• Nie Znaleziono Wyników

Ignacy Domeyko

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ignacy Domeyko"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

IGNACY DOMEYKO

* 1802 — f 1889.

(2)

W iktor Kuźniar.

Ignacy Domeyko.

Gdy pięćdziesiąt lat tem u zam knął oczy na zawsze ten nie­

strudzony, potężny człowiek, dow iedziała się w praw dzie opinja polska, że ktoś wielki opuścił szeregi. Ale napraw dę to dziś w ia­

domo o nim w kraju stanowczo za mało, jak na te kolosalne zasługi, które ten zmarły położył w praw dzie nie bezpośrednio dla Polski, ale przecież jako Polak od początku do końca w sw ej przebujnej pracy w dalekim kraju zamorskim.

Od lat wiadom o, że co pewien czas to jakiś plac czy ulica w Santiago, stolicy Rzpltej chilijskiej, lub innem mieście otrzymuje nazw ę Domeyki. Z jednej czy drugiej „Encyklopedji“ naszej mo­

żna się też dowiedzieć, jakie niezwykłe zaszczyty sypały się w prost na naszego rodaka.

To wszystko zamało!

Niniejsza króciutka notatka niech będzie tylko przypom nie­

niem wielkiego naszego obow iązku w obec zmarłego.

W zamiarach piszącego leży zwrócenie uwagi na fakt donio­

sły, ale nie znany naw et zawodowcom, cóż dopiero mówić o szer­

szym ogóle.

Domeyko dzięki wybitnym zdolnościom i w ielkim studjom spotykał się w Paryżu z kwiatem ówczesnej w iedzy i sam bardzo rychło stanął na tym najwyższym poziomie.

Zanim nadejdzie czas, że „Polska Akadm ja U m iejętności“, której zmarły był członkiem, spełni sw ą pow inność w stosunku do tego wielkiego uczonego — „Polskie Tow. G eologiczne“ przy­

pomina, że w katalogu rękopisów Akad. Umiej, w Krakowie (ze­

staw ił je Czubek 1906) jest Nr Katalogu 1036 z objaśnieniem : Essai sur l’hydrographie, la géologie et les productions naturelles de la Pologne pour servir de base a la géographie physique de ce pays.... par Ignacy Domeyko, ancien élève de l’ècole des m ines de Paris.

(3)

373 —

Rzecz ta dotąd spoczywa w zbiorze rękopisów . Do czasu nim zostanie w ydana, niech następujący wyjątek z jednego listu będzie dla niej maleńkim wstępem. Na czele w spom nianego rę­

kopisu znajdujem y list Domeyki z dn. 1 I. 1870 r. z Santiago do B ronisław a Zaleskiego.

Rękopis sam ma kartek 4 —j— 59 —f—61 = 124.

Oto list!

Kochany Panie Bronisławie!

Pozwolisz mi, że pierwej nim się wywiążę z przyrzeczenia danego W am co do napisania czego z naszych lat wileńskich, ku czemu potrzebuję sw obodniejszej myśli, zatrudnię W as na ten raz dorywczo innym przedmiotem, który mnie bardzo zajm ow ał ostatnich lat mego pożycia w Paryżu, i do którego obudził mię teraz Pan E. de Beaumont, mój daw ny nauczyciel, a teraz sekre­

tarz Akademji Nauk i Senator. Z nim od 32 lat jestem w stosun­

kach listowych, on polecał zawsze Akademji moje naukow e prace, zdaw ał z nich sprawę, ogłaszał je w Rocznikach górnictw a (An­

nales des mines) i powielekroć kładł mię na liście kandydatów do Akademji. Przeszłego miesiąca odebrałem od niego nowe jego dzieło o stratygrafji, która to gałąź geologji w inna mu sw ój po­

czątek i udoskonalenie. W liście swoim nader uprzejmie ofiarując mi swoje dzieło, dodaje: „en écrivant mon nouveau ouvrage sur la stratigraphie je regretté de n’avoir pas sous les yeux l’intéres­

sante carte ou Vous avez si bien tracé la ligne des forêts de la Pologne et la ligne des masses gypseuses qui dessine de Thorn la frontière méridionale de la Prusse orientale. Je ne me rapelle p as si cette carte a été publieé. A coup sur elle m ériterait toujour de l’être“.

Pan Beaum ont zadziwił mnie sw oją pam ięcią: przypom niał mi co było kiedyś mojem ulubionem zatrudnieniem , na co pierw ­ sze lata emigracji i ostatnie tysiąc franków z w łasnej chudej kie­

szeni wydałem, a o czem zapom niałem potem ja i zapew ne moi kochani rodacy. W istocie, wyjazd mój w 1838 z Paryża tak był przyśpieszony naleganiem mego tow arzysza podróży, że z bólem serca musiałem zostawić niedokończoną pracę, o której w spom ina P. de Beaum ont i zostawiłem mapy i rozpraw ę o nich w języku francuskim Mickiewiczowi. M appa w odna była już ukończoną, rytow aną na miedzi, dwie inne litografowane, popraw ione, a roz­

praw a przejrzana przez jakiegoś francuza (co do francuzczyzny),

(4)

— 374 —

Pozostaw ały tylko druk i odbicie m app; Adam był tak zajęty,, a w krótce potem w takich kłopotach, że się nie m ógł tem zająć,;

a i funduszu zapew ne zabrakło. Mnie się zdaje, że się zajm ow ał tem ktoś później z T ow arzystw a Literackiego; może W rotnow ski wie o tem. Jeżeli się gdzie znajdą mappy, mianowicie hidrogra- ficzne, na której oznaczyłem dokładnie głów ne linie rozdziału w ód to ofiaruj, proszę, jeden ich egzemplarz P anu de Beaumont. Jeżeli zaginęły, to uwiadom mnie conajprędzej, a ja wam prześlę jedyny exem plarz trzech mapp, który dotąd zachowałem, a tem u 25 lat uratow ałem z pożaru w Coquim bo — może się naco przydadzą.

Że zaś rękopism u mojego, który m iał służyć do objaśnienia mapp' nie mam, a może i zaginął w Paryżu, nie będzie od rzeczy,, że w tym liście, choć pokrótce zaprobuję dać w am w yobrażenie mojej roboty i celu, w jakim ją byłem wykonał. — Czytając w tych dniach w Roczniku twój w yborny artykuł o szerzeniu się Rossyi w Azyi środkow ej i opis owego kraju, pom yślałem sobie,, owóż komu przyjdzie zapew ne najlepiej wykończyć moją, od tylu lat zaniedbaną pracę i daleko co lepszego w tym celu napisać.

Miej tedy cierpliwość, jeżeli się za szeroko rozpiszę; — a na­

przód kilka słów przedwstępnych.

Sądzę Panie Bronisławie, że z natury fizycznej kraju nic tak bardzo nie w pływ a na różnice i odcienia w charakterze, narzeczu,, i w ogólności na stosunki między narodam i, jak łańcuchy g ó r w krajach górzystych a głów nie l i n i e rozdziału w ód w krajach polistych jak Polska; linie mało napozór w ydatne i dzielące ląd na płaskow zgórza (plateaux) m ało podniesione, i na w klęsłości (bassins) ogólnem płynieniem w ód oznaczone. Dwie głów ne w ady były u nas w uczeniu i uczeniu się naszej geografji: pierw sza z nich, że nie daw ano szczególnej uwagi na te l i n i e , które w iążą w system nasze prowincye w jedno ciało, jak grube dę­

bow e gałęzie w jeden dąb; drugą wadą, w ypływ ającą z poprzed­

niej było, że zam iast poczynania od rzutu oka na zew nętrzną con- figuracyę i przyrodę, owej wielkiej całości, którą obejm ow ała Pol­

ska połączona z Litwą i Rusią, gubiono się w drobiazgow ości, czwiertowano w geografii naszą Polskę, przechodząc od prowincyi do prowincyi i jakoby spisując inw entarz naszych rzek, jezior, m iast i ludności, m ordując pamięć, jakgdyby geografja była słow ­ nikiem a nie nauką przem aw iającą do imaginacji, serca i rozum u.

Za podstaw ę do takiej nauki i gruntow nej znajomości na­

szego, kraju uważam dokładne oznaczenie i poznanie trzech głów ­

(5)

375 —

nych linii, które przecinają cały kraj od w schodu do zachodu i są: 1) linija ś r o d k o w o d i a g o n a l n a A — B, 2° linia p o ­ ł u d n i o w a C — D i 3° linia p ó ł n o c n a E — F.

Opiszmy je jak są oznaczone i odkolorow ane na trzech m appach.

1) Linia ś r o d k o w o d i a g o n a l n a . W ysokość, na której szukać potrzeba punktu wyjścia w systematycznej nauce naszej, geografii znajduje się powyżej Smoleńska, około 56° szen G r.

i 31° Dł., gdzie się poczyna rozdział w ód płynących w trzech przeciwnych kierunkach do D niepru, Dźwiny i W ołgi, a z niemi do trzech mórz dalekich. Na tej wysokości A poczyna się głów na ś r o d k o w a l i n i a rozdziału wód naszych, która diagonalnie przecina cały kraj w południow o-zachodnim kierunku. T a linia oddziela mnóstwo rzek i strum ieni należących do Prypeciow ej wklęsłości (bassin) a płynących ku południow i od nie mniej licz­

nych zdrojowisk i strum ieni należących do D źwiny i Wilii i N iem na;

przecięta przez (między 51° a 52° sz. Gr.) Bug i W isłę kieruje się w przedłużeniu ku źródłom W isły i Odry (B) mniej znaczna w tej zachodniej stronie z przyczyny podniesienia lądu na pokła­

dach kredowych i oolitycznych wojew. krakow skiego i G órnego Szląska. T a linia A— B odznacza mało w ydatny grzbiet, jakgdyby p r z e ł a m a n e g o l ą d u między dw om a morzami: jest jakby kość pacierzowa naszego kraju.

2) L i n i a p o ł u d n i o w a . Ta druga linia głów nego rozdziału w ód poczyna się w zachodniej stronie na pochyłości i na po­

kładach należących geologicznie do systemu galicyjskich K arpa- tów, w miejscu (C), gdzie się znajdują źródła Dniestru i Sanu.

Skierow ana ku w schodnio-północno-w schodniej stronie (EE h), oddziela niezliczoną liczbę strum ieni i rzek płynących na połud­

nie a należących do łożysk Dniestru, Bohu i Rosi, od niem niej licznych płynących na północ do Bugu, Prypeci, T eterow a i Irpie- nia. Linia ta oddziela nasze Polesia Pińskie i W ołyńskie od otwartej płaszczyzny U kraińsko-Podolskiej; odgranicza pas drogi, po której przez tyle w ieków plądrow ały hordy barbarzyńskie od naszej leśnej, bagnistej fortecy; geologicznie leży n a przejściu od granitow ych mass, kryjących się w jarach i Dnieprow ym korycie a pokrytych gliniastą, żyzną ziemią, do napływ ow ych poleskich gruntów zupełnie innej przyrody. Tę linię D niepr przecina poni­

żej Kijowa (D), a w przedłużeniu ją widzimy na zadnieprow ej Rusi.

3) Linia północna (E— F) praw ie rów noległa do południow ej,

(6)

— 376 —

ciągnie po za pasmem niezliczonych ieziór, które oddzielają kraj nadm orski, tak nazw ane Pozajerze od środkow ej Polski. T a linja odziela mnóstwo rzek i strum ieni, które prosto do Bałtyckiego morza płyną i po płaskiej i bardzo mało pochylonej spadzistości od niemniej licznych strumieni i rzeczułek, które rodząc się na temże paśmie jezior, a wiele z nich w samychże jeziorach, płyną ku południow i, i po wielu zakrętach zmuszone są szukać koryt Dźwiny, Wilii, Niemna, Bugu, Narwy, W isły i Noteci, żeby w spól- nemi siłami połączonych wód przeciąć tętnicę w trzech głów nych łożyskach (Dźwiny, Niemna i W isły) tak nieodbicie nam potrzeb­

nych dla spław u zbóż i tow arów naszych.

Te trzy linie będąc w bezpośrednim związku z zewnętrzną płaskorzeźbą (konfiguracją) kraju, z jego geologią, florą i fauną, z jego surowemi płodam i i przem ysłowością, a w ogólności z jego przyrodą i historją, posłużą do poznania i w ytłum aczenia kraju.

Dla lepszego w rażenia ich w pamięci, możnaby powiedzieć, że tw orzą literę N nie dobrze związaną, a rozciągniętą w kierunku w schodnio-północnym . (Rys. 1).

W poprzecznym przecięciu lądu od M emla do O dessy (przyjąwszy na w y s o k o ś ć skalę tysiąc razy większą niż na proyekcye pionow e) możnaby w yobrazić kraj w figurze następnej. (Rys. 2).

Trzy powyższe linie przecięte Rys. l. widzimy w punktach 1, 2, 3 — w klęsłość 1, 2, odpow iada naszemu Polesiu, od punktu 2 na po­

łudnie ciągnie się płaszczyzna stepowa, a na podniesieniu 3 jeziora.

Dokładne opisanie wszelkich nieregularności, zakrętów, roz­

maitości widoków, jakoteż historycznych, lub dla krajow ego prze­

mysłu ważnych miejsc na każdej z tych trzech linii, należy do szczegółowej geografji, tu tylko wym ieniam głów ne korzyści, jakie z ich poznania w ynikną dla łatw iejszego poznania natury kraju i systematycznej nauki.

P o p i e r w s z e . — Posłużą te trzy linie do zrozum ienia zkąd pochodzi, że owa środkow a wklęsłość, która (wyjąw szy karpackie podgórze) góruje nad całym obszarem ziem polskich jest w ogólności przyrody leśnej i bagnistej i jako się od niej, jak od środkowej puszczy rozgałęziają głów niejsze odnogi lasów naszych. W istocie w klęsłość ta środkow a, napływ ow a, objęta od

J>

(7)

— 377 —

północy i południa diagonalną i południow ą linią roz- ^ działu wód, odgranicza się od zachodu i południow o- ^ zachodniej strony pewnem podniesieniem lądu na kre- dow ych i trzeciorzędnych pokładach, które w tej stro- ^ nie kraju ukazują się na powierzchni, mianowicie na rozdziale wód między Bugiem od w schodu a Sanem i W ieprzem od zachodu. Rzecz naturalna, że rodzące się na tych liniach w ody nie mając innego ujścia aż bardzo daleko na wschodzie przez D niepr pod Kijo­

wem, muszą długo po całej tej przestrzeni błądzić i wałęsać się po bagnistych puszczach aż je pow ażna ich matka Prypeć doprowadzi do starego Borystenu. /

P o w t ó r e. Linia południow a (C— D) i pokazujące \ się na niej w głębi dolin granitow e massy, tłumaczą, że tak powiem, przejście na tej linii od leśnych okolic do otwartych, stepowych. Sądzę, że tak zwane Polesie -5»

w ołyńskie jest pasm em p r z e j ś c i o w e m od środko- wego Polesia (Pińszczyzny) do żyznych ziem ukraińskich.

P o t r z e c i e . Rzuciwszy wzrok na dwie północne linie zaporu wód płynących między niemi, przesuw ając x się od wschodu ku zachodowi odchodzą coraz bardziej

od siebie i coraz większą, coraz szerszą obejm ują przestrzeń, rodząc ogrom nie podłużną środkow ą dolinę, która ścieśniona jeszcze pod W itebskiem i Połockiem, w jest już więcej niż 50 mil szeroka dochodząc do G rodna -5

a więcej niż dw a razy tyle szersza w W isłow em Ko- ^ N

rycie i w W ielkopolsce. Tę szeroką przestrzeń między d w i e m a l i n i a m i , rozciągniętą od w schodnio-półno- cnej ku zachodnio-południow ej stronie przecina od pół­

nocy ku południow i p o k ł a d k r e d o w y , który się ^ pokazuje, chociaż przerywany, poza korytem Barańskim ^ 1 i dochodzi w okolice Grodna, a odpow iada zapew ne <

podobnem u pokładowi w Inflantach i na południow ym ^ brzegu wyspy Oesel. To pokazanie się kredowej for- ^

macji nie jest zapew ne obce niejakiej zmianie, jaką się na tym przesm yku od jednej do drugiej linii spostrzega w przyrodzie zewnętrznej kraju i łańcuchom lasów, które w tej stronie od P o­

lesia i Białowieskiej puszczy przechodzą w Augustowskie.

T a część kraju od Białego Stoku do G rodna jest praw dzi­

wym ośrodkiem Polski, miejscem, z którego dobry Polak może

(8)

— 378 -

najsystem atyczniej obejrzeć cały obszar swojego kraju, jego w iel­

kie zasoby i rozmaitość bogactw , całość, gospodarstw o i obronę.

D la tego Prusakom , którzy zawsze celowali w zmyśle szkodzenia nam i od razu usiłowali rosciąć Polskę na dwoje, tak chodziło 0 zabór Białostockiego obwodu, nie przestając naw et na W arsza­

w ie i dlatego A leksander korzystając z dumy, niewiadom ości i po­

gardy ku nam Napoleona, uparł się tak stanowczo o ustąpienie mu Białostoku, w obaw ie aby utworzenie Xięstwa W arszaw skiego nie doprow adziło do odbudow ania Polski.

P o c z w a r t e . Też same trzy linie dobrze oznaczone i za­

chow ane w pamięci, posłużą do zachow ania w niej biegu i głów ­ nych zakrętów, jako też rozgałęzienia naszych rzek spław nych.

1 tak naprzykład, linia północna (E— P), opierająca się płynieniu rzek środkow ej części kraju prosto do m orza i linia diagonalna Poleskiego grzbietu (AB) są przyczyną ogólnego (średniego) kie­

runku Dźwiny, Niem na i W isły norm alnego (prostopadłego) do tej ostatniej. W płynęły też na główne zakręty tych rzek i posłużą do zachow ania w pamięci biegu od w schodu na zachód W ilii, Narwy i Noteci i położenia kanałów O gińskiego i A ugustow skiego.

Linia diagonalna AB z linią południow ą CD zdadzą spraw ę z wa­

chlarzowego rozgałęzienia się zdrojów rzek i strum ieni należących do Prypeci i do przedniejszych lenników D nieprow ych powyżej Kijowa, którego też ważność objaśnią pod względem historycz­

nym, handlowym i geograficznym. Nakoniec linia południow a, znajdująca się, jakem pow iedział na przejściu od leśnej napły­

wowej wklęsłości, do granitow ej stepowej płaszczyzny jest zapew ne w związku z kierunkam i praw ie równoległem i do siebie głów ­ nych rzek Ukrainy, Podola a może i Pobrzeża. Rzecz też godna uwagi, że kiedy spady Dniestru, Boha i D niepra (poniżej Kijowa aż do K aterinosławia) odpow iadają w swych południow o-w schod­

nich kierunkach, północno-zachodnim kierunkom Dźwiny, N iem na i W isły i wszystkie te kierunki są norm alne do środkow ego grzbietu, oznaczonego linią AB, jako k r a w ę d z i ą o g ó l n e g o p r z e ł a m a n i a l ą d u m i ę d z y d w o m a m o r z a m i , spady strumieni, rzeczułek i rzek poczynających się na linii południow ej, (D, należących do Dniestru i Boha są mniej więcej norm alne do tej ostatniej linii.

P o p i ą t e . Te sam e trzy linie, z których dwie pierw sze w przedłużeniu sięgają Karpat, a trzecia opiera się zapew ne

(9)

— 379 —

w przedłużeniu o źródła D niepra, Dźwiny i W ołgi, dzielą kray i jego mieszkańców n a głów niejsze typy prowincyonalne, które są:

1. Typ leśny puszczowy: — Polesie.

2. „ otwarty, stepow y: — Ukraina, część W ołynia i Podola- 3. „ nadm orski, zajezierze: — Inflanty, Kurlandya, Żmujdź,

[Prusy.

4. „ górniczy podkarpacki — Galicya.

5. „ środkow y a) w schodni: — Biała Ruś, Litwa

b) zachodni: — Podlasie, Kujawy, W ielko [Polska etc.

Byłoby bezw ątpienia bardzo interesującą i godną wielkiej nagrody pracą, oznaczyć dokładnie przyrodę i charakter prow in­

cjonalny każdego z osobna tych typów, zlewających się w jedną żyw otną całość, opisać ow ą r ó ż n o r o d n o ś ć odcieni w onej j e d n o ś c i tak fizycznej, jako historycznej. Jako bowiem owe linie rozdziału w ód nie są tem, czem są w yniosłe grzbiety P ire- neów, Ardenów, W ogezów, Alpów a naw et Karpatów, które od w ieków dzielą ludzkość na narodow ości i na plem iona częstokroć nieprzyjazne sobie, kiedy tymczasem nasze linie rozdziału w ód polewających mało podniesione, i zaledw o gdzie niegdzie niskiemi wzgórzami urozmaicone płaszczyzny przecięte i pow iązane wi­

dzimy silnemi arteryami, Dźwiną, Dnieprem , Niemnem, Bugiem i W isłą, które jak wszystkie rzeki łączą, naw oływ ają ku sobie ludzi, tak też owe linie nigdy nas nie dzieliły na m assy nieprzy­

jazne sobie, służyły tylko i służyć będą do naturalnego urządze­

nia kraju, stosownie do prowincjonalnych zasobów, położeń i cha­

rakterów.

Zostawiam uczeńszym badaczom na miejscu śledzenie i ozna­

czenie linii wód rozdziału, która odgranicza od w schodu w klęs­

łość (bassin) D nieprow ą od źródeł w ód płynących do W ołgi, Donu etc. linii, na której pokazują się już pokłady p r z e j ś c i o w e (węglowe), rosciągające się daleko na w schód i na północ aż do gór Uralskich i należących do systemu pokładów fińskich i W ielko Rossyjskich.

Ale wróćmy do swego. Nie sądzę, aby to, com napisał, było już w olne od błędów i niedokładności; w rzeczach naukow ych nie jestem zarozum iały i nie upieram się przy sw ojem ; sądzę tylko Panie Bronisławie, że aby zrozumieć dobrze cel i głów ną istotę tego, co tu w streszczeniu podaję, potrzeba: 1° w lepić oczy w e trzy m appy naszego kraju: hidrograficzną, geologiczną i głów ­

(10)

— 380 -

nych typów zewnętrznej przyrody; 2° m appy te pow inne bydź w ykonane na iednakow ą skalę, pow inny obejm ow ać jak najw ię­

cej szczegółów i n a n i e w i e l k ą s k a l ę , aby rzutem oka uchw y­

cić ogólne rysy naszej geografji fizycznej. Te dw a w arunki tak są nieodzowne, że jeżeli się mi nadarzy w tym czasie dobra zręcz­

ność do Paryża to nieczekając na w aszą odpowiedź, prześlę W am trzy m appy (odkolorow ane), które zachowałem, a których orygi­

nały może zaginęły. Z tych m app geologiczną odszkicowałem za­

ledwie w edług Puscha, Zeisznera i niektórych geologów niem iec­

kich i dorpackich. W artoby uprosić najpracow itszego i najuczeń- szego z naszych geologów Zeisznera, aby się podjął w ypracow ać (na tęż sam ą skalę co dwie inne m appy a nie w iększą) now ą geologiczną m appę naszych ziem, umieszczając w niej nowsze odkrycia i prostując daw ne błędy. W tym celu potrzebaby posłać mu jeden czy dw a exemplarze w odnej mappy, na której łatw iej mu będzie odznaczyć czy odkolorow ać różnorodne pokłady nie zaciekając się w zbyteczną klassyfikację, gdyż celem tej m appy nie byłaby czysta i kom pletna geologja, ale w skazanie związku i stosunków jej ogólnych do geografii fizycznej. Na tęż sam ą (lub w iększą) skalę możeby się też podjęli nasi uczeni naturaliści kra­

kowscy wykonać m appę botaniczną i zoologiczną a drudzy m appę przem ysłową, etnograficzną etc. Tym sposobem urosłoby dzieło, którego nam braknie, a któreby mogło mieć w ielką też doniosłość m oralną i patryotyczną.

Mniemam, że teraz bardziej niż kiedykolwiek, należy uczyć m łode pokolenie naszej geografji w sposób powyżej wyrażony, aby nie zapom inało czem była P olska i czem z łaski Boga, po­

mimo naszych w ad i ułomności będzie.

A że piszę ten list w sam dzień nowego roku, w inszuję go Tobie, a czego życzę, o tem niem a potrzeby mówić P olak P o ­ lakowi... etc.

W asz Ignacy.

Nie wdając się w szczegóły, na co przyjdzie czas, gdy praca sam a zostanie wydana, należy "podkreślić z wielkim naciskiem, że w pracy, o której mowa, mamy do czynienia z pierw szą polską syntezą o Polsce: z pierw szą syntezą geologiczną i pierw szą próbą syntezy geografji fizycznej.

(11)

— 381

RÉSUMÉ.

Ignacy Domeyko célèbre géologue, mineralogist, né près de W ilno (en Pologne) le 22 VIII. 1802, étudia depuis l’an 1816 à l’université de W ilno chez le prof. Jędrzej Śniadecki la chimie, mineralogie.

Depuis 1833 il dem eura à Paris étant étudiant à l’Ecole Na­

tionale supérieure des mines, laquelle quitta en ingénieur du corps de mines.

Le 2 IL 1838, il’est parti par Rio Janeiro, Buenos Ayres Coquim bo à la Rp. de Chile.

Ici le point de départ de son imm ense travail scientifique et exploratrique pendant plus de quinze ans.

La Rp. de Chile devenait alors sa seconde patrie.

Sa liaison avec la haute science de Paris dont l’epreuve ci- dessus, durant jusque à sa mort en 1889 à Santiago.

W styczniu 1930 r.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Klasyczna sylogistyka jest w całości zawarta w algebraicznym ujęciu Carrolla przedstawionym w Symbolic Logic z 1896 roku. Jak widzieliśmy wyżej, Carroll stosował też

Ignacy syn Hipolita Domeyko był w roku 1816m miesiąca września 20 dnia przyjęty za ucznia Uniwersytetu i w Oddziale Nauk Fizycznych i Matematycznych słuchał kursów:

[r]

E ffect of LPCVD deposition on pure water flux and membrane pore size Pure water permeance tests were conducted on both the pristine membranes and the LPCVD modi fied membranes

Gdy docieramy jednak do głębszych warstw informacyjnych źródła (znako- wej i oznakowej), wydaje się, że ta przewaga danego źródła w postaci łatwości wydobywania zeń informacji

Obie strony wiązały się z najrozmait­ szymi potęgami Europy, włączały się czynnie do polityki ogólno-europejskiej (np. Flandryjczycy stopniowo, od połowy X V

[r]

Opisano możliwości i podano przykłady oddziaływania przedsiębiorstw na konsumentów i własne otoczenie oraz możliwości od- działywania społeczeństwa na