Daniel Olszewski
Świadomość wspólnoty religijnej i jej
społeczne uwarunkowania w
Kościele polskim XIX wieku
Studia Theologica Varsaviensia 12/1, 230-240
p rzyczyny celow ej. W sum ie trzeba to tak ująć że: każdy człow iek jest chodzącą w spólnotą ludzką. Jeśli o tym w ie i na to się zgadza, to można przypuszczać, że rozwój człow iek a odbyć się m oże w sp o sób w ła ściw y , natom iast gdyby na płaszczyźnie życia św iadom ego nie doszło do zaakceptow ania tego faktu, można by się obaw iać takich czy innych dew iacji, ale to już — co pow iedziałem w tej chw ili — jest poza perspektyw ą m etafizyczną.
DANIEL OLSZEWSKI
ŚW IADOMOŚĆ W SPÓLNOTY RELIGIJNEJ I JEJ SPOŁECZNE U W AR UN K O W AN IA W KOŚCIELE POLSKIM XIX WIEKU
Problem, do którego sprowadzam m oją w yp ow ied ź formułuję na stępująco: jak realizow ała się w spólnota kościelna na terenie Kró lestw a P olskiego w XIX w iek u i jakie m iejsce m iała ona w św iad o m ości religijnej. W yp ow ied ź moja d otyczy w yłączn ie K ościoła rzym sko-katolickiego, przy czym uw zględnia głów n ie te elem en ty kon stytu cyjn e w sp óln oty kościelnej, które realizują się w ramach orga nizacji diecezjalnej. W iadom o, że p odstaw ow ą komórką organizacji diecezjalnej jest parafia, zatem funkcjonalność religijna parafii w XIX w iek u w yznacza kierunęk i określa charakter m ojej w y p o w iedzi.
Zwracam uw agę, że m ateriał źródłow y, stan ow iący podstaw ę ana liz w ogrom nej w ięk szo ści został w ytw orzon y w kancelariach kon systorskich diecezji polskich. Informuje on o życiu społeczności k o ścielnej, jak ono przedstaw iało się w oczach i w opinii duchow ień stw a d iecezjalnego. Ta jednoaspektow ość i jednostronność źródeł rzutuje w sposób istotn y na form ułowanie i ocenę w niosków . Po zostaje stale aktualny postulat ich w eryfikacji i konfrontacji z ca łokształtem problem atyki społecznej. N a leży podkreślić niekom plet n ość źródeł w chodzących w skład akt konsystorskich XIX w ieku, zw łaszcza w izy t dziekańskich i generalnych oraz raportów rocznych tyczących się życia religijn ego p oszczególn ych parafii i dekanatów. Tym się tłum aczy, że w n iosk i dotyczące procesów społecznych w y stępujących w skali m asow ej niejednokrotnie są form ułowane na podstaw ie opinii i w yp ow ied zi biskupa lub dziekana, sprowadzają się one często do ukazania problemu i sform ułow ania postulatu ba daw czego.
[3 9 1 W SPÓLNOTA OSÓB 2 3 1
Badacza w sp óln oty k ościeln ej w Polsce dziew iętnastow iecznej uderza w pierw szym rzędzie m asow ość praktyk religijnych. Stanowi ona sp ecyfik ę polskiej religijności. N a leży ją zatem uznać za naj bardziej istotn y elem ent konstytuujący w spólnotę religijną K ościoła polskiego. Trzy sakramenty: chrzest, m ałżeństw o i nam aszczenie chorych przyjm ow ane b y ły przez w iernych regularnie. Jedynie w y jątkow o i nieprzew idziane p rzyczyny m o g ły zadecydow ać o ich nieprzyjęciu — nagła śmierć, w przypadku chrztu i sakram entu cho rych lub przeszkoda rozrywająca, w przypadku m ałżeństw a. Pierw szą kom unię św iętą, oddzieloną na ogół od pierw szej spow iedzi przyjm ow ały w szystk ie dzieci bez w yjątku. Sakrament bierzm owa nia łączył się z regu ły z w izytą generalną. Z powodu znanych tru dności zw iązanych z obsadą w yższych stanow isk k ościelnych w Kró lestw ie d iecezje dziesiątki lat p ozostaw ały bez biskupów a ich w ier ni bez sakram entu bierzm owania.
Źródła stw ierdzają m asow e u czestnictw o w iernych w nabożeń stw ach parafialnych oraz w w ielkanocnej spow iedzi i kom unii św ię tej. Pod tym w zględem szczególnie w yróżniała się ludność Podlasia i M azowsza. Biskup diecezji augustow skiej M ikołaj Jan M a n u - g i e w i с z, po przeprowadzeniu w izy ty generalnej w 1826 roku, na stępująco charakteryzuje m ieszkających na terenie jego diecezji Ma zurów i Podlasian: „lud prosty w ogóln ości m ów iąc jest przyw iąza n y do religii sw oich ojców... zdaje się, że do tego kąta ziem i polskiej nie doszła idąca zaraza osłabiająca dzielność religii św iętej, słudzy ołtarza są szanow ani, kochani od ludu". O Litwinach biskup Manu- giew icz pisze, że są „po prostu przykładni i pobożni". Podobnie cha rakteryzuje w iernych sw ojej diecezji biskup podlaski Beniamin S z y m a ń s k i . W liśc ie pasterskim z 2. II. 1857 r. pisze: o „żarli w ości tutejszego ludu cisn ącego się tłum nie do św iątyń pańskich i poryw ającego z niezm iernym upragnieniem słow o Boże”.
Pow yższe w yp ow ied zi zgodne są z informacjami zachow anych pro tokołów w izytacyjn ych oraz rocznych raportów o stanie religijno- -moralnym w iern ych składanych przez proboszczów i dziekanów. K onsystorz podlaski na podstaw ie raportów, jakie w p ły n ęły do jego kancelarii w 1856 i 1860 ośw iadcza, że na Podlasiu lub prosty i śred nie k la sy pow szechnie zgrom adzają się na nabożeństw o parafialne oraz uczęszczają regularnie do spow iedzi w ielkanocnej. W ynika na tom iast ze w spom nianych raportów, że w śród osób reprezentujących „klasy w y ższe” obok praktykujących regularnie są rów nież tacy, którzy — jak stw ierdza konsystorz — „rzadko byw ają w kościele", natom iast „niewiadom o" czy uczęszczają do spow iedzi. Bliższa ana liza źródeł w ykazuje, że przez średnie k la sy n ależy rozumieć drobną
szlachtę szczególn ie liczną na Podlasiu i M azowszu, a pod pojęciem „klasy w y ż sz e j” kadrę urzędniczą i bogatych ziemian.
Z achow ane protokóły w izy t generalnych i dziekańskich diecezji augustow skiej i płockiej często notują liczbę osób nie w yp ełn iają cych obow iązku spow iedzi i komunii w ielkanocnej. N ie przekracza ona w p oszczególn ych parafiach kilku, w yjątk ow o (w parafiach m iejskich) kilkunastu osób. W tej liczbie znajdują się w pierw szym rzędzie przedstaw iciele „klas w yższych".
A kta konsystorza p łock iego zaw ierają raport z 1854 roku pocho dzący od dziekana dekanatu gostynińskiego, n ależącego w XIX w ie ku do archidiecezji w arszaw skiej. Jest on całk ow icie zgod n y z tym, cośm y stw ierdzili pow yżej. D ziekan gostyń sk i stwierdza, że lud w m iastach i w siach „pow szechnie" uczęszcza na parafialne nabo żeństw a i regularnie przystępuje do spow iedzi i komunii w ielk a n o c nej natom iast u osób „w yższej klasy" obow iązki religijne —· w edług św iadectw a dziekana — „mało są praktykowane". Z pow odu całk o w iteg o zniszczenia akt konsystorskich archidiecezji w arszaw skiej trudno udokum entow ać źródłowo tw ierdzenie, że ukazane praw idło w o ści w zakresie życia religijn ego m iały m iejsce rów nież w pozo stałych dekanatach archidiecezji. Całokształt źródeł pozw ala jednak uznać takie stw ierdzenie za bardzo prawdopodobne.
Roczne raporty o stanie religijno-m oralnym w iernych diecezji ku- jaw sko-kaliskiej z lat czterdziestych i pięćdziesiątych u biegłego stu lecia, zachow ane prawie w całości, w śród osób, które nie w ypełniają obow iązków religijnych w yliczają najczęściej „urzędników", „dw o ry" i „oficjalistów dworskich". Fakt, że w formularzach raportów tej diecezji znajdow ała się rubryka z pytaniem „czy dw ory i urzęd n icy nie bluźnią religii' dowodzi szczególn ego nasilenia obojętności religijnej w w ym ien ion ych grupach społecznych ziemi kujaw skiej.
Zarówno raporty diecezji kujaw sko-kaliskiej, jak i w spom niany w yżej raport dziekana gostyń sk iego dekanatu, graniczącego z tą diecezją, podkreślają ujem ną rolę dla życia religijnego jarmarków i targów odbyw anych w pierw szej p ołow ie XIX w ieku z reguły w niedziele i św ięta. W dekanatach położonych na lew ym brzegu W isły (kow aliński, brzeski, nieszaw ski) paraliżow ały one życie pa rafialne. Na przykład w parafii Dąbie (dek. brzeski) „zaledw ie p ięt naście ludzi — stw ierdza m iejscow y pleban — w k o ściele naliczyć można", w W itce „bardzo mało" ludzi uczęszcza na nabożeństw a niedzielne, w parafii Kruszyn „niew iele" byw a w kościele. Rola tar gów i jarmarków jako czynnika dezintegrującego życie religijne w ym aga badań w skali ogólnopolskiej. Z luźnych wzm ianek rozrzu conych po archiwach diecezjalnych zdaje się w ynikać, że dezinte gracja życia parafialnego w następstw ie odbyw anych w niedziele
[41] W SPÓLNOTA OSÓB 2 3 3
jarmarków i targów m iała stosunkow o szeroki zasiąg. W diecezji augustow skiej — w edług raportu m iejscow ego konsystorza z 1830 ro ku — z pow odu niedzielnych jarmarków i targów ” zaledw ie trzecia część ludu w iern eg o ” m ogła słuchać n ied zieln ych nauk religijnych. N ie ulega w ątpliw ości, że m usiało się to odbić głęboko na uświadom m ieniu religijnym ogółu w iernych.
Oprócz jarmarków i targów źródła w yliczają pracę w cukrowniach, gorzelniach, w y w ó zk ę drzewa, odbyw anie rachunków tygod n iow ych z robotnikam i w dni św iąteczne, jako „w ielk ie przeszkody" parali żujące ży cie parafialne. N ajm niejszy kontakt z życiem parafialnym m ieli — jak stw ierdzają źródła —■ przybysze zza granicy”. W edług raportu plebana parafii Pabianice w śród „fabrykantów N iem ców" tkactw a i innych rodzajów rzem iosła zaledw ie dziesiąta część przy stępuje do sakram entu pokuty. Źródła dotykają tutaj niezm iernie w ażn ego problemu m igracji ludności w XIX w iek u i jej następstw dla życia religijnego. Nadm ieńm y, że idzie tu nie tylko o k olon iza cję niem iecką, ale przede w szystkim o m asow y proces m igracji lud n ości polskiej.
W zw iązku z przytoczonym i pow yżej danymi dotyczącym i życia religijnego w parafiach diecezji kujaw sko-kaliskiej w arto przypom nieć, że lata czterdzieste u b iegłego stulecia datują szczególne o ży w ien ie gospodarcze terenu w schodnich Kujaw, które szło w parze z postępującym szybko w tym okresie procesem uprzem ysłow ienia lew obrzeżnej części K rólestwa. Rozwój browarnictwa i cukrow nic twa w pasie w ybrzeża na zachód od W arszaw y aż do ziem i kujaw skiej zw iązanego ściśle z gospodarstw em rolnym spow odow ał, że w p ołow ie stulecia folw arki przestaw iają się na gospodarkę kapita listyczną. W w yniku uprzem ysłow ienia gospodarstw a rolnego do konuje się proces proletaryzacji chłopów . Na terenie Kujaw i w P łoc kim postępuje on w om awianym czasie w yjątk ow o szybko. N adm ień m y ponadto, że przez teren pow iatu w łocław sk iego w 1.861 roku przechodziło pięć bitych traktów handlow ych, a połow a stulecia przyniosła regularną żeglu gę parową na W iśle, którą przew ożono rolne produkty handlow e. W szy stk ie te przeobrażenia społeczne i gospodarcze .pow odow ały, jak w idzieliśm y, daleko idącą dezinte grację życia religijnego w sp óln oty kościelnej.
G łębokie w sp ółzależn ości m iędzy życiem religijnym a przemianami społecznym i zw iązanym i z procesem industrializacji zarysow ały się na obszarze Zagłębia D ąbrow skiego. Wizyty· dziekańskie z pierwszej p ołow y XIX w iek u zachow ane dla tego terminu w kom plecie (dek. siew ierski) posiadają szczegółow e informacje dotyczące zaniedbań spow iedzi w ielkanocnej. Dow odzi to, że ta forma życia religijnego była w dekanacie szczególnie zagrożona. Protokóły w izytacyjn e
w yliczają w śród zaniedbujących najczęściej „osoby w y ższeg o stanu", „urzędników", „dwory", „górników". Pow tarzające się w protokó łach zwroty: „w ielu urzędników", „urzędnicy", „oprócz dworów" itp. w skazują, że proces ten w ramach w ym ien ion ych grup sp ołecz nych przybierał szersze rozmiary. W stosunku do ogółu ludności pa rafialnej rozm iary jeg o b y ły jednak nieznaczne. N ajw yższa zanoto w ana liczba osób, które zaniedbały spow iedź w ielk an ocn ą dotyczy parafii Będzin i w y n o si około 150 (w 1835 г.), co stanow i około 3°/o ogółu parafian.
A kta konsystorza k ieleck ieg o notują fakty, które w skazują na w y soki stopień zaangażow ania w życie w sp óln oty k ościeln ej ludności industrializujących się obszarów. Jednym z jego przejaw ów była stała aktyw ność zw iązana z organizow aniem n ow ych ośrodków kul tu, łącząca się z pokryciem kosztów in w estycji budow lanych. U jaw niła się ona in ten syw n ie w latach najw iększej ekspansji gospodar czej i dem ograficznej Z agłębia (lata p ięćdziesiąte i sześćdziesiąte), a w ięc w okresie, k ied y okazała się w całej rozciągłości niew ystar- czalność sieci parafialnej, ustabilizow anej ostatecznie w XVI w ie ku, a obejm ującej przecież ogniw a w XIX w ieku, już martwe. O jej in ten syw n ości św iad czy fakt, że w końcu lat sześćd ziesiątych w sz y stkie parafie dekanatu siew iersk iego położone na terenie Zagłębia lub z nim graniczące posiadały w łasn e kaplice, które dublując sieć k ościołów parafialnych n io sły rozw iązanie n aglących potrzeb pasto ralnych. Om awiana aktyw ność ludności Zagłębia zasługuje na pod k reślenie m iędzy innym i dlatego, że rozw ijała się mimo oporu i pro testu m iejscow ego duchow ieństw a, które n ie rozum iejąc zupełnie n ow ych potrzeb pastoralnych stało na straży nienaruszalności upra w n ień k ościołów parafialnych.
W ynika z przytoczonych pow yżej danych, że w kontekście postę p ującego szybko procesu industrializacji i pow iązanych z nim prze obrażeń społecznych krystalizow ała się podw ójna postawa: jedna prowadząca do zerw ania z konformizmem życia religijnego, a tyift sam ym do rozluźnienia zew nętrznych w ię zó w ze w spólnotą religij ną, drugą prowadziła do w ytrw ałej w alk i o zaspokojenie potrzeb du chow ych, św iadczącej o pogłębieniu św iadom ości w sp óln oty reli gijnej. W yk rycie m echanizm ów społecznych, które k ierow ały w za jem nym oddziaływ aniem na siebie obu tych postaw i zad ecyd ow a ły ostatecznie, że jedna z nich staw ała się dominantą, krystalizując n o w y stosunek do w sp óln oty k ościeln ej pozostaje interesującym po stulatem badawczym.
N astępne z k olei pytanie d otyczy m asow ej św iadom ości religijnej ludu k atolick iego tych rejonów , w których konformizm religijn y nie u legał żadnym formom zakw estionow ania. Informująca jest w tym
[43] W SPÓLNOTA OSÓB 2 3 5
w zględ zie w yp ow ied ź biskupa diecezji podlaskiej Beniamina Szym ań sk iego z 27. XII. 1858 roku. O św iadcza on, pow ołując się na „długo letnie dośw iadczenie", że ogół ludu „prawie żadnego nie ma. w yob ra żenia" o przykazaniach boskich i k ościeln ych o „najgłów niejszych" prawdach w iary, pacierza n ie rozumie, często go naw et dokładnie n ie umie. Szersze badania z zakresu d ziejów katechizacji w Polsce w XIX w iek u m ogą przynieść pełną naukow ą interpretację przyto czon ego pow yżej poglądu biskupa podlaskiego. Zachow ane w archi w ach w yp ow ied zi kleru d iecezjaln ego wskazują, że biskup podlaski nie był odosobniony w przytoczonej w yżej ocen ie poziom u u św iad o m ienia religijnego ogółu w iernych. D ziekan ostrow skiego dekanatu (diecezja płocka) stwierdza, że podczas odprawianej przez siebie w 1873 r. w iz y ty dziekańskiej okazało się, iż ludzie dorośli za p y ty wani: „Jakiej jesteś religii? Kto jest Jezus? Kto jest naszym bliźnim? D laczego krzyż św ięty szanujemy? itp". nie um ieli udzielić żadnej odpow iedzi. D ziekan w łoszczow sk i (diecezja kielecko-krakow ska) następująco sumuje w yn ik i odbytej w 1869 r. w iz y ty dziekańskiej: „lud zostaje w grubej ciem nocie religijnej... blisko połow a z nich nie- umiała pacierza, zap ytyw an i nie już pojedyńczo, lecz po 20 lub 30 co się staje z duszą człow ieka po śm ierci i o inne najprostsze praw dy w iary n ie um ieli w ca le odpow iedzieć, starzy ludzie w yznali, że 0 tym w szystkim nic n ie w ied zą”. D ziekan w łoszczow sk i nadm ienia, że nie m oże w skazać ani jednej parafii, która by „szczęśliw y" sta n ow iła w yjątek. Proboszcz parafii M ięrzyn (dek. piotrow ski) skarży się na sw oich parafian: „pacierza i katechizm u nie można ich na uczyć".
W pow tarzanych często okólnikach i listach pasterskich dotyczą cych nauczania religijnego w idać zakłopotanie w ładz diecezjalnych poziom em uśw iadom ienia religijn ego ogółu ludności katolickiej. W ładze k o ścieln e poszukując przyczyn takiego stanu podkreślają n ieskuteczność kazań, pow tarzanych przez duchow nych za dawnym i autorami, a tym sam ym n ieprzystosow anych do pojęć słuchaczy 1 potrzeb czasu. Adm inistrator diecezji płockiej Tomasz M y ś l i ń s k i w okólniku z 11. X. 1853 r. stw ierdza z ubolew aniem , że k się ża jego diecezji przy głoszeniu kazań korzystają ze starych manu skryptów nagrom adzonych w seminarium, poruszają na am bonie problem y „nieodpow iadające potrzebom czasu". Kazania takie ·—■ pisze administrator — „na pożytek d u ch ow y w iernego ludu przydać się n ie m ogą”.
Z Okólników i listów pasterskich w ynika, że zw yczaj od czytyw a nia goto w y ch kazań był rozpow szechniony w śród duchow ieństw a diecezjalnego. Biskup diecezji kujaw sko-kalisk iej W a len ty T o m a s z e w s k i stw ierdza (21. III. 1846 r.), że takie odczytyw anie i to
„niezrozum iale" kazań n ie tylk o „żadnego" nie przynosi pożytku, lecz „odstręcza” lud od słuchania nauk religijnych. Biskup podlaski Beniamin Szym ański pisze (2. II. 1857), że lud n ie odnosi z kazań „żadnego pożytku", albow iem ich „nierozumie". W e w szystkich diecezjach ponaw iane b y ły nakazy głoszenia z pam ięci kazań uprzednio przygotow anych.
Inną przyczyną nisk iego poziom u uśw iadom ienia religijnego lud ności parafialnej była stosow ana pow szechnie w XIX w iek u metoda katechizow ania dzieci i dorosłych. P olegała ona na pam ięciow ym , uczeniu prawd katechizm ow ych przy pom ocy pytań i odpow iedzi. Adm inistrator archidiecezji w arszaw skiej dnia 10. IV. 1850 r., p ow o łując się na „ciągłe urzędow e w iadom ości" o przyjętym zw yczaju uczenia dzieci katechizm u na pam ięć zauważa, że b yłob y korzyst niej, gdyby ten katechizm był im objaśniony. Interesujący jest list pasterski biskupa diecezji kieleck iej Tomasza K u l i ń s k i e g o z 7. II. 1887 r. dotyczący om awianej problem atyki. Biskup k ielecki zauw aża w ew n ętrzn y zw iązek m iędzy faktem, że kapłan w parafii poprzestaje na „bezm yślnym w ypow iadaniu p ew nych katechizm o w ych tw ierdzeń albo odpowiedzi", a ■— jak pisze — „nałogow ym albo bezmyślnym" w ypełnianiu praktyk religijnych. Poniew aż praw dy w ia ry —■ stw ierdza dalej biskup —■ „nie sta ły się ani staną w ła snością duszy”, dlatego „praktyki religijne n ie poruszają ni m yśli ni serca”.
Zm echanizow anie życia religijnego było dostrzegane przez przed staw icieli w ład zy k ościeln ej pow szechnie. W spom niany w yżej bi skup Beniamin Szym ański uważa, że lud podlaski uczęszczając na nabożeństw a i przyjmując sakram enty czyni to „m echanicznie i ze zw yczaju ani się dom yśla jaki ich cel i zn aczen ie” (okólnik z 27. XII. 1858 r.) Identyczne przekonanie reprezentuje biskup augustow skiej diecezji Bonawentura B u d k i e w i c z . W liście pasterskim z 21. II. 1854 r., pośw ięconym obow iązkow i spow iedzi w ielkanocnej piszę m iędzy innymi: „pospólstw o n ałogow o tylk o i bez korzyści teńiii obow iązkow i poddaje się ”. D ziekan dekanatu ostrow skiego p ołożo nego na terenie diecezji płockiej pisze 4. II. 1873 r.: „Lud ogólnie spow iadać się n ie umie, a naw et zacząć spow iedzi w ielu n ie potra fi". O pinie te zasługują na u w agę z tego przede w szystkim w zględu, że dotyczą diecezji, w których um asow ienie praktyk religijnych rea lizow ało się w całej rozciągłości.
Przytoczone p ow yżej w yp ow ied zi sugerują w niosek, że polski kon- formalizm religijn y w ystęp u jący u ludu w skali m asow ej był w y n i kiem w ypracow anych przez tradycję m echanizm ów środow iskow ych. S zczegółow e przebadanie w y siłk ó w K ościoła polsk iego podejm ow a nych na przestrzeni XIX stulecia w zakresie przepow iadania i k ate
[4 5 ] W SPÓLNOTA OSÓB 2 3 7
chizacji pozw oli określić, w jakim kierunku szedł rozwój św iadom oś ci religijnej i stw ierdzić na ile ży cie religijne zatracało charakter środow iskow ych m echanizm ów zw yczajow ych na rzecz św iadom ego zaangażow ania osobow ego. W ydaje się, że aktualny stan badań upow ażnia do tw ierdzenia, iż rozwój św iadom ości religijnej p ostę pow ał w olniej, niż procesy desintegrująee życie religijne. W zrost obojętności religijnej idący w parze z zanikaniem św iadom ości w sp óln oty kościelnej zarysow ał się, jak w idzieliśm y, zupełnie w y raźnie już w pierw szej p ołow ie XIX w ieku. P ostępow ał on najszyb ciej w śród tw orzących się now ych grup społecznych. N a pierw szym m iejscu trzeba tu w ym ienić urzędników, którzy poczynając od cza sów K sięstw a W arszaw skiego tworzą odrębną, rodzimą grupę sp o łeczną i w chodzą stopniow o w skład tworzącej się in teligen cji p o l skiej. N astępnie źródła w ym ien iają górników oraz przedstaw icieli tworzącej się k lasy robotniczej. Proces zobojętnienia religijnego ujaw niał się ponadto w śród reprezentantów w yższej szlachty, ten ostatni ujaw niał się w skali ogólnopolskiej. Zauważmy, że istniał ścisły zw iązek m iędzy procesem zatracenia św iadom ości w sp óln oty kościelnej a zdobyw aniem n o w eg o statusu społecznego. -Grupom spo łecznym zdobyw ającym now ą pozycję społeczną i reprezentującym n o w y m odel kultury n ie w ystarcza dotychczasow a m otyw acja życia religijnego oparta na tradycyjnym m odelu ludow ej kultury.
Druga połow a XIX w iek u przynosi dalszy rozwój om aw ianych procesów . Gdy w pierw szej połow ie XIX w iek u polski konformizm religijn y u legał zakw estionow aniu głów n ie w śród ludności indu- strializujących się obszarów, to w drugiej p ołow ie stulecia zjaw isko to ujaw nia się rów nież w środow iskach, które zach ow ały tradycyjny m odel kultury ludow ej. Dla ilustracji przytoczm y przykład d iece zji augustow skiej zestaw iając opinie trzech biskupów tej diecezji z różnych lat. W idzieliśm y, że w roku 1826 biskup M anugiew icz pi sał o pow szechnym przyw iązaniu ludu tej diecezji do religii. U klas w yższych, „obyw ateli" i „urzędników" m iała m iejsce — jak pisał biskup — „nad w szelk ie spodziew anie" przychylność w spraw ie re- ligii i K ościoła. W trzydzieści lat później, w roku 1854, biskup Bud kiew icz stwierdza, że w diecezji augustow skiej „pospulstw o n ało gowo" w yp ełn ia religijne obow iązki, natom iast „średnie i w yższe klasy" obow iązki te „lekcew ażą” albo — jak pisze ·— „zgoła zadość im nie czynią". Adm inistrator diecezji augustow skiej A ntonow icz w piśm ie z 18. IV. 1908 r. ośw iadcza, że w „klasie w yk ształceń szej” „nie brak" n iew ierzących albo licho w ierzących; klasę robotniczą trzeba „ratować", poniew aż po w ięk szych m iastach p ozyskali ją socjaliści; lud w iejsk i — zdaniem A ntonow icza —■ „trzyma się do tąd" K ościoła, ale i do n iego —■ stwierdza —■ „dolatują" złe dążności,
złe gazety i złe książki. W arto na tym m iejscu przytoczyć pismo ziem ianina K isielnickiego z m iejscow ości Korzeniste (k. Łomży), w y stosow ane 4. VIII. 1905 r. do administratora diecezji jako odpo w ied ź na jego list pasterski z 10. VII. tr. Pom ijam y aspekt p olitycz n y tej w yp ow ied zi, interesuje nas zawarta w niej inform acja d oty cząca ów czesn ych przemian społecznych. К i s i e 1 n i с к i ostrzega adm inistratora diecezji przed rozłamem z duchow ieństw em i Ko ściołem „dziś obyw atelstw a a jutro ludu”. Podkreśla przy tym, że w stosunku do duchow ieństw a i K ościoła w opozycję przejdzie „naj lepsza, bo ośw ieceń sza część ludu". W tym kontekście zrozumiałe stają się uw agi protokółów zachow anej w iz y ty dziekańskiej deka natu, przeprowadzonej w 1900 r. Liczba osób zaniedbujących kom u nię i spow iedź w ielk an ocn ą w aha się w dekanacie —· jak w ynika z protokółów — od kilku do kilkudziesięciu osób. D ziekan podając przyczynę tego zaniedbania regularnie zaznacza:
pioptei negiigen-
tiam, pessima negligentia
itp.Biskup diecezji kujaw sko-kaliskiej w liście pasterskim z 18. III. 1887 r. zwraca u w agę na rozszerzanie się w jego diecezji obojętno ści religijnej. Zaznacza przy tym, że choć szerzy się ona głów nie w śród „ośw ieconych" klas społecznych, to obejm uje rów nież m iesz czaństw o, a „nawet prosty, w ieśn ia cz y lud". Biskup kujaw sko-ka- lisk i stwierdza, że „najgłów niejszym " pow odem w zrostu obojętności religijnej jest niski poziom uśw iadom ienia religijnego. Pamiętamy, że w pierw szej p ołow ie XIX w iek u dokonujące się przem iany gosp o darczo-społeczne na terenie Kujaw (m. inn. targi i jarmarki) odbiły się szczególnie ujem nie na uczestnictw ie w parafialnych nabożeń stw ach niedzielnych, a tym samym na poziom ie uśw iadom ienia reli gijnego. Skutki takiej sytuacji objaw iły się —■ jak w idać z przyto czonej w yp ow ied zi biskupa Bereśniew icza — stosunkow o szybko.
Zachow ane w kom plecie protokóły w izyt dziekańskich z początku obecnego stulecia um ożliw iają uch w ycen ie rozmiary procesu desinte- gracji życia religijnego, jakie dokonało się na przestrzeni drugidj p o ło w y u b iegłego stulecia w Zagłębiu Dąbrowskim. W śród zanied bujących obow iązki religijne na pierw szym m iejscu źródła w y m ie niają „klasy w yższe". Bliższa analiza tego określenia w skazuje, że w początkach XX w iek u zaw iera ono inną treść niż w pierw szej po ło w ie XIX stulecia. O kreślenie to utożsam ia się w przekonaniu du chow ieństw a z pojęciem „inteligencji", przy czym to ostatnie p o siada zakres bardzo szeroki. Na przykład proboszcz parafii Ciągo- w ice pisze:
in statione viae ferae Łazy contuctores, maszyniści, do
zorcy, multi huius modo inteligentes
(1908r.) Brzmienie zapisów znajdujących się w protokółach w izytacyjn ych w skazuje, że ducho[471 W SPÓLNOTA OSÓB 2 3 9
w ień stw o niem al utożsam iało od ejście od społeczności parafialnej z pojęciem „inteligencji".
O zasięgu procesu zobojętnienia religijn ego informują następu jące zapisy:
pluies sunt mali, nondum acquisivi notitiam de paro-
chiani, diiicile respondeie ad questionem, scire non possum, quod
ad coniessionem parochialem accesserunt
-(protokóły z 1908 r.) Do w odzą one, że w dekanacie będzińskim proces zobojętnienia religij nego przybierał charakter m asow y oraz że dokonyw ał się już poza zasięgiem kontroli kleru diecezjalnego. Dla ilustracji przytoczm y przykład N iw k i (Sosnowiec).Protokół w iz y ty dziekańskiej z 1908 roku stwierdza, że w N iw ce
tertia eoium
(tj. parafian)pars est bona, reliqui vel mali vel indi-
ierentes.
Przykład ten jest reprezentatyw ny z tej racji, że w p ołow ie u b iegłego stulecia, jak dow odzi zachow ana bogata dokum entacja, ludność tw orzącego się tutaj n ow ego ośrodka robotniczego długie lata potrafiła w alczy ć w sposób zorganizow any i k onsekw entny 0 zorganizow anie dla siebie i w yp osażen ie n ow ego ośrodka kultu, który zaspokoiłby ich potrzeby duchow e. Pow iedzilśm y w yżej, że ten rodzaj aktyw ności religijnej rozw ijał się w brew oporom m iejsco w eg o duchow ieństw a. W przypadku N iw k i opory m iejscow ego p le bana (Czeladzi) poparte przez interw encję w ład zy diecezjalnej zmu siły w iern ych do zatrudnienia na w łasn ą rękę w w ybudow anej przez sieb ie św iątyni zakonnika z klasztoru paulinów na Jasnej Górze. Fakty te dow odzą w yjątk ow o głębokiej św iadom ości religijnej w ier n ych oraz szczególn ie aktyw nego zaangażow ania w iernych w życie w sp óln oty kościelnej w latach p ięćd ziesiątych u b iegłego stulecia. Co zd ecyd ow ało o tym, że pół w iek u później sytuacja zm ieniła się tak radykalnie? Oto jedno z w ielu pytań które czeka na pełną odpo w iedź.Przedstaw ione w yn ik i w stęp n ych badań dotyczące św iadom ości religijnej oraz zaangażow ania w życie w sp óln oty kościelnej ukazują, że w Polsce konformizm religijny, w ystęp u jący w skali m asow ej pozostał przez ca ły okres XIX w iek u istotnym elem entem k on sty tuującym ży cie w sp óln oty kościelnej. Pod tym w zględem katolicyzm p olski kontrastow ał na przykład z katolicyzm em francuskim. Badania życia religijnego w diecezji orleańskiej w ykazały, że w p ołow ie u bie g łeg o stulecia 11% w iernych dopełniało obow iązku spow iedzi i k o m unii w ielkanocnej. W śród w łościan tej diecezji konformizm reli g ijn y sprow adzał się na ogół do obecności w k o ściele cztery razy w roku: w Boże N arodzenie, w W ielkanoc, w Zesłanie Ducha Św. 1 w e W szystk ich Ś w iętych (chrześcijanie „czterech sezonów"). Skrajny przykład stanow i parafia Gallardon (diec. Chartres), w któ rej na 1600 w iernych w 1816 r. do spow iedzi w ielkanocnej przystą
piło cztery osoby. W edług św iadectw a nuncjusza M acchi (z 1826 r.) obojętność religijna objęła w e Francji w ięcej niż p ołow ę narodu.
W yn ik i badań dotyczących się w spom nianej diecezji orleańskiej dowodzą, że poziom uśw iadom ienia religijnego ogółu katolików w Polsce i w e Francji n ie w y k a zy w a ł w ięk szych różnic. Księża fran cu scy podobnie jak p o lscy podkreślają całkow itą ignorancję reli gijną w iernych. Zarówno w jednym jak i w drugim kraju ży cie re ligijne było w ynikiem w ypracow anych przez tradycję m echanizm ów środow iskow ych. W e Francji postępujący szybko proces dechry- stianizacji spow odow ał ogólną obojętność religijną i sprawił, że ma sow ość praktyk religijnych w XIX stuleciu należała już do prze szłości. W Polsce stopniow e zatracanie św iadom ości sp óln oty ko ścielnej postępow ało system atycznie przez ca ły okres u b iegłego stu lecia, zw łaszcza w śród tw orzących się n ow ych grup społecznych, mimo w ystęp u jącego w skali m asow ej konformizmu religijnego. Czym tłum aczą się tak zasadnicze różnice w zakresie um asow ienia życia religijnego, obu krajów, przy jednoczesnym tym samym po ziom ie uśw iadom ienia religijnego, oto problem, który w ym aga dal szych badań nad polskim chrześcijaństw em prowadzonym w pers p ek tyw ie ogólnoeuropejskiej.
ZENOMENA PŁUŻEK
JEDNOSTKA A W SPÓLNOTA W ASPEKCIE PSYCHOLOGICZNYM
Mam się zająć aspektem psychologicznym relacji jaka istnieje p o m iędzy jednostką a w spólnotą ludzką. M uszę tu dokonać prawie nad ludzkiego w ysiłku, by zm ieścić się w 10 minutach, przepraszam więfc za konieczne uproszczenia. Od p sych ologii oczekuje się zazw yczaj dwóch różnych spraw: z jednej strony ustalenia praw rządzących zachow aniem człow ieka zdrow ego i chorego, i tu uw zględnia się w szy stk ie ograniczenia, o których była m owa w poprzedniej d y skusji, a z drugiej strony oczekuje się od p sych ologii znalezienia drogi do in dyw idualn ego człow ieka, podkreślając jego „jedyność" i ,,niepow tarzalność”. Jeżeli p sych ologow ie zajmują się tym drugim podejściem , robią to albo dla celów diagnostycznych albo terapeu tycznych. W diagnozie chodzi o pokazanie sposobów dochodzenia do „jedności” i „niepowtarzalności" człow iek a oraz w skazanie tych kom ponent osob ow ości człow ieka, które składają się na to, że każdy