• Nie Znaleziono Wyników

O dwóch rodzajach wiedzy i dwóch rodzajach niewiedzy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "O dwóch rodzajach wiedzy i dwóch rodzajach niewiedzy"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

rodzajach niewiedzy

Edward Nęcka

Donald Rumsfeld, były sekretarz obrony USA, sformułował kiedyś taką mniej wię­ cej myśl: „Są wiadome,októrych wiemy, że wiemy, i są niewiadome,o których wiemy, że nie wiemy. Ale sąteż niewiadome, o których na razie nie wiemy, że nie wiemy, i z nimi mamynajwiększyproblem”.

Jako polityk, DonaldRumsfeld nie był postaciązbytpopularną,więcpowszechnie się z tejwypowiedzi naśmiewano. Tymczasem zawiera onadość trafną, choć niekom­ pletną klasyfikację różnych rodzajów wiedzy ludzkiej. Klasyfikacja ta wywodzi się zpodziałuna wiedzę i metawiedzę, czyli wiedzęo wiedzy. Zarówno wiedza, jak i me- tawiedza może przyjąćdwiewartości, to znaczy może istnieć lub nieistnieć(pomińmy na razie wartości pośrednie,oznaczającewiedzę niepełną lub niekompletną). Gdyby więc pokusić się ouzupełnienie tego, co Donald Rumsfeld pominąłwswojejzłotej my­ śli, należałoby wyróżnić dwie kategoriewiedzy - uświadomioną lub nieuświadomioną, a także dwie kategorie niewiedzy - uświadomioną lub nieuświadomioną. Nasuwa się pytanie o status ontyczny i psychologiczny tych czterech kategorii. Czy wszystkie istnieją według tejsamej zasady? Czy wszystkie pełnią podobnąfunkcję psychiczną?

Stosunkowo najmniej wątpliwości budzą „wiadome, o których wiemy”, czyli uświa­ domiona wiedza. Niekiedy nazywa się ją wiedzą deklaratywną, czyli możliwą do wyartykułowania - na żądanie, wwyniku postanowienialub pod wpływem okolicz­ ności zewnętrznych. Ludzi, którzy mają duże zasobywiedzytegorodzaju, nazywamy ekspertami, awiększa cześćwysiłków nauczycieli nawszystkich szczeblachedukacji poleganawtłaczaniudo mniejlub bardziej opornychgłów owej wiedzydeklaratywnej.

Sposób jejistnienia, a zwłaszcza wewnętrznej organizacji, nie jest przy tymdobrze rozpoznany. Psychologowie z upodobaniem posługują się metaforami, które czasem coś rozjaśniają, a czasem przeciwnie - zaciemniają. Wsamym sformułowaniu „wtła­ czanie wiedzy” zawarta jest zresztą interesująca metafora: wiedza jest płynem (ewen­

tualniepółpłynną masą plastyczną),który można gdzieś wtłoczyć, pod warunkiem, że zastosuje sięodpowiednie ciśnienie, a przewody między źródłem wiedzy a miejscem docelowym będą drożne. Metaforatłoka funkcjonujeraczej w obszarze psychologii potocznej niżnaukowej. Ta ostatnia preferuje innemetafory, naprzykład wiedzy jako

(2)

358 Edward Nęcka

piramidy lub wiedzy jako katalogu bibliotecznego. Metafora piramidy akcentuje hie­ rarchiczną sieć powiązańmiędzy elementami wiedzy,w szczególności to, żeposzcze­

gólne jej elementy są składowanena najwyższym możliwym poziomie abstrakcji. Na przykład wiedza otym, że kanarek ma skrzydła, nie jest związana zpojęciem kanarka, lecz znadrzędnym pojęciem ptaka. Odpowiedźna pytanie, czy kanarek ma skrzydła, musi więc zostaćszybko i automatycznie wywiedziona z dwóchprzesłanek: że ptaki mają skrzydłai że kanarek jest ptakiem. Zasadapiramidyma zapewniać oszczędność, z jaką przechowujemy zasoby swojej wiedzy,a w konsekwencji - to, że jesteśmy w sta­

nie dysponować wiedzą bardzo obszerną. Z kolei metafora katalogu bibliotecznego odwołuje się do idei, że poszczególnym elementom wiedzy są przypisane znaczniki łub etykiety,na wzór numeru katalogowego każdej książkiw bibliotece. Człowiek ma bezpośredni dostęp tylkodoetykiety, ato,cosię za nią kryje, wymaga dopiero odszu­

kania, „rozpakowania” i udostępnienia do „odczytu”. Taki sposób organizacji wiedzy również mazapewniać oszczędność wgospodarowaniu jejzasobami, a przytym może mieć zastosowanie do wszelkich rodzajów i formatów informacji, a nie tylko - jak w wypadku piramidy - w odniesieniudo wiedzy semantycznej.

W gruncie rzeczy pytanie o sposóbzorganizowaniawiedzydeklaratywnej jest jed­

nym z kluczowych problemów, zjakimi musząsię zmierzyć nauki kognitywne. Cho­ dzi bowiem o rozwiązanie pewnej sprzeczności, mianowicie,jakpogodzić rozległość naszej wiedzy z jej dostępnością. Idealnie byłoby dysponować wiedząniezwykle roz­

budowaną, obszerną i kompletną, a przy tym dostępną na każde żądanie. Niestety, w praktyce dochodzi zwykle do pewnego kompromisu, mianowicie zasoby wiedzy są wprawdzie obszerne, aletrudno dostępne, albo dośćłatwo dostępne, ale zbyt ubogie.

Wiadomo, że im większa biblioteka, tym dłużejtrzeba czekać, aż nampodadzą zamó­

wiony tom. Przyjemniej byłoby chodzić do małych, kameralnych bibliotek z łatwym i szybkim dostępem do każdej pozycji, ale te są zwykłedość ubogiew zasoby.

Umysł ludzki,jakw wielu innych wypadkach, i tu jest przykładem rozwiązania kompromisowego,choć trzeba przyznać, że jego możliwości są nader imponujące. Na przykładzasób aktywnego słownictwa u wykształconego człowieka przekracza 10ty­ sięcy pozycji; zasób słownictwa biernego jest wielokrotnie większy. A przecież mó­

wiąc lub pisząc, zwykledośćszybko znajdujemy potrzebne słowo. Dostępdozasobów leksykalnych u człowieka wymagamniej niżjednej sekundy (zwykle ok. 400 milise­ kund). W tym czasietrzeba przeszukać zasoby słownictwa według określonegoklucza, następnie uaktywnićżądane słowo ina koniec sprawdzić,czy nie popełniło się błędu.

To, że od czasu doczasu umysł naszawodzi podczas szukaniapotrzebnegosłowa, jest niczym w porównaniu zfaktem, że zazwyczaj nas nie zawodzi. Szybki dostęp do roz­

ległych zasobów wiedzy deklaratywnej jesttym, co obserwuje się u ludzi i co próbuje się konstruować w systemach sztucznych lub w układach człowiek - maszyna. Psy­ chologia poznawcza przyjmuje tustanowisko deskryptywne, przedstawiciele sztucznej

(3)

inteligencji - stanowisko bardziej ukierunkowane na stworzenie wydajnego systemu wiedzy. Tak czy inaczej, problem sposobu istnienia wiedzy deklaratywnej oraz re­ guł jej uporządkowania tojednoz najważniejszych wyzwań, stojących przed naukami kognitywnymi.

Przejdźmyteraz do „niewiadomych, októrych wiemy, żenie wiemy”. Słynne so- kratesowskie „wiem, że nic nie wiem”, jest najbardziej spektakularnym przykładem uświadomieniasobiebraku wiedzy. O ile więcuświadomioną wiedzę przypisaliśmy ekspertom,uświadomioną niewiedzę powinniśmyprzypisaćmędrcom. Wtej mądrości Sokrates okazał się bardziej radykalny od Donalda Rumsfelda, uznał bowiem, że nie wie nic, podczas gdy amerykański polityk -że nie wie tylko niektórych rzeczy(nota bene, wypowiadał się o sytuacji podczas drugiej wojny wIraku).

Nie każdy przypadek uświadomionej niewiedzyjednakowo łatwo przypisujemy mądrości. Jeśli filozof długo zgłębiał problem, abyw końcu w pokorze wobec zło­ żonościświatastwierdzić, że nicnie wie, prawdopodobnie zasługuje na miejsce wśród mędrców, jak Sokrates. Alejeżeli nie zgłębiał wystarczająco długo i wytrwale, albo, co gorsza, nie doszedł do przekonania, że jest co zgłębiać, zasługuje raczej namiano lenia lub obskuranta. Wydajesię, żew większości tego rodzajuwypadków rzecz tkwi w dostrzeżeniu problemu, nad którym warto się pochylić. Ludzie wrażliwi na pro­

blemy, dostrzegający w otaczającej ich rzeczywistości powody do zadumyi refleksji, mają szansę rozwinąć się w kierunku mądrości. Nawet jeśli nieznajdąodpowiedzi na postawionepytania,uświadomią sobie istotę problemu, a przy tymzdefiniują obszary swojej wiedzy i niewiedzy. Taka niewiedza jestproduktywna,albowiemmoże skutko­

wać rozwiązaniemproblemu w przyszłości, czy toprzez tę samą osobę, czy też przez kogośzupełnieinnego. Wten sposób rozwija sięnauka. Natomiast ludziemało reflek­ syjni, niedostrzegający powodów do zadumy iniezdolni do stawiania istotnych pytań, pozostaną zniewiedzą mało produktywną. Nawet jeśli uświadomią sobie, że czegoś nie wiedzą, będzieto co najwyżej powód do wzruszeniaramionami,a nie przesłanka dlaprzyszłychaktów twórczego myślenia.

Jako istoty ludzkie niezbyt dobrze tolerujemyu siebie brak wiedzy. Skonfronto­

wani z tajemnicą, z nierozstrzygalnym problemem, czy choćby z niemożnością za­ czerpnięcia informacji u źródła, gorączkowo poszukujemy jakichkolwiek wyjaśnień, niekiedy pozornych lub jawniefałszywych. Przejawem tej tendencji sąrozmaite prze­

sądy i ludowe „prawdy”, z których znaczna część zastygła w przysłowiach. Szcze­

gólnymprzejawem silnej potrzeby, aby wiedzieć, nawet gdy obiektywnie nie jest to możliwe, jest stwierdzona w badaniach psychologicznych powszechna nieumiejętność radzenia sobie z sylogizmami nierozstrzygalnymi. Na przykład z dwóch przesłanek:

„NiektóreA B”i „Niektóre B są C”, niclogicznego nie wynika w sposób konieczny i bezwarunkowy. Tymczasem większość osób badanych popełni w tej sytuacji błąd, mówiąc, że z obu przesłanek wynika wniosek, iż „Niektóre A są C”. Źródła tej po­

(4)

360 Edward Nęcka

wszechnej tendencji do tworzenia jakichkolwiek wyjaśnień, gdy nie da się sformu­

łować żadnego,jak też do wyciąganiajakichkolwiek wniosków, gdy żaden logicznie nie wynikaz przesłanek, są skądinąd bardzo interesujące. Być możedasię tutaj sfor­

mułować wyjaśnienie ewolucyjne: w sytuacji brakujasnych przesłanek do działania wniosek jakikolwiekjest lepszy niż żaden,podobnie jak wpoważnej sytuacji decyzyj­ nej jakiekolwiek rozstrzygnięcie jest lepsze niż niekończące się odwlekaniedecyzji.

Być może wewolucyjnej historii gatunku ludzkiego tendencja do tworzenia pseudo- wyjaśnień miała jakieś funkcje przystosowawcze, zatem tego rodzaju skłonność przy­

nosiłanagrody w postacinieco bardziej podwyższonej szansyprzeżycia i przekazania własnych genów. Nie mamy jednak żadnych danych, które by taką spekulację po­

twierdzały, a sama spekulacja nie jest być może niczym więcej,jak jeszcze jednym przykładem ludzkiej awersjido akceptowania własnej niewiedzy.

Kolej na „niewiadome, o których nie wiemy, że nie wiemy”. Otóż niewiedza, z której nie zdajemy sobie sprawy, czyninas poznawczobezradnymi. Wiedza uświa­

domiona może byćbłędna lubfałszywa,ale zawsze jest jakimś drogowskazem, czymś, odczego można zacząć proces weryfikacji. Uświadomionaniewiedza gorzej się spraw­

dza w roli drogowskazu, bo zamiastjasnychwskazówek pozytywnych, udziela raczej porad, gdziepójśćnie warto, ale toteż może być bardzo cenną wytyczną. Natomiast nieuświadomiona niewiedza stawia człowieka w sytuacji „pijanego dziecka wemgle”. Należy zatem z całą okrutnością, ale konsekwentnie, przypisać ją głupcom, bo właśnie niezdawaniesobie sprawy z tego, że sięczegośnie wie, wydajesięistotą pewnego typu głupoty. Głupotatak rozumiana nie jest poprostu brakiem wiedzy, bo jeślitakibrak jest uświadomiony, staje sięprzejawem mądrości. Nie jest też wiedzą niepełną czynawet fałszywą, bo jesttocośtypowego w rozwoju nauki, a nie wszystkich uczonychchcie­

libyśmyodrazunazywać głupcami. Niektóre wczorajsze „prawdy” naukowe mogąsię dziś wydawać śmieszne,tak jak w przyszłości będąsię wydawać zabawnete„prawdy”, w które wierzymy dzisiaj. Natomiastbrak świadomości własnej niewiedzy to coś,co śmiało można nazwaćkwintesencją głupoty.

Niech ktoś bardziej kompetentny wtajnikach psychoontologiiwypowie sięnate­ mat, cóżto za rodzajbytu ta nieuświadomiona niewiedza. Czy może istnieć coś,czego nie ma? Z psychologicznego punktu widzenia rzecz jest oczywista- takieprzypadki się zdarzają, co więcej -są nader powszechne. Istnieją mianowicie takie oto przy­ padki,że człowiek czegoś nie wie i niezdaje sobie sprawy z tego,że nie wie,a mógłby wiedzieć. Brakująca wiedza jest bowiem potencjalnie dostępna, cowięcej -inniludzie dysponują nią w sposób całkowicie jawny.Jeśli na przykład lekarzniestosujeskutecz­ nej terapii, bo jej nie zna, a nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że mógłby jąznać, choć naukommedycznym ta wiedza nie jest już obca,mamy do czynienia z nieuświa­

domioną niewiedzą. Nie podlega natomiast pod tę kategorię sytuacja, w której czło­

wieknie wie, że czegoś nie wie,ale ta niewiedzajest obiektywnie uzasadniona tym,że

(5)

nikt nie wie, bodany obszar rzeczywistości niejest dostępny poznawczonikomu z lu­

dzi. Gdybyśmy nie podjęli trudu, abyodnieść indywidualne obszarynieuświadomio­ nej niewiedzydo obiektywnie istniejących zasobów wiadomości (np. stanu rozwoju nauki),musielibyśmy zbytpochopnie szafować epitetem głupca.

Na koniec zostawmy sobie to, co Donald Rumsfeld pominął, a co można by na­

zwać wiedzą nieuświadomioną. „Wiem, ale nie wiem, żewiem” - to mogłoby być mottointuicjonisty. Nie chodzi przy tym o intuicję w znaczeniukantowskim, bo ta do­

tyczy podstawowych, wrodzonych kategoriipoznawczych, np.prawdy lubdobra. Nie musimy się uczyć, czym jest prawdalubdobro, twierdzi Kant,bo tą wiedzą dysponu­ jemy namocy samego urodzenia się. Intuicyjniemamy też poznawaćniektórebardziej złożoneprawdy, zwane sądami syntetycznymi a priori, którychprzykładem mogą być twierdzeniamatematyczne. Niechodziteż o intuicję wznaczeniu bergsonowskim,bo ta ma polegać na poznaniu bezpośrednim, niezapośredniczonymprzez kategorie rozu­ mowe. Nie chodzi wreszcie o intuicję, jak jąrozumieli przedstawiciele fenomenologii, bo ta miała być dotarciem do tego, co oczywiste, poprzez uwolnienie się od naleciało­ ści wpostaci poznaniapotocznego lubpowierzchownego. Intuicję, o jakiej tu mowa, można bynazwać psychologiczną, bojej istotapolega na braku świadomości tego, że dysponuje sięwiedząna jakiś temat.

Przejawy tak rozumianej intuicji są dość licznei różnorodne. Oddawna wiadomo na przykład, że w eksperymentach polegającychna uczeniu sięsztucznych pojęć ludzie potrafiądokonywać poprawnych klasyfikacji na długo przed tym, zanim są w stanie zdefiniowaćnowe pojęcie. Przypuśćmy,że wzorem Andrzeja Lewickiego utworzymy pojęcie„klipca” izdefiniujemy jejako duży czerwonykwadrat. Niezdradzamy oso­ bom badanym treści tegopojęcia, a jedynie pokazujemy im przypadki klipców i nie- klipców, prosząc o zgadywanie, który egzemplarz spełnia przyjęte kryteria, a który nie. Osobabadana otrzymuje oczywiście informację zwrotną, bo inaczej nie byłaby w stanie niczego się nauczyć. Otóż w tego rodzaju doświadczeniach obserwujemy stopniowy przyrost kompetencji, to znaczy osoba badana zazwyczaj coraz lepiej od­

różnia klipce od nieklipców. Jednak prośby o zdefiniowanieklipca niejest w stanie spełnić, bo nie ma „zielonegopojęcia”, którecechy są tu istotne, a które nie. Osoba badana masubiektywne poczucie braku jakiejkolwiek wiedzy oklipcach. Tymczasem jej zachowanie świadczy o coraz lepszym klasyfikowaniu egzemplarzy spełniających

definicyjnecechy sztucznego pojęcia „klipiec”.

Inny przykładintuicji psychologicznejto nabywanie sztucznych gramatyk. Ekspe­

ryment polega tutaj natym, że osobabadana widzi ciąg liter, np. GDPALK, dowiadując się przy tym, żeciąg ten utworzono według pewnej, nieznanej jej na razie reguły. Jest to zatem przykładciągu „gramatycznego”, w odróżnieniu odciągów „niegramatycz- nych”, czyli utworzonych przypadkowo, bez związku z jakąkolwiek regułą. Badanemu pokazuje się kilkadziesiąt ciągów „gramatycznych” i tyleż samo „niegramatycznych”,

(6)

362 Edward Nęcka

a następnie - po krótkiej przerwie -zestawzupełnie nowych ciągów, z których część jest utworzonana podstawietej samej „gramatyki”aczęść na zasadzie losowej. Tym razem osoba badana ma zgadywać, który z tych nowych ciągów utworzono według reguł „gramatyki”,a który nie. Okazuje się,żeludzie dokonują takiej klasyfikacji z po­ prawnościąistotniewyższą, niż wynikałoby to z czysto przypadkowego zgadywania.

Nie mają przy tym„zielonego pojęcia”, jakaregułarządzi ciągami liter,aprzymuszeni do sformułowania tej reguły, podają odpowiedzi najzupełniej błędne. Co więcej, na­

bywanie takiej nieuświadomionej wiedzy na temat reguł jest wyraźnie wydajniejsze wtedy, gdy ludzi nie skłania się do odkrywania tych reguł. Próba opanowania reguł gramatyki na poziomie świadomymnietylkonie przynosi oczekiwanych skutków, ale wręcz przeszkadza wnabywaniu wiedzy nieuświadomionej.

W psychologii toczą się debaty na temat tego, czy opisane zjawiska nie są arte­ faktami. Jednak znaczącajuż w tejchwililiczba badań, a także przemyślne rozwiąza­

nia metodologiczne, nakazują przyjęcie wniosku, żeowe przejawy intuicji psycholo­ gicznej rzeczywiście mająmiejscei że nie są przypadkowym rezultatem błędów pro­

ceduralnych. Z filozoficznego punktu widzenia interesująca jest natomiast kwestia, czyza tegorodzaju faktami kryje się rzeczywiście wiedza, choćbynieuświadomiona, czy też coś znacznie prostszego,na przykład wyuczonynawyk - coś w rodzaju odru­

chu Pawłowa. Coś, co nazywamy wiedzą, musi bowiem spełniać określone kryteria, na przykład musi być wewnętrznie zorganizowane i abstrakcyjne. Czy kompetencje ujawniające się weksperymentach nad nabywaniem sztucznych pojęć lubsztucznych gramatykzasługująna miano wiedzy?

Podstawowe cechy przypisywane wiedzy, to jest wewnętrzneuporządkowanieiabs­ trakcyjny charakter, byłyby tutaj trudnedo wykazania. Niejaką wskazówką jeststwier­ dzony w badaniachfakt, że kompetencje nabywane w fazie uczenia się podlegają gene- ralizacji.Inaczejmówiąc, człowiekpoprawnie klasyfikuje ciągi „gramatyczne”i„nie- gramatyczne”, mimoże w fazie klasyfikacjima doczynieniaz innymmateriałemniż ten, z którym miał do czynieniaw fazie nabywania wiedzy. Jeśli tak, to znaczy, że stwierdzonych efektównie można tłumaczyć li tylko działaniem pamięcilub nawyku.

Gdyby takbyło, człowiek umiałby poprawnie klasyfikować tylko te elementy, z któ­ rymi sięzetknął w fazie uczenia się. Natomiast zdolnośćdo transferu wprawy naciągi zupełnie nowe, choć utworzone według tej samej „gramatyki”, stanowi przesłankędo uznaniatych zjawiskza przykład nabywania nieuświadomionej wiedzy.

Z czterech sytuacji,utworzonychprzez dwarodzaje wiedzy i dwa rodzajeniewie­ dzy, pierwsza jest domeną ekspertów, druga - mędrców, trzecia - głupców, a czwarta - intuicjonistów. Byłoby jednak niedobrze, gdybyśmy chcieli kategoryzować ludzi, przydzielając każdego do jednej z tych kategorii. Znacznie właściwsze wydaje się co innego, mianowicie uznanie, że w każdym człowieku znajdują siępokłady wiedzy i niewiedzy, częściowo uświadomionej, a częściowonie. Każdy z nas jestwięc ponie­

(7)

kąd ekspertem, mędrcem, głupcem i intuicjonistą. Różnice międzyosobniczepolegają jedynie na tym, że u każdego z nas te obszary wiedzy lub niewiedzy dotyczą innego obszaru rzeczywistości. Ktoś może być mędrcem lub ekspertem w jakiejś dziedzinie nauki, ale głupcemw sprawach dnia codziennego, lub odwrotnie. Na szczęście, ob­

szary wiedzy i niewiedzy, a zwłaszcza poziomichuświadomienia, podlegają zmianom rozwojowym. Możemy więc żywić nadzieję, że z wiekiem i doświadczeniembędzie nam przybywać uświadomionej wiedzy lub przynajmniej uświadomionejniewiedzy.

(8)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podjęta w obecnych rozważaniach próba obserwacji kategorii sodomii w polskiej poezji erotycznej XVIII wieku wiąże się także z dążeniem do sprecyzowania znaczenia, jakie z

Ponadto do Zarządu w chodzą jako człon kow ie: przew odn iczący sekcji, oraz redaktor ..Przeglądu H istoryczn ego“... Posiedzenia Zarządu w in n y się odbyw ać

Rationelles Verhaltnis zwischen Geschwindigkeit und Wassertiefe 181 Es ist meines Erachtens durchaus mOglich, far makige Wassertiefenbegrenzung den Tiefwasser- widerstand eines

Jedną z najważniejszych jest niski poziom szkolnictwa średniego, które nie jest w stanie zapewnić dostatecznego wykształcenia kandydatom na studia wyższe; również metody

Drukowany program konferencji przewidywał wygłoszenie 23 referatów, w tym 9 zgłoszonych z Rosji, z których jednak kilka nie zostało przedstaw io­ nych,

kości, który nazy wam wskaźnikiem wzr ostowym (fig.. Rostrum jego ma kształt m aczugowaty, rozsz erzaj ący się ku tyłowi , o k ró jkim od- cin ku końcowym, z a okrą glonym lub

Jest ona nieco wyższa niż krytyczna 3,841; α = 0,05, dlatego istnieje statystycznie istotna zależność między nieprawidłowościami w  prowadzeniu dokumentacji

Przekazywanie studentom wiedzy i praktycznych umiejętności na temat współczesnych ujęć stresu w zakresie (przyczyn, objawów oraz mechanizmów „radzenia sobie”);