Stanisław Gawliński
"Polska powieść tendencyjna
1949-1955 : problemy perswazji
literackiej", Wojciech Tomasik,
Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź
1988 : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 81/3, 333-339
śliw ie, ale nie bez racji, że autor P owsinogów beskidzkich „nawet kleks, jaki przypadkiem spłynął mu spod pióra, gotów był przeznaczyć pod tłocznię” 12 N aj p ow ażniejszą wadą dramatów Zegadłowicza jest niezborność stylistyczna poszcze gólnych. tekstów. „Misteria balladow e” są przeważnie zlepkiem niezbyt szczęśliw ie dobranych pierw iastków realistyczno-balladow o-m isteryjno-baśniow o-groteskow ych. Ponadto nazbyt dużo tu nadm iernie już w yeksploatow anych m otyw ów biblijnych, rozw iązań w ersyfikacyjnych i pom ysłów scenicznych. Co gorzej, w dram atach Z egadłow icz naśladuje Zegadłowicza-poetę. To, co w liryce było oryginalne i w zbu dzało zainteresow anie, przeniesione do dramatu traci w iele ze swych pierw otnych w artości.
R ozprawa Elżbiety Rzewuskiej, w której po raz pierw szy tak krytycznej oce n ie poddany został dorobek polskiego dramatu ekspresjonistycznego, stanow i in sp i rację do dalszych badań nad dramatem dw udziestolecia m iędzyw ojennego. Jeden z m ożliw ych do podjęcia tem atów ściśle w iąże się z problematyką analizow aną przez autorkę recenzowanej książki. Chodzi m ianow icie o wartości teatralne om a
w ian ych sztuk.
Praw dziw e jest stw ierdzenie, że id ee polskich dramaturgów powiązanych z ekspresjonizm em są mętne, anachroniczne, jako takie n ie budzą w iększego za interesow ania. I jest to sąd słuszny w odniesieniu nie tylko do H ulewicza, Ze gadłow icza, Morstina, ale i R ostworow skiego. N ie można natom iast przejść obojęt n ie obok propozycji inscenizacyjnych, wyobraźni teatralnej polskich ek sp resjon i stów. To, co m oże zainteresować, to nie idee, lecz język teatralny, w jakim te idee były przekazywane. Dramat ekspresjonistyczny był dramatem teatralnym , pisanym z m yślą o scenie. Ekspresjonizm dostarczył dramaturgii i teatrow ii w sp ół czesnem u interesujących propozycji w zakresie w ykorzystania przestrzeni scen icz nej, now ego rozumienia dekoracji, sztuki aktorskiej (gestyka, ruch sceniczny, d e klam acja), zm odernizował rolę chóru i elem entów muzycznych. Czytając dramaty R ostworow skiego, Zegadłowicza, H ulewicza... nie m ożna n ie zauważyć charaktery stycznych dla ekspresjonizmu rozwiązań teatralnych, m.in. w zakresie dynam iki •świetlnej, w sposobie ugrupowania i poruszania się tłumu, w rysunku· stroju
i ruchu scenicznym postaci, w sposobie komponowania jednostki na tle w iększych i m niejszych grup, w tworzeniu kontrastu, w dążeniu do m onum entalizacji w y razu. A le to w yliczenie elem entów związanych z ekspresjonizmem nie w yczerpuje złożoności problemu. Bardziej istotne są tu w zajem ne powiązania tych elem entów , specyficzne wartości powstające w relacji między nimi. U w rażliw ienie na stronę teatralną dramatu było zapew ne efektem oddziaływania niem ieckiego teatru ek s presjonistycznego, którego niebyw ały rozwój nastąpił w pierwszej połow ie lat d w u dziestych, czyli w okresie, który R zewuska uznała za etap form owania się oblicza polskiego dramatu ekspresjonistycznego. Można przypuszczać, że w sferze kształ tow ania w izji teatralnej dramatu zakres oddziaływania wzorów niem ieckich był o w iele w yraźniejszy niż w sferze idei, kom pozycji i stylistyki. A le ten problem to już tem at odrębnego, dotychczas jeszcze n ie napisanego studium.
Jacek Popiel
W o j c i e c h T o m a s i k , POLSKA POWIEŚĆ TENDENCYJNA 1949—1955. PROBLEMY PERSWAZJI LITERACKIEJ. W rocław—W arszawa—Kraków—Gdańsk— Łódź 1988. Zakład Narodowy im ienia Ossolińskich — W ydawnictwo Polskiej A ka dem ii Nauk, ss. 216 + errata na luźnej kartce. „Rozprawy Literackie”. IT.] 60. 12 К. C z a c h o w s k i , Ostatnie lata Zegadłowicza. „Odrodzenie” 1945, nr 26.
K om itet Redakcyjny: M i c h a ł G ł o w i ń s k i (przewodniczący), M a r e k G u in k o w s k i (sekretarz), J a n i n a A b r a m o w s k a , A l i n a K o w a l c z y k o- w a , P r z e m y s ł a w a M a t u s z e w s k a , A l e k s a n d r a O k o p i e ń - S ł a - w i ń s k a , E d w a r d P i e ś c i k o w s k i , R o m a n T a b o r s к i. Polska Aka dem ia Nauk. K om itet Nauk o Literaturze Polskiej.
W ojciech Tom asik dokonał nie lada sztuki: przeczytaw szy krocie książek bardzo złych, napisał o nich książkę w ięcej niż dobrą. Nie ulega w ątpliw ości, że twórczość prozaików polskich w kraju w latach 1949—1955 od bardzo dawna od stręcza czytelników... Tym bardziej w ięc docenić trzeba samozaparcie, cierpliwość i przenikliwość młodego badacza, który z takim pożytkiem — dla w szystkich za interesow anych całością dziejów powojennej prozy w PRL-u — przedarł się przex te papierow e złogi literatury zapomnianej, choć słuszniej byłoby powiedzieć: po rzuconej przez twórców i czytelników. W prawdzie głów ne powody niepopularno- ści poetyki prozy zadekretowanej przez IV zjazd ZLP, który obradował w Szcze cinie (20—23 I 1949), przekonująco opisał Piotr K uncew icz ćw ierć w ieku temu, lecz traktował on inkrym inow ane utwory jako exem pla ogólnego modelu powieści produkcyjnej.
Tom asik naw iązuje do znanego studium K uncewicza w jaw nie polem icznym trybie, poszukując znaków tożsam ości „produkcyjniaków” n ie w im manentnej poe tyce tekstów socrealistycznych powieści, lecz w ich odniesieniach do zjaw isk ze- w nątrztekstowych. Takie przekonanie prowadzi go do w niosku o potrzebie rezy gnacji z określenia „powieść produkcyjna” : „Po pierwsze dlatego, że nabrało w y raźnie negatywnych konotacji, po drugie zaś dlatego, że stało się homonim em (co innego znaczy jako składnik św iadom ości literackiej 1949—1955, co innego dzisiaj) i straciło w spółcześnie swój pierw otny charakter nazw y m ów iącej” (s. 16).
Nie pierwsza to i n ie ostatnia nazwa objęta podobnym procesem, ale nie w y daje się on dostatecznym argumentem na rzecz zaniechania dziś takich np. pojęć jak: „romans”, „sentym entalizm ”, „naga dusza’”. Elim inacja terminu „powieść produkcyjna” w ynika u autora recenzowanej rozprawy z innego w idzenia domi nanty strukturalnej pow ieści współczesnych, które powstaw ały w kraju po zjeździe szczecińskim . Założył on bowiem, iż tym, co bezspornie łączy i upodobnia do siebie publikow ane w tedy teksty pow ieściow e, są nie tyle tematy, ile w spólna im w szyst kim perswazyjność. Rzecz jasna, idzie tu o zjednyw anie odbiorców dla — i w ycho w yw an ie ich podług — kanonów socjalistycznego realizmu. Już na pierwszej stro nicy W prow adzen ia pisze Tomasik: „Powieść obarczona zadaniem propagowania jakiejś idei (a taką n iew ątpliw ie była powieść socrealistyczna) to »gatunek łatw o ulegający zepsuciu«” (s. 5). Trudno rozstrzygnąć, czy mamy tu do czynienia z przy padkowym lapsusem językowym , czy też raczej z zam ierzonym eufem izm em poli tycznym? Jakkolw iek by było, wierzę, iż obarczenie pow ieści ideą n ie naraża gatunku na gnicie, ale w łaśnie jakość idei i kształt jej artystycznego przekazu znakom icie przedłuża żywotność, albo wręcz zapewnia długow ieczność gatunku. Św iadczą o tym P rze m y śln y szlachcic Don Kichote z Manczy, Pani Bovary, Biesy,
Czarodziejska góra, Doktor Faustus lub Doktor Żiw ago — jak kto w oli. R zecz
w tym, że to, co dzisiaj funkcjonuje jako powszechnie dostępna prawda, było jeszcze paręnaście m iesięcy temu ściśle lim itow ane, a tradycji realizm u socjali stycznego pieczołow icie strzegli w yznaw cy socjalizm u realnego. Stąd wybór prozy socrealizm u jako przedmiotu rozprawy doktorskiej w latach stanu w ojennego nie był naturalny ani obojętny społecznie. Od razu narzucał badaczowi kłopoty nie tylko m etodologiczne. Zmagania pomiędzy odmiennym i rygorami nauki i polityki w znacznym stopniu w płynęły na treść książki W ojciecha Tomasika. Od zagadnień term inologicznych w łaśnie poczynając. Od tego, jak nazwać analizow ane w pracy utw ory literackie.
R E C E N Z J E
33S
N azw an ie wrszystkich tom ów prozy tego rodzaju z lat 1949—1955 „pow ieściam i produkcyjnym i” w ydaw ało się nieuprawnione nie tylko dlatego, że niem al od razu Ludw ik Flaszen zdyskw alifikow ał „produkcyjniaki” jako synonimy schem atyzm u i artystycznej nieudolności. Także i z tego powodu, że Tomasika interesują tu rów nież liczne p ow ieści o tem atyce w iejskiej oraz utwory dla dzieci i m łodzieży. D ziw i m n ie w tym m iejscu pom inięcie przez niego powieści historycznych w typie
H omines n ovi Ziółkowskiego, gdzie bardzo spektakularnie preparowano tradycje·
narodowe, a w ła ściw ie całą, „po nowem u” rozumianą historię. Odrzuciwszy tem at jako kryterium klasyfikacji grupy om awianych utworów, n ie przyjął autor także takich term inów , jak „powieść ideologiczna” czy „powieść propagandowa” p olskie go socrealizm u, choć adekw atnie oznaczają one strukturalno-pragmatyczne funkcje prozy poszczecińskiej, zwłaszcza perswazyjne cele tej literatury.
P o w ieść socrealistyczna, upowszechniana w Polsce i całym bloku państw o id en tycznych założeniach ustrojowych, jest gatunkiem par excellence ideologicznym , zachw alającym treści i cele socjalizmu całemu narodowi. Twórczości tej od jej początków w ZSRR, czyli od r. 1934, towarzyszyła „fałszywa świadom ość gatun ku”, co pierw szy podkreślał przed laty Michał Głowiński. Fałszywość ta polegała na tym , że propaganda realizmu socjalistycznego nawiązyw ała do w ielkich tra dycji realizmu krytycznego Balzaka i Flauberta, natom iast rzeczywista praktyka literacka tego nurtu twórczości prozatorskiej ew identnie się z poetyką i tradycjam i ow ego realizm u rozmijała. Faktycznie w szyscy wykonawcy dyrektyw IV zjazdu ZLP w Szczecinie byli użytkownikam i konw encji powieści tendencyjnych, popu larnych u nas w okresie wczesnego pozytywizmu dzięki talentom i pracow itości Elizy Orzeszkowej.
Tom asik, korzystając z pracy Susan Rubin Suleim an Authoritarian Fictions. The
Ideological Novel A s a L ite rary Genre (New York 1983), zauważył, a potem w toku
rozprawy dowiódł, że „Powieść tendencyjną w yodrębniają spośród pow ieści reali stycznych trzy w łasności: oparcie św iata przedstaw ionego na dualistycznym syste m ie w artości, obecność apelu (choćby tylko im plikowanego) skierowanego do od biorcy i »doktrynalny intertekst«, w ym uszający praw idłow e odczytanie p ow ieści”
(s. 19).
O kreślenie „polska powieść tendencyjna 1949—1955”, które figuruje w n agłów ku pracy, pozwala Tom asikowi uniknąć kłopotliwej i wąskiej nazw y „powieść produkcyjna”, a zarazem wskazać rzeczyw iste tradycje genologiczne prozy soc realizmu. Termin „powieść tendencyjna” stwarza należyty dystans i obiektyw izm n ieodzow ny w pracy naukowej, lecz niestety pozbawia grupę om awianych tekstów w yrazistego identyfikatora, zrozumiałego dla krytyki i czytelników. Trudniej przy chodzi mi godzić się z arbitralnymi datami 1949—1955, albow iem pow ieści ten den cyjne w duchu socrealistycznym powstaw ały w Polsce przed i po tym okresie. Np. ostatnie ogniwo tetralogii Kazimierza Brandysa, powieść C zło wiek nie u m iera w r. 1948, a w procesie odw ilży n ie zaprzestano autom atycznie ani pisania, ani w ydaw ania tej odm iany twórczości socrealistycznej.
Rozprawa Tom asika składa się z pięciu rozdziałów: I. N owom ow a, II. K lisze
male i duże, III. An tropon im ia i tendencja, IV. Struktura parataktyczna, V. P e r sw a zja nieskuteczna.
Jest to kompozycja logiczna i znacząca tym bardziej, że przeziera spoza niej znana koncepcja w ielkich figur semantycznych, którą z takim powodzeniem upo w szech nił Janusz Sław iński wśród badaczy polskich zorientowanych strukturali- stycznie. Figurom narratora — fabuły — bohatera — potencjalnego odbiorcy przy porządkował Tomasik odpow iednie partie swoich analiz w w ym ienionych rozdzia łach. Jedakże układ ten konsekw entnie podporządkowany został n aczelnem u problem ow i recenzowanej książki, tj. komplementarnej analizie m echanizm ów perswazyjnych, którym i posługiwali się pisarze socrealistyczni.
Pierw szorzędną rolę odgrywa pod tym w zględem język. Nic w ięc dziwnego, że rozdział I opatrzony został O rwellowskim term inem — „nowom ow a”. Tomasik posługuje się nim dla opisania stylistycznego porządku badanych powieści. No w om ow a oznacza dla niego „po pierwsze odm ianę języka zrodzoną w obrębie publicystyki politycznej i służącą przede w szystkim celom propagandowym; po drugie zjawisko podporządkowania się normom tej odm iany w wypowiedziach n ie związanych bezpośrednio z obszarem jej głów nego zastosow ania (wypowiedzi naukow e, literatura, potoczne kontakty językow e)” (s. 34).
Specyficzny status języka powieści socrealistycznych polega na tym, że tylko now om ow a w „jedynie słuszny sposób” ideow o-artystyczny kreuje pożądaną przez ideologów rzeczywistość. N owom owa jako norma w ypow iedzi monopolizująca w szelk ą kom unikację powoduje to, iż powieść socrealistyczna jest nie tylko bez- stylow a (skoro n ie dopuszcza żadnych alternatyw ani ekw iw alencji), ale także bezpodm iotowa. Narrator jest zaledw ie medium, przez które przemawia jakby sam a rzeczywistość, „prawdziwie dostępna” jedynie poprzez taką partyjno-politycz ną artykulację językową. Inną w łaściw ością tej narracji był przymus dychoto- m icznego w artościowania. Z tym jednak rozróżnieniem, że to, co socjalistyczne, sugerow ano jako sw ojskie, autentyczne — obligatoryjnie podlegało superlatyw i- zacji, wszystko zaś, co się temu opierało, n ie m niej intensyw nie negow ano według kategorii postępowości i w stecznictw a, w alki now ego ze starym, etc. Absolutnym „szlagw ortem ” powieści, a raczej kulury socrealizm u było słow o „nowe” — m a giczne zaklęcie, którym egzorcyzmowano w szelk ie przejawy „starego” w posta w ach ludzi i procesach społecznych.
A utor Polskiej powieści tendencyjn ej 1949—1955 ow ocnie spożytkował w spół czesne taksonomie nowom owy, przede w szystkim Michała G łowińskiego i Leszka Bednarczuka, do opisu ow ych agit-propagandowych dzieł, programowo wyzutych z autonom ii należnej dziełom n ie tylko literackiej sztuki. W ydaje się, że zarówno „ l u ź n a s e m a n t y k a ” Głowińskiego, jak też „ r y t u a l i z m ” Bednarczuka jak ulał pasują do interpretacji tego typu prozy. Niepokój recenzenta budzi tylko ich anachronizm, jaw ny dla każdego metodologa-purysty, który n ie lekcew aży praw niczej sentencji: „lex retro non agit’\ N ie podważa ona przecie trafności konkluzji Tomasika: „Język narratora i postaci pozytywnych pokazywany jest nie jako jeden z m ożliwych sposobów wyrażania, lecz jako jedyny dopuszczalny, pod czas gdy m ów ienie wroga okazuje się fałszyw ą frazeologią, nadużyciem słowa, an tyjęzykiem ” (s. 59).
W rozdziale II wzbogaca Tomasik swoje narzędzia stylistycznej analizy po w ieści tendencyjnych o kategorie klisz językowych, nazywanych też inaczej: „sztam pam i”, „schem atam i”, „szablonami” lub „stereotypam i” słownym i. K lisze językow e w ydają się niezbędnym składnikiem schem atycznych strukturalizacji rzeczyw istości w prozie socrealizmu. Użycie klisz w iąże się bowiem zaw sze z inter pretacją uproszczoną, ze schematyzmem . U łatw iają one budowanie komunikacyjnej w spólnoty autorów z odbiorcami dzieł przy nikłym stopniu w ysilenia intelektual n ego bądź twórczej oryginalności. Om awiane pow ieści nie m iały przecież uczyć krytycyzmu, pobudzać do m yślenia, ale m obilizować do w alk i o św ietlane jutro, które niechybnie gwarantuje tylko zw ycięstw o socjalizmu. Dlatego tak w iele jest w prozie poszczecińskiej odwołań do „mądrości ludu” — przysłów, porzekadeł, senten cji i m yśli rów nie częstych w m ow ie postaci, co i w narracji. Zaangażowani tw órcy posługują się nim i nie dla kolorytu lokalnego, lecz jako „instrumentam i p ersw azji”, co słusznie podkreśla Tomasik. N ie mniej ważna w tej m aterii jest powtarzalność składników św iata przedstawionego. R epetycji podlega w tych po w ieściach niem al wszystko: słowa i sytuacje, ludzie i zdarzenia, naw et czas i prze strzeń. A le na tym w łaśn ie polega głów na słabość prozy socrealistycznej — sche m atyzm , o którym tyle w sw oim czasie napisali akolici realizmu socjalistycznego
(Tadeusz Borow ski, Grzegorz Lasota, A licja Lisiecka, W itold Nawrocki) oraz jego p rzeciw n icy (Ludwik Flaszen, Jan Błoński, potem Andrzej K ijow ski i inni).
Schem atyzm pow ieści tendencyjnych próbowano przełamać już w latach p ięć dziesiątych na dwa sposoby: wytykając pisarzom nieznajom ość realiów życia (apli kow ano im w ów czas „wyjazdy w teren”) bądź krytykując ideologiczne nied o ciągnięcia i braki autorów. Temu drugiemu zaradzić m iało stałe pogłębianie w ie dzy o m arksizm ie—leninizm ie—stalinizm ie. Była to walka z wiatrakami, ciągnąca się jeszcze i po październiku 1956. Likwidacja schematyzmu w ramach tej kul tury, która socrealizm do istnienia powołała, w ym agałaby zarówno „zrew idowania zasadniczych założeń poetyki realizmu socjalistycznego”, jak i „zakwestionowania system u ideologicznego, który powołał nową m etodę twórczą” (s. 92).
N ie jest to supozycja trafna. Czyżby Tom asik w ierzył, że rew idow anie założeń realizm u socjalistycznego m ogło uratować tę doktrynę albo nadać jej rangę, do której aspirowała?
Jak w ynika ze współczesnych badań Zdzisława Łapińskiego, Tomasza Burka, Jerzego Jarzębskiego, pretensje tego nurtu do miana realizmu są zw ykłą uzurpa- cją. W ypada chyba na tym m iejscu nazwać rzecz po im ieniu — socjalistyczny realizm to niestety contradictio in adiecto i jako taki niem ożliw y jest do sp ełn ie nia po najgłębszych naw et rew izjach jego doktrynalnych założeń bądź poetyki. R ealizm godny tej nazwy wym aga pełnego, obiektywnego, bez żadnych skrępowań czy haraczu ideologicznego, sprawozdania z rzeczywistości, o czym dawno prze konał nas Ian Watt w The Rise of the Novel (1957). W ojciech Tomasik jest tego w szystkiego doskonale świadomy, gdy zw ięźle orzeka: „Dydaktyzm, zw łaszcza dydaktyzm o podłożu ideologicznym , a w ięc propaganda, w chodzi w ostry kon flik t z realizm em przedstaw ienia” (s. 93). W tendencyjnych pow ieściach z lat 1949—1955 mamy do czynienia najw yżej z realistycznym sztafażem, rekwizytam i, czy „ n i e p o t r z e b n y m s z c z e g ó ł e m ”, jak m ówił ongiś Roland Barthes.
R epertuar postaci oraz relacje m iędzyosobow e istniejące w badanej prozie uporządkow ał Tomasik w edług nader wym ow nej triady stereotypowych figur: Grubego kułaka — W ahającego się inteligenta — U świadom ionego proletariusza. To św ietn y pomysł, tylko m oże zanadto skondensowany. Tę urodziwą trójcę można by chyba w zbogacić o inne niż klasow o-socjologiczne taksonomie. Np. antropologicz ne lub bodaj socjologiczno-psychologiczne.
O czyw iście najw ażniejszym stereotypem wśród postaci w ykreow anych przez pow ieść poszczecińską był „wróg klasow y”. Zdaje się jedyny to wkład ideologów w poetykę personażu, obok aksjomatu o „zaostrzającej się w alce klasow ej”, który generow ał dziesiątki standardowych fabuł pow ieści socrealistycznych. Na nic się przecie zdały tradycyjne formy pow ieści tendencyjnej dla nowych ideologicznie treści. N ie udało się ich przyswoić czytelnikom za pomocą potocznych wyobrażeń 0 rzeczywistości, zakrzepłych w języku klisz i stereotypów.
Rozdział III — Antroponim ia i tendencja — wzbogaca powyższe w ątk i o pre cyzyjne analizy socrealistycznych personaży, w których wszystko: wygląd, nazw i sko, m owa i działanie, służy pow ieściow ej tendencji. Twórcy „produkcyjniaków” troszcząc się o praw idłow ą ideow o w ym ow ę tekstu sięgali po zużytą X V III-w ieczną konw encję nom parlant, która pozwala dzielić św iat przedstawiony na „swoich” 1 „obcych” także podług klucza nazw isk znaczących etym ologicznie. Po stronie w rogów klasow ych obserwuje Tomasik w ysoką frekw encję Judzyńskich, Starkie- w iczów , Jezuickich itp. Natom iast „po naszej” cieszy się w zięciem zdrowa, krze piąca rodzimość socjalistycznej gołoty — Lebiodów, Plew ów , Bida-Szczęsnych... Opozycja sw oi—obcy ma także udział w dystrybucji pow ieściow ych im ion ułożo nych w antynom iczne szeregi sw ojskich Piotrów , Stachów, Janin... i wrażych Gwidonów, H ugonów, Tekli...
„Budowa św iata przedstawionego w pow ieści socrealistycznej opiera się na 22 — Pamiętnik Literacki 1990, ł 3
poetyce przykładu. Zdarzenia, sytuacje, jak też postacie bezpośrednio pokazane odsyłają do całych klas zjawisk, w obec których pozostają w relacji reprezento w an ia” (s. 143).
Słowem , nie ma tam m iejsca na obojętność ani neutralność. Każdy najdrob niejszy elem ent służy całości; unaocznia i potęguje sens ogólny na prawach sy- nekdochy. Z tą praktyką rodzi się inne w cielenie socrealistycznej kwadratury koła. M ianow icie wymarzonej i nakazanej przez Żdanowa typowości. Ani postaci ilu strujące w alkę now ego ze starym, ani narrator, który za w szelką cenę dąży do jednoznaczności ideowej, nie mogą tego postulatu spełnić, ponieważ każdy poziom struktury powieści socrealistycznej został zdom inowany przez wszechobecny stereo typ.
W zajemne zależności między konstrukcjami fabuł a perswazyjnością polskich pow ieści tendencyjnych z lat 1949—1955 zwróciły uw agę W ojciecha Tomasika na problem struktury para taktycznej. U Barbary H errnstein-Sm ith, która posługiwała się tym term inem w Poetic Closure (Chicago 1968), oznacza on sposób budowa nia spójnej fabuły bez klasycznej sekwencjonalności. Fabuła o strukturze para- taktycznej pozwala niesukcesywnie przemieszczać albo opuszczać powtarzające się epizody, m otywy i w ątki oraz inne jednostki składowe. Tomasik odkrył, że prze ciętna fabuła pow ieści socrealistycznej składa się z sekwencjonalnego rdzenia, jakim jest dojrzewanie ideow e bohatera, osnute w okół inwariantnych w ątków „ucznia—nauczyciela”. „Powieść z bohaterem-»uczniem« stanowi najbardziej w y razisty typ utworu konstruującego fabułę jako tok dowodowy. K olejne epizody są bow iem dla bohatera kolejnym i argum entam i uzasadniającymi postawioną te zę. [...] Jest w ięc struktura parataktyczna formą potencjalnie otwartą, podatną nie tylko na rozm aite przem ieszczenia jej poszczególnych elem entów , lecz także na uzupełnienia i kontynuację” (s. 155—156). N izanie analogicznych m otywów fabu larnych podporządkowane jest w tedy repetycji tej samej prawdy nie ze w zględów kom pozycyjno-strukturalnych, lecz dla w zm ocnienia funkcji perswazyjnej, czyli — w badanym przypadku — propagandowo-dydaktycznej. W prozie socrealistycznej w łaśn ie pełni rolę czynnika uspójniającego taką luźną fabułę parataktyczną.
Należy podkreślić w agę innej obserwacji Tomasika, która dotyczy w łaściw ości fabuł addytywnych. W powieściach tendencyjnych, które analizował, brakuje jed nej postaci prowadzącej. Rządzi w nich zasada dom inacji różnych postaci w po szczególnych epizodach całego dzieła. Z powodu takiej rozrzutności w kreowaniu postaci na użytek sekw encji edukacyjnych powieści socrealistyczne sprawiają w ra żenie przeludnionych. W ostatecznym rachunku chodzi przecież o to, by fabuła egzem plifikow ała tezę utworu.
Ostatni rozdział książki zatytułow ał Tomasik wym ow nie. Persw azja niesku
teczna zrywa z dotychczasowym umiarem bezpiecznego deskryptywizmu. Rzecz
jasna, przekonanie o nieskuteczności perswazji w ynika ze starannej analizy w ie l kich figur semantycznych, którą przeprowadził badacz wyczerpująco i znakom icie na wybranym przez siebie korpusie tekstów powieści socrealistycznych.
O propagandowej i artystycznej klęsce tych dzieł zadecydowały sform ułowane na zjeździe szczecińskim zasady nadawania i odbioru albo inaczej — pow inności producentów i użytkowników literatury socrealizmu. Horyzont oczekiwań sponso rów tej „metody twórczej” spełniały totalnie zaledw ie dwa style odbioru: instru m entalny oraz mimetyczny. Pierw szy z nich zakładał, że dyrektywy zaw arte w fikcyjnym utworze czytelnik praktycznie zastosuje w rzeczywistości, np. w y kryje i unieszkodliw i wroga socjalizmu, przystąpi do w spółzaw odnictw a pracy, założy spółdzielnię produkcyjną itd., itp. Drugi, tj. mim etyczny, zmuszał czytelni ków do użycia niebezpiecznego kryterium prawdziwości. Z jednym w szak ogra niczeniem , które ma wragę aksjomatu. Walor prawdy przysługuje tylko św iatu
przedstaw ionem u przez prozę realizmu socjalistycznego, a nie światu ekstensjo- nalnem u, w obrębie którego żyje nieuświadom iony czytelnik.
Tom asik dem onstruje działanie tego mechanizm u na przykładzie socrealistycz nych reportaży K azim ierza K oźniewskiego Extry i P rim y z r. 1951, gdzie o n a turze „praw dy” i „rzeczyw istości” rozstrzyga doktryna, ultim a ratio jedynie słu sz nej teorii poznania. Wszystko, co doktryna neguje, autom atycznie staje się n ie prawdą, fałszem , nierzeczyw istością. N ie ulega w ątpliw ości, że „styl m im etyczny realizow any był w lekturze nastaw ionej na poprawność w ypow iedzi w zględem podstaw ow ych założeń tego programu” (s. 187). W ydaje się, iż każdy, kto bez uprzedzeń bada socrealistyczne style odbioru, dochodzi do konstatacji: pow ieści korzystające z tej m etody twórczej odw oływ ały się do dwóch typów odbiorców jednocześnie — czytelników, których m iały edukować, i sponsorów ideologicznych, których w spierały. W ładze polityczne państw a zyskiw ały tym samym now e kanały przekazu i kontroli procesów kom unikacji społecznej. Autor recenzowanej pracy objaśnia to ściśle: „Podstawowym instrum entem konroli był n iew ątpliw ie pro gram realizm u socjalistycznego, dostarczający płaszczyzny odniesienia w szelk im dokonaniom literackim . W ypowiedź literacka stanowiła w tym kontekście przede w szystkim w yraz aprobaty tego programu, a w konsekw encji także jego przesła nek ideologicznych. Podobną funkcję spełniała reakcja czytelnicza. Miała ona za świadczać o przynależności odbiorcy do grupy znawców programu literackiego, a pośrednio — zw olenników artykułow anego w nim światopoglądu” (s. 189).
W efekcie mam y do czynienia z literaturą sw oiście tautologiczną, gdzie pro jekt rzeczyw istości w ykoncypow any przez ideologów na użytek w ładzy — poprzez m edium socliteratury do w ładzy powracał. Skoro w ięc powszechnie uznaje się realizm za narzędzie służące zdobywaniu w iedzy o św iecie, to socrealizm za w łaszczył sobie tę nazw ę bezzasadnie.
Polska p o w ieść tendencyjn a 1949—1955 dowodzi tego niezbicie i w ielostronnie.
Urzeka ona klarow nością dyskursu i zniechęca trochę ascetycznością konstrukcji. Tomasik zna m etodologiczne rygory sw ojej dyscypliny znakomicie. P ow ołuje się na rozprawy klasyczne, jak np. Edwarda Morgana Forstera A spects of the Novel (1927) i najn ow sze opracowania intertekstualności. Brakuje w jego rozprawie n a tom iast tego, czym posługiwała się tradycyjna historia literatury. Bodaj nam iastki antropologii zam iast tak szczegółowej antroponimii. W końcu — dość oczyw istej. Zwłaszcza brakuje mi etyki i genezy w yborów pisarzy. Czemu? Bo in ne powody kierowały uznanym i w przedwojennej Polsce: A ndrzejewskim i Iw aszkiew iczem , gdy zgłaszali swój akces do..., inne zaś „pryszczatymi”, którym prym itywna este tyka socrealizm u uław iała debiuty i kariery literackie. Ale też paczyła gusta i poetyki. Casus Borow ski oraz K onw icki. Sądzę, że inspirującą i mądrą książkę Tomasika o problemach perswazji literackiej w socrealistycznej pow ieści warto uzupełnić lekturam i Onych Teresy Torańskiej i Hańby d o m o w ej Jacka Trznadla. Lecz na pytanie Zdzisława Łapińskiego: Jak w spółżyć z socrealizmem? — od powiadam po nam yśle: tak, jak autor Polskiej powieści tendencyjn ej 1949—1955.
Stanisław G aw liń ski
E w a W i e g a n d t, AUSTRIA FELIX, CZYLI O MICIE GALICJI W POL SKIEJ PROZIE WSPÓŁCZESNEJ. Poznań 1988. (W ydawnictwo N aukow e U n i wersytetu im. Adama M ickiewicza w Poznaniu), ss. 170. Seria: „Filologia Polska”. Nr 38. U niw ersytet im. Adama M ickiew icza w Poznaniu.
Książka Ew y W iegandt w tytu le dobrze nazywa swój przedm iot — jest bow iem próbą prześledzenia w ątku galicyjskiego w polskiej prozie powojennej. Stw