Tymoteusz Kochański 1c
Dnia 24 września wszystkie klasy wraz z wychowawcami zjawiły się przed gimnazjum o godzinie 9:00.Wyruszylismy pieszo do stacji, by dalej pojechać SKM’ką do Miedzeszyna, gdzie znajdował się ośrodek , w którym mieliśmy spędzić dwa dni w ramach wyjazdu integracyjnego.
Gdy dotarliśmy do ośrodka, nauczyciele poprosili nas o pogrupowanie się, by móc przydzielić nam pokoje. Były one 4-6 osobowe z podziałem na dziewczyny i chłopców. Sprawdziliśmy czy nic nie jest uszkodzone i wraz z Krzyśkiem wyszliśmy, by przynieść pościel dla kolegów z pokoju. Gdy ją
przynieśliśmy, zaczął się dylemat - trzeba było ją nawlec. Męczyliśmy się z tym bardzo długo, ale w końcu udało się i wszyscy zeszliśmy na dół, by spotkać się z naszymi wychowawcami. Rozpoczęły się
rywalizacje sportowe pomiędzy klasami takie jak: podawanie sobie piłki , turlanie piłki pod nogami kolegów oraz uwielbiana konkurencja czyli rzut butem w dal. Po wszystkich zabawach udaliśmy się na obiad do stołówki. Rozpoczęła się najbardziej wyczerpująca konkurencja, a mianowicie szukanie miejsca. Kiedy już wszyscy znaleźli miejsce i zjedli poszliśmy na chwilę do pokoi by odpocząć. Po 30 minutach ponownie wyszliśmy na dwór, gdzie nasi wychowawcy przeczytali nam plan dnia.
Rozpoczęły się różnorodne turnieje i gry w : ping-ponga, siatkówkę, bulę oraz w piłkę nożną. Po zakończeniu zabawy udaliśmy się na kolację, a zaraz po kolacji na ognisko. Przy ognisku śpiewaliśmy piosenki, podziwialiśmy gwiazdy oraz - co najważniejsze - piekliśmy kiełbaski! Gdy ognisko się skończyło, rozpoczęła się najbardziej oczekiwana dyskoteka. Oczywiście, niektórzy nie znali pojęcia ,,wyjazd integracyjny” i za wszelką cenę starali się siedzieć w
pokojach. Dyskoteka skończyła się o godzinie 23.00 , a odbyła się w tym samym budynku , w którym znajdowała się stołówka. Następnego dnia po śniadaniu odbyliśmy zajęcia z panią pedagog, a zaraz po tych zajęciach wybraliśmy się na spacer do lasu. Gdy wróciliśmy, musieliśmy zabrać nasze bagaże z pokoi i zejść na dół do stołówki. Część z nas zapomniała paru rzeczy z pokoju i wracali się nie wiadomo ile razy, ale to już inna historia. Gdy
wszyscy zeszli do stołówki zaczął się obiad. Zaraz po obiedzie nauczyciele sprawdzali wszystkie pokoje:
czy wszystko jest sprzątnięte i nic nie jest uszkodzone. Zrobili to szybko i wyruszyliśmy z powrotem do domów.
Uważam, że wycieczka była udana, a jedynym jej minusem była jej „długość”. Mam nadzieję, że będzie więcej takich wycieczek i będą one równie fajne.