rzyg o to w u je się w su m ie przez 27 d o 30 d n i, tyle b o w iem zajm uje kolejne m o czen ie w m iękkiej w o d zie20, odsączanie, gotow anie i zalew anie n ajrozm aitszym i rodzajam i syropu. P o d o b n ie p ra c o c h ło n ny i w y ra fin o w a n y ch arak ter m a k o n fitu ra z p łatk ó w róży, n ie zb ę d n a ja k o nadzien ie do praw dziw ych pączków karnaw ałow ych:
F u n t o b ran y ch liści z róż d użych, cukrow ych, oczyścić nożyczkam i z żółtego p ro szk u i w rz u cić w d u ż ą m iskę z w o d ą tw ard ą źródlaną, d o której w lać p o p rz e d n io dw ie łyżeczki kw aśnych kropli, znan y ch p o d tą nazw ą w aptekach, n ie ch ta k poleżą, aż się w o d a zrobi czerw o n eg o koloru. Z ro b ić syrop z 6 -c iu najm niej fu n tó w cu k ru . G d y cu k ier w y szu m u je, w ycisnąć ręką różę d o b rze z w o d y i w rz u cić w syrop, łyżką sreb rn ą ciągle w ro n d lu liście m ięszając i ro z cierając, aby się nie kawaliły, ale każdy o d d zieln ie sm ażył. G d y róża nabiera przezroczystości, a syrop będzie dość gęsty, w lać zn o w u łyżeczkę kw aśnych kropli, lu b w cisnąć 3 soczyste cytryny przez m u ślin , w ylać k o n fitu rę na salaterkę i w oknie lu b w p rze w iew n y m m iejscu m ięszać czyli przelew ać łyżką, aż przesty g n ą zu p ełn ie. K ażdy listek b ędzie o sobno, a k o n fitu ra śliczna. N a d o b re m w y m ięszan iu łyżką w ch ło d n y m m iejscu zależy p iękność k o n fitu ry 21.
17 L. Ćwierczakiewiczowa,Jedyne praktyczne przepisy..., op. cit., s. 28. 18 Ibid., s. 46.
19 Ibid., s. 29-32. ,
20
„Orzechy włoskie. Wziąć orzechy zielone, nakłuć gęsto szpilką drewnianą wokoło i moczyć w miękkiejwodzie dni 9. Po 9 dniach nastawić w wodzie miękkiej, niech się gotują, aż zupełnie miękkie będą, tak, żeby z łatwością szpilka przechodziła; potem odlać na sito, żeby osiąkły; na funt orzechów wziąć 2 funty cukru, z połowy zrobić syrop niezbyt gęsty, włożyć w ten syrop kawałek cynamonu, goździków i zimnym syropem nalać orzechy, niech tak stoją trzy dni. Po trzech dniach wybrać orzechy na sito, do syropu dołożyć resztę cukru i wolnym zalać, niech tak postoją trzy dni. Po trzech dniach znów wybrać orzechy na sito, wygotować dobrze syrop, żeby był gęsty, i tym gorącym syropem polać orzechy, niech tak stoją; po 9 dniach, jeżeli orzechy od środka będą czarne, a skóra twardawa, to mają dosyć, jeżeli zaś nie, to jeszcze raz syrop odlać i wrzącym zalać orzechy. Ostudzić i za kilka dni układać w słoie” (ibid., s. 28-29).
P rz e m ia n y fo rm y te k s tu k u lin a rn e g o (III — X IX w .) 221
D alek o w przeszłość odeszły ju ż poczciw e zalecenia typu „weź jarz ąb k a albo kuropatw ę, albo co ch cesz”! Teraz cytryny m u sz ą być soczyste, wyciskać je należy przez m u ślin , a jakość k o n fitu ry u za le żn io n a je s t od cierpliw ego m ieszania sreb rn ą łyżką w c h ło d n y m i p rze w iew n y m m iejscu. K ażdy e le m e n t tego p rzep isu je s t precyzyjnie o k reślony i n ie zb ę d n y w celu uzyskania zam ie rz o n eg o efektu końcow ego. P ostępująca dokładność i k o n k retn o ść k u lin a r nych w skazów ek zbliża się d o apogeum .
W p arze z precyzją idzie także specjalizow anie się tekstu k u linarnego. Je st o n o zdecy d o w an ie m niej w yraziste — granice m ięd zy zb io re m zaleceń gastro n o m iczn y ch a p o rad n ik iem gospodarstw a d o m o w eg o w ciąż byw ają b ardzo p ły n n e. Jedyne praktyczne przepisy... Ć w iercza- kiew iczow ej k ończy Najlepsza zaprawa do posadzki rok najmniej trwająca, z drugiej stro n y Stanisław R e w ieński w Tece oszczędnych wskazówek m iędzy w y szczególnionym i w o b sz ern y m tytule Porządkami domowymi a Kosmetykami i pachnidlami um ieszcza dział Napojów różnych przyrządzanie. (C o ciekawe, są to napoje w yłącznie p ro ce n to w e — od likierów po p rzez w ódki aż d o m io d ó w ). W X IX w ieku zaczynają się je d n a k pojaw iać coraz częściej w y daw nictw a m o n o te m a ty cz n e, ja k choćby w sp o m in a n y ju ż Nowy, wyborny i najtańszy kucharz czyli sposób sporządzania najsmaczniejszych potraw z kartofli tudzież użycie ich do różnych gospodarskich potrzeb. Książeczka dla bogaczów równie ja k dla ubogich użyteczna, zawierająca kilkaset sposobów wypróbowa nych robienia z kartofel różnych zup, jarzyn, potrawek, sałat, legumin, wypiekanek i innychprzyrządzeń na stół; oraz użycie ich dla bydła, jako też do wyrobów piwa, wina, kaury, mydlą, świec i innych potrzeb domowych, według wieloletnich doświadczeń prze z przyjaciela ludzkości ułożona.
Z b io ry p rze p isó w robią się coraz obszerniejsze. Z książek zaw ierających o k o ło stu
(Kuch-22
nia na sześć osób Paw ła T rem o ) lub trzy stu przep isó w (Compendium ferculorum Stanisław a Czernieckiego) zam ieniają się w obszerne tomy, złożone z ponad tysiąca pojedynczych p rz e p i sów (Kucharka litewska czy 365 obiadów), uszeregow anych w g rupy tem atyczne. W osobnych rozdziałach zn ajd u ją się zupy, potraw y m ięsne, rybne, dziczyzna, ciasta, desery, napoje. Książki tego ty p u coraz częściej zaczynają być zaopatryw ane przez p rze zo rn y ch au to ró w w dyspozycje o b ia d ó w na cały rok, d ostosow anych d o pojaw iających się p ro d u k tó w se zo n o w ych, z w yszczególnieniem w m e n u dni postnych i świątecznych, a także — dążąc d o zaspoko je n ia p o trze b ja k najw iększej ilości czytelników — podają dw ie w ersje tego sam ego posiłku,
obliczo n e na m ożliw ości finansow e odbiorcy: m niej i bardziej kosztow ną, czyli „wystawną”. Pojaw iają się książki kucharskie dla m yśliw ych i rek o n w alescen tó w (Kuchnia myśliwska czyli na łowach; Kuchmistrz nowy czyli kuchnia oddzielna dla osób osłabionych, w wieku podeszłym, tudzież do zdrowia powracających wproporcyi na jednę osobę Ja n a Szyttlera). W skazówki dotyczące sporzą dzania p rz e tw o ró w um ieszczane są w in n y ch książkach niż m e n u obiadow e (zasady tej ściśle p rz e strz e g a L u c y n a Ć w ie rc z a k ie w ic z o w a w 3 6 5 obiadach i w Jedynych praktycznych przepi sach konfitur, różnych marynat, wędlin, wódek, likierów, w in owocowych, miodów oraz ciast).
222 A g n ieszk a M . B ąbel
C o ra z w iększa precyzja p rze p isó w i ich w yspecjalizow anie w ychodzi nap rzeciw p o trz e b o m k o n k re tn e g o odbiorcy.
K to zaś m iał być adresatem książki kucharskiej? P ierw o tn ie krąg o d b io rcó w tego rodzaju te k stó w był dosyć wąski, k iero w an o je m ianow icie d o kuch arzy i ich pracodaw ców . O d p o w ie d n io p o in stru o w a n y chlebodaw ca m ó g ł kontro lo w ać „ekspensę k u c h e n n ą ” i w iedział, czego m o ż e od sw ojego k u ch m istrza w ym agać. Stąd też w czesne książki kucharskie, p o c h o dzące z X V I i X V II w., zaczynały się nie w yszczególnieniem n iezb ęd n eg o w yposażenia k u c h ni, lecz o p ise m idealnego kucharza:
K ucharz m a być ochędożny, z czu p ry n ą albo głow ą w yczesaną, podgoloną, rękam i u m y ty m i, p aznokciam i o b erż n io n y m i, opasany fartu c h e m białym , trzeźw y, nieswarliwy, pokorny, chyży, sm ak dobrze rozumiejący, potrzeby do potraw dobrze znający i w szystkim usługujący23
— dom aga się S tanisław C zern ie ck i w e w stępie do sw ego Compendium ferculorum. Taki sposób rozpoczynania te k stu k u lin a rn eg o w p isu je się zresztą w tradycję p iśm ien n ictw a g astro n o m icz n eg o — słynna książka k ucharza P iu sa V, B arto lo m eo Scappiego (Opera, W ene cja 1570) w pierw szej z sześciu części, na jak ie je s t p odzielona, zaw iera opis cech dob reg o ku ch arza i kwalifikacji n ie zb ę d n y ch d o w y konyw ania tego o dpow iedzialnego zaw odu.
D o sk o n ale tłu m aczy to zresztą b rak szczegółow ych inform acji w p o daw anych p rze p i sach, b o profesjonalista, „potrzeby do p o traw w szystkie znający”, nie m u siał posiłkow ać się w skazów kam i tego rodzaju, n ie zb ę d n e w iadom ości dotyczące p ro p o rcji i czasu przyrządzania potraw y czerpiąc p o p ro stu z w łasnego bogatego dośw iadczenia.
Jeszcze w X V III w. krąg czytelników użytkowych tekstów kulinarnych pozostawał bez zm ian. N a eg zem p larzu Kucharza doskonałego... z francuskiego przetłumaczonego i wielą przydatkami pomnożonego przez W ojciecha W ielądka, p ochodzącym z biblioteki pałacu w N ie b o ro w ie , w id n ie je następujący zapisek skreślony zapew ne ręką M a rty z T rębickich R adziw iłłow ej: „R. 1783 die 4 X -b ra w W arszawie u G rela k u p iła m tę książkę, dałam za nią zł poi. 5. U czy ć kucharza M arcin k a, bo n ieg o d ziw ie je ść daje”24.
D o w o d z i to oczyw iście przeznaczenia tek stu — w sferze m agnaterii, d o której należeli R adziw iłłow ie, traktow anego ja k o p o d ręc zn ik fachowy. W obec sto su n k o w o n iew ielkich n ak ład ó w i faktu, iż tylko bogatą szlachtę stać było na u trzy m y w an ie kuch arzy ze zn ak o m itą praktyką i o d p o w ie d n im dośw iadczeniem , zdob y w an y m w ren o m o w a n y ch k u ch n iac h d w o ró w k rólew skich i m agnackich, należy przypuszczać, że uboższy ogół k o m e n to w a ł się w łas
23 M. Lemnis, H. Vitry, W staropolskiej kuchni i przy polskim stole, Warszawa 1979, s. 159. 24 E. Kowecka, op. cit., s. 127.
P rz e m ia n y fo rm y te k stu k u lin a rn e g o (III — X IX w .) 223
n o ręc zn ie sporząd zan y m i zapiskam i, często przekazyw anym i w spadku córce przez m atkę. Z ach o w ały się takie sylwy g astro n o m icz n e jeszcze z X IX stulecia.
R ychło je d n a k ku ch arz p rzestaje być w yłącznym od b io rcą zb io ru k u lin a rn y ch przepisów. Z je d n e j stro n y w iąże się to ze w zrastającą pauperyzacją społeczeństw a, a co za ty m idzie — ze skło n n o ścią d o ograniczania licznych zastępów służby, które dotychczas żyły i pracow ały w d w o ra ch i d w o rk ach , z drugiej — m a niew ątpliw y zw iązek ze zm ieniającą się pozycją kobiety, zw łaszcza w sferze gospodarczej i zarobkow ej. X IX w iek zaczyna doceniać „gospo d arstw o k o b ie ce”, d o którego tradycyjnie zaliczano h o d o w lę d ro b iu , p ro d u k cję nabiału czy w y ró b p łó tn a , okazuje się bow iem , iż m oże o n o przynosić niebagatelne dochody, zw łaszcza w m o m e n c ie drastycznego zm niejszenia się zapotrzebow ania na zboże (kw estia pod atk ó w akcyzow ych i k o nfiskat majątków, zw łaszcza po 1864 r. na teren ie K rólestw a Polskiego). E fe k te m staje się ró w n ież przy zn an ie pani d o m u , dotychczas raczej biernej, roli zarządzają cego, od któ reg o rozsądku, pracow itości i oszczędności uzależn io n e je s t fun k cjo n o w an ie całego gospodarstw a. D latego też o g ro m n a w iększość p o rad n ik ó w i książek k uch arsk ich tego okresu skierow ana je s t d o ko b iet — głów nie ziem ianek, posiadających w łasny o gród i o b szerne g o spodarstw o (K arolina N akw aska, D wór wiejski, dzieło poświęcone gospodyniom polskim, przydatne i osobom w mieście mieszkającym — cały dru g i to m tej szacow nej książki to Kuchnia wiejska). A m bicją epoki pozostaje je d n a k spełnianie zam ów ienia społecznego w iększej grupy czyteln ik ó w — w ty m w ypadku czytelniczek — takie auto rk i ja k L ucyna Ć w ierczakiew iczo- w a kierują w ięc sw oje teksty ró w n ież d o m ieszkanek m iast, starając się uczynić je ja k najbardziej u n iw ersaln y m i. C harakterystyczne, że przedm ow y, ja k im i Ćw ierczakiew iczow a opatruje swoje książki, noszą tytuł Słówko do gospodyń25,nie zaś „do kucharzy”.
W zrastające nakłady i w zn o w ie n ia tych sam ych pozycji (starczy w sp o m n ie ć sukces w y daw niczy 365 obiadowi) odzw ierciedlają rów n ież zm iany w sferze ry n k u czytelniczego, który w X IX w iek u o g ro m n ie w zrasta. N ie tylko u m ie ję tn o ść czytania staje się coraz p o w sze ch n iej sza, ale także lektura, zw łaszcza książek pożytecznych i służących sam okształceniu, zaczyna cieszyć się społeczną akceptacją ja k o sposób spędzania w o ln eg o czasu. Książki przestają być też a rty k u łem lu ksusow ym ze w zg lęd u na w ysoką cenę, są w ięc coraz częściej i chętniej kupow ane.
O tym , ja k dalece zm ien iła się sytuacja w ciągu stulecia, m oże św iadczyć tekst z początku X X w ieku. A u to rk a p opularnej książki kucharskiej użala się w p rze d m o w ie, skierow anej do łaskaw ego czytelnika:
W iem z dośw iadczenia, że najczęściej u nas ku p u je się książkę kucharską, ja k o k o m p le t d o wyprawy, aby była w d o m u i leżała na półce. Z agląda się d o niej tylko o d czasu d o czasu, gdy na przyjęcie gości w ypadnie sporządzić jakąś tru d n ie jsz ą potraw ę, lub p rzed św iętam i upiec to rty i m azurki. R zadko n aw et słow o w stę p n e byw a czytane26.
25 L. Ćwierczakiewiczowa,Jedyne praktyczne przepisy..., op. cit., s. 1.
224 A g n ieszk a M . Bąbel
J a k z pow yższego w idać, am bicja autorska je s t rzeczą nienasyconą, nie w ystarcza jej b o w iem św iadom ość, że książka kucharska aw ansow ała do pozycji n iezb ęd n ej części każdej panieńskiej w ypraw y (o czym nie m ogły przecież n aw et m arzyć teksty z po czątk u X IX w.) — m ało tego, pragnie jeszcze, aby d zieło było czytane z uw agą i szacunkiem :
Jeśli je s t czas na grę n a fortepianie, śpiew, ro bótki, u praw ian ie sp o rtó w różn y ch , w izyty i zabawy, to n ie ch ż e się znajdzie i na p rze stu d io w an ie książki k u c h a r skiej, co z w iększą dla każdej kobiety będzie korzyścią, n iż p rzeczytanie byle jakiej pow ieści sensacyjnej27.
Z kw estią pro jek to w an eg o od b io rcy tek stu niero zerw aln ie łączy się p ro b le m autokreacji autora. O w a kreacja nadaw cy rysuje się w yraziście ju ż w sam ym tytule, k tó ry stanow i p rzecież pierw szy e le m e n t książki m ogący zachęcić p o tencjalnego nabyw cę d o k u p n a p ro d u k tu i p raw d o p o d o b n eg o adresata d o p rzeczytania dzieła. W najstarszych polskich tekstach gastro n o m ic z n y c h i p o rad n ik o w y c h o k o m p e ten c ji au to ra m ają św iadczyć je g o szlacheckie k o n e k sje, p e łn io n e godności i ty tu latu ra stałych chlebodaw ców . Z jaw isko to m o ż n a zaobserw ow ać na przykładzie tytu łu :
Compendium ferculorum albo zebranie p o traw przez u ro d z o n e g o S tanisław a C z e rn ie c k ie g o J K. M . sekretarza, a Jaśn ie W ielm o żn e g o Im ci Pana A leksandra M ic h ała H ra b i na W iśn iczu i Jaro sław iu L ubom irskiego, w o jew o d y krak o w skiego, sandom irskiego, Zatorskiego, niepo ło m sk ieg o , lubaczew skiego, ryckie go etc. etc. starosty k u c h m istrz a ad usum publicum napisane.
P o d o b n ie rzecz się m a z p ie rw o tn y m ty tu łe m dzieła Ja k u b a K azim ierza H a u ra , który brzm i:
E k o n o m ik a ziem iańska generalna, p u n k ta m i party k u larn y m i, in terro g ato ry ja- m i gospodarskim i, praktyką m iesięczną, m o d e lu sz am i abo tabularni a ry tm e ty czn y m i objaśniona, p a n o m dzied ziczn y m , are n d arzo m , e k o n o m o m , a k te n to m , u rz ę d n ik o m , pisa rz o m p ro w e n to w y m i w szystkim w pospolitości d ó b r ziem sk ich d o z o rc o m pożyteczna i p o trze b n a, przez u ro d z o n e g o Ja k u b a K azi m ie rza H au ra, pisarza i su p e rin te n d e n ta w szelkich in tra t Ja śn ie W Im c. kaszte lana w ojnickiego, w ielkorządcy krakow skiego, drohobyckiego, Złotoryjskiego i barw alskiego etc., starosty e k o n o m ii sam borskiej, w ielickiej i bocheńskiej karbaryjej ad m in istrato ra, sporządzona.
Praktyka grzania się w św ietle cudzej w spaniałości i przydaw ania sobie sp le n d o ru p o p rzez w y m ie n ian ie godności i ziem d zied ziczn y ch p atro n a w ydaje się bardzo charakterystyczna dla m e n taln o ści sarm ackiej klienteli, o której pow yższe przykłady m ó w ią w ięcej niż o sam ej
P rz e m ia n y fo rm y te k stu k u lin a rn e g o (III — X IX w .) 225
zaw artości dzieł. J a k w idać, zaufanie o d b io rcó w do sekretarza Jeg o K rólew skiej M ości albo su p e rin te n d e n ta w szelkich in tra t było na tyle duże, iż barokow a ty tu latu ra stanow iła w
ystar-• * 28
czający d o w ó d na p ro fesjo n alizm i dośw iadczenie au to ra .
N a p rze ciw n y m zgoła b iegunie stoją d ziew iętnastow ieczne teksty a n o n im o w e (jak ch o ć by w sp o m n ia n y N owy, wyborny i najtańszy kucharz p ośw ięcony p o traw o m i sp o so b o m p ro d ukcji najro zm aitszy ch „potrzeb d o m o w y c h ” z kartofli, a sygnow any sk ro m n ie przez „przy jaciela lu d z k o ści”), lu b podpisyw ane je d y n ie inicjałam i. C o praw da były to k ry p to n im y dość
przejrzyste, pozw alające od razu dom yślić się po d m aską „J. S. — je d n e g o ze sław niejszych k u ch a rzó w e u ro p e jsk ic h ” Ja n a Szyttlera, litew skiej w y ro czn i k u linarnej w pierw szej p ołow ie X IX w . , nie m ów iąc ju ż o „Lucynie C ., autorce 365 obiadów”. W tej p rzedziw nej sk ro m n o ści m o ż n a dopatryw ać się cech naiw nej kokieterii lub p ragnienia ukrycia się w cien iu w łasnego d zieła na w z ó r an o n im o w y ch śred n io w ieczn y ch m istrzów . L iteratura u żytkow a epoki p ozy ty w iz m u o b fitu je też w u tw o ry niezn an eg o autorstw a, któ re sw oim nazw iskiem firm u je je d y n ie w ydaw ca (Gospodyni doskonała... nadana nakładem i drukiem Fr. Chocieszyńskiego). N iez ależ n ie od tego, czy nadaw ca je s t postacią ano n im o w ą, czy przedstaw ia się czytelnikow i k o n k re tn y m im ie n ie m i nazw iskiem , zaw sze posiada p ew ien zestaw stałych, w yrazistych cech, któ re pozw alają n ieo m y ln ie rozpoznać w n im pozytyw istycznego tw ó rcę literatury użytkow ej:
W te w szystkie książki w pisany je s t autor: k o m p e te n tn y i w iarygodny, d ośw iad czony, z praktyką życiow ą i zaw odow ą w ren o m o w a n y ch d o m a ch lub firm ach, zd o ln y i po m y sło w y (sam w ym yśla przepisy), otw arty i oczytany (korzysta też z dośw iadczenia in n y ch ), rze teln y (sam w szystko w ypróbow ał), n o w o czesn y i aktualny (opiera się na nau k o w y ch zdobyczach), elastyczny i un iw ersaln y (zna p o trz e b y w szystkich czytelników i u m ie je u w zględnić), d o skonały facho w iec (gw arantow ana jak o ść przepisów ), życzliw y (dobrze radzi)29.
Tytuł nadal o b lic zo n y je s t na przyciąganie uw agi p o tencjalnego czytelnika, ale obecność au to ra nie u jaw nia się w n im tak w yraziście, ja k w tekstach siedem nastow iecznych. W idać tu oczyw iście d y sk retn ą sugestię w sze ch stro n n o śc i i u niw ersalności nadawcy, co w yraża się w zaw artości stro n y tytułow ej, stanow iącej niekiedy dok ład n e odbicie spisu treści. Z a p rzy kład n ie ch posłużą: Kucharka litewska zawierająca przepisy gruntowne i jasne, własnym doświadcze niem sprawdzone, sporządzania smacznych, wykwintnych, tanich i prostych rozmaitych rodzajów potraw tak mięsnych, ja k i postnych oraz ciast, legumin, lodów, kremów, galaret, konfitur i innych przysmaków deserowych, tudzież rozlicznych zapraw aptecznych, konserw i rzadszych specjałów z przydaniem na początku książki dokładnej dyspozycji stołu przez W. A . L. Zaw adzką lub Teka oszczędnych wska
28 Należy jednak zaznaczyć, iż późniejsze wydania tekstu Haura pod zmienionymi tytułami (Ziemiańska generalna oekonomika... czy Skład abo skarbiec znakomitych sekretów oekonomii ziemiańskiej... nie dręczą ju ż czytelnika w takim stopniu rozbudowaną tytulaturą szlachecką, co może również stanowić swoisty znak czasu. 29 E. Ihnatowicz, Literacki świat rzeczy, Warszawa 1995, s. 119.
2 2 6 A g n ieszk a M . Bąbel
zówek, zawierająca: Pranie bielizny i wszelkich materyj; bielenie płótna i innych przedmiotów. Czyszczenie najróżniejszych rzeczy, Wywabianie plam. Farbiarstwo i farbowanie. Pokosty i lakiery, atrament, tusz, szuwaks, smarowidła, kity, kleje. Sto różnych sposobów używanych w gospodarstwie domowym. Porządki domowe. Napojów różnych przyrządzanie. Kosmetyki i pachnidła. Tępienie szkodliwych zw ierząt i owadów. Przepisy hygieniczne i lecznicze dla ludzi i zwierząt. Z najlepszych źródeł opartych na nauce i doświadczeniu zebrał i w porządek ułożył Stanisław Rewieński.
D bało ść o o d p o w ied n ią fo rm ę reklam y w yraża się m ięd zy in n y m i w staranności, z ja k ą au to rz y książek kuch arsk ich p iln u ją zaznaczania na okładce i pierw szej stro n ie n u m e ru porząd k o w eg o kolejnego w ydania, często zaopatrując je w specjalną dla każdej now ej edycji
30 * - • •
p rz e d m o w ę . Z d arza się ró w n ież, iż w przew id y w an iu n astępnego w ydania a u to r zw raca się d o czy teln ik ó w z pro śb ą o w spółpracę, ja k czyni to S tanisław R ew ieński, d ru k u ją c po d ty tu łe m sw ego p o rad n ik a apel:
N abyw cy książki niniejszej proszeni są uprzejm ie o udzielenie jej w ydaw cy uw ag i sp o so b ó w w y p ró b o w a n y ch , do u m ie sz cze n ia p rzy n o w y m w y d a n iu Teki.
Taka postaw a, zakładająca dialog z odbiorcą, zm usza rów n ież do traktow ania go w in n y sposób, niż m ia ło to m iejsce w początkach polskiego p iśm ien n ictw a ku lin arn eg o . W C om pendium ferculorum C z ern ie ck i zw raca się d o czytelnika, używ ając b ez ce re m o n ia ln ej fo rm y drugiej o soby — w szystkie p olecenia w ydaw ane są w trybie rozkazującym („weź”, „prze- w a rz ”, „nacedź” itp.). Teksty dziew iętnastow ieczne zdecydow anie w ybierają w takim w y p ad ku fo rm y b ezosobow e, stąd p olecenia przybierają postać bezo k o liczn ik ó w (u Ć w ierczak ie- w iczow ej czy Z aw adzkiej je s t ju ż praw ie zawsze „wziąść”, „obrać”, „ugotow ać” itd.). M o ż n a łączyć to zjaw isko ze stanow cza zm ian ą adresu czytelniczego. W książkach staropolskich do kucharza, czyli osoby zależnej, należącej do służby, a w ięc znajdującej się w pozycji niższej lub co najw yżej rów nej nadaw cy tekstu, m o ż n a było p rzem aw iać bez szczególnego sk ręp o w ania. D o zam ożnej i niezależnej pani d o m u należało się ju ż zw racać z w ięk szy m szacu n kiem . C o ra z częściej też a u to r przem aw ia ja k o „m y”, ja k b y w im ien iu jak iejś społeczności, co staje się ry ch ło p o w sze ch n ą praktyką książek kucharskich. N a w ypow iadanie się w form ie ,ja ” m ogą p ozw olić sobie je d y n ie niek w estio n o w an e au to ry tety w rodzaju L ucyny Ć w ie r- czakiew iczow ej (, j a je d n a k p rze k o n ała m się, że je d n a kw arta zaw iera f u n t 1 i łu tó w 12 naj m n ie j”). W iększość autorów preferuje je d n a k zdecydowanie w ypow iedzi w liczbie m nogiej.
30 Owa dbałość o własne interesy spowodowała, iż natychmiast po błędnej uwadze Bolesława Prusa, zamie szczonej w Kronice tygodniowej „Kuriera Codziennego” nr 140 z 22 maja 1887, Lucyna Ćwierczakiewiczowa wysłała do redakcji list z reklamacją, wyjaśniając iż „Z powodu wzmianki uczynionej we wczorajszej Kronice tygodniowej Prusa oświadczam, że nie dwunasta, lecz czternasta edycja 365 obiadów wyszła ju ż w roku zeszłym; obecnie puściłam w świat dwunaste wydanie Jedynych praktycznych przepisów smażenia konfitur itd.". Redakcja uznała konieczność dokonania sprostowania i poprzedziła je komentarzem: „Czyniąc zadość słuszności i pragnąc nie utracić łask p. Lucyny Ćwierczakiewiczowej, umieszczamy skwapliwie następujące jej pism o... ” (zob. B. Prus, Kroniki, 1 .10, oprać. Z. Szweykowski, Warszawa 1960, s. 357).
P rz e m ia n y fo rm y te k s tu k u lin a rn e g o (III — X IX w .) 227
R óżnicę m ię d zy beztroską i subiek ty w n ą liczbą pojedynczą a auto ry taty w n ą liczbą m n o g ą w najbardziej klarow ny i pełen w dzięku sposób przedstawia A nthelm e B rillat-Savarin w sw oim w stęp ie do Fizjologii smaku:
K ończę uw agą w ażną i dlatego zachow ałem ją na ostatek. K iedy piszę i m ów ię
ja
w liczbie pojedynczej, oznacza to ro zm o w ę z czytelnikiem ; m oże zastana w iać się, dyskutow ać, w ątpić, a naw et śm iać się. Ale kiedy zbroję się w n ie b e z p iecznemy,
p ou czam ; trze b a się p odporządkow ać31.D y d ak ty z m i u tylitaryzm w c h o d z ą w skład stałych i n ie zm ien n y c h cech literatu ry u ży tkow ej. P ragnąc kształtow ać u p o d o b an ia i poglądy czytelników , ch ę tn ie korzysta o n a z p rzy w ile ju pouczania, przysługującego zb io ro m pożytecznych inform acji. Z drugiej stro n y je d n ak te n typ p iśm ien n ictw a w b ardzo d u ży m sto p n iu zależny je s t od p o p u larn o ści na ry n k u czytelniczym , zatem stara się w ychodzić n aprzeciw p o trz e b o m sw oich odbiorców . Poniew aż zaś te p o trze b y i gusta zm ieniają się z u p ły w em czasu, teksty p o rad n ik o w e czy k u lin a rn e p ochodzące z ró żn y c h w iek ó w b ędą b ardzo często odzw ierciedlać ideologię i estetykę swojej epoki. W sie d em n asto w ieczn y m Compendium ferculorum p ió ra S tanisław a C zern ieck ieg o m o ż n a znaleźć w iele p rzep isó w św iadczących o ukształtow anej p rzez b aro k m en taln o ści au to ra i czytelników , a także k o n su m e n tó w potraw, sp orządzonych w edle po rad y zn a k o m i tego k u ch m istrza L ub o m irsk ich . C y to w a n y ju ż p o p rze d n io przepis na „potraw ę w dobrej ju sz e albo po k ró lew sk u ”, k tóry zakłada oblanie ugotow anego m ięsa sosem z „gąszczu, octu, słodkości, szafranu, p ie p rz u , cy n a m o n u , ro d zy n k ó w obojga, lim o n ii”, co n ajp ra w d o p o d o b niej nie d o ro zp o z n an ia zaciera je g o n atu ra ln y sm ak, d o w odzi sarm ackiej orientalizacji g u stó w i u p o d o b an ia d o p rzepychu. M asa kosztow nych przypraw , n ie zb ę d n a do w łaściw ego p rzygotow ania potraw y, daje p o ch leb n e św iadectw o zam ożności i obyciu gospodarza. B a ro kow e u p o d o b a n ie d o konceptów , poczytujące sobie za najw ażniejszy cel w p raw ien ie o db io rcy w z d u m ie n ie i podziw , d o b rze ilu stru ją przepisy takie, ja k te n na „kuropatw y z ryb sło n y c h ”:
S zczupaka sło n eg o o ch ę d o ż pięknie. M ięso od skóry i kości odbierz, usiekaj. W lej oliwy, chleba tartego, cebulę p ieczoną usiekaj, daj p ie p rz u , cy n a m o n u , ro d zy n k ó w d ro b n y ch , cu k ru . Z m ieszaj to w szystko p o sp o łu i fo rm u j w ręku ptaki ja k ie chcesz albo u m iesz. Spuszczaj w kocieł w o d y gorącej, a p o te m natknij m igdałam i w z d łu ż krajanem i, albo pin elam i [orzeszkam i p in ii] , p o trz ą saj m ąką i puszczaj na gorące m asło albo oliw ę albo olej, a natkaw szy skrzydeł kam i k u ro p atw im i albo takim i, jak ie ufo rm o w ałeś, ptaki, je ż e li chcesz, daj su ch o , albo sapor [sos] ja k i zapraw 32.
31 A. Brillat-Savarin, Fizjologia smaku albo medytacje o gastronomii doskonałej, wyb. i opr. W Zawadzki, tl. i wst. J. Guze, Warszawa 1975, s. 15-16.
228 A g n ieszk a M . B ąbel
Tego typu ingerencje w n a tu rę — nadaw anie ptak o m kształtu ryb i o d w ro tn ie, tw o rze n ie zgoła m ity czn y ch stw o rzeń typu sm o k ó w czy gryfów z n iew in n eg o pieczystego — w ow ym czasie d o b rze św iadczyły o k unszcie kucharza i pozw alały m u się w zn o sić na w yżyny sztuki gastro n o m iczn ej. N ie k ie d y w p o g o n i za zadziw iającym k o n ce p te m trac o n o z o czu cel głó w ny, fo rm a przytłaczała treść i pracow icie przy rząd zo n a p otraw a nie nadaw ała się w ogóle do spożycia, stanow iąc je d y n ie efek to w n ą dekorację stołu. Taką funkcję spełniał bez w ątp ien ia „kapłon w e flaszy”, któ ry to przepis C zern ie ck i pom ieszcza m ięd zy sw ym i sły n n y m i „sekre tam i k u c h m istrz o w sk im i”:
W eźm i kapłona d w o ro w eg o , o ch ę d o ż pięknie, zd ejm i skórę z niego całkiem tak ostro żn ie, żebyś d z iu ry najm niejszej nie uczynił, a członki, z k tórych się skóra zdjąć nie m o że, p oprzerzynaj, żeby p rzy skórze zostały. W łó ż tę skórę w flaszę taką, w której b ędzie d ziu ra w śrubie, żebyś trzy palce w łożył, trzym aj tę p rze rż n iętą skórę w dziurze. W eźm i żó łtk ó w szesnaście, rozbij, przydaj tro ch ę m leka, zapraw ja k o chcesz, w iej łoju w tę skórę z kapłona trzym ając, a zaszyj i puść flaszę. W ody w iej p ełn ą flaszę, zasól a zaśrubuj albo p ęc h erzy n ą zawiąż. W łóż w kocioł wody, w arz. G dy się ociągnie, to jajk a z m le k ie m ro z e d m ą kapłona tak, że się będzie każdy dziw ow ał, ja k o tam tego w ło ż o n o kapłona, gdy go dasz z flaszą na stół, a k to tego nie w ie, nie b ędzie bez p o d ziw ien ia w ielkiego33.
P rag n ien ie w yw ołania „podziw ienia w ielkiego” u biesiadników uspraw iedliw ia zużycie dla tej sztuczki, bardziej iluzjonistycznej niż k u linarnej, szesnastu jaj i „kapłona d w o ro w e g o ”. N ie są to w praw d zie w ielkie ekspensa w p o ró w n a n iu z su m am i, ja k ie w ydaw an o na egzo tyczne przypraw y, częstokroć sypane całym i garściam i d o p o traw bez sensu i u m ia ru , lecz w ystarczą, aby w czytelnikach z bardziej racjonalnej epoki w zb u d z ić u czucie zgrozy.
A u to rzy te k stó w k u lin a rn y ch z okresu pozy ty w izm u w yznaczyli sobie zu p e łn ie o d m ie n ne priorytety. N ac ze ln ą w artością stało się odżyw ianie w sposób zd ro w y i rozsądny, p o party częstokroć w skazaniam i m ed y czn y m i, stąd też h o jn e d ozy p ie p rz u i szafranu b ez p o w ro tn ie znikają z polskiej k u ch n i, przenosząc się w przeszłość kon tu szy i k onfederatek. S tarano się pogodzić te zalecenia z p rz e m o ż n y m n akazem oszczędności, dyktow anej tak przez szlachetne uczucia p atriotyczne, ja k i przez trzeźw ą ocenę w łasnych zasobów finansow ych. K uchnia m a stać się tania (p rz y m io tn ik tak częsty w tytu łach i przy poszczególnych poradach, z n atrę tn ą w ręcz częstotliw ością sz tu rm u je d o św iadom ości czytelnika). N ajlepiej byłoby w y korzysty w ać w niej p ro d u k ty sezonow e i k u p o w an e na m iejscu, co zapew nia ich św ieżość i niską cenę. Jeżeli zaś znajdą się od b io rcy ro zm iło w an i w kosztow nych specjałach zagranicznych, p rz e
zo rn y a u to r za p ro p o n u je im w ów czas „kapary d o m o w e ”, sporządzane z gotow anych, so lo nych i zalew anych aro m aty czn y m o ctem nasio n m łodej nasturcji, „m ożna brać także d o tego pączki z kw iatu, zw anego u nas k niatem , albo też b zu czarnego (sambucus nigra) ”34, albo też
33 Ibid.
P rz e m ia n y fo rm y te k s tu k u lin a rn e g o (III — X IX w .) 229
„kaw ior d o m o w y ”, przygotow yw any z ikry szczupaka, k tóry ,je s t m o ż e nie tak sm aczny i tłusty, ja k z je sio tra , lecz k o lo rem sw oim złotaw ym d o je d z e n ia zachęca i zaleca się, p o n ie w aż n ie je s t k o sz to w n y m ”35. N a w e t gospodyni tej miary, co L ucyna Ć w ierczakiew iczow a, apro b u je istn ien ie tego rodzaju im itacji kulin arn y ch , p rzezn aczo n y ch zapew ne dla sn o b i stycznych biesiadników . C zy m że b o w iem in n y m , ja k nie pod ró b k ą, je s t „indyjska k o n fitu ra naśladująca im b ir”, któ rą przyrządza się co praw da dość p rac o ch ło n n y m sposobem , lecz za to oszczędza się na w ydatkach d om ow ych?
W ziąw szy naszą zw ykłą banię [dynię] jeszcze niedojrzałą, m o ż n a m ieć z niej k o n fitu rę, naśladującą do złu d ze n ia sm ak i p o z ó r im b iru . W ykroiw szy m ięsistą część bani n ie zu p e łn ie jeszc ze dojrzałej, kraje się ją w kawałki, kształt p o d łu - gow atych k o rze n i m ające, i g otuje do połow y w w o d zie zim nej, po czym w ykłada n a sito dla osiąknięcia, co gdy nastąpi, układa się je n a m isce polew anej, każdy kaw ałek m o c n o obsypując b ardzo m iałko u tłu c z o n y m białym p ie p rz em i im b ire m ; przykryw szy na n oc zostawić. N a z a ju trz robi się syrop z lodow atego c u k ru , b iorąc go dw a fu n ty na fu n t bani, któ rą polać ciepłym syropem , na d ru g i d zień syrop przez sito lub g ru b y m u ślin przecedzić dla sklarow ania, i dodaw szy je szc ze fu n t zw yczajnego w najlepszym g atu n k u cu k ru , zn ó w syrop na w o ln y m o g n iu przegotow ać i gorącym polać banię — pow tarzając to kilka razy, póki syrop n ie będzie gęsty. W tedy w rzu cić banię na pięć m in u t w syrop gorący, zagotow ać raz i u ło ż o n ą banię w słoiki zalać p rze ced z o n y m syropem , a po w ystygnięciu zawiązać słoje ja k zw ykle ro zm ięk cz o n y m w zim nej w o d zie papierem album inow ym , i ja k wszytkie konfitury, w chłodnym a suchym m iejscu przechow ać. Ta k o n fitu ra d o b rze zro b io n a m oże trw ać lat kilka, czym starsza, ty m lepsza36.
Ja k w idać, poczy n io n a inw estycja opłaci się, je śli p ro d u k to m najwyższej jak o ści b ędą tow arzyszyć staranność i p ro fesjonalizm gospodyni. R acjonalne podejście do przep isu , sta ran n e rozw ażanie zysków i strat, szacunek dla fachow ych um iejętn o ści, w aru n k u ją cy ch p o w o d ze n ie za m ie rz o n eg o przedsięw zięcia — w szystko to je s t b ardzo typow e dla tekstu pozytyw istycznego!
W ogóle książka kucharska zrobiła w ted y karierę ja k nigdy dotąd. D o b rz e się to m ieści w klim acie epoki pozy ty w izm u zalecającej sam okształcenie, bogatej w porad n ik i, sam ouczki, kodeksy postępow ania i p iśm ien n ictw o fachow e37.
P ozytyw istyczny aw ans tek stu kulin arn eg o , a razem z n im całej literatu ry użytkow ej, m o ż n a łączyć ze w zrastającą p o p u larn o ścią takich g a tu n k ó w literackich, ja k pow ieść lub felieton. D otychczas pogardzane, p rzeznaczane dla czytelników o m ało w y ro b io n y m guście,
35 Ibid., s. 118.
36 L. Ćwierczakiewiczowa, Jedyne praktyczne przepisy..., op. cit., s. 22-23. 37 E. Ihnatowicz, op. cit., s. 118.
230 A g n ieszk a M . Bąbel
żądnych sensacji i łatwej rozryw ki, rap to w n ie okazują się n ie o ce n io n y m in stru m e n te m , służącym do kształtow ania o pinii pubP cznej i przekazyw ania spo łeczeń stw u w łasnego syste m u w artości. Jeszcze raz spraw dza się słuszność H oracjańskiej zasady „U czyć — baw iąc”. L iteratura użytkow a, z n a tu ry swojej przesiąknięta dydaktycznością i u ty litary zm em , nie p o trze b u je o sło d y d ow cipu, aby się d o b rze sprzedaw ać. Tak sam o je d n a k , ja k czyni to pow ieść pozytyw istyczna, książka kucharska będzie zabiegać o ja k najw iększe g ro n o odbiorców .
D zie w iętn asty w iek je s t też o k resem krystalizow ania się n ow ych fo rm literackich i kształ tow ania się kon w en cji gatunkow ych. To praw da zbliżona niem al do banału, iż istnienie k o n w en c ji stanow i zarazem p o k u sę do je j łam ania. Stąd też coraz bardziej w yrazisty podział na obiegi czytelnicze i p o zio m y literackie sprzyja p o jaw ien iu się takich zjawisk, ja k aluzje,
• ^ • 38
prow okacje bądź też po p ro stu żarty literackie . N a ry n k u książki tek st k u lin a rn y i to m ik poetycki podlegają takim sam ym p raw o m p o p y tu i podaży, w św iecie krytyki literackiej nie są je d n a k trak to w an e ró w n o rzę d n ie . Ta coraz w yraźniej zarysow ująca się św iadom ość znaj d u je o d zw iercied len ie w p o d ejm o w an y c h przez pozytyw istów p ró b ach d o w artościow ania czy w rę cz u w zn io ślen ia literatu ry użytkow ej, a także w częstych i ró ż n o ro d n y c h sposobach naw iązyw ania d o tekstu gastro n o m iczn eg o w toaście, p o w in szo w an iu , eposie, pow ieści, liście czy felietonie, któ ry ch przy k ład ó w m o ż n a szukać w o brębie całego stulecia.
M o ż e w ięc w arto p otraktow ać książkę kucharską i p o ra d n ik gospodarstw a d o m o w eg o ja k o b arw n y i ciekaw y aneks, pozw alający na d o strzeżen ie lekcew ażonych bądź w ogóle
ig n o ro w an y ch o bszarów literatu ry danej epoki.
38 Takie igraszki poetyckie stawały się często udziałem nie byle jakich autorów — starczy przypomnieć niedokończony poemat epicki młodego Mickiewicza Kartofla. Poemko we czterech pieśniach (1819 r.), którego bohaterami są „ziemianka” J e j odkrywcy i propagatorzy — klasycystycznej epice heroicznej przeciwstawia się tu na pół serio, pół żartobliwie apologię pracy (zob. A. Witkowska, R. Przybylski, Romantyzm, Warszawa 1999, s. 241-242).