• Nie Znaleziono Wyników

Nauka o literaturze a polonistyka uniwersytecka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nauka o literaturze a polonistyka uniwersytecka"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Marian Stępień

Nauka o literaturze a polonistyka

uniwersytecka

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2 (20), 1-11

(2)

Komitet

Nauk

0

Literaturze Polskiej

1

Instytut

Badań

Literackich PAN

dwum iesięcznik

2

, 1975

TEORIA LITERATURY • K RYTYKA • INTERPRETACJA

Nauka o literaturze a polonistyka

uniwersytecka*

D ystans dzielący świadomość teoretyczną i osiąg­ nięcia badawcze n a u k o w e j p olonistyki od h oryzon tów określanych p rzez w arunki, w jakich przebiega i spełnia się d y d a k ty k a poloni­ styczn a szkoły w y ż s z e j — staje się dziś niepokojąco duży. Zjaw isko

to nie było dotąd opisywane — i nie jest to tylk o w y n i k ie m spóź­ nion ej reakcji czy opieszałości pedagogicznych kręgów polonistycz­ n ych. Po prostu dawniej, to znaczy przed k ilk u czy k ilk u n a s tu laty, nie istniało ono w ta k im nasileniu, a jeżeli istniało — dawało się sprowadzić do s u b ie k ty w n y c h przyczyn. Inaczej, prościej więc prze­ biegały jego poznanie i terapia.

Od paru jed n ak lat w yra źnie dały o sobie znać trudności, k tórych g en ezy nie m ożna zredukow ać do kw estii uzdolnień, doboru i praco­ witości m łod zieży polonistycznej. Zostały one wyznaczone przez p r z y ­ n a jm n ie j cztery czynniki, składające się na o b iek tyw n e w a run ki, w jakich przychodzi uprawiać polonistykę w szkole w yższej.

P ie rw s zy z tych c zy n n ik ó w — to rozwój n a u k i o literaturze, która, co zrozumiale, ma ciągle właściwe sobie k ło p o ty i powody, dla k tó ­ r y ch nie jest z siebie wystarczająco zadowolona — n iem niej w szyscy je s te ś m y świadomi znacznego postępu historii literatury polskiej

* T ek st ten jest skróconą nieco w e rsją referatu wygłoszonego przez autora

na konferencji n aukowej „Problemy metodologiczne współczesnego literaturo­ z n a w s tw a ”, która odbyła się w Warszawie w dniach 18—22 listopada ub. roku.

(3)

i teorii literatury. R ozwój ten doprowadził m ięd zy i n n y m i do, w znacznej mierze uzasadnionej i koniecznej, herm etyczności j ę z y k a prac literaturoznaw czych, co czasem staje się pow o dem pretensji i z a ­ rzu tó w pod adresem n a u k o w e j polonistyki.

Drugi c zyn nik — to zjaw iska i procesy związane z n a szym i m o żli­ wościami w y d a w n ic z y m i i poligraficznym i. Długo ju ż u t r z y m u j e się, na n a s z y m r y n k u w y d a w n ic z y m w yraźne, czasem wręcz drastyczne, nienasycenie podaży w ważne publikacje z dziedziny w ie d z y o litera­ turze. Potęgują się trudności związane ze w z n o w ie n iem opracowań, monografii, k o m en ta rzy. N o w e monografie na u k o w e i eseje k r y t y c z ­ no- i historycznoliterackie u ka zu ją się w bardzo niskich nakładach, a ich ceny są odpowiednio w ysokie. Zaw sze odczuwalne braki w t y m zakresie trw ają tak długo, że przyn io sły ju ż u je m n e z m ia n y jakościo­ we. Mówiąc jaśniej: p r z y brakach w y stęp u ją c yc h w p e w n y m , w z g lę d ­ nie u m ia r k o w a n y m stopniu s tu d e n t po ko nu je trudności dotarcia do książki i w rozm aity sposób ją zdobywa. Jeżeli jednak trudności te okazują się z b y t duże — n astępuje nie spotęgowanie w y s iłk u obliczo­ nego na ich pokonanie, lecz rezygnacja, pogodzenie się z brakiem i poczucie usprawiedliwienia.

Trzeci czyn n ik — to no w e w a r u n k i stworzone przez czteroletni pro­ gram studiów. Skrócenie czasu studiów p r z y ró w n o c ze sn y m w zro ś­ cie zadań w y n ik a ją c y ch z samego charakteru d y scy p lin y polonistycz­ nej obrastającej w nowe kom entarze, ciągle uzupełnianej przez n o w y materiał literacki, w y n ik a ją c y także z coraz w ię k szy c h obowiązków nakładanych poloniście i polonistyce przez społeczeństwo — m usi prowadzić do sytuacji k r y z y s o w e j, która przejawia się rów n ież w p o w iększającym się dystansie m ię d zy osiągnięciami badaw czym i w i e ­ d zy literaturoznawczej a horyzo n tam i z n a m ie n n y m i dla św iadom o­ ści słuchaczy filologii polskiej na w y ż s z y c h uczelniach.

C z w a rty m wreszcie c z y n n ik ie m jest zn a czn y w ostatnich paru latach przyrost liczby stu d e n tó w filologii polskiej, w różnych form ach zdo­ bywających swe wykształcenie: w ramach studiów stacjonarnych i zaocznych, wieczorowych, p o d yp lo m o w ych , ekstern istyczn ych . De­ cyzje polskich władz oświatow ych spow odow ały nagły w zrost za inte­ resowania nauczycieli studiam i w y ż s z y m i, a to z kolei pociągnęło za sobą równie g w a łto w n y przyrost obowiązków szkół w y ższyc h , które' zresztą od tyc h obowiązków się nie uchylają, n iem n ie j są świadome również ubocznych s k u tk ó w u je m n y c h tego procesu. Te s k u tk i ujem,- ne właśnie towarzyszą także po w sta w a niu zjaw iska owego dystansu

(4)

3

o k tó r y m tu wciąż mowa, m ię d zy nauką a d y d a k ty k ą w dziedzinie polonistycznej.

Za n a g łym w zrostem liczby s tu d e n tó w nie nadąża odpowiednia akcja w ydaw nicza w postaci n o w y c h podręczników na n a j w y ż s z y m pozio­ mie, n o w y c h monografii n a u k o w y c h w w ię k szy c h niż dotychczas nakładach. W zrostowi ilości stu d e n tó w to w arzyszy zw iększenie się obowiązków p racow ników n a u k o w o d y d a k ty c zn yc h . Odpowiednio do zwiększenia się obowiązków p rzyzn aje się now e e taty — one jedn a k rozwiązują trudności ty lk o częściowo. E ta ty bowiem, jak wiadomo, nie przysporzą od razu doświadczonych nauczycieli akademickich. Zajęcia muszą jed n a k być prowadzone. I są prowadzone przez m ło ­ dych ludzi pozbawionych w łaściw ych w a ru n k ó w do pracy nad pod­ noszeniem własnych kw a lifika cji na uk ow y c h . Wielość obowiązków d y d a k ty c zn y c h nie pozwala im w w ysta rczają cym stopniu śledzić rozwoju badań n a u k o w y c h w dziedzinie, z którą są bezpośrednio związani.

Zostały tu w y m ie n io n e ty lk o najw ażniejsze i n ajw yraźniejsze, a r ó w ­ nocześnie — o b iektyw n e, ze w nę trzne wobec słuchaczy — p r z y c z y n y składające się na pogłębienie dysta nsu m iędzy czołow ym i osiągnię­ ciami polskiej i św iatow ej n a uk i o literaturze a codziennością polo­ n istyczną w szkołach w y ższyc h . Są na pew no jeszcze i inne czynniki wśród nich również n a tu r y s u b ie k ty w n e j, leżące po stronie słucha­ czy. Na p ierw szy plan w y s u w a się tu od dawna zauważone zjaw isko nie najlepszego doboru k a n d y d a tó w na studia polonistyczne. Jak wiadomo, wcale nie ta najwartościowsza, nie najbardziej uzdolniona część m ło dzieży licealnej k ie ru je się po m aturze na polonistykę. Jak dokonyw ać konfrontacji n a u k i o literaturze z polonistyczną d y ­ d a k ty k ą szkoły w y ższej, by uzyskać r e zu lta ty o b ie k ty w n e i s p ra w ­ dzalne? Doświadczenie nasze w tej dziedzinie jest m inim alne. To, co nastąpi za chwilę, będzie więc propozycją, z k tó r e j niedoskonałości autor zdaje sobie w yra źn ie sprawę, n iem n ie j pierw sze kroki, chociaż niepew n e, trzeba postawić.

Konfrontacja polonistycznej d y d a k ty k i szkoły w y ż s z e j z nauką o li­ teraturze może przebiegać w trzech przekrojach, z k tó ry c h k a żd y obiecuje różny stopień w y m ie rn ości i sprawdzalności w y n ik ó w . Po pierw sze — można tę konfrontację przeprowadzić w drodze p o ­ równania stanu nau ki o literaturze z obowiązującym program em stu d ió w polonistycznych. Zaletą takiego postępowania jest możliwość w y p row ad ze n ia w n iosk ó w stosunkow o p r e c y z y jn y c h i

(5)

sprawdzał-nych. P rzy jr z e n ie się kanonow i lek tu ry, zwłaszcza tej jego części, w k tó re j m o w a o opracowaniach nau kow ych, pozwoli odpowiedzieć na pytanie, czy w t y m kanonie znajdują się prace właściwie p r e z e n t u ­ jące współczesne osiągnięcia n a u k i o literaturze. Znajdu jące się n a ­ tomiast w programie zestawienie problem ów pozwoli na zaobserw o­ wanie nieobecności lub obecności w s zy stk ich doniosłych i a k tu a ln y c h p rob le m ów stanowiących w y n i k i poszu kiw ań współczesnego etapu ro zw oju n a u k o w e j polonistyki.

Do zapuszczenia się w t y m k ie r u n k u zniechęca jed n a k świadomość znacznego oddalenia program u studiów od realnej rzeczywistości p o ­ lonistyczn ej w szkołach w y ższyc h . Konfrontacja więc tak p om yślana była b y konfro nta cją nau ki o literaturze z d o k u m e n te m , a nie z ż y ­ ciem a u te n ty c z n y m . Pow oduje to znaczna (skądinąd bardzo w s k a z a ­ na) swoboda w y b o r u spośród proponowanej lek tu ry. W iadom o j e d ­ nak, że o w yb o rze często m u szą decydować w zg lę d y p o z a m e r y to r y c z ­ ne (dostępność książki, je j objętość, łatwość zdobycia na własność). Pow oduje to wreszcie i ten fa k t, że program w s w y m o p t y m a ln y m sfo rm u ło w a n iu w y d a je się mało realny. T a k na przyk ład fo rm u łu je cele kształcenia: „ G łó w n ym zadaniem studiów polonistycznych p ro­ w ad zonych na uniw ersyteta ch , w w y ż s z y c h szkołach pedagogicznych i w y ż s z y c h szkołach nauczycielskich jest wyposażenie s tu d e n tó w w g r u n t o w n ą w i e d z ę z zakresu literatury polskiej (na tle jej z w ią zkó w z literaturą powszechną), teorii literatury, n au k i o j ę z y k u p olskim (na tle języ k o z n a w s tw a ogólnego) oraz w ykszta łcenie u m i e ­ jętności samodzielnego posługiwania się nabytą wiedzą w ro z w ią zy ­ w aniu p roble m ów literackich i ję z y k o w y c h , z ja kim i absolwenci z e ­ t k n ą się w przyszłej pracy zawodowej. Równocześnie studia te mają w yrobić u m i e j ę t n o ś ć s a m o d z i e l n e g o p r z y s w a j a n i a zjaw isk literackich i ję z y k o w y c h oraz r o z w i j a j ą c e j s i ę c i ą ­ g l e w i e d z y p o l o n i s t y c z n e j ” (podkreślenia — MS). K o nfrontacja tak sform ułow anego programu z nau ką o literaturze może w ypa ść zadowalająco, cóż jed n a k z tego, jeżeli w istocie jest to porównanie n ajn o w szych osiągnięć n auk i o literaturze z w y m a ­ r zon ym , pożądanym, a nie r e a ln y m obrazem polonistyki w szkole w yższej. Powszechnie wiadomo, że to, o c z y m m ó w i przytoc zon y fra g­ m e n t program u studiów polonistycznych, jest po prostu n ie w y k o n a l­ ne, zwłaszcza w ciągu czterech lat.

D rug im sposobem u zyskiw a n ia odpowiedzi na tem a t sto sun ku m ię ­ d z y nauką o literaturze a d y d a k ty k ą polonistyczną może być posta­

(6)

5

wienie pytania, w ja k im stopniu s tu d e n t filologii polskiej jest w stanie p raktycznie korzystać z n a jn o w szyc h osiągnięć n a u k i o litera­ turze, to znaczy — w ja k im stopniu korzystanie takie jest m ożliw e w świetle porównania liczby słuchaczy polonistycznych z wysokością nakładów w ażniejszych podręczników i prac n a u k o w y c h i ze sto p ­ niem wyposażenia w te prace bibliotek tyc h w y ż s z y c h uczelni, które prowadzą studia polonistyczne. W y n i k i takiego zabiegu nie skłaniają do o p tym izm u . Nie ma tu miejsca i czasu na wyliczenia szczegółowe. W ysta rczy wziąć pod uwagę k ilk a liczb szacunkow ych, by uświado­ mić sobie istotę zjawiska. Na 21 uczelniach w y ż s z y c h stud iuje k il k a ­ naście tysięcy polonistów. Odbiorcami n a u k o w y c h prac p o lonistycz­ nych są ponadto poloniści-pracownicy naukow i, poloniści-nauczyciele szkół średnich, pew n a część m ło d zie ży z najstarszych klas licealnych, pracownicy w y d a w n ic tw , redakcji czasopism, bibliotek i służby upowszechniania k u ltu r y . A w ysokość nakładów prac n a ukow ych , choćby ty lk o tych, kóre w y s tę p u ją w m in iste ria ln ym spisie lektur? Znowu: nie ma miejsca i czasu na egzem plifikację szczegółową. Ł a t­ wo sprawdzi każdy, k to t y m się zainteresuje: n a kła dy ty c h książek wynoszą tysiąc, tysiąc pięćset, rzadziej dw a tysiące egzem p la rzy , a bywa, że nakład w y n o si m n ie j niż tysiąc egzem plarzy.

W porównaniu z k ręg ie m odbiorców tyc h książek okaże się, że ty lk o stosunkow o niew ielka liczba słuchaczy polonistycznych m oże realnie korzystać z n a jn o w szyc h prac, w y ty cz a ją cy c h h o ry zo n ty współczesnej na u ki o literaturze. W ie lu polonistów kształci się w ośrodkach o k r ó t ­ kich tradycjach, bez odpowiednio w y p osażo nych bibliotek. W y c z e r ­ pane na k ła d y w ielu książek nie pozwalają na właściwe u zu p e łn ie ­ nie księgozbiorów. N ajd o tkliw sze lu ki łata się sk ry ptam i, w y p is a m i, p o w ie la n y m i frag m en ta m i. W iedza studen ta staje się wiedzą s k r y p ­ tową, dochodzi do niego często ju ż w postaci przeżutej, uproszczonej. Z góry niejako milcząco zakłada się, że przodujące w nauce prace polonistyczne nie dla niego są przeznaczone.

W ten sposób szybko „produkuje się” nauczycieli — nie zapładnia się natom iast m łod ych u m y s łó w w trw ałą obecność o tw a rte j i poszu­ k ują cej myśli, rozum iejącej procesy i poszukiwania zachodzące w nauce. Je j najnow sze zdobycze są dlań p ra ktycznie niedostępne z dwóch więc p o w od ó w g łó w n y c h ściśle w z a je m powiązanych. Brak książek n a u k o w y c h , ich niewystarczająca ilość prowadzi do s k r y p ­ tów, w y p is ó w rzeczy podstaw ow ych, najbardziej niezbędnych. Taki stan rzeczy z kolei p r z yz w yc z a ja m łodzież studencką do obywania

(7)

6 się bez m y śli poszukującej obserw owanej w trakcie jej rozwijania się, w trakcie jej pracy; nie zaszczepia w nich niepokoju w y w oła ne go b rakiem orientacji w bieżących publikacjach historyczno- i teo re tyc z- noliterackich. Stw arza więc pogłębiające się przekonanie, że gdzieś przebiega podział na dwie g ru py polonistów: jedną, nieliczną grupę względnie nadążającą za ro zw o jem n a u k o w e j m y śli litera tu ro zn a w ­ czej i drugą, żyjącą w przeświadczeniu, że je j te prace nie dotyczą, nie obowiązują, oczekującą na uproszczone, gotowe rozwiązania. Z n aleźliśm y się oto w pobliżu trzeciego sposobu poszukiw ania odpo­ w iedzi na p ytanie o relacje m ię d zy nauką o literaturze a d y d a k ty k ą polonistyczną szkoły w yższej. J e st to sposób odwołujący się do s u ­ b iek tyw n e g o doświadczenia; nie został dotąd udoskonalony przez j a ­ kieś postępowanie ankieto w e czy przez innego rodzaju sondaże. P y ­ tanie podstawowe związane z t y m sposobem można by tak s fo r m u ­ łować: W ja k im stopniu i w ja k im zakresie najw ażniejsze zdobycze współczesnej nauki o literaturze obecne są w w ykła da ch polon istycz­ n y c h na w y ż s z y c h uczelniach, na seminariach magisterskich, k o n ­ wersatoriach i ćwiczeniach? Nie d y s p o n u je m y , niestety, od p ow iedn i­ m i metodami, które p o zw o liły b y na u zyska nie w iarygodnej odpo­ wiedzi na to pytanie. M etod takich być nie może, gdyż i pytanie tego rodzaju nie zostało dotychczas w sposób p o w a ż n y postawione. K ie d y je dzisiaj staw iam y, m u s im y , w poszukiw a niu na nie odpowiedzi odwołać się do własnych doświadczeń d y d a k ty c zn y c h , do w łasnych obserwacji — fra g m e n ta r y c zn y c h zresztą, w y r y w k o w y c h . Obraz, ja ­ ki zarysuje się po uru chom ieniu naszej pamięci i w s p o m n ie ń oraz w yobraźni w t y m zakresie, nie będzie zapew ne u w s z y s tk ic h je d n a ­ k o w y .

Prawie k a ż d y z p olonistycznych nauczycieli a kadem ickich prowadzą­ cych ćwiczenia i seminaria magisterskie ma w sw oim doświadczeniu pamięć o porażce zw iązanej z w p ro w a d ze n ie m na se m in a rium bar­ dziej złożonej p r o b le m a ty k i albo trudniejszego te k s tu naukowego, w okół którego chciał poprowadzić d y sk u s ję ze s w y m i studentam i i z n ie u d a n y m re zu lta te m takiej próby. Prawie k a ż d y w sw ej p r a k ­ tyce pedagogicznej musiał n ie k ie d y rezygnow ać z bardziej am bitn ych zam ierzeń i dostosowywać się w b r e w w ł a s n y m chęciom i p r z ek o ­ naniom do poziom u słuchaczy, b y nie stracić z nim i porozumienia. S t w ie r d ź m y w yraźniej: nie na leży obecnie do w y j ą tk ó w przypadek, g d y na sem ina rium m agisterskim , na w e t na p ią ty m ro k u studiów, jego uczestnicy okazują się zupełnie bezradni wobec nieco tru d n ie j­

(8)

szych tek stó w naukow ych. Po prostu ich nie rozumieją. Nie znaj­ dują dla nich właściwego k o n te k s tu . Nie orientują się, do jakich d y sku sji i do jakiej p ro b le m a ty k i nawiązują. I nie chodzi tu tylko o tę, zawsze obecną, grupę m ło dzieży najsłabszej. Z jaw isko w y ż e j w skazane odnosi się nieraz do całego zespołu studentów .

N auka w swoich czołowych osiągnięciach zawsze m usi w yprzedzać znacznie d y d a k ty k ę szkoły w yższej, pod w a r u n k ie m wszakże zacho­ wania z nią a utenty czn e j więzi. W ięź ta przejawia się w form ie sa­ m y c h ju ż zajęć u niw e rsy te ck ich p row adzonych przez czołowych tw órców nauki, k tó r z y są wówczas ż y w y m i łącznikami na uki z d y ­ d a k ty k ą szkoły w yższej. Siad em ta kie j więzi są również d y sk u s je stu d enckie kom entujące najnow sze prace naukow e. P rze ja w em jej wreszcie jest także owa łatwo p rzez nauczyciela akademickiego do­ strzegalna potencjalna gotowość m ło dzieży studiującej do zaznajo­ mienia się z n a jn o w s z ym i pracami i zdolność do ich samodzielnego zrozumienia, a w k a ż d y m razie do samodzielnego poradzenia sobie z trudnościami, z ja k im i w ty c h pracach można się spotkać, m o żli­ wość ich samodzielnego, choćby fragm en tarycznego skomentowania. Istnienie takiej więzi jest je d n y m z w a żn y c h s y m p to m ó w n o rm al­ nie rozwijającego się życia naukowego.

Z a r y z y k u j ę twierdzenie, że w ięź tak rozumiana, silna i w yraźna jeszcze przez dłuższy czas po zakończeniu drugiej w o jn y światowej, została w ciągu m n ie j więcej ostatnich dziesięciu lat znacznie osła­ biona, a n a w e t gdzie niegdzie zupełnie zerwana, albo — w p rz y p a d ­ k u m łod ych uczelni — jeszcze nie nawiązana. Złożyło się na to w ie ­ le p rzyc zy n , z k tó ry c h ważniejsze zaledwie m ożna tu w ylic zy ć. 1. S tr u k tu r a organizacyjna n a u k i polskiej przewidująca podział na w y ż s z e uczelnie zajm ujące ń ę głównie d y d a k ty k ą i nau kow e i n s t y ­ t u t y Polskiej A k a d e m ii N au k uprawiające samą naukę. Z t y m roz­ d zia łe m wiąże się określony, a często społecznie nieuzasadniony po­

dział środków przeznaczonych na badania naukow e.

2. Pochopne, pośpieszne, przedw czesne pow oływ anie do życia n o ­ w y c h ośrodków n a u k o w o d y d a k ty c z n y c h ja k b y w przekonaniu, że do ich powstania wystarczą b u d y n k i i pieniądze na nowe etaty.

3. Z n a c z n y w zrost obowiązków społecznych nałożonych na szkoły w y ż s z e . Obowiązki te zrozumiałe i p r z y jm o w a n e m im o całej k o m ­ p likacji przez w y ższe uczelnie — przerosły jed na k często możliwości k a d ro w e , ja k im i te uczelnie dysponowały. W zrost tych obowiązków

(9)

8 wiąże się bezpośrednio z n a g ły m w zro stem ilości słuchaczy stu d iu ją ­ cych w różnych form ach organizacyjnych.

4. Podniesienie w y m ia r u obowiązującej ilości godzin pracy d y d a k ­ tyc zn e j w stosun ku do młodszych pracow nikó w n a u k o w y c h oraz często konieczne zlecenie im jeszcze p e w n e j ilości godzin p o n a d w y ­ miarowych. Utrudnia to i opóźnia ich pracę nad podniesieniem w ła s ­ n y c h kw alifika cji n a u ko w ych , często uniem ożliwia śledzenie postępu nauki w w a żn e j dla nich dziedzinie.

5. Skrócenie do lat czterech studiów polonistycznych.

6. R ozwój n a uk i o literaturze, prowadzący w sposób uzasadniony m erytorycznie do form ułow ania sądów, k tó ry c h zrozum ienie w ym aga większego niż daw niej przygotowania. (N iem niej przyznać trzeba, co czasem słusznie podnosi się w recenzjach i dyskusjach, że nie w s z y ­ stkie prace n a u k o w e mogą w zględam i m e r y to r y c z n y m i uspraw iedli­ wić własną niejasność, zawiłości jęz y k a i stylu).

Z postawionej diagnozy, z próby wskazania na główne p r z y c z y n y obecnego obrazu relacji m ięd zy nauką o literaturze a d y d a k ty k ą p o ­ lonistyczną w szkole w y ż s z e j w y n ik a pośrednio, a n ie k ie d y wręcz bezpośrednio postępowanie terapeutyczne.

Po pierw sze — w n a u k o w e j produkcji polonistycznej w ię k s z y udział p o w in n y mieć książki adresowane do ogółu m łodszych pracow ników nauki, wprowadzające ich w główne p r o b le m y współczesnej nauki o literaturze w sposób p e łn y i s y ste m a ty czn y . K siążki takie, pisane z m yślą o odbiorcy p rzyg o to w a n y m , ale oc zek ujący m s y s te m a ty c z ­ nego i pełnowartościowego pod w zględ em n a u k o w y m wprowadzenia w podstaw owe k o m p lika cje dzisiejszej h u m a n isty k i, są nie m n ie j potrzebne niż a ka dem icki podręcznik historii literatury polskiej Bardzo cenną in icjatyw ą wychodzącą naprzeciw ta k im potrzebom jest seria „ V adem ecum P olonisty”.

Po drugie — należy częściej i z w iększą niż dotąd troską o staranne przygotowanie organizować k o n feren cje naukow e, w k tó ry c h brałyby udział liczniejsze niż dotychczas reprezentacje m łodszych zwłaszcza pracow ników n a u k o w o d y d a k ty c z n y c h ze w szy s tk ic h ośrodków polo­ n isty c zn y c h w kraju. Tradycja corocznych teoretycznoliterackich k on fe re ncji metodologicznych trwająca od w ielu ju ż lat jest tu p r z y ­ k ła d e m zachęcającym do naśladowania. (Chociaż w ostatnich paru latach pojawiają się na ty c h konferencjach pro ble m y marginesowe, n iem n ie j ogólny bilans jest dodatni).

(10)

9

Po trzecie — w yższe uczelnie p o w in n y w znacznie w ię k s z y m sto p­ niu niż to czynią do tej pory korzystać z możliwości w ysyła nia sw ych młodszych pracowników na staże zagraniczne i krajow e — do inn ych ośrodków polonistycznych. Staże zagraniczne — wystarczająco a tra k ­ cy jne nie w ym agają r e k la m y i zachęty. W ym agają ty lk o p o w a żn ie j­ szych niż dotąd środków dew izow ych . Dziwić natomiast m u si opie­ szale i skrom ne korzystanie z możliwości stażu krajowego, k tó r y nie wiąże się z ta kim i trudnościami fin a n s o w y m i. W ym ia n a pracowni­ k ó w m iędzy środowiskami p o lo n istyc zn y m i w p ły n ę ła b y dodatnio na w y m ia n ę doświadczeń, na obieg zd o byczy n a uk i o literaturze w d y ­ d aktyce polonistycznej szkoły w y ższej, przyczynia łab y się rów nież do w y rów nania zauw ażalnych dzisiaj różnic m ię d z y ośrodkami polo­ n isty c zn y m i o bogatszych i dłuższych tradycjach a n o w y m i szkołami w y ż s z y m i.

Po czwarte — pisaniu polonistycznych książek n a u k o w y c h p ow inna zawsze towarzyszyć świadomość, że m uszą być one adresowane w praw dzie nie do masowego odbiorcy, ale do szerszych kręgów n iż ten, k tó r y dzięki osobistym k o n ta k to m z autorem może zrozumieć książkę chociaż cechuje ją eliptyczność stylu, s k ró ty m y śli i n ie je d ­ noznaczna terminologia.

Po piąte — w szkołach w y ż s z y c h na leży śmielej i w w ię k s z y m za­ kresie obejmować in d yw id u a ln ą opieką naukow ą zdolniejszych s t u ­ dentów . Uczelnie postępują w tej dziedzinie dosyć opieszale. T y m ­ czasem w w arunkach przeciążenia programu ró ż n y m i zajęciami, w t y m rów nież sporą ilością p rzedm iotów pozakieru nkow ych , studia w e d łu g programu in d yw idualnego są j e d n y m z dobrych rozwiązań, umożliw iających odpowiednie pokierowanie t y m i studentam i, k t ó ­ r z y ujawniają szczególne w alory intelektualne, nieprzeciętne uzdol­ nienia, talent n a u k o w y i pracowitość świadczącą o dojrzałej sam o­ kontroli.

Można, sądzę, przyjąć zasadę i ją upowszechnić, a także u zyskać dla n iej poparcie w postaci odpowiednich zaleceń m inisterstwa, że la u­ reaci olimpiady polonistycznej po w inn i być od razu, na p ie r w s z y m j u ż roku, obejm ow ani in d yw id u a ln ą opieką naukową. Ta kategoria słuchaczy bow iem od k ilk u ju ż lat (odkąd wprowadzono Olimpiadę L ite r a tu r y i J ę zy k a Polskiego) sprawdza się na studiach w stu p r o ­ centach. N iestety, po wejściu na w y ższą uczelnię, ciągle zresztą w y ­

(11)

10 różniając się ko rzy stn ie , traci czasem sw ój rozpęd, m ię d z y in n ym i, a może głównie ze w zględu na charakter obowiązującego programu. Z p rogram em studiów in d yw id u a ln y ch wiąże się jeszcze jedna r e ­ fle k s ja ogólniejsza. W istocie rzeczy program studiów in d y w id u a l­ n y c h jest ciągle w p ra ktyce zaledwie in d y w id u a ln y m harm onogra­ m e m . Powinna tu działać większa swoboda i elastyczność p ozw alają­ ca na zmianę n iektó rych egzam inów program ow ych na inne za ró w ­ no wśród przedm iotów k ie ru n k o w y c h , a t y m bardziej wśród p rz e d ­ m iotów pozakierun ko w ych. W ed łu g uznania opiekuna naukowego uwzględniającego zainteresowania osobiste studenta i jego o p ty m a l­ ne możliwości.

Po szóste — pozostaje nadal obowiązek upominania się o p r z y w r ó c e ­ nie poprzedniego czasu trw ania studiów polonistycznych. Zajęcia obowiązkowe można ścieśnić do lat czterech, ale l e k tu r y literackiej i n a u k o w e j studenta ścieśnić się nie da. Można ty lk o i m u si się r e ­ zygnować z bardzo w ażn y c h n iek ied y tytu łó w . Powtórzę tu słowa, które ju ż sform u łow a łem na ogólnopolskiej konferencji polo nistycz­ n e j — programowej, która odbyła się wiosną tego roku w Kaliszu pod egidą I n s t y tu t u Kształcenia Nauczycieli: „Nie można równocześ­ nie w ie rzy ć w rozsądek c z yn n ik ó w decydujących o programach szkół w y ż s z y c h i być p rz e k o n a n y m o trwałości czteroletniego s tu d iu m po­ lonistycznego”.

W ięź n a uk i o literaturze z polonistyczną d y d a k ty k ą szkoły w y ższej oznacza więź tej nauki ze społeczeństwem . Oznacza wprowadzanie zdo byczy nau ki do świadomości społecznej. Do jakich w t y m za k re ­ sie doszło zaniedbań ilustruje chociażby w ystąpienie w u b ieg ły m roku Stefa n a Bratkow skiego na łamach „Polityki” z a r ty k u łe m przeciwko ro m a n ty zm o w i. Jest to w ystąpienie wręcz obezwładniające naiw noś­ cią i prostactw em w rozu m ien iu tego, c z y m był r o m a n ty zm , czym jest dla nas tradycja romantyczna. W ystąpienie to wszakże, jako sygnał określonej świadomości społecznej, powinno zmusić do myślenia w s z y s tk ic h rozum iejących konieczność wprow adzenia zdobyczy nauk h u m a n isty c zn y ch w obieg społeczny. A wprow adzanie to odbywa się poprzez d y d a k ty k ę szko ły w y ż s z e j i szkoły średniej.

Umacnianie i pogłębianie więzi łączących nau k ę o literaturze z d y ­ d a k ty k ą polonistyczną szkół w y ż s z y c h leży w interesie społecznym. Tą więzią zainteresowana jest w y ższa uczelnia przygotowująca ab­

(12)

1 1

so lw e n tó w do pomnażania i pogłębiania znajomości k u ltu r y narodo­ w e j w społeczeństwie. Jest nią także zainteresowana nauka o litera­ turze, k tóra, jak każda nauka, w te d y normalnie i dobrze się rozwija, g d y widzi, że jej w y n i k i są przez zbiorowość oczekiwane i w ch ła ­ niane.

Cytaty

Powiązane dokumenty

WYNAJMUJĄCY oświadcza, że jest właścicielem lokalu użytkowego położonego w Katowicach przy ul. Wynajmujący oświadcza, że oddaje w najem lokal, o którym mowa w §

Jeden z dyrektorów Banku fiir Handel und Gewerbe wyraźnie oświadczył, że nawet zupełne załamanie się kursu marki niemieckiej nie wywrze wpływu na

Ale w pensjonacie dowiedziała się pan; Ropską, że Klara w yprow adziła się stam tąd jeszcze przed czterem a tygodniami do mieszkania, które jej urzą­. dził

Oceny te winny być dokonywane przez Wójta Gminy Wiśniowa, co najmniej raz w czasie kadencji Rady Gminy (nie rzadziej niż raz na 4 lata). Wyniki tych ocen winny być

Zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawy Prawo ochrony środowiska, monitoring (w tym metody monitoringu) jakości powietrza, wód, gleb i ziemi oraz poziomu hałasu

23.1. Środki ochrony prawnej przysługują Wykonawcy, uczestnikowi konkursu, a także innemu podmiotowi, jeżeli ma lub miał interes w uzyskaniu danego zamówienia oraz

Umieść urządzenie Firefly 2+ w stacji dokującej do ładowania: dioda LED miga na niebiesko podczas ładowania i świeci na niebiesko, gdy urządzenie jest w pełni naładowane.. Aby

Już na początku długotrwałych poszukiwań nasunęły się panu Duchaczkowi, pani Duchaczkowej i mnie wątpliwości, czy moja żona wogóle przyniosła z sobą ten