• Nie Znaleziono Wyników

LXXXVI LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE W WARSZAWIE ŚWIAT WG ZOŚKI

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "LXXXVI LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE W WARSZAWIE ŚWIAT WG ZOŚKI"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

ŚWIAT WG ZOŚKI

ROK SZKOLNY 2020/2021, NR 3(57) luty 2021

Słowo wstępne

Luty to miesiąc wielu okazji, zarów- no tych towarzyskich jak i kulturo- wych. Pomijając Walentynki (czy Luperkalia, kto co woli), obchodzo- ny w tym miesiącu jest także Tłusty Czwartek, wyczekiwany z nie mniej- szym utęsknieniem od pierwszego wspomnianego święta. Do tego w tym wydaniu „Świata wg Zośki”

zostanie zamieszczonych wiele in- formacji, z czego oczywiście naj- ważniejsze są te dotyczące jedzenia, jak np. ewolucja pączka oraz przepis na wegańską lazanię. Zamieścimy także charakterystyczne dla naszej szkoły, artykuły i kąciki przyrodni- czo-geograficzne. Udamy się w tym miesiącu do targanego

burzliwą historią Afganistanu oraz poznamy bliżej sympatycznych Ujgurów. Ekologiczne tematy po- chłoną nas dogłębnie - dowiemy się nieco więcej o plastiku, a spo- łeczne kwestie zostaną uwydatnio- ne w postaci absurdów XXI wieku.

Natomiast kulturowe zagadnienia objawią się w postaci romantycz- nego opowiadania, operowej reko- mendacji czy krótkiego poradnika na temat pisania recenzji filmowej.

Dlatego też, zapraszamy do lektury lutowego wydania „Świata wg Zośki”!

Weronika Czasak

W TYM NUMERZE

Słowo wstępne 1

Absurdy XXI wieku 2 Love of my life 3 Walentynki z operą 7 Jak nie zwariować… 9

Chiny 10

Afganistan 14

Ujgurzy 17

Recenzja 19

Jak napisać… 20

Life in Plastic is… 22 Ewolucja pączka 23 Propozycje kulinarne 24

Dzień Świętego Walentego to dzień dobry dla każdego!

W tym dniu wszyscy to wyznają, że chcą kochać i kochają!

Dużo miłości z okazji Walentynek

życzy redakcja gazetki

(2)

ABSURDY XXI WIEKU PŁASKA ZIEMIA

Od początku ludzkiej historii ludzie próbowali opisać otaczający ich świat. Poglądy różniły się zależnie od społeczeństwa i religii, ale za każdym razem opisywały podobnie powierzchnię ich świata, jako płaską. W międzyczasie niektórzy uczeni szukali innej odpowiedzi. Część posiadała skrawki dowodów, inni mieli już pełne prace naukowe. Niestety nikomu się nie udało udowodnić teorii o tym, że Ziemia nie jest płaska, ponieważ byli pojedynczymi ludźmi z teorią o nowym światopoglądzie. Ogólne przekonanie o płaskiej Ziemi trwało do 1543 roku, kiedy Mikołaj Kopernik wydał De revolutionibus orbium coelestium, O obrotach sfer niebieskich, gdzie wyłożył istotę teorii heliocentrycznej. Od tamtego czasu, prawdą potwierdzoną naukowo jest to, że ziemia ma kształt zbliżony do kulistego, oraz obraca się wraz z innymi planetami Układu Słonecznego wokół Słońca. Niestety, nie wszyscy są jednakowego zdania.

„Towarzystwo Płaskiej Ziemi – The Flat Earth Society”

każdy uczony od dzieła Kopernika nazwałby herezją. Logika podpowiada, że każde przekonanie kryje za sobą dowody.

W tym przypadku sytuacja wyglądała z początku inaczej.

Pierwsze officialne przekonanie o płaskiej Ziemi, po wydaniu

pracy naukowej Mikołaja Kopernika, stworzył anglik - Samuel Birley Rowbotham (1814-1884). Kierował się nie dowodami, a dosłowną interpretacją Biblii, mówiącą o płaskiej Ziemi.

Wydał on broszurę zatytułowaną Zetetic Astronomy. Później wydał także książkę pt. Earth Not a Globe, w której przedstawił wizję Ziemi, jako dysku z biegunem północnym na środku.

Według jego wizji Słońce oraz Księżyc były „zawieszone”

3000 mil (4800 km) nad Ziemią, a kosmos – 3100 mil (5000 km). Jego główne założenie w skrócie można przedstawić jako cytat z jego kolejnej broszury The Inconsistency of Modern Astronomy and its Opposition to the Scriptures: „Biblia, zgodnie z naszymi obserwacjami, głosiła ideę, że Ziemia jest płaska i nieruchoma, a ta podstawowa prawda nie powinna być odrzucana wyłącznie na podstawie ludzkich przypuszczeń.” Rowbotham założył w Anglii oraz w Nowym Jorku stowarzyszenie Zetetic Society, które w krótkim czasie rozpropagowało tysiące kopii broszury Zetetic Astronomy.

Po śmierci Rowbothama w 1884 Elizabeth Blount utworzyła Universal Zetetic Society, którego celem było

„propagowanie naturalnej kosmogonii wg Pisma Świętego, popartej naukowymi badaniami”. Towarzystwo wydało publikację pt. The Earth Not a Globe Review i było bardzo aktywne na początku XX wieku.

„International Flat Earth Research Society - Międzynarodowe Towarzystwo Badań nad Płaską Ziemią” jest kontynuacją głównego założenia teorii Samuela Rowbothama. Zmienił się pogląd czerpania założenia, z Biblii, na własne spostrzeżenia. IFERS zostało założone przez Samuel Shenton w 1956. Założyciel sceptycznie podchodził do zdjęć satelitarnych Ziemi, mówiąc, że jest to efekt złudzenia optycznego, na które

„nabiera się” jedynie niewytrenowane oko. Widoczną krzywiznę Ziemi przypisywał zniekształceniu obrazu przez

(3)

obiektyw szerokokątny. Po śmierci Shentona w 1971 prezesem towarzystwa został Charles Kenneth Johnson. W ciągu trzech dekad, w których przewodził //organizacji, osiągnęła ona liczebność 3500 członków. Johnson w swojej argumentacji powoływał się na Biblię, a naukowców nazywał „fałszerzami, którzy nauką chcą zastąpić religię”. International Flat Earth Research Society wypowiadało się także przeciwko amerykańskim agencjom rządowym, zwłaszcza NASA. Po śmierci Johnsona, w 2001, w organizacji nastąpiła stagnacja, jednak trzy lata później działanie stowarzyszenia wznowił nowy prezes, Daniel Shenton (niespokrewniony z dawnym prezesem Samuelem Shentonem). Przeniósł on dyskusję na temat płaskiej Ziemi na internetowe forum. W 2009 nastąpiło szczególne zainteresowanie poglądami płaskiej Ziemi.

Powstała nowa strona internetowa z hipotezami oraz bibliografią na ten temat. W lipcu 2017 stowarzyszenie liczyło ponad 5000 członków. Członkowie organizacji nie mają jednej ustalonej wizji „rzeczywistego” kształtu Ziemi. Według jednego z poglądów jest ona dyskiem otoczonym Antarktydą, która posiada 50-metrowej wysokości krawędź, aby nie spaść w przestrzeń kosmiczną. Według tej wizji grawitacja nie istnieje, a iluzja przyciągania ziemskiego powodowana jest przez jednostajnie przyspieszony ruch Ziemi w górę. Inny pogląd głosi, że Ziemia jest dyskiem o nieskończonej powierzchni.

Organizacje zwolenników płaskiej Ziemi zawsze spotykały się z ogromną krytyką. Uczony Steven Novella postanowił przeanalizować twórczość tych zrzeszeń i podsumował to krótką wypowiedzią: „Jest to całkowite populistyczne odrzucenie wszelkich przesłanek naukowych.

Teorie „płaskoziemców” przedstawiają przerażająco uproszczony obraz świata, który (częściowo z ignorancji, a częściowo z rozmysłu) ignoruje złożoność naszej rzeczywistości. Obraz ten jest tak leniwy, dziecinny i pobłażliwy, że powoduje zakorzenienie się ignorancji w ludzkich umysłach.”

Cytat ten podsumowuje teorię o płaskiej Ziemi, który jest jednym z absurdów XXI wieku.

Mateusz Łukasiewicz

Bibliografia

https://pl.wikipedia.org/wiki/Towarzystwo_P%C5%82askiej_Ziemi https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/De-revolutionibus-orbium- coelestium;3891123.html

~ Love of my life ~

- Ciągle mi nie wychodzi!

- Próbuj dalej, Miyoshi. Weź wdech, staraj się oddy- chać przeponą i mieć luźne gardło.

- Uhh... - westchnęła - I'm trying to hold my breath - zaczęła powoli - Let it stay this way... Cholera, zno- wu!

- Niskie dźwięki nie są łatwe, masz wyższy głos.

Spróbuj jeszcze raz, a na pewno Ci wyjdzie. Wdech i...

Tego dnia zmęczona i nieco sfrustrowana dziewczyna wracała do domu później niż zwykle. Wokal był jej hobby, pasją, czymś, co pomagało jej w trudnych mo- mentach i podnosiło na duchu. Chciała być w tym jak najlepsza, doskonaliła się przez wiele lat.

- I'm trying to hold my breath, let it stay this way...

Agh, wciąż nie umiem! - kopnęła leżący na ziemi ka- mień.

- Hej, Miyo, zaczekaj! - dziewczyna odwróciła się i zobaczyła biegnącego w jej stronę blondyna.

- Akihiko? Co tu robisz? - uścisnęła chłopaka na po- witanie i uśmiechnęła się ciepło. Sawamura był jej przyjacielem ze szkoły, znali się już od podstawówki.

Chłopak był początkującym łyżwiarzem z talentem, który marzył o wygranej Grand Prix. Życzyła mu tego z całego serca, zawsze go dopingowała. Mimo chłod- nego i nieokrzesanego charakteru chłopaka bardzo się lubili. Zawsze był w stosunku do niej ciepły, jednak przy innych starał się zachować rezerwę i typowy dla

(4)

siebie chłód. Nie dopuszczał do siebie ludzi, jednak ona była wyjątkiem.

- Wracam z lodowiska. A ty, jak sądzę, z wokalu?

- Ta... Nie umiem tej głupiej piosenki, a konkurs już niedługo - powiedziała trochę smutno. Akihiko za- wsze ją wspierał, wierzył w jej możliwości i starał po- cieszyć.

- Nie przejmuj się, w końcu ci się uda. Ja też non stop zaliczam glebę za glebą, grunt to się nie poddawać - uśmiechnął się i poczochrał jej długie, czarne włosy.

Dziewczyna tylko zmarszczyła nos, jak zawsze, kiedy to robił, po czym poszli w kierunku domów.

***

Czarnowłosa spojrzała kolejny raz na zegarek i wes- tchnęła. Ona i Aki byli umówieni piętnaście minut wcześniej, jednak chłopaka nadal nigdzie nie było.

Siedziała w ich ulubionej kawiarni z najlepszym mat- cha latte w ich mieście i obserwowała rozmawiają- cych ludzi. Gwar rozmów i śmiechów wypełniał po- mieszczenie i tworzył wspaniałą atmosferę.

-Halo? Aki? Gdzie ty jesteś? Mieliśmy się spotkać pół godziny temu-

- Przepraszam, Miyo, dziś nie dam jednak rady, muszę być na treningu. Moglibyśmy spotkać się jutro? - po- wiedział chłopak skruszonym głosem.

- Tak, pewnie - smutek w jej głosie był ledwo wyczu- walny, jednak Sawamura znał ją zbyt dobrze, by tego nie zauważyć.

- Naprawdę przepraszam, wynagrodzę Ci to. Miyo, chciałbym Ci o czymś powiedzieć jutro, to ważne.

- O czym- zapytała.

- Już idę! - krzyknął do kogoś obok siebie - Jutro Ci powiem. Do zobaczenia - rzucił szybko i się rozłą- czył.

Miyo, nieco smutna, zapłaciła za herbatę i wyszła z kawiarni. Rozumiała, że łyżwy były dla chłopaka bardzo ważne, jednak mimo to czuła nieprzyjemne kłucie w sercu. Rozmyślała o nim bardzo długo i na- wet nie zauważyła, kiedy dotarła do domu.

***

- Cześć - przywitał ją chłopak, który zdołał wydusić tylko to. Na jej widok serce zabiło mu mocniej, wy- glądała idealnie. Z jej niezdarnego koka wydostało się kilka czarnych kosmyków, co dodawało dziewczynie uroku. - Urocza jesteś, wiesz?

- Hej - uśmiechnęła się, jednak słysząc słowa chłopa- ka zaczerwieniła się nieco - dzięki...- założyła kosmyk włosów za ucho. - O czym chciałeś mi powiedzieć?

- Miyo, ja... - w tym momencie oboje usłyszeli dzwo- nek jego telefonu. - Cholera, przepraszam Cię. Halo?

Co? Nie, nie ma mnie tam. To jakiś żart? Przecież miałem mieć dziś wolne! - wyraźnie wkurzony starał się powstrzymać przed rzuceniem czegoś niegrzecz- nego - Oczywiście, że chcę... Dobra, już jadę. - rozłą-

czył się i schował telefon do kieszeni.

- Nic nie mów. Rozumiem - uśmiechnęła się smutno.

- Miyo, tak bardzo Cię przepraszam... - spojrzał na nią przepraszająco.

- Idź już. Trener czeka.

Mimo spokojnego wyrazu twarzy przyjaciółki i wyro- zumiałości, jaką okazała Akihiko widział smutek w oczach dziewczyny. Przytulił ją na pożegnanie i po- biegł w kierunku lodowiska. Z jednej strony cieszył się, że jego wiadomość dla dziewczyny dotrze nieco później, z drugiej jednak wiedział, że znów ją zawiódł.

Miyo stała jeszcze chwilę wpatrzona w oddalającą się sylwetkę chłopaka, po czym odwróciła się na pięcie i poszła do domu.

***

Dni mijały nudno, pozostawiając po sobie jedynie ni- kłe ślady w postaci zmęczenia rutyną na twarzy dziewczyny. Przyjaciel zadzwonił tylko raz od pa- miętnego spotkania, poza tym wymieniali jedynie kil- ka wiadomości dziennie. Miyo wciąż ćwiczyła do konkursu, a młody łyżwiarz każdą wolną chwilę spę- dzał na lodowisku. A kiedy już miał czas, by zrobić coś innego niż przecinać lodową taflę ostrzami łyżew zazwyczaj zajmował się nauką lub odsypiał.

Dziewczyna była jak automat, każdy jej dzień wyglą- dał prawie tak samo. Wstawanie wczesną porą, szko- ła, obiad i lekcje śpiewu, które miała prawie codzien- nie. Brakowało jej uśmiechu i ciepłego uścisku przy- jaciela, jednak wiedziała, że ma teraz dużo na głowie.

Pewnego dnia nawet wybrała się na lodowisko, kupu- jąc po drodze ich ulubiony przysmak - bułeczki mię- sne. Ten pomysł okazał się jednak bezużyteczny, Akihiko nie był sam. Obok niego jeździła jakaś dziewczyna, która posyłała mu ukradkowe uśmiechy i spojrzenia. Chłopak był taki szczęśliwy w jej towa- rzystwie, że Miyo nie miała serca tego zepsuć, więc po prostu wyszła.

Od tamtego dnia mniej pisali, rozmawiali. Byli po prostu zbyt zajęci, a przynajmniej tak im się wydawało.

- Przepraszam! - krzyknęła zamyślona Miyo, wpada- jąc na kogoś na szkolnym korytarzu. Nawet nie spoj- rzała, kto to, zajęła się zbieraniem rzeczy. Wszystkie jej kartki z nutami powypadały z jej rąk, lądując na ziemi.

- W porządku, nic Ci nie jest? - ciepły głos Sawamury sprawił, że dziewczyna uniosła głowę, uśmiechając się lekko.

- Aki? Nie powinieneś być teraz we wschodnim skrzydle?

- Przyszedłem do Ciebie, chciałem pogadać. Ostatnio trochę się mijamy, więc pomyślałem, że może chciała- byś dziś gdzieś iść?

(5)

- W zasadzie, czemu by nie - uśmiechnęła się. - Spo- tkajmy się pod szkołą po lekcjach.

- Akiś! - podeszła do nich niska blondynka, którą Miyo widziała na lodowisku. - Dziś mamy dodatkowy trening, a potem idziemy do kina, mam nadzieję, że pamiętasz? - zaświergotała.

- Cholera by to - westchnął z irytacją. - Miyo, ja...

W tym momencie Miyo miała ochotę rzucić wszystko i po prostu iść. Rozumiała pasje przyjaciela, napraw- dę. Jednak to, że za każdym razem, kiedy mieli się spotkać łyżwy wygrywały było trochę frustrujące.

- Miłego treningu - wyminęła przyjaciela i poszła do klasy.

***

Koncert miał się odbyć już za trzy dni. To było coś więcej, niż kolejna rywalizacja. Tym razem chciała naprawdę się postarać, koncert miał się odbyć w jed- nym z większych teatrów, a na widowni miała zasiąść masa ludzi.

- Bardzo dobrze, Miyo. Coraz lepiej Ci to wychodzi.

Do koncertu na pewno to opanujesz, pamiętaj tylko, że od jutra mamy próby w teatrze. Razem z innymi.

To zdanie nieco zestresowało dziewczynę. Bała się, że wypadnie źle, gorzej od innych. Bardzo chciała, aby ten występ zapamiętali wszyscy i to jak najlepiej.

Dlatego, kiedy wracała do domu, wciąż nuciła pod nosem swoją piosenkę.

- Aki? - zdziwiła się, widząc chłopaka w parku, przez który wracała.

- Cześć - uśmiechnął się. Wyglądał jakby chciała ją przytulić, ale się powstrzymał. - Chciałem z Tobą po- gadać.

- Czemu nie zadzwoniłeś?-zapytała dziewczyna.

- To nie jest na telefon - powiedział poważnie. Miyo bała się, że to może być coś złego.

- W takim razie słucham - miała ochotę rzucić jakąś kąśliwą uwagę odnośnie tego, że zaraz zadzwoni tre- ner chłopaka, jak zawsze, kiedy się z nim widzi, ale dała sobie spokój.

- Wyjeżdżam - wydusił cicho.

- Co? Gdzie? - z początku dziewczyna nie rozumiała, o co chodzi, dezorientacja w jej tonie była niemal namacalna.

- Na finały. Na drugi koniec kraju.

- Gratuluję! Kiedy lecisz i na ile?

- Miyo... Ja nie wracam - pierwsze zimne krople spa- dły z nieba. - Jadę tam nie tylko na finały, jadę tam ćwiczyć z innymi profesjonalnymi łyżwiarzami.

Zostaję na minimum pół roku. Wylatuję za trzy dni - w tym momencie po twarzy dziewczyny spłynęła jedna łza.

- Żartujesz, tak? - spytała cicho, czując jeszcze kilka ciepłych łez, palących jej policzki. - Aki, proszę, po-

wiedz, że to żart. Że nie wyjeżdżasz, że mnie nie zo- stawiasz...

- Przepraszam - rzucił ze skruchą.

- Przepraszam? To jedyne, co masz mi do powiedze- nia?! Ostatnio w ogóle ze mną nie rozmawiasz, tylko te twoje głupie łyżwy Ci w głowie. Pomyślałeś, choć przez chwilę o mnie? Ty zapatrzony w siebie dupku! - złość, żal, smutek. To właśnie tym były przepełnione słowa dziewczyny, raniły Akiego. - pamiętasz cho- ciaż, co mi obiecałeś? Że będziesz ze mną na tym koncercie. Obiecałeś! - kiedy Aki to usłyszał, zrobiło mu się niewyobrażalnie głupio.

- Miyo... Proszę, nie bądź zła... To dla mnie wielka szansa, naprawdę to kocham.

- Jak mam nie być zła? Za każdym razem Ci to wyba- czałam. Nie sądzisz, że przegiąłeś tym razem? - ciepłe łzy dziewczyny mieszały się z deszczem, spływając po jej zaróżowionych policzkach. - Od kiedy wiesz? - spuścił wzrok - Od kiedy!

- Od tygodnia...- odpowiedziała dziewczyna.

- Od tygodnia? Od tygodnia wiedziałeś, że wyjeż- dżasz na drugi koniec kraju i nie raczyłeś mi powie- dzieć?- odpowiedziała wyraźnie poirytowana.

- Nie miałem okazji.- odpowiedział ze spuszczonym wzrokiem.

- Przestań już. Nie widzisz, że ja cię po prostu ko- cham, idioto? - krzyknęła. - Ile razy byłam przy tobie, wybaczałam każde spotkanie, martwiłam, pomagałam opatrzeć rany, słuchałam o twoich treningach, poma- gałam Ci się uczyć jazdy? Jesteś moim przyjacielem.

Ale ja Cię tak nie widzę, dla mnie to coś więcej - mó- wiła przez łzy. - ale skoro dla Ciebie to nic nie znaczy, to powodzenia na finałach.

Deszcz przybrał na sile, uderzając o stalowe parapety, dachy samochodów. Ściekał strużkami po ich policz- kach, pozostawiając po sobie chłód. Miyo wyminęła chłopaka i nie słuchając jego nawoływań pobiegła przed siebie, byle jak najdalej od niego.

Chłopak stał chwilę w deszczu, nie mogąc uwierzyć w to, czego się dowiedział. Kocha go? Miał ochotę krzyczeć ze swojej głupoty, że nie powiedział jej wcześniej. Ale także ze szczęścia, bo w końcu odwza- jemnia jego uczucia. Zrezygnowany poszedł na lodo- wisko, jednak jazda nie wychodziła mu tak bardzo, że wrócił do domu.

***

Wreszcie nadszedł dzień koncertu. Dziewczyna stanę- ła w domu przed wielkim lustrem w swoim pokoju, spoglądając na swoją białą sukienkę do kolan, z dłuż- szym tyłem. Włosy upięła w koka, z którego, mimo jej starań, wydostało się kilka kosmyków.

Tak bardzo żałowała, że nie będzie z nią jej przyjacie- la. Starała się nie płakać, nie myśleć o - Weź ty się

(6)

w garść, dziewczyno - powiedziała do siebie. Zabrała torebkę i wyszła z domu, wsiadając do samochodu mamy.

---

Blondyn spojrzał po raz kolejny przez szybę taksów- ki, która jechała na lotnisko. Już za chwilę miał za-

cząć nowy roz- dział w swoim życiu, jego karie- ra nabierała roz- pędu. Żałował tylko, że nie bę- dzie przy nim przyjaciółki. To ona zawsze naj- bardziej go do- pingowała, doda- wała otuchy. Na każdych zawo- dach siedziała na trybunach i skan- dowała jego imię, sprawiając, że chłopak walczył zacieklej. Nie dla siebie - dla niej. Dlatego ogarnęło go jeszcze większe poczucie winy, że kiedy wreszcie w jej życiu wydarzy się coś ważnego, jego przy tym nie będzie.

Wszystko wydawało się takie zimne i mokre, deszcz wciąż nie przestał padać. Zamyślony Aki oddał się rytmowi wystukiwanemu na szybie przez zimne krople i nawet nie słyszał, kiedy trener coś do niego mówił.

***

- Zaraz wchodzisz - powiedziała jakaś blondynka, do stojącej niedaleko czarnowłosej dziewczynki.

Czarnowłosa wzięła głęboki oddech i popatrzyła na resztę wykonawców. Uśmiechnęła się miło do jedne- go z chłopców, którzy siedzieli kilka metrów od niej.

- Cześć, jestem Haruki. Haruki Shoto - wystawił w jej stronę rękę.

- Miyoshi Takagami - podała rękę.

- Nieźle, co? - wskazał ręką kulisy.

- Dużo tu ludzi - stwierdziła. Jej uwagę przykuły nie- dbale porozrzucane blond kosmyki włosów chłopaka.

Od razu posmutniała, kojarząc je z przyjacielem.

- Hej, nie smuć się. Na pewno sobie poradzisz. No, może nie tak dobrze jak ja, ale na pewno będzie do- brze - uśmiechnął się. Chciał rozładować atmosferę, Miyo była mu za to wdzięczna.

Spojrzała tęsknie na ekran telefonu, licząc na wiado- mość od przyjaciela. Kiedy jednak żadna nie przyszła, dziewczyna wyłączyła telefon i z westchnięciem schowała go z powrotem do torebki.

Aki znów spojrzał na wyświetlacz. Tęsknił za Miyo, liczył na jakąś wiadomość z jej strony. Wiedział jed- nak, że takowa nie nadejdzie, więc schował telefon.

- Dobrze, Shoto, teraz ty - szepnęła ta sama blondyn- ka, co wcześniej.

- Życz mi szczęścia - puścił oczko w stronę Miyo, która uśmiechnęła się i pokazała mu kciuk w górę.

Blondyn przejeżdżał właśnie najbardziej ruchliwą uli- ca w ich mieście, kiedy przypomniał sobie, że to tu jest teatr.

- Proszę się zatrzymać! Natychmiast! - krzyknął, wi- dząc budynek. Postawił wszystko na jedną kartę - kie- dy tylko kie-

rowca zatrzy- mał pojazd, wybiegł z niego, kieru- jąc się do te- atru. Nie zważał na okrzyki zde- nerwowania trenera, który przepraszał ich kierowcę.

Biegł przed siebie. Do Miyo.

Dziewczyna usłyszała, że zaraz wcho- dzi, wzięła głęboki od-

dech i usiadła spokojnie, by chwilę później wejść na wielką scenę. Wszystkie reflektory były ustawione wprost na nią, każda para oczu spoglądała w jej stro- nę. Wszystkie rozmowy ucichły, a z jej prawej strony rozbrzmiały pierwsze nuty. ( tu polecam włączyć piosenkę - "Never Enough" z flmu "The Greatest Showman" :))

- I'm trying to hold my breath - zaczęła. W tym mo- mencie na salę niepostrzeżenie wbiegł Aki, zajmując losowe miejsce gdzieś na końcu - Let it stay this way - uśmiechnęła się w duchu, kiedy najniższy dźwięk płynnie wydostał się z jej ust - Can't let this moment end.

Z każdym kolejnym dźwiękiem dziewczyna śpiewała coraz śmielej, dając z siebie wszystko. Blask reflekto- rów, spokojne dźwięki fortepianu i zaczarowana pu- bliczność sprawiły, że czuła się wspaniale.

Blondyn siedział na widowni z uchylonymi lekko ustami. Wiedział, że Miyo umie śpiewać. Ale nie wie- dział, że umie robić to tak magicznie.

Jak zaczarowany wsłuchiwał się w każdy najmniejszy

(7)

dźwięk, który niósł się po sali. Teraz już wiedział, dla- czego wybrała tą piosenkę. Po jej wyznaniu to zrozu- miał. Chciała zaśpiewać ją właśnie dla niego, liczyła, że będzie na koncercie. Nie wiedziała, że ostatecznie naprawdę na nim był. Olał karierę, miał na nią czas.

Dla niego liczyła się tylko ona. Ta drobna, czarnowło- sa dziewczyna, która teraz dawała z siebie wszystko, wywołując łzy słuchaczy.

Po skończonej piosence na sali przez chwilę panowała cisza. Miyo myślała, że może jej nie wyszło, jednak, kiedy publiczność zaczęła wstawać i klaskać - na jej twarzy zagościł ciepły uśmiech. Owacje płynęły ze wszystkich stron, salwy braw, okrzyki radości, wzru- szenia. Rzucano w jej stronę kwiaty, udało jej się zła- pać jedną różę.

Zeszła za kulisy, gdzie dostała masę gratulacji. Nawet Shoto, wzruszony jej występem, przytulił ją w ramach podziwu.

- Poszło Ci lepiej niż wspaniale! - powiedział.

- Dziękuję - uśmiechnęła się, przyjmując bukiet od or- ganizatorki.

-Gratulacje, Miyo - dziewczyna gwałtownie odwróci- ła się. Kiedy spostrzegła przyjaciela, z jej oka słynęła łza.

- Aki? Co ty tu..

- Łyżwy nie są aż tak ważne. Nie tak ważne jak ty - podszedł do czarnowłosej, które rzuciła mu się na szy- ję. - Pięknie Ci poszło.

- Widziałeś? - uśmiechnęła się ze wzruszeniem.

- Widziałem. I nie zamierzam przegapić żadnego two- jego występu. Miyo, kocham cię - powiedział cicho.

Zdziwiona dziewczyna otworzyła szerzej oczy, chwilę później czując ciepłe wargi chłopaka na swoich.

W tle rozbrzmiewała delikatna melodia "Love of my life" w wykonaniu czarnowłosego chłopca, który przyszedł z Harukim. Aki spojrzał w oczy Miyo i po- gładził ją po policzku.

- Love of my life, can’t you see – chłopak wziął ją za rękę i zaczął prowadzić w delikatnym tańcu – Bring it back, bring it back – uśmiechnął się. - Don't take it away from me because you don't know what it means to me – zwieńczył ich mały taniec kolejnym delikat- nym pocałunkiem.

Do końca koncertu i ogłoszenia wyników, gdzie Miyo zajęła pierwsze miejsce, stali wtuleni w siebie i słu- chali kolejnych wykonawców.

Miłych walentynek, drodzy czytelnicy!

Karolina Janicka

WALENTYNKI Z OPERĄ

Sposobów obchodzenia Walentynek jest mnóstwo - można spędzić je samotnie lub z towarzystwem.

Jednakże, nie można zapomnieć o rozrywce w ten dzień. Rozrywce, która swoim nastrojem powinna

dostosować się do romantycznej aury Walentynek. Zamiast stawiać na codzienne rozrywki, takie chociażby jak komedie romantyczne, można wprowadzić do swojego życia nutkę dramatyzmu muzycznego i interesującej, angażującej historii. Wiele osób mogłoby zapytać się, na tym etapie, o jakiej rozrywce jest mowa w tym tekście? Tak, rozwiązaniem tej drobnej zagadki jest jedno słowo: „opera”!

Libretta, czyli warstwy fabularne oper, zwłaszcza tych popularniejszych dzieł, są często niespotykanymi historiami o całej palecie uczuć ludzkich, od nienawiści aż do miłości. Historie te wzruszają, potrafią otworzyć niekiedy oczy i serce na pewne problemy i zagwozdki społeczne, bez względu na czasy, w jakich powstały.

Pierwowzorem „Traviaty”, czy nazywanej też ze względu na dość skandalizujący tytuł „Violettą”, była

„Dama Kameliowa” autorstwa Aleksandra Dumasa syna. Sama „Traviata” opisuje burzliwy romans pięknej i popularnej paryskiej kurtyzany – Violetty Valery oraz jej kochanka, natchnionego pisarza – Alfreda Germonta. Akcja utworu rozpoczyna się na balu wyprawionym przez jednego z jej kochanków, chcącego uczynić z Violetty swoją utrzymankę. Na balu zjawia się także egzaltowany Alfred, który zakochany

(8)

w kobiecie, wznosi toast za miłość, którą do niej żywi. Spotyka się on jednak z rozbawioną odpowiedzią Violetty, ceniącej sobie w życiu jedynie dobrą zabawę, niewierzącej romantycznym uniesieniom. Ich niejaka konwersacja na temat życiowych przekonań i celów zawarta jest w najsłynniejszym utworze tej opery, czyli w „Libiamo ne'lieti calici”.

W późniejszej fazie utworu, okazuje się, że Violetta, mimo swoich obaw wobec utraty własnej wolności i rozrywkowego stylu życia wyrażonych w arii „Sempre libera”, zaczyna odwzajemniać uczucia Alfreda i zgadza się na związek z pisarzem. Niestety, kobieta powoli umiera w cierpieniach na gruźlicę, co rzutuje na jej gorączkową pogoń za szczęściem i miłością, której pragnie dosięgnąć zanim jej czas minie. Moc ich uczucia zostanie wystawiona na liczne próby ognia, w których kochankowie spalać się będą gwałtownym i niezwykle niszczącą emocją. Dalszą historię zostawię niedopowiedzianą, aby stanowiła niespodziankę do odkrycia w walentynkowy lub w każdy inny dzień.

„Traviata” to przede wszystkim opowieść o pasji do życia oraz miłości wypalającej trwałe znamiona na duszy osoby nią dotkniętej. Do tego, historia ta nie jest do końca fikcją, gdyż autor „Damy kameliowej” napisał tę książkę na podstawie własnych przeżyć z Marią Duplessis, paryską kurtyzaną. Opera ta to propozycja, według mnie, niezwykle poruszająca i absorbująca swą historią. Z wierzchu wygląda być może na błahą, lecz jest niezwykle złożoną

i wzruszającą opowieścią, ucieleśniającą miłość epoki romantyzmu, która przetrwała próbę czasu i po dziś

dzień jest jedną z najpopularniejszych oper zarówno Verdiego jak i całej sceny operowej świata, wystawianą bez ustanku i burzącą spokój sumienia każdego jej widza.

„Libiamo ne'lieti calici”: https://youtu.be/afhAqMeeQJk

„Libiamo ne'lieti calici” (wersja polska): https://youtu.be/VZ4fpWdGs38

„Sempre libera”: https://youtu.be/5ExLMH4FW2A

„Ogni suo aver tal femmina”: https://youtu.be/RXm0KJ--wkA

„Addio del passato”: https://youtu.be/TL-Rp03Ud2A

Weronika Czasak Źródło obrazu: Pin en Opera Inspiration (pinterest.com)

(9)

JAK NIE ZWARIOWAĆ W WALENTYNKI?

Jak śpiewali Beatlesi "can't buy me love”, ale trzeba przyznać, że święto zakochanych to czasami kosztow- ny biznes, w którym niełatwo się odnaleźć. Oto kilka porad zarówno dla zakochanych jak i singli jak prze- żyć ten dzień, nie zbankrutować i nie zwariować.

Jak zaplanować ciekawe Walentynki?

Obecnie opcji na fan- tastyczne randki pozor- nie nie ma najwięcej.

Gdyby było normalnie para mogłaby przez kilka godzin posiedzieć w kinie, pójść do przepełnionej restauracji, wydać niezręcznie dużo pieniędzy i rozejść się w poczuciu spełnionego obowiązku. Patrząc w ten sposób obecna sytuacja może się zakochanym przysłużyć. Najbezpieczniejszy teraz spacer to dobra okazja do lepszego poznania się z nową sympatią. Pary mogą mieć też dużo zabawy podczas wspólnego pieczenia ciasteczek czy sesji ka- raoke w pokoju. Święto zakochanych powinno być okazją do spędzenia razem czasu, a nie przymusem do konkretnych rzeczy. Ustalcie szczerze, co będzie dla Was obojga przyjemne i zaplanujcie to (nawet, jeśli nie uda się na 14 lutego).

Poradnik prezentowy

Pierwsza rzecz, która przychodzi na myśl, gdy mowa o Walentynkach to kwiaty, czyż nie? To bezpieczne i romantyczne. Warto jednak pamiętać o sposobie ich wręczenia. Kwiaty noszone przez całe spotkanie to kłopot, a przy zimowej pogodzie również gwarancja zmarzniętych zwiądków. Znacznie lepiej przysłać bukiecik do domu przed spotkaniem. Jest też alternaty

wa dla standardowych kwiatów. "Wieczne róże" to żywe róże poddane procesom chemicznym dzięki którym nie wymagają pielęgnacji. Takie kwiaty, choć są bardziej kosztowne, będą pięknie wyglądać i pachnieć przez ponad 2 lata. Kolejna Walentynko- wa oczywistość to czekoladki. Każdy je uwielbia.

W lutym sklepy wyjdą Ci na przeciw z bombonier- kami, pralinkami i zestawami czekoladowymi w kształcie serc. Są przeważnie znacznie droższe, a czasem też gorsze od zwykłych. Kupując czeko- ladki przypomnij sobie, jaki rodzaj słodyczy lubi osoba obdarowywana. Woli czekoladę gorzką czy mleczną, kocha marcepan, a może nienawidzi baka- li. Następnie przemyśl czy wolisz kupić dobrej, jakości czekoladę bez serduszka na opakowaniu czy trochę gorszą

o ładnym wy- glądzie. Mo- żesz też przy niewielkim bu- dżecie wyko- nać czekolado- wą Walentyn- kę. Wystarczy tabliczka cze- kolady, którą roztopisz w ką-

pieli wodnej, wylejesz na tacę i udekorujesz napi- sem z bakalii. Taki prezent może wyjść krzywy lub niezgrabny, ale druga osoba na pewno doceni wyko- nanie od serca. Czas na praktyczniejsze prezenty.

Podczas lockdownu można dojść do samego końca Internetu zbijając nudę. To dobry moment żeby roz- począć nowe hobby. Może podaruj komuś zestaw do chińskiej kaligrafii, malowania po szkle lub domo- wych eksperymentów chemicznych. Opcji nie bra- kuje. Następna kategoria to prezenty pozwalające spędzić razem czas takie jak gry planszowe i karciane. Dobrym pomysłem może być też zwykły

(10)

przedmiot z romantycznym znaczeniem - "bidon na wspólne spacery po parku", "ogrzewać do rąk gorący jak moje serce".

Samotne Walentynki to nie koszmar. Przeciwnie miłość można świętować nie mając chłopaka lub dziewczyny. Spędź czas ze swoją rodziną, porozpieszczaj zwierzaka, odwiedź babcię.

Wyślij list walentynkowy do swoich najbliższych przyjaciół.

Niech wiedzą ile dla Ciebie znaczą. Okaż też trochę miłości sobie - dlaczego tak nie poświęcić tego dnia wyspanie się, zro- bienie domowego spa, automasaże i najlepsze jedzonko, po które sięgasz tylko od święta.

Antywalentynki?

Całkiem popularne od niedawna jest świę- to singli obchodzone 15 lutego, czyli dzień po Walentynkach. Uważasz Święto zako- chanych za banalne i nudne to ta alternaty- wa jest dla Ciebie

Magdalena Panczenko Źródło zdjęć:

https://www.roseduchateau.com/,https://pik.wroc- law.pl/antywalentynki-spektakl/, https://businessin- sider.com.pl/

CHINY - W KRAJU ŚRODKA

Ni hao, drodzy czytelnicy! Witam was w kolejnym artykule z serii „Kącik światowy”. Jak już wiecie, znajdują się tu różne ciekawostki ze świata. W dzisiejszą podróż zabieram was do Chin.

Na temat Państwa Środka na pewno wiadomo, że jest duży, aż 31 razy większy od Polski. Jego powierzchnia wynosi 9596960 km², a gęstość zaludnienia 147,04 os/km², co daje nam w sumie 1 411 136 905 ludzi!

Ogromne liczby, prawda? Jednak mimo dużej powierzchni kraj ten znajduje się w jednej strefie czasowej.

Wraz z dużą populacją pojawia się duże zapotrzebowanie na wszystko, co niezbędne do życia, dlatego też Chiny zajmują pierwsze miejsce pod względem wartości obrotów handlowych.

Zostając przy temacie rzeczy niezbędnych, to właśnie Chińczycy wymyślili większość tych ułatwiających życie wynalazków. Największymi z nich są tak zwane Cztery Wielkie Wynalazki, czyli druk, kompas, papier

Kącik światowy

(11)

i proch. W kwestii wielkich rzeczy Chińczycy wysuwają się na prowadzenie, mając na swoim koncie kilka światowych „naj”. To właśnie w Chinach znajduje się najwyższy szczyt Ziemi – Mount Everest. Pośród rekordów znajdziemy także najdłuższy na świecie most, najszybsze pociągi czy największą liczbę autostrad.

Jeśli jesteście ciekawi, jakie jeszcze rekordy mają na swoim koncie Chiny, polecam tę stronę:

https://www.chinskiraport.pl/blog/ciekawostki-o-chinach/ .

Kultura tego kraju kryje w sobie wiele ciekawostek, między nimi znajdują się legendy i wierzenia. Większość kultur posiada swoje własne mity, np. greckie,

nordyckie czy rzymskie oraz wierzenia, jak chrześcijańska wiara w jednego Boga Ojca i Stwórcę. Chińczycy również mają swoje legendy i wierzenia, opisujące źródło boskiej wizji stworzenia świata. Mitologia Chin nieprzerwanie powiększała się na przestrzeni pokoleń, tworząc niezwykle bogaty folklor. O powstaniu świata opowiada legenda o Pangu – stwórcy wszechświata.

Pangu narodził się w miejscu, gdzie cała materia wszechświata była bezwładnie ze sobą zmieszana,

jednak uformowana w kształcie jaja. Po 18 000 lat ciężkiej pracy Pangu uporządkował chaos za pomocą młotka i dłuta. Ziemia oddzieliła się od nieba, przyjmując określony kształt. Z czystej części chaosu powstało niebo, a z błotnistej Ziemia. Po śmierci Pangu jego głowa i kończyny zamieniły się w Pięć Świętych Gór, krew i łzy w rzeki i strumienie, oczy stały się słońcem i księżycem, z ciała powstała ziemia uprawna, włosy zamieniły się w rośliny, spojrzenie w błyskawice, jego oddech w wiatr, a głos stał się grzmotem.

(źródło: Mieczysław Jerzy Künstler: Mitologia chińska).

Chińczycy wierzą również, że wraz z początkiem roku każdy jest starszy o rok, a więc w Chiński Nowy Rok każdy obchodzi urodziny. Datę Chińskiego Nowego Roku wyznacza się za pomocą kalendarza księżycowo-słonecznego. Ze względu na fakt, iż kalendarz ten jest nieregularny, Chiński Nowy Rok jest świętem ruchomym. Okres celebracji Chińskiego Nowego

Roku to czas radości i zabaw. Organizowane są parady tancerzy i akrobatów wykonujących Tańce Lwa i Smoka w barwnych przebraniach. Puszczane są fajerwerki oraz petardy, oryginalnie odpalane w celu przegonienia złych duchów. Wierzy się, że przyozdobienie domostw w kolorze czerwonym oraz noszenie tego koloru przyniesie pomyślność w nowym roku. Tradycją jest, by wręczać dzieciom czerwone koperty wypełnione pieniędzmi, zwane hongbao. Jednym z popularnych podarków jest potrawa, której nie może zabraknąć podczas tego okresu – niangao. Jest to ciasto z mąki ryżowej, mające zapewnić sukcesy zawodowe oraz dobrobyt.

(12)

Chiński Nowy Rok jest jedną z wielu ważnych tradycji, które są powszechne i święte. Tradycje Chin przechodzą z pokolenia na pokolenie i widoczne są w wielu aspektach życia i sztuki, zwłaszcza w malarstwie.

Chińska sztuka znana jest na całym świecie. Malowane w specyficzny sposób obrazy przedstawiają przyrodę i naturę z licznymi alegoriami odnoszącymi się do otaczającej nas rzeczywistości.

Obrazy są nie tylko sztuką. Wiele z nich ma ukryte głębsze znaczenie.

Na przykład dobrze jest mieć w domu obraz lub figurkę przedstawiające zwierzę będące patronem roku urodzenia domowników, co ma przynosić szczęście.

Bardzo ważnym elementem chińskiej tradycji i kultury jest kaligrafia uważana za najwyższą formę sztuki.

Ręcznym pismem ozdabiane są dzieła sztuki i elementy zasługujące na szczególne wyróżnienie. Chińska kaligrafia zmieniała się przez wieki. Niegdyś system opierał się na piktogramach i ideogramach reprezentujących konkretne elementy i pojęcia abstrakcyjne, obecnie został uproszczony i zastąpiony złożeniami semantycznymi.

Sceny przedstawione na obrazach i barwne opisy wykonywane kaligrafią stanowią esencję starożytnych tradycji Chin. Częścią kultury Chin są zwyczaje oraz przesądy, wiele z nich zupełnie niezrozumiałych i dziwnych z naszego punktu widzenia. Smoki uważane są za magiczne stworzenia, które nawiedzają ludzki świat, są personifikacją koncepcji yang i symbolem przynoszącym szczęście. Według wierzeń smok przychodzi odwiedzić ludzki świat 24 dnia szóstego miesiąca księżycowego. Żeby mu oświetlić drogę, ludzie wywieszają lampiony. Smoki stanowią istotny element kultury Chin i w najróżniejszych formach pojawiają się na wielu wydarzeniach. Niezwykłe jest również chińskie przywiązanie do znaczenia liczb oraz kolorów.

Czwórka i czternastka są pechowymi liczbami, podczas gdy ósemka przynosi szczęście. Za szczęśliwy uznawany jest kolor czerwony, dlatego też wszystkie noworoczne ornamenty, koperty z pieniędzmi czy ślubne ozdoby, w tym suknie mają właśnie taki kolor. Natomiast biały oznacza smutek i żałobę, a zieleń jest symbolem energii i życia, ale też nieuczciwości.

Skoro jesteśmy w temacie kultury, tradycji i wierzeń, opowiem wam nieco o, zapewne wam znanej, filozofii Yin – Yang. Yin Yang jest koncepcją dualizmu tworzącego całość i porządek Wszechświata. To dwie przeciwstawne i uzupełniające się kosmiczne energie, które symbolizują nieustanną przemianę wszystkich zjawisk. Dzień przemienia się w noc, pory roku się zmieniają, a po wdechu następuje wydech. Ideologia Yin Yang sięga czasów starożytnych

(13)

i wywodzi się z chińskiej filozofii Tao. Zgodnie z jej myślą na początku istniała pustka, z której wyłoniła się dwoistość kobiecej i męskiej energii Yin i Yang. Energia Yin to żeński aspekt natury. Kieruje się instynktem i symbolizuje noc, wodę oraz ziemię. Reprezentowana jest przez czerń i Księżyc. To bierność, uległość, smutek, chłód i zima. Jako znak zodiaku: Byk, Rak, Panna, Skorpion, Koziorożec, Ryby. Energia Yang to męski aspekt natury, kieruje się logiką i symbolizuje dzień, niebo, góry, światło, powietrze i ogień.

Reprezentowany jest przez biel i Słońce. Siła Yang to aktywność, radość, ciepło i lato. Jako znak zodiaku:

Baran, Bliźnięta, Lew, Waga, Strzelec, Wodnik. Energia Yin i Energia Yang pochodzą z tego samego źródła energii chi, która jest siłą napędową wszystkich procesów życiowych, spoiwem łączącym ciało, umysł i ducha. Yin Yang jest główną przyczyną zmian i tworzenia się wszelkich zjawisk na ziemi. Odpowiada za powstawanie pięciu pierwiastków wody, ognia, ziemi, drewna i metalu. Cały Wszechświat jest ze sobą powiązany i wzajemnie na siebie oddziałuje, aby funkcjonował prawidłowo – ważna jest równowaga Yin i Yang. Jeśli chcecie dowiedzieć się, jaki typ energii macie w sobie, zapraszam tu:

https://www.astromagia.pl/magiczna-wiedza/amulety-i-talizmany/znak-yin-yang.

Znajdujemy się w końcówce naszej wędrówki po Chinach. Zgłodnieliście? W samą porę! Kraj ten ma bardzo wiele do zaofiarowania. Kuchnia chińska to nazwa zbiorcza dla tradycji kulinarnych ludów zamieszkujących nie tylko Chiny, ale i inne kraje wschodniej oraz południowo-wschodniej Azji. To zbiór wspólnych cech tych kultur, choć występuje też wiele różnic pod względem używanych składników, przypraw, a także sposobów przyrządzania dań, w zależności od regionu. Można wyróżnić cztery główne tradycje chińskiej kuchni:

pekińską, kantońską, szanghajską oraz syczuańską. Przede wszystkim chińskie jedzenie jest bardzo aromatyczne, a przy tym zupełnie inne niż w pozostałych rejonach świata. W tej kuchni stosuje się charakterystyczne przyprawy chińskie, jak imbir, pieprz syczuański, ocet ryżowy, a także sosy – ostrygowy, sojowy czy hoisin. Charakteryzuje je słodko-słony, słodko-pikantny, korzenny posmak, z nutą fermentowanych produktów.

Podstawę kuchni chińskiej stanowią warzywa. Podaje się je do niemal każdego dania, w formie nadzienia do sajgonek, pierożków, jak i do makaronu (np. chow mein z wieprzowiną i warzywami) oraz spożywa się duże ilości warzyw we wszelakich zupach i wywarach. Każde danie chińskie to różnorodność smaków, związana z zastosowaniem wspomnianych wcześniej przypraw i sosów.

Najczęściej te korzenne, orientalne przyprawy zestawia się z mięsem. To kolejna cecha chińskiej kuchni. Chińczycy twierdzą, że „wszystko, co się porusza, jest jadalne”, co stanowi swoiste motto ich tradycji kulinarnej. Żadne produkty się nie marnują, a ludziom z tamtego regionu daleko do wegetarianizmu czy weganizmu. Wskazuje to także na wyjątkowy kunszt kucharski – chińscy specjaliści kulinarni potrafią stworzyć niesamowite dania z produktów, których na przykład Europejczycy nie spożywają.

Do takich dań należą „stuletnie jaja”, czyli fermentowane jaja kacze, albo zupa na bazie jadalnych jaskółczych gniazd. Natomiast podstawą kuchni chińskiej i tak pozostają mięsa wieprzowe, wołowe, a także ryby i owoce

(14)

morza oraz drób – kurczak, kaczka.

Smaki, jakimi charakteryzuje się kuchnia chińska, są dość osobliwe. Zwykle dania chińskie łączą smaki słodkie ze słonymi, kwaśnymi, pikantnymi, a także posmakiem gorzkim i cierpkim (związanymi z fermentacją produktów – procesem popularnym w kuchni chińskiej). W podrzędnych, chińskich lokalach do uzyskania tego charakterystycznego posmaku stosuje się duże ilości przyprawy syntetycznej – glutaminianu sodowego.

Sprawia on, że danie jest odpowiednio słodko-słone, z posmakiem tak zwanego umami – czyli aromatu mięsnego, słonego. Na kuchnię chińską składa się kilka rodzajów kuchni, m. in. Szanghajska, pekińska, syczuańska czy kantońska. Tym, co bezsprzecznie łączy wszystkie chińskie tradycje kulinarne, jest sposób jedzenia, czyli wykorzystanie pałeczek, jako sztućców. Ta tradycja sięga około 5 tysięcy lat, gdy kawałki przygotowywanego jedzenia były tak niewielkie, że nie warto było posługiwać się sztućcami, a ponadto noże kojarzono z rzeźniami.

Jak w szybki sposób dodać daniom chińskiego charakteru? Przede wszystkim wystarczy dodatek którejś z chińskich przypraw lub sosów: imbiru, sosu rybnego, ostrygowego, sojowego. Dobrym rozwiązaniem będzie też użycie woka – podsmaż w nim produkty i danie (prawie) chińskie gotowe!

To już koniec naszej wycieczki po tym pełnym smaku, tradycji i ciekawostek kraju. Podobała wam się? Jeśli tak, zapraszam was na kolejną wyprawę, która odbędzie się w kolejnym wydaniu „Świata wg Zośki”.

Zai Jian!

Karolina Janicka Źródła zdjęć i grafik: https://www.quora.com, ekologia.pl, https://pl.wikipedia.org, https://pl.pinterest.com/

OD PAŃSTWA ŚWIECKIEGO DO PAŃSTWA RELIGIJNEGO, REŻIM SANITARNY DLA TERRORYSTÓW I WPŁYW PREZYDENTURY JOE BIDENA NA DALSZE

LOSY WOJNY Z TERRORYZMEM, CZYLI HISTORIA AFGANISTANU.

WSTĘP

Afganistan, znany też, jako Islamska Republika Afganistanu, to 39. pod względem liczby ludności państwo na świecie, zamieszkiwane przez około 35,5 miliona osób. Jeśli nie do końca sobie to wyobrażasz, to dla porównania, Polska jest na 36 miejscu i zamieszkuje ją około 38,5 miliona. Położony w Azji Południowej, graniczy z Chinami, Pakistanem, Iranem, Turkmenistanem, Uzbekistanem i Tadżykistanem. Coś kojarzysz.

Może i nie wiesz zbyt wiele o Afganistanie, ale z pewnością wiesz coś o zamachu na World Trade Center 11 września 2001 roku w USA. Zapewne wiesz też, kto to Osama bin Laden, to dość popularny gość.

(15)

Jeśli nie, to poznasz go już w następnym akapicie.

ZAMACH NA WORLD TRADE CENTER

Stany Zjednoczone to wymarzony kierunek na podróż dla wielu ludzi, no, więc właśnie tam zaczniemy przygodę. Nowy Jork, Manhattan, 11 września 2001 rok, 8:46. Rozlega się dźwięk uderzenia jednego

z czterech porwanych samolotów w jedną z wieży World Trade Center.

Już siedemnaście minut później, o 9: 03, to samo spotyka drugą wieżę.

Ta pierwsza to wieża północna, ta druga – południowa, tak zwane „Twin Towers”. O godzinie 9: 37 kolejny samolot rozbija się o zachodnie skrzydło Pentagonu, a tym samym wznieca pożar. O 9: 59 zawala się południowa wieża, niecałe pół godziny później, o 10: 28 to samo spotyka wieżę północną. Co stało się z czwartym porwanym samolotem? Rozbił się w hrabstwie Somerset na południowym wschodzie od

Pittsburgha. Najpopularniejsze z teorii mówią, że miał on uderzyć w Biały Dom lub Kapitol, jednak nie ma na to dowodów. Co to wszystko ma wspólnego z Afganistanem? Zamach na World Trade Center to początek najdłuższej nowożytnej wojny na świecie – wojny z terroryzmem. Równo w południe George Bush, ówczesny prezydent, wygłasza krótkie przemówienie, w którym mówi, że „zaatakowano wolność i wolność będzie broniona”. Już cztery minuty później afgańscy talibowie potępiają ataki. Kim są talibowie wyjaśnię później, bo teraz, czyli o 16: 00 amerykańskiego czasu, do akcji wkracza Osama bin Laden, który jako przywódca Al-Kaidy zostaje ogłoszony podejrzanym numer jeden.

HISTORIA AFGANISTANU

Przenieśmy się do Kabulu, stolicy Afganistanu. Tego samego dnia, kilka godzin po zamachu na World Trade Center, mają tu miejsce strzelaniny i wybuchy. Są one początkiem trwającej do niedawna wojny w Afganistanie, a jednoczesnym upadkiem rządów talibów.

No, ale kim są ci talibowie? Żeby lepiej to zrozumieć opowiem Ci krótko i zwięźle historię Afganistanu, a przynajmniej jej część.

W 1919 roku Afganistan uzyskał niepodległość od Wielkiej Brytanii, a w 1946 roku został członkiem ONZ.

WW 1964 roku uchwalona została nowa konstytucja, co uczyniło to państwo monarchią konstytucyjną. Jednak zaledwie trzynaście lat później wprowadzona została prezydencka forma rządów i system jednopartyjny, co doprowadziło do utworzenia i uchwalenia nowej konstytucji. Zacieśniały się również stosunki z ZSRR, co nie spodobało się USA. Rok później w wyniku puczu prezydentem został członek partii lewicowej, a wprowadzone przez niego zmiany miały na celu liberalizację kraju, przyznanie większych praw kobietom, wyeliminowanie analfabetyzmu i częściowe upaństwowienie ziemi rolnych. Zmiany te jednak nie spodobały

się wszystkim obywatelom i w obliczu coraz większego sprzeciwu opozycji, prezydent i partia rządząca zażądali wsparcia militarnego od ZSRR. W 1979 roku, po zaledwie roku panowania, prezydent został zamordowany, a w Afganistanie rozpoczęła się wojna domowa.

Kolejny rząd próbował zmniejszyć zależność Afganistanu od ZSRR, a polepszyć stosunki z Iranem, Pakistanem i USA. Tak dynamiczne

(16)

zmiany i źle prowadzona wojna domowa doprowadziły do kolejnych interwencji wojskowych ZSRR, niedługo później afgańską opozycję poparło USA. W 1987 roku, dziesięć lat po poprzedniej konstytucji, uchwalono kolejną. Dwa lata później z kraju wycofali się Sowieci, choć wciąż mieli duży wpływ na politykę kraju.

PRAWO SZARIATU

Te informacje nie są odpowiedzią na pytanie, kim są talibowie, ale są istotne, aby zrozumieć jak niestabilnym państwem jest Afganistan. Po wycofaniu się wojsk sowieckich, w 1990 roku, uchwalono kolejną konstytucję, która deklarowała, że Afganistan jest państwem islamskim. Dwa lata później powstała Islamska Republika Afganistanu, jednak utrzymała się ona tylko przez cztery lata. Dlaczego? Bo dwa lata wcześniej, w 1994 roku do Afganistanu przybyli właśnie talibowie, czyli islamscy studenci, przeważnie narodowości pasztuńskiej (główna narodowość w Afganistanie). Choć ich rząd uznały tylko Pakistan, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie, nie przeszkodziło im to w utworzeniu swojego państwa. W 1996 roku powstał Islamski Emirat Afganistanu, którego prawo opierało się na szariacie, czyli prawie normującym życie muzułmanów i muzułmanek.

To, co działo się w Afganistanie przez następne pięć lat często obrazowane jest w książkach i filmach.

Kobiety zmuszone zostały do całkowitego zakrywania ciała charakterystycznymi, niebieskimi burkami.

Poza tym kobietom zakazano wychodzenia z domu bez mężczyzny, edukacji czy tak absurdalnych rzeczy jak malowania paznokci, nakładania makijażu czy noszenia białych butów. Mężczyźni również nie mieli pełni praw – zakazane były książki, filmy, muzyka, a nawet puszczanie latawców, co należy do ulubionych zabaw afgańskich dzieci. W tym samym okresie w Afganistanie ukrywał się Osama bin Laden, który jeszcze przed zamachem na World Trade Center zdążył namieszać na świecie. Choć nie pochodził on z Afganistanu tylko z Arabii Saudyjskiej i miał jemeńskie korzenie, nic dziwnego, że odnalazł się wśród islamskich

fundamentalistów. USA kilkakrotnie domagało się wydania go i nakładało na Afganistan sankcje finansowe i militarne, ale talibowie pozostali nieugięci i w odwecie wiosną 2001 roku wysadzili dwa posągi Buddy w Bamianie, jednym z afgańskich miast. Zwróciło to szczególną uwagę innych państw, ponieważ posągi te wpisane były na listę UNESCO. Kilka miesięcy później miejsce miał znany nam już doskonale zamach na World Trade Center.

NEGOCJACJE MIĘDZY STANAMI ZJEDNOCZONYMI A AFGANISTANEM

Ta historia jest skomplikowana, ale znajomość jej jest niezwykle pomocna, a wręcz niezbędna, aby zrozumieć, dlaczego Stany Zjednoczone mają aż taki wpływ na Afganistan i całą wojnę z terroryzmem. Stany Zjednoczone na skutek wydarzeń z 11 września 2001 roku ponownie zażądały wydania Osamy bin Ladena, a talibowie ponownie odmówili. 7 października 2001 roku amerykańskie wojska w koalicji m.in. z wojskami polskimi wkroczyły na tereny Afganistanu, co doprowadziło do upadku rządów talibów i obowiązujących przez pięć lat surowych nakazów i zakazów oraz rozpoczęcia wojny w Afganistanie. Stronami wojny byli afgańscy talibowie i wojska amerykańskie, ale też siły wspierające z NATO. Wojna zakończyła się 29 lutego 2020 roku. Na skutek negocjacji USA z talibami powstała umowa, która tak naprawdę nie wspomina nic o pokoju czy zawieszeniu broni, a jedynie gwarantuje talibom, że dostana wszystko, czego chcą. USA wymusiło na afgańskim rządzie wypuszczenie pięciu tysięcy talibskich więźniów, którzy mieli nigdy nie wracać na pole walki. Oczywiście wrócili, a tym samym uniemożliwili

(17)

dalszą realizację warunków porozumienia. Od września 2020 roku, czyli momentu wznowienia negocjacji między USA, rządem afgańskim i talibami, Afganistan, choć wojna niby się skończyła, doświadcza (głównie ze strony talibów) działań typowo wojennych. Zabójstwa dziennikarzy, aktywistów i przedstawicieli służb, a także wybuchy bomb, samochodów pułapek i rakiet są codziennością, dostęp do prądu stał się luksusem.

Wojska amerykańskie początkowo zobowiązały częściowo wycofać się do maja, a całkowicie do czerwca 2021 roku. Ale z pewnością wiesz, że niespełna miesiąc temu w USA również nie było spokojnie,

prezydenturę objął, bowiem Joe Biden, który zapowiedział, że nie zamierza wycofać wszystkich wojsk amerykańskich z terytorium Afganistanu. Może wydawać ci się, że dla Afganistanu nie ma możliwie dobrego wyjścia z tej sytuacji. Sami Afgańczycy to w 63,5% ludzie poniżej 24 roku życia, co oznacza, że nie pamiętają czasów pokoju. Wielu z nich nie zależy już na tym, kto obejmie rządy, a jedynie na pokoju, którego nigdy nie zaznali. Koniec wojny w Afganistanie nie oznaczałby jednak końca wojny z terroryzmem.

Nie zapominajmy, że wciąż mamy pandemię koronawirusa, co skutecznie utrudnia organizację terrorystom.

ISIS wydało zalecenia w sprawie covid-19, w których zawarło m.in. mycie rąk, noszenie maseczek i nieprzemieszczanie się do ognisk wirusa (tu Europa i USA), co może ochronić chwilowo zamkniętych w domu ludzi przed terroryzmem, jednak musimy mieć świadomość, że terroryści to nie tylko przyjezdni z północnej Afryki i Bliskiego Wschodu, a często również obywatele krajów europejskich.

DALSZE LOSY AFGANISTANU

W Afganistanie około 200 kobiet pełni funkcje sędzi, co nie jest akceptowane wśród radykałów.

Już w połowie stycznia bieżącego roku dwie z nich zostały zastrzelone w drodze do pracy. Rzecznik talibów nie przyznał się do zamachu, a prezydent Afganistanu ponownie potępił przemoc obserwowaną na terenie kraju. Przed Afganistanem z pewnością jeszcze długa i trudna droga do wolności, a historia tego państwa najlepiej pokazuje jak ingerencja religii w politykę państwa może odebrać życie tysiącom, a możliwe, że niedługo milionom osób.

Weronika von Lonski Źródło zdjęć: https://www.dw.com/pl/

UJGURZY

W trzeciej opowieści o ludach świata przeniesiemy się do Azji, na jeden z bardziej zróżnicowanych etnicznie, religijnie i kulturowo kontynentów. Podczas moich wielu

podróży po Azji, na swojej drodze spotykałam wielu ciekawych ludzi, których korzenie, wyznanie i sposób życia niezwykle mnie interesował. Ludem, o którym chciałam dzisiaj opowiedzieć są Ujgurzy zamieszkujący Centralną Azję, terytorium północno- zachodnich Chin.

Ujgurzy są ludem tureckim, który wywodzi się z terenów gór Ałtaj (obecnie południe Rosji i zachodnia Mongolia). Według źródeł

(18)

historycznych plemiona określane nazwą türk pojawiły się na terenie zachodnich i północno-zachodnich Chin w połowie VI wieku n.e. Byli koczownikami, wypasającymi stada owiec na rozległych górskich halach Ałtaju a potem Tien Szanu. Zasiedlili tereny w dolinie rzeki Tarym, której wody spływały z Niebiańskich Gór, do położonej sto pięćdziesiąt metrów poniżej poziomu morza oazy Turfanu. Miejsce to nie bez powodu nosi nazwę „oaza”, gdyż otoczone jest z trzech stron przez tereny pustyni Takla Makan, co w wolnym tłumaczeniu znaczy „pustynia, na którą się wyrusza, ale z której się nie wraca”. Ujgurzy upodobali sobie te tereny ze względu na żyzne ziemie, które mogli nawadniać, uprawiać i zbierać obfite plony. Z koczowników stali się osadnikami, tworząc swoje potężne, imperium, które przetrwało do połowy IX wieku.

Pierwotnie Ujgurzy byli wyznawcami szamanizmu i animizmu, później ich religię zdominował buddyzm. Przybywając na pogranicze Chin poznali manicheizm, czyli religię łączącą elementy buddyjskie i chrześcijańskie, która stała się ich państwowym wyznaniem. Niewiele wiemy o tej religii, gdyż zniknęła w XIV wieku zastąpiona na tych terenach przez islam.

Ujgurzy byli doskonałymi, ale bezwzględnymi kupcami wzdłuż Jedwabnego Szlaku. Dzięki temu za panowania Mongołów byli pomocnikami w rozbudowie ich potęgi handlowej i administrowali finansami.

Region Turfanu był wielokrotnie najeżdżany i podbijany przez chińskie dynastie, a na dobre został wcielony do Chińskiej Republiki Ludowej po II wojnie światowej. Czasy rządów Mao Zedonga nie przyniosły Ujgurom niczego dobrego a zwłaszcza Rewolucja Kulturalna, która doprowadziła do zniszczenia zabytków, obiektów sakralnych, dzieł sztuki i ksiąg. Obecnie terytoria zamieszkane przez Ujgurów zasiedlane są osadnikami ze wschodu – chińczykami Han, a sami Ujgurzy prześladowani pod pozorem walki z terroryzmem i fundamentalizmem islamskim.

Tymczasem rdzenni mieszkańcy Turfanu to sympatyczni i uśmiechnięci ludzie. Dumni ze swych korzeni, z nieukrywaną

pogardą traktują

napływowych Chińczyków Han, którzy niszczą ich tereny, budują nowe osiedla mieszkalne, przekształcają środowisko przyrodnicze i czerpią dla siebie zyski z turystyki. Cechą wyróżniającą Ujgurów są nakrycia głowy – kobiety noszą barwne chusty, a mężczyźni wyszywane i pięknie zdobione czapeczki.

Domy Ujgurów są przyjazne i niezwykle urokliwe, a to za sprawą dziedzińców przykrytych pergolami, na których wspierają się winorośla i zwisają dorodne kiście winogron. W przeszłości Ujgurzy zajmowali się produkcją wina, jednak ze względu na postępującą islamizację winogrona obecnie w dużej mierze przerabiane są na przepyszne rodzynki nazywane kisz misz. Kotlina Turfanu słynie ze skrajnych temperatur - zimą spadają grubo poniżej zera, a latem przekraczają 55°C w słońcu, dlatego cień który dają te bujnie rosnące pnącza jest nieoceniony. Ujgurzy są nie tylko rolnikami uprawiającymi winogrona czy bawełnę, ale też rzemieślnikami. Specjalizują się w wyrobach z metalu, dywanów, a ich pracę można podziwiać w warsztatach, które na ogół są na wolnym powietrzu.

(19)

Na zimowe wieczory polecamy serial „Julie and the Phantoms”

Długa przerwa zimowa dawno się już skończyła, co oznacza powrót do, często nużących i wyczerpujących, obowiązków szkolnych. Myślę, że każdy z nas w tym czasie poszukuje przynajmniej chwili czasu wolnego, który może wykorzystać na odpoczynek lub jakąś mało angażującą umysłowo rozrywkę. Z tej okazji przychodzę, więc z recenzją całkiem świeżego, netflixowego serialu „Julie and the Phantoms”.

W każdym większym mieście ważnym miejscem spotkań i pracy są bazary, które powstawały w Kaszgarze czy Turfanie jeszcze na Jedwabnym Szlaku. Ich

szczególną cechą jest podział na sekcje, gdzie handluje się podobnymi produktami. Wędrując alejkami między kolejnymi straganami mija się barwne i słodko pachnące warzywa i owoce.

Specjalnością są tutaj gigantyczne melony i arbuzy oraz słodkie jak miód suszone owoce i chrupiące orzechy. Mniej atrakcyjnym zapachowo i wizualnie miejscem jest dział z mięsem. W pełnym słońcu, bez chłodni czy lodówek, wiszą na hakach kolejne baranie tusze. W sąsiedztwie można wstąpić na szaszłyczki, które przygotowywane są na oczach klientów. Na bazarze możemy zaopatrzyć się w wyroby rzemieślników – metalowe naczynia, noże a także pięknie tkane materiały. Niezmiernie ciekawym miejscem są alejki z przyprawami, ziołami i naturalnymi lekami.

Pachnie tu kardamonem, kolendrą, papryką i curry. Lokalni medycy proponują flakoniki z tajemniczymi miksturami lub ziołowe tabletki. Osobliwością tego miejsca będą żywe skorpiony, na których przyrządza się „skorpionówkę”, czyli

nalewkę na bimbrze pijaną oczywiście dla zdrowotności.

Przysmakiem całej Azji Centralnej jest pieczywo. Możemy posmakować bułeczek nadziewanych mięsnym lub warzywnym farszem lub zjeść lepioszki, czyli duże płaskie placki wypiekane w kamiennych piecach i przyprawiane czarnuszką.

Niestety przyszłość Ujgurów nie przedstawia się w jasnych barwach. Działania chińskich władz mogą doprowadzić do dalszego niszczenia dorobku kulturowego i materialnego tej społeczności, a postępująca dyskryminacja i prześladowania spowodują, że lud ten zostanie zasymilowany i wchłonięty przez chińską cywilizację.

tekst i zdjęcia Anna Szymczak

(20)

Opowiada on o młodej dziewczynie, tytułowej Julie, którą

w spełnianiu marzeń o tworzeniu muzyki blokuje żałoba po utracie mamy. Pewnego dnia jednak w jej garażu pojawia się zespół rockowy złożony z trójki chłopaków, którzy, jak się okazuje, zmarli

dwadzieścia lat temu i powrócili na ten świat, jako duchy. Po odkryciu talentu muzycznego głównej bohaterki postanawiają uczynić z niej wokalistkę ich zespołu i tak rozpoczyna się ich ciekawa, nieco dziwaczna historia.

Serial składa się z dziewięciu krótkich odcinków – z łatwością można skończyć go w mniej niż tydzień, co dla mnie jest zdecydowanym plusem, bo to oznacza, że nie muszę poświęcać każdej wolnej chwili przez następny miesiąc, by to zrobić. Jest też bardzo lekki

i swobodnie porusza nawet te cięższe tematy, przez co oglądanie go jest naprawdę odprężające i poprawiające humor. Dla niektórych drażniące mogą okazać się różne motywy i schematy

charakterystyczne dla produkcji stworzonych z i, pozytywnej energii

i sympatycznych postaci wrednej dziewczyny pochodzącej z bogatego domu – jednak według mnie takie detale jeszcze bardziej nadawały temu serialowi luźnego charakteru. To również sprawia, że „Julie and the Phantoms”

może być także świetnym pomysłem na seans z młodszym rodzeństwem lub całą rodziną.

Cały serial kręci się wokół muzyki, więc nie mogłoby zabraknąć też wpadających w ucho piosenek – w niemal każdym odcinku poznajemy nowy utwór napisany przez głównych bohaterów. Ponadto, został on

wyreżyserowany przez Kenny’ego Ortegę, który odpowiedzialny był m.in. za „High School Musical” oraz choreografię do słynnego filmu „Dirty Dancing”, więc z pewnością można spodziewać się przynajmniej jednego nawiązania do jego poprzednich produkcji.

„Julie and the Phantoms” jest pełne magii, muzyki, pozytywnej energii i sympatycznych postaci, a ja muszę przyznać, że świetnie się na tym bawiłam. Nie jest to może filmowe dzieło sztuki, ale zdecydowanie mogę polecić ten serial każdemu, kto ma po prostu ochotę na chwilę relaksu i wytchnienia.

Oliwia Borucka Źródło zdjęcia: Julie and the Phantoms (Serial TV 2020- ) - Filmweb

JAK NAPISAĆ RECENZJĘ FILMOWĄ?

Zapewne każdy z Was czytał kiedyś recenzję. Można znaleźć je na stronach poświęconych filmom, portalach społecznościowych czy chociażby w gazetach.

Czym tak właściwie jest recenzja?

Recenzja filmowa to opinia na temat filmu, wyrażona w sposób pisemny, zawierająca informacje o fabule, aktorach, scenariuszu, scenografii oraz o osobach odpowiedzialnych za realizację filmu.

(21)

Jak napisać dobrą recenzję filmową?

• Zawrzyj informacje na temat głównych osób biorących udział w procesie twórczym filmu, są to m.in.: reżyser, scenarzyści, scenografowie, aktorzy - wystarczą odtwórcy głównych ról. Na tym etapie unikaj oceny, nie używaj zwrotów typu "znakomity reżyser filmu pt. …" "genialna aktorka znana z…".

• Możesz wspomnieć o innych dziełach reżysera lub aktorów, co ma na celu zachęcić do obejrzenia filmu. Dla

mniej obeznanych czytelników będzie to dobra wskazówka, o którą osobę chodzi.

np. nie wszyscy znają Lucę Guadagnino, ale zapewne więcej osób będzie kojarzyć ‘reżysera “Tamtych dni, tamtych nocy”’, a to ta sama osoba.;)

• Napisz do jakich odbiorców jest skierowany.

• Streść krótko fabułę filmu unikając tzw. spoilerów, czyli nie zdradzaj kluczowych kwestii dotyczących treści, takich jak np. śmierć bohatera, nieoczekiwany zwrot akcji. Skup się na ogólnym zarysie fabuły skłaniającym czytelnika do głębszego zainteresowania się ów dziełem i przeczytania twojej opinii.

• Jeżeli akcja dzieje się w innych latach niż współcześnie, możesz przybliżyć wydarzenia z historii, o których nie było mowy w filmie.

• Oceń osoby pracujące przy tym filmie, szczególnie aktorów i reżysera.

• Staraj się być obiektywny, złe doświadczenia z danym reżyserem czy aktorem nie mogą mieć wpływu na ocenę obecnego dzieła. Nie zwracaj również uwagi na poglądy danych osób.

• Unikaj skomplikowanych sformułowań, które utrudniałyby czytelnikom swobodne czytanie. Możesz posługiwać się słowami języka filmowego.

• Porusz problem, o którym mowa w filmie. Odwołania do innych tekstów kultury podnoszą poziom recenzji.

• Zaproponuj zmiany. Odnosząc się do zauważonych wad zaproponuj sposób wykonania danego aspektu, który według ciebie ulepszyłby film.

• Mile widziane są ciekawostki z planu filmowego i zdjęcia zza kulis.

• Podsumuj recenzję. Napisz, czy w ogólnym rozrachunku film ci się podobał, czy mógłbyś go polecić bądź obejrzeć kolejny raz.

Julia Banasik Źródło grafiki: https://pl.depositphotos.com/vector-images/klaps-filmowy.html

(22)

LIFE IN PLASTIC IS NOT FANTASTIC

Nadmiar plastikowych śmieci jest jedną z głów- nych przyczyn degradacji środowiska naturalnego na Ziemi. Problem ten dotyczy nie tylko Polski czy Europy, ale całej planety. Jest to problem o charak- terze globalnym. Szacuje się, że w tym momencie w morzach i oceanach pływa ponad 5 miliardów ton śmieci. Sam plastik w 1907 roku wynalazł ame- rykański chemik Leo Hendrik Baekeland. Od tego czasu tworzywa sztuczne zaczęły nabywać ogrom- ną popularność, jak sami wiemy – ¾ obecnych cho- ciażby opakowań jest zrobiona właśnie z plastiku.

Od 2021 roku w Unii Europejskiej wchodzi w życie zakaz wprowadzania na rynek m.in. plastikowych sztućców i słomek, a także styropianowych tacek.

Jeśli nadal dostaniemy je przykładowo w restaura- cji, ponieważ czas na opróżnienie magazynów

został wyznaczony do 3 lipca 2021 roku.

To naprawdę bardzo dobry znak, nasza planeta po- trzebuje ochrony, powinniśmy bardzo o nią zadbać,

nie jednorazowo, a cały czas. Każdy powinien pa- miętać, że Ziemia to nasz dom, chyba nikt nie chce żyć w zaniedbanym środowisku. Dodatkowo, bar- dzo przykrym skutkiem tworzenie nadmiernej ilo- ści plastiku jest wyrzucanie go do mórz czy oce- anów. Giną przez to ogromne ilości zwierząt, a na- wet wymierają całe gatunki. Każdy z nas powinien zwracać również uwagę na produkty, które wybiera – kupujmy rzeczy BIO, w kartonowych, nie plasti- kowych opakowaniach, segregujmy śmieci, pamię- tajmy o oszczędzaniu wody, tej zdatnej do użytko- wania na świecie również mamy bardzo niewiele.

DBAJMY O NASZĄ PLANETĘ!

Gabriela Kołodziejek Źródło zdjęcia: wyborcza.pl/raport-onz-plastik-masakruje-ptaki- morskie-i-wedrowne.html

(23)

Ewolucja pączka. Historia Tłustego Czwartku

Z czym dziś kojarzy Ci się Tłusty Czwartek?

Zapewne z pysznymi pączkami i usprawiedliwionym obżarstwem.

Obchodzimy go w ostatni czwartek przed wielkim postem.

Ale czy wiesz, skąd wywodzi się jego długa tradycja?

Słone początki

Pierwotnie Tłusty Czwartek był świętem pogańskim. Urządzano go, by pożegnać zimę i przywitać wiosnę. Na stołach pojawiała się wtedy obfita uczta, bogata w tłuste potrawy, szczególnie mięso oraz duże ilości alkoholu.

Pączki, twarde, z ciasta chlebowego i nadziewane wówczas słoniną, pojawiały się na stołach, jako zagryzka.

Orzechy na szczęście

Kiedy na stołach pojawiły się pączki w słodszej odsłonie, zaczęto traktować je trochę jak wyrocznie. Wkładano do nich mały orzech lub migdał, a szczęściarz, który znalazł taką niespodziankę w swoim pączku, mógł być spokojny o następny rok, gdyż wróżyło to szczęście i dobrobyt.

Małopolska tradycja

Wedle legendy, w Małopolsce rządził kiedyś bardzo zły burmistrz Comber. Miał on niezwykle surowy stosunek do swoich poddanych, szczególnie kobiet. Znienawidzony burmistrz miał umrzeć właśnie w Tłusty Czwartek.

Dlatego w tamtym rejonie święto to zamieniło się w Combrowy Czwartek. W każdą rocznicę śmierci byłego burmistrza, przekupki z targu organizowały imprezę, polegającą na zaczepianiu mężczyzn i zmuszaniu ich do tańca lub oddania części odzieży, w zamian za krzywdy, które wyrządził im Comber. Tradycję w 1846 roku przerwały austriackie władze.

Tłusty Czwartek w XXIw.

Teraz Tłusty Czwartek to święto, w które aż nie wypada nie zjeść pączka czy faworka. Mamy tyle rodzajów nadzienia, lukru czy posypki do wyboru, że aż ciężko uwierzyć, że wszystko zaczęło się od słonej zagryzki.

W tym roku ten dzień wypada 11 lutego. Jaki pączek jest Twoim ulubionym?

Magdalena Sztampke

źródło: wikipedia.org/wiki/Tłusty_czwartek https://www.auchan.pl/pl/dla-klienta/tlusty-czwartek

Cytaty

Powiązane dokumenty

W³odzimierz Kubiak (na zdjêciu) po- nownie obj¹³ funkcjê prezesa Janssen-Cilag Polska oraz dyrektora zarz¹dzaj¹cego Re- gionu Polska i Kraje Ba³tyckie.. Wróci³ z USA, gdzie

Polacy spodziewa si w niej mogli nadto poczenia si dzielnic polskich, dotd rozdzielonych, co stanowio zwaszcza w ostatnich latach przed wojn wiatow jedyny rodek rozumny i celowy

Zanim wpiszesz swoje dane osobowe upewnij się, że strona jest bezpieczna (certyfikowana strona ma https: // w pasku wyszukiwarki). Używanie różnych haseł to też dobry pomysł.

W najbardziej dramatycznych dniach kryzysu, w najostrzejszej fazie społecznego konfliktu roku osiemdziesiątego, w partii zrozumiano jego charakter, osiągnięto zgodność w

Jednak, mimo tego rodzaju dywersyjnych działań i wielu innych poważnych przeszkód możemy dziś powiedzieć, że trud odnowy, jaki w 1980 roku podjęła nasza załoga —

Był to jeden z nielicznych spektakli „Konfrontacji Młodego Teatru”, w którym publiczność identyfikując się z postaciami przedstawienia wzięła w nim czynny udział..

Strata, jako pojęcie szerokie, jest naturalną częścią życia człowieka i wszystko może się nią zakończyć.. W całej życiowej epopei danego człowieka

- Spojrzała na nią nieco zaskoczona, jednak zaraz zmieniła wyraz twarzy i uśmiechnęła się.. przyjaźnie - To pięć dolarów proszę - podeszła do kasy, żeby wydrukować paragon