• Nie Znaleziono Wyników

Echo w służbie poezji rokoszu Zebrzydowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Echo w służbie poezji rokoszu Zebrzydowskiego"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Urszula Wich

Echo w służbie poezji rokoszu

Zebrzydowskiego

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 12, 77-87

2006

(2)

nt/fP^S

Seria XII 2006

Urszula Wich

Echo w służbie poezji rokoszu Zebrzydowskiego

N

azwa o m aw ianego g a tu n k u literatu ry okolicznościow ej w yw odzi się od greckiego sło­w a echo oznaczającego ‘glos', 'dźw ięk'. U tw o ry pisane tą techniką (zw aną po łacinie i’er- stts echoci) odnajdyw ane są ju ż w poezji antycznej. W sp o m in a o nich M arcjalis (Epigiw nm a- ta II 86). W III w 11. e. pisał u tw o ry echow e poeta P entadiusz, układając je w dystychach ele­

g ijn y c h 1.

Istotę echa stanow i w ykorzystanie w7 funkcji e le m e n tu stru k tu ry literackiej znanego zja­ w iska akustycznego: p o w tó rze n ia głosu o dbitego od przeszkody. W w ierszach tę „przeszko­ d ę ” stanow iło o d p o w ied n ie u sy tu o w a n ie w yrazó w rym ujących się. Poezja staropolska ry m o ­ w ała najczęściej pary w ersow e, pow tarzając je d n a k o w e lub p o d o b n e b rzm ien ia ak cen to w a­ nych części w y razó w w klauzuli w iersza. W echu ry m o w a para stoi o b o k siebie, p rzy czym ów echow y rym byw a — najczęściej — po d w zg lęd em zasobu zgłoskow ego cząstką w yrazu, z k tó ry m się ry m u je (cząstką sam odzielną znaczen io w o ).

L iteratura barokow a upraw iała i d rugi rodzaj echa. Tu w yrazy ry m o w e stały o b o k siebie, ale rym echow y n ie był cząstką w y razu poprzedzającego. Ten rodzaj echa w ystępow ał w p o e ­ zji politycznej i satyrycznej; pełnił o n — ja k się zdaje — funkcje persw azyjne, silniej działał na odbiorcę. O b a rodzaje echa zachow yw ały też rygorystycznie k o n stru k cję rozm o w y ; echo by­ ło odpow ied zią na p ostaw ione pytanie, odpow ied zią p rze w ro tn ą , iro n ic zn ą lub satyryczną2. W to k u o b ecn y ch p oszukiw ań, dla celów tej pracy zn alezio n o także trzeci rodzaj echa, m ia n o ­ w icie je s t to taka ko n stru k cja w ierszow a, w k tó ry m echo o dpow iada całym zd an iem . W szyst­ kie trzy w y m ie n io n e w arianty echa św iadczą o tym , że w dobie baro k u m a m y do czynienia z g atu n k ie m poezji konceptystycznej, w k tó ry m e le m e n t ludyczny m a znaczenie pierw szo

-1 S. N ieznanow ski, E c h o , hasło w: S ło w n i k literatury staropolskiej, red. T. M ichałowska, B. O tw inow ska, E. Sar- n ow ska-T em eriusz, W rocław 199«, s. 182-183.

(3)

78 U rszula Wicij

planow e, i został całkow icie p o d p o rz ą d k o w a n y w y d o b y ciu i w y ak c en to w a n iu p o le m ic zn e g o ch a rak te ru w iersza.

B ardzo tr u d n o badaczom ustalić dok ład n ą datę pojaw ienia się tego g atu n k u w Polsce. Z d o stę p n y ch źró d eł w iadom o, że na w iększą skalę używ ali go poeci o k resu p ierw szego b e z ­ królew ia, tw órcy „przed elek cy jn i” (po śm ierci Stefana B atorego) i poeci d o b y ro k o szu Z e ­ brzydow skiego (1606-1608); o dtąd o dnajdyw ać b ęd z ie m y tego typu w iersze w ró żn y c h te ­ m aty czn ie działach poezji. W o k o licznościow ej poezji politycznej ech o było d o b ry m sp o so ­ b e m k o m p ro m itacji przeciw ników , u jaw niało ich p o d stę p n o ść, złe zamiary, n ie m o raln o ść . C h ro n iło so ju szn ik ó w ideow ych autora, w zb u d zając sym patię odbiorcy, spełniało w reszcie tak isto tn y dla poezji barokow ej p o stu lat k o nceptystycznej pointy, z w y k o rz y sta n iem gier słow nych, zaskakujących zm ian sensów.

C zęstsza w tym dziale poezji była d ruga fo rm a echa. B udow a tycli u tw o ró w w ym agała, aby w ykorzystać b rzm ien ia bliskie, ale n iebędące cząstką w yrazu rym o w an eg o . R epliki Echa stanow ią całe wyrazy, zb liżo n e b rz m ie n io w o d o klauzuli w ersu , k tó re m u E ch o odpow iada, zaw ierają zaś cięte, złośliw e, iro n ic zn e, satyryczne j e d n o - lub d w u w y ra zo w e o cen y o m a w ia­ n y ch w y d arze ń , u jęte niesłychanie zręcznie, in te lig e n tn ie , św iadczące o w irtu o z e rii w arszta­ tow ej au to ra w iersza. Tego typu w iersze wr w alce p o litycznej, ja k w idać, były p rzydatniejsze, zaskakiw ały czytelnika z o rie n to w an e g o w regułach g atu n k o w y c h oryginalną kom pozycją, p o dsuw ały m u rozw iązania n ie sp o d z ie w a n e ,ja k np. Echo rokoszańskie (1606). Ó w polityczny

w iersz o b u d o w ie echa, pióra a u to ra -a n o n im a , re p re z e n tu je oczyw iście om aw ianą, znaną przecież d o b rze sztuczkę literacką i p raktykow aną w7 literatu rz e czasów zy g m u n to w sk ic h . Tw órca stanął p rzed tru d n y m w y zw an iem artystycznym , chcąc przy p o m o c y sk ro m n eg o echa sprostać zadaniu opisania sko m p lik o w an ej rzeczyw istości politycznej, celnie, krótko, z akcentam i satyrycznym i ch arakteryzując całą galerię p o lity k ó w i s tro n n ic tw p olitycznych:

Echo rokoszańskie

Ehej echo, w szak się tu głos ludzi odbija? — M ija. R ó żn e tu w ieści niosą ci, co przem ijają? — Tają.

C z e m u tają? W szak w szy tk im w szytko je s t w iad o m o ? — R zekom o. Ja pytam , tu o d p o w ied z , a słów nie podchw/ytaj! — Pytaj!

C o to za k o n k u rs ludzi, w S a n d o m ie rz u ich kosz? — R okosz. To tam róg z k ró le m będzie, odkryją złe rady? — Zdrady. Będą tam chcieć podźw ig n ąć sw ych w o ln o ści cale? — Ale. A bo król kaził w o ln o ść i sw obody nasze? — Z aw sze.

Z cicha snać iiigtim w n o sił fortelnie, nie h ucznie? — S ztucznie.

A praw daż to, że z N ie m c y o nas praktykow ał? — K now ał. I choć tw ierdzą, że nieraz przysięgę n am złam ał? — Skłam ał. Jak o ż to się stać m ogło, w szak m iał w iern ą radę? — Z d ra d ę. A w iedzieliż też o ty m dw o rscy kam erarze? — Łgarze. Snać o tym Je zu ic i cicho praktykują? — K nują.

(4)

Echo w służbie poezji rokoszu Zebrzydow skiego 79

S karga-ć w głos w sw ych kazaniach o tym reto ru je? — Psuje. C zegóż ta pestis godna zdrajcy. Jezuici? — Wici.

Tak bym je radził karać, ja k o W enecyja? — I ja.

Trzeba by zdrajcę przep leć i uczynić w n ich brak? — Ej, tak! I pany rady, zdrajcę, przyjdzie karać za tem ? — K atem . B obola azaż tego p a n u nie rozradza? — Z dradza.

W ięc p o d m iecz w szytki zdrajcę, a n ap rz ó d B obolę? — W olę. A dalej czego czekać po tym m iły m królu? — Bólu.

N on regnabis nie rzeknąć cnotliw i panow ie? — Kto wie.

Lepiej by m u rozkazać: U m ykaj się z Polski! — Z w ojski.

A lias w takich zdradach królestw o upadnie. — Snadnie.

Z takim ić tru d n o w skórać rzeczypospolitej. — I tej. To nie ujdą karania, któ rzy są w W iślicy? — ł ci.

G onzaga p rze d n i zdrajca, nie w ychodzi z g m achu. — Z strachu. G o sto m sk i w ojew oda w żdyć to d o b ry rajca? — Zdrajca. W ojew oda podlaski to se n ato r praw y? — Z strawy. A leć tak tw ierdzą drudzy, że se n ato r godny. — Głodny. Sieradzki w ojew oda, słyszę, się od m ien ił? — Z m ie n ił. G ulski, to z sow y sokół, niew ysoko buja. — Szuja.

O s tro ro g pan p oznański, zda się być w radzie brant? — Frant. I h e tm a n polny przed tym cos' lepszego radził? — Z d rad ził. W żdyć się przeciw królow i z slaclitą opow iedał? — Przedał. A inszy senatorow ie, w o ln iż tej pokusy? — Prusy.

Bo tak ci, w ierę, słychać, żeć się zaprzedali. — Brali. L ub o m irsk i, czego też z sw oim synkiem szuka? — C zeka. S lachta ta, co przy królu, są tam ludzie godni? — G łodni. W żdyć też i ci szukają ojczyźnie dobrego? — Swego. To zdrajcy tam ci ślachta i n a d w o rn i słudzy? — D rudzy. O b ie tn ic e tam d ru g ich , tak tuszę, zaw iodły? — Zw iodły. C o m ów isz? W szak król takim , co obieca, rad da? — Przeda. O księżej, co ro zu m iesz, przy w olnościach stoją? — Broją. Z e z ślachtą, a nie z k ró lem p rze ciw n y m przestają? — Łają. C i m ieli być d o b reg o w iern i w ynalazcy? — Skaźscy.

O kole rok o szo w y m niech też tw e zdanie w iem . — P ow iem . Pan krakow ski nie z nim i, bo to pan niech u d y ? — Dudy. P rzestrzega w olności i pow agi pana? — D zbana.

C o m ów isz, zaw żdyć ten pan iiiailpate żyje? — Pije.

W ojew oda krakow ski człek niepospolity? — Skryty. Przy w olnościach je s t stały w rzeczypospolitej? — Przy tej. M ieszka w nim on an im u sz kanclerza m ądrego? — Tego. To p o d o b n o dla tego król w n im nie m a sm aku? — Z n ak u . Bracław ski co z w o ły ń sk im ci w ojew o d o w ie? — Kpow ie.

(5)

80 U rszula Wieli

N u ż w ojew oda raw ski co m a za przym ioty? — C noty. A radzi, czy w et za w et oddaw a sow ito? — I to, i to.

P an w iślicki z czech o w sk im , słyszę, z sobą tchórzą? — Trwożą. P an parnaw ski z żarn o w sk im , i ci nie zaw adzą? — Radzą. M arszałek z Litw y stanął ojczyzny przy b oku? — W kroku. A R adziw iłł podczaszy dźw igaż rzecz p otężnie? — M ę żn ie . P odziękow ania za to, w ierę, g o d zien będzie? — W szędzie. Pan też K rzysztof, brat je g o , i ten stanął w spraw ie? — Praw ie. Pow iedają, że przybył praw ie okazale? — Ale.

W ięc pan trocki, R adziw iłł, pięk n e w ojsko stawił? — Sprawił. Toć w szyscy z k o sztem pragną ojczyzny dob reg o ? — Tego. O p o c z n ia n ie szeregiem rządni i potężn i? — G rz ec zn i3. S tadnicki, ja k lew głodny, reso lu t p o tężny? — M ężny. P raw daż to, że w Wis'licy na garło m u stoją? — Boją. Łaszcz za n im tu ż z Polaki i z m ężn ą postaw ą? — Sprawą. G orajski ich nie w yda, bo i te n je s t tw ardy? — H ardy. U ro w ie ck i z buław ą w ąsam i potrząsa? — Kąsa.

A w szakże on w sąsiedztw ie z każdym d o b rze żyje? — Bije. K rz y szto f S ieniński idzie z sercem i z ochotą? — Z rotą. A pan Ja k u b , brat je g o , m iłu jeż je szc ze bój? — Pokój. Z lekka idzie, [a] w rzeczach szczerze p ostępuje? — C zu je. Pan p o d k o m o rz y ch ełm sk i żo łn ierz to, czyli żak? — Ż m in d a k . H e r b o rt chorąży w radzie ja k o olej płynie? — Słynie.

B ro niow ski z in d u stry ją i z gładką w ym ow ą? — G łow ą. Pękosław ski m iło śn ik praw ie sw o b ó d cały? — Stały. W ołyńscy n ieb o żęta cz em u ż się w ahali? — Bali. To są w ja rz m ie niew oli kniazia Z baraw skiego? — Tego. Inszy przecie tak w radach, jak do b oju czyści? — Wszyscy. U m aw ialiż się z tobą w radach sw ych łagodnie? — Z g o d n ie . Z a w o ln o ść u m rz e ć ch ę tn iz , o p o b ó r nie łają? — Dają. J u ż cię żegnam , bądź łaskaw, a trw aj przy ty m stale. — I n /d 4

Z ak o ń c z e n ie tegoż u tw o ru je s t m ak aro n izu jące, w yraz polski ry m u je się z łacińskim , ty ­ po w y m zw ro te m pożeg n aln y m Ialei — „Z egnaj!”, tutaj sygnalizującym także koniec w iersza.

W u tw o rz e tym , u ło ż o n y m w to rm ie dysputy, w y ra ź n y je s t nadaw ca i odbiorca.

’ O dpow iedź E cliajest tu chyba zniekształcona przez kopistę, bo nie rym uje się z w yrazem poprzedzającym , co je s t utrzym yw aną rygorystycznie zasadą (pasowałoby: „m ężni"). M ożna zatem się dom yślać, iż ów poeta pochodził z Opoczyńskiego.

4 E cho ro k o sza u sk ie , w: P ism a p o lity c zn i' z c za só w ro ko szu Z e b r zy d o w sk ie g o 1 6 0 6 - 1 6 0 8 , wyd. |. C zubek, t. 1, Kra­

(6)

Echo w służbie poezji rokoszu Zebrzydow skiego 81

W ydaje się, że ó w a u to r- a n o n im 3 w yszedł z tego tru d n e g o zadania (przedstaw ienia sk o m ­ plikow anej rzeczyw istości politycznej) na ogół z p o w o d ze n iem , udaje m u się h a rm o n ijn ie po d w zg lę d em artystycznym pokazać: całość b ardzo bogatego faktograficznie o b raz u po li­ tycznego. W k o lejnych o siem dziesięciu pięciu w ersach sw ego u tw o ru zdołał ukazać galerię kilkudziesięciu przedstaw icieli obu o b o zó w politycznych, głów nie królew skiego, p rzydziela­ ją c każdej osobie je d e n , najwyżej dw a w iersze tekstu.

W u tw o rze tym pojaw ia się rzesza znanych osobistości świata polityki: P io tr Skarga, A n ­ drzej B obola, hrabia Z y g m u n t G onzaga M yszkow ski, A n zelm G o sto m sk i, h e tm a n polny Stanisław Ż ó łk iew sk i i kasztelan krakow ski Ja n u sz O stro g sk i. W y m ien io n e postaci oczyw i­ ście p rze d staw io n e są w n egatyw nym św ietle, szczególnie zaś h e tm a n p olny i kasztelan k ra­ kow ski, k tórzy to dość p ó źn y m zd ek laro w an iem się po stro n ie królew skiej w yw ołali zrazu uczucie nadziei w obozie roko szań sk im , p o te m — w iększego zaw odu i gniew u.

O d p o w ie d z i Echa zaw ierają iro n ic zn e lub satyryczne, a zaw sze krytyczne repliki na o p i­ nie zaw arte w p o szczególnych w ersach. Tw órca w iersza je s t doskonale z o rie n to w an y w sy tu ­ acji w ew n ę trz n e j R zeczypospolitej, ciętą, zjadliw ą satyrą p osługuje się przy charakteryzow a­ n iu u cz estn ik ó w ro k o szu i stro n n ic tw a królew skiego. O k re śle n ia są trafne, złośliw e, nie oszczędzają ani króla, ani m agnatów , ani obyczajów politycznych, gdzie „król takim , co o b ie­ ca, rad da", a w istocie rzeczy „p rzed a”, zaś księża popierający Z y g m u n ta III, zwłaszcza je z u ic i opow iadający się za w z m o c n ie n ie m w ładzy m onarchy, „b roją”, a w ięc nie popierają p o stu la­ tó w szlachty rokoszańskiej. Je zu ic i „cicho p rak ty k u ją”, w spierając w ładcę, a w istocie „k n u ją”, a zło to u sty kaznodzieja P io tr Skarga w sw ych nasyconych retoryką kazaniach głośno agituje szlachtę za p o zo stan iem przy królu, w yko n u jąc „złą ro b o tę ”. Echo zaciekle zwalcza obóz k ró ­

lewski, u tw ó r je s t p e łe n ja d u i nienaw iści autora do polity k ó w i szlachty skupionej w okół k ró ­ la. P ró b ę scharakteryzow ania galerii polskich polityków , z m o n a rc h ą na czele, a u to r w ykonał d obrze. K o n sek w e n tn ie u trzym yw ał się w roli satyiyka sw oich czasów; zatem m iał praw o do stosow ania hiperbołizacji i przejaskraw ień, jego inw ektyw y kierow ane p o d adresem p olity­ ków, choć fo rm u ło w a n e te n d en c y jn ie , odzw ierciedlają poglądy polityczne szlachty ro k o szo ­ w ej. W iersz m a zatem dużą w artość d o k u m e n ta rn ą .

O b o k polskiego Echa rokoszańskiego mamy, inne — łacińskie Echo o rokoszu. W odróżnieniu od

poprzedzającego, je st to przykład pierw szego rodzaju echa. Pochodzi ono, ja k i wcześniej o m a­ w iany utw ór, z okresu sandom ierskiego, i m ożna je potraktow ać jako ciekawe jego uzupełnienie:

Echo o rokoszu

1. [N a H ie ro n im a G o sto m sk ie g o , w o je w o d ę p o zn ań sk ieg o i Z y g m u n ta M y szk o w sk ieg o , m arszałka w ielk ieg o k o ro n n e g o ]. Q uid sic plangis augusto dcicctus aninio? — Itiio

Pouc metum, esto vir, lahora extremis — Remis. M ea furto poi łuta teuera indoles — Oleś.

(7)

82 U rszula W ich

N am regc sub Augusto u k rad łe m zaponę — O n ę.

I o b ru s u B andisa p rze d e m n ą rzezan o — Ano. I żydow i d w o rsk ie m u u k ra d łe m sobola — O la.

I łańcuch także złoty w P radze T arn o w sk ie m u — Je m u .

E t tu licet proditor, proiice has curas — Duras. A nna tenta potius nec sumptiis deiuga — Ncga. Milites acre para, ego tiua tecum — Eccum. M iles aera sequitur nunc pandas aquilas — III as. Fata I'iam praebebunt, Austria iiw ab it— Abit. In nobiles et M us cams iram iungct? — Niet.

R okosz est res horrda, in dubio rita — Ita. Possum in Italia esse sine Parma — Anna. Ego multos bauditos uot'i ex Italis — Talis. In hoc uiihi spes itua restat et iuvamen — A men.

2. N a d ru g ieg o [M y szk o w sk ieg o ]

Ergo in Italiam, proh dolor! marchio? — Io. Ibo exul, projugus cum meis aqullis? — Illis. C um stenmiate alio sub sole quaesito? — I to. Ergo me accipietgremio M antua? — An tua. E t me ad p o b ratin o s conferam G onzagas? — Agas. Proh dolor, qui iugenti jlorebam applausu? — Ausu. E t late Italico me ejferabam fastu? — Astu.

In patria exules tittilos dum qtiaero. — Erro. O, cui relinquam aedes inarmoreas — Eas. O, donuts, o patria X iqz, et Pincoria — Via! O, Formosa mi Eicon, quam o, maestuosus — Os its. Adulter suae uxoris, dilexi uxoreni — O rein! Iugalem dum thalamum incestu polluo — Luo. Idem snasi principi, versus Sodomita — Ita. Pronubus paranim phis rendidi Prnssiam — lam . E t auctor fiu regi I’iolare fidem — Idem.

Adulatiouibus et modo peivili — I Hi.

Respublica mine /rem it, poenas rult smnere — Mere. Ah, demens, o patria, cogor exulare — Lare\

E ch o to pos'w ięcone je s t całkow icie tylko d w u działaczom partii dw orskiej: w o jew o d z ie I Iiero n im o w i G o sto m s k ie m u i Z y g m u n to w i M y sz k o w sk iem u , za p re z e n to w a n y m w o so b li­ wej roli przyszłych em ig ra n tó w polity czn y ch po zw ycięskim objęciu przez rokoszan rząd ó w

(8)

Echo w służbie poezji rokoszu Z ebrzydow skiego 83

w k raju 7. M yszkow ski je s t szczególnie p red y sp o n o w an y do swej em igranckiej przyszłości. P rzecież to m argrabia G onzaga, któ reg o p rzyjm ie ja k o sw ego M a n tu a, bo tam uzyskał h erb y i tytuły. W kraju zasłużył się najwięcej Z y g m u n to w i III, knując je g o m a łże ń stw o z siostrą zm arłej Anny, sam zaś, p ryw atnie — m ąż d w u ro d zo n y c h sióstr B o g u szó w ien — m a je d n o zm artw ienie:

O, cni reliiujiicw! aedcs inannorcas? — Eas. O, doinus, o patria X ią ż et Pincoria! — I la H.

Siedziba m argrabiego — Książ W ielki — k tóry n aw et dziś robi w rażen ie sw ym re n e san so ­ w y m zam k iem M iro w e m , p o ło ż o n y m na lesistym w zg ó rzu , dziełem architekta Z y g m u n ta A ugusta, B atorego i Z y g m u n ta III, Santi G ucciego, tw órcy pięknej kaplicy św. A nny p o ło ż o ­ nej na górze nad P iń cz o w e m , nie m ów iąc ju ż o zam k u p iń czo w sk im i p iń c zo w sk im M iro w ie, bogato w y p o sażo n y ch siedzibach G o n za g ó w M yszkow skich — god zien był w rzeczyw istości opłakiw ania, w w y p ad k u gdyby trzeba m u p o w iedzieć „żegnaj" i udać się na em igrację.

N a uw agę zasługuje rów nież część Eclta o rokoszu pośw ięcona G o sto m sk iem u , a to dzięki

polskim w trę to m , zaw ierającym skandaliczną k ro n ik ę w ydarzeń z życia w o jew o d y p o z n a ń ­ skiego. Z a rz u ty naw et dziś robią w ielkie w rażen ie, bo tru d n y m do pojęcia je st, że w ojew oda p o zn ań sk i do tego stopnia nie szanow ał się, iż kradł ce n n e przedm ioty, i to w ielo k ro tn ie. O k ry ł się w ielką niesławą, stracił u ludzi pow ażanie, p ię tn o w an o go w tow arzystw ie. Była to praktyka dość p ow szechna, została w zm ian k o w an a w Satyrze K ochanow skiego:

[ ... j C n o ta i p rzy sto jeń stw o d o kąta się tuli; A ich plac niew stydliw a potw arz zastąpiła,

N a co trzeba sta tu tó w i rze czn ik ó w siła. A o nych jak o b y śm y tu p rz y p o m n ieć m ieli,

K tórzy ani sieść za stół z p o d ejźrza n y m chcieli? O b ru s przed n im rzezali, talerz n o żm i kłoli,

Jeśli nie chciał ustąpić, m usiał po n ie w o li’.

Jeśli p rzy stole usiadł człow iek p o d ejrz an y o przestęp stw o , w spółbiesiadnicy p rotestow ali p rze ciw je g o to w arzy stw u w te n sposób, że bili w talerze n o żam i i przecinali p rzed n im obrus. W ten sposób n ap iętn o w a n y dyfam ato r był z m u sz o n y o puścić gardzących n im ludzi.

A u to r E ch a. .. złośliw ie zauw aża, że G ostom ski, p o d o b n ie ja k M yszkow ski, był byw alcem

Italii, nic w ięc dziw nego, że po zw ycięstw ie rokoszan w ojew oda ja k o przyszły em ig ran t tam w łaśnie się z n a jd z ie "1.

7 For. }. N ow ak -D łu żew sk i, op. cit., s. 129.

x P ism a p o lity c zn e z cza só w ro ko szu Z e b r zy d o w sk ie g o — op. cit.. s. 88-89.

4 j. Kochanow ski, S a ty r albo d z ik i m ą ż .w '. 228-234: cyt. za: idem . D z ie ła p o ls k ie , opr.J. Krzyżanowski, Warszawa 1980, s. 63-64.

(9)

84 U rszula Wieli

In n y m u tw o re m należącym do pierw szego ro d zaju echa je s t Echo ż ało b n e''. U tw ó r ten,

n iezn a n eg o autorstw a, je s t apelem do walki o podupadającą ojczyznę: K ędy tw oja ozdoba, Polsko utrap io n a? — O n a.

Kędy zgoda, gdzie sława? W ieleć nie dostaje — Taje. Kędy szczęście życzliw e, co nas cieszyć zw ykło? — Z n ik ło . Litujcie, w dzięczn e M uzy, dziś ludzkiej u traty — A ty? O b lew a się dziś łzam i sław na Sklaw onija — I ja. G in ie m iła sw oboda, k tóra była w cale — Ale. To w szystko prze niezgodę, ta tego przyczyną — Iną. K to przyczyną rozterków , snać w o ln o ść skażona? — O n a. W n ę trz n a w o jn a u p ad k iem grozi u tra p io n y m — O n y m . P ogubiła niezgoda w iele p ań stw w zlej spraw ie — Prawie. Tu się w adzą, a braciej w P o d o lu n abito — I to.

D okazują nad niem i G ctae Sarmactici — Ty cyt!

G d zie one złote lata, p ró ż n e złej przygody? — G ody? K ędy szczęśni h etm an i? PowTiedz kto, m ożeszli — Zeszli. P rędka u p ad k u droga, gdzie kto nie w sp o m o ż e — M oże. By w iedzieć, ja k o d łu g o czas sw oim o b ro te m — O tem . Karać nas w szytkich b ędzie n ieży czn y m k ło p o tem ? — P o te m 1-.

W idać, że p rzez niezn an eg o n a m au to ra p rzem aw ia zal i poczucie krzyw dy w yw ołane ro z ­ gryw ającym i się w ydarzen iam i p o litycznym i. U tw ó r, zg o d n ie z sugestią znajdującą się ju ż w tytule, rna ch arakter żałobny. W ynika to z opłakiw ania utraco n ej w olności. R zeczyw istość bu d zi niepokój. R zeczpospolita zm ierza w n ie d o b ry m k ie ru n k u , źle się zaczyna dziać w p a ń ­ stw ie polskim , p rzepadły zgoda i sława, „ginie m iła sw o b o d a” — „złota w o ln o ść ” szlachecka. A utor, p o d o b n ie ja k w cześniej J a n K ochanow ski w Pieśni piątej „ksiąg w tó ry c h ” O spustoszeniu Podola, krytykuje bezm yślność i k ró tk o w zro cz n o ść Polaków. P ow szechnie b o w iem w ia d o ­

m o, że w szelkie spory, niezg o d y i w o jn y p row adzą do u p ad k u m iast, a n aw et państw. D lac ze­ go w ięc Polacy, n ie z m u sz e n i d o w ojny, sa m iją ro zp ę tu ją ze szkodą dla swojej ojczyzny? („W e­ w n ę trz n a w o jn a u p ad k iem grozi u tra p io n y m — O n y m ”). Z a te m rokosz, w o jn a d o m o w a je s t w ielk im złem , a sam i rodacy tę sytuację w yreżyserow ali. D la au to ra Echa żałobnego nie do p o ­

m yślenia je s t taka lekkom yślność. N a ró d zajęty po lity czn y m i sp o ram i nie zw raca uw agi na ciągłe p odjazdy Tatarów i w o jsk tu re c k ic h na Podole. Poeta, m ając św iadom ość, ja k daleko p o su n ę ła się R zeczpospolita w u p ad k u swej potęgi, pyta: „G dzie o n e złote lata, p ró ż n e zlej przy g o d y ?” O d p o w ie d ź echa je s t b ard zo w y m o w n a: piękne, w ielkie czasy R zeczypospolitej p rz e m in ę ły ja k „gody”, św ięta B ożego N a ro d z e n ia . Polska nie m a ju ż w y b itn y c h h e tm a n ó w — w y b itn y c h indyw idualności, cieszących się p o w sze ch n y m p o w ażan iem , poryw ających lu ­

" Tę odm ianę echa opisała pokrótce Teresa Banasiowa w książce Tren p o lity c zn y i f literalny ir p o e z ji p o lsk ie j lat

1 5 8 0 - 1 6 3 0 , Katowice 1997. s. 45.

(10)

Echo w służbie poezji rokoszu Z ebrzydow skiego 85

dzi do w alki. By taki stan rzeczy nie skończył się dla kraju tak tragicznie, jak zapow iada to O d ­ praw a postów greckich K ochanow skiego, czyli utratą państw ow ości i w ielką, h an ieb n ą klęską,

należy ju ż teraz dostrzegać błędy w p o stę p o w an iu , nie kierow ać się pryw atą, a tnys'leć p e r­ spektyw icznie o przyszłości kraju i p rzejm o w ać się przed e w szystkim je g o losem , na k o ń cu zaś w łasnym i pry w atn y m i p o trzeb am i.

Z d o k o n an e g o p rzeglądu u tw o ró w o tem atyce rokoszow ej w ynika, że w zasadzie studia nad e c h em ja k o g atu n k iem literackim zaledw ie się rozpoczęły, a ich p lo n n au k o w y p rez en tu je się nad w yraz sk ro m n ie , rów n ież p o d w zględem edytorskim . W ielkim u tru d n ie n ie m dla b a­ daczy je s t b ard zo tr u d n y dostęp do tek stó w p o u k ry w a n y ch w rękopisach i starych d rukach. P ilną p o trze b ą je s t zg ro m ad zen ie w szystkich d o stę p n y ch tekstów , w nikliw a ich klasyfikacja i w sze ch stro n n a , dogłębna icli analiza i interp retacja oraz n ow oczesna, pełna edycja krytycz­ na. N ale ży żyw ić nadzieję, że niniejsza praca je s t p ierw szym k ro k iem w tym k ie ru n k u , że daje w łaściw e ro ze zn an ie co do cech g atu n k o w y c h badanych tekstów , ich klasyfikacji i w artości ar­ tystycznej, oraz że daje d o b re w y o b rażen ie o ich tem atyce.

Z a p re z e n to w a n e u tw o ry w yw ołują pytanie: w ja k i sposób stru k tu ra echa określa w irtu a l­ nego o d biorcę? M a on być aktyw nym czy telnikiem . Z a p e w n e au to rz y liczyli się z za m ó w ie­ n ie m spo łeczn y m na tego typu w iersze, któ re spełniały zaró w n o zadania lu d y c z n e ,ja k i p ro ­ pagandow e, a ściśle biorąc: aspekt lud y czn y pozostaw ał na usługach polityki. W tym w ypadku w ażna je s t w iedza o tym , ja k ie stanow isko p olityczne p rezen to w ał odbiorca, z k tó ry m au to r p row adził sw oisty dyskurs. Badacz m u si d o trze ć do kon w en cji literackiej, w której echo się kształtow ało, aby ustalić, do jak ieg o stopnia ta k onw encja była przez o d b io rcę w ierszy znana i akceptow ana, ja k ie elem e n ty tej konw en cji m iały dla o d b io rcy znaczenie zasadnicze, a jakie d ru g o rz ęd n e .

R o z p o zn a n ie k o nw encji je s t w a ru n k ie m w stę p n y m zro z u m ien ia, czy też [... J w łaściw ej recepcji u tw o ru . D zieło, realizując zasady danej konw en cji, p ro je k ­ tuje i narzuca od b io rcy pew 'iiego typu zachow ania w sto su n k u do siebie, które u m ożliw iają zro z u m ie n ie u tw o ru . Przez ro z u m ie n ie p o jm u ję tutaj nie tylko u m ie ję tn o ści odczytania w łaściw ych zn aczeń słów użytych w tekście, m a m na u w adze przed e w szystkim uch w y cen ie reguł ich w iązania oraz od n iesien ia do o gólnych zasad, w ed łu g k tó ry ch w ypow iedź została sk o n stru o w a n a 13.

O d b ió r echa przez czytelnika m a być czynny, aktyw ny, bez n ie d o m ó w ie ń . D o d a tk o ­ w y m c z y n n ik ie m p rzy k u w ający m uw^agę m a być o ry g in aln y k ształt artystyczny, b ard z o w y ­ sz u k an a fo rm a , ja k się udało w skazać, w y stęp u jąca w poezji z p o c z ą tk u X V II w ie k u w trz e c h o d m ia n ac h .

1 ’ M. G łow iński, l l l n i i a h i y odbiorca w str u k tu r z e u tw o ru poetyckiego, w: idem . S ty le odbioru. S z k ic e o k o m u n ik a c ji li­

(11)

86 U rszula W ich

Bez w ątp ien ia są to u tw o ry k o n c e p ty sty c z n e 14. E cho to g a tu n ek bardzo w y rafin o w an y p o d w zg lęd em artystycznym . A nalizow ane u tw o ry potw ierd zają tę konstatację. A m bicje ich tw ó rcó w są b ard zo duże, zn ak o m icie opanow ali o ni tru d n ą to rm ę w y p o w ied zi poetyckiej, k o n ce p t działa w ielo k ieru n k o w o . W ażną decyzją w arsztato w ą była koegzystencja „ja” lirycz­ n ego z „ty” lirycznym , bo o d p o w ied zi echa należy u zn a ć za ek w iw alen t ow ego „ty”. C ie k a ­ w y m zabiegiem p sy c holingw istycznym je s t sam a fo rm u ła echa. E fekt akustyczny odbicia i p o w tarzan ia d źw ięku je s t nie tyle form ą gry z czy teln ik iem , co raczej sp o so b e m m anipulacji nim . Byl to niezw ykle ciekaw y „zabieg m e d ia ln y ”: nie tylko przekazyw ał g otow ą sp rep a ro w a­ ną inform ację, ale po p rzez p o d św ia d o m o ść m iał kształtow ać o d p o w ie d n ie postaw y oby w a­ telskie, a jeszcze bardziej polityczne. P rzekazyw ane przez nadaw cę w iad o m o ści, odbijające się ech em , nie b y ły ju ż tylko o p in ią je d n e j osoby, ale całej rzeszy odbiorców . P rzy p o m o c y tego c h w y tu d źw iękow ego m o ż n a było uzyskać złu d ze n ie, ż e je s t to o p inia p o p u la rn a , którą w arto popierać. Z ab ieg te n je s t tym bardziej istotny, ze w ferw o rze w alk p o litycznych zaw sze cho d zi o b e z k o m p ro m iso w a p o d p o rzą d k o w a n ie pew nej rzeszy ludzi — a to p o d p o rzą d k o w a n ie

tylko do p ew nego stopnia da się w y p ro w ad zić z p rze k o n ań lu d zk ich . N a jw a ż ­ n iejsze je s t je d n a k to, by je d n o s tk i uwierzyły, że o k reślo n e działanie zm ierza w k ie ru n k u realizacji ich w łasnego d o b r a '3 —

a przecież w takim celu pisano u tw o ry polityczne, w ty m echa.

C e le m analizow anych u tw o ró w była p olem ika ich a u to ró w z p o glądam i antagonistów , czasem naw^et w yszydzenie przeciw nika, złośliw e ak cen to w an ie p ew n y ch zjaw isk czy postaw przeciw ników , hiperbolizacja w ad, poglądów . M o ż n a te echa u zn a ć za n am iastkę publicystyki p o litycznej, bo p olem ika odbyw a się na te re n ie poezji o k olicznościow ej. Są to k ró tk ie w ie r­ sze, teksty łatw e d o zapam iętania i łatw e do ro zp o w szech n ian ia. Są a m b itn e p o d w zg lę d em artystycznym , spełniają horacjański p o stu lat, że poezja p o w in n a uczyć i d ostarczać p rz y je m ­ ności estetycznej (docere et delectare). M a m y do czynienia z poezją k u n sz to w n ą, która bierze na

siebie zadania ludyczne. W irtu o z e ria w arsztato w a m a zw racać uw agę czytelnika, z in ten sy fi­ kow ać sk u te cz n o ść oddziaływ ania na niego. O d b io rc a m a reagow ać z a ró w n o na d o m in a n tę w y w o d u u tw o ru o k olicznościow ego, ja k i na w yszukaną fo rm ę literacką. W inten cji tw ó rcy w ierszy okolicznościow ych czy teln ik p o w in ie n w ybierać zaw arte w u tw o rz e idee zgodnie z za m ia re m autora, dać się p rze k o n ać do je g o p o g lą d ó w politycznych. W zakresie stylu a u to ­ rzy piszący echa odznaczali się w ielką in w en cją tw órczą. W iersze te charak tery zu ją się c ię to ­ ścią repliki pozostającej na usługach p o le m ik i p olitycznej, w spom aganej często przez złośliw y żart. Poeci w ykorzystują zabawy, gry słow ne, m a k aro n izo w a n ie, aby w z m o c n ić upraw ian ą w w iersz u propagandę polityczną. O stra p olem ika w y stę p u je n ie je d n o k ro tn ie w połączen iu

14 O koncepcie w poezji pisała D. G ostyńska w m onografii R e to iy k a ilu zji. K o n c e p t w p o e z ji b a ro ko w ej. Warszawa

1991. "

11 Por. Sz. W róbel. P e rsw a zja j a k o form a w ła d z y , w: S z t u k a p e r s w a zji, red. R. Karpiel. K. Leszczyńska, Kraków 2004. s. 33. "

(12)

Echo w służbie poezji rokoszu Zebrzydow skiego 87

z satyrą u’. Z w alcza ona p rze ciw n ik ó w politycznych, k o m p ro m itu je ich, ich poglądy, ich p ro ­ gram . Pojaw iają się akcenty p atrio ty cz n o -k ry ty c zn e: z jednej stro n y m iłość do ojczyzny i tr o ­ ska o je j d o b ro , z drugiej św iadom ość, ja k licznym i w ad a m i odznacza się życie s p o łe c z n o -p o ­ lityczne R zeczypospolitej. W idać w każdym e c h u silne zaangażow anie em o cjo n a ln e p o d m io ­ tu ,je g o doskonałą znajom ość realiów politycznych (walki stro n n ic tw regalistów 7 i rokoszan).

E cho ja k o sto su n k o w o now y g a tu n ek w poezji X V II w ieku oddał d u że usługi o k o lic zn o ­ ściowej poezji politycznej do b y rokoszu Z eb rzy d o w sk ieg o ja k o zn akom icie oddający a tm o ­ sferę napięć politycznych, atm osferę kłótni raczej niż dialogu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W poezji Ficowskiego pożydowskie znaczy bowiem inaczej: jest związane z oso- bą, która jest wrażliwym odbiorcą świata i której tożsamość może wyrazić się właśnie

Nauki i Współpracy z Zagranicą Uniwersytetu Gdańskiego oraz z działalności statutowej Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Gdańskiego.. © Copyright by Uniwersytet

Prezentowana książka ma dla nas szczególne znaczenie – została bowiem pomyślana jako upominek urodzinowy dla Pani Profesor Zofii Głombiowskiej, wybitnej neolatynistki i

Minister Sprawiedliwości — uwzględniając odwołanie zainteresowa­ nego kandydata od ostatecznej decyzji organu adwokatury odmawiającej wpisu na listę adwokatów —

Izbowy konkurs krasomówczy dla aplikantów adwokackich odbył się we wrocławiu 23 lutego 2013 r.. największą salę rozpraw wrocławskiego Sądu okręgowego wypełnili po

Propozycja Jacka Woronieckiego OP i Józefa Marii Bocheńskie- go OP jest zatem, jak widzimy, bardzo ważną i interesującą próbą realizacji tak formułowanych ideałów,

Jest jednakże jeszcze inny obraz Lublina utrwalony w poezji - Lublin widziany zza drutów Majdanka, Lublin męczeński i Lublin walczący. Szczególne miejsce należy się tu grupie

Niniejszy artykuł jest owocem wieloletnich badań nad przekładem poetyckim w Słowacji po roku 1945, których rezultaty opublikowane zostały przez autorkę w pracach naukowych