• Nie Znaleziono Wyników

Światek Dziecięcy, 1938, R.3, nr 16

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Światek Dziecięcy, 1938, R.3, nr 16"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

DODATEK DO -DZIENNIKA BYDGOSKIEGO"

Numer 16 | Bydgoszcz, dnia 14 października 1938 r. I Rok III.

Zwierzęta żyjące nad modami.

Pogadanka przyrodnicza.

Zimorodek. Ptak to bardzo pięk­

ny. Zielony,

z

niebieskim połyskiem, krępawy, o dużym dziobie. Usposo­

bienie tego ptaka wcale nie licuje

z

jego pięknym upierzeniem, bowiem jest żarłoczny, drapieżny, kłótliwy;

żyje zwykle samotnie, przebywając

nad wodami, żywiąc się drob­

nymi rybkami, których zja­

da dziennie wiele. Ot, takie niewiniątko, siedzi niby spo­

kojnie na gałęzi drzewa ro­

snącego nad wodą, oczka ma przymróżone, jednym słowem przyjaciel wszystkiego, co go otacza. Ale niechno tylko jaka rybka podpłynie nie­

ostrożnie na wierzch

zimo­

rodek rzuca się wtedy nagle

do wody, by za chwilę uka­

zać się

z

rybką

w

dziobie.

Zdobyczy

z

dzioba już nie wypuści; zabija rybkę ude­

rzeniem o gałąź lub ziemię

i połyka

w

całości. Za chwilę znów

siedzi niewinnie, czyhając na dalszą izdobycz. Należy do szkodników, czyniąc

w

hodowlach ryb duże szko­

dy

hodowcy tępią go bezapelacyj­

nie. Zimuje u nas, głodując nieraz

w

zimie bardzo, gdy rzeki zamarzną.

Trzym a się wówczas przerębli.

Gniazdo swe zimorodek zakłada

w

ścianie nadbrzeżnej nad wodą, gdzie wywierca sobie długi dołek

w

rodzaju tunelu, który wyściela

ośćmi rybiemi i skrzydełkami ważek (które również zjada).

Bobry. Zwierzęta te, przy­

pominając nieco wydrę, przy­

stosowane są

w

zupełności

do życia

w

wodzie; ciało ich jest krępe i niezgrabne, tylne łapy połączone płetwą, ogon zaś, szeroki i płaski pokryty jest łuską; uszy maleńkie, schowane pod futerkiem;

przednie zęby, jak u wszyst­

kich gryzoniów, są bardzo ostre.

Dziś bobry należą do rzad­

kości i trudno się natknąć

na nie, ponieważ dla cennego futerka i szkód, jakie wyrzą­

dzają

w

drzewostanie, czło­

wiek tępi je niemiłosiernie.

Aby zobaczyć, jak bobry żyją,

trzeba się udać

w

miejsca odludne, do głuszy leśnej, gdzie człowiek nie zagląda. I tu dopiero widzi się ,,m ia­

sta” bobrów, budowane gromadnie,

nieraz od wielu pokoleń. Mieszka­

Zimorodek,

(2)

nie bobra ma 'kształt stożkowatego kopczyka, zbudowanego

z

cienkich

bali drzewnych długości mniej więcej metra., obetkanych ziemią i trzciną.

Cieślą jest tu sam pan bóbr, przepi­

łowując ostrymi swymi zębami

n

a

większe drzewa. I nie tylko cieślą,

ale i murarzem, kiedy pale drzewne łączy trzciną i umacnia szlamem, używając do tego własnego ogona,

który

w

tym wypadku służy mu za kielnię. Wnętrze kopca składa się

z

izb mieszkalnych i spiżarń

z

zapa­

sami, zaś wejście do niego znajduje się pod powierzchnią wody. Bobry

są tak zmyślne, mądre i pracowite, że gdy mieszkaniom ich grozi zalew, co przeczują niewiadomo jakim sposo­

bem, potrafią zbudować wielkie ta­

m

y

z

drzewa, które bieg wody zwró­

w

innym kierunku od ich ,,miast”.

IW okolicach, gdzie jest tępiony, bóbr

nie buduje mieszkań opisanych wy­

żej. Kryje się, kopiąc zwykłą jamę, podobną do jamy wydry. Bobry ży­

w

ią się korą drzew, którą obłupiają

i zjadają, objadając także liście i pę­

dy. Na żer wychodzą przeważnie

w

nocy, dzień przesypiają

w

swych kop­

cach.

Rzęsorek. Bardzo podobny do

m

szy nie należy jednak do gryzoniów,

od których różni się tym, że na łap­

kach i spodniej stronie ogona ma szczeciniaste włosy, służące mu za wiosła, b(owiem pływ a doskonale, nurkując, a nawet chodzi po dnie wód. Małe to zwierzątko jest bardzo przemyślne, o czym świadczy jego norka, mająca kilka wejść. Żywi się rybami, żabami, wędruje także na łąki, by upolować małego ptaszka

lub złapać owada. M a opinię

w

iel­

kiego szkodnika i słusznie, potrafi

bowiem żywemu karpiowi wygryźć

w

ciele dziurę lub oczy, co należy do jego najulubieńszych czynności. Cia­

ło tego małego drapieżcy wydaje brzydką woń; to też kot, gdy czasa­

m

i się pomyli i upoluje rzęsorka,

m

śląc że to mysz, zagryzłszy go, pozo­

stawia nietkniętego.

Zima, jak dla wielu innych zwie­

rząt tak i dla rzęsorka jest ciężka.

Woda przeważnie zamarza, więc rzę­

sorek udaje się na wędrówkę, zbliża

do siedzib ludzkich i trzymając się podwórza żywi się myszką, ptasz­

kiem itp. Ponieważ jest bardzo dra­

pieżny,

w

głodzie rzuca się na stwo­

rzenia większe od siebie,

Słynna kopalnia ołowiu przestała istnieć.

Słynna ko(palnia srebra i ołowiu

Broikenhill

w

Australii, która była eksploatowaną przez 53 lata jedna

z

najbardziej zasobnych kopalni na

świecie zostanie

z

dniem 1 listopada zamknięta ws-kutek całkowitego

w

czerpania się tych wartościowych

m

nerałów.

Począwszy od roku 1885 kopalnią dostarczyła 1.445.000 unęyj srebra

i 603.000 ton cynku.

Ile jest zwierząt domowych

na świecie.

Najnowsze wszechświatowe staty­

styki podają, ź-e na świ-e-cie jest wielka

ilość zwierząt domowych, których liczby trudno jest

w

zasadzie określić.

Jednak bad-acze przyrodnicy, statysty­

cy obliczają, że na całej k u li ziemski-ej żyje: 110 miliomów koni,

z

których jedna trzecia znajduje się

w

Rosji,

25 milionów osłów (wraz

z

mułami) najwięcej, bo około 4 miliony znajduje się

w

Chinach, 580 milionów słoni, o- koło 150 milionów żyje

w

Indiach, 260 milionów świń, okoł-o 55 milionów

w

Stanach Zjednocz-onych, 630 milionów owi-ec, najwięcej

-

150 milionów

w

Rosji oraz okoł-o 100 milionów

w

A u ­ strali-i, 170 milionów kóz, najwięcej

w

In-diach, około 50 milionów sztuk.

Oprócz tego- żyje na świecie około 350 milionów gęsi, ka-cz-ek i drobiu

oraz innych stwo-rzeń

raze-m około 2,1 miliarda, a więc prawie tyl-e ile

kula ziemsk-a pomieściła ludzi.

WET ZA WET.

Kolejka dojazdowa, wlokł-a się, jak zaWsze, stając co chwi-la. Jeden

z

pa­

sażerów stracił cierpliwość i rozpoczął spór

z

kondukto-re-m.

Jeśli p-anu to ni-e dogadza, proszę

wysiąść i iść pieszo !

odiparł kon­

duktor.

O n-i-e! odparł szyderczo pasażer.

Tak ba(rd(zo

m

i się znów nie śpie­

szy.

(3)

Bo statek albo płynie pod ża­

glami, albo jest poruszany śrubą,.

Jeśli wiatr będzie przeciwny, to

zapas węgla prędko się wyczerpie

i najdalej za jakieś trzy tygodnie będą musieli zaopatrzyć się

w

nowy ładunek. W innym wypad­

ku popłyniemy do samej Japonii pod żaglami. A dlaczego zależy

ci na tej wiadomości?

Czy ty już wiesz, co czeka

mojego choręgo przyjaciela?

Domyślam się. Jest dla nich zbędnym człowiekiem, a takich tu nie potrzebują.

Dlaczego więc w'zięli nas

w

zatoce afrykańskiej na pokład?

fc- Nie bez widoków zysku. Gdy opowiedziałeś kapitanowi o wa­

szych przejściach, chciał od ojca twego przyjaciela zażądać za wy­

danie mu syna wysoki okup.

Ale chory nie odzyskał jeszcze przytomności, przez co nie może dowiedzieć się kim jest jego ojciec

i jak* się nazywa. Ty także nie mo­

żesz mu udzielić tych informacyj.

Teraz spodziewa się, że chory lada

dzień umrze, więc siłą faktu sta­

nowi dla niego rzecz bezwarto­

ściową.

Gdybym błagał kapitana o

litość dla chorego, czy uległby

moim prośbom?

Kapitan nigdy nie zmienia

swoich postanowień.

To znaczy, że ratunek zupeł­

nie nie istnieje?

Japończyk nie dał odpowiedzi.

Kola nie nalegał. Milczenie Czu-

ria dosyć wymownie potwierdziło obawę wyrażoną

w

pytaniu. Kola posępnie zwiesił głowę.

Czy potrafisz dobrze pływać?

zapytał nagle Japończyk.

W wodzie czuję się tak samo pewnie jak na lądzie.

Czurio zaczął nucić. Japończyk

mimo tylu przejść odzyskał naraz pogodę ducha. Czy była szczera?

Nie dziw się

wyjaśnił

z

za­

gadkowym półuśmiechem i popa­

trzył przez ramię na swoje plecy

-

gdy się nie myśli otym, mniej

boli i prędzej się goi. Uczono mnie tego od dziecka.

Od czasu, gdy posądzono Czu- rię o zatrucie Pfeila i Hendriksa,

reszta załogi odnosiła się doń po­

dejrzliwie. Marynarze wnieśli protest, że nie będą przyjmowali potraw sporządzonych przez Ja­

pończyka, który ze zemsty za otrzymaną chłostę wytruć może

ich wszystkich. W rezultacie ka­

pitan rozkazał, aby Czurio za nim

poda jedzenie wpierw na oczach

(4)

wszystkich sam spożył swoją porcję.

W wieczór poprzedzający dzień zapowiedzianego przez kapitana usunięcia Jurka, Black przyniósł Japończykowi dwa pasy płótna ża­

glowego i niedbale powiedział:

Zaszyjesz

w n

ie tego chłopca.

Drzwi od komory możesz sam so­

bie otworzyć.

A jeśli jeszcze żyje?

~

Nie tw'oja rzecz. Rób co ci każę. Jutro wyrzucimy go za bur­

tę, taki jest rozkaz kapitana.

Kola szorował zapamiętale garn­

ki. Słówkiem nie wtrącił się do rozmow'y. Po wyjściu Blacka, Czurio wziął się do zeszywania pasów. Wykonując swoją czyn­

ność nucił ze spokojem powtarza­

jącą się

w

kółko melodię. Śpiew

Czuria

w

takiej właśnie chwili sprawiał Koli niewysłowioną mę­

kę. Sympatia, którą żywił do Ja­

pończyka stopniowo gasła, bo nie mógł

w

żaden sposób zrozumieć, aby ten, który kocha tak bardzo sw'oją matkę i

z

pogardą wyrażał się o ludziach obdarzonych ka­

miennym sercem, z* humorem przy­

gotowywał trumnę dla żywego

człowieka. Nienawiść do wszyst­

kich na tym statku zdradziła

w

jego umyśle plan krwawej zapłaty

za krzywdę wyrządzoną Jurkowi.

Podpali statek. Spojrzał ponuro na Japończyka i wycedził przez

zaciśnięte zęby:

~

Pomszczę śmierć mojego przyjaciela.

Czurio nagle przestał nucić.

Słuchaj Kola

zapytał, pa­

trząc mu przenikliwie

w

oczy, czy

jesteś gotów wszystko poświęcić

dla twojego przyjaciela?

Tak

odpowiedział szczerze.

Nawet życie?

Nawet życie.

Musisz być bardzo przywiąza­

ny do przyjaciela.

Dlaczego

m

i to mówisz?

Jeszcze zdążysz się o w'szyst­

kim

w

czas dowiedzieć.

Czy... czy dopraw'dy myślałeś

o ratowaniu chorego?!

Nie pytaj tyle. Rozejrzyj się

po pokładzie i dowiedz się, czy wszyscy już śpią.

Koła wybiegł. Radość rozpierała

mu piersi. Jednak jest jeszcze ktoś, komu los Jurka nie jest cał­

kiem obojętny. Przyczaił się do

kajuty kapitana. Było

w

niej ci­

cho i ciemno. Tylko po mostku

rozlegały się miarowe kroki ma- rynarza-wartownika. Zeszedł pod pokład. Załoga już spała, a tym przy maszynach nie wolno opu­

szczać stanowisk. Ale co zamie­

rza Czurio uczynić.

Wrócił i dokładnie op-ow'iedział Japończykowi to, co zdążył za­

obserwować.

-

Pomożesz

m

i przenieść tu

Jurka

rzekł Czurio.

Zaopatrzeni

w

obcęgi zeszli do

komórki. Po usunięciu desek otworzyli drzwi i zachowując się jak najostrożniej, przenieśli cho­

rego i złożyli na posłaniu Czuria, którego kajuta przylegała do

kuchni. Japończyk wziął zeszyte pasy płótna i ponuro wymówił:

(Ciąg dalszy nastąpi)

(5)

I

i

I

ii t

t f t

'Deszcz za oknami pluszcze i dzwoni,

1 jesień dni szarych rozsnuwa przędzę....

Brak nam snów wiosny i lała woni

jasnych uśmiechów, których nie szczędzą....

I myślę wonczas, siostro, o tobie, 0 tobie młodszy mój

m

iły bracie....

Pocóż wam serce nurzać

w

żałobie,

skoro

w

y wiosnę

w

swych duszach macie?!...*

Na cóż wam słuchać wichru pojęków 1czgo szukać

w

omglonej dali?...

Uwiędłych tęsknot, dziwacznych lęków wyście

w

swem sercu wszak nie zaznali....

A jeśli nawet cień bezlitosny złej chmury niebo czasem zasłoni, krótką jest burza

w

zloty czas wiosny

i pełne świeżych znów kwiatów dłonie...

Przełóż nie mąćcie, siostrzyczko, brązie, słonecznej wiosny waszej młodości....

-

Jakim świat będzie, gdy mu nie dacie

w

dniach smutku

młodej waszej radości?!...

Z. Laubert-Kułakowska.

(6)

PRZEWIDUJĄCY HENIO.

Nauczyciel (do małego Henia):

-

Bój się Boga chłopcze! Jak ty napisa­

łeś to zadanie szkolne ?! Przecież to nie jest ani nowa ani stara pisownia!!

Henio (z dumą): Ale to jest przy­

szła pisownia, panie psorze!

NAUKA OJCOWSKA.

Ojciec zwraca się do syna:

~

Wierz mi, mój synu, pracować

musi każdy. Praca daje człowiekowi zadowolenie, siłę, zdrowie... Jednym słowem, praca uszlachetnia. W dodat­

ku, pracując, możesz sobie tyle zaosz­

czędzić, że nie będziesz po-trzebował więcej pracować.

Wspólnymi silami.

Noc. Do mieszkania urzędnika za­

krad-ł się zło-dzi-ej. Zbudzony ze snu gospodarz zrywa się

z

łóżka i w-oła:

Co pan tu ro-bi?

Szukam pieniędzy!

-

pada od­

powiedź.

Wcale niezły pomysł

-

od-po­

wiada urzędnik

poszukajmy razem.

PO CO?

Przybysz

z

prowi-ncji o-gląda W a

r

­

szawę. Ujrzawszy wielki gmach pyta przechód żącego:

Co to za budynek?

To zakład dla ociemniałych.

D la ociemniałych? A pocóż są

w

nim

w

takim razie okna?

W RESTAURACJI.

Prosiłem o wino i wodę.

Wi­

no jest, a gdzie woda?

Wo-da, proszę jaśnie pana, jest już

w

winie.

Ssaki zapylają kwiaty.

Wiemy wszyscy dobrze, że

w

natu­

rze nic nie dzieje się bez przyczyny, że każde

z

istot żyjących ma swoje przeznaczenie, że sama natura nieja­

ko segregując istoty Żyjące, jakby ną

cechy przezna-cza tym ścisły zakres działa-nia, ta-k co do funkcji czasu i

terenu. Tak np. zapylanie kwiatów zo­

stało prze-znaczone owadom. Nic dziw­

nego, że ta funkcja niejako uzasadnia p-ożyte'k

z

nich

a nawet nieodzow­

ną potrzebę ich is-tnienia. Lecz i

w

na ­

turze nie ma re-guły b-e-z wyj-ątk-u. Uza­

sadni-a to twierdzenie fakt, że nie-któ­

re ptaki, j-ak np. ko-libry. Ptaszki te malutkie, tak jak trzmiele czy szer­

szenie mo-gą spełniać funkcje zapyla­

nia,

z

łatwo-ścią zastęp-ując mo-tyle, pszczoły czy inne owady.

Lecz, aby funkcję zapylania roślin mogły spełni-ać ssa-ki, o tym do nie­

d-awna ńi-e tylko nie wiedziano, al-e

i nie wierz-ono. Dopiero najnowsze ba­

dania ttauikowe wykaz-ały, że istnieją ssaki, które są konkurencją dla owa­

dów

w

funk-cji zapylania kwiatów. Do

tych należą ni-etoperze, żyjące

w

s-tre­

fie podzwrotnikowej, gatunku roślino­

żernych. Równocześnie i-stnie-ją rośli­

by, jak drz-ewa chlebo-we oraz szere-g

pokre-wnych gatunków, które zapa­

chem swoich kwiatów oiraz ich słody­

czą nęcą nietoperzy, podobni-e jak t-o

m

a miejsce

z

owad-ami. Istnie-je połu­

dniow-o-amerykański kw ia t Pachiwa, który posiada kwiaty o szerokości 20 do 30^ cm, stanowiące istną ,,rajską ucztę" dla nietoperzy. Już s-ama natu­

ra

w

rozmie-szcze-niu takich kwi-atów

urządiził-a je tak, że nie znajdują się

one

w

gąszczu kona-rów i liści,, lecz za­

wsze na zewnątrz, aby bez większych

trudności umożliwi-ć do-stęp o-wadom, czy ptako-m. Również nieto-p-erze m-o-gą

podobnie jiak k-olibry, szerszenie, c-zy

pszczoły przez odpowiednie wibracje skrzydeł utrzymać się dłużs-zy czas

w

powietrzu na jednym miejscu. Nie­

wątpliwie dalsze banan la odsłonią

jł'ejedną tajemnicę przyrody.

(7)

Przez sławnego podróżnika fra

n

­ cuskiego został sprowadzony do Francji murzyński rzeźbiarz, który wykonuje obecnie figurki na życze­

nie żądnych egzotyzmu Francuzów.

Wyspa Ronongo,

z

której pochodzi rzeźbiarz, należy do grupy wysp Sa­

lomona na Oceanie Spokojnym.

Wnętrze wysp jest do dnia dzisiejsze­

go mało znane

z

powodu dzikości mieszkańców, składających się

z

ca­

łego szeregu szczepów azjatyckich.

Obecnie wyspy są pod zarządem Związku Au-stralijskiego.

Na zdjęciu młody rzeźbiarz

w

swo­

jej wiosce podczas pracy.

Człowiek

-

sitko.

Gził-owi-ak-sitko! T aki przydomek u- zys-kał

w

swojej ojczyźnie listono-s-z Douati-en Cricq, pełniący swo-ją służ­

w

mi'asteczku Orslnval pod Va!en-

cieinnes we Francji, Cricq był kilka­

krotnie raniony ńa W'ojnie światowej, najpierw granatem, potem bagnetem, kulą

z

karabinu maszynowego i wre­

szcie odłamkiem kuli.

Od czas-u wojny pozostaje on pod s-tałą obserwacją lekarską i chodizi re­

gularnie co tydzień do miejscowego szpitala,, gdzie dają mu kilkakrotne

zastrzyk-i

n

a wzmocnienie. Ogółem o- trzym już 2.000 zastrzyk-ów i dlate­

go właśnie otrzymał przydomek ,,cżło-- wiek-s-iitko41. Zresztą p-ełni on swoją służbę bez najmniejsz-ego zarzutu.

Najstarsza telegrafistka.

Najstarszą telegrafistką jest nie­

wątpli'wie 80-łetnia p. Ee-ither, która od 58 la t peł-ni nieprzerwanie swą słu­

żbę

w

jednej

z

północnych miejsco­

wości A

n

g lii Dod-ajmy, że j-est to j-e­

dna

z

tych miejscowości, gdiz-ie ludzie odgrodzeni górami o-d wrzawy świata, pędzą s-pokojny żywot, prawie sielan­

kowy. I jeśli czase-m sielankę tę przer­

wie nagła wieść ze świata, na drutach telegraficznych przyniesiona, starusz­

ka odbiera ją drżącymi ze st-aro-ści, a moż-e i wzruszenia rękoma i s-ama nie­

sie do adresata d-odaj-ąc, zależnie o-d okoliczności, słow-a serdecznej o-tu-chy

lub życzeń. Mi-eszkańcy znają już swo­

ją staruszkę14 j-ak ją nazywają i ota­

czają ją szcze-rym szacunkiem i ser-(

detcznością.

351

(8)

SZARADA N

r

84

Trzy pierwsze litery są jednakowe,

A czwartą zmieniaj sam

Otrzymasz cztery wyrazy nowe,

Których znaczenie ci dam.

1. Kiedy nadchodzi koniec j'esieni,

*

Któż go nie lubi, któż?

2. Tego za w-ierność nader się ceni, Bo to przyjaciel i stróż.

3. Ot, kaw ał drzewa nieobrobiony

Jakąż mu nazwę dasz?

4. M ały a liczny go-ść nieproszony;

Niektórym szpeci twarz,

SCHODKI N

r

83

L iiiia zygzakowata dzieli każdy rząd poziomy na dwa wyrazy, które razem tworzą trzeci wyraz. Skutkiem tego będziemy znaczenie rzędów o-

kreślali: a, b, c. A więc: la samo­

głoska, lb postać

z

,,Balladyny”, lc

zarzewie ognia; 2a zaim. os., 2b zwie-

rzę-szkodnik, 2c płaz egzotyczny; 3a potomek, 3b ustalona cena, 3c

z

łac.:

składnia

w

gramatyce, 4a ciało lot­

ne, 4b tytuł zagraniczny, 4c ustęp numerowhny

w

kodeksie; 5a przy­

słówek, kontrast do: łagodnie, 5b na głowie niektórych zwierząt, 5c autor

dzieła: .,Monumentum pro Bei P ubli- cae ordinatione” ; 6a tylne mięso, 6b

dwie spółgłoski, 6c handlujący tru

kam i; 7a rodzaj dozorcy, 7b samo- goski, 7c zasłona u drzwi.

(Litery składowe: 9a c 2e f 2g 3i j4k2n30ó2p9r6s3tu2y4z).

ROZWIĄZANIE ROZGWIAZDY

Nr 79

GDYNIA

1—2 organ, 3—4 sadło, 6-5 bryła, 8 -7 Manru, 10-9 kwiat, 11—12 twarz.

a

ROZWIĄZANIE BILETÓW WIZYTO­

WYCH Nr 80

1. Kościerzyna. 2. Ale'ksandrów. 3.

Miasteczko. 4. Skarszewy.

Trafne rozwiązania szarad

n r

79

i 80 nadesłali: M. Grabowska, A. Dłu­

goszowski, A. Santarius, I. Lewandow­

ski, K. Kusicki, C. Zielińska, F. Koń- ozewski, M. Kamiński

Toruń.

Nagrodę za staranne rozwiązanie

obu zadań przyznano: A. Santariuso-

w

i

-

Bydgoszcz.

DOBRY SPOSÓB.

Napoleon Bonaparte rotzmawiał raz

z

Buriennem o swych projektach im­

perialistycznych. Wt-edy ten ostatni

zwrócił uwagę wielkiemu Korsykani­

nowi, że napotka na wielkie trudno­

ści, zan-im się da poznać starym dyna-

sdo-m panu-jących

w

Europi-e.

Jeżeli tylko o to idzie

-

odpo­

wiedział Napoleon

to ich po prostu zdetronizuję, a

w

ten spos-ób chyba mnie, dobrz-e poznają.

I TO TEŻ JEST POGLĄD.

Dłuż-nik do wierzyciela:

-

Z panem nie można dojść do ła­

du: wypożycza pan parasol gdy słoń­

ce święci, a żąda pan zwrotu, gdy

deszcz pada.

TROSKL

Pijesz wciąż, Briggs?

Piję, topię m-o-j-e troski.

-

I udaje ci się?

-

Niestety

-

nie. Moje troski u-

m

ieją pływać.

352

Cytaty

Powiązane dokumenty

Teatr Muzyczny ROMA Teatr Ateneum Teatr Dramatyczny Teatr Komedia w Warszawie Studio Buffo Nowy Teatr Teatr Syrena.. Teatr Muzyczny im Danuty Baduszkowej w Gdyni Teatr Powszechny w

Dwie ostatnie serie losowań z kumulacjami puli świadczyłyby po pierwsze o używaniu w tych seriach tych samych zestawów kul, po drugie o tym, że zdarzają się zestawy kul,

Obie instytucje zajmują się informatyzacją służby zdrowia, część spraw się dublowała i nie można było się porozumieć, co kto robi.. Przykładem są karty

Tylko zbite w kłąb ratują się pszczoły od zimna i mogą..

dził go w przybrzeżne zarośla, po czym wypłynęli na środek rzeki, kierując się w drogę powrotną do wioski. Strach ścisnął

Do dziś zachowują się, jako osobliwości, rozmaite w^kszych rozmiarów wy­.. roby z bursztynu, jak: kolumny, krzyże, kandelabry i

Stal, poddana odpow'iedniemu rozgrzaniu, staje się miękką i łatwo daje się kuć, wiele więc rzeczy poży­.. tecznych i

Statystycznie zdarza siê ona mniej wiêcej co 30 lat, gdy w œrodowisku pojawia siê ca³kiem nowy szczep grypy, z którym nie umie walczyæ nasz uk³ad od- pornoœciowy.. Ostatnia