• Nie Znaleziono Wyników

Cierpienie przestrzeni środka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Cierpienie przestrzeni środka"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Monika Bednarczuk, Monika

Rudaś-Grodzka

Cierpienie przestrzeni środka

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (112), 76-89

2008

(2)

7

6

Monika RUDAŚ-GRODZKA

C ie rp ie n ie przestrzeni śro d ka

1

N egatyw na m ityzacja, p o p arta dyskursem społecznym , w ym usiła zgodę i m il­ czenie Słowian w spraw ie głoszonej od X V IIII w ieku przez w ielu zach o d n ich m y­ ślicieli nieoryginalności, w tórnego c h a ra k te ru Słowian, któ rzy skazani są na k o ­ piow anie „starszych”, lepiej zorganizow anych, pełnopraw nych europejskich n a ­ rodów 2. Dow odzono, że z przyczyn geograficzno-klim atycznych oraz psychofizycz­ nych Słow ianie nie są zdolni osiągnąć sta n u w iedzy obow iązującego w k u ltu rz e O kcydentu an i w ykształcić w łasnych form upraw ian ia n a u k i czy sztuki. K oloniza- cyjne p rak ty k i racjonalistycznego Z achodu w zbudziły - będące logiczną konse­ kw encją takiej kategoryzacji - psychiczne cierpienie: kom pleksy niższości. Pol­ ska, i ta część k o n ty n e n tu , stała się „ k r a j o b r a z e m b e z w ł a ś c i w o - ś c i” . O dczucie „gorszości”, zarów no od Rosji, jak i E u ro p y łacińskiej, wywołało w P olakach, obok kom pleksów cyw ilizacyjnych, am biw alentne podejście do środ­

C zęść pracy dotycząca okresu m iędzywojennego powstała w ramach projektu badawczego nr N 103 062 31/3814, finansowanego przez M inisterstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

N a ten temat zob.: M. Rudaś-Grodzka Słowiańszczyzna. Pamięć i zapomnienie w wykładach paryskich A. M ickiewicza i powieściach J .I. Kraszewskiego, „Konteksty” 2003 nr 1-2; tejże Europejska przygoda Słowian w świetle „Prelekcjiparyskich” Adama Mickiewicza. Słowiańszczyzna zniewolona, w: Romantycy i Europa. Marzenia. Doświadczenia. Propozycje, red. M. Piwińska, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2006. Por A. W itkowska J a , głupi Słow ianin”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1980; M. Bobrownicka A ntyteza słowiańsko-europejska. Z problemów stereotypu, w: Kategoria Europy w kulturach słowiańskich, red. T. Dąbek-Wirgowa, A.Z. Makowiecki,

Uniwersytet Warszawski, W ydział Polonistyki, Warszawa 1992. 2

(3)

kow oeuropejskiej przyrody, geografii, a naw et w łasnej cielesności. S tąd p u n k te m w yjścia naszych rozw ażań jest k a t e g o r i a „ ś r o d k a”, generującego jakoby potężne różnice i asym etrie k u ltu ro w e3.

L ite ra tu ra oraz publicystyka ukazują n ara stan ie i trw anie pro b lem u w ew nętrz­ nie sprzecznej autoew aluacji Polaków wobec idealizow anej jako doniosła, orygi­ n aln a i tw órcza k u ltu ry zachodniej Europy, spadkobierczyni trad y c ji antycznej. K rystalizująca się od X V III w ieku polska tożsam ość skazana została na poczucie niepełnow artościow ości, traw iące „duszę słow iańską” niczym śm ierteln a choroba, niepozw alająca um rzeć a skazująca na cierpienie. Co w ażniejsze, kom pleks n iż ­ szości w ykształcił m esjan isty czn e, ko m p en sacy jn e p rześw iadczenie o m oralnej wyższości, w yrastające z m itu o słow iańskiej „m łodszości” cyw ilizacyjnej, w yzna­ czającej jej m isję „zbaw ienia” Europy, „przeżartej przez zepsucie m oralne i p o li­ tyczne” . O p arty na religijnych fu n d am e n tac h m esjanistycznych p ro jek t, jakkol­ w iek wskazywać m oże na m asochistyczną n a tu rę Polaków, przede w szystkim wy­ n ik ał z logiki Z achodu, tworzącej degradujący jedną stronę układ. Z achodnia k u l­ tu ra rozum ie siebie m ianow icie jako wzór, k tóry ro zp rzestrzen ia się i słabnie na kresach swojego oddziaływ ania. W tym u ję ciu k u ltu rz e środkow oeuropejskiej, znajdującej się praw ie na g ranicy ta k usystem atyzow anego św iata, przypada rola naśladowcy, prym ityw nego odbicia. U podstaw okcydentalnej k u ltu ry opierającej się na przeciw staw ieniu w zoru i kop ii tkw i także dążenie do p o d ziału i h ie ra rc h ii, w yrażające się w m echanizm ie „sym etrii u m n iejszającej” . Im dalej od cen tru m , tym m niej elem entów w spólnych z ogniskiem . A trybuty przyznaw ane Słow ianom stw arzają w rażenie n ieistotnych, a wytwory peryferyjnej k u ltu ry są niby-sym etrycz- ne, acz zarazem nieskończenie gorsze4.

D eg radujące ro zu m ien ie siebie pow oduje p ara liż woli i zaburzenie poczucia tożsam ości, lecz zostaje p rzyjęte przez Polaków jako „praw da h isto ry czn a” . Sam i zgadzają się na podział, w k tó ry m p rzypada im jedynie ułom ność i defekt, u trw a­ lając obraz słow iańskich niew olników skazanych na w ieczną im itację. U trzym y­ w ana przez siebie i Z achód w stanie m ętności Słow iańszczyzna nie potrafiła się zdefiniow ać. Z jej złożonej i niekorzystnej sytuacji zdaw ał sobie spraw ę M ickie­ wicz, k tóry próbow ał przybliżyć E u ro p ie Z achodniej fenom en owej grupy: gorzej zorganizow anej, „p o d b ijan e j”, „tęp io n e j”. N i j a k o ś ć i „ n i ż s z o ś ć ” Sło­ w ian m iała brać się po części z ich rolniczego try b u życia. W edług H egla, ro ln ic­ two zakłada p ry m at sił przyrody i pociąga za sobą w olniejsze rozw ijanie się po d ­ m iotowej jaźni oraz p otrzeby uczestnictw a w stru k tu ra c h państw ow ych5. M ickie­ wicz podw ażał w praw dzie obow iązujące w jego czasach schem aty, pokazując n isz­

3 „Jakoby”, ponieważ nie wierzym y w istnienie typu „Środkowoeuropejczyka”. Zob. M. Kundera Zachód porwany albo tragedia Europy Środkowej, przel. M. L., „Zeszyty Literackie” 1984 z. 5.

4 Zob. E.W. Said Orientalizm, przeł. W. Kalinowski, PIW, Warszawa 1991.

5 G.W.F. H egel Wykłady z filozofii, dziejów, przeł. J. Grabowski, A. Landman, t. II,

(4)

7

8

czący wpływ oficjalnej h isto rii na losy Słow iańszczyzny, jed n ak był odosobniony w swych p ró b ac h ukojenia słow iańskich bolączek. W jego u jęciu zatartej h isto rii Słowian, celowo pozbaw ianych odrębności, chociażby poprzez u n ik a n ie nazw p o ­ szczególnych szczepów oraz m ieszanie ich z innych lu d a m i barb arzy ń sk im i, po­ brzm iew a zapow iedź nieklasycznej h isto rio g rafii i now oczesnego m yślenia, dążą­ cego do w bicia się p o d pow łokę w izji dziejów zdom inow anej przez zwycięzców6, niszczącej każdą n ap o ty k an ą odm ienność. Po stronie najeźdźców znajdow ała się potw ierdzająca ich wyższość i w ładzę potężna h isto ria, cyw ilizacja i surow e praw a logiki. Po stro n ie pokaw ałkow anej Słow iańszczyzny była tylko jej nieokreśloność, któ rą po kon fro n tacji z silniejszym i m ilita rn ie obcym i w chłaniała sfera zap o m n ie­ nia. N ieliczne ocalałe p a m ią tk i św iadczyły o n isk im poziom ie cyw ilizacyjnym Sło­ w ian, którym oferowano poprzez podbój aw ans kulturow y.

W ażnym m otyw em refleksji o niższości i pow odem kom pleksów wobec „m ę­ skiej”, zw artej, prężnej E uropy Z achodniej była rzekom a, w ynikła z rolniczego try b u życia i przew agi żywiołu chłopskiego, słow iańska bierność. Słowiańszczy­ znę traktow ano przez w ieki jako rezerw uar siły niew olniczej. N iew olnik zaś, k o n ­ strukcja w aru n k u jąca istn ien ie „ p a n a ” i obyw atela, to też wytwór kolonizacyjnego d yskursu7. M ickiew icz próbow ał przew artościow ać negatyw ny stereotyp, u p a tru ­ jąc w owej pasyw ności pewnego, m ożliwego w przyszłości do zrealizow ania, po ­ te n c ja łu 8. B rak h isto rii, zan u rzen ie w b aśn iac h i legendach, uleganie przem ocy, w skazują na podstaw ow ą cechę słow iańską - rozproszenie, b ra k jedności. P rzed słuchaczam i M ickiew icza w yrastała p rzestrzeń chaotyczna, niew yodrębniona geo­ graficznie, historycznie i myślowo, cierpiąca, jednak zaw ierająca zalążek mocy.

D om inacja „horyzontalnego”, rów noleżnikow ego parad y g m atu , n arzu cające­ go środkow i konieczność definiow ania się poprzez odniesienia do w schodniej Rosji lub zachodniej Europy, przez długie lata pozostaw iała P olakom n ad e r ograniczo­ ny zasób sposobów wyjścia z limba jej nieokreśloności: albo poprzez, zgodne z lo ­ giką Z achodu, uznanie w łasnej niższości; albo kom pensacyjne p rze k o n an ie o m o­ ralnej w yższości n a d „zgniłym ”, urban isty czn y m , zsekularyzow anym O kcyden- tem , któ re nie w ykluczało b ynajm niej tego pierw szego. W arszawa nato m iast, cho­ ciaż m niej „zw yrodniała”, n igdy n ie stanow iła dla Słow ian caput mundi. P rzynaj­ m niej do czasu dw udziestolecia, kiedy to M ickiewiczow ska teza o p o tencjale Sło­ w ian, ich doniosłym przeznaczeniu, odżywa w form ie haseł m ocarstw ow ych, n ie­ rzadko odnoszących się w prost do p ostaci narodow ego wieszcza.

O dwolujemy się do sformułowania George’a Orwella (Historię piszą zw ycięzcy..., w: tegoż I ślepy by dostrzegł. Wybór esejów i felietonów, przeł. B. Zborski, KAW, Kraków 1990).

Zob. P. Vidal-Naquet Czarny łowca. Formy myśli i form y życia społecznego w świecie greckim, przeł. A. W olicki, Prószyński i S-ka, Warszawa 2003, s. 231.

A. M ickiew icz Literatura słowiańska. Kurs drugi, przeł. L. Płoszewski, kom. red. J. Krzyżanowski i in., w: tegoż Dzieła, t. X, Czytelnik, Warszawa 1955, s. 176-177. 6

(5)

Nowa form uła zrywa z p o stulatem zjednoczenia Słowian pod sztandarem pan- slaw izm u, bo te n oznaczałby zagarnięcie, bezw zględne w chłonięcie innych słow iań­ skich tożsam ości przez „większą” głowę Słow iańszczyzny - Rosję. W ystępuje jako słowianofilstwo pod przyw ództwem duchow ym i m ilitarn y m Polski. Przestrzeń pe­ ryferyjnego bądź „środkowego”, nieokreślonego limba czy naw et piekła geopolitycz­ nego i cywilizacyjnego zm ienia się powoli (na krótko) w centrum . Dotychczasowa egzystencja była zaw ieszeniem m iędzy paternalistyczną, nie do końca słowiańską Rosją, n iechętną elem entom zakorzenionej w polskiej tożsam ości łacińskiej trad y ­ cji, a germ ańsko-anglosaskim światem , określającym i zdobywającym nowe ziem ie oraz uznającym słow iańskie nacje - z w yjątkiem Rosji - za niegodne partnerskiego traktow ania. Rosja zaś w narodow o-m ocarstw ow ym paradygm acie to specyficzni Słowianie: w rodzy tradycji łacińskiej i antycznej; to cywilizacja o w alorach żeńskich, takich jak wrażliwość, łagodność, a jednocześnie gwałtowność, w ynikłe z orien tal­ nej skłonności do histerii, labilności. O dczytana przez ten pryzm at cywilizacja za­ chodnia jest „typem przenikającym , ekspansyjnym , posesyw nym ”, a rosyjska „ab­ sorpcyjnym ”, pochłaniającym , „poddającym się”9. Rozdarte, zawieszone w przestrze­ ni ścierających się, opozycyjnych w artości Polska i środkowa E uropa zaczynają po­ szukiwać w artości oraz sposobu k uracji na nowej osi: południkow ej.

W 1938 ro k u jeden z narodow o-radykalnych publicystów konstatow ał: „ P o l ­ s k a l e ż y n i e t y l k o w p a s i e r ó w n o l e ż n i k o w y m w ielkich narodów, l e ż y t a k ż e w p a s i e p o ł u d n i k o w y m , w zespole w łaści­ wej środkow ej E u ro p y ” 10. W asiutyński p isał w swym arty k u le o w ielu nacjach, którym przew odzić m iała Polska, od Estończyków i Litwinów, poprzez Czechów i Rum unów , aż po Serbów i Chorwatów. I w łaśnie fascynacja słow iańskim i lu d a m i b ałk ań sk im i będzie nas interesow ać jako doskonałe odzw ierciedlenie nowej osi „południkow ej”, zm iana perspektyw y z horyzontalnej na w ertykalną. Była to jed­ na z prób p rzekształcenia roli Polski na kontynencie i dow artościow ania się, ko­ lejna w ersja m itu słow iańskiego, poszerzonego o n arody ugrofińskie czy ro m ań ­ skie, w której głów nym p u n k te m odniesienia stały się nacje b ałk ań sk ie, „skażone” m niej zachodnią k u ltu rą , toteż silne, szczęśliwe w nieśw iadom ości „braków ” . N ie ­ w iedza oznacza słodką ignorancję, m ożność rozw oju w nien arzu co n y m przez in ­ nych k ie ru n k u . K ontestow aną polską nijakość, pokrew ną m iałkości m azow ieckie­ go piask u , wobec ludów zachodnich z jednej strony, oraz p ełnych p o te n cja łu Sło­ w ian południow ych, znakom icie ilu stru je w rażenie Pruszyńskiego:

[Niemcy] To najlepsze wojsko. [...] Przez skórę tego żołnierza czuje się intelektualistę, człowieka wykształconego. Będą grali w kantynie Szopena i Mozarta, i Griega. [...] M o­ gliby być z tych ludzi profesorzy uniwersytetów, wykładowcy, erudyci [...]. Żołnierz n ie­

9 Zob. W. Stiepanienko „Kobiecość” i „męskość” w postrzeganiu kultury sąsiadów, „Kultura i Społeczeństw o” 1991 nr 2, s. 77; R. Dm ow ski Myśli nowoczesnego Polaka [1902], wprow. N. Tomczyk, Nortom, Wroclaw 1996, s. 41-60; M. Bierdiajew Nowe średniowiecze, przeł. M. Reutt, Rój, Warszawa 1936, s. 140-145.

(6)

8

0

m iecki czyni wrażenie maszyny mądrej, sprawnej, cudownie opanowanej. Jugosłowianie czynią wrażenie wspaniałej ludzkiej bestii. [...] żołnierz półprymitywny, radosny w mor­ dowaniu, łowiecki, w ypełniony nie spiłowanym cywilizacją instynktem. [ . ] Jugosłowia­ nie to coś młodego, co jeszcze przedwczoraj zdawało się chodzić na czworakach i chłep­ tać świeżą krew. [...] Cóż, nasi jasnowłosi Słowianie. Coś, co nie jest jeszcze niem iecką mądrością, a nie było nigdy serbską zażartością! Coś co okrutne, będzie tylko ponure. Waleczne nie będzie mądrym. Coś co jednym tylko najwięcej będzie znaczyło swój prze­ chód tędy: ścieleniem swych trupów. [...] U żyźnicie te jałowe i dalekie grunta, ten piach, pod wierzby tylko, jak na M azowszu, zdatny, biedną mierzwą własnych cia ł.11

R ozczarow anie sta n em n a ro d u i państw a w la ta c h trzy d z iesty ch X X w ieku prow okuje spojrzenie na P ołudnie jako k o n tra p u n k t. Ono m oże pozwolić wyjść poza binarny, n iekorzystny u k ła d o party na przeciw staw ieniu: W schód-Zachód. P ołudnie staje się szansą na w yleczenie środka z m entalnego cierpienia. W licz­ nych propozycjach kulturow o-politycznych ujaw niają się nie zach o d n io eu ro p ej­ skie, ale „jugosłow iańskie” albo „b u łg arsk ie” kom pleksy. E nergia południow ego Słow ianina staje się godnym podziw u i zazdrości skarbem , w któ ry m pokłada się nadzieje na przeb u d zen ie i w zm ocnienie Polaków - pobratym ców im ponującego im homo balcanicus. N agły przypływ sym patii dla dotychczas m arginalizow anych, zapom nianych „b raci” objawiał się głów nie w form ie relacji z wypraw, p rzew odni­ ków, reportaży i felietonów 12. U znanie dla b ałk ań sk ich Słowian w ydaje się p o n ad ­ partyjne: p o dzielają je (z rozm aitych powodów) m .in. antysem ici i n ac jo n a liśc i13,

11 K. Pruszyński W czerwonej Hiszpanii [1937], Czytelnik, Warszawa 1997, s. 254-255. Podobnie zapytywał Jana Wiktora jeden z polskich emigrantów: „Czyż Polska za granicą, to nie granit, ale sterty sypkiego piachu wichrem przenoszone z miejsca na miejsce, aby ginął bez śladu?” (Od Dunaju po Jadran, Książnica-Atlas, Lw ów - Warszawa 1938, s. 13).

12 By wymienić: (1) publikacje książkowe: J. W ittlin Etapy. Italia - Francja - Jugosławia, Rój, Warszawa 1933; T. Lubaczewski Jugosławia. Przewodnik z 90

ilustracjami, Nakład własny, Warszawa 1935; S. Rospond Jugosławia (Z teki podróżnika i obserwatora), Nakładem Towarzystwa św. M ichała-Archanioła, M iejsce

Piastowe 1935; Z. Starowieyska-Morstinowa Kamień i woda. Wrażenia z Jugosławii, N aczelny Instytut Akcji Katolickiej, Poznań 1936; J. Wiktor Od Dunaju po Jadran, Książnica-Atlas, Lwów-Warszawa 1938; (2) artykuły prasowe: W. Bazielich Chorwacki chłop-literat, „Prosto z m ostu” 1936 nr 24; J. Bielatowicz Zborowcy w Jugosławii, „Prosto z m ostu” 1936 nr 29; D. Ljotić Dialog z Żydem, „Prosto z m ostu” 1936 nr 36; J. Bielatowicz Refleksje z podróży na Bałkany, „Prosto z m ostu” 1936 nr 39; W. Gluck Skenderpasza Iliński w Herzegowinie, „Prosto z m ostu” 1936 nr 44; A. Nowaczyński Uroda Jugosławii, „Prosto z m ostu” 1937 nr 15-16;

S. Szukalski Polskie konkursy pomnikowe (List do Jugosłowian), „Prosto z m ostu” 1937 nr 21; W. Gluck Z tajemnic mennicy dubrownickiej, „Prosto z m ostu” 1937 nr 57-58; K. Pruszyński B ałkan B ałkanu, „Słowo” 1938 nr 227; Anonim Poeci jugosłowiańscy w przekładach M arii Znatowicz-Szczepańskiej, „Fantana” 1939 nr 1.

13 N acjonaliści z różnych ugrupowań, także neopogańscy i „osobni”, np. fascynujący zarówno Jana Wiktora, jak Jana Bielatowicza, publikujący niekiedy w „Prostu z m ostu”, a krótko członek „Zadrugi”: Stanisław Szukalski.

(7)

rep rez en ta n ci katolickiej prawicy, propaństw ow cy o sym patiach lewicowych, re ­ gionaliści, pacyfiści.

R acji, dla których apoteozow ano P ołu d n ie jest wiele: n a tu ra , człowiek, tra d y ­ cja, sukces ekonom iczno-polityczny. N a tu ra P ołudnia jest sp ek tak u larn a i „arcy- słow iańska” . B ułgaria nocą uderza swym podobieństw em do raju . Ja n W iktor ma w rażenie, że „ziem ia się otw arła, czy pękła nagle, rozsadzona n ad m ia re m św iatła”, że „słup ognisty” rozlał p u rp u rę na niebo i okolicę. I tak sam o p ło m ien n i są wedle tej relacji auto ch to n i. D la innej obserw atorki odbiciem c h a ra k te ru bałkańskiej Słow iańszczyzny jest rzeka Sava, która „nie lęka się skoku, tę tn i m łodym życiem, szum i, pryka i pędzi, wciąż m łoda, nowa i sił p e łn a ” . O pis A driaty k u dowodzi p re ­ ferow ania P o łudnia, w raz z jego cecham i charakterologicznym i, w skazując przy okazji na zjaw isko ideowego przybliżania lub zaw łaszczania danego obszaru geo­ graficznego:

Drogi jest nasz Bałtyk [...], ale najdroższe, niezapom niane pozostanie zawsze wrażenie gorącej, ciężkiej, omdlałej fal słowiańskiego morza - Jadranu. Układając się miękko w cie­ płym przegubie zatoki, spokojny i łagodny, jak dusza słowiańska, stroi się w słońcu we wszystkie barwy [...].

Lecz niechaj je podrażni burza północna, lub Jugo pustynne zbuntuje, uśpiona na dnie potęga skacze i zrywa się do boju. A wówczas biada śmiałkowi, który na drodze stanąć się poważy! Fala, niby szalony i oślepły olbrzym, toczy się po wzdętej toni [...], m iecie statki o brzeg, rwie i kąsa skały. [...] kochać cię trzeba, morze słowiańskie - za twą barwę, za ciepło, uśm iech twój, potęgę i nam iętne gniewy [...] za to, iż żywą cząstką jesteś prastarej kolebki cywilizacyjnej świata.14

Id eałem p ięk n a jest w ybrzeże d alm atyńskie, zgrom adzenie „w szystkich po n ęt tej ziem i”; cu d em - górska w oda, „błyszcząca jak srebro, p ieniąca się jak szam pan i jak szam pan upajająca. Tak pięk n y ch w ód jak Jugosław ia nie m a chyba żaden k ra j”15. „K lejnotem bez ceny” są jeziora P litvickie, dostarczające doznań niem al epifanicznych. Zachw yty te pogłębiają chwilowo polskie kom pleksy, szczególnie, gdy podróżniczka uznaje, że Jugosław ia „m a tylko jedno - ale za to najwyższe zastosow anie z bytów ziem i - m a cenę, wagę i w artość p ię k n a doskonałego” 16. Pozorna okazuje się jałowość skalistej, b ezlu d n ej, dzikiej części tego tery to riu m , bo p u sty n n y „kraj grozy, śm ierci i dezolacji, w aru n k u je, rodzi endem iczne za m i­ łow anie do rzeźby. N aga, jałowa ziem ia „zakw ita strzelistością greckich i rzy m ­ skich k o lu m n ”, któ re „z szarego k am ien ia skał w yrastają [...] ta k n a tu ra ln ie , jak w yrasta barw ny kw iat ze swej łodygi [...] Tu procesem geologicznym wieńczyła ziem ia szczyty wzgórz k la szto ra m i i kościo łam i”17. Zw iązki południow ych Sło­

14 H. Siennicka Uroda Jugosławii, Warszawa 1936, s. 239.

15 Z. Starowieyska-Morstinowa Kamień i woda . , s. 26.

16 Tamże, s. 35.

(8)

8

2

w ian z G rek am i oraz R zym ianam i zd rad zają nadzw yczajne, genetyczne uzdolnie­ nia tubylców do snycerstw a18.

N ajd o b itn iejszy m ich przejaw em jest twórczość Ivana M estrovića. Polacy ak­ ce n tu ją przejaw ianie się w jego pracach „słow iańskiej duszy” 19. N iem n iej św ietny jest Tom asz R osandić20. Obaj u zu p e łn ia ją się w o ddaw aniu istoty słow iańskiej, m ło d z ie ń cz ej w ita ln o śc i oraz p o n ad czaso w ej, głęb o k iej re fle k s ji n a d sensem egzystencji. M estrovića porów nuje się do „natchnionego proroka, chcącego p io ru ­ n am i łam ać góry, rozw alać skały, aby wykuć epos słow iańskiej m istyki i b o h a te r­ stw a” . A try b u ty prac R osandića to „zadum a, cisza tajem niczych odm ętów i we­ w nętrzna m ow a”21. O fiarność i żarliw ość homo balcanicus spraw iają, iż niektórzy Polacy w n im u p a tru ją rzeczyw istego spadkobiercy i w ykonawcy ideowego te sta­ m e n tu M ickiew icza. K iedy sofijski stu d e n t M eth o d y Bozov recytuje z patosem w yuczoną na pam ięć Rozm owę oraz fragm enty Ksiąg narodu i pielgrzymstwa, uzm y­ sławia przybyszom z P olski zdradę, jakiej d opuścili się wobec wieszcza. M łody Polak zakpił z poety jako „ru p ie cia”, a „kochankę” skojarzył z p o p u la rn y m tan ecz­ nym przebojem .

On, na szczytach, pod niebem z M ickiewiczem toczył rozmowy, a ci usłyszeli tango z sali dancingowej. [...] Na przeciwnych brzegach, przepaścią podzielonych, stało to samo po­ kolenie dwóch narodów. J e d n i p r ę ż ą c y s i ę d o s k o k u w p r z y s z ł o ś ć z k r z y k i e m u n i e s i e n i a , d r u d z y k a r l ą c y d u c h o w o , m a j ą c y z g o r z k n i a ł y u ś m i e c h i d r w i n y . [...]

M ieliśm y wrażenie, że to prorok biblijny, czy kapłan, wieszcz natchniony wyrasta z bruku, unosi się, dźwiga, staje ponad światem, wyżyn dosięga zbuntowanym czołem, wśród burzy i piorunów, p r z e m a w i a d o n a s j a k ą ś m o w ą d a w n o z a ­ p o m n i a n ą , z a g u b i o n ą , z a t r a c o n ą . Słowa wieszcza w ustach Bułgara były krzykiem, boleścią i błyskawicą.22

E pizod te n fu n k cjo n u je jako ostateczne, w za m ierzen iu lecznicze, uderzenie. M a wywołać ozdrow ieńczy kryzys, podobnie jak pełne goryczy refleksje o stanie zdrow ia polskich dzieci w zestaw ieniu z bałkańskim i: zadbanym i, krzep k im i, ra ­ dosnym i, pozostającym i pod opieką południow osłow iańskich Judym ów 23. B ezin­ teresow na, n iek ied y niezro zu m iała m iłość oraz troska homo balcanicus w sto su n k u do polskiej k u ltu ry zaw stydza zobojętniałych turystów , któ ry ch rozrywkowa z za­

18 Tamże, s. 56. A nalogicznie o wrodzonym talencie tubylców do rzeźby pisze H. Siennicka Uroda Jugosławii, s. 90.

19 Tamże, s. 77; H. Siennicka Uroda Jugosławii, s. 92.

20 H. Siennicka Uroda Jugosławii, s. 139, 141.

21 J. Wiktor O d Dunaju po Jadran, s. 171-172.

22 Tamże, s. 65, 68. Pisze to Jan Wiktor, regionalista, związany z „Czwartakiem”, a później z lewicą.

(9)

łożenia wycieczka p rzeradza się znienacka w lekcję. Polacy zapo m n ieli o w izjach Żerom skiego, zaś tutejsza m łodzież m aszeruje „zdobywczym krokiem w przyszłość” pod znakiem orłów, sym bolizujących odrastające jej „skrzydła i szpony” .

W idzę polskie twarze, zgięte postacie, chude, zgarbione, widzę chłopskie dzieci zagrze­ bane w workach z sieczką po brodę, aby je ogrzewały, widzę cherlaki bez butów, bez ko­ szul, gnieżdżące się w mroku, zgniliźnie, wilgoci, widzę dzieci w suterenach wspinające się do okien, aby choć w ten sposób spojrzeć na błękitne niebo [...] w i d z ę t a m n a p ó ł n o c y p o c h ó d m ł o d z i e ż y w l o k ą c e j s i ę u l i c a m i j a k b y s k a z a ń c y , skazani na katorgę.24

P ołudniow a Słow iańszczyzna godzi n a tu rę i k u ltu rę , ciało i duszę, przypom ina o wadze i m ożliw ości h arm o n ii, o roli radości życia. C iało homo balcanicus to kolej­ ny arg u m en t na poparcie jego zw iązku z niedoścignionym i antycznym i ludam i:

M ógłbym zaryzykować twierdzenie, że Jugosłowianki - to najpiękniejsze kobiety świata [...] zachowują naturalną prostotę, a piękność ich ciała przydaje im uduchowienia. N i­ gdzie może nie spotyka się takiej doskonałości, niemal klasycznej w budowie ludzkiego ciała, takiej pełni i harmonii linearnej. [...]

Kiedy byłem w Raguzie i przechadzałem się skalistym brzegiem morza, gdzie rosną agawy i kaktusy, w rozgrzanym do obłędu powietrzu majaczyły mi się ciała tak pięknych dziewcząt i młodzieńców, iż zdawało mi się, że miłość jest specjalnością Raguzy, że tylko tutaj mają ludzie prawo ją wykonywać, jak ongiś na Cyterze. A te piękne kobiety i ci szlachetni m łodzieńcy wydali mi się, jakby um yślnie stworzeni do tego, niby kapłani Wenery. [...] Ten kraj graniczy z Grecją, a ciała tych ludzi graniczą z greckim ideałem piękna.25

M im o żartobliw ego to n u Etapów, wypow iedź ta w pisuje się w p ew ną p raw id ło ­ wość. D alm atyńca postrzegano jako „m ieszaninę najp ięk n iejszy ch pierw iastków , przyjętych z krw i R zym ian, G reków i W łochów ”26. W człow ieku z Północy ta ko n ­ frontacja pogłębia kom pleks niższości: „M oże się poczuć stw orzeniem n i e d o - k o ń c z o n e m , n i e d o c i ą g n i ę t e m , śm ieszną i litości godną k a r y k a ­ t u r ą stw oru, którym m ógłby być, gdyby bogowie słońca, m orza, zdrow ia i wese­ la byli łaskaw si”27. D ostrzeżenie „niedokończenia” swej istoty prow okuje W ittli- na do na poły pow ażnego p y tan ia o pow ód niespraw iedliw ego p o d ziału darów n a ­ tu ry m iędzy rep rez en ta n tó w jednej „ro d zin y ” :

dlaczego w pewnych stronach świata udają się same dorodne, źrałe, dostałe okazy gatun­ ku Homo sapiens, a w innych przeważnie są już zdegenerowane? Czemu przypisać krzyw­

24 Tamże, s. 151.

25 Także, s. 159-161. Notabene, ideał Hellady, z igrzyskami, kultem posągowego ciała i rześkości, tyle że w wersji spartańsko-żołnierskiej, przyświecał Stachniukowi w Micie słowiańskim (1941).

26 H. Siennicka Uroda Jugosławii, s. 293.

(10)

8

4

dę, że tylko na pewnych odcinkach naszej matki-ziem i koncentruje się i uroda ludzka, i piękno przyrody? Czemu my, na Północy, mamy nie tylko zaflegm ione głosy, ale i za- flegm ione dusze, chmurne i nieprzystępne, a oni, Słowianie Południa, śpiewają nawet wtedy, gdy płaczą? [...] Istnieją narody uśm iechnięte nawet w nieszczęściu i narody wy­ glądające, jak senne upiory.28

Lecz tu ta j w łaśnie, w k u lm in ac ji cierpienia brzydszego, gorszego b rata, pojawia się szansa na złagodzenie, a naw et stopniow ą niw elację środkow oeuropejskiego b ó lu n ijakości. Zachw yt n a d u ro d ą m ieszkańców p o łudniow ych k ra in wzm aga św iadom ość w łasnych braków , ale przecież „zaflegm ie” określa w s z y s t k i e nacje Północy, rów nież zachodnioeuropejskie. I one, dotąd uznaw ane za „lepsze” od polskiej, w zestaw ieniu z południow ą doskonałością oraz radością zd radzają ogrom ne braki. W s z y s c y n a P ó ł n o c y s ą „ s e n n y m i u p i o r a m i” .

Oczywiście, b ałk ań sk ie k rain y nie zawsze są doskonałe. Bośnia fu nkcjonuje poza dyskursem słow iańskim . Sarajew o w oczach podróżników jest oazą W schodu albo dow odem niem ożności pogodzenia relig ii i system ów społecznych, zapow ie­ dzią w ojny eu ro p ejsk iej29, wyjątkowo przy k ład em p rze strzen i brzy d o ty 30. Czysto- słow iańskie są D alm acja, Chorw acja i Serbia, w ierne w spólnej tradycji: eposowi, m uzyce, ludow ym strojom , w zornictw u31. To wzór dla Polaków, szansa ich u zd ro ­ w ienia, rów nież ideowego. Po le k tu rze Urody Jugosławii, nie bez specyficznej dla siebie iro n ii i przesady naw oływał A dolf N ow aczyński:

N a Z a c h ó d t e d y p o d ż a d n y m p o z o r e m w tym roku. W zamian za to n a J u g, n a P o ł u d n i e ! I to dobrze by było demonstracyjnie i masowo. [...]. Kro­

28 Tamże, s. 161-162.

29 W odczuciu autorki Kamienia i wody Sarajewo to „turecczyzna”, kwefy,

wspom nienie Zosi Boskiej, historii Chocim ia i Wiednia. M elanż etniczny, spojony chwilowo jednym językiem i organizmem państwowym, wywołuje refleksję o roli i źródłach konfliktów: „tu jesteśmy u dna różnic dzielących ludzi najbardziej zasadniczo, tu jesteśmy u dna sarajewskiego niepokoju [...] ten niepokój jest niepokojem religijnym ” (s. 106). „Tu w algebrze sarajewskich symboli religijnych wyczytaliśm y już wyraźnie, że nie ilość armat, nie różnorodność gazów, nie chytrość dyplomacji, zapewniają zwycięstwo kierunkom ludzkich wierzeń i kultur, lecz że jedyną i wyłączną ich siłą jest w łaśnie wiara, moc przekonania, moc ideowej ekspansji” (s. 112-113). Według niej, gwiazda pięcioramienna niszczy fanatycznie kulturę i sztukę, indywidualność, które zamierza „zastąpić bezdusznym kółkiem zmechanizowanego kolektywu!”. Autorka ma wizję pożaru (komunistycznego) w m ieście, który uznaje za próbkę Europy i świata, skazanego na starcie przeciwstawnych mocy „w decydującej i już rozpoczętej rozprawie gwiazdy i krzyża” (115, 116).

30 W ittlin pisał bez litości: „nigdzie [...], z wyjątkiem może Sarajewa, nie widziałem wystających kości policzkowych, ani skośnych, w głębi orbit schowanych oczu, ani obrzękłych warg, ani groteskowych nosów, ani krzywych n ó g . ” (s. 159).

31 Żywotność eposu u Słowian bałkańskich akcentują Starowieyska-Morstinowa (Kamień i w oda..., s. 58) i W iktor (Od Dunaju po Jadran, s. 186-188).

(11)

ciowy e x o d u s Sarmatów nad Jadran [...]. N iech tam idą pociągi za pociągami. [...] I niech z tych pociągów wysypią się tysiące tysięcy tych, co spragnieni Słońca, Zdrowia, Piękna. [...] N i e c h b l a d z i l u d z i e z P ó ł n o c y , z Judosławii, zapełnią całe Przymurze piaszczyste Jugosławii i niech tam nabiorą rumieńców, zdrowia, krzepy, opty­ mizm u i joie de vivre.32

W ielorakie zalety b ałk ań sk ich krew nych w skrzesiły ideę zjednoczenia Słowian. Nowa oś odniesienia pokazała zarzuconą niegdyś drogę. P odkreślać poczęto swoj- skość, w ięzy m iędzy rozdzielonym i n ac ja m i i odbudow ywać n ad sz a rp n ię tą nić łą ­ czącą Północ z P ołudniem . Język b ałk ań sk ich Słow ian „budzi w naszej podśw ia­ dom ości uśpione w spom nienie pogańskiej, w spólnej daw ności”33. Kluczowe jest podobieństw o tragicznej h isto rii, p ara leln e m ęczeństw o na wzór świętego Seba­ stiana, ra n y poniesione z rąk „azjatyckich najeźdźców ” i w reszcie zm artw ychw sta- n ie 34. A ustria z jednej strony, a islam z drugiej tłu m iły św iadom ość Słow iańszczy­ zny b ałk ań sk iej, ta k jak świadom ość Polski zniszczyć usiłow ano poprzez próby g erm anizacji lub zapędy im p erialistyczne am biw alentnie traktow anej Rosji.

Je d en sposób apelow ania o w zorow anie się na nich , sposób arg u m en tacji na rzecz uzdraw iającego kom pleksy polskie p arad y g m atu południow osłow iańskiego, to akcentow anie jego m ęskiego p o te n cja łu , z k tó ry m pow inniśm y się połączyć. Słow iański homo balcanicus pozostał „m ęski” : silny, praktyczny, trzeźwy, waleczny, zdecydow any35. W k o lonialnym ro zu m ien iu kategoria słow iańskości oznacza w ie­ lom ilionow ą rzeszę przeznaczoną do połączenia i ’’zb aw ienia” reszty k o ntynentu. Owa kolejna w ersja im p e riu m słow iańskiego, sięgającego od B ałtyku po M orze Ś ró d z iem n e36, zak ła d a przyw ództw o P olski, an alo g iczn e do jej niegdysiejszej m ocarstw ow ej pozycji37. Słow ianin wszak p o trafi „walczyć o m iejsce p o d słońcem ” - „R usin” stworzył im p e riu m , a Serb zjednoczył n aro d y połu d n io w e38. W tym u ję­ ciu nie ro zró żn ia się raczej poszczególnych g ru p etnicznych, u p a tru ją c w n ic h

32 A. Nowaczyński Uroda Jugosławii.

33 H. Siennicka Uroda Jugosławii, s. 55.

34 Tamże, s. 356. Por. J. Wiktor, Od Dunaju po Jadran, s. 166.

35 Zob. H. Siennicka Uroda Jugosławii, s. 143; K. Pruszyński W czerwonej Hiszpanii, s. 255; J. W iktor Od Dunaju po Jadran, s. 151-155.

36 „Polska musi stworzyć barierę od Bałtyku do Śródziemnego Morza. [...] ogarniać północ i południe” (J. Danar, Europa Środkowa a Polska, „Falanga” 1938 nr 43; por. tegoż, Polska Trzech M órz, „Falanga” 1938 nr 42).

37 Zob. J. Bielatowicz Refleksje z podróży na Bałkany; S. Szukalski K u Sław ii przez Unię M łodych, „Krak” 1937 nr 1; W. Biegański Problemy sztuki narodowej, Warszawa 1937, s. 16; Zasady Programu Narodowo-Radykalnego, Warszawa 1937, s. 15-16;

W. Staniszkis Tworzymy styl nowej Polski, „Falanga” 1938 nr 46.

38 A. Wacyk M it polski: Zadruga, Toporzeł, Wrocław 1991, s. 31 (przy czym Rusin tutaj

(12)

8

6

w cielenia po p ro stu słow iańskiego ducha, jak dzieje się to w poezji, oddającej „po­ czucie trójjed n o ści państw ow ej”39 (niczym trójjedność polska po zaborach).

Poza stricte politycznym i p o stu lata m i pojaw iały się ujęcia staw iające głównie na k u lturow y p ry m at P olski40. S zukalski proponow ał odtw orzenie języka i w spól­ n oty Słowian. W Kraku, syn Ludoli jeden z naczelnych b ohaterów to poeta Bajba- joc, który

nie pomni, gdzie i kiedy się rodził, lub który kraj i który ze Sławiańskich narodów jest jego, mowa zaś jego ma przeciągliwe brzmienie Rusów. N ie rozumie, co znaczą słowa Ukraina, Polska, Serbia czy Czechy. Pyta [...] jaki wróg jego lud porozrywał takimi na­ zwami. Śpiewa o bohaterach i Bogorłach, zowiąc ich po m ianie lub siole, lecz nigdy po narodowości. [...] kiedy wszystkie części rozwalonego posągu Światowieda i ludy sła- wiańskie będą złączone, Białorzeł ponownie zawiśnie ponad nim i, gotów do dalszych sprawunków, a Bajbajoc siądzie se u stóp Boga Jedności, by nadal plećby wieść o w ielk o­ ści Sławian.41

Polska cierp i w politycznym im adle. P ietrkiew icz ubolewa: „O, m oja w ątła ojczy­ z n o ,/ jakże C i ciężko oddychać m a leń k im skraw kiem B a ł t y k u . ”42. N ie tylko on p rag n ie pow rotu potęgi z czasów C hrobrego. Ja n W iktor pom ysł m ocarstw a sło­ w iańskiego w kłada w usta sędziwego rozmówcy, p rezentującego pro jek t pow ieści o Polsce i B ułgarii na p rze strzen i 500 lat, czyli od czasów W ładysław a W arneńczy­ ka, którego wolę p rag n ie w cielić w czyn, łącząc dwa ogniska Słow iańszczyzny: W arnę i G dynię, a tym sam ym dwa m orza. Ta oś m a tworzyć linię ekspansji sło­ w iańskiej, otw ierać b ram y na resztę św iata43. In n y człow iek zapew nia autora re la ­ cji, że „nie m a na świecie bliższych narodów jak p olski i serb sk i”44, co dowodzić m a o bustronności p rag n ie n ia zjednoczenia i zaprzeczać tezie o n arz u can iu innym n acjom w oli Polaków. B ułgarscy polonofile, kultyw ujący myśl M ickiew icza, p o ­ zw alają n ato m iast odwołać się do jego haseł słow ianofilskich w kontekście w spół­ czesnej idei W ielkiej Polski, co zresztą uczynił w p racy R zym a Polska w twórczości

Słowackiego J. G órecki45.

W pryzm acie n acjo n alizm u słow iańska zbiorowość rep rez en tu je p a tria rc h a l­ ny system w artości, czego n astępstw em jest ren esan s gru p m ęskich, w tym relik ­ tów w p ostaci „zad ru g ”, czyli dom ostw w spólnych dla całego ro d u , rządzonych

39 Anonim , Poeci jugosłowiańscy...

40 Tamże.

41 Stach z Warty Krak, syn Ludoli, Katowice 1938, s. 10-11.

42 J. Pietrkiewicz Tragiczna choć wolna młodość, w: tegoż Wiersze i poematy, Warszawa 1938, s. 93.

43 J. Wiktor Od Dunaju po Jadran, s. 78.

44 Tamże, s. 178.

(13)

przez obieralnego „staro stę”, jakie istn ieją w tedy wciąż w Bośni i S erbii46. M ęskie wspólnoty, p racujące i w ojujące z dala od m iejsc pochodzenia, m ogłyby pośrednio rozwiązać pro b lem słabości m iędzyw ojennych Polaków47. P ublicyści „Prosto z m o­ stu ” podk reślają w spólny Jugosław ii i Polsce „problem żydow ski”, potęgę „zbo- rowców ” D y m itra L joticza oraz sym patię polityków i społeczeństw a Jugosław ii dla P iłsudskiego i D m ow skiego48. N ie inaczej p re z e n tu je się n astro je pan u jące w B ułgarii, zakochanej w polskiej poezji rom an ty czn ej49. Rew olucyjne nastaw ie­ nie „m łodego, entuzjastycznego, rosnącego, now oczesnego”, życzliwego polskim narodow com ru c h u jest szansą dla Jugosław ii oraz przyszłej kooperacji n ac jo n a li­ stów słow iańskich, konkurencyjnej wobec kulturow ej i m ilitarn ej przew agi państw za ch o d n ich 50.

D ru g i sposób legitym izacji tezy o konieczności, n a tu ra ln o śc i słow iańskiego zjednoczenia i m etoda przesuw ania osi wyznaczającej rodzaj (sam o)definiow ania polega na naw iązyw aniu do bałkańskiego p odania o trzech braciach: L echu, C ze­ chu i M echu, k tórzy tę sk n ili do Północy, do k rain y przodków. Przy pożeg n an iu siostry Tugi (Sm ętnicy) w ręczyli jej m iecz i obiecali pow rócić na P o łu d n ie51. W tej in te rp re ta c ji Jugosław ia jest kobietą oczekującą pow rotu potężnych b rac i z Pół­ nocy, cierpiących jak ona, zaw ieszonych pom iędzy nieprzy ch y ln y m i im siłam i. Ż eński p o tencjał południow ych pobratym ców rów nie dobrze sankcjonuje p o trze­ bę zesp o len ia się d ia sp o ry polskiej z połu d n io w ą, ta k sam o o p ła k u jąc ą stratę. O derw ana od k orzeni i starożytnego ideału, północna Słow iańszczyzna jest rów­ nie siln ie w ytęskniona przez pozostaw ioną, sam o tn ą Tugę. Z jed n o czen ie nada p ó łnocnym „u p io ro m ” w łaściw ości idealne; pozw oli pow rócić do trad y c ji oraz potęgi przodków . Siostra-Jugosław ia tylko z b raćm i będzie szczęśliwa. Słow iań­ ska wersja kosm ogonicznego m itu m a w yraźny wydźwięk płciowy: kobieta nie „spla­ m iła ” h o n o ru rodziny, nie oddała m iecza ani m u z u łm a ń sk iem u Turkow i, an i ger­ m ań sk iem u H absburgow i.

46 H. Siennicka Uroda Jugosławii, s. 53.

47 S. N iewiadom ski U źródeł dawnej cywilizacji polskiej, „Prosto z m ostu” 1938 nr 38. Do starosłowiańskich wspólnot rolniczo-rycerskich nawiązywali już poprzez nazwę ruchu zadrużanie.

48 D. Ljotić Dialog z Żydem; J. Bielatowicz Zborowcy..., tegoż Refleksje z podróży...

49 J. W iktor Od Dunaju po Jadran, s. 38.

50 Jak wiadomo, antyokcydentalizm cechował nie tylko Polaków i Rosjan. D oniosłe znaczenie mają analizy Ivana Colovića, wskazującego kultywowanie do dziś określonych „etnom itów politycznych”, szczególnie m itów czystości, ludowości, związku z ciałem matki-Ziem i i Bogiem, wierności przodkom Zob. Polityka symboli. Eseje o antropologii politycznej, przeł. M. Petryńska, Universitas, Kraków 2001, s. 18-60.

(14)

8

8

D o strzeg aln a w w ym ien ian y ch k o n cep cjach k o n k u ren cy jn o ść osi w erty k a l­ nej wobec h o ry zo n ta ln ej stanow i in n y typ k o m p e n sac ji czy k u ra c ji dla „Środko- w oeuropejczyka”, zrów nanego z Z achodem . P rzyjęcie takiego p u n k tu o d n ie sie­ nia zm ien ia ra d y k a ln ie u k ła d i unieszk o d liw ia d o m in u jąc ą d o tą d „spektropo- etykę o k cy d e n ta ln ą ”52. C ała Północ okazuje się gorsza od antykizow anego, ory­ ginalnego P o łu d n ia, k tó re m oże jedynie naśladow ać. P olakom , skazanym na sui

generis dłu g o trw ałą zapaść środkow o-północną, p erspektyw a ta dostarcza n a to ­

m iast pow odów do n a d z ie i i rad o ści z przyszłego, triu m fa ln e g o zjed n o czen ia ze w zorcem . N a d z ie i nie do p rz e c e n ie n ia w obliczu p o g łęb iający ch się kryzysów czy „kalectw a duchow ego”, jak nazw ał sta n S łow iańszczyzny p rzygniecionej k u l­ tu rą Z ach o d u S tach n iu k .

H isto ria ucięła i ta k k ró tk i żywot pięknego m arzenia o słow iańskiej w spólno­ cie. Sen o silnej, jednej ro d zin ie okazał się efem eryczny, skazany na klęskę i zapo­ m n ien ie, ta k sam o jak p o ronione (w skutek pobicia) dziecko Polki: M a rii Z am ień- skiej i C horw ata: Sławka D ravcića w jednej z pow ieści M o n ik i W a rn e ń sk ie j53. R om ans nie zn ik n ął z p am ięci obydwojga rozdzielonych w ojną m łodych m ałżon­ ków. N ie m a m ożliw ości pow rotu do tam tej wspólnoty. W ielki come-back politycz­ nego p arad y g m atu rów noleżnikow ego zm usił do osobnego, znośnego, acz m niej szczęśliwego, naznaczonego tra u m ą życia. C ierp ien ie środka trwa.

52 „Spektropoetyka” oznacza obsesyjne odnoszenie się do jakiegoś problemu (od ang. spectre - widm o, prześladujący duch). Określenia tego używa Zeljka Svrljuga The Spectropoetics o f Neo-Slave Narratives. The Case o f Ismael R eed’s „Flight to Canada”, w: Postcolonial Dislocations. Travel, History, and the Ironies o f Narrative, ed. by Ch. I. Armstrong and 0 . H estetun, Oslo 2006, s. 137.

(15)

Abstract

M onika BEDNARCZUK

The S tate U n iversity o f Applied Science in Chełm

M onika RUDAŚ-GRODZKA

In s titu te o f L ite ra ry Research o f th e Polish Academ y o f Sciences (W a rs z a w a )

In Search of Lost Greatness

T h e article deals w ith fascination w ith South-Slavic nations in Poland in 1930s, as it m anifested itself w ith personages o f n o t in fre q u e n tly differing political views. T h e authors argue th a t th e Slavophil cu rre n t o f th e tim e began approaching Bulgarians and nations then inhabiting Yugoslavia as a n e w p o in t o f reference to th e n o rth e rn Slavdom, in o p p osition to th e latitude-parallel paradigm w h e re b y o n ly products and creations o f th e W e ste rn civilisation w e re valorised in positive te rm s w h ils t Slavs w e re co n d em n e d to m e re ly copying those.

U n d e r a n e w geographical/ideological vision o f th e co n tin en t, th e W e s t was disappea­ ring, as was (the Bolshevik) Russia, tre a te d as an area o f ‘fem ale' re vo lu tio n a ry hysteria, fo r ‘m an h o o d ', w h ic h be fore th e n had p ro vid e d grounds fo r Russia's striving fo r hegem ony, had ‘tu m b le d d o w n ' to g e th e r w ith th e Tsar. N o w , it was th e South to b e co m e an alm ost mythical source o f m ight, a magical place. This enthusiasm fo r th e Slavic South also had a clear g e n d e r aspect to it.

8

Cytaty

Powiązane dokumenty

Którą godzinę wskaże - zgodnie z założeniami Marty - zegarek ręczny po upływie 3 godzin i dwóch kwadransów od godziny 10:00, jeśli zachowana zostanie zaobserwowana

Scenariusz przewidziany jest do realizacji w ciągu cztery dni (cztery razy po 30 minut), tak aby wszystkie dzieci mogły podjąć działania w każdej bazie. Aby dzieci nie

[r]

Z nowo zbadanych sekwencji genomowych dowiedziano się, że neandertalczycy byli nosicielami trzech mutacji w genie SCN9A , który koduje białko Nav1.7, podwyższające wrażliwość

Jak podkreślił SądApelacyjny w swym uzasadnieniu, odwołanie obwinionej podlega odrzuceniu z uwagi na niedo- puszczalność drogi sądowej, która wyklucza rozpatrywanie przedmioto-

Wybrano formułę stanowiska prezydium komisji stomato- logicznej WIL.Aby jednak nie zawracać sobie głowy zwoływaniem prezydium, ryzykiem, że się nie zbierze albo, nie daj Boże,

Wszystko zaczęło się w Świdniku, w tym czasie to było nawet takie powiedzonko – co to jest Lublin.. Lublin to jest taka miejscowość

Przestrzeń domowa w kinie japońskim może być przedstawiana również jako miejsce transgresji bohatera żyjącego poza związkami rodzinnymi.. Własne miejsce zamiesz- kania pozwala