• Nie Znaleziono Wyników

Europejczycy w Maroku od połowy XVII do połowy XIX wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Europejczycy w Maroku od połowy XVII do połowy XIX wieku"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

ANDRZEJ DZIUBIŃSKI

Europejczycy w Maroku od połow y XVII do połowy XIX wieku

W X V II w iek u dla m ieszkańców w y b rzeży południow o-zachodniej Europy słowo B erb eria czyli M aghreb pobrzm iew ało rów nie złowrogo jak ta ta rs k i K ry m dla ludności w schodnich k resó w R zeczypospolitej.

Faktyczne zagrożenie p rzez pó łn ocnoafrykańskich k o rsa rz y handlow ej i ry b ack iej żeglugi eu rop ejsk iej, czego sk u tk iem był ro zk w it białego nie­

w olnictw a w Magihrebie, złożyło się na p o w stan ie o bszernej lite ra tu ry w spom nieniow ej b y ły ch jeńców , red em pto ry stó w , posłów, kupców , kon­

sulów itd. T em aty k a ta znalazła odbicie w powieści, jak n a p rzy k ład w „Robinsonie C ruzoe” D aniela Defoë, w y d an ej w 1719 ro k u , k tó re j bohater przeb y w ał czas jakiś w niew oli m aro k ań sk iej w Sale.

Pom im o to, a m oże w łaśnie dlatego, Maroiko n ie było wówczas zam kniętym i tajem n iczy m św iatem dla E uropejczyków , jak im się stało po u pad k u k o rsa rstw a północnoafrykańskiego w d ru g iej połow ie X IX wieku. Jeszcze w pierw szy m p iętn asto leciu X IX w ie k u k u p cy eu ro p ej­

scy p o ru szali się sw obodnie po szlakach południow ego M aroka (np.

J. G rey Jackson). N ato m iast w 1884 ro k u Ch. de F oucauld m ógł odbyć podróż do w n ę trz a M aroka jed y n ie w p rz e b ra n iu au tochtonicznego Żyda i z n arażen iem życia n a n ajw ięk sze niebezpieczeństw a. N iew ątp liw ie pod­

bój przez F ra n cję A lgierii, sk ą d w yw iadow cy p rz e n ik a li na te re n Ma­

roka, p rzy czy n ił się d o zam knięcia Europejczykom d o stęp u d o w n ę trz a kraju.

N a p rzestrzen i X V II i X V III w iek u zm ieniał się c h a ra k te r eu ro p ej­

skiej obecności w M aroku. W r. 1684 A nglicy ew akuow ali Tanger,, w 1689 k ap itu lo w ał h iszp ań sk i A l A raisz, w 1769 P o rtu g alczy cy ew akuo­

w ali M azagan. N a w y b rzeżu m aro k ań sk im pozostały jed y n ie (zresztą do dziś) duże tw ie rd z e hiszpańskie: C euta i M elilla o raz m ała fo rta licja P eńon de A lhucem as. R ów nolegle do ew ak u u jący ch się załóg n adb rzeż­

nych fo rtów kolonialnych, od dziesiątków la t sk a za n y c h n a jałow ą w e­

g etację i stałe osaczenie, spro w adzan i b y li c o raz liczniej do M aroka biali niew olnicy.

Czekał ich tu los o w ie le cięższy niż w tu re c k ic h reg e n c ja c h A lgieru, T unisu i T rypolisu, n astaw io n y ch do n iew oln ictw a w sposób k om ercjal­

ny. G ospodarka m aro k a ń sk a czerpała jed yn ie n iew ielk ie zyski z m or­

skiego rozboju, podczas gd y d la tu re c k ic h państw ow ości m aghrebiń skich było to podstaw ow e w zasadzie źródło dochodów. W tu re c k im M aghrebie eu ro pejsk i niew o lnik m iał szansę w y k u p ie n ia się z niew oli, ale w Ma­

ro k u w X V II i pierw szej połow ie X V III w iek u jego m ożliw ości w ty m zakresie b y ły nikłe, n aw et g d y b y o n lu b jego ro d zin a w ojczyźnie ze­

brali okup. Istn iało jeszcze jed n o u zasadnienie tak ie g o sta n u rzeczy.

Otóż H iszpania, a zw łaszcza F ra n c ja p o siad ały n a M orzu Ś ródziem nym flotę w ojen ną złożoną z g aler, k tó ra w y m ag ała stałego u zu p ełn iania jej

P R Z E G L Ą D H IS T O R Y C Z N Y , T O M L X V I I I , 1977 z e s z . 3.

(3)

448 A N D R Z E J D Z I U B I Ń S K I

siły m otorycznej, czyli galerników . Oprócz rodzim ych skazańców m a ry ­ n a rk a hiszpańska i fra n c u sk a p rzeznaczała na g alery północnoafrykań- skich niew olników . C hw ytano ich bezpośrednio na m orzu lub, w przy ­ pad k u F ran cji, odkupyw ano od K aw alerów M altańskich i k o rsarzy wło­

skich d o konujących licznych w y p ra w na w ody przybrzeżn e M aghrebu.

S ta ły d eficy t galerników leżał np. u podstaw odm ow y ze stro n y L ud­

w ika X IV dokonania pow szechnej w ym iany jeńców podczas rokow ań pokojow ych z M arokiem , gdyż jak k o lw iek liczni b yliby jeńcy francuscy w M aroku, jeszcze liczniejsi b y li m arokańscy galern icy w Tulonie. L ud­

w ik X IV godził się jed y n ie na w y m ian ę w stosunku: głow a za głowę *.

S tą d dla w ielu M arokańczyków dostanie się do niew oli europejskiej rów nało się dożyw otniej k a to rd z e i fa k t te n rzu to w a ł tak że n a stosunek w ładz 'm arokańskich do niew olników euro p ejsk ich w M aroku.

T u rcy w M aghrebie rep rezen to w ali w ty m w zględzie zupełnie odm ien­

n ą m e n ta ln o ś ć 2. G dy su łta n m arokański, jako W ładca W iernych poczu­

w ał się do islam skiej so lidarności i opieki n a d poddanym i, k tó rzy do­

sta li się do ch rześcijańskiej niew oli, Turcy, zwłaszcza algierscy, tra k to ­ w ali proceder k o rsarsk i i zw iązane z n im niebezpieczeństw o postradan ia wolności jak o życiow y hazard. W m yśl p a n u ją c y c h w A lgierze zw ycza­

jów k o rsarz tam tejszy , jeśli w p ad ł w niew olę europejską, w y k re śla ł się sam ze sw ojej społeczności, mógł liczyć ty lko n a w łasn ą przebiegłość, gdyż n ik t go w zasadzie nie w y k u p y w ał. Z T u rc ji an a to lijsk ie j bowiem sta le n ap ły w ały do A lg ieru elem en ty aw antu rn icze, p o szukujące środ­

ków do życia, k tó ry c h nie znajdow ały w ojczyźnie. S tąd dla T urków był M aghreb (Zachód) swego ro d za ju osm ańskim „D zikim Z achodem ”, gdzie panow ały żelazne praw a dające szczęściarzom fo rtu n y , zaś ofiarom nio­

sące śm ierć lu b niew olę.

W X V III w. w dziedzinie dotychczasow ych stosunków europejsko- -m uzu łm ań sk ich n a stą p iły zm iany. N a tu ra ln ie czym in n y m b ył w zajem ­ n y sto su n ek rząd ó w po obu b rzegach M orza Śródziem nego w X V III w., czym in n y m zaś o p in ia ludow a o cudzoziem cach, lecz i w ty m w ypadku m ożem y m ówić o pew n ej ew olucji w M aghrebie. S to su n ek do chrześcijan i w yobrażenia o nich b y ły w M aroku p ro po rcjo naln e do o d dalenia od w ybrzeży. W p o rtach , gdzie trw a ł ożyw iony h andel, w ielu M aurów znało język hiszpański, a n a w e t angielski, zwłaszcza w T e tu an ie i Tangerze, m iastach, k tó re od p o czątk u X V III w. dostarczały żyw ności angielskiej tw ie rd z y w G ib raltarze. In te re s h andlow y milał rów nież w p ły w n a o k re ­ ślone sy m p atie i a n ty p a tie narodow e, przy jednoczesnym dobrym tr a k ­ to w an iu w szystkich E u ro p e jc z y k ó w 3. W 1813 r. ang ielsk i ro zb itek R.

A dam s usłyszał od m arokańskiego k aid a A gadiru, dokąd p rz y b y ł w y k u ­ pio n y z niew oli koczow ników saharyjskiich, w ypow iedziane z em fazą zdanie, iż „ludzie ci zachow ują się w obec ch rześcijan bardzo n ieh u m a ­ n ita rn ie , ale są to dzicy, k tó rz y zresztą n ie ży ją pod zw ierzchnictw em naszego w ład cy ” 4.

Poza vm uzułm ańskim środow iskiem k u p ieck im z w ybrzeża i n a ogół fu n k cjo n ariu szam i a d m in istra c ji państw ow ej, ludow a an ty ch rześcijań -

1 H istoire du Maroc, pod red. J. B r i g . n o n, Paris 1967, s. 249.

2 Por.: A. D z i u b i ń s k i , O kręt gdański A ugustus III R ex Poloniae w służbie algierskiej w latach 1749— 1751. Z d zie jó w k o rsa rstw a i n iew o ln ictw a w Algierze, PH LXIV, 1973, z. 1, passim .

3 J. P o t o c k i , Voyage dans l’em pire de Maroc fait en l’année 1791, Varsovie 1792, s. 6 i 39; J. B r a i t h w a i t e, H istoire des revolu tion s de l ’em pire de M aroc-, A m sterdam 1731, s. 91 n. i G. L e m p r i è r e , Voyage dans l’em pire de Maroc..., Paris 1801, s. 90.

4 R. A d a m s , N ouveau voyage dans l’in térieu r de l’A friqu e, Paris 1817, s. 118.

(4)

E U R O P E JC Z Y C Y W M A RO K U

ska ksenofobia, m ają ca relig ijn e podłoże i w ielow iekow e tra d y c je w alk z Ib ery jczyk am i była postaw ą, z k tó rą E uropejczy k sty k a ł się w głębi kraju . Dzieci i w y ro stk i biegły za cudzoziem cam i rzucając w ich k ie­

ru n k u kam ieniam i, w y k rz y k u ją c różne złorzeczenia, zastępując drogę, zaglądając n a trę tn ie w tw a r z e 5. W jednym , jed y n y m w y p ad k u E uro- pejczyk-chrześcijaniin staw ał się w przeko n aniu m iejscow ej ludności człow iekiem pożądanym i pow ażanym . Otóż kied y okazało się, że jest on lekarzem i może przynieść ulgę lub w y zdrow ienie chorym , k tó ry c h w ielu znajdow ało się w każdej n a p o ty k an ej wiosce, jak św iadczą o ty m rela cje angielskich garnizonow ych m edyków z G ib raltaru , w ysy łan y ch z poradą lekarską na dw ó r m arok ański. R yw alizow ali oni w ów czas sk utecznie v/ opinii wioskowego ogółu z m iejscow ym m arab u tem -,.cu d o tw ó rcą”.

S poradyczne o b serw acje zachow ań E uropejczyków u trw a liły w spo­

łeczeństw ie p ółnoonoafrykańskim określony ich stereotyp . K ażdy Euro­

pejczyk u w ażany b y ł za człow ieka zdolnego rozw iązać w iele zadań tech ­ nicznych jak ie p rzed nim staw iano (w niew oli). N atom iast sądzono, że pracuje on w y d a jn ie ty lk o wówczas, gdy zapew ni m u się re g u la rn e spo­

życie alkoholu. Ten o sta tn i w a ru n e k był ściśle p rze strz e g an y w kosza­

rach niew olniczych i leżał u podstaw legalnego w y sz y n k u gorzałki i w ina.

W d ru g iej połow ie X V III w. n a stro je ludności w ybrzeża m aro k ań ­ skiego i w ładz zm ieniły się w k ieru n k u to le ran c ji, a n a w e t życzliwości dla Europejczyków , do czego przyczynił się ro zw in ię ty w ty m czasie handel zagraniczny M aroka i zniesienie tam że białego niew olnictw a. Za to w początkach X IX w . w z ro st zagrożenia M aroka w yw ołał ponow ny w zrost ksenofobii. A ngielska blokada M orza Śródziem nego, a ta k ż e sąsia­

dujących z C ieśniną G ib raltarsk ą w y brzeży atla n ty c k ich , będąca odpo­

wiedzią na blokadę k o n ty n e n ta ln ą A nglii zarządzoną przez Napoleona, sprow adziła do m in im u m zew n ętrzn e obroty h andlow e M aroka. O baw a przed n ajazd em fran cusko -h iszp ańskim , u m otyw ow ana w 1808 r. n iedw u­

znaczną groźbą N apoleona sk iero w an ą do M ulaj S lim ana, w p ły n ęła z ko­

lei na w zrost te n d e n c ji izolacjonistyczinych w M aroku. S ta ły się one d o k try n ą polity czn ą tegoż su łtan a. N astro je a n ty e u ro p ejsk ie w zm ogły się jeszcze, gdy k o n g res w ied eńsk i u pow ażnił lord a E x m o u th a do zbom ­ b ardow ania A lgieru. Dowódca m ieszanej e sk a d ry an g ielsk o -h o len d er- skiej, k tó ra zniszczyła A lgier w sie rp n iu 1816 r. d om agał się zniesienia białego n iew o ln ictw a jed y n ie od rządów tureckieg o M aghrebu. A le za­

niepokoił się tak że rzą d m aro kań sk i; M ulaj S lim an sam orzu tnie zalecił oficjalne i p ra w n e u sankcjonow anie zniesienia europ ejsk iego n iew olnic­

twa, zniesionego de fa cto w ty m k r a ju już w d ru g iej połow ie X|VIII w.

P o licy jn e „p o rządki” p rzep row ad zane w b a sen ie śródziem nom orskim , ich a n ty m u zu łm ań sk ie (w odczuciu M aghrebińczyków ) o strze w yw ołały gw ałtow ny n a w ró t ksenofobii w m iastach p ortow ych północnego M aroka.

W m arcu 1818 ro k u k o n s u la ty euro pejskie w T angerze i ich personel otrzym ały ze s tro n y m a ch zen u (rządu) m arokańskiego ochronę w ojsko­

wą przed zam acham i ze s tro n y lu d n o śc i6. Rok p rz e d te m zabroniono Europejczykom podróży w e w n ątrz k ra ju . P u n k t szczytow y n a stro jó w

5 J. B r a i t h w a i t e , op. cit., s. 271; H istoire du naufrage e t de la c a p tivité de M. de Brisscm..., G enève 1789, s. 145; A rchives N ationales w Paryżu, A ffaires Etrangères, sou s-série B 1, Correspondance consulaire. Ordres et dépêchés, Fonds Maroc (cyt. dalej: AN AE B 1 z wyszczególnieniem tomu) t. 832, depesza bez numeru, L. Chénier do sułtana, Safi 24 m arca 1768.

6 A rchives du M inistère des A ffaires Etrangères de France w Paryżu, Fonds Maroc, Correspondance consulaire et com m erciale (cyt. dalej: MAE cor. eon., z w y­

szczególnieniem tomu) t. 26, Sourdeau do m inistra, Tanger 9 m arca 1818.

(5)

4 5 0 A N D B Z E J D Z I U B I Ń S K I

a n ty e u ro p ejsk ic h p rzy p a d ł n a la ta 1827— 1830 w zw iązku z k am panią a n ty a lg ie rsk ą , ro zp ę tan ą w p rasie fran cu sk iej i zakończoną desantem w o jsk fran cu sk ich n a plaży S id i F e rru sz pod A lgierem w 1830 r.

W łaściw a zatem epoka europejskiego n iew olnictw a w M aroku przy ­ p ad ała na la ta 1630— 1770. P ra w ie w szy stk ie „klasy czne” opisy życia w niew oli pochodzą z tego okresu. W czasie ty m m ieszczą się kolejno:

ab so lu tn e p anow anie su łta n a M ulaj Ism aila (1672— 1727), anarchiczne trzydziestolecie w o jn y dom ow ej, ja k a w yw iązała się po jego śm ierci m iędzy p re te n d e n ta m i do tro n u , o raz początek (1757) now ej, to le ran c y j­

n ej i p rzy jazn ej E uropie p o lity k i su łta n a Sidi M oham m eda ben A bdallah (1757— 1790).

W okół białego n iew o lnictw a u „B arbaresków ” narosło w iele legend ju ż w X V II w. F a k ty praw d ziw e p rz e p la ta ły się ze zm yślonym i, przy czym w y olbrzym iano sam o zjaw isko zarów no w E uropie, ja k i w M aro­

k u (k ro n ikarz Zajaini), aczkolw iek w niew oli m aro k ań sk iej przebyw ało s ta le n a jw y ż e j 1— 1,5 ty sią c a osób różn ych narodow ości. W ro k u 1721 n a 1114 jeńców eu ro pejskich za tru d n io n y c h w stołecznym M eknesie p rzy p ad ało 400 Hiszpanów , 300 A nglików , 165 Portugalczykó w , 152 F ra n ­ cuzów, 69 H olendrów , 25 G enueńczyków i 3 G reków z M orei 7. Nie moż­

n a więc m ówić o ty m niew oln ictw ie jak o o zjaw isk u m asow ym .

W edług in fo rm a c ji B ra ith w a ite ’a z 1731 r., rządow i fra n c u sk ie m u nie sta rc zy ło 25 la t (w przeciągu k tó ry c h w y sy łał o n do M aroka pięć po­

selstw ) n a w y k u p ien ie 200 sw oich poddanych, bow iem su łta n zezw alał jednorazow o n a osw obodzenie około 25 o s ó b 8. Isto tnie, p rotokół kon­

s u la rn y z 1696 r. dotyczący w y k u p u F rancu zów w y m ien ia ty lk o 28 osób, k tó ry m zezwolono na w y ja z d z M aroka n a 305 p rzeb y w ający ch w nie­

w oli w całym państw ie. N a jsta rsi z uw olnionych m ieli po 70 la t, n a j­

m łodszy liczył 40, z czego n a n iew o lę p rzy p a d ło m u 20 la t życia. W su­

m ie aż 75% spośród uw oln io ny ch żyło ponad 25 la t w niew oli, a 25%

35 do 40 l a t 9. D ługi czas niew oli ty c h lud zi w sk azu je pośrednio na ograniczone możliwości zdobyw ania now ych niew olników , przypuszczal­

nie n ie w ięcej niż k ilk u n a stu do kilkudziesięciu w ciąg u ro ku . U w alniano ty c h tylko, k tó ry c h uznano za niezdolnych czy m niej w y d a jn y c h w p ra ­ cy z uw agi n a w iek. Podo bn ym i m otyw am i k iero w a ły się w ładze fra n ­ cuskie w Tulonie zw alniając w odpow iedniej p ro p o rcji głów nie stary ch galern ik ó w m arokańskich.

Psychoza zagrożenia, szerząca się w śród żeg larzy e u ro p ejsk ich prze­

m ierzający ch ak w en y k o n trolo w an e przez k o rsa rz y m arokańskich, w y­

n ik a ła bardziej ze św iadom ości ciężkich w a ru n k ó w niew oli, niżeli z rze­

czy w istych m ożliwości częstego sp o tk ania nieprzyjacielskieg o o k rę tu na m orzu 10. M ulaj Ism ail znacznie ograniczył k w itn ąc ą od 1630 r. działal­

ność salety ń sk ich k orsarzy, zniechęcił ich do m o rsk ieg o rozb oju odbie­

ra ją c im autonom ię a d m in istra c y jn ą i zm uszając do od daw ania państw u 70% łupu. N iew ielki w liczbach ab so lu tn y ch dopływ niew olników euro­

p ejsk ich ' i u tru d n ie n ia staw ian e w ykupow i decydow ały o długotrw ałości

7 S t e w a r t , A Journey to M equinez, th e R esidence of th e P resen t E m peror of Fez and Morocco... in th e Y ea r 1721, London. 1725, s. 195.

8 J. B r a i t h w a i t e , op. cit., s. 296.

9 Sources in édites de l’h istoire du Maroc, D yn astie Fïlalienne, A rch ives et biblioth èqu es de F ran:e (cyt. dalej: SIHM, France) t. IV, P aris 1931, s. 376 nn., dokument LXVI, Meknes 3 stycznia 1696.

10 AN Marine B7 t. 394, b.m. 8 k w ietnia 1755, M ém oire sur le com m erce de Salé, de S affi e t de Sainte Croix: Q uoique les a rm em en ts de Salé n e soyen t pas les plus dangereux, la crainte de l’esclavage m êm e le plu s dou x de la B arbarie fa it sur bien des gens une im pression v iv e qu’il n ’est pas facile d ’éffacer.

(6)

E U R O P E J C Z Y C Y W M A R O K U 4 5 1

niew oli o raz u trz y m y w a n iu się liczby jeńców n a m n ie j w ięcej ty m sa­

m ym poziomie.

P o śm ierci M ulaj Ism a ila w 1727 r., liczba jeńców e u ro p e jsk ic h w M a­

roku zm alała, bow iem liczni su łta n i o k resu w o jn y dom ow ej, p o trzeb u ją­

cy gotów ki w tra k c ie efem ery czny ch panow ań godzili się n iera z n a w y ­ kupienie przez n iek tó re p ań stw a poddanych będących w niew oli. Ju ż w końcu 1728 r. red em p to ry ści w chodzący w sk ład poselstw a p o rtu g a l­

skiego w y k u p ili w szy stk ich 128 p o rtu g alsk ich niew olników , k tó rzy , jak m am y praw o sądzić w św ie tle teg o co w yżej pow iedzieliśm y, b y li w du ­ żej części ty m i sam ym i ludźm i, jak ich w liczbie 165 osób w y m ien iała relacja z 1721 r .11.

Po 1767 r. M aroko ro zw ijające han d el z w ielom a pań stw am i Europy, w ty m i skand y naw skim i, uregulow ało sp raw ę niew o ln ictw a w tr a k ta ­ tach pokojow ych. W p ra k ty c e S idi M oham m ed zm ienił s ta tu s n iew o ln i­

czy osób przeb y w ający ch w n iew o li n a sta tu s jeńców w ojennych, w y su ­ w ając n a w e t w 1777 r. pod ad resem rząd ó w eu ro p ejsk ich propozycję ograniczenia czasu niew oli do jednego ro k u , zaś m ak sym alnej cen y w y ­ kupu do 100 p iastró w h iszpańskich od osoby 12.

Ta ra d y k a ln a zm iana sto su n k u do E uropejczyków w ziętych do nie­

woli n a m orzu w iązała się z pokojow ym c h a ra k te re m stosunków e u ro - pejsko -m arok ań sk ich w d ru g ie j połow ie X V III w. i z prow adzoną przez su łtan a c h a ry ta ty w n ą a k c ją w y k u p u w E uropie niew olników m u zu łm ań ­ skich w szelkich narodow ości. P ozornie sprzeczna z ty m tre n d e m b yła rozbudow a przez tegoż su łta n a flo ty k o rsarsk iej, k tó re j tonaż i jakość w latach siedem dziesiątych X V III w. p rzew yższały osiągnięcia w te j m ie­

rze „rep u b lik i sa le ty ń sk ie j” z d ru g ie j połow y X V II stulecia 13. F lota ta wszakże b y ła jed y n ie in stru m e n te m p o lity k i n acisk u n a te p ań stw a europejskie, k tó re u trz y m u ją c żeglugę n ie zaw arły jeszcze z M arokiem układu pokojow ego chroniącego ich sta tk i. Z tra k ta te m pokojow ym w ią­

zał się bow iem obow iązek uiszczania su łtan o w i rocznego try b u tu . D latego od czasu do czasu, w d ru g iej połow ie X V III w . z n a jd u jem y jeszcze w ia­

domości o p rzeb y w an iu w M aroku jeńców europejskich, aczkolw iek w m inim aln ej liczbie. W 1769 r. było ich zaledw ie 38 w całym państw ie, wszyscy zaś pochodzili z Livorno, zostali też po p a ru m iesiącach pobytu odesłani n a M altę d la w y m ian y jeńców m aro k ań sk ich Vl.

Od o sta tn ie j ćw ierci X V III stu lecia M aroko (o paradoksie!) z p a ń ­ stw a m ającego p o n u rą sław ę niew olniczej k a to rg i stało się dla m orskich rozbitków u zachodnich w yb rzeży S a h a ry „ziem ią obiecaną”, do k tó re j dotarcie ró w n ało się ja k b y odzyskaniu już wolności. O dtąd bow iem su ł­

tani m aro k ań scy p o śred n iczyli przy w y k u p ie ro zb itk ó w m iędzy k o nsu­

latam i a k re d y to w a n y m i w ich p ań stw ie a koczow nikam i m au retań sk im i.

Żaglow ce w y k o rzy stu ją ce p rą d k a n a ry jsk i w drodze z E uropy do A fryki Z achodniej, ro z b ija ły się najczęściej, podczas sztorm ów lub z po­

wodu słabego w y szk olen ia n aw ig acyjn eg o załóg, o w ielk ie m ielizny ciąg­

11 R elation de ce qui s’e s t passé dans le royaum e de Maroc depu is Vannée 1727 jusqu’en 1737, Paris 1742, s. 149.

12 AN AE B 1 t. 838, bez num ., M eknes 10 w rześnia 1777. Waga tej propozycji może być oceniana, gdy w eźm ie się pod uwagę dotychczas obowiązujący cennik wykupny w gramicach 175— 1000 p lastrów łiiszp. (pesos duros). 1 piastrow i (25 g sre­

bra) odpowiadało w drugiej połow ie X V III w. i na początku X IX w. 5 do 6 liw rów franc, (potem franków).

13 A. D z i u b i ń s k i , M iędzy m ieczem , głodem i dżum ą. M aroko w latach 1727—

1830, W rocław 1977, rozdz. VIII.

14 A N AE B 1 t. 833, nr 68, S ale 17 czerwca i nr 70 z 10 lipca 1769.

(7)

4 5 2 A N D R Z E J D Z I U B I Ń S K I

nące się w bezpośrednim sąsiedztw ie P rz y lą d k a Białego w M auretanii.

K upiec J. G rey Jack so n w ciąg u sw ojego szesnastoletniego p o by tu w po­

łu d n io w y m M aroku (1790— 1806) w spom inał o 30 tego ro d zaju k a ta ­ stro fach , o który ch , ja k pisze, w ogóle się dow iedziano 13.

W śród w ielu relacji z d ru g ie j połow y X V II w . w y ró ż n ia ją się dwie n ap isan e p rzez ludzi, k tó ry m w ro d zo ny d a r o bserw acji i ta le n t n a rra - to rsk i pozw olił na n a k re ślen ie n ie ty lk o w łasny ch przeżyć, ale i obrazu tego co n azw aliby śm y sy stem em niew olniczym w M aroku. B yli to F ra n ­ cuz G erm ain M ouette, k tó ry w n iew o li spędził 11 la t (1670— 1681) i A nglik Sim on Ookley w y k u p io n y w 1698 r .16. Z d ru g ie j ćw ierci X V III w., k ied y w a ru n k i niew olniczej egzystencji w n iczym jeszcze nie różn iły się od ty c h z czasów M ulaj Ism aila, n a jb a rd z ie j realistyczny m , m iejscam i w strząsający m d o k u m en tem jest p a m ię tn ik h o len d ersk iej nie­

w olnicy ro d em z M edem blik, M arii T e r M eetelen p rzeb y w ającej 12 lat w M aroku (1731— 1743) oraz anonim ow a rela cja fra n c u sk a z około 1728 r . 17.

W iększość niew olników z a tru d n ia n a była p rz y bu do w ach prow adzo­

n y c h z w ielkim rozm achem w M eknesie od la t siedem dziesiątych X V II w.

i w znacznie skrom niejszych ro zm iarach w lata ch trz y d z ie sty c h n a stę p ­ nego stulecia. N iew olnicy e u ro p e jscy p racow ali obok m iejscow ych skazańców , dniów kow ych ro b o tn ik ó w n a je m n y c h i ludności w iejsk iej zm u­

szanej do pańszczyzny. W spółcześni p o ró w ny w ali zasięg prac bu do w la­

ny ch i ziem nych w y k o n y w an y ch w M eknesie z prow adzoną w tym sam y m czasie budow ą W ersalu i jego ogrodów p rzez L u d w ik a XIV, z k tó ry m M ulaj Ism ail pozostaw ał zresztą w sto su n k ach dyplom atycz­

nych. Ja k o tw orzyw o do budow y m u ró w stosow ano w M aroku b itą gli­

n ę m ieszaną z w apnem . B yła to p rac a w yczerpująca, pon ad siły. W edług zgodnego św iadectw a źródeł, niew o lnicy pracow ali n a b u do w ie od św itu do zm ierzchu, w y p ełn iając d rew n ia n e sz alu n k i (el luh) m o k rą gliną zm ieszaną z gaszonym w a p n e m i u b ija ją c je do odpow iedniego stopnia tw ardości d rew n ian y m i b ijak am i. Nie stosow ano żadnych, n a w e t n a j­

prostszych urządzeń technicznych, ja k ru szto w an ia i d rab in y , a znano jed y n ie blok, za którego pośrednictw em w ciągano na szczyt w znoszonych ścian glinę i k u b ły z wodą, uczepione do cienkich szn u rów w rzy n ający ch się boleśnie w palce. P ra c y w y k o n y w an ej pod b aczn y m o kiem dozorców n ie w olno było przierywać, gdyż d o zorujący obrzucali w in n y ch kam ie­

n ia m i lu b b ili kijem . S pożyw anie w ciągu dnia jed y n ie suchego p row ian­

tu , dostarczonego n a plac budow y przez p ełn iący ch k u c h e n n y dyżur

15 L.-G. F o 11 i e, M ém oire d’un François qu i sort de l’esclavage, par..., officier d’A dm in istration dans les Colonies, Amsterdam 1785, s. 3; J. R i 1 e y, N aufrage du brigan tin am éricain ”Le C om m erce” p erdu sur la côté occidentale d’A friqu e, trad, de l’anglais par J.-G. P e l t i e r t. I, Paris 1818, s. X X X V , w stęp tłum acza według J. G r e y J a c k s o n a (A n A ccount of th e E m pire of Morocco, London 1814). Wa­

runki nautyczne w rejonie katastrof doskonale już w ówczas rozpoznane podaje szczegółowa: C arte de la côté d ’A friq u e depu is le Cap Blanc ju sq u ’à la R ivière de G ambie..., corrigée su r le s o b se rva tio n s de M. d ’E veu x de F lerieu com m andant la frég a te du R oi l’Isis en 1739.

16 R elation de la c a p tiv ité du S ieu r M ou ette dans les R oyaum es de Fez e t de Maroc où il a dem eu ré pen dan t onze ans, Paris 1683 (cyt. dalej: M o u e t t e ) ; R ela­

tion des E tats de Fez e t de M aroc par un A nglais qui y a été lon gtem ps esclave, pu bliée par Sim on O cliley, trad, en français, Paris 1726. (cyt. dalej: S. O c k l e y ) .

17 L ’A nnotation ponctuelle de la description de voyage étonnante et de la c a p tiv ité rem arqu able e t triste du ran t douze ans ... de m oi M aria T er M eetelen ...

selon la v é rité et m on experien ce personelle, Hoorn 1748, trad, du néderlandais par G. H. B o u s q u e t et G. W. B o u s q u e t - M i r a n d o l l e , Paris 1956, (cyt.

dalej: M. T e r M e e t e l e n ) ; H istoire d ’un ca p tif rach eté à Maroc, b.m.w.

(8)

E U R O P E J C Z Y C Y W M A R O K U 4 5 3

w spółtow arzyszy niew oli, odbyw ało się bez p rze ry w a n ia p r a c y 18. Oto co pisał M ouette w 1674 r.: „Nasze jedzenie ograniczało się, ja k rzekłem , do m ałej m iski [une p e tite éculée] czarnej m ąki i u n c ji oliw y [30,59 g]

dla każdego dziennie, zarów no dla zdrow ych ja k chorych, dużych i m a­

łych. N aszym odzieniem b y ł w e łn ia n y w ó r z k a p tu re m i ręk aw am i jak suknia p u steln ik a, słu żący n a m za czapkę, koszulę i spodnie, w ra z z czte­

rem a p a ra m i ta n d e n tn y c h pan tofli, k tó re po ośm iu d niach p ra c y w w ap­

nie i zap raw ie b y ły całkiem zniszczone i przepalone, na s k u te k czego nasze sto p y b y ły cały czas pokaleczone, niem n iej trz e b a było pracow ać.

Z naszej m ąk i ro biliśm y chleb i w y b ieraliśm y n a trzydzieści osób jednego z nas, k tó ry chodził po m ąkę do składu, m iesił ją, w ypiek ał i dzielił chleb. W szyscy z jed n ej n a c ji trz y m ali się razem , a b y łatw iej się w spierać — — . Robiono nasz chleb w kształcie m ałych placków , które b y ły niedopieczone, zwłaszcza, że ogrzew ano piec jed y n ie łu p in a­

mi z bobu i nęd zn ym i trzcinam i. N asi p ie k a rz e przyn o sili n a m te n źle w ypieczony chleb n a m iejsce pracy, gdzie spożyw aliśm y go jeszcze w sta n ie gorącym , b ow iem czasam i od dziesięciu godzin nic nie jedliśm y czekając na chleb, a n ie m ieliśm y go z poprzedniego dnia, jako że zw y­

czajem tego k r a ju jest w yp iek ać go codziennie. Ja d a liśm y zw ykle w ośmiu lub dziesięciu razem i sprzedaw aliśm y n aszą oliw ę a b y kupić w zam ian coś do przyrząd zen ia w ieczornej zupy, k tó rą robiono na ogół n a solonym wołow ym ło ju lu b o drobin ie m ięsa i ja rz y n ” 19. M inim alna ilość kalorii w pożyw ieniu i k ilk u n asto go dzin n y w ysiłek fizyczny b y ł przyczyną znacznej śm iertelności niew olników , co stw ie rd z ał w sw oim spraw ozda­

niu z M aroka P ido u de S ain t-O lo n w 1693 r. M aria T er M eetelen w 1736 ro k u z ilustro w ała to zjaw isko liczbam i: „K ró l [M ulaj A li ben Ismail] nie chciał zezwolić ch rześcijanom n a u d a n ie się do m iasta [praco­

w ali w Bu F e k ran , 18 k m pod Meknesetm], ab y ich ta m leczono, aż do chwili, gdy spostrzegł, że m a rli jak m uchy. W ówczas dopiero zezwolił na to. 17 czerw ca w y ru szy ło [z M eknesu] 220 chrześcijan, a 20 w rześnia pozostało ich ty lk o 100 zarów no chorych, jak dobrze się czujących. Ju ż 12 sierp n ia straciliśm y 24 z n acji h o len d e rsk ie j” 20. W edług Zajaniego, m arokańskiego dziejopisa z d ru g ie j połow y X V III w ieku, k tó ry zanim napisał sw oją k ro n ik ę b y ł w ysokim u rzęd nikiem państw ow ym , ciała nie­

w olników chow ano w g lin ian y m m urze w znoszonej budow li i p rac ę kon­

tynuo w an o d a le j 2i. Św iadectw o Zajaniego stano w i bezsporne p o tw ie r - , dzenie praw dom ów ności opisów b yły ch niew olników chrześcijańskich, gdyż M arokańczyk pisał k ro n ik ę dla swoich w spółziom ków.

W tym , co d o tąd przytoczyliśm y, jaw i sdę w szakże sprzeczność m iędzy sędziw ym w iekiem osiąg n iętym w kilkudziesięcioletniej n iew oli osób w ykupionych w 1696 r., a znaczną śm iertelnością, o k tó re j pisali zarów ­ no P id o u de S ain t-O lon w 1693 jak i M aria Ter M eetelen w 1736 r.

K luczem do ro zstrzyg n ięcia te j k w estii jest sikład so c ja ln y ch w y tan y ch

18 M o u e t t e , op. cit., s. 43 n; S. О с к 1 e y, op. oit. s. 168 nn; P i d o u d e S a i n t - O l o n , R elation de l’em pire de Maroc, Paris 1695, s. 75; H istoire d ’un captif, s. 16; M. T e r M e e t e l e n , op. cit., s. 42 (w xoku 1736)

lw M o u e t t e , op. cit. s. 121 mn.

20 M. T e r M e e t e l e n , op. cit., s. 43.

21 A bou’l Kassern ben Ahmed e z Z a i a n i, Le Maroc de 1631 à 1812, ex tra it de l’ou vrage in titu lé E t-T ordjem an el-M oarib, publié et traduit par O. H o n d a s , Paris 1886, s. 54 (cyt. dalej: Z a j a n i). Por.: M. L e s n e ’a, Les Zem m our. Essai d’histoire tribale, „Revue de l’Ouest Musulman et de la M éditerranée”, 1967, nr 4, s. 38; les gens de M rila [Bni-A laham ] tiren t leur nom, selon la legende, de la punition in fligée au x m açons défaillan ts que l’on en te rra it dans les m u railles même, au m ilieu du pisé („Bni-A lihim ” = „construit sur e u x ”).

(9)

454 A N D RZEJ D Z I U B I Ń S K I

n a m orzu ludzi. D la p ro sty ch m a ry n a rz y lub rybak ów z żaglowców, gdzie p raca fizyczna w zm iennych w a ru n k a ch atm osferyczny ch i klim atycz­

n y c h by ła ciężka i nieu sta n n a, zaś w yżyw ienie p ry m ity w n e i n ie zawsze w ystarczające, a n a dług ich szlakach oceanicznych często w yniszczał lu ­ dzi szkorbut, w a ru n k i ciężkiej p rac y budo w lan ej w M aroku i kiepskie w yżyw ienie nie b y ły jeszcze złem ostatecznym . B yli to ludzie zah arto ­ w ani, po d trzy m y w an i n ad zieją odzyskania wolności. A le oficerow ie m a­

ry n a rk i, podróżni w szelkiego a u to ra m e n tu : kupcy, duchow ni, urzędnicy kolonialni, szlachta, ci ludzie n ie z n ający w y siłk u fizycznego, p rzy zw y ­ czajeni do lepszego sto łu b y li pierw szym i o fiaram i zm ienionych w a ru n ­ ków życiow ych. N ależy w szakże w yjaśnić, że n ig d y n ie zatrudniano w M aroku do p rac y kobiet-niew olnic i ich n ie le tn ic h dzieci. S k ądinąd niew olnicy z E uropy śródziem nom orskiej nie m usieli się aklim atyzow ać w M aroku, zaś specyficzną k u ch n ię śródziem nom orską o d n ajd y w ali rów ­ nież w P łn . A fryce. Inaczej rzecz się m iała z n iew oln ikam i z północno- -zachodniej Europy. O rganizm przyzw yczajony do k lim a tu u m iark ow a­

nego oraz do dużej ilości kalorycznego jad ła n ie w y trzy m y w a ł te j nagłej zm iany.

Z ajan i potw ierdza tak ż e fa k t przytoczony przez P idou de Saint-O lona i L aug iera de Tassy lokow ania na noc niew olników w podziem iach (m atm ora) drążon ych w sk aln y m p o d ło ż u 22. W brew tem u , co tw ierd ził P idou de S aint-O lon, iż spano na gołej ziem i, M ouette pisał, że on sam i jego tow arzysze spali n a czterop iętrow y ch pryczach, n a k tó re kładli m a ty lub owcze sk ó ry jako nam iastk ę p o ś c ie li23. Ja k k o lw ie k źle się z n im i obchodzono, to jed n a k niew olnicy europejscy b y li cen ną i pożą­

d an ą siłą roboczą, n ierzad k o fachow ą (cieśle okrętow i, ślusarze) i stąd jej niep o trzeb ne m arn o tra w stw o nie leżało w św iadom ym zam yśle m ach- zenu.

N ajb ard ziej przedsiębiorcze jedn ostk i p o tra fiły się przystosow ać do niew olniczego życia. Nota Ъепе było reg u łą w M aroku, że sch w y tan i ka­

pitan o w ie statk ó w nie p r a c o w a l i N i e w o l n i c a lu b niew olnik cieszący się opinią m ile w idzianego sługi n a dw orze su łta ń sk im m ógł stać się oso­

bą, o k tó re j p ro tek cję opłacaną prezen tam i zabiegali podstołeczni w ieś­

n iacy 23. W ielu niew olników ch rześcijańsk ich różny ch narodow ości m ia­

ło zezw olenie na w yrób i w yszyn k alkoholu. G orzałkę (aguardiente) w y rab iali od daw na z fig i ro dzy nek m iejscow i Żydzi, od nich też na­

b y w a li tę um iejętność niew olnicy. W yszynk prow adzono gdziekolwiek, np. w stajn iach, był on b ard zo dochodow y i um ożliw iał, jeśli zajm ow ały się nim osoby nastaw ion e altru isty czn ie, niesienie pom ocy licznym współw ięźniom . O,to co pisze T er M eetelen (1736 r.): „ P o rc ja [żywności jak ą przydzielał n a u trz y m a n ie aułtan] b y ła za duża, a b y um rzeć, a nie­

w y starczająca, by żyć i n ie m ogłam nic dać m o jem u m ężow i. Zdecydo­

w a ła m się n a w yszynk, a nie m iałam od czego zacząć, gdyż trz e b a było uciekać się do próśb w zględem tego lub innego chrześcijan in a, aby rę ­ czyli z a vm nie, b rać od jednego, b y płacić dru g iem u . W ty m stan ie Bóg m n ie cudow nie pobłogosław ił, gdyż nie tylko zarobiłam pieniądze dla m ojego m ęża i dzieci, ale m ogłam rów nież posyłać jedzenie i picie dla

22 Z a j a n i , op. cit., s. 54; P i d o u d e S a i n t - O l o n , op. cit., s. 75; L a u g i e r d e T a s s y , H i s t o i r e d e s E t a t s b a r b a r e s ą u e s q u i e x c e r c e n t la p i r a t e r i e . . . t. И Paris 1757, s. 280. T

M o u e t t e , op. cit., s. 124.

J. В т a i t h w a i t e, op. cit., s. 439; AN AE B 1 t. 837 bez num., List kapitana Dupuy do konsula Chéniera 6 grudnia 1776 [Marrakesz],

25 M. T e r M e e t e l e n , op. cit., s. 46.

(10)

E U R O P E J C Z Y C Y W M A R O K U

sześciu do ośm iu m ężczyzn, co pom ogło naszy m w spółziom kom odzyskać trochę sił. S p raw y szły ta k dobrze, że m ogłam n ająć dw u służących i służącą, co kosztow ało m n ie dosyć drogo. M iałam duże zyski od 24 czerw ca do 21 w rześnia, tj. do dnia, w k tó ry m zaw alił się m ój dom a kró la [M ulaj A b dallaha b en Ism ail] złożono z tro n u . S traciłam tegoż d n ia 120 duk ató w w w in ie i okow icie w beczkach i 50 d u k ató w przez zaw alenie się d om u” ^

Podczas niew oli rzesza 'niew olnicza różnicow ała się zatem w e w n ętrz ­ nie pod w zględem m ajątk o w y m i społecznym . P o ja w iali się prom inenci, ustosunkow ani n a dw orze, z pieniędzm i, m ają cy m uła, sługi, w łasn y dora, a n aw et, ja k ow a H olen d erk a w 1737 г., p isto le t i szablę 27, podczas gdy inni, m niej pom ysłow i, m n iej m ają cy szczęścia, u b ija li g linę w prze­

palonych od w apn a chodakach, zadow alając się głodow ym i rac jam i żyw ­ nościowym i. B yli i p ro m in en ci szczególniejszego g atu n k u . Życie w cięż­

kich w a ru n k a ch obozowych deform ow ało słabsze c h a ra k te ry , rzecz znana jest aż n ad to dobrze z 'najnow szych dziejów Europy. Sim on O ckley i inni auto rzy skarżyli się na w spółuczestniczenie n iek tó ry ch niew olników w w y k on y w an iu zadań w ięzienno-policyjnych wobec sw oich tow arzyszy niedoli. L udzie ci przez pochlebstw a i bliżej niesprecyzow ane „różne sztu k i” staw ali się pom ocnikam i dozorców w ięziennych za cenę zw olnie­

nia od pracy. B yli oni w o pin ii O ckleya stokroć gorsi niż n a jn ie p rz y jaź - niej do niew olników n a sta w ie n i m u zu łm an ie 28. Społeczność niew olnicza była rów nież podzielona m iędzy sobą z p rzy czy n re lig ijn y ch i k u ltu ro ­ w ych. H iszpanie, P o rtu g alczy cy i Włosi, k atolicy, „podlegli lub bardziej zw iązani z arcy k ap łan em rzy m sk im ”, b utnie, by n ie rzec w rogo odnosili się do n acji północnych, p ro testan ck ich jak A nglików czy H olendrów lub katolickich na sposób g allik ański (oficjalnie od 1682 r.) F ra n c u z ó w 29.

Niechęć budziły rów nież różnice m en taln o ści i odm ienne sposoby, za­

chowań. W X V II— X V III w. H isz p a n ie 'a n d a lu z y jsc y b liscy b y li w nie­

jednym aspekcie M arokańczykom , c h w y ta ją c z re sz tą łatw o um iejętność posługiw ania się języ k iem a rab sk im . Dzięki w iększej m ożliw ości poro­

zum ienia się z M arokańczykam i, gdyż język h iszpańsk i b y ł po arab sk im drugim językiem uży w any m m iędzy w ładzam i obozowym i a n iew olni­

kam i, Ibery jczy cy w y g ry w a li n a sw oją korzyść w iele sy tu a c ji. In sy n u o ­ w ali M aurom , że E uropejczycy z północy są w szyscy h e re ty k a m i (islam rów nież zna to pojęcie), w zw iązku z czym oni, H iszpanie jako jed yn i praw dziw i w yznaw cy p raw d y objaw ion ej w śród ch rześcijan zasłu g u ją na szacunek. D aw ało to Ib ery jeżyk o m p ew n e d ro b n e p rzy w ile je w nie­

w olniczym życiu, rodząc pow ażne niesnaski, a n a w e t b u rd y m iędzy po­

szczególnym i „ p a rtia m i” o b o z o w y m i30. P rzy w ó dcy w rogich sobie g ru p starali się za łapów ki przeciągać n a sw oją s tro n ę sy m p a tie dozorców.

P ieniądze zaś o trzy m y w ali n iew oln icy zam ożniejsi z pochodzenia od ro ­ dzin pozostałych w ojczyźnie za pośred n ictw em kup ców sw ojej narod o­

wości, prow adzących in te re sy handlow e n a w y b rzeżu m aro kań skim i w zw iązku z ty m b y w ający ch od czasu do czasu n a d w orze su łta ń sk im w M eknesie. Jało w a ry w a liz ac ja obu g ru p 'w yznaniow o-narodow ościo- w ych kończyła się ich osłabieniem , u k azu jąc M aurom ich słabe stro ny . W d n iu 11 k w ie tn ia 1743 r. M aria T e r M eetelen w stępow ała n a okręt,

26 Tamże, s. 43. W 1738 r. autorka ponow nie uruchomiła szynk za pożyczone 20 dukatów i po około m iesiącu otrzym ała zysk w w ysokości 100 dukatów (s. 54 n.).

27 J. B r a i t h w a i t e , op. cit., s. 440 i M. T e r M e e t e l e n , op. cit., s. 49.

28 S. O c k l e y , op. cit., s. 182 n.

29 H istoire d ’un captif, s. 18 η.

30 Tamże, s. 19.

(11)

4 5 6 A N D RZEJ DZIUBIŃSKI

k tó ry m m iała udać się do ojczyzny. „Mój m ały synek — pisze ta a u to r­

ka — k tó ry wówczas m iał około siedm iu la t i um iał czytać, pisać i mó- wiić po hiszpańsku ta k dobrze jak H iszpanie, gdy ty lk o w szedł n a pokład nie chciał w ięcej m ów ić ty m językiem stw ierdzając: jestem teraz chrześ­

cijaninem , i nie chciał odtąd mówić po hiszpańsku an i po prośbie, ani po groźbie. Moja m ała córeczka, k tó ra m iała siedem naście m iesięcy, nie b y ła jeszcze tego św iadom a” 31.

P rzed staw io ne w yżej położenie n iew olników eu ro pejsk ich w M aroku nie było kw estion o w an e przez czytelników lite r a tu r y w spom nieniow ej w X V III w. N ie chodzi p rz y ty m o falkty, k tó re w przew ażającej mierze b y ły bezsporne, lecz o ich in te rp re ta c ję . N astroje an ty m u zułm ańsk ie w E urop ie b y ły w ów czas silne, w iążąc się z o sta tn im ok resem m ilitarn ej e k sp an sji tu re c k ie j i jednoczesnym rozw ojem m iaghrebińskiego korsar- stw a. P rzypom nę zdobycie K re ty przez T u rk ów w 1668 r. i oblężenie W iednia w 1683 r. W n a stę p n y m ro k u zaw iązała sdę a n ty tu re c k a Liga Ś w ięta. W n a stę p n y m stuleciu, gdy niebezpieczeństw o tu re c k i^ przeszło do historii, a opiinia pu b liczn a p rze stała się ty m i zagadnieniam i in te re ­ sować, re la c je niew olnicze pisane w edle ustalonego sc h em atu zaczęły budzić w ątpliw ości, lub spo ry interpretacyjnie. O bok re a k c ji czytelniczych o p arty ch o „zdrow y ro zsąd ek ” , n a p o ty k a m y w ów czas n a re fle k sje zw ią­

zane z k o n fro n tacją n iew o lnictw a w A fryce z niew olnictw em w koloniach eu ro p ejsk ich w A m eryce z położeniem robotników w E uropie 32. Rozwój p rzem y słu górniczego i m an u fak tu ro w eg o w X V III w. i system za tru d ­ n ian ia w n im ko b iet i m ały c h dzieci, p rz y 12— 13-godzinnym d n iu pracy i rzeczyw istym ogran iczen iu w olności osobistej ro bo tnik ów 33, b udził n a j­

w ięcej sko jarzeń z niew oln ictw em półniocnoafrykańskim , z tą wszakże p o d k reślan ą różnicą, iż w M aroku niew olnice i ich dzieci n ie pracow ały.

W edług zatem J o h n a B raithw adte’a, członka poselstw a angielskiego, które w 1727 ro k u udało się do M aroka po w y k u p niew olników : „Jakikolw iek b y łb y ich [tj. niew olników ] tru d , n ie b y ł on niigdy ta k ciężki, ja k zw ykła praca naszych dniów kow ych r o b o tn ik ó w .--- Dom, w k tó ry m są zam y­

kani, n ie p rzy p o m in a o h y d n e j a tm o sfe ry n aszych w ięzień ”

Ścisły zw iązek z niew o ln ictw em eu rop ejskim w M aroku m iało istnie­

n ie tam że stały ch m isji zakonnych. Od chw ili podboju H iszpanii w X I w.

A lm oraw idzi, a poteim A lm öhadzi (posługiwali się n a je m n y m i m ilicjam i Chrześcijańskim i. W iązało się to z w olnością k u ltu katolickiego, u trzy ­ m y w an iem kaplic i księży w o b ręb ie koszar. Franciszk anie, k tó rz y od X III w . rep rezen to w ali Kościół k ato lick i w M aroku, p rzy b y li ta m wcześ­

n iej niż do Polski, bo już p rze d ro k iem 1220 35.

W X V II, XVTII i n a początk u X IX w . istn ia ły w p a ru m iastach m a­

ro k ań sk ich m isje h iszpańskich fran ciszk anó w bosych (los Religiosos Descalzos M issioneros d el O rden del Sr. S an Francisco), podlegające zakonnej p ro w in cji San Diego. U trzy m y w ały one szpital d la niew olni- ków, a od la t sześćdziesiątych X V III w., g d y rzą d h iszp ański (m inister

31 М л Т е г M e e t e l e n , op. cit., s. 68.

32 L a u g i e r d e T a s s y , op. oit. t. II, s. 29 n. i 34 nn; M ém oires du Baron de T o tt sur les Turcs e t les T artares t. II, Amsterdam, 1785, s. 251 n; J. B r a i t h - w a i t e , op. cit., s. 439 nn.; L. C h é n i e r , Recherches su r les M aures... t. III, Pa­

ris 1787 i z Rusieckich P i l s z t y n o w a, Proceder po d ró ży i ży cia m ego awantur, K raków 1957, s. 110.

33 Por. J. К u 1 i s f; e r, P ow szechna historia gospodarcza średn iow iecza i cza­

sów n ow ożytn ych t. II, W arszawa 1961, s. 189 rrn. i 194 nn.

34 J. B r a i t h w a i t e , op. cit., s. 439 n.

35 H. K o e h l e r , L’église chrétienne du Maroc e t la m ission franciscaine (1221—1790), Paris 1934; H istoire du Maroc, s. 125.

(12)

EUROPEJCZYCY W MAROKU 4 5 7

G rim aldi) zaczął w y w ierać d ecy d u jący w p ły w n a obsadę perso naln ą stanow iska p o d p refek ta m isji, od którego zależała n om inacja przeorów , fran ciszk an ie zaczęli coraz częściej tru d n ić się ta jn ą d y p lom acją n a dw o­

rze su łtań sk im . T a d w utorow ość dy p lom acji hiszpań skiej, podw ażająca n iekw estionow ane d o tą d k o m p ete n cje k on su larne, doprow adziła rychło do sta n u w ojn y m iędzy p rzeo rem z M ëknesu, ojcem Bellido (hom bre habil para la adulación y la intriga) a konsulem g e n eraln y m H iszpanii w M aroku, B rem ondem (colérico, a unque noble y leal) з6.

Za p an o w an ia M ulaj Ism aila, k tó ry to s u łta n był skądin ąd p rzy c h y l­

ny działalności c h a ry ta ty w n e j zakonników , doszło do chw ilow ej p rze r­

w y w działalności franciszkanów , z k tó ry m i p raw d ziw ą m onachom achię stoczyli try n ita rze -re d e m p to ry ści, sp ecjaln ie pow ołani do w y k u p u n ie­

w olników . T ry n ita rz e in try g o w a li jednocześnie n a dw orze su łtań sk im i w K u rii R zym skiej, lecz szkodliw ość tego ro d za ju zjaw isk a k om prom i­

tująceg o Kościół wobec m uzułm anów i dokuczliw ość z aistn iałej sy tu a c ji dla n a jb a rd z ie j poszkodow anych, tj. ch rześcijan w niew oli, sk ło niła kon­

g regację P ro p agan d a F id e do rozstrzygnięcia spo ru n a korzyść fran cisz­

kanów , k tó rzy podjęli ponow nie sw oją m aro k ań sk ą m is ję 37. S pór m ię­

dzy zakonam i h iszpańskim i m ia ł i m a te ria ln e pobudki. F ranciszkanie bow iem b y li dobrze sub sy d io w ani p rzez rz ą d hiszpański, otrzym u jąc od czasów K aro la II (1665— 1700) po dziesięcioletnim pobycie w M aroku dożyw otnią p e n sję roczną w w ysokości 2228 pesos duros. Pozw alało im to żyć potem w ojczyźnie w dobrobycie, w a u reo li chw ały m isjonarskiej, k tó rą dzielili z zakonam i re d e m p c y jn y m i38. M ajątek ru ch om y i n ie ru ­ chom y fran ciszk anó w w M aroku też był znaczny, zaś m iejsca k u ltu sto­

sunkow o liczne. T ak w ięc w 1712 r. franciszkan ie posiadali d w a kościoły w Fezie (główmy pod w ezw aniem św. A nny), jed en w T etu an ie pod w ezw aniem M atki Boskiej A nielskiej i jed en w R abacie (tj. N ow ym Sale) pod w ezw aniem W n ie b o w stą p ie n ia 39. W pierw szej połow ie X V III w.

w M eknesie, w dzielicy niew olniczej D erb H ’a n u t (w rela cja c h zw anej:

Carnot, Knoo) istn ia ł trzy n aw o w y kościół pod w ezw an iem M atki Boskiej M ekneskiej m ieszczący 600 osób. P osiadał o n b o gate w yposażenie w n ę ­ trz a w postaci m arm u ro w y ch posadzek, fajanso w ych lam p e rii (zellid ż), pozłacanej sn y cerk i, obrazów . T rzęsienie ziemd, jak ie 1 listopada 1755 r.

zniszczyło Lizbonę i M eknes, zru jn o w ało k laszto r, sz p ita l i ów okazały kościół. N ie odbudow ano go już, aczkolw iek w trz y la ta po 'kataklizm ie o tw arto ponow nie szp ital i zrek o n stru o w an o k lasztor. W 1763 r. p o w sta­

ła filia k laszto ru fran ciszk anó w w Taingerze, w 1765 istn iała już takaż filia w obrębie g e tta (m ella h ) żydow skiego w M arrakeszu, w 1769 stała m isja fran ciszk ań sk a osiadła w zbudow anym św ieżo M ogadorze. W 1774 r.

przy Bab Tizim i w M eknesie zakupiono now y te re n i założono n a n im cm entarz kato lick i 40.

F ran ciszk an ie u trz y m y w a li szpital niew olniczy ty lk o w M eknesie, gdzie przeb y w ała w iększość n iew olników europejskich. Jego personel

36 V. R o d r i g u e z C a s a d o , Politica m arroąui de Carlos III, Madrid 1946, s. 55, 137 n. i 452.

37 J. B e c k e r , H istoria de M arruecos, Madrid 1915, s. 142.

38 Tamże, k>c oit.; oraz J. R i l e y , op. cit., t. II, s. 381 n.

39 H. K o e h l e r , Les oeu vres franciscaines de M eknès au X V IIIe siècle, „En Terre d’Islam ” 1933, nr 8, s. 94 in.

40 Tamże, s. 91 nn. i t e n ż e , L ’église chrétienne, s. 221 n.; B i d é de M a u r ­ v i l i e , R elato de la expedicion de Larache realizada el 27 Junio de 1765 por la

escuadra francesa..., Tanger—Larache 1940, s. 55 n.

(13)

458 ANDRZEJ D ZIUBIŃ SKI

sk ład ał się ta k jak i m iejscow y k o n w en t z 6— 12 zakonników i lekarza 4i.

A ktyw ność ta budziła zastrzeżenia. H isto ryk Kościoła katolickiego w Ma­

roku, fran ciszk an in o. K o e h l e r z w idocznym zażenow aniem om inął w zasadzie k w estię pisząc: „B ył jeszcze dla dobra niew olników szpital, przeznaczony, to praw da, d la jeńców narodow ości hiszpańskiej, ale któ ry z pew nością nie zam ykał sw oich podw oi przed in n y m i” 42. N iestety waśń relig ijn a, k tó ra dzieliła ogół niew olników w yzn ania rzym sko-katolic­

kiego i p ro te sta n tó w w raz z gallikanam i, przeniesiona została rów nież do in sty tu cji, k tó ra w teorii n ie po w inn a interesow ać się pochodzeniem i sum ieniem chorego, ty m bardziej, że m nisi hiszpańscy zyskali sobie pop ularno ść niesieniem pom ocy lek arsk iej m uzułm anom . S tą d np. nie­

w oln icy an g ielscy w edług tego, co p isał O ckley o la ta c h dziewięćdiziesią- ty ch X V II w., założyli w M eknesie w ła sn y szp italik u trz y m y w a n y ze zbiórek pieniężnych i p rz y pom ocy finansow ej ro dzin pozostałych w o jc z y ź n ie 43. W 1784 r. g ru p a rozbitków fran cu sk ich w yku p io n y ch na S ah arze m au re ta ń sk ie j p rzez su łta n a i oddana p rzez w ładze m arokańskie n a jeden tydzień pod opiekę zakonników h iszpańskich w M arrakeszu z tru d e m zniosła o ste n ta cy jn ą pogardę przeo ra „ tra k tu ją ce g o nas jak niew olników , nie ja k c h rz e śc ijan ” 44. W 1819 r. podczas d żum y w Tange- rze m n isi hiszpańscy dans l’en g ourdissem ent de l’égoism e le plus dur odm ów ili pom ocy F rancuzow i „z pow odu jego cho ro b y ” 4S, n a rażając się n a n iep rzy ch y ln e k o m en tarze M aurów i Żydów.

Aż do końca X V III stu lecia działalność fran ciszk anó w nie b yła za­

kłócona przez m uzułm anów . Raz ty lko, w sierp n iu 1728 r., a należy zrzucić to w y darzen ie na k a rb w o jny dom ow ej, został sp ląd ro w an y przez w ojsko k lasz to r i szp ital w M eknesie, p rzy czym śm ierć poniosło dwóch zakonników m. Za M ulaj Ism aila (a także i potem ) ch rześcijan ie cieszyli się w olnością k u ltu w obrębie dzielnicy niew olniczej. Na w ażne cere­

m onie relig ijn e s u łta n i pożyczali n a w e t fran ciszk an om dyw any, jak np.

z okazji Bożego Ciała. O rganizow ana wówczas p ro cesja kroczyła przez dzielnicę ch rześcijańską w nocy (w dzień bow iem n iew olnicy pracowali), z m uzyką i k w iatam i, n a zakończenie puszczano sztuczne ognie, czemu p rzy g lą d ał się w m ilczeniu z w ierzchołka m u ró w o kalający ch dzielnicę tłu m m uzu łm ań sk ich gapiów 47.

P ierw szy groźny cios został zad an y fran ciszk an om dopiero w 1790 r., k ied y to wrogo u sto su nk o w any do ch rześcijan now y s u łta n M ulaj Jazid (1790— 1792) w ypędził ich z M aroka. W rócili co p ra w d a z p o w ro tem już w 1794 r. za zgodą n astęp cy zm arłego Jazida, M ulaj S lim ana, ale nie­

zadługo w sam ej katolickiej H iszpanii n a sta ły czasy tru d n e dla Kościoła.

W 1822 r . rew o lu cy jn e K o rtezy u ch w aliły k o n fisk atę g ru n tó w k lasztor­

41 G. H o e s t , N achrichten von M arokos und Fes, im Lande se lb st gesam m let, in den Jahren 1760 bis 1768, Kopenhagen 1781, s. 161; R. R i c a r d , L’A friqu e du N ord dans la „G azeta de M exico” (1728— 1742) „Hesperis” t. XV, 1932, s. 55;

H. K o e h l e r , Ce que l ’économ ie p riv é e im p o rta it d ’Espagne au Maroc au X V IIIe siècle, d ’après les m an u scrits in édits des procureurs de la. M ission Franciscaine de 1766 à 1790, „Hesperis” t. X X X IX , 1952, s. 386.

4- H. K o e h l e r , Ce que l’économ ie, s. 386.

43 S. O c k l e y , op. cit. s. 174: Les Espagnols ont aussi un cou ven t de fran­

ciscains où ils p eu ve p t aller, m ais on n’y regarde pas de bon oeil les esclaves des autres nations. 1

44 V oyage de Saugnier au Maroc [w:] R elation de plu sieurs voyages d la côte d ’A friqu e, à Maroc..., Paris 1791, s. 58 n.

45 MAE, cor. cou t. 26, Sourdeau do m inistra, Tanger 6 stycznia 1819.

46 R. R i c a r d , op. cit., s. 54 („Gazeta de M exico”).

47 H. K o e h l e r , Les oeu vres franciscaines, s. 93 i 95.

(14)

EUROPEJCZYCY W MAROKU

4 5 9

nych, w konsekw encji zaś rzą d kazał franciszkanom opuścić M aroko.

W 1835 r. w w y n ik u tzw . „w o jn y k arlisto w sk ie j” i lud o w ej a n ty k le ry - kalnej rea k c ji skasow ano w H iszpanii w szy stk ie zakony.

W przed staw io n y ch w y żej blaskach i cieniach działalności zakonni­

ków w M aroku przew ażają bezsprzecznie do bre stro ny. O tucha m oralna i opieka lek arsk a b y ły n iesio n e n iew olnikom głów nie hiszpańskim , lecz ci z kolei byli i ta k n ajliczn iejszą w te j k ateg o rii g ru p ą narodow ościow ą.

T ak jak obecność zakonników zw iązana była z istn ien ie m niew olnic­

twa, ta k h a n d el prow adzony w M aroku przez kuipców euro pejskich po­

wołał do żyoia in sty tu c ję ko n su latu . W łoskie rep u b lik i handlow e jak Genua i W enecja ju ż w średniow ieczu posiadały w p o rta c h L ew an tu sta ­ łych przedstaw icieli, k tó rzy byli rzecznikam i in te resó w kupieck ich wo­

bec m iejscow ych władz. M arsylia, ry w a l m iast w łoskich n a L ew ancie i w B erb erii, poszła ich śladem . Na w iększą skalę h a n d el europejsko- -m arokański rozw inął się dopiero w XVI w ieku. W ydaje się, iż n a j­

wcześniej F rancu zi przen ieśli n a te re n m aro k ań sk i in sty tu c ję ko nsu larną, a stało się to w 1577 r.

O pierw o tn y m c h a ra k te rz e teg o u rzęd u w M aroku św iadczy najlep iej arabskie ok reślen ie konsula: tadżir, tj. „k upiec” . W istocie, początkow o obierano konsulem jednego z m iejscow ych kupców europejskich, a le już w d ru g iej połow ie X V II w . rzą d francu sk i, a p o tem in n e d w o ry u trz y ­ mujące k o n ta k ty polityczne z M arokiem , głów nie w sp raw ie w y k u p u jeńców i regulow ania zatarg ów z korsarzam i, n a d a ły konsulom ran g ę urzędników d y p lom atycznych. J a k ie w te j now ej ro li było położenie konsula w M aroku, św iadczy n a jle p ie j zdanie kon sula J.-B . E stelle’a z 1699 r.: „Z aszczyty k o n su la w Sale są p raw ie żadne. R anga jego jest nijaka w oczach zarządców m iasta, a ich M aurow ie b ard ziej cenią boga­

tego kupca, k tó reg o znaczny h a n d e l p rzy n iesie im d u ż y zysk, niźli k on­

sula, którego, poniew aż n ie h a n d lu je , posądza się o szpiegow anie n a rzecz króla [F ran cji]”

Dopiero od 1767 r. stało się reg u łą u trz y m y w a n ie przed staw icielstw a konsularnego w M aroku przez p a ń stw a e u rop ejsk ie p osiadające z nim trak tat pokojow y. R ów nież su łta n w końcu X V III w. m ian o w ał k o nsu ­ lów w p a ru eu ro p ejskich p o rta c h śródziem nom orskich, zaś w 1817 r.

pojawił się w T etu an ie s ta ły k o n su l algierski. In sty tu c ja została zatem usankcjonowana, a konsulow ie g e n e ra ln i posiadali u p raw n ie n ia dyplo­

matyczne d zisiejszych am basadorów .

B ezprecedensow y w dzie jac h sto su n k ó w e u ro p ejsk o -m aro k ań sk ich roz­

wój in sty tu c ji k o n su la rn e j w yzw olił w ty m z a k re sie ró w n ież in ic ja ty w ę pryw atną. Je d e n z przedsiębiorczo n astaw io ny ch kupców fran cu sk ich D’A ud ib ert Caille zgłosił su łta n o w i propozycję m iano w ania go konsu ­ lem re p re z e n tu ją c y m in te re s y m iast p o rto w y ch lu b p aństw , k tó re nie zawarły jeszcze z M arokiem tra k ta tó w pokojow ych. O biecyw ał, że n a­

kłoni do teg o H am burg, L ubekę, B rem ę, G dańsk, A u strię i P ru sy . W te n sposób D ’A u d ib e rt C aille założył „k o n su lat p o k o ju ” (F rid en sko n su la t)

\ w yw iesił n a sw oim do m u w R abacie w d n iu 28 luteg o 1779 r. w y m y ­ śloną flagę p rzed staw iającą n a b iały m polu gołębicę z gałązką oliw ną w dziobie. R ozw inął on isto tn ie w ty m k ie ru n k u energiczną działalność, a ślad po n iej pozostał m iędzy in n y m i w arch iw ach H am burga. N ie po­

traktow ano go jed n a k pow ażnie i an i h andel, a n i działalność „dyplom a­

tyczna” nie p rzy n io sły m u p o lata ch m a ją tk u , gdyż ju ż w e F ra n c ji

48 MAE, M ém oires e t docu m ents t. III, f. 187: M ém oire du sieu r E stelle, consul France à Sallé... 6 lipca 1699.

(15)

460 A N DRZEJ DZIUBIŃ SKI

w 1803 r. o b y w atel (c ito y en ) D ’A u d ib ert Caille zw rócił się do MSZ 0 zasiłek p ieniężny 49.

W 1825 r. z niew ielk im i zm ianam i w sto su n k u do końca X V III w.

n a stę p u jąc e p ań stw a ch rześcijań sk ie u trz y m y w a ły k o n su la ty w Maroku:

A nglia, D ania, F ran cji, H iszpania, H olandia, P o rtu g a lia , S ard y n ia, Stany Zjednoczone A m eryki Płn. (od 1791 r.) i Szw ecja. A nglia, F ra n cja i Hisz­

p an ia posiadały w n ie k tó ry c h p o rta c h także w iceko n sulaty .

K onsulow ie w M aroku posiadali s ta tu s dyplom atyczny, ale zresztą nie przypom inali sta ły c h posłów a k re d y to w an y ch p rz y dw orach europej­

skich. K onsul w M aroku n a ogół w yw odził się z „trzeciego s ta n u ” , więc ró żn ił się pozycją społeczną od a ry sto k ra ty cz n y c h dyplom atów z Euro­

py. K o n su lat fran cu sk i w M aroku by ł do rew o lucji fin an so w any przez m in isterstw o m a ry n a rk i i dopiero od 1794 r. znalazł się w gestii mini­

s te rs tw a sp ra w zagranicznydh. Pozostałe k o n su la ty fra n c u sk ie w base­

nie śródziem nom orskim finansowanie b yły do rew o lu cji przez Izbę Han­

dlow ą M arsylii, służąc w szakże za przedstaw icielstw o dyplom atyczne królom F ran cji. S k ro m n e też b yły w a ru n k i b y to w e k o rp u su konsular­

nego i jego m ożliw ości rep re z en ta cy jn e . W 1699 r. uposażenie roczne francuskiego k onsula g en eralnego w M aroku w ynosiło 4000 liwrów;

w sto la t potem , w 1798 podniosło się do 20 ty s. liw rów , a ściślej utrzy­

m yw ało się· n a ty m sam ym poziom ie od d ru g ie j połow y X V III stulecia do la t trzy d ziesty ch X IX w .50. S ta łe psucie m onety fra n c u sk ie j za Lud­

w ik a X IV i jego n a stę p c y i pow olny, lecz s ta ły w z ro st cen utrzym ania w M aroku o b n iżały rea ln ą w arto ść k o n su la rn e j p en sji. Tylko jej część pozostaw ała do dyspozycji osobistej konsula, poniew aż z te j k w o ty płacił on p en sję sw o jem u sekretarzow i, tłum aczow i o raz żołnierzow i, m arokań­

sk iem u piln u jącem u k o n su la tu . K ied y ustanow iono godność wicekonsula, n a jeg o uposażenie p otrąco no konsulow i 5 tys. liw ró w 51.

Nie jesteśm y dziś w s ta n ie stw ierdzić, ile było p ra w d y , a ile chęci o trzy m an ia podw yżki, w częstych sk arg ach konsulów adresow an ych do m in istra w sp raw ie w a ru n k ó w bytow ych, n ie znam y bow iem cen arty­

k ułó w żyw nościow ych z okresu, dla którego d y sp o n u jem y wiadomościa­

m i o uposażeniu i vice-versa. To zresztą co dla jed neg o człow ieka mogło w ystarczać, d la innego n ie w y starczało. N iem niej n ie m ożna powątpie­

w ać w złą m a te ria ln ie s y tu a c ję konsulów , a zwłaszcza podległego im per­

sonelu, jeśli od X V II do X IX w . chór ich głosów b rzm i podobnie: „Wresz­

cie te 4 tys. liw rów — p isał J.-B . E stelle w 1699 r. — s ą ty m wszystkim co spraw ia, że p od koniec ro k u często d o kład am ze swego. P ra g n ąłb y m go­

rąco ażeby W ielm ożny P a n H rabia d e M aurepas zechciał zgłębić tę m ate rię i tem u z a ra d z ił” . W 1802 r. A. G uillet zw racał m in istro w i uwa­

gę, że z 20 ty s. p rz e d rew o lu c ją p e n s ja k o n su la spadła obecnie do 10 tys.

liw rów : „Niem ożliwe, jeśli n ie stosow ać skąp stw a, a b y ta su m a wystar-

49 A N AE B 1 t. 840, nr 269, Chénier do m inistra, S a le 10 marzec 1779; E.

Б a a s ft h, Die H an sestädte und die B arbaresken, K assel 1897, s. 91 п.; MAE, cor·

com. t. 22, Paryż 10 brumaire, an 12e.

80 Zob. przypis 48, op. cit., oraz tamże Correspondance consulaire t. 21, Etüt d es dépenses gén érales du C onsulat G énéral du M aroc 1797— 1798; t. 22, A. Guillet do m inistra, Tanger 20 germ inal, an 10e (10 m aja 1802); Zgodnie z dekretem z 28 termidora roku 3 (15 czerw ca 1795) na m iejsce liw ra wprowadzono jako mo­

n etę już realną fra ik a w ażącego 5 g srebra. 1 frank rów nał się zatem 1 liwrowi 1 3 denarom turneńskim (tournois). Ta n iew ielka różnica spowodowała, iż mylono nadal obie nazw y używając ich przez parę lat w ym iennie.

51 MAE, cor. eon. t. 21, E tat des dépenses, loc. cit. oraz tam że t. 22, A. G u i lle t

do m inistra, Tanger 20 germ inal, a n 10e. W 1798 r. pensja w icekonsula w y n o s i ł a

5 tys. liw rów, sekretarza 1200 liw rów.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W 2002 roku nakładem wydawnictwa Nolit ukazują się dwie powieści – Podróż ludzi księgi6 oraz Dom dzienny dom nocny7, obie w tłumaczeniu Milicy Markić, która od tego

Autor podaje także różne rozwiązania, a osobiście opowiada sic za antycypacją cudu przez wstawiennictwo Maryi (93)... Wydaje się, że chodziło o zwykłe zjawisko,

W obowi ˛ azuj ˛ acych od paru lat lub wdraz˙anych obecnie nowych programach nauczania fizyki na kon´cu listy celów nauczania tego przedmiotu nadal znalez´c´

dampt dat de reactie temperatuur constant blijft. Ir Chemische industrie. Voor de bereiding van benzines is het niet noodzakelijk om de gassen volledig te

charakter acta iure imperii, należy zatem badać, czy potencjalnie mo- głaby zostać przeprowadzona przez każdy podmiot prawa prywatnego, czy wyłącznie przez

• Co jednak najciekawsze z punktu widzenia Polski, to fakt, że Estonia i Łotwa to kraje, które doświadczając tak głębokiego załamania gospodarczego i stojąc

Jednym z podstawowych założeń kolejno wdrażanych planów gospodarczych było stworzenie infrastruktury jako niezbędnej bazy dla prawidłowego i ciągłego roz­ woju

Badania dotyczące stopnia integracji pracowniczej z uwzględ­ nieniem czynników odniesienia integracji pracowniczej - czyli włą­ czenia się pracowników w realizację celów