• Nie Znaleziono Wyników

Ostap Ortwin

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ostap Ortwin"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Juliusz Kleiner

Ostap Ortwin

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 36/3-4, 302-308

(2)

O S T A P O R TW IN

M łoda P o lsk a w znow iła rom anty czną koncepcję k a p ła ń ­ stw a sztuki; O stap O rtw in dopełnił tę koncepcję, któ rej był głosicielem , ideą k ap łań stw a k ry ty k i.

Owe la ta ostatnie wieku XIX i pierw sze XX wieku, kiedy to i w P olsce i w Europie całej ku ltu ra literack a doszła do szczytu, p rzy n io sły rów nież rozkw it k ry ty k i. W te d y w łaśnie pisze św ietne swe studia Ignacy M atuszew ski. W te d y też z w ra ca na siebie uw agę oryginalnością i głębią m yśli i odręb­ nością stylu O stap O rtwin.

M iał w sobie um ysłow ość badacza, um ysłow ość bojow nika i um ysłow ość poety. P odobno za m łodu, jako uczeń gim nazjum stanisław ow skiego, p isyw ał w iersze i m arz y ł o sław ie p o e ty c ­ kiej. Potem , studiując w e Lwowie p raw o i zdobyw ając ty tuł d o k tora praw , żyw o zajm ow ał się literatu rą. Zaprzyjaźnili się z Leopoldem Staffem i z W ład y sław em Kozickim ; oni to trzej kolejno byli przew odniczącym i K ółka L iterackiego w lw ow ­ skiej C zytelni A kadem ickiej. Ju ż w ted y w rozm ow ach i d y sk u ­ sjach d a rz y ł hojnie m yślam i oryginalnym i, pobudzającym i; „wielkim zap ładn iaczem “ n azw ał go potem S taff; przy kuw ał nam iętnością i logiką, k tó rą się odznaczał w dyskusjach, m ocą basow ego głosu, pięknością czarnow łosej głow y o ry sa c h w y ­ razisty ch , o barw ie ciemnej, niby przez w ichry stepow e opalo­ nej. Niebawem rej w odził na w ieczorach Zw iązku Naukowö- L iterackiego i jednocześnie głos zabierał na łam ach czasopism . Pseudonim literacki O stap O rtw in ta k się z nim zrósł, że naw et znajom i bliscy tak go nazywali? zapom inając o jego nazw isku.

Zw iązał sw e literackie nazw isko z W yspiańskim . B ył jego n ajw y b itn iejszy m kom entatorem , a te z y jego o tw ó rcy „ W e ­ se la “ do dziś dnia trw ają jako niew ątpliw e praw dy, ujm ujące odrębność sztuki wielkiego dram atu rg a.

W tej epoce W ag n era, Ibsena, M aeterlincka zaznaczało się w całej E uropie dążenie do now ego wielkiego d ram atu ; n a­ w iązyw ano do wielkości te a tru helleńskiego, k tó rą z a k tu a liz o ­ w ał N ietzsche rozpraw ą-poem atem o „N arodzinach tra g e d ii“ („Zur G eburt d er T ra g ö d ie “). O rtw in jest w yznaw cą poglądów N ietzschego i jak o k ry ty k zaczyn a w alkę o now y tea tr. Pow

(3)

o-Ostap Ol'twin

3 0 3

tuje się p rz y tym na prelekcje p ary sk ie M ickiewicza, na jego koncepcję d ram atu słow iańskiego. I to również zgodne było z atm osferą czasu. Mickiewicz profesor w Collège de France, M ickiewicz tow iańczyk u kazyw ał społeczeństw u nowe oblicze.

W yspiański realizow ał ideał dram atu, o jakim m arzył O rt­ win, i realizow ał go w sposób odrębny, naw skroś polski — i W yspiański odpow iadał społecznym i narodow ym dążnościom k ry ty k a , k tó ry p rag n ął zaktualizow ania w szystkich sił narodu, p ostaw y bojowej, heroicznej. T oteż najgłośniejsze ze studiów k ry ty czn y ch , k tóre m łody p isarz ogłaszał w „K ryty ce“ i „ P rz e ­ glądzie T ygodniow ym “, studium o „W yzw oleniu“ (K rytyka, 1903), był to napisany z niesłychanym rozm achem w tór bojo­ wego, gryzącego, szarpiącego dzieła; w słowach o walce, jaką to czy tw ó rca niezrozum ianego w pełni „W esela“, zam knięty bez w yjścia w teatrze, w uwielbieniu dla prom eteizm u Konra- dowego i pogardzie dla publiczności obojętnej wobec szam otań się wielkiego poety i wielkiego p atrioty, d rg a napraw dę ból i tragizm , i ironia, i sark azm sam ego W yspiańskiego.

Tutaj najsilniej zajęła O rtw ina strona ideowa, ale nie mniej b y stro ujął form ę d ram atyczną, ów ham letow ski te a tr w te a ­ trze, zainscenizow any dla w strząśnięcia sumień. S tru k tu ra te­ a tru W yspiańskiego znalazła nieom ylnego in terp retato ra. O rt­ win przecież stw ierdził - co dziś w ydaje się oczyw istą p raw dą — że „kolebką“ tego teatru , „źródłem jego stylu, podwaliną bu­ dow y i całego ładu jest — W aw el i architektu ra W aw elu“ („K onstrukcja te a tru W yspiańskiego“, K rytyka, 1906), że „dra­ m aty jego są udram atyzow aniem dziejów teren u “, że w dram a­ tach niby histo ry czny ch nie fakt dziejowy jest przedm iotem kształtow ania, lecz w yłoniona zeń i w zbiorowości ży ją c a le­ genda (O „S k ałce“, K rytyka, 1907). Ortwin w skazał wnikanie innych sztuk w poezje teatraln ą bratniego W agnerow i tw órcy, urodzenie się „D aniela“ i „W arszaw ian k i“ z ducha m uzyki, szeregu dzieł z ducha plastyki. „Ze spotęgow anego w y razu pla­ styki urodzone noszą niezatarte piętno ożywionvch, zm ar- tw ychpow stałych na m om ent posągów i gru p “. „Postaci te... zry w a ją się w nagłym poryw ie na ślepy pęd i niechybny lot ku śmierci, by rozsadzić pęta swej nieruchom ości“ („K onstrukcja te a tru W ysp iań sk iego “, K rytyka, 1906).

P o śm ierci um iłowanego poety kilkakrotnie w raca Ortwin czy to do jego dzieł poszczególnych, czy do całości jego sztuki. W y jaśn ia (on pierw szy) zasadniczą rolę K rasińskiego w „Le­ gionie“ („K rasiński w „Legionie“ W yspiańskiego“, G azeta W ie­ czorna, 1912, 24 lutego). Zbija błędną tezę, jakoby w „Pow rocie O d y sa “ b ohater popełniał sam obójstw o, gd y tym czasem fina­ łem tragedii jest trw ające nadal, potępieńcze tułactw o („O sa­ m obójstwie rzekom ym O dy sa słów kilkoro“, Tydzień Literacki K uriera Lwowskiego, 1917), ośw ietla rolę teatraln ą

(4)

Chłopic-3 0 4 Ju liu s z K le in e r

kiego w „ W arsz aw ia n c e “ i c h a ra k te r ideow y i m uzyczny tego utw oru („M om ent dziejow y w „ W a rsz a w ian c e “ W yspiań skieg o“, Słow o Polskie, 1930). G dy kilka lat przed dru gą w ojną św ia­ tow ą w te a trz e lwowskim o degrano „L egendę“, w odczycie w y ­ głoszonym na jednym z „W ieczorów P am iętnik a L iterackieg o“ wnikliwie om ówił odm ienność pierw szej i drugiej redakcji. W rocznicę zgonu, dn. 27 listopada 1927 r., nakreiślił w lwow­ skim T e a trz e W ielkim „M isterium życia i śm ierci W y sp iań ­ sk iego“ (D roga, 1927) i uw ypuklił n ieprzem ijający w alor e ty c z n y i n aro d o w y dram atów , co „są ustaw iczną prow okacją, w yzw aniem człow ieka czy pokolenia do ż y cia b o hatersk iego “— nie p rzem ijającą doniosłość ety czną i estety czn ą teatru, k tó ry „jest m oże o statn ią red u tą w ia ry w obow iązującą jeszcze po­ w agę tej g o n ty n y sztuki, jest przeciw staw ieniem bezw zględ­ nych w alorów p raw d y i szczerości błazeńskim fikcjom, m aja­ kom m oralnego rozstroju, jest pro testem absolutnej logiki a r ­ ty zm u przeciw ak ro b aty czn y m koziołkom reżysersk iego p re s ti­

d ig itato rstw a “.

W słow ach ty ch jasno się zaznacza, że dla O rtw ina, od­ trą c ają c eg o spłycenie i zm aterializow anie sztuki m ieszczań­ skiej, kom entow anie tw ó rcy „ W esela“ i propagow anie jego kultu było w alk ą o w ielką poezję, o wielkość teatru , o p ra w ­ dziw ą traged ię. U ży te z aś w stosunku do W yspiańskiego słowo „m isterium “ odczuć daje, jak pojm ow ał dostojeństw o tragizm u. P ra g n ą ł, b y n a scenie ro zg ry w ało się m isterium , oratorium , obrzęd religijny, sy n te ty z u ją c y tajem nice losu. „Jeśli po z a p a d ­ nięciu z a sło n y “ — pisał w r. 1901 — „w chwili ostatecznej k a ­ tastro fy , nie czułeś p o trzeb y usłyszenia pieśni hym nicznej, choćby staro d aw neg o „Ś w ięty Boże, Św ięty m ocny“ — nie od ­ chodziłeś n ig d y w nastro ju, jaki w tobie zam ierzał w yw ołać p o e ta “ („Utopie o d ram acie“, K ry ty k a, 1901).

Za m łodu w ierzył, że zaczy n a się renesans tragedii jako p rzejaw odnow ienia kultu ry, pogłębienia zlekcew ażonej ducho­ w ości; po latach zdało mu się, że W ysp iańsk i był z pokolenia wielkich trag ik ó w — ostatnim .

W iązał odrodzenie te a tru z Ibsenem. W r. 1900 p oczątku­ ją c y w ted y k ry ty k um ieścił w „P rom ieniu“, organie m łodzieży niepodległościow ej, en tu zjasty czn ą rozpraw ę o Ibsenie, w k tó ­ rym wielbił „w spółczesny realizm i rom antyczną, bajeczną wielkość p rag n ie ń “, w k tó ry m pom im o w ład ająceg o „zapóźno i d arem n ie“ czuł ogrom ną siłę, żyw otność, ogrom ną energię oporu wobec przem ożnej potęgi losuv P rzeciw staw iał go epoce p rzero stu funkcji państw a, panoszącego się kapitalizm u, w ybu­ jałości egoistycznych popędów, ograniczenia osobistości ducho­ wej do m ożliwie skrom nych w ym agań. Sw oją zaś m etafizy­ czną, religijną koncepcję, naw iązującą i do A jschylosa, i do M ickiewicza, p rzed staw ił w „U topiach o d ram acie“ i w w y

(5)

wo-ü s t a p O rtw in 3 0 5

dach „O tea trz e trag iczn y m “ (Tygodnik Słow a Polskiego, 1902). W alczy ł ostro z konwencjonalnością teatraln ą i z w szelką pogonią za efektem : „Żadnych kom prom isów ze sceną, z tym , co się scenicznością n a z y w a “. „Pom ni św iętych trad y cji naszej m esjanistycznej poezji, powinniśm y raz na zawsze odrzucić bulw ary P a r y ż a “.

Co nie szło po linii postulatów O rtw ina, to odrzucał on bezw zględnie i staw ał się czasem niespraw iedliw y naw et w zglę­ dem dzieł w ybitnych; niespraw iedliw y był w stosunku do J. A. Kisielewskiego, tak jak w lat dziesięć później niesprawiedliw y będzie w ocenie B erentow ej „O zim iny“.

P o za tea tre m W yspiańskiego jednem u jeszcze dram atow i polskiem u oddał na usługi sw ą k ry ty k ę tw órczą, „Skarbow i“ Staffa, „tragicznej kom edii nieśm iertelnych a zaw odnych m ło­ dości u ro jeń“ (Słowo Polskie z dn. 19 kw ietnia 1904 — arty k u ł rzekom o z W a rsz a w y nadesłany, o którego autorstw o nikt nie podejrzew ał O rtw ina). D oskonale ujęty zo stał „iluzjonizm “ Staffa, uznanie złud za naczelne w artości (K rytyka, 1904).

Przyjacielo w i swem u Staffow i nie sam ą tylk o k ry ty k ą słu­ żył. Był p rzez szereg lat p rzed pierw szą w ojną św iatow ą kie­ rownikiem literackim K sięgarni Polskiej B ern ard a Połoniec- kiego we Lwowie — i on to dał jej ów rozm ach, k tó ry ją u czy ­ nił jedną z naczelnych firm w ydaw niczych. Dzięki niemu Poło- niecki, solid ary zu jący się z jego planam i i rozum iejący ich w a ­ lor, stał się w y daw cą dzieł S taffa i B rzozow skiego oraz serii przekładów , obejm ującej m yślicieli litera tu ry światow ej, „Sym - posionu“. B rzozow ski zaś, ugin ający się pod brzem ieniem s tr a ­ sznego oskarżenia, obrońców gorących znalazł w Ortwinie i Irzykow skim . P o śm ierci Brzozow skiego szerm ierz jego sp raw y w y dał i objaśnieniam i z a o p atrz y ł część puścizny (S ta­ nisław Brzozow ski, Pam iętnik. — F ragm entam i listów autora i objaśnieniam i uzupełnił O stap Ortwin. Lw ów 1913).

P o pierw szej wojnie św iatow ej, k tó ra mu dała ty tu ł m ajo ra w ojsk polskich, p raca zaw odow a w zarządzie lwowskich T a r­ gów W schodnich znacznie mniej już m iała wspólnego z litera­ tu rą. T ym więcej energii poświęcił Związkowi Zawodowemu L iteratów Polskich, najpierw jako w iceprezes oddziału lwow­ skiego (za p rezesu ry W łady sław a Kozickiego), potem jak o p re­ zes. Nadal też rej wodził w różnych d yskusjach literackich; w dyskusjach i tak sam o w rozm owach pry w atnych ro zsy p y ­ w ał bogactw o m yśli i w iedzy, i w nich w yżyw ał się jego tem pe­ ram ent. P isał i ogłaszał mało, jeszcze mniej niż w łatach p o ­ przednich — zaw sze nad er był skąpy w w ystąpieniach p isa r­ skich.

Zm niejszył się teraz rozm ach bojowy, pionierski, nie p rze­ m aw iała już tak dobitnie w alka o pewną określoną postać sztuki; górę w zięły tendencje poznawcze, badaw cze i zw róciły

(6)

3 0 6 Ju liu s z K le in e r

się zw łaszcza ku liryce. W kilku czasopism ach, głównie w , P r z e ­ glądzie W a rsz a w sk im “ (1922— 1924), kreślił wizerunki' K aspro­ wicza, S taffa, Tuwim a, L eśm iana, Ruf fera, M ałaczew skiego, M aryli1 W olskiej, Słonim skiego, M arii z K ossaków Paw likow ­ skiej, Zbierzchow skiego, zm arłeg o przedw cześnie Ludw ika M a­ rii Staffa. K asprow iczow i i1 Staffow i posągi w ystaw ił słowami

k r y t y k a . W y raziście w sk azy w ał historię osobistości a rty s ty c z ­ nej K asprow icza, uw ydatniał „przyziem ność i w niebosięgłość“ jego liryki („P o d staw y liryki K asprow icza“, Słow o Polskie, 1926). Z potężnym akcentem solidarności mówił „O gazdostw ie K asprow iczow skiej Księgi U bogich“, o jej w ielkopańskim p r y ­ m ityw izm ie (Nowy P rz eg lą d L ite ratu ry i Sztuki, 1920).

Św ietnie ujął ry s podstaw ow y Staffa, k tó ry uczynił go p a ­ tronem sk am an dry ck iej g eneracji poetów : „B ył wybaw icielem sam ego in sty n k tu ż y c ia “. D ostojeństw o jego liryki' tak c h a ra k ­ tery zo w ał: „ P o e z ja S ta ffa jest w ostatecznej konkluzji liry ką religijną, jeżeli religią jest w znaczeniu Jam esow skifti re a g o ­ w anie p ostaw ą duchow ą n a całość istnienia. M a ona sa k ra m en ­ taln y zakrój i p oeta odpraw ia ją jako akt o b rzędow y“ („U pod­ sta w ^ staffizm u “, W iadom ości L iterackie, 1929).

Ż adna m oże z danych przez O rtw ina c h a ra k te ry sty k tak nie b y ła odbiciem sw oistego piękna poezji om aw ianej, tak nie p rzy le g ała w szystkim i liniami i słow am i do badanego artyzm u, jak rew elacy jn e studium o „Ł ące“ Leśm iana, o książce, co p rz y ­ nosi „nową, nieznaną dotąd w literatu rze, nie tylko naszej, form ę obcow ania z p rz y ro d ą “, co tchnie „topielczym w g rąża- niem się w p ienisty strum ień ż y c ia “, „w ilkołaczą, dziw ożonną poezją... zam roczą półdrzew nych, półsm oczych in stynktów “

(P rz e g ląd W arszaw sk i, 1922).

R zadko zajm ow ał się pow ieścią; ale studium o „Ozim inie“ B erenta, napisane w r. 1911, drukow ane dopiero w „P róbach p rzek ro jó w “, stanow i ze stanow iska m etody badań jeden z n a j­ ciekaw szych tw orów k ry ty k i: zbadanie sty lu słu ż y za pod­ staw ę określenia p o staw y duchowej autora. Co do ostatecznego sądu o B erencie trudno się z O rtw inem zgodzić; m etoda jednak stan o w iła na terenie naszej k ry ty k i nowość godną n aślad o ­ wania.

P o d ty tu ł ro zp raw y tej brzm i: „P rzy c z y n e k do teorii p o ­ w ieści“. Tkw ił w O rtw inie w ybitny teoretyk literatu ry . K ażda z jego k ry ty k m a silną podbudow ę teo retyczną, a w śród prób o kreślenia liry k i m iejsce w ybitne n ależy się uw agom jego „O liryce i w arto ściach liry czn y ch “ (P rz e g ląd W arszaw ski, 1924). W ielbiciel poezji S taffa przeciw staw ił się tym , k tó rz y

bezpośredniego, spontanicznego w y ra z u szu k ają w liryce.

„S tanem liry c zn y m “ — tw ierdził — „nie jest bezpośrednie do­ znaw anie subiektyw nych uczuć, ale ich estety czn a kontem pla­ c ja “. A gdy w r. 1926 w ykład poświęcił „P odstaw om liry k i

(7)

K asprow icza“, określił w alor życiow y liryki1: „Poezja liryczna zasp o k aja nurtu jącą w nas, dla rozum u zagadkow ą i n iew y ja ­ śnioną, biologicznie widocznie konieczną, potrzebę przyjrzenia się w samotności! naszy m najbardziej sw oistym w zruszeniom

i przeżyciom , sk rystalizo w an y m w projekcji dźwiękowo-

słow nej“.

P rzed e w szystkim jednak był wobec świeżych, aktualnych zjaw isk literackich' krytyk iem -od k ry w cą, rew elatorem niedo­ stępnych z razu ogółowi w alorów , a dzięki tem u niekiedy re ­ w elatorem now ych sfer duchowego św iata. W istotę zjaw iska w g ry zał się nam iętnie jak o intelektualista-dialektyk, analizo­ w ał i sy ntetyzow ał, badał i określał; um iał znaleźć określenie przekon y w ające i fascynujące, umiał w tórow ać poecie suge-* styw nym , rów now ażnym słowem poetyckim tak sam o, jak um iał skonstruow ać mocne, pojęciowe ram y. Nie oddanie im ­ presji było m u celem, lecz poznanie istotne. „K ryty ka literac­ k a “ — pisał — „jest odrębną, całkow icie sam oistną formą tw órczej p ra c y um ysłow ej o celach w yłącznie poznaw czych“

(„Sam oistność k ry ty k i literack iej“, Sygnały, 1934).

Socjalista, z n ający doskonale M arxa i m aterializm dzie­ jow y, w idział „ścisłą łączność, jak a zachodzi m iędzy w szy st­ kimi przejaw am i ży cia społecznego a w ytw oram i ducha, w za­ jem ną zależność i rów norzędność stosunków duchowych i m a­ terialn y ch “, jak pisał w m łodzieńczej rozpraw ie *o Ibsenie. Ale jednocześnie uznaw ał odrębność i autonom ię dzieła sztuki. B a­

dał to, co w nim nowe i trw ałe — i w ty m w idział isto tn y czynnik osobistości tw órcy, „k tó ra buduje św iat swej poezji z niebyw ałych i nigdy pow tórzyć się nie m ających elem en­ tó w “ . W ydobyw ał z utw oru jego jedyność.

Był1 w rogiem biografistyki. L ekcew ażył odkrycia d oty­ czące tajem nic p ry w atn eg o życia. Żądał, by w świadom ości kulturalnej ży ł tw órca, nie człowiek p ry w atny, będący nadto autorem tego czy innego dzieła. „W łaściw a istota i indywi­ dualność tw ó rcza człow ieka p rzejaw ia się napraw dę i doku- m entarnie tylko w czynie, w tym , co i jak zdziała i1 czego do­ k o n a“. „Jeżeli dzieła sztuki są celem sam e w sobie i w sobie m ają punkt ciężkości, sprzeniew ierzylibyśm y się istocie sztuki, g d y b y śm y uw ażać chcieli u tw ory liryczne za środek o rien ta­ c y jn y tylko i rozpoznaw czy dla psychografii'“ („O liryce i w a r­ tościach liry czn y ch “).

Interesuje go osobistość — ale tylk o osobistość tw órcza, i ta k ą ukazuje w w izerunkach W yspiańskiego, K asprowicza, Staffa. I przek o n an y jest, że m uszą tkwić w utw orze w artości ponadindyw idualne, że musi być w nim dane potężne s k ry s ta ­ lizowanie fal przep ływ ający ch przez zbiorowość.

Ł ączy się w O rtw inie estetyk sy n tety zu jący i społecznik z n atu rą głęboko religijną. S tan religijnej m odlitewności widzi

(8)

3 0 8 Ju liu s z K le in e r

w k a ż d y m isto tn y m stanie lirycznym . N abożeństw o kościelne widzi w trag edii.

Je st w nim sprzężenie m ocne idealizm u z realizm em i k ry ty cy zm em , k tó ry k a z ał mu dalekim być od pozy, od pseudogłębi, częstej w okresie M łodej P olski. S tyl jego z e ­ sp a la p o etyczn e bogactw o z rzeczow ością — b arw n y i pla­ sty czn y , g ó rn y i dostojny, a spragniony ścisłości, n asy co ny intelektualną treścią, krzep ko z ro sły z obfitością dośw iadczeń, jasn y , ale tru d n y , b o g aty w określenia, chcący zjaw isko c a ł­ kowicie oznaczyć, um iejscow ić, zgłębić.

C echow ała O rtw ina absolutna bezinteresow ność osobi­ sta, b rak jakiejkolw iek dbałości o rozgłos, obojętność wobec w łasnych plonów. M ając łatw ość w yd aw ania książek, sam z niej nigdy nie sk o rz y stał. T rzeb a było w ysiłku, b y go sk ło ­ nić do zeb rania pism w ażniejszych i do zgo dy na ich zespo­ lenie w tom. T ak uk azała się w r. 1936 jed y n a jego k siążk a: „ P ró b y p rze k ro jó w “.

W lat siedem później zam o rd ow an y został przez

Niemców.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jako jednostki pozio- mu przedmiotowego języka analizowane wyrażenia zdają sprawę z tego, że w tym samym czasie mają miejsce dwa zdarzenia/ sytuacje, natomiast na po-

na rozporządzanie artykułem w procesach wydawniczych oraz dystrybucyjnych związanych z wydawaniem Zeszytów Naukowych Politechniki Częstochowskiej

Sojuszowi Północnoatlantyckiemu udało się zachować jedność, lecz ostatecznie pozytywna reakcja na apele Polski i państw bałtyckich była rezultatem trudnego kompromisu z krajami,

Jest to decyzja wewnętrzna, któ- ra może być uzewnętrzniona już według ogólnych zasad reprezentacji 9 , a więc wniosek do rejestru mógłby zostać podpisany przez jednego

W przypadku europejskiej części Rosji jednostką administracyjną, która w największym stopniu zmniejszyła swe zaludnienie po rozpadzie ZSRR jest obwód pskowski, a

Według aktualnych wytycznych European Society of Hypertension (ESH) i European Society of Cardiology (ESC) z 2013 roku oraz PTNT z 2015 roku u chorych z zespołem metabo-

Aby unik- nąć wszystkich możliwych nieporozumień, musimy też dodać, że kiedy mówimy, że dzieło sztuki odnosi się do kontekstu zjawisk społecznych, nie twierdzimy wówczas,

Otóż zdania Wszyscy ludzie są dobrzy oraz Niektórzy lub wszyscy ludzie nie są dobrzy, jak również zdania Żaden człowiek nie jest dobry oraz Niektórzy lub wszyscy