• Nie Znaleziono Wyników

Mikrohistorie : spotkania w międzyświatach

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mikrohistorie : spotkania w międzyświatach"

Copied!
338
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

)J

Czas i Myśl

Redaktor serii: Ryszard Wryk Dotychczas wydano:

J e r z y T opolski, Ś w ia t bez h is to r ii, P o z n a ń 1998 J a n B aszk iew ic z, M y ś l p o lity c z n a w ieków śre d n ic h ,

P o z n a ń 1998

J a n u s z T a z b ir, K u ltu r a szla c h e c k a w Polsce. R o z k w it — u p a d e k — r e lik ty , P o z n a ń 1998

A n d rzej W y czań sk i, P o lsk a w E u ro p ie X V I stu le c ia , P o z n a ń 1999

Je r z y Topolski, P rzełom gospodarczy w Polsce X V I w ieku i jego n a s tę p s tw a , P o z n a ń 2000

H e n ry k S am so n o w icz, Zycie m ia s ta śred n io w ieczn eg o , P o z n a ń 2001

J e a n B e re n g e r, T o lera n cja re lig ijn a w E u ro p ie w cza sa ch n o w o ży tn y c h ( X V - X V I I I w iek), P o z n a ń 2002

M aciej F o ry ck i, A n a r c h ia p o ls k a w m y ś li O św iecenia. F r a n ­ c u sk i o b ra z R zec zy p o sp o lite j szla c h e c k ie j u p ro g u czasów S ta n is ła w o w s k ic h , P o z n a ń 2004

J e r z y T opolski, W olność i p r z y m u s w tw o rz e n iu h isto rii, P o z n a ń 2004

(3)

EWA DOMAŃSKA

MIKROHISTORIE

S p o t k a n i a w m i ę d z y ś w i a t a c h

W ydanie d ru g ie u zu p ełn io n e i u a k tu a ln io n e 1

i

W y d a w n ic tw o P o z n a ń s k i e P o z n a ń 2 0 0 5

(4)

© C o p y r ig h t b y E w a D o m a ń s k a , 2 0 0 5 © C o p y r ig h t b y W y d a w n ic tw o P o z n a ń s k i e sp . z o.o., 2 0 0 5 R e d a k to r : L id ia W r o ń s k a - I d z i a k , M a g d a l e n a O w c z a r z a k P r o j e k t o k ła d k i: E w a W ą s o w s k a , k o la ż — A n d rz e j F a s ie c k i T y tu ł d o to w a n y p r z e z M i n is t e r s t w o E d u k a c ji N a ro d o w e j IS B N 8 3 -7 1 7 7 -3 3 4 -X W y d a w n ic tw o P o z n a ń s k i e s p . z o.o. 6 1 -7 0 1 P o z n a ń , u l. F r e d r y 8 S e k r e t a r i a t : te l. 0 -6 1 8 5 2 -6 6 -0 5 D z ia ł h a n d lo w y : te l. 0 -6 1 8 5 2 -3 8 -4 4 f a x 0 -6 1 8 5 3 -8 0 -7 5 e - m a il w y d a w n ic tw o @ w y d a w n ic tw o -p o z n a n s k ie h ttp ://w w w .w y d a w n ic tw o - p o z n a n s k ie .p l i S p o r t u

(5)

M oim m istrzo m i in te le k tu a ln y m p rzew o d n iko m F ra n ko w i A n k e rsm ito w i

J e rze m u T opolskiem u H a yd en ow i W h iteo w i

(6)

I w te słow a się do m nie ozw ały boginie, M uzy O lim pu, Zew sa tarczow ładcy córy:

„My głosim to, gdzie p raw d a z w ym ysłem się sp la ta , Ale i sz cz e rą p raw d ę głosim też dla św ia ta ”.

(7)

Pow ielając ideę G iam battisty Vico, Friedrich N ietzsche tw ierdził, że histo ria jest antropom orfizm atem — ja k z re s z tą w szelkie lu dzk ie k o n s tru k ty . Z atem p isa n ie d zisiaj, iż człow iek odkryw a w św iecie tylko to, co już m a w sobie, z a k ra w a n a b a n a ł. P oniew aż je d n a k je d ­ nym z celów tej k sią ż k i je s t „p rzeob rażenie b a n a łu ” (b an ał u z n a n y je s t za źródło m ądrości), szczególnie w k o n tekście b a d a ń h isto ry czn y ch w a rto od czasu do czasu przypom nieć, że dzieło h isto ry k a więcej n am mówi o nim sam ym i o jego czasach, niż o przeszłości. J e s t ono p o rtre te m swojego tw órcy: m oże być kobiece lub m ęskie, emocjonalne lub chłodne, tolerancyjne albo dogm atyczne, może być ja k fa n ta sm a g o rie B oscha lub ja k m a rtw a n a tu r a C laesza. D latego m ożna te ż po­ w iedzieć, że „jaki h isto ry k , ta k a h is to ria ”. Podobnie h isto ria tu ta j opow iedziana je s t m oim odbiciem i je s t m o ją h isto rią .

Zaczynając pracę n ad t ą k s ią ż k ą nie w iedziałam , dokąd dotrę. Z re sz tą ona n a d a l się dzieje, dlatego też pozostaje zaledw ie dom knięta. D zięki niej zro zu m ia­ łam , że nie jeste m w s ta n ie uciec od m odernistycznego m yślenia o przeszłości, dla którego usiło w ałam znaleźć alte rn a ty w ę . Życzliwy czytelnik zauw aży, ja k bardzo

(8)

m iotam się w k latce m odernistycznego m yślenia i ja k bardzo chciałabym j ą opuścić. J e s t to typow e zjaw isko życia w kondycji profetycznej, dla bycia pom iędzy dwo­ m a św ia ta m i (starej i nowej ery). W książce tej zaryso­ wuję zaledw ie k o n tu ry przyszłości za pom ocą języka i m etod, k tó re — chociaż przez w ielu uw ażan e za aw angardow e — w istocie n a le ż ą ju ż do przeszłości C,starego św ia ta ”).

P raca n a d t ą k sią ż k ą — p ró b ą „skoku poza siebie”, była fascynującą przygodą in te le k tu a ln ą w trakcie któ­ rej spotkałam wielu w spaniałych ludzi, pochodzących z różnych ku ltu r, o różnej etniczności i w yznaniu. Oni uczyli m nie szacunku do inności i włączyli w proces s ta ­ w ania się „nowego św iata”. T akie też zadanie m a cała moja praca in telek tu aln a. J e s t to symboliczna rebelia: w alka o św iat, w którym mogłabym być s o b ą próba połączenia św iata, w którym żyję, ze św iatem , który żyje we mnie.

(9)

P o d z ię k o w a n ia

— k ieru ję je do w szystkich tych, bez k tó ry ch nie byłabym tym , kim je ste m — sobą.

Dziękuję Profesorom oraz Koleżankom i Kolegom, którzy czytali i kom entow ali frag m en ty tej książki. Ich wiedza, in sp iracja i życzliwość od d aw n a to w arzy szą moim in te le k tu a ln y m zm aganiom . W yrażam zatem sw oją wdzięczność Profesorom: F rankow i A nkersm i- towi, M artinow i Jayow i, H ansow i K ellnerowi, Jacąu - es’owi Revelowi oraz H aydenow i W hite’owi, a także M ichałowi Buchow skiem u, M arkow i Kwiekowi, Ewie Skw arze, Agacie Stankow skiej, M arkow i W ilczyńskie­ m u i Andrzejow i Zybertowiczowi. D ziękuję tak że P ro ­ fesorowi Andrzejow i Feliksow i G rabskiem u, którego w nikliw e odczytanie i k ry ty k a k siążk i z a w a rta w r e ­ cenzji wydawniczej skłoniły m nie do w prow adzenia popraw ek, dzięki czem u p rac a ta wiele zyskała. Izol­ dzie Kiec w dzięczna jestem za d o k ład n ą redakcję i opiekę n a d moim tekstem .

K sią ż k a t a n ie p o w stałab y , gdyby nie sty p e n d iu m u fu n d o w a n e p rzez T he N e th e rla n d s O rg a n iz a tio n for I n te rn a tio n a l C ooperation in H ig h er E d u catio n (N U F FIC ; s tu d ia d o k to rsk ie w G ro n in g en U n iv

(10)

ty), sty p e n d iu m F u lb rig h ta (stu d ia p o std o k to rsk ie w U n iv e rsity of C alifornia a t B erkeley) o raz fellow s-

hip y u z y sk an e z T he C e n te r of C u ltu ra l S tu d ie s

U n iv e rs ity of C alifo rn ia a t S a n ta C ru z o raz T he School of C riticism a n d T heory, C o rn ell U n iv e rsity , Ith a c a , NY.

Za otw artość, to le ran c ję i pomoc w dzięczna je ste m pracow nikom mojego m acierzystego In sty tu tu , a zw ła­ szcza jego D yrektorow i — Profesorowi Bohdanowi L a ­ pisowi. M am nadzieję, że nie zaw iodę ich oczekiw ań.

D ziękuję R odzinie i Przyjaciołom , k tó ry ch sam o bycie p rz e n ik a różne sfery tej k siążk i. N ie p o trafię sprecyzow ać w słow ach, ile im zaw dzięczam .

(11)

W p r o w a d z e n ie

do d r u g ie g o w y d a n ia

D zięki z a in te re so w a n iu czytelników o raz życzliwości W ydaw nictw a P oznańskiego, oddaję w P a ń s tw a ręce d ru g ie w y danie M ikro h isto rii. P o zostaw iłam je z a s a ­ dniczo niezm ien io n e, lecz dod ałam rozd ział o kryty ce h isto rio g rafii, k tó ry o k re śla proponow ane tu ta j podej­ ście do a n a liz dzieł histo ry czn y ch . P o n ad to p o p raw i­ łam zau w ażon e błędy redak cy jn e, u a k tu a ln iła m b i­ bliografię o raz c y ta ty w edług w y danych w języku polskim tłu m a c z e ń p rac przyw oływ anych w książce.

T em atem M ikrohistorii są, ja k to u jął słow acki r e ­ cen zen t k siążk i — J u ra j Such — m alé svety ‘inych

l u d í ’. K siążk a t a nie je s t — an i nie m iała am bicji

być — m o n og rafią k ie ru n k u współczesnej h isto rio ­ grafii zw anego „m ik ro h isto rią”, choć ty tu ł może to s u ­ gerow ać. D latego też określiłabym jej m iejsce nie tyle w ra m a c h h isto rii historio grafii, ile jej krytyki. Dość nieudolnie n iestety, i raczej m iędzy w ierszam i niż w prost, usiłow ałam w niej w skazać n a możliwość zbu­ dow ania podstaw „krytyki h isto rio g rafii”. J u ż po opu­ blikow aniu M ikrohistorii, niejako w drodze refleksji n a d zastosow anym ta m podejściem , sform ułow ałam jej założenia i ko rzy stając z drugiego w y dan ia

(12)

chciałabym je zaprezentow ać w d ru k u . Dopiero zatem w tej p ostaci k sią ż k a staje się całością. Od m om entu pierw szego w y d an ia M ikrohistorii w 1999 ro k u n a ­ rosło wokół niej w iele k o n trow ersji i nieporozum ień. D oczekała się ona tak ż e k ilk u recenzji o c h a ra k te rz e om aw iającym , polem icznym i porów naw czym i m am nadzieję, że dodanie rozdziału o założeniach „krytyki histo rio g rafii” choć w części w yjaśni kw estie, n a które zw racali uw agę recenzenci*.

Dziękuję jeszcze raz tym w szystkim , którym w y ra­ ziłam już wdzięczność w „Podziękow aniach”, oraz re ­ cenzentom za krytyczne uw agi i życzliwość. Paniom Lidii W rońskiej-Idziak oraz M agdalenie Ow czarzak dziękuję za u w a ż n ą korektę tek stu , a Andrzejowi Fa- sieckiem u za zawsze in te resu jąc ą w spółpracę przy pro­ jektow aniu okładki. Dziękuję studentom historii U ni­ w ersy tetu im. A dam a Mickiewicza: Łukaszow i Kiełba- nowi, M arii Kownackiej, M ałgorzacie Praczyk i Ninie Rewizorskiej za pomoc w p racach red ak cyjn ych n ad dru g im w ydaniem książki.

P oznań, sie rp ie ń 2005

Zob.: recenzje om awiające: J u ra j Śuch, „H istoricky Casopis” (Słowacja), vol. 49, n r 1, 2001; D aniel Vogel, „Teraźniejszość Człowiek E dukacja”, n r 1 (21), 2003; flMHTpo BHpcbKHii, „IJpeKpacna dajieumb": nacasic do pOAiaummyiOHoi nocnmodepnoi ucmopiozpa<j>ii. „reHe3a.

H ayK O B M ii T a c y c n in b H o n o n iT m H H H a c y p H a ji” , n r 1(9), 2004; recenzje polemiczne: Wojciech B urszta, Przeszłość ja k o niepokój. „Teksty D ru ­ gie”, n r 3, 2000; K rzysztof Jaskułow ski, K rytyka historycznego rozu­ m u. „O dra”, n r 2, 2001; Maciej Kijko, „K ultura W spółczesna”, n r 4, 2000; Tomasz Pawelec, O „Nowej H istorii” po-nowocześnie. „H istory­ ka”, vol. 31, 2001; recenzja porównawcza: K amil Reńda, Użyteczność historii po modernizmie. Nauczycielska, psychoterapeutyczna i profe­ tyczna funkcja refleksji n ad dziejam i. „H istoryka”, t. XXXII, 2002.

(13)

W stęp

H isto rio g rafia je s t sejsm ografem k u ltu ry . Zazwyczaj w o kresach spokoju historycy u s tę p u ją m iejsca przy obserw acji jego w ykresów przedstaw icielom innych dyscyplin: ekonomii, psychologii, socjologii. P ojaw iają się jed n a k wówczas, gdy a m p litu d a d rg ań kulturow ych zaczyna niepokojąco rosnąć. W XX w ieku k ilkakro tnie osiągnęła ona najw yższe poziomy sk ali R ichtera, powo­ dow ana w strząsem wojen światowych, totalitaryzm ów i kryzysów. W tak ich okresach h u m a n isty k a zaczyna się uhistoryczniać, a h isto ria hum anizow ać. H istoryk zaczyna filozofować, a filozof rozpraw iać o historii. Sy­ tu acja ta z n an a jest nam z XIX w ieku. W tedy jed n ak u rato w a ła człowieka w ia ra w Postęp, Rozum i N aukę, a tak że lep szą przyszłość. Obecnie jesteśm y raczej p rze­ konani, że żyjemy w czasach tymczasowości, w świecie, k tóry u m iera n a pogoń za zm ianam i. W szystko zdaje się ulotne, pokaw ałkow ane, relatyw ne. Człowiek spo­ gląda w siebie, w innego człowieka, w św iat, w niebo, po raz kolejny próbując znaleźć coś stałego, nieprzem i­ jającego, nieśm iertelnego. W swoich rozw ażaniach po­ stanow iłam pójść w łaśnie tym tropem .

D y sk u rs p o stm o d ern istyczn y , k tó re m u mój rozwój in te le k tu a ln y i t a k s ią ż k a w iele z a w d z ię c z a ją w y k lu ­

(14)

cza n a iw n ą (?) w ia rę w u s ta le n ie fu n d am en tó w lu d z ­ kiej egzystencji i jej sen su . Pro b lem te n u w a ż a n y je s t ponadto za anachroniczny i pachnący m etafizyką. Nie id en ty fik u ję się je d n a k z po stm o dern izm em ro zu m ia ­ nym jak o n u r t a rty sty c z n y i in te le k tu a ln y , którego początek F red ric Ja m e so n d a tu je n a la ta 1973-1975. Z c a łą je d n a k p ew n ością je ste m p o st-m o d ern w z n a ­ czeniu, w ja k im użył tego o k reśle n ia A rnold J . Toyn- bee, nazyw ając nim n ow ą epokę w h isto rii Europy, k tó ra w edług niego rozpoczęła się około 1875 ro k u i n a s tą p iła po epoce now ożytnej (ponowoczesność). Za jej cechy c h a ra k te ry sty c z n e Toynbee u z n a ł z a ła m y ­ w anie się racjonalistycznej wizji św ia ta i w iary w K ar- te z ja ń sk ie ratio, w sferze społecznej dom inację k lasy śred n iej i przejście do spo łeczeństw a m asow ego, k u l­ tu ry m asow ej, m asow ej edukacji, ruchów m asow ych itd ., a w sferze etycznej relaty w izm i u p a d e k re s p e k ­ to w an ych dotychczas w a rto śc i1. W tej p ersp ek ty w ie p o stm o dernizm w zn aczen iu w ęższym , ro zu m ian y jak o kondycja k u ltu r y w spółczesnej, m ożna u zn ać za kon d ensację tych cech, k tó re a k u m u lo w ały się od um ow nego ro k u 1875 i u jaw n iły się sto la t później w p o staci p o s ts tru k tu ra liz m u , d ek o n stru k cji, n a rra - tyw izm u, nowej fali fem inizm u, b a d a ń k u lturow y ch, b a d a ń n a d postk o lo n ializm em itd .2 W swoich ro zw a ­ ż a n iach naw iązu ję nie tylko do in sp iru jący ch dyskusji

A r n o ld J . Toynbee, S tu d iu m historii. S krót dokonany przez D. C. Som ervella, p rzekład Józef M arzęcki. W arszaw a: PIW, 2000, s. 52. Por. także: tegoż, Cywilizacja w czasie próby, p rzekład Wojciech M adej. W arszaw a: P rzedśw it, 1991.

2 Fredric Jam eson, P ostm odernism or, the C ultural Logic o f Late C apitalism . D urham : D uke U niversity Press, 1991. N a te m a t pomyłek zw iązanych z używ aniem term inów postm odernism i post- m odernity (postm odernizm i ponowoczesność) zob.: L inda H utcheon,

(15)

dotyczących p o stm o d ern izm u la t sied em d ziesiąty ch i osiem d ziesiątych , lecz ta k ż e do dziedzictw a ro m a n ­ tycznego. K sią żk a t a p rz e n ik n ię ta je s t ro m a n ty c z n ą te o r ią p o zn an ia. U jaw n ia się on a w nieufności wobec naukow ego podejścia do przeszłości jak o a u to ry te tu w dziedzinie jej p o zn an ia; w p o ru sz a n iu k w e stii spo­ rów o subiek tyw n o ści czy obiektyw ności poznania; w podejm ow aniu z a g a d n ie n ia akty w n ości podm iotu poznającego i jego sto s u n k u do p o zn an ia, a zw łaszcza jego celu, którym je s t „zbaw ienie św ia ta ” czyjego udo­ skonalenie; w tra k to w a n iu bad acza jako w spółtw órcy św ia ta , „pro rok a”, którego m is ją je s t w y k o rzy stan ie w iedzy dla dobra pow szechnego. Owa ro m a n ty cz n a epistem ologia uw id aczn ia się te ż w p o d k reśla n iu zw iązków p o zn a n ia z ak sjo lo g ią3. R o m an ty zacja m o­ ich ro zw a ża ń s ta ła się a n tid o tu m n a postm o dernizm , k tó ry — odrzucając esencjalizm i w szelki fu n d a m e n ­ taliz m — nie pom ógłby m i znaleźć le k a rs tw a n a głód sa cru m oraz w sk azać m ożliw ości uśw ięcenia człow ieka i życia. T ym czasem obcow anie z in n y m i k u ltu ra m i i czy tan ie o k u ltu ra c h „innych” („innych”

The Politics o f Postm odernism . London a n d New York: Routledge, 1989, s. 1-29; oraz P io tr Przybysz, D wa postm odernizm y, w: In s p ira ­ cje postm odernistyczne w hum anistyce, pod red. A nny Jam roziako- wej. W arszaw a-Poznań: PWN, 1993, D avid H arvey, The Condition o f Postmodernism . A n Enquiry into the Origin o f C ultural Change. Cam ­ bridge: Blackwell, 1993; Bogdan B aran, Postm odernizm. Kraków: In ­ te r Esse, 1992; Zdzisław K rasnodębski, Postmodernistyczne rozterki kultury. W arszawa: Oficyna N aukowa, 1996; G ianni V attimo, The E nd o f M odernity. Baltim ore and London: The Jo h n s H opkins U niversity Press, 1988; Wolfgang Welsch, N asza postm odernistyczna moderna, przekład Rom an Kubicki i A nna Zeidler-Janiszew ska. W arszaw a: Ofi­ cyna N aukowa, 1998.

3 Por.: M aria Cieśla-K orytow ska, O rom antycznym poznaniu. Kraków: W ydaw nictwo L iteracie, 1997, s. 187-196.

(16)

z przeszłości, „innych” m i w spółczesnych i m oim „In­ nym ”), a ta k ż e obserw acja tej, w k tó rej s a m a żyję, u tw ie rd z a ją m n ie w p rze k o n a n iu , że istn ie n ie k u ltu ­ ry g w a ra n to w an e je s t p rzez poszan o w anie sfery św ię­ tości4. Z kolei w ielu bad aczy tw ierd zi, że kryzys, k tó ­ rego dośw iadczam y, kryzys cyw ilizacji zachodniej lub k u ltu ry now ożytnej, zw iązan y je s t w łaśn ie z u t r a t ą s e n s u 5, z z a tra c e n ie m sacrum , m itycznego w y m iaru

4 Pojęcie sacrum rozum iem szeroko: jako coś, co człowiek uw aża za święte. Identyfikuję się z rozum ieniem sacrum proponow anym przez M irceę Eliadego, dla którego je s t ono trw ałym elem entem (ka­ tegorią) ludzkiej świadomości. J e s t zatem niezm ienne, ponadhisto- ryczne i niezniszczalne. S acrum dla Eliadego je s t zakam uflow ane w profanum , a praw dziw y problem stanow i odszyfrowanie obecności sacrum w zdesakralizow anym świecie. „N asuw a się pytanie — pisze E liade - w jakiej mierze pro fa n u m może zam ienić się w sacrum; w ja ­ kiej mierze egzystencja całkowicie zlaicyzowana, egzystencja bez Bo­ ga bez bogów, może stać się p u n k tem wyjścia dla nowego ty p u «reli- gii»? Widzę tu trzy możliwe odpowiedzi. Pierw sza z nich to odpowiedź teologów «śm ierci Boga»: liczą oni n a to, że dzięki paradoksalnej i t a ­ jem niczej coincidentia oppositorum na ru in ach symboli, obrzędów i pojęć kościołów chrześcijańskich ludzie, którzy uśw iadom ią sobie r a ­ dykalnie św iecką n a tu rę św iata i egzystencji, d a d z ą ostatecznie po­ czątek now em u rodzajowi religijnego dośw iadczenia. Śm ierć religii nie m usi wcale oznaczać śm ierci «wiary» — w ręcz przeciw nie... D ru ­ ga odpowiedź polega n a uznaniu, że historyczne formy opozycji sa- crum -profanum m a ją znaczenie drugorzędne: zniknięcie «religii» nie oznacza wcale zniknięcia «religijności», a przekształcenie się w artości religijnych w w artości świeckie nie m a znaczenia wobec fa k tu nie­ u stannego doświadczania przez człowieka siebie samego i swojej w łasnej kondycji...I wreszcie trzecia odpowiedź: można utrzym ać, że opozycja sacrum-profanum m a sens jedynie w przypadku różnych reli­ gii, podczas gdy chrześcijaństw o nie je st je d n ą z religii. C hrześcijanin żyje nie ja k człowiek archaiczny — w kosmosie, lecz w historii”. Mir- cea Eliade, Próba labiryntu. Rozm owy z Claude-Henri Rocąuetem, przekład K rzysztof Środa. W arszawa: Sen, 1992, s. 149, 162-163.

0 Odo M a rą u a rd tw ierdzi nato m iast, że „n aszą podstaw ow ą tr u d ­ nością nie je s t u tr a ta sensu, ale nazbyt wygórowane żąd an ia sen su ”.

(17)

ludzkiej egzystencji o raz ry tu a ln e g o c h a ra k te r u co­ dziennych, b a n a ln y c h zajęć. N ie je s t to je d n a k feno ­ m en XX w ieku, lecz proces, k tó ry postępow ał od w ie­ k u XIV, od kiedy to stopniow o m ed iato rem pom iędzy człow iekiem a św iatem p rz e s ta w a ła być R eligia, n a to ­ m iast jej miejsce z wolna przejm ow ała n au k a. O siem ­ nastow ieczna rewolucja, której efektem jest współczes­ n a n a u k a i filozofia, za m ien iła człow ieka-kontem pla- to ra bytu i n a tu ry w jego p a n a i władcę. W tedy, ja k n a ­ p isał A lexandre Koyré, człowiek nie tyle u tra c ił swoje miejsce w świecie, ile św iat, w którym żył6. Oświecenie przechyliło szalę n a stronę N auki. R om antyzm zaś był św iadk iem p rze g ra n ej b itw y id ealizm u w iary z a g re ­ syw nym m ate ria liz m e m k sz ta łtu jąc e g o się społeczeń­ stw a k ap italisty czn eg o . R om antyzm ze swoim m isty ­ cyzm em , m esjan izm em , z a in tere so w a n ie m je d n o s tk ą średniow ieczem i O rien te m był o s ta tn im krzykiem

sacrum , krzykiem , który został zagłuszony przez brzęk

liczonego p ien iąd za.

Kiedy w kontekście rozw ażań o przeszłości i h isto ­ riografii piszę o poszukiw aniu sacrum , nie sugeruję, że h isto ria m a stać się in stru m e n te m kreow ania w artości. Od kiedy bowiem w XX w ieku h isto ria u n iw ersytecka zo stała u zależn io n a od p a ń stw a, s ta ła się jego n a ­ rzędziem i legitym izow ała a k tu a ln ie istniejące system y władzy. T rudno więc mieć do niej zaufanie. Uczynienie z histo rii dyscypliny n a uniw ersy tetach oznaczało jej zdyscyplinow anie, p o ddanie „ tre su rz e ” i odpowiednie

Zob. tegoż, Apologia przypadkowości. S tu d ia filozoficzne, przekład K rystyna Krzem ieniow a. W arszaw a: Oficyna N aukow a, 1994, s. 40.

e Zob.: A lex an d re Koyré, Od zam kn ięteg o św ia ta do nieskończo­ nego w szechśw iata, p rz e k ła d O la i W ojciech K ubińscy. G dańsk: słow o/obraz te ry to ria , 1998, s. 14.

(18)

wychowanie historyków , w łączenie ich w m achinę p ra ­ cy p a ń stw a narodowego. D latego też, ja k powie Michel Foucault, „historia to d y sk u rs władzy”7. Z re sz tą h isto ­ ryków zawsze fascynow ała w ładza i zazwyczaj „przy­ klejali się” do tych, którzy j ą posiadali — czy byli to władcy, mecenasi, czy panujące w danym momencie sys­ tem y polityczne8. Jedn akże ja k n a ironię to w łaśnie XX wiek, który z historyków uczynił urzędników w służbie państw a, stworzył też m it o ich bezinteresow ­ ności i obiektywności9. Podtrzym yw anie tego przeko­ n a n ia należy do h a m a rtii h isto rii m odernistycznej. W książce tej chodzi zatem o zbadanie, w ja k i sposób lu ­ dzie w przeszłości n ad aw ali sens życiu, jak ich w artości bronili, ja k „czarowali św iat” oraz co (i jak) współczesna historiografia n am o tym mówi.

P u n k te m w yjścia i od n iesien iem m oich rozw ażań je s t przyszłość, a nie p rzeszło ść10. Liczę bowiem n a to, że p ró b a w n ik n ięcia w h isto rię poprzez przyszłość może pomóc w k sz ta łto w a n iu się odm iennego podej­

7 Michel Foucault, W ykład z 28 stycznia 1976, w: tegoż, Trzeba bronić społeczeństwa. W ykłady z College de France, 1976, przekład M ałgorzata K ow alska. W arszaw a: KR, 1998, s. 74.

8 Podobnie o uniw ersyteckich filozofach, którzy po szu k u ją uży­ tecznej dla p ań stw a praw dy, krytycznie pisze F riedrich N ietzsche, Schopenhauer ja ko wychowawca, w: tegoż, Niewczesne rozważania, przekład M ałgorzata Lukasiew icz. K raków: Znak, 1996, s. 242-252.

9 P odkreśla to Georg G. Iggers w artykule: Użycia i nadużycia h i­ storii: o odpowiedzialności historyka w przeszłości i obecnie, przekład A gnieszka Pantuchow icz, w: Pamięć, etyka i historia (Antologia przekładów ), pod red. Ewy D om ańskiej. Poznań: W ydawnictwo Poz­

nańskie, 2002, s. 110.

10 Por.: A nders Stephanson, R egarding Postm odernism — A Con­ versation w ith Fredric Jam eson, w: U niversal A b a n d o n ? The Politics o f Postm odernism , ed. by A ndrew Ross. M inneapolis: U niversity of M innesota P ress, 1988, s. 18.

(19)

ścia do przeszłości. R o zw ażania ta k ie zapew ne m og ą być w iązan e z duchem m illen ary zm u . S ą one sy m p to ­ m em zm ian y m iędzyepokow ej, s p e łn ia ją funkcję „spi­ n a c za epok”. P rzy ch y lam się bow iem do z d a n ia w ielu badaczy, że epoka now ożytna n ależy ju ż do przeszło ­ ści i że la ta dziew ięćdziesiąte znaczone s ą p rz e św ia d ­ czeniem , iż w k raczam y w n o w ą epokę, k tó ra w ym aga „teorii” nowego p o c z ą tk u 11. W pracy tej b ardziej in te ­ resu je m n ie więc „początek” niż „koniec”. P o czątek to w ypełn ion a n a d z ie ją M etafora, koniec to p rz e s ią k n ię ­ ta goryczą n iespełnienia Ironia — ja k n as uczy G iam ­ b a ttis ta Vico. Po Ironii zaś n astęp u je ricorso i zw iązana z nim m etam orfoza, której efektem je s t h y b ry d a — now a epoka, „oświecone b a rb a rz y ń stw o ” (?), „nowe średniow iecze” (?), Now a E ra.

Przejścia, tra n sm u ta cje , p rzem ian y s ą tru d n e (je­ żeli w ogóle możliwe) do p rzed staw ien ia. O k reśla się zatem ich sym ptom y, k tó re w przy p ad k u przejścia od nowożytności do Nowej E ry m a n ife stu ją się w z a sa d n i­ czej zm ianie sposobu m yślenia o świecie i zm ianie ch a­ r a k te ru k u ltu ry . Polega ona m iędzy in n ym i n a p rze ­ chodzeniu od k u ltu r narodow ych czy k o n ty n entalnych do globalnej k u ltu ry światow ej kreow anej przez m e­ dia — z jednej stro n y — i do lokalnych k u ltu r o p a r­ tych n a tradycji, powrocie do idei caritas (niektórzy m ów ią o powrocie do k u ltu r o c h a ra k te rz e p lem ien­ nym), z drugiej. W tej nowej postaci je s t to k u ltu ra , w której p u n k t ciężkości p rzesu w a się z czasu n a p rze ­ strzeń , ze słowa n a obraz, z logosu n a eros, z p ie r­ w ia stk a m ęskiego n a żeński, z m etafory w alk i n a m e­ taforę narodzin, z pozn ania n a przeżyw anie, z Rozum u

11 Zob.: M artin Albrow, The Global Age. S ta te a n d Society B e­ yo n d M odernity. Stanford U niversity Press, 1997, s. 2.

(20)

n a ciało, z wiedzy n a m ądrość, z h isto rii n a m it. Owe p rzesun ięcia zw iązane s ą tak ż e z w ołaniem o in n ą r e ­ lację pom iędzy św iatem i człowiekiem. N ie m a to być relacja ty p u p a n - niew olnik (Hegel), ale w zajem na zależność o p a rta n a organicznej tożsam ości. Ś w iat nadchodzącego nowego tysiąclecia nie m a być „obcy”, lecz przyjaźnie o tw a rty n a człowieka — swojego p rzy ­ jaciela. A n trop o centryzm n ależy ju ż do przeszłej epo­ ki. Z m iany te pow odują zasadnicze przeform ułow ania podejścia do sposobów osiąg an ia w ładzy (być może obecnie chodzi bardziej o poszukiw anie m ądrości), a tak że b a d a ń i sty lu p isa n ia o ich w ynikach.

T ym czasem znajd u jący się w fazie przejściow ej b a ­ dacze sta le m ów ią o człow ieku z atraco n y m w n ie c h ę t­ nym m u świecie nowo(i po-now o)żytnym . D o strz e g a ją oni konieczność w yjścia poza ra m y u z n aw an ej n a u k o ­ wości i k ry ty czn ie o dno szą się do tezy o w szechw ładzy R ozum u, m ając je d n a k n a m yśli K a rte z ja ń sk ie ratio, a nie rozum i racjo naln o ść w ogóle. „Zawsze uhisto- ryczniam y” — upo m ina n a s Jam eso n . F u n d a m e n ta l­ n e a b s tra k ty : Rozum , N a u k a , H isto ria — nie u m ie ­ rają . O ne tylko z m ie n ia ją oblicza. K ażda bowiem epoka inaczej je rozum ie. W w ielu now szych p u b lik a ­ cjach k ry ty k u je się zate m ujęcie R ozum u jak o je d y n e ­ go źród ła po zn an ia. W yraźnie pobrzm iew a w nich n u ta o w arto ści „zapo m n ian ej” w iedzy se n su a ln e j, w iedzy, k tó ra „wchodzi” poprzez ciało. Z w raca się uw agę n a rolę k o n ta k tu fatycznego, k tó ry um ożliw ia bezp o śred n i k o n ta k t z rze c z y w isto śc ią podczas gdy c h a ra k te ry z u ją c a się „rząd am i o k a” e ra now ożytna w ym aga rozum ow ego f iltr u 12. T w ierdzi się, że obecnie

12 Zob.: M ichel S hanks, Experiencing the Past. On the Character o f Archaeology. London an d New York: Routledge, 1992; Philip

(21)

bard ziej je ste śm y n a s ta w ie n i n a dośw iadczanie św ia ­ ta niż n a jego rozum ow e poznanie. Z aznacza się, że istn ie je wiele sfer szeroko pojętej rzeczyw istości, k tó ­ ry ch o k reślenie w ym yka się p roced urze w y ja śn ia n ia naukow ego. N iem niej d ysponujem y pew nym i śro d k a ­ m i p o zn an ia, k tó re m o g ą pomóc w ich uchw yceniu i zro zum ien iu. S ą one je d n a k n iew eryfikow alne i n ie ­ jed n o k ro tn ie nie d a ją się zw erbalizow ać. N a le ż ą do nich m iędzy innym i in tu icja czy pew ne doznania, po­ w odow ane przez dośw iadczenia krańcow e (wzniosłość, tra u m a ) 13. W zięcie pod uw agę w skazanych wyżej p rze ­ m ia n pozwoli — ja k sąd zę — odnieść ro zw ażan ia o filozofii h isto rii i h istoriog rafii do przyszłości i um oż­ liwi ich w ykorzystanie w poszukiw aniach siebie i se n ­ su, jednej z niew ielu w artości, k tó ra zachow ała wy­ m ia r u n iw e rsa ln y 14.

Owo n ie z a sp o k a ja ln e p ra g n ie n ie s e n su je s t w i­ doczne we w spółczesnej h isto rio g ra fii, a zw łaszcza w p is a rs tw ie h isto ry k ó w zw iązan y ch z k u ltu ro w y m podejściem do b a d a ń p rzeszłości (h isto ria m e n ta ln o ­

A. M ellor an d C hris Shilling, Re-form ing the Body: Religion, C om m u­ n ity a n d M odernity. London: U niversity of C alifornia P ress, 1993. M a rtin Jay, D owncast Eyes. The D enigration o f Vision in Twien- tieth-C entury French Thought. Berkeley, Los Angeles, London: U niversity of California Press, 1993 (skrócony rozdział III tej książki u k azał się pod tytułem : K ryzys tradycyjnej w ładzy wzroku. Od im pre­ sjonistów do Bergsona, p rzekład Jaro sław Przeźm iński, w: O dkryw a­ nie m odernizm u. Przekłady i kom entarze, pod red. R yszarda Nycza. Kraków: U niversitas, 1998).

13 Zob.: B a rb a ra Pogonowska, P aranauka. S tu d iu m z filozofii n a ­ uki. Poznań: OWN, 1995; A ndrzej Zybertowicz, Społeczno-regulacyj- na teoria kultury. F azy społecznego rozwoju i zja w iska paranorm alne. „K u ltu ra W spółczesna”, n r 2, 1997.

14 Por.: Leszek Kołakowski, Horror m etaphysicus. W arszaw a: Res Publica, 1990, s. 138-139.

(22)

ści, życia codziennego, k u ltu r y p o p u larn e j itd.). O d­ n a jd u je m y ta m m yśli, k tó re w y ra ż a n e m niej czy b a r ­ dziej św iadom ie, m niej lub b ard ziej w p ro st, u ja w ­ n ia ją rozgoryczenie w sp ó łczesn o ścią i tę s k n o tę za „piękniejszym św ia te m ”. N ie je s t p rzy p a d k iem , że u lu b io n ą e p o k ą b a d a ń h isto ry k ó w z tego k rę g u je s t średniow iecze i epo ka w czesnonow ożytna (w ieki XIV-XVI). P a ra le le m iędzy n a p ię tn o w a n y m szokiem czarnej śm ie rc i w iekiem XIV a p rz e s ią k n ię ty m h o r­ ro re m w ojen i to ta lita ry z m ó w w iek iem XX s ą w y ra ź ­ ne. Iro n ia i n a stró j „gorzkiej m elan ch o lii” s ą w spólne dla obydwu.

H isto ry c z n ą aw a n g a rd ę , k tó r ą m ożna odnieść do „nowej h isto rii k u ltu ro w e j”, nazy w am „ h is to rią a lte r ­ n a ty w n ą ”, w skazując, że w łonie w spółczesnej h isto ­ rio g rafii istn ie je ta k i sposób p isa n ia o przeszłości, w k tó ry m n a zasad zie k o n trw iz e ru n k u dzisiejszej rz e ­ czyw istości o dzw iercied lają się m a rz e n ia o inn ym (w sto s u n k u do naszego) świecie. O k reślen ie „h isto ria a lte rn a ty w n a ” nie m a w m ym ujęciu żadnego zw iązku z m yślen iem o h isto rii w k a te g o ria c h „co by było gdy­ by”15. Słow a „ a lte rn a ty w a ” nie używ am też w sen sie „dwóch w yłączających się m ożliw ości”, p ersp ek ty w y „albo-albo”, lecz poprzez sk o jarzen ie z łac iń sk im al-

ter — odm ienny, inny. Owa inność „h isto rii a lte r n a ­

ty w n ej” odzw ierciedla się w specyficznym sposobie p a trz e n ia n a przeszłość, jej b a d a n ia i p rz e d s ta w ia ­

l j Zob.: Co by było gdyby. H istorie alternatyw ne. Z H enrykiem Sam sonow iczem , Ja n u szem Tazbirem , Jerzym Skow ronkiem , A n ­ drzejem A jnenkielem rozm aw iają J a n u s z Osica i A n d rzej Sowa. W ar­ szaw a: Bellona, 1998 oraz A lexander D em and, H istoria niebyła. Co by było gdyby...?, p rzekład M aria S kalska. W arszaw a: PIW, 1999.

(23)

nia. H isto ria ponow nie pochyla się n a d człow iekiem . W spółcześni bad acze przeszłości zaproponow ali bo­ w iem h isto rię bardziej ludzką, h isto rię o etn o g raficz­ nym obliczu, k tó ra opow iada o człow ieku „w rzuco­ nym ” w św iat, o lud zkim byciu w świecie i ludzkim jego d ośw iadczaniu. Podjęcie tak ie j te m a ty k i w pływ a n a form u ło w an ie odm iennego z e sta w u p y ta ń s ta ­ w iany ch źródłom , a u z y sk an e odpow iedzi w y m a g a ją innego sty lu i form y p rz e d s ta w ia n ia przeszłości. W książce tej zw racam się szczególnie k u perełkom w spółczesnej h isto rio g ra fii — m ik ro h isto rio m , k tó re najlepiej o d d a ją te p rzem ian y , opisując d robne w y d a­ rz e n ia pow szechnych dni h isto rii, m ałe św ia ty „in­ nych lu d zi”, p rzy b liżany ch n a m p rzez b ad acza po to, by w sk azać n a ich odm ienność.

Poprzez prezentację tej równie popularnej, co dla niektórych stale kontrow ersyjnej m etody b ad an ia prze­ szłości i p isan ia o niej, chciałam pokazać, że oferowana p rzez jej p rak ty k ó w w izja św ia ta je s t w izją św ia ta pełnego sz ac u n k u i to le ran c ji dla odm ienności innego człow ieka; św ia ta intym nego, pełnego uczuć i w a rto ­ ści, k tó ry o p a rty je s t n a w sp óln o tach lu d zi podobnie czujących. I ta k a je s t — ja k się w ydaje — przeszłość (i przyszłość), jakiej n am dzisiaj trzeba. Zdaję sobie oczywiście spraw ę z tego, że je st to wizja utopijna i ide­ alistyczna, ale tra k tu ję j ą jako p u n k t dojścia, cel, który pozw ala sn u ć ro zw a ża n ia o m ożliw ych d rogach jego niem ożliw ego w istocie osiągnięcia. P o n ad to ta k a w i­ zja odgryw a b ard ziej rolę „przepow iedni” dotyczącej przyszłości niż p e rsp e k ty w y przeszłości. P o ru szający się w m ięd zy św iatach h isto ry k je s t ja k prorok, a d y s­ k u rs h isto ry czn y stanow i w istocie dyskurs profetycz­ ny. Dlatego też rozw ażania nad h isto rią określiłabym m ianem „perform atyw nej filozofii h isto rii”, k tó ra nie

(24)

tylko mówi o „chcianej” przyszłości, lecz także poprzez „akt mowy” j ą współtworzy. (Taki perform atyw ny ch a­ ra k te r m a ją w istocie wszelkie m etanarracje.) W tym sensie ta k a filozofia (wizja) nie tylko „jest”, lecz ta k ­ że — n a zasadzie życzeniowej — działa, a jej siła spraw cza zasadza się n a pow racaniu, pow tarzaniu i cy­ tow aniu pewnych motywów, kategorii, m etafor, symbo­ li, które poprzez repetycję w chodzą w skład „horyzontu oczekiwań” danej kultury .

W ażne przy ty m d la m n ie je s t p o d k reślen ie, że opi­ sując a lte rn a ty w n y sposób p isa n ia o przeszłości, nie tw ierdzę, iż je s t on lepszy od tradycy jny ch . J e s t to po p ro stu in n e ujęcie h isto rii i — co s ta ra m się u k a ­ zać — bard ziej odpow iada zm ieniającej się k u ltu rz e i atm o sferze m iędzyepokow ego przejścia. K siążk a ta nie p o w in na być o d czy tana jak o pouczenie. J e s t to ćwiczenie z zak resu krytyki i teorii historiografii. Nie sugeruje ona także, iż h isto ria pow inna być ta k w łaśnie p isana, a jedynie, że ta k m ożna pisać o przeszłości. P o­ n a d to w ła ta c h d ziew ięćdziesiątych głośno już mówi się o czw arty m pokoleniu a n n a listó w i b ad aczach h i­ s to rii codzienności (Alltagsgeschichte), k tó rzy u w a ­ ż a ją ta k i sposób p isa n ia o przeszłości za ś le p ą ulicz­ k ę 16. Typ h isto rio g ra fii, o ja k im tu m owa, w ypełnił swoje z a d an ie i m ija, po zostaw iając po sobie chlubny ro zd ział w h isto rii h isto rio g rafii. M oje zaś ro zw a­ ż a n ia o niej s ta n o w ią próbę przyjęcia pew nej p o s ta ­

16 W 1992 roku podczas XXXIX Zjazdu H istoryków w Hannowe- rze odbyła się dyskusja pod tytułem : H istoria codzienności i co d a lej? Biorący w niej udział badacze podkreślali między innym i, że n u rt te n osiągnął s ta n pewnego nasycenia. W ybrane wypowiedzi dyskutantów opublikow ane zostały w: H istoria społeczna, historia codzienności, m ikrohistoria, p rzekład A ndrzej Kopacki. W arszaw a: Volumen, 1996.

(25)

wy, k tó ra być m oże u ła tw i w przyszłości w yjście poza m yślen ie m odernistyczne.

Zdaję sobie sp raw ę z tego, że powyższe dek laracje w io dą n a in te le k tu a ln e m o k ra d ła 17. J e s te m je d n a k zafascy no w ana procesem „ sta w a n ia się” (becom ing) „nowego ś w ia ta ” i in te re s u je m nie zarów no u c z e s tn i­ czenie w ty m procesie, ja k i jego opisyw anie. Je ż e li w ogóle przyjm iem y, że Now a E ra po trzeb u je h isto rii jak o specyficznego podejścia do przeszłości, to opo­ w ia d a n ie o „tam ty ch św ia ta c h ” w ydaje się o tyle płodne, o ile stan o w i sposób p o zn a n ia siebie, „innego” i św ia ta oraz o ile odzw ierciedla i p rzyczynia się do owego „ sta w a n ia się”. D latego te ż h is to ria p o tra k to ­ w a n a je s t tu ta j jak o reflek sja n a d człow iekiem (filozo­ fia), jak o opowieść, pok azująca, kim je s t człow iek (a n ­ tropologia) i ja k to je s t być człow iekiem (ety k a )18. T ak im i d e k la ra c ja m i głoszę z atem typow y dla d y s­ k u rs u histo ryczneg o o sta tn ie j d ek ad y p rezentyzm , k tó ry w y n ika z w o łan ia o a k ty w n ą po staw ę bad acza w tw orzeniu rzeczyw istości i przyjęcia za n ią współod­ powiedzialności. K siążka ta w łącza się tak że w „etycz­ ny zw rot”, k tó ry dosięgn ął h isto rię . P rz e n ik a j ą ta k

17 W ielu badaczy reprezentujących różne dyscypliny h u m a n i­ styczne otw arcie przyznaje, że zm iany, które się d o k o n u ją niejako ich p rz e ra s ta ją i w ielu z nich odpow iada na te przem iany przyjm ując bądź postaw ę ag resy w n ą (zawzięcie broniąc swoich przekonań), bądź całkowicie obojętną (udając, że nic nie zaszło). Zob.: T adeusz Buksiń- ski, Wstęp, w: Filologia w dobie przem ian, pod red. T adeusza Buksiń- skiego. Poznań: W ydawnictwo Naukowe In s ty tu tu Filozofii UAM, 1994, s. 10; T arzycjusz M arek B uliński, O współczesnym p isa n iu w antropologii kulturow ej, w: Szkice z filozofii kultury, pod red. Anny Pałubickiej. Poznań: W ydawnictwo Naukowe IF UAM, 1994, s. 45.

18 Takie podejście do h isto rii proponow ał między innym i R. G. Collingwood. Zob.: R. G. Collingwood, The Idea o f History. Oxford, New York: Oxford U niversity Press, 1994, s. 10.

(26)

w ażne obecnie p y ta n ie o „dobro h isto rii”: gdzie je s t owo dobro? I co nim jest?

R ozw ażania m oje s y tu u ją się w dziedzinie h isto rii, k ry ty k i i teorii historiografii, przy czym chętnie od­ wołuję się też do tra d y c ji sp ek u laty w n ej filozofii h i­ sto rii. S ta ra m się bowiem w skazać, że obserw ujem y proces ufilozoficzniania h isto rii, k tó ry polega z jednej stro n y n a pew nym powrocie do sp ek u lacji n a te m a t h isto rii (odzw ierciedlają to m iędzy in n y m i in te n sy w ­ ne o sta tn io próby zn a le z ie n ia s tra te g ii i k ateg o rii, k tó re pom ogłyby sk o n stru o w ać nowe ujęcie h isto rii św ia ta , a z atem n o w ą m e ta n a rra c ję 19), ja k i do egzy- sten cjalizującej i n iek ied y m oralizującej h isto rio g ra fii dziew iętnastow iecznej, p re k u rs o rk i w spółczesnej h i­ sto rii m entalno ści, z drugiej. W c e n tru m m oich z a in ­ tere so w a ń zn ajd u je się ta k ż e sam h isto ry k . Zaczyna się on poczuw ać do w spółodpow iedzialności za św iat, a p isa n ie o przeszłości — ja k kiedyś dla J u le s ’a M ich eleta i M ikołaja B ierd iajew a — s ta je się jego „przezn aczen iem ”, jego m isją. Rozum ie on tak ż e , że

19 W ciągu o statn ich trzech la t odbyło się wiele m iędzynarodo­ wych konferencji o c h arak terze interdyscyplinarnym , które dotyczyły możliwości zbudow ania odm iennej od dotychczasowych wizji historii św iata. N ależały do nich między innym i: World H istory Conference, sponsorow ana przez „H istory and Theory” (W esleyan U niversity, 1994); Periodization in H istory a n d Historiography: A n Intercultural Comparison, sponsorow ana przez M iędzynarodow ą Komisję H istorii i Teorii H istoriografii (B udapeszt, 1997), oraz World H istory Today: Chim era or N ecessity? (Lipsk, 1998). N a uwagę zasługuje fakt, że je ­ den z trzech głównych tem atów światowego kongresu historyków pod tytułem Perspectives on Global History: Concepts a n d Methodologies, który odbył się w Oslo w roku 2000, dotyczył w łaśnie problem u skon­ stru o w an ia h isto rii globalnej n a potrzeby trzeciego tysiąclecia. Pozo­ stałe dwa to: M illenium , Tim e a nd H istory oraz The Uses a n d M isu ­ ses o f History a nd the Responsibility o f the H istorian Past a n d Present.

(27)

w ybór zaw odu h isto ry k a je s t nie ty le w yborem k a rie ­ ry, ile w yborem egzy sten cjaln y m 20.

P o ru szając się w polu problem ow ym różnych d y s­ cyplin — filozofii, h isto rii, antro p o lo gii i teo rii lite ­ r a tu r y — n a ra ż a m się n a a ta k i ze w szy stkich stro n. J e d n a k ż e w tej kairotycznej epoce zm ian, czasie u n i­ fikacji i in te rd y sc y p lin a ry za c ji czy też „m ącenia się” dyscyplin h u m an isty c z n y c h (i nie tylko h u m a n is ty c z ­ nych), ro zw a ża n ia o kondycji w spółczesnej h isto rio ­ grafii, k tó re sk upiły by się w yłącznie n a niej, byłyby red u k cją. B adacz, którego in te r e s u ją szersze k o n te k s ­ ty h isto ry cz n e i k u ltu ro w e om aw ianych przem ian , sk azałb y siebie n a in te le k tu a ln ą klau stro fo b ię, a czy­ teln ik ów n a znaczne zaw ężenie pola in te rp re ta c y jn e ­ go. M am z atem nadzieję, że filozofowie, teoretycy h isto rii, antropologow ie, lite ra tu ro z n a w c y i sam i h i­ storycy z to le ra n c ją p o d e jd ą do uproszczeń, ale po­ słu g iw an ie się jed y nie słow am i-kluczam i i n a z w i­ sk a m i z a m ia s t z a g łę b ia n ia się w isto tę filozoficznych d e b a t u z n a ła m w n iek tó ry ch m iejscach za konieczne. Był to więc zabieg zam ierzony.

M etodę, k tó rą tu stosuję, nazw ałabym „kłusownic­ tw em in te le k tu a ln y m ” czy — za Golo M an n em »— „ek lektyzm em in te rp re ta c y jn y m ”. „Nie mogę przejść obok pew nych książek, abym czegoś nie złasow ała” — powiem, parafrazując słowa M ichela de M ontaigne. Nie obawiam się eklektyzm u i czerpię inspiracje ze w szyst­

20 O tym , że w spółczesny h isto ry k n a nowo odkryw a sw oją funkcję in te le k tu a lis ty i p isa rz a , k tó ra w łaściw a była historykom dziew iętnastow iecznym , pisze na p rzy k ład Ja c q u e s Le Goff. Zob.: tegoż, A fte r A n n a les. „Tim es L ite ra ry S u p p le m e n t”, A pril 14-20, 1989, s. 405. Zob. tak że : The S ocial R esp o n sib ility o f the H istorian, ed. by F ran ço is B ed arid a . Providence-O xford: B erfh ah n Books, 1994.

(28)

kiego, co może naprow adzić m nie n a jak iś ciekawy trop. Praw em p arado k su bowiem, więcej o h isto rii i jej b a d a ­ niu nauczyli m nie poeci, pisarze, artyści, filozofowie czy klasycy historiografii niż współcześni historycy.

D la m n ie isto tn e było, by nie tylko zad ać sobie p y ­ tan ie : „co chcę w iedzieć?” (jeżeli w ogóle m oim celem tu ta j je s t p o zn a n ie 21), lecz przed e w szystkim , czy i s t ­ nieje ja k ie ś „po co” coś chcę wiedzieć? Zw rócenie u w a ­ gi n a e w e n tu a ln e konsekw encje in te rp re ta c ji s ą dla m nie kluczow e. D latego w książce tej p o znan ie je s t nie tyle celem , ile n arzęd ziem , zaś p u n k te m docelo­ wym je s t „ety ka tro s k i”.

Je d n y m z celów tej pu b lik acji je s t w sk a z a n ie n a a lte rn a ty w n e (odm ienne) wobec in sp ira c ji płynących n a p rzy k ła d z filozofii n a u k i czy filozofii anality czn ej m ożliw ości podejścia do m y ślen ia o h isto rii. O w ą a l­ te rn a ty w ę o fe ru ją m iędzy innym i: te o ria lite ra tu ry , a ntrop ologia, p sy ch o an aliza, sem io tyk a, teologia.

Moje rozw ażan ia dotyczą p rzede w szystkim anglo- -am ery k ań sk ieg o d y sk u rsu h istorycznego i sam e n a ­ w ią z u ją do tej trad y cji. P ra c a ta sta w ia p y ta n ia , a nie d o sta rc za odpowiedzi. Z a p rasz a m więc czy teln ik a do w spólnych po szu kiw ań. W ykorzystując ro zw ażan ia o h isto rii i teo rii h isto rio g rafii, m am n ad zieję sprow o­ kow ać go do n a m y słu n a d s o b ą życiem, h i s t o r ią nie zaś dostarczyć w y k ład n i naukow ego oglądu teo rii h i­ sto rii czy też zbudow ać jej m odelowe ujęcia.

Ze w zględ u n a p o staw io n e p rze d t ą k s ią ż k ą z a d a ­ nie, jej tre ś ć z a w ie ra w iele „b an ałó w ”. C z a sa m i je d ­ n a k znaczn ie tru d n ie j je s t m ówić o b a n a ła c h i

po-21 Zob. rozw ażania G eorges’a B ataille’a o poznaniu: tegoż, Do­ św iadczenie wewnętrzne, p rzekład O sk ar H edem ann. W arszaw a: KR, 1998, s. 242-250.

(29)

w ierzchow n o ściach niż o o ry g in a ln y ch id e a c h 22. P o n a d to w sz y stk ie u n iw e rs a lia s ą b a n a ła m i, co cza­ sam i stan o w i w ygodną wym ówkę, by nie mówić o nich w cale. B a n a ły s ą p ra w d a m i a k cep to w an y m i

a p r io ri i nie d y sk u to w a n y m i w ła śn ie ze w zględu n a

ich b analn ość. Przyw ołuję je, by ponow nie p rze m y ś­ leć. Z m an e w re m tym idzie w p a rz e s tra te g ic z n a n a ­ iw ność, k tó ra p ozw ala m i podnosić s ta r e i — z d a ­ w ałoby się — w y ek sp lo ato w an e w ą tk i, by n a d a ć in n y w y m iar całej a rg u m e n ta c ji. T o w arzyszy te m u odejście od k a n o n u „scjen ty sty cznej n auk ow o ści”. B adacze zazw yczaj b o ją się tego ty p u postaw y, jak o że grozi on a p o sta w ie n iem ich poza n a w ia se m n a ­ ukow ej społeczności. J e s te ś m y je d n a k św ia d k am i p ro cesu re d e fin io w a n ia pojęcia n a u k i, k tó rej nowe u jęcia o k a z u ją się nie- b ą d ź a n ty sc je n ty sty c z n e . P o­ n a d to , ja k słu sz n ie z a u w a ż y ła U te D an iel, wym óg n auk ow o ści s ta ł się fetyszem i często tr a k tu je się go n ie ja k o śro d e k do celu, lecz ja k o cel sam w sobie. Z gadzam się z n i ą że „ten fetyszyzm m etodologiczny nie p o w in ien tow arzyszyć n a m w la ta c h dziew ięć­

22 W Dialekłyce negatywnej Theodor W. Adorno napisał: „(...) filo­ zofując doznajem y szoku: im głębiej filozofia sięga, im silniej w nika, tym więcej rodzi się podejrzeń, że oddala się od tego, co jest; gdyby ta k odkryto istotę, to mogłoby się okazać, że najbardziej pow ierz­ chowne i najbardziej tryw ialne poglądy mogłyby okazać się słuszniej­ sze od tych, które tej istoty szu k ają”. Theodor W. Adorno, D ialektyka negatyw na, p rzek ład K rystyna K rzem ieniow a. W arszaw a: PWN, 1986, s. 511. Paw eł Ozdowski zaś zauw ażył, że „większym proble­ m em h u m an isty k i je s t to, ja k wyrazić, oddać w słowach to, co ju ż od daw na je st nam dane w świecie, (...) niż odkryw anie nowych, n iezn a­ nych horyzontów”. Paw eł Ozdowski, S em a n tyka predykatów etycz­ nych, w: W kręgu aksjologii. Problem atyka teoretyczna, historyczna i teoriopoznawcza, t. II, pod red. A ndrzeja Kocikowskiego. Poznań: W ydawnictwo Nakom, 1990, s. 103.

(30)

d z ie sią ty c h ”23. Podobnie te ż czy te ln ik n ie zn ajd zie w tej k siążce logicznego w yw odu, typow ego d la n a ­ ukow ej a rg u m e n ta c ji, w sw ych b a d a n ia c h bow iem sto su ję raczej „logikę tro p o lo g iczn ą”, k tó ra o p iera się n a p o d ejm o w aniu i ro zw ijan iu m otyw ów i w ątków , n a z e rw a n ia c h i p rze sk o k a c h m yślow ych, któ ry ch u ja w n ia ją c e spójność z e strz e le n ie d o strzec m ożna w m iejscu, k tó re za R o land em B a r th e s ’em c h ę tn ie n a z w a ła b y m p u n c tu m 24. Owym żąd łem , „ z ak ry ty m polem ” o d n iesie n ia , je s t d la m n ie „Obcy” — „In n y ” — „ja”. C isza w yzn acza g ran ic ę ś w ia ta tej k sią ż k i, k tó ­ r a nie chce poddać się o g raniczoności język a.

Tem atyka, ja k ą tu podejmuję, często wym yka się mo­ żliwościom przedstaw ienia werbalnego, tym bardziej za­ tem nie mogłaby być odpowiednio zaprezentow ana w lo­ gicznym i schem atycznym języku scjentystycznym. Język tak i jest nieadekw atny do podejmowanych tutaj wątków egzystencjalno-filozoficznych, nie odpowiada też osobowości autorki. Czytelnicy z a u w a ż ą że książka ta sam a jest i mówi o uciekaniu od „nowożytnego projektu” i modernistycznego d yskursu naukowego. (Czy m ożna stw orzyć p ro jek t w ym knięcia się projektow i? — B a ­ taille.) Ju ż bowiem od wielu la t szukam rysy, k tó ra po­ zwoliłaby n a odejście od niego (Nietzsche). J a k się zdaje, histo ria może okazać się miejscem takiego pęknięcia, kreuje ona bowiem przeszłość n a wzór „nowożytnego projektu”, w niej też szczególnie widocznie ujaw n iają się podstaw ow e jego konflikty. O dchodzenie od nowożyt- ności dla wielu oznacza jed n ak krok w stronę

metafizy-23 U te D aniel, H istorio społeczna, quo va d is? K ilka uw ag w obro­ nie przełom u hermeneutycznego, w: H istoria społeczna, s. 83.

24 Zob.: R oland B arthes, Św iatło obrazu. Uwagi o fotografii, przeJęią'4'^M tek^h^nadel. W arszaw a: KR, 1996, s. 47, 78, 102.

#

% % %

(31)

ki. Sam i teoretycy historii zdają sobie z tego sprawę, z p ew n ą obaw ą zaznaczając, że tak ie odejście wym aga „metafizycznej wiedzy o istnieniu oraz teorii wiedzy ofe­ rującej dojście do rzeczywistego św iata, które stan o ­ wiłyby p u n k t wyjścia dla odbudowania jedności ludzko­ ści poprzez antropologię filozoficzną”25. Być może jednak proponowane przez H aydena W hite’a poetyckie podejś­ cie do przeszłości lub oferowane przez F ra n k a Anker- sm ita ujęcie estetyczne czy też przyjęta przeze m nie p e r­ spektyw a etyczna podpowiedzą ciekawsze rozw iązania. P o zostając w nu rcie te k s tu a liz m u , a d a p tu ję teorię W h ite’a i w a n a liz a c h w ybran y ch dzieł w spółczesnej h isto rio g ra fii przyjm uję, że h isto ria je s t rodzajem p i­ sa rs tw a , k tó re z lit e r a tu r ą łączy cecha poetyckości. A z atem w książce tej nie podejm uję dy sk u sji n a te m a t źródłowej czy faktograficznej zaw arto ści p rac analizow anych historyków . In teresu je m nie zaś przede w szy stk im ich te m a t, fab u ła, bo h aterow ie, sposób ich p rz e d sta w ia n ia , sty l i jego um iejscow ienie w n a rra c ji. P ro p o n uję zatem , by in te rp re to w a ć je ta k , ja k utw ory literack ie. W konsekw encji nie in te re s u je m nie d y s­ k u sja o w y ja śn ia n iu faktów , ale k w e stia znaczenia, sen su , ro zu m ien ia h isto rii o raz sposoby jej p rz e d s ta ­ w ian ia. N ie znaczy to jed n a k , że nie doceniam ko­ nieczności m ów ienia n a przy k ład o praw dzie w k o n­ tekście rozw ażań historycznych. In te re su je m nie je d ­ n a k „p raw da e g z y ste n cja ln a ”, n a to m ia s t „praw da h i­ sto ry czn a” (czy raczej histo rio g raficzn a), ta k ja k i s a ­ m a h isto ria , z w iązan a je s t z su b ie k ty w n ą w iz ją b a d a ­ cza, co znaczy, że je s t ona zarów no re la ty w n a , ja k i w eryfikow alna. P rzy ta k im podejściu p ra w d a u z n a ­

“5 Zob.: Ignacio O labarri, „New" New History: A Longue Duree Structure. „H istory an d Theory”, vol. 34, n r 1, 1995, s. 27.

(32)

w a n a je s t nie ty le jak o coś „danego”, ile jak o efek t n e ­ gocjacji toczących się pom iędzy różnym i społeczno­ ściam i historyków . O p iera się ona z atem n a k o n se n su sie g ro n a historyków , k tó rz y w d an y m cza­ sie r z ą d z ą p o lity k ą ek sp lan acji. Być może je d n a k w a rto by z a m ia s t o p raw d zie mówić o tra fn o śc i in te r ­ pretacji.

N ic ią A riad ny, k tó ra znaczy la b iry n t tej książki, je s t założenie, że kry zy s cyw ilizacji eu ropejskiej czy też k u ltu ry now ożytnej zw iązan y je s t m iędzy in n y m i z zag u bien iem sen su , odejściem od sa cru m , porzuce­ n iem celów tra n sc e n d e n tn y c h , co n a płaszczyźnie b a ­ d a ń nau k ow ych w h u m a n isty c e spowodow ało z a rz u ­ cenie ro zw ażań o p arty ch n a w arto ściach , ta k ic h ja k sens i znaczenie. W k onsekw encji ta k ż e w dziedzinie b a d a ń h isto ry czn y ch doszło do rozw oju faktów i w a r­ tości26. P o szu k u jąc m ożliwości ich ponow nego sk le je ­ nia, za p o śred nictw em le k tu ry histo ry k ów snujących antropologiczne opowieści p róbuję zagłębić się w a u rę (B enjam in) człow ieka i k u ltu r y b a d a n y ch p rzez po­ szczególnych au to ró w epok. D otykam w te n sposób najgłębszych i n iezm ien n y ch pokładów k u ltu r y (za­ chodnioeuropejskiej): sfer, gdzie przechow yw ane s ą podstaw ow e p raw d y o istocie ludzkiej egzystencji. Z a­ s ta n a w ia m się też, czy je s t m ożliwe wyjście poza k u l­ tu rę . W książce tej przen o szę p u n k t ciężkości z k u ltu ­ ry n a człow ieka, z k o n te k stu , k tó ry n a s otacza, n a tw órcę, k tó ry go tw orzy. Ów d y s ta n s w s to su n k u do k u ltu ry , a czasam i n a w e t niechęć do niej, przez cały czas d z ia n ia się tej k sią ż k i ściera się z n iem a l n a m ię t­ nym n u rz a n ie m się w jej bogactw ie. K o nflik t te n s ta ­

(33)

nowi m o ją ap orię (D errida). Mój k rytycyzm z a sad za się p rzede w szystkim n a dwóch zasadniczo różniących się od siebie a rg u m e n ta c h : po pierw sze, ja k to u jął T heodor W. Adorno: „Oświęcim dowiódł niezbicie k lę ­ sk i k u ltu r y ”27, po d rugie, w spółczesne zauroczenie i n a c isk n a b a d a n ia n a d k u ltu r ą — co zauw ażył ju ż T e rry E ag leto n — „jest w ta k im sam y m sto p n iu r e ­ dukcjonizm em co biologizm czy ekonom izm ”28. D la te ­ go te ż in te re s u je m nie, czy je s t m ożliw e d o tarcie do ta k ic h pokładów św ia ta i człow ieka, k tó ry ch nie po­ k ry w a rd z a k u ltu ry , n a k tó ry ch z a tr a c a ją się opo­ zycje, gdzie sfe ra sym boliczna i p ra k ty c z n a , słowo i rzecz s ą jed ny m . N u rtu je m nie p y tan ie: ja k w y­ g ląd a ł człow iek zan im „śm ierć sk a z a ła go n a k u ltu ­ rę ”29? A n alizu jąc p isa rstw o m ikroh isto ry k ów , z a s ta ­ n a w ia m się, gdzie m ieści się (prekognityw ny?) po­ ziom, k tó ry po m ag a człowiekowi odnaleźć se n s is tn ie ­ n ia, w łasn e przezn aczen ie, k tó ry po m ag a m u zro zu ­ m ieć siebie, a ty m sam y m św ia t30? P y ta n ie to u w a ­

27 Adorno n ap isał ponadto, że „wszelka k u ltu ra po Oświęcimiu, włącznie z jej najw nikliw szą k ry ty k ą je s t jej śm ietniskiem ”. Zob.: Theodor W. Adorno, D ialektyka negatywna, s. 514 i 515. W mojej książce Oświęcim staje się sw oistym „znakiem historii” (Kant), je d ­ nym ze „znaków osłabienia m oderny”, który spowodował, że historyk zm uszony został do w yjścia poza k anon dotychczas obowiązujących reguł poznania i zw rócenia się k u analizom „nieprzedstaw ialnego” czy „niew yrażalnego” (Lyotard). Pisze na te n te m a t M arek Kwiek, Rorty i Lyotard. W labiryntach postm oderny. Poznań: IF UAM, 1994, s. 142-152.

28 T erry E agleton, Iluzje postm odernizm u, p rzekład P io tr Rym ar- czyk. W arszaw a: Spacja, 1998, s. 105.

29 O kreślenia tego używ a Octavio Paz. Zob.: tegoż, L évi-Strauss albo nowa uczta Ezopa, p rzekład P io tr F ornelski. Kraków: W ydaw ­ nictwo Literackie, 1997, s. 46.

30 „Nigdy nie przestaliśm y i zapew ne nie przestaniem y tak ich py­ ta ń zadaw ać — tw ierdzi Kołakowski. — Nigdy nie pozbędziemy się

(34)

żam za in try g u ją c e w kon tek ście m ów ienia o „nowym p o czątk u ”. W brew w y rażan y m często p rzekonaniom je ste m sk ło n n a sądzić, że „Raj” nie został n a zaw sze utraco n y , lecz je s t po p ro stu nieobecny. S tajem y z a ­ tem nie w obliczu prob lem u pow rotu do „R aju”, ale jego u o becnienia. Być może w tym celu należało by „tylko” jeszcze ra z skosztow ać owoc z drzew a poz­ n a n ia do bra i zła, to znaczy powrócić do naiw ności i dziecięcej w ia ry 31. T rzeb a by zacząć jeszcze ra z od początku, od n a z y w a n ia rzeczy. Czy m ożliw y je s t je d ­ n a k p ow rót do fazy sp rzed „stad iu m lu s tr a ” (Lacan) w h isto rii ludzkości, sp rzed o k resu zan im otoczyły n a s m u ry „w ięzienia języ k a”, a słowo odkleiło się od

pokusy p ostrzegania św iata jako tajem nego szyfru, do którego u p a r­ cie usiłujem y znaleźć klucz. Czemuż z re s z tą mielibyśm y wyzbyć się tej pokusy, skoro okazała się być najpłodniejsza we w szystkich cywi­ lizacjach — z w yjątkiem naszej w łasnej, a przynajm niej p rąd u w niej dominującego? I skądże to czerpie najw yższą prawomocność ów w erdykt, który zab ran ia n am tak ich poszukiw ań? Jedynie stąd, że cywilizacja t a — nasza — k tó ra w znacznym stopniu się ich wy­ rzekła, odniosła w niektórych dziedzinach olbrzymie sukcesy; ale w w ielu innych zaw iodła z k retesem ”. Leszek Kołakowski, Horror, s. 143. Por.: tegoż, M ówić o tym, co niewypowiedziane: język i św ię­ tość. Potrzeba tabu, w: Leszek Kołakowski, Jeśli Boga nie ma. O D ia­ ble, grzechu i innych zm artw ieniach ta k zw anej filozofii religii. K ra ­ ków: Znak, 1988.

31 Zob.: H einrich von K leist, O teatrze m arionetek, w: tegoż, D ra­ m aty wybrane, p rzekład Ja c e k St. B uras. Kraków: W ydawnictwo Li­ terackie, 2000, s. 348. N a von K leista powołuje się także H erb ert M arcuse, który — rozpatrując możliwości pow stania nierepresyw - nej cywilizacji, w spom ina o potrzebie pow tórnego zad an ia pytania, co to je st dobro, a co zło. M arcuse pisze dalej: „Jeżeli w ina nagrom adze­ nia w trak cie cywilizowanego panow ania człowieka może być kiedy­ kolw iek odkupiona przez wolność, trzeb a jeszcze ra z popełnić «grzech pierworodny»”. H erb ert M arcuse, Eros i cywilizacja, p rzekład H an n a Jankow ska, A rnold Paw elski. W arszaw a: W ydawnictwo Literackie Muza, 1998, s. 200.

(35)

św iata? Czy k to ś p o sia d a jeszcze sz tu k ę onom atho-

p e sii — u m iejętno ści n a d a w a n ia rzeczom nazw zgo­

dnie z ich n a tu r ą (Vico)?

W prow adzenie (Pożegnanie now ożytności) zary so ­ w uje k o n te k st, k tó ry pozw ala odnieść rozw ażan ia 0 teo rii h isto rii i h isto rio g ra fii do kondycji k u ltu ry w spółczesnej. W części I (In sp ira cje) u k a z u ję proces antropologizacji i te k s tu a liz a c ji w spółczesnej h isto ­ rio grafii. O m aw iam te ż teo rię H a y d e n a W h ite ’a, k tó ­ r a pom aga m i in te rp re to w a ć te k s ty historyków oraz określić cechy sty lu i form ę m ikrohisto ry czneg o p i­ sa rs tw a . P isząc zaś o filozofii h isto rii F ra n k a A nker- sm ita, p re z e n tu ję zm ian ę zacho d zącą w teo rii h isto rii la t dziew ięćdziesiątych, k tó ra polega n a odchodzeniu od z a in te re so w a ń n a r r a c ją h isto ry c z n ą (językiem ) 1 sk u p ia n iu się n a dośw iadczeniu. Z w racam też u w a ­ gę n a in te re s u ją c ą propozycję w spom nianego b a d a ­ cza, a m ianow icie „nostalgicznego” spo jrzen ia n a h i­ sto rię. Jego podejście o dkryw a przed e m n ą m ożliwość d o św iadczan ia przeszłości i sp o tk a n ia z „innym i”, któ ry ch losy o p isu ją m ik ro h isto rie.

W części II (Kategorie) podejm uję próbę ro zszerze­ n ia mogącej stanow ić sym bol „tw ardej w iedzy” triad y : Rozum - N a u k a - Logika, o a lte rn a ty w n e , a pom ocne w m oich ro zw a ża n iac h pojęcia: „Inny”- D ialog - Do­ św iadczenie (S potkanie). S ta ra ją c się zaś w ybrnąć z im p a su up rzed m io to w ian ia, piszę o m ożliwości z a stą p ie n ia relacji podm iot - p rzed m io t re la c ją pod­ m iot - podm iot oraz o ujęciu dialogow ym i „m yśleniu relacy jn y m ”, co pozw ala pokazać proces bu do w an ia rela cji m iędzy h isto ry k ie m a b a d a n y m i po staciam i z przeszłości: an tropologiem i tubylcem . K a te g o rią k tó ra stan o w i p od staw ę d la in teresu jąceg o spojrzen ia

(36)

n a relację „ja” - „inny”, je s t dialog, będący dla m nie sw o istą root m etaphor, o k re śla ją c ą sposób p a tr z e ­ n ia n a s to su n e k teraźn iejszo ść — przeszłość (k u ltu ra w spółczesna i m inionych epok). O dw ołanie się do filo­ zofii E m m a n u e la L e v in asa n a d a je m oim ro zw aża­ niom w y m iar etyczny, k tó ry stan o w i p u n k t o d n iesie­ n ia w d alszych an alizach .

W części III (Próby) p rze d staw ia m p ro je k t k ry ty k i h isto rio g rafii, stano w iący propozycję pew nej m etody in te rp re ta c ji p isa rs tw a historycznego. O dw rotnie niż to pokazuje porząd ek tre śc i k siążk i, „bad anie p rz y ­ padków ” było pierw otne wobec sform ułow anej n a pod­ staw ie w niosków płynących z owych b a d a ń teo re ty c z ­ nej refleksji. Za „W prow adzeniem do k ry ty k i h isto rio ­ g rafii” p o s tę p u ją z a te m jej ek sp lik acje — ćw iczenia z k ry ty k i p isa rs tw a historycznego. K ierując się ro z u ­ m ieniem k ry ty k i R olanda B a rth e s ’a 32, nie s ta ra m się w nich „w ytłum aczyć” dzieła, lecz pró bu ję w ybrać je ­ den z sensów , k tó re proponuje k sią ż k a i n iejako dopi­ sać jej dalszy ciąg.

In te rp re tu ją c w y b ran e m ik ro h isto rie, w y k o rz y stu ­ ję s tra te g ie badaw cze i k a te g o rie zapożyczone z filo­ zofii, teo rii lite ra tu ry , antropologii (p rzedstaw ion e w części I), a ta k ż e z p sy ch o an alizy J a c q u e s ’a L a c an a i sem iotyki A lg ird a sa J u lie n a G re im a sa o raz propo­ zycje z a w a rte w części II. A nalizę p row adzę niejako rów nolegle n a trz e ch płaszczyznach: h isto rycznej, a n ­ tropologicznej i litera c k ie j. W zw iązku z ty m n a je d ­ nym poziom ie um ieszczam : h isto ry k a , antrop olo ga

Roland B arthes, K rytyka i p raw da, przekład W anda Błońska, w: W spółczesna teoria badań literackich za granicą. Antołogia, t. II, oprać. H enryk M arkiew icz. Kraków: W ydawnictwo Literackie, 1976, s. 150 i 155.

(37)

i a u to ra , k tó rzy z n a jd u ją się w podobnej sy tu a c ji by ­ cia pom iędzy różnym i św ia ta m i, odpowiednio: te r a ź ­ niejszym i przeszłym , św iatem n aszym i tubylców , św iatem a u to ra i b o h aterów jego powieści, św iatem moim i „Innego”. W zaproponow anych odczytan iach m ikrohistorii R oberta D arntona, N atalie Zemon Davis, E m m a n u e la Le Roy L a d u rie o raz powieściowej h isto ­ rii S im ona S cham y najw ażn iejsze je s t je d n a k p oszu ­ kiw an ie w łasnej tożsam ości. I tak :

W ielką rzeź kotów D a rn to n a w yko rzystuję do pod­

w ażen ia opozycji „ja” - „inny” („swój” - „obcy”), co prow adzi do w niosku, iż „inny” przechow uje p ierw o t­ ne cechy naszego „ja”. W o dczytanie Pow rotu M a rtin a

Guerre D avis w pisuję „wiedzę tra g ic z n ą ”. W in te r p r e ­

tac ji tej k sią ż k i w ykorzy stu ję A ry sto teleso w sk ie k a te ­ gorie: h a m a rtia , ka th a rsis, m ythos, p a th o s, p e rip e ­

teia, anagnorisis. T ra g ed ia je s t dla m n ie szczególnie

in te re su ją c a , żyje bow iem tym , co je s t n iezależn e od k u ltu ry . (Jak k o lw iek sam o pojęcie tra g e d ii to oczy­ w iście w ytw ór k u ltu ry .) P o n ad to w raz z tr a g e d ią n a w idow nię w k racza h isto ria . Z atem pow rót do w ielo­ k ro tn ie ju ż podejm ow anych ro zw ażań o w zajem nych relacjach m iędzy tra g e d ią i h is to rią (oraz wiedzy przedtragicznej jako wiedzy przed- czy ahistorycz- nej) — w nowym je d n a k kontekście współczesności — może z innej stro n y naśw ietlić problem tra n s m u ta - cji m itu w h istorię, gdzie m it i h isto ria ro zum iane s ą jak o specyficzne podejścia do przeszłości. D ead C erta­

in ties Scham y odczytuję jako epitafium historii, której

„śmierć” zw iązana jest ze zw ątpieniem w pew niki fak­ tów i p rzen iesien iem p u n k tu ciężkości n a ich p rz e d ­ sta w ie n ia. P rzeszłość (res gestae) s ta je się z atem h i­ s to r ią opowieści (rerum g esta ru m ). Za pośrednictw em zaś M o n ta illo u Le Roy L a d u rie p o szu ku ję „uniw

(38)

liów” o raz podobieństw „ja” i „innego”. O dkryw am je w sferze codzienności, gdzie sp o ty k a ją się n a sze różne św iaty.

W rozdziale „P asaż do Nowej E ry ” piszę o w spól­ nych cechach ro m a n ty zm u i postm odernizm u i p ró b u ­ ję odnieść je do k lim a tu końca XX w ieku. Przytaczam ta k ż e prorocze wizje F rie d ric h a Schellinga, z a s ta n a ­ w iając się, czyjego „m itologia ro zu m u ” zw iastuje przy ­ szłość h u m an isty k i.

R ozw ażania z a w a rte w tej książce doprow adziły m nie do stw ie rd z en ia , że jeśli chcem y zm ienić św iat, po w inniśm y zacząć od siebie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na protokole odbioru Wykonawca umieści wszystkie części składowe (elementy) danej pozycji. Zamawiający dokona przelewu na rachunek Wykonawcy w ciągu 30 dni od

3, będzie płatne na podstawie faktury VAT wystawionej przez Wykonawcę po zakończeniu przedmiotu umowy, na podstawie protokołów bezusterkowego wykonania usług, podpisanych

 opryszczka – cechuje się zapaleniem spojówek, rogówki, skóry powiek (wysypka o typie pęcherzykowym), mar- twiczym zapaleniem siatkówki i naczyniówki, może po- jawić

W czwartej wybranej przeze mnie do omówienia pracy autorzy powracają do przypomnianego w ar- tykule, dziś już rutynowego, wskazania do stosowa- nia iwabradyny, choć będącego

„Zaiste więc, skoro sam Bóg jest prawdziwą przyczyną wszystkiego, co je st lub być może, wydaje się, że obierzemy najlepszą drogę filozofowania, jeżeli

Najpierw przez encyklikę o Bożym miłosierdziu („Dives in misericordia”) z 1980 roku, a potem przez ustanowienie i rozciągnięcie na cały Kościół święta

Poza tym gdyby godność człowieka była tylko czystym faktem (statusem), to po co byłby on potrzebny w uzasadnieniu praw człowieka? W takiej sytuacji zapewne wystarczyłaby sama

Dzieci wchodzą do szkoły w różnym stopniu do niej gotowe, czasem dziecko młodsze ma bogatszą wiedzę o świecie, lepiej opanowane różne umiejętności, jest