• Nie Znaleziono Wyników

O neopozytywistycznej krytyce metafizyki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O neopozytywistycznej krytyce metafizyki"

Copied!
39
0
0

Pełen tekst

(1)

Edmund Morawiec

O neopozytywistycznej krytyce

metafizyki

Studia Philosophiae Christianae 13/1, 101-138

(2)

S tu d ia P h ilo so p h ia e C h ristian a e A TK

13/1977/1

EDMUND M ORAW IEC

O NEOPOZ YTY WIST Y CZNEJ KRYTYCE METAFIZYKI

W stęp. 1. O gólna c h a ra k te ry sty k a neopozytyw izm u. 2. N eopozytyw izm a m etafizy k a. 3.U w aru n k o w a n ia k ry ty k i m etafizyki.

Wstęp

W dziejach myśli ludzkiej dają się zauważyć różnego ro­ dzaju nastaw ienia względem filozofii tradycyjnej. Zasadniczo wiążą się one z pew nym i określonymi rozstrzygnięciami, po­ w stałym i w w yniku refleksji nad w artością poznawczą rezul­ tatów ludzkiego poznania, w yrażanych w formie mniej lub więcej uporządkowanych logicznie i rzeczowo układów tw ier­ dzeń. Neopozytywizm jako kierunek filozoficzny charaktery­ zuje się jednoznacznie negatyw nym nastaw ieniem względem tradycyjnej filozofii, rozumianej jako dziedziny poznania, opi­ sującej i tłumaczącej w swoisty sposób św iat przedmiotów realnych. Zrodził się zresztą w w yniku reakcji przeciw odra­ dzającym się w końcu XIX i na początku XX w ieku takim systemom filozoficznym jak: neokantyzm, zwłaszcza neokan- tyzm m arburski, fenomenologia, odradzający się heglizm, egzystencjalizm Heideggera, bergsonizm, a w świecie anglo­ saskim pragm atyzm W. Jam esa i F. C. Schilera. Zadaniem tego opracowania jest próba wskazania na te rozstrzygnięcia, które, zdaje się, są podstawowe i zasadnicze dla neopozyty­ wizmu w wyznaczaniu takiej a nie innej postawy wobec filo­ zofii. Chodzić będzie przede wszystkim o neopozytywistyczną koncepcję sensowności zdań. Uważa się bowiem, iż należy ona do tych rozstrzygnięć z zakresu neopozytywistycznej koncep­ cji nauki, które ostatecznie zadecydowały o negatyw nym sto­

(3)

sunku do poznania filozoficznego. W podjęciu takiego zagad­ nienia, ze względu na bogatą literaturę dotyczącą samego neo­ pozytywizmu, nie sposób uniknąć jednak powtórzeń na tem at spraw, które są znane, a które się z nim wiążą. Samo być może zagadnienie, wprawdzie również nie jest obce, to jednak w ydaje się być aktualne. Do chwili bowiem obecnej w kołach niekoniecznie podzielających poglądy neopozytywizmu często oceny filozofii są podobne a niekiedy w ręcz dyktow ane neopo- zytyw istyczną postaw ą względem poznania filozoficznego. W arto przeto wspomnieć, lub przypomnieć o założeniach, ja ­ kie im plikuje taka postawa. Wyznaczone w rozprawie zadanie zrealizuje się w trzech dopełniających się częściach: podaniu krótkiej charakterystyki neopozytywizmu, omówieniu jego stosunku względem filozofii oraz wskazaniu na uw arunkow a­ nia jego k ry ty k i filozofii. P rzy omawianiu tego zagadnienia nawiązywać się będzie do szerokiego kontekstu historycznego.

1. Ogólna charakterystyka neopozytywizm u

C harakterystyki określonego kierunku filozoficznego lub prądu umysłowego dokonywać można z różnych punktów widze­ nia, inaczej mówiąc, w różnych aspektach. Dobóf aspektu określonej charakterystyki zasadniczo wyznaczany jest zada­ niem, jakiem u charakterystyka ma służyć. W naszym przy­ padku charakterystyka neopozytywizmu nie będzie stanowić pełnego opisu jego właściwości. W charakterystyce uwględni się jedynie te momenty, które wiążą się z omawianym w a r­ tykule zagadnieniem stosunku neopozytywizmu do metafizyki. Stąd też charakterystyka ta nie p retenduje do pełnej charak­ terystyki omawianego neopozytywizmu w jego relacji do me­ tafizyki.1

Ogólnie przez nazwę „neopozytywizm” rozumie się rady­ kalną postać odrodzonego w pierwszej połowie XX w. pozy­ 1 P ełn ie jsz e c h a ra k te ry sty k i neopozytyw izm u m ożna odnaleźć w: I. D ąm bska: K oło W ied eń skie. Założenia epistem ologiczne „Kola" i nie­

k tó re ich k o n se k w e n c je , „P rzegląd W spółczesny”, IX(1932) n. 125, 380—388; H. B uczyńska: K olo W ied e ń skie, początek n eo p o zy ty w izm u ,

(4)

tywizmu. Aby odróżnić ten kierunek myślowy od dziewiętna­ stowiecznego, zapoczątkowanego przez Comte’a, głoszonego na początku XX w. przez Macha pozytywizmu, nazwano neopo­ zytywizm trzecim pozytywizmem. To, czym neopozytywizm charakteryzuje się, są, ogólnie mówiąc, trzy momenty: zain­ teresowanie się podstaw am i nauk szczegółowych, postawa ba­ dawcza, na którą składają się pozytywizm i empiryzm, oraz zainteresow ania badaniam i logistycznymi. Nawiązując do pierwszego momentu, tj. badań podstaw nauk szczegółowych, należy powiedzieć, iż tego typu badania zasadniczo obce były pozytywistom a szczególnie tw órcy pozytywizmu — Comtowi. Uważali oni bowiem, że skoro zna się fak ty obiektywne, to zbędnym je st staw ianie pytania: ja k w ogóle możliwa jest znajomość obiektyw nych faktów? Zadania, jakie staw iali sobie pozytywiści, to nie szukanie podstaw nauk, lecz raczej doko­ nyw anie klasyfikacji ich wyników. Co więcej, nie tylko za­ gadnienia epistemologiczne w ydaw ały się Comtowi niepo­ trzebne, lecz także. — jak wiadomo — i logika wydawała mu się jako zbiór jałow ych abstrakcyjnych dociekań, oderwanych od konkretnych faktów. W czasach późniejszych również m e­ todologię uznał Comte za tw ór chimeryczny. O ile można by­ łoby mówić o upraw ianiu w pozytywizmie teorii nauki, to tylko takiej, której przedm iotem nie je st badanie założeń czy zasad nauk, lecz jedynie encyklopedyczne zestawienie ich re­ zultatów. Badanie podstaw nauk szczegółowych w neopozyty- wizmie jest, mówiąc najogólniej, przedm iotem tego, co okre­ ślają oni nazwą „filozofia”. Zagadnienie kry teriu m naukowości tw ierdzeń naukowych, problem linii dem arkacyjnej, wyłącza­ jącej poza obręb nauki wszelkie, nie oparte na doświadczeniu „najogólniejsze teorie b y tu ”, czy teorie ponadindywidualnych świadomości itp., to między innym i zagadnienia wchodzące

W arszaw a 1960; M. H em poliński: B ry ty js k a jilozojia analityczn a , W a r­ szaw a 1971. W a rty k u le przez te rm in „neopozytyw izm ” rozum ie się

je d yn ie jego w czesną postać. O becnie d o k try n a ta w w ielu p rz y p a d ­

(5)

w skład zagadnień należących do grupy problemów dotyczą­ cych podstaw nauki.

Zasadniczo jednak term inem „zagadnienia podstaw nauki” neopozytywiści określali dział zagadnień związanych z tzw. logiką nauki. Badania z zakresu logiki nauki szły w kierunku badań podstaw nau k dedukcyjnych. W zakresie badań nad podstaw am i nauk dedukcyjnych, które tylko w małej mierze zapisać można na dobro zwolenników neopozytywizmu, na wyróżnienie zasługują w yniki osiągnięte przez K. Gödla, jed ­ nego z najw ybitniejszych członków Koła Wiedeńskiego. K. Gödel w ykorzystując form alizację stosunku w ynikania, za­ stosował arytm etykę do badań związków logicznych zachodzą­ cych pomiędzy zdaniami. Dokonał więc arytm etyzacji logiki, która, jak podkreśla się, stanowi rezu ltat pierwszorzędnej w a­ gi dla badań nad nauką.2

Niemniej bogatą problem atykę obejm ują badania nad pod­ staw am i nauk przyrodniczych. Jednym z nich jest zagadnie­ nie zdania empirycznego. Chodzi przede wszystkim o to, jakim w arunkom musi uczynić zadość zdanie, by można je uważać za zdanie oparte na doświadczeniu.3 Inną grupę zagadnień

2 B a d an ia n ad p o d sta w am i n a u k d ed u k c y jn y c h zostały w znow ione przez n eopozytw istów n a sk u te k p o ja w ien ia się w m a tem aty c e sprzecz­ ności. B a d an ia te szły w k ie ru n k u u su n ięcia ty c h sprzeczności. Zob. w te j sp ra w ie K . A jdukiew icz: O tz w . n e o p o z y ty w iz m ie , w: Język

i poznanie, W arszaw a 1965, t. II, 20—21; P o r. ta k ż e S. K am iń sk i: Po­ jęcie n a u k i i k la s y fik a c ja n a u k , L u b lin 1970, 135.

3 J e s t to p o d staw o w e zagadnienie dla neopozytyw istów , gdy chodzi o n a u k i em piryczne. S tąd lite r a tu r a je s t niezw ykle bogata. Podam ty lk o n ie k tó re pozycje: R. C a rn a p : Die P h ysika lisch e Sprache, „ E r­ k e n n tn is’’. II (1931) 432—465; P sychologie in P h ysika lisch e Sprache, tam że, I I I (1932/33) 107—142; D er logische A u fb a u d er W elt, Leipzig 1928; S ch e in p ro b lem e in der P hilosophie. B erlin 1928: T e sta b ility and

M eaning, „P hilosophy o f Science” , 3(1936) η. 4 i 4(1937) η. 1; W aism ann, L ogische A n a ly se des W a h rsch e in lich ke itsb eg riffs, „ E rk e n tn is”, I (1930),

229; M. Schlick, A llg e m e in e E k e n n tn isleh re , W ien 1918; E rleben E rk e n ­

nen, M eta p h y sik , „K a n t—S tu d ie n ”, XIX(1931) 151 i 155; Die W ende d er P hilosophie, „ E rk e n n tn is” , I (1930) 9; Die F ragen d er E th ik , W ien

(6)

z dziedziny podstaw nauk empirycznych stanowią zagadnie­ nia indukcji i prawdopodobieństwa. W tej dziedzinie szczegól­ nie godne uwagi są prace K. R. Poppera 4 i H. Reichenbacha.5 Zagadnienie zaś przyczynowości stało się przedm iotem szcze­ gólnego zainteresowania w badaniach Ph. F ranka.6 Podejm u­ jąc problem y podstaw nauk szczegółowych, neopozytywiści zda­ ją się kontynuować w pew nym sensie badania prowadzone już przez takich jak: H. Helmholtz, В. Riemann, E. Mach,, H. Poincare, P. Duhem, L. Boltzmann, A. Einstein i M. Planck. Wyżej w ym ienieni w yraźnie interesowali się podstawami nauk ścisłych.7

Postawa badawcza, charakteryzująca się z jednej strony pozytywizmem a z drugiej empiryzmem, zaczerpnięta została przez neopozytywistów od A. Comte’a, J. Milia, R. A venariu- sa oraz E. Macha. Mówiąc o pozytywizmie zaznaczyć trzeba, że posiadał on różne odcienie. Przyjm ow ał on bowiem odcień bądź idealistyczny, bądź realistyczny, bądź neutralistyczny. Odcień realistyczny jest właściwy dla tych pozytywistów, któ­ rzy jak np. Hume uważali, że przedm iotem spostrzeżenia ze­ wnętrznego są tylko treści naszych wrażeń, przedm iotem na­ tom iast spostrzeżenia wew nętrznego własne nasze przeżycia psychiczne. Dla pozytywistów o idealistycznym obliczu przed­ miot spostrzeżenia ograniczał się do świata w rażeń podmio­ tu poznającego oraz jego przeżyć psychicznych. Odcień n a­ tom iast realistyczny jest właściwy dla tych, którzy twierdzili, że spostrzegamy niezależnie od podmiotu poznającego ciała.

4 Die W en d e der P hilosophie, „ E rk e n n tn is”, I (1930); Die L ogik der

Forschung, W ien 1935; C onjectures and R efu ta tio n s, L ondon 1963; T he Logic o f S cie n tific d isco very, L ondon 1959. Ś ciśle rzecz b io rąc P o p p era

nie tr a k tu je się jako prze d staw ic ie la wczesnego neopozytyw izm u. W y­ w a rł on je d n a k duży w p ły w na rozw ój d o k try n y neopozytyw istycznej. 5 N ależą tu p ra c e zam ieszczane w : „ E rk e n n tn is” oraz „M athem atische Z eitsch rift” z la t 1930—1934. Z now szych n a sp e cja ln ą uw agę zasługu­

ją: M odern P h ilosophy of Science, L ondon 1959.

6 G łów na p ra c a F ra n k a to: Das K ausalgesetz un d seine G renzen, W ien 1932; P hilosophy of Science, Englew ood Cliffs (1957), 1962.

(7)

Nastawienie natom iast neutralistyezne charakteryzuje tych spośród pozytywistów, którzy przyjm ują, iż podmiot poznają­ cy w spostrzeżeniu ujm uje jedynie pewne elementy: barw, dźwięków, woni, smaków itp., z których złożyć się dają za­ równo ciała, ja k i to, co nazywam y strum ieniem życia psy­ chicznego. Elem enty te brane same w sobie, tzn. rozważane w oderw aniu od branego pod uwagę zespołu, nie są ani czymś psychicznym, - ani czymś fizycznym, lecz stanow ią elem enty neutralne, mogące istnieć naw et nie będąc spostrzegane. Wła­ śnie neopozytwizm wyłonił się z neutralnego pozytywizmu, re­ prezentowanego przez E. Macha. W trakcie jednak swego roz­ woju zarzucił to stanowisko i zajął w spraw ie przedm iotu spostrzeżenia postawę realistyczną. Pozytywizm w neopozyty- wizmie w yraża się także w tw ierdzeniu przyjm ow anym przez ten ostatni, że jedynym przedm iotem rzetelnej wiedzy są fak­ ty, przy czym wyrażenie „fakt fizyczny” niekiedy wielorako interpretow ano.

Em piryzm natom iast wyrażony jest w neopozytwizmie na­ stępującą form ułą: „wiedzę o rzeczywistości można zdobyć wyłącznie przez doświadczenie”. Nie znaczy to, że neopozyty­ wizm negował istnienie wiedzy apriorycznej. Wiedzę taką aprobowano, chociaż za G. W. Leibnitzem i D. Humem przyj­ mowano, iż niczego ona o rzeczywistości nie mówi. W tym przypadku najczęściej powoływano się na wypowiedź R. Car- napa jako argum ent: zdanie, „To a to jest niebieskie”, daje nam wiedzę o rzeczywistości, gdyż prawdziwość lub fałszy- wość tego zdania zależy od tego, jak się rzeczy napraw dę mają. Podobnie zdanie: „to a to jest niebieskie lub czerwone”, dostarcza nam wiedzy o rzeczywistości, bo jego prawdziwość zależy od tego, ja k się rzeczy napraw dę mają. Informację, ja ­ kiej każde z tych zdań dostarcza, zdobywa się wyłącznie na podstawie doświadczenia. Niezależnie od doświadczenia można natom iast stwierdzić: „to a to jest niebieskie lub nie jest nie­ bieskie”. Zdanie powyższe można stwierdzić nie powołując się na doświadczenie, ale też zdanie to niczego nam o rzeczywi­ stości nie mówi. Jakakolw iek byłaby bowiem barw a jakiegoś

(8)

przedm iotu, zdanie stwierdzające, że jest on niebieski lub że nie jest niebieski — będzie zawsze prawdziwe. Prawdziwość tego zdania będzie zachowana jakakolw iek byłaby rzeczywi­ stość, zatem zdanie to niczego o rzeczywistości nie głosi.8

Neopozytywizm, przyjm ując naczelną tezę empiryzmu, we­ dle której tylko w oparciu o doświadczenie można poznać rze­ czywistość, idzie nieco dalej i do powyższej tezy dołącza jesz­ cze twierdzenie, że przedm iotem poznania może być tylko to, co jest, względnie co może być dane w doświadczeniu. Gło­ sząc to wypowiada się w neopozytywizmie pewien pogląd na granice poznania a nie tylko na jego źródła. Z tego bowiem, że poznanie rzeczywistości musi opierać się na doświadczeniu, nie w ynika jeszcze, że przedm iotem poznania może być tylko to, co jest, lub może być dane w doświadczeniu, ani też nie wynika, że poznanie nie może dotyczyć czegoś, co nie jest dane w doświadczeniu. W ypowiadając tezę o granicach po­ znania neopozytywiści nie przeczą bynajm niej, że wychodząc od dośwaidczenia można na drodze rozumowania dojść do po­ znania czegoś, co w doświadczeniu nie jest i nie może być dane. O tej możliwości, ich zdaniem, zdają się świadczyć róż­ ne teorie fizykalne, które opierając się na doświadczeniu do­ chodzą do poznania fal elektrom agnetycznych, protonów, elek­ tronów itp. Otóż neopozytywizm nie odmawia tym teoriom fizykalnym wartości poznawczej. P rzyjem uje jednak, że tw ier­ dzenia, które w nich w ystępują i które mówią coś o jakimś świecie niedostępnym bezpośrednio spostrzeżeniu, z pozoru tylko mówią o czymś wykraczającym poza doświadczenie. Wedle neopozytywistów owe wypowiedzi są tylko skrótami, które po rozwinięciu ich treści dają się przełożyć na zdania głoszące coś o rzeczach tylko dostępnych doświadczeniu.9 Przyjm ując takie stanowisko neopozytywizm z czasem zarzu­ cił zasadniczą tezę pozytywizmu odnośnie granic poznania, 8 R. C arn ap : P h ysika lisch e Sprache als U niw ersalsprache d er W issen ­

schaft, „ E rk en n tn is”, II (1931) 433.

9 Por. K. A jdukiew icz: Z agadnienia i k ie ru n k i filo zo fii, K ra k ó w 1949, 97—98.

(9)

ograniczającą poznanie do przedmiotów dających się spostrzec. Z pozytywizmu zachowa tylko tezę em pirystyczną, przychyla­ jąc się do tezy em piryzm u umiarkowanego, wedle której wszel­ kie poznanie, o ile nie polega tylko na wyłuszczeniu znacze­ nia wyrażeń, a więc nie wyraża się w zdaniach analitycznych, winno się opierać na doświadczeniu. Neopozytywiści uważają, że wszelkie zdania syntetyczne, które nie dają się przez do­ świadczenie ani obalić ani potwierdzić, nie tylko są zdaniami bezpodstawnymi, tak jak uw ażają um iarkow ani empiryści, lecz idą jeszcze dalej i uznają takie zdania za pozbawione sensu. W yrażenie zaś „zdanie sensowne” według neopozyty- wistów znaczy tyle, co w yrażenie „zdanie spraw dzalne”. Sprawdzalność jest uważana za cechę, która stanowi o em ­ pirycznym charakterze wypowiedzi. Uzależnia się ją od sto­ sunku do doświadczenia, ściślej mówiąc do tzw. zdań sprawo­ zdawczych ,spostrzeżeniowych, których zadaniem jest opisy­ w anie tego, co jest nam dane w doświadczeniu bezpośrednim. W myśl tego określenia spraw dzalnym i nazywa się bądź zda­ nia sprawozdawcze, bądź też takie zdania, które są połączone pewnymi związkami logicznymi ze zdaniami sprawozdawczy­ mi. Oczywiście takie postawienie spraw y nasunęło w neopozy- tywizmie szereg kw estii interpretacyjnych, zwłaszcza gdy cho­ dzi o typy wypowiedzi, do których m ają należeć zdania spra­ wozdawcze, oraz co do rodzaju związku jaki ma zachodzić między zdaniami sprawozdawczymi a zdaniami spraw dzalny­ mi.10 Tak pojętem u empiryzmowi towarzyszy w neopozytwi- zmie stanowisko określone ogólnie redukcjonizmem.

Stopień zainteresow ania się w neopozytywizmie badaniam i logicznymi jest tak wysoki, iż w tym aspekcie neopozytywizm prezentuje się jako filozofia ligwistyczna. Inaczej mówiąc

neo-10 O pojęciu sensow ności m ów ią: R. C a rn a p w: Scheien p ro b lem in

der P hilosophie, B erlin 1928; Die alte u n d die neu e L ogik, „ E rk e n n t­

n is”, I (1930). Szczegółowo ty m zagadnieniem z a ją ł się S chlick w : Die

K a u salität in der g egenw ärtigen P h isik, „ N a tu rw issen sc h afte n ” , X IX

(1931), oraz w odczycie: G ibt es m ateria les A priori? w ygłoszonym na posiedzeniu T o w arzy stw a Filozoficznego w W iedniu w 1930 r.

(10)

pozytywizm charakteryzuje się filozofią, którą określać można także mianem filozofii lingwistycznej, i to tak w jej sform u­ łowaniu radykalnym jak też umiarkowanym. W pierwszym sformułowaniu głosi, że nie ma dla filozofii — jeśli chce być naukową — innych zagadnień ani innych zadań, ani innej drogi niż te, które jej wyznacza swoiste badanie języka. Filo­ zofia w tym ujęciu, ani nie opisuje, ani nie w yjaśnia świata, tylko rozważa język, w którym się mówi o świecie. W um iar­ kowanym zaś sform ułow aniu filozofia ligwistyczna nie ogra­ nicza przedm iotu filozofii do języka. Przyjm uje, że wszystkie, albo co najm niej większość zagadnień interesujących filozofię może być rozwiązana jedynie przy pomocy analizy języka. Pierw szy typ filzofii łigwistycznej reprezentują między inny­ mi L. W ittgenstein i R. Carnap, drugi — M. Schlick i K. Aj- dukiewicz. To, co zdaje się być wspólne dla obu typów filo­ zofii łigwistycznej, jest przeświadczenie, że język jest źródłem zagadnień filozoficznych pozornych lub nierostrzygalnych i że zadaniem filozofii jest to źródło zbadać, likw idując tym sa­ mym ową pozorną problem atykę.11

2. Neopozytwizm a m etafizyka

Mówi się niekiedy, że negatyw na postawa wobec m etafizy­ ki nie jest czymś specyficznym dla neopozytywizmu. Jej w y­ raźne ślady dają się odnaleźć w pismach autorów o orientacji em pirystycznej i nominalistycznej w starożytności oraz w śred­

niowieczu. Niewątpliwie spostrzeżenie to jest słuszne, lecz trzeba pamiętać, że w przypadku średniowiecza nie podejm u­ je się kry ty ki filozofii jako takiej, daje się jedynie zauważać negatyw ne ustosunkowanie się do określonych koncepcji wie­ dzy ludzkiej, uznaw anych wówczas za naukowe. Jak powszech­ nie wiadomo w tych czasach dominował pogląd, wedle któregc wiedza ludzka stanowi jeden organiczny system, określany

11 Por. I. D ąm bska: O narzędziach i przed m io ta ch poznania, W ar szaw a 1967, 110.

(11)

najczęściej nazwą „mądrość”. Nazwa ta obejmowała wówczas wszystko to, co dzisiaj określa się nazwami: nauka, filozofia, teologia. Uważano też, że wszelkie te dyscypliny, które dzi­ siaj określa się nazwą „nauka” są podporządkowane h ierar­ chicznie metafizyce, a w wielkiej syntezie m yśli chrześcijań­ skiej służą teologii. Taką koncepcję wiedzy ludzkiej zawdzię­ cza się Tomaszowi z Akwinu, a u jej podstaw zdaje się w y­ stępować przekonanie o pewnej izomorficzności między dzie­ dziną n atu ry i dziedziną nadnatury. To właśnie przekonanie pozwalało Tomaszowi z Akwinu dokonywać w yraźnej syntezy pomiędzy w iarą z jednej strony, a filozofią i nauką z d ru ­ giej. Przekonanie to wyrosło z przeświadczenia, że Bóg Stw ór­ ca jest ty m samym, co Bóg Objawienia, stąd wiedza powsta­ ła w w yniku badania dzieła stworzenia, nigdy nie może po­ zostawać w sprzeczności z wiarą.

K rytyczne ustosunkowanie się do tak po jętego modelu wie­ dzy naukowej w średniowieczu, zauważa się u tych filozo­ fów, którzy próbowali oddzielić filozofię od teologii oraz u tych, którzy naukę usiłowali upraw iać metodologicznie nie­ zależnie od filozofii. Pierw szy przypadek zauważa się w ośrod­ ku oksfordzkim, w którym np. Jan Duns Szkot mimo, że ogól­ nie naukę rozumie podobnie jak Tomasz z Akwinu, to jednak wyłącza teologię z zakresu ściśle rozumianego poznania n a­ ukowego. Teologia dla Dunsa Szkota nie jest scientia proprie

dicta, gdyż nie posiada n aturalnie oczywistych naczelnych

przesłanek, oraz dlatego, że nie wszystkie praw dy teologiczne dają się w niej udowodnić. Również W. Ockham odrzuca kon­ cepcję jednorodności wiedzy, zorientowanej przy tym teolo­ gicznie. Teologii nie uznaje za naukę przede w szystkim ze względu na jej źródła poznawcze. Przypadek drugi daje się natom iast zauważyć wszędzie tam, gdzie przy upraw ianiu określonej dyscypliny wprowadzało się doświadczenie w po­ staci eksperym entow ania, jak również metodę indukcyjną. W prowadzenie indukcji w ystępuje już w szkole w Chartres, oraz w szkole em pirystów oksfordzkich. W tym ostatnim śro­ dowisku mamy do czynienia również z w yraźnym stosowa­

(12)

niem eksperym entow ania, a naw et stosowaniem m atem atyki do rozwiązaywania zagadnień z zakresu nauki.

Sytuacja, jaka w ytw orzyła się w tej dziedzinie w średnio­ wieczu, upraw nia w ielu teoretyków i historyków nauki do twierdzenia, że zasadnicza rew izja perypatetyckiej koncepcji nauki i początek narodzin nauki nowoczesnej nastąpiły nie w czasach odrodzenia, ale właśnie już w średniowieczu. Jeśli nie przybrały one charakteru powszechnego, to tylko ze wzglę­ dów czysto zewnętrznych. Najczęściej zwraca się uwagę na niedostateczny dla potrzeb nauki rozwój m atem atyki oraz brak druku. Podkreśla się też, że między końcem średniowie­ cza a odrodzeniem trudno pod tym względem zauważyć istot­ ną różnicę.12

Postawa negatywna, w takiej formie, względem tradycyjnej metafizyki, a przede wszystkim względem jej sposobowi upra­ wiania, bardziej w yraźnie uzew nętrznia się w kulturze czasów nowożytnych. Szczególne role odegrali w tej spraw ie Fr. Ba­ con, T. Hobbes, G. Galileusz oraz J. Locke. Pierw szy w praw ­ dzie mocno tkw ił jeszcze w tradycji filozoficznej średniowie­ cza, to jednak poddał mocnej krytyce główne narzędzie lo­ giczne dotychczasowej nauki — sylogizm, oraz abstrakcję uogólniającą, prowadzącą bezpośrednio do uzyskania najogól­ niejszych twierdzeń. W miejsce abstrakcji zaproponował in­ dukcję i to nie typu enum eracyjnego lecz indukcję elim ina­ cyjną.13 W yrazem negatywnego nastaw ienia do współczesnej mu filozofii jest jego teoria złudzeń, czyli idoli. W szczegól­ ności teoria „idoli forii” i „idoli th eatrii”. Pierwsze złudzenia genetycznie wiążą się z mową ludzką, a polegają na tym, że w mowie posługujem y się wyrażeniami, którym nic w rzeczy­ wistości nie przysługuje, drugie zaś to hipostazy pojęć. Bacon dopatryw ał się hipostazowania w upraw ianiu filozofii nie tylko u takich myślicieli jak Arystoteles, czy współczesnych mu

12 P or. S. K am iń sk i: P ojęcie n a u k i i k la sy fik a c ja n a u k , L u b lin 1970. 78.

13 Por. S. K am iń sk i i M. A. K rąpiee: Z teorii i m etodologii m e ta fi­

(13)

scholastyków, lecz naw et u takich jak: J. K epler i G. Gali­ leusz.14 Gdy chodzi o T. Hobbesa odbiegł on od tradycyjnej koncepcji filozofii przede w szystkim poprzez to, że filozofię w upraw ianiu wzorował na ówczesnym meehanistycznym mo­ delu nauk przyrodniczych.15 W ypływający z tego mechanicyzm oraz sensualizm psychologiczny a równocześnie właściwy dla niego m aterializm spraw iały, że Hobbesa koncepcja filozofii zasadniczo odbiegała od tradycyjnej koncepcji wzorowanej na filozofii A rystotelesowej. U praw ianiu nauki bez odwoływania się do doświadczenia i m atem atyki, a więc m etodą właściwą zastanej filozofii, przeciw stawiał się także G. Galileusz. „Co powiesz o tych — pisał do J. K eplera — którzy mimo wielo­ krotnej propozycji nigdy nie chcieli p lanety lub księżyca obej­ rzeć przez teleskop”. W prawdzie Galileusz głosił, iż naukę należy oprzeć na doświadczeniu, to jednak nie tw ierdził przez to, że należy ją ograniczać do zestawiania faktów. Galileusz był zwolennikiem nauki empirycznej ,ale nigdy nie był sk raj­ nym em pirystą. Samo nagromadzenie doświadczeń nie stanowi jeszcze — w edług niego — nauki. Zebrane doświadczenie ma służyć do w yodrębnienia w nim pew nych danych, dających się opisać m atem atycznie. Taki sposób postępowania w upra- w ainiu nauki różni się od projektowanego przez Arystotelesa, głównie w końcowej fazie, która polega na tym, że empi­ ryczną treść w kłada się w m atem atyczną form ę posługując się modelami geom etrycznym i.16. Naki przyrodnicze w tym ujęciu dotyczą nie tylko n atu r i przyczyn rzeczy, lecz także ich określonych właściwości. Wiedza przestaje być tu pozna­ niem istoty rzeczy, z którego daje się wyd edukować wszystkie właściwości zjawisk, o jakiej mówiło się i jaką akceptowało się w ortodoksyjnej tradycji średniowiecza. Bardziej radykal­ nie, niż Galileusz, m atem atyczną koncepcję wiedzy naukowej

14 Por. Wł. T atark iew ic z: H istoria filo zo fii, t. II, 34; M. H em polińr sk i: B r y ty js k a filo zo fia analityczna, W arszaw a 1974, 28.

15 P o r. T. H obbes: E le m e n ty filo zo fii, tłu m . Cz. Z nam ierow ski, K ra ­ k ó w 1950, 20.

(14)

postulował R. Kartezjusz. Mając pełne zaufanie do rozumu uznał metodę m atem atyczną za niezawodną i uniw ersalną, a równocześnie praktycznie użyteczną. Skrytykow ał w spo­ sób nieprzeciętny teorię sylogizmu jako środka wiedzo tw ór­ czego, proponując zastąpienie jej specyficznie pojętą deduk­ cją. Zaproponował dedukcję opartą nie na relacjach czysto formalnych, ale na koniecznych związkach międzypojęcio- wych, ujm owanych w dłuższych lub krótszych łańcuchach intuicji intelektualnej.1,7 John Locke zaś przeciwstawił się sta­ rem u programowi filozofii przez zaprezentowanie tendencji empirycznych o zabarw ieniu genetycznym. W przeciwieństwie do tradycyjnej filozofii zainteresowania naukowe przenosi z dziedziny świata przyrody na człowieka. C entralnym bo­ wiem zadaniem filozofii staje się człowiek. Jedynym zaś źród­ łem wiedzy o świecie realnym jest doświadczenie. Jeżeli Fr. Bacon twierdził, że nie ma wiedzy prawdziwej bez doświad­ czenia, to J. Locke przyjm owałł, że wszelka wiedza, wszelkie sądy, tak błędne jak i prawdziwe, pow stają na drodze do­ świadczenia. Innej drogi nie ma. Doświadczenie pojm ował jed­ nak subiektywnie. Zdanie protokolarne typu: „czuję ciepło”, „widzę barw ę” były zdaniami w yrażającym i podstawowe fak­ ty, stanowiące punkty wyjścia w upraw ianiu naukowego po­ znania.18

Wiek XVIII przynosi pogłębienie k rytyki filozofii trad y cy j­ nej przede wszystkim w pismach G. Berkleya i D. H um e’a. Pierw szy — dążeniom empirycznym, typowym dla jego po­ przedników, nadał bardziej skrajną postać. Zaprzeczył bo­ wiem możliwości istnienia w umyśle pojęć abstrakcyjnych, a akceptował jedynie pojęcia konkretne. Poprzednicy Ber­ kleya przyjm owali, że wprawdzie nazwy ogólne niczego nie oznaczają, to jednak według nich w yrażają coś ogólnego, mia­

17 P or. E. M oraw iec: P rze d m io t a m etoda w filo zo fii K a rtezfu sza , W arszaw a 1970, 99—108.

18 Por. Jo h n Locke: R ozw ażania dotyczące ro zu m u ludzkiego, W ar­ szaw a 1955, K sięga III; por. ta k że M. G ordon: P oznanie praw om ocne

a w iedza o św iecie, W arszaw a 1966, 35—83.

(15)

nowicie pojęcia. B erkley natom iast nie akceptuje istnienia ani przedmiotów ogólnych, ani pojęć ogólnych; ogólne mogą być jedynie według niego nazwy w yrażające wyobrażenia, czyli przedstaw ienia konkretne. Ogólnie mówiąc Berkleya empiryzm przybrał cechy skrajnego sensualizmu, według którego jedy­ nym źródłem poznania świata zewnętrznego były zmysły. Je­ żeli dla poprzedników jego o empirycznej postawie, doświad­ czenie czegoś rozstrzygało o wiedzy o tym, czego się doświad­ cza, to dla B erkleya doświadczenie zmysłowe czegoś, rozstrzy­ gało o istnieniu tego czegoś. Ta skrajnie sensualistyczna po­ staw a wobec nauki nie oszczędziła także m atem atyki. M ate­ m atykę B arkley uważał za naukę, której przedm iotem są kon­ kretne form y geometryczne. Linie według Berkleya składają się z punktów i każda z nich ma ich określoną ilość, a dzie­ lenie w nieskończoność jest niemożliwe. Nie ma też wielkości mniejszych niż te, które są spostrzegane. Sensualizm Berkle­ ya został więc przez niego zinterpretow any subiektywistycz- nie.19 Taka koncepcja poznania nie mogła oczywiście mieścić w sobie poznania właściwego dla tradycyjnej filozofii. Gdy chodzi zaś o D .Hume’a uważa się go za tego, który ze wzglę­ du na swój stosunek do metafizyki najbliższy jest pozytywi­ zmowi logicznemu. Słynne bowiem jego ostatnie zdanie z „Ba­ dań dotyczących rozum u ludzkiego” stało się głównym ha­ słem i wskazówką dla neopozytywistów XX wieku. Oto one: „biorąc do ręki jakiś tom, trak tu jący np. o teologii albo szkol­ nej metafizyce zapytajm y, czy zawiera jakieś rozumowanie dotyczące wielkości lub liczby? Nie. Czy zawiera jakieś ro­ zumowanie oparte na doświadczeniu, a dotyczące faktów i ist­ nienia? Nie. A więc w ogień z nim, albowiem nie może za­ wierać nic prócz sofistyki i złudzeń” . Jest to tekst, który Hu­ me umieścił na końcu swoich analiz przeprowadzonych nad rozumem i jego możliwościami, a więc po przeprowadzeniu krytyki, w rezultacie której zostały tylko dwie dziedziny rze­ telnej wiedzy: m atem atyka i wiedza o faktach. W ten sposób

(16)

Hume przygotował stanowisko wykluczające nie tylko taką, lub inną m etafizykę jako naukę o rzeczywistości, nie tylko taki, lub inny sposób jej upraw iania, lecz stanowisko w yklu­ czające wszelką metafizykę, a zapoczątkował postawę ogra­ niczającą wiedzę do form alnej i czysto faktycznej, którą to postawę później zaczęto nazywać pozytywizmem·

Siedząc historię k ry ty k i filozofii metafizyki, takiej jak ą po­ zostawiła nam k u ltu ra grecka, a którą później kontynuow ała ku ltu ra chrześcijańska, zauważa się, że do czasów D. H um e’a krytyka ta dotyczyła zawsze pewnej koncepcji klasycznej fi­ lozofii i jej roli w różnych dziedzinach poznania ludzkiego. Nie obserwuje się takich przypadków, gdzie negowano by wszelką filozofię jako dziedzinę poznania rzeczywistości real­ nej. Takiej negacji dokonał właściwie dopiero D. Hume. Ze­ pchnął on klasyczną filozofię do rezultatów żywiołowego, w ła­ ściwego każdemu człowiekowi, naturalnego ekstrapolowania wyników własnego m yślenia poza zakres swego doświadcze­ nia. Uczynił tak dlatego, ponieważ kierując się postulatem pewności jako k ryterium poznania naukowego sądził, iż jest niemożliwą rzeczą, aby można było otrzym ać poznanie ogólne realne i zarazem konieczne.

Po tej linii ustosunkowali się do poznania filozoficznego pozytywiści łącznie z Comtem. Zwalczając filozofię rozumieli przez nią, nie taką lub inną filozoficzną teorię rzeczywistości, lecz po prostu zdania, które w przeciwieństwie do zdań em­ pirycznych, stanowiących opisy faktów ujętych poznawczo w obserwacji, dotyczą według nich rzeczywistości niedo­ stępnej ludzkiemu doświadczeniu. Układy takich zdań nazy­ wano krótko — metafizyką. W ten sposób rozumianej m eta­ fizyce zarzucano brak dostatecznej argum entacji, bezużytecz- ność a naw et szkodliwość z pun k tu widzenia ostatecznych ce­ lów nauki. Neopozytywiści natom iast reprezentują względem tak rozumianej m etafizyki bardziej radykalne stanowisko. Metafizyce zarzuca się już nie to, że jej tw ierdzenia są nie­ uzasadnione, ponieważ treści tych tw ierdzeń w ykraczają poza granice ludzkich zdolności poznawczych, nie zarzuca się też

(17)

metafizyce, żeby była jałow a i bez znaczenia dla p raktyki ży­ ciowej, lecz to, że wypowiedzi m etafizyki są po prostu po­ zbawione sensu, że wypowiedzi metafizyki w ogóle nie są zdaniami, jakkolw iek przypom inają je bardziej pod względem zew nętrznym .20 Neopozytywiści uw ażają je za takie bądź dla­ tego, że zaw ierają wyrazy, dla których w języku nie są usta­ lone k ry teria ich stosowania, bądź dlatego, że posługują się sensownymi term inam i w niewłaściwy sposób, staw iając np. w miejscu podmiotu wyraz, który ze względu na swą wartość składniową do roli podmiotu się nie nadaje. Przyjm ując zaś dwa niesprowadzające się do siebie kry teria rozstrzygalności sensowności wyrażeń: metodę aprioryczną dla zdań analitycz­ nych oraz m etodę em piryczną dla zdań empirycznych, syn­ tetycznych, uważali, iż m etafizyka nie znajduje się ani wśród nauk stosujących kry teria aprioryczne, ani też wśród nauk stosujących k ry teria empiryczne. M ając na uwadze właśnie te dwa kryteria, neopozytywiści dokonali takiej klasyfikacji zdań, wśród których nie było m iejsca dla zdań w ystępujących w tradycyjnej filozofii. W yróżnili oni zdania analityczne, czyli zdeterm inowane przez reguły języka, oraz zdania syntetycz­ ne, czyli niezdeterm inow ane przez reguły języka. Praw dzi­ wość pierwszych ustala się w/g nich w drodze analizy same­ go zdania jako tw oru językowego, natom iast praw dzi­ wość drugich zależy od faktów również poza językowych. Wśród zdań analitycznych wyróżniano zdania form alnie ana­ lityczne, o których prawdziwości rozstrzyga się wyłącznie na podstawie form y zdania, inaczej mówiąc, relacji wyrażonych tylko przy pomocy stałych logicznych, ten rodzaj zdań stano­ wią: tezy logiki form alnej i ich konkretyzacje, oraz zdania m aterialnie analityczne. W artość logiczną tych ostatnich roz­ strzyga się w drodze ustalania relacji między znaczeniami słów deskryptyw nych. Zdania zaś niezdeterm inow ane przez

“ P or. M. K okoszyóska: W spraw ie w a lk i z m e ta fizy k ą , „Przegl. F il.", 4W1938) 10—15; K. A jdukiew icz: O tzw . n eo p o zyty w izm ie, 14; J . K o ta rb iń sk a : E w olucja K ola W iedeńskiego, w : Logiczna teoria na­

(18)

reguły języka, czyli reguły syntaktyczne, mogą występować bądź jako spraw dzalne przy pomocy doświadczenia, czyli em­ pirycznie sprawdzalne, bądź jako zdania niezdeterm inowane przez reguły jakiegoś języka i zarazem zasadniczo niespraw ­ dzalne przez dane doświadczenia.21 Te ostatnie pozbawione są sensu i jako takie nie uchodzą w języku neopozytywizmu za zdania w sensie logicznym. Nie są bowiem ani prawdziwe ani fałszywe. Stąd też posuwając swoją krytykę dalej niż pozy­ tywiści, zdania niezdeterm inow ane przez reguły jakiegoś języ­ ka i zarazem niespraw dzalne przez dane doświadczenia nazy­ wali zdaniami pozornymi. M etafizyka, inaczej mówiąc filozo­ fia w tradycyjnym znaczeniu, składała się więc według nich ze zdań pozornych, tj. takich, które nic nie znaczą i niczego nie stwierdzają. Są więc w yrazem pewnych przeżyć filozofów, którzy je wygłaszali, w yrazem ich poczucia życiowego. Speł­ niają tę samą funkcję jak muzyka, jak liryczna poezja i jako takie, nie są w ogóle zdaniami. Ten ujem ny sąd o filozofii neopozytywiści przenosili również na takie dyscypliny filozo­ ficzne jak np· estetykę, etykę norm atyw ną.22 Stanowisko to charakterystyczne było dia neopozytywizmu przede wszyst­ kim w początkowej fazie jego rozwoju, tj. w fazie, w której uważano, iż zdanie zasadniczo nieweryfikowalne jest w yra­ żeniem pozbawionym sensu, albowiem sensem zdania jest metoda jego w eryfikacji. W późniejszej fazie rozwoju neopo­ zytywizmu uważano, iż zdaniom m etafizykalnym należy od­ mówić jedynie sensu opisowego, a tym samym charakteru zdań naukowych. W tej fazie rozwoju neopozytywizmu, jeśli wypowiedzi filozoficzne trak tu je się jako pozbawione sensu, to tylko w tym znaczeniu, że nie przysługuje im sens taki, jakim charakteryzują się zdania opisujące stany rzeczy. Mają

21 K lasy fik ację zdań p o d aje się tu za S. K am ińskim , por. jego art. pt. C zy m o żliw e są ogólne i ko n ieczn e tw ierd zen ia rzeczow e, w : Z te ­

orii i m etodologii m e ta fiz y k i, 297—298. P odobną k la sy fik a c ję zam iesz­

cza rów nież M. K okoszyńska w a rty k u le w yżej cytow anym .

22 P o r. R. C a rn a p : Ü b erw in d u n g d er M e ta p h y sik du rch A n a ly se der

(19)

one natom iast sens ze względu na zdania, które spełniają, po­ kazując czy odsłaniając przy tym to, co jest niewyrażalne opisem. Jest to koncepcja, która zrodziła się w neopozytywi- zmie pod wpływem W ittgensteina.23 Według niej zdania me- tafizykalne będąc pozbawione jedynie sensu opisowego nie są dyskwalifikowane jako tw ory zdaniowe.

3. Uwarunkowania krytyki m etafizyki

Dane zamieszczone w poprzednim paragrafie zdają się świadczyć, iż k ry ty k a filozofii w początkowych etapach swe­ go rozwoju dotyczyła przede w szystkim filozofii orientacji arystotelesowsko-tom istycznej, a ściślej mówiąc dotyczyła koncepcji nauki tej orientacji myślowej. Jej rozwój ostatecz­ nie jednak zakończył się zanegowaniem wszelkiej filozofii ro­ zumianej jako ogólnej teorii rzeczywistości, tak w jej nurcie realistycznym, jak i idealistycznym. Całkowita negacja tak pojętej filozofii zapoczątkowana została już od czasów D. Hu- m e’a, ale właściwy szczyt osiągnęła dopiero w pozytywizmie i neopozytywizmie. Neopozytywiści podejm ując najbardziej radykalną krytykę filozofii poddali bowiem analizie ze swego pun ktu widzenia, nie tylko określone tezy filozofii arystote­ lesowsko-tomistycznej, lecz także tezy filozofii Hegla, Scho­ penhauera, a ze współczesnych filozofów tezy filozofii Hei­ deggera.24 Zajęli więc stanowisko opozycyjne względem w szystkich współczesnych kierunków filozoficznych ostro je k rytykując i broniąc odpowiednio rozumianego empiryzmu. Zagadnienia zaś należące do tak pojętej filozofii, co zresztą już zaznaczono, określali nazwą „m etafizyka”.

U podstaw wyżej opisanej neopozytywistycznej kry ty k i da­ je się jednak zauważyć pewne uprzednio przyjęte rozstrzy­ gnięcia, nie wolne zresztą od założeń o charakterze filozoficz­ nym i to filozofii w klasycznym tego słowa znaczeniu· Jed ­

гз P or. I. D ąm bska, dz. cyt., 121.

24 P or. R. C arn ap , dz. cyt., 220; zob. ta k że K. A jdukiew icz, dz. cyt., 16.

(20)

nym z takich w łaśnie rozstrzygnięć jest koncepcja sensowno­ ści w yrażeń językowych oraz wiążąca się z nią w pewnym stopniu teza o zasadniczej niesprowadzalności tw ierdzeń ana­ litycznych do syntetycznych. W iara neopozytywistów w ja ­ kieś zasadnicze rozszczepienie między prawdami, które są ana­ lityczne a praw dam i, które są syntetyczne przejęta została przez nich z tradycji filozoficznej. Dualizm taki w pewnej ograniczonej formie i mało w ykorzystany dla refleksji nad poznaniem naukow ym daje się bowiem zauważyć już u G W. Leibniza. W formie bardziej w ykorzystanej dla konstruk­ cji nowej teorii nauki w ystępuje on u D. H um e’a. Leibniz mówił o praw dach rozum u vérité de raison i o prawdach o faktach vérité de fait. Praw dy rozumu Leibniz pojmował jako zasady ogólne. Oto tekst, który najbardziej w yraźnie charakteryzuje praw dy rozumu z punktu widzenia ich funk­ cji, jaką pełnią w poznaniu ludzkim: „Są. one tam (w myśli) tak konieczne, jak m uskuły i ścięgna do chodzenia, mimo że 0 nich się nie myśli. Umysł opiera się na tych zasadach co chwila, ale nie tak łatwo dochodzi do rozeznania się w nich 1 wyraźnego oraz oddzielnego przedstawienia ich sobie”. Na tych praw idłach opieramy się tak, jak na większych przesłan­ kach w rozumowaniach entymematycznych. Praw dy o fak­ tach natom iast to te, które zdobywa się na podstawie spo­ strzeżeń zmysłowych.25

Gdy chodzi zaś o D. H um e’a, ten dokonał rozróżnienia przedmiotów poznania na stosunki między ideami oraz na sto­ sunki między faktami· Znaczy to, że wszystkie przedm ioty ro­ zumu lub badania ludzkiego według H um e’a można podzielić na dwa rodzaje, tj. na relacje między ideami oraz relacje między faktam i. Pierwszego rodzaju stosunki stanow ią przed­ miot geometrii i artym etyki. Wypowiada się o nich tw ierdze­ nia o charakterze koniecznościowym, akceptacja zaś ich do­ konuje się, bądź w drodze oczywistości, bądź uzasadniania. S5 Por. G. W. Leibniz, N ow e rozw ażania dotyczące ro zu m u ludzkiego, W arszaw a 1955, t. I, 63—164.

(21)

Odkrycie tych relacji wiąże się, zdaniem Н шпе’а, z samą myślą, bez odwoływania się do doświadczenia, tj. niezależnie od poznania jakichkolw iek przedmiotów we wszechświecie. Twierdzenia zaś o relacjach między faktam i m ają charakter niekonieczny, ale w zamian za to realny. Rozum nasz bez po­ mocy doświadczenia nie może nic wnosić o rzeczywistym ist­ nieniu i o faktach. Relacje między faktam i jako drugi z wy­ mienionych przedmiotów rozum u ludzkiego, nie posiadają tej samej pewności, co relacje o ideach, stąd i przekonania o ich zachodzeniu różnią się co do istoty swej od przekonań, któ­ rych przedm iotem są relacje między ideami. Wykluczona jest też możliwość, aby wiedza o rzeczywistości mogła być ko­ nieczna i zarazem ogólna.26

Akceptacje takich stanowisk nie są wolne od pewnych za­ łożeń filozoficznych. Tak w przypadku Leibniza, jak i Hu- m e’a daje się zauważyć pewne uprzednio przyjęte założenia dotyczące, bądź poznania, bądź rzeczywistości. W przypadku Leibniza stanowisko jego, co do możliwości uzyskania zdań realnych i zarazem koniecznych, dyktow ane jest specyficzną koncepcją św iata realnego. Dualizm głoszony przez niego łą­ czy się bowiem z określonym modelem samej rzeczywistości. Świat według Leibniza stanowi sjste m prawidłowo powiąza­ nych rzeczy· Relacje między przedm iotam i układają się w sy­ stem wielorako powiązanych prawidłowości, które sprawiają, że stanowi on organiczną całość Tym zaś co spaja rzeczy­ wistość zew nętrzną i zarazem rządzi naszym myśleniem o niej, jest zasada racji. Zasada ta stanowi podstawowe prawo przy­ rody, jak również podstawowe prawo myślenia o przyrodzie. Jako zasada ontologiczna sformułowana jest następująco:

nihil poni debet in corporibus, cuius causa reddi non possit e x prim is eorum constitutivis.27 Pojęcie zaś prawidłowości in­

te rp retu je „mocno” tzn. zakłada bezw yjątkow y jej charakter. 2,1 Por. Wł. T atark iew ic z, dz. cyt., 155; por. ta k ż e D. H um e: B adania dotyczące ro zu m u ludzkiego, K ra k ó w 1947, 46, 51 i 47.

27 Por. E. v. A ster: G eschichte der n eu e re n E rke n tn isth eo rie, von

(22)

Wyklucza możliwość zajścia jakiegokolwiek fak tu bez racji — przyczyny, zachodzenie zdarzeń niezdeterm inow ane przez ja ­ kąś prawidłowość, działanie samej prawidłowości danej, dla której nie można by znaleźć żadnej racji w postaci innej sze- szej lub głębszej prawidłowości. Taki stan rzeczy pozwala na to, aby uznać Leibniza za determ inistę w sensie determ ini- zmu radykalnego.

Zarysowana powyżej koncepcja stru k tu ry świata realnego, jak również jego stosunku do porządku poznawczego niew ąt­ pliwie sprzyja do uznania możliwości uzyskania poznania re­ alnego i zarazem koniecznego. Relację porządku poznawczego do realnego najbardziej dobitnie odzwierciedla następujące jego stwierdzenie: „Skoro sam Bóg jako najdoskonalszy dzia­ ła w sposób zgodny z naturą, tj. zgodny z rozumem i porząd­ kiem, przeto stwierdzić należy, że w samych rzeczach umie­ ścił On zasady zmiany, na mocy których to, co późniejsze, daje się wywnioskować z tego, co wcześniejsze”.28 Niemniej możliwości takiej nie akcentuje. Czyni tak dlatego, ponieważ jego zdaniem, świat realny posiada taką struk tu rę, że fakty składające się na niego są powiązane między sobą, można by powiedzieć wielostronnie i wielorako. Nadto związki te zależą od nieskończonej ilości warunków. Pojęcie pełne jakiejś rze­ czy winno zawierać nie tylko składające się na tę rzecz ce­ chy, lecz także wiążące ją z całym światem związki koniecz­ ne. Pojęcie takie zakłada przeto wiedzę o całym systemie pra­ widłowości świata- Pojąć praw dę o fakcie, jako konieczną zda­ niem Leibniza, można jedynie w jej koniecznym związku ze wszystkimi innym i praw dam i o faktach. Do definicji każdego przedm iotu realnego dochodzi cecha tworząca całość jego sto­ sunków do wszystkich pozostałych rzeczywistych przedm io­ tów. Takie pojęcie zaś jest nieosiągalne dla um ysłu człowie­ ka.29 Osiągalne jest natom iast jedynie dla Boga. Dlatego też 28 Por. W. G. L eibniz; P hilosophische S c h rifte n , ausg. ovn G erh ard t, V Bd. II., B erlin 1875, 335.

29 Słusznie zauw aża I. D ąm bska, że niem ożność, o k tó re j m ow a, jest niem ożnością re la ty w n ą . J e s t to niem ożność naszego ograniczonego

(23)

cza-wiedza o rzeczywistości, o ile by uzyskana była na drodze dedukcji, nie może pretendować do wiedzy koniecznej.

Nieco inaczej zdaje się wyglądać omawiana spraw a w filo­ zofii D. H um e’a. Tym, co w sposób najbardziej zasadniczy przyczyniło się do niemożności uzyskania zdań koniecznych o świecie realnym , to przede wszystkim jego koncepcja do­ świadczenia i związana z nią koncepcja znaczenia w yrażeń językowych. Jak powszechnie wiadomo nazwa „doświadcze­ nie” w filozofii D. H um e’a oznacza czynność bezpośredniego poznania zmysłowego. Hume skrytykow ał pojęcie doświad­ czenia, wykraczające poza stwierdzenia faktów. Stawiając py­ tanie: co doświadczenie zawiera poza stw ierdzeniem faktów?, w odpowiedzi na nie zawarł całą swoją oryginalność i głębo­ kość teorii. Tak jak inni empiryści w doświadczeniu widzieli rozwiązanie wszelkich zagadnień, Hume w doświadczeniu do­ strzegł problem w ym agający rozwiązania. Zdaniem H um e’a w ykraczanie poza doświadczenie w ystępuje w tedy, gdy na podstawie faktu stwierdzonego w nioskuje się coś, o czymś in­ nym nie stwierdzonym· Zdanie tego rodzaju można wówczas uznać za konieczne, gdybyśmy dostrzegli zachodzenie między faktam i związków niezawodnych. Zasadą takiej niezawodno­ ści tw ierdzeń o faktach mógłby być np. determ inizm przyro­ dy, przynajm niej w tej formie, w jakiej uznawał go Leibniz. Ale Hume takiego determ inizm u nie uznawał. Twierdził bo­ wiem, iż nie ma żadnej sprzeczności w przypuszczeniu, że bieg n atu ry może ulec zmianie i że jakiś przedm iot poznania podobny do tych, które znam y z doświadczenia pociągnie za sobą inne, albo naw et w prost przeciwne skutki.30 W yraźnie skrytykow ał pojęcie związku przyczynowego, jako tego, do którego najczęściej nauki przyrodnicze odwoływały się w ro­

sow ością rozum u, a w yw odzi się ona z infinity sty czn eg o c h a ra k te ru przedm iotów , k tó re um ysł analizu je, i k tó re ek sp lik u je w zdaniach, por. dz. cyt., 171; por. ta k że M. G ordon, dz. cyt., 77—79.

30 P o r. D. H um e: Badania..., 36 i 39; tego sam ego au to ra : T ra k ta t o n a tu rze lu d zk ie j, W arszaw a 1963, t. I, 178 i t. II, 488.

(24)

zumowaniach dotyczących faktów. Doświadczenie bowiem, 0 których była mowa wyżej, inform uje jedynie o stałym na­ stępstw ie faktów, a nie poucza, że jeden fak t w ynika z d ru ­ giego.31 Gdy zaś bliżej przypatrzym y się temu, co Hume ro­ zumie przez fakt, który jest przedm iotem doświadczenia zmy­ słowego, ujaw nia się w sposób w ystarczająco w yraźny jego metafizyka. W rozdziale IV T raktatu Hume stwierdza, że „każdy przedm iot dany świadomości musi z konieczności być rzeczą istniejącą”. Świadomości dane są jak się okazuje, je­ dynie treści samej tej świadomości, w ostatecznym rozra­ chunku, treści wrażeń. „Umysłowi nie jest nigdy realnie da­ na rzecz inna poza jego percepcjam i .impresjami, czyli idea­ mi. Skoro zaś nic nie jest dane umysłowi, prócz percepcji 1 skoro wszystkie idee pochodzą z czegoś, co poprzednio było dane bezpośrednio umysłowi, to stąd zdaje się wynikać, że nie jest dla nas możliwe to, iżbyśmy przedstawiali sobie lub tworzyli ideę jakiejś rzeczy, swoiście różnej od idei i im pre­ sji.32 Wszelka rzecz — powie Hume — która się zjawia przed umysłem nie jest niczym innym, niż percepcją.” Jest ona pierw otna i zależna od umysłu, gdy tymczasem człowiek prze­ ciętny miesza percepcję i rzeczy, przypisuje odrębne i ciągłe istnienie, sam ym rzeczom, które czuje lub widzi.33 W wyniku tak w yraźnych sformułowań przypisuje się Hummowi pogląd na istnienie rzeczy ten sam, co Berkleyowi. Taka sama kon­ cepcja przedm iotu doświadczenia, nie pozostała bez wpływu na jego koncepcję znaczenia w yrażeń językowych.

Dla H um e’a znaczeniem nazwy jest idea. Idee zaś genetycz­ nie wywodzą się od impresji. „Wszystkie nasze idee są tylko kopiami naszych im presji, czyli innym i słowy, niepodobna

31 „W szelkie zjaw isk a p rz e d sta w ia ją się jako zu p ełn ie luźne i od­ dzielne. Jed n o zjaw isko n a s tę p u je po d rugim , ale nie m ożem y nigdy zauw ażyć m iędzy nim i jakiegoś w ęzła. W ydają się połączone lecz nigdy zw iązane”, zob. D. H um e: Badania..., 71—72.

32 Por. D. H um e: T raktat..., t. I, 94—96, zob. także: B adania..., SI. 33 P or. D. H um e: Badania..., 257.

(25)

nam pomyśleć żadnej rzeczy, której nie czulibyśmy poprzed­ nio zmysłami. Idee złożone jesteśm y w stanie dobrze poznać za pomocą określenia, które jest po prostu wyliczeniem wcho­ dzących w ich skład idei prostych. Gdy zaś posunąwszy okre­ ślenie aż do najprostszych idei, napotykam y przecież jeszcze pew ną dwuznaczność... jakim że sposobem możemy rzucić na owe idee dosyć światła i uczynić je dla oka ducha zupełnie dokładnymi i ścisłymi. Otóż trzeba wskazać im presje, czyli pierw otne stany duchowe, których kopiami są idee”.34

Przy takiej koncepcji znaczenia wszystkie term iny, które się wiążą z ideami, dającymi się ostatecznie sprowadzić do im presji, z których się wywodzą, należy uznać za pozbawione znaczenia, a inaczej mówiąc, należy je uważać za pozbawione sensu.35 Jeżeli więc zdania tradycyjnej metafizyki, czy mó­ wiąc szerzej filozofii nie m iały według H um e’a sensu, to w ła­ śnie dlatego, że zdaniom tym nie odpowiadały żadne idee da­ jące się sprowadzić do tego, co Hume określał term inem „im­ p resja”. K rytyka m etafizyki u H um e’a nie jest więc wolna od uprzednio zaakceptowanych rozstrzygnięć metafizycznych, nie pozostających bez w pływ u na rozstrzygnięcia z zakresu se­ miotyki. Wiąże się w yraźnie z teorią znaczenia w yrażeń ję­ zykowych.

Gdy chodzi o neopozytywistów, przy dokonaniu pewnej ge- neralizacji, tj· uwzględniając tu jedynie pew ną wspólną dla wszystkich tendencję, która mimo pewnej ewolucji oraz zmian ich pomysłów i koncepcji pozostała ta sama, na krytyce filo­ zofii tradycyjnej, czyli m etafizyki zasadniczo zaważyła, co zresztą już wyżej zaznaczono, koncepcja sensowności w yrażeń językowych, z którą wiąże się teza o odrębności zdań anali­ tycznych i syntetycznych, jak również teza redukcjonalizm u głosząca, że każde zdanie sensowne jest równoważne pewnej logicznej konstrukcji z term inów odnoszących się do bezpo­

34 P or. tam że, 61 i 76 i 16.

(26)

średniego doświadczenia. Zresztą o tym , ja k dalece sposób ro­ zumienia sensowności w yrażeń językowych w neopozytywi- zmie wyznacza k ry tkę filozofii tradycyjnej, świadczyć mogą same wysuwane pod jej adresem przez neopozy ty wistów za­ rzuty. Wyrażeniom językowym tej dziedziny poznania, tak złożonym jak i prostym , zarzucano najczęściej, że są w yra­ żeniami w ogóle bezsensownymi lub pozbawionymi określo­ nego sensu. Co więcej, radykalizm w pojm owaniu sensowno­ ści w yrażeń językowych w neopozyty wizmie dyktow any był celem w alki z filozofią tradycyjną. W łaśnie pojęcie znacze­ nia dla neopozytywistów jest tym, które dzieli św iat myśli ludzkiej na dwie wielkie przeciwstawne sobie grupy: pozna­ nie naukowe i metafizyczne. Poszukując odpowiedzi na py­ tanie, co jest poznaniem wartościowym a co nim nie jest, neopozytywiści znajdują klucz dla tego problem u właśnie w koncepcji sensowności w yrażeń językowych.36 Koncepcja ta nie jest jednak wolna od pewnych filozoficznych rozstrzy­ gnięć. Podobnie zresztą, jak w przypadku koncepcji sensow­ ności w yrażeń językowych u D. H um e’a, neopozytywistyczna koncepcja sensowności zakłada swoistą filozofię. Można na­ w et powiedzieć, iż sama ona jest filozoficznym założeniem. Sensowność w yrażeń językowych, prostych lub w ystępują­ cych w postaci zdań była przedm iotem badań wielu filozo­ fów, niekoniecznie podzielających poglądy teorio-naukowe neopozyty wistów. Wszyscy oni zmierzali przede wszystkim do określenia ścisłego kry terium sensowności, inaczej mówiąc do wymienienia warunków, które muszą być spełnione, aby ja ­ kieś wyrażenie językowe o charakterze prostym lub złożo­ nym danego języka miało sens. Przez długi czas uznawano pogląd, że tylko te wyrażenia językowe mogą pretendować do w yrażeń sensownych, którym można przypisać wartość lo­ giczną. Co nie może być prawdziwe, ani fałszywe, nie ma po prostu żadnego znaczenia. Z czasem jednak odstąpiono od te­

(27)

go warunku·37 Właśnie neopozytywiści sensowność wypowie­ dzi o charakterze zdania pojmowali w dwojaki sposób: raz jako zachodzenie stanu rzeczy, którem u zdanie jest przypo­ rządkowane, często naw et w yrażenia „sens zdania” używali na oznaczenie samego stanu rzeczy przyporządkowanego zda­ niu, chociaż w ten sposób w yrazu „sens” nie definiowali, d ru ­ gi raz jako metodę w eryfikacji tego zdania. Powszechnie przyjęło się wśród neopozytywistów to drugie określenie. Sen­ sowne mogą być jedynie wyrażenia weryfikowalne. Według R. Carnapa, czy M. Schlicka w yrażenia nieweryfikowalne nie m ają sensu, należą do zdań o charakterze pozornym. W eryfi- kalność zdania je st więc według nich kryterium jego sensow­ ności. Zdanie ma sens tylko wówczas, gdy jest sprawdzalne, gdy można stwierdzić, czy i kiedy jest ono prawdziwe lub fałszywe.38 W związku z takim postawieniem spraw y powstał problem: kiedy w yrażenie jest sprawdzalne, tj. kiedy ma ono sens. Odpowiadając na ten problem neopozytwiści przyjm o­ wali dw ojaką możliwość jego rozwiązania. Pierwszą stanowi rozwiązanie głoszące, że zdanie jest spraw dzalne, jeśli w y­ mienić można w arunki, w których ujaw nia się ono jako prawdziwe lub fałszywe, tj. jako zgodne lub niezgodne z przy­ porządkowanym mu stanem rzeczy. Drugą stanowi teza gło­ sząca, że zdanie jest wówczas sprawdzalne, gdy znana jest metoda wykazania, że jest prawdziwe lub fałszywe i gdy ist­ nieje taka sytuacja, że metodę tę można w każdej chwili sto­ sować· Neopozytywiści zasadniczo posługują się tym drugim znaczeniem w yrazu „spraw dzalny” i właśnie z nim utożsa­ m iają pojęcie sensowności.

Mówiąc o metodzie w eryfikacji, jako k ry teriu m sensowno­ 37 Po k ry ty ce, ja k ie j doznała te o ria d esk ry p c ji R ussella w a ru n e k ten, nie je st ta k pow szechnie uznaw any. Zob. M. H em poliński, dz. cyt., 23. W yżej w ym ieniony p o d aje cztery sposoby rozum ienia w ypow iedzi:

„zdanie m a sens e m p ir y c zn y ”.

38 P or. M. S chlick, E rleben, E rke n n en , M eta p h y sik , „K a n t—S tu d ie n ”, X X X I (1929) 146. R. C a rn a p : Die alte u n d die neu e L o g ik, „E rk en n t­ n is”, I (1930) 23.

(28)

ści zdań, trzeba podkreślić, że nie chodzi tu o tzw. techniczną możliwość w eryfikacji, dającą się sprowadzić do możliwości lub niemożliwości w ykonania pewnych doświadczeń, czy ja ­ kichś innych zabiegów poznawczych. Neopozytywiści m ają na myśli logiczną możliwość w eryfikacji. Możliwość techniczna w eryfikacji jest względna, zrelatywizowana jest bowiem w za­ sadzie do stanu rozwoju metod poznawczych w naukach przy­ rodniczych, np. eksperym entu, czy też innych metod badania. Jest więc czymś zm iennym i niestałym . Natom iast w eryfiko­ walność logiczna jest czymś stałym, niezmiennym, zrelatyw i­ zowanym jedynie do języka. To, że o logiczną w eryfikow al- ność chodzi świadczyć może następująca wypowiedź Schlicka: „Weryfikowalność, która je st niezbędnym i w ystarczającym w arunkiem znaczenia, jest możliwością porządku logicznego; powstaje on w w yniku skonstruowania zdania zgodnie z re­ gułami określającym i sposób występowania poszczególnych wyrazów tego zdania. Jedyny przypadek, w którym w eryfi­ kacja jest niemożliwa (logicznie), to sytuacja, gdy uczyni się ją niemożliwą na skutek nieustanowienia reguł w eryfikacji”39. Jak można wnosić na podstawie treści powyższego tekstu, lo­ giczna możliwość w eryfikacji jakiegoś zdania ostatecznie zasa­ dza się na zachodzeniu odpowiedniej jego stru k tu ry . Znaczy to, że aby można było zweryfikować jakieś zdanie, czyli poka­ zać jego prawdziwość, czy fałszywość, zdanie to musi spełniać pewne w arunki, w yrażające się w jego stru k tu rze logicznej. Wypowiedź np. „W arszawa jest do śmiania się” jest niew ery- fikowalna, ponieważ budowa jej jest taka, że nie zawiera w sobie w arunków w eryfikacji. W eryfikowalność jest więc w tej koncepcji zależna od stru k tu ry zdania weryfikowanego, jest więc funkcją stru k tu ry zdania.

Neopozytywiści sprowadzając sens zdania do jego w eryfi- kowalności, ściślej mówiąc do metod pozwalających rozstrzy­ gać o ich prawdziwości, dokonali wyróżnienia dwu metod we­ ryfikacji: m etody apriorycznej i metody empirycznej. Akcep­ ,9 T ek st zaczerp n ięty z cy to w an ej w yżej p rac y H. B uczyńskiej, 72.

(29)

tacja tych metod, jako jedynych możliwych metod w eryfika­ cji, uzasadnia w konsekwencji akceptację podziału zdań na takie, których prawdziwość gw arantow ana jest samą ich stru k ­ turą, są to w yrażenia identycznościowe, analityczne oraz na takie, których prawdziwość gw arantow ana jest ich konfron­ tacją z doświadczeniem, są to zdania empiryczne. W eryfikacja pierwszych jest uzależniona od faktów pozaempirycznych, stąd nie mogą być ani potwierdzone ani obalane na drodze konfrontacji z doświadczeniem, są zatem prawdziwe lub fał­ szywe na mocy konw encji językowych. W eryfikacja zaś d ru ­ gich jest zależna również od faktów pozajęzykowych i reali­ zuje się w drodze ich konfrontacji z doświadczeniem.

Teza o związku między znaczeniem 40 zdania a sposobem jego w eryfikacji, prow adzi konsekw entnie do stanowiska, według którego jedynie zdaniom em pirycznym w wyżej zaznaczonym sensie przysługuje wartościowa wiedza o świecie. Jedynie zda­ nia w eryfikow alne em piryczne są w ogóle zdaniami o świe­ cie, gdyż są one zarazem wyrażeniam i sensownymi. Pozostałe inne wyrażenia, uchodzące za opisujące rzeczywistość, m ają charakter zdań pozornych i właśnie one nazywane są zdania­ mi m etafizykalnym i. Stanowisko to jest konsekw encją z je d ­ nej strony koncepcji znaczenia, z drugiej zaś koncepcji stosun­ k u zdań analitycznych do świata realnego, zgodnie z którą w zdaniach analitycznych niczego nie stw ierdza się o rzeczy­ wistości. Zdania m etafizykalne uważane są jako pozbawione sensu, gdyż nie są empirycznie weryfikowalne. Niemożność dokonania em pirycznej w eryfikacji zdań m etafizykalnych osta­

tecznie rozstrzyga o ich pozornym charakterze, jako zdań p re­ tendujących do opisu świata. Stąd też, aby lepiej zrozumieć zarzut staw iany względem zdań m etafizykalnych, należy le­ piej przypatrzeć się neopozytywistycznem u sposobowi pojm o­ wania pojęcia em pirycznej w eryfikacji.

40 Por. K. A jdukiew icz: O tzw . n eo p o zytw izm ie , 16, por. ta k ż e S. K a ­ m iń sk i: C zy m o żliw e są ogólne i ko n ieczn e tw ierd zen ia rzeczow e?, 297—298.

(30)

W języku neopozytywistycznym, zgodnie zresztą z przyję­ tą tam teorią znaczenia, sprawdzić jakieś zdanie empiryczne na drodze doświadczenia znaczy tyle, co połączyć go określo­ nym stosunkiem logicznym z doświadczeniem opisanym w tzw. zdaniach sprawozdawczych. Przy takim określeniu w ery­ fikacji dwie spraw y zdają się występować jako istotne dla omawianego zagadnienia, tj- uzasadnienia wykluczenia tych zdań z zakresu zdań sensownych, mianowicie: samo pojęcie doświadczenia oraz ch arakter stosunku logicznego, w ystępu­ jącego między wypowiedzią sprawdzaną a sprawdzającą. W pierwszym przypadku chodziłoby o zdanie sobie spraw y, ja­ kiego rodzaju wypowiedzi należy zaliczyć do klasy zdań spra­ wozdawczych, w przypadku natom iast drugim, należałoby bli­ żej opisać w eryfikację jako stosunek logiczny.

Pierw otnie przez w yrażenie „zdanie sprawozdawcze” w ne- opozytywizmie rozumiano takie zdania, które bez jakiejkol­ wiek zmiany lub dodatku wypowiadają fakty. O pisują to, co jest dane podmiotowi poznającem u bezpośrednio w doświad­ czeniu. Ze względu na rolę w nauce nazyw a się je zdaniami podstawowymi, elem entarnym i, stanowiącymi trw ały funda­ m ent wiedzy naukowej. Im też całe nasze poznanie zawdzię­ cza wszystko, co ma znaczenie. 41 G w arancją ch arak teru em­ pirycznego zdań sprawozdawczych jest ich bezpośredni sto­ sunek do doświadczenia. W najprostszy i możliwie n ajw ier­ niejszy sposób m ają one zdawać sprawę z tego, co jest dane podmiotowi poznającemu, muszą być wolne od wszelkich do­ mysłów interpretacyjnych, od wszelkich uzupełnień, w y kra­ czających poza dane doświadczenia. Właśnie wedle pierw ot­ nej koncepcji, w arunki takie spełniają wyłącznie zdania in- trospekcyjne, tj. takie, które stw ierdzają występowanie takich czy innych treści świadomości. Takie stanowisko nie jest wol­ ne od psychologizmu a naw et subiektywistycznego idealizmu w stylu idealizmu Berkleya. Psychologizm tych zdań polegał

41 R. C a rn a p om aw ia to za gadnienie w: Der L ogische A u fb a u der

W elt, a M. S chlick w : P o sitiw ism u s u n d realism us, „ E rk e n n tn is” , III

(1932/33).

(31)

na tym, że jako ostateczny, podstawowy elem ent wiedzy re­ alnej przyjm owano zdania opisujące subiektyw ne wrażenie psychiczne.

W prowadzenie takiej koncepcji zdań sprawozdawczych, kon­ sekw entnie prowadziło do oparcia całego system u wiedzy na doświadczeniu indyw idualnym , subiektywnym , pozbawionym intersubiektyw nego charakteru. A by tem u zapobiec wysunięto postulat intersubiektyw nej sprawdzalności tych zdań· Jego re­ alizacja miała za zadanie dokonać pewnej likwidacji psycholo- gizmu. Ta w łaśnie tendencja dała początek do powstania fizy- kalistycznej koncepcji poznania naukowego. Tezę fizykalizmu sformułowano następująco: „każde zdanie naukowe daje się przetłum aczyć na język fizyki tj., inaczej mówiąc każde zdanie naukowe jest równoznaczne z pew nym i zdaniami fizykalny­ mi. 42 Jest to teza głoszona przez Carnapa, k tó ry język fizykal­ ny uważa za język uniw ersalny i intersubiektyw ny. Intersu- biektyw ny charakter tego języka wywodzi się stąd, że ujm uje on relacje czasoprzestrzenne oraz, że charakteryzuje go spro- wadzalność wszelkich jakości do ilości. „Od nauki — mówi Car­ nap — wymaga się słusznie, aby miała znaczenie nie tylko su­ biektywne, lecz by m iała sens i ważność dla rozm aitych pod­ miotów, które w niej uczestniczą. Nauka jest systemem zdań intersubiektyw nie ważnych. Jeśli słuszne jest nasze ujęcie, że język fizykalny je st jedynym językiem intersubiektyw nym , to w ynika stąd, że język fizykalny jest językiem n auki”. Zdania więc sprawozdawcze, w yrażające tw ierdzenia psychologiczne, według C arnapa m ają znaczyć to samo, co zdania fizykalne, będące opisami zachowania się fizycznego osobników doznają­ cych. Np. zdanie: „X jest rozgniewany”, znaczy tyle co zdanie: „X zachowuje się tak a tak”, tzn. ściąga brwi, zaciska pięści, mówi podniesionym głosem .43 W zajemna przekładalność tych zdań miała dawać syntezę indywidualności przeżycia bezpośred­

4* P or. R. C a rn a p ; Die philosophische S prache als U m w ersal-sprache

d er W isse n sch a it, „ E rk e n n tn is” , II (1932) 438 i 458. Por. ta k ż e O tto

N eu rath : P ro to ko llsa tze, „ E rk e n n tn is”, I II (1932/33).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wydaje mi się jednak, że podkreślenie tej różnicy może być jednak o tyle istotne, że pozwoli ukazać Kanta jako filozofa, który w swej krytyce rozumu jest minimalistą, o

Począwszy od zdrowe- go, świadomego stylu życia i profilaktyki, czyli nie- zmiernie ważnej edukacji na temat tego, jak mamy się ustrzec przed chorobami, poprzez kolejny ważny

nieszczęśliwą minę, że obelgi więzną mi w gardle. I im dłużej doktor Dusseldorf milczy ze swoją zmartwioną miną, tym bardziej ja czuję się

Jezusa wraz z jego zmartwychwstaniem staje się Dobrą Nowiną, jaką odtąd Jego uczniowie będą głosić całemu światu.. Zapoznaj się z opisem męki Jezusa.

Oczywiście jest, jak głosi (a); dodam — co Profesor Grzegorczyk pomija (czy można niczego nie pominąć?) — iż jest tak przy założeniu, że wolno uznać

Pisząc o „wymogu Jodkowskiego ” (podoba mi się ta terminologia!) Sady cytuje moje słowa: kreacjoniści powinni „nie tylko wykazać, że tam, gdzie wprowadzają

Œluby humanistyczne wpisuj¹ siê w styl ¿ycia nowej klasy œredniej – jako niekonwencjonalny wybór, samodzielnie napisane treœci, poprzez które para wyra¿a siebie, równoœæ

Po drugie, przekonanie, iż po filozofii traci się rozum, a p o teologii wiarę jest fałszywe także wówczas, gdy sama konieczność zmiany dotychczasowego spojrzenia