• Nie Znaleziono Wyników

"A Polish Chapter in Civil War America : the Effects of the January Insurrection on American Opinion and Diplomacy", Joseph Wieczerzak, New York 1967 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""A Polish Chapter in Civil War America : the Effects of the January Insurrection on American Opinion and Diplomacy", Joseph Wieczerzak, New York 1967 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Joseph W i e c z e r z a к, A P olish C hapter in C ivil W ar A m erica.

T h e E ffe c ts o f th e J a n u a r y In su rre ctio n on A m e ric a n O pinion and D iplom acy, T w ayne Publishers Inc., N ew York 1967, s. 264.

Recepta na monografią o stosunku opinii publicznej tego czy innego kraju do spraw y polskiej jest dawno wynaleziona. Obiera się krótki okres jednego z po­ w stań polskich, przerabia prasą i broszury danego kraju, stenogram y parla­ m entarne, korespondencję dyplom atyczną, w zm ianki w pam iętnikach i korespon­ dencji pryw atnej; zestaw ia się i segreguje w yrazy sym patii dla w alczących P o­ laków ; kończy się zaś stw ierdzeniem , że m imo dobrych chęci kraj nic Polsce po­ móc nie zdołał. Badania sięgające od 1794 r. po II w ojn ę św iatow ą u tw ierdziły nas w przekonaniu, że o ile gabinety posługiw ały się sprawą polską z cynizm em i w yrachow aniem , św iatow a opinia publiczna była nam stale przychylna. Istnieje jeden w yjątek od tej prawidłowości: Stany Zjednoczone A m eryki Północnej w o ­ bec pow stania styczniow ego. Analizę tego problem u podejm uje niniejsza książ­ k a 1.

T ytuł naw iązuje do niedawnej m onografii J. L e r s k i e g o ”A Polish Chapter in Jacksonian Am erica”. Podtytuł jest ograniczeniem tem atu; autor nie zajm uje się w cale udziałem Polaków w am erykańskiej w ojn ie domowej, a bardzo mało polityczną aktyw nością em igrantów polskich w Ameryce. O pierwszej z tych spraw p isał M. H a i m a n ; druga w ym agała dotaracia do źródeł rękopiśm iennych rozsianych po całym ś w ie c ie 2. Autor słusznie skoncentrow ał się na stosunku A m erykanów do spraw y polskiej; ale gdyby znał lepiej i cokolw iek szerzej u w zględnił działalność Polaków w Ameryce, obraz ogólny w ypadłby przejrzyściej.

P odstaw ę źródłową książki stanow i prasa am erykańska z 1863 r.: 30 tytu łów z obszaru U nii ( w tym 16 z N ow ego Yorku) oraz 9 z obszaru K onfederacji. Tak obszernego sondażu nie podejm ow ał dotąd żaden badacz polsko-am erykańskich stosunków tego czasu. Druga grupa źródeł to am erykańska korespondencja dy­ plom atyczna. Raporty z Petersburga przerobił autor za lata 1861—1864, z Paryża, Londynu, W iednia i Sztokholm u n iestety tylko za rok 1863, ze szkodą dla tem atu. Autor spędził dla studiów kilka m iesięcy w Polsce, ale pokłosie tego pobytu nie okazało się obfite: cytuje jeden tylko rękopis z B iblioteki Kórnickiej i jeden z Ja­ giellońskiej. Do zbiorów Biblioteki Czartoryskich autor w idocznie n ie zaglądał i zna też tylko pierw szy tom w ydaw nictw a korespondencji dyplom atycznej A. L e w a k a . Z licznych publikacji St. B ó b r - T y l i n g i w ym ien ia w bibliografii jeden tylko pom niejszy artykuł, gdyby zaś b ył przerobił jego zasadniczą m ono­ grafię o N apoleonie III i pow staniu styczniow ym , byłby m ógł powiedzieć coś w ię ­ cej (s. 103) o m otyw ach k w ietniow ej depeszy Drouyn de Lhuys do W aszyngtonu. Podobnie książka R. F. L e s l i e g o m ogła b yła przydać mu się dla ukazania po­ w iązań m iędzy sprawą em ancypacji M urzynów a sprawą w yzw olenia Polski, tak jak na nie patrzała postępow a opinia brytyjska.

Am erykańską p ow ściągliw ość w obec Polski w 1863 r. tłum aczy się zazw y­ czaj napięciem stosunków pom iędzy Stanam i Północy, a A nglią i Francją. Gdyby w tym roku w ybuchła w ojna europejska, W aszyngton byłby się skłaniał ku Rosji, a przeciw koalicji francusko-angielskiej. W Petersburgu w iedziano o tym, dlatego flota rosyjska jesienią 1863 r. w obawie w ojn y szukała schronienia w portach N o­ w ego Yorku i San Francisco. W i e c z e r z a k uw zględnia ten m oment, ale ujm uje tem at dużo szerzej. Po pierw sze zatem: aż do w iosn y 1863 r. opinia am erykańska, pochłonięta w ojną domową, nie interesow ała się Polską, nie dom yślała się, że

1 A u t o r j e s t z a s t ę p c ą p r o f e s o r a w B r o n x C o m m u n i t y C o lle g e ( N e w Y o r k ) . T o m w y ­ d a n y z o s t a ł z z a s i ł k u F u n d a c j i K o ś c i u s z k o w s k i e j .

2 T r o c h ę m a t e r i a ł ó w d o d z i a ł a l n o ś c i H . K a ł u s s o w s k i e g o z n a j d u j e s i ę w o d p i s a c h w M u ­ z e u m P o l s k i m w C h ic a g o .

(3)

810

R E C E N Z J E

sprawa polska m oże m ieć w p ły w na losy Ameryki. Po drugie: kabel transatlantyc­ k i jeszcze nie funkcjonow ał i w ieści o Polsce docierały do Am eryki z opóźnieniem parotygodniowym . N ie b yły też inform acjam i z pierw szej ręki: A m erykanie nie m ieli w W arszawie ani konsulatu, ani żadnego stałego korespondenta. K orzystali bądź to z prasy angielskiej, do której nie m ieli zaufania, bądź z organów propa­ gandy rosyjskiej, którą brali za dobrą m onetę. Propaganda polska w Am eryce w zięła się do roboty bardzo późno i nie docierała tam, gdzie należało. Dopiero w końcu lutego 1863 r. M anifest Rządu Tym czasow ego z 22 stycznia trafił na łam y nowojorskiej prasy. D yplom aci am erykańscy b agatelizow ali spraw ę polską. Dopiero 3 marca 1863 poseł Taylor w raporcie z Petersburga dał pierwszą w zm ian ­ kę o w ybuchu powstania. X on, i jego kolega M otley w W iedniu, rozpisyw ali się o sprawach polskich w listach pryw atnych, do krew nych i przyjaciół w Ameryce (s. 90—92), m ilczeli zaś w raportach urzędowych. Prasa nowojorska dostrzegła już w połow ie lutego (s. 47, 65), że P olacy oddali Stanom Północnym istotną u słu ­ gę, bo N apoleon III, w m ieszany w spraw ę polską, n ie m ógł teraz już in terw enio­ wać w w ojn ie sececyjnej. P oseł Dayton w Paryżu stw ierdził to niedw uznacznie

w raporcie z 23 lutego (s. 86). A le „usługa” polska nie pociągała za sobą am ery­

kańskiej przychylności.

„New York Sun” 14 lutego w yraził ostrożną nadzieję, „że w ieści o polskim powstaniu mogą raz jeszcze pociągnąć dem okracje europejskie do dyw ersji na rzecz ich i naszego kraju” (s. 46). W yrażony tu pogląd o zgodności interesów am e­ rykańskiej i polskiej dem okracji b ył czym ś w yjątk ow ym w USA . Przew ażało n ie­ zrozumienie: reżym Lincolna b ył dem okracją o dosyć w ąskim zakresie, a po­ w stan ie styczniow e m ogło uchodzić za granicą za nie dość dem okratyczne. Jankesi b vli w ręcz zafascynow ani carską reform ą agrarną 1861 r., abolicjoniści p ow oły­ w a li się na nią, jako na w zór do naśladow ania, gdy szło o k w estię murzyńską. W istocie porów nanie w arunków em ancypacji chłopów rosyjskich i Murzynów am erykańskich w ypada nawet na korzyść Aleksandra II. D la posła am erykańskie­ go Clava w P etersb u rgu 3, dla licznych dziennikarzy w północnych Stanach car b v ł szlachetnym filantropem , który życzył P olsce jak najlepiej, P olacy zaś b yli n:ewdziecznym i buntownikam i. Trudno określić, ile było w takim poglądzie ignorancji i naiw ności, a ile chęci u spraw iedliw ienia w łasnej, prorosyjskiej po- litvk i. „Moje sym patie są po stronie R osji — liberalnej Rosji, przeciwko reakcyj­ nej, katolickiej i despotycznej P olsce” — pisał Clay 17 czerwca 1863 (s. 109). A „New York T im es” 19 sierpnia Dodawał w w ątp liw ość okrucieństwa M urawiewa twierdząc, że są to w ym y sły angielskich korespondentów (s. 118).

Unrzedzenie antykatolickie działało w Am eryce na niekorzyść Polaków; i tak Clav w v sła w ia ł tolerancyjność kościoła greckiego, w p rzeciw ieństw ie do k atoli­ cyzmu (s. 111). A le b yły i inne w zględy. K tokolw iek bronił praw a Polaków do oderw ania sie od Rosji, ten ubocznie uznaw ał legalność secesji S tanów Południo­ w ych. K to domagał sie interw encji anglo-francuskiej w Polsce, ten m usiał uznać zasadność takiejże interw encji obcej w Ameryce. Sekretarz stanu Sew ard od­ m ów ił w zięcia udziału w e francuskiej in terw encji na rzecz Polski. P ow oływ ał się na tradvcje neutralności USA, ale przede w szystk im bronił się przed niebezpiecz­ nym precedensem dla sam ej Ameryki. Za jego zgodą poseł Clay udzielił odpisu tej noty G orczakowowi i naw et pozw olił ją opublikować w subsydiow anych przez R osję organach prasowych, co było w odą na m łyn carskiej p ropagandy4. P ółn oc­

3 C l a y b y ł ś c i ś l e z w i ą z a n y z n a j b a r d z i e j w p ł y w o w y m i s f e r a m i f i n a n s j e r y n o w o j o r s k i e j (s. 123).

i O t r e ś c i n o t y S e w a r d a z U m a j a 1863 A m e r y k a d o w i e d z i a ł a s i ę z p r z e d r u k u w b e l g i j s k i e j g a z e c ie , c o d z iw i a u t o r a (s. 113). N a j p e w n i e j w c h o d z i ł a w g r ę ..I n d é p e n d a n c e B e l g e ” , p ł a t n y o r g a n c a r s k i e g o p o s e l s t w a w B r u k s e l i .

(4)

no-am erykańska prasa nieraz przyrów nyw ała południowych secesjonistów , zbun­ tow anych w brew w oli w łasnych mas ludow ych, do anarchicznej polskiej szlachty. A le i wśród „południowców ” po drugiej stronie frontu sprawa polska nie znajdow ała sym patii. Prasa K onfederacji porów nyw ała do siebie dwóch „tyra­ nów ”: Lincolna i A leksandra II, lecz ofiaram i caratu m ało się interesow ała, przytłoczona w łasnym dramatem. Za Polską bez zastrzeżeń opowiadała się prasa irlandzko-katolicka, lecz nie m iała ona w iększego w pływ u. Polityk irlandzki W il­ liam Sm ith O’Brien baw ił w K rakow ie, W arszaw ie i W ilnie na w iosnę 1863 r. i opisał sw oje w rażenia w liście datowanym 31 m aja 1863 z K rólewca do liberała b elgijskiego D ucpètiaux. O cenił w nim pow stanie jako ruch ogólnonarodowy i jako słuszny protest przeciwko tyranii. L ist ten trafił w lipcu na łam y nowojorskiego ’’The Irish-A m erican” i b ył jedną z n iew ielu pozytyw nych ocen ruchu polskiego w prasie am erykańskiej. N atom iast m ityngi polskie organizowane w N ow ym Yorku przez Polaków nie przyciągały szerszej publiczności i b yły przem ilczane lub zbyw ane półsłów kam i w prasie. K ontrastow ało to z bardzo szeroką falą am e­ rykańskich sym patii, okazanych Polakom 30 lat w cześniej, w czasie powstania listopadow ego.

Przedostatni rozdział m onografii pośw ięcony został pobytowi rosyjskiej flo ­ ty w ojennej w portach am erykańskich. Entuzjazm, z jakim była przyjm owana, tłumaczono później w ten sposób, że am erykańska opinia n ie zdawała sobie spraw y z genezy tej w izyty, objaśniała ją jako dowód rosyjskiej sym patii dla USA, gdy chodziło o zabezpieczenie tej floty na w ypadek w ojn y z Anglią. W ie- Jzerzak rozprawia się z niniejszą tezą niektórych historyków i w skazuje, że pra­ sa am erykańska dobrze znała istotne tło tej podróży i bynajm niej go nie ukry­ w ała. N ie osłabiło to jednak ogólnego zadow olenia A m erykanów z tego gestu sym patii europejskiego mocarstwa. B al w ydany na cześć oficerów m arynarki car­ skiej został skrytykow any co prawda w „New York H erald”, piśm ie skądinąd znanym z rusofilizm u. Przyczyną tej napaści b ył pono fakt, że żona redaktora J. G. Bennetta została nie dość grzecznie przyjęta na pokładzie rosyjskiego okrętu.

Zdarzyła się i brzydsza historia. Z pokładów carskiej floty w czasie jej po­ bytu w A m eryce zbiegło sporo dezerterów. Jeden z nich, A leksander M ilew ski, zaciągnął się do arm ii po stronie Unii. Na specjalny rozkaz sekretarza w ojny, Stantona, odnaleziono go na froncie w W irginii i oddano do dyspozycji posła rosyjskiego w W aszyngtonie. M ilew ski został pow ieszony na rei rosyjskiego okrętu zakotwiczonego w porcie nowojorskim . Grupa em igrantów polskich złożyła o to skargę na ręce jednego z senatorów i dow iedziała się, że zastosowano tu zdezaktu­ alizow any już w łaściw ie paragraf układu z 1832 r. o w ydaw aniu zbiegłych m ary­ narzy (s. 188—191). Wypadek był odosobniony, tym niem niej charakterystyczny. Książka W ieczerzaka nie tylko zestawia dużo nieznanych faktów , ale też jest interesującym studium o kształtow aniu się am erykańskiej opinii publicznej na tem aty spraw m iędzynarodow ych. Słabą stroną książki jest niedostateczne obeznanie autora w realiach polskich. Cytując w ieści z P olsk i drukowane w am e- kańskiej prasie autor nie zawsze prostuje oczyw iste fałsze, np. że pow stanie sprow okow ali ajenci Napoleona III (s. 52), że na jego czele stanęli K lapka i Dem ­ biński (s. 68), że K urow ski popełnił sam obójstwo po poniesionej k lęsce (s. 71), że M ierosław ski był w ybrańcem K om itetu Białych (s. 79). N ie brak też błędów popełnionych w e w łasnym im ieniu autora, np. że insurekcję 1794 r. stłum ił „ojciec” cara P aw ła I (s. 12). D w ukrotnie (s. 14, 42) pisze autor o istnieniu w P o l­ sce poddaństwa, zniesionego już w 1807 r. Trzykrotnie (s. 21, 30, 229) m ówi o sześ­ ciu zabitych w W arszawie 27 lu tego 1861. W yliczając funkcje powierzone W ielo­ polskiem u w 1861 r. autor nazyw a go m.in. „dyrektorem reform y agrarnej, em an­ cypacji Żydów oraz W ydziału Spraw W ew nętrznych”. W ielką przesadą jest też

(5)

812

R E C E N Z J E

określenie go pod w ym ienioną datą jako „faktycznego dyktatora P olsk i” (s. 25). Sprawca salw y z 27 lutego m ylnie nazwany został Zabłockim i dowódcą żandar­ m erii w arszaw skiej (s. 30). Bałam utne jest też stw ierdzenie na s. 37, że następca Gorczakowa popełnił sam obójstwo, G erstenzw eig bowiem , o którym m owa, nie był nam iestnikiem , jak Gorczakow. Car nie przyjeżdżał do W arszawy w 1862 r. (s. 49). B itw a pod W ąchockiem nie b yła zw ycięstw em powstańców (s. 62). L an­ giew icz urodzony w 1827 r. nie m iał jeszcze w ch w ili pow stania lat 45 (s. 63), a Ludw ika XVI, już strąconego z tronu, trudno potępiać za dopuszczenie do II rozbioru P olsk i (s. 66). W Sztokholm ie w 1863 r. baw ił nie W ładysław, ale K on­ stanty Czartoryski (s. 87). Londyńskie pisem ko „Głos W olny” nie w iedzieć czemu nazw ane zostało „w pływ ow ym ” (s. 205). Traugutt został aresztow any w k w iet­ niu, nie w sierpniu 1864 r., stracono go zaś poza murami, nie w ew nątrz Cytadeli (s. 207). M ierosław ski nie brał udziału ,,w powstaniu drezdeńskim 1848 r.” (s. 231) — idzie o Badenię i rok 1849. Starośw ieckie „z powodu słabości” oznacza „z powodu choroby”, nie zaś because of w e a k n e ss (s. 251).

M arginesow e usterki tego typu są godne pożałow ania w książce, z której ko­ rzystać będzie am erykański czytelnik, chcący dowiedzieć się czegoś o powstaniu styczniow ym . Z konkluzją autora można się zresztą zgodzić (s. 208). Trzymając się tradycji neutralności oraz doktryny Monroego w obec powstania 1863 r. am e­ rykański D epartam ent Stanu działał rozsądnie i słusznie. Przy okazji zapom niał jednak o niektórych w zględach moralnych. „Rozkołysani uczuciam i w znieconym i w ogniu w alki, biorąc za rzeczyw istość w łasn e chęci i nadzieje, A m erykanie zapom nieli o niektórych kardynalnych zasadach, na których opierała się ich w łasn a egzystencja. W ten sposób udzielono poparcia tyranii, a z cynizm em po­ traktowano tych, którzy zwracali się ku W ielkiej Republice Am erykańskiej w ocze­ kiw aniu natchnienia i w spółczucia”.

W dniu 1 k w ietnia 1863 chargé d’affaires Taylor donosił z Petersburga, że Polacy raz w reszcie pow inni dać spokój próbom, które opóźniają tylko postęp Rosji. „Historia uczy nas, że nie ma zm artychw stania dla raz um arłego narodu” (s. 83). N ie jedyny to w ypadek błędnego odczytania „nauk historii” w korespon­ dencji dyplom atycznej.

S te fa n K ien ie w ic z

Zdzisław G r o t , P ru sk a p o lity k a narodow ościow a w P ó łn o c n ym

S z le z w ik u 1864—1920, W ydawnictw o Poznańskie, Poznań 1967, s. 403.

M ały kraj szlezw icki odegrał w dziejach Europy X IX w . znaczną rolę, naj­ zupełniej niew spółm ierną do sw ego n iew ielkiego obszaru i nielicznej paruset- tysięcznej ludności. W erze W iosny Ludów pow ikłania szlezw ickie nie pozostały bez w pływ u na losy N iem iec i rew olucji niem ieckiej, przyczyniły się bowiem do w zrostu sił nacjonalistycznych i reakcyjnych. W 1863/64 r. k w estia szlezw icka spow odow ała konflikt m iędzynarodowy, splotła się fatalnie z tragedią powstania styczniow ego, była jednym z czynników, które doprowadziły do przew agi Prus i do zjednoczenia N iem iec pod pruską hegem onią. Odezwała się jeszcze, choć sła ­ bym już echem , w dobie pierwszej w ojn y św iatow ej i podczas paryskiej k onfe­ rencji pokojowej.

Było to dla badacza w ystarczającym uzasadnieniem wyboru tego zagadnienia jako przedmiotu studiów . A le sprawa Szlezw iku, jego dzieje pod panowaniem pruskim m ają dla historyka inne jeszcze, dużo w ażn iejsze znaczenie. Rządy pru­ sk ie w Szlezw iku to fragm ent polityki narodowościowej Prus czy N iem iec, a w ięc zagadnienie w ychodzące daleko poza rzekę Eider i m ające blisk i zw iązek z dzie­

Cytaty

Powiązane dokumenty

In the model, both color and the geometric aspects of human vision are jointly taken into account, quantifying the perception of an individual object, as well as a scene

To ensure that an attacker within our threat model cannot request a new certificate, we must ensure that she cannot show that there has been a cooperative change for: (a) the IP

W skar- dze rewizyjnej sprzedawca (sąd drugiej instancji uchylił wyrok sądu pierw- szej instancji, który był dla powoda korzystny, przekazując sprawę do po- nownego

Przyjęta przez autora postawa badawcza, oderwanie akcji dyplom atycznej od całokształtu życia kraju i całkow ite pom inięcie sam ego narodu polskiego, jego

Op deze wijze zou niet alleen iedere 1:50 maquette voor- zien worden van een geschikte kist om de maquette te beschermen tijdens opslag en trans- port, maar deze kist zou ook

The introduction of the engineering roles concept into the three Building with Nature design workshops may be viewed as an intervention in a complex socio-technical and

Wydaje się mianowicie bardzo prawdopodobne, że dokument ten nie tylko został napisany ręką Reicha, lecz został również przez niego zredagowany.. содержатся

W kuchni można stosować także inne zioła m.in.: oman wielki (przyprawa, warzywo), szanta zwyczajna (do sała- tek i wytwarzania likierów ziołowych), ogórecznik lekarski (jako