Jerzy Laskowski
Warunki życia i zmienne integrujące
więź młodych małżeństw w
Warszawie: studium
psychosocjologiczne
Studia Philosophiae Christianae 19/2, 105-150S tu d ia Philosophiae Christianae ATK
19/1983/2
JE R ZY L A S K O W S K I S J
WARUNKI ŻYCIA I ZMIENNE INTEGRUJĄCE WIĘŹ MŁODYCH MAŁŻEŃSTW W WARSZAWIE
STUDIUM PSYCHOSOCJOLOGICZNE
W p ro w ad zen ie. I. W a r u n k i ży cia m ło d y c h m a łż e ń s tw w W a rs z a w ie . 1. M ie sz k a n ie . 2. S y tu a c ja m a te r ia ln a . 3. L ic z b a dzieci. 4. O d p o w ie d z ia l ne ro d z ic ie ls tw o . 5. Ż y cie se k s u a ln e . 6. Z a a n g a ż o w a n ie u czu cio w e. 7. K la sy fik a c ja m a łż e ń s tw . II. Z m ie n n e w a r u n k u ją c e ja k o ś ć m a łż e ń s tw a .
1. K lim a t d o m u m a c ie rz y s te g o . 2. J a k o ś ć m a łż e ń s tw a ro d zicó w . 3. S to pień s a m o a k c e p ta c ji. 4. W y k s z ta łc e n ie m a łż o n k ó w . 5. D łu g o ść „ c h o d z e nia ze s o b ą ”. 6. M o ty w w y b o r u w s p ó łm a łż o n k a . 7. P ie r w s z y p a r t n e r sek su aln y . 8. N e u ro ty c z n o ś ć n a rz e c z o n y c h . 9. Z a a n g a ż o w a n ie u czu cio w e
m a łż o n k ó w . W n io s k i og ó ln e.
WPROWADZENIE
W 1974 roku przeprowadzono badanie psychosocjologiczne wśród 260 osób (130 par), przypadkow o wylosowanych w 13 Ośrodkach katechizacji na terenie całej W arszawy. Uzyskane wyniki [pozwoliły ustalić w ystępow anie m iędzy badanym i zna cznego zróżnicowania w klimacie domu macierzystego, stop niu w ykształcenia, zaangażowania religijnego, obrazie samego siebie, neurotyczności, ekstraw ersji, długości „chodzenia ze so bą” oraz m otyw acji w yboru współmałżonka. System atyczny kontakt utrzym yw any z poszczególnymi param i, przez pięć pierwszych la t życia małżeńskiego pozwolił zapoznać się z ich sytuacją mieszkaniową, m aterialną, religijną, liczbą dzieci, po dejściem do odpowiedzialnego rodzicielstwa, zaangażowaniem uczuciowym. Każdy z tych czynników spełnia, jak się w ydaje, doniosłą rolę w życiu rodziny. Dokonanie w glądu w w arunki życia m łodych m ałżeństw m a cenne znaczenie, umożliwia do konanie w ielorakich analiz, które służą poznaniu związku mię dzy jakością m ałżeństw a a szerokim w achlarzem zm iennych, dotyczących okresu przed i po ślubie.
I. WARUNKI ŻYCIA MŁODYCH MAŁŻEŃSTW W WARSZAWIE
1. M IE S Z K A N IE
Jeśli mieszkanie nie jest wyłącznie m iejscem pracy, a a t mosfera w nim pozwala na odpoczynek i okresy skupienia, decyduje ono o zdolności do podejmowania w ysiłku, poprzez ułatw ienie regeneracji sił fizycznych i psychicznych. Mieszka nie ze swoim m ikroklim atem społecznym oddziaływuje na zdrowie fizyczne, psychiczne i m oralne mieszkańców. Jan Szczepański zwraca uwagę na występowanie korelacji między w arunkam i mieszkaniowymi i odchyleniem od norm współ życia społecznego, które dochodzi do głosu w formie prze stępstw , pijaństw a, prostytucji, włóczęgostwa h
Można zaryzykować stwierdzenie, że mieszkanie organizuje lub dezorganizuje życie rodzinne. Z miejscem zamieszkania wiążą się tradycje, zwyczaje, odpowiedni styl życia. Funkcja regeneracyjna mieszkania wymaga, aby każdy czuł się w nim bezpiecznie, był w pełni zaakceptowany przez innych, mógł swobodnie, w sposób nieskrępowany w yrażać w łasną osobo wość.
Młode małżeństwo, które dzieli wspólny dach z rodziną macierzystą jednego ze współmałżonków jest w większym lub m niejszym stopniu skrępowane, nie może swobodnie czynić tego, na co m a ochotę w danej chwili, m usi liczyć się ze zwy czajami rodzinnymi, zastanym porządkiem domowym. Szcze gólnie wszelkie zakazy, nakazy i niedomówienia u tru d n iają swobodne zachowanie się i 'paraliżują dobre samopoczucie. Trzeba się z tym zgodzić, że mieszkanie z rodziną jest prawie zawsze uciążliwe. Zbyt duże zagęszczenie pomieszczeń u tru d nia zaspokojenie potrzeby intymności i swobody, sprzyja także pow staw aniu nieporozumień i konfliktów. N ajtrudniej jest żyć z rodziną, jeśli współmałżonek nie jest w pełni zaakcepto w any przez rodziców. Łatwo w tedy pow stają napięcia, bez podstawne posądzenia, niedomówienia, urazy. Kobieta zazwy czaj łatw iej dogaduje się z własną m atką niż z teściową. Ale mieszkanie z rodziną żony stw arza dla niej samej trudne sy tuacje. W domu wymaga się od niej bezbłędnego pełnienia obowiązków córki, czasami naw et wnuczki, żony i siostry. Z każdą rolą wiążą się oczekiwania. Sprzeczne oczekiwania i nieumiejętność pogodzenia ich ze sobą w yw ołują napięcie psychiczne, w yzw alają reakcje nieproporcjonalne do bodźca, zakłócają harm onijne współżycie na co dzień.
W pierwszym okresie życia małżeńskiego, dzielenie wspól nego pomieszczenia z kochającą rodziną może wydawać się korzystne, a ‘przede w szystkim wygodne. Doraźne korzyści nie ulegają najm niejszej wątpliwości: nie trzeba płacić czynszu, wydawać na wyżywienie, można w każdej chw ili liczyć na pomoc rodziny w opiece nad dzieckiem w prowadzeniu go spodarstwa. B rak samodzielnego mieszkania i liczenie bezkry tyczne na ofiarną pomoc rodziny jest jednak zjawiskiem nie korzystnym, ponieważ pozbawia młodych małżonków 'bodźca na rzecz rozw ijania w sobie cechy gospodarności, całkowitego polegania na sobie, autentycznego przeżyw ania problem ów dnia codziennego i ich rozwiązywania. Wspólne obowiązki, wspólnie 'przeżywane kłopoty skłaniają do podejmowania róż nych form współdziałania. W spółdziałanie na ogół zbliża m ał żonków do siebie i umacnia istniejącą między nimi więź 2.
Dobro m ałżeństw a i rodziny wym aga, aby nowożeńcy od momentu ślubu dysponowali własnym, samodzielnym miesz kaniem. Tymczasem powszechne przekonanie o trudnych w a runkach mieszkaniowych znajduje ‘potwierdzenie w badaniach empirycznych. W okręgu łódzkim (w Łodzi, Tomaszowie Ma zowieckim i Brzezinach) 75 proc. nowożeńców po ślubie mie szka z rodzicami jednego ze współmałżonków. W 'grupie tej jedna para na cztery przebyw a w jednej izbie wspólnie z rodzicami, z powodu braku innego (pomieszczenia 3. W W ar szawie i Wrocławiu, na podstawie badania przeprowadzonego przez In sty tu t Gospodarki Mieszkaniowej w roku 1963 i po wtarzanego w latach 1965, 1969 i 1973 wśród te j sam ej wy losowanej 'grupy nowożeńców, mieszka .po ślubie w e własnym lokalu zaledwie 8,4 .proc. m ałżeństw w arszawskich i 14,2 proc. małżeństw wrocławskich. 48,7 proc. nowożeńców w W arsza wie i 39,7 proc. we W rocławiu przebyw a razem z rodzicami 4. 33,7 proc. m ałżeństw w arszawskich i 26,1 proc. małżeństw wrocławskich mieszkało po ślubie oddzielnie z powodu braku możliwości wspólnego zamieszkania. W prawdzie z roku na rok sytuacja mieszkaniowa (poszczególnych m ałżeństw popra wiała się, ale jeszcze w szóstym roku po ślubie 31,2 (proc. par warszawskich i 27,2 proc. par wrocławskich dzieliło wspólny
2 G. H o m a n s, T h e H u m a n G ro u p , N ew Y o rk 1950, 133.
3 W. J a s k ó ls k a , P r o b le m y m ie s z k a n io w e m ło d y c h m a łż e ń s tw w Ł o d zi,
T o m a szo w ie M a z o w ie c k im i B r z e z in a c h , S p r a w y M ie sz k a n io w e , z. 4,
1973.
apartam ent z rodzicam i5, a 3,7 proc. m ałżeństw warszawskich i 2,5 proc. m ałżeństw wrocławskich mieszkało oddzielnie6. Dane są aż nadto wymowne.
Uzyskane wyniki w przeprowadzonym przez nas badaniu w 1974 r. wśród nowożeńców W arszawy potw ierdziły istnienie tru d n ej sytuacji mieszkaniowej. Zaledwie 11,5 proc. par za mieszkało po ślubie we w łasnym lokalu, z czego praw ie poło wa osiedliła się w jednoosobowych „kaw alerkach”, pozostała część w większych trzyizbowych pomieszczeniach, które uzy skano za pośrednictwem spółdzielni mieszkaniowej, albo odzie dziczono po zm arłych rodzicach lub dziadkach. 6,9 proc. za mieszkało w w ynajętym .pokoju sublokatorskim na mieście. Zdecydowana większość (80,0 proc) p ar rozpoczęła życie małżeńskie w mieszkaniu razem z rodziną; 44,6 proc. z rodzi ną żony, 35,4 proc. z rodziną męża 7. Niewiele w porównaniu z badaniam i przeprowadzonym i w latach 60-tych, bo zaledwie 1,5 proc. par, zamieszkało oddzielnie, każde u swoich rodzi ców. 95 proc. par, które zamieszkały przy rodzinie, otrzym y w ały do w łasnej dyspozycji m ały pokój o powierzchni od 7— 12 m 2. Pozostałe 5 proc. p ar rozpoczęły wspólne życie w prze ludnionym mieszkaniu do tego stopnia, że rodzice nie byli w stanie oddać im do w łasnej dyspozycji żadnego pomieszcze nia, przebyw ali zatem w jednym pokoju z innymi członkami rodziny.
Pięcioletnia obserwacja rozw oju więzi małżeńskiej pozwo liła lepiej zrozumieć znaczenie samodzielnego mieszkania w życiu młodej pary. C ztery piąte m ałżeństw zamieszkało po ślubie u jednej z rodzin macierzystych. Wspólne mieszkanie z rodziną było praw ie zawsze źródłem konfliktów, kiedy współmałżonek nie był w pełni zaakceptowany przez rodzi ców. Pierw otna, pełna akceptacja synowej czy zięcia ulegała zmianie, gdy nowy członek rodziny nie szanował zwyczajów domu, nie przyjm ował uwag. Lekceważące podejście do trad y
5 T a m ż e , 99. 6 T a m ż e , 93, T a b l. 15, N a ro d o w y S p is P o w sz e c h n y p rz e p ro w a d z o n y w 1970 r o k u u ja w n ił, że 19 p ro c. m ężó w w w ie k u 20— 24 la t, w m i a s ta c h n ie m ie sz k a ło w s p ó ln ie z żo n ą z p o w o d u tr u d n o ś c i m ie sz k a n io w y ch . (P o r. W. C z e c z e rd a , dz. cy t., 83, ta b l. U ). 7 P o d o b n e z ja w is k o z a m ie s z k a n ia po ś lu b ie p rz e z m ło d e m a łż e ń s tw a w w ię k sz o ś c i p rz y p a d k ó w z ro d z ic a m i ż o n y s p o ty k a m y w in n y c h b a d a n ia c h . P o r., J. L u ty ń s k i, B a d a n ia n a d m ło d y m i m a łż e ń s tw a m i, „ P r z e g lą d S o cjo lo g iczn y , t. X IV , n r 1, 1960; Z. R o siak , P r z e ja w y p a to ło g ii
p r z e z m a ło le tn ie d z ie w c z ę ta , (w :) W y b r a n e z a g a d n ie n ia p a to ło g ii ro - s p o łe c z n e j w fu n k c jo n o w a n iu m a łż e ń s tw z a w ie r a n y c h za zg o d ą są d u d ż in y , G U S, W a rs z a w a 1976, 130.
cji domu skłaniało często m atkę rodziny do negatyw nych re akcji, k tóre zazwyczaj potęgowały napięcie. Pełna akceptacja wzorów zachowań domu nie zabezpieczała przed pow staw a niem w zajem nych p retensji i niechęci. Z badań wynika, że najczęściej synowa przejaw ia żal do teściów, jeśli oddziałują niekorzystnie na zaangażowanie się męża w prace domowe.
Na tem at relacji z teściową istnieje wiele opinii, być mo że jednostronnych i uproszczonych. Nie zawsze relacje m ię dzy synową i teściową układają się niekorzystnie. W jednym przypadku na osiem synowa 'potrafiła nawiązać z teściową nawet bardziej serdeczną więź niż z w łasną m atką. W pięciu przypadkach kryzysowych, kiedy mąż przestał interesować się żoną, dzieckiem i związał się uczuciowo z inną kobietą, jego matka w płynęła na zmianę postępowania syna i przyczyniła się do przezwyciężenia kryzysu małżeńskiego. We wszystkich tych 'przypadkach m atka cieszyła się ogromnym autorytetem , szacunkiem i miłością.
Przeważnie jednak żona czuła się lepiej we własnej rodzi nie m acierzystej niż w rodzinie męża. Ale w tedy m ąż miał pretensje do żony, że zbyt żywo zajm uje się spraw am i w ła snej rodziny, zbyt mocno uczestniczy w jej kłopotach i zm ar twieniach. Niejeden mąż stał na stanowisku, że problem y do mu rodzinnego 'powinny mieć drugorzędne znaczenie w sto sunku do ich wspólnego życia.
Na tle dzielenia m ieszkania z rodziną napięcia między m ał żonkami w ynikały najczęściej. M iały one swoje źródło nie tylko w zaburzonych relacjach z rodzicami, ale były również wywoływane konfliktam i z rodzeństwem. Niechętne nastaw ie nie em ocjonalne do b rata lub siostry współmałżonka, a prze de wszystkim jego postępowanie, które utrudniało wspólne ży cie, wywoływało rozdrażnienie, potęgowało w zajem ne urazy, niechęci. Z reguły konflikty zarówno z rodzicami, jak i z ro dzeństwem odbijały się negatyw nie na w zajem nych relacjach małżeńskich, w yzw alały stan podenerwowania, u tru d n iały na wiązywanie współpracy. Wzrost napięć i nieporozumień, któ rych źródło upatryw ano nie zawsze słusznie we w spólnym mieszkaniu z rodziną, skłaniał m łodych małżonków do zmia ny miejsca zamieszkania. Na przestrzeni pierwszych pięciu lat życia małżeńskiego 18 p a r (13,8 proc.) zmieniało aż 3—4 razy miejsce zamieszkania z m yślą ratow ania własnego m ał żeństwa przed dezintegrującym oddziaływaniem rodziny.
Z upływ em lat w arunki mieszkaniowe młodych małżonków ulegały powoli poprawie. Coraz więcej par małżeńskich otrzy
m uje samodzielne lokale. W 1979 roku, czyli w piątym roku życia małżeńskiego, 38,5 proc. ma 'już samodzielne mieszkanie (por. taibl. 1). T a b e l a 1: M ie jsc e z a m ie s z k a n ia w p ie r w s z y m (1975) i p ią ty m r o k u (1979) ży cia m a łż e ń sk ie g o M ie jsc e z a m ie s z k a n ia 1975 1979 L. «/<* L. ·/« O g ó łem 130 1 0 0 , 0 130 1 0 0 , 0 W ła s n e m ie sz k a n ie 15 11,5 50 38,5 W y n a ję ty p o k ó j e 6,9 7 6,4 Z ro d z in ą żo n y 58 44,7 33 25,3 Z ro d z in ą m ęża 46 35,4 30 23 O d d z ie ln ie 2 1,5 1 0 7,7* * S ą to p a r y ż y ją c e w s e p a r a c ji i ro z w ie d z io n e .
G rupa ta składa się z 29,2 proc. (38 par), które m ają mieszka nia kiłfcuizbowe, są to mieszkania rozwojowe i z 9,3 proc. 12 par, k tó re dysponowały mieszkaniami jednoizbowymi. Ci osta tni podjęli po ślubie starania o uzyskanie większego mieszka nia rozwojowego, co najm niej dwupokojowego.
Przydział mieszkania odbywa się za pośrednictwem spół dzielni mieszkandowej, zakładów pracy i rad narodowych. Pod staw ą realizacji polityki rozdziału mieszkań są przepisy w y dane przez Radę M inistrów 8 i uchwała zarządu CZSMB z dnia 7 stycznia 1972 roku, która u stala prio rytet przydziału miesz kań. Pierwszeństwo w uzyskaniu m ieszkania m ają rodziny zajm ujące lokale przeznaczone do rozbiórki i żyjące w po mieszczeniach nadm iernie zagęszczonych, o .powierzchni użyt kowej poniżej 5 m 2 na osobę. Potrzeby młodych m ałżeństw uwzględniono dopiero na czw artym miejscu 9.
Rady Narodowe dysponowały rezerwą 2—5 proc. mieszkań spółdzielczych, które przeznaczono dla osób niezbędnych w danej miejscowości oraz dla osób zamieszkujących budynki w yburzane i zagrożone. Ponadto w gestii rad narodowych zna lazły się mieszkania kw aterunkow e, o które mogli się ubiegać ludzie o najniższych dochodach 10.
Zakłady pracy w latach 1971—1975 dysponowały tylko 8 U c h w a ła R a d y M in is tró w z d n ia 10 g r u d n ia 1971 r., M o n ito r P o ls k i 1971, n r 60, poz. 397.
9 Z a rz ą d z e n ie M in is tra G o s p o d a rk i K o m u n a ln e j, M o n ito r P o ls k i 1972,
n r 8, poz. 52.
częścią mieszkań spółdzielczych i kw aterunkow ych. Polityka rozdziału mieszkań uwzględniała w prawdzie potrzeby miesz kaniowe pracowników, ale tylko niektórych zakładów pracy u . Spółdzielnie mieszkaniowe zostały zobowiązane do uwzględ niania w ustalonym wymiarze potrzeb zakładów p r a c y 12.
Praw o do uzyskania mieszkania spółdzielczego, zarówno ty pu lokatorskiego, jak i własnościowego m ają osoby, któ re speł niły w ym agane w arunki staw iane przez spółdzielnię i stały się jej członkami. Uszczuplenie puli mieszkań spółdzielczych przez oddanie ich części do dyspozycji zakładów pracy i rad n a rodowych przyczyniło się do wydłużenia okresu oczekiwania i zachwiało system em ich przydzielania. Pomimo to soół- dzielczość jest nadal jedną z najbardziej dostępnych dróg uzyskania własnego mieszkania 13.
Młode małżeństwa, k tóre w 1979 roku dysponowały samo dzielnym mieszkaniem, uzyskały je w 34 proc. za pośrednic twem spółdzielczego budownictwa, w 20 proc. dzięki zakła dom pracy, a w 16 proc. poprzez rad y narodowe. Pozostałych 30 proc. mieszkań odziedziczono po zm arłych rodzicach lub otrzymano je w formie darowizny od bliskiego członka rodzi ny. Różny też był czas oczekiwania na mieszkanie. Najkrócej, od kilku miesięcy do roku, oczekiwano na mieszkania przy dzielone przez radę narodową z ty tu łu w ykw aterow ania z po mieszczeń przeznaczonych do rozbiórki i na mieszkania spół dzielcze za pośrednictwem zakładu pracy. Dłużej — 4,6 lat — czekano na mieszkanie kw aterunkow e. N ajdłuższy okres — 7,4 lat — trw ało oczekiwanie członków spółdzielni budownic twa powszechnego na samodzielny apartam ent. Uzyskanie członkostwa spółdzielni w ym agało m.in. trzyletniego stażu kandydackiego. Jeśli dodamy staż kandydacki i czas oczekiwa nia członków spółdzielni, uzyskam y okres ponad 10 lat, jaki poprzedzał otrzym anie kluczy do mieszkania spółdzielczego. Wyrnda nadmienić, że czas oczekiwania na mieszkanie spół dzielcze ulegał w ostatnich latach system atycznem u w ydłuże niu razem ze wzrostem liczby członków spółdzielczego budow nictwa mieszkaniowego i z w prowadzaniem zobowiązań prze kazywania określonej liczby nowo wybudowanych mieszkań 11 Z. B a rsz c z e w sk a , P o r ó w n a n ie w y n ik ó w b a d a ń r o d z in o tr z y m u ją cych m ie s z k a n ia w la ta c h 1970 i 1973 o ra z re a liz a c ja za sa d p r z y d z ia łów m ie s z k a ń (w :) R o z d z ia ł m ie s z k a ń w la ta c h 1970— 1975, W a rs z a w a 1980, 31. B T a m ż e , 32. 15 W . C z e c z e rd a , dz. cy t., s. 200.
przez spółdzielnie na rzecz zakładów pracy i ra d narodowych. Zobowiązania nakładane na spółdzielnię uszczuplały liczbę mieszkań dla jej członków. Na przestrzeni lat 1971— 1975 ob serw uje się w yraźne zmniejszanie liczby nowo wybudowanych mieszkań, które pozostawały w wyłącznej dyspozycji spół dzielni mieszkaniowych; w 1971 liczba tych mieszkań wyno siła 37 proc., w 1974 — 33 proc., a w 1975 zaledwie 32 proc.14. Uzyskanie samodzielnego mieszkania poprzez spółdzielnię jest nadal form ą najbardziej dostępną. Uzyskanie członko stw a spółdzielni mieszkaniowej może w płynąć na przyspiesze nie otrzym ania samodzielnego mieszkania w przypadku spe cjalnego skierowania za pośrednictwem zakładu pracy. W stą pienie do spółdzielni mieszkaniowej jest pozytyw nym znakiem, świadczącym dodatnio o cechach osobowości młodego człowie ka, szczególnie w sytuacji, kiedy nie dysponuje on innym i mo żliwościami zdobycia samodzielnego mieszkania.
Członkiem lub kandydatem spółdzielni mieszkaniowej był częściej mężczyzna niż kobieta wśród nowożeńców zaw ierają cych ślub (por. tabela 2).
T a b e l a 2: P rz y n a le ż n o ś ć n o w ż e ń c ó w do s p ó łd z ie ln i m ie s z k a n io w e j w W a rs z a w ie R o d z a j p rz y n a le ż n o ś c i O g ó łem K o b ie ty M ężczyźni L. % L. »/»' L. «/ci O g ó łem 260 1 0 0 , 0 130 1 0 0 , 0 130 1 0 0 , 0 C z ło n k o w ie 53 20,4 1 1 8,5 4. 18,5 K a n d y d a c i 34 13,1 1 0 7,7 24 32,3 N ie n a le ż ą 173 66,5 109 83,8 64 49,2
W grupie małżeństw, które nie dysponują własnym miesz kaniem i nie należą do spółdzielni mieszkaniowej, praw ie po łowa (49,7 proc.) spodziewa się uzyskać mieszkanie za pośred nictw em zakładu pracy lub rady narodowej. Pozostała część (50,3 proc.) przejaw ia postawę bierną, nie podejm uje starań na rzecz zdobycia samodzielnego mieszkania. Są to osoby z w ykształceniem podstawowym lub zasadniczym zawodowym! W następnych latach życia małżeńskiego nie wszyscy kandy daci spółdzielni mieszkaniowej ubiegali się o członkostwo spółdzielni. 8,5 proc. par dobrowolnie zrezygnowało ze stażu kandydackiego i postanowiło mieszkać wspólnie z samotną m atką żony lub męża.
14 E. Jo cz, A n a liz a i o cena p r z y d z ia łó w m ie s z k a ń w la ta c h 1971—
Mieszkanie z rodziną najbardziej życzliwą i oddaną staje się stopniowo coraz bardziej uciążliwe, utru dn ia ponadto wy pracowanie własnego wzoru życia. Każda para małżeńska p ra gnie przecież być samodzielna, mieszkać „u siebie”. Oczeki wanie na w łasny k ąt wyzwala poczucie tymczasowości, prze szkadza w zadomowieniu się. Bliska i pewna perspektyw a uzy skania samodzielnego mieszkania bywa natom iast źródłem rado snego ożywienia, dynam izuje psychikę małżonków, skłania ich do podejmowania wspólnych rozmów, nawiązywania ściślejszej współpracy. Wiele p ar konfliktowych jest przekonanych, że ich ziwiązek małżeński z chwilą otrzym ania kluczy do w łasne go mieszkania stanie się udany i szczęśliwy. Oczekiwania te nie są pozbawione podstaw. Samodzielne mieszkanie może wyeliminować poczucie tymczasowości i przyczynić się do zadomowoienia. Nie zawsze jednak samodzielne mieszkanie przyczynia się do w ew nętrznej integracji więzi małżeńskiej. Bywają małżeństwa, które po okresowym ożywieniu, związa nym z otrzym aniem mieszkania i jego urządzaniem, popadają ponownie w stan znużenia, wzajemnego zobojętnienia. 6,2 proc. m ałżeństw po zagospodarowaniu mieszkania przeszły ze stanu konfliktowego w stan kryzysow y, w którym przynajm niej je dna ze stron straciła wiarę w przyszłość własnego małżeństwa i zaczęła mówić o rozwodzie.
Otrzym anie samodzielnego mieszkania cechuje z reguły wzrost obowiązków, wymaga gospodarności, zakłada um iejęt ność współdziałania, nawiązywania pełniejszego k o n taktu ze współmałżonkiem. Przeważnie w tedy żona ma pretensje do męża, że nie pomaga w domu. Jego spontaniczne zaangażo wanie się w prace domowe, z m yślą odciążenia jej, odczytuje często jako przejaw miłości i oddania. B rak widoków na mie szkanie utru d nia realizację pragnienia stworzenia własnego domu.
Ale przecież mieszkanie nie jest jedynym w arunkiem umo żliwiającym samodzielne życie m ałżeńskie i rodzinne. Ważną rolę spełnia w nim także sytuacja m aterialna.
2. S Y T U A C JA M A T E R IA L N A
P rzy określaniu sytuacji m aterialnej młodego małżeństwa pominięto w analizie wskaźnik wspólnego m ajątku, a skon centrowano się wyłącznie na ustaleniu wysokości wspólnego miesięcznego dochodu. Przyjęto, że głównym źródłem docho du młodych m ałżeństw jest praca zawodowa. Wysokość m
sięcznych zarobków oraz liczba osób pozostająca na utrzym a niu wyznacza poziom m aterialny założonej ro d z in y 15.
Z ankiety przeprowadzonej przez GUiS w 1975 roku wśród młodych 2—3 miesięcznych m ałżeństw wynika, że 70,7 prcc. z nich osiąga dochód miesięczny w granicach od 4—8 tys. złotych, 23,3 proc. poniżej 4 tys. złotych i 6 proc. powyżej 8 tysięcy złotych 16. Natomiast przeprowadzone przez nas ba danie empiryczne pozwoliło ustalić, że sytuacja m aterialna młodych m ałżeństw ulegała zmianie w poszczególnych latach wspólnego życia. W pierwszym okresie pożycia, do momen
tu urodzenia ' się dziecka, oboje małżonkowie dają wspólny wkład w miesięczny dochód rodziny. P rzy tym w .przypadku małżeństwa studentów dochód ten był stosunkowo niewielki, ograniczał się do stypendium lub pracy zleconej. U pozosta łych osób decydowało stałe, miesięczne wynagrodzenie za pracę zawodową. Dochody poszczególnych m ałżeństw były dość zróżnicowane. 35,4 proc. p ar dysponowało miesięcznie bu dżetem poniżej 4 500 zł. Osoby należące do tej grupy, stw ier dzały niezależnie od siebie, że nie są samowystarczalne pod względem ekonomicznym, utrzym ują się dzięki systematycznej pomocy rodziny. Z tego powodu całą pierw szą grupę uznano za dysponującą niskimi dochodami. Drugą grupę o średnich dochodach tw orzy 53,8 proc. par, które zarabiają w granicach 4 501—7 500 zł. miesięcznie. Trzecią grupę o wysokich do chodach stanowi 10,8 proc. małżeństw, które m ają powyżej 7 501 zł. miesięcznie. Najniższe dochody m iały małżeństwa studenckie.
W trzecim roku życia małżeńskiego stru k tu ra dochodów uległa w yraźnej zmianie. Nie było ani m ałżeństw studenckich (wszyscy ukończyli studia), ani osób na stażu zawodowym. W ram ach podnoszenia kw alifikacji zawodowyoh i awansowa nia w p racy zwiększały się dochody osób pracujących. Fakt ten nie oznacza, że sytuacja ekonomiczna w gospodarstwach domowych uległa poprawie. W wielu przypadkach dochody na osobę obniżyły się w w yniku przyjścia na świat jednego, cza sem dwojga dzieci oraz zaniechania pracy zawodowej przez 15 P o c z ą tk o w o p ró b o w a n o p o z n a ć w s z y s tk ie d o c h o d y ro d z in y , a le w ie le osób u c h y la ło się od p o d a n ia z a ro b k ó w u b o c z n y c h za p ra c ę p o d e jm o w a n ą p r y w a tn ie , z w ła s n e j in ic ja ty w y , z a ró w n o w k r a j u j a k i za g ra n ic ą . D la te g o o g ra n ic z o n o się do u s ta le n ia s ta ły c h d o c h o d ó w w o p a rc iu o p ra c ę g łó w n ą , zaw o d o w ą .
11 A n k ie ta N o w o ż e ń c ó w — 1975, G U S. C yt. za: A. R o d ziew icz, T. S ty - liń s k a , M ło d e m a łż e ń s tw a w ś w ie tle b a d a ń i s t a ty s t y k , P ro b le m y R o d zin y , 5 (1977), 5„ ta b l. II.
matkę. W trzecim roku życia małżeńskiego starano się usta lić wysokość miesięcznego dochodu nie na rodzinę, ale na osobę w rodzinie. W 36,3 proc. gospodarstw domowych mie sięczny dochód nie przekraczał 2 tys. złotych na osobę, w 41,9 proc. gospodarstw w ahał się w granicy 2—3 tys. zł, w 21,8 proc. wynosił powyżej 3 tys. zł. na osobę. Jak należy oceniać wartość tych dochodów? O sytuacji m aterialnej gospo darstw domowych, o wartości dochodów mówi stru k tu ra wy datków.
Analiza w ydatków związanych z prow adzeniem domu po zwala zwykle ustalić wartość dochodów, wzory konsumpcji, poziom i stru k tu rę zaspokajania potrzeb podstawowych 17 oraz wyższych. Wielkość i stru k tu ra spożycia jest funkcją wielu czynników, jedną z nich są dochody 18. A Siciński zwraca uwa gę, że wzory konsumpcji w skazują na sty l życia 19. Podobnie na styl życia poprzez formę konsumpcji patrzy S. Ossowski, który utrzym uje, że styl życia znajduje odbicie w budżecie 20. Bez w ątpienia, wzory konsumpcji są wskaźnikiem znaczącym, szczególnie w sytuacji w ielkiej podaży tow aru na rynku. Na tomiast tracą w yjątkow ą wymowę, kiedy możliwość zaspo kajania potrzeb jest ograniczona brakiem możliwości wyboru towaru.
Obliczenie wartości dochodu umożliwia prawo E. Engla, który zwrócił uwagę na zmianę stru k tu ry konsumpcji w zale żności od poziomu dochodu. „Im niższy jest dochód, tym wię ksza część w ydatku ogólnego musi być przeznaczona na żyw ność” 21. Ta prawidłowość, pozwalająca metodami statystycz nymi określić wzory zachowań konsumpcyjnych, w prow a dzonych również obecnie badaniach, została uznana za wia rygodną 2î.
17 P o tr z e b y p o d s ta w o w e m a j ą c h a r a k t e r w ro d z o n y , w y n ik a ją z k o
nieczności z a s p a k a ja n ia w y m a g a ń o rg a n iz m u lu d z k ie g o . Z d a n ie m B. M a lin o w sk ieg o n a le ż y do n ic h zaliczy ć: w y ż y w ie n ie , m ie sz k a n ie , odzież. Por., B. M a lin o w sk i, S z k ic e z te o r ii k u lt u r y , W a rs z a w a 1958, 65— 105.
18 A. T y m o w sk i, P o c h o d ze n ie a w a r u n k i b y tu r o d z in y , S tu d ia S o c jo
logiczne, 2 (1970),, 152.
19 A. S ic iń sk i, S t y l ż y c ia — p r o b le m y p o ję c io w e i te o r e ty c z n e (w :)
S ty l ży c ia . K o n c e p c je i p r o p o z y c je , W a rs z a w a 1976, 15.
20 W. O sso w sk i, S tr u k tu r a sp o łe c zn a w s p o łe c z n e j św ia d o m o śc i, W ro claw 1961, 48.
21 F. E n g el, D ie L e b e n s k o s te n b e lg isc h e r A r b e ite r fa m ilie n , fr e u c h e r u n d
je tzt, „ B u lle tin d e l’I n s t i t u t I n t e r n a t io n a l d e S ta tis tiq u e ” , 9 (1895),
28—29. C y t. za: C. P re s v e lo u , S o cio lo g ie d e la c o n s o m m a tio n fa m ilia le ,
B ru x e lle s 1968, 85. "
-Analiza budżetów rodzinnych pozwoliła ustalić ponadto du że zróżnicowanie w stru k tu rze w ydatków w gospodarstwach domowych. Największa rozpiętość w ystępuje w w ydatkach na żywność, waha się w granicach od 30,0 proc.—83,3 proc. w rodzinach, w których dochód na osobę jest najniższy, zgodnie z praw em Engla, największe są w ydatki na żywność. Prze ciętny .poziom w ydatków na ku ltu rę (kino, teatr, prasą, książ ki) wynosił zaledwie 2,6 proc. dochodów globalnych, na alko hol i papierosy 9,5 proc. Ponad dwie trzecie (78,9 proc.) wy datków miało związek z zaspokajaniem podstawowych po trzeb, do których zaliczono: wyżywienie, mieszkanie, odzież, obuwie, mydło, proszki. Między rodzinami robotniczymi i ro dzinami inteligenckimi (ojciec w tych ostatnich zajm uje odpo wiedzialne stanowisko) zarysowała się znacząca różnica w w ydatkow aniu dochodów właśnie na wyżywienie, odzież i obu wie, kulturę, papierosy i alkohol (por. tabl. 3). W ypada nad mienić, że w ydatki robotników na alkohol są znacznie w yż sze.
T a b e l a 3: S t r u k t u r a w y d a tk ó w m ie się c z n y c h w ro d z in a c h r o b o t n ic z y c h i in te lig e n c k ic h (ro z k ła d p ro c e n to w y )
K a te g o ria w y d a tk ó w R o d z in a ro b o tn ic z a R o d z in a in te lig e n c k a
w y ż y w ie n ie 53,1 56,8
odzież i o b u w ie 13,4 8 , 2
m ieszk ., gaz, św ia tło 7,8 8 , 2
a lk o h o l 7,2 1 , 6 p a p ie r o s y 6 , 6 3,5 m y d ło , p ro s z k i, k osm . 2 , 2 3,0 k o m u n ik a c ja m ie js k a 2 , 6 2 , 6 k u lt u r a 1,3 3,5 in n e 5,8 1 2 , 8 O g ó łem 1 0 0 , 0 1 0 0 , 0
W badaniach brano pod uwagę wyłącznie sumy ze stałych dochodów miesięcznych, nie uwzględniono pieniędzy zarobio nych dodatkowo, których znaczną część przepijają alkoholicy. W pływ na stru k tu rę w ydatków ma także liczba dzieci w ro dzinie.
3. L IC Z B A D Z IE C I
Poszczególne osoby w okresie zawierania ślubu m iały na ogół sprecyzowane poglądy na tem at liczby potomstwa. 77,7
s u m p c ji w p r a c o w n ic z y c h g o sp o d a r stw a c h d o m o w y c h , W ro c ła w 1979,
proc. osób planowało dwoje dzieci, 10,8 proc. — troje, 6,9 proc. jedno dziecko. Zdecydowana większość zamierzała zrealizo wać swoje plany prokreacyjne w pierwszym okresie życia małżeńskiego. W pierwszym roku małżeństwa przyszło na świat 69 dzieci, z czego 40 urodziło się przed upływem sześciu miesięcy od mom entu zawarcia ślubu. F akt ten wskazuje, że ponad 30 procent kobiet zawierała związek małżeński w 3—4 miesiącu ciąży. W drugim roku małżeństwa urodziło się 34 dzieci, w trzecim roku — 22, w czw artym roku — 9, w piątym zaledwie 5. W piątym roku małżeństwa nie było ani jednaj rodziny z trójką dzieci. Natom iast 20 małżeństw pozostało bez dzietnymi. W grupie m ałżeństw bezdzietnych co druga para żyje w stanie konfliktu ze współmałżonkiem i nie ma pewno ści co do przyszłości własnego małżeństwa, dlatego odkłada decyzję urodzenia dziecka. Pozostali małżonkowie bezdzietni
pragną dziecka, ale nie mogą się go doczekać.
T a b e l a 4: L ic z b a dziec i w p ią ty m r o k u m a łż e ń s tw a w z a le żn o ści od w y k s z ta łc e n ia o jc a
P o z io m L iczb a L iczb a p o s ia d a n y c h d zieci
w y k s z ta łc e n ia z b a d a n y c h 0 1 2 O gółem 130 2 0 81 29 w yzsze 40 5 2 1 14 śre d n ie 42 9 27 6 z asad n . zaw . 37 5 25 7 p o d sta w o w e U 1 8 2
Przeciętnie na rodzinę przypada 1,2 dziecka. Najm niej jest dzieci w rodzinach, w których ojciec ma wykształcenie śred nie, a najwięcej tam, gdzie ojciec zdobył wykształcenie pod stawowe (por. tabl. 4). Nie ma jednak istotnej zależności mię dzy liczbą dzieci i stopniem wykształcenia ojca, co w ykazał test Fishera.
74,1 proc. dzieci urodziło się w dwóch pierwszych latach życia małżeńskiego, zatem w najtrudniejszym okresie pod względem mieszkaniowym. Podobne zjawisko w ystąpiło w ba daniach M. C zeczerdy23. Wielkość rodziny ustala się zazwy czaj w okresie najtrudniejszym pod względem mieszkanio wym, w ciągu pierwszych pięciu lat małżeństw a 24. Z analiz 23 W . C z e c z e rd a , M ło d e m a łż e ń s tw o i m ie s z k a n ie , W a rs z a w a 1978,
111.
24 W . C z e c z e rd a , P o tr z e b y i p r e fe r e n c je m ie s z k a n io w e g o sp o d a r stw
przeprowadzonych przez Zb. Smolińskiego wynika, że wiel kość mieszkania nie wpływa w sposób istotny na planowaną liczbę dzieci w rodzinie. „Przy każdej wielkości mieszkania w ystępuje chęć posiadania przeciętnie 2,3—2,5 dzieci” 25. Rea lizowanie modelu rodziny małodzietnej zakłada akceptację zasady planowania dzieci.
4. O D P O W IE D Z IA L N E R O D Z IC IE L S T W O
Odpowiedzialne rodzicielstwo, które nie wyklucza wielo- dzietności, jest zaakceptowane przez M agisterium Kościoła współczesnego 26. Rodzice, po uwzględnieniu sytuacji zdrowot nej, ekonomicznej, społecznej, m ają prawo zadecydować o licz bie i czasie urodzenia dzieci. Jednak nie wszystkie metody planowania rodziny są dopuszczalne. Za metodę etyczną przy jęto regulację naturalną, która wymaga okresowej wstrzemię źliwości.
Poszczególne małżeństwa w ram ach katechizacji przedślub nej otrzym ały odpowiednią inform ację z zakresu regulacji po częć i m iały obowiązek skorzystania z poradnictwa rodzinne go, znajdującego się przy parafii w celu opanowania techniki rozpoznawania okresów płodności we własnym małżeństwie, przy pomocy odpowiednich testów diagnostycznych. W yma gania staw iane narzeczonym zakładały, że większość młodych małżeństw rozumie i podzie’a nauczanie Kościoła o m oralnych sposobach regulacji poczęć. W yniki przeprowadzonych badań nie potwierdziły jednak tych przypuszczeń. W pierwszym ro ku po ślubie 61,7 proc. (79 m ałżeństw )27 nie posługiwało się we współżyciu seksualnym środkami antykoncepcyjnymi, mi mo że większość (51 proc. par) uznawało stosowanie antykon cepcji za dobre pod względem moralnym, a 15 proc. małżeństw nie miało zdecydowanego zdania w tej sprawie. W drugim roku małżeństwa 49,2 proc. (63 pary) utrzym ywało ze sobą „natu ralne” stosunki seksualne. W trzecim roku liczba tego rodzaju m ałżeństw zmniejszyła się do 17,2 proc. (22 par), a w czw artym roku życia małżeńskiego — do 14,8 proc. Ba danie panelowe pozwoliło ustalić, że większość par małżeń 25 Z. S m o liń s k i, P la n y ro d z ic ie lsk ie n o w o ż e ń c ó w , P ro b le m y R o d zin y , 5 (1977), 22.
26 P o r., E ne. P a w ła V I H u m a n a e w ita e , n r 10 (w :) N o tific a tio n e s e
C u ria M e tro p o lita n a C ra c o v ie n si, 1—4 (1969), 80—82; A d h o r ta c ja J a n a
P a w ła II : „ F a m ilia ris c o n s o rtio ” z d n ia 15.XII.1981, (w :) L ’O s s e rv a to re R o m a n o , (w y d . p o lsk ie) 11 (1981), 11.
27 W p ie rw s z y c h m ie sią c a c h m a łż e ń s tw a d w ie p a r y ro z w io d ły się
skich, podejm ująca „n aturalne” współżycie seksualne w pier wszym i drugim roku po ślubie, składała się z par oczekują cych narodzenia dziecka. Stosowana przez nich forma współ życia seksualnego, w której zachowywano w ew nętrzną stru k turę ak tu seksualnego, m iała ch arakter przejściowy i trw ała do czasu w ydania na świat dziecka. Tylko nieliczna grupa małżeństw stosuje natu raln ą regulację poczęć, w której nie oddziela się znaczenia jedności i rodzicielstwa w. Metody sto sowania regulacji poczęć w piątym roku życia małżeńskiego ukazuje tabela 5. Wypada podkreślić, że 6,2 proc. par m ał żeńskich stosuje natu raln ą regulację poczęć w celu prokrea cyjnym, ponieważ chce mieć dziecko i napotyka na trudności w jego poczęciu. Zaledwie 9,3 proc. (12 par) stosuje metodę wstrzemięźliwości okresowej dłużej niż dwa lata, posługuje się nią częściej w oparciu o test kalendarza, niż mierzenie tem peratury ciała. Systematyczne mierzenie tem peratury ciała wymaga zdyscyplinowania, dlatego dość powszechnie uważa się tę metodę za zbyt uciążliwą, nie cieszy się więc dużym zainteresowaniem.
T a b e l a 5: M e to d y r e g u la c ji poczęć s to so w a n e w p ią ty m r o k u życia m a łż e ń sk ie g o R o d z a j m e to d y L ic z b a P r o c e n t w s trz e m ię ź liw o ś ć o k re s o w a 2 0 15,6 s to s u n k i p r z e r y w a n e 34 25,6 k a le n d a r z i s to s u n k i p r z e r y w a n e 2 1 16,4 p r e z e r w a ty w a 2 0 15,6 p r e z e r w a ty w a i s to s u n k i p rz e r y w a n e 16 12,5 p ig u łk i d o u s tn e 16 12,5 s p ir a la d o m a c ic z n a 1 0 , 8 O g ó łem 128 1 0 0 , 0
Nie dostrzega się, że naturalne planowanie rodziny pogłę bia znajomość samego siebie i wprowadza w tajem nicę płod ności. Wyzwala także predyspozycję do doskonalenia stosun ków interpersonalnych w małżeństwie. Słyszy się często o uprzedzeniach co do pewności naturalnego planowania rodzi ny. Byw ają osoby, które m ają większe zaufanie do stosunków przeryw anych niż do naturalnej regulacji poczęć. Wiele z tych zastrzeżeń w ynika z braku odpowiedniej wiedzy. Naukowa w eryfikacja współczesnej techniki naturalnego planowania
dżiny nie podlega dyskusji 29. Nowoczesne metody naturalne, kom petentnie stosowane osiągają wysoki stopień niezawodno ści. Młodzi małżonkowie m ają dość mgliste pojęcie o teście term icznym, nie znają zupełnie testu śluzu szyjkowego i te stu opierającego się na zmianach zachodzących w szyjce m a cicznej, przy pomocy których można określić czas owulacji i tym samym wyznaczyć okres przed i poowulacyjny. Przed stawione racje n atu ry intelektualnej, em ocjonalnej i psychi cznej pozwalają lepiej zrozumieć, dlaczego tak niewielu m ał żonków stosuje naturalną metodę planowania rodziny.
5. Ż Y C IE S E K S U A L N E
W ostatnich latach dużo się u nas pisze na tem at życia sek sualnego 30. Bez w ątpienia oddziaływanie środków masowego przekazu przyczynia się także do wzrostu oczekiwań związa nych z życiem seksualnym. Akcentowanie znaczenia więź' seksualnej w życiu małżeńskim przez H. Malewską 31 skłon ło do przeprowadzenia dodatkowego wywiadu z pewnymi m ał żeństwami w piątym roku pożycia. Zam iarem było zebranie dodatkowych inform acji na tem at znaczenia życia seksualne go w małżeństwie wśród grupy objętej badaniam i panelowy mi. 7,8 proc. ankietow anych widzi w życiu seksualnym w ar tość istotną, 76,7 proc. wartość ważną, a 18,0 proc. nadaje m u drugorzędne znaczenie.
Spojrzenie na życie seksualne w kontekście innych w arto ści związanych ściśle z życiem rodzinnym, ulegało znacznym przeobrażeniom w ciągu pierwszych lat wspólnego życia. Wy niki przyniosła odpowiedź na zadawane każdego roku (przez trzy kolejne lata) pytania: „W jakim stopniu, zdaniem Pana(i) następujące czynniki w arunkują w ew nętrzną spójność Wa szego małżeństwa: a) dziecko, b) wspólny m ajątek, c) życie seksualne, d) życie religijne, e) inne ... (Ma Pan(i) do dyspozy cji 100 procent, proszę przy poszczególnych wartościach wpi sać odpowiednią liczbę w procentach, zależnie od jej donio 29 J . S. K ip p le y , T h e A r t o f N a tu r a l F a m ily P la n n in g , C in c in n a ti
1979, 14— 17.
30 P o z a a r t y k u ła m i u k a z a ły się w o s ta tn ic h la ta c h n a te m a t ży cia s e k s u a ln e g o lic z n e p u b lik a c je k s ią ż k o w e , m .in .: P . C h a u c h a rd , Z y c ie
s e k s u a ln e , W a rs z a w a 1972; K . Im ie liń s k i, E r o ty z m , W a rs z a w a 1970; W.
M a s te rs , E. J o h n s o n , W s p ó łż y c ie s e k s u a ln e c z ło w ie k a , W a rs z a w a 1975; Z. S ta ro w ic z , E ros. N a tu ra . K u ltu r a , W a rs z a w a 1973; M. W isło ck a, S z t u
k a k o c h a n ia , W a rs z a w a 1981.
31 H. M a le w s k a , K u ltu r o w e i p sy c h o s p o łe c zn e d e te r m in a n ty ży c ia
słości. Należy pamiętać, że suma wpisanych liczb nie może przekraczać 100 procent)”. P rzy opracowywaniu rezultatów wyniki grupowano w trzy kategorie. Ustalono, że osoba, któ ra nadaje w artości od 51— 100 procent uznaje ją za nadrzęd ną, 26—50 procent — za ważną, 1—25 za drugorzędną. Opra cowane w yniki dotyczące życia seksualnego, przy pomocy tego klucza, ukazuje tabela 6.
T a b e l a 6: Z n a c z e n ie ży cia s e k s u a ln e g o w m a łż e ń s tw ie w c ią g u p ie rw s z y c h tr z e c h l a t p o ś lu b ie (ro z k ła d p ro c e n to w y ) K a te g o ria w a ż n o śc i I ro k L a t a I I ток I I I r o k 51— 100 28,2 6 , 2 3,6 26— 50 42,6 36,5 34,8 25 lu b n ie 29,2 57,3 61,6 O gółem 1 0 0 , 0 1 0 0 , 0 1 0 0 , 0
N ajm niej trw ałe okazują się poglądy osób, które w pierw szym roku życia małżeńskiego u patryw ały we współżyciu seksualnym wartość nadrzędną. Z roku na rok liczba tych osób ulegała mocnemu zmniejszeniu. N ajbardziej trw ałe są poglądy tych, którzy widzą w życiu seksualnym wartość waż ną. Większość z nich stoi na stanowisku, że życia seksualnego w małżeństwie nie należy ani przeceniać, ani lekceważyć.
Małżonkowie nie wiążą zazwyczaj życia seksualnego z pro- kreacją, ale u p atru ją w nim przede wszystkim czynnik jedno czący, któ ry zbliża, ożywia w zajem ną więź. Niektórzy z m ał żonków za pośrednictwem współżycia intymnego pragną za spokoić potrzebą samopotwierdzenia, odprężenia i relaksu.
Inaczej widzą zbliżenie intym ne mężczyźni i inaczej ko biety. Różnica poglądów w ystąpiła przy okazji udzielania od powiedzi na pytanie: „Od czego zależy, zdaniem Pana(i), prze życie satysfakcji seksualnej w pożyciu małżeńskim ?”. N aj częściej mężczyźni od drugiego roku życia małżeńskiego pod kreślają konieczność aktywnego zaangażowania się żony w for mie okazywanych pragnień, zadowolenia czy współdziałania. Natomiast kobiety zw racają uwagę na konieczność istnienia więzi em ocjonalnej i psychicznej z mężem w kontaktach po- zaseksualnych, w ciągu dnia. N ajbardziej typowa jest wypo wiedź: „Udane życie seksualne zakłada jedność i równocześnie ją tw orzy” (K. nr 23).
seksual-ne nie jest zjawiskiem czysto biologicznym, ale ma wymiar psychiczny, zakłada istnienie więzi psychicznej, która powsta je w w yniku wzajemnego zrozumienia i miłości. Życie seksu alne człowieka nie jest celem samym w sobie ani nie jest w ar tością autonomiczną, ponieważ zakłada utrzym yw anie kontak tu osobowego ze w spółpartnerem i stanowi uzupełnienie wcze śniej istniejących więzi emocjonalno^psychicznych. Doznania seksualne są mocno osadzone w osobie człowieka, w nich an gażuje się cała osoba i one w ym agają umiejętności współży cia ze współmałżonkiem nie tylko na płaszczyźnie jego ciała. W świetle tych uwag bardziej wymowna staje się wypowiedź, że „seks jest ważny, ale najważniejsza jest zdolność do peł nego obcowania na co dzień ze współmałżonkiem” (K. n r 21). P ełne zjednoczenie małżonków ma w ym iar duchowy, pole ga na zjednoczeniu nie tylko dwóch ciał, ale dwóch osób, któ re się kochają. Człowiek ma możliwość podporządkowywania działań instynktow nych wymaganiom miłości, uzdalnia go do tego — zdaniem neurofizjologa Paul Chaucharda — mózg 32. W życiu seksualnym istotne znaczenie ma nie tyle dobór, ile „porozumienie”, które może mieć miejsce naw et wśród par pozornie niedobranych. Płaszczyzną porozumienia — zauważa d r J. Massalska — jest nie tylko „czysta fizjologia”, ale doj rzała, prawdziwa miłość 33. Sama fizjologia nie wystarcza. Są pary, które dobrały się pod względem tem peram entu seksual nego i doświadczają uczucia obcości zarówno przed, jak i po współżyciu małżeńskim, właśnie na skutek braku więzi psy chicznej.
Doznania seksualne ulegają zmianie w poszczególnych la tach wspólnego życia. W pierwszym roku małżeństwa 66,4 proc. par oświadczyło w ankiecie socjologicznej, że przeżywa pełne zadowolenie we współżyciu sek su aln y m 34. Z grupy tej jedna kobieta na trzy przestała w następnych latach doświad czać satysfakcji seksualnej w w yniku narastających nieporo zumień i konfliktów z mężem. 7,8 proc. m ałżeństw doznaje przez cały pięcioletni okres małżeństwa niewielkiej satysfak
32 P . C h a u c h a rd , N a u c z y ć się ko ch a ć, W a rs z a w a 1979, 45.
33 J. M a s sa ls k a , M io d o w y m ie sią c — m i t a r z e c z y w is to ś ć (w:) E ro
t y k a w a s p e k c ie zd r o w ia p sy c h ic zn e g o , W a rs z a w a 1972, 91.
34 P r z y j m u j e się, że n a p o c z ą tk u w sp ó ln e g o ży cia se k s u a ln e g o n ie
w ie le p a r je s t d o b ra n y c h s e k s u a ln ie . O św ia d c z e n ie p o szczeg ó ln y ch osób, że p rz e ż y w a p e łn ą s a ty s fa k c ję s e k s u a ln ą w p ie r w s z y m r o k u m a łż e ń s tw a , n ie p o w in n o w z b u d z a ć z d z iw ie n ia , p o n ie w a ż p r a w ie w sz y stk ie p a r y ro z p o c z ę ły w sp ó łż y c ie s e k s u a ln e p rz e d ślu b e m .
cji. 8,6 proc. par przeżywa raz pełne zadowolenie, innym ra zem chwilowe podniecenie. 17,2 proc. tw orzy grupę, w której mężczyźni utracili pierw otne uczucie zadowolenia, część ko biet podziela doświadczenie mężczyzn, a część nigdy nie do znawała satysfakcji seksualnej. K ierunek zmian ma charakter negatywny. Jeśli więź psychiczna jest jednym z doniosłych w arunków umożliwiających przeżywanie pełnej satysfakcji seksualnej w małżeństwie, przejaw y jej zaniku mogą być wskaźnikiem narastania konfliktów między małżonkami.
6. Z A A N G A Ż O W A N IE U C Z U C IO W E
Vilfred P areto stał na stanowisku, że m otywy emocjonalne odgrywają zasadniczą rolę w działaniu czołwieka, rzu tu ją na wzajemne relacje międzyludzkie w większym stopniu od mo tywów logicznych 35. Podłożem działań pozalogicznych są „re sidua”. Można żywić zastrzeżenia co do teorii residuów wło skiego socjologa, ale trudno nie zgodzić się z nim, jeśli chodzi o znaczenie emocji w życiu człowieka.
Emocjonalne upodobanie, pozytywne nastaw ienie uczucio we do drugiej osoby ułatw ia nawiązanie pełniejszego kontak tu. Zaangażowanie uczuciowe przejaw ia się w różnorodnej formie i stanowi złożoną treść. Dochodzi do głosu przede wszy stkim w akceptacji w spółpartnera, w pozytywnym obrazie jego osoby, w pragnieniu nawiązania z nim i utrzym yw ania bliskiej więzi. W przeprowadzonej analizie psychosocjologicz- nej zwrócono uwagę na kierunek i wym iar zaangażowania uczuciowego badanych osób. P rzy ustalaniu nastaw ienia emo cjonalnego uwzględniano z okresu narzeczeństw a motywację wyboru współmałżonka, a w małżeństwie wypowiedzi doty czące ponownego w yboru w spółpartnera. Odpowiedzi na te pytania pozwalały ustalić stopień jego akceptacji. Skoncen trowano się również na obrazie współmałżonka za pomocą li sty przym iotników oraz zwrócono uwagę na występowanie na pięć i konfliktów we wzajemnych kontaktach, i na sposób ich rozwiązywania. Sytuacja na tym odcinku umożliwiła poznanie zaangażowania się na rzecz utrzym yw ania i rozw ijania wspól nej więzi. Ponadto, uwzględniono odpowiedzi na pytania do tyczące w prost zaangażowania uczuciowego i zmian, jakie do konały się na tym odcinku, w ciągu ostatniego roku. Anali za odpowiedzi na poszczególne pytania okazała się w większo 35 V. P a r e t o (1848— 1923) z a jm o w a ł się f u n k c jo n a ln ą a n a liz ą życia
społecznego. T r a tta to d i sociologia g e n e ra le z a w ie ra z a s a d n ic z y z rą b jeg o m y ś li so cjo lo g iczn ej.
ści przypadków w ewnętrznie spójna, jednokierunkowa, dlatego nie w ystąpiły poważniejsze trudności przy określeniu nasta w ienia uczuciowego.
W okresie narzeczeństwa 93,3 proc. mężczyzn mówiło je dnoznacznie o emocjonalnym zaangażowaniu w stosunku do przyszłej żony głównie ze względu na jej urodę, sposób bycia, atrakcyjność. Jedynie 6,7 proc. mężczyzn nie szukało szczegól nych przymiotów w przyszłej żonie i zdecydowało się poślubić ją ze względu na pragnienie założenia własnej rodziny. Na ogół koibiety nie imponowały mężczyźnie.
Nastawienie uczuciowe kobiet w stosunku do mężczyzn by ło natom iast bardziej zróżnicowane. 13,3 proc. kobiet nie da rzyło pozytywnym uczuciem przyszłego męża. Osoby te de cydowały się na śluib pod w pływem różnorodnych emocji ne gatywnych: np. pragnieniem postąpienia n a złość chłopakowi, którego poprzednio darzyły uczuciem, uwolnieniem się od matki, z którą trudno było utrzym ywać pozytywne relacje, czy pragnieniem opuszczenia domu macierzystego. 43,3 proc. kobiet darzyło przyszłego męża sympatią, cieszyło się jego to w arzystwem, ale rozmiłowanie się w nim nie było zbyt głę bokie. Były one w znacznym stopniu skoncentrowane na so bie, nie zwracały dostatecznej uwagi na przym ioty męża, nie przyw iązywały wielkiej wagi do jego cech charakteru. Z re guły w tych przypadkach mężczyzna nie imponował kobie cie. 43,4 proc. kobiet przejaw iało głębsze rozmiłowanie się w metżu ze względu na przymioty, jakie w nim dostrzegały i ceniły. We wszystkich tych przypadkach mężczyzna impono w ał kobiecie.
W piątym roku ży d a małżeńskiego 40,0 proc. małżonków żywiło wobec siebie wyraźne, pozytywne nastaw ienie uczudo- we. W grupie tej nie było ani jednej kobiety, która przy za w ieraniu małżeństwa kierowała się motywami negatyw ny mi, egodsityczno-urazowymi. Fakt ten wskazuje na trudność zmiany nastaw ienia negatywnego na zdecydowanie pozytywne u osób kierujących się urazami. Wypada podkreślić, że 86,5 proc. kobiet nastawionych pozytywnie pod względem uczuciowym do męża w małżeństwie, przejawiało pełniejsze rozmiłowanie się w nim już przed ślubem. Zaledwie 13,5 proc. kobiet, którym mąż imponował przed ślubem zmieniło pozy tyw ne nastaw ienie emocjonalne do niego po ślubie pod w pły wem zobojętnienia uczuciowego ze strony męża.
22,3 proc. kobiet w małżeństwie w ykazuje brak wyraźnego zaangażowania uczuciowego. Przy zawieraniu małżeństwa oso
by te kierowały się uczuciem do męża, ale w większości przy padków mąż im nie imponował.
W grupie 15,4 proc. m ałżeństw mężczyźni nie przejaw iają w stosunku do żony zaangażowania uczuciowego. Przeważnie po okresowej fascynacji emocjonalnej mężowie obojętnieli, przestawali interesować się żoną.
22,3 proc. par małżeńskich daje w yraz braku obopólnego pozytywnego nastaw ienia uczuciowego w stosunku do siebie. Często kłótliwie i lekceważące usposobienie jednego ze współ małżonków przyczyniło się do osłabienia i w końcu do zaniku pozytywnego nastawienia. W zajemne relacje emocjonalne mo gą być wskaźnikiem jakości małżeństwa. Zanik więzi uczucio wej w ydaje się świadczyć co najm niej o znacznym osłabieniu miłości małżeńskiej.
7. K L A S Y F IK A C J A M A Ł Ż E Ń S T W
Wszystkie poddane badaniom pary małżeńskie różnią się między sobą. Różnice te uzew nętrzniały się stopniowo z indy widualnych wypowiedzi. Niezależnie od uzyskiwanych odpo wiedzi raz w roku na tem at oceny małżeństwa, napięć, pro blemów nurtujących wspólne życie, sposobów ich rozwiązy wania, w piątym roku małżeństwa każdy ze współmałżonków przeprowadził klasyfikację poszczególnych lat i w ram ach indywidualnego w ywiadu odpowiedział m.in. na pytanie kon trolne, dotyczące ponownego wyboru współmałżonka. Uzyska ny w ten sposób m ateriał umożliwił lepsze poznanie proble mów nurtujących małżonków w kolejnych latach wspólnego życia, oddal usługi przy ustaleniu kierunków przeobrażeń więzi małżeńskiej i dopomógł w przeprow adzeniu klasyfikacji małżeństw.
25,5 proc. osób uznaje pierwszy rok małżeństwa za najlep szy okres wspólnego życia, 74,5 proc. ocenia go jako trudny, w grupie tej 32,9 proc. jest zdania, że był to rok n ajtru d n iej szy. Osoby, które oceniają pierwszy rok małżeństwa za najlep szy, uzasadniają najczęściej swoje stanowisko większym za interesowaniem się sobą, świeżością uczuć, okazywaną dobro cią, brakiem obowiązków. Małżonkowie, którzy uznają pierw szy okres wspólnego życia za trudny, powołują się na trudno ści związane z przystosowaniem się do siebie, docierają się wtedy różnice poglądów, ujaw niają niechęci zaangażowania się w prace domowe, tendencje zmierzające do zdominowania współmałżonka, trudności mieszkaniowe, finansowe, w trąca nie się osób trzecich.
Najpoważniejsze trudności w ystąpiły wśród osób, które prze jawiały słabość charakteru: brak poczucia odpowiedzialności, lenistwo, agresję, egoizm. Przyjście na świat dziecka zmienia ło radykalnie układ wewnątrzm ałżeński, stawiało duże w ym a gania małżonkom. Wzrost obowiązków i przemęczenie przy czyniało się do powstawania stanu rozdrażnienia i pojawiania się uczuć negatywnych, nad którym i trudno było zapanować, szczególnie osobie impulsywnej, skoncentrow anej na sobie.
Pom yślny początek wspólnego życia jeszcze nie decyduje o udanym życiu małżeńskim. Natomiast trudności u progu wspólnego życia w skazują często na brak dostatecznej wiedzy o sobie, ale nie oznaczają nieudanego życia małżeńskiego. Na podstawie zebranego m ateriału empirycznego wyróżniono trzy kierunki kształtow ania się więzi małżeńskiej: pozytywnoroz- wojowy, zaburzony i dezintegracyjny.
1. K ierunek pozytywnorozwojowy — nie jest wodny od różnego rodzaju napięć, konfliktów, które powstają na tle odmiennych upodobań, reakcji w ram ach przystosowywania się do siebie i nowych sytuacji życiowych. Różnego rodzaju pretensje, napięcia są bardziej lub m niej bolesne, ale nie po w odują zmiany w pozytywnym nastaw ieniu do siebi/e. Oboje są wobec siebie wyrozumiali, prowadzą szczery dialog, naw ią zują różne form y współdziałania, szczególnie w prowadzeniu domu. Współdziałanie pogłębia ich znajomość siebie i wzmac nia poczucie w zajemnej więzi. Główny n u rt tego kierunku przejaw ia się w narastaniu latam i poczucia bliskości.
2. K ierunek zaburzony — cechuje występowanie różnego rodzaju sprzeczek i kłótni, które dotyczą zarówno spraw bła hych, jak i ważnych. Na tę grupę składają się dwa rodzaje małżeństw. Pierw szą stanowią ci, którzy we wczesnym okre sie wspólnego życia, opierającego się na świeżości uczuć, wza jem nej atrakcyjności, przejaw iali wobec siebie nastawienie od dania i bliskości. Pod wpływem jednak pojawienia się absor bujących obowiązków, które stanowią znaczne obciążenie psy chiczne, zatracają dawną atrakcyjność i stają się kłótliwi. D ru gą grupę tworzą pary, które dość wcześnie, jeszcze przed po jawieniem się obciążających psychicznie obowiązków małżeń skich czy rodzicielskich, nie potrafią rozmawiać ze soba spo kojnie w sytuacji pojawienia się różnicy poglądów. Każdy uparcie broni własnego stanowiska. Wzrost obowiązków w y stępowanie konfliktów potęguje. W obydwu podgrupach m ał żonkowie, mimo konfliktów, czują się ze sobą związani i w y kluczają możliwość rozwodu. Na ogół obawiają się, że zwią
zek z inną osobą może okazać się jeszcze gorszy. Ponadto od wołują się do przyzwyczajenia i przywiązania do siebie.
3. K ierunek dezintegracyjny — z upływem czasu w zaje mna więź małżeńska staje się coraz słabsza. Łatwo w tych małżeństwach daje się w yraz w ew nętrznem u rozdrażnieniu, różnorakim pretensjom , dochodzi do konfliktów i nieporozu mień. Przynajm niej jeden ze współmałżonków myśli i mówi 0 rozwodzie. Pojawia się we wzajemnych relacjach nastaw ie nie wrogości i zobojętnienia. W tym ostatnim przypadku m ał żonkom przestaje zależeć na sobie, nie podejm ują rzetelnych starań nia rzecz ożywienia w zajemnej więzi, żyją obok siebie lub odchodzą od siebie. W każdym przypadku przynajm niej jedien ze współmałżonków nie wierzy w przyszłość własnego małżeństwa.
Na tle omówionych kierunków kształtow ania się więzi m ał żeńskiej w ciągu pięciu lat wspólnego życia pełniejszej w y mowy nabiera przeprowadzona klasyfikacja poszczególnych małżeństw. Każdą parę małżeńską zaklasyfikowano do jednej z trzech kategorii: 1. małżeństwa udane, 2. małżeństwa kon fliktowe, 3. kryzysowe i po rozwodzie.
1. Grupę małżeństw udanych tworzą pary bezkonfliktowe 1 przeżywające okresowo sprzeczki, nieporozumienia, które nie potrafią długo gniewać się na siebie, łatwo dochodzą do prawdziwego porozumienia, są wyrozumiałe wobec siebie. Nie zależnie od w ystępow ania okresowych napięć, sprzeczek, m ał żonkowie ci są sobie oddani, zw racają uwagę na własne re akcje, potrzeby, starają się im wyjść naprzeciw. Z biegiem lat rozumieją się coraz lepiej i czują się coraz bardziej zwią zani ze sobą. Nie w yobrażają sobie życia bez siebie, dlatego na pytanie dotyczące ponownego wyboru odpowiadają zdecy dowanie „tak”.
2. M ałżeństwa konfliktowe przeżywają nieustannie pretensje do siebie, łatwo się kłócą, trudno jest im dogadać się ze sobą, brak im pełniejszego zrozumienia. Mimo występowania b ar dziej lub m niej gwałtownych sprzeczek, małżonkowie ci ani nie myślą, ani nie mówią o rozwodzie. Czują się związani ze sobą. Na pytanie kontrolne, dotyczące w yboru współmałżonka uchylają się od udzielenia zdecydowanej odpowiedzi i posłu gują się sform ułowaniam i w ym ijającym i, jak: „nie w iem ” lub „trudno powiedzieć”.
3. Małżeństwa kryzysowe i po rozwodzie składają się z trzech podgrup: a) małżeństw, które nie widzą perspektyw
dla wspólnego życia, przynajm niej jeden ze współmałżonków myśli i mówi o rozwodzie; b) małżeństw żyjących w separa cji. W obydwu podgrupach przynajm niej jeden ze współmał żonków nie w ybrałby ponownie swego męża lub żony; c) m ał żeństw faktycznie rozwiedzionych. Zanim doszło do rozpadu małżeństwa, miał miejsce krótszy lub dłuższy kryzys. W m ał żeństwach rozwiedzionych w pierwszym roku (dwie pary) wysitąpił krótszy kryzys niż w związkach małżeńskich, które rozpadły się w następnych czterech latach wspólnego życia (9 par). T a b e l a 7: J a k o ś ć m a łż e ń s tw a w 5 ro k u tr w a n i a zw ią z k u J a k o ś ć m a łż e ń s tw a L iczb a % 1. U d a n e 30 23,1 2. K o n flik to w e 71 54,6 3. K ry z y so w e i p o ro z w o d z ie 29 22,3 O g ó łem 130 1 0 0 , 0
W każdej z trzech grup małżeństw w ystępuje duże zróżni cowanie poszczególnych par. Mimo odmienności, łączą poszcze gólne pary w większe grupy cechy wspólne. Przeprowadzona klasyfikacja umożliwia ustalenie zależności między jakością małżeństwa i różnorodnymi zmiennymi n atu ry społecznej oraz psychicznej.
II. ZMIENNE WARUNKUJĄCE JAKOSC MAŁŻEŃSTWA
N ajbardziej rzetelnie zebrane inform acje w ramach badań socjologicznych m ają charakter ograniczony, ponieważ osoby ankietowane nie zawsze uświadamiają sobie rzeczywiste przy czyny zjawisk, a niekiedy u p atru ją niewłaściwe racje przy ich w yjaśnianiu. Tymczasem analiza statystyczna pozwala ustalić wzajemne powiązania i stwierdzić występowanie zależności przyczynowych między zmiennymi. Zebrany m ateriał infor m acyjny na przestrzeni pięciu lat życia małżeńskiego i w okresie narzeczeństwa, czyli w czasie poprzedzającym rozwój więzi w małżeństwie, ma szczególnie doniosłe znaczenie przy ustalaniu obiektywnego w ym iaru zmiennych i wyznaczaniu przyczynowych zależności między nimi. Analiza statystyczna pozwala lepiej zrozumieć wspólnotę życia małżeńskiego i usta lić rzeczywiste czynniki, które obecnie integrują i dezintegru ją ,więź małżeńską.
1. K L IM A T D O M U M A C IE R Z Y S T E G O
O klimacie domu decyduje przede wszystkim rodzaj wza jemnego kontaktu międzyosobowego. Wszystko co kształtuje atmosferę wzajemnego kontaktu rzu tu je na klim at domu. K limat domu w pływa nie tylko na osobowość dzieciM, ale decyduje również o ich jakości małżeństwa. Stwierdzono bo wiem istnienie związku między jakością małżeństwa dzieci a klim atem domu rodzinnego. M ałżeństwa kryzysowe i
rozwie-T a b e l a 8: J a k o ś ć m a łż e ń s tw a w z a le ż n o śc i od k lim a tu d o m u m a c ie rz y ste g o K lim a t d o m u m a łż e ń s tw a O g ó łem P o z y ty w n y K o n f lik to w y N e g a ty w n y N ie p e ł n y O gółem 260 1 2 1 77 46 16 U d an e 0)o 60 1 0 0 , 0 35 58.3 17 28,3 7 11,7 1 1,7 K o n flik - 1 142 71 32 28 U tow e °/o 1 0 0 , 0 50,0 22,5 19,7 7,7 K ry z y sow e i 1 58 1 0 0 , 0 15 28 U 4 po ro z - B/o w odzie 25,9 48,3 19,0 6,9 chi2=20,957; p < 0 ,0 1 ; γ = 0 ,2 8 7 ; c= 0 ,2 7 3 ; c cor= 0 ,3 2 4
dzione znacznie rzadziej niż małżeństwa konfliktowe i udane wywodziły się z domów o klimacie pozytywnym. Natomiast częściej pochodziły z domów o klimacie konfliktowym. Siła związku między jakością małżeństwa a klim atem domu jest przeciętna 37.
36 P o r., s tr. 93— 94.
37 S iłą z w ią z k u m ię d z y d w ie m a z m ie n n y m i m ie rz o n o p r z y p o m o cy w sp ó łc z y n n ik a g a m m a , k tó r y n ie o p ie ra się n a chi2 i w s p ó łc z y n n ik a
„Coor” , k tó r y je s t m ia r ą o p a r tą n a c h i2. W sp ó łc z y n n ik g a m m a p rz y b ie ra w a rto ś ć od „0” d o ±1. „0” o zn acza n ie z a le ż n o ść z m ie n n y c h , + 1 lu b
—1 w s k a z u je n a p e łn ą zale żn o ść. W p r a k t y c e w s p ó łc z y n n ik g a m m a rz a d k o p r z e k r a c z a w a rto ś ć 0,5. P r z y jm u je się, że w a r to ś c i p o w y ż e j 0,3 w s k a z u ją ju ż n a s iln ą zależn o ść. J e d y n ie w ro z k ła d a c h b a rd z o a s y m e try c z n y c h g a m m a o tr z y m u je w y ższe w a rto ś c i. (P o r., Η . M. B la lo c k ,
S ta t y s t y k a d la so c jo lo g ó w , W a rs z a w a 1975, 318— 322). N a to m ia s t p rz y
m ie rz e n iu s iły z w ią z k u za p o m o cą w s p ó łc z y n n ik a „ccor” o p a rłe m się
2. JA K O Ś Ć M A Ł Ż E Ń S T W A R O D Z IC Ó W
O klimacie domu decyduje w znacznym stopniu jakość m ał żeństwa rodziców. Można przypuszczać, że skoro istnieje zwią zek między jakością małżeństwa dzieci a klim atem domu ro dzinnego, w ystąpi również współzależność między jakością małżeństw a dzieci i rodziców. Przeprowadzona analiza sta tystyczna potwierdziła te domysły. Osoby, które tworzą m ał żeństwa udane częściej niż pozostałe, wywodzą się z rodzin,
T a b e l a 9: J a k o ś ć m a łż e ń s tw a w z ale żn o ści od ja k o ś c i m a łż e ń s tw a ro d z ic ó w M a łż e ń stw o dzieci J a k o ś ć m a łż e ń s tw a ro d zicó w O g ó łem U d a n e K o n flik to w e R o z b ite O g ó ł e m 235* 143 59 33 U d a n e 1 °/o 58 1 0 0 , 0 42 72,4 1 0 17,2 6 10,3 K o n flik to w e »/o1 125 1 0 0 , 0 78 62,4 27 2 1 , 6 2 0 16,0 K ry z y so w e i po ro zw o d zie 1 % 52 1 0 0 , 0 23 44,2 2 2 42,3 7 13,5 * W o b lic z e n ia c h n ie u w z g lę d n io n o 25 o sób, k tó r e p o c h o d z ą z ro d z in n ie p e łn y c h . chi*=12,771; p < 0 ,0 2 ; γ = 0 ,2 8 8 ; c= 0 ,2 2 7 ; c cor= 0 ,2 7 8
których rodzice tw orzyli zgrane pary, a znacznie rzadziej po chodzą z rodzin konfliktowych i rozbitych. Siła związku mię dzy jakością małżeństwa dzieci a jakością małżeństwa rodzi ców jest słaba. Na podstawie małżeństwa rodziców nie można prognozować z dużą pewnością jakości małżeństwa dzieci.
3. S T O P IE Ń S A M O A K C E P T A C JI
Obraz samego siebie pozwala ustalić stopień samoakcepta cji. Jeśli samoakceptacja rzutuje na relacje z innym i osoba mi, można przypuszczać, że w ystąpi zależność między jako ścią m ałżeństw a a stopniem samoakceptacji. W badaniach stwierdzono, zależność istotną między obu zmiennymi. W m
ał-n a s k a li A. G ó ra ls k ie g o . (P or. A. G ó ra ls k i, M e to d y o p is u i w ał-n io s k o