C»imi nwwrp 10 growy Opłacono gotówkg x góry
PISMO SPOŁECZNE, GOSPODARCZE, OŚWIATOWE I POLITYCZNE DLA WSZYSTKICH STANÓW
Nr 22 || W€fbriexn^9ZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA w to r e k d n ia 2 2 lu te g o 1 9 3 8 | j Rok 20
Zarządzenia wynikłe z incydentu
w „Dzienniku Wileńskim1*
L O N D Y N . O d b y ło s ię n a g le i k ilk a g o d z in tr w a ją c p o s ie d z e n ie r z ą d u b ry -। ty js k ie g o , k tó re p ie rw s z e d o n ie s ie n ia W A R S Z A W A . W o b e c w y s tą p ie n ia s p ra w ę d o p o s tę p o w a n ia d y s c y p lin a r n e - . Z a z n a c z y ć n a le ż y , ż e s z e re g o r g a n iz a - , p ra s o w e o k r e ś la ją ja k o b . w a ż n e .
„ D z ie n n ik a W ile ń s k ie g o * * z a r ty k u łe m g o . c y j n a te re n ie W iln a i w o j. w ile ń s k ie g o ; z n ie w a ż a ją c y m p a m ię ć M a rs z a łk a J ó z e - ° ' J - w /i’---- --- ’--- --- — i.,.;,, ^ c ł ^ i o - fa P iłs u d s k ie g o , w ła d z e s ą d o w o - p r o k u
r a to r s k ie i a d m in is tr a c y jn e w y d a ły k o le jn o n a tę p u ją c e z a r z ą d z e n ia :
1) o p ie c z ę to w a n y z o s ta ł lo k a l „ D z ie ń n ik a W ile ń s k ie g o * * .
2 ) p r o k u r a to r S . O . w W iln ie w n ió s ł d o S ą d u a k t o s k a rż e n ia z a rt. 1 5 2 k k . za!
z n ie w a ż e n ie n a ro d u p o lsk ieg o p rz e z z e l
ż e n ie czci M a rsz a łk a P o lsk i Jó z efa P ił-!
su d sk ie g o p rz e ciw k o a u to ro w i a rty k u łu i S . C y w iń sk iem u o ra z w y d a w c y „D zień - ] n ik a W ileń sk ieg o * ' A le k sa n d ro w i Z w ie rz y ń sk ie m u .
3 ) sę d z ia śle d c zy w sto su n k u d o o b u o sk a rż o n y c h z a sto so w a ł śro d e k z a p o b ie
g aw czy — ty m cz a so w y a re sz t
4 ) n a w n io sek w ła d z a d m in istra cy j
n y ch i p ro k u ra to ra S ą d u O k ręg o w eg o w W iln ie z a w ie sił w y d a w n ic tw a „ D z ie n n i
ki W ile ń sk ie g o " d o c z a su w y ro k u są d o w eg o w sp ra w ie o sk a rż o n y c h .
5) d n ia 1 8 lu te g o b r. z o sta li sk ie ro
w a n i d o m ie jsca o d o so b n ien ia w B e re zie P io tr K o w n ack i, W ito ld Ś w ie rze w sk i i S te fa n Ł o c h jin — czło n k o w ie stro n n ic tw a n iro d o w e g o w W iln ie za p o d b u rz an ie m ło d z ie ż y i o rg a n iz o w a n ie d e m o n stra c y j,
6 ) w o jew o d a w ile ń sk i z a w ie sił w ty m ż e d n iu d z ia ła ln o ść stro n n ic tw a n a ro d o w eg o n a te re n ie m iasta W iln a o ra z wojew. w ile ń sk ie g o — d o o d w o ła n ia .
7) re k to r U . S- B . z a w ie sił d r, S t. C y w iń sk ieg o w o b o w ią z k a c h d o c e n ta, a se
n a t a k a d e m ic k i u c h w a lił p rz e k a z a ć jeg o
c y i n a te re n ie w u n a i w u j. w iitn s n ie g u • j •
8 ) d o W iln a sk ie ro w an a z o sta ła k o m - p o w zięło re z o lu c ję p ię tn u ją c e w y stą p ię-1 . r° ° P ° Y ” n n ^ tra ^ ^ ^ o ra w p a n ią k a n d y d a tó w P . P . d la u trz y m a n ia n ie „ D z ien n ik a W ile ń sk ie g o ". SI« p o g ło sk a o jy m is). m in istra sp ra w sp o k o ju i b e z p ie cz e ń stw a .
Zacięte walki powietrzne w Chinach
z a g ra n ic z n y c h E d e n a . W ie c zo re m z e b ra ła się p o n o w n ie ra d a m in istró w a le w sk ła d z ie n ie k o m p le tn y m . M in ister E d e n u d a ł się d o m iesz k a n ia p re m ie ra , k tó re m u d o rę c z y ł list w y ja śn ia jąc y p o w o d y sw eg o u stą p ien ia .
Buteńko odnalazł się w Rzymie
B y ły so w ieck i c h a rg e d ’a ffa ire s w i B u k a re sz c ie , B u te ń k o , k tó ry n ie d a w n o n ie sp o d z ian ie z n ik n ą ł ze sto lic y ru m u ń - S Z A N G H A J. W e d le d o n iesień ch iń - s^ je j j o k tó ry m p rz y p u sz c z o n a, że p rz y sk ich . w o jsk a ch iń sk ie m ia ły z a ją ć m ia- y ^ y ciu z w y k ły c h m e to d G .P -U , z o sta ł u - sto S ia o p e n g p u n a p ó łn o c n y m b rz e g u p rG .w acjzo n y d o R o sji i z a m o rd o w a n y w rz e k i H u a i w re z u lta c ie n a ta rc ia jap o ń j-zeczy w isto ści z b ieg ł z R u m u n ii, b y u n i- sk ie n a S u czou b y ło b y n a ty m o d cin k u k n ą ć z e m sty M o sk w y .
p o w strz y m a n e . Ja p o ń sk i k o m u n ik a t g ło si
że Ja p o ń c z y c y z a ję li m ia sto L iczen g n a B u teń k o z n a la zł sc h ro n ien ie w R zy -
’ p o g a rn ic z u p ro w in cji S z a n si i H o n an. m ie.
Ja p o ń cz y c y zd o b y li m ia sto H u o k iah - H a n k o u . D ziew ięć ja p o ń sk ic h sa m o
lo tó w b o m b a rd u ją cy c h , e sk o rto w a n y c h sień (2 0 k m . n a p o łu d n ie o d m . S in sian g , p rz e z 6 sa m o lo tó w m y śliw sk ich , d o k o n a w
io o n eg d aj n a lo tu n a lo tn isk o w H a n k o u W y ru sz y ło im n a ]
ch iń sk ich . P o 1 0 -m in uto w ej
p o riczy cy strąc ili 6 sam o lo tó w , zaś C h iń -, czy cy 4- Ja p o ń c z y c y w sz a k ż e z d o ła li o b rz u c ić b o m b am i lo tn isk o .
S a m o lo ty ja p o ń sk ie b o m b a rd o w a ły ró w n ie ż lo tn isk o w C z u n g - K in g u p ro w in c ji S e c z u a n , w k tó ry m to m ieśc ie p rz e b y w a o b e c n ie p re zy d e n t C h in L in - T sen .
T O K IO . O fic jaln ie k o m u n ik u je , że p o d c z a s so b o tn ieg o n a lo tu n a C z u n k in g w p ro w in c ji S e c z u a n sa m o lo ty ja p o ń sk ie u sz k o d ziły n a lo tn isk u 14 sa m o lo tó w ch iń sk ich . P o d c z a s b o m b ard o w a n ia m .
! S z e n sia n g z n isz c z o n o d w a sa m o lo ty I c h iń sk ie o ra z h a n g a ry .
P O M Y Ś L N E W Y N IK I K O N T R O F E N - k im n a p ię c iem ta k p rz e z N iem cy ja k i j Ż Y W Y C H IŃ S K IE J, św ia t c a ły w ie lk ie p rz e m ó w ien ie .
T O K IO . N a ta rc ie n a p o łu d n ie w z d łu ż
lin ii k o le jo w e j P e k in - H an k ou , trw a . M ó w iąc o sto su n k a ch p o lsk o - n ie- p ó łn o c n e j części p ro w in cji H o n an)
Ja p o ń c zy c y w y co fali się z p ó łn o cn eg o p rz ec iw 2 0 sa m o lo tó w j b rzeg u rz e k i Ż ó łtej.
n in u to w e j w alce J a — | ... ...
Wielka mowa Hitlers
B E R L IN . W c zo ra j w R e ic h sta g u k a n - j m ieck ich k a n c le rz o św ia d c za co n a stę - c lerz H itle r w y g ło sił o c z ek iw a n e z w iel-jp u je .
KT' *“ ’* * | „ N a p e łn ia n a s sz c z e ry m zad o w o le- św ia t c a ły w ie lk ie p rz e m ó w ie n ie . j n iem fa k t, iż w p ią ty m ro k u p o p ie rw sz y m w ielk im z e w n ę trzn o - p o lity c z n y m u k ład z ie R z e szy m o żem y stw ie rd z ić , iż w ła śn ie w ’ n a sz y m sto su n k u d o teg o p a ń -
REGENT WĘGIER HORTHY W POLSCE.
G ło śn y m ech em w św iecie o d b iła się w iz y ta re g e n ta z a p rz y jaź n io n y ch z P o lsk ą W ęg ier. — Z d ję c ie p rz e d sta w ia p rz y b y c ie re g en ta H o rth y ‘eg o d o W a rsza w y , g d zie w ita ją g o P a n P re z y d e n t, P a n M a rsz a łek Ś m ig ły -R y d z i g o rą c e serca
całeg o N a ro d u , k tó re p o m n ą d o b rz e o se rd e c z n e j w ięzi c z u cio w e j łą cz ą ce j o b a N a ro d y .
stw a, z k tó ry m m o że m ie liśm y n a jw ię k sz e sp rz ec z n o śc i, n a stą p iło n ie ty lk o o d p rę ż en ie , lecz w c ią g u ty c h la t c o ra z p rz y ja ź n ie jsze z b liż e n ie. W iem y b a rd z o d o b rz e , iż z a w d z ię c z a ć to n a le ża ło w p ie r
w sz y m rz ę d z ie o k o liczn o ści, że b y ł w ó w c z as w W a rsz aw ie n ie p a rlam e n tary z m ty p u zach o d n ieg o , lecz p o lsk i M a rsz a łe k , k tó ry ja k o w y b itn a p o n a d m ia rę o so b i
sto ść , o d c z u w ał w a ż n e z p u n k tu w id ze n ia
; e u ro p e jsk ieg o z n a cz e n ie te g o ro d z a ju 1 n ie m ie c k o - p o lsk ie g o o d p rę że n ia.
Wolne Miasto Gdańsk
T o d z ie ło p rz e z w ielu w ó w c z a s p o d a
w a n e w w ą tp liw o ść w y trz y m a ło w m ię
d z y c z a sie sw ą p ró b ę i m o g ę ch y b a p o w ie- i d z ie ć, że o d c h w ili, g d y L ig a N a ro d ó w z a n ie c h a ła w re szc ie sv p rch c iąg ły c h u si
ło w a ń m ą c e n ia w G d a ń sk u i g d y w o so -
। b ie n o w eg o k o m isa rz a d e sy g n o w a ła c z ło w ie k a o w łasn y m c ię ż a rz e g a tu n k o w y m , , te n w łaśn ie n a jb a rd z ie j n ie b e sp ie c z n y
’ d la p o k o ju e u ro p e jsk ie g o p u n k t w y z b y ł i się c a łk o w ic ie z a g raż a ją c eg o p o k o jo w i t z n a c z en ia .
P a ń stw o p o lsk ie re sp e k tu je n a ro d o w e sto su n k i w G d a ń sk u , a W o ln e M iasto j o ra z N iem cy re sp e k tu ją p ra w a p o lsk ie- W te n sp o só b u d a ło się w y ró w n a ć d ro g ę k u p o ro z u m ie n iu , k tó re w y c h o d ź , z G d a ń sk a , p o tra fiło o b ecn ie, m im o p ró b p e w n y c h m ą c ic ieli p o k o ju , o state cz n ie p o z b a
w ić p ie rw ia stk ó w tru ją c y c h sto su n ek m ięd z y N ie m c am i a P o lsk ą i zm ien ić go iw sz c z e rą , p rz y ja z n ą w sp ó łp ra c ę ::.
GŁOS POMORZA**ZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA N r 22
ArhsU cjrlny tról« Albanii :2“«— X™~* * * * * * * * * * k
— Z apew ne zechce pan zaraz zoba
czyć sw ą córkę, praw da? W tej chw ili poślę p > nią -- rzekła zakonnica i już si-ęgała ręką do dzw onka, stojącego na biurku, gdy nagle w strzym ała się.
N ic — pow iedziała. — Pańska có
reczka jf st zbyt w rażliw a i uczuciow a..
N agła radość, m ogłaby jej zaszkodzić.
W szak w iem y, że w ielka Im jIc ś ć jak i w ielkie szczęście m oże zabić człow ie
ka... T rzeba ją przygotow ać, usposobić do przyjęcia tej radosnej w ieści. N aj
lepiej będzie, jak państw o zaczekacie na dole w rozm ów nicy, gdzie o tej po rze nikogo niem a, a ja poślę po pan
nę B urską i tu ją przygotuję do pow i- I an i a o j ca. D o brz e ?
B urski skłonił się z w dzięcznością.
— A w ięc proszę zejść na dół i za
czekać. N iedługo przyjdzie lam pań
ska córeczka — rzekła przełożona. — Jedno m nie tylko sm uci, a m ianow icie to. że praw dopodobnie zabierze pan nam to dobre dziew czę, które w szyst kie pokochałyśm y serdecznie.
— O tak. zabiorę, zabiorę — odpo
w iedział B urski. — A le jeszcze nie za
raz. Za jakiś czas, gdy postaram się o odpow iednie m ieszkanie, poproszę czcigodnej m atki przetożoncj o w yda
nie m i córki, a tym czasem niechże tu zostaje, bo gdzieżby m ogła m ieć le
piej niż pod w aszą opieką?
— D ziękuję panu za te słow a. N o, ale w idzę z pańskiej tw arzy, że każda dalsza m inuta oczekiw ania ból panu spraw ia. Idźcie państw o do rozm ów nicy...
Zeszli na dół. Po drodze L ubiczow a śm iejąc się m ów iła:
— A co, w idzi pan? Z azdroszczę pa
nu takiej córki i daj B oże, żebym ją sw oją nazw ać m ogła — dodała, m ając Stefana na m yśli.
Podczas, gdy siedzieli w rozm ów nicy : oczekiw ali na H aneczkę, przełożona
W itte jednak nie chce być zbyt długo jednym z podm iejskich oszustem . W ykorzystał sw e podobień- t t ’ ‘i artysta stw o do księcia, ale też chce w ładzą od- cyrkow y, O tto W itte, którego specjalno- dać w e w łaściw e ręce. W ysyła telegram ścią było ..połykanie m ieczy”. A le nie do K onstantynopola, lecz książę H alim - w ielu w ybranych w iedziało, że artysta E ddin, zajęty harem em odm aw ia przy- ten inną w sw ym życiu piastow ał god-1 jazdu. W śród m gły i nocy ucieka w ięc ność w dzięczniejszą odegrał rolę, a to.... jW itte z A lbanii, prześniw szy sw ój pięk- króla A lbanii. ny sen o w ładzy królew skiej.
H istoria bow iem w ypisuje nieraz naj bardziej efektow ne przygody rom antycz
ne o niezw ykłym napięciu. N a 120 go
dzin udzieliła ona artyście cyrkow em u O ttonow i W itte m ajestatu królew skiego.
Ten niezw ykły skok z cyrku na tron kró
lew ski, m iał przebieg następujący:
Przez lata całe objeżdżał W itte św iat w roli akrobaty i połykacza m ieczów . W ybuch w ojny na B ałkanach zastaje go
D o niedaw na jeszcze produkow ał się w B erlinie, w
przedsiębiorstw rozryw kow ych
W IELU Ń . M ieszkańcy w si Śm iałka lżone uciekły, opow iadając o zdarzeniu pow iecie w ieluńskim przeżyli kilka dni i całej w si. R ozpoczęły się form alne piel-
iesam ow itego zdarzę-' grzym ki m ieszkańców , którzy dom agali w
grozy z pow odu n
nie na cm entarzu. W m iesiąc po pogrze bie zm arłej A nny Łasików ny, kilka jej koleżanek odw iedziło grób, celem po
m odlenia się. G dy zaczęły się m odlić, usłyszały, jakby płacz z grobu Przera-
się odkopania grobu, tw ierdząc, że Łasi- ków na była w letargu. W krotce jednak w yjaśniło się, że źle w m urow any krzyż na sąsiednim grobie za podm uchem w ia tru w ydaw ał dźw ięki, podobne do płaczu
D ziew czynki uległy zbiorow ej psy
chozie strachu, pow odując podniecenie całej w si.
300 przemyconych futer skonfiskowała straż graniczna
Straż graniczna w padła po dłuższej nicy podjęli z ekspedycji tow arow ej skrzynie, zaw ierającą 300 skórek fu
trzanych.
Przem ytniczą parę w raz z ich pom oc
nikiem A ronem T urczyńskim z K atow ic zatrzym ano i osadzono w areszcie.
Skórki przeznaczone były dla kup
ców w arszaw skich.
w K onstantynopolu W stępuje do arm ii obserw acji na trop zorganizow anej szaj- tureckiej i zyskuje stopień m ajora. Po ki przem ytników skórek futerkow ych, ukończeniu w ojny tylko jeszcze w A lba- działająca na pograniczu śląsko - nie- nii znajdują się jeszcze 2 pełne korpu- m ieckim
sy w ojsk pod w odzą E ssad - Paszy. W it- W yw iadow cy udali sie w ślad za zna
le w ie o tych oddziałach, w ie także o nym i przem ytnikam i O skarem G aw ro- sw oim podobieństw ie do księcia turec- nem z O rzechow a i Połą Steflerow ą z kiego H alim - E ddina, który w K onstan- K atow ic do C zęstochow y, gdzie przem yt-
tynopolu w tow arzystw ie dam harem o- ___
w ych zapom niał o tych korpusach i . '
W itte w ykorzystuje tę okazję i w ysy i o . AW1I
ł .™ Zebranie prezydium okresu OZN
przyjedżda i obejmie naczelne dowódz- ।
two nad wszystkimi w Albanii stojącymi, ĘJĘJ
loruniu
oddziałami'. W kilka dni później ląduje) w D urazzo w tow arzystw ie sw ego przy-)
jaciela, którem u nadał tytuł adiutanta, i nie t y
Fałszyw ego księcia przyjm ują z en- bozu Z jednoczenia N arodow ego z udzia- tuzjazm em . K om endanci korpusów uro- łem przew odniczących oddziałów z: C heł- czyście przekazują m u w ładzę. E ssad - j m na, C hełm ży, W ąbrzeźna, K ow alew a i Pasza oczarow any księciem ofiaruje m u.1 orunia, na którym przew odniczący Prę- koronę A lbanii. O tto W itte nie odm aw ia ( zydium m ec. T om azew ski przedstaw ił i oto dnia 15 lutego 1913 roku odbyw a się w yniki prac za okres ostatnich trzech koronacja cyrkow a. Stalica Irana tonie m iesięcy,
w pow odzi kw iatów i sztandarów . dak z tego spraw ozdania w ynika, li-
W kilku słowach
K O B IE T A K R A W CE M M Ę SK IM T U C H O L A . N a tutejszym terenie po raz pierw szy zdarzyło się, że przed ko m isją egzam inacyjną złożyła egzam in na czeladnika w kraw iectw ie m ęskim kobie
ta. niejaka W anda G liniecka ze Śliw ic.
W O JSK O W O ŚĆ U ŻY W A Ć B Ę D ZIE TY LK O W O R K I Z LN U - W ILN O . W szystkie oddziały w ojsko
w e oraz K .O .P. na terenie W ileńszczy- zny używ ać będą w orki tylko z lnu w i
leńskiego i1 * * o-
Z ostały już zakupione w iększe partie do codziennego użytku tego gatunku w or ków .
O ŁÓ W I C Y N K O D K RY TO W K IE L C A C H
K IELCE. W niektórych kopalniach w ał obecnych o planach prac na przysz- m arm uru w okolicach C hęcin natrafiono łość, podkreślając, że tylko zorganizo- na gniazdo bogato procentow ej rudy, o- w ane społeczeństw o m oże się przeciw -;łow iu i cynku.
staw ić w szelkim trudnościom i przyczy-:
nić się do podniesienia pow szechnego do-
brobyu Złóż ofiarę na F.O.N.
O statnio odbyło się w T oruniu zebra- czba członków organizacyj w zrosła na te j prezydium m iejscow ego okręgu O - renie okręgu o przeszło 1000 osób. Ponad-
to przew odniczący żebrania poinform o-
MARJAN BROHISŁAWSKI
| hum o !
IH Powieśt sensacyjna na tle stosunków amerykańskich g
w ezw ała dziew czynę do siebie.
— Jak się m asz, m oje dziecko! — rzekła do uśm iiechniętego dziew częcia.
— C hciałem pom ów ić z tobą.
N iepokój odbił się na tw arzy H a
neczki.
— C zyżbym co zbroiła? — pom yśla ła — i teraz przełożona da m i burę?
— Siadaj tu obok m nie — m ów iła łagodnie zakonnica. — N o i cóż, podo
ba ci się u nas w klasztorze?
— O , bardzo, proszę m atki przeło żonej — odpow iedziała, dziw iąc się w duchu pytaniu.
— I chciałaibyś zostać z nam i na dłu
go? — dopytyw ała się dalej przeło
żona.
— D obrze m i tu — rzekła dziew czy na. — L epiej jak dotychczas m i było- u państw a H arden.
— B ardzo m nie to cieszy. N o, ale m oże przyjść czas, że będziesz m usiała opuścić klasztor. W szak jesteś już do
rosłą panienką... A le słuchaj H anecz ko, słyszałam , że ty m asz jeszcze ojca gdzieś daleko, czy to praw da?
— M ój ojciec daw no już w yjechał i jest gdzieś w A m eryce Południow ej.
M ów ił m i o tem pan W inters, jak stam tąd przyjechał, bo jego w łaśnie m ój tatuś przysłał do m nie.
C ień sm utku pokrył m iłą tw arzyczkę dziew czyny.
— A ha... — m ów iła przełożona. — A gdyby tw ój ojciec przyjechał, cieszy
łabyś się bardzo?
O czy H aneczki zabłysły.
— jakże pragnę, żeby tatuś m ój w ró
cił i był już na zaw sze ze m ną! Pam ię
tam jeszcze jak przez sen, jaki on był dobry dla m nie, jak m nie pieścił. B y
łam jeszcze m alutką dziew czynką jak odjechał...
— O tóż, m oja droga, pow iem ci, że m am pew ne w iadom ości, że tw ój oj
ciec niezadługo przyjedzie... m oże już naw et jest w N ew Y orku. W iem to
od pani Lubiezow ej, która jest na dole w rozm ów nicy.
— A leż to dziś nic jest niedziela — rzekła H aneczka, rum ieniąc się jak w iś
nia. Pani Lubicz przychodzi ze Stef...
z panem Stefanem tylko w św ięta...
— Jednak dziś przyszła, i to nie sa m a. ale z. jakim ś starszym panem ...
H aneczka zbladła nagle i przez ciało jej przeszło lekkie drżenie. W ielkiem i oczam i spojrzała na przełożoną, która tym czasem m ów iła dalej, zająkając się i m ieszając. Poczciw a zakonnica nie um iała dobrze kręcić i kłam ać.
— Tak... ze starszym panem ... I w iesz, m oje dziecko... m nie się zdaje, że ten pan to m oże jest tw oim oczekiw anym ojcem ... Tak... tak... — • plątała się. — N azyw a się naw et B urski, w ięc...
Z aniepokoiła się na w idok zm ienio nej H aneczki.
— U spokój się, m oje dziecko, bądź dzielną, dobrą dziew czynką... W ielka radość cię czeka...
— M atko przełożona... kochana, dro ga... proszę m i pow iedzieć w szystko! C zyżby spełniły się m oje m arzenia?!
Z akonnica w stała z krzesła, przygar nęła H aneczkę do sieni i do głębi w zru szona m ów iła:
— N ie m ogę dłużej taić przed tobą, że ojciec tw ój rzeczyw iście przyjechał i czeka na ciebie w tej chw ili na dole w rozm ów nicy... D aruj m i, dziecko m o
je, że nie pow iedziałam ci tego odrazu.
ale cłiciałam cię pom ału przygotow ać...
B ałam się. że nagła w ieść o tern m oże ci zaszkodzić...
H aneczka okryw ała ręce zakonnicy pocałunkam i. Z oczu jej padały w iel
kie, czyste łzy szczęścia i radości.
— Idź teraz, H aneczko, i przyw itaj się z tw oim lojoem . A obetrzyj te łaski, bo przykro by m u było, gdyby w idział, że jego córeczka płacze. Idź. przyw itaj się, a potem , jak się już nacieszysz nim , przyjdźcie tu do m nie.
H aneczka otarła łzy i z rozjaśnioną tw arzą w yszła z pokoju przełożonej.
R adość niew ypow iedziana rozpierała jej serce. Zbiegła po schodach i stanęła w drzw iach rozm ów nicy.
B urski zatopiony w zadum ie nic do
słyszał szelestu jej kroków , a L ubiczo
w a była w łaśnie zajęta przeglądaniem leżącego na stole pism a ilustrow anego.
Ślicznie w yglądała H aneczka w skro
m nej, granato w ej sukience, z jasną głów
ką przepasaną w stążeczką i prom ienie
jącą, jak blask słońca, rozradow aną tw arzyczką.
Stanęła w drzw iach i zapartym •od
dechem w patryw ała się w postać ojcai
— W ięc to on... m ój tatuś jedyny...
Przyjechał do m nie... biedny m ój tatuś...
W tej chw ili B uraki podniósł głow ę i w zrok jego padł na H aneczkę. Z erw aj się z krzesła i w patrzony w tw arz H a
neczki jak w tęczę, w yszeptał zbielałem i, w argam i:
— D ziecko m oje... H aneczka... H a
neczka...
W yciągnął ku niej obydw ie ręce, a łzy jak groch toczyły m u się po po
liczkach.
A w niej w ezbrało serce i łzy perliste puściły się z oczu. A w raz z potokiem łez w yrw ał się z ust jej okrzyk szczę ścia...
— O jcze m ój, ojcze! — rw ało się z zaciśniętego gardła.
Podbiegła dio B urskiego i jak m ałe dziecko przytuliła się do szerokiej jego piersi.
— O jcze... ojcze — szeptała, gdyioto- czył ją ram ionam i i w m ilczeniu gła skał po załzaw ionej tw arzyczce.
— D ziecię m oje... po tylu latach roz
łąki... po tylu długich latach m ęki i tę
sknoty...
D ługo trw ali tak w serdecznym u- ścisku, zapom niaw szy o św ięcie, o prze
bytych cierpieniach, latach sieroctw a i opuiszczenia.
Potężnym głosem przem ów iło uczu cie ojca — z rów ną siłą odpow iedziało serce d z ie w c zęc i a.
L ubiczow a w m ilczeniu przyglądała się tej cichej, a tak w ym ow nej scenie.
Sam a głęboko w zruszona, gw ałtem ta
m ow ała łzy, rw ące się jej do oczu.
Po długiej chw ili B uraki w ypuścił H a
neczkę z objęcia i trzym ając ją za ręce odsunął cokolw iek od siebie.
— N iechże ci się przy patrzę — m ó
w ił radośnie uśm iechnięty. — Jakże po
dobna jesteś do m atki tw ojej, sierolo m oja kochana... Piękna i słodka, jak ona...
U siedli przy sobie na kanapce i trzy
m ając się a ręce zaczęli bezładnie opow iadać o ubiegłych latach.
A gdy przyszła m ow a o Stefanie, H a
neczka zaruuiB cniła siię i przytuliła m ocniej do ojca.
(Ciąg dalszy, w aasL aumena)