• Nie Znaleziono Wyników

Reformy monetarne w Polsce w latach 1526 - 28 i ich geneza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Reformy monetarne w Polsce w latach 1526 - 28 i ich geneza"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Reformy monetarne w Polsce

\» latach 1526 — 28 i ich geneza.

(C ią g d a ls z y ).

RO ZD ZIA Ł II.

Zbłądzilibyśmy jednak, gdybyśm y sądzili, że przed r. 1526 panow ała w Polsce zupełna stagnacya, że rosnącem u rozstrojow i przypatryw ano się biernie i bezczynnie, że nie szukano i nie stoso­ w ano pew nych środków zaradczych. Owszem, znajdujem y już w tymi czasie próby napraw y stosunków m onetarnych, które choć nie s y ­ stem atyczne i dorywcze, są bądź co bądź korzystnem św iadectw em ówczesnej polskiej polityki m onetarnej, zdającej sobie spraw ę z istniejących w ad i starającej się im zaradzić w sposób niejedno­ krotnie śmiały i stanowczy. W y p ad a nam je tutaj omówić, raz jak o precedensy reform z lat 1526/8, pow tóre jako tło literatury ekonomicznej, którą bez ich znajomości m ożnaby fałszyrwie ro ­ zumieć.

Środki, jakie podjęto celem sanacyd niedomagań polskiego system u m onetarnego w latach 1507— 1525, dotyczą głów nie trzech spraw: 1) uregulow ania stosunków w ew nętrznych przez doprow a­ dzenie do skutku unii m onetarnej K orony, P ru s i Litw y, a przez to usunięcie zgubnych następstw chwiejnego i niespraw iedliw ego często stosunku m onet poszczególnych części państw a, 2) oczysz­ czenia pieniężnego rynku polskiego przez w yw ołanie z obiegu p o ­ dłych i najszkodliw szych m onet obcych i w strzym anie ich napływ u przez zakazy handlu z krajami, z których pochodziły^, 3) zapobie­ żenia drożenia złotego przez ograniczenie emisyi swej własnej monety.

Szczyt w szystkich reform Zyrgm unta I na polu m onetarnem stanowi bez kw estyi przeprow adzona przezeń unia m onetarna K o­

(3)

172 R E F O R M Y M O N E T A R N E W P O L S C E .

rony i Prus, oraz zapoczątkow anie takiej unii z Litwą, a przez to w ytw orzenie jednego realnego w ęzła więcej, który rozdzielone do­ tąd odrębnościam i ustroju w ew nętrznego części państw a w bardzo w ażnym względzie w jed n ą sprzęgał całość. Szlachetnem u królow i przyśw iecała wielka myśl konsolidacyi państw a, której jednym z sym bolów miała być w spólna m oneta. Cele praktyczne łączyły się w tym w}rpadku z celami politycznymi, usunięcie bowiem do­ tychczasow ego separatyzm u lokalnego to ułatw ienie wymiany, a w ym iana to ważne ogniwo,— łączące na podstaw ie interesów ma- teryalnych osoby i rodziny, kraje i narody.

Ju ż na sejmie elekcyjnym w P io trk o w ie'd . 14 września r. 1501 zgodziły się stany K rólestw a i W ielkiego K sięstw a litewskiego, że m oneta ma być jednakow a tak w K oronie jak w Wielkiem K się­ stw ie, tudzież jednakow ej wagi, a tylko pod odrębnem i bita go­ dłami ty A rtykuł ten jednak, ja k w szystkie pomysły i projekty re­ form za A leksandra, nie przyszedł do skutku, nie upadła jednak razem z nim sama spraw a, która raz silniej drugi raz słabiej w y­ pływ a na widownię.

Z ygm unt I zaraz w początkach swych rządów wziął ją pod uw agę; w drożył naw et w tej mierze pew ne s ta ra n ia 2), które je ­ dnakże nie w ydały pozytyw nych rezultatów , być może z pow odu niechęci Litwinów, starających się zaw sze o utrzym anie odrębności L itw y od Korony. Ze strony natom iast polskiej król nie doznawał żadnych przeszkód, owszem naw et go w tych dążeniach całą siłą popierano. W yrazem stanow iska K orony wobec tak ważnej unii m onetarnej je st uchw ała sejmu piotrkow skiego z 2 2 lutego r. 1510, tak charakterystyczna dla późniejszego przebiegu całej sprawy. Czytam y w niej: „Cum com pertum ab omnibus habeatur, quod virtus unita fortior solidiorque esse consuevit ipsa divisa, prom it­ tim us nos operam daturos, ut Magnum D ucatum Lithuaniae, Ter- rasque Prussiae et alias terras in finibus Regni consistentes, ad unionem redigam us et quantum possibile factu erit, onera omnibus communia, com m uniter ferenda, simul ac m onetam aequalem com­ m uniter recipiendam imponemus; praesertim dum Conventum utris­ que Dominis praelatis ad hoc perficiendum constituerim us“ ty

*) P ie k o s iń s k i j. w . 89/90.

2) W liś c ie d o Ł u k a s z a , b is k u p a w a r m iń s k ie g o z r. 1508 p is z e król: „ D e m o n e t a e a u tem a d e q u a tio n e sic f e c im u s in d u ca tu is to p r o u t v r a P ie t a s e x g e ­ n e r o s o R a p h a e le L e s z c z y ń s k i a c c e p it e t in s u p e r c o n a m u r , ut g r a n u m et p o n ­ d u s a d e q u a m u s “— A c t. T o m I. A p p e n d ix str. 29.

(4)

D eklaracya tutaj złożona je st tak jasna, że nie w ym aga ża­ dnej wyjaśniającej interpretacjo. S tw ierdza najzupełniejszą zgo­ dność króla i społeczeństw a polskiego w dążeniu do unii m one­ tarnej Litw y, P ru s i Koronyr, a w ujęciu swem brzmi jak echo sławnego postanow ienia statutu w iślickiego Kazimierza W ielkiego o jedności m onetarnej. K w estyą jednak unii z L itw ą na jakiś czas głuchnie, ustępuje z terenu ogólnego zainteresow ania. P o sta­ w iona śmiało i jasno natrafiła w wydconaniu na tak wielkie prze­ szkody, że zraziła chwilowo i króla i szlachtę; w następnych latach poprzestaw ano tylko, jak widzieliśmy, na tarydowaniu m onety li­ tewskiej, nie robiono natom iast żadnych starań o porów nanie mo­ nety Koronji i Litwy.

Z Prusam i poszło łatwiej aniżeli z Litwą. Tutaj król potrafił stworzyć swoją w łasną partyę, złożoną z możnych świeckich i d u ­ chownych, oraz szlachty, która, nie mając nic do stracenia, nie posiadała bowiem praw a bicia m onety, zawsze ośw iadczała się za reform ą stosunków m onetarnych, za polepszeniem m onety i unią m onetarną. K ierow ała się w tej mierze zarów no względami p ra­ ktycznymi, jak politycznymi. Podniesienie stopyr pieniądza nicby ją nie kosztowało, nie posiadała bowiem swych mennic, w płynęłoby zaś na znakomite podw yższenie się dochodów z czynszów, jedność stopy? nie zagrażała wcale jej prawom , regulując natom iast stosunki, chroniła przed stratam i. Zresztą, jeżeli chodzi o samą szlachtę pruską, to stała ona na gruncie ściślejszego zjednoczenia z Polską, które zapew niłoby jej takie przem ożne stanowisko, jakiem cieszyła się szlachta polska w Koronie. Inaczej na tę rzecz zapatryw ały się m iasta pruskie: G dańsk, T o ru ń i Elbląg, oraz mistrz krzyżacki, a późniejszy książę pruski. Sprzeciwiali się polepszeniu pieniądza z przyczyny wysokich kosztów, jakie spadtyby na nich, jako p o ­ siadających w łasne mennice, obawiali się zaś unii m onetarnej, k tó ra dla nich była synonimem nietylko większej łączności, ale i zale­ żności od Korony, ograniczenia dotychczasowej sw obody bicia mo­ nety. Nie kusiła ich naw et nadzieja uzyskania szerokiego rynku polskiego i litewskiego dla swej monety. Jak przyszłość okazała, obaw y ich nie były płonne, po zaw arciu bowiem unii musieli ciężką stoczyć walkę z królem o sw e praw o swobodnej emisyi pieniądza. Przew idyw ane przez nich niebezpieczeństw o unii tkwiło w tej oko­ liczności, że król, w obec dozwolonego i rów nego kursu w szystkich m onet we w szystkich częściach państw a, staw iając się na stan o ­ w isku stróża dobra ogółu, mógł w każdej chwili w ystąpić z żąda­ niem zaprzestania bicia m onety, jako przynoszącego szkody p od­ danym.

(5)

Jak unię z Litw ą, tak i z Prusam i poruszył Zygm unt bardzo wcześnie. N aradzają się nad nią stany P ru s królew skich w r. 1509 1), w ystępuje z jej żądaniem biskup warmiński na sejmie piotrkow ­ skim w r. 15102), wreszcie stany polskie na tymże sejmie w P io tr­ kow ie w d. 22 lutego oświadczają się stanowczo za przyprow a­ dzeniem jej do s k u tk u 3). Poza postaw ieniem i wypowiedzeniem swych żądań, nie zrobiono jednakże nic. W następnych latach ograniczano się do oznaczania kursu m onety polskiej w Prusiech, spraw y unii długo nie poruszano.

Pierw sze zatem próby porów nania m onety koronnej i pru s­ kiej nie pow iodły się, rosnący jednak rozstrój stosunków, w ynikłe stąd zamieszanie i straty, przygotow yw ały powoli grunt pod po­ nowne, skuteczniejsze podniesienie upadłej kw estyi. Zaintereso­ w anie się spraw ą m onetarną, zanikłe po r. 1511, w ychyla się pod naciskiem rzeczywistych w arunków ponow nie na w idow nię około r. 1519, by odtąd ju ż stale na niej się utrzymać.

P odjął ją sejmik grudziądzki—z Rem iniscere r. 1519, n a któ­ rym po raz pierw szy przedłożył Mikołaj Kopernik swój m em oryał w spraw ie popraw y m onety 4). Na razie jednak nie powzięto sta­ nowczej uchw ały, dalsze zaś prace w tym kierunku przerw ała chwilowo w ojna z Zakonem krzyżackim. D opiero po zaw arciu rozejmu przystąpiono ponow nie do narad. W ytyczną całkiem jasną i stanow czą dla pracy i reform y nakreślił artykuł 5-y statutów i ordynacyi ziem pruskich, z datą: T o ruń 1 2 kw ietnia r. 1521. Czy­ tamy w nim: „Evidens ratio et in rebus gerendis debitus ordo postulat, u t sub uno principe una moneta cudatur. T ę zasadę w ysu­ w ając naprzód, król poleca, aby senatorow ie i urzędnicy na naj­ bliższym sejmiku, mającym odbyć się 25 lipca r. 1521 w G rudzią­ dzu, pilnie zastanowili się nad sposobem bicia monety w ziemiach pruskich i cokolwiek w tej mierze powezmą, aby zakomunikowali kró-lowi, król zaś stosow nie do ich rady i swej woli poleci bić m onetę w mieście T o r u n iu 5). Nie poszło to jednak tak składnie, ja k król się spodziew ał. P ertraktacy e o porów nanie m onety roz­ ciągnęły się na cały szereg lat. Sejm ik grudziądzki z r. 1522 wziął wprawdzie spraw ę m onetarną pod obrady i w pewnej mierze, t. j. jeżeli chodzi o ogólne założenia, uczynił zadość żądaniom króla.

1 7 4 R E F O R M Y M O N E T A R N E W P O L S C E .

*) L e n g n ic h : G e s c h ic h te d e r p r e u s s is c h e n L a n d e I. E in l. § 55. 2) V o s s b e r g : M ü n zen u n d S i e g e l d. p. S t. str. 191.

3) C o rp . Jur. P o l. III nr. 51 str. 105 art. 2. 4) P r o w e : N ic o la u s C o p p e r n ic u s I. 2, str . 146. 6) C o r p . Jur. P o l. III nr. 247 str. 619/21.

(6)

R E F O R M Y M O N E T A R N E W P O L S C E . 175

M emoryał bow iem K opernika, który autor sam, ulegając prośbom, odczytał, przyłączono do recesu, w ten sposób dając sankcyę za­ w artym w nim radom ty Było to zw ycięstw em partyi królew skiej, krótkiem jednak i znikomem. Miasta bowiem, które z oburzeniem p rz jję ły do wiadomości rady K opernika o jednej mennicy, już na sejmiku w G rudziądzu w r. 1524 przeforsow ały uchwałę, dopu­ szczającą do bicia w edług dowolnej stopyty, poczem G dańsk de­ m onstracyjnie począł w ypuszczać podłe szelągi. O kazało się, że cała spraw a, od tylu lat poruszana i omawiana, nie posunęła się daleko poza punkt wyjścia.

Tw ardszy grunt pod swe plany uzyskał król dopiero w r. 1525, kiedy do układu pokoju z A lbrechtem z 9 kw ietnia udało mu się wsunąć artykuł, który m usiał w następstw ie doprow adzić do upragnionej unii m onetarnej. Postanow iono w nim, że książę p ru ­ ski, oraz Elbląg, G dańsk i T o ru ń mają pow strzym ać się od bicia, król zaś w czasie do Zielonych Św iątek r. 1526 wyznaczy sejm, celem ugodzenia się w spraw ie bicia m onety 3). ty

A rtykuł ten je st niezmiernie dla nas waż<fy ze względu na interpretacyę, ja k ą mu nadano ze strony polskiej. Tłum aczono go m ianowicie w ten sposób, że księciu i miastom nie wolno bić mo­ nety tak długo, jak długo nie porozum ią się z królem co do stopy menniczej. S tw orzył on nadto podstaw ę późniejszych pertraktacjo, które z całą energią podjęto w r. 1526.

Dw udziestoletnie blizko zabiegi króla nie doprow adzity w pra­ wdzie do zamierzonego celu, nie pozostafy jednak bez rezultatów . W Polsce w jńw orzjdy zgodną opinię, -prącą do unii, w Prusiech silną partyę, oświadczającą się za jednością monetarną. Nie można ich przeto uznać za bezowocne, stanow ity one bowiem niejako pierw sze torow anie drogi, która w najbliższjmh latach doprowadzić miała do unii Koronjr i Prus; w tym charakterze mają duże zna­ czenie dla całego późniejszego przebiegu sprawy.

S tarania o porów nanie m onet Litwjq P rus i Korony nie w y­ czerpują wcale zakresu i treści usiłowań, zm ierzających do w pro­ w adzenia pew nego ładu w istniejący chaos i zamieszanie. W ięcej aniżeli nieuregulow anjt i zmiennjr kurs m onet pruskich, polskich

‘) P r o w e j. w . s tr . 146. 2) L e n g n ic h j. w . str. 24.

3) Ite m d u x in P r u s s ia e t p r a e t e r e a E lb ig e n s e s , G e d a n e n s e s e t T h o r u - n e n s e s o m n e m m o n e ta m c u d e r e a b s tin e a n t ita, q u o d r e g ia M a ie sta s in tra h in c et fe s tu m P e n t e c o s t e s s e q u e n tis a n n i d iem s ta tu e t d e r a tio n e h u iu s m o d i m o ­ n e ta e d a r e c o n c o r d a n d i. A c ta . T o m . V II, str. 233.

(7)

176 R E F O R M Y M O N E T A R N E W P O L S C E .

i litewskich daw ał się odczuć napływ podw artościow ej m onety obcej, która, ja k w ykazaliśm y w rozdziale pierwszym, masami za­ lewając rynek polski, przypraw iała skarb i ludność o poważne straty, stanow iła pow ażną przeszkodę dla rozwijającego się w tym czasie handlu. Zatam ow anie przypływ u tej m onety z jednej strony, wjr- niszczenie jej w samym kraju z drugiej, to drugi ważny cel, jaki postaw iła sobie polska polityka m onetarna jeszcze przed r. 1526. Poznanie środków, którym i posługiw ała się w chęci oczyszczenia rynku pieniężnego, będzie dla nas posiadać duże znaczenie przy ocenie w artości lub nowości kroków, podjętych w tym samym

celu w latach 1526/8. '

Na pierw szy plan w ysuw a się tu w alka z m onetą świdnicką. Zygm unt I spostrzegł natychm iast niebezpieczeństw o, jakiem groził silny napływ półgroszy świdnickich; nie czekając przeto, aż zlo w ię­ ksze przyjmie rozmiary, postanow ił zdusić je w zarodku. Działal­ ność jego w tym kierunku zasadzała się na p ertra k tacjach dyplo­ matycznych, zmierzających do wymuszenia zamknięcia mennicy w S w id n ity, oraz na zarządzeniach w ew ntąrz kraju.

Już w r. 1517 w ysyła do książąt śląskich list, w którym skarży się na bicie monety świdnickiej z tytułami króla Ludw ika, lecz na kształt i podobieństw o polskiej, oraz żąda od nich, aby bądź w pły­ nęli na zaniechanie w ybijania tej m onety, bądź obmyślili środki, któreby jej nie pozwoliły odpływ ać do Polski ty Podobne zupełnie żądania staw ia przez posłów swoich na sejmie w ęgierskim w r. 1518 2). S tarania jego jednak, mimo to, że szukał oparcia u W ro ­ cławian i książąt śląskich, że starał się naw et wyzj?skać antagonizm węgiersko-czeski, że w yw ierał nacisk przez zakazy handlu, długo nie m ogły osiągnąć celu, Ludw ik bowiem, jakkolw iek w dał się w p e rtra k ta c ja , zwlekał, przeciągał całą spraw ę, a m ennicy nie zam y k ał3). T rzeba było wobec tego pomyśleć przjmajmnej o za­ bezpieczeniu kraju przed napływ em półgroszków , oraz o w yparciu z obiegu tych, które ju ż potrafiły się wcisnąć. Niedługo też po otw arciu m ennicy w Świdnicjr, po podjęciu pierw szych kroków dyplom atycznych, w ydaje Zjrgmunt I 2 1 maja 1518 r. pierw szy edykt przeciw monecie świdnickiej 4). Zakazuje jej używ ania pod grozą królew skiej k ary 14 grzj/wien i u traty zakazanej monety; dla zaoszczędzenia zaś szkód poddanym , którzy brali ją z

nieświado-») C o d . d ip l. S il. X I I, nr. 88. 2) A c t. T o m IV. 263.

3) G ra ż y ń s k i: M o n e ta ś w id n ic k a w P o ls c e str, 13/16. 4) C o r p . Jur. P o l. III, 367.

(8)

mości, poleca posiadającym tę m onetę pozbyć się jej czy to spo­ sobem kupna czy sprzedaży, czy też jakąkolw iek inną negocyacyą, nie gdzieindziej przecież, jak w Śląsku i to w czasie od dnia w y­ dania edyktu aż do św. Bartłom ieja (24 sierpnia). Rozporządzenie to nosiło już w łonie swem zarody niewykonalności, musiało też skończyć się zupełnem fiaskiem naw et w tedy, gd\?by ludność chę­ tnie się zachowała wobec niego. Raz za krótki król wyznaczył czas, w którymi miano wyzbyć się monety, pow tóre wyznaczenie miejsca zbytu półgroszy na Ś ląsku z gó ty paraliżow ało dobre chęci posiadaczy. Zresztą o pozbyw aniu świdnickich półgroszy na drodze sprzedaży nie mogło być mowy, świadomjmh bowiem nabyw ców można było uzyskać tylko przez odstąpienie monet}? po cenie niż­ szej od ceny obiegowej. Również, pomieszczony w powyższym edykcie nakaz w ystaw ienia półgroszyr świdnickich na w idok p u ­ bliczny nie mógł za sobą pociągnąć pożądanego skutku z tej p ro ­ stej przymzymyr, że ludzie nieczytelni, zw racając tylko uw agę na rzeźbę, napis bowiem otokowyT nie miał dla nich żadnego znacze­ nia wobec nieznajomości pisma, nie byli w stanie dopatrzeć się różnicy między dobrymi a naptyw ow ym i półgroszam i, a tak po daw nem u brali jedne za drugie. Z tych pow odów edjdct najzupeł­

niej chybił celu. .

Spotkaw szy się z zupełnem niepowodzeniem , zaostrza Zyg­ m unt I swoje edykta. W m andacie do rady miejskiej G dańska z 10 m arca 1521 r., zakazuje stanow czo kursu m onety świdnickiej, bez oznaczenia czasu, potrzebnego do jej wyzbycia, podnosi i uro­ zmaica skalę kar, co zaś ważniejsza grozi karami burm istrzowi i rajcom za znalezienie zakazanych półgroszy u obyw atela rządzo­ nego przez nich m iasta ty Pouczyła snać króla praktyka, że na sum ienności organów autonom icznych polegać nie można, że trzeba dla zapewnienia skuteczności swym rozporządzeniom i w tej mie­ rze w ywrzeć pew ien nacisk. Miało to n a celu spotęgow anie czuj­ ności kontroli nad w ym ianą m onety świdnickiej.

W idzinty tu już pew ien postęp, zarządzenie je st w szechstron­ niejsze, ujmuje rzecz sam ą ściślej i bezwzględniej. Dlaczego i ono nie zdziałało nic, dwie tego znajdujem y przyczyny, a mianowicie: rozm iary zła były tak wielkie, że nie można było myśleć o do- słow nem trzym aniu się słów edy?ktu królew skiego, niemożliwością bow iem było z całej ludności ściągać przepisane kary, pow tóre nie można było przeszkodzić im portow i m onety przez kupców

R E F O R M Y M O N E T A R N E W P O L S C E . 1 7 7

‘) C o rp . Jur. P o l. III, str. 617.

(9)

178 R E F O R M Y M O N E T A R N E W P O L S C E .

cudzoziemskich i krajow ych. Nic nie pomagały wszelkie zakazy; o bezskuteczności ich świadczy sama ich ilość.

Nie na wiele zdał się rów nież względnie dozw olony kurs m o­ nety świdnickiej, jako równoznacznej z 5 denarami, oraz nakaz pię­ tnow ania znakiem przedziuraw ienia półgroszy św id n ick ich1). Nie­ spraw iedliw a ew aluacya w strzym yw ała posiadaczy m onety od pod­ daw ania jej piętnow aniu, a oznaczonego przez króla stosunku nikt się nie trzymał. Moneta świdnicka po daw nem u w Polsce k u rso ­ w ała, w śród dobrego pieniądza szerząc coraz większe spustosze­ nia. S praw a zamknięcia dróg przypływ u podłych półgroszy sta­ wała się w obec tego kw estyą pierw szorzędnego znaczenia.

Im portowi m onety starał się zaradzić Zygm unt I już w m an­ dacie do rady gdańskiej, środki jednak jakich się-chw ycił, nie od­ pow iadały zupełnie nadziejom. Nie mogły zaś być skuteczne z przy­ czyny trudności kontroli. Nałożenie kar to środek zbyt prym ityw ny, aby był w stanie rozciąć spraw ę tak skomplikowaną, tu potrzeba było zarządzeń ostrzejszych, któreby trafiły w sam rdzeń rzeczy. K iedy zabiegi dyplom atyczne zawiodły, a zakazy wszelkie okazały się bezskuteczne, użył Zygm unt I środka radykalnego, w ypróbo­ w anego już przez Kazimierza Jagiellończyka w sporze o monetę z W rocław iem 2), a rów nież i przez siebie w walce o skład wro- cław sko-frankfurcki8), i w d. 18 stycznia r. 1524 ogłosił konsty- cyę sejmu piotrkow skiego z r. 1523, zamykającą kupcom polskim drogi handlowe do Ś ląska i M archii4). Dla łatwiejszej zaś kontroli nad w ym ianą w d. 23 m arca r. 1524 ustanaw ia jako rynek zbytu wołów miasto Szrem w W ielkopolsce w miejsce targów niem iec­ kich, w miejsce zaś śląskich jarm arków w Brzegu, Nisie i Świdnicy, jarm arki w K rzep icach 5). Z zakazami powyższymi łączono w P o l­ sce pow ażne nadzieje pom yślnego wyniku. Rozumowano niew ą­ tpliw ie w następujący sp o só b 6): Kupcy nasi, wywożący tow ary na

1) T a m ż e IV , n r. 7, 10. 2) K u tr ze b a : H a n d e l K r a k o w a w w ie k . ś r e d . R o z p r . A k . U m . S . II. X I X , str. 94. 3) R a u p r ic h : D e r S t r e it u m d ie B r e s la u e r N ie d e r la g e . Z e its c h r . für G. u n d A . S c h l. X X V II . ‘ ) A c t. T o m V II, 45. 5) C orp . Jur. P o l. IV , n r. 21. -6) N a p o p a r c ie p r z y t o c z ę w y j ą t e k z n ie z m ie r n ie c ie k a w e g o m e m o r y a łu i z r. 1544, tr a k tu ją c e g o o p r z y c z y n a c h z a m k n ię c ia d r ó g d o Ś lą sk a : C z y ta m y w n im : D e in d e c u m n e g o t ia t o r e s p lu r im i ad e o r u m c iv ita te m (V r a tisla v ia m ) v e n iu n t, tu n c V r a t is la v ie n s e s in t e llig e n t ia m e t c o n s ilia in t e r s e ip s o s fa ciu n t, ut n e m o m e r c e s illa s p o lo n ic a s illu c a d d u c ta s a u d ea t a P o lo n is e m e r e , nisi e o

(10)

R E F O R M Y M O N E T A R N E W P O L S C E . 179

Śląsk, narażeni tam są n a w yzysk podwójny: odbywszy tak daleką podróż, starają się przedew srystkiem pozbyć tow ar, a stąd w ra ­ zie słabego popytu, często sztucznie w yw ołanego, zbyw ają tow ar poniżej kosztów produkcyi, a nadto przyjm ują zapłatę w takiej, jak ą im dają monecie, t. j. w tym w ypadku świdnickiej. Położenie zmieni się radykalnie, jeśli cudzoziemcy do nas po tow ary przy­ jeżdżać będą. Nie będą mogli czynić w ypłat w złej monecie, po­ niew aż nikt jej przyjm ować nie będzie chciał, sami zaś tow ary swe, jak dawniej kupcy polscy, sprzedaw ać muszą za m onetę ofiaro­ waną, t. j. często złą. Przez to stw orzy się koryto odpływ u złego pieniądza, a utoruje się drogę dla przypływ u dobrego.

Zakazy handlu, oprócz zatam ow ania napływ u półgroszy, miały na celu w yw arcie presyi na Ludw ika II, wpłynięcie na zamknięcie m ennicy w Świdnicy. Spodziew ano się pom yślnego skutku, tem- bardziej, że nie Polska od Śląska, ale Śląsk od Polski był han­ dlowo uzależniony M. Że nadzieje zaw iodły, przyczyna w tern, iż zamknięcie m ennicy zależało od króla, dla którego korzyści lub szkody kupców śląskich były w zględnie obojętne. A le i pierw szego celu zakazy handlu nie osiągnęły, nie dopuściła do tego słaba egzekucya lub w prost nieuczciwość organów wykonawczych 2).

W alka przeto, którą król prow adził z taką zaciętością, nie doprow adziła do ostatecznego sw ego rezultatu, nie w yrugow ała bowiem z kraju m onety świdnickiej, nie ustaliła jej kursu w edług

p r e tio q u o d illi ip s i V r a t is la v ie n s e s in te r s e e d ic u n t e t c o n stitu u n t, h o c e s t l e v i e t e x ili p r e tio . L x e m p li g r a tia n e g o t ia t o r P o lo n u s a d d u cit V r a tis la v ia m c er a m v a lo r is q u in g e n to r u m flo r e n o r u m , p r o d it V r a d isla v ita u n u s , Iicitat, P o lo n u s c e ­ r a m q u in g e n tis f lo r e n is a d d icit. V r a t is la v it a c e n tu m s e x a g in t a o ffer t, p o s t d i­ s c e d it a P o lo n o . R u r s u m v e n it a lte r V r a tisla v ita e x c o m p o s ito o ffe r t c e n tu m tr ig in ta e t d isc e d it. T e r tiu s p o s te a v e n it o ffe r t c e n tu m . P r o d it q u artu s, o ffe r t o c to g in ta flo r e n o s , sic u t q u a n to p lu r e s p r o d e u n t, a lter p o s t a lter u m , ta n to q u i­ s p ia m illo r u m m in u s p r e tiu m o ffe r t. H in c fit, ut m e r c a to r P o lo n u s cu m illa m e r c e su a e x p e t a t u n a m aut d u a s e tia m p lu r e s s e p tim a n a s in c ir c o V r a tisla - v ie n s i, ta n d e m e x p è c t a t io n e e t te d io et d e s p e r a t io n e p r e tii m a io r is c o g itu r m e r c e m illa m su a m v e n d e r e V r a tis la v ita e tan ti, q u a n ti is ip s e V r a tis la v ita v o ­ lu e rit... P o s tq u a m a u te m P o lo n u s n e g o tia to r m e r c e m su a m v e n d id e r it, tu m V r a ­ tisla v ita dat illi p r o illa m e r c e p e c u n ia m v a r ia m , v a r ia e c u s s io n is , m a la m , p o n ­ d u s su u m n o n h a b e n te m , L e g n ic e n s e m , S w id n ic e n s e m , M a g ie ra s, F ir o s , F e n ig o s , q u a e n u lla e s t u s u in P o lo n ia fu tu ra , s ic p a u p e r n e g o t ia t o r a n g u s tia tu s c o g itu r p r o illa S le s ia t ic a m o n e ta q u e r e r e a c p e r m u ta r e a lia m m o n e ta m p o lo n ic a m , id q u o d fit cu m d a m n o P o lo n i, cu m lu c r o S l e s i t a e — T e k . N ar. 61 n r. 156— Rkp,- m r. C zart. ') S c r ip t r e r . S il. III, 142 2) T o , c o p is z ę tutaj o m o n . ś w id n ic k ie j, b io r ę w p r z e w a ż n e j c z ę ś c z d a w n ie js z e j m ej p r a c y o m o n e c ie ś w id . w P o ls c e .

(11)

180 R E F O R M Y M O N E T A R N E W P O L S C E .

spraw iedliwszego stosunku, nie zdołała przeszkodzić dalszem u jej napływow i, niemniej jed n ak je st dla nas niezmiernie ciekawa i w a­ żna przez to właśnie, że tylu różnych używ ała i próbow ała środ­ ków, że stanow iła okres prób i doświadczeń. W idzim y więc naj­ pierw zakaz używ ania m onety z nakazem wyzbycia się jej w Ś lą ­ sku, oraz polecenie zaznajamiania ogółu z wyglądem półgroszy świdnickich, potem zakaz zupełny bez oznaczenia term inu pozby­ cia się złej m onetj', następnie dozwolenie na kurs śląskich półgro­ szy, jako rów noznacznych z 5 denarami, i próba stw orzenia pe­ wnej podstaw y do odróżnienia ich od dobrych przez opatrzenie znakiem przedziuraw ienia, wreszcie zakazy handlu. N iepow odze­ nia nie działają tutaj deprym ująco, ale raczej stają się bodźcem, skłaniającym myśl do szukania coraz to now ych dróg. Stw ierdzi­ wszy bezskuteczność jednych, przerzucano się do drugich, nabyte zaś doświadczenie pozwalało na w ybór coraz to lepszych środków . Znać postęp i w yrabiającą się oryentacyę, która bez kw estyi za­ znaczyła się najwybitniej w reform ach lat 1526/8.

O prócz zaciekłej walki z m onetą świdnicką na okres ten przy­ pada jeszcze drobny epizod w postaci złej m onety mistrza A lbre­ chta. Mówiliśmy już o niej w rozdziale poprzednim , na tem miej­ scu przeto zaznaczymy tylko, że król w chęci zapobieżenia wci­ śnięcia się pruskiego podłego pieniądza, dwoma edyktami z d. 14 lutego 1520 r., oraz z 15 maja 1522 r. zakazał posługiw ania się pie­ niądzem krzyżackim nowym, a zarazem tak z tej jak z innjrch przy- czjm zabronił stosunków handlowych 1).

Podkreśliłem już na niejednem miejscu znaczenie tego, co zrobiono w czasie przed r. 1526 dla późniejszych reform , jeszcze raz przeto, ale krótko tylko zaznaczam, że polegało ono przede- wszystkiem na utorow aniu drogi pod unię m onetarną P rus i Ko­ rony, oraz na zdobytem kosztem licznych wysiłków i zaw odów doświadczeniu, które umożliwiło w latach najbliższych przeprow a­ dzenie gruntow nej sanacyi schorzałego polskiego system u m enni­ czego.

R O ZD ZIA Ł III.

W iek XVI w Polsce to czas budzenia się myśli pod w pły­ wem idącego z zachodu renesansu. Każda ważniejsza spraw a, to­ cząca się na forum sejmowem, pow oływ ała do życia cały szereg pism, w których rozstrząsano daną kw estyę, zajmowano w obec

(12)

R E F O R M Y M O N E T A R N E W P O L S C E . 181

niej pew ne stanow isko i broniono go, podaw ano rady i wskazówki do jej załatwienia. W ięcej wykazują ich ostatni dziesiątek lat pa­ now ania Zjrgmunta I i druga połow a w. XVI, kiedy w ystępuje na widow nię M odrzewski i Orzechowski, kiedy tem atu do rozstrząsa- nia i polemiki dostarczył rozw inięty silnie ruch reformacyjny, nie­ mniej jednak i w pierw szych czterech dziesiątkach spotykam y się z tym objawem, dla nas tem ważniejszym, że ściśle wiąże się on z ówczesnemi staraniam i o popraw ę stosunków m onetarnych, że obraca się około zagadnienia pieniądza, starając się je nietylko praktycznie rozwiązać, ale dać tem u rozw iązaniu uzasadnienie teo­ retyczne. Jak na zachodzie pierw szą m onografią ekonom iczną je st rozpraw ka O resm iusa o pieniądzu (T ractatus de origine et n atura Iure et m utationibus m onetarum ), tak u nas w Polsce memoryały K opernika i Decyusza, oraz opinia senatu pruskiego z r. 1526 sta­ now ią św ietny w stęp do naszej literatury ekonomicznej. W szystkie one stanow ią traktaty ekonom iczne w calem i ścisłem znaczeniu tego pojęcia. D la nas jed n ak w pracy niniejszej mają szczególne znaczenie dlatego, że w ykazują znakom itą oryentacyę w stosun­ kach istniejących, widzą braki i dają wskazówki, w jaki spo­ sób należy je usunąć, to też zaznaczyły w ybitny swój w pływ na cały przebieg pracy około reform i na treści samych reform. S tąd słusznie omówienie ich należy w ysunąć naprzód. Poniew aż tylko część praktymzna m em onm łów pozostaje w ścisłym związku z naszjun tematem, dlatego pośw ięcim y jej więcej miejsca, o stronę teoretyczną potrącim y t^dko o tyle, o ile to będzie rzeczą konie­ czną dla utrzym ania należytej ciągłości opowiadania.

Pierw szjun czasowo, a zarazem najsławniejszym je st memo- ryał K opernika „De optim a m onetae cudendae ra tio n e “ x). Napi­ sany już w r. 1519, następnie zaś przerobiony i rozszerzony, od­ czytany został na sejmiku grudziądzkim w r. 1522, który zaapro­

') M e m o r y a ł K o p e r n ik a d o c z e k a ł s ię d o tą d p a ru w y d a ń . P u b lik o ­ w a ł g o p o raz] p ie r w s z y F e lik s B e n t k o w s k i n a ła m a c h „ P a m ię tn ik a w a r s z a ­ w s k i e g o “ z r. 1816, n a s t ę p n ie w y d a ł g o W o ł o w s k i w r a z z t łu m a c z e n ie m fr a n - c u sk ie m , w r e s z c ie p o m ie s z c z o n o g o z p r z e k ła d e m p o ls k im w z b io r o w e m w y ­ d a n iu d z ie ł K o p e r n ik a ( W a r s z a w a 1854). N a jle p iej je d n a k i p .a jp o p ra w n iej w y ­ d a ł g o P r o w e w d r u g im to m ie s w e g o d z ie ła N ic o la u s C o p p e r n ic u s , d la t e g o też n ie u z a s a d n io n e są n a r z e k a n ia S z e lą g o w s k i e g o n a to, ż e n ie z d o b y t o s i ę d o tą d n a p o p r a w n e w y d a n ie te g o trak tatu e k o n o m ic z n e g o . T a k ż e , j e ż e li c h o d z i o o p r a c o w a n ia , p r z y z n a ć tr z e b a , ż e ic h j e s t d o ś ć w ie le . P is a li o n im R o s c h e r , P r o w e i S c h w in k o w s k i z n ie m ie c k ic h a u to r ó w , z p o ls k ic h D u n a j e w s k i, S z e lą - g o w s k i i P e r n a c z y ń s k i. N ie z n a c z y to j e d n a k , b y t e m a t b y ł z u p e łn ie w y c z e r ­ p a n y , o w s z e m , m o ż n a tu j e s z c z e b a r d z o w i e le p o w ie d z ie ć , d u żo s p r o s t o w a ć .

(13)

182 R E F O R M Y M O N E T A R N E W P O L S C E .

bował rady w nim zaw arte przez przyłączenie go do recesu. P ó ­ źniej nieco, około r. 1 527, rozszerzył K opernik znacznie jego ramy i napisał go w języku łacińskim w formie dość obszernej roz­ prawki, tej je d n a k o w o ż — ja k się zdaje — nie przedłożył sejmikowi p ru sk iem u 1). T rak tat K opernika zrodził się na gruncie ówczesnej walki o polepszenie m onety i unię m onetarną K orony i Prus, nie je st przeto wyłącznie pracą uczonego, który bezstronnie rzecz oce­

nia i przedstawia, ale zarazem programem, oraz obroną program u tego stronnictw a, do którego należał K opernik. Ja k wiemy z p o ­ przedniego rozdziału, w Prusiech w ytw orzyły się w tedy dwie fra- kcye, królew ska, złożona z możnych duchow nych i świeckich, oraz szlachty, dom agająca się podniesienia stopy menniczej i porów na­ nia monety, oraz mieszczańska, z wiadomych przyczyn tym reformom przeciwna. Mikołaj K opernik z tytułu swej przynależności stano­ wej m usiał stać na gruncie partyi pierwszej. T akie postaw ienie kw estyi je st rzeczą niezmiernie ważną, ono bowiem dopiero po­ zw ala nam ocenić, co należy do K opernika, jako uczonego, a co do Kopernika, patrzącego przez pryzm at interesów stanowjmh. Bezw ątpienia część teoretyczna, stanow iąca św ietną koronę całego memoryału, jak dziś jest, tak zawsze będzie przedm iotem podziwu, jeżeli jednak chodzi o w skazania praktyczne, należy bjm w zapale nieco ostrożniejszjmi i ujm ować rzecz trzeźwo w związku z ów cze­ snym i stosunkam i faktycznymi.

M emoryał K opernika zaw iera teoretyczne rozw ażania istoty pieniądza, historyczny rzut oka na pruski system menniczy, w re­ szcie projekty napraw y stosunków m onetarnych. U grupow anie ma- teryału przeprow adzone je st bardzo konsekw entnie i zręcznie, naj­ pierw idą ogólne, teoretyczne wywody, dające pew ną ilość pojęć, dotyczących zagadnienia pieniądza, dalej jako przykład i dowód podane są dzieje pruskiej m onety, wreszcie przy końcu jako na­ turalna konlduzya, rady i wskazówki, jakich należy użyć środków zaradczych. W szystko tworz}y spoistą całość.

Pieniądz, pow szechna miara cen, pow inien zdaniem K oper­ nika posiadać stałą i niezmienną w artość imienną, w przeciwnym bowiem razie staje się przyczyną zamieszania porządku krajowego i pokrzyw dzenia kupujących i sprzedających. Prócz tego cena jego ma być spraw iedliw a, t. j. o tyle t}dko w yższa od w artości w e­ w nętrznej, ile potrzeba na pokrycie kosztów bicia, „debet enim signum ipsi m ateriae addere dignitatem “. Stanow isko Kopernika,

(14)

K E F O R M Y M O N E T A R N E W P O L S C E . 183 jak się okazuje, nie pokryw a się dokładnie z teoryą substancyo-

nalnego pieniądza, w każdym jed nak razie bardzo silnie do niej się zbliża. Myśl, tak śmiało i bez ogródek wypowiedziana, była, bądź jak bądź, w Polsce now ością, była rzuceniem rękaw icy u ta r­ temu podów czas przekonaniu o praw ie ciągnięcia zysków z bicia monety, to też stała się w najbliższych latach w łasnością szla- checko-możnowładczej party i pruskiej, która ją niejednokrotnie pod­ nosiła i podkreślała. Przyczyny deprecyacyi pieniądza dopatruje się K opernik w 'n ad m iernej emisyd monety, która pow oduje, że lu­ dzie więcej starają się o srebro w b id a c h , aniżeli o monetę; je ­ dyny sposób zapobieżenia temu widzi w zaprzestaniu bicia m onety na tak długo, aż się sam a zrów na i stanie droższą od srebra. Upadek w artości w ew nętrznej sprow adza do czterech przymzym: 1) niespraw iedliw ego obniżenia ziarna, 2) wagi, 3) ziarna i wagi rów nocześnie, 4) w ytarcia się m onety z pow odu zbyt długiego obiegu.

Po tych ogólnych uwagach w stępnych przechodzi do m onety pruskiej w szczególności, starając się w ykazać przymzyny tak zna­ cznego jej zniżenia. S tw ierdza na podstaw ie źródeł historycznych, że dawniej, kiedy P rusy były potężne i silne, posiadały dobrą m o­ netę, dopiero od czasu bitw y pod G runw aldem m oneta coraz bar­ dziej podlała, z grzyrwny czystego sreb ra w ybijano coraz to więce grzyw ien liczebnych, tak, że w końcu m oneta zm ieniła się ze srebr­ nej w nędzną miedzianą. T o spodlenie je st przyczyną podrożenia w szystkich rzeczy, stosow nie bowiem do jakości m onety podw yż­ sza się i zniża cena, zwłaszcza złota i srebra, których w artość ozna­ cza się nie m iedzią ani mosiądzem, ale złotem i srebrem , stano- wiącemi podstaw ę wszelkiej w artości. Błądzą przeto lub osobiste korzyści na oku mają ci, którzy utrzym ują, że lekka m oneta jest dogodniejsza, czyni bowiem zboże tańśzem i ułatw ia nabycie in­ nych artykułów , potrzebnych do utrzym ania życia; w gruncie rze­ czy podły pieniądz lenistw o tylko podsyca, przynosi pew ne ko­ rzyści bijącymi monetę, na ogół jed n ak rujnuje kraj i wyTwołuje pow szechne zamieszanie, czego najlepszymi przykładem są w łaśnie Prusyn Jeżeli przeto chce się P rusy przyprow adzić do dawnego, kw itnącego stanu, trzeba koniecznie uregulow ać stosunki przez w prow adzenie m onety dobrej, tej najpewniejszej podstaw y potęgi i dobrobytu państw , oraz usunięcie tego, co je st pośrednią przy­ czyną istniejącego rozstroju. Należy^ przeto przedew szystkiem znieść liczne mennice, rozmaitość ich bow iem stoi na przeszkodzie zgo­ dności, zresztą trudniej je st utrzym ać wiele, niż jedną mennicę w obowiązkach praw ości. W miejsce dotychczasow ych, trzeba u sta­

(15)

nowić tylko dwie, je d n ą w ziemiach królew skich, drugą w posia­ dłościach książęcych, obie poddać w ładzy króla, monecie zaś ich zapewnić w olny kurs w całem królestw ie, co w dużej mierze przy­ łoży się do pojednania um ysłów i ułatw ienia wzajemnego handlu. M oneta obu części P ru s ma mieć jednakow y dobór, w artość i cenę, przyczem cena pow inna przew yższać w artość w ew nętrzną tylko o w ydatki mennicze. Z chwilą, kiedy now a ukaże się moneta, stara musi być z obiegu wycofana, w przeciwnym bowiem razie unicestwi całą podjętą pracę, naruszy pow agę now ego pieniądza, spow oduje dawne niedogodności i zamieszanie. Ściągnąć zaś bę­ dzie ją m ożna przez dozwolenie W3',m ianyjej w mennicach za cenę stosow ną do wartości.

V Za głów ną podstaw ow ą m onetę now ego system u chciałby K opernik mieć nie grosz, który w yw alczył sobie przodujące sta­ nowisko w Prusiech książęcych i Polsce, ale szeląg, który pano­ wał jeszcze tylko w Prusiech królewskich. W ogóle w prowadzenie grosza do krajów zakonnjmh uw ażał K opernik za ciężki błąd i uchy­ bienie pow ądze Prus, które przecież bez obcej m onety bardzo do­ brze obejść się mogły. Poniew aż o doprow adzeniu m onety p ru s­ kiej do daw nego stanu naw et marzyć niepodobna, radzi przeto celem jej polepszenia podnieść nieco stopę szelągów, tak, aby z 1 ól/2 lutowej grzyw ny srebra wychodziło 1 0 grzywien liczebnych po 60 szelągów, czyli szelągów 600, próby praw ie 4-ej. Różnica xj2 łuta, ja k a zachodzić będzie między grzjrwną czystego srebra a grzyw ną menniczą, stanow ić będzie poktycie kosztów bicia m onety. Tym samym sposobem m ożna bić skojce lub grosze i obole, podług upodobania.

G dyby jednakow oż chodziło o porów nanie m onety pruskiej z polską, w takim razie należałoby obrać inną, w3Tższą stopę men­ niczą, tak, ab jr 40 groszy polskich, 2 zaś grzyw ny pruskie czyli szelągów 120, rów nało się 1 florenowi węgierskiemu. Nastąpi to w tedy, jeżeli, biorąc za podstaw ę istniejącjr stosunek złota do srebra, 1:1 2, wybijać się będzie z 1 Vu funta srebra 2 0 grzywien monety, a nie jak dotąd 2 1.8, czyli, jeżeli z czystej grzyw ny chełmińskiej w ychodzić będzie nie 10 ale 9.16 grzyw ien liczebnych, nie 600, ale

550 szelągów. .

M emoryał Kopernika zamyka sum aryczne zestaw ienie rad, w którem oprócz powyższych znajdujenty jeszcze dwie wskazówki, mianowicie, abjr wsz}^stkie gatunki nowej m onety, t. j. skojce cz)di grosze, solidjr i obole razem byty bite i w obieg puszczone, oraz aby obm yślano sposób usunięcia niedogodności, w ypływ ających z układów i umów, przed i po wznowieniu m onety zawieranych.

(16)

Memoryał, ja k widać z pow yższego streszczenia, nosi na sobie w ybitne cechy partykularnego projektu napraw j' stosunków mo­ netarnych w Prusiech. Jakkolw iek bowiem mówi o porów naniu monet, co więcej przew idując je, określa wyższą stopę menniczą, to przecież mimo wszjtstko nie myśli wcale o bezwzględnem przjr- jęciu polskiej stopy menniczej, ale raczej o w j'godnem i łatw em do obliczenia dostosow aniu jednej do drugiej. Pragnie zatrzymać pew ne odrębności, jak szeląga, którego nie było w polskim sy ste­ mie. Z drugiej strony m em oryał mało tylko uw agi zw raca na fa­ ktyczny stan rzeczy. Za podstaw ę swych obliczeń przyjmuje fał­ szywy, nie istniejący wówczas stosunek złota do srebra, a p roponu­ jąc podw yższenie stopy m onetarnej, nie liczy się z tą okolicznością, że było to niemożliwe ze względu na w zrost w artości surow ego srebra, którego grzyw na kosztow ała teraz 6Va florena, gdy dawniej za A leksandra płaciła się tylko 6 flor.1); w ysuw a wreszcie i bardzo silnie akcentuje spraw ę ograniczenia dochodu z bicia m onety do wysokości kosztów. A kceptow anie jego rad naraziłoby tak króla, ja k m iasta pruskie i księcia na pow ażne koszty, w horoskopie zaś nie staw iało im naw et nadziei jakiejś rekom pensaty. Na linii inte­ resów króla leżało jedjm ie zupełne zrów nanie m onety polskiej i pruskiej, oraz zcentralizow anie praw a menniczego w swem ręku, o podwyższeniu natom iast stopy ani król myślał. W tym ostatnim punkcie, ja k zresztą i w innych, zgadzał się K opernik z zapatry­ waniam i szlachecko-możnowładczej partyi P ru s królew skich, która, nie mając praw a menniczego, parła do radykalnych reform. Nie trzym ając się gruntu faktycznego, nie mógł m emoryał w swych w skazaniach praktycznych liczyć na pow odzenie, niemniej jednak posiada on dużą doniosłość, swemi bowiem ogólnemi radam i po­ ważnie zaciążył na catym przebiegu i rozw oju pertraktacjo' o na­ praw ę sjrstemu m onetarnego. Zobaczymy, jak w ybitny wpływ w yw arł na opinię senatu pruskiego i uchw ałę r. 1526, jak do niego często się odw oływ ano i jego posługiw ano się argumentami.

Odm ienny zupełnie charakter nosi na sobie m em oryał Decjmsza. Brak świetnej części teoretycznej i historycznej, jak ą znajdujem y u Kopernika, w ynagradza tutaj strona praktyczna, która, wykazując doskonałą znajomość stosunków istniejących, liczy się z warunkami rzeczj^wistymi, niczego nie buduje w pow ietrzu. T e zalety zape­ w niły mu pow odzenie, spraw iły, że stał się podstaw ą późniejszej sanacjo polskiego sjrstem u m enniczego. Z tego też w zględu po-R E F O po-R M Y M O N E T A po-R N E W P O L S C E . 1 8 5

(17)

siada on, jeżeli chodzi o pozytyw ne rezultaty, daleko większe zna­ czenie aniżeli mernoryał Kopernika.

Czas jego pow stania nie da się ściśle oznaczyć. Bym może że koncepcya jego pow stała dawniej, kiedy król po zawarciu po­ koju z ks. pruskim pow ażnie począł myśleć o reform ie m onetarnej, spisany jednak został zapew ne w ostatnim miesiącu r. 152d, przed­

łożony bowiem w styczniu roku następnego obradującem u sejmowi, stał się podstaw ą uchwały, nakazującej bicie potrójnej monety. Nieco później, w kw ietniu lub maju, przesłał go Decy?usz pruskie­ mu senatow i, obradującem u w G dańsku nad popraw ą monety?.

Po ogólnym w stępie, w któryun pomiędzy innemi przyczynami szczęśliwości Rzeczypospolitej w ym ienia jako najwalniejszą takie urządzenie m onety, któreby łączydo się z korzyściami skarbu mo­ narchy i pożytkiem ludu, na przykładzie W ęgier i W enecyi udo­ wadnia, że własna, dobra m oneta je st najsilniejszą dźwignią roz­ kwitu państw a. T e dwie ogólne zasady stają się podstaw ą dalszych wywodów Decyusza. P rzeprow adziw szy segregacyę monety, obie­ gającej w Polsce, którą już zużytkowaliśm y w rozdziale pierwszy/m i dlatego w tem miejscu nie będziem y jej pow tarzali, przechodzi do podania środków zaradczych. S tan rzeczy wysmaga, aby powoli i stopniow o bito now ą m onetę, która ma zastąpić miejsce m onety złej. Albowiem skoro tylko rozpocznie się bicie nowej, wszyscy poczną starą wym ieniać i w ydaw ać w sąsiednich krajach, zanim w ogóle zostanie zakazana, co nastąpi w tedy, kiedy? nowej m onety będzie poddostatkiem . A by jednak sprytniejsi nie przelali całej starej m onety na Polaków , należyr niedługo po rozpoczęciu bicia now ego pieniądza starego zakazać.

N ajważniejszą przecież kw estyą je st spraw a należytej ligi i odpowiedniej liczby nowej m onety ze względu na skrypta, zobo­ wiązania i sprzedaże, stanow ione przez przodków w kopach, grzy­ wnach i florenach. Nie posiadając sam dobrej i pewnej znajomości fuzyi i lig, zasiągnął D ecyusz w tej mierze rad y doświadczonego K aspra Bara, konsula krakow skiego, i odpow iednio do nich p ro ­ ponuje bić cztery? rodzaje monety?: denary, ternary?, grosze i pół- grosze. D enary mają być bite w edług następujących zasad: do 15 łutów czystego srebra należy dodać 145 łutów przy?sady?, co razem w pagam encie wyniesie 10 grzyw ien po łutów 16, każda zaś grzy­ w na zaw ierać będzie P/a łuta czystego srebra. Ilość sztuk z grzy­ wny? ma się rów nać 30 groszom.

Do bicia ternarów ma być użyta grzywna, złożona z 15 łutów fajnu i 65 łutów przysady?, co razem uczyni 5 grzy?wien po 16 łu­

(18)

tów , każda zaś grzyw na tak a będzie m iała 3 łu ty sreb ra czystego. Ilość sztuk z grzyw ny brutto w yniesie 348.

G rosze bić należy w edług następującego stosunku: do 15 łu ­ tów fajnu dodać trzeba 25 ł. przysady, co w pagam encie uczyni grzyw ien 2 łutów 8. W ag ą mają stosow ać się do ciężaru półgro- szy Zygm unta tak, aby n a 1 grosz szły 2 półgrosze. Półgrosze, których nie należy w ypuszczać odrazu, ale dopiero po wybiciu pewnej ilości denarów , ternarów i groszy, mają odpow iadać ligą i liczbą daw nym półgroszom O lbrachta i Zygm unta.

D la przejrzystości przedstaw iam tabelarycznie projektow ane gatunki monet. R E F O R M Y M O N E T A R N E W P O L S C E . 1 8 7 R o d z a j m o n e t y P r ó b a I lo ś ć s z tu k w g r z y w , b ru tto D enary

1

7 , 540 T ern a ry • 3 348 Grosze 6 96 Półgrosze 6 192

Decyusz nie ograniczył się przytem do podania p róby i ilości sztuk z grzyw ny b rutto poszczególnych gatunków m onet, ale ró ­ w nocześnie starał się obliczyć przypuszczalny zysk królew ski z bi­ cia m onety. P rzedstaw ia się on następująco.

R o d z a j m o n e t y W a r t o ś ć m o n e t y w y ­ b ite j z Ib ł u ­ t ó w fa jn u C e n a h a n ­ d lo w a lb lu ­ t ó w s r e b r a w b r y le K o s z t b ic ia m o n e t y Z y s k z p r z e b ic ia lb łu t ó w fa jn u D enary 1 0 złp. 7 złp. 24 gr. 2 złp. 6 gr. T ern a ry 9 „ 20 gr. 7 24 „ 1 „ 26 „ Grosze 8 „ 7 „ 15 „ - 15 „ Półgrosze T ak ja k dawniej.

(19)

J e s t to jed n ak o w o ż, ja k zap ew n ia D ecyusz, zysk najniższy, k tó ry okazać się m oże w p rak ty c e znacznie w yższym , jeżeli będzie m ożna kupić s re b ra za niższą od oznaczonej przezeń, m aksym alnej ceny, oraz jeżeli u rzęd n icy p o tra fią ograniczyć w y so k o ść w y d a­ tk ów .

P u n k t, z k tó reg o w yszed ł D ecyusz, b y ł ściśle p rakty czny . C hodziło mu, ja k sam m ówi, o tak ie u sta n o w ie n ie m on ety, k tó re b y n ie w y w o łało o g ólnego zam ieszania ze w zględu n a konieczność obliczeń daw ny ch zapisów , obligacyi i k o n tra k tó w p o d łu g m o nety now ej. Z atrzy m ał p rzeto dla p ó łg ro szy i g roszy daw n ą sto p ę ol- b rach to w sk ą, d e n a ry zaś i te rn a ry u jął w łatw y do obliczenia s to ­ su nek . D w a p ó łg rosze, 6 te rn a ró w , a 18 d e n a ró w szło n a 1 grosz. Jeżeli p rzeto w jak iejś daw niejszej um ow ie w y p ła ta m iała n astąp ić w p ółgroszach, ła tw o m ożna było obliczyć n ależy tość w tern arach , d en a ra c h lub g roszach. N ie w y sta rc z a ło je d n a k o w o ż podać p ro je ­ k tu kilku g a tu n k ó w m onet, trz e b a było jeszcze pom yśleć o zabez­ p ieczen iu ich p rzed n aślad o w n ictw em przez w y nalezien ie o d p o ­ w iedniej rzeźby. T em u problem ow i pośw ięca D ecyusz spo ro m iej­ sc a w sw oim m em oryale, dla każdej m o n ety przeznacza odm ienny ry su n e k . D en ary , k tó re z p rzy czy n y m ałej sw ej w arto ści mniej są n a ra ż o n e n a fałszo w an ie i n a śla d o w a n ie, m o gą zachow ać b ezp ie­ cznie d a w n ą sw oją rzeźbę, t. j. z jed n e j stro n y k o ro n ę, z drugiej o rła, ch y b a żeby sp o d o b a ło się um ieścić po jed n ej stro n ie u k o ro ­ n o w a n ą lite rę S. T e rn a ry m o g ły b y z jed n ej s tro n y nosić orła, z drugiej krzyż, nie je s t to je d n a k rzeczą w skazaną, poniew aż w ielu istnieje m o narch ó w i kró lów , k tó rzy uży w ają jak o sw ego zn ak u orła, p an u jącem u zaś w C zechach i W ęg rzech p rzy słu g u je p raw o k łaść n a m onecie w iz e ru n e k k o ro n y i krzyża p odw ójnego. R ów n ież nie m ożna n a nich w yo brażać o rła i korony, łatw o bo ­ w iem z pow o d u ich w ielkości branobj^ je za półgrosze, tą w łaśnie rzeźbę noszące. D lateg o te ż —zdaniem Decyusza-—bezpieczniej b ę­ dzie położyć z jed n ej stro n y u k o ro n o w a n ą literę S, z drugiej krzyż p od w ó jn y , raz bow iem stw o rz y się w ten sp o só b p ew n ą p o d sta w ę do o d ró żn ian ia ich od p ó łgroszy, p o w tó re u tru d n i się n aślad o w n ictw o . G ro sze w in n y m ieć p o d w ó jn ą rzeźbę. P ie rw sz e z jed nej stro n y o rła, tak ja k głogow skie, z d ru g iej u k o ro n o w a n e S, inne z jed n e j p o p ie rsie kró lew sk ie z k o ro n ą n a głow ie i b erłem w ręce, z d ru ­ giej u k o ro n o w a n e S. P ó łg ro sze m ają p rze d staw ia ć po stro n ie g łó ­ w nej o rła, po o d w ro tn ej u k o ro n o w a n e S.

D o w p ro w a d z e n ia obo k o rla i k o ro n y lite ry S skłoniła D e­ cyusza ta okoliczność, że n a w e t król i książę, k tó ry u ży w a znaku o rła i k o rony , nie m óg łb y tej m o n ety n aślad o w ać z p o w o d u literki S.

(20)

Jeżeli zaś k tó ry nosi im ię S ta n isław a , S te fa n a lub Z y g m u n ta, to znow u nie w olno m u w y o b ra ż ać n a m onecie koron y. R zeźba ta zaleca się n a d to sw ą trw ało ścią. B ędzie bow iem m ogła p o zo stać niezm ien io n ą n a w e t wtedy?, k ied y król Z y g m u n t, dopełniwszy? la t sw ego życia, zo staw i k ró le stw o i p an o w an ie synow i. Gdyby? zaś kom u n a su n ęła się obaw a, iżby S w idn iczan ie, korzy?stając z n a ­ zw y sw ego m iasta, nie zechcieli wy?puszczać m o n ety z lite rą S , to ob aw a ta je s t p ło n n ą z dw u w zględów : n a jp ie rw nie godzi im się kłaść korony, p o w tó re, g d y b y się do teg o posunęli, w y k luczy liby tem sam em z o bieg u sw oją m o n etę z w ielką sw ą szkodą. Z resztą, g d y b y do tego doszło, n a le ż a ło b y p o sta ra ć się o położen ie tem u tamy?.

M ając teg o rod zaju m onetę, trz e b a b y było p rzy p ro w ad zić do sk u tk u p o ró w n an ie m o n ety p rusk iej i litew skiej z k o ro n n ą. ■ L i­ tw ini m ogliby z zyskiem p rzebijać d o ty ch czaso w y sw ój p ien iąd z n a p ó łg ro sze i grosze, ró w n e p olskim ligą i w agą, a p o d swoim i tylko znakam i. P o d o b n ie w P ru sie c h k ró lew skich i p o siad ło ściach księcia m ożnaby bić m o n etę tejże ligi i w agi, a tak u z y sk ało b y się „ut p e r u n iv ersa dom inia S a c ra e M aiestatis R egie un a m o neta v a lo re et n u m ero c u rre re t“.

Widzimy? tu n a k re ślo n y szeroko p ro g ra m n a p ra w y p o lsk ie g o sy?stemu m enniczego. W y w o d y sn ują się k o n sek w en tn ie. N ajpierw kreśli D ecyusz ro zpaczliw y stan sto su n k ó w m o n etarn ych , w zw iązku z tem w ykazuje konieczność reform y, n a stę p n ie p o d a je p ro je k t bi­ cia now ej m onety, z jed n ej stro n y s ta ra ją c się naw iązać ją do p rz e ­ szłości, z drugiej zabezpieczyć i u ch ro n ić ją od u p a d k u przez ob m y ­ ślenie odpow iedniej rzeźby. Z p o b u d e k p rak ty c zn y c h do m aga się jed n o ści m onetarnej.

A le nie dość było daw ać rad y , ja k ą trz e b a bić m o n etę, n a le ­ żało jeszcze w skazać śro d k i u su n ięcia doty ch czaso w eg o ch ao su , oczyszczenia ry n k u z teg o m n ó stw a ob ok siebie ku rsu jący ch m o ­ net. T e m u zag ad n ien iu p o św ięco n e b ę d ą dalsze uw agi, z e b ra n e p o d t. D e ab ro g a tio n e m o netaru m , q u a s in h ac p o su i in stru ctio n e .

S k o ro rozpocznie się bicie d en aró w , te rn a ró w i groszy? w e ­ dług p ro je k to w a n eg o s p o so b u i sko ro ju ż będzie p ew n a ilość n o ­ wej m onety, k o rzy stn ie b y ło b y zakazać w szy stkich p ó łg ro szy i m o ­ nety? św idnickiej celem całko w iteg o w y p le n ie n ia ty lu b łęd ó w . C hociaż bow iem p ó łg ro sz e Z y g m u n ta i A le k sa n d ra zalecają się ta k ciężarem ja k sreb rem , nie p o w in n o się ich zostaw iać z p o w o d u rozlicznych fałsz erstw i tak ieg o do nich p o d o b ie ń stw a św idnickich półg roszy, że ludzie p ro ści żadnym sp o so b em , kup cy zaś ty lk o z tru d em rozróżnić je od siebie są w stanie. N iem a też n a w y tę ­

(21)

190 R E F O R M Y M O N E T A R N E W P O L S C E .

p ien ie teg o zła lep szeg o śro d k a. G d y b y n a w e t z asto so w an ie go łączyło się z ja k ą ś p o w sz e c h n ą szkodą, to przecież lepiej ją p o ­ nieść, niż n arazić się na los W ę g ie r, albo n a to, że na m iejscu w ym ienionej dobrej sam a zła ty lk o m o n eta pozostanie. Z re sz tą — zdaje się-— iż z chw ilą, kied y n o w a pocznie bić się m o n eta, sta ra sam a przez się u su w ać się będzie. K upcy bow iem b ęd ą się starać uw olnić się od niej, zw łaszcza g d y rozejdzie się w ieść o jej w y ­ cofaniu, a tym sp o so b em n o w a m o n eta będzie się oczyszczać i ilo­ ścią w zrastać, św idn ick a, lek ka i fałszyw a znikać. Co do w yw o­ łanej m o n ety p ó łg ro szk o w ej, d ob rzeb y było, idąc za ra d ą B ara, zużytk ow ać ją n a bicie d e n a ró w i te rn a ró w , chociaż bow iem jej p rzeb ijanie m niejszy p rzy n iesie zysk, aniżeli bicie z n o w ego sreb ra, przy n iesie to przecież ko rzyść ogółow i, a i zysk sk a rb u w p rzy ­ szłości p o dniesie się znakom icie po w y tę p ie n iu złej m onety.

N astęp n ie przech od zi D ecyusz p oszczeg óln e g atu n k i m onet, k u rsu ją c y ch w P o lsce, p rzy każdej z nich pom ieszczając w skazów ki, ja k należy z nią po stąp ić. Radzi p rzeto zupełnie zakazać o bieg u p ó łg ro sz y św idnickich i fałszyw ych, obcej różnej m o nety, fałszy­ w ych i lekkich śląsk ich d e n a ró w , zatrzym ać zaś w o b ieg u piękn e i d o b re grosze g łogow skie, inne, ja k p ó łg ro sze A le k san d ra i Z y g ­ m unta, sta re do b re i złe p ó łg ro sze, p iorunki, m onetę litew ską, p ru sk ą, czeskie gro sze i w ę g ie rsk ą lichą, tern a rjr sta re i sta re do bre d e­ n a ry ściąg n ąć i przebić z zyskiem n a n o w ą m onetę. W yjdzie to n a k orzyść d o b ru p ublicznem u, sk arbow i zaś k ró lew sk iem u p rz y ­ niesie niem ały zy sk 1). M em orjm ł sw ój kończy D ecyu sz ciekaw em i uw agam i o u rzęd n ik ach m enniczych, ko sztach bicia i n a b y w an ia sre b ra . W y b ó r u rzę d n ik ó w ze w zględu n a ich w ażność pow inien być sta ra n n y . N ależy p rze d e w sz y stk ie m n a m incm istrza w yszukać człow ieka dośw iadczo neg o , odznaczająceg o się p raw o ścią i w ie r­ n o ścią ch a ra k te ru . K onieczną też je s t rzeczą p rzyznan ie m u w ładzy n a d w szystkim i innym i, ab y nie było w p racach zam ieszania,

min-1) W c ie k a w y s p o s ó b p r z e p r o w a d z a n ie r a z D e c y u s z s w o j e o b lic z e n ia , n p . p r z y d e n a r a c h .w ę g ie r s k ic h : 340 d e n . w ę g . z a w ie r a 4 łu t. fa jn u , 540 d e n . p o i. z a w ie r a ty lk o l '/ j łu t. c z y s t. s r e b r a . B io r ą c 1 d e n . w ę g . z a 2 p o i., z a 340 w ę g . da s ię 680 p o i ; ty m c z a s e m fa k ty c z n ie 340 d e n . w ę g . = 904 d e n . p o i. g d y ż 4 340 yrr = 904. = 50 g r. Z 340 d e n . w ę g . m o ż n a w y b ić 50 g r . p o i. P r z y z a m ia ­ n ie n a j e d n e j g r z y w n ie b ę d z ie z a te m z y s k u 50 g r . m n ie j 37 gr: 14 d e n ., c z y li 12 g r . 4 d e n . Z 5 g r z y w i e n b ę d z ie z y s k u 61 g r . G d y b y p r ó b a w y k a z a ła w d en . w ę g . ty lk o 3 łu ty fa jn u , to za 5 g r z y w i e n p a g a m e n tu , c z y li 15 łu t ó w c z y s t e g o s r e b r a , m o ż n a z a p ła c ić 7 fl., z e w z g lę d u n a 4 g r z y w . 1 łu t m ie d z i. Z y s k w ty m w y p a d k u w y n ió s łb y 21 gr.

(22)

cerze bow iem p o cho p niejsi są do b u n tó w aniżeli inni rzem ieślnicy. Z a n ajo d p o w ied n iejszeg o do s p ra w o w a n ia teg o o b o w iązk u uw aża D ecyusz K asp ra Bara, k tó reg o p raw o ść i znajom ość rzeczy o g ó l­ nie je s t znana. O b o k d o b reg o d y re k to ra trz e b a p o sta ra ć się o d o ­ brego p ro b ierza i o je d n e g o lub dw óch w zajem nie ko n tro lu jący ch się pisarzów . O b o w iązek zm ó w ien ia zdolnych ro b o tn ik ó w do fuzyi, cięcia szrutu, p o b iela n ia i sp o rząd zan ia żelaz do bicia m onety, sp o ­ czyw a n a m incm istrzu. W y so k o ść k o sztów zależy p rzed ew szy st- kiem od ceny sre b ra . P e w n ą i re g u la rn ą d o sta w ę teg o k ruszcu należy z g ó ry sobie zapew nić, ab y raz ro zp oczęteg o dzieła nie trzeb a było zn o w u zaniechać, jak bow iem ci, k tó rzy w ojny p r o ­ w adzą, zw ą m o n etę „n erv u s b e lli“, ta k sre b ro p rzy biciu m o n ety nazw ać m ożna słusznie „n erv u s rei".

P o ró w n y w u ją c m em oryał K o p ern ik a z m em oryałem D ecyusza, zauw ażym y zgodność w n iew ielu tylko pu n k tach . J e d e n i drugi d o b rą m onetę u w a ż a ją za p o d s ta w ę d o b ro b y tu p a ń stw , obaj stoją n a g run cie unii m o n etarn ej, zgodnie też dom agają się po ro zp o ­ częciu bicia now ej m o n ety zak azu i ściągnięcia starej. Z re sz tą rozm ijają się w sw ych p o g ląd ach , nieraz n a w e t bardzo znacznie. D ecy u sz jak o n aczeln ą zasa d ę sta w ia tak ie bicie m onety, k tó re b y p rzyn osiło korzyść ludow i i zysk skarbo w i k ró lew sk iem u , w p rz e ­ ciw ieństw ie więc do K o p e rn ik a tra k tu je k w e sty e m o n eta rn e ja k o p rze d sięb io rstw o finansow e. U znaje korzyści, pły n ące z dobrej m onety, nie m yśli je d n a k o p o d n iesieniu stopy, k tó re b y po ciągnęło za sobą niety lko znaczne w yd atk i, ale i tru d n o śc i ew aluacyi da­ w nej m o n ety n a now ą. N ie p o ru sz a w cale spraw jr centralizacyi p ra w a m enniczego, o p rze p ro w a d z en iu jej bow iem w w arun kach istniejących ani m arzyć nie było m ożna. Z drugiej stro n y k ied y m em ory ał K o p ern ik a stan o w i raczej o gólny schem at, szerokie r a ­

my, to D ecyusz nie o gran icza się do og ólnych w skazań, lecz p odaje szczegółow e rad y , jak trz e b a w p ra k ty c e je z a sto so w a ć i p rze p ro ­ w adzić, jed n e m sło w em stw a rz a cały, g o to w y system , nie p o trz e ­ bu jący uzupełnień. Nie za d aw a la się przeto ogólnikow em żądaniem ściągn ięcia starej m onety, lecz p o d a je sposób p rze p ro w a d z en ia tej o p eracy i, p ro p o n u jąc cztery g atu n k i now ej m onety; obm y śla dla k ażdeg o pró b ę, liczbę i ry su n e k , w dokładności zaś sw ej p o su w a się tak daleko, że oblicza ju ż z g ó ry przy p u szczaln e zyski króla, om aw ia u rząd zen ia m ennicze, p ro p o n u je ze sw ej s tro n y na d y re ­ k to ra m ennicy K a sp ra B ara. T a realn o ść w tra k to w a n iu rzeczy, p rzebijająca n a każdym niem al kroku, m u siała w ięcej trafiać do p rzek o n an ia, aniżeli z szerokim ro zm achem n a p isa n e , su b teln e w y ­ w o d y K opernika, m usiała zw łaszcza p o d ob ać się królow i, k tórem u

(23)

chodziło o regulacyę stosunków kosztem jak najmniejszych nakła­ dów. U względnienie finansowej strony reform y w duchu interesów króla, oprócz wielu innych zalet, było przyczyną, że projekt De- cyusza przyjęto i w prow adzono w życie, w niew ielu tylko zmie­ niając go szczegółach.

Chociaż m em oryał D ecyusza miał na względzie przedew szyst- kiem reform ę stosunków m onetarnych w Koronie, w ostatecznym swym celu zmierzał on niew ątpliw ie do stw orzenia jed n eg o syste­ mu, obow iązującego w całem państw ie. W ysuw a on silnie spraw ę unii m onetarnej z Litw ą i Prusam i, na zasadzie przyjęcia przez te kraje stopy i m onety koronnej, proponow anej w łaśnie przez D e­ cyusza. Zresztą je st to zupełnie zrozum iałe w związku z ówcze- snemi staraniam i o porów nanie m onety pruskiej z polską. W tym zapew ne celu przesłał D ecyusz m em oryał swój senatow i pruskie­ mu, naradzającem u się w raz z królem w G dańsku nad sposobem w prow adzenia w życie znanego artykułu pokoju z r. 1525. S enat nie pozostał dłużnym, ale w tym samym roku, w kw ietniu lub maju r. 1526, w obszernej opinii odpow iedział na przesłany m e­ m oryał, wyłuszczając z całą dokładnością swoje wobec niego sta­ nowisko. O dpowiedź ta, polemizująca z wywodami Decyusza, i pod­ dająca je ostrej krytyce, charakteryzuje doskonale ówczesne sta­ now isko party?i możnowładczej. P osiada nadto duże znaczenie z tego względu, że stała się ona m iarodajną dla późniejszego rozw oju kw estyi porów nania m onet i n apraw y stosunków m onetarnych. Już w samym w stępie swej odpowiedzi *) zaznacza senat, że nie może zaaprobow ać projektu D ecyusza, zmierza on bowiem w brew zapew nieniom autora nie do popraw y m onety, o którą przede- w szystkiem chodzi, ale do większego spodlenia pieniądza, któż bowiem może dokonać takiego dzieła, aby? ze stopionej starej bić now ą z zy?skiem monarchy? i korzy?ścią ludu. Nałożenie wyższej ceny nominalnej nic tu nie pomoże, czy bowiem m onarcha chce czy nie chce, zawsze brak srebra wy?równa podw yższona liczba groszy, ja k o tem uczy doświadczenie. Dopóki była dobra moneta, węg. złoty kupow ano za 28 polskich, a 2 1 czeskich groszy, w m iarę zaś podlenia pieniądza rosła cena złotego węg., tak, że dzisiaj dosię­ gła liczby 42. K upcy bowiem sprzedają swe tow ary, kierując się przy braniu m onety jej w artością w ew nętrzną, a nie nominalną. O kazuje się to szczególnie jasno na cenach srebra. G rzyw na tego kruszcu kosztuje 5 fl. węg. w złocie, gdyby jednak ktoś chciał

192 R E F O R M Y M O N E T A R N E W P O L S C E .

(24)

nabyć ją za 3 fl. w monecie, licząc 1 fl. po 30 gr., nie sprzedadzą mu jej bez dopłaty na każdym florenie gr. 1 2. Jeżeli przeto przy zaprow adzeniu nowej m onety oznaczonobj/ w artość 1 fl. na 30 gr., a zaw artość srebra w groszach stałabjr poniżej pow yższego stosunku, nikt nie odda zl. węg. po nakazanej jakim kolw iek edjdttem cenie, lecz po wjrższej aż do w yrów nania wartości. T en błąd właśnie był przedtem przyczyną, że żyjący ze stałych rocznych dochodów za ludzkiej pamięci utracili więcej niż czw artą część swoich do­ chodów, co szczególnie dało się odczuć w Prusiech, gdzie dawniej nabyw ano z ło ty 'z a 7 pruskich w iardunków lub mniej, a teraz za 1 2. W czasie, kiedji kw itnęła prusk a kraina, bito szelągi w ten sposób, że do 3 części srebra czw artą miedzi dodaw ano, później zaś tak upadła moneta, że do 4 części przysady dodaw ano 1 fajnu. Jaka stąd w ynikła dla skarbu królestw a szkoda, łatwo każdy oce­ nić może. Niemożliwą je st bowiem rzeczą z bicia złej m onety taki osiągnąć zysk, ja k ą je st strata z obiegu jej przez wieie lat. Stąd cena o tyJe tylko pow inna być wjrższą, aby mogła po lay ć koszta bicia, zresztą nie pow inien i nie może m onarcha spodziew ać się żadnego zysku z wypuszczania m onety, jego bowiem zysk. łączy się ze szkodą Rzeczypospolitej. K to przeto doradza panującem u szukać zysku z bicia monety, ten pragn ie skarb jego wycieńczyć, a nie wzbogacić, R zeczpospolitą osłabić, a nie podnieść. Bez strat króla nie może się przeto dokonać restytucya i zmiana mo­ nety, ale szkodę tę w ynagrodzi owoc przyszłych korzjaści, p o lep ­ szona bowiem m oneta w płynie w latach przj/szłych na znakom ite podniesienie się dochodów, płynących z podatków. Zresztą, o ile m oneta będzie lepsza, o tyle „Sigism undi regis gloria posteris ce­ lebrior ac m em orabilior et felecitatis eius splendor illustrior“.

P o p ra w a zaś m o n ety zasadza się n iety lk o n a tem , by mniej do d aw an o miedzi, a więcej sre b ra , ale także n a o g ran iczeniu liczby, a p o w iększen iu w agi. D lateg o , jeż e li 30 now ych gr. m a iść n a je d e n floren w ęg., w j/p ad a m o n etę conajm niej o '/< polepszyć, tak aby dzisiejszjun 40 gr. o d p o w iad ała w a rto ść 30 przy szły ch grosz}!, 80 półgroszom 60 pó łg ro szy now ych, w przeciw nym bow jem razie m im o o p o ru k ró la u stan o w io n ej ceny utrzym ać się nie da. N ikogo p rzecież zm usić nie m ożna do w y d a n ia flo rena po cenie 30 gr.; złote p rzeto u k ry ją się i znikną n a ta k długo, aż w ró c ą do daw nej ceny, oraz skoro oczyści się p ó łg ro sz e ze sztuk po dły ch. Jeżelib y więc szkoda, w yn ik ła ze sto p ien ia w szjrstkich p ó łg ro szy , u zn an a zo stała za nie do zniesienia, a po zniesieniu p io ru n k ó w , św id n ic ­ kich i innych złych, p o sta n o w io n o bicie n o w y ch n a w zó r A le k san ­ d ra i Z ygm unta, z zatrzym aniem w o b ieg u tych g atu n k ó w , k tó re

P rz e g lą d H isto ry c z n y . T . X V II, z. 2. f 3 R E F O R M Y M O N E T A R N E W P O L S C E . 1 9 J

Cytaty

Powiązane dokumenty

Raz tylko odwołuje się kompozytor na niwie twórczości religijnej do poezji niemieckojęzycznej — w motecie Herr, erbarme du dich meiner na chór mie- szany do słów Clemensa

O k u p an t św iadom ie stosow ał tu polityk ę in flacy jn ą, co spow odow ało znaczne zm niejszenie siły nabyw czej złotych okupacyjnych... O graniczała ona

Since research into physical place characteristics affecting the well-being of dementia sufferers does not generally ask for their own assessments but instead rely on expert

Ограничение права собственности в каждом случае является ограничением усмотре- ния собственника при осуществлении его правомочий

„pło­ dowym psychizmem” (por. Przede wszystkim stała ona w sprzeczności wobec ówczesnego ujm owania przez Freuda „pierwotnego narcyzm u”. Freud uważał, że

W drugim dniu, 27 września na posiedzeniu przedpołudniowym, któ­ remu przewodniczył ks.. dr Kosimo Rheo z Międzyzakonnego Studium Filozofii w Bari,

W nauce często buduje się modele - intenqonalnie tego samego układu empirycznego - na gruncie odmiennych, niekiedy niewspółmiernych ontologicznie, teorii.. Modele