Arkadiusz Chrudzimski
Kategorie i syntezy w filozofii Kanta
Studia Philosophiae Christianae 31/1, 83-97Studia Philosophiae C hristianae A TK
31 (1995) 1
A R K A D IU S Z C H R U D Z IM S K I
KATEGORIE I SYNTEZY W FILOZOFII KANTA
1. Problem atyka konstytucji w filozofii K an ta, 2. K ategoryzacja danych 3. W raże nia, 4. Strona przedm iotow a, 5. Synteza sądu
1. PROBLEMATYKA KONSTYTUCJI W FILOZOFII KANTA
Syntetyczna aktyw ność świadomości dotyczy u K a n ta nie k on stytucji przedm iotu, lecz przedstawień, przez które przedm iot jest poznawany. W ten sposób podm iot, przeciwnie niż u Husserla, nie daje się zredukow ać do swojego świadomościowego odpowiednika. Pow stają jednak w związku z tym inne problem y. Przede wszystkim trzeba ustalić stosunek, jaki zachodzi między przedstawieniam i a przedm iotem transcendentalnym , który m a być przez nie okreś lany.
Sposób, w jaki poznanie odnosi się do przedm iotów bezpośrednio, nazywa K an t naocznością. Z naocznością m am y do czynienia zawsze wtedy, kiedy przedm iot jest nam dany. Jakkolw iek m ożnaby w yob razić sobie intelekt oglądający, to u istot skończonych musi on być z konieczności dyskursywny, tzn. odnoszący się do przedm iotów tylko pośrednio, zdany na przedstaw ienia zmysłowe. Intelekt jest władzą czynną, spontaniczną, stąd, jeśli m iałby być intuitywny, m usiałby być nieskończony, stwórczy, m usiałby sam stwarzać sobie przedm ioty. D latego, aby pow stało poznanie, intelekt skończony jak o władza czynna, musi być uzupełniony zmysłowością, jako zdolnością biernego uzyskiwania przedstawień o tyle, o ile podm iot jest przez przedm iot pobudzany. Za pom ocą zmysłowości uzys kujemy dane naoczne, przez które przedm ioty dane są bezpośrednio, intelekt zaś odnosi się za pom ocą pojęć bezpośrednio najwyżej do danych naocznych, do przedm iotów n atom ast wyłącznie pośrednio1.
A zatem w najbardziej uproszczonym ujęciu m ożna by przedstawić rzecz następująco: wrażenia, które określa K an t jak o „Skutek oddziaływania przedm iotu na zdolność w yobrażania sobie, w tych
84 ARKADIUSZ CHRUDZIMSKI [2]
granicach, w jakich jesteśmy przezeń pobudzani” 2 są w zmysłowości ujęte w form ę przestrzenno-czasow ą tworząc zjawisko rozum iane jak o „nieokreślony przedm iot oglądania empirycznego” 3; zjawisko to następnie przez syntetyczną działalność wyobraźni i intelektu doprow adzone zostaje do postaci pojęć, przez co zostaje określone i zyskuje odniesienie przedm iotowe. W tym ujęciu wygląda to na przypadek zastosow ania schem atu podobnego do husserlowskiego schematu: treść-ujęcie, gdzie pewien zespół treści wrażeniowych zostaje ujęty jak o przedm iot. W ydaje się zatem, że m ożna by zinterpretow ać konstytucję kaniow ską jak o konstytucję przedm iotu w ścisłej analogii do ujęcia Husserla.
Okazuje się jednak, że ta interpretacja jest nie tyle uproszczona, co raczej zupełnie fałszywa. Po pierwsze: u K an ta nie m a wrażeń w rozum ieniu Husserla, które m ogłyby być „interpretow ane” . Po drugie: kategoryzacji danych naocznych nie da się bez poważnych nieporozum ień zinterpretow ać jak o ich „ujęcia” . Po trzecie wreszcie: konstytucja „od wrażenia do pojęcia” (jeżeli przez „pojęcie” mieliby śmy tu rozumieć kategorię) nie jest u K anta procesem, w którym m ożna by się zatrzym ać aby np. uzyskać nieskategoryzowane zjawisko, bądź nieuform ow ane wrażenie. Sfera konstytucji u K an ta w żadnym w ypadku nie jest husserlowską świadomością, której warstwy m ożna (może jedynie z wyjątkiem wewnętrznej świadomości czasu) swobodnie oglądać i opisywać.
2. K A TEG O RY ZA C JA D ANYCH
K ategorie są, wraz z form am i zmysłowości, w arunkam i m ożliwo ści doświadczenia, które „są zarazem w arunkam i możliwości przed m iotów doświadczenia”4, „nie są one niczym innym, jak tylko w arunkam i myślenia w możliwym doświadczeniu, tak ja k przestrzeń i czas zawierają w arunki naoczności dla tegoż doświadczenia” 5. A zatem, o ile od strony przedm iotu kategorie są jego form ą, odpow iadającą funkcjom jedności możliwych sądów na tem at tego przedm iotu, o tyle od strony podm iotu są one form ą możliwej syntezy przedstawień. W ażne jest jednak, by właściwie zrozumieć tę syntezę.
Pierwsze, pisze K ant, dane jest nam zjawisko, związane w sposób konieczny ze świadomością6, „m ateriał na możliwe doświadczenie” 7.
2 Tamże, A 19, В 34. 3 Tam że, A 20, В 34. 4 Tamże, A 111. 5 Tamże. 6 Tamże, A 120. 7 Tamże, A 119.
każde' zjawisko zawiera jednak różnorodność składników, a więc „potrzebne jest ich powiązanie, którego one w samym zmyśle nie m ogą posiadać”8. (Ponieważ zmysłowość jest u K an ta władzą bierną). Trzeba tu od razu podkreślić, że K a n t nie zakłada tu pow iązania, powiązanie jest tu rzeczywiście obecne. Najlepszym dowodem jest to, że na podstawie zjawiska może być uczyniony sąd, m ateriał na możliwe doświadczenie może stać się doświadczeniem. Aby to było możliwe, zjawisko musi być w pewien sposób ustruk- turow ane, musi nadaw ać się do tego aby odnosiły się do niego pojęcia. Tym samym musi ono być skategoryzowane. Tylko w ten sposób może K an t mówić o zjawiskach jak o o pewnego rodzaju przedm iotach, „nieokreślonych” wprawdzie, ale dających się okreś lić za pom ocą sądu. W systemie K an ta w ogóle wszystko, co w jakim kolw iek stopniu posiada cechy p rzedm iotu norm alnej wypo wiedzi, musi być skategoryzowane. W arstw a kategorii jest najb ar dziej podstaw ow ą warstw ą świata (rozum ianego jak o ogół tego, co daje się opisać), wszystko, co w jakim kolw iek „wewnątrzświato- wym ” sensie jest, musi ją posiadać.
Zjawisko jak o jedność syntetyczna wymaga czynnej zdolności do syntezy, k tórą nazywa K a n t wyobraźnią. Syntetyczna aktywność wyobraźni wymaga, aby nie być przypadkow ą, podstaw y przed miotowej, Tę podstaw ę znajduje K an t w „pokrew ieństw ie” danych zmysłowych, czyli ich zgodności z jednością apercepcji9. Ta zgodność zachodzi za pośrednictwem kategorii10. A zatem pokrewieństwo danych zmysłowych jest równoważne ich kategoryzacji. Zjawisko jak o m ateriał na doświadczenie jest już samo w sobie skategoryzow a ne, sąd może być do niego odniesiony, pozwala na to zgodność struktury. W momencie aktualnego wydania konkretnego, m aterial nie określonego sądu m amy do czynienia z doświadczeniem i z p o znaniem (prawdziwym łub fałszywym) przedm iotu.
Tak więc kategoryzacja nie jest u K an ta żadną operacją w jak im kolwiek zrozum iałym znaczeniu tego słowa. Operacja musi być dokonyw ana na czymś, operacją jest konkretny sąd podporząd kowujący wiele przedstawień jednem u. Ale aby to podporząd kowanie było możliwe przedstaw ienia m uszą się nadaw ać do takiej syntezy, tzn. m uszą mieć strukturę pasującą do możliwych funkcji jedności w sądzie. To nie operacja sądzenia kategoryzuje zjawisko,
8 Tamże, A 120. 9 Tamże, A 122.
10 „Jedność apercepcji w stosunku do syntezy w yobraźni stanowi intelekt, [...] Istnieją więc w intelekcie czyste poznania a priori, które zawierają w sobie konieczną jedność czystej syntezy wyobraźni w odniesieniu do wszelkich możliwych zjawisk. Tym zaś są kategorie, tj. czyste pojęcia intelektu” , Tamże, A 119.
ale, m ożna by powiedzieć, „uprzednia” kategoryzacja zjawisk um oż liwia dopiero sądzenie. Słowo „uprzednia” znalazło się w cudzy słowie nie bez pow odu, nie da się bowiem wskazać żadnego „przedtem ” , w którym odbywałoby się coś takiego ja k kategoryzacja czegoś „jeszcze nie skategoryzow anego” . Dlatego dla uniknięcia nieporozum ień wygodniej jest nie nazywać zjawiska skategoryzow a nym, lecz mówić raczej o koniecznym zawieraniu, czy podleganiu kategoriom . Ten sposób m ówienia powoduje zresztą inne trudności. Oczywiste jest np., że kategorie nie m ogą być „zaw arte” w taki sposób, ja k części (czy nawet niesamodzielne m om enty) w przed miocie. W szystkie te trudności pochodzą stąd, że dochodzim y tu do zagadnień o których zasadniczo nie da się mówić. W arunki m ożliwo ści przedm iotowego poznania jakim i są kategorie da się wprawdzie wskazać, ale nie poznać (bo poznać m ożna przedm iot, ale nie w arunki jego możliwości). Z tych pow odów W ittgenstein, który w swym Traktacie porusza problem y o tym samym charakterze, traktuje swoje twierdzenia jak o niedorzeczne. Cały Traktat jest wskazaniem w arunków możliwości faktów i ich poznania, nie ma tam żadnego opisu możliwego faktu (a ogół faktów, zgodnie z ontologią W ittgensteina jest światem). Tylko opis możliwego faktu byłby, wg W ittgensteina, zdaniem sensow nym ".
A zatem w analizie kaniow skich syntez natrafiam y na dwa poziom y zagadnień, które należy wyraźnie odróżnić. Po pierwsze: na problem atykę syntezy konkretnego sądu. Po drugie: na o wiele istotniejsze zagadnienie w arunków możliwości takiej syntezy. O d powiedzią na pierwszą kwestię jest, w przybliżeniu, teoria syntez wyobraźni, na drugą - teoria kategorii. Nie jest tak, że to konkretny akt sądzenia kategoryzuje dane i zapewnia im odniesienie przed m iotowe. Odniesienie przedm iotow e jest zagw arantow ane przez to, że wszelkie dane są już skategoryzowane, co dopiero umożliwia wszelką syntezę konkretnego (prawdziwego lub fałszywego) sądu. N ie m a zatem u K an ta „n ak ładan ia” kategorii. K ategorie nie są w ogóle żadnymi norm alnym i pojęciami, których „nakładanie” na dane m ożna by interpretow ać np. w kategoriach popperow skiego hipotetyzm u. Ten klucz interpretacyjny daje się zastosować najwyżej do zagadnienia konkretnej syntezy sądu. K ategorie zaś, to apriorycz ne w arunki wszelkiego pojęciowania. D la uniknięcia nieporozum ień najlepiej by było w ogóle nie nazywać ich pojęciami.
11 „Tezy moje wnoszą jasność przez to, że kto mnie zrozum ie, rozpozna je w końcu jak o niedorzeczne; gdy przez nie - po nich - wyjdzie ponad nie. (M usi niejako odrzucić drabinę, uprzednio po niej się wspiąwszy). M usi te tezy przezwyciężyć, wtedy świat przedstawi m u się właściwie” , L. W ittgenstein, Tractatus logico-philosophicus, W ar szawa 1970, teza 6. 54.
To odróżnienie poziom ów odpow iada odróżnieniu ogólnych zało żeń nauk od aksjom atów ontologii. Hipotezy naukowe, jakkolwiek ogólne by nie były, podlegają fałsyfikacji oraz kryteriom pragm atycz nym i mogą być zastępowane przez inne, lepiej spełniające te kryteria. N atom iast aksjom aty ontologii, zgodnie z intencją K anta, m ają być nienaruszalne, we właściwym sensie aprioryczne.
Z tych powodów niemożliwy jest w filozofii K an ta jakikolw iek proces kategoryzacji danych, w szczególności taki, który miałby polegać na „nadbudow yw aniu” ujęć kategorialnych. K ategorie nie są niczym nadbudow anym , lecz właśnie warstw ą najbardziej p o d stawową, decydującą o możliwości bycia czegokolwiek, ponieważ być to być „czymś” , a to znaczy: być przedm iotem możliwego opisu (możliwego sądu, poznania), a to właśnie umożliwiają kategorie.
W idać tu już wyraźnie różnice w stosunku do Husserla. Problem kategorii w rozum ieniu K an ta nie istnieje właściwie w filozofii Husserla. Husserl sform ułował swój problem jak o problem im manencji i transcendencji. Pytanie jego brzmi: Jak za pom ocą pewnych przedm iotów im m anentnych (aktów) „dosięgam ” innych przedm iotów - transcendentnych (przedmiotów aktów). Pytaniem K anta natom iast było: Jak w ogóle poznanie może być przed miotowe; było to pytanie o to, co znaczy „być przedm iotem ” . Innymi słowy, K antow i chodziło o gwarancję obiektywności, Husserlowi - pewności. Husserl w swej teorii sądu nie stawia problem u „d op aso w ania” , ponieważ sądzenie jest tu z jednej strony aktywnością twórczą, wytwarzającą nowe przedm ioty, z drugiej strony substraty syntezy kategorialnej traktow ane są apriorycznie jak o możliwe substraty, bez postaw ienia pytania o w arunki tej możliwości. Husserl traktuje pojęcie przedm iotu jak o coś oczywistego (oczywiście nie przedm iotu fizycznego, czy przedm iotu spostrzeżenia zewnętrznego, chodzi o przedm iot jak o „coś” , synonim treści w najszerszym znaczeniu). Dlatego kaniow skie kategorie nie m ają odpowiednika w systemie Husserla i filozofia Husserla pozostaje niemal w całości filozofią przedmiotowości. Zgodnie z postulatam i fenomenologii jak o nauki opisowej niemożliwe staje się teoretyczne wyodrębnienie jakichkolw iek struktur, które nie byłyby przedm iotam i możliwego opisu. Spektakularnym załam aniem się tego podejścia są husserlows- kie analizy wewnętrznej świadomości czasu.
3. W RAŻENIA
U Husserla przyjęcie syntetycznej aktywności podm iotu transcen dentalnego m a być odpowiedzią na pytanie: W jaki sposób jedność przedm iotu dana jest poprzez wielość wyglądów, danych itd. Przed m iot prezentuje się nam przez jednostronne wyglądy. To, że spost
rzegamy go jak o jedność zawdzięczamy syntezie aistetycznej, k tóra wiąże poszczególne wyglądy doznaw ane w różnych m om entach czasowych, a także puste dom niem ania np. tylnej strony czy wnętrza przedm iotu, w jedną całość. N a tym problem się nie kończy, bo wyglądy są same tw oram i syntetycznymi, których m ateriałem są dane wrażeniowe12. D ane wrażeniowe są źródłem wielu kłopotów filozofii Husserla, z jednej strony są one nie dane, lecz doznawane, tzn. nie są przedm iotem świadomości, lecz jej treścią efektywną, „poprzez k tó rą ” , za pośrednictwem ujęcia przedm iotowego, przed mioty m ają być dane. A więc na pozór dane wrażeniowe byłyby to elementy nieprzedm iotowe, stanowiące m ateriał możliwych ujęć. Problem jednak w tym, że m aterialne określenie przedm iotu w istot ny sposób zależy od tych danych; Husserl pisze, że np. czerwień doznana odpow iada w jakiś sposób czerwieni jak o własności przed m iotu, że ją jakoś reprezentuje. D ane wrażeniowe są zatem m aterial nie określone (nie w iadom o przy tym jak się to dzieje, gdyż wszelki sens m a ostatecznie pochodzić z ujęcia, co wskazywałoby na konieczną bezsensowność danych). Co więcej m ogą się one stać przedm iotam i spostrzeżenia w tzw. refleksji hyletycznej. D la H usser la przedm iotem jest to, co może się stać przedm iotem jakiegoś aktu intuicji (w szerokim husserlowskim rozum ieniu), a zatem dane, czy treści wrażeniowe, są właściwie przedm iotam i (im manentnym i), które w kom pletnym akcie funkcjonują jak o treści reprezentujące. N ie wchodząc bliżej w trudności tej koncepcji wrażenia jak o pewnego przedm iotu13, należy zauważyć, że nie m ogą być one oczywiście interpretow ane jak o nieprzedm iotowe w arunki wszelkiej przedmio- towości w analogii do kantow skich kategorii, ale także nie m ożna ich traktow ać jak o odpowiedników kantow skich wrażeń.
W rażenie m a, podobnie jak wiele elementów systemu K anta, charakter pojęcia granicznego. W rażenie nie należy ani do przed m iotu, ani do jego poznania (do przedstawień). W rażenie jest w arunkiem możliwości poznania jak o poznania właśnie, dla p o d m iotu skończonego, który swoich przedm iotów nie tworzy, a zatem musi dysponować „bierną zmysłowością” .
„Skutek oddziaływania przedm iotu na zdolność wyobrażania sobie, w tych granicach, w jakich jesteśmy przezeń pobudzani, jest
12 Por. E. Husserl, Idee czystej fenomenologii i fenom enologii filozofii, księga druga, W arszawa 1974, paragrafy 9, 10.
13 Szersze omówienie tego zagadnienia znaleźć m ożna w: A. Półtawski, Świat
Spostrzeżenie Świadomość, W arszawa 1973, zwłaszcza 48, 49 oraz 130-143. A utor
pisze, że „Jednym z głównych celów niniejszej pracy jest wskazanie na konsekwencje, jakie pociąga za sobą przyjęcie w fenomenologii im m anentnych danych wrażeniowych w ich tradycyjnym rozum ieniu.” , tamże, s, 49.
wrażeniem ” 14. Ten skutek jest słusznie założony, ale nie może być uchwycony w żadnej refleksji, ani w żaden sposób opisany. D ostępne dla analizy zjawiska muszą, po pierwsze, wystąpić w formie czasowej lub czasowo - przestrzennej; po drugie, jak o możliwe do określenia przez intelekt, m uszą mieć strukturę kategorialną. Te dwa czynniki, jak o aprioryczne dla podm iotow ego poznania są apriorycznie obec ne w każdym jego przedmiocie. W rażenie jak o element systemu wskazuje na to, że różnorodność naoczności jest dana przez pobudze nie, a nie przez sam opobudzenie. Jest ono, obok rzeczy w sobie, drugim założeniem niezbędnym z uwagi na fakt, iż „słowo zjawisko samo już zaznacza odnoszenie się do czegoś, czego bezpośrednie wyobrażenie jest wprawdzie zmysłowe, co jednak samo w sobie, także bez tej właściwości naszej zmysłowości (na której opiera się form a naszej naoczności), musi być czymś, tzn. przedm iotem niezale żnym od zmysłowości” 15.
W rażenie jest zatem w systemie K anta znakiem nieredukowalnej faktyczności m aterialnego określenia przedm iotu, jego niededuko- walności. W rażenie jest tym, co tłum aczy (na tyle, na ile tego rodzaju pojęcie może to robić) obecność różnorodności naoczności, która decyduje o wszelkim m aterialnym określeniu zjawiska. To różn orod ność naoczności dostarcza m ateriału dla opisu, który umożliwiają kategorie.
A zatem konstytucja u K an ta dotyczy nie przedm iotu, lecz przedstawień. Co więcej, wyłączone są z niej zarów no kategorie, jak i wrażenia. Dotyczą one konstytucji nie jak o jej substraty, czy produkty, lecz jak o w arunki jej możliwości. K ategorie zapewniają przedm iotowość, wrażenie - m aterialnie określoną faktyczność (niededukowalność) poznania. Są to, obok form naoczności, w aru nki możliwości skończonej subiektywności jak o takiej (jako p o znającej coś). Takim i w arunkam i możliwości przedm iotowości o ka zują się odpowiednio: kategorie swojej stronie przedm iotowej i k an iowska „rzecz w sobie” .
4. STRO N A PR Z E D M IO T O W A
M usim y z kolei zająć się kwestią odpowiedniości przedstawień i przedm iotu. Jest to u K an ta kwestia zawiła ze względu na kom plikację struktury „celowania intencjonalnego” . N a pierwszy rzut oka wydaje się, że m am y tu do czynienia ze strukturą troistą: (1) podm iot jak o jedność apercepcji, (2) przedm iot transcendentalny jak o czyste X, oraz: (3) zjawisko jak o byt pośredniczący, o niejasnym
14 K. C. R., t. 1, A 19, В 34. ,5 K. C. R., t. 1, A 252.
90 ARKADIUSZ CHRUDZIMSKI [В]
statusie ontologicznym. W ydaje się poza tym, że kaniow skiem u zjawisku odpow iada to, co potocznie nazywamy po pro stu przed m iotem . K a n t pisze: „W szystkie przedstaw ienia, jak o przedstaw ie nia, m ają swój przedm iot i m ogą same być znowu przedm iotam i innych przedstawień. Zjawiska są jedynym i przedm iotam i, które m ogą być nam dane bezpośrednio, a to, co się w nich bezpośrednio odnosi do przedm iotu, nazywa się naocznością. Ale zjawiska te nie są rzeczami samymi w sobie, lecz są same tylko przedstawieniam i, m ającymi znowu swój przedm iot, który przeto nie może ju ż być przez nas oglądany i dlatego m ożna go nazwać przedm iotem nieempirycz- nym, tj. transcendentalnym = X ” 16. T ak więc dla K an ta zjawiska nie są, ja k ju ż zostało powiedziane, rzeczami w sobie. Są one przed stawieniami, należą do świadomości, bez niej są niczym. Ale przez przedstaw ienia poznaw any jest przedm iot. Z jednej strony oznacza to, że nie jest on nam dany jak o taki, z drugiej, że jest on jednak przez te przedstaw ienia poznaw any, m ają one ważność przedm iotową. „D w a są jednakże w arunki, pod którym i jedynie jest możliwe poznanie przedm iotu: po pierwsze naoczność, przez któ rą on jest dany, ale tylko jak o zjawisko; po w tóre pojęcie, przez które pom yślany jest przedm iot odpow iadający tej naoczności” 17. Przed m iot jest nam zatem dany jak o zjawisko, jak o coś należącego do świadomości, ale zarazem zjawisko to m a ważność przedm iotow ą, gdyż poprzez pojęcia może być pom yślany jak o przedm iot od pow iadający tej naoczności. M yślenie oznacza tu u K an ta sądzenie, a zatem o możliwości poznania przedm iotu przez przedstawienia decyduje skategoryzowanie zjawisk, czyli odpowiedniość ich struk tury i struktury możliwego sądu. K ategorie m ają więc znaczenie przedm iotowe, m uszą po prostu należeć do przedm iotu, gdyż tylko wtedy sąd jak o przedstawienie odnoszące się do zjawisk, może być zarazem sądem o przedmiocie, a o tym, że rzeczywiście może nim być, świadczą, zdaniem K an ta przypadki sądów apriorycznych.
A zatem przedm iot jest nam dany jak o zjawisko, jest poznaw any jak o odpow iadający tem u zjawisku. Dalej - jest czymś, co nie jest niczym tożsam ym z poznaniem i co może być różne (prawidłowo lub błędnie) określone - czystym X możliych określeń;, pon ad to jest czymś zasadniczo niezależnym od możliwego poznania - rzeczą w sobie. W arto tu zauważyć, że przedm iot jak o X zawiera w swym sensie kategorie, gdyż jak o podm iot możliwych określeń musi „zaw ierać” w arunki możliwości wszelkiego określania, czyli właśnie kategorie.
16 Tam że, A 108, 109. 17 Tam że, A 92, В 125.
D w a pierwsze elementy: zjawisko i przedm iot określony zgodnie z tym zjawiskiem (przedm iot wzięty tak, jak jest nam dany), możemy traktow ać jak o elementy podm iotow e, należące do poznania. N a to m iast dwa pozostałe: przedm iot transcendentalny, X, czyli wzięty w aspekcie możliwości innego określenia, oraz rzecz w sobie, czyli przedm iot w aspekcie swej egzystencjalnej niezależności od p o d m iotu, oraz zasadniczej podm iotowej nieprzyswajalności tego, czym jest poza takim przyswojeniem, są pozapodm iotow e. Jeśli chodzi o przedm iot transcendentalny, to jest on elementem obiektywności18. Czyste X nie jest w żaden sposób określone, jest odpowiednikiem formalnej jedności syntezy możliwego sądu i przez to gw arantem , że każdy taki sąd, jakkolw iek może być fałszywy, będzie przedm iotowy, tzn. sensowny. Jest, innymi słowy, przedm iotow ą stroną kategorii, czystą form ą przedm iotu. Jeżeli zaś chodzi o rzecz w sobie, to pojęcie to wskazuje na coś, co należy umieścić poza przeciwstawieniem podm iot - przedm iot (obiektywne - subiektywne), wskazuje ono na przedm iot w aspekcie, w którym właśnie przedm iotem zasadniczo nie jest. Rzecz w sobie to coś, co m oże być poza wszelkim określeniem.
W idać tu wyraźnie, że kategorialne „ustanow ienie w bycie” nie wyczerpuje kaniow skiego pojęcia istnienia. Nie wchodząc bliżej w te zagadnienia m ożna jedynie wskazać, że u K an ta odróżnić należy istnienie, które może być orzeczone, które nie jest realnym predyka tem, ale jedynie Position pewnej rzeczy19, czyli określeniem relacyj nym wskazującym na strukturę „ustalenia” , czy „ustaw ienia n a przeciw” , w stosunku do pod m io tu 20, od istnienia, jak o tego, co umożliwia prawdziwe orzeczenie o czymkolwiek owego relacyjnego predykatu. Istnienie w tym drugim znaczeniu jest, obok kategorii, w arunkiem pojaw ienia się czegokolwiek, nie może być zatem opisa ne, gdyż opisane może być tylko coś, ale jak o w arunek może być
18 „Znajdujem y jednak, że myśl nasza o odnoszeniu się wszelkiego poznania do swego przedm iotu m a w sobie coś z konieczności, poniew aż [ten przedm iot] uw aża się mianowicie za to, co zapobiega tem u, żeby nasze poznania nie były przypadkow e lub dowolne, lecz sprawia, by były a priori w pewien sposób określone, poniew aż m ając się odnosić do pewnego przedm iotu, m uszą też koniecznie zgadzać się między sobą w odnoszeniu się do niego, tzn. m uszą mieć ową jedność, k tó rą stanowi pojęcie przedm iotu.
Jest jed n ak jasne, że poniew aż m am y do czynienia tylko z tym , co różnorodne w naszych przedstaw ieniach, a owo X im odpow iadające (przedm iot) [nie] jest dla nas niczym, gdyż m a być czymś różnym od wszystkich naszych przedstawień, więc jedność, k tó rą przedm iot czyni konieczną nie może być niczym innym , ja k form alną jednością świadomości w syntezie tego, co różnorodne w przedstaw ieniach” . Tamże, A 104,105.
IS Tamże, t. 2, A 598, В 626.
wskazane. Jednym ze sposobów takiego wskazywania może być mówienie o rzeczach w sobie21.
5. SYNTEZA SĄDU
Tym co doprow adza przedstaw ienia do postaci pojęć, są w sys temie K an ta syntezy wyobraźni. W yróżnił on trzy rodzaje takich syntez: syntezę ujm ow ania przedstawień w naoczności, syntezę ich odtw arzania w wyobraźni oraz syntezę ich rozpoznaw ania w poję ciu22. W szystkie te trzy syntezy m ożna traktow ać jak o m om enty jednej syntezy sądu. K aniow skie opisy tych syntez wskazują na ich ścisły związek i konieczne wzajemne w arunkow anie, oraz na koniecz ne powiązanie intelektu i zmysłowości za pom ocą „transcendentalnej funkcji w yobraźni” 23. Tutaj również należy odróżnić dwa poziomy zagadnień: kwestię konkretnego sądu i jego syntezy (doprowadzenie poznania do poziom u pojęć), oraz kwestię możliwości takiej syntezy. Analizy syntez wyobraźni skupiają się głównie wokół pierwszego problem u, ale kwestia druga jest ciągle obecna i często pojaw ia się bez wyraźnego odgraniczenia, co może prowadzić do poważnego zamętu pojęciowego. T rudno się często oprzeć wrażeniu, że sam K an t w wielu miejscach miesza, lub przynajmniej traktuje łącznie te dwa poziom y, które zdecydowaliśmy się tutaj starannie oddzielać.
Powstaje tym samym pytanie o zasadność takiego zabiegu, tym bardziej, że m a on dalekosiężne skutki dla interpretacji całego systemu, w szczególności np. nie pozwala na interpretację miejsca kategorii w systemie K an ta wg schematu: treść-ujęcie. W ydaje się
21 K an t zresztą nie rozwija szerzej tego „egzystencjalnego” aspektu. Być może dlatego, iż nie da on się przy takiej orientacji opracow ać, być może dlatego, że, ja k pisze A. W ajs „Poglądy filozoficzne K a n ta wyrosły z tradycji intelektualnej, której niesławną właściwością było pominięcie w rozw ażaniach metafizycznych problem u istnienia” . Por. A. W ajs, Koncepcje syntez w filozofii transcendentalnej Kanta
(rozważania konstytutywne), niepublikow ana praca doktorska pod kierunkiem A.
Półtawskiego, A kadem i Teologii K atolickiej, W arszawa 1977, 328-331. Inną sprawą jest to, czy, ja k chce autor, należałoby problem atykę istnienia umieścić w świecie fenomenów. Pisze on, że nie może być ono „określeniem charakteryzującym rzeczy same w sobie, których przecież w ogóle nie znam y” , tamże, 330. Tymczasem, zgodnie ze słowami K an ta, rzeczy same w sobie znam y w tym sensie, że sam o słowo zjawisko wskazuje na nie jak o na swoją podstaw ę niezależną od jakiegokolw iek poznania. W ydaje się, że jest to właśnie wskazywanie na istnienie realne. Poza tym spraw a rzeczy w sobie i ich realności wypływa z całą ostrością w kantow skiej krytyce praktycznego rozum u. T am sprawa istnienia realnego wiąże się ze sferą działania, przez które docieramy do rzeczywistości w sobie, tem at ten jest jednak zdecydowanie zbyt obszerny, aby m ożna go tu szerzej omówić. Por. M . J. Siemek, Idea transcendentalizmu
u Fichtego i Kanta, W arszaw a 1977, 78-80.
22 K. C. R., t. 1, A 97. 23 Tamże, A 124, 125.
jednak, że to oddzielenie, nawet przerysowane w stosunku do ujęć samego autora, jest uzasadnione specyfiką logiczną i ontologiczną kategorii. W świetle tych rozw ażań wydaje się wręcz niewłaściwe i wysoce mylące nazywanie kategorii pojęciami. K ategorie są czystą form ą przedm iotu w ogóle, zawierają w sobie całą logikę form alną rozum ianą jak o form alna ontologia, ale też nic poza tym. Gdyby zrezygnować z zaproponow anego ostrego przeciwstawienia: sądu i jego w arunków możliwości (pojęć „norm alnych” i kategorii), nie widać możliwości spójnej interpretacji wielu kaniow skich tez. (Np. sądy aprioryczne nie dałyby się odróżnić od zwykłego, hipotetycz nego wysuwania twierdzeń ogólnych, nie w iadom o byłoby jak rozumieć twierdzenie, że kategorie odpow iadają funkcjom jedności w sądach itp.). T ak więc podtrzym ujem y dokonane rozróżnienie nawet za cenę zarzutu, że interpretacja tak a jest pró bą zrozum ienia K an ta głębszego, niż jego własne. z
Przedstawienia nasze, twierdzi K ant, są zawsze czasowe, stanow ią więc swoistą jedność różnorodności, dla której wytworzenia trzeba przyjąć subiektywne syntezy, „każde przedstawienie, jak o zawarte w jednym okamgnieniu, może być zawsze tylko bezwzględną jed n o ścią. Żeby więc z różnorodności pow stała jedność naoczności (np. w w yobrażeniu przestrzeni), na to potrzeba najpierw kolejnego przeglądnięcia różnorodności, a potem jej zebrania w jedno. Czyn ność tę nazywam syntezą ujm ow ania”24. T ak a synteza jest zdaniem K an ta w arunkiem nawet przedstawień przestrzeni i czasu. Z pozoru wygląda to na pow ażną niekonsekwencję, gdyż z jednej strony pojęcie syntezy zakłada wielość, któ ra jest syntetyzowana, której elementy muszą zatem być czymś (co u K an ta oznacza przynajmniej „czymś czasowym” , zawartym „w jednym okam gnieniu”), z drugiej, synteza m a być warunkiem przedstawień czasu i przestrzeni. Pam ię tać jednak należy, że u K an ta czas i przestrzeń nie są percypowalne bezpośrednio, lecz jedynie za pośrednictwem rzeczy, które posiadając czasow o-przestrzenną form ę występują w określonych stosunkach czasoprzestrzennych. A zatem m ożna powiedzieć, że dzięki konkret nej syntezie form a czasoprzestrzenna (która jest ze swej strony w arunkiem możliwości wszelkiej syntezy) staje się percypow alna poprzez czasoprzestrzenne determinacje tw orów syntetycznych.
W ystępuje tu właśnie przypadek konieczności odróżnienia płasz czyzn: w arunków możliwości syntezy i w arunków możliwości tw o rów syntetycznych. Jeśli chodzi o te drugie, to stanowi je syntetyczna aktyw ność podm iotu. Jeżeli zatrzym am y się na tym poziomie, to całe zagadnienie możliwości samej syntezy, rozum iane jak o pytanie
o możliwości jej substratów , czyli w efekcie przedm iotów jak o takich, pozostaje zakryte. N a tym poziomie, ja k zobaczymy, zatrzym ał się Husserl.
Synteza ujm ow ania jest w sposób konieczny związana z syntezą odtw arzania w wyobraźni25, a obie z syntezą rozpoznaw ania w poję ciu26. D la pow stania jakiejkolwiek całości konieczne jest „nie tracenie poprzednich przedstaw ień” oraz pojęcie, które „służy za praw idło” 27. Oczywiście i tu należy odróżnić dwa poziomy takich prawideł: m atrialnie określone pojęcia ogólne (np. pojęcie ciała), służące za praw idła określonym syntezom, i form alne kategorie, jak o w arunki możliwości samego pojęciowania.
Za transcendentalny w arunek jedności świadomości w syntezie danych naocznych uznaje K an t transcendentalną jedność apercep cji28. Jedność tę należy więc rozumieć jak o subiektywną stronę kategorii, jak o w arunek możliwości syntezy zgodnej z funkcjami jedności możliwych sądów29. A zatem subiektywną stronę kategorii m ożna ujm ować jak o „jaźniow ą” , podm iotow o-przedm iotow ą, czy intencjonalną strukturę poznania, jak o form ę myśli jak o takiej. S truktura ta jest więc u K an ta w yodrębniona i uzsadniona jako w arunek transcendentalny, podczas gdy np. u Husserla jest ona po prostu założona. Husserl twierdziłby oczywiście, że jest ona „zoba czona” , ale w świetle dotychczasowych rozw ażań wydaje się, że stru k tura ta nie może właśnie, i to zasadniczo, być dostrzeżona, w sposób przedm iotowy. M oże być „w idziana” tylko tak, jak wg W ittgensteina w zdaniu widać logiczną formę świata, ale nie jest to widzenie w sensie Husserla.
O braz kantow skich syntez, w którym jedność apercpecji służyć ma za swego rodzaju „łącznik” umożliwiający „nałożenie” kategorii na dane naoczne jest więc całkowicie fałszywy. N akładane m ogą być norm alne pojęcia, kategorie natom iast w swej stronie subiektywnej
25 „Jeżelibym jednakże tracił wciąż w myśli przedstawienia wcześniejsze [...] i, przechodząc do następnych ich nie odtw arzał, to nigdy nie m ogło by pow stać całkowite wyobrażenie [...], a co więcej, naw et najczystsze i pierwsze podstawow e wyobrażenia przestrzeni i czasu. Synteza ujm ow ania jest więc nierozerwalnie związana z syntezą odtw arzania” , Tamże, A 102.
6 „Bez świadomości, że to, co myślimy, jest dokładnie tym samym, co myśleliśmy przed chwilą, byłoby nadarem ne wszelkie odtw arzanie w szeregu przedstawień. Byłoby to bowiem nowe przedstawienie w stanie obecnym, [...] wciąż nie stanowiłoby całości, poniew aż brak byłoby m u tej jedności, jakiej m u jedynie świadom ość może dostarczyć” , Tamże, A 103.
27 Tamże, A 106.
28 „N um eryczna jedność tej apercepcji znajduje się więc a priori w równej mierze u podstaw wszystkich pojęć, ja k mnogość przestrzeni i czasu tkwi u podstaw naocznych danych zmysłowości” , Tamże, A 107.
są w arunkam i (funkcjami jedności) umożliwiającymi takie n akład a nie. Te funkcje m ożna przedstawić od strony subiektywnej jako jedność apercepcji.
Należy tu wskazać na pewną istotną specyfikę kaniowskiej teorii sądu. S truktura sądu jest w jego filozofii podstaw ow ą strukturą ontologiczną i epistemologiczną. W szystko, co w jakim kolw iek wyrażalnym sensie jest, musi mieć strukturę sądu (bo wyrazić daje się tylko w sądzie, a zatem gdyby· m iało mieć inną strukturę byłoby właśnie niewyrażalne, pom ijając nawet kwestię, co mielibyśmy rozumieć przez tę inną strukturę). T ak należy rozumieć twierdzenie, że kategorie należą do każdego przedm iotu. Od strony subiektywnej zaś wszelkie poznanie jest określeniem czegoś przez coś, jest zatem sądem, lub innymi słowy, jest intencjonalne w specyficznym, różnym zasadniczo od husserlowskiego, rozum ieniu tego term inu. Intenc- jonalność polega tu na tym, że przedm iot, który jest określany, jest istotnie inny od tego, przez co jest określany, (przeciwstawienia nie są przedm iotem transcendentalnym ).
U K an ta zatem stru k tura sądy tkwi głęboko u podstaw spost rzeżenia i jego przedm iotu. Zupełnie inaczej widział te sprawy Husserl. T raktuje on spostrzeżenie i jego przedm iot w analogii do intencji nom inalnych, będących znaczeniami nazw, w odróżnieniu od aktów propozycyjnych (sądów), które n abudow ują się nad nom inal nymi, konstytuując nowe przedmioty: stany rzeczy30.
Spostrzeżenie jest dla H usserla aktem prostym , trafiającym przed m iot jednoprom iennie. W strukturze wypełniania aktem „domnie- m ującym ” jest tu akt nazywania (lub analogiczny do niego), zaś aktem wypełniającym ak t jednoprom iennego uchwycenia przed m iotu31. Takie proste akty (ich przedm ioty przy podejściu noematy- cznym) m ogą stać się m ateriałem dla form kategorialnych. W ten sposób, jak o korelaty takich ufundow anych, wieloprom iennych aktów , pojaw iają się nowe, kategorialne przedm ioty. W ten sposób Husserl wyjaśnia możliwość wypełnienia znaczeń takich, ja k np. znaczenie słowa „i” czy „jest” , którym , ja k twierdzi, nic w prostym spostrzeżeniu nie odpow iada32. K ażda treść może stać się m aterią dla dowolnej form y33. Przedm iot spostrzeżenia zmysłowego może być ujęty bezpośrednio (jednopromiennie), lub na sposób eksplikacyjny, gdzie nabudow any relacyjny ak t obejmuje uw ydatnione części przed m iotu dając w efekcie całość artykułow aną. Np. gdy rozpoznaw ane jest pewne A jak o posiadające własność a, wtedy, jak twierdzi,
30 Por. A. Półtawski, Świat Spostrzeżenie Świadomość, 92, 93. 31 E. Husserl, Logical investigations, London 1970, 687-689. 32 Tamże, 773-776.
Husserl, m am y do czynienia z aktem skierowanym bezpośrednio na A, drugim ujmującym a, oraz trzecim, ufundow anym na tych dwu, konstytuującym nowy przedm iot: A posiadające własność a34.
Jak widać Husserl twierdzi tu, że po pierwsze akt sądzenia wytwarza zasadniczo nowy przedm iot i że, po drugie, dzieje się to przez syntetyczne ujmowanie dowolnych treści (o formie nom inalnej) w pewne formy kategorialne. Założone jest tu, że wszelkie takie treści odpow iadają a priori możliwym form om . Bez tego założenia teza, iż każda treść może być ujęta w każdą formę stwierdzałaby całkow itą wolność czystego rozum u nie zapewniając gwarancji sensowności jego użycia. Innymi słowy: bez założenia, że przedm iot nadaje się do ujęcia w dow olną form ę kategorialną, nie m a żadnych zabezpieczeń przed „absurdem kategorialnym ” czyli zastosowaniem form „niepa- sujących do danych treści. Łatw o wyobrazić sobie takie zjawisko na terenie pojęć określonych treściowo, przykładem m ogłaby być próba zastosow ania term inologii muzycznej do opisu rzeczywistości p o zbawionej wym iaru dźwiękowego, albo mówienie o czasowych własnościach przedm iotów geometrii.
W dziedzinie czystych form takiego „niedopasow ania” nie jesteś my sobie w stanie wyobrazić i jest to praw dopodobnie dobry powód, by myśleć, że takie aprioryczne dopasow anie m a miejsce. Jednakże filozoficzna interpretacja tego faktu nie musi zatrzym ać się na jego oczywistości. K aniow ska teoria kategorii w proponow anej tu interp retacji jest właśnie problem atyzacją tej oczwistości, prób ą odpow ie dzi na pytanie o w arunki jej możliwości.
BIBLIO G RA FIA
Husserl E., Idee czystej fenomenologii i fenomenologicznej filozofii, Księga druga, W arszawa 1974.
H usserl E., Logical investigations, London 1970.
K a n t I., K rytyka czystego rozumu, W arszaw a 1957, t. I/II.
Półtawski A., Świat, Spostrzeżenie, Świadomość, Fenomenologiczna koncepcja świado
mości a realizm, W arszawa 1973.
Rolewski J., Kant a m etafizyka, W arszawa 1991.
Siemek M . J. Idea transcendentalizmu u Fichtego i Kanta, W arszaw a 1977.
W ajs A., Koncepcja syntez w filozofii transcendentalnej Kanta (rozważania kon
stytutyw ne), N iepublikow ana praca doktorska pisana pod kierunkiem A. Półtaws-
kiego na Wydziale Teorii Poznania Akadem ii Teologii Katolickiej, W arszaw a 1977. W ittgenstein L., Tractatus logico-philosophicus, W arszawa 1970.
KATEGORIEN UND SYNTHESEN IN DER PHILOSOPHIE KANTS
Zusam m enfassung
D er A rtikel ist eine abgekürzte und veränderte Version des zweiten A bschnitts der M agisterarbeit unter dem Titel: „D ie form ale Bedingungen der gegenständlichen Beziehung in der Philosophie K an ts a u f der G rund der drei K ritiken” , die unter der Leitung Professors Andrzej Półtaw ski in Philosophischen F ak u ltät der A kadem ie der K atholischen Theologie in W arschau geschrieben wurde.
Die kantianische Fassung der Problem atik der Sythesis des U rteils wird gewönlich als die K onstitution des G egenstandes in husserlschen Stil interpretiert. Diese K onstitution wird als die K ategorisation der D aten verstanden. Diese Fassung ist aber falsch. K antianische Synthesen sind nicht Synthesen des Gegenstandes sondern Synthesen seiner Vorstellungen. Diese Synthesen sind keine K ategorisation der D aten, sondern umgekehrt: D ie „frühere” K ategorisation ist die Bedingung irgendeiner Synthesis. D er Begriff der Em pfindung enspricht nicht den Begriff der husserlschen sinnlichen D aten. Die Em pfindungen bei K an t geben die ganze materielle Bestim m ung, bei H usserl dagegen die Bestimmung wird den sinnlosen D aten „aufgedrängt” . D ie K ategorien als die logische Form , die Bedingung irgendeiner Synthesis bildet, haben in der Philosophie Husserl keine Entsprechung. E r versuchte die formale M om ente als ein sinthetisches A ufdrängen der F orm au f ein ungeform tes M aterial zu erklären, das aber bedeutet das Übersehen des fundam entalen problem s der Philosop hie K ants, des Problem s der M öglichkeit und der objektiven G ültigkeit der aprioris- , chen Synthesis.