Maria Żmigrodzka
Pozytywizm Elizy Orzeszkowej
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 62/4, 47-68
MARIA ŻMIGRODZKA
POZYTYW IZM ELIZY ORZESZKOW EJ
Treść i zakres pojęcia „pozytyw izm ” jest do dziś przedm iotem sporów naukow ych. D om inująca w polskiej h istorii idei i historii lite ra tu ry tra d ycja in te rp re ta c y jn a w skazuje jednak, iż operując tym term inem w roz w ażaniach o świadomości drugiej połowy X IX w. nie należy ograniczać jego stosowalności do „pozytyw izm u filozoficznego” rozum ianego jak o teo ria nauki ani tym bardziej przeciw staw iać go teoriom społeczeństw a, n aw et w ich norm atyw nym w ydaniu.
Pozytyw izm będzie tu rozum iany jako szeroko p ojęty św iatopogląd, k tó ry zasięgiem swoim ogarnął szereg dziedzin świadomości społecznej. Nie w szystkie jego elem enty m iały jednakow e znaczenie i nie w szystkie w ystępow ały n aw et jednocześnie u w szystkich m yślicieli tego k ierunku. K onkretne w ersje św iatopoglądow e różniły się nieraz pow ażnie odcie niam i, jakie p rzyb ierał scjentyzm i agnostycyzm „pozytyw izm u filozoficz nego”, natu ralizm „pozytyw izm u społecznego”, liberalizm „pozytyw izm u politycznego” , łączące się niejednokrotnie z odm iennym i w arian tam i „po zytyw istycznej relig ii” . Propozycje zaw arte w św iatopoglądzie k o n k rety zowały się przy ty m w sposób różny, niejednokrotnie dochodziło też do daleko idącej polaryzacji stanow isk. W ystarczy tu wskazać n a fakt, że teza o w ykluczeniu problem atyki „pierw szych przyczyn i celów fin al n y ch ” z zakresu nauki nie przekreśliła praw a uczonych do rozw ijania rozw ażań m etafizycznych poza jej obrębem , że agnostycyzm, ogólna dy rek ty w a ortodoksyjnego pozytyw izm u, nie elim inow ał u swych w yznaw ców poszukiw ania rozw iązań w duchu bądź „w stydliw ego idealizm u”, bądź „w stydliw ego m aterializm u ” , a niekiedy naw et — akceptow ania koncepcji deistycznych czy p a n te isty c z n y c h 1.
1 Zob. H. M a r k i e w i c z , Dialektyka p o z y ty w iz m u polskiego. W zbiorze: P ro
ces historyczny w literaturze i sztuce. Warszawa 1967. Szersze om ówienie koncepcji
pozytywizm u polskiego oraz w czesnego etapu rozwoju pozytyw istycznego św iato poglądu Orzeszkowej przedstawiłam w monografii twórczości pisarki: O rzeszkowa.
W szystko to skłania do w iększej ostrożności zarów no w sporach o po zytyw istyczną ortodoksję k o n k retn y ch przedstaw icieli tego kierunku, jak i w ustalan iu d a ty tzw . załam ania się pozytyw izm u polskiego.
Źródeł pozytyw izm u O rzeszkow ej, podobnie ja k źródeł in sp iracji filo zoficznej pozytyw izm u w arszaw skiego, poszukiw ać należy w dziełach em - p irystó w angielskich d ru g iej połow y w ieku. B yła to droga do pozytyw iz m u p araleln a np. do rozw oju św iatopoglądu T aine’a, k tó ry w krótce zna leźć się m iał rów nież w śród p atro n ó w polskiego ruchu. W liście do Boch- w ica z r. 1909 Orzeszkowa, podsum ow ując etap y rozw oju sw ych przeko n a ń filozoficznych, zestaw iła tak ą listę au to ry tetó w swej pozytyw istycz nej m łodości: „Buckie, Mili, Spencer, L ittré, Com te (założyciel k ieru n k u )” (LZ 5, 177)2. W takim to w łaśnie p orządku poznaw ała dzieła sw ych m is trzów , zaś zetknięcia z poglądam i zwłaszcza B uckle’a, M illa i Spencera stanow iły doniosłe bodźce dla kształto w an ia się i kolejnych m odyfikacji jej pozytyw istycznego stanow iska. „Założyciel k ieru n k u ” nie przypad kiem w ym ieniony został p rzy końcu. O rzeszkow a — podobnie ja k w ielu „m łodych” — poznała poglądy Com te’a stosunkow o późno i raczej po w ierzchow nie, n ajpraw dopodobniej za pośrednictw em Littrégo. Oceniała je też dość k rytycznie, zarzucając filozofow i „zarozum iałość i m arzyciel- stw o ” . Oddziałać m iały n a pisarkę, dopiero w dobie pewnego zachw iania pozytyw istycznego agnostycyzm u, przed e w szystkim propozycje etyczne C om te’a i w p ew n ym — dość ograniczonym stopniu — koncepcje „religii ludzkości” .
Świadom ość zw iązku z pozytyw izm em rzSdko w y rażan a była expressis
verbis w w ypow iedziach Orzeszkow ej. W m łodości m ów iła n ajchętniej
o „nowoczesnej w iedzy” , nie przy zn aw ała się n a ogół do pozytyw izm u w latach siedem dziesiątych, gd y „m łodzi” otw arcie w ystępow ali pod tym sztandarem . P rzy czyn ą tego zjaw iska było może, n iejed no krotnie m ani festow ane, poczucie niezależności swej drogi, m oże darem ność prób n a w iązania ściślejszego k o n tak tu z ta k zw anym i przez nią „literackim i ko te ria m i” w arszaw skim i, może du m n a świadom ość prek u rso rstw a wobec w ielu kam panii „P rzeg ląd u T ygodniow ego” i fak t, że jej pozycje ideow e nie zostały w ypielęgnow ane „około Szkoły G łów nej”, lecz w yrosły z „du cha w ie k u ” i usilnego sam ouctw a. Później używ ała n ajch ętniej określenia „stronnictw o p o stę p u ” . Swego p ro g ram u społecznego nie określała jako
2 Cytaty z utw orów literackich, artykułów krytycznoliterackich oraz listów E. O r z e s z k o w e j oznaczane są tu przy pomocy skrótów (liczby przed przecin kiem w skazują tom, po przecinku — stronicę): LZ = L is ty zebrane. Do druku przygotow ał i kom entarzem opatrzył E. J a n k o w s k i . T. 1, 3—5. W rocław 1954, 1956, 1961; PKL = Pism a krytycznoliterackie. Zebrał i opracował E. J a n k o w s k i . W rocław—Kraków 1959; PZ = Pism a zebrane. Pod redakcją J. K r z y ż a n o w s k i e g o . T. 28, 35, 50. W arszawa 1949, 1950, 1951.
pozytyw istyczny. T erm in ten rezerw ow ała dla poglądów filozoficznych, ale i ta k rzadkie byw ały w yznania tego rodzaju co w yrażenie z listu do K arłow icza:
mam prawo nazwać się pozytyw istką z tego przynajmniej względu, że o nad- przyrodzoności w szelkiej i w sum ieniu swoim, i ustami, głośno, szczerze i śm ia ło mówię: nie wiem ! [LZ 3, 66].
N atom iast u schyłku życia określając swój światopogląd, ujaw n iając ślady, jak ie w jej um ysłowości pozostaw iły prąd y um ysłow e w ieku, pi sała:
N ajgłębsze zrazu, choć nietrwałe, w yżłobił sposób m yślenia ten, który z w ielką siłą rozpowszechniał się w ówczas na Zachodzie i niem al w szech w ładnie zapanował w ówczesnej literaturze polskiej. Nazewało się to filozofią pozytywistyczną lub krócej pozytywizmem . [LZ 5, 177]
Pozytyw izm nie stanow ił więc dla Orzeszkowej nom de guerre — przyznała się do niego w pełni późno, wówczas dopiero, gdy odrzuciła je go filozoficzne założenia, a n aw et — w brew rzeczywistości — pragnęła w yw ołać w rażenie, że okres ulegania jego inspiracjom św iatopoglądow ym trw a ł w jej biografii zaledw ie kilka lat. I wówczas jed n ak w iązała po jęcie to przede w szystkim z agnostycyzm em religijnym , dosłow nie niem al pow tarzając sform ułow anie sprzed ćwierćwiecza:
Byłam w ięc pozytywistką, o przedmiotach religii w ogóle nie mówiłam ani „tak”, ani „nie”, tylko „nie w iem ” [...]. [LZ 5, 178]
Zaledw ie zaznaczona została tu p erspektyw a istnienia „pozytyw izm u społecznego” :
Poza tym nie było w tej doktrynie nic antyetycznego i antyspołecznego, co by um ysły szlachetniejsze od niej odtrącić mogło. Przeciwnie, naprzeciw ołta rzy, od których odwracała twarze ludzkie, w znosiła ona inne: ludzkości i pracy dla niej, altruizmu, w iedzy itd. [LZ 5, 178].
Jedn ak że nie na świadomości Orzeszkowej opierać się należy, zaryso w u jąc dzieje jej pozytyw istycznego światopoglądu. Isto tne jest rów nież i to, że u k ształto w ał się on w w y n ik u klęski ideologii młodzieńczego, przedpow staniow ego jeszcze okresu jej życia. W jej dośw iadczeniach ideow ych tk w iły nie tylko tra d y c je późnego Oświecenia wileńskiego, oto czone czcią przez jej środowisko tra d y c je U niw ersytetu W ileńskiego i le genda ojca, lib erała i ponoć m asona. U lotne w zm ianki pozw alają w nios kow ać o zetknięciu się przyszłej pisarki poprzez bliskie jej środow isko poleskich „czerw onych” z takim i ideam i, jak „lud jako cierpienie, k rzyw da, pow inność n ap raw ien ia krzyw dy, także sztan dar spraw iedliw ości, wolności i w dodatku pom iędzyludzkiej rów ności” (LZ 4, 172). W środo w isku tym krążyły, w edług w spom nień pisarki, dzieła Blanca i P roud -4 — P a m iętn ik L itera ck i, 1971, z. -4
hona, odbierane niew ątpliw ie, ja k to określał K rzywicki, n a polski, „chopsko-szlachecki” sposób. D alekie echa tych le k tu r m iały się odezwać jeszcze w e w czesnym p rogram ie literack im Orzeszkow ej. O ddziaływ ały też żywo tra d y c je rom antyczne — lelewelizm, francuski „rom antyzm społeczny” M icheleta i Hugo, tra d y c je fran cu skiej h istoriografii doby R e stauracji.
O grom na większość tego bagażu ideowego i in telektualnego została dość b ru ta ln ie przew artościow ana w latach 1864— 1866, w sposób zna m ienny dla m odelu pozytyw istycznego przełom u popowstaniow ego. P rz e życie klęski, grożącej w ów czesnym odczuciu Orzeszkowej ostateczną zgubą narodu, załam anie się w iary w możliwość, niem al i w sens w alki w yzw oleńczej, gorączkow e szukanie dróg p rzetrw an ia — w szystko to zdewaluow ało dośw iadczenia in telek tu aln e płynące ze źródeł rom antycz nych czy ośrodków m yśli rew olu cy jn ej. Na placu ostały się tra d y c je Ja n a Śniadeckiego, n a k tó re przysięgać m ieli później i w arszaw scy „m łodzi” . Szczególnego w alo ru n a b ra ły gorączkowo p rzy sw ajan e sobie przez szlach tę w dobie działalności kom itetów uw łaszczeniow ych prace Józefa S upiń- skiego lub ekshum ow ane n a gw ałt strzęp y czy to ekonomii angielskiej od A dam a S m itha począwszy, czy B entham ow skiego utylitaryzm u, czy w reszcie filozofii szkockiej.
Tym szczątkom organicznikow skiego sty lu m yślenia, bardzo ironicznie trak to w an y m później przez pisarkę, sens m iał nadać dopiero w pływ H is
torii cyw ilizacji angielskiej B uckle’a. E ntuzjastycznem u om ówieniu tej
książki poświęcone było pierw sze publicystyczne w ystąpienie Orzeszko w ej w roku jej d ebiutu. R ecepcja pozytyw istycznego stylu m yślenia i zbieranie teo retycznych przesłanek dla prog ram u społecznego w yszły więc od dzieła, k tó re w Polsce odbierane było głów nie jako rew izja his- toriozofii rom antycznej. Buckie podsuw ał arg u m en ty oskarżenia przeciw ko feudalizm ow i, dem askow ał jałow ość k u ltu ra ln ą społeczeństw w ojen nych, sław ił dobrodziejstw a „cyw ilizacji k u pieckich” — ale przede w szyst kim olśniew ał now ą dla czytelników polskich koncepcją dziejów ludz kości, o partą na pew nych w ątk ach Com te’owskich. Dzieło to było szkołą em piryzm u i determ in izm u pozytyw istycznego w w ykładzie historii, p rzy nosiło koncepcję postępu cyw ilizacji jako triu m fu rozum u i pracy. Na dziele Buckle’a przyszli pozytyw iści śledzić m ogli proces przekształcania się rom antycznej historiozofii w pozytyw istyczną socjologię. Ten m om ent także m iał odegrać zasadniczą rolę w dalszym rozw oju pojęć społecznych Orzeszkowej.
A rty k u ł deb iu tu jącej „L itw in k i” o B uckle’u w yw ołał polem ikę wokół jednej z tez jej om ówienia, k tó ra dla au to rk i nie m iała przecież znaczenia pierw szoplanow ego, ale u d erzała w cen tru m sporów, jak ie pozytyw izm m iał długo jeszcze w yw oływ ać w Polsce — m ianow icie w okół tezy o m a
terializm ie Buckle’a. P od jęta przez Orzeszkową obrona tego stanow iska dowodzi odwagi, której niew ątpliw ie trzeba było posiadać dużo, aby pod ówczas z uznaniem odezwać się o m aterialiście, ale interesow ać też m usi jako m ateriał pozw alający zdać sobie spraw ę, co Orzeszkowa rozum iała wówczas przez m aterializm , którem u — jak to m ożna wyw nioskow ać i z arty ku łu, i z korespondencji — czuła się w skrytości ducha bardzo bliska.
Istotne znaczenie m a tu fakt, że p isarka nie orientow ała się jeszcze zupełnie w istn ieniu p erspektyw y pozytyw istycznego agnostycyzm u, któ ry stać się m iał jej w łasnym w yznaniem w iary. M aterializm u Buckle’a broniła przez redukcję w szystkich innych określeń światopoglądowych, zaczerpniętych z dość już co p raw da sędziwych klasyfikacji prądów filo zoficznych — z Cousina i Schw eglera (tłumaczonego przez K rupińskiego): skoro Buckie nie jest ,,ani idealistą, ani m istykiem , ani sk ep tykiem ” 3,
a więc...
K oncepcja m aterializm u m a ch arak ter bliski pojęciom X V III-w iecz- nym , jest on swego rodzaju determ inizm em , składają się nań elim inacja nadnaturalności i uznanie n a tu ry za „przyczynę wszechrzeczy”, „gdzie w szystko w ypływ a z ogólnych przyczyn i ku ogólnym zmierza skutkom ” 4. Orzeszkowa nie bierze pod uw agę stosunku idei do rzeczywistości ani nie rozum ie, że u B uckle’a idee tw orzą rzeczywistość społeczną. „M ateria lizm ” ten to także kryptonim niechęci do „m etafizyki” : „m a [ona] dla m nie cóś nieskończenie — że się tak w yrażę — niesm acznego” (LZ 1, 33), pisze Orzeszkowa do Józefa Sikorskiego w p arę lat później, gdy próbo w ał on ratow ać jej duszę przy pomocy polem iki Caro z m aterialistam i niem ieckim i.
Swoiście pojm ow any „m aterializm ” Buckle’owski był więc dla p isar ki głównie kluczem do historii. Jego ostrze zwracało się przede w szyst kim — podobnie jak u Com te’a czy Spencera — przeciw „niek o heren t- nej kom pilacji fak tó w ”, a więc, jak to n aty ch m iast podchw yciła Orzesz kowa, n a gruncie polskim służyło dem askacji konserw atyw nej i strzegą cej starego obyczaju, przyczynkarskiej historiografii, kw itnącej n a ła m ach prasy nazw anej w krótce „ starą” . Ale determ inizm B uckle’owski, m im o iż rew idow ał odpowiedzi, jakich n a p y tan ia o istotę i sens historii udzielał rom antyzm , nie całkowicie przecież odrzucał jego problem atykę. Zapał Orzeszkowej dla socjologii pozytyw istycznej był w sporej m ierze w yw ołany faktem , że znalazła w niej nowoczesne i naukow e odpowiedzi n a stare, „rom antyczne” p y tan ia polskiego życia.
3 E. O r z e s z к o, Do czyniącego zarzuty sprawozdaniu o dziele Buckle’a. „Ga zeta Polska” 1866, nr 192.
Jak o rew elacyjne n o vu m zachw ycał fakt, że socjologia ta przekreślała prow idencjalizm . O balała tezę o n a d n a tu raln y m początku indyw idualności narodow ych. Treść h isto rii u p a try w a ła nie w zapasach człow ieka z Bogiem, ale w w alce z n a tu rą . U znając człowieka za jedynego tw órcę historii, od rzucała indyw idualizm . O perow ała pojęciem indyw idualności zbiorowej, a n aw et tak kuszącym dla n aro d u niedaw no zmiażdżonego i boleśnie od uczonego od swego m esjanizm u — pojęciem ludzkości, „wielkiego ogółu, k tó ry w całości i w pełni ty lk o stanow i społeczność” 5, ja k to form uło w ała Orzeszkowa.
Spośród koncepcji B uckle’a fu n d am en taln e znaczenie jako przesłanka program u społecznego Orzeszkowej m iała jego teza o wyższości „praw um ysłow ych” nad „praw am i m oralny m i” oraz fak t, że dla m yśliciela an gielskiego „postęp nie je s t spotęgow aniem w ładz w ew nętrznych, lecz ulepszeniem zew nętrznych okoliczności” 6, a to zapew nić może tylko n a u ka. D zieje ludzkości są zatem dziejam i postępu oświaty, czyli cywilizacji. T utaj w łaśnie O rzeszkow a znalazła teoretyczne uzasadnienie dla p rog ra m u m odernizacji życia polskiego, dla konieczności nadrobienia zapóźnie- nia cyw ilizacyjnego, rez u lta tu w ieków przeżytych „w pałacow ych zby t kach i m onakalnym próżniactw ie” . Było to wszak dla niej jedy n ą gw a ran c ją p rzetrw an ia narodu w potężnym i drapieżnym now ym świecie. A w ięc nie „k w ietysty czn a” koncepcja doskonalenia w ew nętrznego i ob rony starych obyczajów, ale ogrom na p raca nad „ulepszeniem zew nętrz nych okoliczności” może przybliżyć szczęście „nie jednostkom , nie kas tom, lecz w ielkiem u ogółowi” 7.
Na tej koncepcji postępu oparły się w reszcie teorie m oralne Orzesz kowej, stanow iące p rzejaw u ty lita ry zm u eudajm onistycznego, ta k zna m iennego dla ogólnej d o k try n y etycznej pozytyw izm u. Orzeszkowa w swej w ierze w h arm o n ijn ą jedność interesów jednostki i ogółu bliska jest p o pu larn ym jeszcze w Polsce koncepcjom B entham a, jej u tylitaryzm m ożna by w edług klasy fik acji T atarkiew icza określić w łaśnie jako ben th a- m ow ski hedonizm nieegoistyczny 8, u p a tru jąc y szczęście jednostki w po m yślności ogółu, ale nie u zn ający idei ofiary.
Zasadnicze przesłanki pozytyw izm u Orzeszkowej, zręby jej św iatopo glądu i program u społecznego uform ow ały się w ięc już w r. 1866, na gruncie in tele k tu a ln y c h podniet, jakich dostarczyła jej Historia cyw iliza
cji angielskiej B uckle’a.
N ie znaczy to jed n a k oczywiście, aby m ożna się było ograniczyć w cha rak te ry sty ce pierw szego okresu twórczości Orzeszkowej do rozw ażenia
5 Ibidem. ß Ibidem. 7 Ibidem.
w pływ ów tego dzieła i zaliczyć pisarkę do rzędu „homines unius libri”. Przeciw nie, im ponujące lek tu ry prow adzone w ciągu całego życia, które staw iały Orzeszkową w śród najbardziej w szechstronnie w ykształconych pisarzy polskich, stają się okazją do nieustannego pogłębiania, rozbudo w yw ania, korygow ania i przekształcania postaw zarysow anych w roku debiutu. Orzeszkowa należała do tych rzadkich okazów w śród polskiej inteligencji hum anistycznej, k tóre za swój obowiązek in telek tualn y uw a żają zdobycie światopoglądu naukowego. Ze w zruszającym nakładem tru du absolw entka pensji dla panien przegryza się przez podręczniki fizyki, fizjologii i „niepoczciw ej” chemii, któ re umożliwić jej m iały zrozum ienie filozoficznych konsekw encji współczesnych odkryć naukow ych przyrodo znaw stw a.
Zawsze przecież ciągnie Orzeszkową do historii — określiła ją sło w am i: „pierw sze pole mego um ysłowego kształcenia się” (LZ 1, 49). Za sadniczą dom eną zainteresow ań pisarki pozostają pozytyw istyczne nauki społeczne. Jej w łasne w ystąpienia publicystyczne w tym zakresie w pro w adzają bardzo szerokie przeglądy historyczne zagadnienia, niezbędne do rozw ażenia każdej spraw y w aspekcie „postępu cyw ilizacji” .
Tak są zbudow ane w szystkie prace publicystyczne Orzeszkowej, a niem ało ich poświęciła najrozm aitszym „kw estiom ”, w k tó re jej zda niem m iały szczególnie obfitować „ostatnie dziesiątki lat naszego w ieku” . A ry tk u ły te służą głównie ugrun to w aniu program u społecznego pisarki.
T utaj najznam ienniejszy staje się fakt, że bardzo wcześnie — bo już od początku la t siedem dziesiątych — n a charak ter tego program u za czynają oddziaływ ać echa w yraziście obnażonych po K om unie P a ry s kiej konfliktów klasow ych dojrzałego społeczeństw a burżuazyjnego, a także i echa w łasnych doświadczeń Orzeszkowej. W toku obfitych lis tow nych rozm ów z A urelim Drogoszewskim o socjalizmie w spom niała ona, że z „sekciarstw em ” zetknęła się jeszcze przed rokiem 1870. Ko nieczność form ułow ania program u w opozycji do „sekty ”, k tó ra p rzedsta w iła się jej od razu — jak to zrozum iał K rzyw icki — jako „złowrogie w idm o ru sy fik acji”, w yw ołała znam ienne przesunięcia w filozoficznych koncepcjach pisarki. Przede w szystkim rew izji uległy koncepcje etyczne i następnie szczególną w agę uzyskały teorie organicyzm u społecznego: w trochę innych proporcjach w ystąpiła też kw estia „ludzkości” i „na ro d u ” .
Ju ż w arty k u le O przekładach z r. 1872 Orzeszkowa w ycofała się z jednostronnego stanow iska Buckle’owskiego w spraw ie stosunku po stępu cyw ilizacji i postępu m oralnego. Daleko jeszcze jest do późniejszej zasady p ry m a tu „praw m o raln y ch ”, do lekcew ażenia „ulepszeń zew nętrz ny ch ” . L isty o literaturze z r. 1873 podtrzym ują entuzjazm dla postępu technicznego, arty k u ł O przekładach walczy o jak najszerszy dostęp do
św iatła, choćby połączony z ryzykiem w obec starych w iar narodu. Ale Orzeszkow a coraz w y raźn iej zw raca się do C om te’owskiej w ersji celu postępu jako doskonalenia człowieka poprzez stadia rozw oju cywilizacji.
Szczególnie znam ienna je st pod ty m w zględem rozpraw ka z r. 1874, zatytu łow an a O postąpię. Orzeszkow a przed staw iła w niej kw estię po stępu jako kluczow e pojęcie współczesnej m yśli społecznej, ,,około które go, niby na osi swej, o bracają się w szystkie tru d y i dążenia, pociechy i trw ogi, błogosław ieństw a i złorzeczenia now ożytnego św ia ta ” 9. Za cel postępu u znaje teraz p isark a zarów no udoskonalenie jak uszczęśliw ienie ludzkości, dokonyw ane na drodze rozw oju w iedzy i m oralności. S tara się przy ty m zachować pełną rów now agę w ocenie doniosłości obu tych sił spraw czych optym istycznie pojm ow anych dziejów ludzkiego św iata. Zgodnie ze stanow iskiem , jak ie reprezentow ał om aw iany i szeroko cyto w any w a rty k u le Caro, uzn aje za k ry te riu m postępu „przypuszczenie n a j w iększej, jaka może być, liczby ludzi” do udziału w „harm onii p raw i rę kojmi, stanow iących dobrze zorganizow aną społeczność”, oraz „do używ a nia ubezpieczonych przez nie dóbr: dobrobytu, oświaty, pracy, własnoś ci” 10.
A rg um en tacja rozpraw y zdaje się przyznaw ać jeszcze niekiedy postę powi m oralnem u fu n k cje in stru m e n ta ln e — w y stęp u je w ięc np. teza, że człowiek pow inien doskonalić się m oralnie, by uzyskać szanse zorganizo w ania społecznego w spółżycia w sposób zapew niający szczęście jednost kom i zbiorowości. Jed y n ie w iedza i m oralność ocalić mogą bowiem n a j cenniejszą g w arancję zdrow ego rozw oju społecznego — jego harm onię. M oralność jest p rzy ty m n ierozerw alnie zw iązana z w iedzą — bez niej nie je s t cnotą, lecz „in sty n k tem ” . N iem niej to nacja całej rozpraw y w ska zuje, że n astąp iło tu w y raźn e przesunięcie h ierarch ii w artości.
Św iadczą o ty m m. in. przytoczone w arty k u le znam ienne przykłady w yraźnego postępu m oralności społecznej. Obok w pływ u chrześcijaństw a n a łagodzenie nierów ności m iędzy ludźm i, na kształtow anie postaw „uko chania, m ęstw a, o fiarn ictw a” , w ym ienia Orzeszkow a rów nież „w alkę N iderlandów z H iszpanią” — niew ątp liw y w ty m kontekście kryptonim polskich tra d y c ji niepodległościow ych. P ostęp „jakości” cnoty obyw atel skiej w iąże tu a u to rk a z heroizm em obrony „w iary i w iedzy”, z lekce w ażeniem dóbr m aterialn y ch w obliczu w alki o p raw a „gwałconej słusz ności” . To eksponow anie cnót heroicznych w m iejsce bronionych dotąd m ieszczańskich „cnót p ro sty ch ” w skazuje, że — w yraźniej niż kiedykol w iek p rzedtem — szczęście jed n o stk i traci znaczenie w p erspek tyw ie po stępu, p rzestaje być jego celem. Człowiek szczęśliwy to dla Orzeszkowej członek szczęśliwej zbiorowości.
9 T. O r z e s z k o w a , O postępie. „Tygodnik Mód i P ow ieści” 1874, nr 20. 10 Ibidem, nr 22.
U tylitaryzm eudajm onistyczny okazał się utopią w śród bezm iaru nędz polskiego życia. Trzeba było zarów no pokusom łatwego, egoistycznego szczęścia, ja k racjonalnym argum entom „dzieci św iata” przeciw staw ić he roiczny ideał cnoty i obowiązku, k tó ry realizow ać należy w brew szczęściu jednostki. Z pomocą przychodzi ety k a Milla, k tó ry „dołączył w m yśl w łas nej k ry ty k i bentham izm u do jego pierw iastków epikurejskich poważną dozę stoicyzm u i chrześcijaństw a” n . Orzeszkowa w prow adza więc do sw ych rozw ażań ideę ofiary dla ogółu i dla postępu i już od połowy lat siedem dziesiątych bohaterow ie-społecznicy jej powieści w ystępow ać za czną w aureoli ofiarników i m ęczenników. Do pierw iastków etyki chrze ścijańskiej naw iąże jed n a k ex pressis verbis dopiero później. N atom iast k u lt filozofii stoickiej będzie m anifesow any w yraźnie i stanie się jednym z m otorów nam iętnego zainteresow ania Orzeszkowej dla cywilizacji an tycznych i ich teorii filozoficznych.
Równocześnie w śród cech postępu, rozum ianego jako proces „stop niowy, ilościowy, ciągły”, szczególnej w agi nab iera w łaśnie jego ewolu- cyjność. W roku 1876 Orzeszkowa pisała:
tak m aterialny dobrobyt jak moralna skala w szelkich w arstw ludzkości znaj duje się w nieustannym, acz powolnym postępie; [...] postęp ten istnienie swe zawdzięcza nie gorączkowym szamotaniom się, nie gwałtownym zrywaniom z przeszłością, lecz łącznej, logicznej, nieustannej pracy ludów i czasów 12.
Postęp te n zatem m a ch a ra k te r organiczny i harm onijny, rów nie jak ugru ntow u jąca się w m yśleniu socjologicznym Orzeszkowej koncepcja społeczeństw a, k tó re w inno się kierow ać najw yższym praw em — „ko niecznym i nieodbitym praw em harm onii i zgodnego w spółdziałania” 13. Tego rodzaju założenia sform ułow ał, trochę w duchu tradycjonalizm u francuskiego, A ugust Comte, ale nie on był w tym zakresie pierw szym nauczycielem Orzeszkowej. W pism ach jej z początku la t siedem dziesią ty ch pada nazw isko B astiata; a u to r Harm onii ekonom icznych zachw ycił pozytyw istkę bardzo wcześnie.
Głoszeniu w iary w harm o n ijn y postęp, stopniowo usuw ający krzyw dy i nędze, łączący z rozw ojem in sty tu cji w zrost pojęć m oralnych i „spół- czucia” , solidarności w ew n ątrz społeczeństwa, poświęcone były publiczne odczyty O rzeszkow ej: O niedolach dziecięcych i O w p ły w ie n a u ki na
rozw ó j m iłosierdzia. W iązały się one ściśle z nękającą ją od początku lat
siedem dziesiątych „kw estią spraw iedliw ego rozdziału bogactw ” , przede
11 T. K o t a r b i ń s k i , U tylitary zm w etyce Milla i Spencera. W: W ybór pism. T. 1. Warszawa 1957, s. 221—222.
12 E. O r z e s z k o , O w p ł y w i e nauki na rozw ój miłosierdzia. Lwów 1876, s. 26—27.
w szystkim jed n a k m iały się przeciw staw ić k a ry k a tu ra ln ej w izji propa gandy socjalistycznej, w izji opartej n a idei „m iłosiernych rabun k ów ” , którą lansow ał Proudhon.
Socjalizm ja k i „kosm opolityzm ” uznaw ała Orzeszkowa za koncepcje sztuczne, podm yw ające zręby sensow nego ładu społecznego, gdyż jej zda niem obie one negow ały zasadnicze cechy n a tu ry ludzkiej, n a tu ra ln e te n dencje rozw ojow e ludzkości. N aturalizm stał się jednym z podstaw ow ych w ątków społecznej m yśli Orzeszkowej w późnych latach siedem dziesią tych. Dla n atu ralizm u pozytyw istycznego znam ienne było m. in. przejęcie wzorca n au k przyrodniczych, uznanie niezm iennej n a tu ry ludzkiej za źródło historii i k u ltu ry , pojm ow anie człowieka jako istoty racjonalnej, podatnej na w pływ y ośw iaty i pedagogiki m oralnej. W ty m sensie też in terp reto w ała Orzeszkowa sugestie pozytyw istycznej etnologii, która odegrała zasadniczą rolę w jej biografii in telek tualn ej.
Na historycznym dowodzie „n atu raln o ści” p atriotyzm u, jako odbicia „naturalności” procesu pow staw ania indyw idualności narodow ych, oparła Orzeszkowa sw ą in teresu jącą rozpraw ę P a trio tyzm i kosm op olityzm (1879). N aturalizm stał się podstaw ą jej zainteresow ania dla organicyzm u Spen cera.
Ludw ik K rzyw icki, k tó ry św ietnie się orientow ał w dynam ice pozy tyw istycznej w alki z socjalizm em , w skazał na fakt, że początkowe Ca- reyow sko-B astiatow skie h y m n y o harm onii społecznej zostały zastąpione przez m odną Spencerow ską teorię organizm u społecznego. Orzeszkowa także w kroczyła na tę drogę, jak św iadczy pew na zm iana arg u m en tacji w P a trio tyzm ie i kosm opolityzm ie. Była ona rów nież z pew nością u w a ru n ko w an a i zm ianam i w obrębie sam ego socjalizm u. P rzed tem na a n a r chizm P roudhona odpow iadano arg u m en tam i B astiata, teraz naukow ej teorii rew olucji przeciw staw iono szeroko etnologicznie um otyw ow aną przez Spencera teo rię organizm u społecznego nienaruszalnego w swej naturalności u .
W ty m stanie rzeczy m ożna by zaryzykow ać tezę, że Orzeszkowej teoria społeczeństw a kształtow ała się w pow ażnej m ierze pod ciśnieniem socjalizm u i staw ianych przezeń problem ów . B yłby to n aw et dosyć w y ra zisty w a ria n t pozytyw istycznej teorii społecznej, uform ow anej w dużym stopniu w sk u tek konieczności stałego przeciw działania niebezpieczeństw u socjalistycznem u. I w ty ch granicach ty lk o należałoby odczytać fak t sięg nięcia przez O rzeszkow ą do Spencera, zwłaszcza w P atriotyzm ie i ko s
m opolityzm ie.
Pociągnęła ją przede w szystkim teza o naturalności organizm u spo
14 Zob. L. K r z y w i c k i , H erbert Spencer: „Wstęp do socjologii” [...]. W: Dzie
łecznego, potrzebna w walce z socjalizmem (chociaż ow a teza prow adziła za sobą sm utne konsekw encje, bo jako tw ory sztuczne trak to w ał Spencer zarów no socjalizm ja k i... dobroczynność). Dalej — atrak cy jny dla Orzesz kow ej był z pewnością Spencerow ski „naturalizm etyczny”, przeciw sta w iający się nauce o Opatrzności.
Ale naturalizm Spencerow ski był dla Orzeszkowej nie do przyjęcia w całej rozciągłości, przede w szystkim ze względu n a pew ne doniosłe konsekw encje etyczne. Dwie z nich były najistotniejsze.
Po pierwsze, doktrynę Spencera cechował swoisty „fatalizm niepow o dzeń w w alce z siłami n a tu ry ” 15. D eterm inizm Spencera m iał odcień fata - listyczny: nic nie pomoże przeciw staw ianie się naturze, ona i ta k zawsze nas pokona. Stąd mogła w ynikać tylko jedna dyrek tyw a etyczna, o odcie n iu biologicznym : przystosow anie się do n atu ry . Było to obce Orzeszko w ej — dla niej zasadniczą ideą stała się w alka z naturą, której konsek w encją mogło być osiągnięcie wielkości m oralnej naw et w klęsce, a póź niej — w łaśnie tylko w klęsce. N aturalizm Orzeszkowej był zawsze m o derow any czy n aw et ograniczony przez moralizm.
Po drugie, naturalizm Spencerow ski prow adził do tzw. darw inizm u społecznego, do apologii w alki o byt, w której słusznie n a tu ra unicestw ia nie przystosow ane, słabsze organizm y. Ten aspekt spenceryzm u podchw y ciła k ry ty k a socjalistyczna — m. in. później Krzywicki. Jakkolw iek Orzeszkowa nie mogła się solidaryzować z tezam i socjalistów, to przecież podobne m otyw y pojaw iają się w jej negacji pew nych aspektów d o k try ny Spencera. Jej p atriotyzm i hum anizm nie pozw alały n a opiew anie zw y cięstw odniesionych nad organizm am i słabszym i i gorzej przystosow any mi, jej m oralizm m usiał w ykluczać gloryfikację praw a biologicznego. W ul garn y spenceryzm stał się podstaw ą „argonautyzm u” . Orzeszkowa i socja liści mieli się spotkać w walce z „tłustym i episjeram i” .
Teza o tzw. załam aniu się pozytyw izm u, któ re zwykliśm y datow ać od połowy lat siedem dziesiątych, a już w każdym razie od początku osiem dziesiątych, opierała się na takich faktach, jak zm niejszenie w pływ ów pozytyw istów w społeczeństwie i przekształcenia w św iatopoglądzie głów nych przedstaw icieli obozu. Istotnie spore znaczenie m ają: w ystąpienie k ry ty k i socjalistycznej, k tó ra rozbija bezw iedną lub świadom ą demagogię „społecznej postępow ości” i obrony „prostego człowieka” w publicystyce pozytyw izm u; scem entow anie stronnictw a zachowawczego, w alnie w spie ranego przez „młodych konserw atystów ”, co m. in. pow oduje szereg apo- stazji w śród niedaw nych „m łodych” ; odw rót wielkiej burżuazji od libe ralizm u i w ysuw ane przez nią wobec pozytyw istów zarzu ty zbytniego r a dykalizm u, ośmielającego, a naw et produkującego socjalistów. Faktem
je s t zam ilknięcie „m łodej p ra sy ”, z k tó rej n a placu pozostaje bodaj tylko „ P raw d a ” Św iętochow skiego. F ak tem są gorzkie podsum ow ania nikłych osiągnięć la t w alki — stw ierdzenie m arazm u prow incji, ubóstw a życia um ysłowego, ciem noty i nędzy ludu, w ulgaryzacji haseł organicznikow - skiego u ty lita ry zm u w p rak ty ce b urżuazji. „Z ałam anie się pozytyw izm u” będzie jed n ak term inem słusznym wówczas tylko, jeśli rozum ieć przez to będziem y zaham ow anie bojowego rozm achu „stro nn ictw a p ostęp u”, zw ę żenie jego bazy społecznej i zasięgu jego oddziaływ ania, w reszcie pew ne m odyfikacje w zakresie program u i w yboru środków działania. Jednakże zb yt w cześnie je st jeszcze naw et w początkach lat osiem dziesiątych na składanie pozytyw izm u do grobu.
Jeśli chodzi o sytuację Orzeszkowej,, to wówczas w łaśnie przejaw ia p isark a w y raźn ą tend en cję do „zw ierania szeregów ” , do um ocnienia sw ych zw iązków z pozytyw istam i w arszaw skim i, do cem entow ania jedności „stron nictw a p o stęp u ” . D ąży też do jak najostrzejszego odcinania swej postaw y od p olityki obozu zachowawczego, którego droga „do ostateczne go ogłupieniu narodu, a więc i do zguby w iedzie” 16. Nie m a rów nież m ow y o rezygnacji z jakiegokolw iek p u n k tu program u pozytyw istycznego. P rz e ciw nie, w polem ikach, jak ie Orzeszkow a toczy z k ry ty k am i słynnej książ ki Chm ielowskiego Z arys litera tu ry p o lskiej z ostatnich lat szesnastu — uderza pasja obrony doniosłości pozytyw istycznych bojów dla dziejów k u l tu ry polskiej.
N iem niej na początek la t osiem dziesiątych przypada drugie stadium rozw oju św iatopoglądu pisarki, k tó re c h arak tery zu je ten den cja do prze kształcenia pew nych założeń filozoficznych, przysw ojonych i gorąco a k ceptow anych w ciągu m inionego piętnastolecia. W nioski z pogłębionej obserw acji życia społecznego u jaw n iały utopijność nadziei na szybkie re z u lta ty edukacyjnej kam panii pozytyw istów . W skazyw ały zarów no na groźną żywotność relik tó w m inionego system u społecznego, jak na krzyw dy i cierpienia, jak ie przynosi — lu b jak im przyn ajm niej nie zapobiega — now y ład. Podw ażały w iarę w w artość społecznego działania uw ielbianych bojow ników cyw ilizacyjnego postępu, odsłaniały niepokojącą symbiozę teorii p racy organicznej i p ra k ty k i burżuazyjnego dorobkiewiczostwa.
Załam anie program ow ego optym izm u i zaostrzenie kryty cyzm u spo łecznego pociąga za sobą w y raźn e przem ian y tonacji, w jak iej Orzeszkowa podejm uje cen tralne teraz dla niej zagadnienie postępu — zwłaszcza m o ralnego postępu społeczeństw a. K onstatow ana ju ż uprzednio nierów no- m iem ość postępu techniczno-ekonom icznego i m oralnego u ra sta obecnie do rangi najgroźniejszego zjaw iska ciążącego nad dziejam i uw ielbianego dotąd w ieku X IX — „w ieku postęp u ”, rzutującego na całą historię ludz
16 E. O r z e s z k o w a , L isty. Pod kierunkiem J. U j e j s k i e g o opracował L. B. S w i d e r s k i , T. 1. W arszawa—Grodno 1937, s. 181.
kości. Ten w ątek, coraz donioślejszy w utw orach literackich i dyskursy w - nych w ypow iedziach Orzeszkowej, nie podważa w zasadzie organicystycz- nych i ew olucjonistycznych podstaw jej społecznego m yślenia i nie p rzy biera postaci skrajn ej tezy o sprzeczności m iędzy m oralnym doskonale niem ludzkości a „ulepszeniam i zew nętrznym i” . W iara w w artość ew olu cyjnego rozw oju cywilizacji pozostaje jeszcze nienaruszona.
K rytycyzm wobec współczesności przybiera natom iast postać ataków na cyw ilizację „źle p o jętą”, któ re m nożą się w utw orach z początków lat osiem dziesiątych i nie zam ilkną w pisarstw ie Orzeszkowej do końca. P o stacie szlachetnych „m ęczenników postępu”, rozw ijających kosztem oso bistego szczęścia użyteczną działalność cyw ilizacyjną w skrom nych ra m ach codziennej rzeczywistości coraz m niej apologetycznie ocenianego X IX wieku, nikną na pew ien czas z twórczości autorki. Echo krytycznej rew izji ich postaw y, żałosnej ograniczoności ich wysiłków i osiągnięć, n ę dzy kom prom isów podyktow anych życiowymi koniecznościami, odezwie się jeszcze w Nad N iem nem , w ocenie postaci B enedykta Korczyńskiego. W uderzająco szczupłym kręgu bohaterów realizujących w utw orach z te go okresu pozytyw ne wzorce osobowe przew ażają ludzie zdecydow anie dalecy od problem ów organicznikowskiej pracy u podstaw, od m rów czych prac skrom nych budow niczych cywilizacji.
Orzeszkowa cofa się w przeszłość, sięga do tem atyki antycznej, rz u tu je heroiczny ideał m oralności ludzkiej głównie na tło w alki obrońców republikańskiej cnoty starego Rzym u z potęgą rosnącej ty ran ii cesarzy. Ucieczka „z m ałego G rodna do w ielkiego Rzym u”, jak pisała do Ja n a K a r łowicza, m iała dać jej możność „odetchnięcia przez chw ilę pow ietrzem rozległych przestrzeni, w ielkich kolizji, uczuć i nam iętności” (LZ 3, 44). Now ele z cyklu Stare obrazki oraz powieść Mirtala — u tw ory nieko rzy stn ie dosyć odbijające od cennej produkcji literackiej najlepszego okre su p isarstw a Orzeszkowej, chłodno p rzyjęte przez k ry ty k ę i publiczność, są niem niej interesujące, gdyż najw yraźniej związane z filozoficznym i rozterk am i lat osiem dziesiątych.
W przeciw ieństw ie do dom inujących, zwłaszcza w powieściach a n ty socjalistycznych, koncepcji ew olucjonistycznych i organicystycznych tu bow iem w ystąpiła u Orzeszkowej po raz pierw szy — i na krótko zresz tą — świadomość antagonistycznego ch arak teru procesu historycznego. P y ta n ie o koszty postępu spadające na barki słabych i o podział dóbr osiągniętych w ysiłkiem cyw ilizacji nie zostaje tu zbyte przy pomocy tez zakładających istnienie „harm onii” czy n atu raln ej zgodności w szystkich w a rstw społecznych. Do ty ch argum entów Orzeszkowa nie naw róci już nigdy w polem ice ze „społecznym i utopiam i” . O brazując konflikty an tycznego św iata w skazała n aw et p isarka n a pew ne uzasadnienie społecz nego buntu, n a co n ie zdobyła się nigdy w utw orach współczesnych.
Także i problem postępu ry su je się tu dość odm iennie niż dotąd. Po zostaje on nadal hasłem i celem dążeń ludzkości, ale nie jest pojm ow any jako nieuchronne praw o jej rozw oju. P rzekonanie o powolności postępu, m oralnego zwłaszcza, tkw i u podłoża w yboru tem atyki, pozwala traktow ać opowieści antyczne jako m etaforyczne diagnozy spraw współczesności, od- najdyrdać w k u ltu rze starożytnego św iata najżyw otniejsze kw estie filo- zoficzno-m oralne współczesności. Oznacza to m ilczącą nieufność w obec Com te’owskiej teorii „trzech stadiów ” . N atu ra ludzka, jak w ynika ze
S ta rych obrazków czy M irtali, nie ta k bardzo zm ieniła się w ciągu tysiąc
leci. D ziałają w niej identyczne m echanizm y ludzkich zachow ań indyw i dualnych i zbiorowych, dla k u ltu ry wciąż podstaw ow e znaczenie m ają te sam e p y tan ia o stosunek człow ieka do stale kw estionow anej idei bóstw a, o sens i nagrodę cnoty, o szanse w alki bojow nika kochającego ludzkość wobec przem ożnej siły g łupoty i nikczem ności ludzkiego stada.
Z ainteresow anie Orzeszkowej dla dziejów starożytnych, które legło u podstaw jej wycieczki w historię, nasilało się w sku tek oddziaływ ania bulw ersujących ówczesną E uropę dzieł E rnesta Renana. Zetknięcie się z H istorią początków chrześcijaństw a stało, się w tych latach doniosłą przygodą in te le k tu a ln ą Orzeszkowej, skłoniło ją do podjęcia na nowo rozm yślań o stosunku n au k i i w ierzeń religijnych, w iary i m oralności, społecznych fu n k cji religii.
Pierw sze w rażenie w yniesione z le k tu ry nacechow ane było w yraźnym krytycyzm em pożytyw istki :
Czuć ek s-księdza i naturę łzawą, a pobieżna znajomość starożytności w y starcza dla spostrzeżenia, że w iele punktów bardzo ważnych pomija. [LZ 3, 38]
W krótce jed n ak zainteresow ała się Orzeszkowa R enanem bardzo żywo, podjęła pracę n a d przekładem A n ty ch ry sta , zabrała się do studiów nad dziełam i h istory ka i ich recepcją krytyczną. I wówczas jed nak oceny jej w ahały się m iędzy biegunam i zachw ytu i oporu przeciw pokusom m eta fizycznych „utopii i m arzeń ” . O bszerny esej Orzeszkowej obok relacji biograficznej i dość szerokiego om ów ienia pisarstw a au tora Ż ycia Jezusa przynosił zarów no en tu zjasty czn ą pochw ałę naukow ych i literackich w a lorów jego prac historycznych, ja k i pozytyw istyczną z ducha refu tac ję jego koncepcji „oderw anego i niejako osobnikowego istnienia idei”, w y znaczającej ludzkości cel b y tu i rozw oju — „inaczej ideału samowiedzy, dobroci i rozum u, inaczej jeszcze: boskości” 17.
Esej ten nie u jaw n iał jed n ak w pełni rozterek, jakie stanow isko R e n a n a budziło nieco w cześniej w Orzeszkowej, ani tym bardziej nie stano w ił ostatniego słowa w jej rozm yślaniach o zakazanych przez pozytyw i styczną ortodoksję problem ach — jeśli już nie „pierw szych przyczyn”, to
przynajm niej „celów fin alny ch” świata, a także potrzeby transcendentnej sankcji dla ideału etycznego.
Dzieła R enana były podówczas dla Orzeszkowej nie tyle n aw et może źródłem inspiracji, ile niepokojącym problem em filozoficzno-m oralnym . Niepokoiła ją sprzeczność m iędzy naukow ym i koncepcjam i religioznaw czym i historyka, sprow adzającego chrześcijaństw o na g ru n t „n atu raln ej przyczynow ości”, a dostrzegalnym w jego dziełach zw ątpieniem we wszech
moc nauki, potrzebą w iary, utożsam ianiem „ideału” z Bogiem. Niepokoiły w nioski w ypływ ające z doświadczeń „sceptyka-idealisty” — skonstatow a ła, że ortodoksyjny agnostycyzm pozytyw izm u stw arzać może poczucie „próżni”, podważać w iarę w sens istnienia, w w artość m oralnego w ysiłku. Toteż końcowe zdanie eseju Orzeszkowej przynosiło now ą u niej ocenę X IX wieku, daleką od pozytyw istycznej w izji w ieku „rozum u i postępu” .
[Renan to duch] doskonale przedstawiający rodzinne swe stulecie — stu lecie niespokojne, szukające prawdy f wątpiące, czy kiedykolwiek posiąść ją w pełni zdoła; przez miłość dla prawdy kruszące to, co kochały wieki, i przez w stręt do próżni uciekające w krainy utopii i marzeń 18.
W korespondencji z Karłow iczem znaleźć też można ślady niepokojów i zw ątpień, jakie nasunęła Orzeszkowej lek tu ra Renana. Tuż po cytow a nej już deklaracji z r. 1884, ujaw niającej związki pisarki ze św iatopoglą dem pozytyw istycznym , rodzi się pytanie, czy nie należałoby przyw rócić ludziom idei Boga. Zagadnienie to w ystąpiło jednak nie jako problem in telek tu aln y ani potrzeba sentym entalna, lecz jako problem p rak ty k i społecznej, jako com te’owska nieco próba znalezienia wyższej sankcji dla kodeksu etycznego. Zagadnienie to Orzeszkowa rozw iązyw ała jed nak w b rew Com te’owi, w duchu anty instytucjonalnym , a zakładającym tra n s cendencję bóstw a:
Mówię o tym całkiem obiektywnie, bo dla mnie — może niestety! — uwierzyć już w to niepodobna, z czego wprost wynika, że niepodobna mi też głosić tego, w co sama nie wierzę. Czy przecież dla mnóstwa, mnóstwa istot ludzkich życie bez tej w iary nie stanie się ciężarem nad siły? [LZ 3, 66]
Owa u ty lita rn ie zaprogram ow ana idea bóstw a zdradza wiele pokre w ień stw z Renanow skim „ideałem ” . Przede w szystkim jednak w ażne są dla Orzeszkowej jej funkcje społeczne: „Bóstwo — jako pociecha sm ut nych i sam otnych, nadzieja tych, którzy żadnej nie m ają nadziei” (LZ 3, 67), gw arancja sensu życia „pracownika, ofiarnika, m ęczennika” .
Pisarka nie była pew na intelektualnych i m oralnych racji tej propo zycji, z pokorą też p rzy jęła reprym endę Karłowicza, widzącego w pomyśle owej „religii dla ubogich” zaniedbanie obowiązku praw dy, pierwszego obow iązku in telek tu alisty wobec społeczeństwa. Na pytanie: „kogo kochać,
dla kogo działać, w co w ierzy ć”, K arłow icz udzielił odpowiedzi, odwołu jącej się w prost do Com te’a: „ludzkość” (zob. LZ 3, 402).
U bóstw ienie ludzkości w y raźn ie zarysow uje się też w antycznych no w elach i pow ieściach Orzeszkowej jako próba stw orzenia nam iastki m eta fizyki, dającej się jeszcze u trzy m ać w ram ach system u pozytyw istycznego przez naw iązanie do pew nych w ątków m yśli Com te’a, i próba ponownego w cielenia w h isto rię tran scen d en tn ego „ideału” Renana. W yczuwa się w nich podskórny n u rt polem iki z w izją św iata starożytnego zarysow aną w H istorii początków chrześcijaństw a. N a k a rb „kościelnego w ychow ania” au to ra składała Orzeszkowa od początku niedocenianie filozoficznych i m o raln ych osiągnięć cyw ilizacji przedchrześcijańskich, teraz upom niała się zwłaszcza o w artość filozofii stoików, którzy w jej utw orach fo rm u łują n auki in terp reto w an e jako n ajcenniejsza tra d y c ja heroicznej m oralności — laickiej, h u m an itarn ej, u p atru jącej nagrodę cnoty w ofierze dla przyszło ści św iata. Nie wiadomo, czy są bogowie, ale tru d n a cnota ludzka jest „p erłą ziem skiego szczęścia” . Zw ycięstw o człowieka nad śm iercią zapew nia w koncepcji O rzeszkow ej nie ty lk o nieśm iertelność atom ów m aterii —
uczucia i m yśli to atomy duszy człow ieka, tak jak te, które składają jego cia ło, nie giną one nigdy, ale sprzęgają się z atomami dusz innych, tworzą coraz now e światy. [PZ 50, 239]
Człowiek cnotliw y żyje wiecznie nieśm iertelnością ludzkości. Je st to w yraźne przezw yciężenie sceptycyzm u R enana wobec ubóstw ienia czło w ieczeństw a, nie będącego w edług niego najw yższym , nieprzekraczalnym ogniw em „staw ania się id ea łu ” .
Ale i obraz konfliktów społecznych starożytności oraz ocena krzyw d czy cierpień zadaw anych słabym i uciskanym odbiegają od Renanow skiej koncepcji dziejów k u ltu ry , choć O rzeszkow a nie uśw iadam iała sobie nigdy w pełni ani gw ałtow nej niechęci tego m yśliciela do pozytyw istycznego m odelu cywilizacji, ani elitaryzm u i an tydem okratyzm u jego teorii społe czeństw a 19. Zdum iew ało ją tylko, że filozof „kochający m aluczkich” mógł być przeciw nikiem ośw iaty ludu — tłum aczyła to stanow isko n iep ra k - tycznością gabinetow ego uczonego, k tó ry zatracił zrozum ienie dla pozio mych względów „ekonom ii społecznej i m oralności codziennej” 20.
G roźba k ry zy su filozoficznego została więc w latach osiem dziesiątych na pew ien czas zażegnana. Ale odrzucone zrazu R enanow skie sugestie i „pokusy” nie zostały w yelim inow ane, działały dalej, prow adząc z cza sem już nie do m odyfikacji św iatopoglądu pozytyw istycznego, nie do po szukiw ania innych niż m illow sko-spencerow ska linii jego tradycji, lecz do zupełnego podw ażenia jego fu n dam en tó w filozoficznych i pow rotu na pozycje organicyzm u rom antycznego.
19 Zob. B. S k a r g a , Renan. Warszawa 1969, s. 108—119. 20 O r z e s z k o w a , Ernest Renan.
Zw iązków R enana z m yślą rom antyczną początkowo nie uśw iadam iała sobie Orzeszkowa zbyt w yraźnie, choć dostrzegała je w filozofii Com te’a. W każdym razie jedn ak au to ra Historii początków chrześcijaństw a n ie uw ażała za pozytyw istę. Z estaw iając poglądy R enana i Schopenhauera, bliskich sobie, jej zdaniem, w pojm ow aniu losu człowieka — „cierpiącego w yro bn ik a”, pracującego nad urzeczyw istnieniem niepojętych dlań celów św iata, podkreślała równocześnie zasadnicze różnice m iędzy pesym istycz nym i w nioskam i „pozytyw isty” Schopenhauera a idealistycznym stano w iskiem Renana, k tóre in terp reto w ała jednoznacznie w duchu historio zoficznego optym izm u. Ten k ieru n ek in terp retacji zadecydow ał o żyw ot ności w ątków R enanow skich w jej światopoglądzie z lat dziew ięćdziesią tych. X one to niew ątpliw ie przyczyniły się do zaktualizow ania zarzuco nych w początkach pozytyw istycznej edukacji rom antycznych trad y cji młodości O rzeszkow ej.
R enanow ską koncepcję m itu i symbolu jako źródeł do historii ludzko ści referow ała Orzeszkowa nie u jaw niając jej rom antycznej prow eniencji i nie zajm ując wobec niej w yraźnego stanow iska teoretycznego. Ale już w prakty ce literackiej lat osiem dziesiątych, czasem naw et w ram ach jed nego u tw o ru — jak np. w Dziurdziach — widać w yraźnie opozycję m ię dzy pozytyw istycznym lękiem przed skutkam i zabobonów nieośw ieconej w si a fascynacją św iatem ludow ych baśni i opowieści, któ re obok m itów i legend różnorodnych system ów religijnych uzyskiw ać będą coraz w ięk sze znaczenie w jej twórczości. Początkowo, podobnie ja k żywe zain tere sow anie religioznawcze autorki, świadczyły one o poszukiw aniu „ideału” rozw ijającego się im m anentnie w dziejach cywilizacji. Później trak to w an e będą jako odblaski „wyższej p raw d y ”, różnorodnie fabularyzow ane i in terp reto w an e w odrębnych kręgach kulturow ych.
Inspiracje Renanow skie zaktyw izow ały rów nież trad ycje dialektyki rom antycznej i Heglowskiej, które niegdyś raziły Orzeszkową w m yśleniu Com te’a. Postęp cyw ilizacyjny mieć będzie w praw dzie zawsze dla pisarki ch arak ter ewolucyjny, ale rosnący krytycyzm wobec współczesności przy niesie — zwłaszcza w latach późniejszych — niew iarę w jego ciągłość i stopniowość, aż do czasu, gdy cywilizacja X IX w. uznana zostanie za okres „negacji”.
Sym ptom y kryzysu św iatopoglądu filozoficznego w ystąpiły w yraźnie w twórczości Orzeszkowej w latach dziewięćdziesiątych. N aw raca w ów czas przede w szystkim — i tym razem już definityw nie — przekonanie o społecznej konieczności transcendentnego „ideału” . Od Chama pojaw ia się w twórczości Orzeszkowej Bóg, do którego odwołuje się lud i „ p ra cownicy, ofiarnicy, m ęczennicy” współczesności, zaludniający znowu św iat poetycki utw orów literackich pisarki. Początkowo tylko dla prostaczków p rzybiera on ch arak ter Boga osobowego, funkcjonującego w ram ach zin
stytucjonalizow anego system u religijnego. W ierzenia bohaterów oświeco n ych p ojm u ją go na sposób deistyczny lu b jako m oralne praw o i cel roz w oju ludzkości. Od połow y la t dziew ięćdziesiątych, od A ustralczyka, Bóg p a tro n u je bohaterom , k tó ry ch postępow anie określa hasło: „Jesteśm y chrzęści j anam i’ ’.
I tak ie jed n a k ukształtow anie m etafizycznych persp ek ty w św iata po w ieściowego nie u p raw n ia jeszcze do postaw ienia tezy o całkow itym od rzucen iu tra d y c ji pozytyw istycznej. Zazwyczaj w ty m duchu in te rp re to w ano list dedy k acy jn y Orzeszkowej do Karłowicza, zamieszczony jako w stęp do w y d an ia M elancholików z ro k u 1896.
W ypowiedź ta zwrócona jest przeciw pesym izm ow i przeżerającem u cy w ilizację w spółczesną i będącem u źródłem now ych k ierunków artystycz nych — przede w szystkim dekadentyzm u i m odernizm u — które Orzesz kow a bezw zględnie potępiała. Źródła ty ch zjaw isk w idziała w już od daw n a podkreślanym fakcie, że postęp m oraln y pozostał daleko w tyle za roz w ojem cywilizacji. A w artość postępu m oralnego skłonna była teraz p isar ka absolutyzow ać bez zastrzeżeń. N ierów nom ierność tę uznała za p rzy czynę przerostu potrzeb m aterialn y ch lub jednostronnie i „g rubo” pojm o w anych upodobań estetycznych. Ich w yłączne zaspokajanie niszczyć miało m oraln ie człowieka, zaś b rak możliwości ich zaspokojenia z przyczyny niespraw iedliw ości u stro ju społecznego w yw oływ ał zawiść i antyspołeczne n astro je niszczycielskiego b u n tu .
Lecz nierów nom ierność tę trak to w ała rów nież Orzeszkowa jako p rzy czynę szlachetniejszego w sw ych pobudkach rozczarow ania do w artości w spółczesnej cyw ilizacji i p atro n u jący ch jej idei:
Oddaleni od nieba i nieśm iertelności, spostrzegliśm y jednak, że wiedza nie podaje m łota do rozbijania obręczy tajem nic, które ściskają nas i niepokoją, że tysiące pokoleń pracowały nad w yrobieniem pojęć braterstwa i prawa po to tylko, aby dziś przed oczym a naszym i siła szła przed braterstwem i przed prawem. [PZ 28, 7]
J e st to pierw szy ta k w y raźn y sygnał gorzkiej niew iary w błogosławio n e działanie postępu nauki, jask raw y przykład odchodzenia od pozycji pozytyw istycznego scjentyzm u, a n aw et zakw estionow ania jednoznacznie pozytyw nej oceny kieru nkó w XIX-w iecznego rozw oju społeczno-ekono micznego. Z arysow uje się zw ątpienie w trw ałość kapitalistycznej s tru k tu ry społecznej, k tó rą podw ażą ostatecznie w ypadki rew olucji 1905 roku. Mimo to Orzeszkowa nie u traciła w iary w możliwość postępow ej ewolucji św iata :
Ani religia, ani nauka, ani pojęcia etyczne nie w ypow iedziały jeszcze sw e go ostatniego słow a, nie w yjałow iły się, nie zam knęły raz na zawsze swoich dróg i w idnokręgów [...]. B yły już w dziejach m om enty podobne do naszego, gdy w szystkie dobra ludzkie w ydaw ały się zagrożonymi albo i zaginionymi.
Jednak przyszłość dowiodła, że były to tylko siły utajone, które niew idzialnie w ypuszczały pędy coraz nowe [...]. fPZ 28, 10]
To uzasadnienie w iary w nieprzerw any postęp ludzkości nie w y k ra czało jeszcze w niczym poza argum entację pozytyw istyczną. N aw et religia w ystępow ała tu jako elem ent upraw niony z p u n k tu w idzenia pozytyw i stycznej teorii k u ltury , k tó ry współpracować może dla postępu.
Orzeszkowa uczyniła jednak kro k dalej — powołała się na m etaforę, ty m razem aprobow aną całkowicie, a cytow aną już raz k rytycznie w roz praw ce o R enanie:
Najpewniej też cierpimy niedaremnie. Na jakimś warsztacie olbrzymim je steśm y kółkam i biorącymi udział w dokonywaniu dzieła niepojętego, a nasze cierpienia spełniają czynność jakąś niezbędną dla warsztatu, dla nas i dla dzieła. Pew ien pisarz, bardzo mądry i bardzo sławny, porównał ludzi do robot ników gobelin, którzy w yszyw ając wzory ze złej strony, nie rozumieli ich po w ikłań i nie w idzieli ich piękności. [PZ 28, 13—14]
Orzeszkowa zgadza się więc ju ż teraz traktow ać postęp jako rezu ltat p lan u świata, planu niedostępnego ludzkiem u poznaniu, zakładającego celową i tw órczą rolę cierpienia. Teleologizm etyczny otrzym ał także i w w ypow iedzi teoretycznej sankcję boską.
W stęp do M elancholików jak rów nież idee powieści Orzeszkowej z lat dziew ięćdziesiątych zostały przez część ówczesnej k ry ty k i antypozytyw i- stycznej potraktow ane jako św iadectw o całkowitego zerw ania z dotych czasowym i pozycjam i ideowymi. Poglądu tego nie podzielali jednak ci pozytyw iści, którzy — przeżyw ając podobne koleje rew izji założeń dok tryny, chcieli bronić przynajm niej historycznego sensu owych daw nych bojów o m odel cywilizacji współczesnej i swego program u społecznego. Znam ienna je st np. reakcja Chmielowskiego, k tó ry w ystąpił ostro przeciw zacieśnianiu koncepcji pozytyw izm u do „n aiw n ej” w iary w absolutną wszechmoc nauki, do „jednostronnego” racjonalizm u, ślepego optym izm u w ocenie dziejów ludzkości, do w ulgarnie interpretow anego utylitaryzm u jako zasady etycznej.
„ S tara g w ardia” nie w ym arła jed n ak bez poddania się. W w ieku XX O rzeszkow a dokonała całkow itej rew okacji pozytyw istycznych „błędów m łodości” .
Z m iana stanow iska pisarki ujaw niła się jednak w pełni tylko w kores pondencji p ry w atn ej. Co w ięcej: najw yraźniej sygnalizujące jej c h arak ter w ystąpienie publicystyczne — tek st odczytu o twórczości Zygm unta K ra sińskiego, wygłoszonego w r. 1901 w Wilnie, w w arunkach konspiracyj nych i wobec stosunkow o wąskiego kręgu słuchaczy 21 — nie było pub li kow ane za życia autorki i pozostało nie znane szerszej publiczności. Nowa
21 Zob. komentarz J a n k o w s k i e g o w PKL, 395.
postaw a Orzeszkowej daw ała się w ięc odczytać pośrednio tylko i w sposób niepełny z ogłoszonych wówczas utw orów literackich i n ik t ze współczes nych nie b y ł w stanie ujaw n ić n iezb y t łatw o u chw ytnych różnic w sto sunku do w y stąp ień z la t dziew ięćdziesiątych.
W yznania ep isto larn e padły przy ty m w korespondencji poufnej, skie row anej nie do ludzi rep rezen tu jący ch kręgi literack ie czy intelektualne i m ogących przyczynić się do uform ow ania społecznych w yobrażeń 0 Orzeszkowej, lecz do p rzyjaciela ostatn ich lat jej życia, przeciętnego „kultu raln eg o ” ziem ianina, żyjącego z dala od ówczesnych ośrodków kul turalnych.
Cytow ane ju ż w ypow iedzi z listów do Bochwica z r. 1909 nie zaw ierają ciekaw szych info rm acji o p ery p etiach m yślow ych, k tó re spraw iły, iż Orzeszkow a porzuciła pozytyw izm „jak o w zięty z ogólnego błędu czasu błąd m łodego u m y słu ” (LZ 5, 179). Listy te pisane były zresztą przede w szystkim po to, by w ytłum aczyć w y stęp ujące zawsze w jej poglądach rozróżnienie religii i „kościołów” . R eligią je s t wówczas dla Orzeszkowej
Wiara w Boga, M iłość dla Boga, Posłuszeństw o prawom Boskim, które na- zew am y prawam i m oralnym i, wiara w nieśm iertelność duszy ludzkiej i w jej przez w iek i trw ające dążenie ku spełnieniu M yśli i Celu Bożego, którym i jest Doskonałość f...]. [LZ 5, 191]
U przyw ilejow ane stanow isko chrześcijaństw a w śród innych system ów religijn ych uzasadnia O rzeszkow a jed y n ie tym , że jest ono „N ajw yższym 1 niedorów nanym dotąd w yrazem p raw m o raln ych” (LZ 5, 181). A nty- dogm atyzm i anty in sty tu cjo n alizm pozostały w ięc do końca cechą stosunku Orzeszkowej do w ierzeń religijnych, ta k ja k postęp m oralny od daw na uznała za najw yższy cel i praw o św iata.
Zarów no w korespondencji z Bochwicem jak i w innych sporadycz nych w ypow iedziach z tego okresu zw raca uw agę k u lt K rasińskiego, k tó ry staje się wówczas m istrzem i najczęściej cytow anym a u to ry tetem filo zoficznym. W odczycie z r. 1901 O rzeszkow a uchyliła się od zabierania głosu w n am iętn y m sporze o „h ierarch ię w ieszczów ”, upom niała się ra czej o uznanie ran g i poety i m yśliciela nie docenionego dotąd przez naród. Ale w nioski w y pływ ające z jej w yw odów m iały ch arak ter jednoznaczny — twórczość K rasińskiego jest szczytow ym osiągnięciem m yśli polskiej, więcej :
Długo w dziejach um ysłowości ludzkiej trzeba szukać poety, który by z równym Krasińskiem u ostrow idztw em przebijał wzrokiem sprawy św iata [...]. [PKL, 406]
O Psalmie żalu pow iedziała zaś: „W ątpię, czy w jakiejkolw iek poezji św iata są tony od tych pięk n iejsze [...]” (PKL, 417).
O rzeszkow a w jego koncepcji religii — koncepcję tę in terpretow ała w spo sób bardzo zbliżony do swojego, opartego w łaśnie n a inspiracjach poety, w yznania w iary w listach do Bochwica — oraz w roli, jak ą odgryw ała w jego twórczości idea postępu moralnego. M ottem i n a trę tn y m refrenem odczytu jest pow racający w ielokrotnie cy tat z Psalm u ż a lu : ,,Lud tylko św ięty królestw o odzierży!” A bsolutyzacja postępu m oralnego posunięta została w rozw ażaniach autorki tak daleko, że nie podzielając expressis
verbis tez P rzedśw itu, usiłow ała uzasadnić głębię koncepcji up atru jącej
w utracie niepodległości błogosławioną dla Polski szansę „uniknięcia dw u głów nych koryt, jakim i płynie zło św iata” , tj. h and larstw a i przem ocy, polityki i w ojny (PKL, 410).
W ty m w łaśnie punkcie w yw odów Orzeszkowej dostrzec m ożna n a jd a lej idącą rew izję pozytyw istycznych teorii społecznych i historiozoficz nych. Z arysow aną w przedm owie do M elancholików diagnozę przyczyn kryzysu cyw ilizacyjnego u schyłku w ieku m ożna było jeszcze wiązać z k ry ty k ą cyw ilizacji „źle p o jęte j”. Widoczna była am biw alentna ocena postępu „skrzyw ionego”, który przerodził się we w łasne zaprzeczenie w skutek ułomności n a tu ry ludzkiej. Możliwość odrodzenia u p atry w ała jeszcze Orzeszkow a w nie utraconych szansach dalszego rozw oju w szyst kich dziedzin k u ltu ry ludzkiej.
Obecnie cały w iek XIX, w którego dziejach autorka nie dostrzega już żadnych w artości pozytyw nych, przedstaw iony został jako najczarniejszy okres historii ludzkości i zinterp reto w an y w kategoriach m etafizycznych. Zdaniem Orzeszkowej, już za czasów K rasińskiego —
W ielki wróg ludzkości: zło, pchnięty do wzrostu przez różne przyczyny dziejowe, rzucał na ludzkość pierwsze cienie nadchodzącej nocy, ale rzadko kto nadchodzącą noc spostrzegał, ponieważ przybywała ona w szacie z k w ia tów użycia i blasków rozumu. [PKL, 405]
Nacjonalizm , im perializm , w alkę klas — straszliw e „ ra n y ” współczes ności — ocenia obecnie Orzeszkowa z perspektyw y filozofii K rasińskiego i gw ałtow nie p ro testu je przeciw w iązaniu jego diagnozy z kon serw aty z mem.
O ddziaływ anie trad y cji K rasińskiego widoczne jest rów nież w najw aż niejszym utw orze literackim tego okresu — A d astra, powieściowym „dw ugłosie” epistolarnym , pisanym wespół z uczonym biologiem T adeu szem G arbow skim . U zasadnieniem działania pow racającej w ty m utw orze bohaterki powieści Orzeszkowej z lat dziew ięćdziesiątych pt. Dwa biegu
n y , cichej m ęczennicy pracy u podstaw , jest koncepcja organicznikostw a,
n aw iązująca już zdecydow anie do w ątków rom antycznych. Sew eryna, realizująca w codziennej pracy testam en t brata-pow stańca, przypom ina niem al Irydiona n a ziemi „mogił i krzyżów ”, k tó ry jako w zór działania zgodnego z celem Bożym tak zachw ycał autorkę odczytu o K rasińskim .
B ohaterka A d astra p ojm u je naród jak o m yśl Bożą na ziemi, człowiek jest dla niej ogniw em „w łańcuchu w szechżycia”, k tó ry je st „jednym końcem zatopiony w otchłaniach m aterii, a drugim zarzucony na najw yższe szczyty d u ch a” (PZ 35, 123). Poprzez dzieła rom anty kó w polskich odży w a ją w ten sposób w ówczesnej twórczości Orzeszkowej także i pew ne echa le k tu r R enana.
A n tagonista Sew eryny, ulegający zresztą w A d astra nie tyle sile jej argum entacji, ile przykładow i wzniosłości m oralnej, łączył w znam ienny sposób cechy sk rajn ie scjentystycznego św iatopoglądu pozytyw istycznego z m odernistycznym indyw idualizm em i pesym izm em „schyłkow ca” , roz czarow anego do w szystkich w artości w spółczesnej cywilizacji, niechętnego zarów no społecznikom ja k filistrom . R eprezentow ał etap całkow itego zer w ania w ięzów łączących w św iatopoglądzie polskiego pozytyw izm u filo zoficzne uogólnienia w yników bad ań przyrodniczych z koncepcją społe czeństw a oraz system em ety k i społecznej i indyw idualnej.
Taki m odel bohatera, zaproponow any przez Garbowskiego, inicjatora tej niecodziennej w spółpracy literackiej, daw ał Orzeszkowej szansę roz rach u n k u z filozoficznym i „błędam i” w łasnego pokolenia oraz z tak w jej pojęciu groźnym dla przyszłości św iata b u n tem m łodych. Doświadczona p isark a narzuciła debiutantow i w łasny plan dzieła, a wobec rosnącego zniechęcenia G arbow skiego ukończyła powieść ju ż samodzielnie, nadając jej jednoznaczną w ym ow ę w duchu ideow ych założeń ostatniego okresu swej twórczości.
A d astra to o statn ia powieść Orzeszkowej o am bicjach program ow ych.
Św iadczy ona, że w początkach nowego w ieku z daw nej w iary pozyty- w istki ostał się jed y n ie m oralistycznie zinterpretow any, organicznikow ski ideał ofiarniczej służby społecznej. •