• Nie Znaleziono Wyników

Kształtowanie postaw społecznych ważnym zadaniem ochrony zabytków

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kształtowanie postaw społecznych ważnym zadaniem ochrony zabytków"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Abdelaziz Daoulatli

Kształtowanie postaw społecznych

ważnym zadaniem ochrony

zabytków

Ochrona Zabytków 42/1 (164), 28-30

(2)

THE PROTECTION OF MONUMENTS OF ARCHITECTURE IN THE INTER-WAR PERIOD

IN BIAŁYSTOK VOIVODSHIP .

The problem of the protection of monuments of architecture in the inter-war period in Białystok voivodship has not been as yet the subject of any separate work. The present article gives an insight into specific features of the region and pre­ sents the history of conservation service in Białystok voivod­ ship.

Białystok voivodship, formed on August 1, 1919, began its

functioning encumbered with more difficulties than other re­ gions of the country. That was the result of a complicated nationalistic situation and the heritage of the Russian cultu­ re weighing upon. The centuries-long collision of various ethnic groups (Poles, Ruthenians, Byelorussians, Tartars, Jews) and consistently of different cultures, religions, mixed settle­ ments, brought about the creation of different types of buil­ ding. It decided also of the pecularities of the region, grou­ ping, next to each other, churches, chaples of Roman C a­

tholic denomination, orthodox churches of Greek Catholic and Uniat dominations, old-believers sects, Jewish synago­

gues and Tartar mosques.

Białystok conservation service, devoid of rich traditions and qualified staff, started its existence supported by the work of the Society for the Protection of Monuments of the Past and research studies carried out in Cracow by the Commis­ sion for the Studies on the History of Art in Poland. Its activities covered the entire voivodship, first in Łomża district and then Białystok district, and starting from 1923 — the combined district covering also the territory of Warsaw and Polesie voivodships and then the district of Warsaw voivod­ ship. The function of conservators was in turn performed by Rev. Piotr Śledziewski, Józef Jodkowski, dr Zygmunt Rokowski and dr Józef Kluss.

ABDELAZIZ DAOULATLI

KSZTAŁTOWANIE POSTAW SPOŁECZNYCH WAŻNYM ZADANIEM

OCHRONY ZABYTKÓW

Konieczność udziału społeczeństw a w ochronie zabyt­ ków i kom pleksów historycznych jest życzeniem po w ta­ rzanym niezm iennie przez specjalistów od ochrony spu­ ścizny a rch eo lo g iczn ej i historycznej. Życzenie to jed n a k w większości w ypad ków nie może być spełnione, bo­ wiem jeg o re a liz a cja napotyka na różnego rodzaju tru d­ ności — w yn ik a ją one z niew łaściw ego rozum ienia sen ­ su niektórych term inów oraz z problem ów związanych z grom adzeniem środków i o pracow yw aniem pro g ra­ mów. Po w tarzano już w iele razy, że ochrona zabytków pow inna być sp raw ą wszystkich: państwa, zrzeszeń i stowarzyszeń oraz społeczeństw.

A ja k w yg lą d a ta spraw a w dzisiejszym św ie cie ? O cz y­ w iście, można zanotow ać tu czy tam parę pozytywnych przykładów, ja k po w staw anie zrzeszeń m ających na c e ­ lu o chro nę dziedzictwa kulturowego, tworzenie komi­ tetów w historycznych dzielnicach miast, po w staw anie związków przyjaciół muzeów lub stowarzyszeń n aro d o ­ wych podobnych do Italia Nostra. Jed n a kż e można so­ bie postaw ić pytanie, czy rzeczywiście stowarzyszenia te m ają zasięg powszechny, ja k ma to m iejsce w w y­ padku ruchów ekologicznych, czy też gru pu ją n ie w ie lu ? Problem ochrony spuścizny kulturowej nie porusza tak ludzi, ja k problem ochrony środowiska naturalnego, w o ­ kół którego utworzono partie polityczne, organizuje się głośne kam panie pro pag an do w e. O ile wiem , nic ta ­ kiego nie m iało m iejsca w związku z ochroną sp u ści­ zny kulturowej. Problem ten spychany jest zazwyczaj na drugi plan przez o p in ię publiczną i przez polityków. W moich d y w a g a cja c h punktem w yjścia będzie n astę­ p u ją ce stw ierd zen ie: społeczeństwo, o którym mówimy, jest zróżnicowane, n iejednolite. Trudno jest dla niego o p ra c o w a ć naw et taki program, który można by mody­ fikow ać. N ie jest praw dą jako b y społeczeństwo kraju wysoko rozwiniętego bardziej sk łan iało się ku ochronie zabytków i kom pleksów historycznych niż społeczeństwo krajów ro zw ijających się. Przyczyna tkwi nie tyle w sto­ pniu rozwoju, co w e wrażliwości takiej czy inn ej gru­ py ludzi, w takiej, a nie innej kulturze. M odel e u ro p ej­ ski, który staje się o b ecn ie jedynym modelem cyw iliza­ cji, stał się ważnym czynnikiem w pływ ającym w d ecy­

28

du ją cy sposób na m entalność i zach o w an ie. M odel ten musimy brać pod u w ag ę bez w zględu na to, czy będzie on sprzyjał ochro nie zabytków, czy też będzie e lem en ­ tem destrukcyjnym po to, by dobrze poznać i o cen ić św iadom ość społeczności, z którą chcem y n aw iązać d ia ­ log i którą chcem y nakłon ić do w spółpracy.

Z n ajo m o ść społeczności jest bowiem w arunkiem po d­ stawowym. Pozw ala o n a odkryć elem enty kulturowe i sposoby z ach o w an ia sp rzyjające ochro nie dziedzictwa kulturowego lub w prost przeciwnie - pozwala odkryć te n d e n cje negatyw ne, które trzeba zwalczyć.

Proces uw rażliw iania społeczeństw a ma w ię c tak duże znaczenie, iż należy raczej m ówić o w ychow yw aniu, o kształtowaniu umysłu i m entalności. Byłbym skłonny n a ­ w et do m ów ienia o reedu kacji, bowiem w każdym z nas drzemie strażnik skarbów przodków. Je s t jed n ak p raw ­ dą i to, że w każdym z nas tkwi głęboko i inny d e ­ mon - chęć destrukcji i zmian. C h ęć z ach o w an ia prze­ szłości jaw i się w ię c jako alte rn a tyw a chęci zm iany św iata.

Niestety, ró w now aga między tymi dwom a tendencjam i, w przeszłości bądź to szan o w an a, bądź to wyszydzana, jest o b ecn ie bardziej niż kiedykolwiek zagrożona. N ie d latego, że ludzkość jest teraz bardziej niewdzięczna i mniej n astaw io n a in telek tu aln ie na zach ow an ie św ia ­ dectw a przeszłości.

W p ro s t przeciw nie! Jeszcze nigdy tyle nie mówiono na tem at ochrony dziedzictwa kulturowego. N ig dy jeszcze nie ustanow iono tylu praw i nie zrobiono tylu planów . A le w spółczesne społeczeństwo, w ych o w an e w duchu szybko następu jących przemian, przyspiesza historię i szybko zapom ina o przeszłości. Dzieje się to tok sku­ tecznie, że wszystkie narody, w łą cz n ie z narodam i kra­ jó w zachodnich, sp ra w ia ją w rażenie, iż przeżywają ra ­ czej rozdarcie niż ciąg ło ść. R eedu ko w ać znaczyłoby w ięc powtórnie nauczyć żyć ze św iadom ością swojej przeszłości, która stanowi in teg ra ln ą część otoczenia. Toteż można mieć nadzieję, że ta naruszona już równo­ w a g a może być przywrócona. Sprzyjałoby to ochronie, zabytków i całych kom pleksów historycznych.

(3)

Ja k i po w in ien być program tak szerokiego przedsię­ w z ię c ia ? N ajlep sz y i n ajb ard ziej skuteczny w yd a je się

być ten, który byłby w łączony do polityki ed u k acyjn ej i stano w ił in teg ra ln ą część polityki kulturalnej. Zabytki i kompleksy historyczne m iałyby w ię c do o d eg ra n ia rolę, która im przysługuje jako świadkom tożsamości kulturowej, jak o źródłom b o g actw a oraz czynnikom rozwoju ekonom icznego i społecznego. Bez tego c a ło ­ ściow ego p o dejścia oraz bez prób w łącz en ia procesu u w rażliw ian ia społeczeństw a do procesu o gólnego roz­ w oju kultury, nasz cel, tj. udział społeczeństw a w o ch ro ­ nie zabytków, nie będzie spełniony. W ysiłki zostaną roztrwonione, a wpływ na społeczeństw o — powierzcho­ wny. Po n iew aż nie przeprow adza się ogólnych, trudnych zresztą do zrealizo w an ia, akcji, jesteśm y zmuszeni chw y­ ta ć się w szelkich sposobów, p o dejm o w ać kroki bardziej pragm atyczne i wykorzystywać wszystkie n a d a rz a ją c e się okazje. W ykorzystujem y w ięc przed wszystkim pew ne n atu ra ln e skłonności społeczeństw niektórych krajów Azji czy Afryki, gdzie istnieją silne trad ycje kulturowe, które nie tylko sprzyjają o ch ro n ie zabytków i przedm io­ tów religijnych, lecz także trak tu ją o d restau ro w an ie przedm iotów rytualnych oraz m iejsc kultu jak o akty po­ bożności, które powinny być udziałem każdego w ie rz ą­ cego dla jeg o szczęścia ziem skiego i w iecznego. J e d ­ nakże jesteśm y bardzo zakłopo tan i, gdy trw ałość i c ią ­ głość zabytku jest jed yn ie ciąg iem o p era cji rekonstru­ kcji i destrukcji, co nie jest zgodne z zalecen iam i K ar­ ty W e n e ck ie j. Dzieje się tak w niektórych krajach, gdzie trad ycje rzem ieślnicze są tak żywe, iż z a p e w n ia ją c ią ­ głość tysiącletn ich technik i stylów, co prowadzi do tego, że restau ra cja zabytku jest w rzeczywistości zbu­ dow aniem go od nowa. C o jest w ię c w ażniejsze: d u ­ chow a cią g ło ść p o słan ia dzieła w ielokrotnie ra to w a ­ nego czy też dzieło m aterialn e sam o w sobie, którego in teg raln o ść fizyczna pow inna być z a ch o w a n a w takim stanie, ja k w m om encie stworzenia, do czego skłania się Karta W e n e c k a ? Sp ó r na ten tem at będzie trw ał z pew nością jeszcze długo, lecz my pragniem y jeszcze raz podkreślić, że podtrzym ując do bre trad ycje rzemio­ sła sprzyjam y ochro nie n a tu ra ln e j w rażliw ości sp o łe­ czeństwa w należytej o cen ie zabytków i kompleksów historycznych. Taka sytu acja jest je d n a k dość w yjątko ­ w a i nie przeszkadza temu, by rów nocześnie korzystać z nowoczesnych środków, ja k m etody pedagogiczne, inform atyka, które to środki p o d su w a ją nam w spółcze­ sna nauka i tech n o lo g ia. M ó w ią c inaczej, nic nie stoi na przeszkodzie, by oprócz środków tradycyjnych sko­ rzystać z broni, którą po sługują się ci, którzy p ro fan u ją spuściznę historyczną i dla których postęp oznacza po­ słu giw an ie się w yłącznie tym, co nowe. M ożem y im po­ w iedzieć, że o chro na spuścizny jest procesem niezwykle

postępowym, który w ym aga posłużenia się zarówno sta­ rożytną, ja k i nowożytną w iedzą. Kino, telew izja, infor­ matyka oraz inne środki inform acji m asowej powinny być wykorzystane w celu u w rażliw ien ia opinii publicz­ nej na sp raw ę spuścizny i jej ochrony.

O ch ro n a zabytków m ogłaby w kroczyć na tę sam ą dro­ gę, co ro zw ijający się z powodzeniem ruch ekologicz­ ny. U c z u la ją c na tę spraw ę dzieci poprzez sp ecja ln e o p ra co w a n ie podręczników, gry w ychow aw cze czy zw ie­ dzanie obiektów historycznych m oglibyśm y zain tereso ­ w ać także i rodziców i uczynić z nich naszych zw olen­ ników. Sp rz yjają c po w staw aniu stowarzyszeń m łodzie­ żowych, które zajm u ją się zabytkam i i kom pleksam i hi­ storycznymi, oraz sp rzyjając tworzeniu związków o ch ro ­

ny dóbr kultury, wzm ocnim y bez w ątp ie n ia siłę naszej idei w n ajbard ziej ośw ieconych w arstw ach społeczeń­ stwa. Istnieć będzie jed n a k zawsze spora g ru p a osób, które bardzo trudno przekonać do naszych poczynań. U dział m ieszkańców centrów historycznych w ochronie zabytków jest sp raw ą zasadniczą, od której zależy po­ wodzenie każdej podjętej w tym kierunku akcji. To d la ­ tego pow inna być ona przygotowana bardzo staran n ie od sam ego początku, pow inna być obiektem d łu g o trw a­ łych prac w stępnych w dziedzinie inform acji i o d p o ­ w ied n ieg o przygotowania psychologicznego, by miesz­ kańcy zarówno zaakceptow ali plany i projekty, jak i sami stali się rzecznikami ochrony zabytków.

N ie łudźmy się je d n a k : z aan gażo w an ie m ieszkańców jest niemożliwe, o ile w zam ian za p o św ięcen ia i zobo­ w ią z a n ia nie zaproponuje się im różnych form pomocy i zachęty. Bowiem nikt nie pogodzi się z faktem, że w ym aga się od niego poświęceń w imię miłości do spuścizny, miłości, której nie będą podzielały stowarzy­ szenia społeczne i państwo m ające pieczę nad tą sp u ­ ścizną, oraz że nikt nie wspomoże go przy p łacen iu sło­ nych rachunków. N a początku często trudności w yd a ją się nie do przezwyciężenia, lecz wystarczy, że z ain tere­ suje się kilku w łaścicieli zabytków, że powiedzie się parę akcji, a prawem serii coraz w ięcej osób stan ie się zw olennikam i idei i n iejeden w łaściciel w rogo n a sta ­ w iony do sprawy „u g n ie ” się w idząc sukcesy i stanie się o b ro ń cą o d b u d o w an ej dzielnicy, która jest powo­ dem do dumy i chluby.

O to w ięc sytuacja, w której m ieszkaniec zabytkowego m iejsca an gażu je się w ochronę spuścizny, d lateg o że w iąże się on a z jeg o żywotnymi interesam i. Tak w ięc w pewnym sensie zabytkowe m iejsce narzuciło mu spo­ sób z ach o w an ia. C h cia ło b y się zapytać: ja k a byłaby postaw a tego człowieka w o b ec jakieg o ś zagrożonego klasztoru zagubionego na wsi lub w o bec jak ieg o ś ko­ ścioła opuszczonego w sąsiednim m ieście lub rzymskich w ykopalisk archeologicznych okradzionych przez złodziei lub zniszczonych przez nieuważnych turystów? Czy byłby on równie silnie zaan gażo w an y lub też zgoła o b o jętn y? W każdym jed n a k w ypadku jego zach o w an ie ma c h a ­

rakter kulturowy i dowodzi przywiązania bądź jeg o b ra ­ ku do spraw y ochrony wartości przeszłości. Jeżeli nie okazuje on żadnego zain tereso w an ia tymi spraw am i, a my chcem y nauczyć go miłości i po szanow an ia, mu­ simy o d w o łać się do zupełnie innych sposobów niż w w ypadku, gdy w grę wchodzą prywatne interesy d an ej osoby. Trzeba się o d w o łać do argum en tów ekonom icz­ nych, obudzić chęć zysku sugerując, że zabytki mogą stano w ić znaczne źródło bo gactw a, o ile są należycie wykorzystane i stano w ią np. cel w ycieczek turystycznych. M ożna też obudzić miłość w łasn ą i uczucia patriotycz­ ne przypom inając, że zabytki i kompleksy historyczne w z m acn iają poczucie kulturowej tożsamości narodow ej. M ożna także pobudzić w yobraźnię i entuzjazm o p o ­ w ia d a n ia m i o zabytkach i ch w a leb n ej przeszłości przod­

ków. M ożna tego do konać i trzeba tego d o ko n ać! A le czy będzie to w ystarczająco sugestywne, by prze­ konać jednostkę do w ła sn e j dzielnicy historycznej? W tym tkwi tru dność: trzeba um ieć przekonywać. Czy narodzi się pew nego dn ia ,,typ” konserw atora zabyt­ ków, który nie tylko będzie zdolny do od czytania prze­ sła n ia dóbr kultury i do z ach o w an ia ich m aterialn ej postaci, lecz także będzie um iał przekazać to przesła­ nie innym, nauczyć kochać tych, którym często zarzuca się, że są nieczuli na los w iekow ego posągu, potrza­

29

(4)

skan ego w itraża czy niszczejących obiektów zabytko­ wych. Ludzie nie po trafią uszanow ać dzieł swoich przod­ ków często z naszej w iny — nie nauczyliśm y ich tego. Niestety, są to często ci sami ludzie, którzy decyd u ją o przekopaniu historycznego m iasta w celu zbudow an ia jezdni lub po to, by stworzyć perspektywę dla pom nika, który nigdy jej nie w ym agał, bądź też każą ustaw ić n ie ­ potrzebną piram idę ze szkła na dziedzińcu historyczne­ go budynku.

D la tych ludzi, zwanych decydentam i, także w arto o p ra ­

co w ać dobry program edu kacji, aby nauczyli się b a r­ dziej respektow ać swych poprzedników na danym sta­ nowisku w bliższej lub dalszej przeszłości. Je s t to już jed n a k zupełnie in n e zag ad n ien ie. Społeczeństw o, które chcem y przekonać do udziału w naszym dziele, jest być może o fiarą sw ojej ig n oran cji, lecz także o fiarą ig n o ­ rancji tych, którzy o tym decydują, a również o fiarą braku dostatecznej inform acji i program u edu k acji.

Abdelaziz Daoulatll ICCROM

THE FORMING OF SOCIAL ATTITUDES - AN IMPORTANT TASK OF THE PROTECTION OF HISTORIC MONUMENTS

The problem of the participation of the society in the pro­ tection of monuments has been raised quite frequently. Its solution faces difficulties which flow from, i.a., a shortage of means and adequate programmes. The most efficient programme would be the one that would make an integral part of educational and cultural policy of the state. Historic monuments might play then the role which they deserve as witnesses of cultural identity. Without such approach and without trying to include the process of making the society sensitive to the protection of monuments into the process of general development of culture, it will not be possible to accomplish its participation.

The process of educating the society should make use of

latest achievements of social sciences and engineering (pi­ ctures, television, informatics) as well as of the experience in the creation of associations and societies grouping people around other problems of social life, e.g. ecological ones. The society must be interested in the protection of monu­ ments not only emotionally but also materially (e.g. deve­ lopment of tourism). An important question is the ability of persuading. As yet there is no "type" of a conservator who would be able not only to interpret a message hidden in the monument and to preserve its material form but also to transmit this message to the others and to teach them to love those who are accused of being insensitive to the decay of historic structures.

ILIA ILIEW

LUCJAN A MŁYŃSKA

KONSERWACJA GOTYCKIEJ PIETY W WIELGOMŁYNACH

W m arcu 1987 r. w Pracow ni K onserw acji Dzieł Sztuki O d d z ia łu K ieleckieg o PP PKZ rozpoczęto prace kon­ serw atorskie przy drew nianej, po lichrom ow anej gotyc­ kiej p iecie z filia ln eg o kościoła p.w. św. Sta n is ła w a B i­ skupa w W ielg o m łyn a ch .

N a le ż y ona do przedstawień określanych mianem piet lirycznych 1. M a ria siedzi na prostej ła w ie z niewysokim o p arciem , n iem al niewidocznym od lica, na kolanach trzyma cia ło Chrystusa. G ó rn a część figury M arii jest lekko od ch ylo n a w lew ą stronę. Twarz M atki Boskiej zw rócona jest ku synowi. Praw ą reką podtrzymuje g ło ­ w ę Chrystusa.

M a ria ma twarz m łodej kobiety o gładkich, z ao krąglo ­ nych policzkach i pełnym podbródku. Rysy drobne, su b­ te ln e : w ąski, prosty nos, m ałe usta, oczy w kształcie m igdałów . Brwi ściąg n ięte i nieznacznie uniesione ku górze, co n a d a je rysom wyraz ła g o d n e g o cierp ien ia, bólu i lirycznej zadumy. G ło w ę M arii o sła n ia białe ma- forium, pó łkoliście ud rapo w an e nad czołem, o brzegach wykończonych ozdobnym rąbkiem. O p a d a ją c e maforium tworzy obfite fałd y po obu stronach twarzy i o d sło n ię­ tej szyi. W ą s k ie ram iona M arii okrywa szata w ierzchnia w kolorze ciem nobłękitnym . N a piersiach poły szaty krzyżują się tw orząc trójkątny dekolt, ukazujący fra g ­ m ent sukni spodniej, od góry osłoniętej fałd am i m afo­ rium. Brzegi szaty w ierzchniej zdobi szeroka, g ład k a b o rdiura. Lew a ręka M arii zgięta w łokciu i uniesiona ku górze, w dłoni brzeg maforium w g eście su g e ru ją ­ cym o c ie ra n ie łez. Przy nadgarstkach w yw inięte brzegi

płaszcza tworzą rodzaj szerokich m ankietów. Z lekko rozchylonych kolan postaci spływa szata w ierzchnia tworząc liczne, drobne, rurkowate fałdy u k ła d a ją c e się w ach larz o w ato w okół stóp M ado n n y. Brzeg szaty tworzy w tej partii rzeźby po fałd o w an ą, ruchliw ą linię, spod której w idoczna jest suknia sp odn ia i stopy obute w ciżemki.

C ia ło Chrystusa ma w ielkość p ro p o rcjo n aln ą do w ie l­ kości figury M arii. Je g o tułów spoczywa na k o la n a ch M atki, głow a bezw ładnie odrzucona do tyłu podtrzymy­ w a n a jest jej p raw ą ręką. N ogi ugięte w k o lan ach o p ie ra ją się na o w a ln e j podstaw ie rzeźby przykrytej 'krajem płaszcza M arii. G ło w a Chrystusa w koronie cierniow ej, twarz z rysami do jrzałego mężczyzny o kolo­ na bujnym zarostem — zwrócona ku górze. W yraz iste rysy o d z w ie rcied la ją mękę ukrzyżowania i zgonu. O czy przysłonięte wpółprzym kniętym i powiekam i, usta rozchy­ lone. D ługie, fa lu ją c e włosy sp ływ ają na kark przytrzy­ m ywane d ło n ią M atki. A n ato m ia m artwego c ia ła jest silnie przerysow ana: długie kończyny, kościste dło n ie i stopy. N a piersiach, dłon iach i stopach znam ion a męki na krzyżu. Biodra osłonięte perizonium udrapo- w anym w drobne fałd y i obwiedzionym ozdobnym rą b ­

kiem.

H istoria obie'ktu zw iązana jest niew ątpliw ie z kościo­ łem w W ielg o m łyn a ch , w którym była

przechowywa-1 L. K a l i n o w s k i , Geneza Piety średniowiecznej. Prace

Komisji Historii Sztuki. T. X. 1952, s. 162.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jednym z najważniejszych tekstów kultury należącym do dyskursu toż- samościowego, który podjął temat sporu cywilizacyjnego między Chinami i światem zachodnim,

Idąc po linii stwierdzenia, które dopiero co wygłosiłem i które dotyczyło różnorodności filozofii, należy powiedzieć, że z całą pew- nością jest nad czym

 3.   Rozwijanie oferty pomocowej dla dzieci krzywdzonych i ich rodzin.  W tym zakresie konieczne jest, by:

Dziecko może jednak złożyć skargę do Rzecznika Praw Obywatelskich czy Rzecznika Praw Dziecka i skarga ta powinna być rozpatrzona.. Dzieci podlegają władzy rodzicielskiej

Autor postawił sobie za cel w pracy ukazanie elementów strukturalnych duchowieństwa, jego wizerunku intelektualnego i ascetycznego oraz czynności duszpasterskich i

By nie była to opinia odosobniona, odwołajmy się najpierw do mistrzow- skiej charakterystyki Władysława Tatarkiewicza, redaktora ogromnie cenne- go tomu Jakiej filozofii

Tak więc można stwier­ dzić, że rzeczywiście wśród rybaków nadmorskich panowało ubóstwo w nada­ waniu imion i że najczęściej powtarzały się imiona: Jan i Józef, Anna

OdwoZuj * ac sie* do takich kategorii behawioralnych, jak: teoria perspektywy, mentalne ksie*gowanie, hedonistyczne kadrowanie czy behawio- ralna teoria cyklu zUycia, Shefrin i