• Nie Znaleziono Wyników

Redemptorysta jako nosiciel nadziei wobec współczesnych wyzwań kościoła i świata : wskazania i kierunki wyłaniające się z teologii moralnej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Redemptorysta jako nosiciel nadziei wobec współczesnych wyzwań kościoła i świata : wskazania i kierunki wyłaniające się z teologii moralnej"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

REDEMPTORYSTA

JAKO NOSICIEL NADZIEI

WOBEC WSPÓŁCZESNYCH WYZWAŃ

KOŚCIOŁA I ŚWIATA

WSKAZANIA I KIERUNKI

WYŁANIAJĄCE SIĘ Z TEOLOGII MORALNEJ

R o z p o c z n ę te n a rty k u ł o d kró tk iej uwagi w stępnej. R eprezentuję jako re­ d e m p to ry sta teologię m o raln ą , jed n ak - jak u fa m - n ie tę ro z u m ia n ą ogólnie, ale teologię m o ra ln ą typow o alfonsjańską, to zn aczy tę, k tó ra w m iło ści znaj­ duje o d p o w ied ź n a niepo ko jące p y ta n ia ludzkiej społeczno ści, a w w olności w idzi m ożliw ość p rzylgnięcia su m ie ń d o o so b y O d k u p ic ie la , k tó re to p rzy­ lgnięcie wiąże się ze sto p n io w y m w yzw alaniem o d zła, usiłującego zatruć każde serce i każdą k ulturę. S p o tk a n ie m ięd zy teologią m o ra ln ą i p rz ep o w iad an iem za ch o d zi n a w ielu płaszczyznach, tak iż niek ied y te dwie rzeczyw istości m ogą naw et wydawać się sy n onim iczn e: n ie m a o ręd zia, k tó re b y nie prezentow ało jakiejś całościowej wizji „życia pełnego” w wierze; p o d o b n ie też n ie m a n a u k i m oralnej, k tó ra b y n ie dążyła d o w skazania, w ja k i sposób zastosow ać w prak ty ­ ce w skazania d otyczące d o b ra lu b zła o só b i całej sp o łeczno ści ludzkiej.

P raktyka m isjo n arsk a m ó w i n a m , re d e m p to ry sto m , że zawsze najbardziej konieczne są te kwestie, k tó ry m m u sim y staw ić czo ła w sak ram en cie p o je d ­ n an ia. P o d o b n ie zresztą zro d ziła się alfo n sjań sk a teolo g ia m o ra ln a . Jeśli ktoś chciałby w m o im opisie zn aleźć konkretne w skazów ki dotyczące n a przy kład rodziny, sek su a ln o śc i, e u ta n a z ji lu b in n y c h p aląc y ch p ro b lem ó w , n ie ste ty będzie rozczarow any: tych z a g ad n ień n ie b ędę om aw iał. M ó j przyczynek ro­ z u m ie m w sensie bardziej fu n d a m e n ta ln y m : ch ciałb y m u cz y n ić p a sto ra ln y kerygm at bardziej p o g o d n y m i zh a rm o n izo w ać go z parenezą w k ategoriach do św iad czen ia alfonsjańskiego (p odkreślenie m iło ści, z jaką B óg nas zd o b y ­ wa), a także w h a rm o n ii z o d n o w ą p osob o ro w ą, k tó ra sytuuje nasze dyscypli­ n y (teologię m o ra ln ą i przep o w iad an ie) w relacji w zajem nej słu żb y w ra m ach pewnej w spólnej perspektyw y (osiągnięcie fascynującej p ełn i życia, nazywanej pow szechnie świętością). Z a g a d n ie n ia b ard zie specyficzne w ym agałyby in n e­

(3)

go ro d z aju przy go tow an ia, którego jeszcze w p e łn i n ie p o siad am , a p o n a d to - ch o ć są niezw ykle ciekawe i w ażne - zakład ają one zawsze istn ie n ie jasnego fu n d a m e n tu , k tó ry bardziej b e z p o śre d n io zw iązan y jest z p o słu g ą słowa. Ta­ ki w łaśnie b ędzie za sad n iczy k ieru n ek m ojej refleksji teologicznej.

1. K

o n t e k s t e p i s t e m o l o g i c z n o

-

p a s t o r a l n y

C h c ia łb y m ro z p o czą ć o d pro stego stw ierdzenia is tn ie n ia „n aukow ej” re­ lacji m ię d z y d w iem a o m a w ia n y m i d z ie d z in a m i - teo lo g ią m o ra ln ą i d u s z ­ p asterstw em - k tó re s p o ty k a ją się w p rz e p o w ia d a n iu . N ie c h o d z i m i tu taj 0 jakieś „ponadczasow e” stw ierdzenia: m a m n a m yśli k o n k retn y m o m e n t d o ­ p iero co rozpoczęteg o trzeciego tysiąclecia, jego n iep o d w ażaln e o siąg nięcia (n a p rz y k ła d p e rso n a liz m alb o idea „bycia-w -staw aniu-się” człow ieka i sp o ­ łeczeństw a) tu d z ie ż niep o k o jące p ro b lem y n aszych czasów (jak g lobalizacja lu b p o stm o d e rn isty c z n a fragm entaryzacja, a także now e zjawisko religijnego fu n d a m e n ta liz m u ). O tó ż w d zisiejszym kontekście, n ie tylko naukow o, ale p rzed e w szystkim realnie, te dw ie d y scy p lin y - razem z in n y m i - spo ty k ają się w relacji w spółzależn ości i w zajem nej d iak o n ii w ra m a c h nowej w izji ekle­ zjo lo g ii (i d u ch ow ości) po sob o ro w ej, a m ian o w icie w izji k o m u n ii, a je d n o ­ cześnie w ra m a ch koncepcji tak zwanej nowej ewangelizacji, zm ierzającej d o w z b u d zen ia świeżego za p a łu k u świętości, już n ie czysto ind yw idu aln ej, lecz w spólnotow ej. Teologia p asto ra ln a i m o raln a , o b o k duchow ości i in n y c h dys­ cy p lin naukow ych, są dzisiaj zan u rzo n e w h o ry z o n cie bardziej o p ty m isty cz­ nej i b ez p o śred n iej synergii lu b sym biozy, paralelnej d o coraz w yraźniejszej 1 narastającej w ielonarodow ości, w ielo kulturo w o ści i w ieloreligijności nasze­ go świata. Jeśli praw d a św iata o k az u je się rzeczyw iście „ s y m fo n ic z n a ” (U rs von B althasar), to n ie m n iej „ p o lifo n ic z n e ” jawi się życie człow ieka w epoce glo b alizacji, adresata w szelkiej naszej d z ia ła ln o śc i ch aryzm aty czn ej i m in i­ sterialnej, ta k m ą d rz e ujętej w k o n sty tu cjach i sta tu ta c h Z g ro m a d z e n ia N a j­ świętszego O d k u p ic ie la .

2. „N

o w a e w a n g e l i z a c j a

” :

c u l m e n ś w i a d e c t w a c h r z e ś c i j a ń s k i e g o

E n cy k lik a V eritatis splendor, skierow ana d o w szystkich w ierzących, a n ie tyl­ ko sług „obfitego o d k u p ie n ia ” w C h ry stu sie, nie w aha się o p isać naszej sytu­ acji w n astęp u jący ch kategoriach:

M o m e n t historyczny, k tó ry o b ecn ie przeżywam y, a w k aż d y m razie prze­ żywają go liczne narody, stan ow i w ielkie wezwanie d o „now ej ew angelizacji”, to z n aczy d o g łoszen ia Ew angelii zawsze nowej i zawsze niosącej now ość; d o ew angelizacji, k tó ra m usi być pro w ad zo n a „z now ą gorliw ością, no w y m i m e­

(4)

to d a m i i z zastosow aniem now ych środkó w w yrazu” [Przem ów ienie d o b isk u ­ p ó w K onferencji C E L A M , 9 /3 /1 9 8 3 , III: Insegnam enti d i G io va n n i Paolo I I VI, 1 (1983), s. 583]. D echrystianizacja, dotykająca bo leśn ie całe n a ro d y i sp ołeczn o­ ści, w k tó ry c h niegdyś kw itła w iara i życie chrześcijańskie, nie tylko po w oduje utratę w iary lu b w jakiś sp o só b pozbaw ia ją zn a cze n ia w życiu, ale n ie u c h ro n ­ nie prow adzi też do rozkładu i za n ik u zm ysłu moralnego, d o zatarcia się św iadom ości niepow tarzalnego ch arak teru m o raln o ści ewangelicznej, jak i u su nięcia w cień fu n d a m e n ta ln y c h zasad i w artości etycznych. R o zp ow szechn io ne dzisiaj sze­ roko tendencje subiektyw istyczne, utylitarystyczne i relatywistyczne p rzed sta­ w iane są nie tylko jako po staw y pragm atyczne czy elem enty obyczaju, ale jako postaw y teoretyczn ie u grun tow ane, dom agające się pełnego u z n a n ia k u ltu ro ­ wego i społecznego (n r 106).

Po p o staw ien iu takiej d iag n o zy encyklika, w n u m erz e 107, p rz e c h o d z i d o p ró b y u stan o w ien ia relacji ew angelicznej żyw otn ości m ięd zy teo lo gią m o ra l­ ną, a g ło szen iem K rólestw a Bożego. Stwierdza:

E w angelizacja - a ty m sam y m „now a ew angelizacja” - jest rów n ież p rz e p o ­ w iad an iem i propozycją określonej m oralności. [...] Tak jak w dzied zinie prawd wiary, a bardziej jeszcze wówczas, gdy u kazu je fu n d a m e n ty i treść chrześcijań­ skiej m o ra ln o śc i — now a ew angelizacja ujaw n ia swą au ten ty c zn o ść i ró w n o ­ cześnie wyzwala cały swój d y n a m iz m misyjny, jeśli dokonuje się nie tylko przez d a r słowa głoszonego, ale także p rzez d a r słowa przeżywanego, to zn aczy przez św iadectw o życia. Zw łaszcza świętość, jaśniejąca w życiu w ielu czło n k ó w lu ­ d u Bożego, s k ro m n y c h i często u k ry ty ch p rz ed o cz am i lu d zi, to n ajp ro stsza i najbardziej pociągająca droga, n a której m o ż n a b ez p o śre d n io dośw iadczyć, jak p ięk n a jest praw da, jak wyzwalającą m o c m a m iło ść B oża i jaka jest w artość bezw arunkow ej w ierności w obec w szystkich w ym ogów prawa Pańskiego, n a­ wet w n ajtru d n iejszy c h o ko liczn o ściach . D latego K ościół, stosu jąc m ąd re za­ sady swej pedagogii m oralnej, zawsze zach ęcał w ierzących, ab y w p o stacia ch św iętych m ężczyzn i kobiet, a zw łaszcza w D ziew iczej M atce Boga, „łaski peł­ nej” i „najśw iętszej”, szukali i znajdow ali w zór, m o c i radość życia zgodnego z p rz y k a z a n ia m i B ożym i i z ew angelicznym i błogosław ieństw am i.

Stając w obec takiego h oryzo n tu , Veritatis splendor czuje potrzebę p odkreślenia także żyw otnej zasady teologicznej, a b so lu tn ie koniecznej, w o p a rc iu o k tó rą m o ż n a by o d czytać lu d z k ą rzeczyw istość jako n ie u sta n n ie p ro w ad zo n ą przez Boga w ra m a c h Jego zbaw czego działania:

Ź ró d łe m nowej ewangelizacji oraz nowego życia m oralnego, które o n a głosi i w zbudza, p rz y n o sząc owoce św iętości i m isyjności, jest D u c h C h ry stu sa, za­ sada i m o c owocnej p o słu g i świętej M atk i K ościoła. P rz y p o m in a o ty m Paweł VI: „ N ig d y n ie m o ż e z a istn ie ć p rz e p o w ia d a n ie bez p o m o c y D u c h a Święte­ g o ” (E v a n g d ii n u n tia n d i 75). D u ch o w i Jezusa, przyjętem u przez p o k o rn e i uległe serce wierzącego, zaw dzięczam y zatem rozkw it chrześcijańskiego życia m o ral­ nego i świadectwo świętości, w idoczne w wielkiej ró ż n o ro d n o śc i pow ołań, da­ ró w i u rz ęd ó w oraz stan ó w i życiow ych sytuacji (n r 108).

(5)

Ten o sta tn i tekst jest także ważny, aby p o d k re ślić coraz bardziej zauw ażal­ ne zjaw isko w sp ó ln o to w y c h d o św iad c zeń Boga (z jego s k u tk a m i w p o staci p rz e m ia n y osobistej i społecznej, zawodowej i politycznej), w zbudzane przez D u c h a jako siln y n u rt autentycznego życia ewangelicznego w o b ręb ie ru c h ó w kościelnych, które n ierzad ko okazują się jedyną alternatyw ą w obec d u szp aster­ stwa niew ystarczająco u ak tu aln io n eg o (aggjornato) i chyba n az b y t skostniałego, aby o dp o w ied zieć n a w spółczesne oczekiw ania, zw łaszcza ze stro n y m ło d y c h (n a p o m k n ę tutaj, ch o ć nie będę rozw ijał tego zagad nien ia, o ru c h a c h uznaw a­ n y ch w Kościele, a także o nadzw y czajn ych w swym charak terze światowych sp o tk a n ia c h m łodzieży, w yd arzen iach w pisujących się w nasze klasyczne stra­ tegie ew angelizacyjne, ro zszerzo nych je d n a k n a o g ro m n ą skalę za spraw ą n ie­ oczekiwanej i entuzjastycznej o d p o w ied z i ze stro n y świata m łodzieży).

3. W

DUCHU ODNOWY ZAPOCZĄTKOWANEJ PRZEZ

S

OBÓR

W

a t y k a ń s k i

II

Teolog m o ra lista n ie p o w in ie n czuć sk rępo w an ia, k ied y od w o łu je się d o tekstów M ag isteriu m kościelnego, aby o p isać p o m o c , jaką teo log ia m o ra ln a ofiaruje typow o red em p to ry sto w sk iem u p rz e p o w ia d a n iu w naszy ch czasach. Teksty te są bo w iem rów n ież ow ocem p rz eło m u , k tó ry w y pad a w jakiś sp o só b przyw ołać, aby bardziej uw yp u k lić w kład, jaki teologia m o ra ln a m o że w nieść w p rz e p o w ia d a n ie D o b rej N o w in y w epoce p o s tm o d e rn iz m u . P osoborow a teo logia m o ra ln a , ju ż p rzez sposób, w jaki p ojm uje sam ą siebie, staje się służ­ b ą n a rzecz w yzw alania s u m ie ń o raz ich sto p n io w eg o k s z ta łto w a n ia p rz ez Ew angelię C h ry stu sa, k o m u n ik o w an ą o s o b o m za ró w n o w ra m a c h s tru k tu r zbaw ienia właściw ych K ościołow i, sakram entow i jed no ści ro d z aju ludzkiego, jak i p o z a ty m i stru k tu ra m i.

Jeśli chodzi o teologię m oralną, jako w pierwszej kolejności rzeczywistość cią­ głą, należy przyw ołać p ró b ę „w yzw olenia w oln ości” alb o prościej, w yzw olenia teologii m oralnej o d schem atycznego m oralizm u, wyjaławiającego naukę, która m iała być przyjazną człowiekowi w jego w ędrów ce z B ogiem . C h o d z i o proces bard zo złożony, zapoczątkow any w czasie S o b o ru i w ciąż jeszcze czekający n a swoje lepsze uzew nętrzn ien ie przez przezw yciężenie pewnej fragm entaryczno­ ści lu b sprzeczności zw iązanych z zu p e łn ie n atu ra ln y m i kryzysam i w kontek­ ście b ard zo szybkiego rozw oju k u ltu ry XXI w ieku. N a leżało b y w ty m m iejscu w ogólnych zarysach wskazać te fu n d a m e n taln e elementy, które m o raln o ść p o ­ soborow a dzieli z teologią p asto raln ą, zw łaszcza w jej w ym iarze m isy jn y m 1. 1 W obu tych dziedzinach Zgromadzenie Redemptorystów cieszy się - pod pewnymi względami jako

jedyne - niepodważalną kompetencją, uznawaną także przez Magisterium Kościoła. Trzeba zawsze pamiętać, że właśnie w autentycznym doświadczeniu przepowiadania św. Alfonsa, przenikniętym je­ go wizją pastoralną opartą na łagodności (benignitas), rodziła się stopniowo jego oryginalna odpowiedź na konkretne pytania moralności, którą ludzie mieli żyć w czasie i po misji, w szczególnym dążeniu do świętości dostosowanym do własnego stanu, w jakim się żyje.

(6)

S o b ó r W atykański II, p rz y n iem ały m w kładzie tak ich red em p to ry stó w jak o. B ernard H ä rin g , D o m e n ic o C apo ne i w ielu in n y ch , bez w ahan ia stw ierdził w o d n ie sie n iu d o teolog ii m oralnej: „ N ie c h jej um iejętn e w yłożenie, nasyco­ ne w w iększym s to p n iu n a u k ą P ism a Świętego, ukaże w zn io sło ść p o w o łan ia w iern y ch w C h ry stu sie , a tak że o b o w iąz ek p rz y n o s z e n ia p lo n u w m iło śc i, k tó ra m a n a w zględzie życie św iata” (O ptatam totius 16). Są to sfo rm u ło w a n ia z n a n e n a m ju ż n a p am ięć . Z w ykle p rz y ta c z a się je n a o p isa n ie sta tu su epi- stem ologicznego o d no w ionej chrześcijańskiej teo lo g ii m o raln ej jako n au k i. W rzeczyw istości stan ow ią one także ź ró d ło sam o św iad o m o ści, a w ręcz „sa- m o ew angelizacji” tejże d y scy p lin y d la tego, k to ją upraw ia, i d la tego, k to ją przyjm uje w fo rm ie w skazań d oty czących tego, jak właściw ie żyć p o d ojcow­ sk im sp o jrz e n ie m Boga. U w ażam b ow iem , tak jak zapew ne w ielu in n y ch , że w sp o m n ia n e wyżej stw ierd zen ie S o b o ru jest fa k ty c zn ie „ m a łą E w ang elią”, tak p o d w zględem stru k tu raln y m , jak i treściow ym . D zięki niej będzie m o ż n a napraw ić w spółczesne b łęd y (np. etyka m in im alisty czn a , n iem al p ozb aw io n a treści pozytyw nych), a także o b ro n ić się p rz ed d aw n ym i p o k u s a m i (d y k tato r­ skie roszczenia, b y w szystko dekretow ać jako im peratyw ).

3.1. Ponowne wyjście od Pism a Świętego, inspiracji całej egzystencji chrześcijańskiej

Z a n im jeszcze S o b ó r W atyk ań ski II w k o n sty tu cji D ei V erbum o k reślił Pi­ sm o Święte jako „du szę teo lo g ii” (n r 24), o d w o łując się d o w yrażenia papieża Leona X III2, było o n o uznaw ane za „czyste i trwałe ź ró d ło życia duch ow eg o”

(D V 21). Jest o n o za te m a b so lu tn ie n iezb ę d n e d la sam ego p rz e p o w ia d a n ia 3, jeśli to o sta tn ie chce być stale a k tu a ln e p o d w zg lęd em treści i m e to d , a n ie tylk o p rz ek az u ją ce p o p ro s tu sam ą d o k try n ę c h rześc ijań sk ą , c h o ć b y w jej najlepszych ujęciach. Ż yw y k o n tak t z B iblią - naukow y, m ąd ro ścio w y i

kon-2 Konstytucja Dei Verbum była uważana za najpełniejszy wyraz myśli soborowej, niemniej jednak odno­ si się wrażenie, że jest ona bardziej punktem wyjścia niż dojścia. Nie wydaje się też, aby nastąpiła peł­ na jej asymilacja. Nazwanie Pisma Świętego „duszą” teologii było stwierdzeniem rewolucyjnym, ale chyba nie zostało jeszcze wystarczająco zrozumiane, ponieważ jego egzegeza zdaje się ograniczać do koniecznej wprawdzie,ale niewystarczającej, metody historyczno-krytycznej. Papieska Komisja Biblij­ na (Interpretacja Pisma Świętego w Kościele, Pallotinum, Poznań 1994) próbowała przezwyciężyć rozbrat międzylekturą naukową i duchową m.in. w świetle przyjmowanej polisemii tekstów stale odczytywanych na nowo w ciągu wieków, a więc domagających się coraz bogatszej i aktualizującej hermeneutyki. 3 Zupełnie nie dziwi łatwość, z jaką wyrażenie „anima theologiae” może odnosić się do teologii „com­

municanda” w różnych jej formach; por. A. Barbi, La Bibbia, anima della teologia, nutrimento e vigore della catechesi, „Credere oggi” 6 (1981), s. 93-103. Metaforę tę bowiem można zastosować do każdego przeja­ wu życia wiary w różnych jej imperatywach. Interesujące w związku z tym są słowa Papieskiej Komisji Biblijnej na temat ekumenizmu: „Ponieważ Biblia stanowi bazę wspólną dla norm wiary, tzw. impe­ ratyw ekumeniczny, odczuwany niejako przez wszystkich chrześcijan, skłania to bardzo natarczywie do ponownego odczytywania tekstów natchnionych z całą gotowością otwarcia się na działanie Du­ cha Świętego, w atmosferze miłości wzajemnej, szczerości i pokory; zachęca do zastanowienia się nad tekstami i do życia nimi na co dzień, tak iżby w końcu mogło dojść do nawrócenia serc i do świętości życia. Owo nawrócenie i świętość życia, połączone z modlitwą o zjednoczenie chrześcijan, stanowią duszę wszelkiego dialogu ekumenicznego (por. Unitatis redintegratio, 8) (Interpretacja Pisma Świętego w Ko­ ściele, dz. cyt., s. 111).

(7)

tem p lacy jn y - jest b ow iem ź ró d łe m dla p rz ep o w iad a n ia i jako tak i n ig d y się nie w yczerpuje; k ażd a ep o k a m usi n a nowo, we właściw y sobie sposób, starać się z ro z u m ie ć święte księgi, aby m ó c n im i k a rm ić się i żyć.

Powyższe sugestie są b ard zo n aturalne i oczywiste dla kogoś, k to głosi słowo zbaw ienia niejako „zaw odow o” . C ó ż bo w iem głosi się, jeśli nie Słowo, k o m u ­ n ik u jąc jego B oską energię, jego m o c przyw racającą życie i od bu d o w u jącą całe w sp ó ln o ty u c z n ió w C h ry stu sa, zg o d n ie z Pawłowym p arad y g m atem przyw o­ ła n y m we w p row ad zen iu d o ko nstytu cji Z g ro m a d z e n ia R e d e m p to ry stó w (a d instar A postoli Pauli)? Sądzę, że najlepszą in tu ic ją św A lfo n sa L ig u o ri p o d ty m w zględem by ło używ anie P ism a, jeszcze bez h erm e n eu ty cz n y ch n arzęd z i teo­ logii biblijnej w ścisłym sensie, jako św iadectw a m iło śc i Boga, zd o ln eg o roz­ p alić serca i d o k o n ać zbaw ienia.

W ydaje m i się, że to dośw iadczenie n apraw dę m o ż n a p o ró w n a ć z tym , co św Ł ukasz w kłada w u sta Pawła w jego słynnej m ow ie w M ilecie: „A teraz p o ­ lecam was B ogu i słow u Jego łaski, w ład n em u zb udow ać i d ać d ziedzictw o ze w szy stkim i św iętym i” (D z 20,32). Zauw ażm y, że tu taj n ie tyle Słowo jest p o ­ w ierzane w sp ó ln o cie jako skarb, którego n ależy strzec, lecz raczej to w ierzący i sam i p rz eło żen i zostają p o w ierzen i Słowu.

D ośw iadczenie o d n o w y - k tóre stało się u d ziałe m teologii m oralnej chrze­ ścijańskiej w latach p o S o b o rze i p o zw o liło jej wyjść ze sw oich fo rm d o k try ­ n a ln y c h i m e to d o lo g ic z n y c h n ie w sp ó łb rz m ią c y c h z sam y m O b jaw ien iem , n a k tó ry m zasadza się ethos chrześcijańsk i - m a zatem ch a rak ter p arad y g m atu i świadectwa dla samej k om unikacji zbaw ienia w ewangelizacji bezpośredniej. N ie c h o d z i tylko o w skazania „im p eraty w n e” oczyw iste sam e w sob ie (w ro­ dzaju „należy a b so lu tn ie czytać Biblię”), które to w skazania - wypływając wia­ ry g o d n ie z n ajlepszych o p raco w ań te o lo g ic z n o -m o ra ln y c h - p e łn iły b y rolę p o d p o ry i „obow iązkowej” zachęty d o tego, co ewangelizacja o znacza już sam a w sobie, lecz raczej c h o d z i o to, że najw ażniejsze jest p rz eło żen ie tego kontak­ tu z P ism e m w w ydarzenie, w k o m u n ik ację pewnej obecno ści. W te n sp o só b nie tylko a k t „ p isa n ia ”, b a rd z o już o dległy w czasie, ale także ak ty „ c z y ta n ia ” i „g ło sze n ia” m o g ą być ro z u m ia n e jako ak ty tego sam ego O bjaw ienia, k tó re się u dziela i które się urzeczyw istnia dla zbaw ienia. W te n sp o só b będzie m o ż ­ n a o d k ry ć w ielką w artość tekstu biblijnego jako p u n k tu o d n iesien ia, u n ik ając niebezpieczeństw a takiego po dejścia d o Biblii („ b ib licy zm u ”), k tóre p o m ija perspektyw ę świadectwa. Z o sta n ie także o d k ry ta n a n ow o m o c „w ciągająca” P ism a Świętego („Jeśli naw et n ie czytasz jej, jesteś w B iblii” - E. C an etti) i czy­ te ln ik /słu c h a c z p o czuje się d o tego s to p n ia zaangażow any, iż w ręcz zapragnie wejść w jego p o siadanie, rozsm akow ać się w n im i ro z p o zn ać to żsam o ść C h ry ­ stusa jako „D rogi, Prawdy i Ż ycia”, o dpo w iadając g łęb o k im i zdecydow anym : „O to jestem !” . To w łaśnie tu taj ro d zi się je d n a z tych bogatych w ięzi w zajem ­ n ych m ięd zy teologią m o raln ą , a p o sługą Słowa, które nie m og ą się już wyrazić jako pew nego ro d z aju „in ter-d y scy p lin arn o ść”, lecz zm ierzają k u „trans-dys- c y p lin a rn o śc i”, łączącej je n a w yższym p o z io m ie kościelnej diakonii: c h o d z i

(8)

0 najb ard ziej trafne kategorie biblijne, k tó re teo lo g ia m o ra ln a w ykorzystała d la swego now ego sam o o k re śle n ia, a k tó re o d zawsze ch araktery zow ały gło­ szenie słowa: pójście z a Jezusem (sequelaf. T eologia m o ra ln a m o że w te n sp o só b p o tw ierd zić ew angelizację w jej au ten ty czn o ści i fu n d a m e n taln ej sk u tecz n o ­ ści, k ied y „ o to jestem ”, pierw szy ow oc m isji, p rzekształca się w w ierne i stałe „p ó jd ę za Tobą, d o kądk olw iek się u d a sz ” - n a całe życie.

3.2. W ydarzenie paschalne Chrystusa jako m iejsce odrodzenia chrześcijańskiego

P ism o Święte jest g łó w n y m ź ró d łe m teo lo gii i „regułą w iary” . K oniecznie je d n a k trzeb a p a m ię ta ć o słow ach K atechizm u K ościoła K atolickiego (n r 108), k tó ­ ry w o d n ie s ie n iu d o w iary chrześcijańskiej stw ierdza, że „n ie jest o n a «religią Księgi». C h rz e śc ija ń stw o jest religią «Słowa» Bożego, «n ie słowa spisanego 1 m ilczącego, ale Słowa W cielonego i żywego». A b y słowa P ism a Świętego nie pozostaw ały m artw ą literą, trzeba, by C h ry stu s, w ieczne Słowo Boga żywego, przez D u c h a Świętego ośw iecił nasze umysły, abyśm y « ro zu m ieli pism a» (Łk 24,45)” . T ak więc to n ie sam a księga jako tak a jest ź ró d łe m , lecz żywe Słowo Boga, Jezus, Słowo, k tó re stało się ciałem , k tó re m ieszk ało w śró d nas i n a d a l to czyni w ró ż n y c h zbaw czych p o śred n ictw ach ek o n o m ii zbaw ienia.

C h o d z i zatem o d ru g ą w ażną w skazów kę, jaką o d n o w io n a teologia m o ral­ n a m o że podarow ać naszej p o słu d ze Słowa.Jest to tak zw any chrystocentryzm , k u k tó rem u zm ierzają obydw ie te d zied z in y w raz ze w szystkim i in n y m i obsza­ ra m i w iedzy teologicznej i p rak ty k i chrześcijańskiej. Ś w iadkiem tego w łaśnie n u rtu teologicznego - k tó ry z p o w o d z en iem przy w ró cił żyw otność, a je d n o ­ cześnie n a d a ł bardziej o d p o w ied n i fu n d a m e n t teologii m oralnej - jest redem p ­ to ry sta o. D o m e n ic o C ap o n e w raz z o. P aulem H itz e m . C h ry sto c e n try z m , o d n iesio n y d o teologii m oralnej, w prow adza w ażną z m ian ę parad yg m atu m o ­ ralnego. N ie c h o d z i już o (lu b n ie tylko o) w ydaw anie o cen pow szechnie o b o ­ w iązujących w każdej o k o liczno ści życia chrześcijańskiego (kazuistyka). D o tego do szła teolog ia m o ra ln a , opierając się n a „k lasy czn y m ” p y ta n iu m o ra l­ nym : „co p o w in ien em (p ow in niśm y) czynić?” . Począwszy o d S o b o ru , c h o d zi o d a n ie o d p o w ied z i w w o ln o ści n a jeszcze bardziej fu n d a m e n ta ln e pytanie: „k o m u chcę odpow iedzieć?”, „za k im chcę iść?”, „k o m u chcę się odd ać?” . N o ­ w oczesny perso n alizm , wraz z b ib lijn ą sequelą, kładzie w te n sp o só b po dw alin y p o d n ow y sp o só b życia chrześcijańskiego, o p a rty n a w olnej o d p o w ied z i n a d a r łaski i d ostosow ujący się - zg o d n ie z praw em stopniow ego, dialogicznego

4 Właśnie tę uogólniającą kategorię biblijną, w połączeniu z kategorią wartości, wybrał o. B. Häring, aby zaproponować swoją „rewolucyjną” teologię moralną ujętą w Das Gesetz Christi (1954), która stała się chyba najważniejszym, choć tylko doraźnym krokiem w kierunku odnowy tej dyscypliny. Już w jej ty­ tule uwidocznił się wyraźny charakter biblijny (jest to cytat z Ga 6,2: „Jeden drugiego brzemiona no­ ście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe”).

(9)

sam o o b jaw ie n ia się Boga w s u m ie n iu ch rześc ijan in a - d o jego bycia (chrze­ ścijanina) h istorycznego (staw ania się) i jego o gran iczo n y ch z d o ln o śc i w yni­ kających z fa k tu bycia stw orzeniem . Isto tą takiej o d p o w ied z i m o że być tylko m iłość, p on iew aż Tym, k tó ry p ow ołuje, jest b ib lijn y B óg m iło śc i, a n ie u n i­ w ersalny S ędzia k o sm iczn y zabiegający jedynie o swą nieug iętą, p o n ad c zaso ­ w ą i z im n ą praw dę, o m e c h a n ic z n ą sprawiedliw ość.

A b y z ro z u m ie ć całe zn a cze n ie c h ry sto c en try zm u w iary chrześcijańskiej, trzeba zauw ażyć, że d o ty czy o n n ie tylko jej „obiektyw nej” treści, w której Je­ zus C h ry stu s zajm uje centralne m iejsce (które zresztą n ależy d o b rz e kreślić), ale także s tru k tu ry sam ej wiary: ż a d n a jej k on kretna treść nie m o że być w yrażo­ n a w kategoriach praw dziw ie chrześcijańskich bez o d n iesien ia d o w ydarzenia Jezusa C h ry stu sa. W te n sp o só b ż a d en z d ziałó w dog m aty k i chrześcijańskiej (Bóg, Trójca, eklezjologia, a n tro p o lo g ia, sakram enty, eschatologia) i d o k try n y m oraln ej n ie m o że dać w yrazu swej specyficznej treści b ez w yraźnego o d n ie ­ sien ia d o w y d a rzen ia ch rystolog icznego , fu n d a m e n tu i s tru k tu ry całej wie­ d zy teologicznej. W chry sto cen try źm ie zbiegają się n ajbardziej przekonujące osiągnięcia w spółczesnej teologii ro z u m ie n ia całości T ajem nicy chrześcijań­ skiej w jej w y m iara ch szczegółow ych i uniw ersaln y ch . R ó w n ież p rz e d p rze­ p o w ia d a n ie m w ty ch o b ecn y ch czasach ch arak teryzu jący ch się p lu ra liz m e m staje wyzwanie, b y w ykazać, w jak im sensie w ydarzenie Jezusa C h ry stu sa jest jedyną o d p o w ie d n ią zasad ą d la pełnego z ro z u m ie n ia całości rzeczyw istości i h isto rii, a w naszych czasach jedyną gwarancją rzeczywistego zbaw ienia lu d z­ ko ści w w oln ości su m ień .

R ów n ież tu taj z a ró w n o teo logia m o ra ln a , jak i ew angelizacja, o d rę b n y m i drogam i, d o c h o d z ą d o tej samej rzeczywistości: Bóg, w Jezusie ukrzyżow anym i zm artw y ch w stały m , zbaw ia grzesznego człow ieka p rz ez łaskę. T en p ry m a t łaski (dar) kładzie fu n d a m e n t p o d teologię m o ra ln ą , k tó ra d ąży d o w ypraco­ w an ia koncepcji właściwej ludzk iej o d p o w ie d z i (teo lo gia w zajem n ości), ale jest rów n ież specyficzną treścią (i m eto d ą) p rzep o w iad an ia, jak też praw dziw ą p o dstaw ą jego sku teczności. Także tu taj obydw ie te d y scyp liny o d n a jd u ją się w relacji biegunow ości: obydw ie p atrz ą i p ró b u ją właściw ie u jąć to c e n tru m chrystologii zbawczej, jak im jest krzyż Jezusa, elem ent, którego nie m o ż n a o d ­ su n ą ć n a m argines w redem p to ry stow sk iej duch ow ości i duszpasterstw ie.

W ty m sensie o d n o w io n a teologia m o ra ln a będzie p rz y p o m in a ć p o słu d ze głoszenia o jej centrum : krzyżu Jezusa jako najw yraźniejszym dow odzie, że Bóg w yszedł człow iekowi n ap rzec iw z tak ą m iło ścią, iż p o k o n a ł w szelki d y stans dzielący G o o d człow ieka, a w ynikający z grzechu. N a ty m polega k o n k re tn a słu żb a teolog ii m oralnej: podkreślić, że o d d a le n ie o d Boga zo stało u su n ię te nie p rzez wysiłek człow ieka, lecz p rzez Boga sam ego i w te n sp o só b wskazać, że k o m u n ia z B ogiem jest m ożliw a n ie dlatego, iż człow iek p rzez d łu g ą i su­ rową ascezę z d o ła ł d o sięg n ąć Boga, lecz dlatego, że B óg jako pierw szy i przez czystą łaskę d o sięg n ął człow ieka i pozw o lił m u n a zażyłość z sobą.

(10)

Je śli sk ła d n ik etyczny p rz e p o w ia d a n ia czeka n a pew ne u a k tu a ln ie n ie tre­ ści, to jest n im w łaśnie to: uspraw iedliw ienie (czyli n aw iązanie słusznej relacji z Bogiem ) jest darem , jaki człow iek m o że jedynie przyjąć, a n ie w ysłużyć sobie; przyjęcie to dokonuje się w wierze, k tó ra polega n a „ ta k ” człowieka w obec Boga, zbawiającego w Jezusie, w otw artości całego lud zkiego b y tu n a Boże d ziałan ie w nas. A le ró w nież sam a wiara jest B ożym darem . U spraw iedliw ienie o trzy m a­ ne o d Boga n ie jest tylko jakąś deklaracją ze stro n y Boga, że jesteśm y uw ażani za „spraw iedliw ych”, lecz p ociąga za sobą praw dziw ą p rz e m ia n ę dokon ującą się za sprawą D u c h a Świętego, k tó ry czyni nas „n o w y m stw o rz en iem ” (2 K or 5,17) i rzeczywiście d ziećm i B ożym i - „w C h ry stu sie ”, d o którego stajem y się coraz bardziej p o d o b n i (2 K o r 3,18). W wierze jed n ak zaangażow anie człowie­ ka nie zostaje u su n ięte, lecz jest jej następstw em . M ów i się: indica tivu s (to, co Bóg u czynił) k ład zie fu n d a m e n t p o d im perativus (w ym óg etyczny). W ierzący jest wezwany, b y żyć i w zrastać w tej rzeczyw istości, k tó rą już o trzy m a ł. Ponieważ jesteśm y ju ż p rzez łaskę dziećm i B ożym i, p o w in n iśm y w prow adzać w życie tę rzeczywistość. W te n sp o só b p rz ep o w iad an ie zo stan ie defin ity w n ie u w o ln io ­ ne o d odzied ziczonego z przeszłości „ o b o w ią z k u ” jako kategorii w ręcz m e to ­ dologicznej, w k tó ry m zresztą d u ch o w i synow ie św. A lfo n sa byli eksp ertam i przez zn a c z n ą część naszej h isto rii, a m ian ow icie tego, by n iep o k o ić su m ien ia (kiedy to konieczne, w ręcz b u d zą c przerażenie...) - d la ich dobra!

3.3. N ow a eschatologia: um arli i zmartwychwstali z Chrystusem

P o m o c w aspekcie treściow ym ze stro n y teo lo g ii m oraln ej n ie k o ń cz y się n a u w o ln ie n iu p rz e p o w ia d a n ia o d „zbaw czego” sian ia strach u , łatwego, ale bezużyteczneg o i szkodliwego. W ciąż p o zo staje o tw arta najw ażniejsza spra­ wa: jak w k o n k re tn y m życiu ucieleśn iać rzeczyw istość bycia już, p rzez łaskę, dziećm i B ożym i, u m iło w an y m i w sp o só b przekraczający w szelkie w yobraże­ nie? R edem ptorystow skie re p e rto riu m sugeruje n a m niezw ykłe intuicje św. A l­ fonsa, d otyczące „ n a d m ie rn e j” m iło ści Boga, n ie m a l szalonej5. A le jak n a n ią odpow iedzieć? Z n ó w w yłania się tu taj biblijne i alfo nsjańskie zarazem p o d ­ kreślenie bycia w sp ó ł-u k rzy żo w an y m i i w sp ó ł-u m a rły m i z C h ry stu se m . Ta rzeczyw istość, k tó ra sak ram en taln ie d o k o n ała się p o d czas c h rz tu , w in n a wy­ p ełn iać się egzystencjalnie w c o d z ie n n y m życiu. W szczególny sp o só b obej­ m uje o n a m iłość, poniew aż w C h ry stu sie liczy się „tylko w iara, k tó ra d ziała przez m iło ść ” (G a 5,6). W szystko to n ie tylko m usi zn aleźć o d p o w ie d n i język, aby trafić d o p o stm o d ern isty czn e g o słuchacza, ale d o m ag a się p rz eło żen ia n a ogół w artości, k tó ry c h należy trzy m a ć się osobiście, w w o ln ości i w perspek­ tywie szczęścia.

5 Również B. Häring w czasie Soboru wskazywał na ten wymiar, opracowując głębiej metaforę duszy:

L ’amore, anima della teologia di oggi, wyd. Alleanza Sacerdotale „Amici del Sacro Cuore“, Mediolan 1965.

(11)

Teologia m o ra ln a o d c h o d z i tu taj o d bezp o śred n iej „kategorycznej im pe- ratyw ności” dotyczącej tego, co należy robić. B ędzie raczej m ó w ić o całej eg­ zystencji w ierzącego, w łączonej w tę drogę Jezusa, k tó ra prow adzi o d śm ierci d o zm artw y ch w stan ia. S łuszn ie pisze A. Schw eitzer: „E ty k a jest przejaw em w ypływ ającym z b y cia u m a rły m i i z m artw y ch w stały m i z C h ry s tu s e m , ta k jak jest n im w o ln o ść o d ciała, g rzechu, prawa o raz o trz y m a n ie d a ru D u c h a- ”6. E tyka chrześcijańska jawi się w łaśnie jako etyka p asch aln a, to z n aczy jako śm ierć w łasnego „ja”, k tó re zostaw ia m iejsce ożyw iającej d ziała ln o śc i Boga. Jest to w y b u ch „now ego ży c ia” w u p o d o b n ie n iu się d o śm ierci C h ry stu sa ,

z której wypływa D u c h .

C h rz e ś c ija n in jest p o d d a n y n o w em u praw u, ju ż n ie tem u z S ynaju, lecz „p raw u D u c h a , k tó ry daje życie w C h ry s tu s ie ” (R z 8,2). Z n a jd u je m y tu taj je d n ą z najlepszych idei teolo ga re d e m p to ry sty François-X aviera D urrw ella: „ D u c h , k tó ry w skrzesza C h ry stu sa , jest praw em m o ra ln y m N ow ego Testa­ m e n tu ”7. D z ia ła O n ta m , gdzie w ierzący w sp ó ł-u m iera z C h ry stu se m . D o ­ konuje O n „tran sp o zy cji, w k tórej w ierzący p rz e c h o d z i z p o z io m u ciała n a p o z io m eschatolog ii. D u c h p o d d a je go pro gresyw nem u s tw a rz a n iu w ypły­ w ającem u z w y d a rzen ia p asch aln eg o (R z 6,2-5; K ol 3,1-3). [...] Przez w ysiłek m o ra ln y człow iek przy zw ala n a d z ia ła n ie stw órcze D u c h a , k tó re zak o ń czy się p e łn y m z m a rtw y c h w sta n ie m (R z 6,3-11). D u c h p o ru s z a w iern y ch w te n sam spo sób, jak w skrzesza z m artw y c h C h ry stu sa: ożyw ia ich w za d aw a n iu śm ierci ciału , u rz ecz y w istn iają c w n ic h tę śm ierć. D u c h jest praw em z m a r­ tw ych w stania w śm ierci. K ró tk o m ów iąc, m o ra ln o ść chrześcijańsk a afirm u- je się jako now ość w śm ierci sobie sam ym : «A ci, k tó rz y n ależą d o C h ry stu sa Jezusa, ukrzyżow ali ciało swoje z jego n a m ię tn o śc ia m i i p o ż ą d a n ia m i. M ając

życie o d D u c h a , d o D u c h a się też sto su jm y » ” (G a 5,24n)8.

C o ra z b ard ziej w y ra źn a staje się z a te m o ry g in a ln o ś ć m o ra ln o ś c i c h rze­ ścijańskiej, k tó ra w takiej szacie n ad aje się d o dalszy ch zasto so w ań w d iak o ­ n ii Słowa:

- E tyka chrześcijańska n ie jest etyką prawa, to z n aczy m o raln o ścią , k tó ra w w ysiłku zachow yw ania n ak a zó w prawa z n a jd u je drogę d ojścia d o Bo­ ga, lecz m o ra ln o śc ią , k tó ra w śm ierci sam em u so b ie pozw ala, ab y sam B óg dokonyw ał Bożego życia w nas. N ie c h o d z i o uzyskiw anie za p o m o ­ cą w łasnych sił czegoś, czego n ie m am y, lecz o coraz w iększe k onkretyzo­ w anie w życiu tego, czym ju ż jesteśm y p rzez łaskę.

- Św. Paweł przeciw staw ia w iarę n ie tyle niew ierze, co c h lu b ie n iu się, to z n a czy człowiekowi, k tó ry o p iera się n a sobie sam y m , n a sw oich siłach, n a swojej sam ow ystarczalności. U w o ln io n y o d tro sk i o w łasne zbaw ie­ n ie, zważywszy, że B óg u jął w swe d ło n ie jego egzystencję i u d z ie lił m u

6 Die Mystik des Apostels Paulus, Tybinga 1933, s. 220. 7 La Risurrezione di Gesù. Mistero disalvezza, Rzym 1993, s. 188. 8 Tamże, s. 189.

(12)

d a ru życia wiecznego, w ierzący m o że teraz ko chać au ten ty c zn ie i aż d o końca, aż p o z a p o m n ie n ie o sobie, p o „bycie n ico ścią” .

- Istn ie ją dwa ty p y m o ra ln o ś c i, k tó re przeciw staw iają się so b ie jako sta­ ry i nowy: m o raln o ść, k tó ra m yśli o o trz y m a n iu życia w iecznego p rzez czyn, p rzez wysiłek drobiazgow ego zachow yw ania liczn y ch p rzyk azań ; o raz etyka p a sc h aln a, k tó ra w śm ierci w łasnego „ ja ” pozw ala, ab y B óg sam d ziałał w sercu w ierzącego i p rzekształcił go w to now e życie, k tóre ju ż o trz y m a ł n a chrzcie i w w ierze9.

Przy ta k im u staw ien iu teo logia m o ra ln a jest w p e łn y m tego słowa znacze­ n iu teolo g ią, a n ie tylko etyką, k tó ra za p o m o c ą p rz y m io tn ik a (czyli jak b y jedynie p o części) nazyw an a jest ta k że jako „te o lo g ic z n a ” . N ie m o ż n a zanego­ wać, że takie alternatyw ne ustaw ienie teolo gii m o ralnej m a swą w artość ch oć­ b y ze w zględu n a m ożliw o ść d ialo g u z k u ltu rą p o d d a n ą g lo balizacji. Jest tu je d n a k także pew ien słaby p u n k t: p od staw y dla etyki teologicznej tw orzy b o ­ w iem raczej filozofia, z w łaściw ym i jej o g ra n ic z e n ia m i n a rz u c o n y m i p rzez w ykład u k ie ru n k o w a n y n a d o w o d z en ie, a jej p rz e d m io te m są raczej czyn y b ą d ź postaw y lu d zk ie w ra m a ch ethosu zakładan ego jako rzeczyw istość k u ltu ­ rowa i u p rzed zająca w iarę, dlatego lepiej n ad ająca się d o an a liz y z p u n k tu wi­ d z e n ia n au k i.

Teologia m o ra ln a w fo rm ie zaproponow anej p rzez O ptatam totius (n r 16) jest n a to m ia st w p ełn y m tego słowa zn a cze n iu teologią, której w artością jest wska­ zywanie dobra, jakiego należy się trzym ać, lecz w ram ach niezw ykle w zniosłego p o w o ła n ia lu d zk ieg o , b y p rz y n o sić ow oce w m iło śc i w typ ow o C h ry s tu s o ­ w ym p o św ię c e n iu się - za życie świata. W y ra ź n ie p o jaw ia się tu ta j „pow o- łan io w a” perspektyw a tak iego podejścia: n ie c h o d z i jedy nie o jakiś, ch o ć b y światły, „ o p is ” lu d zk iej m o ra ln o ś c i, lecz o p raw d ziw ą o d p o w ie d ź n a praw ­ dziwe pow ołanie.

Z czym n a le ż a ło b y u to ż sa m ić to „najw yższe p o w o ła n ie ”, k tó re teo lo g ia m o ra ln a p o w in n a zilustrow ać, p o m ag ają c w te n sp o só b kerygm atow i w yra­ zić p o te n c ja ln o śc i etyczne życia chrześcijańskiego?

4. N

o w a ś w i ę t o ś ć

Jak stw ierdziliśm y, teo lo g ia m o ra ln a p o m a g a p rz e p o w ia d a n iu , p o d k re ­ ślając z m o cą, że n ie m a n ajp ierw jakiegoś Boga, k tó ry się czegoś d o m ag a, ale Bóg, k tó ry daje, kocha, pow ołuje, p o b u d z a ją c naszą o d p o w ied ź m iło śc i10. Ta

9 Wykorzystuję tutaj perspektywy nakreślone przez G. Rossè, Aspetti ddl ’etica cristiana nella luce dell ideale dellunità, „Nuova Umanità” XiX (1997/1) 109, s. 53-60.

10 Cała nasza doskonałość polega na kochaniu naszego najbardziej godnego miłości Boga: Caritas est vin­ culum perfectionis (Kol 3,14). Lecz z kolei cała doskonałość miłowania Boga polega na zjednoczeniu na­ szej woli z Jego najświętszą wolą”, Uniformità alla volontà di Dio, „Opere Spirituali”, Bassano 1777.

(13)

typow o alfo n sjań sk a praw da m o ra ln a zo stała w p e łn i p rz y w ró co n a i rozw i­ n ię ta p rz ez an tro p o lo g ię soborow ą, k tó ra w skazała, że p e łn ą realizacją isto ­ ty ludzk iej jest jedynie w o ln y d a r z siebie, ja k im jest w łaśnie m iło ść 11. Jest to fu n d a m e n ta ln y tekst an tro p o lo g icz n y S o b o ru i całej teologii chrześcijańskiej, tekst u m ieszc zo n y w ra m a ch perspektyw y try n itarn ej (człow iek jest im ago D ei,

o b ra z e m Boga w T ró jcy Jedynego) i o d k u p ie ń c z e g o d a r u C h ry stu s a , Słowa w cielonego, u zd a ln ia ją ceg o i zo bow iązu jąceg o człow ieka d o u d z ia łu w cał­ kow itym darze z siebie C h ry stu sa , a w ięc i d o przeży w an ia n a n o w o tego Je­ go ofiarow ania się. Jak pisze papież, tak i szczery d a r z siebie „jest m o żliw y dla człow ieka tylko p o p rz e z sp o tk a n ie z B ogiem . To d osk o n ałe sp ełn ien ie czło ­ w iek zn a jd u je w B ogu i tę p ra w d ę o bjaw ia Chrystus. C złow iek się sp ełn ia w B ogu dlatego, że Bóg sam d o niego p rzyszedł w sw oim P rzedw iecznym S ynu” (Ter­ tio m illennio adveniente, 9).

M a m y tu d o czynienia z perspektyw ą trans-dyscyplinarną, w której zbiegają się różne d zied z in y życia chrześcijańskiego, a także ro z m a ite p o słu gi lu b urzę­ dy, łącznie z ty m i w łaściw ym i teologii m oralnej i d ziałaln ości duszpasterskiej, wyrażającej się w głoszeniu słowa. N ie jest to zatem jakiś obszar zastrzeżony dla jednej z dyscyplin lu b diak o n ii kościelnych, lecz raczej „w sp ó ln y d o m ” każdej z nich. Świętość jest zarazem ty m „najw yższym p o w o ła n ie m ” człow ieka (m o ­ ralnym ), jak też celem czynn ości co dzienn ego życia w ierzących. O b c h o d y Ju - bileuszu R o k u 2000 o d słoniły dalsze zastosow ania pastoralne w tym k ierun ku. Jan Paweł II p ra g n ął zw rócić uwagę p rzed e w szystkim n a to, że „perspektyw ą, w k tó rą w in n a być w p isan a cała d zia ła ln o ść d u szp asterska, jest perspektyw a

świętości. [...] Skoro zakończył się Ju bileusz, pow racam y n a zw yczajną drogę, ale pro w ad zen ie d o św iętości p o zo staje szczególnie p iln y m z a d a n ie m d u s z p a ­ sterskim . T rzeba zatem o d k ry ć p o n o w n ie całe bogactw o treści program ow ych V ro z d z ia łu K onstytucji dogm atycznej o Kościele L u m en gentium , pośw ięcone­ go «pow szechnem u p o w o łan iu d o świętości». Jeśli O jcow ie soborow i p ołoży li taki n acisk n a tę p roblem atykę, to nie p o to, aby n a d a ć eklezjologii coś w ro­ dzaju duchow ego szlifu, ale aby uw yp uklić jej w ew nętrzną i is to tn ą dynam ikę. Ponow ne od kry cie K ościoła jako «tajem nicy», czyli jako lu d u «zjednoczone­ go jed n o ścią O jca i Syna, i D u c h a Świętego», m u siało d o p ro w ad zić także d o ponow nego o d k ry c ia jego «świętości», pojm ow anej w podstaw ow ym zn acze­ n iu jako p rz y n a le ż n o ść d o Tego, k tó ry jest w najg łębszym sensie Święty, «po trzy k ro ć Święty» (por. Iz 6,3). W yznaw ać w iarę w K ościół jako święty zn aczy wskazywać jego oblicze O blubienicy Chrystusa, d la której O n złożył w ofierze sa­ m ego siebie w łaśnie p o to, aby ją uśw ięcić (por. E f 5,25-26). T en d a r świętości - b y tak rzec - obiektyw nej, zostaje ofiarow any k ażd em u o ch rzczo nem u . D a r je d n a k staje się z kolei za d an iem , k tó rem u w in n o być p o d p o rz ąd k o w an e całe

11 Gaudium etspes (nr 24.4) wskazuje bowiem na antropologię poświęcenia się jako odpowiadającą ekono­ mii daru, właściwej Bogu: „człowiek [...] nie może się w pełni odnaleźć inaczej, jak tylko przez szczery dar z siebie samego (plene seipsum invenire non posse nisi per sincerum sui ipsius donum)”.

(14)

życie chrześcijanina: «A lbow iem w olą B ożą jest wasze uśw ięcenie» (1 Tes 4,3). To za d a n ie n ie d o ty czy tylko n ie k tó ry c h chrześcijan: «Wszyscy chrześcijanie, jakiegokolw iek stan u i zaw odu, p o w o łan i są d o p e łn i życia chrześcijańskiego i d o d o sko nałości m iło śc i» ” (N o v o m illennia ineunte, 30).

Świętość jest zatem celem każdego życia chrześcijańskiego. N iestety jednak, w naszej w spółczesnej k u ltu rz e słowo „św iętość” n ie cieszy się w ielk im pow a­ żan iem . N a b ie ra n iek ied y d w u znacznego lu b w ręcz negatywnego zn aczenia, jakby c h o d z iło o sy n o n im pew nego od czło w ieczenia, d ziw n y c h alb o w ręcz odbiegających o d n o rm y zachow ań. Z jednej stro n y w y n ik a to z upraw ianego w przeszłości stylu p isan ia hagiografii, m ającego w praw dzie d o b re intencje, ale niewłaściwego, przekształcającego św iętych w n ied o ścig ły ch herosów , isto ty w ybrane i u n ik aln e, czasam i naw et przejaw iające do ść w ątpliw e zachow ania. Tego ro d z aju hagiografia w yobcow ała ich z n o rm a ln e g o d ośw iad czen ia lu d z ­ kiego. Z drugiej stro n y tak a sytuacja w ynika ze zsekularyzow anej w izji, k tó ra chcąc u su n ą ć z życia lud zk ieg o w y m iar religijny, d oko nu je pew n ych p rzery­ sow ań i ośm iesza najbardziej szokujące rysy św iętych, przedstaw iając ich ka­ ry k a tu raln y o b ra z12.

Posoborowa teologia m o raln a postanow iła zdefiniow ać siebie w kategoriach „o d p o w ie d zi ze stro n y stw o rz en ia”, to zn a c z y o d p o w ied z i p ro p o rcjo n aln ej d o lu d z k ic h o g ra n ic z e ń i k ru c h o ści, rozciągn iętej w czasie. Ś w iętość o d p o ­ w iad a ta k ie m u op isow i. D a ry c h a ry zm aty c zn e św iętości chcą d ać w łaściw ą o d p o w ied ź n a k onkretne p ro b lem y i określone sytuacje h isto ry czn e K ościo­ ła lu b ludzko ści, dlatego m o ż n a stw ierdzić, że także ró ż n e m o d e le św iętości są zw iązane z ró ż n y m i ep o k a m i i n ajbardziej charak tery sty czn y m i cech am i każdego etap u kulturo w ego13.

Z coraz większą m o cą w yłania się pytanie: jakiego rodzaju świętości wym aga się dzisiaj? Ze w zględu n a szczególne w a ru n k i zeświecczonej k u ltu ry Z a c h o d u szuka się m o d eli, z k tó ry m i m o ż n a b y się u to żsam ić, ale zw iązanych z w a ru n ­ k a m i k u ltu ro w y m i, w jak ich m ężczyźn i i ko b iety n aszy ch czasów prow adzą swoje życie. Istnieje p iln a p o trz e b a p row adzen ia ta k ic h p o szu k iw a ń o b ejm u ­ jących w szystkie dyscypliny wiedzy, n ie tylko te kościelne.

Jest ju ż rzeczą pew ną, że dziś trzeba pew nego ty p u św iętości, k tó ry u m ia ł­ by żyć w śro do w isku zsekularyzow anym . Takie stw ierdzenie im p lik u je, że ta św iętość n ie b ędzie opto w ać za separacją lu b izolacją, lecz za życiem p o śro d ­ 12 Wykorzystuję tutaj pewne sugestie zawarte w artykule C. Andradego, La santità nel tempo, „Unità e cari-

smi”, 1/2004, styczeń-luty, 2-4. Na s. 2 Autor wskazuje na pewien interesujący, choć ambiwalentny fakt: „Ludzie nadal gromadzą się wokół świętych. Wystarczy przyjrzeć się niezwykłemu zainteresowaniu ze strony zwykłych ludzi skupionych wokół takich postaci, jak Ojciec Pio z Pietrelciny czy Matka Teresa z Kalkuty. Święci bowiem rozsiewają woń świętości. A ludzie, kiedy ją poczują, są przez nią pociągani. Również w naszych czasach święci nadal są świetlistymi ogniami w mrokach i ludzie biegną ku nim masowo, tak jak ćmy do lampy w wiosenną noc”.

13 Ciekawy jest paralelizm między określonymi nurtami kulturowymi a rozwojem różnych modeli du­ chowości i świętości: między racjonalizmem a psychologizmem religijnym devotio modern ”, między narodzinami kultury miejskiej a duchowością zakonów żebrzących, między krytyką ateistyczną i ni­ hilizmem a duchowością Charlesa de Foucauld lub Teresy z Lisieux itd.

(15)

k u świata, potrafiący m p ołączyć zjed n o czen ie z B ogiem i lu d z k ą aktyw ność, n ie o d d z ie la ją c o d siebie ty ch d w ó c h w ym iarów , n a tu ra ln e g o i n a d p rz y ro ­ dzonego, jak g dyby to były dwie ró ż n e sfery, k tóre się ze so b ą n ie k o m u n ik u ją i nie są w stanie kom unikow ać. C h o d z i o św iętość z d o ln ą k a rm ić się życiem c o d z ie n n y m , a n ie tylko elem en tam i specyficznym i dla sacrum . Poszanow anie a u to n o m ii rzeczy stw orzonych pociąga b o w iem za so bą w łaśnie to, że praca lu d zk a m a sam a w sobie w artość duchow ą, niezależnie o d w ykonyw ania czyn­ no ści b e z p o śre d n io religijnych.

Życie w dzisiejszych w ielkich aglom eracjach w ykazuje ten d en cje d o frag- m entaryzacji życia i fo rm a liz o w an ia go p rzez p rzypisyw anie lu d z io m „ r ó l” (z ach o w a n ia p ro to k o la rn e ), o d ryw ając je o d o so b o w o ści k ażdej je d n o stk i, specyficznego m iejsca w szelkiego do św iad czen ia religijnego. Potrzeba zatem takiego ty p u św iętości, k tó ra p o tra fiła b y o d p o w ied z ie ć n a w yzw anie, jak im jest sto p n io w e z a n ik a n ie d o św iad czen ia Boga, zataczające coraz szersze kręgi w śród n ow ych p o k o leń . In n y m i słowy, p o trz e b a takiego ty p u świętości, k tó ­ ra u czy n i m o żliw y m b ez p o śred n i d o stę p d o d o św iad czen ia Boga bez p o trz e ­ b y jakiegoś uciążliw ego w tajem n icz an ia lu b tradycji religijnej ju ż utrw alonej i odziedziczonej.

W ie lu w sp ó łcz esn y ch m ło d y c h lu d z i d o z n a je w ielk ich tru d n o ś c i w p o ­ sługiw an iu się klasyczny m i „ ś ro d k a m i” sp o tk a n ia z B ogiem (m o d litw ą i sa­ k ra m e n tam i). Jest to z ro z u m ia łe , poniew aż te śro d k i n ie tylko n ie są częścią ich dziedzictw a kulturow ego, ale też d o m ag ają się pewnej stałości, cierpliw o­ ści i dyscypliny, k tóre dzisiaj o k az u ją się d la n ic h czym ś b a rd z o tru d n y m . To są tru d n o ś c i obiektyw ne, k tó re trzeb a uw zględnić. K o n ieczny jest pew ien ty p świętości, k tó ra p o trafiła b y w jakiś sp o só b u cz y n ić w id zialn y m p la n zbaw ie­ nia, stanow iący kw intesencję Ewangelii.

N ie tylko teo logia m o ra ln a , ale także p rzep o w iad an ie zn a jd u je tu taj jed n o ze swych najw iększych wyzwań, k tó ry c h n ie d a się rozw iązać p o p ro s tu przez zlikw idow anie ich jako problem u m arginalnego, poniew aż zw iązanego wyłącz­ nie z „ n ie o d p o w ie d n im język iem ” . Sprawa jest d u ż o głębsza, poniew aż ch o ć w sp ó łcz esn y c h rz e ś c ija n in m a co raz m n ie j n a d z ie i i z b y t często o g ra n ic za swoje oczekiw ania zw iązane ze „z b aw ien iem ” d o p rz e d m io tó w ko nsu m p cji, k tó ry m i b o m b a rd u je go świat reklamy, to je d n a k n ie przestaje szukać w idzial­ nego sensu swojej egzystencji14.

Ta w id zialn o ść m usi ro zciągn ąć się także n a h u m a n iz u ją c ą fu nk cję zasad m o ra ln y c h . Poważne zarzuty, jakie dzisiaj k ieru je się przeciw ko m o ra ln o śc i chrześcijańskiej - lu b też przeciw ko p ro ste m u faktow i, że w iara d o m a g a się u stalen ia pew ny ch n ak a zó w d otyczących aspektó w życia, k tó re uw aża się za należące d o w yłącznie pryw atnych kom p eten cji - m ów ią n a m , że nie ro z u m ie się ju ż faktu, iż n ak a zy m o raln e nie są w yrazem chęci kontroli ze stro ny K ościo­

14 Już K. Rahner zauważył, że chrześcijanin XXI wieku albo będzie mistykiem (kimś przeżywającym oso­ biste doświadczenie Boga), albo po prostu w ogóle go nie będzie.

(16)

ła n a d życiem sw oich w iernych, lecz najbardziej ro z u m n y m sp o so b em realiza­ cji chrześcijańskiego plan u . Powraca tu taj kwestia właściwa za ró w n o teologii m oralnej, jak i ewangelizacji: jak n ig d y d o tą d , konieczne jest u k az an ie w sp o­ sób d y n a m ic z n y treści zbawczej (indicativus) (owoce o d k u p ie n ia i sam o życie m oralne), ab y zo stał p rzyjęty jej im peratyw (przykazania).

O g raniczenie życia religijnego d o w y m iaró w pryw atnych do pro w ad ziło d o obecnego b ra k u p o p a rc ia w iększości społeczeństw a d la religii. Taka sytuacja w ydaje się postulow ać drogę świętości o charakterze w spó ln o to w y m , nie tylko dlatego, że te n w y m iar jest w ew nętrznie w p isan y w chrześcijaństw o, ale także dlatego, że jest o n a (w sp ó ln o ta) k o n ieczn y m w a ru n k ie m d la jakiegokolw iek p o g lą d u , k tó ry chce się ro z p ro p ag o w ać n a skalę p o w sze ch n ą15. O czyw iście je d n a k n a d a l trz e b a b ęd z ie oferow ać p o m o c e o so b iste , p ozw alające k ażd e­ m u o sobiście staw iać czoła życiu co d z ie n n em u w b ard zo p o d z ie lo n y m i ska­ żo n y m kontekście, jak im jest dzisiejszy świat.

5. Z

a k o ń c z e n i e

O w ocne sp o tk a n ie m ię d z y d u cho w o ścią, m o ra ln o ś c ią i n aszy m d u sz p a ­ sterstw em m is jo n a rs k im , d o k o n u jące się n a p o z io m ie życia i w zajem neg o o ddziaływ ania, jest o d d aw na w idoczne, stąd ró w n ież słowa tego m ojego wy­ stą p ie n ia n ie są jakąś now ością. R ó w n ież o b e c n y p a p ie ż m ó w ił n a m o ty m z okazji dw usetnej ro c zn icy śm ierci Z ałożyciela re d e m p to ry stó w 16.

Oczyw iście życie w spółczesne stawia nowe problem y, k tó re nierzad k o tru d ­ n o jest rozw iązać. N iem n iej je d n a k w kierow nictw ie d u sz i p o słu d z e n au c za­ n ia zawsze trz e b a b ęd z ie m ie ć n a uw adze, że n iezb y w aln y m k ry te riu m , d o którego należy się stosować, pozostaje słowo Boga, au ten ty czn ie interpretow a­ ne p rzez M ag isteriu m K ościoła. P o n ad to zawsze b ęd zie trzeba kierow ać się ła­ g o d n o ścią p a sto ra ln ą , zg o d n ie z ro z tro p n y m n a u c z a n ie m p ap ieża Pawła VI: «N ie u m n iejszać w n ic z y m zbaw iennej n a u k i C h ry stu sa jest w y b itn ą fo rm ą m iło ści d o dusz. Lecz stale p o w in n a tem u tow arzyszyć cierpliw ość i d o b ro ć, której p rzy k ład d ał sam O d k u p ic ie l, kiedy przebyw ał z lu dźm i».

P odsum ow ując, m o ż e m y stw ierdzić, że w yłaniają się n astęp ujące w skaza­ n ia i k ie ru n k i (które a rty k u ł p o d k reśla lu b z a k ła d a jako rezu ltat do m agający się rozw inięcia):

15 Powraca tu z mocą alfonsjańska intuicja „kaplic wieczornych” lub przynajmniej środków „wspólno­ towych” (w rodzaju wspólnej medytacji), pozostawionych jako narzędzia do wytrwania i dalszego roz­ winięcia owoców głoszenia słowa w czasie misji. Świętość - tak dzisiaj, jak i wówczas - nie jest prawdziwie możliwa do zrealizowania w sensie uniwersalnym inaczej niż w ramach pewnego projektu wspólnotowego, który rozkładałby na wszystkich „koszty” jej osiągnięcia, a jednocześnie pozwolił cie­ szyć się jej pomnożonymi owocami, właśnie jako przeżywanymi w wymiarze komunii.

16 Spiritus Domini, Lettera Apostolica del Sommo Pontefice per il bicentenario della morte di S. Alfonso Maria De’ Liguori, 1987.

(17)

- N igdy nie w olno zdradzić alfonsjańskiego p u n k tu wyjścia, a zarazem p u n k ­ tu dojścia: m o raln o ści i p rzep ow iad an ia „agapicznego”, jedynego, które jest zd o ln e p o ciąg n ą ć su m ie n ia k u N ajw yższem u D o b ru - B ogu, a także k u d o b ru szczegółow em u, ja k im jest o so b ista realizacja, zawsze w o b rę b ie m iędzyoso bow y ch relacji k o m u n ii.

- N ieu stan n ie proponow ać, stale go aktualizując, projekt życia oddanego w ofie­ rze, jedyny z d o ln y uczy n ić życie o sobiste i w spó ln oto w e try n ita rn y m o d ­ b iciem p o k o ju i p ełn i, także uczuciow ej (różne typ y w olontaryzm u). - Kłaść akcent n a konkretną realizację w skazań kerygmatycznych i parenetycznych

w sposób a so ja tyw n y, jedyny, k tó ry pozw oli n a rzeczyw istą realizację h isto ­ ryczn ą pow szechnego p o w o łan ia d o św iętości (ru ch y i now e w sp ó ln o ty jako środow iska praw dziw ie p ogłębionego i auten ty czn ego życia chrze­ ścijańskiego).

- U w zględnić globalizację jako nadanie w ym iaru światowego d o b ru w spólnem u p o p rz e z so lid a rn o ść tran s-k u ltu ro w ą i trans-religijną n a n aszy m konty­ nencie (rozw ijając różne k ie ru n k i dialogu).

K ończąc, m ogę jedynie w yrazić życzenie, ab y teologia m o ra ln a - ro z u m ia ­ n a jako „ n a u k a w d ia lo g u ”, w spó ln o to w e zb liżanie się razem d o praw dy m o ­ ralnej, d y n am icz n e k roczenie k u sto p n io w em u w yzw oleniu s u m ie ń p o p rz e z angażujący p la n w szechogarniającego braterstw a - p o trafiła coraz lepiej w n o ­ sić w kład treściow y (przesłanie) i s tru k tu ra ln y (m eto da), ab y n a now o u czy nić Ewangelię praw dziw ie „ D o b rą ” N o w in ą, że B óg trak tu je człow ieka tak, jakby człow iek był d la N iego B ogiem (św. A lfons).

Cytaty

Powiązane dokumenty

(iii) The depletion o f cytosolic free Ca 2 + spontaneously reversed and became an increase, a process which strong- ly depended on the external Ca 2+

In therapeutic advice, this argument of direction can become the so-called slip- pery slope argument, when – because of the importance of the situation and of the refusal by

1709 udowadnia jako dzieło Szczuki, nie Skrzetuskiego; pod Szymanowskim Samuelem wyraża domysł, wysunięty już przez dra Serugę, czy nie zachodzi identyczność z

Ш моллер, обнаруж ивая уязвим ы е стороны такой концепции политической экономии, приходит в конце к отри­ цанию возм ож ности сф орм улировать

Zgodnie z omawianymi przepisami, plantatorzy korzystający w da­ nym okresie referencyjnym z instrumentów wsparcia rynkowego w ra­ mach wspólnej organizacji rynku

Ona też dokonuje w procesie artystyczno-poznaw czym szeregu operacji pozw alają­ cych na w ysublim ow anie z przedm iotów rzeczyw istości ich isto ty czy też na

idee intensywnej pracy nad sobą z marzeniami o wewnętrznej potędze. Sądzą oni, że określone cechy charakteru można w sobie wytrenować tak, jak np. Jest to najstarsza koncepcja