IV LAL) Y S Ł A w ' S M O L E Ń S K I
' Z N A C Z E N I E \
Tadeusza Kościuszki
D Z I E J A C H P O L S K I C H .
Z powodu setnej rocznicy śmierci N A JW Y Ż S Z E G O NAC ZELN IKA siły zbrojnej
^ narodowej.
WYDAWNICTWO KOMITETU KOŚCIUSZKOWSKIEGO w W A R S Z A W IE .
1 9 I J
W Ł A D Y S Ł A W S M O L E Ń S K I
Z N A C Z E N I E
T adeusza Kościuszki
w
D Z I E J A C H P O L S K I C H .
Z powodu setnej rocznicy śmierci N A J W Y Ż S Z E G O N A C Z E L N IK A siły zbrojnej
narodowej.
W YDAW NICTW O KOM ITETU KOŚCIUSZKOW SKIEGO w W A R S Z A W IE .
1 9 1 J
B'VHSjb
O H f l -G e p rü ft u n d auch f ü r d ie A u s fu h r fre ig e g e b e n d ie K a is. D e u ts. P r e s e a b t . W a r s c h a u d e n 1|X 1917. T . Ns 7459. D r. INs 668.
(Wn&j
T Ł O C Z N IA W Ł . Ł A Z A R S K IE G O , M A R S Z A Ł K O W S K A 114.
Nim począł służyć ojczyźnie, ram ię sw e i w ie
dzę fachową, w yniesioną ze szkoły rycerskiej w W ar
szaw ie i akademii w ojskow ych francuskich, ofiaro
w ał drugiej półkuli globu, zryw ającej pęta despoty
zmu m etropolii angielskiej. S tanął pod sztandarem postulatów aktu niepodległości S tan ów Zjednoczo
nych A m eryki z 4 lipca r. 1776:
W szyscy ludzie rodzą się równymi.
K ażdy człowiek ma praw o do życia, wolności i szczęścia.
W ładza rządu pochodzi od ludu.
Szlachcic polski, w którego ojczyźnie wolność i szczęście były przyw ilejem jed nej klasy, do k tó rej sam należał, w yzbył się przesądów stanowych i miał odw agę pełnić służbę pod znakiem haseł dem okratycznych Jeffersona, F ranklina i W aszyn
gtona.
Po ośmioletnim pobycie na obczyźnie zastał ojczyznę to rtu ro w an ą zuchw alstw em am basadora im peratorow ej, górne w arstw y szlacheckie znalazł zniepraw ionę jurgieltem i protekcyą rosyjską. Z dru
giej stro n y dostrzegł i objaw y żyw otności narodu:
zabiegi ku dźw ignięciu kraju z ruiny ekonom icz
nej, pracę nad podniesieniem poziom u ośw iaty,
pom ysły wydobycia państw a z poniżenia. O dby
wał się proces grom adzenia zasobów m ateryal- nych i m oralnych, dojrzew ała myśl zużytkow ania ich na korzyść lepszej przyszłości. K lęska rozb io row a obudziła sum ienia i spotęgow ała w narodzie patryotyzm . W yrzuciła na w idow nię czynu zastęp obywateli, przejętych obowiązkiem ratow ania oj
czyzny.
Nikt zapew ne goręcej od Kościuszki nie o d czuwał upośledzenia Rzeczypospolitej przez Rosyę, nikt bardziej nie pragnął dźwignięcia jej z niedoli.
To też porzucił zajęcia gospodarskie na schedzie ojczystej i w szedł w szeregi obrońców dobra po
spolitego.
Sejm wielki uchw alił armję stotysiączną. O ba
lił narzucone ręk ą obcą instytucye, ogłosił konsty- tucyę 3-go maja, iżby „zrobić P olskę niepodległą i rządną". Kościuszko, pow ołany do pomnożonej armii w szarży generał-m ajora, konstytucj/ę bez w ahania zaprzysiągł, — konstytucyę m onarchiczną i stanow ą, a więc daleką od pryncypjów , które w yznaw ał i którym służył w Ameryce. D oktrynę republikańsko-dem okratyczną składał na ołtarzu n a glących potrzeb ojczyzny.
W wojnie z najazdem rosyjskim w yróżniał się zaszczytnie spraw nością organizacyjną i mę
stw em . N ależał do najodporniejszych w w alce i do najw ierniejszych jej sztandarow i. G dy Stanisław A ugust zdradził konstytucyę, poddając się Rosyi, i gdy nakazał armii przystąpić do konfederacyi targowickiej, Kościuszko na srom otę tego postępku odpow iedział dym isyą. D arem nie król usiłow ał
— 5 —
zdem oralizow ać go aw ansem i nam owam i, — nie d ał się sprow adzić z drogi przekonania i honoru, albowiem „żołnierz nie ma tylko jedno słowo, a poczciwy człow iek jedn ą przy sięgę“. Z gniew ną pogardą dla T argow iczan i politow aniem dla S ta
nisław a A ugusta, dręczony niepokojem o los oj
czyzny, udał się na emigracyę.
N astąpiły rządy targow ickie, drugi rozbiór Rzeczypospolitej i orgje sejm u grodzieńskiego.
Nieszczęsną P olskę, zdeptaną najazdem od w schodu i zachodu, plugaw iło znow u w ypełzłe na św iatło dzienne robactw o karyerow iczów i jurgiel- tników . W pijanym w rzasku kram arzy, frymarczą- cych ojczyzną, milkła n aw et odw aga bólu i skargi.
O byw atele uczciwi kryli sw ą rozpacz w zaciszu wiejskiem lub przed mściwością bijen targowickich szukali bezpieczeństw a za granicą. Zdaw ało się, że w tern zbiorow isku ludzkiem, które nazyw ało się jeszcze narodem , gaśnie doszczętnie poczucie p o
trzeby bytu polskiego, że zam iera w niem instynkt istnienia. Zdaw ało się, że Polskę po żera nieule
czalna niecnota jej obywateli, że zginie, zatruta ja
dem ich podłości, i nie pozostaw i po sobie nic więcej, prócz hańby.
Nie pierwszji to raz w ostatnim okresie ist
nienia Rzeczypospolitej rozpasała się zbrodnia. P a
now ała w pierw szem czteroleciu rządów S tanisła
wa A ugusta, gdy naród szlachecki, korząc się przed nakazami R epnina, nie drgnął na więzienie oby
wateli i w yw ożenie ich w głąb Rosyi. K rólow ała w dobie pierw szego rozbioru, którem u n aró d szla
checki uległ bez w ystrzału, ow szem przez swych
— 6 —
rep rezen tan tó w stw ierdził go haniebnym i tra k ta tami.
Przeciwko gw ałtom R epnina rozległ się w ster- ro ry zo w an3'm sejmie t3dko krzyk W ybickiego, ry chło jednak potem w ybuchło pow stanie barskie.
Przeciw ko rozbiorow i pro testow ała tylko rozpacz R eytena, m łodsze jednak pokolenie, pam iętne krzyw d i zniew ag ojczyzny, podjęło wielki trud grom adzenia środków odw etu. Ono to przecież stw orzyło konsty- tucyę m ajową i broniło jej przed najazdem rosyjskim.
Ono też, podczas rozpasania się tryum fujących T ar- gowiczan i srom oty, w jaką pogrążyli naród, w yczeki
w ało hasła do podjęcia walki o sam ow ładność P ol
ski i jej cześć.
K onspiracya patry otów na Najwyższego Na
czelnika insurekcyi pow ołała Kościuszkę.
Zaszczyt ten zdob37ł zasługami w ostatniej w ojnie i w ytrw aniem na drodze honoru. D ostąpił go zaś nietylko jako w ybitny g en erał i p atryo ta, lecz i jako człowiek, niezeszpecon37 żadną z przy
war, właściwych ludziom w ieku ośw ieconego. Był to duch mocny a czysty. Z prostotą, k tó rą w y
niósł z pod strzechy domowej drobno-szlacheckiej, ugruntow ał ją zaś w atm osferze N ow ego Świata, łączył praw ość, dobroć, skromność i bezintereso
wność. Nie było w nim cienia zarozumiałej w y
niosłości, ani ambic3d zdobycia karyery lub rozgłosu.
Nie należał do żadnego stronnictw a politycznego.
Mniemał, że w szyscy praw i obyw atele, — m onar
chiści i republikanie, a ^ s to k r a c i i demokraci, — zamknąć się mogą i pow inni we w spólnym czynie, — w w ysiłkach o ocalenie ojczyzny. Miał przed sobą
— 7 —
■cel jasn y, a ‘drogę do niego o tw artą i prostą. N a
tu rze jego obcą była ekw ilibrystyka polityczna i w strętny by ł w szelki komprom is.
W wieku głów mocnych, a charakterów w ąt
łych Kościuszko był w Polsce człowiekiem kopal
nym, jakby w ydobytym z galeryi w izerunków Plu- tarcha. Nikt nie mógł być wymowniejszym od nie
go zaprzeczeniem zła, jakie na pow ierzchnię życia publicznego w yrzuciły w pływ y cudzoziemskie; n ik t nie miał lepszych od niego tytułów do rep rezen to w ania zdrowej duszy polskiej i przew odniczenia, obronie narodow ej.
Na rynku krakow skim p rzed frontem w ojska K ościuszko przysiągł, że pow ierzonej sobie w ładzy
„na niczyj p ry w atn y ucisk nie użyje, lecz jedynie jej dla obrony całości granic, odzyskania sam ow ład- ności narodu i ugruntow ania pow szechnej w olnoś
ci używ ać będ zie“.
I rozpoczęła się insurekcya pod hasłem: „W ol
ność, Całość, N iepodległość“!
* *
„Pierw szy krok do zrzucenia niewoli, — głosił N ajw yższy Naczelnik siły zbrojnej narodow ej w ode
zw ie do obyw ateli,—jest odważyć się być wolnym;
pierw szy krok do zw ycięstw a—poznać się na w ła
snej sile“.
W ierzył, że n aró d ma odw agę odzyskania wol
ności i że zwycięży, jeżeli do obrachunku jego sił wejdzie czyn w szystkich w arstw społecznych.
P od Racławicam i zatryum fow ały kosy włoś- daBskie. R uch w ojskowy w W arszaw ie w sparła
potężnie młodzież mieszczańska, — czeladź rożnych zaw odów , prow adzona przez szewca, rzeźnika i kupca. O bok szlachty w złotych pasach i czerw o
nych kontuszach w ystaw iali się i składali głowy chłopi siermiężni, oderw ani od pługa, rękodzielnicy i kupcy. W ysługiw ała się ojczyźnie tajona długo moc ludu, porw anego zaklęciem N aczelnika w chłop
skiej sukmanie.
I nie samym tylko frazesem zaklęć!
Kościuszko był człowiekiem czynów , a nie słów , nie zaw ahał się przeto rozciągnąć nad w łoś
cianami opieki rządow ej, nadać im w olności oso
bistej, przyznać własności posiadanego gruntu i zmniejszyć robocizny. Manifestem połanieckim zrobił to, czego nie mieli odw agi dokonać tw órcy ustaw y majowej; spełnił czyn spraw iedliw ości i mą
drości dla zagrzania mas, żeby „lud czuł, iż, bijąc się przeciw nieprzyjacielow i pow szechnem u, znaj
duje w tem polepszenie losu swego; że stan jego nierów nie będzie szczęśliwszy w uratow anej z nie
woli Polsce, aniżeli gdy w niej obcy przew odzić b ęd ą“. Najwyższy Naczelnik miał zaw sze przytom ną tę wielką praw dę, że „ocalenie ludu je st naj-
wyższem praw em ". W imię tego p raw a rudę ludo
w ą przetapiał na szlachetny kruszec obyw atelstw a.
Nie chciał przed w spółczesnością i przyszłością od
pow iadać za zaniedbanie „w szystkich środków do osw obodzenia narodu i ocalenia ziemi jeg o “.
W iele doświadczył w zruszeń radosnych po sukcesie racław ickim i po osw obodzeniu od R osyan W arszaw y i W ilna. Ciężkiej doznał udręki, gdy, skutkiem nieprzew idzianej postaw y P rus, poniósł
klęskę pod Szczekocinami i gdy po niej nastąpiła k a p itu la c ja K rakow a. Tryum f odparcia nieprzyja
ciół z pod obleganej W arszaw y przyćm iły niepo
w odzenia na Litwie.
Przyszło do ostatniego zmierzenia się z nie
przyjacielem .
Jak Leonidas pod Term opylam i, padł K oś
ciuszko pod Maciejowicami, o kryty ranam i. Nie
szczęśliwszy od króla S party, w niewoli rosyjskiej przeży ł następstw a klęski maciejowickiej: rzeź praską, upadek stolicy i zagładę państw ow ości polskiej.
S traszny był stan duszy człowieka, który za ojczyznę „zginąć chciał sto ra z y “ i k tó ry mawiał:
„Obym raczej był zapomniany, a ojczyzna moja została wolną".
„O mnie nietrzeba myśleć. J a skończę z oj
czyzną. Gdy będzie szczęśliw a i ja z nią będę, — nie, to i życie moje jej niepotrzebne“.
•K* *
*
D eptać m ożna bezkarnie tylko po ciele mar- twem.
N aród polski nie pozwolił deptać po sobie bezkarnie.
Pow stając pod wodzą Kościuszki, dowiódł, że nie jest, nie chce i nie może być trupem .
N ędzny łachm an państw ow ości, jakim nagość jego po drugim rozbiorze Rzeczypospolitej okryto ku ostatecznem u upodleniu w więzach rosyjskich, rzucał w ogień walki o wolność, całość i niepod
ległość.
— 10 —
Chociaż pokonany, z poryw u, którym stw ier
dził sw e życie i praw o do niego, w yniósł k apitał siły moralnej, — zasób, w ystarczający na nasycenie głodu istnienia i dalsze zapasy o byt.
Tym kapitałem była świadom ość narodow a.
W masach ludzkich skuteczniej, niż szkoła^
książka i szept konspiracyi, świadom ość narodow ą budzi głośne hasło, p op arte wym ow ą w ielkiego czynu. T aką wymowę, w strząsającą głębię sumień, posiadała insurekcya.
O tw ierała ona rzeszom drzemiącym oczy na istnienie w artości moralnych, za które płacono głow ą.
O dsłaniała im nieznany św iat ojczyzny.
Na szarzyznę ich życia rzucała blask ideału.
Kosztem wielkiej klęski insurekcya zdobyła dla Polski duszę tłum ów , zapaliła w nich to, co stanow i krew egzystencyi narodu.
R ozlew ność świadomości ogarnęła wszystkie w arstw y społeczne.
Na polach w alki z w ypieszczonem i szlachec- kiemi splotły się spracow ane ręce w łościan i mie
szczaństwa.
W jeden potok ofiary spłynęła krew w szy st
kich.
Scem entow ały się dusze w spólną miłością i obo
wiązkiem.
W ogniu bojowym atom y naro du stopiły się w jedn ą bryłę potężną.
Dzięki insurekcyi w panteonie zasłużonych obok bo haterów herbow ych staje chłop — W ojtek Bartos z Rzędowic, szewc Kiliński, rzeźnik S ie ra
— I l
kowski, kupiec K rieger i żyd — B erek Joselowicz.
Pom nożyła się liczba ołtarzy i zwiększył się zastęp patronów polskich, których imienia, bez wzglę
du na ich rodow ód, potomność wzywać będzie w mo
dłach o pom yślność ojczyzny.
W procesie insurekcyjnym zgasła niepow rot- nie Polska szlachecka.
Kościuszko zapoczątkow ał Polskę nową, — d e
m okratyczną.
T ry b u n ał historyi manifest połaniecki zaliczył do dzieł najszczytniejszych i najpłodniejszych w sku
tki, uznał z nim akt odrodzenia narodow ego.
* *
*
Po upadku Rzeczypospolitej inne ręce ujęły ster sp raw y polskiej, lecz duszą jej nie przestał być b ohater z pod Racławic.
Jak myśl Kościuszki, czy to w kazamatach tw ierdzy petropaw łow skiej, czy później n a tułac- tw ie w A m eryce i we Francyi, na jedną chwilę nie rozstaw ała się z ojczyzną, tak ojczyzna zawsze wi
działa w nim swego w odza i orędownika.
D ąbrowski przyznaw ał mu moralne przew od nictwo n ad legjonami. W pierw szem orędziu do n aro d u uczcił go w spom nieniem Dubienki, R acła
wic, W arszaw y i W ilna. Pieśń legjonów zawodziła nadzieją: „Bóg Kościuszkę nam zezwoli!“.
W kraju imię „Najwyższego N aczelnika T a deusza K ościuszki“ było zaklęciem patryotycznem . W u staw ach związków konspiracyjnych razem z p rzy sięgą Najwyższej Istocie i ojczyźnie kładziono po
słuszeństw o jego rozkazom. Na obszarze daw nej
— 12 —
■Rzeczypospolitej w każdym niemal dw orku szla
checkim, w w arsztatach rzem ieślniczych i pod strze
chami włościańskiemi Naczelnik insurekcyi był sym bolem idei wolności i niepodległości.
W olności, niepodległości i całości.
W iekopom ny akt unii lubelskiej, uśw ięcający bezk rw aw ą ekspansyę polską na w schód, znalazł rozw inięcie i stw ierdzenie we w spółczesnem K oś
ciuszce „Zaręczeniu wzajemnem obojga n aro d ó w “, praw ie sejm owem z 20 października r. 1791. Nad rzeszą sejm ującą, k tó ra uchwaliła ten akt paździer
nikowy, i nad społecznością ów czesną unosił się cień Zygm unta A ugusta i rozbrzm iew ało echo jego nakazu testam entow ego:
„Obiemu państw u, K oronie Polskiej i W ielkie
mu K sięstw u Litewskiemu, dajemy, odkazujemy i zo- staw ujem y miłość, zgodę, jedność, którą przodko
w ie nasi unją zwali... A który z tych dw óch n a
rodów n aród tę unję, od nas w dzięcznie przyjąw- szy, mocno trzym ać będzie, temu błogosław ieństw o dajemy... K tóry zaś naród niew dzięczen będzie i dróg do rozdw ojenia będzie szukał, niechaj się boi gnie
w u Bożego... Racz, P anie Boże, to w tem obojgu państw ie utw ierdzić, coś w niem przez nas sp ra
wił. Racz oboi ten lud, w jedność spojony, w nie- zmyślonej miłości w iecznie zachow ać...“
W olę wielkiego m onarchy spełniano w iernie.
R eyten oszalał pod ciosem rozdarcia ojczyzny.
W spółrodacy jego nie skąpili ofiar na ołtarz
„niezmyślonej miłości" obu narodów .
P rozor pośw ięca insurekcyi majątek i siebie.
Jasiński i K orsak giną na w ałach Pragi.
— 13 —
Kościuszko, — R usin z zapadłego Polesia, — w obronę bratniego zw iązku włożył w szystkie za
soby swych sił fizycznych, mózgu i serca.
Nie pojm ował Polski innej, ja k całą,—po D niepr.
Nie pochylił sw ego sztandaru przed bogiem w ojny,—tw órcą K sięstw a W arszaw skiego; nie zwi
nął go przed m ajestatem A leksandra Rom anowa,
„w skrzesiciela“ K rólestw a Polskiego.
Do ostatnich dni życia pro testo w ał przeciwko kurczeniu ojczyzny.
W ielki duch nie m ógł się pomieścić w cias
nych ram ach koncepcyi traktatow ych, ćw iartujących żyw e ciało Polski.
W olał um ierać na obczyźnie.
Karmił n aró d ideami wolności i niepodległej całości, strzegąc go p rzed trucizną rozpaczy i kom
prom isów .
K rzepił też moc polską, wiążąc ją z życiem duchow em narodów ucyw ilizow anych a wolnych.
Jako uczestnik w ojny am erykańskiej o niepo
dległość i pogrom ca tyranów , osobistą zasługą roz
sław ił imię polskie i naród swój sprzym ierzył ide
owo z tymi S tarego i N owego Ś w iata ludami, k tó re same przeszły proces walki z ujarzmicielami i ro zum iały nędzę niewoli.
Kościuszko zyskał imię „przyjaciela ludzko
śc i“, sp raw a zaś, k tó rą reprezentow ał, znaiazła od
dźwięk na obu półkulach św iata. Po K operniku i królu Janie Sobieskim nikt mocniej od niego nie zw iązał Polski z ludzkością; nikt po nim nie w y
w alczył więcej dla n aro du polskiego szacunku u oh-
cych-
*
*
_ 14 —
Po śm ierci służył spraw ie ojczystej tak samo, jak za życia: nie p rzestał być symbolem i sztan da
rem polskim.
Z duchem Kościuszki naród zespolił się nie
rozłącznie, to też pamięć jego prześladow aną była przez w rogów narów ni z narodem .
Cześć dla N ajw yższego Naczelnika rosła w mia
rę potęgow ania się udręczeń polskich i stała się niem al mistyczną.
W znoszono mu ołtarze w katakum bach kon- spiracyi, w zyw ano jego imienia szeptem niezro
zumiałej dla wroga modlitwy.
Młodzież doznaw ała głębokich w zruszeń na w idok w ydobytego z ukrycia w izerunku przysięgi na rynku krakowskim ; niezatarte w ynosiła w raże
nia z tajem nego odczytyw ania odezw insurekcyj- nych.
K ult N ajw yższego N aczelnika sięgał nizin spo
łecznych.
Panow ał w w arsztatach rzemieślniczych, gdzie żyła pamięć Kilińskiego; nieobcą była strzechom włościańskim, pod k tó re przeniknęła sław a Bartosa z Rzędowic.
Lud podziw iał w odza ko syn jeró w racław ic
kich, czcił nadaw cę dobrodziejstw manifestu poła
nieckiego. O dczuw ał w nim dobroczyńcę i nie
strudzonego opiekuna uciśnionych. Jakby wiedział o jego fundacyi dla m urzynów am erykańskich, jak by znane mu były jego za w łościanam i w staw ien
nictw a do m onarchów i ja k b y czytał testam ent, którym dziedzic Siechnowicz, w yprzedzając akty praw odaw cze królów i parlam entów , obdarzał sw ych
— 15 —
poddanych wolnością osobistą, własnością zagród i gruntów .
Ukochano w Kościuszce:
nie wielkiego w ojow nika, lecz nieustraszonego obrońcę całości dóbr narodow ych;
nie genjalnego polityka, lecz nieskazitelność honoru;
nie tryum fującego pogrom cę w rogów , lecz bez
graniczne pośw ięcenie się i ofiarę dla ojczyzny.
W ielbiono w nim niezłomność zasad, praw ość sumienia, płom ienność serca, dobroć, bezintereso
w ność i skrom ność,—cnoty bohaterów starożytno
ści: Leonidasa, Cyncynnata i Tym oleona.
Jeżeli w artość człowieka zbiorow ego mierzy się skalą jego ideałów , to postać Kościuszki rzuca na naród polski blask słoneczny.
N aród polski zogniskow ał w swym Naczelni
ku najszczytniejsze aspiracye ludzkie.
Może w ołać z dumą: On ze mnie!
* *
*
Ludzkość przyjacielow i swemu składała za ży
cia i po śmierci dow ody uznania i czci.
F rancya Kościuszkę usynuwiła, obdarzając go sw em obyw atelstw em .
W A ustralii imieniem jego przezw ano najw yż
szy szczyt górski.
A m erykanie „bohatera dwóch św iatów “ uczcili pomnikiem.
„Niewiele je st imion,— pisze historyk am ery
kań sk i,— tak uw ielbianych w A m eryce i mało kto
ma tak wielkie praw o do hołdów , należrrych do
broczyńcom ludzkości“.
Ojczyzna na przyjęcie prochów najlepszego ze sw ych synów otw orzyła podziem ia grobów kró lewskich.
U kochaną głow ę, uwieńczoną bliznami, złoży
ła obok dostojnych w yobrazicieli państw ow ości i chw ały polskiej.
Spoczął pomiędzy królami ten, który bez k o rony i berła panow ał nad duszą narodu, sm agane
go biczami przem ocy.
Spow itego w niespłow iały sztandar insurek- cyjny zw rócono ziemi ojczystej, iżby głośniejszą była dla narod u w ym ow a jego haseł:
W olność, Całość, Niepodległość!
N aród polski klęczy dzisiaj przed cieniem T e go, który hetm anił ojcom w zapasach o niepodle
głość, w szeregu pokoleń zapalał miłość, krzepił w nich m ęstw o serc i uzbrajał je w moc w ytrw ania.
Korzy się przed stróżem sumień polskich.
S k ład a hołd wdzięczności jednem u z najw ię
kszych p atro n ó w swoich.
P różen „potępieńczych sw aró w “, w setną ro cznicę śm ierci w odza skupia się pod jego sztan
darem , m ocny jednem pragnieniem , zbrojny jedną w olą.
D uch Kościuszki błogosław i pokoleniu, które z pożogi klęsk uratow ało świadom ość polską i nie zw ątpiło o przyszłości ojczyzny.
'I B
Biblioteka Śląska w Katowicach Id: 0030000618026
II 177774
t&ŻC- -łi* CiStl
3