• Nie Znaleziono Wyników

Antropologiczne i etyczne podstawy ochrony przyrody

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Antropologiczne i etyczne podstawy ochrony przyrody"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysław Gogacz

Antropologiczne i etyczne podstawy

ochrony przyrody

Studia Philosophiae Christianae 29/2, 137-146

1993

(2)

sposób do k ie ru n k u an a liz tom izm u eg z y ste n c ja ln e g o 37. F ak ty c zn ie je d n a k n ie w ychodzi poza k orygow aną przez A k w in a tę ary sto teleso w - sk ą koncepcję hylem orfizm u, zup ełn ie n ie u w zg lę d n ia jąc w p ły w u a k tu istnienia· oraz fa k tu osoby. M im o w ięc n ie w ą tp liw e j w arto śc i w ielu analiz, za w arty ch w o m aw ian y ch tu ta j p u b lik a cjac h , m yśl K alin o w ­ skiego w iązać należy raczej z o rie n ta c ją e sen c jalizu ją cą w tom izm ie eg zystencjalnym 3S.

3. PO D SUM OW A NIE ZREFEROW ANYCH POGLĄ DÓW

P o d su m o w u jąc z re fe ro w an e w yżej poglądy należy zw rócić uw agę n a obecne w n ich głów ne akcen ty , w y zn a cz ają ce rozum ienie ciała lu d z­ kiego.

S w ieżaw ski uw aża, że ciałem w n ajściślejszy m sensie je s t sam a m a te ria pierw sza, k tó ra je s t czystą m ożnością i w ym aga o k reślen ia ze stro n y a k tu form y. "Wszelkie u ję cia dotyczące w łaściw ości cieles­ n ych dotyczą w ięc ju ż n ie m a te rii pierw szej, a le m a te rii ak tu a liz o ­ w an e j przez form ę-duszę.

K alinow ski uw aża, że trz e b a zaw sze odróżniać m a te rię pierw szą, k tó ra należy w ra z z duszą do isto ty człow ieka, oraz ciało, k tó re je s t a k tu a liz o w a n ą przez duszę m a te rią , u ję tą je d n a k w ra z z w y w ołanym i w n iej w y m ia ra m i oraz in n y m i w łasn o ściam i fizycznym i. W zw iązku z ty m .tw ierdzi, że to fo rm a k o n sty tu u je ciało a k tu a liz u ją c m aterię.

Zauw ażm y, że te p ierw sze w polskim tom izm ie egzystencjalnym f o r­ m u ły m etafizycznej koncep cji "ciała ludzkiego są jeszcze fak ty c zn ie og raniczone esen cjalizm em w w e rsji arystotelesow skiego h y le m o rfiz­ m u. G łów nym osiągnięciem je s t do k o n an e przez K alinow skiego od ­ ró żn ie n ie m a te rii i ciała. W poglądach obu au to ró w n ie u w y ra ź n ia ją się je d n a k głów ne ak c en ty w łasn ej m yśli św. Tom asza. R e fe ro w a n e u ję c ia są zatem sw oistym podsu m o w an iem trad y c y jn y c h u jęć p o d ­ ręcznikow ych, w niesionym do tom izm u egzystencjalnego. P o w o d u ją u ich odbiorcy p o trze b ę dalszego precy zo w an ia filozoficznej te o rii ciała ludzkiego.

M IECZYSŁAW GOGACZ

ANTROPOLOGICZNE I ETYCZNE PODSTAWY OCHRONY PRZYRODY

1. RÓŻNICA M IĘDZY ISTOTĄ CZŁOW IEKA I JEG O NATURĄ JA K O W IĘ Z IĄ ZE ŚW IATEM BYTÓW

W ro zw aż an ia ch o środow isku n ie m ożna p o m in ąć ro zw ażań o czło­ w ieku. I o dw rotnie, w ro zw aż an ia ch o człow ieku należy p o d jąć te m a t środow iska, w k tó ry m człow iek rodzi się, żyje, ro zw ija fizycznie i d u ­ chowo, z czasem u m ie ra. N ie je s t to tylko zalecenie aksjologiczne, że 37 Por. J. K alin o w sk i : O czło w ie ku i a ry sto te lizm ie c h rześc ija ń sk im (Na te m a t p o le m ik i R. L a h a y e ’a z Cl. T resm o n ta n tem ), w : A b y p o ­ znać Boga i człow ieka, cz. 2.: O czło w ie ku dziś, 119—125.

(3)

m ianow icie ta k ie ro zw aż an ia są cenne, pouczające, w ła śn ie w arto śc io ­ w e. J e s t to w p ro s t u ję c ie człow ieka i zarazem jego rela cji, człow ieka w ięc w tym , kim je s t i w w yznaczanych przez niego, a zarazem po ­ dejm o w an y ch p o w iąz an iac h z in n y m i niż on by tam i. J e s t to ujęcie człow ieka w aspekcie jego istoty i w aspekcie jego n atu ry .

Z auw ażm y tu, że isto ta je s t tym , co człow ieka stanow i. J e s t zespo­ łem tych p ie rw o tn y c h tw orzyw , k tó re p o w o d u ją to, kim je s t człow iek lu b czym je s t d an y byt. J e s t w ięc isto ta pow odem lub p ry n cy p iu m tożsam ości człow ieka, zre sztą każdego bytu.

P rz y o kazji dodajm y, że pow odem lub p ry n cy p iu m realn o ści czło­ w ieka, tego, że jest, je s t istnienie.

C złow ieka w ięc w jego rea ln o ści w yznacza w łaściw e m u, w n im z a w a rte istn ien ie, a w jego tożsam ości, w tym , k im jest, w yznacza go jego istota.

T ak u k o n sty tu o w a n y człow iek, w stanow iących go, u re a ln ia ją c y c h i tożsam ościujących pow odach lu b pry n cy p iach , je s t podm iotem w ięzi lu b re la c ji z in n y m i bytam i. J e s t po d m io tem n a w ią z u ją c y m re la c je

i podm iotem podleg ający m n aw ią zy w a n y m z n a m i przez in n e byty relacjom .

I dopow iedzm y, że n a tu ra je s t w ła ś n ie isto tą w jej re la c ja c h z in ­ n y m i bytam i. N a tu ra człow ieka to on, człowiek, po w iązan y sw ą isto tą z in n y m i bytam i. P o w iązan y je d n a k n ie istotow o, lecz przypadłościo- wo. Z naczy to, że p o w iązan ia isto ty z in n y m i b y ta m i n ie w sp ó łsta ­ n o w ią tej istoty, n ie w sp ó łstan o w ią człow ieka ja k o kom pozycji p r y n ­ cypiów, tego, kim je s t i że jest, że istn ieje. W spółstanow ią je d n a k człow ieka w jego p rzypadłościow ym w yposażeniu, w sp a rty m n a istocie, ró w n ież w n im w ażn y m ja k istota, ja k to, k im jest. To p rzy p a d ło ­ ściow e w yposażenie człow ieka je s t w n im p rz e ja w ia n ie m się istoty, je j u d o stę p n ia n iem się in n y m bytom . J e s t to w ięc p rz e ja w ia n ie się p o trze b n e człow iekow i, gdyż w y zn aczan e przez jego istotę.

P o d k re ślm y tu , że pełny, bytow o sam odzielny człow iek je st w swej s tru k tu rz e istnieniem , zap oczątkow ującym i u re a ln ia ją c y m w łaściw ą sobie istotę, k tó ra p o d m io tu je w y zn aczan e p rzez siebie i p o d ejm o w an e re la c je z in n y m i by tam i. Ze w zględu n a te re la c je m ów im y o n a tu rz e człow ieka.

R elacje, p rz e ja w ia ją c e isto tę człow ieka i czyniące ją n a tu rą , są w ięc z pozycji n a tu ry ta k w ażne, że m ów i się n a w e t o społecznej n a tu rz e człow ieka. J e s t to słuszne. N ie należy ty lk o utożsam ić n a tu ry z istotą.

U tożsam ienie isto ty z n a tu rą p ro w a d zi do o dczytania człowieka· ja k o sum y relacji, jego działań, zachow ań i pow iązań. C złow iek w ted y nie je st osobnym , sam odzielnym bytem , a u to re m sw ych odniesień, lecz częścią w ielk iej całości procesów , częścią kosm osu, co b łę d n ie głoszą ró żn e w spółczesne k ie ru n k i filozoficzne. Z resztą n ie m ożna w ted y o d ­ różnić człow ieka o d in n ej części kosm osu. O dróżnia się go w ięc w filo ­ zofiach w spółczesnych poprzez w arto ści, k tó re w y b iera . W y b ierając w arto śc i je s t podm iotem , k tó ry w y b iera. J e s t człow iek, rzeczyw iście, podm iotem , osobnym b y te m w stanow iących go p ry n cy p iach , w istn ie ­ n iu i w istocie, k tó ra je st w człow ieku przyczyną p o d m io to w a n ia r e ­ la cji. N ie należy w ięc utożsam iać isto ty z n a tu rą .

N ie należy też ra d y k a ln ie oddzielać n a tu ry od istoty człow ieka. Czło­ w ie k w tedy, ja k o sam a w sobie isto ta b e z rela cji, b y łb y izolow any, sam otny. W łaśn ie isto ta człow ieka sk ła n ia do p o d ję cia rela cji, w ła ś c i­ w ych człow iekow i, zgodnych z tym , k im jest.

(4)

P o d jęcie lu b n aw ią z a n ie rela cji, n ie p ro p o rcjo n aln y c h do istoty czło­ w ieka, niezgodnych z tą istotą, je s t o stateczn ie — w pozycjach escha- tycznych — p o tęp ien iem czyli oddzieleniem od tego, co o d p ow iada człow iekow i. J e s t to, ja k pisze Tom asz z A kw inu, połączenie się duszy z ogniem , a n ie z ciałem , p o łączenie zre sztą nie istotow e, lecz p rz y ­ padłościow e. J e s t to bezsensow ne k sz tałto w an ie n a tu ry człow ieka, gdyż niezgodnej z jego istotą. W pozycjach n ie eschatycznych, ostatecznych, lecz doczesnych, ziem skich, dotyczących ludzkiego ciała i osobowości człow ieka, to o d dzielenie od tego, co od p o w iad a człow iekow i, k sz ta łto ­ w an ie m atury niezgodnej z isto tą człow ieka m a postać niszczenia n a tu ­ raln e g o środow iska człow ieka.

T rzeb a w ięc ch ronić n a tu ra ln e środow isko człow ieka zarów no w jego w y m ia rz e doczesnym , ja k i w iecznym . T rz eb a kształto w ać n a tu rę człow ieka zgodnie z jego isto tą.

U w y ra źn ie n ie tak ieg o te m a tu w ym aga sta ra n n ie jsze g o rozw ażenia w p ły w u n a n a s bytów , k tó re n a s o taczają.. Ten w pływ ukażę tylk o z pozycji antropologii filozoficznej w k o n tek ście przyczyn z e w n ętrz­ nych duszy i ciała człow ieka oraz w te m ac ie re la c ji osobow ych w ią ż ą ­ cych człow ieka ja k o osobę z in n y m i osobam i, z ludźm i i z Bogiem. W prow adzi n a s to w p o d sta w y ety k i ch ro n ie n ia osób i w w yjściow e pro b lem y ch rześcijań sk iej ascetyki, g łów nie w te m a t ciem nej nocy duszy czy — zw yczajnie m ów iąc — w te m a t sposobów przezw ycięże­ n ia kryzysu religijnego, k tó ry j e s t zaw sze kryzysem miłości.

2. PRZYCZYNY POW STA W A N IA DUSZY I CIA ŁA CZŁO W IEKA

P o w tó rzm y n a jp ie rw , że p ełny bytow o sam odzielny człow iek je st w sw ej stru k tu rz e istn ie n ie m z istotą. Istn ie n ie zapoczątkow uje czło­ w ie k a ja k o b y t i u re a ln ia w n im istotę. Istn ie n ie je s t w ięc w czło­ w iek u pow odem jego realności, tego, że jest. Isto ta je s t w człow ieku pow odem jego tożsam ości, tego, czym jest. To, czym je s t człowiek, jego istota, je s t duszą i ciałem .

W te n w ła ś n ie sposób m ożem y k ró tk o opisać to, co za w ie ra się w człow ieku. M ożemy u ją ć go w jego stru k tu rz e .

P y tam y je d n a k o genezę tych stan o w iący ch człow ieka jego w e ­ w n ę trz n y c h pryncypiów , o genezę tego, co z a w iera się w człow ieku. C hcem y go u ją ć genetycznie. J e s t to u ję cie z pozycji zew nętrznych przyczyn człow ieka, p o trze b n e n a m zro zu m ien ie naszej odrębności w środow iskow ych u w ik ła n iac h .

D zięki szczegółowej an a liz ie m etafizycznej d o w iad u jem y się, że za­ p o czą tko w u ją ce człow ieka istn ie n ie zostało stw orzone przez Boga, k tó ry je s t sam ym w sobie, niepochodnym , S am oistnym Istnieniem .

To stw o rzen ie przez Boga istn ie n ie m a moc u re a ln ie n ia , a w ięc w y ­ w o łan ia przez siebie i w sobie istoty, ja k o zależnej od siebie w r e a l­ ności sfery m ożnościow ej, re a ln e j, lecz n iezróżnicow anej. R óżn icu ją ją, k s z ta łtu ją ze w n ętrzn e w obec n as byty przygodne. Z naczy to, że sw o­ iście p rzy m u sz ają w spó łstan o w iący n a s a k t istn ien ia, by n a ich m ia ­ r ę zak tu a liz o w a ł isto tę człow ieka, czyli dopuścił to od d ziały w an ie n a isto tę i w y w o łan ą kom pozycję u zn a ł za sw oją. S tw orzony a k t istnie*- n ia, pochodny od Boga, w sp ó łp rac u je w ięc z przygodnym i przyczynam i

(5)

ze w n ętrzn y m i stanow iącej n a s istoty. A k tu a liz u je n aszą isto tę taką,, ja k ą w yznaczyły przygodne przyczyny zew nętrzne.

S am a isto ta człow ieka, ja k o w y w ołany p rzez te przyczyny skutek, w sk azu je, ja k ie to są przyczyny. P oszukujem y tych zew n ętrzn y ch przyczyn istoty człow ieka.

Isto ta człow ieka je s t duszą i ciałem .

D usza człow ieka to o g arn ię ta naszym istn ien iem ta część istoty, k tó ­ r a je s t ro zu m n ą zasad ą ciała. Ja k o ro zu m n a zasada, a w ięc ja k o coś różnego od ciała, m u siała być w yznaczona i u k sz ta łto w a n a p rzez ró ż­ ne od ciała substan cje. Z ostała w yznaczona w sw ej istotow ej w a rstw ie przez sam odzielne b y ty niecielesn e czyli przez aniołów . Tę istotow ą s tr u k tu r ę o g arn ia rea ln o ścią stw orzony przez Boga nasz a k t istn ien ia. P rz ez nasz a k t istn ie n ia — stw a rz a ją c i d ając m u moc u re a ln ia n ia — Bóg zarazem stw a rz a duszę, gdyż w ła śn ie stw orzony a k t istn ien ia u re a ln ia i a k tu a liz u je istotę.

Bóg w ięc stw a rz a a k t istn ie n ia człow ieka. To stw orzone istn ie n ie u re a ln ia istotę, a w niej a k tu a liz u je duszę. Istn ie ją c a dusza człow ie­ k a je s t w n a s zasad ą czyli pow odem ludzkiego c h a ra k te ru ciała. W pły­ w a w ięc n a tę część istotow ej w arstw y , k tó ra podlega w pły w o w i z a ­ raz em przygodnych przyczyn zew nętrznych, zaw ierając y ch w sobie m a ­ terię. W w y n ik u w sp ó łp rac y duszy i za w ierając y ch m a te rię bytów przygodnych n asz a k t istn ie n ia a k tu a liz u je ciało człow ieka.

C iało człow ieka to o g a rn ię ta przez duszę ta część istoty, k tó ra je s t w n a s m a terią , p o d m io tu jąc ą p rzypadłości fizyczne. C iałem je s t w ięc n ależąca \ do istoty człow ieka m a te ria i zarazem p o dm iotow any przez m a te rię zespół p rzypadłości fizycznych.

D usza i ciało, a w ięc cała isto ta człow ieka, p o d m io tu je przypadłości, a w śró d n ich w y zn aczan e przez siebie i p o d ejm o w an e re la c je z in ­ n y m i bytam i. D usza sw ą in te le k tu a ln ą m ożnością p o d m io tu je re la c je p o zn an ia i re la c je decyzji. Ciało sw ą m a te rią p o d m io tu je re la c je fi­ zyczne. P o n ad to dzięki zw iązkow i duszy z ciałem p o w sta ją w n a s em o­ cje i uczucia, k tó re są ta k ż e re la cja m i. D usza i ciało, ja k o p o d m io tu - ją ce p rzypadłości i relacje, sta n o w ią n a tu rę człow ieka.

Z w róćm y w tych ro zw aż an ia ch uw agę n a rolę, ja k ą p e łn ią w obec n a s p rzygodne przyczyny ze w nętrzne, te w ięc, k tó re k s z ta łtu ją n a j­ p ie rw isto tę człow ieka. D la. duszy człow ieka są to' aniołow ie. D la ludzkiego ciała są to kody genetyczne rodziców , cząstki m a te rii w p o ­ staci tlen u , w ogóle pow ietrze, w oda, ciepło, pożyw ienie.

A by w ięc w naszej istocie u k sz ta łto w a ła się dusza, m uszą oddzia­ łać n a naszą isto tę aniołow ie.

A by w tej istocie u k sz tałto w ało się ciało, sta n o w iąc e m a te rię i w s p a r ­ te n a niej przypadłości fizyczne, m u szą oddziałać n a n aszą isto tę b y ­ ty przygodne, za w ie ra ją c e w sobie m aterię.

Zauw ażm y, że zespół przyczyn zew nętrznych, p o w odujących p o w ­ sta n ie człow ieka, je s t ogrom nie bogaty.

N ajp ierw Bóg stw a rz a osobny d la każdego z n a s a k t istn ien ia. Ten stw orzony a k t istn ie n ia — u d zieloną m u przez Boga m ocą —· u re a ln ia w n a s sferę m ożnościow ą czyli n ie zo rg an iz o w an ą p o d staw ę id e n ty cz­ ności człow ieka. N a tę p o d sta w ę w p ły w a ją aniołow ie, by u k sz ta łto w a ła

się dusza, i w p ły w a ją za raze m byty za w ie ra ją c e w sobie m a terię . Ta w n ich m a te ria podlega różnym bytom , k tó re w y w o łu ją w niej w łaściw e lub niszczące przypadłości. T ym i u k ła d a m i p rzypadłości w p ły w a ją one n a z a w a rtą w n a s m a terię , k tó ra w y zw ala w sobie p o ­ d obne przypadłości. K o m p o n u je się n asze ciało n a m ia rę o d d z ia łu ją ­

(6)

cych n a n aszą istotę bytów m a teria ln y ch . Tw orzy się n a tu ra ciała j a ­ ko m a te ria w p o w iązan iu z oddziałującym i n a n as b y ta m i m a te ria ln y ­ m i.

T en opis p o w sta w a n ia ludzkiego ciała ja k o n ależącej do istoty czło­ w ie k a m a terii, n a k tó rej w sp ie ra ją się p rzypadłości fizyczne, u k a z u ją nam , ja k dalece i ja k głęboko nasze ciało zależy od środow iska n a tu ­ ralnego, w k tó ry m k sz ta łtu je się poczęty człowiek.

T ak ie m am y ciało, ja k ie są kody g enetyczne rodziców , tle n , w ogó­ le pow ietrze, w oda, ciepło, pożyw ienie. U szkodzone kody genetyczne, zanieczyszczone pow ietrze, z a tru ta w oda, b r a k tle n u i ciepła, n ie w ła ­ ściw e pożyw ienie pow odują, że nasze ciało je s t niezdrow e, z n iek sz tał­ cone, uszkodzone, z tru d e m p rze k azu jąc e bogactw o duszy.

J a k ie środow isko fizyczne, ta k ie ciało człow ieka. C hore, z n iek sz tał­ cone środow isko k sz ta łtu je chore, zniekształcone oiało ludzkie.

Z auw ażm y to, że nasze ciała są kom pozycją m a te rii o.raz w sp a rty c h n a niej przypadłości, zarazem też w szystkich w p ły w ają cy c h n a te p rz y ­ padłości fizycznych przyczyn zew nętrznych. W sw ym ciele nosim y p rzygodne przyczyny ze w n ętrzn e ja k o w ciąż n a m p otrzebne, p rz e n i­ k a ją c e n as k a ta liz a to ry procesów chem icznych, fizycznych, fizjologicz­ nych. Środow isko ta k m ocno uzależn ia n a s od siebie, że aż sta je się w n a s pozo rn ą lecz w id zialn ą częścią naszego ciała. W spółstanow i n a ­ tu rę naszego ciała.

N ap ra w d ę w ięc, ja k ie środow isko fizyczne, ta k ie ciało człow ieka. . Z tych m etafizycznych ro zw ażań w y n ik a, że niszczenie środow iska je st a ta k ie m na zdrow ie i życie człow ieka, n a jego k sz ta łt i w ygląd, n a zdolność u jm o w a n ia przez ciało bogactw a duszy. U k ształto w an y sy­ stem n erw ow y w jego su b teln ej w rażliw ości n a o ta cz ają ce n a s byty często n ie p ozw ala in te le k to w i do ko ń ca rozpoznać budow y bytów , p raw id ło w o odnaleźć po w iązań i zależności m iędzy bytam i, u k ła d u przyczyn, a w śró d nich obecności Boga. P o w sta ją w ięc ta k ie uszko­ dzone obrazy św iata, n ie p ełn e opisy filozoficzne. Człow iek u zu p e łn ia je sw ym i ocenam i, w iąże je z w ąsko p o ję ty m i w arto śc iam i. S y tu u je się w nadziei, w dążeniu, a n ie w m iłości i w jej spełnieniu, k tó ry m je st w spółobecność z osobam i, a w ięc z lu d źm i i z Bogiem. U szkodze­ n ie ciała u tru d n ia człow iekow i głoszenie chw ały Bożej.

P e łn e bow iem środow isko człow ieka to n ie ty lk o p rzygodne b y ty m a ­ te rialn e . To ta k ż e i głów nie osoby. P rzy g o d n e b y ty m a te ria ln e w yzna­ cz ają i chronią, lu b niszczą n asze ciało. Osoby w y zn a cz ają i ch ro n ią lu b niszczą nasze życie duchow e.

Może dlatego w śró d przygodnych przyczyn zew n ętrzn y ch Bóg — S tw ó rc a naszego istn ien ia ta k doniosłą ro lę w yznaczył rodzicom , a głów nie osobie m atki.

C złow iek u k o n sty tu o w a n y z istn ie n ia i istoty, k tó ra je s t duszą i m a ­ te rią , n ab y w a przypadłościow ego uposażenia w org an iźm ie m atk i. T am ,j w lu d z k im środow isku, k sz ta łtu je się ciało człow ieka ja k o ciało lu d z -' kie. O rganizm m a tk i ch ro n i ciało dziecka p rze d złym w pływ em śro ­ dow iska. N ie zaw sze u ch ro n i je do końca. N ad a je je d n a k ciału cechę p o w iąz ań z duszą. W pływ a n a em ocje i uczucia dziecka. A będąc oso­ b ą m a tk a k sz ta łtu je w dziecku em ocje i uczucia n a m ia rę osoby. Z tego pow odu m acierzy ń stw o je s t doniosłą ro lą w e w spólnocie osób. J e s t w łaściw y m p ię k n em kobiety. A dla dziecka zaw sze zn a k ie m do­ m u, gdyż dom em osób są osoby, a w tó rn ie rzeczy i przyroda.

P rz y ro d a i rzeczy ch ro n ią w trw a n iu życie człow ieka. Osoby ch ro n ią to życie w w y m ia rz e ludzkim , osobowym.

(7)

3. CZŁOW IEK JA K O OSOBA I R E L A C JE OSOBOW E STANO W IĄCE H U M AN IZM I R E L IG IĘ

R ozw ażm y te ra z osobow y a s p e k t człow ieka.

K ażdy człow iek je s t osobą. Znaczy to, że stw orzony d la n a s i w spół- sta n o w iąc y n a s z isto tą a k t istn ie n ia w yzw ala w n aszej duszy ja k o zasad zie ciała zarazem in te le k tu aln o ść. Istn ie n ie w ięc i in te le k tu aln o ść sta n o w ią osobę, to znaczy pełny, sam o w y starczaln y byt, k tó ry je s t a u ­ to re m p o zn a n ia i decyzji, p rze ja w ia ją c y c h istotę. N ie jesteśm y je d n a k tylko istotą. W spółstanow i n as ta k ż e istn ien ie, k tó re p rz e ja w ia się w osobach ja k o ich odrębność, jedność, realność, o tw arto ść n a z y w an ia p ra w d ą , w yw oły w an ie a k c e p ta c ji n az y w an e dobrem , p o n ad to piękno. N a tych p rz e ja w a c h istn ie n ia w sp ie ra ją się re la c je istnieniow e, ta k ja k n a p rz e ja w a c h istoty, a m ianow icie n a in te le k tu aln o ści i w oli w s p ie ra ją się re la c je istotow e.

O sobę w ięc w je j n a tu rz e p rz e ja w ia ją i w sp ó łstan o w ią n ie ty lko re la c je istotow e ja k p o zn a n ie i decyzja, w s p a rte n a naszym in te le k cie i w oli, lecz ta k ż e re la c je istn ien io w e ja k m iłość, w ia ra , n ad z ie ja, w s p a rte n a naszej realności, p raw d zie i dobru.

C złow iek ju ż w org an iźm ie m a tk i je s t otoczony r e la c ją m iłości, w ia ­ ry ii nadziei. Te re la c je ch ro n ią dziecko, jego życie i rozw ój. I jeszcze długo po u ro d ze n iu dziecko żyje i ro zw ija się w tych rela cja ch . Do­ p ie ro z czasem sam o d w za jem n ia m iłość, w ia rę i n ad zieję, a później zaczyna ch ronić siebie i in n y c h p o zn an iem i decyzjam i. N iekiedy dziecko z uszkodzonym ciałem w jego system ie nerw ow ym , dziecko niedorozw inięte, n igdy n ie dojdzie do k o rzy sta n ia z sam odzielnego p o zn a n ia i decyzji. Ż yje dzięki naszej m iłości, w ie rz e i n ad z ie i i — ja k w iem y dziś od psychologów —· te r e la c je odw zajem n ia. S ą w ięc one doniosłe i w ażne. S ą w n a s pierw sze, gdyż pie rw sz e w n a s je s t istnienie.

Ś rodow iskiem osób są osoby w ich m iłości, w ierz e i nadziei, zarazem przy g o d n e b y ty m a teria ln e.

A by ochronić człow ieka, trz e b a chronić w iąż ąc ą lu d zi m iłość, ich w ia rę w człow ieka i Boga, ich n ad z ie ję p o k ła d a n ą w osobach. T rz e­ b a zarazem ch ronić pow ietrze, w odę, ciepło i pożyw ienie, po trzeb n y n aszem u istn ie n iu św ia t przyrody.

O chrona środow iska u ja w n ia tu dw a sw oje działy:

a) J e s t to ch ro n ie n ie w śró d lu d zi m iłości, w ia ry i nadziei, w s p a r ­ tych n a realności, p ra w d z ie i dobru, p rz e ja w ia ją c y c h istn ie n ie osób i w szystkich bytów . To ch ro n ie n ie osób, ich istn ien ia, zarazem ch ro ­ n ie n ie istn ie n ia w szystkich bytów , by tr w a ła m iłość, w ia r a i n a d z ie ­ ja, je s t tw o rzen iem w św iecie hu m an izm u .

O chrona śro d o w isk a to o chrona hum anizm u.

b) Z arazem o chrona śro d o w isk a je s t c h ro n ie n iem przyrody, od k tó ­ re j zależy u k sz ta łto w a n ie i trw a n ie ciała, należącego w p o d m io tu jąc ej je m a terii, do istoty osób i w szy stk ich bytów , n a w e t gdy ich dusze, czyli form y ich ciał, n ie są rozum ne. M ogą przecież n ie w łaśc iw ie być zbu d o w an e ta k że ciała ryb, zw ierząt, roślin, a w śró d n ic h zbóż, z k tó ­ ry ch tw orzym y chleb, p o trze b n y n a m do o biadu i sp raw o w an ia E u ­ chary stii.

O chrona śro d o w isk a to zarazem och ro n a w szystkich bytów , w k tó ­ ry ch istocie n ie w y stę p u je in te le k t, bytów nazy w an y ch przyrodą.

W prow adźm y tu a k c e n t em o cjo n aln y : Ja k ż e n ieg o d n e człow ieka, w p ro st blisk ie k ła m stw u je st z a tru c ie zbóż, z k tó ry ch u tw o rzo n y ch leb

(8)

w n iesiem y n a stół eucharystyezny. E u ch a ry stia, k tó ra w y zw ala n a s z grzechu i w p ro w a d za w jedność K ościoła, będzie w sw ym z n a k u fizycznym przez z a tru te zboża niszczyła n asze zdro w ie i życie. To n a ­ p ra w d ę n iegodne człow ieka.

4. ROLA P IĘ K N A PRZYRODY W C IEM N EJ NOCY M IŁOŚCI

T en a k c e n t em ocjonalny w p ro w a d za n as w now y, w aż n y te m a t ascetyczny, to znaczy w te m a t w y ch o w an ia religijnego.

P rzy p o m n ijm y , że c h ro n ie n ie osób, ch ro n ie n ie istn ie n ia i ch ro n ie n ie w sp a rty c h n a p rz e ja w a c h istn ie n ia re la c ji m iłości, w ia ry i nadziei, z a ­ raz em ch ro n ie n ie tych p rzejaw ów , k tó re są realnością, p ra w d ą i do­ brem , to tw o rzen ie i ch ro n ie n ie h um anizm u.

O sobą je s t człowiek. O sobą je s t ta k że an io ł i osobą je s t Bóg. C h ro ­ n ie n ie osób o b ejm u je w ięc ta k ż e ochronę aniołów i Boga. O b ejm u je w ięc ochronę religii.

R eligią je s t bow iem zespół re la c ji m iłości, w ia ry i n adziei, łą cz ą­ cych n a s z Bogiem . S ą to re la c je realn e, o p a rte n a p rz e ja w a c h is tn ie ­ n ia człow ieka i Boga, o p a rte n a realności, p ra w d z ie i dobru.

G dy człow ieka z ludźm i łączy m iłość, w ia ra i n ad z ie ja, p o w sta je hu m an izm . G dy człow ieka łączy z B ogiem m iłość, w ia ra i n ad z ie ja p o w sta je religią.

R e la cja je s t b y to w an iem w sp a rty m n a d w u b ytach. T reść relacji, je s t ta k a , ja k ie są byty, połączone rela cją . G dy re la c ja m iłości łączy ludzi, treść tej re la c ji je s t ludzka. G dy re la c ja m iłości łączy człow ie­ k a z Bogiem , treść re la c ji z naszej stro n y je s t ludzka, ze stro n y B o­ ga je s t n ad lu d zk a , n adprzyrodzona.

T reść rela cji, w n o szo n a p rzez osoby ludzkie, w y m ag a uzgodnienia. P ro ces u zgodnienia je s t n iek ied y tru d n y . N azyw am y to kryzysem m i­ łości. P o d o b n ie treść relacji, w noszona p rzez człow ieka i w noszona p rzez Boga, w y m ag a uzgodnienia. P roces tego u z g a d n ia n ia je s t n ie k ie ­ dy tru d n y , n a w e t b ard z o tru d n y , gdy n ie znam y dobrze p ra w d w iary , gdy n ie w iem y nic o oczyszczeniu czynnym i oczyszczeniu b iernym , czyli o tym , że życie re lig ijn e m u si w n a s u k sz tałto w ać D uch Swiięty w ed łu g pom ysłu Boga i że w ted y m usim y w ycofać sw ój pom ysł n a ­ szych odniesień do Boga. W y d a je się n am w ów czas, że g inie nasze ży­ cie relig ijn e. Z m ienia się nasza m odlitw a, postać w iary . N azyw a się to k ryzysem w iary , a m istycy n a z y w a ją te n okres w życiu re lig ijn y m ciem n ą nocą m iłości. J e s t to w ięc tylko c iem n a noc, a n ie u tr a ta w ia ­ ry, n ad z ie i i m iłości. C iem na noc, gdyż n ie w iem y, czy tr w a nasze ży­ cie relig ijn e, skoro je s t ono w n a s in n e n iż to, co m ów ili n am k a te - chęci i spow iednicy, p o d ający n a jp ro stsz e in fo rm ac je. N ie m am y w sobie pełn iejszy ch in fo rm ac ji. I za m ia st ich szukać w m etafizyce czło<- w ie k a i w teologii dogm atycznej u fa ją c w ciąż Bogu, za łam u jem y się. C ierpim y, że u tra c iliśm y w ia rę lub gasim y w sobie cierp ien ie i tę sk n o ­ tę do Boga n a b s w a ją c m ylnego p rze k o n an ia , podsuw anego przez b łę d ­ n e filozofie, że Bóg n ie istn ieje. Tym czasem Bóg istn ieje, a w n a s tr w a tylk o ciem na noc.

Z ap a m ię tajm y choćby ty lk o tyle, że z n a k ie m trw a n ia re la c ji z B o­ giem je st tę sk n o ta do Boga, n a w e t gdy zaw ali się w n a s ja k a ś postać w iary , n ad z ie i lu b m iłości. T rzeb a to przeczekać, p rz e trw a ć ciem n ą noc do czasu, aż D uch Ś w ięty przez d a r ro zu m u pozw oli n aszem u in ­ te lek to w i zrozum ieć do k o ń c a p ra w d y w iary , a in n e d a ry D ucha S w

(9)

ię-144

M A T E R IA Ł Y

ι{28·]

tego um ocnią n a sz ą w olę tak , że u zn a o n a p ro je k t i w olę Boga za w ła ­ sny p ro je k t i treść sw ych decyzji.

T ęsk n o ta do Boga, k tó ra sta je się o d m ia n ą m odlitw y, je s t znakiem , że Bóg tylko p rze m ien ia nasze z N im więzi.

Z nam y ten proces p rzem ian . J,est on w tra d y c ji K ościoła. I dzięki m ąd ro ści K ościoła m ożem y go przezw yciężyć. Znaczy to, że m ożem y dow iedzieć się, n a czym on polega i ja k przebiega. W yprow adza n a s z niego sam Bóg. M usim y je d n a k p rzy ją ć propozycję Boga, poddać się b ie rn ie oczyszczeniu dok o n y w an em u w n a s przez Boga. M usim y w ięc przygotow ać do tych p rz e m ia n duszę i ciało.

Bóg k sz ta łtu je nasze z N im w ięzi, to znaczy w y p ełn ia re la c je z n a ­ m i w noszonym przez siebie sw ym życiem n ad przyrodzonym . My m u ­ sim y nauczyć się n ie n a rz u c a n ia Bogu sw ych pom ysłów . B ronim y ich je d n a k , gdyż często uw ażam y, że w ew n ętrz n y pokój, skupienie, radość są zn a k a m i trw a n ia życia religijnego. Bóg k ie ru je n a s do siebie, m u ­ simy. zdystansow ać pokój, skupienie, radość. Na· ich m iejsce w chodzi niepokój, rozproszenie, n a w e t sm utek. S ku p iam y n a n ic h uw agę, a n ie n a Bogu. U w ażam y te ra z niepokój, rozproszenie, sm u tek za coś w a ż ­ nego, za n aszą sam o tn ą osobowość bez Boga. T ym czasem je s t to w n a s tylko ciem n a noc. T rz eb a w niej ta k że sam em u się bronić. Bóg ch ro ­ n i nasze re a ln e z n im rela cje , a n ie nasze n a s tro je .- W ielcy w y ch o ­ w aw cy życia relig ijn eg o b ro n ią n as p rze d ty m i n a s tro ja m i, k tó re m o­ gą doprow adzić do u tra ty tęsknoty.

T e złe n a s tro je , niepokój, rozproszenie, sm utek, są sk u tk iem z a n ie d ­ b a n ia uczuć. T rz eb a w ięc je scalić, skoro n ie czyni tego in te le k t, za­ a ta k o w a n y b ra k ie m w iedzy o Bogu i o życiu relig ijn y m , jeszcze n ie w zm ocnionym d are m rozum u. T rzeb a ch ronić uczucia, gdyż po zb a­ w ione k o o rd y n u jąc ej je siły p raw d y , u d zielan ej przez in te le k t, p ó jd ą za w ielością celów, u k azy w an y ch przez o taczające n a s byty, ła tw o d o ­ stę p n e po zn an iu zm ysłow em u. Z aczniem y chcieć w szystkiego, ja k dzie­ ci, a n ie tego, co n ajlep sze i p raw dziw e.

G dy in te le k t, za ję ty k ryzysem w iary , n ie scala uczuć, trz e b a je p o d ­ dać sile p iękna. T ak ra d z ą w ielcy m istycy.

Zobaczm y, że k la szto ry są b u d o w an e w pięk n y ch k ra jo b ra z a c h , że i k lasztory i kościoły w y p ełn ia się dziełam i sztuki. P ięk n o bow iem scala uczucia. K laszto ry i kościoły zgrom adzonym p ię k n em p o m a g a­ ją n a m w p rz e trw a n iu ciem nej nocy m iłości.

P ięk n o to ład, h arm o n ia, p ro p o rc ja części, to, co w rzeczach k o ­ nieczne, jasność i czytelność tego, czym coś jest.

N ie u zyskam y scalen ia uczuć, gdy będzie n as o taczał nieład , b ez­ sens, n ag ro m a d ze n ie zbytecznych rzeczy, d y sp ro p o rc ja m iędzy w a ż ­ nym i niew ażnym , za m azan a s tru k tu r a bytów i rzeczy, ich karło w ato ść, prze w a g a cech zak ry w a jąc y ch to, czym coś jest. U szkodzone system y n erw o w e i mózgi, u tru d n ia ją c e in te le k to w i poznanie, a w oli decyzje, d ad z ą n a m h im e ry czn ą m uzykę, szkodzącą zdrow iu a rc h ite k tu rę , dzi­ w ac zn ą p la sty k ę i technikę. Z akłócenie h a rm o n ii w przy ro d zie z a tru ­ je w odę, p o w ietrz e i żywność. C iała lu d z k ie p rz y b io rą k sz tałty n ie- h arm o n ijn e , brzydkie. Otoczy n a s brzydota·, nieład , bezsens. N ie m a ­ ją one m ocy sc ala n ia uczuć i przeżyć. U tru d n ią p rz e trw a n ie ciem nej nocy miłości. Z a g ra ż a ją n o rm a ln e m u rozw ojow i życia relig ijn eg o czy­ li w ięzi osobow ej z B ogiem przez m iłość, w ia rę i n adzieję.

D opow iedzm y, że z a g ra ż a ją n o rm a ln e m u rozw ojow i m iłości w śród ludzi, rozw ojow i w iary , zau fan ia, p o k ła d a n ia w lu d z iac h nadziei.

(10)

k s z ta łtu ją w sobie m aterial-ne w yposażenie sw ych istot, je s t zarazem o c h ro n ą człow ieka, h u m a n iz m u i relig ii ja k o re a ln y c h w ięzi lu d zi z Bogiem .

O chrona śro d o w isk a je s t w ięc och ro n ą n a tu ry bytów , zarazem o ch ro n ą ich istn ien ia, a tym sam ym w sp o m a g an ie m trw a n ia p r a w i­ dłow ych re la c ji m iędzy osobam i, głów nie w tedy, gdy z pow odu naszej niedoskonałości, p o ja w i się kryzys re la c ji osobowych, ciem n a noc m i­ łości.

D opow iedzm y ponadto, że piękno, w łaściw e przy ro d zie i dziełom człow ieka, owszem , scali nasze uczucia. To scalen ie n ie je s t je d n a k pełn y m przezw yciężeniem ciem nej nocy. P o trz e b n e je s t ta k że u w o ln ie­ n ie od lęku, od zaw stydzenia z pow odu niepow odzeń, od sm utku, u ch ro n ie n ie p rze d u tr a t ą celów życia, p rze d ca łk o w ity m za ła m an iem się, przed rozpaczą. M uszą być osoby, u m ie ją ce poradzić, p o d jąć zw ie­ rzen ia. M uszą być osoby m ą d re i dobre. N ie będ zie ta k ic h osób, gdy w y p ad n ie n a m ro sn ąć w zafałszow anej k u ltu rz e i w śró d by tó w niszczą­ cych -przypadłościow ą s tr u k tu rę naszych ciał. I n te le k t inie rozpozna w te ­ d y tego, co w aż n iejsze i m n ie j w ażne, m e rozpozna zależności p rz y ­ czynow ych. S k u tek uzna za przyczynę, a zn iek sz tałce n ia i bezład za n o r­ m alność i harm o n ię.

5. PODSTAW Y ETYCZNE CH R ON IEN IA HUM ANIZM U, R E L IG II I BYTÓW JA K O ŚRODOW ISKA OSÓB

*

W e w n io sk ach zd ążajm y do u w y ra ź n ie n ia p o d sta w ety k i c h ro n ie n ia osób i w yjściow ych pro b lem ó w ascety k i ch rz eśc ija ń sk iej, u k azu jącej sposoby p rzezw yciężania kryzysu religijnego, k tó ry je s t zaw sze k ry zy ­ sem m iłości do lu d zi i do Boga, kryzysem w yznaczonym przez n ie ­ p raw idłow ość w stru k tu rz e by tó w i relacji.

G dy sp o ty k a ją się d w a byty, o d d ziału ją n a siebie. G dy spotkam y człow ieka, o d b ieram y to, czym n a n a s oddziaływ a. Z an im w szystko to sobie u św iadom im y, ju ż n a niego reag u jem y . Z naczy to, że w w y ­ n ik u sp o tk an ia, p rz e d uśw iad o m ien iam i, o d eb ra liśm y jedność istoty człow ieka i że d o znający te j jedności isto ty n asz in te le k t sk ła n ia n a ­ szą w olę do sk ie ro w a n ia się do tej istoty. To sk ie ro w a n ie n ie polega n a dojściu do n iej in te le k tu , gdyż w te d y p o zn a n ie utożsam iłoby się z b ytow aniem . P o zn an ie in te le k tu a ln e je s t bierne.

To sk ie ro w a n ie polega n a tym , że w ola, zm obilizow ana przez in te ­ lekt, ak ty w iz u je całego człow ieka, k tó ry odnosi się do drugiego czło­ w ie k a sw ym i re la c ja m i istnieniow ym i. O dnosi się w ięc z m iłością, w ia rą i n ad z ie ją. Te re la c je w iąż ą n as z istn ien iem człow ieka, n ie z jego istotą. N asz in te le k t je s t zaskoczony, zdum iony ty m istn ien iem , u re a ln ia ją c y m isto tę i o g arn ia jąc y m ją jednością. G dy zacznie ro zw a­ żać To połączenie istn ie n ia z istotą, u tw o rzy m etafizykę. G dy tylko zachw yci się istn ien iem , o dniesie się do n iego z czcią i u tw o rzy relig ię n a tu ra ln ą . G dy tę p ra w d ę o bycie, o istn ie n iu i istocie, in te le k t zacz­ nie w iązać z dobrem , w y k ry je sposoby odnoszenia się do istn ie n ia i istoty, do bytu* do człow ieka. O dróżni istn ie n ie stw orzone od istn ie ­ n ia S am oistnego, odróżni człow ieka od Boga, h u m a n izm od religii. Rozpozna relacje, k tó ry m i m ożna chronić osoby.

To ro zpoznanie re la c ji ch roniących w sk a z u je n a to, że in te le k t u s ta ­ la ją c p ra w d ę o człow ieku k ie ru je się jego dobrem . T ak ie u jm o w a n ie p ra w d y w je j zw iązku z d o b rem je s t m ądrością. M ądrość w ięc sta n o w i

(11)

zasadę w y b o ru działań chroniących człow ieka, czyli zasadę p ostępo­ w a n ia , k tó ra w yznacza etykę.

O d k ry w am y tu p o d sta w ę ety k i c h ro n ie n ia osób. J e s t n ią m ądrość czyli jednoczesne u jm o w a n ie p raw d y o człow ieku z o d pow iednim dla n iego dobrem . J e s t n im z kolei k o n te m p la c ja czyli św iadczenie czło­ w ie k a o trw a n iu rela cji, w iążących byty. J e s t n ią ta k że su m ien ie j a ­ ko k ie ro w a n ie się w oli do dobra.

W tej etyce, w sp a rte j n a k o n ta k cie osób aż przez ich istn ien ie, z n a j­ d u je m y też po d staw y c h ro n ie n ia rea ln y ch w ięzi z Bogiem . O d ró ż n ia­ ją c w tych w ięziach treść w noszoną przez człow ieka, od treści w n o ­ szonej przez Boga, dochodzim y do ro zpoznania tego, co n a d p rz y ro d z o ­ ne. O b jaw ie n ie c h rz eśc ija ń sk ie w y jaśn ia n a m n adprzyrodzoność ja k o d okon u jące się w C h ry stu sie przez W cielenie sp o tk a n ie się m iłości O jca z m iłością człow ieka. T a m iłość lu d z k a opo rn ie zbliża się do o tw a rty c h ram io n Boga·. P oziom oporu to m ia ra ciem nej nocy miłości.

Bóg n as pouczył, ja k przezw yciężać ciem n ą noc, a m ądrość K ościo­ ła p rze ch o w u je dla każdego z n a s tę inform ację.

A ż w tych rejo n a ch , w sp e łn ia n iu się i tr w a n iu m iłości człow ieka do człow ieka oraz m iłości do Boga, m a sw ój początek ochrona· śro d o w i­ ska ja k o ch ro n ie n ie osób w ich istn ien iu i w re la c ja c h osobow ych, ł ą ­ czących ludzi z ludźm i przez h u m a n izm oraz łączących ludzi z Bogiem p rzez religię, lecz w tej jej w y k ład n i, w ed łu g k tó rej C h ry stu s dostoso­ w a ł w sobie m iłość O jca do m ia ry człow ieka i u d o stę p n ia tę m iłość ludziom przez D ucha Św iętego.

M ożem y pow iedzieć, że och ro n a śro d o w isk a w sw ych n ajgłębszych u z a sa d n ien ia ch i d ziała n ia ch polega n a w iąz an iu ludzi przez m iłość z C hrystusem .

W ięź ludzi przez m iłość z C hrystusem to Kościół. Tylko w ięc K oś­ ciół m oże sk utecznie ch ronić środow isko osób.

W łodzim ierz D łubacz: P roblem A b so lu tu w filo zo fii A ry sto te le sa , L u b lin 1992, s. 197.

S am ty tu ł k siążk i w y w o łu je z a in te re so w an ie filozofów ze w zględu n a d w a w ażne te rm in y : „a b so lu t” i „A ry sto teles” . T erm in „a b so lu t” za p o w iad a an alizę z a g ad n ien ia Boga, a im ię A ry sto telesa in fo rm u je, że b ę d ą to ro zw ażan ia pow ażne i doniosłe. N ie m a filozofa', k tó ry by był ob o jętn y n a poglądy A rystotelesa.

Z apo w iad an y w ty tu le k siążk i p ro b lem A b solutu je s t w książce u to żsam ian y z za g ad n ien iem Boga. R ozdział trzeci k siążk i je s t w p ro st zaty tu ło w a n y K oncepcja Boga. P rz y o kazji podajm y, że w rozdziale pierw szy m a u to r rozw aża U w a ru n k o w a n ia epistem o lo g iczn o -m eto d o lo - giczne. O m aw ia tu p rze d m io t i sposób ludzkiego pozn an ia, n a tu rę w ie ­ dzy n au k o w ej i jej p rze d m io t oraz p ro b lem p o zn a n ia przyczynow ego. W rozdziale d ru g im m ów i o u w a ru n k o w a n ia c h fizy k aln o -m etafizy cz- nych p ro b lem u ab so lu tu i bliżej z a jm u je się o b razem św ia ta i ro zu ­ m ie n ie m bytu . Z a jm u je się bliżej b u d o w ą kosm osu, fizy k aln y m i filo ­ zoficznym ujęciem ru ch u , pojęciem b y tu i su b stan cji.

W szystkie te te m a ty są w m yśli A ry sto telesa w aż n e a dla n as w ciąż w ła ś n ie in te resu ją ce . Je d n a k przy ciąg a uw agę rozdział trzeci, w p ro st po d ejm u ją cy p ro b lem Boga.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Występ nuzyczr ny Młodzieży z Państwowej Szkoły Muzycznej w Słupsku urozmaicił program imprezy, w ramach którego znalazło się także otwarcie wystawy

Słusznie tedy stwierdza Bartosz Olszewski, że: „Wolontariuszem może być za- równo osoba pełnoletnia, jak i niepełnoletnia. W przypadku osób niepełnoletnich niezbędna jest

Dalej wydaje się, że wszystko jest moż­.. liwe — tym bardziej, że i

Człowiek jest jedynym, który zdaje sobie sprawę z kruchości swego bytu i z tego, iż jest tylko przechodniem i że nie jest całkiem przystosowany do życia w tym

Stosownie do tego w nowy sposób jest także definiowane samo piękno; nie jest więc ono pojmowane tak, jak w kaniowskiej estetyce, jako formalne kryterium dla

land heeft 18 miljoen inwoners, maar er zijn 51 miljoen inwoners nodig voor een renda- bele exploitatie van alle bestaande meters.&#34;* Volgens de meeste geïnterviewden is er i n

Sollte, was w ahrscheinlich ist, Paulus bei der Form ulierung von IK or 3,10 diese Jes-Stelle vor Augen gehabt haben, so ist zu fragen, ob er m it der verbalen A nleihe an

Podsumowując prezentowane badania Townsend wskazuje, że to właśnie w rękach antropologów znajduje się klucz do zrozum ienia sposobu, w jaki człowiek jest w stanie