• Nie Znaleziono Wyników

Z taktyki wojsk polskich podczas działań wojennych w Moskwie 1608-1611

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z taktyki wojsk polskich podczas działań wojennych w Moskwie 1608-1611"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Czasy Nowożytne,

tom IV/1998 Periodyk poświęcony dziejom polskim i powszechnym od X V do XX wieku

P iotr F lorek (Toruń)

Z taktyki w ojsk polskich podczas działań w ojennych w M oskw ie w 1608-1611

C elem niniejszego artykułu je st ukazanie czytelnikowi taktyki stosowanej przez w ojska Jana Piotra Sapiehy w P aństw ie M oskiew skim .

N a w stępie w yjaśnijm y sobie, czym je st taktyka? Jedna z definicji m ów i: „T aktyka, [to] część składow a sztuki w ojennej o b ejm u jąca te o rię i p rak ty k ę przygotow ania i prow adzenia w alki przez pododdziały, oddziały i związki taktyczne w sz y stk ic h ro d za jó w w ojsk sił z b ro jn y c h .” 1. Inna d efin icja d o d a je je sz c z e : „Najważniejszą i najbardziej podstaw ową zasadą taktyki była zawsze i jest ta: w ojow ać tak, aby p onosząc sam em u ja k najm niejsze straty, zadać nieprzyjacielow i ja k n ajw ięk sze” 2. K ończąc rozw ażania teoretyczne, należy przytoczyć je szc ze je d e n cytat: „Podstaw ow y w pływ na kształtow anie się taktyki, na zm ianę i przejm ow ane now e form y i sposoby działania [...] w yw iera broń i sprzęt bojowy, które w ch o d ząw skład uzbrojenia danego rodzaju w ojsk lub sił zbrojnych.”3.

N a początku X V II w. dow ódcy polscy, szukali rozw iązania taktycznego w postaci dalekiego zagonu ja z d y i w alnej bitw y, w której konnica p olska m iała rozstrzygający udział. N ie trafiało im do przekonania prowadzenie na w zór batonański czy zachodnioeuropejski m etodycznych, długich i żm udnych działań. Przy takim za łożeniu p otrzeba było niew ielkiej ilości piechoty i artylerii, m ogących udzielić niekiedy niezbędnego w sparcia ogniow ego. P am iętać też trzeba o nieufności szlachty polskiej do form acji p ieszych4. Tak w ięc kaw aleria była g łó w n ą p o lsk ą b ro n ią na polach bitew tego czasu.

1. Leksykon wiedzy wojskowej, Warszawa .1979, s. 449 (dalej cyt.: Leksykon). 2. F. Skibiński, Rozważania o sztuce wojennej, Warszawa 1979, s. 449. 3 Leksykon s 449.

4 . T. M. Nowak . J. Wimmer, Historia o r ę ż a polskiego 9 6 3 - 1 7 9 5, Warszawa 1981, s. 348-349.

(3)

W om awianym przez nas okresie jazda polska dzieliła się na następujące rodzaje: husarię, kozaków (nie m ylić z Z aporożcam i) w K oronie i petychorców na Litwie oraz ja zd ę lekką.

H usaria ew oluująca od lekkiej ja z d y serbsko-w ęgierskiej, p o d koniec X V w. stała się typow o „p o lsk ą” ja z d ą ciężką. B ro n ią o b o w iąz k o w ą (tj. w y m ien ian ą w listach przypow iednich) od czasów Batorego były: kopia (od 4,5 do 5,5 m.), koncerz, szabla i pistolety; uzbrojenie ochronne składało się z półzbroi, szyszaka i zarękawia. D ługa broń palna b y ła jed y n ie zalecana. B ro n ią n ieo b o w ią zk o w ą b y ły łuk i czekan. H usarzy od innych form acji ja z d y polskiej odróżniało zasadniczo: kopia, zbroja płytow a i tak słynne skrzydła, o których funkcję do dziś trw ająspory w śród znawców problem u5. Już współcześni (nawet cudzoziemcy) zachwycali się tą formacją: „Usarze to najpiękniejsza ja z d a w E uropie przez w y bór ludzi, p iękne konie, w spaniałość stroju i dzielność broni. [...] Siedzi ta ja z d a na najlepszych koniach w kraju, [...]. Na ram ionach n io są skórę lam p arcią lub ty g ry s ią [...]. H usarze nie c o fa ją się nigdy puszczając konia w całym pędzie, przebijająw szystko przed sobą.”6. K olejną formacją kaw aleryjską (ale ju ż lżejszą) w armii polskiej b y ła jaz d a kozacka (na L itw ie zwana petyhorcam i). W tym sam ym czasie od żołnierza chorągwi kozackiej w ym agano by m iał: pancerz, m isiurkę, p ółhak (pistolet), łuk, sahajdak, szablę, (p etyhorcy byli d odatkow o w yposażeni w rohatyny - tj. w rodzaj w łóczni do 2,5 m. dłu g o ści)7.

O statnim „polskiego autoram entu” rodzajem ja zd y były chorągw ie w ołoskie, tatarskie, i lisow czyków . B yła to lekka ja z d a bez uzbrojenia ochronnego, w alcząca szablami, rusznicami, łukami i krótkimi dzidami8. Dodać trzeba, że lisowczycy zaistnieli w arm ii polskiej tuż po om aw ianych w artykule w ydarzeniach.

Jak widzimy, nasza kaw aleria nie uległa tak pow szechnem u w Europie „czarowi ognia” (czyli tendencji do ja k najw iększem u nasyceniu kaw alerii w broń palną) oraz typow i k arakolow ania w taktyce (taktyka ta polegała na tym iż p ierw szy szereg jeźdźców oddaw ał salw ę z pistoletów, zaw racał, na jego m iejsce najeżdżał następny szereg itd.).P olska ja z d a została w iern a potędze u derzenia na b ia łą bro ń w pełnym pędzie koni w szarży prow adzonej kolano przy kolanie9.

5. J. Cichowski i A. Szulczyński, Husaria, Warszawa 1977, s. 63-64. 6. K. Górski, Historia Jazdy polskiej, Kraków 1895, s. 65-66. 7. H. Wisner, Lisowczycy, Warszawa 1995, s. 24.

8. Leksykon, s. 67.

(4)

K ażd y rodzaj kaw alerii m iał sp e cja ln ą rolę i bojow e przeznaczenie. H usaria stanow iła siłę u d erz en io w ą (p o ró w n y w aln ą do roli broni pancernej w czasie II w ojny św iatow ej). P odstaw ow ym zad an iem husarii było p rzełam anie szyków nieprzyjacielskich za pom ocą ciężaru swojej m asy i im petu uderzenia. Jazda kozacka, ja k o śre d n io u z b ro jo n a słu ż y ła do w y k o n a n ia u d e rz e ń , ja k i d o m a n e w ru , rozpoznania, ubezpieczenia i harców . C h orągw ie lekkie (w ołoskie, tatarskie i lisow czycy) służyły do harców , rozpoznania, m anew ru, i p o ścig u 10.

N a początku X V II w. nie było żadnego schem atu szykow ania ja zd y polskiej do bitwy. W p raw dzie w sposób m niejszy lub w iększy n aw iązyw ano do tzw. „starego u rządzenia p olsk ieg o ” , polegającego na rozczłonkow aniu szyków ja z d y w czasie bitw y i u m iejętnym m anew row aniu nim i, to je d n a k taktyka ja z d y polskiej była dostosow yw ana każdorazow o do ¡śm iejących w danej chw ili w arunków .

C ho rąg w ie polsk ie ustaw iały się p rze w a żn ie w szyku przy p o m in ający m sz ac h o w n icę. P o lac y u staw iali ch o rą g w ie h u sa rsk ie na zm ian ę z k ozackim i. N a jc z ę ś c ie j te p ie rw s z e s ta ły w p ie rw s z e j lin ii, a te d ru g ie w d a ls z y c h lin ia c h 1 '.C h o rąg iew ja z d y polskiej w alczy ła w p łytkim szyku do 3 szeregów , co daw ało przeciętnej chorągw i polskiej front na szerokość około 40 je ź d ź c ó w 12.

W końcu X V I w. p iechota polska składała się niem al w yłącznie z o ddziałów typu w ęgierskiego, tj. rot pieszych rekrutow anych z Polaków, ale uzbrojonych i zorganizow anych w edług w prow adzonego przez B atorego w zoru. U zbrojona była w rusznice i arkebuzy, szable i siekiery. M iała charakter czysto strzelecki i ja k na ow e czasy posiadała zn aczn ą siłę ognia. Jej podstaw ow ym zadaniem było w spieranie w bitw ie ja z d y sw ym ogniem (praw ie nigdy nie służyła do ataku na polu bitew !) oraz do zdobyw ania bądź obrony tw ierdz czy ta b o ró w 13. Pełniła w ięc rolę p o m o c n icz ą w stosunku do kaw alerii.

A rty leria p o lsk a d y sp o n o w ała sp rzę tem w w iększości je sz c z e z czasów Zygm unta Augusta, licznym lecz przestarzałym . Sztuka inżynieryjna w om aw ianym p rzez nas okresie przeżyw ała kryzys, a naw et m ożna pow iedzieć o je j u p a d k u 14. N ależy rów nież pam iętać, że Rzeczypospolita m ogła pow oływ ać pospolite ruszenie

10. J. Cichowski i A. Szulczyński, op. cit=, s. 155. 11. Ibidem, s. 156-157.

12. O. Laskowski, op. c it., s. 31.

13. T. A. Nowak i J. Wimmer, op. c i t., s. 357. 14. Ibidem, s. 358 i 360.

(5)

szlacheckie, które jednak w XVII w. posiadało znikom ą wartość bojow ą i sporadycznie pojawiało się na polach bitew. Starano się również wykorzystać kozaków zaporoskich w prow adzając dla nich tzw. rejestr, lecz i te oddziały były używ ane rzadko z racji nieufności szlachty do ich lojalności w obec Rzeczypospolitej.

Warto dodać, że koniec w ieku X V I i początek XV II to okres działania szeregu doskonałych dow ódców polskich, dla których sz k o łą była n ieustannie płonąca południow a rubież p aństw a (Tatarzy). W odzow ie P olscy nie czuli się skrępow ani sztyw nym i regułam i taktycznym i i sw obodę tę m ogli w ykorzystać w zależności od terenu i okoliczności starcia. W zorem orientalnym prowadzili głębokie rozpoznanie (w ykorzystyw ali do tego często szpiegów ), sami starali się narzucać przeciwnikow i m iejsce bitw y, rozpoczynali bitw ę od starcia harcow ników , a po zw ycięstw ie prow adzili długotrw ały pościg.

Spróbujm y teraz przejść do zasadniczego w ątku artykułu i przyjrzeć się czy w ojska polskie służące u boku D ym itra II Sam ozwańca zachowały charakter i taktykę regularnych w ojsk polskich, czy też m oże ew oluow ały w jak im ś innym kierunku?

W szeregach w ojsk D ym itra II w alczyła spora grupa polskich i litewskich pułkow ników i rotm istrzów : J ó z e f Budziłło, Stefan K azim ierski, Jan K iem ożycki, Jan M ikuliński, W ojciech R udnicki, Sam uel Tyszkiew icz, M ikołaj W ielogłowski, A leksander Z borow ski. N ajw iększe znaczenie w śród P olaków z kręgu D ym itra II posiadali jednak: książę A dam W iśniow iecki, kniaź R om an R óżyński oraz starosta uśw iacki Jan Piotr S apieha. Ten ostatni pozostaw ił po sobie p am iętnik opisujący w ydarzenia w Państwie M oskiewskim, których był bohaterem. Jest to m iędzy innymi pow ód (oraz by niepotrzebnie nie poszerzać objętości artykułu), dla którego, artykuł zaw ierać będzie opis działań bojow ych w ojsk pozostających pod bezpośrednim dow ództw em starosty uśw iackiego. N a tym przykładzie spróbujem y odpow iedzieć na p ostaw ione w yżej pytanie.

D nia 27 m aja 1606 r. zginął w w yniku zam achu car m oskiew ski D ym itr 1 S a m o z w a n ie c . N ie w ie lu o b s e rw a to ró w ó w c z e s n y c h w y d a rz e ń z a p e w n e p o d ejrz ew ało , że to nie k oniec je sz c z e okresu „w ielkiej sm u ty ” w P aństw ie M o s k ie w s k im 1^. K o le jn i „ s a m o z w a ń c y ” p o ja w ia li s ię je d e n p o d r u g im . Najsłynniejszego z nich D ymitra II Sam ozwańca energicznire poparła grupa polskich

15. Szerzej o Dymitrze zob. np.: A. Hirschberg, Dymitr Samozwaniec, Lwów 1898; D. Czerska, Dymitr Samozwaniec, Wrocław 1995.

(6)

aw anturników . P ojaw ił się on 12 czerw ca 1607 r. w S tarodubiu. Tu śm iałym w ystąpieniem : „A w y sukinsyny je szc ze m nie nie poznajecie?! H osudar je ste m !” , pozyskał sobie pierw szych bojarów, którzy chw ilę w cześniej nie byli pew ni kim je st tajem niczy osobnik? Zresztą nie m a im się co dziwić, gdyż „do pierw szego [Dym itra I Samozwańca] niczym oprócz tego że człowiek nie podobny”, jak pow iedział później hetm an Stanisław Ż ółkiew ski16. R ów nież nasz bohater, Jan Piotr Sapieha stw ierdził podobno podczas jakiejś uczty: „M y P olacy posadziliśm y na tronie 3 lata tem u cara [...], teraz drugi raz przyw iedliśm y tutaj cara i zdobyliśm y pół kraju, i on pow inien i będzie nazw an y D ym itrem ” 17. S am ozw ańca p otrzebow ali i p olscy aw anturnicy szukający okazji do ponow nej interw encji na w schodzie i m oskiew ska opozycja przeciw n ow em u carow i W asylow i S zujskiem u. D ym itr II S am ozw aniec um ocnił sw ojąpozycję, gdy lO m aja 1608 r. zw yciężył Szujskiego pod B ołchow em i ruszył na M oskw ę. W takiej w łaśnie chw ili na scenę w ydarzeń m oskiew skich w kroczył Jan Piotr Sapieha. W tedy był ju ż z n a n ą p o sta cią w R zeczypospolitej - głów nie za spraw ą sw ych zasług w ojennych, za które otrzym ał starostwo uświackie. Brał udział w kam paniach inflanckich z lat 16 0 0 -1 6 0 5 , zaś w bitw ie pod K irholm em (IX 1605) dow odził praw ym skrzydłem arm ii litew skiej18. Gdzieś w połow ie 1607 r. naw iązał korespondencję z D ym itrem II S am ozw ańcem oferując m u sw oje usługi.6 w rześnia 1607r. Jan Piotr Sapieha otrzym ał serdeczny list od sam ozw ańczego cara: „D o pana Sapiehy i innych. U przejm ie chęci w asze i życzliw ość oddajem y do łaski w aszej. Życzliwość w aszą której śmy odznawali czasów swoich i teraz nieodmiennążyczliwość w a sz ą przeciw ko n am pok azan ą z p isania listu w idzim y [...] A teraz żądam y W.M. żebyście z kupą ludzi rycerskich narodu polskiego do państw naszych jako najprędzej przybyw ali” 19.

16. J. Besala, Stanislaw Żółkiewski, Warszawa 1988, s. 196-198.

17. K. Bussow, Moskowskaja chronika 1584-1613, Moskwa-Leningrad 1961, s. 133. 18. Pełna biografia Jana Piotra Sapiehy, patrz: A. Rachuba, Jan Piotr Sapieha, w: Polski

Słownik Biograficzny, T-XXXIV, z. 4, Warszawa 1994, s. 621-624; oraz: P. Florek, Starosta uświacki Jan Piotr Sapieha i jego wojsko a prawosławni moskiewscy, w:

„Czasy Nowożytne”, T-II, Toruń 1997, s. 93-95.

19. Dymitr do J. P Sapiechy, 6 września 1607, Starodub Siewierski, Biblioteka im Raczyńskich w Poznaniu, vol. 16, k. 416.

(7)

Jak ie były m otyw y starosty uśw iackiego, gdy w iązał sw e losy z D ym itrem ? W iększość h istoryków uw ażało, iż dążył za n am o w ą sw ego stryja, kanclerza w ie lk ie g o lite w s k ie g o L w a S a p ie h y do o d z y s k a n ia d la R z e c z y p o sp o lite j Sm oleńszczyzny, gdzie Sapiehowie mieli ogrom ne utracone dobra (Jelnia,Opaków). N ajnowsze badania zaprzeczajątem u. Jan Piotr Sapieha był po prostu awanturnikiem, typem p olskiego k onkw istadora, który szukał szczęścia i fortuny w śm iałym przedsięw zięciu rzekom ego D ym itra20.

S w oje w ojska zaciągał pan Jan głów nie w B rześciu L itew skim 21.M ożna się w ięc dom yślić, że w iększość je g o żołnierzy należała w cześniej do konfederacji brzeskiej, k tórą zaw iązało nieopłacone w ojsko, w alczące w cześniej w Inflantach ze Szwedami. W większości zapewne byli to więc żołnierze zawodowi, teraz bezrobotni, w ięc chętnie w stępujący w szeregi now ego pracodawcy. M ożna ich było zwerbować tym łatw iej, iż D ym itr obiecyw ał bardzo w ysoki żołd dla w ojsk polskich: „A że bez w ojska naszego obejść się nie m ogło zaciągał M iechow icki im ieniem carskim [D ym itra], pisząc listy do kogo rozum iał, obiecując na koń husarski po złotych 70, a kozacki 50”22.Dla porów nania, w roku 1601 żołd husarza w ynosił 20 złotych, zaś żołd kozacki 15 złotych (przejściow o był podw yższany proporcjonalnie do 30 i 25 z ło ty ch )23.

K onieczne je s t p rzedstaw ienie siły bojow ej k tó rą w ió d ł ze so b ą Sapieha do D ym itra. S kład je g o arm ii w yglądał następująco: husarzy - dw ie chorągw ie (250 koni), petyhorców - pięć chorągwi (570 koni), kozaków - pięć chorągw i (550 koni), dw ie roty piechoty, błękitna i czerw ona (350 ludzi), plus kilka d ział (lekkich pułkartaun)24. Jak łatw o zaobserw ow ać był to typow y dla regularnej polskiej armii skład, jeśli chodzi o rodzaje formacji. Granicę m oskiew ską armia Sapiehy przekroczyła 27 V I I 1608 r. w okolicach w si B ajów (pow iat w ieliski)25. N astępnie w ojska Sapiehy skierow ały się po d Sm oleńsk. W m arszu S apieha nie zapom niał o elem entarnych zasad ach bezpieczeństw a, gdy je g o arm ia znalazła się n a obcym terytorium . I tak:

20. W. Polak, O Kreml i Smoleńszczyzrtę. Polityka Rzeczypospolitej wobec Moskwy w

latach 1607-1612, Toruń 1995, (Roczniki Towarzystwa Naukowego w Toruniu, R.

87, z. 1), s. 52-53. . '

21. K. Kognowicki, Życie Sapiehów, T-II, Wilno 1791, s. 156.

22. S. Maskiewicz, Diariusz, [w:] Moskwa w rękach Polaków, Liszki 1995, s. 158. 23. H. Wisner, op. c it., s. 24

24. J. P. Sapieha, Diariusz, [w:] Moskwa w rękach Polaków, Liszki 1995, s. 24. 25. Ibidem, s. 254.

(8)

„[6V III] w ypraw ił je g o m ość [J.P.Sapieha] n a czatę p an a Januszkow skiego z 200 petyhorców ” , zaś 9 sierpnia gdy w ojsko je g o przepraw iało się przez Dniepr: „Zaraz piechota szańce rzu ciła nad N ieprem [D nieprem ], dla bezpieczniejszej przepraw y w o jsk a w szy stk ieg o ” , n astęp n e g o zaś dn ia zn ó w „ w y p raw ił je g o m ość p an a P rzyw orskiego na czatę”26.

S tarosta uśw iacki posłał list do S m oleńska do w ojew ody M ichała Szejna, w spraw ie poddania się „na im ię D ym itra” . Szein je d n a k odm ów ił Sapieże27. D nia 13 sierpnia po stąp ił S apieha po d S m oleńsk, który p ostanow ił w spokoju om inąć. P am iętał je d n a k o zabezpieczeniu m arszu: „Jego m ość [J.M .Sapieha] szedł d ro g ą prostą, m ając w orstę [wiorstę] je d n ą od m iasta [Sm oleńska], dlatego, aby w ojsko bezpiecznie szło [...] T uszyński, Tatarzyn, trzy m ał straż p rze d n ią i Jasieński po d w ozam i, którzy długo trzym ali nieprzyjaciela na sobie [...] sam i w spraw ie stali [w szyku bojow ym ]” 28. Rosjanie starali się pow strzym ać Polaków od dalszego marszu. P rzez dw a dni trw ały potyczki gdyż: „N asi z nim i na h arce kilkakroć w yjeżdżali, chcąc ich w pole w ybaw ić od m iasta, aby ich byli m ogli pożyć, ale oni byli tak ostrożni, że ż a d n ą m ia rą o d strzelców odjechać nie chcieli i od m iasta” 29.

W końcu arm ia Sapiehy ruszyła w kierunku W iaźmy, która popierała D ym itra. Z W iaźm y ruszono ku C arow em u Z ajm iszczu. Tu 30 V I I I 1608 r. starosta uśw iacki spotkał się z Jerzym M niszchem i M aryną. W cześniej uw olnieni p rzez Szujskiego, przechw yceni p rzez podjazdy D ym itra, udaw ali się do je g o obozu. R azem ruszono w d a lsz ą drogę. P od M oskw ę p rzy b y ł S apieha 1 1 IX i rozbił się o bozem o m ilę od obozu T uszyńskiego. D nia 13 IX starosta uśw iacki spotkał się z D ym itrem II S am ozw ańcem w je g o obozie w T uszynie30. C zas m iędzy 11 a 28 w rześnia spędził pan S apieha na rew iach w ojskow ych, bankietach u D ym itra, oraz na k łótniach z Rom anem Różyńskim - hetm anem Samozwańca. Ostatecznie 2 8 IX starosta uświacki opuścił obóz tuszyński i ruszył po d T roicę - S iergiejew o, tzw. Ł aw rę T r o i c k ą - św ięte m iejsce m oskiew skiego prawosławia.

26. Ibidem, s. 242—243. 27. W. Polak, op. c it., s. 53. 28. J. P. Sapieha, op. c it., s. 244. 29. Ibidem, s. 245.

(9)

W ow ym czasie pow stał bow iem plan w ygłodzenia M oskw y i zm uszenia jej do kapitulacji (gdy zdano sobię spraw ę z niem ożliw ości zdobycia stolicy szturm em). Z am ierzano to uczynić poprzez odcięcie M oskw y od jej zaplecza. Pan Jan m iał w tym planie spełnić w ażn ą rolę - przerw ać połączenie M oskw y z p ó łn o c ą kraju, tzw. Z am oskow iem . Jednym z w arunków pow odzenia n a tym kierunku, było właśnie zdobycie T roicy w ażnego w ęzła kom unikacyjnego i silnej tw ie rd z y 31. Powagę sytuacji zrozum iał jednak i przeciwnik. G dy tylko car Wasyl Szujski dow iedział się o ru ch ach Sapiehy, postan o w ił nie dopuścić do realizacji tego zam iaru. Z Moskwy, na spotkanie P olakom , ruszyła d o borow a arm ia rosyjska pod dow ództw em brata cara - Iw ana. Szujski grał va banque - niem al w szystkie siły, ja k im i dysponow ał w tej chw ili, rzucił n a arm ię Sapiehy. D o spotkania doszło 2 X 1608 pod w sią R achm ancew o. R osjanie posiadali przew agę lic z e b n ą n a d P olakam i - „kom unika przebranego [doborow ych żołnierzy], 15 000” . Sapieha oprócz w łasnego oddziału był w zm ocniony 2 400 Polakam i i L itw inam i oraz pułkiem 6 000 kozaków dońskich i R osjan w iernych D ym itrow i, po d dow ództw em słynnego później A leksandra Lisow skiego. R azem posiadał w ięc około 10 000 ludzi32. B itw a była bardzo zażarta co najlepiej św iadczy o , ja k o ś c i” zaangażow anych w niej żołnierzy. B ardzo długo losy b itw y b yły nie ro zstrzygnięte w reszcie na koniec Polacy osiągnęli całkow ite zwycięstwo.

Prześledźmy teraz przebieg bitw y dzięki relacji samego bohatera: „Die 2 Octobris rano straż dała znać je g o m ości [Janowi Piotrowi Sapieże] ,że nieprzyjaciel potężnie następuje i śm iele podm yka. N ie czekając tedy jego m ość nieprzyjaciela w obozie, a osadziw szy obóz dobrze p ie c h o tą i kilkaset ja z d y sam w y szed ł m ilę przeciw ko nieprzyjaciela i z wojskiem i tam zastał jego m ość wojsko nieprzyjacielskie w sprawie [szyku bitew nym ] [...] P uścił tedy je g o m ość pan a L isow skiego M oskw y tysiąc, w p rz ó d p rze d w o jsk ie m sw ym , k tórzy zaraz, nie p o tk aw szy się ty ł poddali. O baczyw szy to [...] [Jan Piotr Sapieha] kazał nastąpić chorągw iom sw ym kozackim, którzy się z n iep rzyjacielem strzelali n a godzin trzy, z obu stron m ając szczęście jednakie i w spierając się po dwakroć. Z a trzecim razem w sparł nieprzyjaciel potężnie chorągw ie kozackie je g o m ości [...]. Zaraz roty pietyhorskie które stały na posiłek

31. W. Polak, op. c it., s. 57. 32. J. P. Sapieha, op. cit. ,s. 254-255.

(10)

kozakom ( tv z ę ły ustępow ać [...] i pułk pana W ilam owskiego, który trzym ał praw e skrzydło, i e potykając się z nieprzyjacielem , tył p o d a li, że aż za chorągw iam i jego m ości led • e 'ąp o z o sta li. [...] P rzypadł potem je g o m ość do chorągwi swych, które stały na p( 1 1 i, dwie husarskie i dw ie pietyhorskie, które zaraz za rozkazaniem jego m ości, poi ł a: v śm iele z nieprzyjacielem [...], że ju ż w ięcej nieprzyjaciel oprzeć się nie m ógł [ ] i ztery m ile gonili za nieprzyjacielem , bijąc, siekąc.”33

Analiz i a przebieg bitwy, m ożem y dojść do następujących wniosków. Starosta uśw iacki p za: row adził starcie w sposób ja k najbardziej w zorow y. W ystaw ił ubezpiecze i i. które w porę p ow iadom iły go o nadciągającym n ieprzyjacielu - rozpoznania działało w ięc niezaw odnie. U bezpieczył też solidnie obóz, by przez przy p ad ek i u . padł w ręce w roga, (co w tam tych czasach było k atastro fą dla w ojska). Sa i m szył na poszukiw anie nieprzyjaciela. P ierw szy atak L isow skiego prawdopod< 1 1 e m iał być ro zp o zn an iem w ro ga w alką. N astęp n ie doszło do głów nego sta i i. podczas którego przeprow adzono przynajm niej trzy szarże z obu stron (była t' \ łącznie bitw a kaw aleryjska). W pew nym m om encie górę zaczęli brać R osjanie, a w szeregi polskie w k rad ła się naw et panika, k tó r ą ja k się zdaje skutecznie op; r > w a ł Sapieha. O końcow ym sukcesie Polaków zdecydow ał bez w ątpienia odw ód, (w tym potężne chorągw ie husarii), który do końca nie naruszony ' trzym any by I przez starostę uśw iackiego. K lęska Rosjan przypieczętow ana została, | zw yczajem polskim przez długi pościg.

I

Z relacji S apiehy m ożem y się rów nież dom yślić ustaw ienia szyku w ojsk do bitwy. W szak w spom ina on w niej o praw ym skrzydle, co m oże nam przyw odzić na m yśl klasyczne bojow e ustaw ienie w ojsk polskich w tym czasie, skrzydło praw e, centrum , skrzydło lewe, (np. K ircholm ). Tak też zapew ne w yglądał polski szyk pod Rachm ancewem.

Ciekaw y dla nas opis tej bitw y znajdujem y rów nież w „M oskow skoj chronice” K aro la B ussow a: „Starli się i zadali sobie żaru, przy czym Sapieha dw a razy był odrzucany i Polakom dusza uszła w pięty. S apieha w ielkim i nam ow am i w rócił im m ęstw o. P o w iedział « M i l i , panow ie, je śli zaczniecie uciekać, w szystko będzie stracone i nikt z nas się nie uratuje. O jczyzna nasza bardzo daleko stąd. Lepiej z h onorem zginąć ja k rycerz, n iż dać się zabić ja k strachliw ej dziew ce. N iech każdy

33. Ibidem, s. 255-256.

(11)

robi w im ię Boże w szystko, co w je g o siłach J a pójdę pierwszy. K om u cześć droga, ten pójdzie za mną, przy trzecim starciu Bóg da nam szczęście i pow odzenie i wróg będ zie w naszych r ę k a c h . » . ” 34.Przypom nieć trzeba że taka p rzem ow a nie była niczym nadzwyczajnym na polach bitew w ow ych czasach, często bowiem wodzowie polscy z podobnym i oracjam i zw racali się do sw ych żołnierzy na polu walki.

In teresu jąc ąd la nas relację z bitw y pod R achm ancew em p ozostaw ił Szymon S tarow olski, który pisał: „P odobnie Jan S apieha zam ierzając pod T ro icą stoczyć bitwę z tymi samymi schizm atykam i w ybrał dla obrony, strom e i przepaściste z boku drogi [m iejsce], posłużył się ukształtow aniem terenu, ja k o o sło n ą i tak pokonał ic h ”35. Ta relacja je s t dow odem na to, iż Sapieha rozum iał znaczenie topografii terenowej, której um iejętne wykorzystanie podczas bitwy mogło przynieść przewagę nad nieprzyjacielem.

Trudno je s t dziś określić, ja k ie straty poniosły obie strony. M ożna się tylko dom yślić, że ja k zw ykle w tego rodzaju bitw ie kaw aleryjskiej, straty polskie mogły w ynieść najw yżej kilkuset ludzi, zaś rosyjskie kilka tysięcy - najw ięcej zabitych było zapew ne podczas pościgu. Jedyna relacja podająca liczbę poległych, pod R achm ancew em ze w zględy na fantastycznie du żą liczbę zabitych Rosjan, nie może być p rzez nas brana na serio: „Z ginęło M oskw y w tej potrzebie 14 tysięcy, uciekło do stolicy 6 tysięcy. Chorągw i M oskw ie w zięto 50, naszych zginęło tow arzyszów i p acholików 300”36. P ew ne je s t natom iast to, i m ożna to napisać z d u ż ą d o zą p raw d o p o d o b ień stw a, gdyż m ó w ią o tym źródła rosyjskie, że po b itw ie pod R achm ancew em w p ułkach S zujskiego w ybuchła dosłow nie panika i szerzyła się d ezercja37. Jazda rosyjska od tego czasu bała się ruszać do bitw y z P olakam i bez osłony p iech o ty 38.

Już dnia następnego w ojska Sapiehy stanęły pod M onasterem Troickim . Zaraz też w ysłano do klasztoru listy z prop o zy cją poddania się, która została jednak odrzucona przez obrońców 39. M ając jedynie 6 lekkich dział, rozpoczęto oblężenie: „O bjechałjego mość [Jan Piotr Sapiehajw koło m onasteru tego, upatrując położenia

34. K. Bussow, op. cit. , s. 256.

35. S. Starowolski, Wybór z pism, Wrocław-Warszawa-Kraków 1991, s. 215.

36. Nowiny z Moskwy, Anno Domini 1609, Biblioteka Jagiellońska w Krakowie, vol. 102, k. 314.

37. Polnoje sobranie russkich lelopisiej, t. III, Moskwa 1965, s. 82. 38. K. Bussow, op. c it., s. 154.

(12)

m iejsca koło niego i co za przystęp do niego i gdzie by szańce kopać. [...] Tejże nocy kazał je g o m ość szańce kopać i kosze staw ić”40 (czyli przygotow ać stanow iska dla artylerii).

T roica była ja k na w arunki rosyjskie tw ierdzą potężną, je d n ą z najsilniejszych w kraju. O bw ód m urów obronnych w ynosił 1,25 km , ich w ysokość w ah ała się od 8,5 m. do 15 m ., zaś grubość ponad 6,5 m. Twierdza posiadała około 90 arm at i spore i zapasy prochu41 .Nie m iała jednak w iele w spólnego z now oczesnym i fortyfikacjam i typu bastionow ego, które budow ano w ów czas w zachodniej Europie i Polsce. Troica była typow ą dla średniowiecza warownią, z długimi prostymi murami w zm ocnionym i

c basztam i42.

Dnia 16 października z Tuszyna przybyły pod Troicę cięższe działa, i natychmiast nasilono o strza ł artyleryjski tw ierdzy. N ie przyniosło to je d n ak spodziew anych efektów (widocznie now e działa z Tuszyna nie były zbyt dużego kalibru). Zniszczono w praw dzie drew niane w ieże, ale nie uszkodzono murów.

S apieha był pozbaw iony napraw dę ciężkiej ciężkiej artylerii w łaściw ie przez cały okres trw an ia oblężenia. P am iętać m usim y, że była to w ow ych czasach $t p odstaw ow a broń oblężnicza. W praw dzie w iem y, że w lipcu sprow adzono z Jelca jak ieś działa.określane ja k o ”ciężkie” , ale czy znów m iały zbyt m ały kaliber czy też były nieliczne , faktem je st, że nie p rzyniosły żadnego przełom u w trw ającym oblężeniu. N ic też nie wiemy, aby w ojska Sapiehy prow adziły na w ielką skale prace ziem ne w okół twierdzy, co było rzeczą w ów czas norm alną w Europie zachodniej, a zdarzało się już i w Polsce (np. oblężenie Sm oleńska 1609-1611). W now oczesnej sztuce oblężniczej głów ną rolę odgrywały bow iem prace inżynieryjne i ogień ciężkiej artylerii. S aperzy prow adzili prace ziem ne (budow ali system zygzakow atych linii, row ów , i w ałów ), których celem było zbliżenie się do fortyfikacji. N a załam aniach linii row ów , kopano stanow iska dla artylerii, która w ten sposób m ogła razić fo rty fik a cje w ro g a z co raz m niejszej odległości. Z c h w ilą gdy row y zostały doprow adzone bezpośrednio do głów nych m urów lub w ałów twierdzy, następow ał

40. J. P. Sapieha, op. cit., s. 256.

41. E. Razin, Historia sztuki wojennej, t. III, Warszawa 1964, s. 134-135.

42. T. Nowak, Polska sztuka wojenna w Czasach Odrodzenia, Warszawa 1955, s. 25. 177

(13)

szturm piechoty (która bezpiecznie m ogła zbliżyć się do tw ierdzy), lub próbowano jeszcze w cześniej w ysadzić um ocnienia przy pom ocy m in43.

O blężenie T roicy z c a łą p e w n o śc ią n ie m iało nic w spólnego z nowoczesnymi m etodam i zdobyw ania tw ierdz. W ydaje się że w iny za ten stan rzeczy nie m ożna w całości przypisać staroście uśw iackiem u. W spom inaliśm y ju ż o upadku wojsk inży n iery jn y ch w ów czesnej P olsce. M ożliw e je s t, że S apieha po prostu nie dysponow ał odpow iednim sprzętem i fachow cam i, aby prow adzić oblężenie w sposób now oczesny (problem y z artyleriąw yjaśniliśm y w cześniej).

Z tego pow odu Sapieha starał się zdobyć twierdzę innym i sposobam i. Pierwszy to atak całego wojska na m ury twierdzy. Już z końcem października starał się Sapieha w w ielkim szturm ie szukać szczęścia: „W śród nocy, nagle ze w szystkich stron postąpiły w ojska polskie pod monastyr. Oddziały, idące do szturm u, niosły drabiny, ja k o też p aw ęże, czyli d łu g ie tarcze dla osłony od p o cisk ó w nieprzyjaciela, p row adziły także ze so b ą w ielkie tarany na kołach do rozbijania m urów zamku. A toli załoga była czujna i o d parła w szelkie ataki. Polacy m usieli w ięc ustąpić, pozostaw iając pod zam kiem część drabin i paw ęży.”44. A oto opis innego wielkiego szturm u z 7 lipca 1609 r.: „Zaledw ie się zm ierzchło, P olacy niosąc tarcze i drabiny, z cicha zbliżali się do murów zamkowych. Oblężeni również przygotowali się do obrony i na blankach nagrom adzili w ielkie ilości kam ieni, sm oły i w o d y gorącej. [...] Zagrzm iały działa, w ojska Sapiehy ze wszystkich stron przy odgłosie trąb i z wielkim okrzykiem rzuciły się do ataku. W alka trw ała ca łą noc, załoga [...] nie dozwoliła nacierającym ani drabin przystaw ić, ani też taranów przystaw ić do murów. W końcu o św icie [...] m usieli Polacy ustąpić do sw ojego obozu”43. R ów nież trzeci szturm z sierpnia tego roku nie przyniósł pow odzenia.

Jak widzimy, szturm y na Troicę przypom inały bardziej ataki na średniowieczne zam ki (drabiny, tarcze, tarany) i nie m iały nic w spólnego z now oczesnym i metodami oblegania twierdz.

43. Ibidem, s. 22. Na temat prac ziemnych podczas oblężenia Smoleńska w latach 1609 1611 zob.: W. Polak, Udział żołnierzy z Prus Królewskich w kampaniach

moskiewskich w latach 1609-1612, w: Prusy Książęce i Prusy Królewskie w X V I - XVIII wieku, pod red. J. Wijaczki, Kielce 1997, s. 155-173.

44. A. Hirschberg, Maryna Mniszchówna, Lwów 1927, s. 104. 45. Ibidem, s. 124.

(14)

Polacy próbow ali jeszcze innym i m etodam i zdobyć monastyr, ale i one okazały się nieskuteczne. Jeszcze w listopadzie 1608 roku rozpoczęto kopać podkop do T roicy, k tó ry m b ez p o śred n io m ian o w ed rzeć się do tw ierdzy. Z o sta ł je d n a k

I

w ysadzony w pow ietrze przez obrońców w w yniku sam obójczego atak u 46.N atom iast na w iosnę 1609 r. oblegający postanowili odciąć obrońców od wody. ■ W tym celu osuszono staw y w okół tw ierdzy, z których w idocznie obrońcy czerpali

w odę. Jednak słabo pilnow ano zbudow anych kanałów i tam y, gdyż którejś nocy dzielni o brońcy rozbili tam ę i cały plan spełzł n a niczym 47.

W idzim y w ięc ja sn o , że Sapieha nie dysponow ał specjanie silnym i atutam i, które m ógłby przeciw staw ić silnej tw ierdzy (podkreślić trzeba m ęstw o, a naw et i fanatyzm, który panow ał w śród obrońców). Jak zobaczym y niżej, Sapieha zm uszony był również do zajmowania się wieloma innymi sprawami nie związanymi z oblężeniem, i do rozdrabniania sw ych sił. Sum ując m ożna pow iedzieć, że trw ające ponad rok (23

j X 1608 - 22 II 1610) oblężenie T roicy n ie m iało nic w spólnego z now oczesnym i,

m e to d y c z n y m i i z k o n s e k w e n c ją p ro w a d z o n y m i d z ia ła n ia m i. W z a sa d z ie przypom inało ono bardziej blokadę niż oblężenie.

Po zw ycięstw ie pod R achm ancew em praw ie cała północna część Państw a M oskiew skiego poddała się D ym itrow i. N ie było praw ie dnia by do obozu Sapiehy po d T ro ic ą nie p rzy b y w ali d eleg aci m ia st i b o ja ro w ie aby „c ało w a ć k rz y ż ” [przysięgać] przed S a p ie h ąn a w ierność D ym itrow i. Je d n a k ju ż pod koniec 1608 r. I sytuacja zaczęła się zm ieniać. O lbrzym ie w ydatki, które m usiał ponosić D ym itr w I zw iązku z żołdem dla Polaków , zm usiły go do podniesienia podatków , n a i tak I zubożałych sw ych rodaków. D oszły do tego w ielkie nadużycia poborców , i rozboje kozaków dońskich, zaporoskich, i polskiej czeladzi. Już w listopadzie znaczna część, d o p ie ro co o p a n o w a n e g o P a ń s tw a M o sk ie w sk ie g o , z a c z ę ła o d c h o d z ić od C „S am o zw ań ca” i w racać pod panow anie Szujskiego. Sapieha doskonale rozum iał I co się św ięci i ju ż 15 grudnia w y słał p rzeciw ośrodkow i buntu m iastu G aliczow i, ■ część sw ego wojska: „W ypraw iłjego m ość pana Erazm usa Strawińskiego, z kilkuset

ludzi, aby rozgrom ił i rozegnał tych zm ienników , nie dając się im w ięcej kupić i

---46. Skazanije Awraamija Palicyna, wyd. O. A. Dzierżawinoj i E. W. Kołosowoj, Moskwa-Lenin grad 1955, s. 138.

(15)

T ~ ~

^

m ocnić”48. N a długi czas w alka i grom ienie „zm ienników ” były głów nym zadaniem m ilitarnym w ojsk Sapiehy. D nia 31 XII 1608 „przyjechali gońcy, z listem do jego m ości od pana Erazm usa dając znać, iż w W ielkiej Soli pogrom ili ludzie je g o mości z m ie n n ik ó w s ie d e m ty s ię c y i p o s a d ę sp a lili. P rz y je c h a li g o ń c y od pan a S obolew skiego i od P lescojow a [Pleszczejew a], dając znać, iż zm ienników pobili dw adzieścia pięć tysięcy pod S u ią [Szują]”49. D nia 2 1 1609: „przyjechali gońcy do je g o m ości od pana L isow skiego i od pana Straw ińskiego, dając znać iż pod D aniłow em pogrom ili zm ienników dw adzieścia pięć tysięcy i posadę spalili z tymi zm iennikam i którzy uszli z p otrzeby [bitw y]”50, ( choć w y d aje się, że liczby te są nieco w y o lb rzy m io n e).

A ż do czerw ca 1609 r. oddziały Sapiehy b ęd ą w yruszać spod Troicy, by gasić kolejne ogniska buntu. T rzeba przyznać że S apieha d ziałał energicznie. Polacy odnosili zw ycięstw a nad „zm iennikam i” całym i seriam i. N ie na w iele się to zdało, gdyż bunt gorzał z jeszcze w iększą siłą. Polacy łatwo radzili sobie z licznymi zapewne, ale nie tak dobrze w yszkolonym i w rzem iośle w ojennym m ieszczanam i i bojarami. S ytuacja stała się napraw dę p o w aż n a dla Sapiehy gdy w poło w ie tego roku od N ow ogrodu W ielkiego zaczęła się ku n iem u zbliżać regularna ju ż arm ia rosyjska (w sparta przez szw edzkie w ojska najem ne) Skopina Szujskiego.

C o to znaczyło, szybko na sw ej skórze przekonał się A leksander Zborow ski (działał z Tuszyna), którego S kopin pobił i obiegł w zam ku T w erskim 51. W ezwany p rzez S am ozw ańca by ten dał Z borow skiem u odsiecz, Sapieha w y praw ił przeciw Skopinow i 5 chorągw i husarskich, 4 petyhorskie i 2 kozackie. D zień później ruszył osobiście za tym w ojskiem opatrzyw szy najpierw obóz pod Troicą. D o w alki jednak nie doszło. Skopin, k tóry nie czuł się je szc ze na siłach, na sa m ą w ieść o ruchach starosty uśw iackiego zw inął o blężenie Tweru i schronił się za W ołgą52.

Sapieha w rócił do obozu pod T roicą i ja k pam iętam y, nieskutecznie próbow ał w sierpniu, kolejny raz zdobyć m onastyr. T ym czasem Skopin, który dążył do połączenia się z in n ą regularną arm iąro sy jsk ąF io d o ra Szerem ietiew a, (by w spólnie

48. J. P. Sapieha, op. c it., s. 263. 49. Ibidem, s. 264.

50. Ibidem, s. 264.

51. A. Hirschberg, Maryna, s. 130-131. 52. Ibidem, s. 131-134

(16)

iść n a o dsiecz M oskw ie), przepraw ił się znów p rzez W ołgę pod K aliazinem . D oceniając niebezpieczeństw o, Sapieha postanow ił działać przeciw Skopinow i, m im o iż D ym itr w zyw ał go do T uszyna. Jak zw ykle postarał się najpierw zdobyć informacje o wrogu. I tak 9 sierpnia „wyprawił jego mość dw ie rocie swych kozackich dla języ k a, p od w ojsko nieprzyjacielskie”53. G dy 13 sieqinia Sapieha z w szystkim i sw oim i siłam i ruszył na Rosjan: „w ypraw ił je g o m ość szpiegów kilka, d ro g ą do K o łaz im u , n a o d w ied y do w o jsk a S k o p in o w eg o .” 54. N ao c zn y św ia d ek tych w ydarzeń w ten sposób opisyw ał w ydarzenia tam tych dni: „Poszliśm y do K olazinu, tam zastaliśm y, a w ojsko m oskiew skie pod K olazinem , przepraw uje się na tę stronę W ołgi, ale przy fortelu, bo ju ż na tej stronie gródek sobie urobili, do którego się przeprawiali, i stanąwszy w nim nie wychodzili daleko do nas, ale wojsko sw e między . gródkiem a k o byleniem [zapora przeciw kaw alerii], które pod gródkiem m ieli, w spraw ie postawiw szy, po trosze na spróbow anie szczęścia z nam i harcem puszczali. T rw ały te harce przez cały dzień z nim i, po których zeszliśm y do sw ego obozu; a nazajutrz [...] m ieliśm y się o te obozy kusić”53. Jak w idzim y, R osjanie zdążyli przed przybyciem Sapiehy ufortyfikow ać sw oje pozycje. Starosta uświacki działał bardzo ostrożnie. N ie znał bow iem zupełnie sił przeciwnika. Sam Dym itr ostrzegał go przed Skopinem : „Jednakże obaw iając się, aby w tym jak iej pochyby nie było, lepiej być ostrożnym ze w szystkich stron”56. D nia 28 sierpnia Sapieha zdecydow ał się stoczyć bitw ę. Zaraz też starosta uśw iacki ustaw ił sw e w ojska do walki: „[Sapieha] w ojsko uszykow aw szy w edług zrozum ienia nieprzyjaciela, zlecił skrzydło praw e jego mości p an u Z b o ro w sk iem u , który m ia ł p o siłk o w a ć p ietyhorskim i rotam i kozaków , pietyhorców posiłkow ać m ieli husarze, je śli by tego była potrzeba. Lew e skrzydło pow ierzy ł je g o m ości panu Senckiem u, na którym też było kilkaset koni kozaków je g o m ości, którzy harce zw odzili i potykać się w przód mieli z M oskw ą. Pułk w alny je g o m ości środkiem stał w szyku, mając pilne oko na ten i na ów bok i na rozdw ojone [ u szykow anie w ojska nieprzyjacielskiego.” 57 Znów m am y pod K aliazinem obraz

53. J. P. Sapieha, op. cit. ,s. 300. 54. Ibidem, s. 304.

55. M. Marchocki, Historia moskiewskiej wojny, [w:] Moskwa w rękach Polaków, Liszki 1995, s. 55.

56. Dymitr II do J. P. Sapiechy, 8 VIII 1609, [w:] K. Kognowicki, op. cit., rozdz.: Listy. 57. J. P. Sapieha, op. c it., s. 304.

(17)

k la sy cz n eg o u sta w ien ia w ojsk polsk ich do bitw y. In n o w a cją b y ła kolejność u staw ienia poszczególnych form acji, gdyż w ydaje się że husaria stała w tylnych szeregach, co było rzadko praktykow ane przez polskich dow ódców (choć czasami się zdarzało). W ydaje się że Sapieha po prostu zastosow ał się do sytuacji i nie chciał narażać „cennej” husarii na w alkę w pobliżu fortyfikacji rosyjskich. Starosta uświacki osobiście w ziął udział w harcach, by z bliska obejrzeć p ozycję w roga i ocenić jego siły. R osjanie nie chcieli je d n a k opuścić dogodnych pozycji. Z braku piechoty S apieha nie zdecydow ał się na frontalny atak i zszedł z p o la5s. „A le gdy [Polacy] w ieczorem dotarli do Kobyliny, za którą stała piechota, nie mogąc wytrzym ać parzącej gestej strzelby, wrócili się do braci [...] i Sapieha widząc niem ożność działania samą tylko ja z d ą przeciw zw artej regularnej piechocie [..] kazał do odw rotu trąbić.” 59. Co dziw ne w rosyjskiej, a później radzieckiej historiografii utarł się m it o klęsce Sapiehy w tym starciu, które zre sztą z trudem m ożna n azw ać b i t w ą - gdyż je j w końcu nie b y ło 60. N a razie starosta uśw iacki rozbił obok w łasny obóz i p ostanow ił czekać lepszej okazji, tym bardziej, że R osjanie m ieli m ało żyw ności i m usieliby w końcu stoczyć bitw ę z Polakam i. Lecz w tedy, w szeregach polskich, nieoczekiw anie w ybuchło zam ieszanie. Pod Kaliazin przyszła w iadom ość o marszu króla Zygmunta III W azy na Sm oleńsk. N iepew ni swej przyszłości, a raczej w ypłaty żołdu (którego gw arancją był D ym itr II), rozeszli się do sw ych obozów. Pan Jan ze sw ym i pułkami w rócił pod Troicę61. Skopin był uratowany. Rozprężenie w w ojskach polskich rosło. Przez cały następny m iesiąc je d y n ie radzono, ja k zabezpieczyć sobie zapłatę za d otychczasow ą służbę. Spraw y m ilitarne zeszły na dalszy plan. Jeszcze w praw dzie 9 września pan Suma donosił Sapieże, że pod Suzdalem pobił sam ego Szeremietiewa, ale ju ż 18 w rześnia doniesiono m u, że pobito część „sapieżyńców ” w Perejasław iu R ia z a ń s k im - gdzie zdaje się, je g o w ojacy nie zachow ali elem entarnej ostrożności, co zadecydow ało o porażce62.

58. Ibidem, s. 304-305.

59. M. Dzieduszycki, Krótki rys dziejów i spraw Lisowczyków, 1.1, Lwów 1843, s. 64. 60. K. Bussow, op. cit. , s. 160; Skazanije Awraamija Palicyna, s. 188; S. M. Sołowiow,

Soczirtienia, kn. 4; Istorija Rosii s drewniejszych wremien, T-V II-V III, Moskwa

1989, s. 539.

61. W. Polak, O Kreml, s. 86. 62. J. P. Sapieha, op. c it., s. 306-308.

(18)

D yscyplina, ja k widać, była coraz gorsza, szczególnie w oddziałach oddalonych od głów nego obozu Sapiehy po d Troicą. Także ogólna sytuacja S apiehy staw ała się z dnia na dzień coraz bardziej skom plikow ana. Pod koniec listopada udało się S kopinow i połączyć z S zerem ietiew em , który p ozbierał się ju ż po w rześniow ej porażce. W praw dzie R osjanin w ciąż unikał otw artej bitw y z S apiehą, n atom iast budow ał tzw. ostrożki. „Grodki te były na kształt fortów albo kasztelów jakiś. K ristel S om e [Szw ed, dow ódca zaciężnych pozostających na służbie m oskiew skiej], tego fortelu M oskw y nauczył, bo iż w polu byli im nasi srodzy, za tym i um ocnieniam i, z którymi nasi nie wiedzieli co czynić, byli loco tuti, a wycieczki czyniąc z tych grodków na pico w n ik ó w [czeladź d ostarczająca żyw ność], nie dali się n aszy m nigdzie w y c h y lić .”63. O strożkam i tym i o taczał S kopin Sapiehę i utrudniał m u dow óz | żywności. L ew Sapieha tak wówczas pisał o sytuacji bratanka:, A M oskw a w nadzieję S kopina Szujskiego, który zebrał w ojska niem ało [...] z tymi następuje na naszych i położył się w Aleksandrownej Słobodzie, sześć m il od Trójcy, a część w ojsk położył je n o w e d w ie m ile od Trójcy, skąd n aszych trapi, żyw ność odejm uje, pacholików łapie, a polnej b itw y dać nie chce, je n o fortelam i idzie.”64. S kopin rzeczyw iście ■ skutecznie zablo k o w ał zaopatrzenie obozu pod Troicą. S przyjała m u też zapew ne ’ zim a. Chcąc nie chcąc, Sapieha zm uszony był przerw ać oblężenie Troicy i w ycofać się do odległego o 6 m il D ym itrow a. U czynił to 22 stycznia 1610 r.65. Jeszcze raz potw ierdziła się m ała skuteczność Polaków w w alce z przeciw nikiem um ocnionym i ufortyfikow anym .

W D ym itrow ie naszem u bohaterow i nie w iodło się nadal. Skopin w ykorzystał

f to, że w ięk sza część w ojsk S apiehy o d eszła za W ołgę po prow iant i p o d sam ym

D ym itrow em zaczął budow ać ostróg. W dniu 28 lutego Sapieha w praw dzie próbował go zdobyć, ale cała akcja skończyła się całkow itym fiaskiem 66. Do katastrofy doszło 1 m arca. Sapieha, w idząc o lbrzym ią przew agę Rosjan, nakazał w ojsku schronić się w zam ku dym itrowskim . Jednak jego żołnierze chcieli stoczyć bitwę, gdyż twierdzili,

63. S. Żółkiewski, Początek i progres wojny moskiewskiej, oprać. J. Maciszewski, Warszawa 1966, s. 121.

64. Lew Sapieha do księcia Krzysztofa Radziwiłła, 6 styczeń 1610, spod Smoleńska, Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie,Dz. V, 13855.

65. A. Hirschberg, Maryna, s. 179; M. Marchocki, op. cit. , s. 58. 66. J. P. Sapieha, op. cit. s. 316-317.

(19)

że „nie zwykli zamków bronić.” Już pierwszy atak Rosjan zm usił Polaków do ucieczki i z trudem udało im się zatrzym ać w roga na m urach zam ku67. Starosta uśw iacki tym razem sam znalazł się w roli oblężonego. Jego sytuację kom plikow ał fakt, iż w D ym itrow ie pojaw iła się M aryna M niszchów na, która uciekła z Tuszyna, w obawie b y nie w y słan o je j pod Sm oleńsk do Z yg m u n ta III (gdy w ięk sza część P olaków w T uszynie w końcu p o parła króla)68. S apieha, nie m ogąc d o czekać się pow rotu sw ych sił zza W ołgi, 8 m arca opuścił D ym itrów, paląc go n ajpierw 64.

N ie je st celem tej pracy opis trójkąta politycznego jak i pow stał w ow ym czasie. Tworzyli go Zygm unt III, „tuszyńczycy” (żołnierze służący do tej pory Dymitrowi), i sam D ym itr II Sam ozw aniec (który w styczniu uciekł z T uszyna do K aługi.). I król i D y m itr chcieli na sw o ją stronę p rzeciągnąć „tuszyńców ” . C i o statni pragnęli ja k najlep szy ch dla siebie w arunków finansow ych. O statecznie d o prow adziło to do rozb icia w ew nętrznego w obozie w T uszynie i zw inięcia o blężenia M oskw y (bez je d n e g o w ystrzału ze strony R osjan!). C zęść oddziałów udała się pod Sm oleńsk, część ruszyła ponow nie na służbę do D ym itra. O statecznie Sapieha poparł D ym itra i w m aju zjaw ił się nad rze k ą U grą, gdzie obozow ały w ojska S am ozw ańca70. W yw ołało to zrozum iałą radość D ym itra i M aryny, którzy w ow ym czasie ju ż razem przebywali w Kałudze. N adto w kw ietniu zm arł książę Rużyński (w dość pechow ych okolicznościach zresztą), i dnia 25 czerwca 1610 r. na kole generalnym wojsko wybrało S apiehę sw ym hetm anem 71.

S tarosta uśw iacki energiczne d ziałania rozpoczął na w ieść o k lęsce w ojsk Szujskiego w bitwie pod Kłuszynem (4 V II1610). W raz z Dymitrem i z całym wojskiem ru szy ł znów na M oskw ę.

P o drodze m ijali m onastyr św. Pafnucego w Borowsku. B yła to silna twierdza, k tó rą obaw iali się zostaw ić na sw oich tyłach. Przy zdobyw aniu B oro w sk a arm ia S apiehy w ykazała niezw ykłe okrucieństw o. „W padli nasi w m onastyr, czerńce i cały gmin wysiekli, monastyr i cerkwi splądrowali.”72, tak później opisał to wydarzenie S tanisław Ż ółkiew ski. N atom iast naoczny św iadek szturm u tak przed staw ił to

67. Ibidem, s. 318-319.

68. A. Hirschberg, Maryna, s. 199. 69. J. P. Sapieha, op. c it., s. 320. 70. A. Hirschberg, Maryna, s. 199. 71. K. Kognowicki, op. c it., s. 307. 72. S. Żółkiewski, op. c it., s. 144.

184

w ydarzenie: „W ysieczono bez respektu osób i lat i płci ja k o w ięc furia um ie [...]. W ojewoda kniaź Wołkoński M ichajło w cerkwi poległ, okryty trupami, mało pojm ano bo nie żyw iono.”73. Sam B orow sk m iał być dość silną tw ierdzą, (pam iętajm y jednak że tylko ja k na rosyjskie w arunki.). „C udem nie znać dał pan B óg do rąk im to miejsce, bo bardzo nierówne, trudne, m ur w koło wysoki, z częstymi m asztam i, ostróg zasię w koło z w ieżam i w arow nem i i przekop. Z now u potem sztakiet i rów głęboki, a szturm ownicy szli bez szczytów, bez dział, bez dziury [wyłomu w murze], śród białego dnia z w ielk ąja k ąś ochotą.”74. W idzim y, iż sam naoczny św iadek zdziw iony był, że tak silna tw ierdza padła w w yniku zw ykłego szturm u, który żyw cem przypom inał przecież nieudane, a opisyw ane w cześniej ataki na Troicę. W ydaje się, że zdobycie B o ro w sk a b y ło spow odow ane ja k im ś n ie sp o ty k a n y m podn iecen iem i szałem bojow ym , k tó ry o garnął P olaków w czasie szturm u, ale który też p rzyczynił się do głośnej rzezi obrońców . N iezw ykły był ju ż sam udział tow arzyszy husarskich w sz tu rm ie do tw ierd zy „O ch o tn ik u sa rz z siad ł z koni, poszli n aw a łn o śc ią.” 73. Potw ierdza to tylko w cześniejszy kom entarz.

Spod B orow ska S apieha skierow ał się n a M oskw ę. W yścig po koronę c a rsk ą (po usunięciu z tronu S zujskiego przez bojarów ), m iędzy D ym itrem , a hetm anem Stanisław em Ż ółkiew skim (działał w im ieniu króla), w ygrał ostatecznie ten ostatni. W sierpniu Ż ółkiew ski pod p isał układ z bojaram i oddający koronę M onom acha synow i k r ó l a - W ładysław ow i. O statecznie w e w rześniu 1610 r. S apieha porzucił spraw ę „S am ozw ańca” i porozum iał się z Ż ółkiew skim co do w spólnego działania. N a leże zim o w e odszed ł S apieha na S iew ierszczyznę, gdzie o d zy sk ał trochę m iejscow ości w iernych dotąd D ym itrow i.

G dy w grudniu tego roku zginął D ym itr Sam ozwaniec II, Sapieha błyskawicznie ru sz y ł do K aługi, któ ra b y ła b a z ą tego ostatniego, ale ta nie o tw orzyła m u b ram m im o, że opow iedziała się po stronie królew icza W ładysław a.

W styczniu 1611 w ybuchł w P aństw ie M oskiew skim ruch antypolski (tzw. I o p o łc z e n ie ) . Z a ło g a p o ls k a n a K re m lu z o s ta ła o b lę ż o n a . O p o z y s k a n ie sam odzielnych faktycznie oddziałów S apiehy zaczęli zabiegać teraz i p ow stańcy i

73. W. Polak, O Kreml, s. 152; P. Florek, op. cit. , s. 101. 74. W. Polak, O Kreml, s. 152; P. Florek, op. c it., s. 101. 75. W. Polak, O Kreml, s. 152; P. Florek, op. c it., s. 101.

(20)

że „nie zwykli zamków bronić.” Już pierwszy atak Rosjan zm usił Polaków do ucieczki i z trudem udało im się zatrzym ać w roga na m urach zam ku67. Starosta uśw iacki tym razem sam znalazł się w roli oblężonego. Jego sytuację kom plikow ał fakt, iż w D ym itrow ie pojaw iła się M aryna M niszchów na, która uciekła z Tuszyna, w obawie b y nie w y słan o je j pod Sm oleńsk do Z yg m u n ta III (gdy w ięk sza część P olaków w T uszynie w końcu p o parła króla)68. S apieha, nie m ogąc d o czekać się pow rotu sw ych sił zza W ołgi, 8 m arca opuścił D ym itrów, paląc go n ajpierw 64.

N ie je st celem tej pracy opis trójkąta politycznego jak i pow stał w ow ym czasie. Tworzyli go Zygm unt III, „tuszyńczycy” (żołnierze służący do tej pory Dymitrowi), i sam D ym itr II Sam ozw aniec (który w styczniu uciekł z T uszyna do K aługi.). I król i D y m itr chcieli na sw o ją stronę p rzeciągnąć „tuszyńców ” . C i o statni pragnęli ja k najlep szy ch dla siebie w arunków finansow ych. O statecznie d o prow adziło to do rozb icia w ew nętrznego w obozie w T uszynie i zw inięcia o blężenia M oskw y (bez je d n e g o w ystrzału ze strony R osjan!). C zęść oddziałów udała się pod Sm oleńsk, część ruszyła ponow nie na służbę do D ym itra. O statecznie Sapieha poparł D ym itra i w m aju zjaw ił się nad rze k ą U grą, gdzie obozow ały w ojska S am ozw ańca70. W yw ołało to zrozum iałą radość D ym itra i M aryny, którzy w ow ym czasie ju ż razem przebywali w Kałudze. N adto w kw ietniu zm arł książę Rużyński (w dość pechow ych okolicznościach zresztą), i dnia 25 czerwca 1610 r. na kole generalnym wojsko wybrało S apiehę sw ym hetm anem 71.

S tarosta uśw iacki energiczne d ziałania rozpoczął na w ieść o k lęsce w ojsk Szujskiego w bitwie pod Kłuszynem (4 V II1610). W raz z Dymitrem i z całym wojskiem ru szy ł znów na M oskw ę.

P o drodze m ijali m onastyr św. Pafnucego w Borowsku. B yła to silna twierdza, k tó rą obaw iali się zostaw ić na sw oich tyłach. Przy zdobyw aniu B oro w sk a arm ia S apiehy w ykazała niezw ykłe okrucieństw o. „W padli nasi w m onastyr, czerńce i cały gmin wysiekli, monastyr i cerkwi splądrowali.”72, tak później opisał to wydarzenie S tanisław Ż ółkiew ski. N atom iast naoczny św iadek szturm u tak przed staw ił to

67. Ibidem, s. 318-319.

68. A. Hirschberg, Maryna, s. 199. 69. J. P. Sapieha, op. c it., s. 320. 70. A. Hirschberg, Maryna, s. 199. 71. K. Kognowicki, op. c it., s. 307. 72. S. Żółkiewski, op. c it., s. 144.

184

w ydarzenie: „W ysieczono bez respektu osób i lat i płci ja k o w ięc furia um ie [...]. W ojewoda kniaź Wołkoński M ichajło w cerkwi poległ, okryty trupami, mało pojm ano bo nie żyw iono.”73. Sam B orow sk m iał być dość silną tw ierdzą, (pam iętajm y jednak że tylko ja k na rosyjskie w arunki.). „C udem nie znać dał pan B óg do rąk im to miejsce, bo bardzo nierówne, trudne, m ur w koło wysoki, z częstymi m asztam i, ostróg zasię w koło z w ieżam i w arow nem i i przekop. Z now u potem sztakiet i rów głęboki, a szturm ownicy szli bez szczytów, bez dział, bez dziury [wyłomu w murze], śród białego dnia z w ielk ąja k ąś ochotą.”74. W idzim y, iż sam naoczny św iadek zdziw iony był, że tak silna tw ierdza padła w w yniku zw ykłego szturm u, który żyw cem przypom inał przecież nieudane, a opisyw ane w cześniej ataki na Troicę. W ydaje się, że zdobycie B o ro w sk a b y ło spow odow ane ja k im ś n ie sp o ty k a n y m podn iecen iem i szałem bojow ym , k tó ry o garnął P olaków w czasie szturm u, ale który też p rzyczynił się do głośnej rzezi obrońców . N iezw ykły był ju ż sam udział tow arzyszy husarskich w sz tu rm ie do tw ierd zy „O ch o tn ik u sa rz z siad ł z koni, poszli n aw a łn o śc ią.” 73. Potw ierdza to tylko w cześniejszy kom entarz.

Spod B orow ska S apieha skierow ał się n a M oskw ę. W yścig po koronę c a rsk ą (po usunięciu z tronu S zujskiego przez bojarów ), m iędzy D ym itrem , a hetm anem Stanisław em Ż ółkiew skim (działał w im ieniu króla), w ygrał ostatecznie ten ostatni. W sierpniu Ż ółkiew ski pod p isał układ z bojaram i oddający koronę M onom acha synow i k r ó l a - W ładysław ow i. O statecznie w e w rześniu 1610 r. S apieha porzucił spraw ę „S am ozw ańca” i porozum iał się z Ż ółkiew skim co do w spólnego działania. N a leże zim o w e odszed ł S apieha na S iew ierszczyznę, gdzie o d zy sk ał trochę m iejscow ości w iernych dotąd D ym itrow i.

G dy w grudniu tego roku zginął D ym itr Sam ozwaniec II, Sapieha błyskawicznie ru sz y ł do K aługi, któ ra b y ła b a z ą tego ostatniego, ale ta nie o tw orzyła m u b ram m im o, że opow iedziała się po stronie królew icza W ładysław a.

W styczniu 1611 w ybuchł w P aństw ie M oskiew skim ruch antypolski (tzw. I o p o łc z e n ie ) . Z a ło g a p o ls k a n a K re m lu z o s ta ła o b lę ż o n a . O p o z y s k a n ie sam odzielnych faktycznie oddziałów S apiehy zaczęli zabiegać teraz i p ow stańcy i

73. W. Polak, O Kreml, s. 152; P. Florek, op. cit. , s. 101. 74. W. Polak, O Kreml, s. 152; P. Florek, op. c it., s. 101. 75. W. Polak, O Kreml, s. 152; P. Florek, op. c it., s. 101.

(21)

k ról Z ygm unt III. O statecznie w m arcu, król za obietnicę w ypłaty zaległego żołdu przeciągnął w ojska Sapiehy i je g o sam ego na sw ojąstronę. Starosta uświacki przybył pod oblężo n ą M oskw ę 17 czerw ca 1611 r.76

W lipcu tego roku m szył Sapieha na „czatę potężną m iędzy zam ki” dla zdobycia zaopatrzenia dla załogi krem low skiej. S zturm em zdobyw ał kolejne m iejscow ości (P ro to sz y n , A le k s a n d ro w ą S ło b o d ę n p .) 77, co było o ty le ła tw e, ż e były to m iejscow ości p rzew ażnie z drew nianym i um ocnieniam i. D nia 14 sie ip n ia 1611, ponaglany przez o blężonych w M oskw ie Polaków (ich sytuacja m ilitarna staw ała się katastrofalna), w rócił Sapieha pod M oskw ę78. Jeszcze nie w iedział, że tego dnia stoczy o sta tn ią sw o ją bitw ę w życiu. „P oszedł je g o m ość z w ojskiem pod stolicę, gdzie nieprzyjaciel przeciw niem u nie w yszedł [...]. O baczyw szy, że nie m ógł go w p ole w yw abić, był na tym , aby na tej je ź d z ie , która była przed obozem , w jechał w obóz, i tak w ojsku następow ać i niektórym rotom potykać się kazał, ale ja z d a ta pognana, zaw sze w stronę uskoczyła, a zasad zo n ą piechotę w row ach, w ostrogu odkryw ała, że na tym m iejscu n ic nie spraw ili. O baczyw szy to, [...] posłał z drugiej strony M oskw y [tj. w ojsk m oskiew skich] kilkanaście chorągw i z K osakow skim i pacholikam i z M oskwy, którzy w ysiekłszy kilka ostrożków przepraw iw szy się przez M oskw ę, rzekę, z je d n ej strony nasi, z drugiej strony bracia, którzy w M oskw ie siedzieli, w ypadłszy, ruszyli się do bram , że w szystkie bram y rekuperow ali, z w ielką z g u b ą nieprzyjacielską.” 79.

S apieha, w b itw ie pod M oskw ą, p o tę żn ie i skutecznie, ja k w idzieliśm y, za atak o w ał R osjan oblegających P olaków na K rem lu. W ciągu je d n e g o dnia odzyskano w szystkie stracone wcześniej baszty i w iększą część tzw. Białych Murów. S apieha przerw ał ścisłe o b lężenie K rem la i w prow adził w ozy z ży w n o śc ią do M oskw y. Starosta uśw iacki je szc ze raz błysnął talentem dow ódczym . Jasno widać, że p rzez cały czas b itw y k o n tro lo w ał jej przebieg. N ie trzy m ał się sztyw no p ierw otnego planu w alki, ale w odpow iednim m om encie (gdy ów p ierw otny plan n ie zd ał egzam inu), zm ien ił go całkow icie. Z decydow ał się naw et na śm iałą akcję p rze p ra w ien ia w pław sw oich oddziałów , i to p od bokiem w roga. W ty m w ypadku

76. J. P. Sapieha, op. c it., s. 372. 77. A. Hirschberg, Maryna, s. 288. 78. K. Bussow, op. c it., s. 190. 79. J. P. Sapieha, op. c it., s. 382.

doskonale potrafiono też zsynchronizow ać atak w ojsk sapieżyńskich z oblężonym i P olakam i w M oskw ie. P rzyniosło to zn akom ity efekt. S zkoda tylko, że ź ró d ła nie w y jaśn iająn am d o k ła d n ie, które form acje i w ja k im m om encie w chodziły do w alki po polskiej stronie w b itw ie pod M oskw ą.

N ie s te ty S a p ie h a n ie p o w tó rz y ł ju ż n ig d y sw o ic h su k c esó w . W k ró tc e zach o ro w ał i dn ia 15 w rześnia 1611 r. zm arł. Po je g o zgonie k arność w szeregach je g o p ułku zu pełnie się rozprzęgła. H etm an Jan K arol C hodkiew icz, który przybył po śm ierci S apiehy p o d M oskw ę z tru d em nam aw iał sapieżyńców do w spółpracy. O statecznie, w iększość pułku Sapiehy w połow ie roku 1612 odeszła do kraju. Resztki sapieżyńców pozostały dalej na K rem lu, i w listopadzie 1612 r. skapitulow ały przed Rosjanami.

S próbujm y n a koniec p odsum ow ać p roblem y d otyczące taktyki w alki w ojsk polskich popierających D ym itra II Sam ozwańca. Po prześledzeniu działań bojow ych od działów Sapiehy, w yraźnie w idać, że taktyka tych oddziałów , nie różniła się generalnie od założeń taktycznych, pan u jący ch w w ojskach R zeczypospolitej. O d d ziały sapieżańskie w ykazały też ty p o w ą dla w ojsk p o ls k ic h ,m a łą skuteczność w p ro w a d z e n iu d ziała ń o b lężn iczy ch . O w sze m zd o b y w an o zazw y c zaj słabo um ocnione rosyjskie m iasta, ale gdy trzeba było zdobyć tw ierdzę P olacy okazyw ali się niezdolni do tego (Troica, M oskwa). O ddziały polskie niestety nie w pełni zdołały d ostosow ać się do w arunków w ojennych, które w p ew nym m om encie narzucili R o sjan ie. A u to r je s t p rzekonany, że n a p rze szk o d z ie w o d n ie sie n iu su k cesu strategicznego stanął brak piechoty, i artylerii. Ja zd a p o lsk a zd o ln a do sukcesu taktycznego w polu, okazała się bezsilna w obliczu zam knięcia się R osjan w różnego rod zaju pu n k tach ufortyfikow anych.

Jeszcze raz podkreślm y najw ażniejsze czynniki które taktyka polska w ysuw ała n a plan pierw szy:szybkość działań, ruch, zaskoczenie, rozpoznanie. Tu znajdujem y w ytłum aczenie, dlaczego tak w ie lk ą rolę przy p isy w an o je źd z ie - b y ła bow iem w y k o n a w c ą pierw otnych założeń taktycznych. Jazd a m iała rolę ro zstrz y g ają cą w s ta rc iu -p rz e ła m a ć szyki w roga oskrzydlić i prow adzić m orderczy pościg.

To ró w n ież tłum aczy sp ecyfikę trak to w an ia p iech o ty i artylerii. Te rodzaje w ojsk służyły faktycznie do działań pozycyjnych. Tak w ięc w istocie, ciężar działań ro zstrz y g ają cy c h przy p ad ł w za ło żen iach ta ktyki p olskiej - je ź d z ie . I takim i id entycznym i założeniam i taktycznym i, kierow ały się w szystkie z re sztą oddziały polskie, w alczące u boku D ym itra II Sam ozwańca.

(22)

k ról Z ygm unt III. O statecznie w m arcu, król za obietnicę w ypłaty zaległego żołdu przeciągnął w ojska Sapiehy i je g o sam ego na sw ojąstronę. Starosta uświacki przybył pod oblężo n ą M oskw ę 17 czerw ca 1611 r.76

W lipcu tego roku m szył Sapieha na „czatę potężną m iędzy zam ki” dla zdobycia zaopatrzenia dla załogi krem low skiej. S zturm em zdobyw ał kolejne m iejscow ości (P ro to sz y n , A le k s a n d ro w ą S ło b o d ę n p .) 77, co było o ty le ła tw e, ż e były to m iejscow ości p rzew ażnie z drew nianym i um ocnieniam i. D nia 14 sie ip n ia 1611, ponaglany przez o blężonych w M oskw ie Polaków (ich sytuacja m ilitarna staw ała się katastrofalna), w rócił Sapieha pod M oskw ę78. Jeszcze nie w iedział, że tego dnia stoczy o sta tn ią sw o ją bitw ę w życiu. „P oszedł je g o m ość z w ojskiem pod stolicę, gdzie nieprzyjaciel przeciw niem u nie w yszedł [...]. O baczyw szy, że nie m ógł go w p ole w yw abić, był na tym , aby na tej je ź d z ie , która była przed obozem , w jechał w obóz, i tak w ojsku następow ać i niektórym rotom potykać się kazał, ale ja z d a ta pognana, zaw sze w stronę uskoczyła, a zasad zo n ą piechotę w row ach, w ostrogu odkryw ała, że na tym m iejscu n ic nie spraw ili. O baczyw szy to, [...] posłał z drugiej strony M oskw y [tj. w ojsk m oskiew skich] kilkanaście chorągw i z K osakow skim i pacholikam i z M oskwy, którzy w ysiekłszy kilka ostrożków przepraw iw szy się przez M oskw ę, rzekę, z je d n ej strony nasi, z drugiej strony bracia, którzy w M oskw ie siedzieli, w ypadłszy, ruszyli się do bram , że w szystkie bram y rekuperow ali, z w ielką z g u b ą nieprzyjacielską.” 79.

S apieha, w b itw ie pod M oskw ą, p o tę żn ie i skutecznie, ja k w idzieliśm y, za atak o w ał R osjan oblegających P olaków na K rem lu. W ciągu je d n e g o dnia odzyskano w szystkie stracone wcześniej baszty i w iększą część tzw. Białych Murów. S apieha przerw ał ścisłe o b lężenie K rem la i w prow adził w ozy z ży w n o śc ią do M oskw y. Starosta uśw iacki je szc ze raz błysnął talentem dow ódczym . Jasno widać, że p rzez cały czas b itw y k o n tro lo w ał jej przebieg. N ie trzy m ał się sztyw no p ierw otnego planu w alki, ale w odpow iednim m om encie (gdy ów p ierw otny plan n ie zd ał egzam inu), zm ien ił go całkow icie. Z decydow ał się naw et na śm iałą akcję p rze p ra w ien ia w pław sw oich oddziałów , i to p od bokiem w roga. W ty m w ypadku

76. J. P. Sapieha, op. c it., s. 372. 77. A. Hirschberg, Maryna, s. 288. 78. K. Bussow, op. c it., s. 190. 79. J. P. Sapieha, op. c it., s. 382.

doskonale potrafiono też zsynchronizow ać atak w ojsk sapieżyńskich z oblężonym i P olakam i w M oskw ie. P rzyniosło to zn akom ity efekt. S zkoda tylko, że ź ró d ła nie w y jaśn iająn am d o k ła d n ie, które form acje i w ja k im m om encie w chodziły do w alki po polskiej stronie w b itw ie pod M oskw ą.

N ie s te ty S a p ie h a n ie p o w tó rz y ł ju ż n ig d y sw o ic h su k c esó w . W k ró tc e zach o ro w ał i dn ia 15 w rześnia 1611 r. zm arł. Po je g o zgonie k arność w szeregach je g o p ułku zu pełnie się rozprzęgła. H etm an Jan K arol C hodkiew icz, który przybył po śm ierci S apiehy p o d M oskw ę z tru d em nam aw iał sapieżyńców do w spółpracy. O statecznie, w iększość pułku Sapiehy w połow ie roku 1612 odeszła do kraju. Resztki sapieżyńców pozostały dalej na K rem lu, i w listopadzie 1612 r. skapitulow ały przed Rosjanami.

S próbujm y n a koniec p odsum ow ać p roblem y d otyczące taktyki w alki w ojsk polskich popierających D ym itra II Sam ozwańca. Po prześledzeniu działań bojow ych od działów Sapiehy, w yraźnie w idać, że taktyka tych oddziałów , nie różniła się generalnie od założeń taktycznych, pan u jący ch w w ojskach R zeczypospolitej. O d d ziały sapieżańskie w ykazały też ty p o w ą dla w ojsk p o ls k ic h ,m a łą skuteczność w p ro w a d z e n iu d ziała ń o b lężn iczy ch . O w sze m zd o b y w an o zazw y c zaj słabo um ocnione rosyjskie m iasta, ale gdy trzeba było zdobyć tw ierdzę P olacy okazyw ali się niezdolni do tego (Troica, M oskwa). O ddziały polskie niestety nie w pełni zdołały d ostosow ać się do w arunków w ojennych, które w p ew nym m om encie narzucili R o sjan ie. A u to r je s t p rzekonany, że n a p rze szk o d z ie w o d n ie sie n iu su k cesu strategicznego stanął brak piechoty, i artylerii. Ja zd a p o lsk a zd o ln a do sukcesu taktycznego w polu, okazała się bezsilna w obliczu zam knięcia się R osjan w różnego rod zaju pu n k tach ufortyfikow anych.

Jeszcze raz podkreślm y najw ażniejsze czynniki które taktyka polska w ysuw ała n a plan pierw szy:szybkość działań, ruch, zaskoczenie, rozpoznanie. Tu znajdujem y w ytłum aczenie, dlaczego tak w ie lk ą rolę przy p isy w an o je źd z ie - b y ła bow iem w y k o n a w c ą pierw otnych założeń taktycznych. Jazd a m iała rolę ro zstrz y g ają cą w s ta rc iu -p rz e ła m a ć szyki w roga oskrzydlić i prow adzić m orderczy pościg.

To ró w n ież tłum aczy sp ecyfikę trak to w an ia p iech o ty i artylerii. Te rodzaje w ojsk służyły faktycznie do działań pozycyjnych. Tak w ięc w istocie, ciężar działań ro zstrz y g ają cy c h przy p ad ł w za ło żen iach ta ktyki p olskiej - je ź d z ie . I takim i id entycznym i założeniam i taktycznym i, kierow ały się w szystkie z re sztą oddziały polskie, w alczące u boku D ym itra II Sam ozwańca.

Cytaty

Powiązane dokumenty