• Nie Znaleziono Wyników

Głos Słupska : tygodnik Słupska i Ustki, 2011, kwiecień, nr 88

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Głos Słupska : tygodnik Słupska i Ustki, 2011, kwiecień, nr 88"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Muszę dzielić się

moją mamą ze szkołami

Gimnazjum nr 6 w Słupsku ma już imię. Jego patronką jest Irena Sendler, która podczas II wojny światowej uratowała 2500 żydowskich dzieci. Na uroczystości nadania imienia szkole była córka pani Ireny.

Bezkrwawe łowy,

czyli co kryje parkowa knieja

Wygrzewające się na plaży foki, śpiewające ptaki, jelenie na polanach, drzewa piłowane przez bobry, a nawet orły bieliki i wędrujące łosie można spotkać w Słowińskim Parku Naro­

dowym.

O Janie Bauerze, który był polskim wykształciuchem

Proces, który toczył się w dniach od 9 do 11 lutego 1932 roku, wywołał poruszenie nie tylko lokalnie, ale także w całych Niemczech i w Polsce. Szeroko rozpisywała się o nim prasa po obu stronach granicy.

GŁOS T Y G O D N I K S Ł U P S K A I U S T K I , : W . -

j «*« l? • • — o

% mm**

Piątek 15 kwietnia 2011 www.gp24.pl

Wy kołowany biznesmen

Z WOKANDY Na kary w zawieszeniu skazał sąd dwóch Słowaków, którzy okradli potentata w produkcji jaj.

> S n W

mutacja A ISSN 0137-9526 Indeks 348570

Bogumiła Rzeczkowska

bogumila.rzeakowska@mediaregionalne.pl

Połowa października ubie­

głego roku, popołudnie, jeszcze nie tak ciemno na dworze. Do jednego z banków na os. Nie­

podległości w Słupsku podje­

żdża mercedesem Robert Ad- konis, znany w regionie przedsiębiorca, właściciel fermy kur pod Słupskiem.

Wchodzi do banku, ale nie wie, że jest obserwowany. Zresztą nie tylko on. Wypłaca pienią­

dze w złotówkach i euro.

Wkłada je do teczki, w której są też dokumenty i pieczątki.

Wychodzi na parking i okazuje się, że ma przebitą przednią prawą oponę.

- Słyszałem o sposobie *na koło" i mimo że z natury je­

stem ostrożny, dałem się na niego nabrać. Pierwszy raz miałem taką sytuację - przy­

znaje dzisiaj biznesmen.

- Zwykle wpłacam pieniądze.

Wtedy traf chciał, że wypła­

całem.

Tymczasem koło trzeba było Wymienić. W tej sytuacji teczka z dokumentami i portfelem, w którym było ponad dwa tysiące

euro i 15 tysięcy złotych, wy­

lądowała na tylnym siedzeniu.

Przedsiębiorca zadzwonił do syna, żeby pomógł przy samo­

chodzie. Zajęci wymianą koła zdążyli zauważyć mężczyznę z teczką w ręku, a później usły­

szeć pisk opon odjeżdżającej z parkingu skody octavii kombi.

- Na szczęście syn zdążył zapisać numery rejestracyjne auta i dlatego policja szybko ich zatrzymała, ale tylko dwóch, bo okazało się, że był także wspólnik - opowiada po­

krzywdzony.

Tymczasem skoda ruszyła w kierunku Koszalina. Śledzili ją policjanci - bez sygnałów - z trzech powiatów. W Sycewi- cach złodzieje wyrzucili teczkę, z dokumentami, ale bez pienię­

dzy. Dotarli do Sławna. Dwaj zostali zatrzymani w Sianowie.

Dwaj Janowie - 41-letni B. i 39-letni S. ze Słowacji trafili do aresztu. Później okazało się, że inny klient banku też miał przebitą oponę.

Nie udało się ustalić trze­

ciego sprawcy przestępstwa.

Proces toczył się przed słup­

skim Sądem Rejonowym. Za­

kończył się po dwóch rozpra­

wach. Oskarżeni w lutym, jeszcze przed procesem, po czterech miesiącach aresztu odzyskali wolność.

- Obaj oskarżeni zostali ska­

zani na kary po półtora roku więzienia w zawieszeniu na pięć lat, mają zapłacić po dwa tysiące złotych grzywny oraz zostali zobowiązani do napra­

wienia szkody - mówi sędzia Klaudia Łozyk, wiceprezes Sądu Rejonowego w Słupsku.

To oznacza, że każdy z nich ma oddać pokrzywdzonemu prawie 12 tysięcy złotych.

Jednak biznesmen nie bardzo wierzy, że odzyska pieniądze.

- Chociaż z drugiej strony, jeśli nie oddadzą, nie będą mogli przyjeżdżać do Polski - komentuje Robert Adkonis.

Zapadł wyrok w zawie­

szeniu, ale biznesmen twierdzi, że dla Słowaków i tak jest na­

uczką. - Na sucho im to nie uszło. Przynajmniej tyle odsie­

dzieli - mówi o areszcie.

- Muszą oddać pieniądze, za­

płacić adwokatom. Ale przy­

znali się i przeprosili. No, a ta sprawa to przestroga dla wszystkich kierowców wycho­

dzących z banku. M

r

Rys. Wo|cie<łi Stefaniec

m

U MANK M KAO SA NIERUCHOMOŚCI

KiBEb&i 5 ™ 2 i

(2)

wydarzenia

piątek 15 kwietnia 2011 r. Głos Pomorza/Głos Słupska www.gp24.pl

Poszukiwania gazu łupkowego w regionie słupskim.

Zobacz zdjęcia na

www.gp24.pl/fotogalerie

Muszę się dzielić matką

ROZMOWA z Janiną Zgrzembską, córką Ireny Sendler.

- Była kiedyś pani zła na swoją mamę za to, co robiła?

- Byłam często bardzo zła na mamę. Mama była dla wszystkich, ale nie dla mnie i dla mojego brata. Mama była społecznikiem z krwi i kości.

Dzieliła się całą sobą z całym światem i dlatego nie starczało jej czasu dla rodziny. Odczu­

waliśmy to ja, brat i ojciec (oj­

ciec pani Janiny odszedł od ro­

dziny pod koniec lat 50. XX wieku - przyp. red.) i mieliśmy to mamie za złe. Nawet jej wy­

pominaliśmy. Społecznikostwo mojej mamy spowodowało, że ja i mój brat staraliśmy schować się przed ludźmi. Za­

miast spotykać się z innymi, woleliśmy czytać w domu ksią­

żki.

- Kiedy pani zrozumiała, że Irena Sendler nie jest mamą dla pani, ale też dla innych?

- To do mnie dotarło bardzo późno, bo w 1988 roku, gdy po­

jechałam do Izraela i stanęłam pod drzewkiem poświęconym mamie. Wtedy zrozumiałam, że moja mama jest też mamą dzieci holocaustu. Chyba do­

piero wtedy wybaczyłam mamie dzieciństwo. Wcześniej była we mnie gorycz dziecka, które nie miało matki, gdy bardzo jej potrzebowało.

- Wojenna działalność pani mamy miała też znaczenia dla pani życia.

Nie dostała się pani na wymarzone studia, bo biografia matki była nie w smak władzom komunistycznym.

- Moja mama była niewy­

godnym świadkiem historii dla różnych opcji politycznych, tak jak Żydzi są niewygodnym świadkiem historii naszego kraju. Ratowanie Żydów w an­

tysemickim kraju, jakim - nie­

stety - jest Polska, nie jest rzeczą ani miłą, ani przyjemną, ani łatwą. Nawet do ostatnich dni życia mamy zdarzało się, że ktoś na ulicy powiedział: i po co pani tych Żydów ratowała? To co mówi się oficjalnie, jest da­

lekie od tego, co ludzie mówią prywatnie między sobą.

- Jak pani Irena

Janina Zgrzembską podczas wizyty (tydzień temu) w Gimnazjum nr 6 w Słupsku. FoL Łukasz Capar

reagowała na Niemców?

Po latach wspominała wojnę, czy starała się przejść nad tymi wydarzeniami do porządku dziennego?

- Do końca życia mamie śniła się wojna. Każda burza to dla niej nie była burza, tylko bombardowanie i wystrzały.

Nawet, gdy Orkiestra Świą­

tecznej Pomocy organizowała

„Światełko do nieba" dzwo­

niłam do niej parę minut wcze­

śniej przekonywać ją, że to co słyszy za oknem, to nie są wy­

strzały, to nie wojna, ale tylko sztuczne ognie.

- To dziwne. Pokazuje teraz pani Irenę Sendler człowieka. Jak ktoś tak strachliwy mógł przeciwstawić się nazistom i uratować 2500 dzieci przed śmiercią z ich rąk?

- Widać mogła w sobie prze­

łamać strach w czasie wojny, ale został on w niej do końca życia. Nikt z nas nie wie, jak zachowa się w sytuacji ekstre­

malnej. Przecież nawet gdy ktoś z naszej rodziny jest cię­

żko choiy, to potrafimy długo czuwać przy jego łóżku i spać po dwie, trzy godziny na dobę.

- Czyli gdybym poznał pani mamę długo po wojnie, to nawet bym sig nie domyślił, że mam

przed sobą bohaterkę?

- Gdyby pan poznał moją mamę, to by pan nawet nie mógł dojść do słowa, słuchając jej opowieści, a potem popła­

kałby się pan. Wszyscy goście wspominają ją jako bardzo sympatyczną staruszkę. To ja byłam tą złą, która mówiła:

Proszę państwa, minęło pół go­

dziny, mama jest zmęczona, może na dziś wystarczy. A by­

wali u mamy różni ludzie, za­

równo ambasadorowie, jak i zwyczajni ludzie. Bardzo cie­

szyła ją młodzież. Najbardziej jednak nam obu utkwiła w pa­

mięci wizyta dwóch Niemców.

Przyjechali na dwie godziny do Warszawy tylko po to, żeby przyjść do nas, dać mamie kwiaty i wyjść. To było krótko po publikacji książki o mamie w Niemczech.

- Jak pani reaguje na film

„Lista Schindlera", który ugruntował sławę Oscara Schindlera jako

człowieka ratującego Żydów w czasie wojny?

Pani mama uratowała dwa razy więcej ludzi od niego w tym samym czasie i przez lata była zapomniana.

- Film jest bardzo dobry z wyjątkiem ostatnich scen, które są tak słodkie, że aż nie do zniesienia. Oglądając go, pa­

miętałam, że Schindler był przecież facetem, który wpadł

Janina Zgrzembską Córka Ireny Sendler i jej drugiego męża Stefana Zgrzembskiego, przedwojennego działacza PPS, powojennego nauczyciela historii.

Urodziła się w 1947 roku w War­

szawie, gdzie mieszka przez całe życie. W1967 r. zdawała egzamin na polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Nie została przyjęta

ze względu na przeszłość matki - pomoc Żydom. Skończyła studia zaoczne.

Miała dwóch braci. Obaj już nie żyją.

Jeden z nich zmarł tuż po uro­

dzeniu, gdy w 1949 reku ciężarną Irenę Sendler przesłuchiwali pra­

cownicy Urzędu Bezpieczeństwa.

na pomysł, że na losie Żydów w czasie wojny można świetnie zarobić. Wszyscy uratowani jakoś mu się opłacali. Kto za­

czął nagłaśniać jego nazwisko - nie wiem. A moja mama nie pozwalała na siebie mówić bo­

hater. Twierdziła, że robiła tylko to, co trzeba było z po­

trzeby serca. Po zakończeniu wojny moja mama uważała, że już nie trzeba ratować Żydów w naszym kraju, bo antysemi­

tyzm się skończył. Mama w tym czasie zajęła się tym, co w Warszawie było wówczas naj­

istotniejsze. Do zniszczonego miasta zaczęli wracać starsi lu­

dzie, którzy potracili swoje dzieci i dla nich mama zaczęła zakładać domy starców. Wra­

cały też dzieci, którym poginęli rodzice. Mama pomagała w za­

kładaniu domów dziecka. Do tematu dzieci żydowskich już nie wracała.

Irena Sendler

Z domu Krzyżanowska, urodziła się 15 lutego 1910 r. w Warszawie.

W1931 r. wyszła za mąż za Mie­

czysława Sendlera, studenta filo­

logii klasycznej Uniwersytetu War­

szawskiego. Z mężem rozdziela ją wojna - on spędza te lata w oflagu w Woldenbergu, ona - w konspiracji. Na początku lat 30.

Irena studiowała polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim.

Działa w lewicującym Związku Młodzieży Demokratycznej. Na wykładach stała - na znak pro­

testu wobec getta ławkowego dla Żydów. Wojna zastała ją na stano­

wisku opiekunki środowiskowej w Wydziale Opieki Społecznej Za­

rządu Miasta Warszawy. Gdy w 1942 r. rozpoczęły się masowe wy­

siedlenia Żydów z warszawskiego getta, Sendlerowa zostaje kierow­

niczką referatu dziecięcego w Ra­

dzie Pomocy Żydom „Zegota". Wy­

prowadzane dzieci z getta były umieszczane w polskich rodzinach, sierocińcach i klasztorach w War­

szawie, Turkowicach i Choto- mowie. Uratowała w ten sposób 2500 żydowskich dzieci.

Po wojnie pracowała w opiece spo­

łecznej, szkole medycznej, Mini­

sterstwie Zdrowia. Przeszła na emeryturę w 1967 r., ale do 1984 r.

pracowała jeszcze w szkolnej bi­

bliotece. W1965 roku Instytut Yad Vashem w Jerozolimie przyznał jej tytuł Sprawiedliwego Wśród Na­

rodów Świata, a w 1991 roku otrzymała honorowe obywatel­

stwo Izraela. W 2006 r. została no­

minowana do Pokojowej Nagrody Nobla.

Zmarła 12 maja 2008 r. Pochowana na Powązkach w Warszawie.

Świat poznał Irenę Sendlerową z amerykańskiego filmu „Dzieci Ireny Sendlerowej" z 2009 roku.

wyrażała żalu, że me zapomniano ojej działalności wojennej?

- Przez lata o tym nie wspo­

mniała. Podejrzewam jednak, że na dnie serca miała żal, że o niej zapomniano. O tym co zro­

biła, zaczęła mówić dopiero w 1965 roku, gdy została uhono­

rowana odznaczeniem Spra­

wiedliwy Wśród Narodów Świata. Ten napis kazałam nawet wyryć na jej nagrobku.

To jej się należy.

- Nie jest pani zmęczona podróżowaniem od szkoły do szkoły i

występowaniem w uroczystościach nadania tym placówkom imienia Ireny Sendler?

- To mnie wcale nie męczy, choć w Słupsku nadawałam już szesnastej szkole. To jeśli chodzi o Polskę, bo trzy szkoły są w Niemczech i jedna w An­

glii. Paradoksem historii jest to, że pierwszą szkołą, która wybrała sobie moją mamę za patronkę, była szkoła nie­

miecka. Było to w czerwcu 2007 roku, czyli za życia mamy. Mama została zapro­

szona na uroczystość nadania imienia, ale zdrowie nie po­

zwalało jej już jechać, więc pra­

cowała usilnie nade mną, prze­

konując mnie do wyjazdu tam.

Ja zaklinałam się, że do Nie­

miec nie pojadę, bo Niemcy ko­

jarzą mi się tylko z okupacją.

Ostatecznie pojechałam i zro­

zumiałam, że dobrze zrobiłam.

To mój obowiązek tłumaczyć młodym Niemcom, że pa­

tronką ich szkoły jest Polka, która ratowała Żydów z rąk ich dziadków. Na uroczystości nadania jakiejś szkole imienia mojej mamy nie było mnie raz, gdy pierwsza szkoła w Polsce obierała ją za swoją patronkę.

To było w dniu śmierci mamy.

Nie poszłam na uroczystość, bo byłam zajęta formalnościami pogrzebowymi. Zbieżność tych dwóch wydarzeń uznałam za znak, że muszę dzielić się moją mamą ze szkołami.

ROZMAWIAŁ: MARCIN PRUSAK

Nasza sonda

Czy wiesz, kim była Irena Sendlerowa?

Jarosław Janowicz, stolarz - Sendlerowa? To ta, co ratowała Żydów w czasie wojny. Wydaje mi się, że taka osoba jak najbardziej nadaje się na patrona szkoły. Warto też ulicę nazwać jej imieniem.

Mariusz Kamiński, pedagog - Oczywiście, że wiem, kim była. To wyjątkowa osoba.

Cenię ją nie tylko za to, że ratowała żydowskie dzieci, ale również za to, że opiekowała się ludźmi po wojnie.

Piotr Wojciechowic, emeryt - Nie znam osoby o takim nazwisku, choć mieszkam w Słupsku od lat 50. Ratowała Żydów z getta? To pamiętam.

To nie jest najlepszy patron, bo to nie jest polskie nazwisko.

Robert Szczerba, operator agregatu - To kobieta, która w czasie wojny ratowała dzieci. Do miana patronki szkoły kandydowała też Agata Mróz.

Obie kandydatury były dobre.

Mariusz Szewczyk, uczeń - Sendlerowa ratowała Żydów w czasie wojny i dostała za to medal Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. To dobra kandydatka na patrona szkoły.

Oskar Ziętarski, uczeń - Irena Sendler to znako­

mita kandydatka na patronkę szkoły. Oklepane jest nada­

wanie szkołom imienia Jana Pawła II.

(MAP,rOT.tC)

(3)

Wiosenna Parada Rowerowa w Słupsku. Zobacz zdjęcia cyklistów na

www.gp24.pi/fotogalerie

wy Jarzenia

www Ip24.pl Głos Pomorza/Głos Słupska piątek 15 kwietnia 2011 r.

Szalet szaletowi nierówny

POMYSŁ Miejski szalet turystyczną atrakcją? To nie żart. Grupa młodych architektów pochodzących ze Słupska stworzyła projekt, który zwyciężył w konkursie „Toaleta na pocztówkę".

Natalia Kwapisz- -Daszczyńska

natalia.kwapisz@mediaregionalne.pl

Stanisław Młyński, absol­

went I LO w Słupsku, a obecnie student architektury w Poznaniu wraz z dwójką przyjaciół stworzył grupę pro­

jektową, która stanęła w szranki w konkursie ogło­

szonym przez Sopot. Młodzi i zdolni architekci konkurs wy­

grali, ale co najważniejsze - ich projekt już wkrótce doczeka się realizacji.

Konkurs był dość niety­

powy. Trzeba było zaprojek­

tować toaletę publiczną, która rozwiązać miała nie­

rozwiązywalny od lat pro­

blem braku takich obiektów w mieście. W założeniu sza­

lety miały być wandalood- pome, łatwe w czyszczeniu, przeznaczone dla obu płci i bezpłatne. Ale to nie wszystko. Władze Sopotu po­

stanowiły wypowiedzieć wojnę stereotypowi miejskich toalet jako miejsc, które naj­

W efekcie przeprowadzonych analiz, pracy, spostrzeżeń i pomysłów na nietypowe rozwiązania powstała

„muSHELLka" - sopocka „Toaleta na pocztówkę".

lepiej omijać szerokim łu­

kiem. Z nowych miejskich szaletów chcą uczynić atrakcję turystyczną.

- Sopot jest miastem nie­

zwykłym, dlatego nawet tak zwykła rzecz jak toaleta stanie się tutaj niezwykła - zapewniał Bartosz Piotru- siewicz, wiceprezydent So­

pot. archiwum prywatne laureatów

potu i pomysłodawca kon­

kursu.

Do magistratu wpłynęło 119 prac. Komisja konkur­

sowa miała twardy orzech do

zgryzienia i ostatecznie przy­

znano dwa pierwsze miejsca.

Pierwszy zwycięski projekt to wielka kula o lustrzanej bądź galwanicznej powłoce, który został stworzony przez Pra­

cownię Architektury P3.

Drugi projekt, który jeszcze w tym roku doczeka się reali­

zacji, to właśnie pomysł mło­

dych architektów: Stanisława Młyńskiego, Anny Stojcev (oboje pochodzą ze Słupska) oraz Przemysława Olejnika.

- Zrobiliśmy burzę mózgów, aby wyłowić najtrafniejsze sko­

jarzenia z sopocką plażą - wspomina Stanisław Mły­

ński. - Wybraliśmy muszlę ba­

łtycką i latawiec kitesurfin- gowy. Muszla posłużyła jako inspiracja dla formy. Nadaje kształt, który niemalże ka­

żdemu przywodzi na myśl nad­

morski klimat, natomiast kite daje możliwość nietypowego rozwiązania obiektu - szkielet jest pompowany i pokryty tka­

niną powlekaną PCV, co na­

daje mu zamierzoną formę i sztywność - dodaje Młyński.

To nie pierwszy sukces Miesiąc temu pisaliśmy o suk­

cesie Stanisława Młyńskiego, który za projekt ekologicznej ściany otrzymał trzecie miejsce w konkursie architektonicznym na Tajwanie.

Jak zapewniają pomysło­

dawcy, obiekt ma nie tylko nietuzinkową formę, ale dzięki pokryciu go specjalną tkaniną jest również prak­

tyczny. -Jest odporny na wa­

hania temperaturowe, nadaje się do chemicznego czysz­

czenia, można wykonywać na nin) nadruki, na przykład ogłoszenia czy reklamy i co najważniejsze, tkanina ta jest stosunkowo tania - wylicza Młyński.

Prototypy obu toalet po­

winny pojawić się już w czasie tegorocznych wakacji.

W sumie w Sopocie ma stanąć ok. 20 toalet. Cena ich wykonania nie jest na razie znana. •

To natura podsuwa

eko i logiczne pomysły

ROZMOWA ze Stanisławem Młyńskim, absolwentem IL0 w Słupsku, obecnie studentem architektury, który swoimi pomysłami podbija świat architektury.

R E K L A

J B M

M A

- Skąd biorą się inspiracje?

- Gdy nie wiadomo, jak coś zaprojektować, to zawsze można rozejrzeć się wokół i czerpać przykład z lepszych

°d nas, czyli w tym przy­

padku z otoczenia. Natura istnieje dłużej niż my i jest

°d nas mądrzejsza, bo na­

uczyła się dostosowywać do otoczenia. A projekty za­

czerpnięte z przyrody są nie tylko eko, ale i logiczne, czyli funkcjonalne, bo korzysta się ze sprawdzonych od tysiąc­

leci rozwiązań.

- Co młodym architektom dąje udział w

konkursach?

- Startuję w konkursach, bo to taka forma mobilizacji do sa­

morozwoju. Poza tym jako stu­

dent ostatniego roku już wiem, jak szukasz praktyk czy Pracy, to nikt nie patrzy na twoje oceny, ale na wykonane uo tej pory projekty.

-Jak oceniasz architekturę Słupska?

- Bardzo podoba mi się za­

budowa ulicy Sienkiewicza, kilowe ulice nad stawkiem, Ratusz i budynek po kinie Mi- tenium. Wiem, że jest on trochę zaniedbany i wymaga re­

montu, ale to naprawdę niedo-

Stań się konkurencyjny na rynku pracy Podnieś swoje kompetencje i kwalifikacje

AKADEMIA ROZWOJU

UMIEJĘTNOŚCI

zaprasza na bezpłatne szkolenia dla osób: racujących zamieszkałych na terenie miasta Słupska i powiatu słupskiego Akademia Rozwoju

Umiejętności I (5 modułów)

• Komunikacja interpersonalna (16 godzin) - Profesjonalna sprzedaż

i standardy obsługi klienta (16 godzin)

• Stres: sprzymierzeniec czy wróg? (16 godzin)

» Zarządzanie czasem (16 godzin) Komputer i Internet narzędziem pracy, zarządzania i promocji* (16 godzin)

ceniana perła modernizmu na skalę kraju.

- A jest coś, co chciałbyś tu zmienić?

- Generalnie zawsze pod­

kreślam, że bardzo lubię swoje rodzinne miasto i Ustkę. Jeśli tylko mogę, to gdy coś projektuję, myślę o tych miejscach. Czy coś bym tu zmienił? Hmmm. Może te­

reny w mieście wzdłuż Słupi.

W wielu miejscach są one już co prawda zagospodarowane, ale myślę, że nie do końca po­

tencjał tego miejsca został wykorzystany. Można by tam stworzyć jakieś ciekawe dep­

taki czy siedziska, które by­

łyby czyste, wygodne i przy­

jazne dla oka.

- Co jest ważniejsze dla architekta

- funkcjonalność.czy forma?

- To zależy od projektu. W przypadku sopockich toalet forma była bardzo ważna, bo miastu zależało, by stały się one jego wizytówką. Ale to w końcu toaleta, czyli obiekt, który musi być funkcjonalny, więc czasem nawet kosztem formy skłaniamy się przede wszystkim ku wygodzie przy­

szłych użytkowników.

ROZMAWIAŁA NATALIA KWARISZ-DASZCZYŃSKA

Akad: Rozwoju II (5

»• w okresie

zarządzania Coacnlng

^Kreatywne rozwiązywanie problemownęooSin)

W (16

SwwKIilihtemet narzędziem pracy^j

S::.':2r.gcbv/ć ok/z/: Projektu;

m s I M M ul. Gen. Andersa 5b, 76-200 Słupsk, tel.: 59 722 0088 e-mall: bturo9akademia8lupek.pl Godziny otwarcia biura: od poniedziałku do piątku 9:00 • 19:00

ora2 na stronie: www.akademiaslupsk.pl

KAPITAŁ LUDZKI FUNDUSZ SPOŁECZNY UNIA EUROPEJSKA LUROmSKI

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

(4)

przyroda

piątek 15 kwietnia 2011 r. Głos Pomorza/Głos Słupska www.qp24.pl

Akcja funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego, w Słupsku.

Zobacz zdjęcia na

www.gp24.pl/fotogalerie

Do parku, zobaczyć orła cień

NATURA Wygrzewające się na plaży foki, śpiewające ptaki, drzewa piłowane przez bobry, a nawet orły bieliki i wędrujące łosie można spotkać w Słowińskim Parku Narodowym. Dlatego warto się tu wybrać na bezkrwawe łowy.

Zbigniew Marecki

zbigniew.marecki@mediaregionalne.pl

- Czas budzącej się po zimie przyrody to jeden z najlepszych okresów, aby odwiedzić Słowi­

ński Park Narodowy. Teraz przyroda może nam pokazać całe swoje bogactwo - uważa dr Ireneusz Izydorek, główny specjalista ds. ochrony przy­

rody w SPN.

Według niego najlepiej wy­

brać się do SPN na pod­

glądanie zwierząt na styku nocy i dnia, czyli około godz.

piątej rano. Wówczas można usłyszeć rozmaite ptasie głosy, bo większość ptaków wtedy urządza poranne koncerty.

- Do takiej wyprawy trzeba się jednak przygo­

tować. Najpierw radzę posłu­

chać w Internecie nagrań od­

głosów różnych ptaków, aby nauczyć się ich odróżniania.

Dopiero po tym wstępnym przygotowaniu można się z całą przyjemnością wsłu­

chiwać w różne ptasie trele - radzi dr Izydorek.

Nie można także zapomnieć o lornetce i podręcznym atlasie ptaków, bo przecież będziemy mieli także szansę obejrzeć koncertujących leśnych śpie­

waków.

- Radzę też patrzeć pod nogi, bo właśnie trwa okres wędrówek żab, traszek i ro­

puch. Możemy więc obejrzeć bardzo ciekawe okazy tych płazów - dodaje dr Izydorek.

Przy okazji z pewnością za­

uważymy wiosenne kwiaty i

Orty bieliki na dobre zadomowiły się w Słowińskim Parku Narodowym, ale jeden z nich zachorował. Ponieważ nie może latać, przebywa na stałe w wolierze obok parkingu przy drodze do Czołpina. Fot. Kamil Nagórek

krzewy, które już kwitną albo

zaczynają rozkwitać. Zawilce lub przylaszczki ucieszą Jak będziemy mieli swoimi kwiatami wszystkich, szczęście, to na leśnych pola­

nach zobaczymy również żeru­

jące o tej porze jelenie, których spore stado mieszka w lasach SPN. Raczej nie spotkamy dzików, bo one głównie żerują w nocy, a w dzień śpią głęboko ukryte w kniei. Za to na pewno zobaczymy efekty ich działal­

ności, idąc po rozrytych przez nie ścieżkach lub podmokłych łąkach, gdzie szukały poży­

wienia .

- Wbrew pozorom spełniają bardzo ważną rolę, bo jak pług spulchniają ziemię, przyczy­

niając się do kiełkowania ro­

ślin i ich wzrostu. Z powodu ła­

twego dostępu do dobrego pożywienia populacja dzików szybko rośnie i w niektórych częściach naszego kraju i Eu­

ropy staje się już problemem, bo coraz częściej dziki zaczy­

nają wchodzić do miast, gdzie szukają pożywienia w śmiet­

nikach - mówi dr Izydorek.

Wędrując po szlakach SPN, nad jeziorem Gardno, możemy także dość łatwo natknąć się na efekty działalności bobrów, których w SPN jest już około stu. O ich obecności świadczą nie tylko zbudowane z gałęzi żeremia, ale i mocno opiłowane wielkie drzewa.

- Samych bobrów raczej nie zobaczymy, bo są bardzo pło­

chliwe i prowadzą nocny tryb życia - wyjaśnia dr Izydorek.

Za to jest duża szansa, że zauważymy polujące jastrzębie oraz orły bieliki, największe ptaki szponiaste północnej Eu­

ropy, których sześć osiadło i od wielu lat żyje w lasach SPN.

My po prostu pomagamy przyrodzie

ROZMOWA z Katarzyną Woźniak, dyrektorem Słowińskiego Parku Narodowego.

- Turyści, którzy wędrują Parku Narodowego, mogą się ostatnio natknąć na świeże ślady po wycince drzew. Czyżby nie były one już objęte ochroną?

- Taki wniosek mogą wyci­

ągnąć tylko osoby, które nie są zorientowane, na czym pole­

gają działania ochronne w na­

szym parku. Przede wszystkim musimy sobie uświadomić, że choć SPN wyróżnia obecność na jego obszarze nadmorskich wydm, to został on powołany głównie po to, aby chronić ptaki wodno-błotne, które żyją na podmokłych łąkach. Tego typu działania rozpoczęły się już w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy wcześniej zmeliorowane obszary łąkowe zaczęto wyłączać z użytko­

wania rolniczego. W naturalny sposób, z biegiem czasu na tych terenach zaczęły - oprócz traw - rosnąć także krzewy i drzewa, które powodowały, że

zmieniała się ich specyfika. W efekcie zaczęły tam osiadać inne gatunki ptaków. Nie te, które mieliśmy chronić. Stąd prowadzimy programy wycin­

kowe, aby odtworzyć warunki sprzyjające ptakom wodno- -błotnym.

- Powycinane drzewa jednak widać także na terenach typowo leśnych.

Dlaczego tam także ingerujecie?

- Na obszarach objętych re­

zerwatem ścisłym nie ingeru­

jemy w ogóle, bo tam rosną lasy dojrzałe, które mają od 60 do 120 lat i one rozwijają się w pełni samodzielnie. Tego typu lasy zajmują w naszym parku około 3 tysiące hektarów.

Jednak na gruntach pozosta­

łych, czyli kolejnych trzech ty­

sięcy hektarów, rosną lasy, które powstały wskutek sztucznego zalesiania, naj­

częściej w latach 60. ubiegłego wieku. Te lasy tworzono zwykle przy pomocy drzew jed­

Katarzyna Woźniak już szósty rok jest dyrektorem Słowińskiego Parku Narodowego.

norodnych. Najczęściej sa­

dzono tam sosny. Teraz dążymy do tego, aby wskutek naturalnych dosiewów zna­

lazły się w nich także gatunki drzew typowe dla naszego te­

renu - buki i dęby. Dlatego trzeba zrobić dla nich, miejsce.

Jednocześnie profilaktycznie pomagamy przyrodzie, bo ścięte drzewa, które zostają na

Fot. Kamil Nagórek

miejscu, podczas rozkładu wzbogacają runo leśne.

Wszystko jednak wskazuje na to, że po ostatnich wichurach, które doprowadziły do natu­

ralnych wywrotów drzew, już nie będziemy musieli inge­

rować.

- Ostatnio zauważyłem, że z drzew oczyściliście także spore, podmokłe

- Wszystko wskazuje na to, że czują się u nas doskonale.

Nie jest wykluczone, że rodzina orłów jeszcze się powiększy, ale o szczegółach na razie nie chcę mówić - zdradza Katarzyna Woźniak, dyrektor SPN.

Tymczasem w parku trzeba mieć ciągle wyostrzoną uwagę, bo można się w nim natknąć nawet na wędrującego łosia, gdyż od czasu do czasu podczas swoich wędrówek te potężne zwierzęta zaglądają również na nasz teren. Tak samo od pewnego czasu w SPN mieszka kulawy ryś. Świadczą o tym pozostawione przez niego tropy na piasku.

- Wciąż obserwujemy ślady jego obecności, ale nie przewi­

dujemy sprowadzania kolej­

nych rysiów do naszego parku.

Poczekamy. Może w naturalny sposób jego populacja się roz­

rośnie - mówi dyr. Woźniak.

Za to bardzo się cieszy, że coraz częściej na sąsiadujących z wy­

dmami nadmorskich plażach wylegują się w słońcu szare foki.

- W czasach mojego dzieci­

ństwa takich widoków nie było.

Tę zmianę zawdzięczamy dzia­

łaniom ekologów, którzy w ra­

mach sztucznych hodowli od­

budowali ginący gatunek.

Teraz najważniejsze jest to, że na naszych plażach pojawiają się już foki urodzone w stanie dzikim. Możemy więc je obser­

wować, ale nie ingerujmy w ich życie. Niech cieszą nas i ko­

lejne pokolenia. - prosi dy­

rektor Woźniak. •

polany w środku lasu. W jakim celu?

- Doświadczenia z innych parków narodowych, nie tylko polskich, wskazują, że zaciem­

nianie terenu wskutek rozwoju roślin wysokich zmienia struk­

turę roślinną, a to powoduje, że zmienia się także świat zwierzęcy. Ponieważ w naszym przypadku chodzi o ochronę ptaków wodno-błotnych, to również i w ten sposób staramy się doprowadzić do tego, aby na terenach podmokłych roz­

jaśnić je i doprowadzić do tego, aby rośliny błotne na nowo na nich dominowały, bo na szczęście jeszcze całkiem nie wymarły. - Tymczasem ptaki w

SPN mąją także przebiegłego i bardzo drapieżnego wroga. Myślę o norce amerykańskiej, która występuje tu bardzo licznie. Czy będziecie z nim walczyć?

- W ciągu ostatnich trzech

lat badaliśmy populację norki amerykańskiej, łapiąc ją do ży­

wych łapek. Okazało się, że jest jej u nas bardzo dużo i że za­

czyna stanowić problem. Mam nadzieję, że uda się nam z nim uporać, bo razem z czterema innymi parkami narodowymi będziemy do 2014 roku reali­

zować projekt ochrony ptaków, w ramach którego będziemy wyłapywać norki i je usypiać.

Te zwierzęta będą także poddawane badaniom gene­

tycznym, bo istnieje podej­

rzenie, że znaczna część ich populacji to uciekinierzy lub potomkowie uciekinierów z ferm hodowlanych. Być może w ten sposób uda się dopro­

wadzić do zamknięcia w Polsce ferm hodowli norek amerykańskich, które w Polsce są gatunkiem obcym.

W Anglii taki zakaz wprowa­

dzono i szybko udało się z problemem norki ameryka­

ńskiej uporać. ROZMAWIAŁ ZBIGNIEW MARECKI

(5)

Masz ciekawe wspomnienia?

Opowiedz nam o nich. Na zgłoszenia czekamy pod adresem:

iiiarcin.barnowsld@mediaregionalne.pl

wiadomości historyczne

www jp24.pl Głos Pomorza/Głos Słupska piątek 15 kwietnia 2011 r.

0 Janie Bauerze, który był polskim wykształciuchem

HISTORIA Słupski nadprokurator Capeller pewnie ciągle przewraca się w grobie. Tuż obok biegnie wszak ulica nazwana imieniem tego, którego oskarżył o krzywoprzysięstwo - Jana Bauera, organizatora szkół.

Marcin Sarnowski

marcin.bamowski@mediaregionalne.pl

Proces, który toczył się w Słupsku w dniach od 9 do 11 lutego 1932 roku, wywołał po­

ruszenie nie tylko lokalnie, ale także w całych Niemczech i w Polsce. Szeroko rozpisywała się o nim prasa po obu stronach granicy, która wówczas przeci­

nała nasz region. W Polsce za­

rzucano, że proces był nie­

uczciwy, w Niemczech - że nieuczciwy był Bauer i więk­

szość świadków Polaków.

Z polskiego gniazda Człowiek o niemieckim na­

zwisku, oznaczającym rolnika, pochodził z chłopskiej rodziny na Warmii. Urodził się w 1904 roku i wychowywał w patrio­

tycznej i religijnej atmosferze.

Zarazem od maleńkości znał język i realia niemieckie. To miało wpływ na jego dalszą ka­

rierę. Choć wybrał zawód na­

uczycielski, miał wkrótce - właśnie poprzez ten wybór j - zostać bohaterem i umrzeć

bardzo młodo,

i Formalnie obywatel nie- i miecki, seminarium nauczy­

cielskie ukończył w Polsce. Tu wstąpił do polskiego harcer­

stwa. W 1926 podjął swoją pierwszą pracę - we wsi Łęczyca na terenie ówczesnego powiatu morskiego, po polskiej

1 stronie granicy.

I Trudna misja

Wykształcenie, inteligencja, I znakomita znajomość realiów ' niemieckich i zarazem psychiki polskiej mniejszości sprawiły,

! że na Bauera już po dwóch la-

! tach zwróciły uwagę polskie władze oświatowe. A być może

także polskie służby specjalne, jak później podejrzewali Niemcy, lecz czego nie byli w stanie udowodnić. Został wy­

słany do pracy nauczycielskiej w polskich szkołach zakłada­

nych w Rzeszy przez Polskie Towarzystwo Szkolne w Niem­

czech. Żeby jednak móc zacząć w nich uczyć, najpierw sam musiał je stworzyć. Jego te­

renem działania została Re- jencja Koszalińska, okręg obej­

mujący w przybliżeniu obszar dawnych województw koszali­

ńskiego i słupskiego.

Bauera wsparli tu lokalni działacze kaszubscy. I on, i oni traktowali to w dosłownym sensie jako ratowanie pol­

skości. Po wytyczeniu granic w 1920 roku i pozostawieniu tu wielu wsi zamieszkiwanych przez polskich Kaszubów po stronie niemieckiej, ci sprze­

dawali majątki i przesiedlali się na drugą stronę. Ich miejsce zajmowali Niemcy przesiedlający się z terenów przyznanych przez mocarstwa Polsce. Bytowszczyzna germa- nizowała się szybciej niż w czasie zaborów.

Bo ma „polskie poczucie"

Polscy Kaszubi, którzy tu pozostali, byli traktowani przez niemieckich sąsiadów podejrzliwie. Upatrywano w nich separatystów dążących do przyłączenia przygranicznych terenów Niemiec do Polski.

Takie wnioski faktycznie pa­

dały w 1919 roku. Tym z mniejszości nie wypadało więc przyznawać się do polskości.

Przez to można było na przy­

kład stracić pracę.

Dobrze obeznanemu w nie­

mieckich przepisach wysłanni­

Jan Bauer, wykształcony Polak, który zapłacił życiem za zakładanie polskich szkół dla bytowskidi Kaszubów.

kowi z Polski udało się osta­

tecznie w latach 1929 - 1939 stworzyć na Bytowszczyźnie cztery polskie szkoły, w których uczyło się po kilka­

dziesiąt dzieci. Pierwsza była

Reprodukcja: Kamil Nagórek

ta w Płotowie, w której teraz działa muzeum. Ale potem na­

siliła się niemiecka reakcja.

Nie tylko w formie aktów chu­

ligańskich, lecz także nadgor­

liwości urzędniczej. Władze re-

jencji w Koszalinie odbierały nielicznym polskim nauczy­

cielom prawo do nauczania. W Kłącznie polski działacz Antoni Szreder dwa razy musiał prze­

budowywać budynek, który przeznaczył na szkołę, bo rze­

komo nie spełniał niemieckich norm szkolnych. Tym przy­

najmniej uzasadniano od­

mowy. A gdy już wszystkie przywoływane normy wreszcie zostały spełnione, odmowa zgody na otwarcie szkoły przy­

szła bez uzasadnienia.

Zniechęcano też rodziców do posyłania dzieci do już powsta­

łych polskich szkół. Celował w.

tym Heinrich Zimmermann, wójt Osławy Dąbrowy. Za to, że ich dzieci uczyły się w takiej szkole, zwolnił wielotenich ro­

botników leśnych: Kulasa, Bembenka, Kowalewskiego i Pelę. Ten ostatni miał na utrzymaniu dziewięcioro dzieci. Wystarczyło, że w opinii dla pracodawców w Rzeszy na­

pisał, że osoba ma „polnische Gesinnung", by ją już na wstępie zdyskwalifikować.

Skuteczny prokurator Cappeler

Dobrze wykształcony Bauer przeciwdziałał. Także posłu­

giwał się bodźcami o charak­

terze materialnym, bo za sobą miał wsparcie sporej polskiej organizacji.

Przede wszystkim spotykał się z ludźmi, wygłaszał poga­

danki, organizował polskie bi­

blioteki.

Współtworzył w Bytowie lo­

kalny polski bank. Niemcy upatrywali w nim wielkie nie­

bezpieczeństwo. Aresztowali go pod zarzutem szpiegostwa, lecz musieli wypuścić z braku do­

wodów. Dwa lata później za­

mknęli go więc pod zarzutem składania fałszywych zeznań.

Poszło o to, że w innym po­

stępowaniu sądowym, po pod­

chwytliwym pytaniu wójta Zimmermanna zaprzeczył, ja­

koby prowadził narodowo- -polską agitację. "

O niekorzystnym dla Bauera wyniku słupskiego pro­

cesu zadecydowały zeznania dwóch polskich świadków, którzy twierdzili, że Bauer przekupywał ich, aby posyłali dzieci do jego szkoły.

Zeznań pozostałych, twier­

dzących, że to nieprawda, słupski sąd nie uwzględnił.

Bauer został skazany na rok więzienia i musiał opuścić po­

wiat bytowski. Potem dalej pracował w Niemczech. Aż do 1940 roku, kiedy został zamor­

dowany w niemieckim obozie koncentracyjnym.

Prokurator, który go oska­

rżał, przeżył go o pięć lat. Za nazistów awansował. Pewnie dlatego w 1945 roku, przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Słupska, popełnił samobój­

stwo.

Niestety, nie udało się nam dotrzeć do aktu oskarżenia ani do tego głośnego wyroku.

- U nas tych akt nie ma, choć to był słupski sąd i wła­

śnie u nas być powinny - wy­

jaśnia Krzysztof Chochoł, kie­

rownik oddziału słupskiego Archiwum Państwowego w Koszalinie. - Niestety, część akt słupskich sądów trafiło do Szczecina, co utrudnia dostęp naszym historykom. Ale te akurat w 1945 roku mogły być jeszcze w sądzie i po prostu po wkroczeniu Rosjan do miasta ulec spaleniu. •

i W i M ć T

Nibbójsię

{uwicAtouirzetu,.

i n M C M M H H

'

WlOSt

» E?

.' ' ' * ' • . ' . ;;,,vfe.-::..,:v i..; AS>':-;-Sa:

m. H

(6)

Kontakt z redakgą

a k c j a J ^ r e S J a k c j a

piątek 15 kwietnia 2011 r. Głos Pomorza/Głos Słupsk www.gp24.pl

Daniel Klusek

daniel.klusek@mediaregionalne.pl

598488121

Gadu-Gadu: 10246970

ul. Henryka Pobożnego 19,76- 200 lipsk

Nasz dziennikarz odwiedził ulicę Reymonta. Jak mieszka się w tej części Słupska? Opinie na

www.gp24.pl/fonim

Niszczymy auta na drodze

INTERWENCJA Kierowcy jeżdżący regularnie drogą między podsłupskim Wytownem i Przewłoką skarżą się na stan nawierzchni. Twierdzą, że muszą jeździe slalomem, bo tylko w taki sposób można ominąć wyrwy.

Marcin Markowski

mardn.markowski@mediaregionalne.pl

Z naszą redakcją skontak­

towała się internautka Jo­

lanta. Czytelniczka poinformo­

wała nas o stanie drogi, którą regularnie przejeżdża cała jej rodzina.

- Problem dotyczy stanu drogi na trasie Wytowno-Prze- włoka - pisze pani Jolanta.

- Nawierzchnia na tej drodze jest w stanie fatalnym. Po drodze jeździ się slalomem, a i tak kierowcy nie są w stanie ominąć wszystkich dziur.

Zdaniem naszej internautki, stan drogi powoduje niszczenie aut. Kierowcy przejeżdżający tamtędy uderzają podwoziem o nawierzchnię.

- Najgorzej jest przy mi­

janiu się z innymi samocho­

dami, bo trzeba uważać, żeby nie urwać koła - dodaje inter- nautka. - Amortyzatory przy codziennej jeździe tą trasą z pewnością będą w co drugim samochodzie do wymiany. Mój mąż codziennie dojeżdża tą drogą do pracy i musi niszczyć nasz samochód.

Według pani Jolanty, droga

ta powinna zostać naprawiona jak najszybciej, bo korzysta z niej mnóstwo kierowców mieszkających w obu miejsco­

wościach, ale nie tylko.

- Dziwi mnie to, że nikt nie bierze się za naprawę tej drogi - denerwuje się czytelniczka.

- Dużymi krokami zbliża się już sezon. Droga ta niebawem będzie niejednokrotnie uczęsz­

czana przez turystów.

Pani Jolanta jest pewna, że droga odstraszy osoby, które przyjadą tutaj w czasie let­

niego urlopu.

- Co turyści będą mówili,

jak zobaczą taką drogę? - pyta kobieta. - Wątpię, żeby w ogóle chcieli wrócić tu w kolejnych latach. Bo po co? Chyba nie po to, aby po wczasach oddać sa­

mochód do mechanika. Gmina Ustka do biednych przecież nie należy, więc zamiast wydawać pieniądze na często nietrafną promocję miasta, władze po­

winny wziąć się za naprawę dróg takich jak ta.

Zapytaliśmy więc Annę Sob- czuk-Jodłowską, wójta gminy Ustka, czy kierowcy mogą spo­

dziewać się w najbliższym czasie remontu drogi między

To jeszcze nie modernizacja

PROBLEM Właściciele i użytkownicy garaży nie są zadowoleni z prac, jakie wykonano na drogach dojazdowych od strony ulicy Poniatowskiego w Słupsku.

O problemie kierowców z dojazdem do garaży pisaliśmy pod koniec marca. Twierdzili oni, że nawierzchnia drogi jest dziurawa i trudno jest ją po­

konać. Użytkownicy wiele razy informowali o problemie Za­

rząd Dróg Miejskich i władze miasta. Niestety, bez rezul­

tatu.

Jak ustaliliśmy, drogą ad­

ministruje Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej.

Aleksandra Podsiadły, rzecz­

nik PGM, zapowiedziała na naszych łamach, że najwięk­

sze wyrwy w nawierzchni nie­

bawem zostaną zasypane.

W ubiegłym tygodniu w tej sprawie skontaktował się z nami pan Piotr, który ma garaż w tej okolicy. Przysłał on zdjęcia prac, jakie tam wyko­

nano.

- Lipna ta robota, dlatego proszę o interwencję. Samo­

chodem ani nawet rowerem się tędy nie przejedzie - pisze w e- mailu pan Piotr.

Na przysłanych przez niego zdjęciach widać, że kilka dziur zostało zasypanych gruzem. To jednak nie ułatwiło kierowcom przejazdu. Pozostałe dziury zo­

stały nietknięte.

Tomasz Sikora, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Słupsku, twierdzi, że jego pracownicy nie mieli z tym nic wspólnego.

- My tam jeszcze nic nie ro­

biliśmy. Gruz najprawdopo-

PHKg&g&l - , -e":

'

iv:- , , ^

Część dziur w drodze do garaży została zasypana gruzem. Nadal jednak trudno nią przejechać

dobniej wysypał któryś z użyt- Jednak na kompleksowy re- Miejskich zapowiedział wy- kowników pobliskich garaży mont nawierzchni nie ma co li- równanie nawierzchni ulicy - zapewnia Tomasz Sikora, czyć, bo nie mamy na niego pie-

- W ramach bieżącego utrzy- niędzy.

mania wyrównamy tę drogę. Dodajmy, że Zarząd Dróg

Wytownem a Przewłoką. Ta odesłała nas do Starostwa Po­

wiatowego w Słupsku, które jest administratorem drogi.

Tam dowiedzieliśmy się, że władze powiatu i gminy roz­

mawiały na temat remontu dziurawej drogi.

- W ubiegły wtorek odbyło się spotkanie starosty Sławo­

mira Ziemianowicza z wójtem gminy Ustka Anną Sobczuk- -Jodłowską. Podczas rozmów ustalono, że drogi prowadzące do nadmorskich miejscowości będą naprawiane już w na­

stępnym tygodniu - mówi

Maria Matuszewska, kie­

rownik Oddziału Promocji i Współpracy Starostwa Powia­

towego w Słupsku. - W tym roku jednak droga między Wy­

townem a Przewłoką będzie naprawiona doraźnie, czyli zo­

staną załatane wszystkie naj­

większe dziury. Nie będzie to, niestety, kompleksowy remont, polegający na naprawie całej drogi, ponieważ na taki w naj­

bliższych miesiącach nie mamy pieniędzy. •

PODYSKUTUJ NA F O R U M M www.gp24.pt/forum Q

MECENAS RYSZARD SKOWROŃSKI RADZI Zmieni nazwisko, jeśli

sama zechce

W słupskiej redakcji „Głosu Pomorza" przyjmuje mecenas Ryszard Skowroński. Doradza czytelnikom w ich problemach prawnych.

Nasz czytelnik rozwiódł się z winy żony. Przed sądem do­

wiódł, że kobieta nadużywała alkoholu i wielokrotnie go zdra­

dzała. W trakcie procesu roz­

wodowego, ale również po nim, była żona oczerniała go i podważała jego kwalifikacje za­

wodowe.

Mężczyzna chce, aby kobieta zmieniła nazwisko, które przy­

jęła po zawarciu związku ma­

łżeńskiego, i wróciła do panie­

ńskiego. Zapytał prawnika, czy może to na niej wymóc. Oka­

zuje się, że nie.

- Przepisy Kodeksu rodzin­

nego ani żadne inne nie prze­

widują możliwości przymu­

szenia byłej żony do zmiany na­

zwiska na panieńskie - mówi mecenas Ryszard Skowroński.

- O tym zdecydować musi sama kobieta. Może to zrobić jedynie w ciągu trzech miesięcy od daty rozwodu. Jeśli się na to zdecyduje, musi złożyć oświad­

czenie w tym Urzędzie Stanu Cywilnego, w którym małże­

ństwo zostało zawarte.

DANIEL KLUSEK

Zapisy na spotkanie Mecenas Ryszard Skowroński przyjmuje naszych czytelników w środy na bezpłatne konsultacje prawne. Na spotkanie należy się umówić w poniedziałek o godz. 15

telefonicznie pod redakcyjnym nu­

merem 59 848 8100. Prosimy, aby dzwoniły tylko osoby w trudnej sy­

tuacji życiowej, których nie stać na opłacenie porad prawnika.

morskiej, którą również można dostać się do garaży.

DANIEL KLUSEK

O was, dla was

Na stronach Akcja Redakcja piszemy o tym, o czym infor­

mują nas czytelnicy. Na Wasze sygnały czeka Daniel Klusek.

Jeśli widzą Państwo coś, co Was zdenerwowało, poinformujcie nas o tym. Pod adresem: da- niel.klusek@mediaregionalne.pl czekamy na e maile z opisem

sytuacji. Zachęcamy też do przesyłania nam fotografii. In­

terwencje można również zgła­

szać pod numerer telefonu:

5984881 21.

Wszystkie sygnały spraw­

dzimy, a najważniejsze i najcie­

kawsze zamieścimy na łamach

„Głosu Pomorza".

(DMK)

. r e g i o t

654011K01C

(7)

Zniknie aż 29 imprez dla turystów

i mieszkańców Ustki. Ustka

Zniknie aż 29 imprez dla turystów

i mieszkańców Ustki. Ustka

Opinie znajdziesz na

www.gp24.pl/forum www.gp24.pl Głos Pomorza/Głos Słupska piątek 15 kwietnia 2011 r.

Seniorki teraz uczeszą się taniej

USTKA Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej zachęca seniorów z miasta i gminy do korzystania z usług kosmetyczno- -fryzjerskich w zakładach, które w wybrane dni stosują skierowane do nich promocje.

Zbigniew Marecki

zbigniew.marecki@mediaregionalne.pl

To kolejny projekt socjalny, przy pomocy którego pracow­

nicy MOPS chcą zachęcić se­

niorów w wieku 55+, którzy mieszkają w Ustce i gminie wiejskiej Ustka, do korzystania z oferty miejscowych usługo­

dawców. - Zaczęliśmy w ubie­

głym roku od projektu „Kawa lub herbata dla seniorów za zło­

tówkę". Polegał na tym, że se­

niorzy otrzymywali od nas bony na kawę, z którymi szli do lokali gastronomicznych, gdzie po ich okazaniu mogli zamówić kawę lub herbatę za złotówkę - mówi Elżbieta Godszling- Lepka, koordynatorka tego pro­

jektu.

Okazało się, że pomysł się spodobał. Seniorzy chętnie przy­

chodzili po bony i oblegali ka­

wiarnie Góra Lodowa i Bryza oraz restaurację Oskar. - W ciągu trzech miesięcy nasi part­

nerzy w tym systemie wydali 700 kaw. Robią to nadal. Je­

steśmy im za to bardzo wdzi-

>

Teraz seniorki z Ustki będą mogły skorzystać z usług fryzjera dużo taniej. Fot Łukasz Capar

ęczni. Przerwa nastąpi na czas sezonu - dodaje koordynatorka.

Motorem do działań było przeprowadzenie ankiet wśród seniorów. Spośród ofert, jakie znajdowały się w ankiecie, naj­

większym zainteresowaniem cieszyła się propozycja usług fry­

zjerskich i kosmetycznych. W związku z powyższym pracow­

nicy socjalni udali się z przygo­

towanym projektem socjalnym do dziesięciu salonów fiyzjersko- -kosmetycznych, zapraszając do udziału w nowej akcji „Wizaż dla seniora". - Przedsięwzięcie ma na celu integrację osób star­

szych ze środowiskiem lo­

kalnym i tym samym przeła­

manie stereotypów na temat starości, bo części społeczeństwa ten wiek kojarzy się z rezy­

gnacją z różnych potrzeb i przy­

jemności - mówi Elżbieta Godszling-Lepka. W związku z tym seniorzy i seniorki od 18 kwietnia będą mogli korzystać w kilku zakładach kosme- tyczno-fiyzjerskich w Ustce z różnych usług upiększających w promocyjnych cenach. Będą one

Umów się

- Organizatorzy akcji proszą, by seniorki, które chcą skorzystać z oferty, wcześniej umówiły się na wizytę. - Można to zrobić, przy­

chodząc do nas lub dzwoniąc na komórkę 696 435 989 albo nr stacjonarny 59 8149962. Ceny będą konkurencyjne w stosunku do innych zakładów - mówi Wioletta Kopcińska, właścicielka salonu „OK".

obowiązywać w wybrane dni ty­

godnia. Informacji udzielają za­

kłady fryzjerskie, które wyra­

ziły chęć współpracy: salon fryzjersko-kosmetyczny „OK", działający przy ul. 9 Marca 10;

salon fryzj ersko-kosmetyczny przy ul. Sprzymierzeńców 39, salon „Agata" przy ul. Koper­

nika 20. W tych trzech firmach promocja dla seniorów będzie obowiązywała w środy. Nato­

miast w salonie fryzjersko-ko- smetycznym przy ul. Wczasowa 7 promocje będą obowiązywać w każdy czwartek. •

30.04

godz.19.00

01.05

godz.19.00

rrfiNCiaM

Powiat Słupski

dodatkowe atrakcje w godz. 11:00 -19:00:

# jarmark rękodzieła i staroci

# pokazy sztuk walki IB wioska średniowieczna

"B pokazy sokolnicze

pokazy ginących zawodów

# wesołe miasteczko

# wioska mongolska

W gry i zabawy dla dzieci

Dolina Charlotty k.Słypska, Strzełinko 14

Punkty sprzedaży biletów na koncerty:

Słupsk: Informacja Turystyczna» ul. Starzyńskiego 8 Biuro Podróży Greland Tour, ul.Wojska Polskiego 39/40 Biuro Podróży Wodnik, PKP

Ustka: Lokalna Organizacja Turystyczna* ul. Marynarki Polskiej 87 Lębork: Biuro Turystyczne Expedite* Plac Pokoju 3

www.dolinacharlotty.pl

Radio Gdańsk f\S uSSś&J KS&S3233B

Bonk Polski

R A D I 0 1 0 3 , 1 K O S Z A L I N

gggPmiORŻA

S Ł » .

(8)

Ustka

piątek 15 kwietnia 2011 r. Głos Pomorza/Głos Słupska www.gp24.pl

Uzdrowi o wygrało, tacja Or enu nie będzie większa.

Podyskutuj na

www.gp24.pl/fbrom

Zatańczyły, jak im zagrali

FOTOREPORTAŻ Aż 340 dzieci z trzech usteckich przedszkoli wystąpiło w sobotę w Prezentacjach Artystycznych Przedszkolaków. Występy zgromadziły kilkuset widzów.

Marcin Prusak

marcin.prusak@mediaregionalne.pl

Impreza z udziałem Lisiec­

kich przedszkolaków organizo­

wana jest od kilku lat. W tym roku motywem przewodnim występów małych ustczan były tańce Europy. Rok temu ma­

łych ustczan można było zoba­

czyć w tańcach polskich. Każda grupa miała okazję zaprezen­

tować swój dorobek artystyczny' szerszej publiczności.

Do swoich występów przed­

szkolaki podchodziły bardzo po­

ważnie. Tak profesjonalnych strojów nie powstydziłby się żaden zawodowy zespół pieśni i tańca. - Można było zobaczyć tańce wywodzące się z Włoch, Hiszpanii, Grecji i Ukrainy - mówi Aldona Staszewska- -Klimek, dyrektorka Domu Kultury w Ustce, organiza­

torka imprezy. - Występy mają coraz wyższy poziom, bo choć prezentacja nie jest kon­

kursem, przedszkola rywali­

zują ze sobą.

Popisy przedszkolaków oglądały setki ludzi. Takie duże zainteresowanie towarzyszy imprezie od kilku lat, dlatego organizatorzy zdecydowali się trzy lata temu przenieść wy­

stępy z małej sali usteckiego Domu Kultury do dużej hali sportowej usteckiego Liceum Ogólnokształcącego. - Występy zaczynały się o godzinie 10, a

pierwsi widzowie zajmowali miejsca na widowni już kwa­

drans przed dziewiątą, bo mówili, że chcą mieć dobre miejsca - mówi Staszewska- -Klimek.

Każdy pokaz trwa 5-10 minut. Nie za długo, aby dzieci mogły skupić się na tańcach i nie były nimi zbyt zmęczone.

Organizatorzy imprezy, wspólnie z przedszkolankami, uznali, że tańce to najlepsza dla dzieci forma występów na du­

żych salach. W takich miej­

scach nie sprawdzają się pio­

senki i przedstawienia, bo małe dzieci, występując indywidu­

alnie przed dużą publicznością, wstydzą się i zdarza się, że za­

pominają z wrażenia tekstu piosenki lub roli. Dlatego po­

kazy tańców organizowane są grupami - od najmłodszych do najstarszych - z każdego praed- szkola na przemian. - Żeby było sprawiedliwie, co roku pre­

zentacje zaczyna inne przed­

szkole - tłumaczy Staszewska- -Klimek. - W tym roku zaczynało Przedszkole nr 1, potem było Przedszkole nr 2, a na końcu Przedszkole nr 3.

Od przyszłego roku Prezen­

tacje Artystyczne Przedszko­

laków w Ustce mają być jeszcze bardziej rozbudowane. Organi­

zatorzy nie chcą zdradzać swoich pomysłów. Zapowiadają jednak, że jedną z atrakcji ma

być wystawa zdjęć występów z Sześciolatki z Przedszkola nr 3 brawurowo wykonały taniec do rosyjskiej piosenki ludowej Kalinka. Fot. Przedszkole nr 3

Młodszaki z Przedszkola nr 3 tańczą ludowy taniec włoski tarantella neapolitana. Fot Internauta Taniec hiszpański przedszkolaki wykonały profesjonalnie. Fot. Internauta

\

^ *

Taniec rosyjski tańczą dzieci z Przedszkola nr 1. Ich występ spotkał się z Trema w oczekiwaniu na występ. Mimo stesu dzieci z Przedszkola nr 1 Perfekcyjne wykonanie tańca ludowego wymagało od dzieci dużego

wielkim uznaniem publiczności. FoŁPratowenri zaprezentowały się doskonale. zaangażowania.

(9)

piątek 15 kwietnia 2011 r. Głos Pomorza www.gp24.pl

9 re ama

e e A

I xO%

• Kontrast 60 000:1 . Tuner DVB-T (MPEG-4)

• 24p Real Cinema M ode

|f§7 L G 42LD42S

i.iłes Gocc Telewiz or L C: D F ul:

Fuli H D

k 30x52"

P/o = 7589, • w a m i

MATRYCA

2299

1999,

n u r

• WiFi 802.11 B/G/N

• OFFICE 2010 Star ter

• Graka Ati Radeon HD 5470

• Procesor A thlon II Dual C ore P340 2,2 GH z

3GB

RAM

iflfk HP Pavilion DV6-3105SW Not ekoo

mediaexpert

NAJLEPSZE MARKI, NAJNIZSZE CENY

Złota

intorer Fmtłw

cewe

Czy wiesz że można u nas doładować telefon?

A dodatkowo oferujemy:

Wywoływanie zdjęć, kubki, koszulki, kalendarze z Twoim zdjęciem - idealny podarunek

Telewizja N

Telewizja Na Kartę

Ubezpieczenia komunikacyjne kupionych u nas pojazdów (skutery/motory/ motorowery)

Przedłuzona Gwarancja nawet do 5 lat bez zmartwień w przypadku usterki

S .

r>* tOft*

Montaże, wniesienie, zainstalowanie sprzętów kupionych u nas

Szukasz prezentu, ale nie masz pewności czy się spodoba -karta prezentowa to idealne

rozwiązanie - obdarowany sam zadecyduje co kupi

f i

i i

Słupsk/Kobylnica,

Ul.

Wspólna I (C.H. Pod Wiatrakami)

Słupsk/Kobylnica, «1. Szczecińska 6 (przy Realu)

SG6#e

•dhior nikdona wi<

10x16?"

VC1002.0EK

•dk ur zai

394611B01B

• Moc 1500 W

• Rury metalów e, teleskopo we

» Elektroniczna r egułacja moc y

NOWO!

• Czytnik kartMicroSD .

• Szczegóo wa mapa P olski

• Pojemno nonik a 64 MB R AM

Cytaty

Powiązane dokumenty

działacz sportowy, który jest starterem na Dziecięcych Wyścigach Kolarskich „Głosu Pomorza&#34;. To jak zawsze dla mnie duże przeżycie i świetna zabawa. Byłem tam wówczas

0 0 Słupska w 1945 roku, było kilka polskich czołgów. Jest punkt zaczepienia: grób plutonowego Kellera w Lęborku. Wdarli się tutaj jeszcze przed wojskami

skimi działaczami PO można usłyszeć, że nie jest wykluczone, że na liście znajdzie się także mecenas Anna Bogucka-Skow- rońska, choć ona członkiem partii nie jest.. W

Urzędnicy muszą sprawdzić, czy napis (pięć liter) kogoś nie obraża i czy nie jest już zajęty (zajmuje się tym Gdańsk).. Trzeba też zapłacić 1000 zł (jak ktoś ma

Być może nie wszystkim szkoła podoba się z zewnątrz, ale w środku jest zadbana i przyjemna,?. z okolicznościowymi

Okazało się jednak, że w Ustce nikt tego nie dostrzega i nie chce. Wszyscy nastawieni są na schabowego dla

czeństwie jest przekonanie, że kłótnie w rodzinie to tylko sprawa tej rodziny, że lepiej się nie wtrącać, że od jednego lania jeszcze nikt nie umarł, że to

W święta autobusy kursują według specjalnego rozkładu świątecznego. pracy centrum) Wigilia 10-14, pierwszy i drugi dzień świąt nieczynne.. Wspólna 1 (CH Pod Wiatrakami