Przeczytaj i daj innym
rok
1 8 9 7 * 1 9 2 0
Biblioteka U niwersytecka
KUL
<
dj * :
N
CD
O a - )
~a CD
■N
0 3
' c 52 J 2
N
O
CD N
Ł_
C
l£ >
> O
j Q
O O
"O o ro
r ć f
■N
n e r
'co
" a ?
o
~ a 9 2 ' a
(\5 T 3
_ 2
> ,
N
O
CD
i™ N
O .
O D W Y D A W C Y .
C elem d a n e i b r o sz u ry — z a p o z n a n ie s z e r s z e g o ogółu z tre ś c ią ,,Protokółów posiedzeń mędrców S jo n u ' ( w s z e c h ś w ia to w e j ż y d o w s k ie j organizacji), p r z e tio m a c z o n y c h n a s z y m s ta r a n ie m n a j ę z y k p olski z ro sy jsk ie g o ich tekstu, z a m ie s z c z o n e g o w k s ią ż c e w y d a n e j w T ro ic k o - S iergijew skiej Ł a w r z e w R osji p rz e z S e r g ju s z a Nilusa.
J e d e n egz em pla rz tej k sią ż k i z a ty tu ło w a n e j „Bliz je s t' pri d w i e r ie c h "
(Jest tuż, u drzwi), c z w a rte g o z rz ę d u jej w y d a n ia ( p ie rw s z e d a t o w a n e z 1905 r ) s ta r a n n ie i za w s z e lk ą c e n ę wykupywanej w Rosji,
w y p a d k o w o trafił do r ą k n a szych.
W k s ią ż c e tej a u to r o p o m ie n io n y c h „ P r o t o k ó ł a c h " p isz e co n a stępuje: o trz y m a ł je w 1901 r. od A. M. S u c h o tin a w r ę k o p is ie , d o s ta rc z o n y m te m u o s ta tn ie m u p rz e z jego z najom ą, s ta le z a granicam i R o s ji b a w ią c ą . Drugi e g z em p la rz o w e g o rę k o p is u d o r ę c z o n y został Sipiaginowi, m inistrow i s p ra w w e w n ę t r z n y c h w P e te r s b u rg u , z a m o r
d o w a n e m u w k r ó tc e p o t e m ... S. Nilus p o k a z y w a ł r ę k o p is wielu o s o b o m w p ły w o w y m z R o s y js k ie g o R ządu, j a k o o s trz e że n ie, lecz b e z s k u te c z n ie — W ielki K s ią ż e S e rg ju sz A le x a n d ro w ic z z a b ity p ó ź n ie j w M oskw ie, k tó re m u S. Nilus p r z e s ł a ł r ó w n ie ż rękopis, d a ł mil k r ó t k ą tylko o d p o w ie d ź — „ z a p ó ź n o !“,
W k sią ż c e S. Nilusa p o „Protokółach*1 z a m iesz c z o n e są „nie
o d z o w n e o bjaśnienia" d o nich. — W ty m s a m y m p o r z ą d k u d ru k u je m y tu p r z e k ła d p olski j e d n y c h i drugich, lecz r ad z im y c z y te ln ik o w i w p r z ó d o d c z y ta ć o b ja ś n ie n ia ow e.
D o d a je m y do nich, iż „ P r o to k ó ły " ja k to z u s t w i a r y g o d n y c h osó b w iem y, w y k r a d z io n e b y ły w odpisie z m ie s z k a n ia H e rc la w W ie d n iu , inicjatora P ie r w s z e g o S jo n isty c zn e g o K o n g re su , z w o ła n e g o p r z e z e i do Bazylei w sierpniu 1897 r o k u — H ercl, w e d ł u g tw ie rd z e n ia S. Nilusa, „ e g zila rc h a" czyli k s ią ż ę w y g n a n ia , w ięc n a czelnik Izraela, w y k ł a d a ł n a p o m ie n io n y m k o n g r e s ie R a d z ie S ta rs z y c h p la n stra te g icz n y z a w o jo w a n ia Św iata, i „pro to k ó ły " t e n p l a n w ła ś n ie zaw ierają.
N ie je d e n z n a s z y c h z n a jo m y c h w y r a ż a ł m im o w s z y s tk o w ą tp li
wości, co do a u te n ty c z n o ś c i „ P r o to k ó łó w " — sądzim y je d n a k iż tre ś ć ich m ów i s a m a za siebie a w y p a d k i dziejow e, jakie p rz e ż y w a m y obe c n ie , z d a ją się w a g ę tej tre śc i i k o n ie c z n o ś ć z w r ó c e n ia n a nią
ba c zn e j uwagi, p o tw ie r d z a ć .
W Y D A W C A . W G r u d n iu 1919 r.
M. ST. W .
W ie lo w ie k o w a ciem ność z a p a d ła n a d E u ro p ą , ciem ność w s z e c h w ła d z y j e J n o e te k , a p o g n ę b ie n ia m iljonów , c iem ność a b s o lu ty z m u jednych, a n ie w o ln ic tw a innych. W w ie k u d w u d z ie sty m , po d w u ty s ią c a c h lat g ło sz e n ia p r a w d C h r y s tu s o w y c h , po w ielu tys*iącole- ciach k u ltu ry i cywilizacji, p o p r z e d z a ją c y c h erę c h rz e ś c ijań s k ą , istniały je s z c z e ta k ie ra ż ą c p anom alje, ja k n a r o d y r z ą d z ą c e i rządzone!
podległe, z m u s z o n e słuchać r o z k a z ó w obcych.
P ł y n ą c y k rw ią i łzam i m iljo n ó w w u l k a n w o jn y z a tr z ą s ł p o s a dam i sta re g o św iata, Z k łę b ó w d y m u p ło n ą c y c h m ia st i siół, z o p a ró w krw aw ych, u n o s z ą c y c h się n a d p o b o jo w isk a m i z a c z ą ł się w y ła n ia ć św it p o g o d n e g o jutra. N a tle p r o m ie n n e j ju trz en k i, z a ja ś n ia ł w yraz, o z n a c z a ją c y d o ty c h c z a s w ję z y k u lu d ó w p o jęc ie o d e rw a n e , n i e s t o s o w a n e nigdy p r a w i e w p r a k ty c e .
W y r a z t e n — to s p ra w ie d liw o ść .
U jrzały go z d u m io n e ludy w nim bie ja s n o ś c i n a d p r z y r o d z o n e j I zrozum iały, iż o n to w ła ś n ie s ta n o w i św iatło, m ają ce ro z p ro s z y ć m ro k odw ie c zny, — i n a k re ś liła go r ę k a P a n a , w s k a z u ją c x iejako c z y n n ik n ieo d z o w n y , m a ją c y być o d tą d r e g u la to re m sto s m k ó w ludzkich.
N a z e g a rz e d z ie jo w y m w y b iła d la n a s go d z in a cudu, ioo oto n a m z a c z ę ła się dz ia ć s p ra w ie d liw o ść . R o z p ię te n a poti ó jnym k rz y ż u z a b o ró w ciało M a c ie rz y nasze j, o c ie k a ją c e k r w i ą z r a n d a w n y c h i św ie życ h, s k u te ł a ń c u c h a m i niew oli w ie k o w e j, o m dlałe z n a d m ia ru męki, — z w o ln a do życia n o w e g o budzić się zaczęło.
Z a m ia s t ję k liw e g o p łac z u , p o p ł y n ą ł po ziem iach p o lsk ic h ze w r a d o s n y — do życia, d o czynu, do p rzy s z ło śc i p o godnej. P o ls k a sta n ę ła w rz ę d z ie n a r o d ó w w o ln y c h . L o s w y g ło sił dla n a s wyroŁ s p r a w iedliw y.
Z a i s t e w iele n a m dano, Id zie m y tera z w olni w ś w ia t, my, Któ
r z y ś m y musieli w le c się, p rz y k u c i do r y d w a n ó w z w y c ię z c ó w n a s z y c h . A sta ło się to w s z y s tk o d zięki try u m fo w i s p ra w ie d liw o śc i n a d b e z pra w ie m , to też za p o s ła n n i c tw o n a s z e w in n iśm y u z n a ć w ł a ś n i ~zy- n ie n ie s p raw iedliw ości.
J e ste ś m y p a ń s tw e m , o d b u d o w u ją c e m się z g ruzów . Chi dni ża ło b y , kied y p o p a d liś m y w niew olę , dzieli n a s w ięcej niż s tu le c ie P r a w a , k tó re m i rządziliśm y się w m in io n y c h lata ch niepodległości s ta ły się o b e c n ie a n a c h ro n iz m e m , przeżytkiem-, n iem o ż liw y m cis dal s z eg o s to so w an ia ,. M usim y b u d o w a ć w s z y s tk o od p o d s ta w do s z c z y tów , b y sta ć s ię \o r g a n iz m e m p a ń s t w o w y m o k u ltu rz e i c y w ik z ac ii w s p ó łc z e s n e j. M a m y p r z e d s o b ą b e z m ia r p rac y , n i e s k o ń c z o n ą ilości s p ra w i k w e s tji do rozstrzygnięcia, a z a w s z e w d u c h u spraw iedliw ości.
A le u ż y w a ją c jej ja k o s p ra w d z ia n u n ieo m y ln e g o słuszności po*:synań
n a s z y c h , b r o ń m y w y tr w a le o d z y s k a n e g o d z ie d z ic tw a od w s z y s tk ie g o
co z k r z y w d ą dla niego b y ć by mogło. S ta ń m y n a gruncie tolerancji słusznej, ale p om nijm y rów nież, i e niem niej s łu sz n ą je s t sa m o obrona.
Na czoło niem al s p ra w o c z e k u ją c y c h n a sze g o spraw iedliw ego r ozstrzygnięcia i uregulow ania, w y s u w a się n a d w y ra z s k o m p lik o w a n a i t ru d n a do ro zw ią z a n ia s p ra w a n a ro d o w o ś c io w a , t. z w. k w e s t ja ż ydow ska.
N iew olno nie do c e n ia ć jej doniosłości. W p r z e w id y w a n y c h g ra n ic a c h R z e c zypospolite j żydzi s ta n o w ić b ę d ą około 15 proc. ogól
nej liczby ludności. Je st to o tyle p o w a ż n a , a z uw agi n a ce ch y specy ficz n e g o c h a ra k te ru , ta k g ro ź n a m niejszość n a ro d o w o ś c io w a , że ro ztrzy g n ię cie s p ra w y jej w sp ó łż y cia z lu d n o śc ią r d z e n n ą w y m a g a szczególnej r o z tro p n o śc i i s k ru p u la tn o śc i.
M usim y w s p ra w ie żydow skiej d e c y d o w a ć sami, rz ą d z ą c się w ła s n y m ro zu m e m politycznym i ro ztro p n o śc ią p a ń s tw o w ą . C ała s p r a w a z a w isła od nas, od n a ro d u polskiego, od sta n o w isk a , k tó re w s t o s u n k u do ż y d ó w zajmie. My, nie z aś k to inny, b ę d z ie m y d e cydowali, to też chw ila p o w z ię c ia decyzji nie p rz e z rząd, albo sejm, lecz p rze z s p o łe c z e ń s tw o całe, p o w in n a z n a le ź ć je z u p e łn ie przygo- t o w a n e m do w y d a n ia w y ro k u nieom ylnego, o p a rte g o na poczuciu spraw iedliw ości, lecz je d n o c z e śn ie n a p r a w ie sam oo b ro n y .
S k ą d p o w s t a ła u n a s k w e s t ja ż y d o w s k a i jak ie jest jej ź ródło ? O d cz asu t a k z w a n e g o s p r o w a d z e n ia p r z e z K azim ierza W ielkiego żydów, osiedlali się oni w P o ls c e i przez długi sz ere g w ie k ó w pędzili ż y w o t spok o jn y . P r z e ś la d o w a n ia n a tle religijnem , lub w aśni w y z n a nio w e były w P o ls c e n ie z n a n e . T o le r a n c ja b ę d ą c a je d n ą z cech n a s z e g o c h a r a k te r u n a ro d o w e g o , spraw iała, iż p o d skrz ydła m i N a j
jaśniejszej R zeczypospolitej z a m ieszkiw ali n ien ie p o k o je n i p rze z ni
kogo p rze d staw ic iele o b r z ą d k u w scho d n ieg o , ew angelicy, arjanie, m a h o m e ta n ie i żydzi. ,
S ta n taki trw a ł se tki’ lat. S to s u n e k do ż ydów czy to w ładz, czy też s p o łe c z e ń s tw a polskiego, z p u n k t u w id z e n ia e poki b y ł n a j z upełniej p o p ra w n y . Nic nie m ąciło w s p ó łż y cia zgodnego, a osobniki takie ja k szef sz w a d ro n u B erek jo se lo w ic z z a b ity w p o ty c z c e na ulicach K ocka, ja k r a b in M ajzels, działacz z ro k u 1863-go, a n a w e t M ickiew iczow ski Jankiel, są dow odem , że do o s ta tn ic h niem al c z asó w t. zw. k w e s t ja ż y d o w s k a , czyli n a z w a w s z y rze c z y po imieniu, — w a ś ń n a ro d o w o ś c io w a p o lsk o -ż y d o w s k ą nie istniała.
Nagle, coś się w s to s u n k a c h p o lsk o -ż y d o w s k ic h zepsuło. P o c z ą w s z y od e poki likw idacji p o w s ta n ia ostatniego, Stosunki polsko- ż y d o w s k ie p o g a rs z a ły się s topniow o, aż w yłoniła się z nich k w e s tja ż y d o w s k a w obecnej jej formie.
C o s p o w o d o w a ło z m ia n ę t a k s to s u n k o w o r a p t o w n ą ? ja k ie c z ynniki złożyły się na to? Na p ie rw s z e m m iejscu w ym ienić tu na lezy c h a ra k te r ‘n a ro d o w y żydów, sta ją c y c h z a w s z e w czasie ściera
nia się d w u sił po stronie m ającej p r z e w a g ę w yraźną. T y m razem - z rozum iaw szy, iż n ie p o w o d z e n ie p o w s ta n ia uniemożliwi, jeżeli nie o statecznie, to n a czas dłuższy od z y sk an ie przez P o la k ó w n iep o d le głości, stanęli p o stronie silniejszego, czyli Rosji. P oru szy ło to do głębi n a ró d Polski, s p o w o d o w a ło .wciąż w z r a sta ją c ą niec h ę ć do I ry d ó w i stanow iło p ie rw s z y po^ %żny r c z d ź w ię k m iędzy r u n i a Po-
a k -m i.
D rugim czy n n ik iem p o w a ż n y m stała się polityka r z ą d ó w zabor-
’ & z w ^aG2cza rosyjskiego. U z u rp u ją c sobie m yśl u w ła szc z e n ia ch ło p ó w i na d a ją c im sa m o rz ą d gminny, u s p o s o b ił ich w ro g o dla szlachty. T o sam® rze c m o ż n a o żydach. O graniczani w n iek tó ry ch p ra w a c h p rz e z rz ą d rosyjski, korzystali j e d n a k z s a m o r z ą d u w e w n ę trz n e g o , co w y w o ła ło w y o d rę b n ie n ie ich z re s z ty ludności ziem p olskic h i s p o w o d o w a ło ro zb ie żn o ś ć interesów . Co zaś do o grani
czenia p ra w żydzi umieli za p o m o c ą p r z e k u p s tw a w y w o ły w a ć ogra
niczenie ty c h o g raniczeń do minimum, byli też pom im o w s z y s tk o tiaj- lojalniejszymi po d d a n y ip i p a ń s tw a rosyjskie go. C hcąc p o z b y ć się nadm iaru ż y d ó w w Rosji, a z a ra z em w z m ocnić liczebnie ó w e le m en t lojalny w Polsce, r z ą d ro sy jsk i w y d a ł z akaz zam iesz k iw a n ia p rze z ż y d ó w w m iastach stołecznych, P iotrogrodzie i M oskw ie, oraz w n ie k tó ry c h wielkich c e n tra c h p r z e m y s ło w o ha n d lo w y c h . S p o w o d o w ało to w z m o ż o n y r u c h em igracyjny ż y d ó w rosy jsk ic h do Polski, a co za tern idzie — zbytni ich n a p ły w do K ongre sów ki. P r z y b y s z e now i p rz y p o m o c y p o sia d a n y c h k a p ita łó w olbrzym ich zaw ładnęli w k ró tc e całym Kandlem i p rz e m y s łe m w Polsce, zajm ując w tej dzie
dzinie życia s p o łe c z n eg o sta n o w is k o d o m in u jąc e z k r z y w d ą e le m e n tó w tubylczych. W s z y s t k o to razem, w raz z z a z n a c z a n ą n a k a ż d y m k r o k u lojalnością w ie rn o p o d d a ń c z ą i s ta łe m p rze c iw sta w ia n ie m się P o lakom, w y w o ła ło w ś r ó d nich z rozum iałą niechęć do ż y d ó w i sprawiło, iż k w e s tja ż y d o w s k a w y r o s ła d o ro z m ia r ó w z agadnienia w agi p ie r w s z o r z ę d n e j.
W o k re s ie w o jn y w s z e c h św ia to w e j, jej likwidacji i o d ro d ze n ia p a ń s tw a P o ls k ie g o , żydzi zajęli :vobec P o ls k i i P o l a k ó w s ta n o w isk o nie tylko nieżyczliwe, lecz n a w e t wrogie. P o w a ż n i e liczyć się m u simy z tem , iż m am y w ż y d a ch n ie p r z e je d n a n e g o w ro g a w e w n ę t r z nego, p rz e c iw k o k tó r e m u bronić się m usim y, o ile nie chcem y, b y na m iejscu Polski, p o w s ta łe j z gru zó w , w y r o s ła tak u p r a g n io n a p rze z ż y d ó w Judeo-Polonja.
C hcąc p o s ią ś ć m o ż n o ś ć s k u te c z n e g o działania p rz e c iw k o w r o
gowi, należy p o s ta r a ć się ja k n a jd o k ła d n ie j p o z n a ć go, jego zamiary
i cele, ta k ty k ę , której używ a, środki, którym i ro zp o rz ą d z a . Im w róg
groźnie jsz y, tem s tu d ja o d n o ś n e p o w i n n y być g łębsze, sta ra n n ie js z e
i bardziej n a ź ró d ła c h p e w n y c h o p a rte . K s ią ż k a niniejsza, s ta n o
w ią c a zbiór n a ja u te n ty c z n ie js z y c h d o k u m e n tó w , m a n a celu u k a z a n ie
w p e łn y m św ie tle tego, co u n a s z k w e s tji ż y d o w sk iej p rze ro d z iło
się w n ieb e z p ie c z e ń stw o ży d o w sk ie. T r a f zrządził, iż u k a z u je się
o n a w o k resie k s z ta łto w a n ia się p a ń s t w a Polskiego. N ależy też
k siążk ę tę p r z e s tu d jo w a ć z c ałą u w a g ą , zapam iętać d o k ła d n ie jej
treść i w e d łu g niej r e g u lo w a ć s to s u n e k n a s z d o żydów .
P r o t o k u l y p o s i e d z e ń m ę i r c ó w S j o r s a i P r o i o k y ł $te 1 .
Prawo polega n a sile. W o ln o ś ć ja k o idea. W o ln o m y ś ln o ś ć . Z ło to , ft^iara. S am o rząd . D e s p o ty z m kapitału. W r ó g w e w n ę tr z n y . T łum . Ainarchja. P o lity k a a m oralność. P r a w o silniejszego. N le z w a lc z o n a jyładza ż y d o w s k o -m a s o ń s k a . Cel u św ięca środki. Ś le p o ta tłumu, a b e c a d ł o polityczne. W a ś n i p a rty jn e . S a m o w ła ’ - 1 .vo ja k o naj
w ła ściw sza forma rząd zen ia. A lk o h o lizm . Klasycyzm . pusta. Z a s a d y i podstaw y r z ą d u m aso ń s k o -ży d o w s k ie g o . T e r o r. W o ln o ś ć , ró w n o ś ć , b ra te rs tw o . Z a s a d a r z ą d u d y n a sty c z n e g o . S k a s o w a n ie p rz y w ile jó w a ry s to k ra c ji gojów . N o w a ary sto k ra c ja . W y r a c h o w a n i e p s y c h o lo giczne. A b s tra k c y jn o ś ć wolności. Z m ia n a p r z e d s ta w ic ie li n a ro d u Ludzie o p o p ę d a c h z łych są znacznie liczniejsi od z a cnyc h, to też n ajlepsze w y n ik i w rz ą d z e n iu ludźm i o sią g n ą ć m o ż n a p r z y p o m ocy g w a łtu i strach u , nie zaś w d r o d z e r o z p r a w a k a d em ic k ic h . K ażdy c z ło w ie k d ą ż y do w ładzy, k a ż d y p r a g n ą ł b y z o sta ć d y k ta to re m , gdyb y ty lk o mógł, lecz je d n o c z e śn ie r z a d k o k to n ie b y łb y g o tó w p o św ięcić d o b r a o g ó ln e g o d la c e ló w osobistych.
P ra w o p o l e g a n a Co po sk ra m ia ło z w ie rz ę ta d ra p ie ż n e z w a n e ludźm i s i l e . Co k ie ro w a ło d o ty c h c z a s nimi?
W o k re s ie k s z ta łto w a n ia się u s tro ju społe c z n eg o , ludzie ulegali sile ślepej i b ru taln ej, n a s tę p n ie zaś p raw u , k tó re nie je s t niczem innem , ja k tąż s a m ą siłą, lecz z a m a s k o w a n ą . S tą d w niosek, ze w e d łu g p r a w n a tu r y istotą p r a w a je s t siła.
W o ln o ść j e s t id e ą . W o ln o ś ć p o lity cz n a je s t ideą, nie zaś faktem . W o ln o m y ś ln o ś ć . Ideę tę n a le ż y um ieć s to s o w a ć w ó w c za s, kiedy zachodzi p o t r z e b a z je dna nia dla sw o je j partji sił n a ro d u p r z y p o m o c y p r z y n ę t y ideow ej, o ile p a rtja ta zam ierza zw alczyć inną, sto ją c ą u s te ru w ładzy. Z a d a n ie staje się z n a cz n ie łatw iejsze, jeżeli p r z e c iw nik zarazi się rów nież id e ą w olności, czyli t a k z w a n a w o ln o m yślnością, dla k tó re j poc z y n i u s tę p s t w a k o s z te m siły. W ó w c z a s u w y d a tn ia się try u m f teorji naszej: naty c h m ia st r ę k a n o w a w e d łu g p r a w n a tu r y c h w y ta p o r z u c o n e w o d z e w ładzy, bow ie m ś le p a siła n a r o d u nie m o że się ani d n ia je d n e g o o b y ć be z k iero w n ic tw a, n o w a za ś w ła d z a tylko zajm uje m iejsce d a w n e j, zw ą tla łe j w s k u t e k w o l n o m yślności.
Z ło to . W iara. S a - W n a s z y c h c z a s a c h m iejsce w ła d c ó w libe ta lnyc h
morząc!. z a ję ła w ła d z a złota. Były czasy, k ie d y rzą dz iła
w ia ra . Idea w o ln o śc i je s t nieziszczaina, b o w ie m nikt nie um ie k o
rzy s ta ć z niej w s p o só b u m ia rk o w a n y . W y s ta r c z a d a ć n a ro d o w i na
c z a s p e w ie n p r a w o r z ą d z e n ia sobą, a b y n a ró d ro zp u śc ił się zupełnie.
Z t ą c h w ilą z a c z y n a ją się w a ś n i w e w n ę trz n e , n a b ie r a ją c e w k r ó tc e form y w a lk socjalnych, w k tó ry c h p a ń s tw a sp a la ją się, a zna cz e nie ich o b r a c a się w popiół.
Despoiysłsi kapi- Czy d a n e p a ń s tw o n iszczeję w s k u t e k w s trz ą ś n ie ń ta łu . w ła s n y c h , czy teź w a ś n i w e w n ę t r z n e odd a ją to p a ń s tw o p o d w ła d z ę w r o g ó w z e w n ę trz n y c h , n a le ż y w k a ż d y m razie u w a ż a ć je za zgubione: jest ono w naszej raecy. D e sp o ty zm k a p i tału, p o z o s ta j ą c e g o w y łą c z n ie w n a s z y m ręku, p o d a je słom kę, której p a ń s tw o to, c h c ą c nie chcąc, trz y m ać się musi, b o w ie m w razie p r z e c iw n y m s ta c z a się w p r ze p a ś ć .
W fćgw ew nĄ ipany. G d y b y kto ś z głębi sw ej d u sz y liberalnej p o w ie dział, że r o z u m o w a n ie p o d o b n e je s t niem oralne, z a p y ta m w ów czas:
jeżeli p a ń s tw o p o s ia d a d w u w r o g ó w i jeżeli w s to s u n k u do w r o g a z e w n ę tr z n e g o w o ln o m u i nie je s t u w a ż a n e za n iem o raln e uż yw a nie w s z e lk ic h ś ro d k ó w walki, jako to: nie w ta je m n ic z a ć p rz e c iw n ik a w p la n y a ta k ó w , czy obrony, n a p a d a ć n a ń w nocy, lub p rz y użyciu sił p r z e w a ż a ją c y c h , -* to n a jakiej z a sa d z ie m o ż n a u w a ż a ć za n ie d o p u s z c z a ln e , lub n ie m o ra ln e u ż y w a n ie t y c h s a m y c h ś ro d k ó w w alki w s t o s u n k u do g o rsz e g o w roga, g w a łc ą c e g o ustrój s p o łe c z n y i p o m yślność.
Tłum . Anarchja. C z y logika i ro zu m z d ro w y p o z w a la ją m ieć na*
dzieję p o m y śln e g o r z ą d z e n ia tłum am i p rz y p o m o c y p e rs w a z ji r o z s ą d n y c h i porozum ienia, jeżeli istnieje m o żn o ść opozycji n a w e t b e z m y śln ej, lecz d o g a d z a ją c e j na rodow i, r o zu m ieją ce m u p o w ie rz c h o w n ie ? R z ą d z ą c się w y łą c z n ie poziom em i na m iętnościam i, zw yczajam i, tra d y c ja m i o raz teorjam i s e n ty m e n ta ln e m i, ludzie z tłu
m u i tłu m ludzki u legają he re z ji p a rty jn e j, stojącej n a p r z e s z k o d z ie w sz e lk ie m u porozum ieniu, n a w e t o p a rte m u n a gruncie p e rs w a z ji n a j r o z s ą d n ie js z y c h . W s z e lk a d e c y z ja tłum u z a le ż n a je s t od p r z y p a d ko w e j lub sz tu c z n ie s tw o rz o n e j w iększości, n ieśw ia d o m ej tajn ik ó w polityki i zdolnej p o w z ią ć d e c y zję , b ę d ą c ą za ro d k iem anarchji w rządzeniu.
P o lity k a a m ora ł- P o lity k a nie m a nic w s p ó ln e g o z m oralnością.
W ła d c a p o w o d u ją c y się m ora lnośc ią, nie je s t p o litykiem i ja k o tak i nie m o że b y ć p e w n y s w e g o tronu. K to p ra g n ie rządzić, mu3i te m s a m e m u c ie k a ć się do p o d s tę p o w i do obłudy. W ie l
kie c n o ty n arodu, — s z c z e ro ść i uczciw ość, — są w a d a m i w poli
tyce, b o w ie m łatw iej i p e w n ie j niż w ró g n a jp o tę żn ie jsz y , s trą c a ją w ła d c ó w z tronu. C noty te p o w in n y b y ć w ła ś c iw o ś c ią p a ń s t w gojów, my zaś w ż a d n y m razie nie p o w in n iśm y p o w o d o w a ć się niemi.
Frawo.si Sn Jej s z e g o . P r a w o n a s z e p o le g a n a sile. W y ra z „ praw o" za
w ie ra w sobie m y śl a b s tr a k c y jn ą i niczem n iedow ie dz ioną . W y r a z ten nie o z n a c z a nic innego jak tylko: dajcie mi, czego chcę, bym w ten s p o só b p o s ia d ł dow ód, żem silniejszy od was.
G dzie się z a c z y n a p r a w o ? G d z ie się ono kończy?
W p a ń s tw ie o źle z o rg a n iz o w a n e j w ładzy, o p r a w a c h b e z w y razu, r z ą d z o n e m p rz e z w ła d c ę p o z b a w io n e g o ind y w id u aln o śc i w s k u te k n a d m ia ru praw , p o w s ta łe g o z p o w o d u liberalizm u, z n a jd u ję ź ró d ło n o w e g o p raw a, a m ianow icie: rz u c e n ia się n a zasadzie p r a w a silniejszego, rozbicia c a łe g o istniejącego układu, p o g w a łc en ia praw, prz e b u d o w y g m ac h u społecznego, b y w reszcie stać się w ła d c ą wszystkich, k tó rz y oddali na u ż y te k mój sw o je p r a w a siły, z rzekłszy się ich d o b ro w o ln ie w myal z a s a d liberalnych.
— 10 —
N ie z w a lc z o n a w ła - W ła d z a na sza p rzy o b e c n y m chw ianiu się w szyst- dza tiiasorśsko-iy- k ich władz, s ta n ie się więcej od n ich niezwalczo-
dow ska. na, bow iem p o z o s ta n ie n iew id o c z n a aż do chwili, k ie d y um ocni się o tyle, żo ż a d e n p o d s tę p nią nie z a c h w ie je .
Cel u ś w ię c a ś r o d k i. C hw ilow e zło, k tó re o b e c n ie zm uszeni jeste śm y p o p e łn ia ć , stanie się źródłem dobra, a m ianow icie — w ła d z y nie
zachw ianej. O n a p rzy w ró c i p r a w id ło w y bieg m e c h a n iz m o w i życia narodów, z e p s u te m u przez: liberalizm. W y n ik u ś w ię c a środki. W p la nach n a s z y c h w inniśm y zw rócić u w a g ę nie tyle n a to, co d o b re i m o raln e, ile na tc, co p o t r z e b n e i u ży teczn e. M a m y do w y k o n a n ia plan, o k re ś la ją c y zg o d n ie z z a sa d a m i stra te g ji linję, od k tó rej o d s tą p ić n a m n iew o ln o bez ry z y k a n a ra ż e n ia na ruinę p ra c y w ie lo w iekow ej.
Ś le p y t?um» By o p r a c o w a ć p la n d z ia łań celow ych, n a le ż y z jednej strony w z ią ć p o d u w a g ę p odłość, n ies ta ło ś ć i c h w ie jn o ść tłum u, jego n iez d o ln o ść p o jm o w an ia, z drugiej z aś— s z a n o w a ć w a r u n k i życia w ła s n e g o i p om yślności w łasnej. N ależy zrozumieć, że p o tę g a tłumu, jest ślepa, nierozum na, n iez d o ln a do ro zw a ża n ia, n a s łu c h u ją c a na w s z y s tk ie strony. Ślepy nie m oże p r o w a d z ić śle p y c h i nie z a w ieś ć ich fta b rz e g p rzep aści, a w ięc je d n o s tk i z p o ś ró d tłumu, p a rw e n ju s z e z ludu, n a w e t g e n ja ln ie m ądrzy, lecz nie z n a ją c y się n a polityce, nie m ogą w y s tę p o w a ć w c h a ra k te r z e k ie r o w n ik ó w tłumu, be z d o p r o w a dzenia do zg u b y całego narodu.
A b eca d ło poSity- Jed y n ie o s o b n ik p rz y g o to w a n y od d z ie c iń s tw a do czrse. sam o w ła d z tw a zdolny je s t p o jąć w yrazy, z b u d o w a n e z liter p o litycznych.
W aśni pa/tyjne. N a ró d p o z o s ta w io n y sa m e m u sobie, czyli par- w enjuszom z w ła s n eg o sp o łe c z e ń s tw a , sam siebie d o p r o w a d z a do ruiny w s k u t e k w a śn i p a rty jn y ch , w y w o ła n y c h p rze z u b ie g a n ie się o w ła d z ę i g o d n o ś c i , oraz w s k u t e k w y p ły w a ją c y c h z tego z a b u rzeń .
Czyż m o żliw e jest, b y m asy lu d o w e sp o k o jn ie, bez zawiści, r o z w a ży ły i za ła tw iły s p ra w y kraju, k tó r y c h nie w o ln o łąc z y ć z w id o k a m i osobistymi? Czyż z dolne są m a s y te do p rz e c iw s ta w ie n ia się w r o gom z e w n ę trz n y m ? Jest to nie do pom y ślen ia, b o w ie m p la n rozb ity na tyle części, ile g łó w liczy tłum, p r z e s ta je by ć c a ło śc ią i w s k u te k tego staje się niezrozum iałym i n ie w y k o n a ln y m .
N a jw ła ś c iw s z a for- T y lk o w u m yśle s a m o w ła d c y m ogą w y tw o r z y ć ma rz ą d u — t o sa- się p la n y ro zle g łe i ja s n e w kolejności, regulu- m ow ładztw o. jącej cały m ec h a n iz m m a s z y n y p a ń s tw o w e j. Z p o w y ż s z e g o w y w n io s k o w a ć należy, że c e lo w e w sensie d o b r a k raju rządy w in n y być s k o n c e n tr o w a n e w r ę k u jednej o so b y odp o w ied zialn ej.
Bez d y sp o ty z m u b e z w z g lę d n e g o nie m oże istnieć cyw ilizacja, w p r o w a d z a n a nie przez m asy, lecz p rze z ich k ierow nika, k to k o lw ie k b y ł
by nim. T łu m , to b a rb a rz y ń ca , u jaw n ia ją c y p rzy k ażd ej s p o s o b n o śc i sw e b a rb a r z y ń s tw o . Skoro tylko tłum z d o b ę d zie wolność, prze m ie n ia się ona w k r ó tc e w a n arch ję, k tó ra w istocie swej jest sto p n ie m n a j
w yższym b a rb a r z y ń s tw a .
A lk o h o liz m . K lasy - Spojrzyjcie na o d u rzo n e w ó d k ą z w ierzęta, do cyzsn. P ryw at® . której użycia n a d m ie rn e g o p r a w o o trz y m y w a n e jest raz e m z wolnością. C zyżbyśm y mieli pozwolić, b y i „ n a s i“
doszli do p o d o b n e g o stanu? N a ro d y gojów o d u rz o n e są p rz e z n a
poje w y s k o k o w e . M łodzież ich z a trac iła inteligencję w s k u te k
klasycyzm u i w c z e sn ej rozpusty, do której p o d ju d z a n a była
p r z e z a g e n tó w n a s z y c h w p o sta c i g u w e rn e ró w , lo k ajó w , g u w e r n a n t e k w d o m a c h z a m o ż n y c h , k e ln e r ó w i k o b i e t n a s z y c h w m ie j
s c a c h r o z r y w e k gojów. Do lic z by o s ta tn ic h w łą c z a m ró w n ież t a k z w a n e „dam y z to w a rz y s tw a " , k tó re s ą d o b ro w o ln em i n a ś la d o w c z y - niami ta m ty c h p o d w zględem z b y tk u i rozpusty.
Z a s a d y i p o d s ta w y H a s łe m n a s z e m je s t siła i p o d s tę p . W spraw ach rz ą d u ż y d o w s k o - polityki z w y c ięż a tylko siła, z w ła s z c z a jeśli ukry- m asofsskiego. ta jest p o z a zaletam i, n ie z b ę d n e m i d la m ę ż ó w s ta n u . G w a łt p o w in ie n b y ć z a sa d ą , p o d s tę p zaś i o b ł u d a —p rz e p is e m dla rzą d ó w , k tó re nie c h c ą złożyć k o ro n y u stó p p r z e d s ta w ic ie li jakiej now e j p otęgi. Je st to zło, s ta n o w ią c e j e d y n y ś ro d e k osią g n ię cia celu, k tó ry m je s t dobro. T o też nie p o w in n iśm y się cofać p r z e d k o r u p c ją p ieniężną, o s z u s tw e m i z dradą, o ile m a to d o p o m ó d z do o siągnięcia celu nasze g o . W p olityce n a le ż y um ieć b rać b ez w a h a n ia w ła s n o s ć cudzą, jeżeli p rzy jej p o m o c y z d o b ę d z ie m y uległość i w ła dz ę.
T e r o r. P a ń s tw o n a s z e k ro c z ą c d ro g ą p o d b o ju p o k o jo w e g o ma pra
w o z a s tą p ie n ia o k ro p n o śc i w o jn y p r z e z mniej d o strz e g a ln e , ale w ię cej c e lo w e egzekucje, p r z y k t ó r y c h p o m o cy n a le ż y p o d trz y m y w a ć teror, u s p o s a b ia ją c y do śle p e g o p o s łu s z e ń s tw a . S p ra w ied liw a , lecz n ie u n ła g a n a s u ro w o ś ć sta n o w i n a jw a ż n ie js z y cz y n n ik siły dla pań
stwa: niety lk o dla zysku, lecz r ó w n ie ż w imię o b o w ią z k u , dla zw y- c ię z tw a przyszłego, m usim y b y ć w ierni p ro g ra m o w i g w a łtu i obłudy.
Z a s a d a w y r a c h o w a n ia jest o tyle silna, o ile i środki, k tó ry c h u ż y w a. D latego też nie tyle p rz y p o m o c y sa m y c h ś ro d k ó w ile dzięki d o k try n ie b e z w z g lę d n o ś c i o s iągniem y try u m f i o d d a m y w s z y s tk ie rz ą d y w w ła d a n ie p a ń s z c z y ź n ia n e n a s z e g o „n a d r zą d u " . W y s ta rc z y , by w iedziano, że je s te śm y n ieubłagani, a u s ta n ą z a ra z w y p a d k i nie
p o s łu s z e ń s tw a .
WoSnoSć, ró w n o ś ć , Było to je s z c z e w c z a s a c h s ta ro ż y tn y c h , kiedy b r a t e r s t w o . po raz p ie r w s z y rzuciliśm y narodow i wyrazy,’
„w olność, ró w n o ś ć , b r a t e r s t w o ', w y r a z y od tej chwili tyle razy p o
w tó r z o n e p rze z pap u g i be z m y śln e, k tó re ze w s z y s tk ic h stro n zleciały s’ę n f , .tę przy n ę tę. W r a z z nią uniosły d o b r o b y t św iata, istotną w o ln o ść jednostki, ta k c h ro n io n ą daw niej od uc isk u tłum u. Rozum ni rzekom o, inteligientni goje nie w yczuli a b s tr a k c y jn o ś c i w y ra z ó w w y p ow ie d z ia n y c h , nie z a u w a ż y li s p rz e c z n o śc i w ich tre śc i i stosunku ich do siebie, n ie spostrzegli, że w n a tu rz e n ie m a ró w n ież i nie m oże istnieć w olność, że n a tu r a s a m a ustaliła n ie ró w n o ś ć rozum ów , c h a ra k te r ó w i zdolności, ja k ró w n o ś c i i p o d leg ło śc i p r a w o m swoim , Nie zrozumieli, że tłum to p o tę g a ślepa, że p a rw e n ju s z e , wybrani z p o ś ró d tłum u do o b jęc ia rzą dów , w dziedzinie polityki są ró w n ie ż ślepi jak i tium, że c z ło w ie k n a w e t o graniczony, lecz ś w ia d o m y jej tajników , m oże rządzić, nie w ta je m n ic z o n y z aś n a w e t genjusz nie je s t w s ta n ie zrozum ieć nic z polityki.
Z a s a d a rsądw dy- W s z y s tk ie g o p o w y ż s z e g o goje nie w zięli pod
n a u ty c z n e g o . u w agę, a ty m c z a s e m na te m z a s a d z a ły się rządy
d y n a s ty c z n e : ojciec w ta je m n ic z a ł s y n a w b ieg s p r a w p o lity c z n y c h ,
lecz w te n sposób, b y n ikt p ró c z c z ło n k ó w d y n a stji nie znał tego
biegu i nie m ógł zdra d z ić jego ta jn ik ó w n a ro d o w i r z ą d z o n e m u .
Z c z a s e m z a p o m n ia n o o istotnej tre śc i d y n a s ty c z n e g o p r z e k a z y w a n ia
rze c z y w is te j sytuacji s p ra w po lity cz n y c h , co dop o m o g ło do p o w o
d z e n ia s p ra w y naszej.
Z n ie s ie n ie p rzyw i- W y ra z y ; „w olność, rów ność, b r a t e r s t w o " ,
l e j ó w
arystokracji g ło sz o n e p rze z a g e n tó w ślepych, ś c ią g a ły do sze-
S O j ó w .