S ³ o w a k l u c z o w e: socjobiologia, etologia, agresja.
S t r e s z c z e n i e
Tematem rozwa¿añ jest ludzka agresja.
Czy agresja jest wrodzona? Jak sposób rozu- mienia tego, czym jest agresja, wp³ywa na spo- soby radzenia sobie ze szkodliwymi skutkami zachowañ agresywnych?
A b s t r a c t
Subject of consideration is human aggres- sion. Is aggression inborn? How the way of understanding, what aggression is, influences our efficiency in dealing with harmful effects of aggressive behaviour?
Rafa³ Sikora
CO JEST TRUDNIEJSZE:
PORADZIÆ SOBIE Z AGRESJ¥ CZY J¥ ZROZUMIEÆ?
What Is More Difficult:
to Deal with Aggression or to Understand It?
K e y w o r d s: sociobiology, ethology, aggression.
Wstêp
Proponujê z perspektywy socjobiologicznej i etologicznej zastanowiæ siê nad ludzk¹ agresj¹: jak jest rozumiana i czy jestemy wobec niej bezbronni?
Socjobiologia zajmuje siê systematycznym badaniem biologicznych podstaw zachowania spo³ecznego (zwierz¹t, w poczet których zaliczeni s¹ te¿ ludzie), ukazuj¹c równie¿ jego biologiczne konsekwencje. Oznacza to respektowanie wiedzy biologicznej w snuciu refleksji o spo³eczeñstwie. Nie oznacza jednak odnoszenia ludzkich stosunków spo³ecznych do modeli zwierzêcych. By³oby to zdecydowane nadu¿ycie. Z biologicznego punktu widzenia mo¿na powiedzieæ:
Zwierzêta nie s¹ po to, by nam dostarczaæ modeli zachowañ, ale by przetrwaæ i wydaæ na wiat potomstwo1. Z drugiej strony, kompletnie niezrozumia³e by-
1 R. Dawkins, Rozplatanie têczy. Nauka, z³udzenia i apetyt na cuda, t³um. M. Betley, Prószyñski i S-ka, Warszawa 2007, s. 193.
³oby ignorowanie faktu, ¿e my równie¿ jestemy zwierzêtami i genetycznie ugruntowany zestaw okrelonych cech i predyspozycji, jaki zapewni³ przetrwa- nie naszemu gatunkowi, rzutuje na ró¿norodne przejawy naszej aktywnoci. Eto- logia zajmuje siê badaniem zwierzêcych zachowañ, zarówno dziedzicznych, jak i nabytych.
W celu wsparcia moich rozwa¿añ skorzystam g³ównie z prac Konrada Lo- renza, Edwarda O. Wilsona oraz Desmonda Morrisa.
Co to jest agresja?
Poszukiwanie jednoznacznej definicji
Zgodnie ze S³ownikiem jêzyka polskiego, agresja to 1. ksi¹¿k. napastliwe, brutalne zachowanie siê wobec kogo lub czego; tak¿e: silne negatywne emo- cje, np. nienawiæ, gniew, wywo³uj¹ce takie zachowanie; 2. polit. zbrojna napaæ jednego pañstwa na drugie; 3. zool. napastliwe, zaczepne zachowanie siê zwie- rz¹t, zw³aszcza w okresie godowym, maj¹ce na celu zmuszenie przeciwnika do ucieczki lub do podjêcia walki2.
Zacznê od dok³adnego przyjrzenia siê pierwszej z przytoczonych definicji, która wskazuje na emocjonalne czynniki wywo³uj¹ce agresywne zachowanie.
Równie¿ owe czynniki zosta³y okrelone jako agresja. Trudno oprzeæ siê wra¿e- niu, ¿e jeli zachowanie, jak te¿ jego przyczynê okrelimy tym samym terminem, skazujemy siê na nieuniknione nieporozumienia. Precyzja pojêciowa wymaga, aby przyczynê zachowañ oddzieliæ od nich samych w przeciwnym wypadku dojdziemy do pleonastycznej konkluzji, ¿e przyczyn¹ agresywnych zachowañ jest agresja. Jeli uwzglêdnimy to zastrze¿enie, to okrelenie agresji jako napa- stliwych zachowañ jest bliskie Wilsonowskiemu rozumieniu agresji, a jednocze-
nie najbli¿sze ³aciñskiego ród³os³owu aggressio, co znaczy atak, uderzenie, natarcie, napad3.
Jak agresjê definiuje Wilson? Podobnie jak u innych zwierz¹t, przejawiane przez ludzi zachowanie mieci siê w granicach pewnej skali, jest zestawem re- akcji, które s¹ przejawiane lub zanikaj¹, zale¿nie od okrelonych okolicznoci.
[...] Reakcji tych mo¿na wyró¿niæ co najmniej siedem: obrona i podbój teryto- rium, d¹¿enie do dominacji w dobrze zorganizowanych grupach, agresja seksu- alna, akty wrogoci maj¹ce zakoñczyæ okres karmienia, agresja wobec zdoby- czy, obrona i kontratak skierowany przeciwko drapie¿nikom, umoralniaj¹ca i dyscyplinuj¹ca agresja s³u¿¹ca umocnieniu panuj¹cych w spo³eczeñstwie regu³4.
2 Uniwersalny s³ownik jêzyka polskiego, red. S. Dubisz, t. 1: A-J, PWN, Warszawa 2008.
3 Ma³y s³ownik ³aciñsko-polski, red. J. Korpanty, PWN, Warszawa 2001.
4 E.O. Wilson, O naturze ludzkiej, t³um. B. Szacka, Wyd. Zysk i S-ka, Poznañ 1998, s. 114115.
Warto zwróciæ uwagê, ¿e wród wymienionych przez Wilsona przyk³adów da siê znaleæ zachowania, które pokrywaj¹ siê z dwoma pozosta³ymi znacze- niami pojêcia agresji, zaczerpniêtymi ze s³ownikowej definicji. Zbrojna napaæ jednego pañstwa na drugie to przypadek szczególny d¹¿enia do dominacji w dobrze zorganizowanych grupach, a tak¿e obrony i podboju terytorium.
Pañstwo nie jest osobnym organizmem pod tym pojêciem kryje siê zorganizo- wana grupa osobników ludzkich. Natomiast przyk³ady napastliwego, zaczepne- go zachowania siê zwierz¹t s¹ identyczne w s³ownikowej definicji i u Wilsona, przy czym Wilson wymienia ich wiêcej. Dziêki temu uda³o siê postawiæ krok naprzód w ujednoznacznianiu rozumienia agresji jako napastliwego zachowania.
Pozostaje do sprecyzowania kolejna kwestia.
Wymieniaj¹c przyk³ady agresywnych zachowañ, Wilson wspomina o kontr- ataku przeciw drapie¿nikom, co sugeruje dzia³anie jednego gatunku przeciwko innemu. Jednak Lorenz wyranie wskazuje, ¿e agresja jest zachowaniem osobni- ków tego samego gatunku wobec siebie. Kiedy mówi o agresji, mówi o popê- dzie do walki tkwi¹cym w zwierzêciu i cz³owieku, a skierowanym na c z ³ o n- k ó w w ³ a s n e g o g a t u n k u5. Natomiast s³ownikowa definicja wymienia
zachowanie wobec kogo lub czego, uwzglêdnia wiêc zachowania nakiero- wane na przedmioty nieo¿ywione. Nale¿y zatem rozstrzygn¹æ, czy termin agre- sja obejmuje zachowania tylko wobec cz³onków w³asnego gatunku, czy rów- nie¿ wobec przedstawicieli innych gatunków oraz wobec przedmiotów.
W etologii znajdziemy wskazanie dwóch typów zachowañ uznanych za agre- sjê, w których bior¹ udzia³ ró¿ne gatunki zwierz¹t. S¹ to: agresja drapie¿nicza oraz agresja antydrapie¿nicza (obrona przed drapie¿nikiem)6.
Oto przyk³ad zachowania drapie¿niczego: lew poluje na antylopê. Czy lew napadaj¹cy na antylopê przejawia zachowanie agresywne? Podpowiedzi¹ mo¿e byæ odnalezienie odpowiednika lwiego polowania w ludzkim wiecie. Zatem ja- kie ludzkie zachowanie odpowiada temu zachowaniu lwa? Najtrafniejszym po- równaniem nie bêdzie przyk³ad ¿adnej napaci raczej pójcie na obiad. Ludz- ka sk³onnoæ do generalizowania ma tê wadê, ¿e tracimy z oczu kontekst danego zachowania, próbuj¹c je sklasyfikowaæ jedynie po zewnêtrznych oznakach.
Jakkolwiek lew niew¹tpliwie napada na antylopê, stosuj¹c wobec niej przemoc fizyczn¹, to jednak nie jest powodowany z³oci¹, gniewem lub strachem lecz g³odem. Jest to jego wersja pójcia do restauracji.
A oto przyk³ad zachowania antydrapie¿niczego nêkanie lisa przez stado gêsi. Kiedy gêsi znajduj¹ siê w liczebnej przewadze, tworz¹ szpaler, staj¹c cia- sno pier w pier i tak zwartym szeregiem zbli¿aj¹ siê do lisa, który nie próbu- j¹c ataku, rejteruje. Nie zmienia to faktu, ¿e nadal bêdzie on polowa³ na gêsi,
5 K. Lorenz, Tak zwane z³o, t³um. A.D. Tauszyñska, PIW, Warszawa 1996, s. 17.
6 Zob. [online] <http://pl.wikipedia.org/wiki/Agresja_(etologia)>, dostêp: 15.07.2011.
lecz jego celem bêdzie raczej pojedyncza sztuka. Poszukuj¹c odpowiednika ta- kiego zachowania w ludzkim wiecie, od razu przychodzi na myl mobbing. Jed- nak znów mo¿e to byæ podobieñstwo powierzchowne. Uwa¿a siê, ¿e nêkanie drapie¿ników przez ich ofiary pe³ni funkcjê spo³ecznej edukacji. W przytoczo- nym powy¿ej przyk³adzie gêsi, które nie mia³y okazji zetkn¹æ siê dot¹d z lisem, ucz¹ siê w ten sposób z³otej zasady: takie stworzenie zawsze trzymaj na dy- stans. Gdyby gêsi z nauk¹ musia³y czekaæ do pierwszego spotkania sam na sam z lisem, wiêkszoæ nie do¿y³aby koñca takiej lekcji. Upraszczam rzecz jasna, lecz ponownie okazuje siê, i¿ kontekst zachowañ pozornie kwalifikuj¹cych siê do zbioru zachowañ agresywnych mo¿e ods³oniæ ich zupe³nie odmienny charakter.
Powy¿sze przyk³ady nie rozstrzygaj¹ o tym, ¿e nale¿y inaczej zaklasyfiko- waæ zachowania okrelane mianem agresji drapie¿niczej i antydrapie¿niczej u zwierz¹t. Jednak poszerzenie krêgu obiektów, wobec których mo¿na zaobser- wowaæ agresywne zachowania, o osobniki innych ni¿ agresor gatunków, stawia nas ponownie w punkcie wyjcia musimy znaleæ dodatkowe kryterium po- zwalaj¹ce okreliæ, czy dane zachowanie kwalifikuje siê na pewno do zbioru za- chowañ agresywnych, a nie stanowi koñcowego efektu realizacji zupe³nie od- miennych potrzeb lub instynktów. Z tego wzglêdu by³bym sk³onny powtórzyæ za Lorenzem, i¿ zachowania agresywne obejmuj¹ jedynie zachowania wobec osobników tego samego gatunku.
Takie za³o¿enie nie jest jednak niepodwa¿alne. Jak trudnym zadaniem jest rozstrzygniêcie, czy dane zachowanie zaliczyæ do zbioru agresywnych, przedsta- wiê na przyk³adzie zachowania grzechotników. Dwa samce wspó³zawodnicz¹- ce ze sob¹ o samicê splataj¹ siê ze sob¹ szyjami i mocuj¹ siê, jakby sprawdza³y si³y przeciwnika, nie k¹saj¹ siê jednak. Natomiast gdy w¹¿ podkradnie siê lub zaczai na ofiarê, uderza z ka¿dej pozycji. Nie ostrzega wówczas ofiary sw¹ grze- chotk¹. Stan¹wszy oko w oko z wiêkszym zwierzêciem, mog¹cym zagroziæ jego bezpieczeñstwu, grzechotnik zwija siê w spiralê, w jej rodku ustawia w goto- woci do ataku g³owê, nadyma swoje grzechotki i potrz¹sa nimi. Mo¿e te¿ unieæ wygiête w kszta³cie wyd³u¿onej litery S g³owê i szyjê. Gdy napastnikiem jest w¹¿ z rodzaju Lampropeltis, ¿ywi¹cy siê innymi wê¿ami, grzechotnik stosuje zupe³nie inny manewr: zwija swoje cia³o w pêtle, chowa pod nie g³owê i jedn¹ z pêtli stara siê uderzyæ napastnika7. Je¿eli nie uczynimy zastrze¿enia, i¿ za- chowania agresywne s¹ skierowane wy³¹cznie na cz³onków w³asnego gatunku, to ka¿de z tych zachowañ mo¿emy uznaæ za przyk³ad agresji. Je¿eli jednak uzna- my to zastrze¿enie, wówczas nale¿y w³aciwie zaklasyfikowaæ obronê przed dra- pie¿nikiem i polowanie na ofiarê.
O tym, i¿ polowanie mo¿na wyt³umaczyæ po prostu jako zdobywanie po¿y- wienia, ju¿ pisa³em. Pod³o¿em tego zachowania bêdzie potrzeba zaspokojenia
7 E.O. Wilson, Socjobiologia, t³um. M. Siemiñski, Wyd. Zysk i S-ka, Poznañ 2000, s. 135.
g³odu. Obrona przed napastnikiem nie musi byæ równie¿ sklasyfikowana jako agresja, gdy¿ w gruncie rzeczy jest to reakcja obronna na zagro¿enie ¿ycia. Nie zag³êbiaj¹c siê w ten temat, na który znacznie wiêcej mieliby do powiedzenia zoologowie, poprzestanê na nastêpuj¹cej konkluzji: kiedy terminem agresja
okrelamy tak ró¿norodne zachowania u ró¿nych gatunków, to doprecyzowanie, i¿ zachowanie agresywne jest zachowaniem nakierowanym na osobniki tego samego gatunku, pozostaje do pewnego stopnia umowne. Skoro jednak nawet zoologowie spieraj¹ siê, czy zachowania drapie¿nicze i antydrapie¿nicze zaliczyæ w poczet zachowañ agresywnych, powtórzê za Lorenzem, i¿ jedynie zachowa- nia wobec osobników tego samego gatunku sk³adaj¹ siê na zbiór zachowañ agre- sywnych.
Jak zakwalifikowaæ napastliwe zachowanie wobec przedmiotów nieo¿ywio- nych? Tu z pomoc¹ przychodzi znów Lorenz, który opisuje mechanizm przekie- runkowania jako sposób radzenia sobie z agresj¹. Mówi¹c skrótowo kiedy masz ochotê roztrzaskaæ na kawa³ki g³owê swojego kolegi, roztrzaskaj zamiast tego jaki przedmiot. Dziêki takiemu wy³adowaniu na obiekcie zastêpczym, unikniesz szkodliwych skutków agresji rozbitej g³owy kolegi i aresztowania za pobicie. Jak pisze Lorenz: Przekierunkowanie i nowe ukierunkowanie ataku to chyba najgenialniejsze wyjcie, jakie »wynalaz³a« specjacja (powstawanie gatunków), aby agresywnoæ zwekslowaæ na nieszkodliwe tory8. Zatem napa- stliwe zachowanie wobec przedmiotów okazuje siê mechanizmem zapobiegania szkodliwym skutkom typowego agresywnego zachowania, kierowanego na cz³onków w³asnego gatunku.
W ten sposób uda³o siê doprecyzowaæ okrelenie agresji jako napastliwego zachowania wobec cz³onków w³asnego gatunku.
Czy agresja jest wrodzona?
Zdefiniowawszy agresjê jako napastliwe zachowania wobec osobników w³a- snego gatunku, nale¿a³oby teraz doprecyzowaæ, czy s¹ one wrodzone, czy pod- legaj¹ wy³¹cznie uwarunkowaniom rodowiskowym. Takie postawienie zagad- nienia sugeruje jednak dychotomiczne, wzajemnie wykluczaj¹ce siê rozwi¹zania:
1) tak, agresywne zachowania s¹ uwarunkowane genetycznie lub 2) nie, na te zachowania wp³ywa wy³¹cznie rodowisko. Jak ju¿ pisa³em, zamierzam udzie- liæ odpowiedzi z perspektywy socjobiologicznej. Na gruncie tej dziedziny nast¹- pi³o po³¹czenie obu odpowiedzi swego rodzaju synteza przeciwieñstw. Jak to rozumieæ?
8 K. Lorenz, op. cit., s. 84.
Lorenz twierdzi, ¿e agresja jest wrodzona (w sensie: uwarunkowana biolo- gicznie). Jest to w zasadzie konsekwencja uznania przez niego uniwersalnoci popêdu agresji jako wspólnego wszystkim gatunkom zwierzêcym. Wilson nato- miast zauwa¿a, ¿e terminem agresja okrela siê ró¿norodne reakcje w przypad- ku ró¿nych gatunków zwierz¹t (ca³y czas trzeba pamiêtaæ, ¿e do zwierz¹t wli- czamy te¿ gatunek ludzki) nie zawsze trafnie. Nie mo¿na wyró¿niæ na tej podstawie ¿adnego ogólnego instynktu agresji (jak uczyni³ to Lorenz). Prowa- dzone przez zoologów badania wykaza³y [...], ¿e nie istnieje ¿aden rodzaj agre- sywnego zachowania siê, który mia³by postaæ ogólnego instynktu, w³aciwego wielu gatunkom9. Zaprzeczaj¹c istnieniu takiego ogólnego, powszechnego in- stynktu agresji, Wilson staje wobec problemu rozstrzygniêcia pod³o¿a zachowañ okrelanych wspólnym mianem agresji s¹ to czynniki wrodzone czy nie? Roz- wi¹zuje ten problem poprzez wskazanie na genetyczne predyspozycje do zacho- wañ agresywnych: okrelenie »cecha wrodzona« oznacza daj¹cy siê zmierzyæ stopieñ prawdopodobieñstwa pojawienia siê danej cechy w okrelonych rodza- jach rodowiska, a nie, ¿e cecha ta rozwinie siê w ka¿dym rodowisku. Zgodnie z takim kryterium, ludzie maj¹ wyran¹ dziedziczn¹ predyspozycjê do agresyw- nego zachowania siê10.
Zatem obaj, zgadzaj¹c siê co do wrodzonego pod³o¿a sk³onnoci do zacho- wañ agresywnych, nie s¹ zgodni co do rozumienia powszechnoci takich zacho- wañ. Lorenz pojmuje agresjê jako uniwersalny popêd w psychoanalitycznym znaczeniu tego s³owa, za Wilson traktuje agresjê bardziej jako uogólnione okre-
lenie zbioru ró¿norodnych zachowañ o pod³o¿u genetycznym, lecz nie maj¹cych jednego uniwersalnego czynnika sprawczego. Innymi s³owy: cz³owiek zawiera w sobie dziedziczn¹ gotowoæ do nauczenia siê i prezentowania zachowañ agre- sywnych, lecz to, czy je w rzeczywistoci u niego zaobserwujemy, zale¿y od wielu czynników wp³ywaj¹cych na rozwijanie i startowanie tych¿e zachowañ.
Zatem to, ¿e ludzie maj¹ wrodzon¹ sk³onnoæ do zachowañ agresywnych, nie oznacza, i¿ musz¹ je bezwzglêdnie przejawiaæ. £atwo ulec pokusie, by po us³y- szeniu has³a wrodzone predyspozycje do zachowañ agresywnych, dopowie- dzieæ: aha, zatem nic siê nie da zrobiæ, bêdziemy na siebie napadaæ i wyd³ubywaæ sobie oczy, tak musi byæ, zatem broñ w d³oñ i do ataku! Nie wiem, dlaczego, ale niekiedy nie odró¿nia siê wrodzonej predyspozycji do okrelonych zachowañ od wrodzonego przymusu, aby zachowywaæ siê w pewien okrelony sposób. Zadany genetycznie przymus zachowania ma np. mrówka, która zareaguje atakiem na ka¿- d¹ próbê wdarcia siê intruza do mrowiska. Cz³owiek nie reaguje równie automa- tycznie jak mrówka to przecie¿ oczywiste. Na czym polega zatem wrodzony charakter sk³onnoci do agresji u cz³owieka? Aby to wyjaniæ, przypomnê, i¿ na gruncie socjobiologii przyjmuje siê, i¿ skutecznoæ uczenia siê okrelonych za-
9 E.O. Wilson, O naturze..., s. 115.
10 Ibidem, s. 113.
chowañ jest uzale¿niona od genetycznych predyspozycji do tych¿e zachowañ.
Na przyk³ad, je¿eli chcielibymy nauczyæ wystawiania zwierzyny naszego psa i kota, znacznie lepsze efekty osi¹gniemy w przypadku psa, który ma wrodzon¹ sk³onnoæ do traktowania nas jako cz³onka swojego stada i wskazywania kierun- ku poprzez nieruchom¹ postawê z pyskiem wyci¹gniêtym w stronê potencjalnej zdobyczy. Kot, który nie ma wrodzonych predyspozycji do stadnego trybu ¿y- cia, najprawdopodobniej zignoruje nasze starania z koci¹ wynios³oci¹. Jak to siê ma do ludzkich wrodzonych sk³onnoci do agresywnych zachowañ?
Zachowania agresywne nale¿¹ do zbioru zachowañ, których cz³owiek uczy siê ³atwo w okrelonych warunkach rodowiska i pod wp³ywem pewnych naci- sków kulturowych. Przyk³adowo, zagêszczenie populacji na ograniczonym tere- nie sprzyja wzrostowi liczby zachowañ agresywnych, nie zwiêksza natomiast liczby zachowañ ³agodz¹cych napiêcia. Podobnie jak u innych zwierz¹t prowa- dz¹cych terytorialny tryb ¿ycia, wiele rodzajów agresywnego zachowania siê w stosunku do cz³onków tego samego gatunku pojawia siê jako reakcja na za- t³oczenie rodowiska. [...] W miarê jak wzrasta zagêszczenie populacji, groby i ataki zwierz¹t staj¹ siê intensywniejsze i czêstsze11. Nie oznacza to jednak,
¿e musimy pozostawaæ wobec tego faktu bezbronni i bierni oprócz tego, ¿e mo¿emy wiadomie reagowaæ na wzrost agresji poprzez zastosowanie okrelo- nych rodków kulturowych (np. kar za niechciane zachowania, nagród za po¿¹- dane), mo¿emy te¿ liczyæ na wsparcie wrodzonych mechanizmów niweluj¹cych skutki zachowañ agresywnych. Do tych zaliczymy wspomniane ju¿ przekierun- kowanie oraz rytualizacjê.
Przekierunkowanie agresji polega, jak ju¿ pisa³em, na znalezieniu obiektu zastêpczego, na który zostanie skierowane zachowanie agresywne. Rytualizacja agresji polega na usuniêciu obiektu, na który mia³o byæ nakierowane zachowa- nie, i uczynieniu z zachowania celu samego w sobie. Zwierzêcym przyk³adem rytualizacji jest obserwowane u kaczek zachowanie zwane pod¿eganiem
kaczka szar¿uje na inn¹, zatrzymuje siê w pó³ drogi i powraca do punktu wyj-
cia, po czym powtarza szar¿ê12. Jest to jakby ponawiany atak zatrzymywany w pó³ drogi. Dziêki temu udaje siê unikn¹æ rzeczywistego starcia. Innymi s³o- wy, ³añcuch czynnoci, s³u¿¹cych pierwotnie innym obiektywnym i subiektywnym celom, s t a j e s i ê c e l e m s a m y m w s o b i e , a p o n a d t o s t a ³ s i ê j u ¿ a u t o n o m i c z n y m r y t u a ³ e m13. Przekierunkowanie i rytualizacja nie wyczerpuj¹ listy mechanizmów s³u¿¹cych z³agodzeniu lub zapobie¿eniu szkodli- wym skutkom agresji14.
11 Ibidem, s. 116.
12 K. Lorenz, op. cit., s. 85.
13 Ibidem, s. 94.
14 Wiêcej przyk³adów mo¿na znaleæ w: D. Morris, Naga ma³pa, t³um. T. Bielicki, J. Koniarek, J. Prokopiuk, WP, Warszawa 1974; K. Lorenz, op. cit.
Trudno liczyæ na to, ¿e problem szkodliwych skutków agresji sam siê roz- wi¹¿e. Je¿eli bowiem wrodzone reakcje ³agodz¹ce kszta³towa³y siê adekwat- nie do organizacji spo³ecznej, jaka by³a charakterystyczna dla gatunku cz³owie- ka w jego ewolucyjnej przesz³oci, to staje siê oczywiste, ¿e mog¹ siê one okazaæ nieskuteczne w obecnych warunkach ¿ycia i organizacji spo³ecznej, które znacz- nie wyprzedzi³y ewolucjê gatunkow¹ pod wzglêdem tempa zmian, stawiaj¹c cz³owieka w sytuacji niespotykanych dotychczas bodców p³yn¹cych ze sztucz- nego rodowiska. Ludzie na szczêcie dysponuj¹ wystarczaj¹co bogatym arse- na³em kulturowych rodków oraz umiejêtnoci¹ dokonywania zmian w rodo- wisku, aby poradziæ sobie z negatywnymi skutkami zachowañ agresywnych. Pod warunkiem, ¿e zrozumiej¹ mechanizm wyzwalaj¹cy te zachowania i naucz¹ siê chroniæ przed ich skutkami, zanim owe zachowania wyst¹pi¹ z ca³¹ si³¹ w prze- ciwnym razie pozostanie nam jedynie problem radzenia sobie ze skutkami tego, czego nie potrafilimy powstrzymaæ. Mówi¹c krótko: je¿eli wrodzone mechani- zmy, takie jak przekierunkowanie, rytualizacja i inne, oka¿¹ siê nieskuteczne, mamy okazjê wywo³aæ je sztucznie, dziêki ludzkiej zdolnoci do poszerzenia gra- nic swobody zachowania, narzucanych zwierzêtom przez geny. Musimy jednak zdawaæ sobie sprawê z ich istnienia i znaæ szczegó³y ich funkcjonowania.
Podsumowuj¹c: agresja jest zbiorem wrodzonych napastliwych zachowañ wobec cz³onków w³asnego gatunku. Szczegó³owa lista takich zachowañ jest od- mienna u ró¿nych gatunków, gdy¿ nie da siê zaobserwowaæ jednego instynktu agresji wspólnego wszystkim gatunkom zwierz¹t. Wilson powiêca wiele uwagi scharakteryzowaniu ró¿nych zachowañ agresywnych, a jednoczenie stwierdza przewrotnie: Nie nale¿y jednak przywi¹zywaæ zbytniej wagi do terminologii.
Trzeba zapamiêtaæ, ¿e na agresjê sk³ada siê wiele ró¿nych wzorców zachowañ mog¹cych s³u¿yæ do najró¿niejszych celów15. Moim zdaniem warto jednak do- precyzowaæ znaczenie, w jakim u¿ywamy tego terminu, jako ¿e precyzja pojê- ciowa choæ do pewnego stopnia arbitralnie narzucona i byæ mo¿e nieco sztucz- na sprzyja uporz¹dkowaniu mylenia i u³atwia dyskusjê.
Definicja agresji a rozwi¹zywanie problemów
Podejmê teraz krótkie rozwa¿ania nad jednym z przyk³adów ludzkich zacho- wañ agresywnych, aby pokazaæ, jak rozumienie agresji mo¿e wp³yn¹æ na nasz wybór sposobów radzenia sobie z jej konsekwencjami.
Jedn¹ z podstawowych form agresji jest agresja terytorialna. Osobnik bro- ni¹cy swojego terytorium u¿ywa najbardziej dramatycznych, najwyrazistszych zachowañ sygnalizacyjnych, by odeprzeæ intruza. W sytuacji gdy demonstracje
15 E.O. Wilson, Socjobiologia..., s. 134.
si³y agresora i obroñcy nie daj¹ efektów, elementem rozstrzygaj¹cym staje siê bezporednie starcie16. Sprzyja to równomiernemu rozmieszczeniu osobników na danym obszarze, co jest dla nich korzystne choæby ze wzglêdu na unikanie nadmiernej eksploatacji zasobów. Postêpuj¹ce zagêszczenie populacji nie tylko powoduje zwiêkszenie czêstotliwoci agresywnych zachowañ, ale te¿ zwiêksza czêstotliwoæ wystêpowania ich w najbardziej skrajnej formie. Po wzajemnej prezentacji si³y (kolejny mechanizm zapobiegaj¹cy szkodliwym skutkom agre- sji) osobnik przegrany nie ma dok¹d siê wycofaæ, gdy¿ w warunkach du¿ego zagêszczenia, opuszczaj¹c jedno terytorium, si³¹ rzeczy naruszy terytorium ko- lejnego osobnika. Zatem jest wiêksze prawdopodobieñstwo, ¿e w koñcu dojdzie do rzeczywistej walki.
Zagêszczenie osobników w ludzkich miastach wykracza zdecydowanie poza to, które mo¿emy zaobserwowaæ wród spo³ecznoci ¿yj¹cych w warunkach pierwotnych. Poniewa¿ cz³owiek, z zoologicznego punktu widzenia, jest zwie- rzêciem terytorialnym, mo¿emy siê spodziewaæ eskalacji zachowañ agresywnych spowodowanych nadmiernym zagêszczeniem. Wystarczy porównaæ wskanik przestêpstw z terenów wiejskich, gdzie zagêszczenie ludnoci jest du¿o mniej- sze, ze wskanikiem z terenów miast, aby uzyskaæ potwierdzenie tego przypusz- czenia. Rozumiej¹c, i¿ równomierne rozmieszczenie osobników na danym ob- szarze sprzyja eliminowaniu agresywnych zachowañ terytorialnych, mo¿emy pokusiæ siê o takie planowe dzia³ania, które ow¹ równomiernoæ rozmieszcze- nia zapewni¹. Ponadto, utrudniaj¹c osobnikom naruszanie terytorium innych osobników, np. poprzez odgradzanie terytoriów osobniczych trudno przekraczal- nymi barierami, zmniejszamy iloæ okazji do inicjowania agresywnych zacho- wañ terytorialnych.
Przyjrzyjmy siê teraz, jak wygl¹daj¹ nasze miasta. Da siê w nich odnaleæ tendencjê do skupiania na niewielkim obszarze du¿ej liczby osobników (bloko- wiska) oraz umieszczania terytoriów danych osobników w najbli¿szej mo¿liwej odleg³oci (mieszkania w blokach). Naruszenie cudzego terytorium mo¿e siê w takich warunkach odbywaæ nawet w sposób niezamierzony (g³one puszcza- nie muzyki). Równoczenie du¿e obszary miejskie pozostaj¹ niezamieszka³e.
Trudno siê zatem dziwiæ rosn¹cej fali agresji w miastach, skoro sami stwarza- my warunki stymuluj¹ce do tego typu zachowañ.
Powy¿szy wywód jest oczywicie bardzo uproszczony. Nie uwzglêdniam wielu czynników nak³adaj¹cych siê na reakcje agresji terytorialnej. Podam jeden przyk³ad: przesadne reakcje na normalne bodce z otoczenia, wywo³ane pozba- wieniem ró¿norodnoci bodców docieraj¹cych do mieszkañca miasta.
Morris wskazuje na biologiczn¹ potrzebê czerpania ró¿norodnych bodców z otoczenia u niektórych gatunków. Niezaspokojenie tej potrzeby rodzi anoma-
16 Ibidem.
lie w zachowaniu tych zwierz¹t, co ³atwo zaobserwowaæ w ogrodach zoologicz- nych, np. tygrys obsesyjnie czyci sieræ, nieustannym wylizywaniem doprowa- dzaj¹c do miejscowego pozbawienia ow³osienia a¿ do powstania ran na ods³o- niêtej skórze. Szczególn¹ potrzebê zró¿nicowanej stymulacji wykazuj¹ zwierzêta, które w naturze prowadz¹ bardzo aktywny tryb ¿ycia. Morris okrela je mianem oportunistów: ¯yj¹c na wolnoci, dokonuj¹ nieustannych eksploracji i poszu- kiwañ. Badaj¹ wszystko, co siê da, bo wszystko mo¿e stanowiæ element potrzeb- ny do przetrwania. Nie mog¹ pozwoliæ sobie na zbyt d³ugie odpoczywanie, a ewolucja zadba³a, ¿eby im to uniemo¿liwiæ. Wykszta³ci³y siê u nich systemy nerwowe, które nie toleruj¹ bezczynnoci i zmuszaj¹ je do ci¹g³ego ruchu. Naj- wiêkszym oportunist¹ wród wszystkich gatunków jest cz³owiek. Jak inne ga- tunki tego rodzaju jest on wielkim poszukiwaczem. Jak u innych takich gatun- ków, wystêpuje u niego biologicznie wbudowana potrzeba czerpania silnych impulsów z otoczenia17. Warunki ¿ycia ludzi w miastach Morris porównuje do warunków ¿ycia zwierz¹t w zoo. Nazywa miasta ludzkim zoo ze wzglêdu na to, i¿ rodowisko miejskie nie stanowi odwzorowania warunków, w jakich ¿yli ludzie pierwotni jest to sztucznie stworzone rodowisko, równie odleg³e od naturalnych warunków ¿ycia ludzi jak rodowisko zoo od naturalnych warunków
¿ycia przebywaj¹cych w zoo zwierz¹t. Oczywicie w zoo (lub w miecie) w³a-
nie gatunki oportunistyczne najdotkliwiej odczuwaj¹ nienaturalnoæ sytuacji.
Nawet jeli maj¹ doskonale zrównowa¿on¹ dietê oraz jak najlepsze schronienie i zabezpieczenie, zaczynaj¹ odczuwaæ nudê, niepokój i w koñcu popadaj¹ w ner- wicê18. Podejmuj¹ jednak próby uzyskania po¿¹danej stymulacji. Morris wy- ró¿nia i opisuje szeæ uogólnionych zasad takiego zachowania. Mnie interesuje tu jedna z nich: Jeli stymulacja jest zbyt s³aba, mo¿na zwiêkszyæ dynamizm w³asnego zachowania, przesadnie reaguj¹c na normalny bodziec19.
Je¿eli teraz po³¹czymy wielkie zagêszczenie ludzkich osobników i przesad- n¹ reakcjê na normalne bodce, to mo¿e siê okazaæ, ¿e na g³ono puszczan¹ muzykê s¹siedzi z bloku zareaguj¹ jak na wtargniêcie do w³asnego mieszkania.
Zastosowane rodki, maj¹ce powstrzymaæ ludzi przed agresywn¹ reakcj¹ wywo-
³an¹ na³o¿eniem siê tych czynników, mog¹ byæ o tyle nieskuteczne, o ile igno- ruj¹ mechanizm powstawania takich zachowañ. Przyk³adowo: rozwieszanie pla- katów zachêcaj¹cych do ³agodnoci zaowocuje tylko zmarnowaniem papieru przeznaczonego na ich wydrukowanie. Straszenie surow¹ kar¹ wiêzienia bêdzie skuteczne proporcjonalnie do surowoci tej kary, jednak równie¿ nie wyelimi- nuje agresywnych zachowañ. Je¿eli bowiem nie zosta³y usuniête bodce wyzwa- laj¹ce agresywne zachowania, to w chwili wysokiego natê¿enia owych bodców
¿aden osobnik nie bêdzie na ch³odno analizowa³, jaka kara grozi mu za jego po-
17 D. Morris, Ludzkie zoo, Wyd. Ewal, Warszawa 2005, s. 158.
18 Ibidem.
19 Ibidem, s. 163.
stêpowanie. ¯a³owaæ zacznie po fakcie. Byæ mo¿e bêdzie siê broni³ w s¹dzie, i¿
czynu dokona³ w afekcie. Jednak czyn zostanie dokonany zatem zadanie zmniejszenia liczby czynów agresywnych nie zostanie wykonane.
Zwiêkszymy nasze szanse, aby temu zadaniu podo³aæ, poprzez uwzglêdnie- nie wiedzy na temat ludzkich zachowañ, jak¹ dostarczaj¹ nauki przyrodnicze.
Socjobiologia jest dziedzin¹, która programowo ³¹czy ze sob¹ dokonania rozma- itych dyscyplin naukowych celem wyjanienia spo³ecznych zachowañ zwierz¹t, w tym ludzi. Jednak¿e na co dzieñ unikamy takiego po³¹czenia, opieraj¹c siê na fragmentarycznych informacjach na temat naszego gatunku b¹d zupe³nie negu- j¹c zasadnoæ jakiegokolwiek odwo³ywania siê do zgromadzonej wiedzy poprzez postulowanie tworzenia od podstaw nowego porz¹dku spo³ecznego. Prowadzi to do powstawania rzeczywicie nowych sytuacji spo³ecznych, najczêciej jednak z porz¹dkiem nie maj¹cych wiele wspólnego. Je¿eli odrzucimy definicjê agresji uwzglêdniaj¹c¹ dokonania nauk przyrodniczych, mo¿emy bardzo ³atwo zakwe- stionowaæ prezentowany tu wywód o radzeniu sobie z agresj¹ terytorialn¹ po- przez równomierne rozmieszczanie osobników jako naiwne mitologizowanie pseudonaukowe. Je¿eli jednak agresja terytorialna rzeczywicie jest u ludzi wro- dzona, to nasze zaniechanie pozostawi nas bezbronnymi wobec niezrozumia-
³ych aktów przemocy.
Podsumowanie
Podejmuj¹c dzia³ania zapobiegaj¹ce agresji, nie mo¿emy ignorowaæ wiedzy o ludzkiej naturze czerpanej z nauk przyrodniczych. Aby jednak z nich w pe³ni korzystaæ, musimy unikaæ nieporozumieñ, których przyczyna le¿y w niedopre- cyzowaniu kluczowych pojêæ u¿ytych do opisu ludzkich zachowañ. Mo¿e siê okazaæ, ¿e jako agresjê traktujemy zachowania nie maj¹ce z ni¹ nic wspólnego.
Mo¿e siê okazaæ, ¿e mechanizm przekierunkowania agresji (wy³adowanie z³o-
ci na przedmiotach) bierzemy za typowy przyk³ad zachowania agresywnego
i próbujemy zapobiegaæ czemu, co stanowi jeden ze sposobów zapobiegania negatywnym skutkom agresji.
Je¿eli napotykamy problemy przy próbie poradzenia sobie z negatywnymi skutkami zachowañ agresywnych oraz przy wysi³kach podejmowanych celem ograniczenia czêstotliwoci wystêpowania takich zachowañ, mo¿e siê te¿ oka- zaæ, ¿e problemem jest raczej nieadekwatnoæ u¿ytych przez nas rodków. Je¿e- li kto chce ugasiæ po¿ar, nie powinien dolewaæ oliwy do ognia a czasami to w³anie niewiadomie czynimy (zwiêkszanie gêstoci zaludnienia poprzez budo- wê blokowisk). Gdyby owa niewiadomoæ wynika³a z niedostatków wiedzy, mo¿na by mieæ nadziejê, i¿ postêp naukowy lepiej nas wyposa¿y w rodki za- radcze. Jednak kiedy problem dotyczy ludzkich zachowañ, wykazujemy tenden-
cjê do ignorowania wiedzy, któr¹ od dawna posiadamy. Mam wiadomoæ, ¿e nauki przyrodnicze nie powiedzia³y ostatniego s³owa. Brakuje nam kompletnej wiedzy na temat genetycznych uwarunkowañ ludzkiego zachowania, nie potra- fimy precyzyjnie opisaæ dzia³ania ludzkiego mózgu itd. Ale dzisiejsza sytuacja daleka jest od stanu ca³kowitej niewiedzy na temat funkcjonowania cz³owieka- zwierzêcia. Homo sapiens zosta³ doæ dok³adnie zanalizowany przez nauki przy- rodnicze20, choæ inne gatunki mog¹ siê szczyciæ tym, ¿e cz³owiek wie o nich znacznie wiêcej ni¿ o samym sobie.
Na postawione w tytule pytanie odpowied jest nastêpuj¹ca: tym ³atwiej so- bie poradzimy z agresj¹, im lepiej j¹ zrozumiemy. Moim zamiarem by³o ukaza- nie po¿ytku p³yn¹cego z otwarcia siê na wiedzê o cz³owieku dostarczan¹ przez nauki przyrodnicze, gdy¿ nie stanowi ona obrazy dla ludzkiej godnoci, lecz mo¿e staæ siê niezwykle skutecznym narzêdziem radzenia sobie z niektórymi problemami nêkaj¹cymi ludzkie spo³eczeñstwo.
Zdajê sobie sprawê, ¿e nauki przyrodnicze nie dostarcz¹ recepty na wszel- kie spo³eczne dolegliwoci. Spo³eczne problemy jak sama nazwa wskazuje
nie daj¹ siê sprowadziæ do zaburzeñ w zestawie wrodzonych zachowañ. Pin- ker, analizuj¹c zjawisko przemocy, napisa³: Przemoc jest problemem spo³ecz- no-politycznym, a nie tylko biologiczno-psychologicznym. Jednak¿e zjawiska zwane »spo³ecznymi« i »politycznymi« nie s¹ jakimi zewnêtrznymi bytami, które w tajemniczy sposób wp³ywaj¹ na losy ludzkoci niczym plamy na S³oñ- cu, lecz przekonaniami podzielanymi przez ludzi w okrelonym miejscu i cza- sie. Nie mo¿na wiêc poj¹æ przemocy bez zrozumienia ludzkiego umys³u21. Po- dobnie i ja napiszê jako konkluzjê moich skromnych rozwa¿añ: choæ ludzka agresja jest niew¹tpliwie problemem spo³ecznym, to nie sposób jej zrozumieæ ani sobie z ni¹ poradziæ, bez zrozumienia wrodzonego pod³o¿a agresywnych zacho- wañ. Jak uj¹³ to Morris: Jeli chcemy zrozumieæ istotê naszych popêdów agre- sywnych, musimy spojrzeæ na nie z perspektywy naszego zwierzêcego pocho- dzenia22.
20 Zagadnienie ludzkiej natury z uwzglêdnieniem dokonañ nauk przyrodniczych prezen- tuj¹ np. prace: S. Pinker, Tabula rasa. Spory o naturê ludzk¹, t³um. A. Nowak, GWP, Gdañsk 2005, s. 449; E.O. Wilson, O naturze...; R. Sikora, Socjobiologiczna koncepcja ludzkiej natu- ry, Wyd. My Book, Szczecin 2011.
21 S. Pinker, op. cit., s. 449.
22 D. Morris, Naga ma³pa..., s. 196.