IMMANUEL KANT
KRYTYKA PRAKTYCZNEGO
ROZUMU
Prułozyt
orQZ przedmową i p~zypisami opatJzyl JERZY GALEOKI
1984
PAJ'ifSTWOWE WYDAWNICTWO NAUKOWE
Tytuł oryginału
KRITIK DER PRAKTISCHEN VERNUNFT
Okładkę projektował
Zygmunt Ziemka
© Copyright for the Polish edition by Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Warszawa 1984
ISBN 83-01-03666-4
SPIS TRESCI
Przedmowa tłumacza . . . . . . . . . VII
KRYTYKA PRAKTYCZNEGO ROZUMU
Przedmowa
Wstęp. O idei krytyki praktycznego rozumu
KRYTYKI PRAKTYCZNEGO ROZUMU
cz~ść pierwsza
3 25
NAUKA O ELEMENTACH CZYSTEGO ROZUMU PRAKTYCZNEGO . 29
Księga pierwsza. Analityka czystego rozumu praktycznego 31
Rozdział pierwszy. O zasadach czystego rozumu praktycznego 31 I. O dedukcji zasad czystego rozumu praktycznego . . 71 II. O upoważnieniu czystego rozumu w użytku praktycz-
nym do rozszerzenia, które w samym dla siebie speku- latywnym użytku .Jlie jest dlań możliwe . ~ . . . . 85
Rozdział drugi. O pojęciu przedmiotu czystego rozumu prak- tycznego . . . . 96 O typice czystej praktycznej władzy sądzenia . . . ll2 .
Rozdział trzeci. O pobudkach czystego rozumu praktycznego 119 Krytyczne oświetlenie analityki czystego rozumu prak- tycznego . . . • . . ·. . . • 147
Księga druga. Dialektyka czystego rozumu praktycznego . . 175
Rozdział pierwszy. O dialektyce czystego rozumu praktycznego w ogóle . . . · . . . • . . . . 175
Rozdział drugi. O dialektyce czystego rozumu w określeniu
pojęcia najwyższego dobra 180
I. Antynomia praktycznego rozumu. . . . 184
VI Spis trelei
II. Krytyczne usunięcie antynomii praktycznego rozumu 186 III. O prymacie czystego rozumu praktycznego w jego
połączeniu ze spekulatywnym . . . • . . . • 194 IV. Nieśmiertelność duszy jako postulat czystego rozumu
praktycznego . . . . 197 V. Istnienie Boga jako postulat czystego rozumu prak-
tycznego • . . . • • . 200 VI. O postulatach czystego rozumu praktycznego w ogóle 212 VII. Jak daje się pomyśleć rozszerzenie czystego rozumu
pod względem praktycznym bez rozszerzania zarazem jego poznania jako spekulatywnego . . . • . • • • 215 VIII. O uważaniu za prawdę na skutek potrzeby czystego
rozumu . . . • . • . . . 227 IX. O proporcji między władzami poznawczymi człowieka
mądrze przystosowanej do jego przeznaczenia prak- tycznego . . . • .
KRYI'YKl PRAK'l'YCZNEGO ROZUMU
cz~łć druga
METODOLOGIA GZYS'l"EGO ROZUMU PRAK'l'YCZNEGO • Zakończenie
Skorowidze
234
237 256 260
PRZEDMOWA TŁUMACZA
I
W roku 1911 ukazały się w Polsce aż dwa przekłady Krytyki praktycz.- _nego rozumu Kanta: Benedykta Bornsteina1 i Feliksa Kierskiego8•
W związku z powstałą na skutek wyczerpania się już od dawna ich
-nakładów koniecznością opracowania kolejnego wydania przekładu
Krytyki nasunęła się kwestia, czy wydać na nowo któryś z tych dawniejszych przekładów, a jeśli tak, to który z nich, czy też doko-
nać ich połączenia w jedną całość, czy t i wreszcie opracować przekład nowy. Przeciw wydaniu na nowo któregoś z dawnych
przekładów przemawiało to, że każdy z nich ma swe odmienne zalety i wady, wobec czego trudno byłoby się zdecydować, który z nich
wydać na nowo. (W szczegó].ności przekład Bornsteina odznacza się większą ,.czytelnością", przekład zaś Kierskiego większą wiernością•.) Okoliczność ta zdawalaby się wprawdzie przemawiać za dokonaniem ich połączenia w jedną całość na drodze wyboru najcelniejszych ich części składowych. Z dwu jednak względów nie byłoby to właści
we: raz dlatego, że w ten sposób powstałoby mechaniczne połączenie
dwu pod względem stylu zupełnie odmiennych przekładów, różnią
cych się nadto też w wielu miejscach pod względem sposobu rozu- mienia myśli kantowskiej - a po wtóre dlatego, że w niejednym miejscu żaden z tych przekładów nie zdaje się być zadowalający.
Wobec tego jako najlepsze rozwiązanie przedstawiało się opraco-
1 Warszawa 1911. Skład główny w księgami H. Wende i Ska.
• Lwów 1911. Skład główny w księgarni H. Altenberga.
1 Ujawnia się to zwłaszcza w budowie zdań. Borostein usiluje rozbijać kantowskie długie i zawiłe okresy zdaniowe na zdania krótsze. Natomiast Kierski tego nie czyni, co też Mści
sław Wartenberg we wstępie do jego przekładu poczytuje mu za zaletę. O kwestii tej będzie niebawem dokładniej mowa.
VIII
wanie przekładu na nowo. Oczywistą przy tym jednak jest rzeczą, że przekłady z roku 1911 w znacznej mierze ułatwiły opracowanie niniejszego przekładu. Znajduje to wyraz przede wszystkim w tym, że niejedno miejsce w nim bardzo zbliża się do sformułowań wystę
pujących, czy to w jednym z dawnych przekładów czy to w obydwu, albo wręcz pokrywa się z nimi, ponieważ te albo nie nasunęły mi
żadnych w ogóle zastrzeżeń albo też nie potrafiłem zastąpić ich lepszymi. Aczkolwiek więc zdecydowałem się na opracowanie samo- dzielnego, niezależnego od dawniejszych przekładu, uważam się za
wdzięcznego ich dłużnika. ·
Niniejszy przekład wiele też zawdzięcza dokonanemu przez prof. Romana Ingardena przekładowi Krytyki czystego rozumu Kanta1•
W szczególności do niniejszego przekładu przejęto ze wspom- nianego przekładu Ingardena różniący się od dawniej praktykowa-_
nego sposobu tłumaczenia na język polski podstawowych u Kanta t«:rminów, jak np . ..Anschauung" i .,Verstand". O ile zaś chodzi o te miejsca w niniejszym przekładzie, w których świadomie zasto-
sowałem sposób tłumaczenia odmienny od użytego przez Ingardena,
usiłowałem w przypisach uzasadnić tę odmienność. Autorytet bo- wiem, jaki zdobył Ingarden - a to również w dziedzinie" thunaczeń
i to nie tylko jako autor wspomnianego, doskonałego przekładu
Krytyki czystego rozumu, a nadto przekładu O zjawisku tragiczrwści2
Maxa Schelera i jako współautor (wraz ze Stefanem Kołaczkowskim) przekładu O rehabilitacji crwty również Schelera3 , ale także jako autor wnikliwej i gruntownej rozprawy O tłumaczeniach' - każe brać pod
uwagę jego stanowisko również i wówczas, gdy zajmuje się odmienne, a zatem nie pozwala na milczące od niego odbieganie.
Niezmiernie jestem też obowiązany dr Markowi J. Siemkowi za wręcz niezwykle staranne przejrzenie przekładu i przypisów oraz za wnikliwe uwagi krytyczne i propozycje pewnych zmian.
Liczne z tych propozycji albo uwzględniłem, albo wykorzystałem
jako cenne sugestie. Przekład wiele więc zawdzięcza pracy, jaką
dr Siemek raczył włożyć w jego udoskonalenie.
Przekład niniejszy zdąża do możliwie jak największej wierności
1 BKF, Warszawa 1957.
1 "Przegląd Wanzawski" r. 2, 1922, t. 4, nr 13-nowe poprawione wydanie. Lwów 1938, Biblioteka Filozoficzna, t. 10.
3 .,Marchołt", r. 3, 1936/37, nr l.
• Praca zbiorowa O s.r.tuee tlumaq_enia, Wrocław 1955, Ossolineum, str. 127. 190.
IX
wobec oryginału. Wierność tę jednak należy tu rozumieć nie w sensie mechanicznej dosłowności, lecz w innym, swoiście zrelatywizowanym znaczeniu. Chodzi mianowicie o to, by przekład mógł wywołać wra-
żenie możliwie jak najbardziej zbliżone do tego, jakie wywołuje oryginał. Cel ten zaś nie dałby się osiągnąć przy zachowaniu wier-
ności mechanicznej, a to z uwagi na różnice, jakie zachodzą między właściwościami języka oryginału, a właściwościami języka przekładu.
Konieczną więc okazała się pewna swoboda w tłumaczeniu, co w szcze-
gólności dotyczy wspomnianej już sprawy budowy zdań. Wprawdzie
długie i zawiłe kantowskie okresy zdaniowe mogły razić także na- wet ówczesnego czytelnika niemieckiego, ale bynajmniej nie w tym stopniu, w jakim rażą zwłaszcza dzisiejszego czytelnika polskiego, gdy zostają mechanicznie przeniesione do języka polskiego. Wszak nawet jeszcze dzisiejszy język niemiecki łatwiej toleruje przejęte
z łaciny obszerne i złożone zdania, niż czyni to dzisiejszy język
polski, chociaż dawna polszczyzna także pozostawała pod wpływem łaciny, ujawniającym się zarówno w naśladowaniu...,łacińskich kon- strukcji zdaniowych, jak też - i to, być może, w znaczniejszym nawet jeszcze stopniu, niż to miało miejsce w dawnym języku nie- mieckim- w posługiwaniu się terminologią łacińską. Język polski
wyzwolił się jednak radykalniej, niż niemiecki, z wpływów łaciny.
Dlatego też niniejszy przekład w pewnej mierze w ślad za przekła
dem Bornsteina rozbija długie i zawiłe kantowskie okresy zdaniowe na krótsze zdania, stając tym samym w wyraźnej opozycji do wyżej
zasygnalizowanego poglądu Wartenberga, który uważa, że ,.takie poprawianie kantowskiego stylu jest nie tylko zupełnie zbyteczne, ale nawet wręcz niedozwolone1 ".
Z drugiej jednak strony również wystrzegano się nadmiernego
uwspółcześniania niniejszego przekładu. Wszak takie uwspółcześnia
nia stałyby w sprzeczności z lezącą u jego podstawy intencją. Język oryginału musiał bowiem nawet ówczesnemu czytelnikowi niemie- · ckiemu wydawać się przestarzały. Przecież publikacja kantowskich Krytyk przypada na czas, kiedy język niemiecki coraz bardziej się modernizował. Także tzw. ,.popularna" filozofia niemiecka, aczkol- wiek pod względem lekkości i powabności stylu nie może mierzyć się
ze współczesną jej angielską i francuską eseistyką filozoficzną, wyswo-
bodziła się w znacznej mierze ze szkolarskiej ocięzałości i pedanterii
właściwej np. jeszcze pismom Wolffa. Co więcej, sąm Kant umiał
1 Wyd. cyt., str. XXXVII.
X
w tzw. przedkrytycystycznym okresie swej twórczości posługiwać się
bardziej, jak na owe czasy, nowym językiem, niż przy pisaniu Krytyk.
Chcąc więc doprowadzić do tego, by przekład mógł wywołać wra-
żenie możliwie jak najbardziej zbliżone do tego, jakie wywołał ory-
ginał, należało w pewnej mierze zachować w przekładzie staroświecki
charakter językowy oryginału i tym samym nie zanadto rozbijać włamie staroświeckie kantowskie przydługie okresy zdaniowe.
Gdy Kant przystąpił do głoszenia tych myśli, którym zawdzię
cza sławę jednego z najoryginalniejszych filozofów- a do owych
myśli należą te, jakie są zawarte w K",~, praktycznego rozumu- . zaniechał też starań o literacką stronę swych dzieł -jak gdyby
z jednej strony nowość i bogactwo tych myśli, a z drugiej pośpiech
spowodowany świadomością krótkości czasu, jaki jeszcze pozoStawał z uwagi na poważny wiek, uniemożliwiały dbałość nie tylko o piękno,
ale nawet też o poprawność języka, o co Kant przecież potrafił się troszczyć we wcześniejszych swych pismach. Dlatego też niniejszy
przekład bynajmniej nie zmierza do piękności literackiej. Takie usi-
łowanie nie dałoby się bowiem pogodzić z postulatem wierności wobec
oryginału, któremu niepodobna przyznać walorów literackich.
W związku z tym też całkiem słusznie pisał Warte9herg: ,.Pi~ej, pociągającej formy nie można było nadawać ytżekład:owi, jeżeli
nie posiadał jej sam oryginał l".
Przekład niniej"szy opiera się w zasadzie na ogłoszońym w r. 1788 pierwszym orygimlnym wydaniu K1J1tyki prakt~go rtW~t~JU. Jest ono spośród wszystkich jej wydań, jakie ukazały się za życia Kanta, o tyle najbardziej autentyczne, że sam Kant czuwał nad jego drukiem, czego nie czynił przy dalszych wydaniach. Drugie oryginalne wyda- nie z roku 1792 wprawdzie zawiera sprostowanie błędów, jakie
wkradły się do pierwszego, ale przy tym dotknięte jest takimi uster- kami, od których pierwsze było wolne. Następne zaś oryginalne wy- dania opublikowane za życia Kanta nie wykazują zasługujących na
uwagę zmian w porównaniu z poprzednimi wydaniami.
Te miejsca, w których za podstawę przekładu wzięto inne, niż
pierwsze oryginalne wydanie, albo dopuszczono się znaczniejszej,
niż zazwyczaj się ją dopuszcza, swobody w tłumaczeniu, zaznaczono w przypisach. Tamże też wspomniano o tych miejscach, w których oryginalne wydania różnią się pomiędzy sobą, o ile dana różnica
1 Tamże.
XI
daje się wyrazić w przekładzie na język polski. Wyrazy czy też zwroty
~"Stawione do przekładu, których odpowiedników nie ma w orygi- nale, czyli interpolacje uwidoczniono przez ujęcie ich w graniaste nawiasy.
II
Krytyka praktycznego rozumu zawiera poglądy etyczne, jakie Kant
wyznawał w tzw. krytycystycznym okresie swej twórczości, będącym
podstawowym i ostatnim okresem tejże, któremu też zawdzięcza swą sławę i dominujące stanowisko w dziejach filozofii. W odmiennej i stosunkowo bardziej przystępnej formie, niż w Krytyce praktycznego roz11mu, przedstawił owe poglądy w wydanej przed nią pracy pt.
Grundlegung zur Metaphysik der Sitten1 • Lektura tejże może więc i powinna
służyć jako przygotowanie do lektury Krytyki praktycznego rozumu.
Ale z uwagi na ścisły związek, jaki zachodzi między etyką Kanta a jego teorią poznania, należyte rozwnienie jego etyki uwarunkowane jest ze swej znowu strony znajomością Krytyki cqstego rozumu i Prole- gomeruJw do wszelkieJ jJrzyszlej metafizyki, kt6ra będzie mogła lf!YStąpić jako nauka1• Owocna zaś lekturatych dzieł wymaga szczególnie gruntownego przygotowania filozoficznego. Wymaga też wysiłku znacznie jeszcze
przekraczającego przeciętną miarę wysiłku koniecznego dla właści
wego uchwycenia myśli zawartych w dziele filozoficznym.
Konieczność tego wysiłku bynajmniej nie jest wyłącznie spowo- dowana arcytrudnym językit-m, w jakim Kant redagował swe dzieła
w krytycystycznym okresie swej twórczości. Poważniejszą jeszcze, być może, trudność stwarzają charakterystrczne dla tego okresu swoiste konstrukcje myślowe, które -- w przeciwieństwie zarówno np. do bliskich potocznemu myśleniu koncepcji Arystotelesa, idących nie- jako po linii tego myślenia, gdyż stanowiących pogłębiające je prze-
dłużenie tejże, jak też w przeciwieństwie do wprawdzie wznosząCych się wysoko ponad to myślenie, ale żywo przemawiających do uczucia i wyobraźni intuicji Platona, Plotyna czy Schellinga - niejedno- krotnic stanowią wręcz odwrócenie panujących poglądów, ale takie ich odwróet~nie, za jakim wyobraźnia tylko z trudem nadąża i przeciw
1 Przeklarl Mścisława Wartenberga, pt. L"<JJsadnienie metafizyki nwralnolci- Lwów 1906.
Skład główny w księgami H. Altenb~rya --tenże przekład przejrzany przez Ron1ana lngar- dena, BKF, Warszawa 1953.
• Tytuł oryginału: Pra/egnmtna ~u eincr jeden kiinftigen Metapkysik, die a/s Wissens</uift wird auftreten kónnen. Pr~ekład na jrzyk polski B. Bornsteina, na nowo opracowany przez J. Su- ch~...,rz.ewsk.ą, BKF, Warszawa 1960.
XII
jakiemu uczucie stawia opór. Odwrócenie to nie ma w sobie też nic z owej zręczności i dowcipu, jakie nadają wdzięk paradoksom- jest śmiertelnie poważne. W ogóle też osobowość, jaką wyczuwa się
w głównych dziełach Kanta- chodzi tu o osobowość autorską a nie o osobowość prywatną, "życiową" -wysoce jest złożona: przed- stawia się jako genialność występująca w niezgodnej z nią szacie filisterstwa i pedanterii, przy czym pedanteria ta łączy się nadto Z('
swym przeciwieństwem, bo z niedbałością formy.
Niezgodność zaskakujących konstrukcji myślowych Kanta z po- tocznym myśleniem i z panującymi poglądami wprawdzie utrudnia
wżycie się w nie, ale wcale nie stanowi jeszcze argumentu rzeczowego przeciwko nim. Skoro zaś znajdują się w nich obok koncepcji wiodą
cych mimo całej ich genialności na manowce - i to w ścisłym z nimi
związku -liczne myśli nie tylko oryginalne, ale i przekonywające,
przeto w najwyższym stopniu warto podjąć się trudu owego wżycia się w poglądy kantowskie i cierpliwego ich rozbioru.
Pomocne. w tym kierunku mogą być dzieła z zakresu historii filozofii a zwłaszcza monografie poświęcone czy to całości kantowskiej filozofii czy też pewnemu jej działowi - czyli, o co tutaj chodzi, kantowskiej etyce. Niestety w języku polskim nie tylko mało-w po- równaniu z literaturą obcą-znajduje się oryginalnych polskich prac o filozofii kantowskiej, ale brak też przekładów obcojęzycznych
takich prac, jakże licznych zwłaszcza w języku niemieckim.1
Jerzy Gałerki Kraków, w listopadzie 1970 r.
1 Bibliografia w Historii jilf){.ojii Władysława Tatarkiewicza podaje, jak się zdaje, wszystki~
nowsze polskie prace o Kancie, natomiast jedynie wybór obcojęzycznych prac na ten tftnat.
O ile chodzi o etykę kantow•ką, to warto zaznajornić się z przedmowami - aczkolwiek są one nieco przestarzale-do wspomnianych wyżej dawnych przekładów Krytyki prakl;v:;;r.tg<>
rO{.umu, a zwłaszcza z przedmową Wartenberga do przekładu Kierskiego.
KRYTYKA
PRAKTYCZNEGO ROZUMU
PRZEDMOWA
Dlaczego niniejsza Krytyka nie nosi tytułu Krytyka czystego rozumu praktycznego, lecz po prostu praktycznego rozumu w ogóle, mimo że paralelizm rozumu praktycznego ze spekulatywnym zdaje się wymagać owego pierwszego
tytułu- dostatecznie wyjaśnia [sama] ta rozprawa. Ma ona jedynie wykazać, że czysty rozum praktyczny istnieje, i w tym celu poddaje kr;tyce całą jego władzę praktyczną.
Jeśli to jej się uda, nie potrzebuje przeprowadzać krytyki samej czystej władzy, by stwierdzić, czy rozum przy po- mocy takiej może tylko uroszczonej władzy nie przekra- cza swych granic (jak to przecież dzieje się z rozumem spekulatywnym). Albowiem, jeśli jako czysty rozum jest on rzeczywiście praktyczny, to dowodzi czynem1 swojej oraz swych pojęć realności i daremne jest wszelkie wy-
myślne rozumowanie (Vemunfteln )2 [zmierzające do wy- kazania], że czysty rozum nie może być praktyczny.
Wraz z tą władzą utwierdza się teraz również wolność
1 Przez ów ,_,czynu rozumie Kant ustanowienie prawa moralnego przez czysty rozum praktyczny. Wypada też zwrócić uwagę na to, że znaczenie wyrazu ,.praktyczny" w termi- nologii kantowskiej bynajmniej nie ogranicza się do ciasno utylitarnego znaczenia, jakiego nabrał on w mowie potocznej. Oznacza mianowicie wszystko, co dotyczy czynności, aktyw- ności rozumianej jako przeciwieństwo postawy czysto kontemplatywnej, teoretycznej. W szcze-
gólności obejmuje więc również normy etyczne.
• W polokim języku nie ma odpowiednika wyrazu ,.Vernllnfteln". Na ten temat patrz przypis R. Ingardena do Krytyki ~yskgo raonnu, t. l, str. 150- l. Wydaje się jednak, te przy- najmniej w tyn;L przypadku użyty zwrot ,,wymyś1ne rozumowanie11 stosunkowo najbardziej zbliża do oryginału.
4
transcendentalna1, a to [wzięta] w owym absolutnym zna- czeniu, w jakim rozum spekulatywny potrzebował jej przy
posługiwaniu się pojęciem przyczynowości, by ratować się
przed antynomią2, w którą nieuchronnie popada, gdy zechce pomyśleć sobie w szeregu [członów] związku przy- czynowego to, co nieuwarunkowane; to pojęcie wolności
jednak mógł rozum spekulatywny przedstawić tylko w formie problematycznej, jako nie będące niemożliwym
do pomyślenia, [czyli] nie zapewniając mu obiektywnej
realności[, a więc przedstawić je] jedynie po to, by ze
względu na TZekomą niemożliwość tego, co rozum spek\ł•
latywny musi uznać za przecież co najmniej możliwe do
pomyślenia, nie podważano jego istoty i nie strącano go w otchłań sceptycyzmu.
Pojęcie wolności, o ile jego realność jest dowiedziona przez apodyktyczne prawo rozumu praktycznego, stanowi zatem ukoronowanie ( Schussstein) całego gmachu systemu czystego, a nawet spekulatywnego rozumu, i wszystkie
1 Pojęcie "wolno:lci transcendentalnej" (transscendentale Freiheit) wprowadza Kant w Kryt:yc• ctysugo ro.cumu, gdzie rp. str. 186 i 188, t. II przekładu lngardena) określa ją jako
"przyczynowość [dokonującą się] przez wolność", "przyczynowość, przez którą coś się dzieje bez dalszego określenia jej przyczyny jeszcze ·przez inną wcześniejszą przyczynę wedle ko·
niecznych praw" i jako "bezwzględną samodzielność zaczynania przez prz)·czynę z samej siebie szeregu zjawisk przebiegającego wedle praw przyrody". Zdaniem Kanta nie mate być mowy o tym, aby owa wolność przysługiwala człowiekowi, a w szczególności jego woli- bo chodzi tu oczywi:lcie o zagadnienie wolności woli- jako danemu w doświadczeniu zjawisku, skoro wedle Kanta (p. str. 276, t. U przekładu Ingardena) "przyczynowość zja- wisk opiera się na warunkach czasowo określonych (Zeitbedingungen)", w związku z czym w świecie zjawisk "przyczynowość przyczyny tego, co się dzieje lub powstaje, również po·
.wstala i ... wymaga sama znowu pewnej przyczyny". Ponieważ jednak Kant przyjmuje, że (p. str. 283 t. II przekładu lngardena) "czas jest tylko warunkiem zjawisk, nie zaś rzeczy samych w sobie", przeto stwarza sobie możliwość i uprawnienie, by dopuścić i praktycznie postulować wolność woli jako przynależnej do świata rzeczy samych w sobie.
1 Idzie tu o trzecią antynomię czystego rozumu (p. str. 185 • 186, t. II przekładu lngar- dena), której teza brzmi: "Przyczynowość zgodna z prawami przyrody nie jest jedyną [przy czynowo:lcią], z której dadzą się wyprowadzić wszystkie zjawiska w świecie. Dla ich wyjaś
nienia trzeba jeszcze koniecznie przyjąć przyczynowość [dokonującą się] przez wolność".
Antyteza zał tej antynomii brzmi: "Nie istnieje wolność, lecz wszystko w świecie dzieje się jedynie wedle praw przyrody''.
5
inne pojęcia (pojęcia Boga i nieśmiertelności), które jako
będące jedynie ideami pozostają bez oparcia w rozumie spekulatywnym, teraz przyłączają się do pojęcia wolności
oraz wraz z nim i dzięki niemu otrzymują trwałi!.ŚĆ i obiek-
tywną realność, tj. ich możliwość zostaje dowiedziona przez to, że wolność rzeczywiście istnieje, idea ta bowiem objawia się przez prawo moralne.
Atoli wolność jest też jedyną spośród wszystkich idei rozumu spekulatywnego, o możliwości której, choć jej
przecież nie rozumiemy ( ohne sie doch ein<,usehen )1, wiemy a priori, ponieważ jest ona warunkiem* prawa moralnego, o którym wiemy. Natomiast idee Boga i nieśmiertelności
nie są warunkami prawa moralnego, lecz tylko warunkami
• Ażeby nie dopatrywano się niekonsekwencji w tym, że teraz nazywam wolność warunkiem prawa moralnego, a w dalszym ciągu
rozprawy utrzymuję, że prawo moralne jest warunkiem, pod którym dopiero możemy stać się świadomi wolności, pragnę tylko przypom-
nieć, że wolność jest wprawdzie ratio essmdi prawa moralnego, ale prawo moralne jest ratio cognoscendi wolności. Gdybyśmy bowiem wpierw wyraźnie nie pomyśleli sobie prawa moralnego w naszym rozumie, nigdy nie uważalibyśmy siebie za uprawnionych do przy-
jęcia czegoś takiego jak wolność (aczkolwiek nie ma w niej wewnętrz
nej sprzeczności). Gdyby zaś nie było wolności, to wcale nie dałoby się w nas napotkać prawo moralne8•
1 O trudnościach, jakie nasuwa przełożenie na język polski wyrazów .,einsehen" i .,Ein- sicht", wspomina Ingarden w przypisie zamieszczonym na str. 75, t, I swego przekładu K"lyłi ~yskgo P~~Vm~U· Wnikliwa ta analiza nasuwa jednak pytanie czy nie chodzi tu o coś wiccej, niż "zobaczenie", bo o uwglądniec:ie" itp. na co zresztą .,einsehen6oo a zwłaszcza .,Einsicht" w pierwszym rzedzie zdaje si~ wskazywać.
1 Tłumacz~ to miejsce podobnie, jak Bomstein, możliwie doidadnie według oryginału, Kienki natomiast tłumaczy je: ., ... to prawo moralne wcale by w nas nie istnialo". Tłumacze
nie Kierskiego wprawdzie dobrze ilustruje poprzednio przez Kanta wyrażoną myśl, że wolnołć jest rW 1ssendi prawa moralnego (mowa bowiem o "istnieniu" prawa moralnego wyraźnie wskazuje na to, że chodzi o ralio tlmuli), odbiega tu jednak zupełnie od tekstu oryginału, który ilustruje ową myśl Kanta właśnie w sposób niezupełnie właściwy. Wszak mowa o nie- możnoki "napotkania" prawa moralnego nasu~ raczej myśl, że chodzi o ra•iD &ognoseendi, a nie o rtllio useruli. Kierski, jak si~ zdaje, przekroczył tu zatem- w skądinąd chwalebnej intencji udoskonalenia tekstu oryginału - granice zAkreślone swobodzie tłumacza, zwłaszcza ie nie poinformował czytelnika o owej różnicy m i . , oryginałem a przekładem.
6 Pr~etlmoWIJ
koniecznego przedmiotu woli zdeterminowanej {bestimm- tenjl przez to prawo, tj. jedynie praktycznego użytku
naszego czystego rozumu, nie możemy więc twierdzić, iż poznajemy i rozumiemy choćby nawet też tylko możli
wość - nie mówiąc o rzeczywistości - owych idei.
Niemniej jednak są one warunkami zastosowania moralnie zdeterminowanej woli do danego jej a priori przedmiotu ([tj. do] najwyższego dobra). A zatem można i należy przyjąć ich możliwość pod tym praktycznym względem, chociaż teoretycznie ich11 przecież nie poznajemy i nie rozumiemy. Aby spełnić ten postulat, wystarcza dla celu praktycznego to, że nie zawierają one wewnętrznej nie-
możliwości (sprzeczności). Otóż tutaj dana jest - w po- równaniu z rozumem spekulatywnym -jedynie subiek- tywna podstawa (Grund) uważania za prawdę, która jed- nak dla równie czystego, ale praktycznego rozumu jest obiektywnie ważna; dzięki temu idee Boga i nieśmier
telności uzyskują za pośrednictwem pojęcia wolności obiektywną realność, wobec czego powstaje upoważnienie
1 Słowo "bestimrnen" i etymologicznie z nim związane wyrazy, jak np. "Bestimmung", posiadają zależnie od kontekstu rozmaite znaczenia. Jako polskie odpowiedniki nasuwają się: na pierwszy rar,ut oka: "określać", "wyznaczać", "p~eznaczać", "kierować", "powodować".
Ta rozmaitość znaczeń jest tak duża, że rzeczownik "Bestimmung" niekiedy znaczy tyle, co "cecha", ,,własność", "właściwość". W niniejszym prz~adzie przeważnie zdaj~~: sie być
najodpowiedniejsze wyrazy wywodzące się z obcych języków, jak "determinować" i ,.moty-
wować" (resp. "determinacja" i "motywacja"), których nie da się \V całkowicie zadowala~
jący sposób zastąpić rdzennie polskimi-zwłaszcza że w terminologii filozoficznej dokładnym odpowiednikiem niemieckiego terminu "Bestimmungu jest łaciński "determinatio" (p.R.Eisler, WiJrtłtbuch dłt philmophiS<Iun Bezriffe, Berlin 1927, t. I, str. 197 oraz A. Lalande, Voeabulaire tulmigue et critique tl• la philmophie, Paris 1932, t. I, str. 156). Słowo .,determinować" jest
oczywiście równie wieloznaczne, jak niemieckie "bestimmen••. W szczególności może być, zależnie od kontekstu, rozumiane bądź w sensie przyczynowym, czyli w sensie "powodowa ..
nia", bądź w sensie normatywnym, czyli wskaz!JjąC}"IIl na powinność.
• W oryginale ,.sie", co można odnieść zarówno do "Ideen" (idej), jak tei do .,Milglich·
keit" (motliwości). W pierwszym przypadku należy "sie" tłumaczyć, jak to czyni Kierski i niniejszy przekład, przez uje"•, a w drugim, jak czyni Bornstein" przez "ją". Więcej zdaje się przemawiać za pierwszym sposobem, aczkolwiek drugi nie jest wadliwy. Niestety jest tu
niemożliwe zachowanie owej nieokreśloności w przekładzie, co byłoby oczywiście najodpo·
wiedniejsze,
Pr.;.tdmowa 7
a nawet subiektywna konieczność (potrzeba czystego ro- zumu) ich przyjęcia; przez to jednak rozum nie ulega rozszerzeniu w poznaniu teoretycznym, lecz tylko moż
liwość, która przedtem była jedynie problemem, tutaj staje
się asercją1 i w ten sposób użytek praktyczny rozumu
wiąże się z elementami użytku teoretycznego. I potrzeba ta bynajmniej nie jest hipotetyczna, uwarunkowana arbi- tralnym zamiarem spekulacji, mianowicie, że coś należy przyjąć, jeśli chce się użytek rozumu w spekulacji wznieść
do szczytu doskonałości, lecz potrzeba ta wypływa z prawa
nakazującego przyjąć coś, bez czego nie może stać się to, co bezwzględnie powinno się sobie wytknąć jako cel swego postępowania.
Oczywiście bardziej zadowoliłoby nasz rozum speku- latywny samodzielne rozwiązanie owych zadań, bez [ ucie- kania się do] tej okrężnej drogi, oraz zachowanie ich
[rozwiązania] jako wglądu teoretycznego (Einsicht) dla
użytku praktycznego; ale z naszą władzą spekulatywną
rzecz nie ma się tak dobrze. Ci, którzy szczycą się tak wysokimi osiągnięciami poznawczymi2, nie powinni ich
ukrywać, lecz winni przedstawić je publicznie do zba-
1 "Asercja" znaczy tyle, co ,~wierdzenieu. \\yarto też zwrócić uwagę na toJ że odnośne zdanie daje się interpretować w dwojaki sposób: bądź tak, że ,.przedtem" już samo to, czy zachodzi "możliwość", czyli 'iama ta ,.możliwość" była "problememu. a "tutaj" stwierdza się:, Ze ona naprawdę zachodzi - bądź tak, że .• pl'"Ledtem" stwierdziło się "możliwość" jako naprawdę zachodzącą:, ale jako "tylko możliwość", a ~,tutajh stwierdza się, że to, co "przed- temu było uważane za będące .,tylko możliwością" czyli "tylko problemem", faktycznie istnieje. Być może też, że w dopuszczalności tej dwojakiej interpretacji znajduje wyraz chwiej- ne stanowisko Kanta w samej sprawie, o którą tu chodzi.
1 W oryginale ., ... welche sich solcher hohen Erkenntnisse ri.ihmen ... " Tłumaczf"nie na język polski wyrazu "Erkenntnisse", występującego jako liczba mnoga rzeczownika ,,Erkenn- tnisu (poznanie), sprawia kłopot. Fosługiwanie się bowiem liczbą mnogą wyrazu "poznanieu, co czyni też Ingarden w swym przekładzie Krytyki c;:ystego r~umu, nie zdaje się być zgodnc.- z duchem języka polskiego. Dlatego też w moim przekładzie Kryty~-; w/adzy sąd~enia Kanta (Biblioteka Klasyków Filozofii, PWN, Warszawa 1964-p. w szczególności przypis zamiesz- czony tamże na str. 30- 31) tłumaczyłem "Erkenntnisse" bądź przez "treści poznania (po- znawcze)", bądź przez "wyniki poznania (poznawcze)'\ W powyższyn1 miejscu tekstu zaś najodpowiednit:jszy wydał mi się zwrot "osiągnięcia poznawcze".
8
dania i [zdobycia dla nich] Wysokiej oceny. [Jeśli] chcą dowodzić - doskonale! - niech więc dowodzą, a Kry- tyka złoży u ich stóp, jako zwycięzcom, całą swą broń.
Q_uid statis? Nolint. Atqui licet esse beatis1• Skoro zaś faktycznie nie chcą dowodzić - przypuszczalnie dlatego, że nie
mogą - przeto musimy przecież znowu ująć ową broń
w nasze ręce, by pojęć Boga, wolności i nieśmiertelności, dla których spekulacja nie znajduje dostatecznej gwarancji ich możliwości, szukać w moralnym użytku rozumu i na
tymże [użytku] je oprzeć.
Tutaj też dopiero wyjaśnia się zagadka Krytyki, jak
·można nadzmysłowemu użytkowi kategoryj w spekulacji odmówić obiektywnej realności, a przecież przyznać im2
tę realność ze względu na przedmioty czystego rozumu praktycznego, przedtem bowiem, dopóki taki praktyczny
użytek znany jest tylko z nazwy, musi to koniecznie wy-
dawać się niekonsekwentne. Atoli teraz po całkowitym
przeanalizowaniu ( Z,ergliederung) tego rozumu3 zdajemy sobie sprawę, że wspomniana realność wcale tu nie do- tyczy teoretycznego określenia kategoryj oraz rozszerzenia poznania na sferę nadzmysłową, lecz że przez tę realność
rozumie się tutaj tylko to, iż kategoriom pod tym wzglę
dem w każdym razie przysługuje pewien przedmiot;
wszak albo są one a priori zawarte w koniecznej determi- nacji woli, albo są nierozerwalnie połączone z przedmio-
• Horacy, Satyry l l, 19, w przekładzie Pawła Popiela (Kraków 1903): "Czemu stoicie?
bo nie chcą; a przeciei im szcz~śc:ie do woli".
• W oryginale "ihnen", co wiernie tłumacz-:: przez "im" i co odnosi się do ,.K.ategorien"
(kategoryj). Erdmann proponuje, by zamiast .,ihncn" czytać "ihm", co odnosiloby się do
"Gebrauche" (użytkowi). Zgodnie z tą propozycją, którą Erdmann usiłował uzasadnić na str. 243 swej wydanej w r. 1878 książki Kanti Kriticismru, wypadałoby tłumaczyć: " ... przy•
zna~ mu ... "
• W oryginale "der letzteren", co odnosi się do "reinen praktischen Vernunft'" (czystego rozumu praktycznego). Adickes i Natorp każą zamiast "der 1etzteren'" czytać .,des letzteren", co odnosiloby si~ do "praktischen Gebrauch" (praktyczny użytek), w związku z czym prze-
kład brzmialby: " ... przeanalizowaniu... tego użytku".
Pr~edmoiD4 9
tern tejże[; gdy więc zdajemy sobie z tego sprawę], znika owa niekonsekwencja, gdyż z owych pojęć czynimy użytek inny niż ten, jakiego wymaga rozum spekulatywny. Na- tomiast teraz ukazuje się przedtem niemal nieoczekiwane i wysoce zadowalające potwierdzenie konsekwentnego sposobu myślenia Krytyki ~pekulatywnej; kazała ona bo- wiem uważać przedmioty doświadczenia jako takie, a wśród nich nawet nasz włamy podmiot ( unser eigenes Subject), tylko za zjawiska, ale mimo to przyjmować
u ich podstawy rzeczy same w sobie, a zatem nie uważać
wszystkiego, co nadzmysłowe, za urojenie, a pojęcia tegoż
za nie mające treści; teraz zaś rozum praktyczny samo- dzielnie i nie umówiwszy się ze spekulatywnym nadaje
realność nadzmysłowemu przedmiotowi kategorii przy ..
czynowości, mianowicie wolności (aczkolwiek jako pojęciu
praktycznemu także tylko dla praktycznego użytku),
a więc potwierdza faktem to, co tam mogło być tylko po,.
myślane. Przy tym zarazem to zadziwiające, choć bez,.
sprzeczne twierdzenie Krytyki spekulatywnej [głoszące], że
nawet myślący podmiot jest dla siebie samego w naocz-
noścP wewnętrznej jedynie zjawiskiem, znajduje w Kry- tyce praktycznego rozumu także swe zupełne potwier- dzenie, i to tak dalece, że musiano by dojść do niego, nawet gdyby Krytyka spekulatywna nie była go dowiodła*.
*
Połączenie przyczynowości jako wolności z przyczynowością jako mechanizmem przyrody, z których pierwsza jest pewna na mocy prawa moralnego, a druga na mocy prawa przyrody, i to połączenie w jednym i tym samym podmiocie, w człowieku, jest niemożliwe, jeśli człowieka nie przedstawia się sobie w odniesieniu do pierwszej jako istotę samą w sobie, w odniesieniu zaś do drugiej jako zjawisko - istotę samą
w sobie czystą, a zjawisko w empirycznej świadomości. W przeciw- nym razie nieunikniona jest sprzeczność rozumu z samym sobą.
1 W oryginale "Artschauung", co zgodnie z Ingardenem tłumaczę zazwyczaj przez
"naoczność". Wyraz ten jako polski odpowiednik terminu "Anscha._;ung'' wprowadził In•
:.lO;;_ _ _ __________ P._tt:d"_wu_··,_' - - - - -
Tym samym rozumiem też, dlaczego najdonioślejsze
zarzuty przeciw Krytyce, jakie dotąd doszły do mojej
wiadomości, dotyczą właśnie następujących dwu kwestii:
mianowicie z jednej strony zaprzeczonej w poznaniu teoretycznym, a twierdzonej w praktycznym, obiektyw- nej realności kategoryj w zastosowaniu do noumenów l,
z. drugiej zaś strony paradoksalnego żądania, żeby uważać siebie jako podmiot wolności za noumen, ale zarazem też
ze względu na przyrodę za fenomen w swej własnej empi- rycznej świadomości. Dopóki bowiem jeszcze nic uro- biono sobie określonych pojęć o moralności i wolności,
nie można było odgadnąć, co z jednej strony chce się przyjąć jako noumen u podstawy odnośnego zjawiska, a z drugiej, czy też w ogóle możliwe jest wytworzenie sobie o noumenie jeszcze jakiegoś p~jęcia, jeśliby się wszystkie
pojęcia czystego intelektu w użytku teoretycznym już
wprzód poświęciło samym wyłącznie zjawiskom. Tylko
wyczerpująca Krytyka praktycznego rozumu może usunąć całe to nieporozumienie i rzucić jasne światło na kon- sekwentny sposób myślenia, który stanowi właśnie naj-
większą jej zaletę.2
Tyle dla usprawiedliwienia, dlaczego p~jęcia i zasady
c~ystego rozumu spekulatywnego, które przecież były już
przedmiotem specjalnej krytyki, w niniejszym dziele tu i ówdzie poddane zostają ponownemu badaniu; nie bar- dzo to skądinąd odpowiada systematycznemu tokowi ma-
garden w <swym przekładzie Kryt;•ki ~ystego ro}!umu, co też wyraźnic i przck(Juująco uzasadnił
w przypisie zamieszczonym na str. 93 .. 94 I tomu tego przekładu.
1 Tym przejętym od Platona greckim tt"rminem {który wła:k·iwie h:rzmi "I1oumen•,nH)y posługuje się Kant dla oznaczenia przeciwieństwa ,~zjawiska"' (I::r~chcinwlg .. fainomenon}, czyli dla oznaczenia przedmiotu nadzmysłowe~o.
1 Do tych uwag .został Kant, jak się zdaje, sprowokowany pucz rcc(·nzję, jaką ()głosił w r. 1786 w Tiibinger gekhrte An.ttigen o dziele KaHta. Gnmdlr.~u"g zw Metaphysik der Sitte•
(UQU4tlnienie fNIIa~yki 7lltKDlnol<i) zupełnie dzisiaj zapomniany adherent Wolffa, nitjaki prof. Flatt. \V recenzji tej bowiem Flatt zarzuci) Kantowi właśnie brak konsekwencji.