• Nie Znaleziono Wyników

1. Wstydzę się, że piję

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "1. Wstydzę się, że piję"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

1. Wstydzę się, że piję

a. 1. Cele lekcji

i. a) Wiadomości Uczeń:

zna treść utworu A. de Saint-Exupery Mały Książę,

zna treść opowiadania A. Kamińskiego Zwierzenia alkoholika,

• rozumie znaczenie analizowanych cytatów.

ii. b) Umiejętności Uczeń:

• potrafi napisać wywiad z wybraną postacią literacką,

• potrafi napisać dialog pomiędzy postaciami literackimi,

• potrafi rozwiązywać problemy w sposób twórczy,

• rozwija sprawność umysłową, kreatywność, przełamuje opory przed przedstawieniem własnych pomysłów,

• potrafi interpretować cytaty.

b. 2. Metoda i forma pracy

Praca w grupach, ćwiczenia praktyczne, praca z tekstem, dyskusja

c. 3. Środki dydaktyczne

Polecenia dla grup (załącznik 1)

Fragmenty analizowanych tekstów (załącznik 2)

d. 4. Przebieg lekcji

i. a) Faza przygotowawcza

Nauczyciel zapoznaje uczniów z tematem lekcji i uświadamia im cele zajęć.

ii. b) Faza realizacyjna

Następnie nauczyciel dzieli klasę na grupy, wybierani są sprawozdawcy, liderzy, sekretarze, przypomniane zostają zasady pracy w grupie. Uczniowie mieli w domu przeczytać dwa teksty A.

Kamińskiego Zwierzenia alkoholika oraz fragment Małego księcia A. de Saint-Exupery , rozdział XII.

Na ich podstawie odpowiadają na pytania. Polecenia dla grup są rozdane (załącznik 1). Po wykonaniu ich, uczniowie prezentują wyniki swojej pracy na forum klasy, zostają one omówione, zaś wnioski zapisane do zeszytu w formie notatki.

(2)

iii. c) Faza podsumowująca

Uczniowie w swobodnych wypowiedziach zastanawiają się, dlaczego tak trudno wyjść człowiekowi z nałogu.

e. 5. Bibliografia

1. Kamiński A., Zwierzenia alkoholika, [w:] http://www.linia.com.pl/indeks.php?d=13&p=00 2. De Saint-Exupery A., Mały Książę, Zielona Sowa, Kraków 2000.

f. 6. Załączniki

i. a) Polecenia dla grup Załącznik 1.

Polecenia dla grup

Grupa 1. Napiszcie w imieniu Małego Księcia wywiad z bohaterem opowiadania A. Kamińskiego.

Grupa 2. Ułóżcie rozmowę między Zdzisiem a Pijakiem

Grupa 3. Opiszcie uczucia, jakich doznają bohaterowie obydwu opowiadań.

Grupa 4. Udowodnijcie słuszność twierdzenia Małego Księcia, że dorośli są dziwni na podstawie obydwu tekstów źródłowych.

Grupa 5. Wyjaśnijcie na podstawie dwóch tekstów znaczenie cytatu Nałóg to pętla.

ii. b) Fragmenty analizowanych tekstów Załącznik 2.

„Zwierzenia alkoholika”

Pana Zdzisia spotkałem na polowaniu. Staliśmy na grobli obok siebie, strzelając płoszone przez wyżły kaczki i cyranki. Przy ognisku zorganizowanym na zakończenie polowania też siedział obok mnie.

Myśliwi do późnej nocy, jedząc kanapki i pijąc wódkę, opowiadali sobie przygody i niewiarygodne zdarzenia, jakie im się przytrafiły. Mój sąsiad nie pił. Namawiany do wypicia choć naparstka, wyznał – Jestem trzeźwym alkoholikiem. Nie mogę. Nie piję już 14 lat. Przepraszam.

Poprosiłem go, by spotkał się ze mną któregoś dnia i opowiedział swoją historię wychodzenia z nałogu i układania życia na nowo. Zgodził się.

– Z wódką w tle spędziłem lata dziecinne i młodzieńcze. Ojciec nie wylewał za kołnierz, a w domu bardzo często odbywały się spotkania towarzyskie, zakrapiane obficie alkoholem. Święta, uroczystości rodzinne, nawet moje urodziny okraszane były wysokoprocentowymi trunkami.

W mojej pierwszej pracy trafiłem na towarzystwo kolegów, którzy po robocie robili „ściepkę” na butelkę i przed rozejściem się do domów wypijali po kilka pięćdziesiątek. Zdarzało się też, że raczyli się nawet podczas pracy. Dość szybko zostałem wessany do ich kręgu, nie zastanawiając się, jak to wpłynie na moje dalsze życie.

Libacje były coraz częstsze. Jednego dnia trafiłem z kompanami do właściciela prywatnej masarni, który odstąpił nam pokój, gdzie stało pianino. Od niego kupiliśmy przekąskę. Wódkę mieliśmy swoją.

Rozpoczęta libacja urozmaicona była tańcami, gdyż jeden z kolegów grał na pianinie, i śpiewem. Nie wiedzieć kiedy znaleźliśmy się na balkonie, a z niego, prosto na ulicę, na oczach przechodzących ludzi,

(3)

sikaliśmy. Gdy na drugi dzień opowiadał nam jeden z naocznych świadków o naszym postępowaniu, nie przejmowaliśmy się zbytnio, gdyż byliśmy już po klinie.

Beztrosko płynęły dni, a nałóg alkoholowy pogłębiał się. Niestety, tego wówczas nie wiedziałem. Po jednej z kolejnych uczt pomyliłem drogę i zamiast do domu, poszedłem w przeciwnym kierunku.

Obudziłem się nad ranem i stwierdziłem, że nie mam zegarka i portfela z pieniędzmi.

Strachy i głosy

– Po wypiciu dużej ilości wódki zwykle zasypiałem. Po przebudzeniu wypijałem nawet małą porcję i znów spałem. W nocy budziłem się i gdy nie miałem „usypiacza” – trząsłem się z zimna lub gorąca i bałem się. Pamiętam dziesiątki nieprzespanych, ciemnych nocy, kiedy nie miałem przy sobie alkoholu. Pamiętam męczarnie bezsenności, wyrzuty trzeźwiejącego umysłu, samobójcze myśli, żebracze, żarliwe modlitwy, by wreszcie nadszedł dzień i można było kupić wino czy choćby piwo.

Paliłem światło do rana i przewalałem się po łóżku. Nieraz tak się bałem być sam w domu, że wychodziłem w nocy na ulicę i lęk przechodził, ale chęć picia – nie.

Kiedyś, a nie był to jedyny raz, kupiłem wódkę, wino i piwo. Upiłem się. Rano, półprzytomny, wstałem i w sklepie opodal domu kupiłem wino. Przespałem godzinę i znów powędrowałem, tym razem po wódkę. Następnego dnia, gdy nie miałem już pieniędzy, wziąłem z mieszkania noże i widelce i na bazarze sprzedałem na kolejne pół litra. Wypiłem parę łyków. Wtedy przychodził najprzyjemniejszy moment zapadania w pijackie odrętwienie. Alkohol mieszał się z krwią i wędrował wraz z nią po organizmie. Myśli pogodniały, znikało osłabienie fizyczne, cichły wewnętrzne lęki. Depresyjne monologi stawały się mniej ponure. W umyśle rodziło się odwieczne pijackie: „Jakoś tam będzie”.

Po czterech dniach ciągłego picia cały byłem w wysypce i opuchnięty. Szczególnie twarz. Nie mogłem się podnieść z łóżka, gdyż straciłem zmysł równowagi. Bez jedzenia i picia przeleżałem dwa dni.

Opuchlizna co prawda ustąpiła, ale zacząłem słyszeć głosy. Bez przerwy ktoś do mnie mówił.

Słyszałem najróżniejsze monologi. Raz nawet Bóg do mnie mówił. Majaki nie ustępowały nawet gdy włączałem radio. Po kilku dniach takich męczarni, cały się trzęsąc, wyszedłem w nocy na ulicę.

Spacerowałem do rana, zastanawiając się nad swoim życiem: rozbita rodzina, brak pracy, pieniędzy, głęboki kac fizyczny i moralny.

Ratunek

– Chyba Bóg mnie natchnął, bo w pewnym momencie znalazłem się przed poradnią

przeciwalkoholową. Coś jakby we mnie drgnęło. Wejść jednak nie miałem odwagi. Chodziłem ze trzy godziny, łamiąc się wewnętrznie. Myślałem o żonie, ośmioletnim synu i dwóch małych córeczkach.

Tęskniłem do nich i do normalnego życia. Tęskniłem też do kieliszka wódki lub nawet kufla piwa.

Myśli kotłowały mi się w głowie, a ja dreptałem niczym satelita wokół poradni. Trwało to długo.

Wreszcie zdecydowałem się wejść. Za biurkiem siedziała młoda panienka. Spytałem o lekarza: – Pan w jakiej sprawie? – Ja do poradni. – Czy chce pan kogoś zgłosić? – Chcę się sam leczyć. – Proszę przyjść później – odpowiedziała spokojnie dziewczyna i zajęła się dalej swoimi papierami.

– Wybiegłem jak oparzony, ale już byłem zdecydowany. Po dwóch godzinach szlifowania chodnika przed poradnią i walki „za” i „przeciw” w mojej głowie, wszedłem znów. Pielęgniarka poprosiła mnie do gabinetu i zaczęła wypytywać. Boże, ile tych pytań! Od kiedy piję, ile piję, kiedy ostatni raz, czy sam, jak często... Następnie odesłała mnie do lekarza, który wygłosił wykład o skutkach picia na moje zdrowie, rodzinę, otoczenie i poinformował, że przez rok muszę przychodzić tu codziennie, by

uczestniczyć w terapii.

(4)

Narodziny

– Wróciłem do życia i dla rodziny. Pracowałem jak dziki, biorąc nadgodziny i różne fuchy. Wszystko po to, by nie myśleć o alkoholu. Łatwo mówić. O wódce myślałem codziennie, szczególnie przez pierwsze trzy miesiące. Później już tylko wtedy, gdy w mojej obecności ją pito. Jednak strach, że wypicie nawet kieliszka może spowodować nawrót choroby, trzymał mnie od niego na dystans.

Kilkakrotnie spotkałem się z opinią, że po leczeniu można pić umiarkowanie. Nic bardziej błędnego.

Nie ma bowiem picia kontrolowanego. Pierwszy kieliszek jest ostatnim, który się pije w złudnym przeświadczeniu o własnej mocy. Dla alkoholika każda kropla alkoholu jest samobójcza. Jego dobro, dobro rodziny i społeczeństwa wymaga całkowitego wyrzeczenia się alkoholu, i to do końca życia. Nie każdy o tym wie. Szczególnie nasi byli kompani. Podany usłużnie kieliszek niweczy pracę lekarza, wysiłek rodziny i nasz własny trud. Recydywa jest straszna w skutkach. Koledzy i znajomi usłużnie jak nigdy przedtem podsuwają ten jeden kieliszek. Robią to z niewiedzy, a może nie? Nie chcę oceniać ludzi surowiej, niż na to zasługują, nasuwa mi się nieodparcie podejrzenie, że pełną satysfakcję mieliby wtedy, gdyby stwierdzili, że wypiłem. Sprawdziłyby się ich wróżby i przepowiednie: „Piłeś, będziesz pił!”.

Na ulicy, na widok wesołego, rozśpiewanego pijaka, przywoływałem natychmiast obraz jego samopoczucia po wytrzeźwieniu. To mi pomagało. Nie drażnił jego śmiech i nie przemykały przez mózg myśli, dlaczego jemu wolno, a mnie nie. Widziałem oczami wyobraźni, jak rano podnosi pęczniejącą z bólu głowę, suche, spieczone usta żłopią wodę, a myśli jego zaczynają wirować powoli, coraz szybciej, szybciej, aż do szaleńczego pędu wokół jednego marzenia: KLIN.

Nieraz, przyciągany przez jakąś siłę, skręcam w kierunku kawiarni. Przez moment zapominam o swoim planie ratunku. Rozmawiam ze sobą: „Wypiję jedynie dwie lampki wina i koniec”. Otwieram drzwi.

Bucha w nozdrza znajomy zaduch, oszałamia gwar. Siadam przy stoliku i napotykam czyjeś

błyszczące, pijane oczy. Patrzymy na siebie. „Jak się czujesz, stary – pytam w myślach – wypiłbyś, co?

Myślisz, mordo pijana, że postawi ci ten trzeźwy frajer? A jak rano wyłaziłem zmarznięty z piwnicy i błagałem cię na dworcu spojrzeniem, żebyś postawił piwo, odwracałeś głowę od pijanego włóczęgi”.

Zawsze najtrudniej jest przełamać chęć napicia się.

Pan Zdzisio zamyślił się. Bez ruchu wpatrywał się w pustą filiżankę po kawie. Siedziałem, nie chcąc przerwać milczenia. Po chwili pan Zdzisio sięgnął po kolejnego papierosa i poprosił, bym zamówił jakiś sok dla niego i koniak dla siebie.

– Już mnie nie rusza, gdy w mojej obecności ktoś pije – uśmiechnął się, zaciągając dymem. – Początki były jednak bolesne. Widząc pijących, ssało mnie w środku i czułem się jak za murem. Oni są wolni – myślałem – a ja nie. Moja terapia odwykowa była skokowa. Najpierw wyznaczyłem sobie miesiąc.

Później dwa, cztery, rok... itd. Trzymałem się w postanowieniu mocno i nieugięcie. Jednak zawsze, gdy zbliżał się koniec wyznaczonej sobie abstynencji, trząsłem się i liczyłem sekundy dzielące mnie od upragnionego kielicha. Rzucałem się wtedy na wódkę, niczym zgłodniały wilk. Piłem do zamroczenia trzy dni. Po wytrzeźwieniu znów śluby. Teraz, po czternastu latach, jestem już wolny, choć

niewyzwolony. Każda kropla alkoholu, na którą bym się pokusił, może znów mnie zdołować. Zdaję sobie doskonale sprawę, że alkoholu nie mogę tknąć już do końca życia. No, ale cóż, wcale mi to nie przeszkadza. Czternaście lat temu urodziłem się na nowo. Życie stało się radosne, bo rodzinne. Są jednak konsekwencje mojego picia. Mój najstarszy syn, który dorastał w dniach nadużywania przez swego ojca alkoholu, też pije. Córki już nie, bo urodziły się w czasie mojej wstrzemięźliwości. Czuję się winny za picie mojego syna. On, widząc popijanie ojca, który był dla niego w okresie poznawania dobra i zła autorytetem, odbierał to normalnie. Że tak musi być. Że tak jest w każdej rodzinie. Po latach co prawda stwierdził, że jest to patologia, ale zło w podświadomości zostało. Nie umiem mu pomóc.

(5)

Każdy musi, jeśli chce, sam się uporać z nałogiem.

Pan Zdzisio otarł oczy i znów zapalił papierosa. Siedzieliśmy jeszcze przez chwilę w kawiarni. Na ulicy pożegnaliśmy się i rozeszli. Wracałem do domu, a myśli kłębiły się w głowie. Opowieść pana Zdzisia spowodowała, że zastanawiałem się, gdzie jest granica czy linia, po przekroczeniu której nie ma już odwrotu do normalności, bez walki i ofiar. Myślałem o alkoholu. Przecież też go piję, jak inni, więc gdzie patrzeć, by zobaczyć znak ostrzegawczy: Stop!

„Mały Książę”

XII

Następną planetę zajmował Pijak. Te odwiedziny trwały bardzo krótko, pogrążyły jednak Małego Księcia w głębokim smutku.

– Co ty tu robisz? – spytał Pijaka, którego zastał siedzącego w milczeniu przed baterią butelek pełnych i baterią butelek pustych.

– Piję. – odpowiedział ponuro Pijak.

– Dlaczego pijesz? – spytał Mały Książę.

– Aby zapomnieć. – odpowiedział Pijak.

– O czym zapomnieć? – zaniepokoił się Mały Książę, który już zaczął mu współczuć.

– Aby zapomnieć, że się wstydzę. – stwierdził Pijak, schylając głowę.

– Czego się wstydzisz? – dopytywał się Mały Książę, chcąc mu pomóc.

– Wstydzę się, że piję. – zakończył Pijak rozmowę i pogrążył się w milczeniu.

Mały Książę zakłopotany ruszył dalej.

„Dorośli są naprawdę bardzo, bardzo śmieszni” – mówił sobie po drodze.

iii. b) Zadanie domowe

Jak skutecznie ochronić się przed nałogami? Twój głos w dyskusji.

g. 7. Czas trwania lekcji

45 minut

h. 8. Uwagi do scenariusza

brak

Cytaty

Powiązane dokumenty

- opracowanie dokumentacji projektowej przebudowy budynku ze szczególnym uwzględnieniem infrastruktury teleinformatycznej i pomieszczeń obsługi mieszkańców - pow..

A. Dowiesz się też, kiedy stosować unique_ptr, a kiedy shared_ptr.. Jeśli dużo rzeczy w tych pytaniach było dla Ciebie nowe, to nie przejmuj się. Wiemy czego uczą

Z pracą również było ciężko, bo pracy nie można było dostać dla młodego chłopaka, więc ja czepiałem się wszystkiego, co można było.. Nawet z kolegą ze

Był taki wspaniały polski film „Ja tu rządzę” – z naszym wielkim aktorem Gierasińskim, którego grób jest w Kazimierzu. Wspaniałe były filmy „Granica”,

GO PRZESKALOWAĆ PONOWNIE DO SKALI MAPY (patrz prezentacja „skalowanie

– Przy ulicy Jana Gierałtowskiego znajdują się słupy oświetlenia drogowe- go, które są własnością miasta Ruda Śląska oraz słupy elektroenerge- tyczne będące

Materiał edukacyjny wytworzony w ramach projektu „Scholaris - portal wiedzy dla nauczycieli” współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego

poleceń i kombinacji klawiszy można cofnąć punkt wstawiania do ostatnio edytowanego