• Nie Znaleziono Wyników

Myśl Polska : miesięcznik poświęcony życiu i kulturze narodu 1948, R. 8 nr 4 (121)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Myśl Polska : miesięcznik poświęcony życiu i kulturze narodu 1948, R. 8 nr 4 (121)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Myśl Polska

MIESIĘCZNIK POŚWIĘCONY ŻYCIU I KULTURZE NARODU POLISH THOUGHT — MONTHLY REVIEW

Nr 121 (Rok VIH, Nr 4) Kwiecień, 1948 Cena (Price) 2/-

OBRONA W FORMIE ATAKU

T JO Ł O Ż E N IE m iędzynarodow e n a b ra - ło w ostatn ich tygodniach ostrych konturów . N a W schodzie Sowiety zgnio­

tły o sta tn ie cieszące się resztkam i swo­

body k ra je . N a Zachodzie podpisano so­

ju sz i p a k t w spółpracy gospodarczej B ry ta n ii, F ra n c ji, Belgii, H olandii i L uksem burgu. P rem ierzy Szwecji, N o r­

wegii i D anii zajęli wspólne stanow isko w stosunku do kom unizm u, w y stęp u jąc za szeroką u n ią celną n a zjeździe socjal­

dem okratów skandynaw skich. P a k t pię­

ciu m a być podobno rozszerzony w nie­

długiej przyszłości n a W łochy i P o rtu ­ galię. W szystkie w ym ienione państw n należą do g ru p y szesnastu p ań stw za­

chodniej i południow ej E uropy, któ re p rzy jęły pomoc zapow iedzianą w planie M arshalla.

Źródeł p a k tu zachodniego każdy szuka w W aszyngtonie i dlatego też u w aga ca­

łego św ia ta skoncentrow ana je s t n a po­

lityce am ery k ań sk iej. W S tan ach Zjed-

J a k się dow iadujem y, w m a ju roku bie­

żącego, odbędzie się w Londynie Zjazd S tro n n ictw a Narodowego. Będzie to pierw szy na większą skalę Z jazd S tro n ­ nictw a od 1939 r. Zarów no w czasie w oj­

ny, ja k i w o statn ich dwóch la tac h od­

bywały się w Londynie duże ze­

b ra n ia S tro n n ictw a i k onferencje dla członków S tro n n ictw a w m iarę, ja k p rzy ­ bywali z różnych k rajó w europejskich 1 pozaeuropejskich. Zjazd nadchodzący z różnych powodów n a tu ry technicznej nie może być jeszcze powszechnym K on­

gresem S tro n n ictw a Byłoby to możliwe tylko tam , gdzie S tronnictw o N arodow e Powstało, pracow ało i skupia dużą część społeczeństw a — w k ra ju . Tam Jednak dzisiaj w róg z w ytężoną en e rg ią niszczy w szystkich, którym idea narodo- ' Va je s t bliska. P o w racające wciąż fale procesów politycznych i likw idacje bez rozgłosu — oto rzeczyw istość k rajo w a ( a tych w szystkich, k tórzy istniejącego V , , °lscu porządku nie uznali za n ie­

podległe państw o.

noczonych p a n u ją n a s tro je niem al wo­

jenne. G enerałow ie publicznie porów nu­

ją siły zbrojne Sowietów i A m eryki, lo t­

nictw o am ery k ań sk ie w Niemczech zo­

stało w ydatnie wzmocnione, w reszcie zaś p rezydent T ru m an w sw ojej mowie dał pełne poparcie blokowi zachodnio­

europejskiem u, choć nie określił w y raź­

nie pomocy zbrojnej ze stro n y Stanów Zjednoczonych.

Dodać jeszcze należy, że w trzech pun k tach globu, tj. w G recji, P alesty n ie i M andżurii toczą się o tw a rte w ojny do­

mowe, ta k czy inaczej p o pierane przez Rosję.

Nie należy w yciągać z tego pochonne- go wniosku, że w ojna wisi n a włosku i może lad a chw ila w ybuchnąć, a to z in icjaty w y S tanów Zjednoczonych. Po­

gląd ta k i nie je s t uzasadniony. N iew ą t­

pliw ie w S tanach Zjednoczonych odbywra się m obilizacja opinii publicznej prze­

ciwko komunizmowi i Rosji Sowieckiej.

E m ig ra c ja polityczna przez la ta w oj­

ny i w ciągu ostatniego okresu skupiła znaczną ilość działaczy przedw ojennych i w ojennych obozu narodowego. N ie je ­ den raz n a szali politycznej zaważyło istnienie za g ra n ic ą tego obozu.

W ystarczy przypom nieć rolę S tro n n ictw a N arodow ego w przełomowym okresie la t

1944— 45.

Chw ila obecna i czasy nadchodzące są niem niej w ażne od tam ty ch , k tó re w y­

m agały od Polaków wiele rozw agi, pracy i poświęceń. W takich czasach spraw ność o rg an iz ac y jn a S tro n n ictw a N arodowego s ta je się czymś większym i szerszym niż dosłownie p o ję tą o rg an iz ac ją p a rty jn ą . Znaczenie to d o ceniają przede w szystkim w rogow ie Polski oraz wszelkiego rodza­

ju ja w n i i ukryci przeciw nicy, którzy na S tronnictw o z w ra c a ją głów ną uw agę w walce ze sp ra w ą polską.

Z jazd tegoroczny będzie m iał za zad a­

nie wyłożyć ja sn o cele, do których d ą ­ żym y w walce o niepodległość Polski i do tych celów dostosować m etody działania

ideowego i politycznego.

N iew ątpliw ie również S tan y Zjednoczo­

ne usztyw niły sw oją politykę w sto su n ­ ku do Rosji. P rz ew ró t czeski został w pełni w ykorzystany przez p ropagandę p ań stw anglosaskich, a n a s ti‘ój an ty k o ­

m unistyczny o g a rn ą ł n a w e t b ry ty js k ą P a r tię P racy , czego przejaw em n a j ja s ­ kraw szym je s t zapowiedź usunięcia ko­

m unistów z w ażniejszych stanow isk w służbie publicznej. W ja k im celu S ta ­ ny Zjednoczone z a jm u ją tę bojow ą pós- taw ę? Czy w celu w yw ołania w ojny?

B ynajm niej.

Celem głównym te j ak c ji je s t pow­

strzy m an ie dalszych postępów kom uniz­

mu i u trzy m an ie linii podziału św ia ta ustalo n ej w Jałcie. Probierzem dalszego rozw oju w ydarzeń będą nadchodzące w y­

bory we Włoszech. K om uniści mogą tam zanotow ać wielkie sukcesy, a przede w szystkim opanow anie ruchu socjalis­

tycznego przez podporządkowanego im N enniego. P olityka S tanów Zjednoczo­

nych je s t w g runcie rzeczy w dalszym ciągu obronna. Ma ona n a celu niedo­

puszczenie kom unizm u poza żelazną k u r ­ tynę. W tym celu A m eryka gotow a je s t użyć wszelkich środków. U fa ona, że So­

w iety nie z a ry zy k u ją ro zp ętan ia nowej burzy św iatow ej i zre zy g n u ją z opano­

w yw ania k rajó w zachodniej E uropy.

N ajw ażniejszym ostatn io posunięciem p ań stw zachodnich była zapowiedź zw ro­

tu T rie stu i kolonii Włochom, obliczona niew ątpliw ie na w ybory w tym k r a ju

S o w ie ty , ja k dotąd p rz y jm u ją a ta k am erykański, ja k na siebie, bardzo spo­

kojnie. Ogłosiły n aw e t dem obilizację starszych roczników. Oczywiście przy t a ­ kim napięciu n astro jó w wrogości po obu stronach linii podziału i przy doprow a­

dzeniu tego podziału do ostateczności przez zm obilizowanie w szystkich p a ń stw bądź po jednej bądź po d ru g ie j stronie, nie m ożna wykluczyć wybuchu konflik tu w każdej chwili. N ależy je d ­ nak zdaw ać sobie spraw ę, że w chwili obecnej żadna ze stron, a w, szczególności S tan y Zjednoczone, do w ybuchu k o nflik­

tu nie dąży. A m eryka chce tylko osiąg-

ZJAZD STRONNICTWA NARODOWEGO

(2)

Str. 2 Myśl Polska Kwiecień, 1948

n ąć konsolidację bloku w olnych n a ro ­ dów, odpow iadającą choć w przybliżeniu spoistości narzuconej przez Sowiety po­

łowie E u ro p y i A zji. Można pi-zypusz- czać, że R osja nie zdoła zapobiec tym nam ierzeniom , ale że A m eryka poza nie nie w yjdzie. To pow inni mieć n a uw adze w szyscy politycznie m yślący Polacy.

J E D Y N IE S Ł U S Z N A L IN IA G lajchszaltow anie ,, republik ludo­

w ych“ E uropy Środkowej dobiegło końca. Do tej pory istn ia ły w so­

wieckiej s tre fie wpływów dw a p ań stw a zachow ujące c h a ra k te r dem okratyczny i służące za p rzykład dla Zachodu, że tzw. , p rzy ja zn y rzą d “ nie m usi ozna­

czać rządu kom unistycznego. W ielu lu­

dzi n a Zachodzie, i nie tylko n a Zacho­

dzie, nie w ierzyło, gdy im tłum aczono z3 stro n y ludzi znających politykę so­

wiecką, że je s t to tylko sta n p rzejścio­

wy, że różnice m iędzy p ań stw am i s a te ­ lickimi są różnicam i w czasie, a nie w rodzaju, że ideałem , ku którem u zm ie­

rza polityka sow iecka, je s t rep u b lik a

„ ra d zie ck a“ , ja k Łotw a czy L itw a, n a ­ stępnym stopniem je s t „re publika ludo­

w a“ to ta ln ie rządzona przez kom unistów , ja k Jugosław ia, czy A lbania, dalej idzie państw o rządzone przez kom unistów lecz dopuszczające k ilka p a r tii kontrolo­

w anych przez komunę, ja k Polska czy W ęgry, a Czechosłow acja czy F in la n d ia s ą przykładem n ajm n ie j zaaw ansow ane­

go stadium .

Dziś dla nikogo nie może ju ż ulegać w ątpliw ości, że tw ierdzenia te były słu­

szne, a nieodpow iadające im nadzieje były tylko złudzeniem. O sta tn ie w yda­

rzenia w Czechosłowacji i przełam anie oporu fińskiego są tu ta j ostatecznym i niew ątpliw ym dowodem.

N ie je s t dotąd ja sn e, co skłoniło n ie­

kom unistycznych m in istró w czeskich do w yw ołania k ryzysu rządowego. Goto­

wość je d n ak kom unistów i szybkość z j a ­ ką przeprow adzali Czechosłowację ze sta d iu m p ań stw a z „p rzyjaznym rz ą ­ dem “ do stad iu m n astępnego — k o n tro ­ low anej przez kom unistów pozornej w ielopartyjności — w skazuje, że i bez te ­ go k o n flik tu ten sam los spotkałby Cze­

chosłow ację w niedługim czasie. P rz ew ró t w Czechosłowacji w yw ołał szczególnie silne w rażenie na Zachodzie, ponieważ k ra j ten ta k pod względem g eograficz­

nym, ja k gospodarczym , a n aw e t p sy ­ chicznym był n ajb ard zie j zachodni z k ra jó w za żelazną k u rty n ą .

Szczególnie d ram aty czn y c h a ra k te r przew rotow i praskiem u n a d a je n a rz u c a ­ ją c a się an alo g ia z w ydarzeniam i sprzed la t dziesięciu. Ten sam b ru ta ln y nacisk od w ew n ątrz przy pomocy p ią te j ko­

lum ny i od zew nątrz przez zagrożenie in te rw e n cją zb ro jn ą i ten sam człowiek na czele p ań stw a u siłu jąc y bronić się i darm o oczekujący n a pomoc z Zachodu.

Ale o ile po przew rocie m onachijskim p rezydent Benesz mógł w yjechać n a Z a­

chód sk ła d ając swoje fu n k cje w ręce H achy, o ty le te ra z nie pozwolono mu, czy też nie mógł postąpić podobnie i sam m usiał p rz y ją ć rolę H achy.

T ra g ic zn a sam obójcza śm ierć jednego z n ajtrzeźw iejszych polityków czeskich, m in istra sp raw zagranicznych J a n a M asaryka, syna prezy d en ta oswobodzi- ciela, przypom ina inne znowu w ydarze- nię, a m ianow icie sam obójstw o p rem iera

w ęgierskiego Telekyego, w chwili, gdy W ęgry zostały ostatecznie opanow ane przez Niemcy i zmuszone do polityki prow adzącej do klęski. N azw iska Bene­

sza i H achy, M asary k a i Telekyego sym ­ bolizują tra g e d ię narodów Środkowej E uropy.

W szystkie sposoby współpi-acy n a ro ­ dów środkowo- europejskich z S ow ieta­

mi zostały w ypróbow ane z rów nie bez­

nadziejnym skutkiem . Jugosłow ianie poszli drogą wspólnego rządu em ig racy j­

nego niepodległościowego Subasicza z kom unistycznym T itą ; R um uni drogą zachow ania m onarchii i pow ołania przez k ró la rządu o przew adze kom unistycz­

n e j; W ęgrzy d ro g ą podporządkow ania się Sowietom, ale w yłonienia w wybo­

rach niezależnej od kom unistów w ięk­

szości; Czesi d rogą dobrowolnego so ju ­ szu z Sow ietam i n a zew nątrz i z kom u­

n istam i n a w ew nątrz. W szystkie te d ro ­ gi prow adziły do tego sam ego celu. Kom­

prom is z komunizmem je s t niemożliwy

— tego ju ż dziś n ik t kw estionow ać nie może.

Jeden tylko n aród środkow o-europej- ski poszedł in n ą drogą, nie poddając się kom unistom . Ten sam naród, k tó ry je ­ dyny przeciw staw ił się a g re s ji hitlerow ­ skiej z b ronią w ręku. O dstępstw o kilku jednostek w rodzaju p. M ikołajczyka nie zm ienia w niczym f a k tu , że n aró d pol­

ski przez sw oje legalne i uznaw ane przez społeczeństwo w ładze odrzucił d ro ­ gę w iodącą do sam obójstw a. N aród pol­

ski posiada też jed y n y praw o w ity rząd p rzebyw ający n a wychodźtwie. Słusz­

ność linii p rzy ję te j przez p rzedstaw iciel­

stw o n arodu polskiego w 1945 r., w głów ­ nej m ierze dzięki stanow isku Obozu N a ­ rodowego, w idać dzisiaj ja k n a dłoni, a w ydarzenia w P rad ze i H elsinkach rz u c a ją na nią nowy snop jask raw eg o św iatła.

C l SAM I

P rz ew ró t w Czechosłowacji u ja w n ił całem u św ia tu grozę położenia między­

narodowego. Politycy i publicyści w szystkich k rajó w ro zw aż ają szanse w ojny i pokoju, z a d a ją sobie p y ta n ie czy istn ie ją jeszcze możliwości porozu­

m ienia Zachodu ze Wschodem. N iezależ­

nie od przekonań politycznych dom inuje w tych trw ożnyeh rozw ażaniach tro sk a 0 przyszłe oblicze i losy E uropy.

Jed n i tylko nie m yślą o totaliiźmie 1 wolności, o dem okracji i d y k ta tu rze, 0 E u ro p ie i świecie, a zajęci są tylko 1 w yłącznie sobą, ja k b y stanow ili św ia t zam knięty i od nikogo niezależny:

Niemcy.

J a k gdyby ,nie było R osjan i A m ery­

kanów nad Ł abą, ja k gdyby nic żyli wśród ru in i nędzy, w śród głodu i zbrod­

ni, ja k gdyby ciągle istn ia ła tylko W iel­

ka Rzesza i sp raw y je j potęgi. Niemcy cieszą się z upadku czeskiego.

N ie hitlerow cy, nie zdenazyfikow ani.

Niem cy dem okratyczni, niemieccy soc­

jaliści.

O rgan S churnachera, k tó ry „nigdy nie uzna obecnych g ra n ic wschodnich Rze­

szy“ , w ykorzystał n aty c h m ia st zamach sta n u w P radze, by poinform ow ać św ia t co o tym m yślą „dobrzy N iem cy“ .

„S ozialdem okrat“ stw ierdza m iano­

wicie, że to co się obecnie stało w Czechach je s t logiczną i n a tu ra ln ą konsekw encją . .w ysiedlenia Niemców sudeckich. T rzeba ślepoty lub złej woli, by tego nie widzieć. I nie należy p rzy ­ padkiem szukać przyczyny zależności

Czechosłowacji od Sowietów w umowie Benesza ze S talinem z 1943 r. Przyczy­

n a praw dziw a leży w fakcie utw orzenia p ań stw a czechosłowackiego przez tr a k ­ t a t w ersalski w 1918 r., kiedy to siłą zmuszono m iliony Niemców do podpo­

rządkow ania się obcemu organizmowi państw ow em u. W tedy to rzucono P ra g ę w objęcia Rosji Sowieckiej. Od te j chwili było ja sn e, że P ra g a nie może prowadzić innej polityki, ja k w spółpracy z Sowie­

tam i. Od tej chwili nie mogło być w ą tp li­

wości, że p a r tia sowiecka, tj. kom uni- I styczna, liczyć może zawsze n a uległość i polityki czeskiej i dlatego nie o zdradzie I Benesza i M asary k a mówić dziś należy, ale o n a tu ra ln e j decyzji narodow ej poli- I ty k i czeskiej.

By zaś nie było w ątpliw ości, że cho- I dzi tu nie o kom entarz do sy tu a c ji czes- j|

kiej, ale o p ro g ra m niem ieckiej SPD , | w a rty k u le mowa je s t także o W ęgrach wyrzuconych z odwiecznych siedzib przez ! im perializm p raski.

N IE O D P O W IE D Z IA L N E W Y S T Ą P IE N IA

Nie trzeb a chyba przypom inać, ja k ie l pobudki leżały u podstaw decyzji ty lu j Polaków pozostania n a em ig racji i p rze­

ciw staw ienia się rzeczyw istości politycz­

nej, stw orzonej przez T eh eran i Ja łtę . Z ostaliśm y tu nie tylko po to, by w m ia­

rę swych sił zabiegać i walczyć o p rzy ­ w rócenie Polsce praw dziw ej niepodle­

głości, ale także dlatego, że zdecydowa­

nie odmówiliśmy zgody n a oderw anie od Polski je j ziem wschodnich, n a trw a łą u tr a tę Lwowa i W ilna. J e s t rzeczą oczy­

w istą, że jedynie jed n o lita, n ieu g ięta postaw a Polaków w tej spi-awie dać nam może szanse odzyskania utraconych dzielnic — i że za jm u jąc ta k ie stanow i­

sko w yrażam y zarazem dążenia całego ' społeczeństw a polskiego w k ra ju , m a ją - j cego dziś zakneblow ane u sta .

N ie b ra k danych, że ta tw a rd a p o sta ­ w a Polaków je s t pow ażnie b ra n a pod uw agę przez czynniki polityczne Zacho­

du. Poczucie, że decyzja ja łta ń s k a w tej sp raw ie ciężko skrzyw dziła Polskę i że w razie zm iany sy tu a c ji m iędzynarodow ej I

krzyw dę tę należy na-prawić, je s t — w brew pozorom — żywe i silne w wielu kołach w S tan a ch Zjednoczonych i w W ielkiej B ry ta n ii. Poczucie to w y­

w ołane zostało w głów nej m ierze w łaśnie I przez rea k cję Polaków n a postanow ienia, odcinające w schodnią połowę Rzeczypos- J politej. Pow ołanie do życia w końcu li­

stopada 1944 i*, rządu Arciszew skiego. I odegrało pod tym względem rolę nie- I zm iernie doniosłą.

I tu trze b a w yraźnie powiedzieć: : szanse, i to szanse poważne, odzyskania ziem wschodnich istn ie ją ta k długo, ja k długo fro n t polski w tej sp raw ie je s t zw a rty i jednolity. D y w ersja M ikołaj­

czyka, przy całej swej szkodliwości, fro n ­ tu tego zachw iać nie zdołała, było bo­

wiem od razu dla każdego widoczne, że p olityka jego w tej sp raw ie przeciw na je s t uczuciom i dążeniom całego w p ra k ­ tyce społeczeństw a polskiego.

Z tym w iększym n a to m ia st sm utkiem zanotow ać należy w ynurzenia niektórych czynników lew icow \ch n a em ig racji, mo­

gące wywoływać n a zew nątrz w rażenie, że w froncie polskim coś się załam uje- N ależy tu n a jp ie rw nowe niezw ykłe wy­

stąp ien ie m iesięcznika p aryskiego Ś w ia ­ tło, k tó ry jako redaktorow ie podpisują pp. Z arem ba i Ciołkosz z P P S . N otow a­

liśmy ju ż poprzednie wypowiedzi Ś w ia tli

(3)

Kwiecień, 1948 Myśl Polska Str. 3

na ten tem at, określone wówczas, przez redakcję m ianem głosów „dyskusyjnych“ . Tym razem , w num erze lutow ym Św iatła, redakcja re k a p itu lu ją c „dyskusję“ w y­

raźnie w ypow iada się za „ k o re k tu rą “ granicy tr a k ta tu ryskiego, przy czym ze sform ułow ania au to ró w w ynika, że „ko- re k tu ra “ ta m iałaby objąć w iększą część naszych ziem w schodnich.

T rudno dopraw dy zrozumieć, ja k tego Rodzaju enun cjacje, w y rządzające s p r a ­ nie polskiej ogrom ną szkodę, m ogą być głoszone n a zew nątrz przez członków stronnictw a, k tó re do tej p o ty stanow iło in te g raln ą część obozu, walczącego nie tylko o niepodległość, ale i o całość Rze­

czypospolitej.

„ O T Y L E O ILE « NID-u Równi3 przy k re reflek sje budzić m usi hstęp, poświęcony sp raw ie ziem wschod­

nich w „zasadach program ow ych“

^NlD-u, ogłoszonych w num erze 13— 14 T ryb u n y (s tr. 18) :

„W świecie p a ń stw o n ie o g ra n i­

czonej suw erenności — czytam y tam

— g ra n ic a między P olską a R osją, u sta lo n a przez T r a k ta t Ryski, s ta ­ nowi niezbędne zabezpieczenie in te ­ resów Polski na wschodzie. We w za­

jem nych stosunkach pomiędzy n a ro ­ dem polskim i w olnym i narodam i L itw y, B iałorusi i U k ra in y , dobro­

wolnie zb ra tan y m i w ram ach F ede­

ra c ji P a ń stw E u ro p y Środkowo- W schodniej — sp ra w a g ran ic wew­

n ą trz F e d e ra c ji nie pow inna sta n o ­ wić przeszkody we w spółpracy dla wyższego, wspólnego dobra.“ . U derza tu n a jp ie rw niezgodne ani 2 fak ta m i historycznym i, narodow ym i

°zy k u ltu ra ln y m i, ani ze stanow iskiem społeczeństwa polskiego określenie g r a ­ ficy tr a k t a tu ryskiego ja k o w yłącznie

’’Zabezpieczenia interesów Polski na

^Schodzie“ . Ziemie, objęte tą g ran ic ą, czymś znacznie więcej niż tylko „za­

bezpieczeniem interesów “ — są one in- J g r a ln ą częścią Rzeczypospolitej, pozy­

w an ą nie orężem, ale znojnym i o f ia r ­

nym w ysiłkiem długiego szeregu pokoleń S°Iskich. N ik t nie może powiedzieć, że

“omorze czy Śląsk są tylko „niezbędnym Ubezpieczeniem interesów Polski na za­

chodzie“ — podobnie nie wolno używ ać Jg o d egradującego zw rotu w odniesieniu '•o W ileńszczyzny, Ziemi Czerw ieńskiej, i czy innych dzielnic wschodnich.

N aw et je d n ak z tego „zabezpieczenia*

PolityCy N ID -u gotowi są zrezygnow ać, I 0 ile dojdzie do utw orzenia w spom nianej

^ ośw iadczeniu „fe d e ra c ji“ z udziałem sąsiadów od wschodu. N ie p rz e jm u ją się

?Pi> ja k widać, fak tem , że i w ram ach

„fe d eracji“ wszelkie ślady polskości na odstąpionych ziem iach zostałyby do J a w ytępione i w ytrzebione. P o m ija ją Jad to zupełnie w ielkie praw dopodobień­

stwo, że wschodnie człony „fedeim cji“ — a przy n ajm n iej dw a spośród nich — atwo znów mogłyby się dostać z powro- j ern pod panow anie rosyjskie, łącznie

j te ry to ria m i odstąpionym i. W reszcie au-

° ł'zy „Zfdsad program ow ych“ ig n o ru ją

| j.uPełnie fa k t, że p a rtn e rz y , n a których ,'czą, zgoła się do fe d e ra c ji z P olską nie yra p ią i chętnie n a to m ia st (co je s t z ich Punktu w idzenia całkiem zrozum iałe) P rzyjm ują wszelkie ośw iadczenia, z któ- yeh w ynikałoby uznanie przez część Przynajm niej Polaków płynności linii granicznej z 1939 r.

Tego im au to rz y „zasad pro g ram o ­ wych*“ N ID -u nie skąpią. Cały p rzy to ­ czony ustęp z T ry b u n y je s t dowodem zdum iew ającego b rak u odpowiedzialności p o lity c z n e j: za ja k ie ś fik cy jn e nadzieje robi się p rezen t kosztem żyw otnych dóbr i interesów n arodu polskiego — tak im bowiem prezentem je s t osłabianie na zew nątrz jednolitego stan o w isk a polskie­

go w obronie ziem wschodnich Rzeczy­

pospolitej i w ywoływanie w rażenia, że ostatecznie Polakom n a ziem iach tych ta k bardzo, ta k bezwzględnie nie zależy.

O św iadczenia ta k ie notow ane są później przez k an c elarie dyplom atyczne wielkich m ocarstw , a wrogowie nasi, których n i­

gdzie nie b rak , p o s ta ra ją się ju ż o to, by enuncjacjom ty ni nadać w agę, której one — jeśli wziąć pod uw agę ich a u to ­ rów — zgoła nie posiad ają.

W ten sposób u le g ają na zew nątrz w ypaczeniu wola i dążenia co najm n iej 99 p rocent społeczeństw a polskiego, k tó ­ re i w ciągu o sta tn ie j w ojny dla s p r a ­ wy całości Rzeczypospolitej ta k wielkie poniosło ofiary . Czyż n ap ra w d ę nie z n a j­

dzie się n a lew i-y dość ludzi śm iałych i zdecydowanych — a przecież są w je j szeregach jednostki z ziem iam i w schodni­

mi blisko zw iązane — k tórzy ta k im i po­

dobnym w ystąpieniom k res w reszcie po­

łożą?

P O D W Ó J N A M IA R A

„ D Z IE N N IK A P O L S K IE G O « D ziennik Polaki i D ziennik Żołnierrza, k tó ry w num erze z dnia 27 lutego, s k ry ­ tykow aw szy w ystąpienie paryskiego Św ia tła , w brew wszelkiej praw dzie za­

rzucił p. J. G iertychow i tendencje do re ­ zygnacji z Ziem Odzyskanych n a zacho­

dzie, choć ai’tykuły p. G iertycha w Życiu szły w łaśnie w biegunowo przeciw nym k ie ru n k u — dziwnie łaskaw ie obszedł się z przytoczonym wyżej oświadczeniem N ID -u. Nie tylko pod adresem tego ośw iadczenia nie wypowiedział żadnego w yraźnie krytycznego słowa, ale nadto w num erze z dnia 15 m a rc a środkowo-eu- ropejskie tezy N ID -u za re je stro w a ł z w y­

raźnym uznaniem , nie czyniąc w stosun­

ku do nich żadnych zastrzeżeń.

W tym że sam ym num erze dopuścił się n ato m ia st nowego bezcerem onialnego przeinaczenia sensu jednego z om aw ia­

nych artykułów . M ianow icie p rzy ta cz a­

ją c ustęp z opracow ania W. W asiu ty ń - skiego w m arcow ym zeszycie M yśli Pol- s k ie j o p atrzy ł odnośny ustęp nag łó w k iem : P rzeciw fe d era c ji środkow o-europejakiej.

W rzeczyw istości i z całego a rty k u łu i z c y ta tu w ynika tylko, że p. W asiu ty ń - ski w ątp i w możliwość u trz y m a n ia w r a ­ m ach ta k iej fed e ra c ji k rajó w , położo­

nych n a wschód od Polski — w żadnym je d n a k razie nie w ypow iada się przeciw zasadzie bliższego zw iązku p ań stw E u ro ­ py Środkowo-W schodniej, któreg*o sam je s t zdecydowanym zwolennikiem

Dziwne te i ponaw iające się wyskoki dopraw dy nie są zgodne z rolą, ja k ą D ziennik — pismo, założone i u trzy m y ­ w ane z funduszów publicznych ogólno­

narodow ych — pow inno odgryw ać wśród społeczności polskiej na em ig racji.

T E R R O R W P O L S C E W Z R A S T A Podczas gdy w otaczających Polskę k ra ja c h Sowiety kończą proces glajch- szaltow ania, w sam ej Polsce obręcz t e r ­ ro ru zaciska się coraz m ocniej, choć bez ta k efektow nych w strząsów , ja k w Cze­

chosłowacji.

Główny a ta k zaczyna być kierow any na wychow anie młodzieży. Po złam aniu resztek autonom ii wyższych uczelni w prowadzono przym usow ą o rg an iz ac ję przedw ojskow ą dla całej młodzieży, wzo­

row aną na hitlerow skiej A rb eitsd ie n st pod nazw ą Służba Polsce. D la studentów wprowadzono również to ta ln ą o rg an iz a­

cję pod nazw ą F'ederacja m łodzieży aka- deniickiej. W m in isterstw ie k u ltu ry nie dość energicznego pow ieściopisarza ko­

m unistycznego Kruczkow skiego z a stą p ił sp e c ja lista od w alki z profesoram i kom u­

n ista Sokorski. In n ą s tro n ą tego nacisku są niezwykle surow e w yroki w ydaw ane na „niepraw om yślną“ młodzież. K ilk u n a­

stoletni chłopcy skazyw ani są n a śm ierć przez sądy w ojenne n aw e t za dziecinne w ch a ra k te rz e ko n sp iracje i w ogóle, wbrew p rak ty c e św ia ta cywilizowanego, niepełnoletni k a ra n i są surow iej przez sądy w yjątkow e od ludzi dojrzałych.

Je d y n ą dziedziną, gdzie jeszcze Polak może przejaw ić sw oją aktyw ność są upaństw ow ione działy życia gospodarcze­

go«. N a tym teren ie w y tw arza się nowy ty p działacza gospodarczego, aktyw nego i niespokojnego, pracu jąceg o niei*az nad siły w wielkim pośpiechu i całkow itym poczuciu niepewnoci ju tr a . J e s t to typ znany z przeszłości ro sy jsk iej. Choć w ie­

lu spośród tych ludzi w ydaje się, że są przedstaw icielam i czegoś nowego i pol­

skiego, w rzeczyw istości odpow iadają oni typow i N epm ana z późniejszych la t dw u­

dziestych w Sowietach.

Praw dziw e, głębsze życie narodu chro­

ni s,',ę za o sta tn i i n a jtrw a lsz y szaniec ja k im je s t relig ia i życie i“eligijne.

N a zew nątrz n ato m ia st niep rzerw an ie ciąg n ą się procesy polityczne. W p a ń ­ stw ach typu sowieckiego sąd wojskowy odgryw a ja k b y rolę nam iastki p a r la ­ m entu, gdzie toczy się u staw iczna jedno­

stro n n a dy sk u sja, w k tó re j wszyscy p rz y z n a ją się do w iny i sam i udow adnia­

j ą sw oje przestępstw a, sk ła d ając hołd nieomylności u stro ju . Od miesięcy ju ż procesy te są ta k układane, że toczy się zawsze jeden, a z chw ilą jego końca n a ­ ty c h m ia st n a s tę p u je rozpoczęcie n a s tę p ­ nego, w jakikolw iek sposób pow iązanego ze świeżo ukończonym. O statnio po za­

kończeniu procesu oskarżonych o p ro w a­

dzenie działalności „oenerowskiego“

skrzydła NSZ odbywał się proces „agen­

tów A n d ersa“ i rzekomych przywódców W IN .

K O M U N IŚ C I P R Z E C IW M A S O N E R II O rgan okupacyjny władz sowieckich w e wschodnich Niemczech Die Taegliche"

R undschau k ry ty k u je rozwój wolnomu­

la rstw a w B erlinie i pisze:

..Loże m asońskie cieszą się szczególną opieką, w b ry ty jsk im i ‘ am erykańskim sektorach. D elegat sowiecki w Komen­

d a n tu rz e zaprotestow ał przeciwko rozwo­

jowi „pewnych o rg an izacji, k tó re nie m a ją c h a ra k te ru politycznego, z a jm u ją się je d n ak spraw am i politycznym i w sek­

torach m ocarstw zachodnich“ .“ J a k dalej pisze D\e Taegliche R undschau o rg a n i­

zacja loży da się porównać z o rg an iz a­

cjam i fo rm acji w ojskow ej: 12 lóż tw o­

rzy je d n ą W ielką Lożę, W ielkie Loże łą ­ czą się w Loże R egionalne, a te z kolei w R adę Lóż. Wedug* obliczenia tego p is­

ma w B erlinie żyje ok. 2.000 wolnomu- larzy, w śród których z n a jd u ją się b a r ­ dzo liczni b. oficerowie.

(4)

Str. 4 Myś! Polska Kwiecień, 1948

T A D E U S Z B IE L E C K I

O JEDNOŚĆ D Z IA Ł A N IA

I

P

E Ł N A napięcia i niespodzianek sy­

tu a c ja m iędzynarodow a oraz dąże­

nie do oparcia polityki polskiej n a moż­

liwie szerokiej podstaw ie spraw iły, że n a czoło naszych tro sk i rozw ażań w y­

sunęła się o sta tn io sp raw a rek o n stru k c ji rządu. N ie ulega w ątpliw ości, że zm iana rządu w k ie ru n k u rozszerzenia politycz­

nych podstaw i uczynienia zeń możli­

wie spraw nego in stru m e n tu działania w burzliw ym okresie dziejowym , w ja k i wchodzimy, byłaby ze wszech m ia r po­

żądana.

Toteż S tronnictw o N arodow e — w ier­

ne sw ojej zasadzie d bania przede w szyst­

kim o dobro sp raw y polskiej, a nie o in ­ te re sy p a rty k u la rn e jednostek, klas czy k o te rii — sta ra ło się od d aw na dopro­

wadzić do zgody i jedności w obrębie polskiego życia politycznego.

W okresie niezm iernie tru d n y m po śm ierci P re zy d e n ta Raczkiew icza udało się u trzym ać ciągłość legalnych w ładz polskich i u niknąć w idm a dw u głów p a ń ­ stw a. S p ra w a osoby najw yższego p ia stu - n a legalnej w ładzy państw ow ej została w y jaśn io n a ostatecznie.

Obok u sta le n ia in sty tu c ji P re zy d e n ta dążyliśm y do o p arcia rządu o główne n u rty polityczne i przykładaliśm y szcze­

gólną w agę do tego, aby w czasie prze­

silenia lipcowego nie zam ykać drzw i so­

cjalistom , którzy z rządu wówczas wyszli.

S tąd pozostaw ienie daw nego składu rz ą ­ du z nowym prem ierem gen. Borem- Komorowskim n a czele, k tó ry za­

s tą p ił odchodzącego p rem iera A r­

ciszewskiego. P ra cę nad odbudowa­

niem jedności d ziała n ia głównych r u ­ chów politycznych w obrębie legalnej s tr u k tu r y w ładz Rzeczypospolitej p ro ­ w adziliśm y z dużym nakładem cierp li­

wości, nie z ra ż a ją c się podjazdow ą w al­

k ą z nam i i niew ybrednym i zazwyczaj atak am i. Nie w yprow adziły n as n aw et z rów now agi p onaw iające się w końcu ubiegłego roku żąd an ia ze strony tzw.

K oncen tracji D em okratycznej z P P S n a czele, aby pow ołany został nowy rząd złożony jedynie z je j przedstaw icieli z w yłączeniem S tro n n ictw a N arodow ego i S tro n n ictw a P racy . Przeżyliśm y i ten

„w strz ą s“ i nie ustaw aliśm y w w ysił­

kach w kierunku zm iany rządu i jedności d ziałan ia.

Zm iany ale na co, jedności ale w im ię czego?

N a te p y ta n ia m usi odpowiedzieć k aż­

dy odpow iedzialny polityk, a cóż dopiero poważny ruch polityczny. Inaczej zm ia­

na m ogłaby się okazać szkodliwa czy n a ­ w et zgubna, a w „zgodnych“ uściskach można by spi'awę polską zadusić. N ie na w szystko zatem wolno się zgadzać i nie w szystko m ożna poświęcić dla źle p o ję­

te j jedności.

Z tych założeń wychodząc nie zgodzi­

liśm y się n a bi-zmienie p a k tu polsko- sowieckiego w 1941 r., przew idując f a ­ talne sku tk i, do jakich doprowadzi i nie zgodziliśm y się n a J a łtę i politykę u stę p stw rządu M ikołajczyka, k tó ra by­

łaby n as przyw iodła do k a p itu la c ji z w iadom ym i dziś dla w szystkich — po ucieczkach z k r a ju — w ynikam i, gdyby nie zm iana rząd u w listopadzie 1944 r.

To, że posiadam y jedyni spośród k r a ­ jów zabranych rząd, k tó ry się nie pod­

dał ani naciskom z zew nątrz an i bez­

m yślności z w ew nątrz, je s t niem ałym do­

robkiem n a tle klęsk, ja k ie ponosiliśm y i p unktem w yjścia do nowej w alki o od­

budow anie niepodległego p ań stw a. T rze­

ba zatem strzec i ciągłości podstaw praw nych Rzeczypospolitej i dorobku rządu w spraw ach dla n as decydujących.

II

Jeżeli chodzi o s tr u k tu r ę rząd u je ste ś­

my zw olennikam i oparcia go o główne r u ­ chy polityczne, o stro n n ic tw a z p ra w ­ dziwego zdarzenia, m ające związek z k raje m . Innego system u, który byłby zrozum iały n a Zachodzie i odpowiadał ustalonym z daw na zasadom dem okra­

tycznym , nie widzimy. Pom ysły powoła­

nia rządu ui-zędniczego, czy, ja k inni mó­

w ią, „prezydenckiego“ uw ażam y za n ie­

realne. T rudno tw orzyć rząd, zwożony z urzędników , których ta k dobrze ja k nie m a i k tórzy nie mogą norm alnie działać, skoro rząd nie je s t obecnie u zn a­

w any przez wielkie m ocarstw a. Rząd zaś „prezydencki“ przenosiłby całą od­

powiedzialność n a jednego człowieka, co obciążyłoby nadm iernie najm ocniejszego n aw et P rezydenta. Pom ysły podobne ro ­ dzą się w głowach ludzi n a tle w spom ­ nień z niedaw nej przedw ojennej p rze­

szłości, k tó ra m inęła bezpowrotnie.

Przeszłość ta m iała je d n ak g ru n t pod n o g a m i: niezależne państw o, w ła­

sne wojsko, policję i ad m in istra cję . Dziś tego w szystkiego nie m a i po­

łożenie nasze dalekie je s t od n o r­

malnego. Jesteśm y w ędrowcam i, ro zrzu ­ conymi po całym świecie i dopiero zbie­

ram y siły, czekamy n a odm ianę układu międzynarodowego, aby niepodległe P a ń ­

stw o Polskie odbudować.

P rzeciw staw iam y się rów nież stw orze­

niu rządu złożonego z przedstaw icieli związków społeczno-zawodowych. S pro­

wadziłoby to rząd do roli czysto em ig ra­

cyjnego, a więc oderw anego od k r a ju tw oru i otw arłoby na oścież drzw i dla p a rty jn y c h w alk w obrębie org an izacji społecznych. N ależałoby tego unikać, a p rzy n a jm n ie j płaszczyznę ta rć o g ra n i­

czyć i nie dopuścić do zam iany Zjedno­

czenia czy S tow arzyszenia K om batan­

tów n a narzędzie polityczne gru p , któ re nie chcą działać w św ietle dnia i u p r a ­ w ia ją sw ą g rę m a fijn ą pod osłoną zw iąz­

ków społecznych. Nic nie stoi n a prze­

szkodzie, ażeby g ru p y ta k ie wyszły n a pow ierzchnię, ukazały swe praw dziw e oblicze i bądź stw orzyły ja w n ie d ziała­

jące stro n n ic tw a, bądź też przym knęły do p a r tii ju ż istniejących. W ybitni n a to ­ m ia st działacze społeczni i zawodowi po­

w inni się znaleźć w Radzie N arodow ej, nie im ieniem związków ale indyw idual­

nie ja k o zasłużeni pracow nicy i p rzy ­ wódcy polskiego życia społecznego.

W yprostow anie i uporządkow anie po­

jęć w tej dziedzinie bardzo by się pi‘zy- dało i uzdrow iłoby stosunki w życiu em i­

gracy jn y m . Z pom ieszania dwu różnych m a te rii: życia politycznego sensu stricto i życia społeczno-zawodowego płynie w ielka bieda, k tó rą dotkliw ie odczuwa szary, p o niew ierający się po obozach

em ig ran t. Związki społeczno-zawodowe m niej się z a jm u ją jego losem, do czego powołane, a więcej re p re z e n ta c ją ogólną, w yboram i pod kątem w idzenia zw alczających się p a r tii i g ru p , doborem

„swoich“ urzędników w ce n trala ch (co pochłania dużo energii i pieniędzy) oraz niekiedy... zwalczaniem rządu. W ten sposób w prow adza się chaos i zam iesza­

nie. Uchodźca spodziewa się od rządu, k tó ry nie je s t uznaw any, tego, czego rząd mu dać nie może, a związki społecz­

no-zawodowe „baw ią“ się w politykę, za m ia st całą energię kierow ać n a ulże­

nie ciężkiej doli e m ig ran ta . S um ując rzecz, uw ażam y, że organizacje społecz­

no-zawodowe pow inny nieść przede w szystkim pomoc uchodźcom, rząd zaś pow inien dbać o popraw ę położenia poli­

tycznego, o ile w aru n k i m iędzynarodow e n a to po zw alają i czuwać nad tym , aby się życie polskie n a em ig racji nie w y­

kolejało i nie rozkładało.

Z am knijm y nasze rozw ażania n a te ­ m a t s tr u k tu r y rządu stw ierdzeniem , że

— nie w p ad a jąc w zachw yt nad pew ny­

mi zwłaszcza objaw am i życia p a r ty jn e ­ go — nie widzim y lepszego rozw iązania nad oparcie się o stro n n ic tw a, oczywi­

ście stro n n ic tw a n ap ra w d ę istniejące, z dodaniem w ybitnych jednostek nie zw iązanych z życiem p arty jn y m .

I I I

Początek 1948 r. sta ł pod znakiem prób doprow adzenia do porozum ienia między stronnictw am i, zasiadającym i w rządzie, a tym i u g rupow aniam i, k tóre do rządu nie wchodzą. W ciągu lutego i m arca trw a ły w stępne, o rien tacy jn e rozmowy między przedstaw icielem K on­

c e n tra c ji D em okratycznej i K om itetu Z a­

granicznego P P S w jednej osobie a przedstaw icielem S tro n n ictw a N a ro ­ dowego.

N ie zam ierzam y przedstaw iać kolej­

nych faz rozmów. Spróbujem y za ją ć s ta ­ nowisko nasze w tych spraw ach, ta k ja k się w ich przebiegu rysowało.

U w ażaliśm y przede w szystkim , że nie w ystarczy sam a a ry tm e ty k a rządow a, tj.

skład rządu i podział tek. D oceniając w pełni znaczenie doboru osób. któ re ma- j^f w ejść do zespołu rządowego, tw iei’- dziliśm y, że naprzód trze b a u sta lić p o d ­ staw y działan ia nowego rządu, a potern jego skład. Czyli interesow ało n as nie tylko py tan ie, kto będzie zasiad ał w koa- licji, ale i co będzie robił. Zwłaszcza w ta k tru d n y m okresie ja k dzisiejszy nie można powoływać gabinetu, którego członkowie zaczną się w zajem nie prze­

głosowy wać w spraw ach podstawowych i spierać o zasady i cele działania.

W projekcie naszym proponowaliśmy»

aby naczelnym dążeniem rząd u było wyz- wolenie k r a ju spod obcej przem ocy i od­

budow anie niepodległego p a ń stw a pol­

skiego n a obszarze ograniczonym n a za­

chodzie rzekam i O drą i N isą Łużycką»

na wschodzie lin ią tr a k t a tu ryskiego- W yraźne sform ułow anie progi’am u te­

ry to rialn e g o polskiego bez żadnych

„o ile“ , czy „jeżeli“ było konieczne ze względu n a to, że pewne człony Koncen­

tr a c ji, n aw et w o statnich swych pubu-

(5)

Kwiecień, 1948 Myśl Polska Str. 5

kacjach, za m azu ją różnym i za strze że n ia­

mi sp raw ę naszej g ran ic y w schodniej.

W dziedzinie społeczno-gospodarczej obow iązyw ałyby nadal zasady z a w arte w d ek larac ji stro n n ic tw krajow ych z 15 sie rp n ia 1943 roku i uchw ale R ady Jedności N arodow ej z 15 m a r­

ca 1944 roku. D om agaliśm y się dalej, aby utrzy m ać ciągłość praw no-państw o- w ą i stać n a mocnym gru n cie legalizm u, w łasnego naszego p ra w a k o n sty tu cy jn e­

go, choćby nie doskonałego, i w łasnych in sty tu c ji państw ow ych. Dla d an ia w y­

raz u zasadom dem okratycznym przy sto­

sow aniu a r t. 13 i 24 k o n sty tu cji z 1935 r.

i dla uporządkow ania p ra k ty k i, ja k a się w ytw orzyła w zw iązku ze stosow aniem d ek larac ji p ary sk ie j z 1939 r., propono­

w aliśm y utw orzenie R ady p rzy P re zy ­ dencie.

U tw orzenie R ady N arodow ej, u sta le ­ nie try b u postępow ania w razie rozej­

ścia się koalicji rządow ej oraz zobow ią­

zanie nie w iąz an ia się ze zwolennikam i układów ja łta ń sk ic h — oto pozostałe n a ­ sze p o stu laty w dziedzinie kardy n aln y ch ustaleń.

Jeżeli idzie o skład rządu, stanęliśm y n a zasadzie rów ności: ile K o n cen tracja D em okratyczna, tyle S tronnictw o N a ro ­ dowe i S tronnictw o P ra c y łącznie. Nie ubiegaliśm y się an i o przew agę w rz ą ­ dzie, an i o stanow isko p rem iera, któ re

co najm n iej rów nie dobrze nam się n a ­ leżało, ja k i stro n ie d ru g iej.

Po u sta le n iu podstaw d ziała n ia rządu i jego składu między stro n n ictw am i po­

w ołanie nowego g ab in etu byłoby ju ż n ie­

m al k w estią godzin.

Propozycje nasze zostały odrzucone z tym , że n a pierw szy plan miałoby iść zm ontow anie rządu bez zastosow ania z a ­ sady p a ry te tu , czyli z przew ag ą fa k ty c z ­ n ą K oncenti’acji, a inne sp raw y p o d sta­

wowe za łatw iać m iał nowy rząd.

S tronnictw o N arodow e nie zmieniło swego poglądu co do kolejności i w ażno­

ści sp ra w : naprzód podstaw a d ziała n ia rządu koalicyjnego oraz jego skład, a po uzgodnieniu obydwu kw estii powołanie nowego zespołu rządowego.

Z kolei z in ic ja ty w ą w y stąp ił P re zy ­ d en t Zaleski po rozmowach z Prezesem K w apińskim i w ystosow ał doń list, p ro ­ p onując od siebie sześć zasad, k tó re m ia­

łyby obowiązywać now ą koalicję. P. Kwa- piński propozycje P. P re zy d e n ta „w za­

sadzie“ p rz y ją ł z w yjątk iem dwu p u n k ­ tów. Wobec tego, że P rezes K w apiński w ysunął ze sw ej stro n y sugestie pew ­ nych zm ian, uznaliśm y za w skazane w liście do P. P re zy d e n ta w ystąpić o zwołanie kon feren cji przedstaw icieli stro n n ictw , k tó ra by zajęła się całokształ­

tem spraw y.

P. P re zy d e n t p odjął myśl zw ołania k onferencji. P rezes K w apiński jed n ak

uznał, że „zam ierzony try b postępow ania nie prow adzi do celu“ i do n a ra d y s tro n ­ nictw nie doszło. W ten sposób próba porozum ienia z P P S nie dała w yniku.

Dlaczego K o n cen tracja i socjaliści nie poszli na te proste, zdawałoby się, za sa ­ dy form ow ania koalicji, co i ja k chcieli osiągnąć poza tym , o czym w rozmowach w spom inali — nie wiemy. T rudno je s t n ieraz zrozumieć zaw iłe drogi taktyczne K oncentracji. Dlaczego obstaw ała przy sw ojej przew adze, dlaczego odrzuciła p ro ­ pozycje nasze a p rzy ję ła „w zasadzie“

podobne do nich p u n k ty P. P rezy d en ta

— tru d n o zgadnąć. Mamy swój pogląd na te spraw y, ale nie chcemy gubić się w domysłach. Może d ru g a stro n a w y ja ś­

ni o co chodzi.

My ze sw ej stro n y nie u sta n ie m y w w ysiłkach zm ierzających do o p arcia rządu n a zdrowych podstaw ach i do uczynienia zeń spraw nego środka dzia­

ła n ia politycznego w okresie, k tó ry n a d ­ chodzi. N ie tylko od n as zależy, czy o p a r­

cie to będzie szersze czy węższe. W k aż­

dym razie rząd legalny m usi istnieć i obowiązek służenia sp raw ie polskiej możliwie n ajlep iej w ypełniać.

Jeżeli się nie ęlało obecnie zjednoczyć przedstaw icieli głównych ruchów poli­

tycznych w obrębie rządu, może uda się osiągnąć jedność d ziała n ia polskich g ru p politycznych bez względu n a to, czy w rządzie z a sia d a ją , czy nie.

B O G U S Ł A W M A L IN O W S K I

ROK OSŁABIENIA AM ERYKI

i

S

TA N Y Zjednoczone z jednym rządem federalnym pow stały z w alki między dążeniem do zjednoczenia, a zazdrośnie strzeżoną „niezaw isłością“ poszczegól­

nych stanów .

A m eryka s ta ła się najw iększym mo­

carstw em św iata. P o siada ona n ajw ięk ­ sze bogactwo w form ie użytkow ej i udo­

stępnione ek sploatacji ludzkiej. Może ona zmobilizować w n ajk ró tszy m czasie n a j­

silniejsze w ojsko i użyć n a jstra sz n ie jsz ą ze znanych ludzkości broni.

N aród am erykański pow stał i tw orzy się ciągle jeszcze ja k o zlepek w szystkich narodów św iata. W A m eryce pojęcie m niejszości narodow ej nie je s t znane.

Istn ie n ie w Am eryce różnych narodo­

wości je s t tre śc ią norm alnego n a ra s ta n ia pokoleń.

Od początku h isto rii A m eryki ogrom obszaru i zasobów n a tu ra ln y c h zawsze przew yższał możliwości eksp lo atacji i po­

trzeby je j ludności. N a możliwości k r a ­ ju ilość ludzi zawsze była za m ała i lud­

ność r ie p o tra fiła w części n a w e t wyko­

rzy sta ć bogactw a k ra ju . P rzy b ra k u rą k roboczych ta n ia siła robocza nigdy w S ta ­ nach nie istn ia ła . T a okoliczność zm usiła bardzo wcześnie do szukania sobie siły roboczej m echanicznej. Jeżeli gdziekol­

wiek, to przed e w szystkim w A m eryce

»potrzeba była m a tk ą w ynalazczości“ . W yżyw aniu się w gospodarczym rozu­

m ow aniu sp rzy ja ło położenie g eograficz­

ne A m eryki. Aż do o sta tn ie j w ojny kon­

tynentow i am erykańskiem u nie z a g ra ­ żało bezpośrednie niebezpieczeństw o.

A m eryka nie była zm uszona, ja k inne p ań stw a, do w ojen w obronie swego is t­

nienia. U dział je j w dwóch o statnich w ojnach w ypływ ał z pew nej postaw y d o k try n aln ej i, częściowo, z przekonania, że in te resy am ery k ań sk ie poza konty n en ­ tem am erykańskim były uw ażane za za­

grożone.

II

Z trzech, niew ątpliw ie znanych, p rzy ­ czyn historycznych pow stało „obciążenie“

psychologiczne A m erykanów . Z a in te re ­ sow ania poszczególnego A m ery k an in a i całego n arodu k o n c e n tru ją się n a za­

g adnieniach gospodarczych. Motywem zain tereso w an ia je s t wysokość korzyści gospodarczych, ja k ie może przynieść za­

m ierzone zaangażow anie się jednostki, czy całego narodu. A m eryka nie zna im ­ perialistycznych dążeń w znaczeniu w y­

k o rzy sta n ia swej przew agi dla dokona­

nia podboju politycznego.

A m eryka w swej niedługiej h isto rii realizow ania n ie ra z politykę faktów do­

konanych w stosunku do słabszych państw , np. A m eryki Południow ej dla zapew nienia sobie ek sp an sji gospodar­

czej. A m eryka nie widzi korzyści w n a ­ rzucaniu obcym form sw ojej politycznej o rganizacji, czy w łasnej dok try n y poli­

tycznej — te j o sta tn ie j w łaściw ie sam a nie posiada.

G ospodarczy p u n k t w idzenia g ó n ije w k sz tałto w an iu św iatopoglądu społe­

czeństw a am erykańskiego. Dokonało ono olbrzym ich osiągnięć w dziedzinie m echa­

n izacji, a więc w przyśpieszeniu p roduk­

cji i w dziedzinie o rg an iz ac ji gospodarki narodow ej w je j n ajró żn iejszy ch p rz e ja ­ wach.

W dziedzinie techniki i org an izacji produkcji A m eryka w ydała w ielu w iel­

kich ludzi, p osiada znaczne zastępy zdol­

nych specjalistów .

P rzew aga gospodarczego rozum ow ania z n a jd u je w y raz także w m aterialisty cz- nych sform ułow aniach filozofii am ery ­ kańskiej i w pewnym lekceważeniu dla p ie rw ia stk a idei i ducha, dalej w n ie ­ docenianiu znaczenia h isto rii ja k o p rzed­

m iotu k ształto w an ia m yślenia społeczeń­

stw a.

Liczne istn iejące dobrowolne zrzesze­

nia, pozornie służące różnym celom, pod­

k re ś la ją ten zasadniczy ry s społeczny n a ­ rodu. O bejm ują one p a rty k u la rn e in te ­ resy i dążenia drobnych n aw e t g ru p za­

wodowych, czy w ąskich zainteresow ań w o rg an iz ac y jn ą całość po to, aby u s i­

łować w ynieść je n a czoło zagadnień n a ­ rodowych, czy stanow ych.

Z aniedbała także zain tereso w an ia po­

lityczne, ja k o nau k ę o współżyciu nai*o- dów, a k tó ra w o statn ich dekadach n a ­ szej współczesnej h isto rii zam ieniła się raczej „w p ra k ty k ę o uniem ożliw ianiu współżycia narodów “ . N ieprzygotow anie kierow ników je j życia państw ow ego do rozum ienia i w ykorzystyw ania subtelno­

ści chw ytów dyplom atycznych p aństw , które, sta rsz e i dośw iadczeńsze od Ame­

ryki, zm uszone do bronienia swej n ie ­ zależności, lub samego istn ien ia, orężem czy układam i, przez w ieki uciekać się m usiały do uczenia się te j sztuki — je s t p ię tą Achillesową A m eryki. N ajw iększe m ocarstw o św ia ta nieraz nie zn a jd u je w łaściw ej polityki wobec słabszych, ale ch y trzej szych i doświadczeńszych kon­

trah en tó w . Jeszcze po o sta tn ie j w ojnie św iatow ej A m erykanie nie doceniali zn a­

czenia polityki. W skutek nieum iejętności posługiw ania się sztu k ą g ry politycznej,

Cytaty

Powiązane dokumenty

chronnych. Zwichnięcie naszej polityki było ceną, jaką zapłaciliśmy za wzmocnienie nas przez unię z Litwą. Pisałem już w mej książce, że być może

A więc nie obóz niepodległościowy, ale cały naród polski dąży do niepodległości. I nie ruch niepodległościowy jest praktycznym wyrazem tego dążenia, ale polityka

Chodzi więc zapewne o zniszczenie bomb jako całości łącznie z materiałem fisyjnym, którym bomby są naładowane, a więc łącznie z zapasami oczyszczonego uranu

cie się z wielkim filozofem katolickim Chestertonem w Anglii. Doboszyński wyrósł w pokoleniu młodzieży, które żywiołowo przyjmowało światopogląd narodowy i

— okazuje się, że poeta jest przemiły, tylko ma język niewyparzony.'1.. ,yFala izdziczenia ogarniająca

Z darzały się także s tra jk i w obronie robotników ża niedbujących się w pracy lub lekcew a­.. żących zarządzenia pracodaw ców , gdy kierownicy

je się tłum aczyć przez Sławi niż przez Schwaben, ja k chce większość uczonych niemieckich.

zało się wszakże, że zarów no socjaliści, jiak i ch rześcijańscy dem okraci mimo znacznej ilości głosów otrzym anych w w yborach są stronnictw am i o