• Nie Znaleziono Wyników

Baczność : przeczytaj i daj innym : rok 1897-1920.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Baczność : przeczytaj i daj innym : rok 1897-1920."

Copied!
64
0
0

Pełen tekst

(1)

Przeczytaj i daj innym

rok

1 8 9 7 * 1 9 2 0

(2)

Biblioteka U niwersytecka

KUL

(3)

<

d

j * :

N

CD

O a - )

~a CD

■N

0 3

' c 52 J 2

N

O

CD N

Ł_

C

l

£ >

> O

j Q

O O

"O o ro

r ć f

■N

n e r

'co

" a ?

o

~ a 9 2 ' a

(\5 T 3

_ 2

> ,

N

O

CD

i™ N

O .

(4)

O D W Y D A W C Y .

C elem d a n e i b r o sz u ry — z a p o z n a n ie s z e r s z e g o ogółu z tre ś c ią ,,Protokółów posiedzeń mędrców S jo n u ' ( w s z e c h ś w ia to w e j ż y d o w s k ie j organizacji), p r z e tio m a c z o n y c h n a s z y m s ta r a n ie m n a j ę z y k p olski z ro sy jsk ie g o ich tekstu, z a m ie s z c z o n e g o w k s ią ż c e w y d a n e j w T ro ic k o - S iergijew skiej Ł a w r z e w R osji p rz e z S e r g ju s z a Nilusa.

J e d e n egz em pla rz tej k sią ż k i z a ty tu ło w a n e j „Bliz je s t' pri d w i e r ie c h "

(Jest tuż, u drzwi), c z w a rte g o z rz ę d u jej w y d a n ia ( p ie rw s z e d a t o ­ w a n e z 1905 r ) s ta r a n n ie i za w s z e lk ą c e n ę wykupywanej w Rosji,

w y p a d k o w o trafił do r ą k n a szych.

W k s ią ż c e tej a u to r o p o m ie n io n y c h „ P r o t o k ó ł a c h " p isz e co n a ­ stępuje: o trz y m a ł je w 1901 r. od A. M. S u c h o tin a w r ę k o p is ie , d o ­ s ta rc z o n y m te m u o s ta tn ie m u p rz e z jego z najom ą, s ta le z a granicam i R o s ji b a w ią c ą . Drugi e g z em p la rz o w e g o rę k o p is u d o r ę c z o n y został Sipiaginowi, m inistrow i s p ra w w e w n ę t r z n y c h w P e te r s b u rg u , z a m o r­

d o w a n e m u w k r ó tc e p o t e m ... S. Nilus p o k a z y w a ł r ę k o p is wielu o s o b o m w p ły w o w y m z R o s y js k ie g o R ządu, j a k o o s trz e że n ie, lecz b e z s k u te c z n ie — W ielki K s ią ż e S e rg ju sz A le x a n d ro w ic z z a b ity p ó ź n ie j w M oskw ie, k tó re m u S. Nilus p r z e s ł a ł r ó w n ie ż rękopis, d a ł mil k r ó t k ą tylko o d p o w ie d ź — „ z a p ó ź n o !“,

W k sią ż c e S. Nilusa p o „Protokółach*1 z a m iesz c z o n e są „nie­

o d z o w n e o bjaśnienia" d o nich. — W ty m s a m y m p o r z ą d k u d ru k u je m y tu p r z e k ła d p olski j e d n y c h i drugich, lecz r ad z im y c z y te ln ik o w i w p r z ó d o d c z y ta ć o b ja ś n ie n ia ow e.

D o d a je m y do nich, iż „ P r o to k ó ły " ja k to z u s t w i a r y g o d n y c h osó b w iem y, w y k r a d z io n e b y ły w odpisie z m ie s z k a n ia H e rc la w W ie d n iu , inicjatora P ie r w s z e g o S jo n isty c zn e g o K o n g re su , z w o ła ­ n e g o p r z e z e i do Bazylei w sierpniu 1897 r o k u — H ercl, w e d ł u g tw ie rd z e n ia S. Nilusa, „ e g zila rc h a" czyli k s ią ż ę w y g n a n ia , w ięc n a ­ czelnik Izraela, w y k ł a d a ł n a p o m ie n io n y m k o n g r e s ie R a d z ie S ta rs z y c h p la n stra te g icz n y z a w o jo w a n ia Św iata, i „pro to k ó ły " t e n p l a n w ła ś n ie zaw ierają.

N ie je d e n z n a s z y c h z n a jo m y c h w y r a ż a ł m im o w s z y s tk o w ą tp li­

wości, co do a u te n ty c z n o ś c i „ P r o to k ó łó w " — sądzim y je d n a k iż tre ś ć ich m ów i s a m a za siebie a w y p a d k i dziejow e, jakie p rz e ż y w a m y obe c n ie , z d a ją się w a g ę tej tre śc i i k o n ie c z n o ś ć z w r ó c e n ia n a nią

ba c zn e j uwagi, p o tw ie r d z a ć .

W Y D A W C A . W G r u d n iu 1919 r.

M. ST. W .

(5)

W ie lo w ie k o w a ciem ność z a p a d ła n a d E u ro p ą , ciem ność w s z e c h w ła d z y j e J n o e te k , a p o g n ę b ie n ia m iljonów , c iem ność a b s o lu ty z m u jednych, a n ie w o ln ic tw a innych. W w ie k u d w u d z ie sty m , po d w u ty s ią c a c h lat g ło sz e n ia p r a w d C h r y s tu s o w y c h , po w ielu tys*iącole- ciach k u ltu ry i cywilizacji, p o p r z e d z a ją c y c h erę c h rz e ś c ijań s k ą , istniały je s z c z e ta k ie ra ż ą c p anom alje, ja k n a r o d y r z ą d z ą c e i rządzone!

podległe, z m u s z o n e słuchać r o z k a z ó w obcych.

P ł y n ą c y k rw ią i łzam i m iljo n ó w w u l k a n w o jn y z a tr z ą s ł p o s a ­ dam i sta re g o św iata, Z k łę b ó w d y m u p ło n ą c y c h m ia st i siół, z o p a ró w krw aw ych, u n o s z ą c y c h się n a d p o b o jo w isk a m i z a c z ą ł się w y ła n ia ć św it p o g o d n e g o jutra. N a tle p r o m ie n n e j ju trz en k i, z a ja ś n ia ł w yraz, o z n a c z a ją c y d o ty c h c z a s w ję z y k u lu d ó w p o jęc ie o d e rw a n e , n i e s t o s o ­ w a n e nigdy p r a w i e w p r a k ty c e .

W y r a z t e n — to s p ra w ie d liw o ść .

U jrzały go z d u m io n e ludy w nim bie ja s n o ś c i n a d p r z y r o d z o n e j I zrozum iały, iż o n to w ła ś n ie s ta n o w i św iatło, m ają ce ro z p ro s z y ć m ro k odw ie c zny, — i n a k re ś liła go r ę k a P a n a , w s k a z u ją c x iejako c z y n n ik n ieo d z o w n y , m a ją c y być o d tą d r e g u la to re m sto s m k ó w ludzkich.

N a z e g a rz e d z ie jo w y m w y b iła d la n a s go d z in a cudu, ioo oto n a m z a c z ę ła się dz ia ć s p ra w ie d liw o ść . R o z p ię te n a poti ó jnym k rz y ż u z a b o ró w ciało M a c ie rz y nasze j, o c ie k a ją c e k r w i ą z r a n d a w n y c h i św ie życ h, s k u te ł a ń c u c h a m i niew oli w ie k o w e j, o m dlałe z n a d m ia ru męki, — z w o ln a do życia n o w e g o budzić się zaczęło.

Z a m ia s t ję k liw e g o p łac z u , p o p ł y n ą ł po ziem iach p o lsk ic h ze w r a ­ d o s n y — do życia, d o czynu, do p rzy s z ło śc i p o godnej. P o ls k a sta n ę ła w rz ę d z ie n a r o d ó w w o ln y c h . L o s w y g ło sił dla n a s wyroŁ s p r a ­ w iedliw y.

Z a i s t e w iele n a m dano, Id zie m y tera z w olni w ś w ia t, my, Któ­

r z y ś m y musieli w le c się, p rz y k u c i do r y d w a n ó w z w y c ię z c ó w n a s z y c h . A sta ło się to w s z y s tk o d zięki try u m fo w i s p ra w ie d liw o śc i n a d b e z ­ pra w ie m , to też za p o s ła n n i c tw o n a s z e w in n iśm y u z n a ć w ł a ś n i ~zy- n ie n ie s p raw iedliw ości.

J e ste ś m y p a ń s tw e m , o d b u d o w u ją c e m się z g ruzów . Chi dni ża ło b y , kied y p o p a d liś m y w niew olę , dzieli n a s w ięcej niż s tu le c ie P r a w a , k tó re m i rządziliśm y się w m in io n y c h lata ch niepodległości s ta ły się o b e c n ie a n a c h ro n iz m e m , przeżytkiem-, n iem o ż liw y m cis dal s z eg o s to so w an ia ,. M usim y b u d o w a ć w s z y s tk o od p o d s ta w do s z c z y ­ tów , b y sta ć s ię \o r g a n iz m e m p a ń s t w o w y m o k u ltu rz e i c y w ik z ac ii w s p ó łc z e s n e j. M a m y p r z e d s o b ą b e z m ia r p rac y , n i e s k o ń c z o n ą ilości s p ra w i k w e s tji do rozstrzygnięcia, a z a w s z e w d u c h u spraw iedliw ości.

A le u ż y w a ją c jej ja k o s p ra w d z ia n u n ieo m y ln e g o słuszności po*:synań

n a s z y c h , b r o ń m y w y tr w a le o d z y s k a n e g o d z ie d z ic tw a od w s z y s tk ie g o

(6)

co z k r z y w d ą dla niego b y ć by mogło. S ta ń m y n a gruncie tolerancji słusznej, ale p om nijm y rów nież, i e niem niej s łu sz n ą je s t sa m o ­ obrona.

Na czoło niem al s p ra w o c z e k u ją c y c h n a sze g o spraw iedliw ego r ozstrzygnięcia i uregulow ania, w y s u w a się n a d w y ra z s k o m p lik o w a n a i t ru d n a do ro zw ią z a n ia s p ra w a n a ro d o w o ś c io w a , t. z w. k w e s t ja ż ydow ska.

N iew olno nie do c e n ia ć jej doniosłości. W p r z e w id y w a n y c h g ra n ic a c h R z e c zypospolite j żydzi s ta n o w ić b ę d ą około 15 proc. ogól­

nej liczby ludności. Je st to o tyle p o w a ż n a , a z uw agi n a ce ch y specy ficz n e g o c h a ra k te ru , ta k g ro ź n a m niejszość n a ro d o w o ś c io w a , że ro ztrzy g n ię cie s p ra w y jej w sp ó łż y cia z lu d n o śc ią r d z e n n ą w y m a g a szczególnej r o z tro p n o śc i i s k ru p u la tn o śc i.

M usim y w s p ra w ie żydow skiej d e c y d o w a ć sami, rz ą d z ą c się w ła s n y m ro zu m e m politycznym i ro ztro p n o śc ią p a ń s tw o w ą . C ała s p r a w a z a w isła od nas, od n a ro d u polskiego, od sta n o w isk a , k tó re w s t o s u n k u do ż y d ó w zajmie. My, nie z aś k to inny, b ę d z ie m y d e ­ cydowali, to też chw ila p o w z ię c ia decyzji nie p rz e z rząd, albo sejm, lecz p rze z s p o łe c z e ń s tw o całe, p o w in n a z n a le ź ć je z u p e łn ie przygo- t o w a n e m do w y d a n ia w y ro k u nieom ylnego, o p a rte g o na poczuciu spraw iedliw ości, lecz je d n o c z e śn ie n a p r a w ie sam oo b ro n y .

S k ą d p o w s t a ła u n a s k w e s t ja ż y d o w s k a i jak ie jest jej ź ródło ? O d cz asu t a k z w a n e g o s p r o w a d z e n ia p r z e z K azim ierza W ielkiego żydów, osiedlali się oni w P o ls c e i przez długi sz ere g w ie k ó w pędzili ż y w o t spok o jn y . P r z e ś la d o w a n ia n a tle religijnem , lub w aśni w y z n a ­ nio w e były w P o ls c e n ie z n a n e . T o le r a n c ja b ę d ą c a je d n ą z cech n a s z e g o c h a r a k te r u n a ro d o w e g o , spraw iała, iż p o d skrz ydła m i N a j­

jaśniejszej R zeczypospolitej z a m ieszkiw ali n ien ie p o k o je n i p rze z ni­

kogo p rze d staw ic iele o b r z ą d k u w scho d n ieg o , ew angelicy, arjanie, m a h o m e ta n ie i żydzi. ,

S ta n taki trw a ł se tki’ lat. S to s u n e k do ż ydów czy to w ładz, czy też s p o łe c z e ń s tw a polskiego, z p u n k t u w id z e n ia e poki b y ł n a j ­ z upełniej p o p ra w n y . Nic nie m ąciło w s p ó łż y cia zgodnego, a osobniki takie ja k szef sz w a d ro n u B erek jo se lo w ic z z a b ity w p o ty c z c e na ulicach K ocka, ja k r a b in M ajzels, działacz z ro k u 1863-go, a n a w e t M ickiew iczow ski Jankiel, są dow odem , że do o s ta tn ic h niem al c z asó w t. zw. k w e s t ja ż y d o w s k a , czyli n a z w a w s z y rze c z y po imieniu, — w a ś ń n a ro d o w o ś c io w a p o lsk o -ż y d o w s k ą nie istniała.

Nagle, coś się w s to s u n k a c h p o lsk o -ż y d o w s k ic h zepsuło. P o ­ c z ą w s z y od e poki likw idacji p o w s ta n ia ostatniego, Stosunki polsko- ż y d o w s k ie p o g a rs z a ły się s topniow o, aż w yłoniła się z nich k w e s tja ż y d o w s k a w obecnej jej formie.

C o s p o w o d o w a ło z m ia n ę t a k s to s u n k o w o r a p t o w n ą ? ja k ie c z ynniki złożyły się na to? Na p ie rw s z e m m iejscu w ym ienić tu na lezy c h a ra k te r ‘n a ro d o w y żydów, sta ją c y c h z a w s z e w czasie ściera­

nia się d w u sił po stronie m ającej p r z e w a g ę w yraźną. T y m razem - z rozum iaw szy, iż n ie p o w o d z e n ie p o w s ta n ia uniemożliwi, jeżeli nie o statecznie, to n a czas dłuższy od z y sk an ie przez P o la k ó w n iep o d le ­ głości, stanęli p o stronie silniejszego, czyli Rosji. P oru szy ło to do głębi n a ró d Polski, s p o w o d o w a ło .wciąż w z r a sta ją c ą niec h ę ć do I ry d ó w i stanow iło p ie rw s z y po^ %żny r c z d ź w ię k m iędzy r u n i a Po-

a k -m i.

(7)

D rugim czy n n ik iem p o w a ż n y m stała się polityka r z ą d ó w zabor-

’ & z w ^aG2cza rosyjskiego. U z u rp u ją c sobie m yśl u w ła szc z e n ia ch ło p ó w i na d a ją c im sa m o rz ą d gminny, u s p o s o b ił ich w ro g o dla szlachty. T o sam® rze c m o ż n a o żydach. O graniczani w n iek tó ry ch p ra w a c h p rz e z rz ą d rosyjski, korzystali j e d n a k z s a m o r z ą d u w e ­ w n ę trz n e g o , co w y w o ła ło w y o d rę b n ie n ie ich z re s z ty ludności ziem p olskic h i s p o w o d o w a ło ro zb ie żn o ś ć interesów . Co zaś do o grani­

czenia p ra w żydzi umieli za p o m o c ą p r z e k u p s tw a w y w o ły w a ć ogra­

niczenie ty c h o g raniczeń do minimum, byli też pom im o w s z y s tk o tiaj- lojalniejszymi po d d a n y ip i p a ń s tw a rosyjskie go. C hcąc p o z b y ć się nadm iaru ż y d ó w w Rosji, a z a ra z em w z m ocnić liczebnie ó w e le m en t lojalny w Polsce, r z ą d ro sy jsk i w y d a ł z akaz zam iesz k iw a n ia p rze z ż y d ó w w m iastach stołecznych, P iotrogrodzie i M oskw ie, oraz w n ie k tó ry c h wielkich c e n tra c h p r z e m y s ło w o ha n d lo w y c h . S p o w o d o ­ w ało to w z m o ż o n y r u c h em igracyjny ż y d ó w rosy jsk ic h do Polski, a co za tern idzie — zbytni ich n a p ły w do K ongre sów ki. P r z y b y s z e now i p rz y p o m o c y p o sia d a n y c h k a p ita łó w olbrzym ich zaw ładnęli w k ró tc e całym Kandlem i p rz e m y s łe m w Polsce, zajm ując w tej dzie­

dzinie życia s p o łe c z n eg o sta n o w is k o d o m in u jąc e z k r z y w d ą e le m e n tó w tubylczych. W s z y s t k o to razem, w raz z z a z n a c z a n ą n a k a ż d y m k r o k u lojalnością w ie rn o p o d d a ń c z ą i s ta łe m p rze c iw sta w ia n ie m się P o ­ lakom, w y w o ła ło w ś r ó d nich z rozum iałą niechęć do ż y d ó w i sprawiło, iż k w e s tja ż y d o w s k a w y r o s ła d o ro z m ia r ó w z agadnienia w agi p ie r w s z o ­ r z ę d n e j.

W o k re s ie w o jn y w s z e c h św ia to w e j, jej likwidacji i o d ro d ze n ia p a ń s tw a P o ls k ie g o , żydzi zajęli :vobec P o ls k i i P o l a k ó w s ta n o w isk o nie tylko nieżyczliwe, lecz n a w e t wrogie. P o w a ż n i e liczyć się m u ­ simy z tem , iż m am y w ż y d a ch n ie p r z e je d n a n e g o w ro g a w e w n ę t r z ­ nego, p rz e c iw k o k tó r e m u bronić się m usim y, o ile nie chcem y, b y na m iejscu Polski, p o w s ta łe j z gru zó w , w y r o s ła tak u p r a g n io n a p rze z ż y d ó w Judeo-Polonja.

C hcąc p o s ią ś ć m o ż n o ś ć s k u te c z n e g o działania p rz e c iw k o w r o ­

gowi, należy p o s ta r a ć się ja k n a jd o k ła d n ie j p o z n a ć go, jego zamiary

i cele, ta k ty k ę , której używ a, środki, którym i ro zp o rz ą d z a . Im w róg

groźnie jsz y, tem s tu d ja o d n o ś n e p o w i n n y być g łębsze, sta ra n n ie js z e

i bardziej n a ź ró d ła c h p e w n y c h o p a rte . K s ią ż k a niniejsza, s ta n o ­

w ią c a zbiór n a ja u te n ty c z n ie js z y c h d o k u m e n tó w , m a n a celu u k a z a n ie

w p e łn y m św ie tle tego, co u n a s z k w e s tji ż y d o w sk iej p rze ro d z iło

się w n ieb e z p ie c z e ń stw o ży d o w sk ie. T r a f zrządził, iż u k a z u je się

o n a w o k resie k s z ta łto w a n ia się p a ń s t w a Polskiego. N ależy też

k siążk ę tę p r z e s tu d jo w a ć z c ałą u w a g ą , zapam iętać d o k ła d n ie jej

treść i w e d łu g niej r e g u lo w a ć s to s u n e k n a s z d o żydów .

(8)
(9)

P r o t o k u l y p o s i e d z e ń m ę i r c ó w S j o r s a i P r o i o k y ł $te 1 .

Prawo polega n a sile. W o ln o ś ć ja k o idea. W o ln o m y ś ln o ś ć . Z ło to , ft^iara. S am o rząd . D e s p o ty z m kapitału. W r ó g w e w n ę tr z n y . T łum . Ainarchja. P o lity k a a m oralność. P r a w o silniejszego. N le z w a lc z o n a jyładza ż y d o w s k o -m a s o ń s k a . Cel u św ięca środki. Ś le p o ta tłumu, a b e c a d ł o polityczne. W a ś n i p a rty jn e . S a m o w ła ’ - 1 .vo ja k o naj­

w ła ściw sza forma rząd zen ia. A lk o h o lizm . Klasycyzm . pusta. Z a s a d y i podstaw y r z ą d u m aso ń s k o -ży d o w s k ie g o . T e r o r. W o ln o ś ć , ró w n o ś ć , b ra te rs tw o . Z a s a d a r z ą d u d y n a sty c z n e g o . S k a s o w a n ie p rz y w ile jó w a ry s to k ra c ji gojów . N o w a ary sto k ra c ja . W y r a c h o w a n i e p s y c h o lo ­ giczne. A b s tra k c y jn o ś ć wolności. Z m ia n a p r z e d s ta w ic ie li n a ro d u Ludzie o p o p ę d a c h z łych są znacznie liczniejsi od z a cnyc h, to też n ajlepsze w y n ik i w rz ą d z e n iu ludźm i o sią g n ą ć m o ż n a p r z y p o ­ m ocy g w a łtu i strach u , nie zaś w d r o d z e r o z p r a w a k a d em ic k ic h . K ażdy c z ło w ie k d ą ż y do w ładzy, k a ż d y p r a g n ą ł b y z o sta ć d y k ta to re m , gdyb y ty lk o mógł, lecz je d n o c z e śn ie r z a d k o k to n ie b y łb y g o tó w p o ­ św ięcić d o b r a o g ó ln e g o d la c e ló w osobistych.

P ra w o p o l e g a n a Co po sk ra m ia ło z w ie rz ę ta d ra p ie ż n e z w a n e ludźm i s i l e . Co k ie ro w a ło d o ty c h c z a s nimi?

W o k re s ie k s z ta łto w a n ia się u s tro ju społe c z n eg o , ludzie ulegali sile ślepej i b ru taln ej, n a s tę p n ie zaś p raw u , k tó re nie je s t niczem innem , ja k tąż s a m ą siłą, lecz z a m a s k o w a n ą . S tą d w niosek, ze w e d łu g p r a w n a tu r y istotą p r a w a je s t siła.

W o ln o ść j e s t id e ą . W o ln o ś ć p o lity cz n a je s t ideą, nie zaś faktem . W o ln o m y ś ln o ś ć . Ideę tę n a le ż y um ieć s to s o w a ć w ó w c za s, kiedy zachodzi p o t r z e b a z je dna nia dla sw o je j partji sił n a ro d u p r z y p o m o c y p r z y n ę t y ideow ej, o ile p a rtja ta zam ierza zw alczyć inną, sto ją c ą u s te ru w ładzy. Z a d a n ie staje się z n a cz n ie łatw iejsze, jeżeli p r z e ­ c iw nik zarazi się rów nież id e ą w olności, czyli t a k z w a n a w o ln o ­ m yślnością, dla k tó re j poc z y n i u s tę p s t w a k o s z te m siły. W ó w c z a s u w y d a tn ia się try u m f teorji naszej: naty c h m ia st r ę k a n o w a w e d łu g p r a w n a tu r y c h w y ta p o r z u c o n e w o d z e w ładzy, bow ie m ś le p a siła n a ­ r o d u nie m o że się ani d n ia je d n e g o o b y ć be z k iero w n ic tw a, n o w a za ś w ła d z a tylko zajm uje m iejsce d a w n e j, zw ą tla łe j w s k u t e k w o l n o ­ m yślności.

Z ło to . W iara. S a - W n a s z y c h c z a s a c h m iejsce w ła d c ó w libe ta lnyc h

morząc!. z a ję ła w ła d z a złota. Były czasy, k ie d y rzą dz iła

w ia ra . Idea w o ln o śc i je s t nieziszczaina, b o w ie m nikt nie um ie k o ­

rzy s ta ć z niej w s p o só b u m ia rk o w a n y . W y s ta r c z a d a ć n a ro d o w i na

c z a s p e w ie n p r a w o r z ą d z e n ia sobą, a b y n a ró d ro zp u śc ił się zupełnie.

(10)

Z t ą c h w ilą z a c z y n a ją się w a ś n i w e w n ę trz n e , n a b ie r a ją c e w k r ó tc e form y w a lk socjalnych, w k tó ry c h p a ń s tw a sp a la ją się, a zna cz e nie ich o b r a c a się w popiół.

Despoiysłsi kapi- Czy d a n e p a ń s tw o n iszczeję w s k u t e k w s trz ą ś n ie ń ta łu . w ła s n y c h , czy teź w a ś n i w e w n ę t r z n e odd a ją to p a ń s tw o p o d w ła d z ę w r o g ó w z e w n ę trz n y c h , n a le ż y w k a ż d y m razie u w a ż a ć je za zgubione: jest ono w naszej raecy. D e sp o ty zm k a p i ­ tału, p o z o s ta j ą c e g o w y łą c z n ie w n a s z y m ręku, p o d a je słom kę, której p a ń s tw o to, c h c ą c nie chcąc, trz y m ać się musi, b o w ie m w razie p r z e c iw n y m s ta c z a się w p r ze p a ś ć .

W fćgw ew nĄ ipany. G d y b y kto ś z głębi sw ej d u sz y liberalnej p o w ie ­ dział, że r o z u m o w a n ie p o d o b n e je s t niem oralne, z a p y ta m w ów czas:

jeżeli p a ń s tw o p o s ia d a d w u w r o g ó w i jeżeli w s to s u n k u do w r o g a z e w n ę tr z n e g o w o ln o m u i nie je s t u w a ż a n e za n iem o raln e uż yw a nie w s z e lk ic h ś ro d k ó w walki, jako to: nie w ta je m n ic z a ć p rz e c iw n ik a w p la n y a ta k ó w , czy obrony, n a p a d a ć n a ń w nocy, lub p rz y użyciu sił p r z e w a ż a ją c y c h , -* to n a jakiej z a sa d z ie m o ż n a u w a ż a ć za n ie ­ d o p u s z c z a ln e , lub n ie m o ra ln e u ż y w a n ie t y c h s a m y c h ś ro d k ó w w alki w s t o s u n k u do g o rsz e g o w roga, g w a łc ą c e g o ustrój s p o łe c z n y i p o ­ m yślność.

Tłum . Anarchja. C z y logika i ro zu m z d ro w y p o z w a la ją m ieć na*

dzieję p o m y śln e g o r z ą d z e n ia tłum am i p rz y p o m o c y p e rs w a z ji r o z ­ s ą d n y c h i porozum ienia, jeżeli istnieje m o żn o ść opozycji n a w e t b e z m y śln ej, lecz d o g a d z a ją c e j na rodow i, r o zu m ieją ce m u p o ­ w ie rz c h o w n ie ? R z ą d z ą c się w y łą c z n ie poziom em i na m iętnościam i, zw yczajam i, tra d y c ja m i o raz teorjam i s e n ty m e n ta ln e m i, ludzie z tłu­

m u i tłu m ludzki u legają he re z ji p a rty jn e j, stojącej n a p r z e s z k o d z ie w sz e lk ie m u porozum ieniu, n a w e t o p a rte m u n a gruncie p e rs w a z ji n a j ­ r o z s ą d n ie js z y c h . W s z e lk a d e c y z ja tłum u z a le ż n a je s t od p r z y p a d ­ ko w e j lub sz tu c z n ie s tw o rz o n e j w iększości, n ieśw ia d o m ej tajn ik ó w polityki i zdolnej p o w z ią ć d e c y zję , b ę d ą c ą za ro d k iem anarchji w rządzeniu.

P o lity k a a m ora ł- P o lity k a nie m a nic w s p ó ln e g o z m oralnością.

W ła d c a p o w o d u ją c y się m ora lnośc ią, nie je s t p o ­ litykiem i ja k o tak i nie m o że b y ć p e w n y s w e g o tronu. K to p ra g n ie rządzić, mu3i te m s a m e m u c ie k a ć się do p o d s tę p o w i do obłudy. W ie l­

kie c n o ty n arodu, — s z c z e ro ść i uczciw ość, — są w a d a m i w poli­

tyce, b o w ie m łatw iej i p e w n ie j niż w ró g n a jp o tę żn ie jsz y , s trą c a ją w ła d c ó w z tronu. C noty te p o w in n y b y ć w ła ś c iw o ś c ią p a ń s t w gojów, my zaś w ż a d n y m razie nie p o w in n iśm y p o w o d o w a ć się niemi.

Frawo.si Sn Jej s z e g o . P r a w o n a s z e p o le g a n a sile. W y ra z „ praw o" za­

w ie ra w sobie m y śl a b s tr a k c y jn ą i niczem n iedow ie dz ioną . W y r a z ten nie o z n a c z a nic innego jak tylko: dajcie mi, czego chcę, bym w ten s p o só b p o s ia d ł dow ód, żem silniejszy od was.

G dzie się z a c z y n a p r a w o ? G d z ie się ono kończy?

W p a ń s tw ie o źle z o rg a n iz o w a n e j w ładzy, o p r a w a c h b e z w y ­ razu, r z ą d z o n e m p rz e z w ła d c ę p o z b a w io n e g o ind y w id u aln o śc i w s k u ­ te k n a d m ia ru praw , p o w s ta łe g o z p o w o d u liberalizm u, z n a jd u ję ź ró d ło n o w e g o p raw a, a m ianow icie: rz u c e n ia się n a zasadzie p r a w a silniejszego, rozbicia c a łe g o istniejącego układu, p o g w a łc en ia praw, prz e b u d o w y g m ac h u społecznego, b y w reszcie stać się w ła d c ą wszystkich, k tó rz y oddali na u ż y te k mój sw o je p r a w a siły, z rzekłszy się ich d o b ro w o ln ie w myal z a s a d liberalnych.

— 10 —

(11)

N ie z w a lc z o n a w ła - W ła d z a na sza p rzy o b e c n y m chw ianiu się w szyst- dza tiiasorśsko-iy- k ich władz, s ta n ie się więcej od n ich niezwalczo-

dow ska. na, bow iem p o z o s ta n ie n iew id o c z n a aż do chwili, k ie d y um ocni się o tyle, żo ż a d e n p o d s tę p nią nie z a c h w ie je .

Cel u ś w ię c a ś r o d k i. C hw ilow e zło, k tó re o b e c n ie zm uszeni jeste śm y p o p e łn ia ć , stanie się źródłem dobra, a m ianow icie — w ła d z y nie­

zachw ianej. O n a p rzy w ró c i p r a w id ło w y bieg m e c h a n iz m o w i życia narodów, z e p s u te m u przez: liberalizm. W y n ik u ś w ię c a środki. W p la ­ nach n a s z y c h w inniśm y zw rócić u w a g ę nie tyle n a to, co d o b re i m o raln e, ile na tc, co p o t r z e b n e i u ży teczn e. M a m y do w y k o n a n ia plan, o k re ś la ją c y zg o d n ie z z a sa d a m i stra te g ji linję, od k tó rej o d ­ s tą p ić n a m n iew o ln o bez ry z y k a n a ra ż e n ia na ruinę p ra c y w ie lo ­ w iekow ej.

Ś le p y t?um» By o p r a c o w a ć p la n d z ia łań celow ych, n a le ż y z jednej strony w z ią ć p o d u w a g ę p odłość, n ies ta ło ś ć i c h w ie jn o ść tłum u, jego n iez d o ln o ść p o jm o w an ia, z drugiej z aś— s z a n o w a ć w a r u n k i życia w ła s n e g o i p om yślności w łasnej. N ależy zrozumieć, że p o tę g a tłumu, jest ślepa, nierozum na, n iez d o ln a do ro zw a ża n ia, n a s łu c h u ją c a na w s z y s tk ie strony. Ślepy nie m oże p r o w a d z ić śle p y c h i nie z a w ieś ć ich fta b rz e g p rzep aści, a w ięc je d n o s tk i z p o ś ró d tłumu, p a rw e n ju s z e z ludu, n a w e t g e n ja ln ie m ądrzy, lecz nie z n a ją c y się n a polityce, nie m ogą w y s tę p o w a ć w c h a ra k te r z e k ie r o w n ik ó w tłumu, be z d o p r o w a ­ dzenia do zg u b y całego narodu.

A b eca d ło poSity- Jed y n ie o s o b n ik p rz y g o to w a n y od d z ie c iń s tw a do czrse. sam o w ła d z tw a zdolny je s t p o jąć w yrazy, z b u d o ­ w a n e z liter p o litycznych.

W aśni pa/tyjne. N a ró d p o z o s ta w io n y sa m e m u sobie, czyli par- w enjuszom z w ła s n eg o sp o łe c z e ń s tw a , sam siebie d o p r o w a d z a do ruiny w s k u t e k w a śn i p a rty jn y ch , w y w o ła n y c h p rze z u b ie g a n ie się o w ła d z ę i g o d n o ś c i , oraz w s k u t e k w y p ły w a ją c y c h z tego z a b u rzeń .

Czyż m o żliw e jest, b y m asy lu d o w e sp o k o jn ie, bez zawiści, r o z w a ­ ży ły i za ła tw iły s p ra w y kraju, k tó r y c h nie w o ln o łąc z y ć z w id o k a m i osobistymi? Czyż z dolne są m a s y te do p rz e c iw s ta w ie n ia się w r o ­ gom z e w n ę trz n y m ? Jest to nie do pom y ślen ia, b o w ie m p la n rozb ity na tyle części, ile g łó w liczy tłum, p r z e s ta je by ć c a ło śc ią i w s k u te k tego staje się niezrozum iałym i n ie w y k o n a ln y m .

N a jw ła ś c iw s z a for- T y lk o w u m yśle s a m o w ła d c y m ogą w y tw o r z y ć ma rz ą d u — t o sa- się p la n y ro zle g łe i ja s n e w kolejności, regulu- m ow ładztw o. jącej cały m ec h a n iz m m a s z y n y p a ń s tw o w e j. Z p o ­ w y ż s z e g o w y w n io s k o w a ć należy, że c e lo w e w sensie d o b r a k raju rządy w in n y być s k o n c e n tr o w a n e w r ę k u jednej o so b y odp o w ied zialn ej.

Bez d y sp o ty z m u b e z w z g lę d n e g o nie m oże istnieć cyw ilizacja, w p r o ­ w a d z a n a nie przez m asy, lecz p rze z ich k ierow nika, k to k o lw ie k b y ł­

by nim. T łu m , to b a rb a rz y ń ca , u jaw n ia ją c y p rzy k ażd ej s p o s o b n o śc i sw e b a rb a r z y ń s tw o . Skoro tylko tłum z d o b ę d zie wolność, prze m ie n ia się ona w k r ó tc e w a n arch ję, k tó ra w istocie swej jest sto p n ie m n a j­

w yższym b a rb a r z y ń s tw a .

A lk o h o liz m . K lasy - Spojrzyjcie na o d u rzo n e w ó d k ą z w ierzęta, do cyzsn. P ryw at® . której użycia n a d m ie rn e g o p r a w o o trz y m y w a n e jest raz e m z wolnością. C zyżbyśm y mieli pozwolić, b y i „ n a s i“

doszli do p o d o b n e g o stanu? N a ro d y gojów o d u rz o n e są p rz e z n a ­

poje w y s k o k o w e . M łodzież ich z a trac iła inteligencję w s k u te k

klasycyzm u i w c z e sn ej rozpusty, do której p o d ju d z a n a była

(12)

p r z e z a g e n tó w n a s z y c h w p o sta c i g u w e rn e ró w , lo k ajó w , g u w e r ­ n a n t e k w d o m a c h z a m o ż n y c h , k e ln e r ó w i k o b i e t n a s z y c h w m ie j­

s c a c h r o z r y w e k gojów. Do lic z by o s ta tn ic h w łą c z a m ró w n ież t a k z w a n e „dam y z to w a rz y s tw a " , k tó re s ą d o b ro w o ln em i n a ś la d o w c z y - niami ta m ty c h p o d w zględem z b y tk u i rozpusty.

Z a s a d y i p o d s ta w y H a s łe m n a s z e m je s t siła i p o d s tę p . W spraw ach rz ą d u ż y d o w s k o - polityki z w y c ięż a tylko siła, z w ła s z c z a jeśli ukry- m asofsskiego. ta jest p o z a zaletam i, n ie z b ę d n e m i d la m ę ż ó w s ta n u . G w a łt p o w in ie n b y ć z a sa d ą , p o d s tę p zaś i o b ł u d a —p rz e p is e m dla rzą d ó w , k tó re nie c h c ą złożyć k o ro n y u stó p p r z e d s ta w ic ie li jakiej now e j p otęgi. Je st to zło, s ta n o w ią c e j e d y n y ś ro d e k osią g n ię ­ cia celu, k tó ry m je s t dobro. T o też nie p o w in n iśm y się cofać p r z e d k o r u p c ją p ieniężną, o s z u s tw e m i z dradą, o ile m a to d o p o m ó d z do o siągnięcia celu nasze g o . W p olityce n a le ż y um ieć b rać b ez w a ­ h a n ia w ła s n o s ć cudzą, jeżeli p rzy jej p o m o c y z d o b ę d z ie m y uległość i w ła dz ę.

T e r o r. P a ń s tw o n a s z e k ro c z ą c d ro g ą p o d b o ju p o k o jo w e g o ma pra­

w o z a s tą p ie n ia o k ro p n o śc i w o jn y p r z e z mniej d o strz e g a ln e , ale w ię ­ cej c e lo w e egzekucje, p r z y k t ó r y c h p o m o cy n a le ż y p o d trz y m y w a ć teror, u s p o s a b ia ją c y do śle p e g o p o s łu s z e ń s tw a . S p ra w ied liw a , lecz n ie u n ła g a n a s u ro w o ś ć sta n o w i n a jw a ż n ie js z y cz y n n ik siły dla pań­

stwa: niety lk o dla zysku, lecz r ó w n ie ż w imię o b o w ią z k u , dla zw y- c ię z tw a przyszłego, m usim y b y ć w ierni p ro g ra m o w i g w a łtu i obłudy.

Z a s a d a w y r a c h o w a n ia jest o tyle silna, o ile i środki, k tó ry c h u ż y ­ w a. D latego też nie tyle p rz y p o m o c y sa m y c h ś ro d k ó w ile dzięki d o k try n ie b e z w z g lę d n o ś c i o s iągniem y try u m f i o d d a m y w s z y s tk ie rz ą d y w w ła d a n ie p a ń s z c z y ź n ia n e n a s z e g o „n a d r zą d u " . W y s ta rc z y , by w iedziano, że je s te śm y n ieubłagani, a u s ta n ą z a ra z w y p a d k i nie­

p o s łu s z e ń s tw a .

WoSnoSć, ró w n o ś ć , Było to je s z c z e w c z a s a c h s ta ro ż y tn y c h , kiedy b r a t e r s t w o . po raz p ie r w s z y rzuciliśm y narodow i wyrazy,’

„w olność, ró w n o ś ć , b r a t e r s t w o ', w y r a z y od tej chwili tyle razy p o­

w tó r z o n e p rze z pap u g i be z m y śln e, k tó re ze w s z y s tk ic h stro n zleciały s’ę n f , .tę przy n ę tę. W r a z z nią uniosły d o b r o b y t św iata, istotną w o ln o ść jednostki, ta k c h ro n io n ą daw niej od uc isk u tłum u. Rozum ni rzekom o, inteligientni goje nie w yczuli a b s tr a k c y jn o ś c i w y ra z ó w w y ­ p ow ie d z ia n y c h , nie z a u w a ż y li s p rz e c z n o śc i w ich tre śc i i stosunku ich do siebie, n ie spostrzegli, że w n a tu rz e n ie m a ró w n ież i nie m oże istnieć w olność, że n a tu r a s a m a ustaliła n ie ró w n o ś ć rozum ów , c h a ra k te r ó w i zdolności, ja k ró w n o ś c i i p o d leg ło śc i p r a w o m swoim , Nie zrozumieli, że tłum to p o tę g a ślepa, że p a rw e n ju s z e , wybrani z p o ś ró d tłum u do o b jęc ia rzą dów , w dziedzinie polityki są ró w n ie ż ślepi jak i tium, że c z ło w ie k n a w e t o graniczony, lecz ś w ia d o m y jej tajników , m oże rządzić, nie w ta je m n ic z o n y z aś n a w e t genjusz nie je s t w s ta n ie zrozum ieć nic z polityki.

Z a s a d a rsądw dy- W s z y s tk ie g o p o w y ż s z e g o goje nie w zięli pod

n a u ty c z n e g o . u w agę, a ty m c z a s e m na te m z a s a d z a ły się rządy

d y n a s ty c z n e : ojciec w ta je m n ic z a ł s y n a w b ieg s p r a w p o lity c z n y c h ,

lecz w te n sposób, b y n ikt p ró c z c z ło n k ó w d y n a stji nie znał tego

biegu i nie m ógł zdra d z ić jego ta jn ik ó w n a ro d o w i r z ą d z o n e m u .

Z c z a s e m z a p o m n ia n o o istotnej tre śc i d y n a s ty c z n e g o p r z e k a z y w a n ia

rze c z y w is te j sytuacji s p ra w po lity cz n y c h , co dop o m o g ło do p o w o ­

d z e n ia s p ra w y naszej.

(13)

Z n ie s ie n ie p rzyw i- W y ra z y ; „w olność, rów ność, b r a t e r s t w o " ,

l e j ó w

arystokracji g ło sz o n e p rze z a g e n tó w ślepych, ś c ią g a ły do sze-

S O j ó w .

r e g ó w n a s z y c h z całego ś w ia ta Iegjony, k tó re z z a p a łe m n iosły s z ta n d a ry n asze. A ty m c z a s e m w y ra z y te by ły to czerw ie, to c z ą c e p om yślność gojów, n isz c z ąc e w sz ę d z ie pokój, spo- k o jn o ść , solidarność, b u rz ą c e w sz e lkie p o d s ta w y ich p a ń s tw . Z o b a ­ czycie nastę p n ie, że to sp ro w a d ziło try u m f n a s z : dało nam to między innemi możnoić zdobycia najważniejszego atuta: — zniesienia przywilejów, innemi słowy, samej istoty arystokracji gojów, która była jedyną osłoną na­

rodów i krajów przeciwko nam.

N ow a arystokracja* N a g ru z a c h a ry sto k ra c ji ro d o w e j um ieściliśm y n a czele w s z y stk ie g o a ry s to k ra c ję p ien ię żn ą z p o ś ró d inteligiencji naszej.

j a k o c e n zu s dla tej ary sto k ra c ji no w e j u stanow iliśm y b o g a c tw o , za- e ż n a od nas, o raz nau k ę , s z erz o n ą p rze z m ę d rc ó w n a szych.

W yrachow anie p sy - T r y u m f n a s z sta ł się tym łatw iejszy, źe w sto- cfao iog iczn e. s u n k a c h z ludźmi, niez b ę d n y m i dla nas, o d d z ia ­ ływ a liśm y z a w s z e n a n a jc z u lsz e s tru n y ludzkiego je s te stw a , n a ch c i­

wość, n a w ieczyście n ie z a s p o k o jo n e p o trz e b y m aterialne. K a ż d a z w y m ien io n y c h sła b o śc i ludzkich, w z ię ta oddzielnie, z d o ln a jest zabić w s z e lk ą inicjatyw ę, o d d a ją c w olę ludzi do d y sp o z y cji n a b y w c y ich działalności.

A bstrakcja w o l- A b s t r a k c j a w o ln o śc i d a ła m o ż n o ś ć p r z e k o n a n ia n o £ d . tłumu, że rzą d je s t niczem innem, ja k tylko a d m i­

n istra to re m z ram ien ia właścicieli kraju, czyli — narodu, o raz że m o ż n a go zm ieniać j a k r ę k a w ic z k i zniszczone.

M o i n o i t zm ia n y M oż ność zm iany przedstaw icieli n a ro d u o d d a ła p r z e d s ta w ic ie lin a - ich do d y spoz ycji naszej i niejako n a s z e m u prze-

rodu. znaczeniu.

P r o f o k u ! f& 2 .

W ojny e k o n o m ic z n e jak o p o d s ta w a p rz e w a g i ż ydow skiej. A d m i­

n is tr a c ja n a p o k a z i „ra d c y tajni". P o w o d z e n ie k ie r o w n ik ó w d e ­ s tru k c y jn y c h a n a s z e p r z y s to s o w a n ie się w polityce. R o la prasy.

W a r to ś ć złota i c e n n o ść ofiar ż y d o w s k ic h .

W ojna e k o n o m i- Jest rz e c z ą d la n a s n iez b ę d n ą , b y w o jn y nie czn a, ja k o p o d sta - p rzy n o siły k orzyśc i tery to rja ln y c h , b o w ie m prze- w a p rze w a g i ży - niosłoby to w o jn ę n a g runt ekono m ic zn y , a w te j d o w s k ie j. dziedzinie n a ro d y w p o m o cy n a s z e j d o s tr z e g ą p o tę g ę naszej przew agi, taki z aś s ta n rze c z y o d d a o b ied w ie stro n y do dyspozycji naszej a g e n tu ry m ię d z y n aro d o w e j, posia d a jąc e j mil- jony oczu, dla k tó ry c h ż a d n e granice nie istnieją. W ó w c z a s n a s z e p r a w a m ię d z y n a r o d o w e z n iw e c z ą w ła ś c iw e p r a w a n a ro d o w e i b ę d ą rzą d z iły n a ro d a m i w te n sa m sposób, w jaki p r a w o cyw ilne zarządzę sto s u n k a m i w z a jem n y m i p o d d a n y c h d a n e g o p a ń s tw a .

A d m in istracja na A d m in istra to rz y w ybierani przez n a s z p o ś ró d

p o k a z i „radcy taj* tłu m u w zależności od ich zdolności niew olni-

nl*. czych, nie b ę d ą o so b a m i p r z y g o to w a n e m i do

rządzenia, dla tego też z łatw o śc ią s ta n ą się w grze naszej pio n k am i

kierow anym i p rz e z u c z o n y ch n a szy c h i d o r a d c ó w genjalnych, s p e c j a ­

listów , kształconych od dzieciństw a w sz tu c e z a rz ą d z a n ia s p ra w a m i

(14)

św ia ta całego. J a k w iadom o, specjaliści nasi, w ia d o m o śc i n ie z b ę d n e d la r z ą d z e n ia czerpali z n a s z y c h p la n ó w p olitycz nyc h, z d o ś w ia d c z e ­ n ia historji, z b a d a ń k a ż d e j chw ili bieżącej. G o je nie rz ą d z ą się w ia d o m o ś c ia m i p r a k ty c z n e m i, z d o b y te m i w d ro d z e o b je k ty w n y c h b a ­ d a ń h isto ry cz n y c h , lecz r u ty n ą te o re ty c z n ą , p o z b a w io n ą w szelkiego p o g l ą d u p r a k t y c z n e g o n a jej w yniki. T o te ż n ie w a rto liczyć się z nimi. N iech się so b ie c ieszą ty m c z ase m , lub n ie c h żyją n a d z ie ­ jam i n o w y c h uciech, albo w s p o m n ie n ia m i już p rz e ż y ty c h . N iech dla nich g r a r o lę n a jw y ż s z ą to, co n a k a z a liś m y im u w a ż a ć z a w s k a z a n ia n a u k i (teorji). By o sią g n ą ć cel p o w y ż s z y , w z b u d z a m y p r z y p o m o c y p r a s y n a s z e j ślepe z a u fa n ie d la w s k a z a ń tych. Inteligencja g ojów b ę d z ie d u m n a z p o s ia d a n y c h u m ie ję tn o ści i b e z s p ra w d z e n ia lo­

gicz n e g o z a sto s u je w p r a k t y c e w s z y s tk ie z a c z e rp n ię te z n a u k i w i a ­ dom ości, z e s ta w io n e o d p o w ie d n io p rz e z a g e n tó w n a s z y c h w celu k s z t a ł t o w a n i a u m y słó w w k ie r u n k u dla n a s p o ż y te c z n y m .

P o w o d z e n ie k ie - Nje myślcie, że tw ie r d z e n ia n a s z e są b ezpod- ru n ków d estr u k - sta w n e: z w ró ć c ie u w a g ę n a p r z y g o to w a n e p rz e z cyjnych w n a u ce, n a s p o w o d z e n ie da rw inizm u, m a rk s iz m u i n ietsc h ea - nizm u. W p ł y w d e m o ra liz u ją c y k i e r u n k ó w ty c h p o w in ie n być, dla n a s p rzy n a jm n ie j, a ż n a d to widoozny.

Z d o ln ość p r z y sto - M usim y liczyć się 2 w s p ó łc z e s n y m biegiem myśli, s o w a n ia s i ę w p o « z c h a ra k te r a m i i te n d e n c ja m i n a ro d ó w , ż e b y nie czynić o m y łe k w p o lity c e i w z a rz ą d z a n iu s p r a ­ w a m i a d m im stra c y jn em i. Tryum f s y ste m u nasze g o , k tó re g o części m e c h a n iz m u m o ż n a z e s ta w ić rozm aicie, o d p o w ie d n io do c h a ra k te r u n a ro d ó w , s p o ty k a n y c h n a n a s z e j drodze, — nie m oże mieć p o w o ­ d z e n ia , o ile z a s to s o w a n ie w p r a k t y c e s y s te m u tego nie b ę d z ie o p a r t e n a w y n i k a c h p rz e s z ło ś c i w z w ią z k u z tera źn ie jsz o śc ią .

R ola p rasy. P a ń s t w a w s p ó łc z e s n e p o s ia d a ją w r ę k u sw o je m o lbrzy­

m ią siłę, w y t w a r z a j ą c ą r u c h m y śli w n a ro d a c h , — to p ra s a . R o la p r a s y p o le g a n a z a z n a c z a n iu ż ą d a ń n ie z b ę d n y c h , n a k o m u n ik o w a n iu s k a r g n a ro d u , n a w y r a ż a n iu a n a w e t tw o r z e n iu n ie z a d o w o le n ia . P r a s a je s t u c ie leśn ie n ie m w o ln o śc i m ó w ien ia . P a ń s t w a nie um iały w y k o r z y s ta ć tej siły i oto z n a la z ła się o n a w n a s z e m ręku. P rz e z nią z d o b y liśm y w p ły w y , p o z o s ta ją c n a u b o c z u i w cieniu, dzięki niej z g ro m a d ziliśm y w p o s ia d a n iu n a s z e m złoto, nie b a c z ą c na to, że z m u sz e n i byliśm y w y ła w ia ć je z stru m ie n ia k rw i i łez...

W artość z ło t a i cen- W y ró w n a liś m y to s k ła d a ją c w ofierze w ielu n o ść o fia r ży d ó w - z p o ś r ó d n a ro d u n a szego. K a ż d a ofiara z n a sze j sk ich. s tro n y w o c z a c h Boga w a r ta je s t ty sią c a g ojów

P rotokuł Mo 3.

Ż m ija sy m b o lic z n a i jej zna cz e n ie . C h w ie jn o ś ć w agi k o n s ty ­ tucyjnej. T e r o r w p a ła c a c h . W ła d z a i am bicja. „ G a d a ln ie “ p a r ­ la m e n ta r n e , Pam flety. N a d u ż y c ie w ładzy. N ie w o la e k o n o m ic z n a

„ P r a w a ludu". D o ro b k ie w ic z e i arystokracja. A r m ja m aso ń s k o -ż y

d o w s k a . W y r a d z a n ie się gojów . G łó d i p r a w o kap ita łu . T łu m

i k o r o n a c j a „ w ła d c y w s z e c h ś w ia t o w e g o 11. T r e ś ć z a s a d n ic z a p r o g ra ­

m u p r z y s z ły c h m a s o ń s k ic h s z k ó ł ludow ych. T a je m n ic a n a uki ustroju

s p o łe c z n eg o . O g ó ln e p rz e s ile n ie e k o n o m ic zn e . B e z p ie c z e ń stw o n a ­

szych. D e s p o ty z m m as o n e rji — ja k o k r ó le s tw o rozum u. U tr a ta

k ie ro w n ik a . M a s o n e rja i „w ie lk a " re w o lu c ja fra n c u s k a . C e sa rz

(15)

d e s p o ta z k rw i sjońskiej. P rz y c z y n y n ie ty k a ln o śc i m as o n e rji. R ola tajnych agentów m asońskich. W olność.

... . *" /■ ■

2 m Ija s y m b o !!» n a Dziś m ogę w a m z a k o m u n ik o w a ć , że cel na sz I Jej z n a czen ie. jest już o kilka; k r o k ó w od nas. P o z o s ta je nie­

w ielk a p rz e s trz e ń , b y c a la droga, k t ó r ą odbyliśm y, z w a r ła się w k r ą g Żm iji Symbolicznej, w y o b r a ż a ją c e j n a r ó d nasz. K iedy k r ą g ó w z a m k n ie się, w s z y s tk ie p a ń s t w a e u ro p e js k ie b ę d ą u jęte ja k g d y b y w p o ­ tężn e obcęgi.

C h w ie jn o śf wagi W sp ó łczesn a w a g a k o n s ty tu c y jn a w k r ó tc e runie, k o n sty tu c y ja e j. b o w ie m u s ta w iliśm y ją n ied o k ła d n ie , by nie przestała chw iać się, d o p ó k i nie p r z e trz e się jej p o d s ta w a . G oje m yśleli, że w ykuli ją d o ść m o cn o i o c z e k iw a li wciąż, że w a g a o d z y s k a rów now agę. L ecz p o d s ta w a , a m ian o w icie — Królujący, zasłonięci przez sw o ich p rze d staw ic ieli, k tó rz y szaleją, p o r w a n i u ro k ie m w ład zy n ie k o n tro lo w a n e j i n ie o d p o w ie d z ia ln e j. W ła d z ę tę z a w d z ię ­ czają terorowi, k tó re g o w id m o k r ą ż y po p a ła c a c h . Nie m a ją c d o ­ stępu do narodu w ła sn eg o , K ró lu jący nie m o g ą już p o ro z u m ie ć się z nim i w zm ódz sw o je siły p rz e c iw k o ż ą d n y m w ładzy. R o z d z ielo n e p rze z nas: siła w ład ców p o s ia d a ją c a zd o ln o ść w idzenia, od ślepej s iły narodu, — utraciły w sz e lk ie znaczen ie, b o w ie m k a ż d a p o s z c z e ­ gólnie, jak ślepiec p o z b a w io n y kija, je s t n ied o łę żn a .

W ładza I am b icja. A b y po b u d z ić ż ą d n y c h w ła d z y do n a d u ż y w a n ia jej p rzeciw staw iliśm y w z a jem n ie sobie w s z y s tk ie siły, r o zw ija ją c ich t e n d e n c je lib e raln e do niepodległości. W k ie r u n k u tym p o w o ła liśm y d o życia w s z e lk ą p rze d sięb io rc z o ść , uzbroiliśm y w s z y s tk ie p a rtje, um ieściliśm y w ła d z ę ja k o cel d la w s z y s tk ic h ambicji. Z p a ń s tw uczyniliśm y areny, n a k tó ry c h ro z g r y w a ją się zamieszki. N iezadługo zam ieszki i b a n k r u c t w a r o z p o c z n ą się w szędzie.

„ G adalnle* paria- N ie w y c z e rp a n e gaduły zam ieniły posiedzenia par-

■ nentam e. P a m fle - la m e n tó w i z g ro m a d z e ń a d m in is tra c y jn y c h n a Kon- ty, N adużycie wła* k u r s a krasom ów c z e . Śmiali d z ie n n ik a r z e i b e z - d iy . ce re m onja lni p a m fleciści n a p a d a ją c o d z ie n n ie n a p e r so n e l adm inistra c yjny. N a d u ż y c ia w ła d z y p rz y g o tu ją u p a d e k o s ta te c z n y w s z e lk ic h instytucji i w s z y s tk o ru n ie do góry nogam i p o d cio sa m i o sz ala łe g o tłumu.

N ie w o l a e k o n o - N ę d z a p r z y k u ta do p r a c y n a ro d y m ocniej nlz m ic z n a . „ P raw o p r z y k u w a ła je n ie w o la i p r a w o p a ń s z c z y ź n ia n e .

ludu*. O d o sta tn ic h m o ż n a było uw olnić się w te n lub vr inny sposób, od n ę d z y z aś o d e rw a ć się je s t niem ożliw e. W k o n ­ stytucji z a w a rliśm y p r a w a , k tó re d la m as są p ra w a m i fikcyjnem i, nie z aś rze c z y w is te m u W s z y s tk ie ta k z w a n e „ p ra w a ludu" m o g ą istn ieć j ed y n ie ja k o idea, n iem ożliw a do u rze c z y w is tn ie n ia w p ra k ty c e . Jaką w a r to ś ć dla p ro le ta riu s z a p r a c u ją c e g o , zgiętego w p a łą k p o d ciężarem p r a c y nad siły, z g n ę b io n e g o p rz e z los,—p o s ia d a o trz y m an ie przez g a d u łó w p r a w a g ad an ia, p rze z d z ie n n ik a rz y —p r a w a p isa n ia różnych głupstw w s p ó łrz ę d n ie z rze c z am i cennem i, — jeżeli prole- tąrjat nie ma z k o n s ty tu c ji in n y c h k o rzy śc i p o n a d te m a r n e o k ru ch y , k tó re rz u c a m y m u ze s to łu n a sze g o za o d d a w a n ie gł-oaów w m yśl w s k a z a ń n a s z y c h k r e a tu r i n a s z y c h a ge ntów ? D la n ę J b a r z y praw®

rep u b lik a ń s k ie są ironją gorzką, b o w ie m p o trz e b a p r a c y omal źe nie

n a d n ió w k ę nie p o z w a la im w r z e c z y w isto śc i k o rzy sta ć z ty c h p raw ,

ale za to o d b ie ra g w a r a n c ję z a ro b k u stałego i p e w n e g o , u z a le ż n ia ­

jąc go od p o ro zu m ien ia m ięd zy p rac o b io rc a m i lub to w a rz y s z a m i

pracy.

(16)

D orobkiew icze P o d k ieru n k ie m n a s z y m luci z n is z c z y ł a ry s to k ra - I n y s t o t o ^ j a ^ cję, k tó r a s ta n o w iła jego o b r o n ę n a tu r a ln ą i kar- m icielkę, a to dla z y s k ó w w ła s n y c h , z w ią z a n y c h w s p o s ó b n iero z er­

w a ln y z d o b r o b y te m ludu. O b e c n i e w o b e c z n is z c z e n ia a ry s to ­ k ra c ji lud p o d p a d ł p o d uc isk d o r o b k ie w ic z ó w s p ry tn y c h , w z b o g a c o ­ nych, k tó rz y n ib y jarz m o b e z lito s n e zwalili się n a ro b o tn ik ó w .

Armja m a s o ń s k o - S ta n ie m y się n ieja k o o s w o b o d z icie la m i r o b o tn ik ó w ż y d o w s k a . z p Q(J tego jarzm a, k ie d y z a p r o p o n u je m y im w s t ą ­ p ien ie do s z e rę g ó w arm ji na sze j, czyli d o socjalistów , a n a rc h is tó w i k o m u n is tó w , k tó r y c h s ta le p o p ie r a m y r z e k o m o n a z a sa d z ie p r a w a b ra te rs k ie g o s o lid a rn o śc i ogólno-ludzkiej n a s z e g o tnasoństwa społecz­

nego. A r y s to k r a c ję , k o r z y s t a ją c ą n a p o d s ta w ie p r a w a z p r a c y ro b o t­

nika, o b c h o d z iło ż y w o to, b y r o b o tn ic y byli syci, z d ro w i i k rze p c y . W y ra d z a n ie s i ę gó- I n te re s n a s z le ż y w z ja w is k u w r ę c z p r z e c iw n y m :

w wyradzaniu się gojów. Ź r ó d ło w ła d z y naszej s p o c z y w a w c h ro n ic z n e m n ie d o ja d a n iu i b r a k u sił u r o b o tn ik ó w , p o ­ n i e w a ż w s k u t e k tego p o p a d a ją oni w n iew o lę n a s z ą , w o r g a n a c h z aś w ła d z y , o p ie k u ją c y c h się ro b o tn ik a m i, nie z n a jd u ją oni ani sił, ani e n e rg ji do p r z e c iw d z ia ła n ia tem u.

G£ód S p r a w a ka« G łó d w y t w a r z a dla k a p ita łu p e w n ie js z e p r a w a do p ita fu . ro b o tn ik a , niż te, którem i o b d a rz y ła a r y s to k ra c ję p r a w n a w ł a d z a m o n arc h ic z n a . — P r z y p o m o c y n ę d z y i w y p ły w a ją c e j s tą d z a w istn e j n ien a w iśc i rz ą d z im y tłu m em i dłońm i jego m iażdżym y w sz y stk ic h , k tó rz y s ta ją n a d r o d z e do c elów n a s zy c h .

Tlasm 5 k o r o n a c ja K iedy nadejdzie czas koronacji naszego władcy wszech- w ła dc y w s z e c h - świata, wówczas te same ręce zm iotą w szystko, co

ś w ia ta . m ogło by stanowić przeszkodę.

s ra ś £ z a s a d n ic z a G o je o d zw yczaili się od m y ś le n ia b e z p o m o c y p r o g ra m u p rzysz- ® aszych r a d n a u k o w y c h , j a k o d o w ó d , d lac z e g o

“m asońskich n je p 0jm ują k o n ie c z n o ś c i tego, czego m y z chwi- ludowych. lą> k ie d y n a s ta n ie n a s z e K rólestw o, b ę d z ie m y b e z ­ w z g lę d n ie p rzestrzegali, a m ianow icie: w s z k o ła c h lu d o w y c h n a le ż y p r z e d e w s z y s tk ie m w y k ła d a ć je d y n ą n a u k ę p r a w d z iw ą , n a jp ie rw s z ą ze w s z y s tk ic h ,—n a u k ę o u k ła d z ie życia ludzkiego, o bycie społecz- nym. w y m a g a ją c y m p o d z ia łu p racy, a więc p o d z ia łu ludzi n a stany. N ie­

z b ę d n e jesi, by w s z y s c y wiedzieli że równość istnieć nic może z powodu różnic w rodzajach działalności, że nie m oże b / ć w o b e c p r a w a je d n a ­ k o w o o d p o w ie d z ia ln y ktoś, k tó ry p o s tę p o w a n i e m sw d je m k o m p ro m i­

tuje ca!y s ta n i k to ś inny, n ie n a ra ż a ją c y n a s z w a n k nikogo, p r ó c z n o n o r u w ła s n e g o .

Tajeenmica nawki N a u k a p r a w id ło w a u stro ju sp o łe c z n eg o , do k tó re g o u s ro ju sjsołecz- ta jn ik ó w nie d o p u s z c z a m y gojów , w y k a z a ła b y , n o ®°* _ w sz y stk im , że m iejsce praefy i p r a c a sa m a w in n y b y c z a c h o w a n e dla o k r e ś lo n y c h sfer, jeżeli d ą ż y ć m a m y do tego, b y p r a c a nie^ b y ła źró d łe m m ęki ludzkiej, s p o w o d o w a n e j p r z e z n ie o d p o ­ w ie d n ie do d a n e g o r o d z a ju p r a c y w y c h o w a n ie . S tu d ju ją c tę na ukę , n a ro d y z a c z n ą d o b ro w o ln ie ulegać w ła d z y o r a z w p r o w a d z o n e m u p r z e z m ą ustro jo w i p a ń s t w o w e m u . P rz y o b e c n y m s ta n ie n a uki i p rz y s tw o ­ r z o n y m p rz e z n a s jej k ie ru n k u , lud w ie rz ą c y ślepo d r u k o w a n e m u sło­

wu, żywi, w s k u t e k n ie ś w ia d o m o śc i sw ej i p o d s u n ię t y c h mu p o jęć

b łę d n y c h , n ie n a w iś ć do w s z y s tk ic h s ta n ó w , k tó r e u w a ż a z a w yż sz e ,

b o w ie m nie rozum ie z n a c z e n ia k a ż d e g o stanu.

(17)

Ogóln® przesSSe- N ienaw iść p o w y ż s z a w y r a s ta n a g ru n cie przesila"

wie e konom ic zne . nia ekono m ic zn e g o , k tó re w s trz y m a w sz e lk ie o p e ­ rac ja g iełd o w e i r u c h w prze m yśle . S tw o r z y w s z y d o s tę p n y m i d la n a s s posobam i tajnym i p rz y p o m o c y złota, b ę d ą c e g o w y łą c z n ie w w ł a d a ­ niu n aszem , ogólne przesilenie ekonomiczne, wyślemy na ulice jednocześnie we Wszystkich k,rajach europejskich całe tłum y robotników. TYumy te z r o z ­ k o s z ą b ę d ą p r z e le w a ły k r e w tych, k tó ry m w p ro sto c ie d u c h a z a ­ z d ro s z c z ą od n a jm ło d s z y c h lat, a k tó ry c h d o b y te k b ę d ą m o g ły w ó w ­ czas grabić.

Niet^kalno&i „na- Naszych tłum y nie tknę, bowiem chwila napadów bą- sz$fsh“. dzie nam wiadomą i będą przedsięwzięte środki zapew­

nienia bezpieczeństwa,

D e s p o ty z m m a s o - P r z e k o n a liś m y już, że p o s tę p z a p ro w a d z i gojów n e rji J a k o p a ń s t" do p a ń s t w a rozum u. T a k i m w ła ś n ie b ę d z ie des- w o fo a u m a . p o ty z m nasz, b o w ie m b ę d z ie um iał w d ro d z e r o z ­ s ą d n e j surow ości u sp o k o ić w s z e lk ie w z b u r z e n i a i w y s z c z u ć w o ln o ­ m y śln o ś ć z w s z y s tk ic h instytucji.

U tra ta k i e r o w n ik a K ie dy lud spostrz egł, że w imię w olnośc i czynio- m aso& stw a i „wiei- n e s ą w s z e lk ie u s tę p s t w a i ulgi, w y o b r a z ił sobie, k a K r e w o lu c ja f ran- ż e j e s t w ła d c ą i rzu c ił się do w ła d z y , lecz rz e c z cuska. p ro sta , jak k a ż d y ślepiec, n a tr a fił • n a m a s ę p r z e ­ s z k ó d . Wówczas za c zą ł gorączkowo szukać kierownika, nie domyśliwszy się, że należy powrócić do stanu poptzedniego, i złożył p e łn o m o c n ic t w a u n a ­ s z y c h stóp. P rz y p o m n ijc ie sobie r e w o lu c ję f ra n c u s k ą , k tó re j n a d a li ś ­ m y m iano „w ielkiej". T a jn ik i jej p r z y g o to w y w a n ia s ą n a m d o b r z e z n a n e, b o w ie m c a ła jest dziełem r ą k n a s zy c h .

C esarz d e s p o t a O d chwili tej p r o w a d z im y lud o d je d n e g o r o zc z a - z krwi sjo&skEej. r o w a n ia do drugiego, a to w celu, by w y r z e k ł się i n a s ró w n ież n a r z e c z Cesarza-despoty z krwi sjońskiej, k tó re g o p rz y g o to w u je m y d la c a łe g o św ia ta .

Przyczyny n i e ł Sf’ O b e c n i e jako s iła m ię d z y n a r o d o w a je s te ś m y nie- kaSncśc! m a s o - tykalni, b o w ie m w razie n a p a śc i b r o n ią n a s p a ń - sserjS. s tw a inne N ie w y c z e r p a n a p o d ło ść n a r o d ó w go­

jów , p ł a s z c z ą c y c h się w o b e c siły, b e z lito s n y c h w s to s u n k u do s ła ­ bych, b e z w z g lę d n y c h dla b łędów , p o b ła ż liw y c h dla zbrodni, nie c h c ą ­ c y c h znosić w p rz e s z ło ś c i u s tro ju w olnego, cierpliw ych aż do m ę c z e ń ­ s t w a w o b e c g w a łtó w i śm iałego d e z p o ty z m u , — to w s z y s tk o w s p ó ł ­ dz ia ła n a sze j n iep o d le g ło ś c i. G oje z n o s z ą ta k i e n a d u ż y c ia ze s tr o n y w s p ó łc z e s n y c h p r e m ie r ó w - * d y k ta to ró w . Z a p o p e łn ia n ie n a jm n ie js ze g o z ty ch n a d u ż y ć ścięliby g ło w y d w u d z ie s tu królom.

Rola tajnych a g e n - C zem m o ż n a o b ja ś n ić z ja w is k o takie , n i e k o n s e k -

t ó w m a s o ń s k ic h . w e n c ję ze s tro n y m a s lu d o w y c h w s to s u n k u do

f a k tó w , j a k b y się z d a w a ło , tej sam ej k a te g o rji? O b j a w t e n z n a jd u je

u z a s a d n ie n ie w tero, że d y k t a t o r z y o w i przeiz a g ita to ró w s w y c h p o d s u ­

w a j ą ludow i myśl, że d o p u s z c z a ją c się na d u ż y ć, s z k o d z ą p a ń s tw o m

dla c elów w y ż sz y c h , a m ianow icie, dla osią g n ię cia p o m y śln o ś c i ludów,

dla ich b r a t e r s t w a m ię d z y n a ro d o w e g o , dla solid a rn o śc i i ró w n o -

p r a w n ie n ia . R z e c z p ro sta , nie j e s t w z m ia n k o w a n e p r z y tem , że p o ­

łą c z e n ie p o d o b n e b ę d z ie d o k o n a n e je d y n ie p o d w ła d z ą n a s z ą . I oto

lud gani n ie w in n y c h , u s p ra w ie d liw ia w in n y c h , s to p n io w o u m a c n i a j ą c

się w p r z e k o n a n iu , że w o ln o m u robić, co tylko zechc e . W s k u t e k

ta k ie g o s ta n u rz e c z y n a ró d b u rzy w s z y s tk o co m a c e c h y s ta ło ś c i i n a k a ż ­

d y m k roku d o p r o w a d z a do z a burzeń.

(18)

WoJno&ć. W y r a z „wolność** w y s ta w ia s p o łe c z e ń s tw o n a w a lk ę p r z e c i w k o w szelkie) w ła d z y , n a w e t Boskiej i p rzy ro d z o n e j, O t o p rz y c z y n a , d la k tó re j p rz y o b jęc iu w ła d z y b ę d z ie m y z m u s z e n i w y k re ślić w y r a z te n ze s ło w n ik a , jak o o k re ś le n ie z a s a d y siły zw ie rz ę ce j, z a m ie n ia ją ­ cej tłum w s ta d o z w ie rz ą t k rw io ż e rc z y c h . P r a w d a , że z w ie rz ę ta to po opiciu się k rw i z a sy p ia ją i w w ó w c z a s ła t w o z a k u ć je w k a jd a n y , a le jeśli n ie d a ć im krwi, w ó w c z a s n ie śpią i w alczą.

Protokuf 4

S ta d ja rz e c z y p o sp o lite j. M a s o ń s tw o z e w n ę tr z n e . W o ln o ś ć i w ia ­ ra. M ię d z y n a ro d o w a k o n k u r e n c j a p r z e m y s ło w o h a n d lo w a . R o la s p e ­ kulacji. K ult złota.

Stadja rzeczypo- K a ż d a rzeczpospolita p rzech odzi kilka stadjów s p o lite j. p ie r w s z e z nich stan ow ią p ierw sze dni szału ślepca, m io tają c eg o się n a w s z y s tk ie strony, d rugie—dem agogja, ro­

d z ą c a a n a rc h ję , k tó ra b e z w z g lę d n ie p r o w a d z i do desp o ty z m u , lecz nie do ja w n e g o , u p ra w n io n e g o , a w ię c tem s a m e m o d p o w ie d z ia ln e g o , ale d o n iew id z ia ln e g o i n ie w ia d o m eg o , niem niej j e d n a k d o tk liw e g o d es­

p o ty z m u ja k ie jk o lw ie k o rg an iz ac ji tajnej, d z ia ła ją c e j tem b ezw zględ ­ niej, bo z ukrycia, z z a p l e c ó w r ó ż n y c h a g e n tó w , k t ó r y c h zm ienianie n ie ty lk o nie szkodzi, lecz n a w e t d o p o m a g a do r o z w o ju siły tajemnej, p o z b y w a j ą c e j się w s k u t e k te g o k o n ie c z n o ś c i w y d a t k ó w na zap łacen ie a g e n t ó w za d łu g o tr w a łą prac ę .

M a s o ń s t w o se w tie - K t0j }u b co z d o ln e je s t obalić siłę n ie w id z ia ln ą fcrzne, A siła n a s z a je s t w ł a ś n ie taka . *Masoństwo zewnę­

trzne słu ż y do u k ry cia jej o raz jej celów , p la n zaś d z ia ła ń tej siły, a n a w e t m iejsce, gdzie się z na jduje, nie b ę d z ie n ig d y ludziom w ia d o m e .

W oino££ S wiara. L,ecz i w o ln o ś ć m o g ła b y być n ie s z k o d liw ą i ist­

nieć w p a ń s tw ie b ez u s z c z e r b k u dla p o m y śln o ś c i n a ro d ó w , gdvby o p a r t a b y ła n a z a s a d a c h w ia ry w Boga; n a b r a t e r s t w i e ludzkości, le c z p o z a o b r ę b e m m yśli o rów n o śc i, k tó re j p r z e c z ą p o d s t a w y t w o r z e n ia , jak ie usta liły p o d leg ło ść . N a ró d p o s ia d a ją c y w ia rę p o d o b n ą , b y łb y r z ą d z o n y p r z e z r a d y p a r a f ja l n e i k r o c z y łb y n a p r z ó d s p o k o jn ie , k i e r o w a n y d ło n ią sw e g o p a s te r z a d u c h o w n e g o , p o s łu s z n y Boskiem u p o d z ia ło w i n a ziemi. O to p rz y c z y n a , dla k tó re j musimy podkopać Wiarą, wyrwać z um ysłu gojów zasady Bóstwa i ducha, zamieniwszy wszystko przez Wyliczenia arytmetyczne i potrzeby materjalne.

M iędzynarodow a Chcąc, by u m y * ły g o jó w nie zd ą ż y ły m yśleć i spo- konkurencja strz e g ąc , n a le ż y zw rócić je w k i e r u n k u przem ysłu przem ysłow o- i handlu. W ó w c z a s w s z y s tk ie n a r o d y dążyć bę*

h a n d lo w a . Rola J ą d 0 z y s k ó w i w w a lc e o n ie nie z a u w a ż ą sw e- spekulacji. g Q Wr o g a w sp ó ln e g o . A b y w o ln o ś ć doprow adziła s p o łe c z e ń s t w a g o jó w do r o z k ł a d u i ruiny, n a le ż y p r z e m y s ł wprowa*

dzić n a d ro g ę spekulacji. W w y n ik u to, co p r z e m y s ł o d b ie r z e ziemi, nie p o z o s ta n ie p rz y w ła ścic ie lac h, lecz p rz e jd z ie do spekulacji, czyli d o k a s n a s z y c h .

Kult zło ta . N a tę żo n a w a lk a o su p re m a c je , w s trz ą ś n ie n ia w £yciu eko-

n o m ic z n e m w y tw o rz ą , a n a w e t już w y tw o r z y ły in n y ro d za j s p o łe ­

c z e ń s t w a zim nego, b ez s e rc a i p e łn e g o r o z c z a ro w a ń . S p o ł e c z e ń s tw a

Cytaty

Powiązane dokumenty

działając jako organ wykonawczy Gminy Miasta Ruda Śląska oraz jako wykonujący zadania z zakresu administracji rządowej informuje o wywieszeniu na tablicy ogłoszeń urzędu Miasta

Dla osób chcących złożyć pismo bezpośrednio w siedzibie Urzędu, przewidziano taką możliwość po- przez prowizoryczną „skrzynkę podawczą”, znajdują- cą się

Ta be la 2.. Na jed nej z ame ry kań skich uczel ni stu dent zmarł pod czas na peł nia nia kolb cie kłym azo tem. W zda rze niu zgi nę ło pięć osób, wśród nich

Człowiek ma skłonność grzechu, czyli do odwracania się od Boga i odrzucania Jego miłości. Z tego względu jest podatny na pokusy szatana. Chce on zgubić

Argentyna-Buenos Aires 12.. Kostaryka-San

Ponadto oświadczam(y), że praca nie została złożona do druku w żadnym innym czasopiśmie ani nie została opublikowana w jakiekolwiek innej formie (również

Informacja zwrotna: Jeżeli potrzebujesz dodatkowych konsultacji związanych z powyższym tematem skontaktuj się ze mną przez Messenger. w celu omówienia

Instrukcje do pracy własnej: Podczas wykonywania zadań możesz korzystać z treści w podręczniku, zeszytu ćwiczeń oraz zeszytu przedmiotowego.. Zadania prześlę na