O P Ł A T A P O C Z T O W A R Y C Z A Ł T E M Nr. 5 B I B L J O T E C Z K A Nr. 5 H I S T O R Y C Z N O - G E O G R A F I C Z N A
JERZY BANDROW SKł
Z CYKLU „PIORUNY I BŁYSKAWICE WSCHODU”
r i M U R L E N K
(K R W A W A E P O P E JA A Z JI)
\
rych coś wiemy, był areną tylu rzeczy ciekawych i nie do wiary, że dosyć je tylko dobrze podać, by wobec tej rzeczyw istości zbladły najbujniejsze tw ory fantazji literackiej.
Ściągnęliśmy najlepsze pióra i, mamy nadzie ję, uda się nam skupić koło naszej bibljoteczki coraz liczniejsze i coraz świetniejsze nazwiska literackie.
W obec głodu wiedzy i, poprostu, informacji o tern, o co było i co jest na szerokim świecie, liczymy na duże nakłady i dlatego dajemy najtań szą książkę w Polsce, A nie jest ona ta k małą. P rzekona się o tem czytelnik — czytając z zegar kiem w ręku.
Każdy tomik naszej bibljoteczki stanow i skoń czoną, zam kniętą w sobie całość i ukazuje się w term inach, wyznaczonych w prospekcie.
Bibljoteczka historyczno-geograficzna.
daje tomik 64 str. co tydzień.
W prenum eracie kw artalnej z przesyłką wynosi
tomik 15 groszy
13 książeczek 1 zł. 95 gr.
P renum eratę można przesyłać przekazem , cze kiem P. K. O, (nasze konto 9880), lub naw et znaczkami. *
Za przysłaniem znaczka pocztowego 15 gr, w ysyła się okazow ą książkę DARMO.
W szystkie zaległe tom iki w ysyłam y natych* m iast po w płaceniu prenum eraty.
H I S T O R Y C Z N O - G E O G R A F I C Z N A
JERZY BANDROWSKI
T I M U R L E N K
Z CYKLU „PIORUNY I BŁYSKAWICE WSCHODU”N ie n u d z ić —
ucząc. N ie M am a —
b a w ią c.
RÓJ
T*wo W yd. „R ój“, W arszaw a, K redytow a 1. K onto czek. P. K. O. 9880.
Niniejsza książeczka je st pierwszą z cyklu „Pioruny i błyskawice Wschodu“. Autor jej, Je* rzy Bandrowski, brat Juljusza KademBandrows skiego, je st raczej i prze dew szystkiem epikiem. Stąd, g d y powieści Juljusza mają niespokojny rytm, którym pulsują zagadnienia współczesno* ści, Jerzy Bandrowski — cz y to w swoich „Przez jasne wrota “, w „Białym Lw ie“, w „Synu Dniei pru“ i t. d. cz y w licznych feljetonach zdumiewa jasną, spokojną narracją, przykuwającą uwagę czytelnika. Z je ź d z iw s z y w czasie wielkiej w o jn y ogromne połacie wschodu, p. Jerzy Bandrowski wysnuł przed oczyma swemi w izję jego wielkich wojowników, którą zawrze w cyklu pod podai nym u góry tytułem.
R E D A K C JA .
f £ * 35^ >vsc' % .
y*$ N astęp n a książeczka cyklu, pióra tegoż au* tora, nosić będzie ty tu ł:
T A M E R L A N .
T am erlan był synem T h arag h aja, po? tom ka K araczarra N ow iana *), syna Dżen? gischana; ojciec T am erlan a piastow ał god? ność E m ira ul? um era, to znaczy, W ielkiego K sięcia W ezy ra.
T am erlan, w łaściw ie T im urlenk, urodził się w roku 1335, ty m sam ym roku, w kto? rym u m arł su łtan E busaid B ehadirchan, o statn i w ielki w ładca z rod zin y Dżengis? chana. Św ietność im perjum w ielkiego zdo? by w cy skończyła się na ty m sułtanie.
„T im ur“ — znaczy po ta ta rsk u żelazo“ — a żelazo zdobyw a św iat — i n ik t nie wie? dział, że m ały chłopczyk ze skrom nej sto? sunkow o rod ziny k siążąt tatarsk ic h , imię ’Eim ura noszący, będzie m ieczem , k tó ry w iększą część św iata ów czesnego zaw ojuje. Byli i p rz ed nim zdobyw cy, ja k „Bicz Bo? ży \ A tty la lub stra sz n y D żengischan. Ci
w ypraw am i sw em i ogarnęli p rz estrzeń na* w et w iększą od k rajów , jak ie pod berłem sw em zjednoczył później T im urłenk, jed* nakże panow anie n ad św iatem A tty li, po* dobnie ja k A lek sa n d ra W ielkiego, skończyło sią w raz z jego śm iercią; dynastje, założy* ne przez czterech synów D żengischana w C hinach, w T ransoksanie, *) P ersji i zie* m iach tata rsk ic h panow ały lat dwieście, podczas gdy potom kow ie T im ura, po zlikwi* dow aniu ich panow ania w P ersji i Transo* ksanie w przeciągu jednego w ieku, utrzy* m yw ali się w In d jac h jeszcze przez trz y sta lat i doczekali p raw ie naszych czasów.
W ielkiego zdobyw cę tatarsk ie g o m ożna w łaściw ie poró w nać ty lk o z A leksandrem W ielkim . Syn Filipa M acedońskiego wyru* szył na po dbój św iata niety lk o jak o wielki zdobyw ca i żołnierz, ale tak że ja k o przed* staw iciel, zn a jd u ją cej się w pełnym roz* kwicie, k u ltu ry helleńskiej. T im urłenk, stra sz n y n ieraz i bezlitosny dla zwyciężo* nych, daleki był od b arb arz y ń stw a , cechu* jącego takich niszczycieli, ja k A tty la i D żengischan. T im ur um iał w praw dzie tyl* ko czytać i pisać—co zresztą na owe czasy
5
było dużo — znał zaledw ie trz y języ k i — perski, tu reck i i m ongolski, a nie um iał po arabsku, k tó reg o to języ k a znajom o ść była uw ażana n a W schodzie za p o dstaw ę wy» chow ania klasycznego — jed n ak że dobrze znał h isto rję, zw łaszcza h isto rję Aleksan* d ra W ielkiego, k tó reg o uw ażał za swój ideał, i był typow ym przedstaw icielem roz* kw itu k u ltu ry persk iej. D odać należy, że, gdy A lek sa n d er W ielki był synem króla i jednego z najw iększych w odzów sw oich czasów, T im ur m usiał sobie dopiero tro n i k rólestw o zdobyw ać, a nie m iał do czynie* nia, ja k A lek san d er W ielki, z n arodam i znie* wieściałem i, lecz z ludam i bitnem i i woj o* wniczem i, bronionem i częstokroć górami, tru d n iejszem i do zdobycia od najpotężniej* szych tw ierdz.
T im urlenk, (znaczy T im ur, kulaw y, co w E uropie przek ręco n o na „T am erlan“), był m ężczyzną w ysokiego w zrostu, silnym , 0 dużej głowie, białej cerze, z żyw em i ru* m ieńcam i na tw a rz y i z w łosam i jasnem i. jak len; w każdem uchu m iał po je d n e j w ielkiej perle niezm iernej ceny. P ow ażny 1 posępny, nie lubił żartów , ani zabaw , nie znosił kłam stw a, a praw dę cenił nadewszy* stk o do takiego stopnia, że m ilsza m u była
praw dziw a w ieść przy k ra, niż m iłe kłam? stw o; pod tym w zględem zasadniczo różnił się od A lek sa n d ra W ielkiego, k tó ry , ja k w iadom o, za p rz y k rą praw d ę własnoręcz?" nie przeb ił dzidą K litosa, a kazał ściąć filo? zofa A n ty sten esa . W zam ierzeniach sw ych u p arty , nie b iad ają cy i nie ża łu ją cy nigdy tego, co się stało, nie łudzący się zdobyczą? mi przyszłości, nie zad ający się ani z poeta? mi, ani z trefnisiam i, T im u rlen k lubił obco? w ać głów nie z lekarzam i, astronom am i i praw nikam i, k tó ry m kazał w swej obecno? ści prow adzić długie, uczone dysputy. W w ielkiej czci m iał też szeików , zw łaszcza takich, k tó rz y znani b y li z nienagannego, czystego i nabożnego życia. Był m istrzem w grze w szachy, k tó rą ta k nam iętnie lubił, że od pew nego ciągu, m ianow icie od tak zw anej „roszad y “ n ad a ł jednem u ze swoich synów imię Szachroch. N a jm ilszą jego lek? tu rę stan ow iły dzieła historyczne, poświęco? n e w ielkim w ojnom , i życiorysy w ielkich w ojow ników ; dzieła te w oził ze sobą naw et podczas w ypraw w ojennych.
T a k zw aną „T o rę“ , to znaczy — księ? gę p ra w D żengischana, m iał w takiem po= szanow aniu, iż staw iał ją n aw et w yżej od A lkoranu, co duchow ni wogóle brali za złe,
a ludzi, staw iający ch w yżej rozum ludzki od objaw ienia boskiego, podaw ali za nie* w iernych.
T im urlenk uzupełnił „T o rę“ Dżengis* chana, w łasną księgą p ra w „T u fu k at“, któ* ra n o rm u je p rzed ew szy stk iem organizację w ojska, h iera rch ję urzędów dw orskich i państw ow ych i w ew n ętrzn ą adm in istrację sądów i skarbu. Księga ta zaw iera dużo do* kładnie p rzem y ślanych p raw d i św iadczy 0 um yśle gruntow nym , głębokim , jasn y m 1 trzeźw ym ; później uzupełnili ją swemi kom entarzam i dw aj sław ni potom kow ie Ti* m ura, panow ie In d y j: szach B aber, założy* ciel Im perjum W ielkiego M ongoła i szach E kber, n ajw ięk sz y w ładca z tej dyn astji.
C ała siła rządów T im u ra i cała tajem* nica jego niezm iennych zw ycięstw polegała p rzedew szystk iem na znakom icie zorganb zow anej służbie w yw iadow czej, k tó rą peł* nili jego ajenci, podróżni, kupcy, a przede* w szystkiem derw isze; co ci w yw iadow cy donosili mu, n o tow ano w księgach, lub też zaznaczano na m apach, tak, że T im u r znał nie ty lk o dok ładnie siły sw ych nieprzyja* ciół, ale tak że stan dróg w danym k ra ju i ro zkład każdego m iasta. Chciwi łupu jego żołnierze byli do niego ta k przyw iązani, że
gotow i byli każdej chwili oddać za niego nie ty lk o życie, ale, co w ięcej, — zrabować ne m ienie; gdyby by ł chciał, m ógłby T im ur zw ykłym rozkazem dziennym ogłosić się nie tylko, ja k to zrobił, cesarzem , lecz Pro« rokiem T atarów . C hcąc do pew nego stop* nia złagodzić dzikość sw ych zbrojnych hord, kazał poetom , uczonym , m uzykantom i k aznod ziejom to w arzy szy ć sw ym woj* skom i na nie odpow iednio w pływ ać.
P ierw sze b o je T im urlenka.
D w adzieścia siedm lat m iał T im urlenk, gdy po raz pierw szy stan ął na polu b itw y do pow ażnej rozpraw y. Było to m ianow icie w w ojnie E m ira H useina, księcia z rodziny D żagatai, w ładcy C horasanu i W awerain« neru, to znaczy „ziem po tej i ta m te j stro« nie rzeki O xus“ , *) z Tim urtogluk«C hanem , w ładcą T u rk iestan u , k tó ry na czele D żetów , czyli G etów , p ustoszył ziem ie Em ira. Na« grodą za pom oc i zw ycięstw o była dla T b m ura ręk a księżniczki T n rk a m C h a n y , sio« s try H useina; jej śm ierć, k tó ra n astąp iła po czterech latac h m ałżeńskiego pożycia,
przecięła w ięzy pokrew ieństw a. M iędzy T im urem a H useinem przyszło do w ojny, podczas k tó re j te n o statn i um arł, zaś Ti* m ur w stąp ił na jego tron. Z ośm iu księżni? czek, zn a jd u ją cy ch się w harem ie H useina, T im ur wziął sobie cztery; z ty ch dw ie po* ślubił. P ozostałe cz te ry ro zd ał m iędzy wier* nych sobie Em irów . C y tadelę splądrow ał i w raz z pałacem królew skim zburzył, m ieszkańców częściowo w trącił do więzie? nia, a częściow o w yrżnął, dzieci i k o b ie ty popędził w jasy r. Był to prolog do przy* szłych okropności jego w ypraw . Z am iast zburzonej re zy d en cji H useina, — Balchu — o brał za stolicę S am arkandę, k tó rą um ocnił m uram i i ozdobił pałacam i i ogrodam i. Z w ołani na sejm (K uriltai) T a ta rz y obwo* łali zw ycięzcę panem zdobytego przezeń k raju , a szeik B ereket, k tó ry już daw niej w y w różył m u tro n , w ręczył m u insygnja m onarsze, t. j. chorągiew i bęben i dodał do jego im ienia ty tu ł G u rg a n a , t. j. W ielkiego W ładcy, Sahil ? K irana, t. j. „Pana C zasu“ i D żihangira, czyli — „Z d o byw cy Św iata“ . M onarszem hasłem , w y ry te m na pieczęci T im ura było: P raw ow itość — Zbaw ienie.
P roro ctw o B ereketa spełniło się. P rzez trzy dzieści sześć lat, bezustannie
w o ju jąc i zd o b yw ając coraz to now e krai* ny, T im u rlen k dziew ięć razy ty lk o w raca! do sw ej ojczyzny, aby odpocząć w je d n e j ze stolic, S am arkandzie lub B ucharze i uzus pełnić p rzerzed zo n e szeregi. N a głowie sw ej zjed n o c zy ł k o ro n y dw udziestu sieds m iu państw , rządzon ych przez dziew ięć dy* n asty j, a m ianow icie: 1) D y n a stję D żagatai, z k tó re j sam pochodził; 2) d y n a stję D żetów w T u rk iesta n ie i M ongolistanie; 3) d y n astję w ładców C huarezm u; 4) d y n a stję w ładców C horasanu ; 5) d y n a stję T a ta ró w w Tatari* stan ie i D e sz t Kip czaku; 6) d y n a stję synów M ozaffira w persk im Iraku; 7) d y n a stję II* chanów w arabskim Iraku; 8) w ładców Hin* dostanu; 9) d y n a stję O sm anów .
P anow anie jego rozciągało się h a W sch ó d po C hiny, na północ sięgało serca R osji, na zachód kończyło się na brzegach M orza Śródziem nego, na południe biegło granicam i p ań stw a e g ip sk ieg o a). T im urlenk isto tn ie panow ał n ad czasem i św iatem .
N ie k tó re ze zdobyw anych p ań stw od* d ały m u się po pierw szej przeg ran ej bitw ie, inne jednak, m usiał zdobyw ać przez długie
Granice państw a egipskiego sięgały aż po północną granicę Syrji.
lata, p rz y pom ocy wciąż w znaw ianych wy* praw w ojenn ych. T a k n ap rzy k ład , siedm w ojen stoczył z sam ym i ty lk o D żetam i, pięć razy ciągnął na C huarezm , dw a razy n a Ta* taró w ; praw d a, H in d o stán podbił podczas je d n e j je d y n e j w ojny, za to je d n a k w A zji stoczył tr z y w ojny, z k tó ry c h pierw sza trw ała tr z y lata, druga pięć, a trzecia i ostat* nia — lat siedm .
Jed n a k że nie sam e ty lk o w o jn y stano# w iły tre ść życia tego n iestrudzonego wo* jow nika. P rze p la tały je w spaniałe połowa* nia, u czty i p rzep y szn e festyny, o k tó ry ch w łaściw ie m ożna pow iedzieć, że zrastały się naw et z w ojnam i i były zw ykle k o ro n ą zw ycięstw a.
T im urlenk, m ianow icie, m iał zw yczaj, iż now y stosu n ek z podbitem i przez siebie w ładcam i zd o b y ty ch k ra jó w um acniał zw iązkam i m ałżeńskiem i, żądając z najbliż# szej rod zin y zw yciężonego w ładcy żon dla siebie lub dla sw ych synów . Poza bardzo licznym harem em , w k tó ry m znajd o w ały się przecudnej u ro d y niew olnice, pochodzą* ce bądź to ze zd o b y ty ch i zrabow anych m iast, bądź też p rzysłan e w d arze przez po* k o rn y ch hołdow ników , m iał T im u rlen k dw adzieścia siedem ślu bnych żon, z k tó ry c h
każda była cesarzow ą, a zarazem żywym, pięknym , roskosznym i o d d an y m pomni« kiem zw ycięstw a podbitego k raju .
W o jn ę kończyło zw ykle olbrzym ie ta« tarsk ie polow anie z naganką, zw ane po ta« ta rsk u „n erk e“ i „gerke“ ; cała arm ja two« rzyla półkole m yśliw skie „n erk e“, podczas gdy ludność — naganiacze, czyli „gerke“—- pędziła ku niem u zw ierzynę jak o to: jele« nie, gazele, niedźw iedzie, lwy, wilki i dziki.
T am erlan m iał w w ielkiej czci uczo« nych, a tak że w ysoko cenił zręcznych rzc« m ieślników . Ja k jed n y ch , ta k i drugich ka« zał podczas zdobyw ania m iast oszczędzać, zebraw szy ich w obozie po boju, rozm aw iał z nim i chętnie i stale przesiedlał wszyst« kich do sw ej ojczyzny.
N a jw ię k szą jego nam iętnością było w znoszenie pięknych budow li i zakładanie cudow nych, olbrzym ich ogrodów . Jeden prześliczny gm ach w D am aszku stan ął na jego rozkaz w przeciągu dw udziestu pięciu dni.
Jeśli te d y w n astęp n y c h rozdziałach opow iadać b ędziem y o w o jenn ych czynach T im urlenka, to b ęd ą to nie ty lk o opisy wy« praw w ojennych, bitew i rzezi, ale także w spaniałych uczt i festynów , u rząd zanych
2 bajecznym przepychem W schodu, prze* cudnych m iast i gm achów , ja k z „T ysiąca i jed n ej n ocy “.
Z ziemi, użyźnionej ta k h ojnie rozlaną krw ią, w ykw itały nieraz k w iaty w ielkiej poezji.
T ak a to była ta dziw na dusza najwięk* szego tatarsk ie g o zd o b y w cy św iata.
W y p raw y w ojenne T im urlenka. C hcąc rozszerzyć granice swego pañí stw a, rozpoczął T im u rlen k p rzedew szystí kiem w ojnę z p aństw am i sąsiedniem i, a mia? now icie z D żetam i i z H useinem Sofi, sza* chem C huarezm u. Przeciw ko D żetom cią* gnął w pole siedm razy, przeciw H usseinoí w i pięć. W o jn y p rz ep latały sojusze, k tó re um acniały często i zw iązki m ałżeńskie. T a k naprzykład, zaraz po pierw szej w ypraw ie przeciw szachow i C huarezm u, w ysłał T h m urlenk do niego poselstw o z p ro śb ą o rę* kę jego córki H a n zad y dla najstarszeg o swego syna D żihangira. H ussein Sofi wy=> praw ił p rz y te j sposobności w esele, którego blask zaćm ił słyn ne uroczystości w eselne Kalifa M am una i M otedhada. Posag p an n y m łodej stanow iły b ogato w ysadzane kamie*
niam i złote k orony, zło ty tro n , najkosztow * n iejsze naram ienn iki i kolczyki, naszyjnik! i p asy, sk rzynie drogich kam ieni i pereł, drogocenne łoża, nam ioty, sofy i baldachim my. N a jw y żsi d o sto jn ic y państw a, w itając oblubienicą, sypali jej na głowę całe gar» ście złotych m onet i pereł. P ow ietrze prze» sycone było zapachem n ajkoszto w niejszych i n ajrz ad szy c h kadzideł. Stąpano po purpm rze i złotej lam ie; ze w szystkich m iast, przez k tó re orszak w eselny przeciągał, wy* chodzili naprzeciw szeikow ie, sędziow ie, im am ow ie i m ułłow ie, a w szy stkie te uro* czystości ze zd w o jo n y m przep ychem po= w tó rz y ły się n a przy jęcie pan n y m łodej w S am arkandzie. N am iot, w k tó ry m odby* w ały się zaślubiny, p rzed staw iał w ew n ątrz sklepienie niebios z gw iazdam i ze złota i drogich kam ieni. Z asłona w ew nętrznej części nam iotu była ze złotogłow iu. G ości w eselnych obdarow yw ano całem i namiota* mi, pełnem i k o szto w n y ch kaftanów , szat i rzadk ich drogocennych tkanin, astronomom wie postaw ili horoskop, w różący m ałżem stw u szczęście, a u roczystości, k tó re po ślu* bie nastąpiły, były ta k św ietne, że podob* nych im W schó d nie widział, n aw et za naj* lepszych czasów Kalifatu.
Z m niejszą w spaniałością obchodził Ti* m ur w n astęp n y m roku zaślubiny z księż? niczką D ilszadagą, córk ą su łtan a D żetów . O prócz tego ożenił się po śm ierci T u rk a n y z księżniczką T um anagą, córką E m ira Mu* zy, dla k tó rej połączył dw anaście królew? skich ogrodów S am arkandy w jed en olbrzy? mi, przecudow ny ogród, zw any „Baghi?bh hiszt“ , to znaczy „R ajski O g ró jec“.
T e zw iązki m ałżeńskie nie ochroniły jed n ak od now ych w ojen, ani su łtan a Dże? tów , ani szacha C huarezm u. T en ostatn i został w reszcie oblężony w swej stolicy, k tó rą T im u rlen k w ziął szturm em i, splądro* Wawszy, przesiedlił z niej w szystkich szei? ków, uczonych, a rty stó w i rzem ieślników do Keszu, swego m iasta rodzinnego, zwane? go tak że Szehr?sebs, t. j. „Z ielone m iasto", a od tego czasu przezw anego „Św iątynią W iedzy i W y k sz ta łcen ia“. T im urlenk obrał to m iasto za drugą sw oją stolicę i ozdobił je przepięknym białym pałacem , a później grobow cem sw ej ukochanej córki A kabeg. O prócz te j córki, strac ił tak że swego pier? w orodnegó syna, księcia D żihangira, które? go śm ierć p ogrążyła go w tak im sm utku, że przez długi czas nie by ł zd olny do sprawo* w ania rządów .
Po zdobyciu C huarezm u, T im u rlen k nie taił się już ze sw em i zam iaram i podboju całego św iata. P o w tarzał nieraz, że, jak w niebie je s t je d y n y Bóg, ta k na ziemi po; w inien być je d y n y w ładca i, że ziem ia ze w szystkiem i państw am i, jak ie na niej ist* nieją, nie je s t dość duża, aby m ogła nasy? cić żądzę panow ania energicznego w ładcy. B ędąc panem T uranu, t. j. k ra jó w po tam? te j stro n ie rzeki O xus, p ragnął te ra z pano* w ania n ad Iranem , t. j. k rajam i, leżącem i po te j stro n ie rzeki O xus, czyli w łaściw ej Per* sji, w k tó re j rozległych granicach zagnież* dziły się na gruzach im perjum Dżengischa* na liczne d y n a stje . W e w schodniej Persji, w C horasanie, t. j. „P aństw ie W schodniem “ pan o w ały dw ie d y n astje; na południu w C heracie G h a ja sed d in Pir Ali z d y n astii K urtów , na półno cy zaś w Sefsew arze Chód* ża A li M u ejed z d y n astji Serbedarów , krw i D żengischana. P an Sefsew aru pod dał się ta* tarsk iem u zdobyw cy i stał się jego wasa* lem. W ład ca H e ra tu próbow ał staw iać opór, został je d n a k w krw aw ej w ojnie pobity. T im u r w ziął szturm em n ajp o tężn iejszą tw ierdzę C horosanu Fuszendż, stolicę k ra ju H e ra t w raz ze w szystkiem i skarbam i, na* grom adzonem i w niej przez przeciąg dw óch
wieków, dalej tw ierdze S zaburkan, Kabli* szan i leżącą m iędzy Balchem a K elatem tw ierdzę K ahkaha, co znaczy „chichot“, po* nieważ, dzięki sw em u znakom item u położę* niu, chichocąc, m ogła śm iać się z darem* nych w ysiłków n ieprzyjaciela. W iększe mia* sta, ja k N iszabur, Sefsew ar i Tus, poddały się bez boju. T us znane b yło też pod na* zw ą M eszhed, t. j. cm entarz, ze w zględu na m nóstw o zn a jd u ją cy ch się w nim grobów najw ięk szy ch m ężów Islamu.
Spoczyw ają tu nie ty lk o zw łoki Imama* Rizy, ósm ego z rz ęd u z dw unastu Im am ów, potom ków M ahom eta z p ro stej linji, zwio* ki H arun*A lraszyda, Abu*M oslima, naj* krw aw szego z w odzów , ale tak że zw łoki najw iększego W ielkiego W ezyra, najwięk* szego m atem aty k a i najw iększego poety perskiego, N izam uliniika, założyciela obser? w a to rju m astronom icznego w M eradze, Na* sireddina i Firdussiego, najw iększego epicz* nego p o ety W schodu. T im u r nie odw iedził ani grobu Im am a, ani grobu Kalifa, ani astronom a, ani p o ety , za to pom odlił się na grobie o krutneg o Abu*M uslima, k tó ry wy* gubił przeszło pół m iłjona ludzi. I isto tn ie zdaw ało się, ja k g d y b y duch krw aw ego wo* dza w stąpił w niego, bo oto, gdy w Seise*
w arze w ybuchło pow stanie, T im urlenk, stłu* m iw szy je, kazał ułożyć stos z dw óch ty* sięcy ludzi, k tó ry c h żyw cem oblepiono gli* n ą i w apnem i w te n sposób zbudow ano z nich wieżę, m ającą służyć ja k o groźny pom nik stłum ienia pow stania.
Po zdobyciu C horosanu, Sistanu, Sabu* listanu i k ra ju A fganów w górach Sulej* m ankuh, rozpoczął T im u r w ojnę z P ersją w łaściw ą; w o jn a ta trw a ła trz y lata.
P ersja w łaściw a, podobnie ja k Chora* san, podzielona była m iędzy dw ie d ynastję, m ianow icie d y n a stję M ozaffirów , rządzącą w perskim Irak u oraz F arsu i d y n astję II* chanów , do k tó re j należał Irak arabski i A zerb ejd żan , czyli A tro p a te n e. Szach Szedżaa, opiew any ta k często przez H afiza, w ładcę z ro d zin y M ozaffirów , w ysłał na* przeciw nadciągającego zdobyw cy poseł* stw o z w yrazam i hołdu i w spaniałem i da* ram i, w śró d k tó ry c h zn ajdow ała się więk* sza ilość znakom icie d o b ran y ch poszóst* nych zaprzęgów m ułów, wielki baldachim ze szkarłatu, królew ski nam iot i ogrom ny paraso l z drogocen n y ch tkanin. T im ur od* praw ił posła, g w a ran tu jąc jego m onarsze pokój i bezpieczeństw o, rów nocześnie jed* nak, w edług swego zw yczaju, zażądał dla
swego w nuka M irzy P ir M oham m eda ręki córki Szacha.
N ie ta k pokojow o usposobiony by ł lb chan su łtan A chm ed, k tó ry staw ił Tim uros wi opór, n ap rzó d w swej w arow nej stolicy Sultanje, n astęp n ie uciekł do T ebryzu, wre» szcie do Bagdadu. T im ur zajął północne pro w in cje P ersji — M azenderan, Rei, Ru= stem d ar, zdobył Sultanije, T e b ry i N a ch d żb wan, a w reszcie p rzeszedł po d D żulfą przez A rakses, gdzie ta rw ąca rzeka ujarzm iona była w ów czas przez słynny, kam ienny m ost, któ reg o łuki w ysokie n a pięćdziesiąt do sześćdziesięciu łokci, b y ły po obu stro n ac h zam knięte skalistem i bram am i. K ars, twier* dza w y rąb an a w skałach, otw orzyła swe w ro ta w arczeniu w ielkiego b ębna G urgeh i bojow em u okrzykow i ta ta ró w „siirun“ , co znaczy — „prow adźcie n ap rzó d !“ Rów* nież bez b o ju poddała się G eo rg ja w raz ze sw ą stolicą T yflisem . T ak zakończyła się ta kam p an ja.
W zim ow ych leżach, rozłożonych na pięknych rów niach K arabagu, złożył Timu* row i hołd książę G eorgji, k tó ry dla u trzy j m ania się na tronie, w y p arł się w iary chrze* ścijań sk iej i p rz y ją ł Islam. M iędzy różnem i daram i i kosztow nościam i, jakie złożył
u stóp T im ura, zn ajdow ała się też pancer* n a koszulka, w łasnoręcznie zrob iona przez k ró la D aw ida, k tó rem u K oran ten wynala* zek p rzy pisuje. P rócz niego złożył też Ti* m urow i hołd książę Szirwanu, k tó ry wystą* pił w spaniale, przynosząc d a ry sercu tatar* skiem u n ajd ro ższe i sk ład ają c je w sposób najm ilszy, albow iem w szystko było w licz* bie dziew ięć: dziew ięć szabel ofiarow ał, dziew ięć łuków, dziew ięć nam iotów , dzie* w ięć baldachim ów , dziew ięć m is złotych, dziew ięć sztu k k osztow nych tk an in , d z i d więć koni szlachetnej rasy i dziew ięć nie* wolnie, ale ty lk o ośm iu niew olników , bo za dziew iątego pod ał sam siebie.
T a przy p o ch leb n a szczodrość ta k się T im urow i spodobała, że w nagrodę miano* w ał swego w asala królem Szirw anu. W krót.' ce p otem zdobył T im ur o p orn y D iarbek r w M ezopotam ji, dalej m iasta A c h la th i Aa* dyldżuw as, w reszcie tw ierdzę W a n w Ar* m enji. T w ierd za ta b roniła się uporczyw ie przez dw adzieścia dni, skutkiem czego roz* sro ż o n y zdobyw ca kazał obrońców jej ze zw iązanem i rękam i p o strąc ać z w ysokich m urów w przepaść.
T ym czasem um arł Szach Szedżaa, wład* ca Farsu, zaś syn jego Seinolaabidin, odmo*
wił T im urow i hołdu i nie uznał jego zw ierzchnictw a. N a ty c h m ia st h o rd y Timu? i'a zw róciły się ku południow i i zajęły bez b oju perski Irak w raz ze stolicą Isfahanem . Ali?Kuczawa, m łody kow al z przedm ieścia Isfahanu, dopro w ad zo n ÿ do w ściekłości ujarzm ieniem o jczy zn y przez T a ta ró w i, za? uw ażyw szy, że załoga ta ta rsk a nie je s t z b y t liczna, zbudził w nocy biciem w bęben lud? ność m iasta i pow iódł ją na w roga. W wal? kach ulicznych w ym ordow ano przeszło trz y tysiące T ata ró w . D yszący zem stą T im ur, kazał te ra z w ziąć m iasto szturm em , splą? drow ać je i spraw ić rzeź, a aby ani jeden T a ta r nie zan iedbał pom ścić w ym ordow a? nych przez pow stańców , rozkazał, iż k ażdy żołnierz m a stan ąć p rzed sw ym dow ódcą z pew ną ilością głów m ieszkańców . O szczędzać n akazał ty lk o dzielnicę szeików i uczonych w praw ie, przyczem sp ecjaln ą straż postaw ił p rz ed dom em w ielkiego uczo? nego C hodży Im am eddina W aiza, m im o że uczony te n od roku już nie żył. Objuczo? n y ch złotem żołnierzy rzeź ta k zm ęczyła, że zam iast zcinać łby, woleli je kupow ać, aby zebrać w yznaczoną przez T im u ra ich ilość. Z p oczątku płacono za głowę dw adzieścia k opiejek, potem pół kopiejki, w końcu n ik t
22
ju ż kupow ać nie chciał. Ń a placach miej# skich ułożono całe piram id y ściętych głów, k tó ry c h było przeszło siedm dziesiąt ty# sięcy.
Po ta k straszn y m p rzykładzie Sziras poddało się ju ż bez walki, a w pałacu, zwa# nym „T ron em K arad ży “ ucałow ali przed T im u rem na znak p o d d ań stw a ziem ię nie ty lk o najw yżsi d o sto jn ic y państw a, ale tak# że książęta z rod zin y M ozaffirów , w ładcy K erm anu i Jezdu, A tabegow ie z L aristanu i w ładcy L aristanu. W e w szystkich ty ch k ra ja c h odm aw iano już w m eczetach modli# tw ę w im ieniu T im ura, k tó ry rów nocześnie do w szystkich podległych sobie k ra jó w ka# zał rozesłać listy z w ieścią o zw ycięstw ie, aby chatibow ie, t. j. k aznodzieje mogli z ka# zalnic w ygłosić m odlitw ę za pow odzenie w ładcy.
P odczas k ie d y T im ur w alczył w P ersji, zbuntow ało się C huarezm , któ reg o wielko# rz ąd cy uciekli do T okatm ysza, tatarsk ie g o chana K ipczaku. T im ur zburzył C huarezm , k az ał m iejsce, na k tó rem m iasto stało, za# orać i zasiać jęczm ieniem i przesiedlił całą ludność do S am arkandy, do k tó re j z tryum# fem pow rócił. T u zaczął się przygotow yw ać do now ej w o jn y z T okatm yszem , swoim
niew iernym wasalem . T okatm ysz, w ładca K ipczaku, t. j. W ielkiego T a ta rista n u , znaj* dującego się m iędzy m ałym T ata rista n em , K rym em , a T u rk estan em , zaw dzięczał sw ój tro n T im urow i, k tó ry p opierał go przeciw* ko U ruschanow i, tatarsk ie m u w ład c y Ro* sji. O baj ci chanow ie pochodzili z krw i Du* dżi‘ego, syna D żengischana.
T im ur, dow iedziaw szy się, że Tokat* m ysz grom adzi w K ipczaku w ojska, roze* słał czem prędzej po calem sw em rozle* głem państw ie „taw aszy ch“, t. j. kom isarzy w erbunkow ych, sam zaś udał się w okolice Jezior B ucharskich, gdzie, stosow nie do sta* rej tra d y c ji dom u D żengischana, przez ca* łą zim ę polow ał na łabędzie w raz z synam i O gotai i D żagatai. Co ty d zień w ysyłał stąd do S am arkand y pięćdziesiąt w ielbłądów , objuczonych łabędziam i, k tó re rozdzielano m iędzy w ojsko. W sty czn iu w yruszył z ca* łym dw orem i wrojskiem z T aszk en tu , ode* sław szy p o przednio do S am arkandy cały harem , z w y jątk iem najulubieńszej żony im ieniem C zołpan (gw iazda poranna), córki Chadżibega, D żeta. W K arasum an, gdzie z pow odu w ielkich śniegów i deszczu mu* siał się zatrzym ać, p rz y ją ł posłów Tokat* m yszą. W edług cerem onjału tatarsk ie g o
w prow adzon o ich biegiem, poczem posło* w ie padli p rzed T im urem na tw arz i, uspra* w iedliw iając swego pana, w ręczyli dary: sokoła do polow ania (czonkar) i dziew ięć koni nadzw yczaj w y trw a ły ch w biegu. Ti* m ur posadził sobie w praw dzie sokoła na pięści, odpow iedział jed n ak , że T okatm y sza za niew dzięczność uk arać musi.
W o jsk a T im u ra ruszyły przez Jazy, K araczuk i Sabran ku górom K uczukdagh, to znaczy, ku „M ałej górze“ i ku górom U iudak, to zn aczy „W ielkiej G ó rz e“. Ti* m ur w yszedł na szczyt tej o statn iej góry, aby z niej móc p rz y jrzeć się nieskończo* nym stepo m wielkiej T a ta rji. Z roskoszą przez cały dzień przyglądał się falującem u m orzu zielonych stepów , a tym czasem żoł* n ierze jego znosili kam ienie, aby z nich zbudow ać w ieżę na p am iątkę dnia i godzi* ny. W ielkie polow anie, w k tó rem wzięła udział praw ie cała arm ja, zaradziło z łatwo* ścią dotkliw em u brakow i żyw ności, poczem T im u r o d b y ł przegląd swego w ojska.
A rm ja T im ura, choć dzika i składająca się z najro zm aitszy ch żyw iołów, była karn a i znakom icie zorganizow ana; dzieliła się na „to m an y “ , t. j. dyw izje, liczące dziesięć ty* sięcy ludzi, „h e zary “, t. j. pułki po tysiąc
ludzi i „sady“ , czyli sotnie. K ażdy żołnierz m usiał m ieć siedm ioraką broń, m ianow icie miecz, lancę, łuk, strzały, pancerz, maczu# gę i ark an do chw ytania uciekającego wro# ga. R ozum ie się, że arm ja ta skład ała się przew ażnie z jazdy, aczkolw iek nie b ra k ło tak że p iecho ty i oddziałów technicznych, niezbędnych p rzy zdobyw aniu ów czesnych tw ierd z o b ard zo w ysokich, g ru b y ch mu# rach i w ieżach, budow anych z potężnych głazów. P rzy zdobyw aniu tak ich tw ierdz głów ną rolę odgryw ali saperzy, k tó rz y pod# kopyw ali się pod m u ry m iasta, kopali pod niem i w ielkie lochy, a n astęp n ie podpierali fu n dem enty m urów grubem i, drew nianem i słupam i, k tó re podpalali, skutkiem czego zapadała się ziem ia, a w raz z nią w aliły się też m u ry tw ierdzy. O prócz saperów były od d ziały m aszyn oblężniczych, oddziały pontonow e, o ddziały ciężkich kusz oraz m iotaczy greckiego ognia. Później do decy# dującego uderzenia używ ał T im ur tak że sprow adzony ch z In d y j słoni bojow ych. N adzw yczaj p s try b y ł ogrom ny zw ykle ta# bor jego arm ji, sk ład ają cy się z przedhisto# ry c zn y ch niem al wozów, ciągnionych przez konie, m alutkie, lecz silne him alajskie woły, osły, m uły i siwe, ciężkie w oły perskie, za
k tó rem i długiem i rzędam i szły objuczone w ielbłądy. K iedy T im ur objeżdżał arm ję, dow ódcy poszczególnych oddziałów przyklę* kali, w edług tatarsk ie g o zw yczaju, obok sw ych koni, trz y m a ją c je za uzdę i odma* w iali głośno m odlitw ę za panującego.
T a k te d y przep ro w ad zo n y m odlitw am i i błogosław ieństw am i synów , w nuków i od* d anych w odzów , rozpoczął T im ur działania w ojenne przeciw T okatm yszow i. K om endę n ad p rzed n ią strażą, zw aną po ta ta rsk u , „m angalaj“, po w ierzy ł w nukow i swemu M irzie M oham m edow i. W k ró tc e sta rły się p rzednie straż e obu w ojsk. W krw aw ej bu tw ie padli najdzielniejsi bo h atero w ie Timu* ra, H erim iilk, R am azanchodża, E rlat i Aiku* tim ur. Jed n ak że zw ycięstw o było po stronie T im ura, k tó ry p ow racających z bitw y, ob* syp ał pochw ałam i i podarkam i, nadał im ty* tu ł T archanów , czyli m ających każdej chw b li w olny do stęp do w ładcy, a synow i zabite* go w boju w ezyra K aladżygaja, pow ierzył w ielką pieczęć p ań stw a oraz m niejszą pie* częć sw ego gabinetu, ta k zw aną „Pieczęć M otyla“ .
Po sześciu dniach doszło do w alnej bi* tw y, podczas k tó re j T im ur poraź pierw szy odstąp ił od p rzy jęteg o przez w szystkich
T ata ró w szyku półksiężycow ego i ugrupo* Wał sw ą arm ję w siedm kolum n, rozstaw ie* nych w szachow nicę. O k rzy k b ojow y „Sii* riin!“ zagłuszył straszliw y w rzask surm y bojow ej „k o re n a j“, a Seid B ereket, szerif, k tó ry sw ego czasu w ręczył T im urow i cho* rągiew i bęben, p rzep o w iad ając m u pano* avanie n ad św iatem , i od tego czasu towa* rzyszył m u we w szystkich w ypraw ach wo* jennych, ukląkł z obnażoną głową, pro sząc niebo o błogosław ieństw o. Z w róciw szy się W stro n ę nieprzyjaciela, rzucił garść kurzu, "Wołając: — O b y w am klęska ta k poczerniła tw arze! — poczem zaw ołał do T im u ra: —■ Idź dokąd chcesz, jak o zw ycięzca!
T o k atm y sz został p o b ity na głowę, zaś T im ur, zarządziw szy energiczny pościg, sta* nął obozem n ad W ołgą na p rzecudnej rów* ninie U rdepe. O grom ny obóz był św ietny. Mimo, że zajm ow ał przeszło m ilę kw adrato* Wą, cały ogrodzony by ł w zo rzy stą m ater ją; niezliczone b y ły łupy w bydle i niewolni* kach, k tó re spędzono z obu brzegów W ołgi, * także licznych w ysp; n ajp ięk n iejsze dziew* częta odesłano do harem u T im ura, resztę rozdzielono m iędzy em irów. Pięć tysięcy najlepiej zbudow anych i w ykształconych niłodzieńców , przeznaczono do w ew nętrznej
służby dw orskiej. N a stę p n ie o d by ła się w spaniała uczta, je d n a z n ajśw ietniejszych, j jakie w spom ina h isto rja T uranu . P o traw y na złotych półm iskach, w ysadzonych dro# giemi kam ieniam i, podaw ały n ajp ięk n iejsze d ziew częta i chłopcy; m uzycy w ym yślali now e m elodje, z k tó ry c h jed n a z tego po* wodu po dziś dzień nosi nazw ę „Listu o zdobyciu K ipczaku“ , T im u r siedział na tro n ie w ładców w ielkiej T a ta r ji, k tó rz y zw ykle rezydow ali w U rd e p e n ad W ołgą. N a jp ięk n ie jsz e k o b iety harem u o taczały je* go tro n , a m uzyka przechodziła z dziarskiej to n acji zw ycięstw a (Rihaw i) w lubieżną to# n ac ję m iłości (U szak).
N a stę p n eg o roku (1391) rozpoczęła się druga w ojna p erska, k tó ra trw a ła pięć lat. P odczas te j w o jn y pierw szy raz do chora/ gwi i buńczuków , służących w w ojsk u do# j tychczas za znaki, dodano też sm oka — sym bol panow ania n ad św iatem . W krwra# w ych sztu rm ach zd o b y to i w y rżnięto mias# ta A m ul, Sari i M ahanasar. D o zw ykłych okrucieństw w o jn y przyłączyła się tu też zem sta n a d ta jn ą organizacją „sztyletnik ków “ , k tó rz y m ordow ali niety lk o tatarsk ic h żołnierzy, ale tak że i w ysokich dostojników . K iedy ty ch spiskow ców w yłapano, stracon o
ich w sposób ta k straszliw y, że naw et kro# niki ta ta rsk ie i persk ie nie p o d a ją szczegó# łów, zaznaczając tylko, że była to najstrasz# niejsza rzeź, ja k ą kiedykolw iek św iat wi# dział. Z północnej P ersji skierow ał się Ti# m ur na południe, u d erzając na L oristan, Hu# zistan i Fars, gdzie dotychczas jeszcze oko# ło pół tuzin a k siążąt z rodziny M ozaffirów , panow ało w poszczególnych m iastach. Ti# m ur w szystkie te k ra je zdobył, s k a rb y za# brał, nałożył na m ieszkańców olbrzym ią k o n try b u cję uczonych i arty stó w w ysłał do S am arkandy, w szystkich zaś książąt z ro# dżiny M ozaffirów kazał ściąć, w y jąw szy dwóch, oślepionych przez w łasnych braci, a k tó ry m pozw olił spok ojnie dokończyć ży# cia w Sam arkandzie.
T e ra z zw rócił się na zachód ku Kurdy# stanow i, a p otem ku Bagdadow i, k tó ry zdo# był, w ziąw szy p rz y te m do niew oli żony suł# ta n a i jego syna. W edług swego zw yczaju przesiedlił n a ty c h m ia st z B agdadu do Sa# m ark a n d y w szy stk ich uczonych i artystów , m iędzy nim i słynnego C hodżę A bdulkadi#
ra, tw órcę te o rji ton acy j m uzycznych. Po podbiciu M ezopotam ji i K urdystanu, tu szy ł T im ur na podbój A rm e n ji i G eorgji. K am panję rozpoczęło szczęśliw e zdobycie
A landżaku, k tó reg o pan, K ara Jusuf, książę z d y n a stji C zarnego Kozła, uciekł na pierw? szą w iadom ość o zbliżaniu się T im ura. N a w ielkich błoniach pod A chlathem , p ra sta re j stolicy tu rk m eń sk ich książąt, od eb rał T im u r hołd od księcia A adilduw aza i T ah e rten a, w ładcy E rzendżanu. T e n ostatni, nie bez po? w odu, p o d dał się po d opiekę T im ura, albo? -wiem znacznie niebezpieczniejszym i od cesa? rza tatarsk ie g o byli dla niego sąsiedzi Tur? cy. T im u r m ianow ał go niezależnym księ? ciem, k tó rą tą godność p otw ierdził mu spe? cjalnym dyplom em , m ający m zam iast pod? pisu odcisk jego ręki, zam aczanej w czerwo? nym atram encie; prócz tego dał m u w da? rze zło tą koronę, w y sadzaną perłam i.
N a halach gór Mingól, czyli T ysiąca Je? zior, gdzie są źródła wielu rzek, a m iędzy niem i i E ufratu, obchodzono uroczyście uro? dżiny księcia Ibrahim a, drugiego syna Szach? rocha, oraz zw ycięstw a, odniesione przez w ojska T im u ra w G eorgji. Z m aczugą w rę? ce i z k o ro n ą cesarsk ą na głowie, siedząc na zło ty m tronie, przyglądał się cesarz Ta? taró w uczcie. T ro n otaczały najp ięk n iejsze odaliski jego harem u; po p ra w ej stronie •onu stali śpiew acy, po lewej m uzykanci, ‘ew ięciu k o n nych czauszów czuw ało n ad
porządkiem festynu. Podczaszow ie z krysz* tatow ych flasz i złotych dzbanów , nalew ali czerw one w ino z Szirazu i złote w ino z Li* banu. P odczas trzy ty g o d n io w y ch uroczysto* ści i uczt zapom niano o zgiełku w ojennym .
T ym czasem nadciągnęła now a burza. K iedy T im ur ruszył ze sw ojem w ojskiem do G eorgji, doszły go wieści, że ta ta rsk ie hor* dy T ak a tm y sz a p rz eszły przez k au k a zk ą Że* lazną B ram ę i p u sto szą część Szirwanu. Po* niew aż w łaśnie nadeszła zima, nie m ogło być m ow y o w ojnie, skutkiem czego T im ur roz* począł układy. T o katm ysz, rozzuchw alony łatw em pow odzeniem i, ulegając nam ow om sw ych A ghlenów i N ow ianów , t. j. książąt i w ysokich dostojników , p o k o ju nie przyjął. N a w iosnę (1394) rozpoczęły się działania w ojenne. T o k atm y sz został p o b ity n a gło* wę, a T im ur, stan ąw szy n ad W ołgą p rzy brod zie T u ra tu , zdetronizow ał T o k atm y sza i m ianow ał chanem Kip czaku A ghlena Ko* riczaka, baw iącego w jego obozie syna U rysch an a, dając m u na znak sw ej łaski złoty płaszcz i złoty pas. W ysław szy na* p rzó d K oriczaka w raz z oddziałem Uzbe* gów, sam p rzeszedł ze sw em w ojskiem przez W ołgę, D on i D niepr i, skierowaw* szy się ku północy, sp u sto szy ł ogniem i mie*
czem U k ra in ę i R osję, docierając aż w po* bliże M oskw y. N iezm ierne były łupy wo* jen n e w złocie i srebrze, w fu tra ch sobolich, grono stajow ych, rysich, lisach czerw onych i niebieskich, w futrach b iałych niedźw iedzi. N a południe d o tarły h o rd y ta ta rsk ie aż do A zow a i Kubani, skąd w róciły znów do G eorgji, aby zdobyć broniące się jeszcze tw ierdze. Spalono A stra ch an , Seraj i Ma# dżar (ta ta rsk ie m iasto n a d T erekiem ). Pod# <zas k ied y T im u r srożył się m iędzy Dnie# prem , W ołgą a brzegam i m orza Kaspijskie# go i A zow skiego, syn jego M oham et M irza Sułtan, d o ta rł aż do brzegów zatoki perskiej i podbił kró lestw o H orm uz.
N a reszcie po pięciu latach tru d ó w wo# jennych , p o stano w ił zw ycięski T im u r wró# cić do sw ej ojczyzyy, po ta m te j stro n ie rze# ki O xus. N a brzegu rzeki pow itały go ce# sarzow e, jego m ałżonki, i księżniczki, żony jego synów i w nuków . N a pow itanie obsypa# ły go złotem i m onetam i, perłam i i drogiem i kam ieniam i, a w d arze p rz y p ro w ad z iły mu tysiąc pięknych koni z bogatem i rzędam i i ty sią c m ułów jed n ej i te j sam ej m aści w bogatej uprzęży. T im u r u d ał się n ap rzó d do swego m iasta rodzinnego Keszu, na grób swego ojca T arag h aja i syna pierw orodnego
D żinhangira, poczem odbył pielgrzym kę do grobów nabożnych i św iętych m ężów , przy? czem h o jn ie ro zdaw ał jałm użnę, niem ałą część łupów ro z d a ł też pom iędzy uczonych.
Z w iosną n astępneg o roku p rzeniósł się z „Białego N iebiańskiego P ałacu“ do „Ogrój# ca P ółnocy“, t. j. do S am arkandy, gdzie zbudow ał now y pałac z białego, n apół prze* zroczystego m arm u ru z T eb ry zu i, ozdobiw# szy go św ietnem i m alow idłam i, ofiarow ał go w nuczce sw ej, księżniczce Begizi, ja k kie? dyś „R ajski O g ró jec“ darow ał m ałżonce sw ej T um anadze. Syna Szachrocha, k tó ry dotyczas ku jego zadow oleniu spraw ow ał rz ąd y w C h orasanie ja k o w ielkorządca, ustanow ił k ró lem C horasanu, przyłączyw # szy do niego jeszcze Sistan i M ezendaran w raz z m iastam i Firuzkuch i Rei. T akw cześ# niej jeszcze ustanow ił syna sw ego Miran# szacha królem M edji i M ezopotam ji, a sy n a O m arszeika — szachem P ersji w łaściw ej. W te n sposób czterech jego synów zasiadło już na królew skich tro n ach . P od ty m wzglę# dem T im u r naśladow ał w iernie Dżegischa# na, sta ra ją c się podobn ie ja k on, o utworze# nie licznej i silnej rodziny, k tó rą b y mógł obsadzić w szystkie podległe sobie trony.. Stąd też m yśli T im u r o now ych zw iązkach
m ałżeńskich, a w h isto rji jego śluby odgry* w a ją nie m niejszą rolę od w ojen. T o też i te ra z odbyły się znow u dw a w esela, mia* now icie w esele księżniczki Begizi, k tó rą po* ślubił książę Isk en d er M irza i w esele Ti* m ura, k tó ry w 63*im ro k u życia poślubił m łod ziu tk ą T ukelchanum , córkę mongolskie* go księcia; m łodej m ałżonce ofiarow ał sę* dziw y m ałżonek w darze now o założony, n ajp ięk n iejszy w Sam arkandzie park , zwa* n y „D ilgiisza“, t. j. „O tw ie rając y serce". O prócz tego zbudow ał w S am arkandzie pa* łac „T achti K ad żar“, a w Jazi (nad Sihunem, niedaleko T asz k en tu ) kopułę n ad grobem pew nego słynnego szeika — po dziś dzień m iejsce p obożnych pielgrzym ek.
T e ra z dopiero mógł T im u r urzeczywist* nić je d e n z n ajd ro ż szy ch sobie i najmil* szych planów , a m ianow icie podbój Indyj. P ow ód do tego dały m u sw ary, jakie po śm ierci ostatniego w ielkiego w ładcy półwys* pu indyjskiego, Firuz * Szacha w ybuchły m iędzy jego spadkobiercam i. K orzy stając z te j sposobności, zebrał T im ur w ielką arm ję, z k tó rą postanow ił ruszyć na wyprą* wę w nieznane sobie dotychczas k raje. N a w ieść o tern ze w szy stk ich s tro n zaczęły przyby w ać poselstw a z życzeniam i zwy*
cięstw a: zatem zgłosili się w ysłannicy księs cia T a ta ró w i M ongołów z K ipczaku, z kra* ju D żetów , K ałm yków , z P ersji, A ra b ji i K aszm iru. W e w rześniu 139 roku sta ł T b m ur ze sw em w ojskiem na brzegach Indus su, w tem sam em m iejscu, gdzie Dżelaleds din M inkberini, szach C huarezm u, ścigany przez D żengischana, rzucił się w rzekę i prze« płynął ją, podczas gdy jego prześladow ca, zdobyw ca św iata, zaw rócił. T im u r przepra? wił się przez Indus i stą d dopiero odesłał z p ow rotem posłów, ja k o naocznych świads ków tego faktu. W s tę p u ją c w ślady Aleks san d ra W ielkiego, przep raw ił się przez pięć rzek P endżabu. N a w schodnim brzegu rzes ki H yphazis, zbudow ał A lek sa n d er ołtarze, k tó re stan o w iły granicę jego podb o jó w w Indjach. T im u r przeszedł tę granicę i, zło* b y w a ją c m iasta i k ra je , ciągnął na Delhi, stolicę sułtana M ahm uda. Jeszcze nie sto? czono żadnej w iększej b itw y , a już w ojska ta ta rsk ie w lokły za sobą przeszło sto tysięs cy niew olników , przew ażnie G w ebrów czyli czcicieli ognia. N a uwagę jednego z wos dzów, iż ta k w ielka ilość jeńców w obozie m oże być niew ygodna podczas w iększej bitw y, T im ur rozkazał w szystkich jeńców w ym ordow ać, przyczem dodał, iż k tó ry b y
tego nie uczynił, zginie z ręki kata, zaś cały jego m a ją te k i harem , stan ie się w łasnością donosiciela. W przeciągu kilku godzin w szy stk ich jeńców w ym ordow ano. N a w et je d e n z najłag o d n iejszy ch ludzi na świecie, uczony N a sired d in U m ur, k tó ry uw ażał za grzech rozlew anie krw i zw ierząt, m usiał, dla u rato w an ia w łasnego życia, k azać zarżnąć p iętn astu niew olników . T ow arzy szący Timu* row i stale podczas w ypraw w ojennych astrologow ie i w różbiarze ośm ielili się tym razem ośw iadczyć, iż układ gw iazd dalszej w ypraw ie nie sp rz y ja , T im ur je d n a k wy* śm iał ich, tw ierdząc, że nie dba o gw iazdy, dzieło rą k A łłacha, a trz y m a ć się będzie tyl* ko K oranu. O tw arłszy n a ślepo św iętą księ* gę, trafił n a ty c h m ia st na zdanie, w różące m u zw ycięstw o i pow odzenie. W ró żb a speł* niła się, w o jsk a h induskie zostały pobite na głowę, a D elhi zdo byte, złupione i w ycięte w pień. Spokojni i łagodni G w erbow ie, do* prow adzen i do rozpaczy, sam i pod kładali ogień ze sw ych ołtarzów pod sw e dom y i palili się w nich żyw cem z żonam i i dziećm i.
G dzieindziej znów o b d arto ich wszyst* kich żyw cem ze sk ó ry , k o b iety i dzieci po*
Pędzono w jassy r, a m iasto obrócono w pe# Tzynę.
Z d obycz w ojenna przechodziła wszel# kie oczekiw ania. Z eb ran o niesłychane mnó# stw o złota i srebra, b ransolet, pierścieni, naszyjników , n apierśników , d jadem ów i pa? sów z b ry lan ta m i z G olkondy, z rubinam i z B edachszanu i cejlońskiem i szafiram i. Zdo# b y to olbrzym ią ilość w ielbłądów , słoni i nie# w olników . P ro sty szeregow iec m iał półtora# sta niew olników , ciura obozow y co najm niej dw udziestu. D ziesięć k araw an słoni w raz z listam i, donoszącem i o zw ycięstw ie, w ysłał T im ur do k siążą t P ersji, M edji i A rm enji, aż ku granicom M ałej A zji. T ysiące arty# stów , rzem ieślników , przew ażnie kamienia# rz y i m urarzy, ro zd ał książętom i em irom , a b y ich zachęcić do, ślubow anej na począt# ku w ypraw y, budow y w ielkiego m eczetu w S am arkandzie.
T im u r ścigał Indów aż do źródeł Gan# gesu, k tó reg o w o d y zabarw ił krw ią, wycina# n y ch w pień, czcicieli św iętej rzeki. Zwy# cięską w o jn ę zakończyło olbrzym ie połowa# nie, podczas k tó reg o zabito setki lwów, ty# grysów , lam partów , nosorożców , błękitn y ch jeleni, b ażan tó w i dzikich paw i. Odpocząw# szy, T im ur zaw rócił i, m inąw szy przecu d n ą
dolinę K aszm iru, w rócił do S am arkandy, gdzie na p am iątk ę tej w ojny, p row adzonej w celu w y tępien ia bałw ochw alców , zbudo* w ano p rz y pom ocy hinduskich i perskich b udow niczych i rzeźbiarzy w ielki, wspania* ły m eczet.
N O W E P O B O JE T IM U R L E N K A . D okonaw szy w przeciągu jednego roku rzeczy ta k niezm iernie doniosłego znaczę* nia historyczneg o i kulturalnego, ja k przejś* cie przez Indus, zdobycie D elhi i rozpoczę* cie budow y w ielkiego m eczetu w Samarkan* dzie, T im ur, w ty m jeszcze roku, rozpoczął akcję, m ającą na celu now e podboje.
Los sp rz y ja ł mu, poniew aż niespodzie* w anie u m arło w ty m czasie kilku panują* cych książąt, co oczyw iście m usiało wywo* łać zam ieszki, a prócz tego w n iek tó ry c h p row in cjach w ybuchły ro z ru ch y wymagają* ce ze stro n y cesarstw a interw en cji. U m arli: Kazi, B urhaneddin, p an Siwanu i B erkuk, su łtan Egiptu. Śmierć ty c h dwóch w ładców dała T im urow i pow ód do w ypraw wojen* nych do A zji zachodniej, trw a ją cy ch siedm la t na terenie, sięgającym od P on tu aż do granic Syrji. P rócz tego um arł: Tim urkot*
lugh A ghlen, niew dzięczny książę ta ta rsk i, k tó reg o T im u r osadził na tro n ie Tokatm y* sza, a k tó ry się potem przeciw niem u zbun* tow ał, dalej T unguschan, bałw ochw alca, pan Sine, C hizr C hodża A ghlen, m ongolski książę D żetów , w reszcie M am luk Czerkies* ki. Śmierć ty ch p an u jąc y ch daw ała znako* m ite pole do w szelakich intryg i, połączo* nych z niem i, nieun iknionych w ojen. P rócz tego, M iranszach, jed en z synów T im ura, w ielkorządca A zerb ejd żan u , dostaw szy w sk u tek u p ad k u z konia choroby umysło* w ej, n arobił w sw ym k ra ju m nóstw o niedo* rzecznych aw an tu r. K o rz y stając z nieobec* ności T im ura, w rócił do B agdadu, w ygnany stam tąd , sułtan: A chm ed D żelair. W F arsie książę P ir M oham m ed chciał stru ć swego b ra ta R ustem a i jego zw olenników . Słowem in terw en cja cesarza okazała się niezbędna. T o też T im u r nie zw łóczył, ale, zjaw iw szy się w P ersji, pościnał p rzedew szystkiem złych doradcó w syna, a potem , zaprowa* a z iw szy p o rz ąd ek i w ysław szy do Miran* szacha em irów , k tó rz y mieli p rz y ją ć od nie* go rządy, ru szy ł n ap rzó d przez Kesz, Ter* m ed, Balch i H e rat, g d y tym czasem w nuk jego, p iętn asto letn i książę Iskender Mirza, m ian o w an y w ielkorządcą A ndekanu, wojo*
w ał zw ycięsko w krain ie D żetów , gdzie zdo« b y ł m iasto C hoten, słynne z piękności sw ych m ieszkańców i jaspisow ego żwi« ru sw ych strum ieni. Z K aszgaru, swej kwa? te ry zim ow ej, m łody książę posłał dziadko« wi, jak o tro fe a zw ycięskie, dziew ięć naj« p ięk n iejszy ch m ongolskich dziew cząt.
B odczas gdy w nuk, w oju jąc na wscho« dzie, docierał aż do serca T u rk e sta n u , Ti* m ur, zim ując na rozległych rów ninach Kas rabaghu, na zachodnich brzegach m orza K aspijskiego, zw ołał sejm w ojenny, k tó ry uchw alił w ypraw ę w o jen n ą przeciw Meleko« wi *) G urginow i, zbuntow anem u w ładcy G eorgji, a prócz tego załatw ił różne sp raw y polityczne. N a znak hołdu ucałow ali przed nim ziem ię k siążęta Szirw anu i Szeki; po« w tó rz y ł sw ój hołd kró l T ah e rten , p an Ezer« dżanu, k tó reg o zatw ierdzono w jego praw ach i w ręczono m u buńczuk i buław ę. N astęp« nie ruszył T im u r przeciw królow i G eorgji.
Była to w ypraw a n ad e r tru d n a i niebez« pieczna, w alczono bow iem w n iedostępny ch górach, w śró d k tó ry c h przeciw nik k ry ł się w pieczarach, lochach podziem nych i jaski« niach. W alki z góralam i by ły b y beznadziej«
41 ne, g d y b y nie to, że T am erlan stw o rzy ł już sobie w H im alajach now ą, w łasną ta k ty k ą w o jn y górskiej. T a k ty k a ta polegała na bu* dow aniu ruchom ych rusztow ań na długich sznurach, na któ ry ch , ja k b y na p ow ietrzych tratw a ch , spuszczano w dolin y oddziały w ojsk. P rócz tego używ ano też do spusz* czania w ojsk w ielkich koszów . T ej ta k ty k i użył te ra z T im ur w G eorgji. G ro ty , w kto* rych k ry li się górale, zn ajdow ały się często* kro ć w pionow ych ścianach skał. Z wierz* chołków sk ał spuszczano na linach rucho* m e pom osty, na k tó ry c h znajdow ali się żoł* nierze. Z nalazłszy się n a rów nej wysokoś* ci z otw orem , prow adzącym do groty, żoł* nierze w skakiw ali do niego, w yparłszy po* p rzednio obrońców za pom ocą deszczu po* cisków, albo też, o ile to było niem ożliw e, w rzucali do g ro t ogień i palili w grotach górali żyw cem w raz z żonam i i dziećm i, za* - pasam i żyw ności i broni. W yduszeni w ten sposób w sw ych gro tach i jaskiniach, bronili się je d n a k zaw zięcie w górskich zamęcz* k ach i tw ierd zach; m im o zaciekłego oporu w k ró tk im czasie w ręce T im u ra w padło p iętnaście ta k ic h tw ierd z w raz z T yflisem ; podczas m arszu p ow rotnego arm ja ta ta rsk a w zięła szturm em dziew ięć now ych tw ierdz,
42
k tó re zburzyła, a m ieszkańców ich i obroń# ców w ycięła w pień.
T ym czasem , k ie d y T im ur w ojow ał na# północy, na południu zaskoczyła go zdrada. Jlcłian A chm ed D żelair, którj^ podczas wy# p ra w y in d y jsk iej, znow u usadow ił się w Bag# dadzie, wziął pod sw oją opiekę niety lk o wy# gnanego przez T im u ra z D iarb ek ru Czarne# i go Jusufa, księcia T urk m en ó w C zarnego Ko# zła, ale n aw et Szerw ana, w ielkorządcę Kuhi# stanu, k tó ry się przeciw T im urow i zbunto# wał. C zy ten b u n t był tylko udany, czy też Szerw an p ragnął strącić z tro n u Ilchana i zo# stać sułtanem na jego m iejscu, niew iadom o, dość, że pozyskał sobie jego em irów suma# m i od dziesięciu tysięcy do trzy d z iestu ty# sięcy dukatów . Przez nieostrożność lista p rz ekupion ych w raz z sum am i, jak ie otrzy# mali, w padła w ręce Ilchana, k tó ry kazał n aty ch m iast ściąć Szerw ana, udusić podusz# kam i sw oją m am kę W efę C h atu n i stracić i przeszło dwa ty siące p rz ekupion ych lub po# dejrz an y ch oficerów i urzędn ików ; kazaw# j szy zam knąć w ra ta Seraju, sam własnoręcz# nie pom ordow ał m nóstw o k o b iet ze swe# go harem u i urzędników dw orskich, po# czem , nie czując się pew nym w sw ojem m ieście, uciekł z m ałym orszakiem do K ara
«łusufa, a w raz z nim na dw ór sułtana Ba* ja z e ta Jilderim a („B łyskaw icy“). T o dało P oczątek do w ojny T im u ra z O sm anam i, co m iało w ielkie znaczenie ta k dla A zji za» chodniej, ja k i dla E u ro p y i, m iędzy innemi, na dłuższy czas urato w ało istnienie dogory* w ającego już C esarstw a W schodniego i K onstantynopola.
B ajazet w yzw ał pierw szy T im u ra przez to, że za ją ł Siwas i E zerdżan. W Siwasie pa# now ała d y n a stja B urhaneddinów , k tó re j członkow ie w zajem nie sobie tro n wydzle# rali, skutkiem czego jed n i starali się pozy* skać w zględy B ajazeta, podczas gdy d ru d zy uznaw ali n ad sobą T im ura. O tóż w woj# nach, jak ie z tego pow odu pow stały, Ebul# A bbas#B urhaneddin, w ładca Siwasu, został z a b ity przez zw olenników B ajazeta, którego w ładzę uznali rów nież m ieszkańcy tego kra# ju. W obec tego B ajazet przy słał do Siwasu z pięciu em iram i swego syna Sulejm ana, a ten w k ró tk im czasie za ją ł Ezerdżan.
Po k am p an ji w G eorgji, spędził T im u r | lato na rów n in ach K arabaghu, m yśląc o no# w ych p o d b o jach na zachodzie. P rzybyli do niego pokrzyw dzeni książęta, k tó ry m się udało uciec z niewoli tureck iej. Skarżąc się na doznane krzyw dy, stan ął przed nim
książę K erm ianu, k tó ry uciekł z więzienia w Ipsali i w ędrow ał pieszo jak o poganiacz m ałp. K sięciu M entesze udało się uciec ty k ko dzięki tem u, że długie włosy, jak ie za# puścił w w ięzieniu, zm ieniły go do niepoz# nania. Książę A idinu przed zierał się do obozu T im ura, ja k o linoskoczek. N ajbar# dziej pok rzy w d zo n y by ł książę T ah e rten , któ rem u Sulejm an zab rał państw o, harem i w szy stkie skarby .
O b urzo n y tern w szystkiem , T im ur wy# p raw ił do B ajazeta poselstw o z wyzywają# cym listem . P o ry w czy i dufny w siebie chciał posłów kazać ściąć i b y łb y to niewąt# pliw ie zrobił, gdyby nie w ielki szeik Bocha# ri i w ielki praw n ik Fenari, k tó rz y przypom# nieli mu, iż w edług praw w schodnich, posło# wie są nietykaln i; skończyło się n a tem , że B ajazet kazał posłów obić i w ręczył im od# pow iedź, u trzy m a n ą w tonie obraźliw ym . O b rażo n y T im ur rozw inął sz ta n d a ry bojo# w e i n aty ch m iast (1400) ruszył ku granicom , zajęteg o przez T urków , Siwasu.
Stolica k raju , m iasto Siwas, odbudowa# na przez A łaeddina, w ielkiego księcia Sel# dżuków , sta ra Sebaste, otoczona wysokiemd m uram i z głazów ciosow ych i głębokiem i fo# sam i, była nietylko jed n em z n ajlepiej
obw arow anych, ale tak że jed n em z najlud# niejszych m iast M alej A zji, albow iem liczy# la przeszło sto tysięcy m ieszkańców . Gła# zy ciosowe, z k tó ry c h zbudow ano m ury, by# fy grube na łokieć, a na trz y łokcie długie. Same zaś m ury, w ysokie na dw adzieścia łokci, m iały sześć łokci grubości; było w nich siedm bram , osadzonych w wiel# kich żelaznych zaw iasach. O b ro ń cy byli pew ni, że oporu ich n ik t złam ać nie zdoła; z drugiej stro n y T im u r postanow ił zdobyć m iasto za w szelką cenę, to też gw ałtow ność ata k u i okru cień stw o zw ycięzcy przeszła w szelkie granice. T ak ich okropności, jakie się działy podczas zdobycia Siwasy, nie no# tu ją ani kron iki z czasów T im ura, ani na# w et z czasów D żengischana. Inne m iasta o bracano w gruzy, część ludności w yrzyna# no, a część pędzono w niewolę. T u je d n a k nie oszczędzono nikogo. S aperzy w liczbie ośm iu tysięcy, podkopali m ury i, podłożyw# szy pod nie drew niane rusztow ania, podpa# liii je, tak, że m u ry w raz z w ieżam i zapadły się w ziemię. Po osiem nastodniow ym , za# ciekłem oblężeniu przez ten w yłom w d arły się w ojska ta ta rsk ie do m iasta. N a p ró żn o prosiła ludność T im u ra o litość. O k ru tn y zdobyw ca obiecał życie ty lk o m uzułm anom
i to w yjąw szy w szystkich, k tó rz y brali czy n n y udział w obronie m iasta; chrześcijan a zw łaszcza cz tery tysiące dzielnej jazd y czerkieskiej, kazał w ytępić w o k ru tn y spo? sób. M ianow icie zakopano ich żywcem , aby im je d n a k przedłużyć m ęki konania, przy* w iązano im głow y m iędzy nogi i ta k stacza? no ich n a dna w ykopanych dołów, k tó ry ch je d n a k nie zasypyw ano odrazu ziemią, lecz w pew nej w ysokości od dna poprzykryw a? n o deskam i, n a k tó re dopiero ziem ię sypano. W te n sposób ofiary m ęczyły się przez czas dłuższy. W y c ię to w pień w szystkich m ahom etan, k tó rz y brali udział w obronie m iasta, oraz w szystkich chorych zakaźnie, a b y nie zarazili w ojska; nie oszczędzono ani starców , ani kobiet, ani dzieci. Ścięty też zo stał E rtoghrul, sy n B ajazeta, w zięty w Si? w as do niewoli.
U p a d ek S ebaste opóźnił u padek Kon? stan ty n o p o la, k tó ry B ajazet w łaśnie obie* gał. Sułtan O sm anów , w padłszy we wśclek? łość na w ieść o u tracie jed n ej z najpotęż* niejszych sw ych tw ierd z i najm ężniejszego syna, odstąp ił od m urów K o n stantyn opola i czem prędzej zaw rócił się ku granicom A zji. D zięki tem u cesarz W schodniego
P aństw a mógł tro ch ę sw obodniej odetchnąć w m urach sw ojej stolicy.
Zanim B ajazet * B łyskaw ica d o tarł do w schodnich granic sw ego państw a, zawieś rucha ta ta rsk a szalała już na południu. Ti* m ur postanow ił u k arać B ajazeta za obrazę sw ych posłów, ale na południu m ial do po* m szczenia zniew agę znacznie cięższą. Kie* d y m ianow icie T im ur w ysłał swego czasu uczonego szeika Sawe w poselstw ie do Ber* kuka, sułtan a Egiptu, ten kazał go ściąć, zaś n astęp ca jego i syn F errudż, trz y m a ł w wlę* zieniu najlepszego generała T im ura, wielko* rządcę W anu, O tlam ysza K uczina, wzięte* go do niew oli w bitw ie z K arayusufem . Dru* gie poselstw o T im ura, w ysłane z żądaniem zadośćuczynienia za zniew agę i uw olnienia w odza, zostało aresztow ane na granicy pań* stw a egipskiego i uw ięzione w H ałebie, gra* nicznej tw ierd zy sułtana.
C iągnąc ku H alebow i, wziął T im u r szturm em , w przeciągu jednego dnia, Ma* latię, Behesnę, K alaater R um i zajął bez bo* ju m iasto A in tab . Pod H elebem doszło do w alnej bitw y, w k tó re j los na ko rzyść Ti* m ura rozstrzy g n ęły słonie bojow e. Po strasz n ej rzezi rozb ity ch w ojsk egipskich, w darły się w ojska ta ta rsk ie do m iasta, któ*
re zrab o w ały doszczętnie, w ycinając w pień m ieszkańców . Po H alebie p adła H am a, Him s i inne. tw ierd ze Syrji, aż w reszcie T im ur w kro czy ł do H eliopolis, czyli Baalbeku, k tó ry nie b y ł jeszcze stosem ruin, lecz lud# nem m iastem , leżącem w żyznym i dobrze u p raw nym k ra ju . W odległości jednego m arszu dziennego od Baalbeku, w którego św iątyni w idział T im ur ty lk o dzieło złych duchów i szatanów , pokłonił się cesarz ta# tarsk i grobow i N oego i pom aszerow ał da# lej ku D am aszkow i, w którego m urach zam# k n ął się sam sułtan egipski. T en p o d stęp n y i p rz ew ro tn y w ładca w ysłał do T im u ra der# w iszą w to w arzy stw ie dw uch m łodych lu# dzi. Posłow ie w ydali się stra ż y T im u ra po# dejrzani, a g d y ich zrew idow ano, znalezio# no p rz y nich u k ry te z a tru te sztylety. Wzię# ci na to rtu ry , w yznali, że mieli T im u ra pod# czas posłuchania zam ordow ać. Z atru te m i szty letam i zakłuto derw isza, towarzyszą# cym m u m łodym ludziom obcięto tylko u szy i nosy i w ręczono im list, w któ ry m T im u r żądał od sułtan a uznania jego zw ierzchnictw a n ad sobą, oraz praw a wy# b ijan ia m o n ety i odm aw iania m odlitw y w jego im ieniu. Z am iast odpow iedzi w ydał su łtan T im urow i pod m uram i D am aszku
bitwę, k tó rą T im ur w ygrał, w ziąw szy do niewoli m iędzy innym i swego niew iernego siostrzeńca, sy n a rodzon ej sio stry ; H useina M irzę. O k ru tn y zw ykle dla przeciw ników T im ur, w zględnym był dla członków sw ej ro dziny; niew ierny książę został w edług zw yczaju D żengischana u k a ra n y kijam i.
R ozpoczęło się oblężenie D am aszku, podczas którego T im ur zw iedził groby dw óch żon M ahom m eta, O m m Selmy i O m m H abiby, a prócz tego grób Belala, m uezzina P roroka. O dw iedziło też w ów czas T im u ra m nóstw o szeików i uczonych, a mię# dzy innem i Ibn C haldun, słynny h isto ry k i podróżnik arabski.
Z a uniknięcie rab u n k u i rzezi zapłaciło m iasto m iljon dukatów . Po odprow adzeniu w ody z row ów i podm inow aniu m urów, p od d ała się też cytadela, k tó re j kom endan# ta jed n ak T im ur kazał ściąć za to, że pod# dał się zapóźno. Ż ołnierzy z załogi, składa# jącej się przew ażnie z czerkieskich mamelu# ków i m urzynów , ro zd an o em irom , jak o nie# wolników , uczonych, arty stó w i rzemieślni# ków, przesiedlono do S am arkandy. Znajdo# wali się m iędzy nim i dw aj n ajsły n n iejsi Ie# k arze tego czasu i niezrów nani h arto w nicy stali, ta k słynni w świecie ze sw ych damas#