• Nie Znaleziono Wyników

View of Uwagi o poetyce wierszy lirycznych Krasickiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Uwagi o poetyce wierszy lirycznych Krasickiego"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N IK I H U M A N IS T Y C Z N E T o m X I X , z e s z y t 1 — 1971

T E R E S A K O S T K I EW IC ZO W A

UWAGI O POETYCE W IERSZY LIRYCZNYCH KRASICKIEGO

Dla badań n ad poetyckim k ształtem twórczości polskiego O św iece­ nia fun d am en taln e znaczenie m a sform ułow ana przez Czesław a Zgo- rzelskiego obserw acja o w spółistnieniu w tej epoce dw u odm iennych linii estetyczno-literackich: pierw sza — rep rezentow ana przez Ignacego Krasickiego — naw iązyw ała do postu lató w klasycyzm u francuskiego, druga — m ająca najznakom itszego przedstaw iciela w N aruszew iczu — określała dążność do stw orzenia nowej lite ra tu ry w oparciu o staropol­ ską trad y cję p o e ty c k ą 1. Głów ne zasady i sposoby realizacji tej d rugiej linii w twórczości au to ra Chudego literata zostały w skazane w przy w o ­ łanym studium . N atom iast w spraw ie orientacji pierw szej w iadom o do­ tychczas, iż jej założenia — jakkolw iek w yraziście u k ierunk ow ane — spełniają się u Krasickiego poprzez rozbudow any zespół dość różnorod­ nych środków poetyckich, któ ry ch każdorazow y w y bó r w dużym stop­ n iu zależy od podejm ow anego przez poetę g atu n k u lite ra c k ie g o 2. W n i­ niejszych uw agach chcemy w skazać n a te zabiegi, poprzez k tó re k lasy­ cy styczne przesłanki u rzeczyw istniają się w poezji lirycznej a u to ra Ba­

je k i przypow ieści.

Przedm iotem analiz są drobne u tw o ry poetyckie K sięcia Biskupa, które pow stały w różnych okresach jego działalności literackiej, na p rze ­ strzeni lat 1772— 1801. Nie są one jed n a k m ateriałem , k tó ry m ógłby egzem plifikować zmienność czy ew olucję postaw poetyckich ich twórcy. Równocześnie i na rów nych praw ach jaw ią się w nich bow iem odm ienne

1 Cz. Z g o r z e l s k i , N a r u s z e w i c z ■— p o e t a , „ R o c z n ik i H u m a n is ty c z n e " , IV (1953), z. 1, s. 125. 2 N a jw ię c e j u w a g i p o ś w ię c o n o w ty m w z g lę d z ie sa ty r o m (k tó re są p r z e d m io te m stu d iu m : D. H o p e n s z t a n d , „ S a t y r y ” K r a s i c k i e g o , [W:] S t y l i s t y k a t e o r e t y c z n a w P o ls ce . P o d red . K . B u d z y k a , W a r sz a w a 1946 i r o z p r a w J. K le in e r a w to m ie: O K r a s i c k i m i F r e d r z e . D z i e s i ę ć r o z p r a w , W r o c ła w 1956) o ra z b a jk o m (a n a liz o w a n y m w p racy: A . W i e r z b i c k a , O g r a m a t y c e „ B a j e k i p r z y p o w i e ś c i ”, „ P a m ię tn ik L ite r a c k i”, L II (1961), z. 2 i w a r ty k u le : J. K o 11, O r a c j o n a l i z m i e i e m p i r y z m i e b a j e k K r a s i c k i e g o , [W:] L i t e r a t u r a — K o m p a r a t y s t y k a — F o l k lo r , W a r s z a w a 1968).

(2)

wzorce m ow y lirycznej, ale zarazem w szystkie one podporządkow ane są jed nem u problem ow i, w okół którego skupiają się te w iersze. Człowiek i św iat, sy tuacja człow ieka w świecie, możliwości i w aru n k i osiągnięcia jedyn ej satysfakcji, za k tó rą uznane zostaje szczęście — to stały zespół pow iązanych ze sobą m otyw ów , stanow iących trw ały szkielet zaintere­ sow ań autora. W satyrach, listach, poem atach czy bajkach zajm ują K ra ­ sickiego pew ne szczególne asp ekty ludzkiego postępow ania — złość uk ry ­ ta i jaw na, m arnotraw stw o, pijań stw o — albo też kondycje określonych stanów — w ładcy, m nicha, o byw atela — do któ ry ch m ożna kierować pouczenia czy napom nienia. W d rob n ych lirykach, któ re tow arzyszą p ow staniu tam ty ch obszerniej szych utw orów odbija się n atom iast pro­ ces uogólniania cząstkow ych p raw d form ułow anych gdzie indziej, pre­ cyzow anie w niosków o najd alej idącej reprezentatyw ności. Ju ż nie bo­ gacz, skąpiec czy uczony jako a b strak cy jn ie pojęty ty p jest tu taj przed­ m iotem poetyckiego oglądu, ale człowiek w ogóle, o d arty z wszelkich różnicujących oznak stanow ych, intelektu aln ych, fizycznych. Chodzi o do­ tarcie do sam ej esencji b y tu ludzkiego, do tego, co określa ów b y t w jego istocie niezależnej od okazjonalnych w arunków , co stanow i o niezm ien­ nej — w edług klasycystycznego przekonania — n aturze ludzkiej. Je st to w gruncie rzeczy to samo dążenie, k tó re w ybija się z całą mocą w M yślach P ascala czy M aksym ach La R o ch efoucau ld3. Bo też w w ier­ szach cechuje K rasickiego bliska założeniom obu m yślicieli francuskich podejrzliw ość wobec n a tu ry ludzkiej i wobec owego św iata, k tó ry tra k ­ tow any jest jako b y t odrębny, dający się oddzielić od człowieka, go­ tow y w swojej stałej postaci i rządzony przez odgórne, niezm ienne p ra ­ wa. W ynikiem tej podejrzliw ości są n iew ątp liw ie takie stw ie rd z en ia 4:

Ż y c ie n a s z e j e s t ig r a s z k ą —■ I k ło p o tn e , i tr w a m a ło ; Z a tr u d n ia m y s ię n a d fr a sz k ą , U łu d z o n y m o k a z a łą . D z ie c i p ło c h e , b ie ż y m sp o ro I u s ta je m w z b y tn im p ę d z ie: 3 N a p o d o b ie ń s tw o m o r a lis ty c z n e g o to n u i z b ie ż n o ś c i m o ty w ó w te m a ty c z n y c h n ie k tó r y c h m a k s y m L a R o c h e fo u c a u ld i w ie r s z y K r a s ic k ie g o z w ra c a u w a g ę M . P is z c z k o w s k i w p r a c y I g n a c y K r a s i c k i a L a R o c h e f o u c a u l d i La B r u y è r e , „ P a ­ m ię t n ik L ite r a c k i”, X X V I I . (1930), z. 4. D la p r o b le m a ty k i p o d ję te j w n in ie js z y m sz k ic u w a ż n ie j s z a o d z a s y g n a liz o w a n y c h p r z ez P is z c z k o w s k ie g o p o k r e w ie ń s tw w y ­ d a je s ię a n a lo g ic z n o ś ć p o d s ta w o w y c h z a s a d f o r m u ło w a n ia i p r e z e n to w a n ia są d ó w o ś w ie c ie .

4 W ie r s z e K r a s ic k ie g o c y tu ję w g w y d a n ia : I. K r a s i c k i , P i s m a w y b r a n e . O p rać. Z. G o liń s k i, M. K lim o w ic z , R. W o ło s z y ń s k i, p od red . T. M ik u lsk ie g o , W a r sz a ­ w a 1954, t. II.

(3)

K a żd a c h w ila d o b rą porą, A m y w u s ta w ic z n y m b łę d z ie .

D o J a n a

Ona też w łaśnie prow adzi do sform ułow ania sądu, iż „Króle, staty sty, rycerze, biskupi / Księże M arcinie, wszyscy ludzie g łu p i”. (Do księdza

Marcina). Pesym istyczny w ydźw ięk takich zdań o słabiają jed n a k w y ­

wiedzione z horacjańskiej tra d y c ji m otyw y m y ślo w e 5: M ie rn o ść sta n u , m ie r n o ś ć m y ś li To p r z e d z iw n y m c z łe k a lo se m . N ie c h a j k to c h ce, ja k c h c e k r e ś li — Z w s tą ż k ą , t y tu łe m i tr z o se m , I w ty m , co je st, i co c zek a : M ie r n o ść s z c z ę ś c ie m j e s t c z ło w ie k a . M ie r n o ś ć *

W łaściwy klasycyzm ow i sąd o możliwości sform ułow ania w szechobo- w iązujących praw ludzkiej egzystencji znalazł w kilku w ierszach K ra ­ sickiego w y raz w skonw encjonalizow anych form ach klasyeystycznej po­ ezji. U tw ory tak ie ja k Do... [„Czemuż się skarżysz...”], Do... [„Różne są zdania...”], Szczęśliw ość, Nadzieja, Pociecha m ają k ształt ab strak cy jn y ch monologów — pouczeń, są w ierszow anym i rozpraw kam i n a tem at, k tó ry sygnalizowany jest zazwyczaj przez te n sam zespół słów — pojęć. S y ­ tuację człowieka określa w ięc F ortu na, los, ch arak tery zu je się ją w ta ­ kich term inach, jak boleść, cnota, rozpacz, żądza. Dążność do generali- zacji powołuje tok w yw odu operującego jasnym i, prostym i fo rm ułam i i odpowiada przekonaniu, iż dojście do takich form uł jest rów noznaczne z poznaniem zjawiska. W yrazistość ty ch form uł, w k tó ry c h dom inują rzeczownikowe a b stra k ta (np. „Los szczęściem igra, cnota w alczy z lo­ sem ” albo „Wolność cel człeka, a w cnocie sw obody / N ajw yższych celów z istoty dosięga.”) podkreśla składnia zdań o k ro ju przejrzysty m , n iezb y t rozbudow anych i tak rozm ieszczonych w jedenastozgłoskow ych przew aż­ nie w ersach, aby uw ypuklone zostały słowa o w ęzłow ym znaczeniu dla myślowego porządku oraz aby zachow ana była harm o n ia i p roporcja poszczególnych członów. Jeżeli w m onolog w tapian e są elem enty o b ra ­ zowe, to z reguły odw ołują się one do u ta rty c h loci com m unes k lasy ­ cystycznej poezji i służą jako egzem plifikacja głównego założenia, tak 5 N a m o ty w y te z w r a c a u w a g ę W . B o r o w y w p o ś w ię c o n y m K r a s ic k ie m u r o z ­ d z ia le k s ią ż k i O p o e z j i p o l s k i e j w w i e k u X V I I I (K r a k ó w 1948, s. 105— 106), z a w i e ­ ra ją cej w ie le in n y c h w a ż n y c h a n a liz i u w a g o in t e le k t u a ln y m c h a r a k te r z e w ie r s z y K s ię c ia B isk u p a .

(4)

ja k topos żeglarza i o k rętu ilu s tru je w jednym z tych w ierszy tw ier­ dzenie o niestałości losu ludzkiego.

S to ją u p o r tu b e z p ie c z n e o k r ę ty , Ż e g la r z s p o k o jn y w o c h r o n ie,

W p u n k c ie r w ą z k o tw ic g w a łt o w n e o d m ę ty , Ż e g la rz i o k r ę t u to n ie .

D o ... [" C z e m u ż s ię s k a r ż y s z ..," ]

Słyszym y w tych w ierszach trzeźw ego i opanow anego racjonalistę, który w sposób a u to ry taty w n y p rzed staw ia gotowe w yniki operacji poznaw ­ czych, nie angażując się w oceny stw ierdzonych stanów rzeczy.

*

Z darza się, że te n bezosobowy głosiciel najbard ziej generalnych diag­ noz w spraw ie ludzkiego b y tu zm ienia sw oje oblicze. Zachow uje się tak, jak by w kładał m askę: sta je się starcem , którego życiowe doświadczenie i w iedza m otyw ow ać m ają w ypow iadane sady o świeoie i ludziach (np. w Gderaniach starego B artłom ieja, M yślach starca), albo przedstaw ia się jako p ro stak oceniający — z wyznaczonego przez sw ą sytuację punkt u w idzenia — ludzką kondycję (w w ierszu Prostak). Podstaw ow a zawartość form ułow anych opinii pozostaje ta sam a: życie niesie człowiekowi więcej przykrości niż wesela, zaskakuje ciągłą zm iennością doli, ludzie błądzą, u g aniając się za pozornym i w artościam i, podczas gdy szczęście przynieść może tylko u m iar w dążeniach i um iejętność zachow ania poznawczego d ystansu zarów no w obec samego siebie, jak i wobec otoczenia. Zmienia się n ato m iast poetyka w yw odu. Sposób m ów ienia, zachow ując podsta­ w ow e w yznaczniki klarow ności, zwięzłości i precyzji odcieni znaczenio­ w ych w doborze słow nictw a — dostosow any zostaje jakb y do fizjonomii postaci m ów iącej. I ta k np. zgodnie z w ystępującym w ty tu le wiersza określeniem „g d eran ia” w ypow iedź n ab ie ra cech bardziej potocznej ko- lokwialności. A b strak cy jn a sentencjonalność ustęp u je w niej miejsca obrazow ej egzem płifikacji głoszonych sądów, ale ilustracje te — jak ­ k olw iek w ydobyw ają typow ość i pow tarzalność zjaw isk — m ają się spraw dzać w codziennym dośw iadczeniu, a nie w sferze konw encjonal­ ny ch toposów poetyckich. Z tej okazji pojaw ia się opozycja przeszłości i teraźniejszości, k tó ra osłabia nieco tezę o niezm ienności sytuacji ludz­ kiej i sugeru je ciągłe natężan ie się objaw ów zła i niew łaściw ego zacho­ w ania lu d z i:

P a n ie J ę d r z e ju ! A ch , cóż to s ię ś w ię c i! N ie ta k b y w a ło za n a s z e j p a m ię ci.

N ie c h o d z ił z d r a jc a po m ie ś c ie b e z p ie c z n ie , Ł g a li i p r z ed tem , a le łg a li g r ze cz n ie .

(5)

T r a c ili za n a s, a le k a ż d y w d o m u , B y ła ro zp u sta , a le p o k r y jo m u , B y ły o sz u s ty , a le n ie u s ta w n ie , K r a d li ja k d z isia j, a le n ie ta k ja w n ie . P a n ie J ę d r z e ju ! ach , có ż to s ię ś w ię c i? N ie ta k b y w a ło za n a s z e j p a m ię c i.

Wiersz Do pana Jędrzeja jest m onologiem zw róconym do kogoś, kogo z osobą m ówiącą łączy w spólnota doświadczeń, w iedzy o świecie i ocen. Ta w spólnota um ożliw ia w iększą bezpośredniość ko ntaktu, w któ ry m podm iot — jakkolw iek n ad al z całą siłą a u to ry te tu p rez e n tu je rac je n ie ­ zachwiane — jest niem al rów norzędnym p a rtn e re m swojego słuchacza. W zdaniu rozbudow anym przez ciąg w yliczeń i przeciw staw ień p o ja­ wiają się kolokwialdzmy składniowe, w y stęp u ją gram atyczne form y 1 osoby liczby m nogiej, w iersz staje się jak by w ypow iedzią w trakcie bezpośredniej rozmowy. Założone w niej porozum ienie p a rtn e ró w sięga aż lak daleko, że m ówiący może sobie pozwolić n a pew ną dw uznaczność sądów, na dystans ironisty, w yrażającego — pozornie — zgodę wobec różnych przejaw ów zła, a kw estionującego tylko ich natężenie. W obiek­ tyw ne stw ierdzenia opanow anego diagnostyka w p latają się tony sa r­

kazmu, akcenty całkiem już osobowe i zindyw idualizow ane oceny. *

Zasygnalizow ane właściwości szczególnie w yraziście u jaw n ia ją się w całym szeregu w ierszy, które — podobnie jak u tw ó r Do pana Jędrzeja — m ają postać zw ro tu do w ym ienionej w ty tu le osoby lub personifiko- wanego pojęcia. Zazwyczaj p o jaw ienie się w apostrofie słowa a b s tra k ­ cyjnego uwzniośla tok wypowiedzi, u w y d atn ia retoryczny d y sta n s w o­ bec jej przedm iotu. Ale w w ierszach K rasickiego dzieje się inaczej:

M y śli sło d k a , g d y sp o k o jn a , B o g d a j z a w ż d y b y ła ś u m n ie ! C zy to p o k ó j, c z y li w o jn a , C zy p e łn o , c z y p u s tk i w g u m n ie , S ło d z is z p r a c ę i d a r e m n ą , G d y ja z tob ą, a ty z e m n ą . D o s ą s ia d a

Z aw arty w tych zdaniach sąd ogólny n a tem a t postaw y człow ieka wobec świata jaw i się w w ypow iedzi konkretnego „ ja ”, w yraziście ukształto­ wanego jako postać sn u jąca reflek sję o sobie i dla siebie. S tąd w iersz ma charak ter kam eralny, przyciszony, przyjm ow ane p raw d y w ypow iada się w nim po to, żeby utw ierdzić w nich siebie samego, a nie żeby o nich pouczyć. Są to oczywiście p raw d y gotowe i trak to w an e w sposób

(6)

bezdyskusyjny, a posiadana przez m ówiącego um iejętność ich dostrze­ żenia i sform ułow ania w pew ien sposób w yróżnia go i staw ia w pozycji szczególnie uprzyw ilejow anej. Z d ru g iej jed nak strony on sam dostrzega w spólnotę sy tuacji w łasnej i innych, jest kimś, kogo rów nież dotyczą poczynione konstatacje. Stąd pochodzi szczególne napięcie m iędzy ogól­ nością i konkretnością, m iędzy bezosobowością a perspektyw ą indyw i­ dualną. W ynikiem tej pierw szej dążności jest styl zwięzły i jasny, nie kom plikow any żadnym i retorycznym i ozdobnikam i. Jednoznaczność i klarow ność m yślow a w yw odu podkreślone są jedynie takim i środkam i ja k k o n tra st i paralelizm , refrenow e pow tórzenia. R ezultaty tendencji drugiej to przede w szystkim odw ołanie się do egzem plifikujących obra­ zów bardziej codziennych, bliskich w yobraźni potocznej, jak np. puste czy pełne gum na, pory d n ia itp. W spom niany już prosty krój zdania w spółistnieje harm onijnie z tokiem w ersyfikacyjnym , najczęściej ośmio­ zgłoskow ym z w yraźną skłonnością ku trocheicznej rytm izacji.

W iększość in teresu jących nas tu ta j w ierszy adresow ana jest jednak do osób, co uw idacznia się ju ż w ty tu łach : Do pana W ojciecha, Do pana

Michała, Do Grzegorza. Pod ty m i im ionam i k ry ją się ludzie z bliskiego

otoczenia K sięcia Biskupa, z k tó ry m i obcował on n a co dzień, ciesząc się n iew ątp liw ie a u to ry tete m i uznaniem jako duchow ny zw ierzchnik i w yrocznia literacka. Pośw ięcając im w iersze, b u d u je je poeta niem al jak fra g m en ty potocznych rozmów, jak ie doświadczony i m ąd ry czło­ wiek, posiadacz pew nej i u gruntow anej w iedzy o życiu, w iedzie z mniej dośw iadczonym i a bliskim i sobie znajom ym i. W takiej w łaśnie pozycji — uznanego a u to ry te tu —- zn ajd u je się podm iot tych utw orów . Prze­ kazu je on sw oje poglądy w sposób p rzejrzysty, ale czasem niem al ko­ lokw ialny i potoczny. E gzem plifikuje w yw ód prostym i porów naniam i, ja k to o radości, k tó rą trz e b a um ieć w yłuskać z tego, co ją kryje, jak ziarno z tw ard ej łu p in y orzecha. Słow nictw o ulega uproszczeniu, jest n e u tra ln e stylistycznie, nie nacechow ane w yraziście poetyckością czy też podniosłością. Życie, śmiech, kłopot, troska, ucisk, głupstw o — to słowa w yznaczające językow ą tonację tych w ierszy, bardziej codzienne niż np. fo rtun a, rozpacz, boleść, żądza — w yrazy charak tery sty czn e dla w spom ­ n ian y ch wyżej takich utw orów jak Szczęśliw ość, Nadzieja.

Postacie ad resató w — m im o w yeksponow ania w ty tu le — nie odgry­ w ają jed n a k w stru k tu rz e ty ch w ierszy istotniejszej roli. Na planie pierw szym je s t n ieu stan n ie sam m ów iący i jego argum enty, natom iast dopuszczanie do głosu przyw ołanego p a rtn e ra podporządkow ane zostaje całkow icie celom założonym przez w ypow iadające „ ja ”. W plan ie kom po­ zycyjnym sy tuacja jest tu analogiczna do tej, jak ą opisał D. Hopen- sztand, w skazując na w ystępow anie w satyrach Krasickiego tzw. d ru ­

(7)

giego aktora. Odw ołanie się do tej postaci określa sytuację m ów ienia, pozorując dialog, np. w w ierszu Do księdza M arcina:

D z iw is z się te m u , m ó j k s ię ż e M a rc in ie? N ie d z iw s ię , p r a w d a to j e s t o c z y w is ta : [-.] albo A le m i r z e c z e s z , ż e to n ie p o d o b n a , Ż em s ię z b y t z a c ie k ł w n ie o s tr o ż n e j m o w ie ; [...]

Jed n ak żadne racje księdza M arcina nie są w stanie zakw estionow ać

podstawowej uogólniającej form uły, z przekonaniem w ypow iadanej

w w ierszu:

[...]

K ró le, s ta ty s ty , r y c e r z e , b is k u p i — K s ię ż e M a rc in ie, w s z y s c y lu d z ie g łu p i.

N atom iast napom knienia o reakcjach osoby, do k tó rej zw rócona jest w y ­ powiedź („dziwisz się tem u, [...]”), czy n a w e t przytoczone w m ow ie za­ leżnej w ypow iedzi tej osoby („mówisz, że to niepodobna”) w ykorzystane są w dość zaskakującym celu: zw racają one uw agę na to, co w głoszo­ nym tw ierdzeniu może w ydaw ać się zadziw iające lu b w p ro st parad o k ­ salne. W w ielu bow iem w ypadkach m ów iącem u zależy na tym , by p rz y j­ m ow ana przezeń postaw a obiektyw nego a u to ry te tu prow adziła do o b ja ­ w iania sądów zaskakujących, by pozw alała burzyć p a n u ją c e pew niki i uznaw aną skalę w artości. Co więcej, m ożna naw et powiedzieć, iż spra­ w ia m u szczególną satysfakcję form ułow anie zdań p rzew rotnych, w y ­ korzystyw anie pow szechnej opinii przeciw jej głosicielom.

Znakom itym tego przykładem jest w łaśnie w iersz Do księdza M ar­

cina. U parcie pow tarzany w n im sąd, iż „wszyscy ludzie głupi” jaw i się

w nim jako konkluzja w zajem nych opinii, jak ie w y d ają o sobie sami ludzie — „w łasnym w yrokiem głupi i szaleni”. Ludzie ci jed n a k „nie­ chcący swój przydom ek zgadli”, n ato m iast w iersz ogłasza ów przyd o­ m ek m anifestacyjnie, odkryw a zasadę potocznego rozum ow ania („z ca­ łego tłum u / On m ądry, drudzy niespełn a rozum u”) i jest w yrazem zadowolenia kpiarza, k tó rem u udało się zdem askow ać niem iłą innym praw dę. Nie m ożna jed n ak powiedzieć, by p raw d a b y ła m iła sam em u kpiarzowi. Je j dostrzeżenie, co w ięcej, prow okacyjnie zaskakujące w y ­ głoszenie niew ątpliw ie przynosi satysfakcję, m oże n a w e t bawi, nato ­ m iast ona sama, jej treść raczej d e p ry m u je i kręp u je, bo dotyczy w szyst­ kich, a więc i jej głosiciela. Nie m ożna w ięc jej stw ierdzać ze swobodą obiektyw nego obserw atora, konieczny je st d y stans ironisty um iejącego

(8)

zręcznie zakam uflow ać ton bardziej osobistego zainteresow ania rozwa­ żaną spraw ą. W n iek tórych w ierszach ponad ową dystan sującą ironię w ybija się naw et n u ta sarkastycznego rozgoryczenia. Tak dzieje się np. w utw orze Do... [„Mości księże kanoniku...”]:

/

M o ści k s ię ż e k a n o n ik u ,

G łu p s tw a w ś w ie c ie j e s t b e z lik u . N ie ź le je d n a k r ze c z o z n a c zy ć I w c zy m g łu p s tw o , w y tłu m a c z y ć .

Ju ż to pierw sze zdanie zaskakujące nonszalancją w bezapelacyjnym stw ierdzeniu stan u rzeczy, k tó ry nie każdem u przecież może się w yda­ wać oczywisty, a n aw et —- w prost przeciw nie — k o n trastu je z powszech­ nym m niem aniem o rozum nym porządku św iata. Z tym większym za­ ciekaw ieniem czekać więc w y pada n a owo „w ytłum aczenie”, k tó re — ja k by się należało spodziewać — przyniesie odkryw cze obserwacje. A oto one: C i, co z w ie r z c h n o ś ć p o s ia d a ją G łu p s tw a ż a d n e g o n ie m a ją — Z n a tu ry , sp o so b u , c z y n u T o j e s t ty lk o p o d z ia ł g m in u . C i u b o d z y — ci b o g a c i, K to j e s t g łu p i? — T en , co p ła c i. R z ec z tr z y m a ją c w r ó w n e j m ie r z e , K to j e s t m ą d r y ? — T en , co b ie r z e .

N apięcie m iędzy powszechnością przytoczonych tu m niem ań a sposobem ich przytoczenia i prezentow ania jako rew elacji leży u podstaw sarka­ stycznego m oralizm u tego w iersza, k tó ry w praw dzie nie usiłuje zm ie­ niać ludzkich postaw , ale je z całą ostrością obnaża. P otraktow anie ba­ nalnego, ogólnie akceptow anego przekonania, opartego n a najczęstszych stereoty p ach m yślow ych, jako stanow iska godnego uw agi jest podstaw ą ironicznego dem askow ania pozorów, zbliżającego niejednokrotnie w ier­ sze K rasickiego do m aksym La Rochefoucauld. Mimo tych podobieństw jest jed n a k isto tn a różnica m iędzy pesym izm em i w yniosłą pogardą dla n a tu ry ludzkiej, dostrzegalną u m yśliciela francuskiego, oraz postaw ą w pisaną w u tw o ry księcia poetów polskiego Oświecenia. Zadecydow ały o tej różnicy chyba nie tylko odm ienne — antyczne — tra d y c je m yślo­ we, bliskie ad ap tato ro w i u tw orów Boecjusza i K atulla. W lirykach K ra­ sickiego ponad ironiczne napięcia i tony sarkazm u w ybija się bowiem m ądry choć tru d n y spokój trzeźw ego m yśliciela. Zachow ana zostaje w iara, że człow iekowi dan y je st przyw ilej i satysfakcja dostrzeżenia i uśw ia­ dom ienia sobie -— w poznaw czym akcie rozum u — istoty w łasnej n a­

(9)

tu ry i ograniczeń egzystencji. Prześw iadczenie to jest podstaw ow ym gw arantem spokoju ludzkiego, pozw alającym człowiekowi znosić własną, tru d n ą —- ale uświadom ioną sytuację.

P a n ie M ic h a le ! W iesz d o sk o n a le , W c o d z ie n n y m tr u d z ie Co to są lu d z ie . T y c h z ło ś ć z a ś le p ia , T y c h z y s k z a s k le p ia , T y c h s ła w a łu d zi, T y c h z a z d ro ść b u d zi; C i n a d to k r e ślą . Ci n ic n ie m y ślą . W ięc ź le n a ś w ie c ie ? Ż y je m w n im p r z ec ie !

W ię c się w y n o s ić ? Z o sta ć i z n o sić , B o k tó ż b e z a le, P a n ie M ic h a le ?

Ten w iersz Do pana Michała może się pozornie w ydaw ać zaprzecze­ niem tezy o klasycystycznym charak terze liry k i K rasickiego. Ale w łaś­ nie do swoistości tej liryki należy to, że niew zruszone przekonania r a ­ cjonalisty, k tóry nie dopuszcza żadnych w ahań, w ątpliw ości i am biw a- lencji sądów rów norzędnie trak tow an y ch , mogą się w yrażać w fo r­ m ach bliskich potocznem u, bezpośredniem u porozum ieniu. Precyzyjność i zwięzłość wypowiedzi, jej znaczeniow e zgęszczenie p rzy zachow aniu toku przejrzystego i klarow nego realizuje się rów nie spraw nie w do­ stojnym w ierszu trzynastozgłoskow ym ja k i w k atarynkow y m niem al pięciozgloskowcu. Osiągana za każdym razem swoboda i naturalność m owy świadczy o klasycystycznym panow aniu nad językiem , który traktow an y jest jako w pełni spraw ny in stru m e n t przekazyw ania nie­ zachwianej w iedzy o świecie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

To, że nigdy nie poznamy całej prawdy o przeszłości, nie znaczy primo, że nie mamy o to zabie- gać, secundo, że prawda o tym, co było i faktycznie się niegdyś wydarzyło,

This thesis presented an overall approach combining these techniques: High- throughput experimental techniques were used to obtain input parameters for more detailed

Głośnym echem rozeszła się po Polsce wypowiedź post*. Nowodworskiego na tem at rządowego projektu ustawy o 'ustrroju adwokatury. Projekt ten zmierzał do

For instance, during two policy events where there was general consensus (when the Mobimiles report was released in 2001 and when the Nouwen committee agreed on the implementation

Gdyby Bóg się nie wcielił, nie mogłoby być mowy o istnieniu takiej sztuki sakralnej, czyli sztuka sakralna/liturgiczna jest komunikatem, że znajdu- jemy się w takiej

Już bogowie wcielali się w różne postaci (np. Zeus, Hera, Atena i inni). Wiara w me- tempsychozę dawała starożytnym poczucie „przechytrzenia” śmierci i nadzieję na

co zdaniem autorów wskazuje na brak występowania zbieżności. Uzyskany przez nich współczynnik korelacji między tempem wzrostu gospodarczego a początkowym poziomem dochodu

Trudno to dociec, bo chociaż autor chciał wielokrotnie skontaktować się z Firlejem, ustalił nawet adres jego zamieszkania, nie udało mu się.. 7 7