• Nie Znaleziono Wyników

Korespondencja Szczęsnego Potockiego z Sewerynem Rzewuskim z lat 1788-1796

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Korespondencja Szczęsnego Potockiego z Sewerynem Rzewuskim z lat 1788-1796"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Korespondencja Szczęsnego Potockiego z Sew erynem Rzew uskim

z lat 1788 — 1796

W W ojew ód zk im A rch iw u m Pań stw ow ym w K ra k o w ie (w A rch iw u m Podhorec­ kim ) znajduje się teczka zaw ierająca 39 listów i b iletó w Szczęsnego Potockiego do Sew eryna Rzewuskiego z lat 1773— 1796. Jest to zespół bogaty, w porów naniu z któ­ rym znacznie skrom niej przedstawia się stan zachowanych listów Rzewuskiego w zbiorach korespondencji Potockiego z lat 1788— 1800 Korespondencja ta nie była dotychczas w ykorzystana poza jednym listem Szczęsnego z 11 sierpnia 1788, cyto­ w anym przez K a l i n k ę bez podania sygnatury P on iew aż odpis tego właśnie listu znajduje się w dziew iętnastow iecznym kopiariuszu korespondencji Szczęsnego P o ­ tockiego 3, zaw ierającym wszystkie w ykorzystane przez K alin k ę listy Szczęsnego do innych osób z lat 1788— 9, m am y pow ody sądzić, że K alin k a nie dotarł do autografów Podhoreckich i znał tylko ów jed yn y list do Rzew uskiego za pośrednictwem ko- piariusza.

Nieznana, poufna korespondencja ideologów i inspiratorów, a potem przyw ódców T a rg o w icy budzi zrozum iałe zainteresowanie i zasługuje na publikację. Publikacja ta nie jest pełna. P o m ijam y listy najw cześniejsze (do r. 1788), m ające czysto p ry ­ w atny charakter \ oraz b ilety poświęcone drugorzędnym sprawom bieżącym, szcze­ gólnie liczne w okresie targow ickim . W w ybranych do publikacji 20 listach P otoc­ kiego uw zględniono w pełni m ateriał ośw ietlający ideologiczne i ustrojow e koncepcje Szczęsnego, jeg o stosunek do w ydarzeń politycznych w Polsce i za granicą, uwagi o rew olu cyjn ej Francji, w ynurzenia określające stosunek do Rzewuskiego oraz e le ­ m enty pozw alające ustalić itin e rá riu m Szczęsnego. W publikow anych Ustach opu­ szczono w zm ianki o sprawach rodzinnych, m ajątkow ych i towarzyskich, pozbawione politycznego znaczenia. Z nielicznych dochowanych listów Rzew uskiego do Potoc­ kiego uw zględniam y list przedsejm ow y z r. 1788 oraz stosunkowo zw a rty zespół czterech listów z w ażnego okresu styczeń— kw iecień 1791, kiedy to R zew uski i P o ­ tocki gotow a li się do aktyw nej działalności i w ytycza li już konkretne szlaki p rzy ­ szłej p o lityk i targow ickiej, orientując się w ow ym czasie przede w szystkim na Wiedeń.

L isty Szczęsnego do Rzew uskiego m ają siłą rzeczy najw iększe znaczenie dla okre­ sów, w których ludzie ci już po nawiązaniu ścisłego kontaktu przeb yw ali oddaleni od siebie. A w ięc nasza korespondencja przynosi najobfitszy m ateriał dla pierw szej p ołow y r. 1790 i pierw szych m iesięcy r. 1791. Lu kę stanowi druga połowa r. 1790,

1 L is ty do Szczęsnego Potockiego z r. 1788 znajdują się w W A P K r. Arch. San­ guszków 771 t. I — IV , z la t 1789— 1794 w Bibl. C zartoryskich Rkpsy 3471—3475, z lat 3 788— 1800 tamże, rkpsy 2889— 2890.

- W. K a l i n k a , S ejm C zteroletn i t. I, K ra k ó w 1896, s. 131.

3 W A P K r. Arch. Potockich, D om ow e 231.

(3)

KORESPONDENCJA S. POTOCKIEGO Z S. RZEWUSKIM Z LAT 1788—96 7 2 3

kiedy to Szczęsny i Rzew uski w spólnie przebyw ając w W iedniu p row ad zili ożyw io ­ ną działalność publicystyczną, oraz okres ich w spólnej akcji politycznej od uchwa­ lenia K on stytu cji 3 m aja do zaw iązania k on federacji targow ickiej.

W św ietle listów Potockiego do Rzew uskiego w ystępuje dobitnie ciągłość lin ii politycznej od zam ysłów opozycji oligarchicznej w przededniu zwołania Sejm u Czte­ roletniego 5 do Targow icy. A b y uzyskać m ożliw ie pełny obraz ustrojow ych koncepcji Szczęsnego, w p row ad ziliśm y do w yd aw n ictw a rów n ież i jeden jego list, skierow any nie do Rzewuskiego, lecz do Sew eryna Potockiego, z 26 października 1789 r.6. W li­ stach Szczęsnego jako centralne zagadnienie wysuwa się sprawa republiki fed era­ cyjnej, najbardziej konsekwentnego program u oligarchicznego w okresie załam yw a­ nia się w Polsce przew agi m agnaterii.

Do zagadnienia tego, w okół którego narosło w literaturze historycznej w iele nie­ porozumień, rozporządzaliśm y dotąd z okresu przedtargow ickiego bardzo ubogim m a­ teriałem sprow adzającym się w istocie do cytatu K a lin k i z listu Szczęsnego do R ze ­ wuskiego z 11 sierpnia 1788 r. Źródło nieporozum ień tk w iło w m ylnym przedstaw ie­ niu w zajem nego stosunku Rzew uskiego i Potockiego oraz w błędnej interpretacji pew nych tekstów.

N a historykach naszych zaciążył rozpowszechniony wśród współczesnych pogląd, że Szczęsny —· człow iek „c n o tliw y “ i prostolinijny, lecz o słabej indywidualności i łatw o u legający w p ływ om — popadł w zupełną zależność od Rzewuskiego, który „n alew ał mu gło w ę“ . N ajdobitn iej w y ra ził ten pogląd S m o l e ń s k i , pisząc: „ P o ­ tocki przysw oił sobie nie tylko tezy polityczne mistrza, lecz i całą jego argum enta­ cję. Pisał stylem hetmana, posiłkow ał się jego frazeologią“ 7. P ogląd ten, sugerujący identyczność p ogląd ów politycznych Rzew uskiego i Potockiego, b ył — ja k w yk ażem y to niżej — z gruntu m yln y i w y p ły w a ł z przejęcia opinii współczesnych p rzy n ie­ znajomości poufnych pism Szczęsnego.

Dalsze zniekształcenie spraw y w prow adził B ronisław D e m b i ń s k i . W zw iąz­ ku z m em oriałem Rzewuskiego do Józefa I I z 1 sierpnia 1788 pisał Dembiński: „R z e ­ wuski m yślał o .przekształceniu zupełnym ustroju R zeczypospolitej w kierunku stw o­ rzenia fed era cji z różnych części kraju. Federacja tak pomyślana byłaby zupełnym rozdarciem R zeczypospolitej, której rządy m iały pozostać w ręku czterech m ężów na w zór trium w iratu rzym skiego. Kaunitz odrzucił ten p rojek t bałamutny i dziw acz­ n y“ 8. Błąd Dem bińskiego polega na tym, że 1) w m em oriale P iattólego do R ze ­ wuskiego z 5 stycznia 1788, zaw ierającym p rojek t stw orzenia m afijn ych rządów m a­ gnackiego quattuorviratus, niesłusznie doszukał się federacjonizm u ", 2) niesłusznie pow iązał program, zaw arty w m em oriale Rzewuskiego do Józefa II, z program em Piattolego. Jak to w yraźn ie w yn ika z odpow iedzi Kaunitza na m em oriał R zew u ­ skiego “ , m em oriał ten zaw ierał program ograniczenia, zgodnie z daw nym i p raw a-5 Spraw a przygotow yw an ia oligarchicznego przew rotu przed sejmem, do której rozporządzam y obfitym i nowym m ateriałem , zasługuje na osobne opracowanie.

6 L ist ten znajduje się w e wspom nianym w yżej kopiariuszu z X I X w. (Arch. Potockich, D om ow e 231), z którego czerpiem y rów n ież kilka uzupełnień w odsy­ łaczach. Dla śledzenia koncepcji ustrojow ych Szczęsnego w ażnym uzupełnieniem, w ypełniającym lukę w naszej korespondencji, są rów nież jego współcześnie publi­ kowane listy z drugiej połow y 1790 r. do Benedykta Hulew icza, Stanisława M ała­ chowskiego, M ichała Zaleskiego i króla.

7 Wł. S m o l e ń s k i , K on fed era cja targow i cka, K ra k ó w 1903, s. 20. 8 Br. D e m b i ń s k i , Z m ie rzch hetmana. Studia H istoryczne ku czci S ta n i­

sława K u trzeb y t. II, K ra k ó w 1938, s. 160.

9 M em oriał ten znajduje się w Arch. Podhoreckim I I 2/77a.

10 K au nitz do Rzew uskiego 15 września 1788. Arch. Podhoreckie I I 2/40. Samo· pismo Rzewuskiego do Józefa I I jest nieznane zarówno Dembińskiemu, jak i nam.

(4)

mi, w ładzy elekcyjnych k ró ló w oraz rozszerzenia prerogatyw buławy. N a podstawie m ateriałów, którym i rozporządzał Dembiński, nic nie upoważnia do wnioskowania o federalistycznych koncepcjach Rzewuskiego.

N iew ą tp liw ie w zw iązku z zastarzałym poglądem o zgodności koncepcji politycz­ nych Rzew uskiego i Potockiego oraz z błędną tezą Dem bińskiego pozostaje ostatnie jaskraw e nieporozum ienie. W kopiariuszu pism Rzew uskiego do K a ta rzyn y II, za­ w artym w Tekach K alin ki, znajduje się poufny m em oriał hetmana z w iosny 1792, w którym Rzew uski poddaje stanowczej krytyce projekt republiki federaln ej u. Jan W 4 s i с к i, przyjąw szy w idać tezę o rzekom ym federalizm ie Rzew uskiego jako nie­ zb ity aksjomat, m im o oczywistości autorstwa, w yn ik ającej z lok alizacji i charakteru pisma, dopatrzył się w m em oriale R zew uskiego anonim owej polem iki z ... R zew u ­ skim. Z polem iki tej — w edług słów W ąsickiego — „d ow iad u jem y się o projekcie Sew eryna Rzew uskiego utworzenia rządu fed eracyjn ego w P olsce“ 12.

W gruncie rzeczy Potockiego i Rzewuskiego, w ystępujących w spólnie pod sztan­ darem oligarchicznej reakcji, łączył w spólny program opozycyjn y; natomiast w swych projektach „konstruktyw nych“ różn ili się istotnie i stale.

Credo polityczne R zew uskiego to p ow rót do saskiego nierządu, centralny punkt

program u to rola buław y jako „w ła d zy pośredniczej m iędzy m ajestatem a wolnością“ . Jest to program nie republikański, ale „repu blikancki“ w daw nym stylu. W pro­ gram ie tym władza królew ska jest niezbędnym składnikiem, dopiero bow iem stałe zagrożenie „w oln ości“ przez „despotyzm “ stw arza rację bytu dla „p ośredn iczej“ w b d z y hetmańskiej. R eak cyjn y program Rzew uskiego jest na wskroś konserw atyw ­ ny. głosi poszanowanie „starodaw nych p ra w “ i nie dopuszcza żadnych nowości ustro­ jow ych , a w ięc ani „c zy s te j“ republiki, ani republiki federacyjn ej.

P o glą d y Szczęsnego Potockiego są dużo bardziej skom plikowane. Jego w swej istocie reakcyjn y i oligarchiczny program zaw iera pod w zględem form aln ym ele­ m enty nowatorskie, m ieszają się tu w ą tk i ośw ieceniow ej frazeologii, w ystępu je ze­ w nętrzne p rzech w ytyw an ie w zo ró w am erykańskich i antycznych. Szczęsny w spra­ wach ustrojow ych nie jest konserwatystą, a do „starodaw nych p ra w “ odnosi się z w ielką nonszalancją. W zm ieniających się warunkach, gdy usuwa się grunt pod nogami rządów oligarchicznych starego typu, stawia on konsekwentnie program ustrojow ego zagw arantow ania rozdrobnienia feudalnego i przyobleczenia go w repu- b llkań sko-federacyjn y kształt.

O ile program Rzew uskiego jest prostą kontynuacją starej tra d ycji hetmańskiej, to program Potockiego jest karykaturalnym płodem w ieku Oświecenia, jest nader charakterystyczną próbą „zm odernizow ania“ systemu oligarchicznego władania

ψ warunkach nieodw racalnych przemian. Szczęsny — m im o całego zacietrzew ienia —

bardziej niż Rzew uski liczy ł się z rzeczywistością. „Z aw sze pow iadam — pisał do hetmana 26 grudnia 1792 — że do przeszłości się wracać całkiem, jest to całkiem otw orzyć drogę dziełom, do których doszli przeszłych robót spraw cy [działacze Sejm u C zteroletn iego]“ .

Stosunek w zajem n y Potockiego i R zew uskiego pod osłoną w ylew n ych frazesów, których nie szczędził rzekom o „c n o tliw y “ a w istocie obłudny Szczęsny 13. k ry ł w so­

11 Rkps Ossol. 6847 cz. I, s. 547— 569.

12 J. W ą s i с к i, K on fed era cja targow ieka i ostatni sejm R zeczypospolitej, Poznań 1952, s. 17.

13 G dy zestawiać listy Szczęsnego, pisane do różnych osób i w różnych okolicz­ nościach, uderza dw ulicowość ukryta za patetyczną frazeologią republikańską. F ra ­ zeologia ta w prow adzała w błąd nie tylko współczesnych, ale i historyków.

(5)

KORESPONDENCJA S. POTOCKIEGO Z S. RZEWUSKIM Z LAT 1788-96 72 5

bie stały rozdżw ięk, u jaw n iający się zwłaszcza w okresie targow ickim w związku z najdrażliw szą dla hetmana sprawą p rero ga tyw buławy. W początkowym okresie sejmu, gdy Rzew uski od razu stanął na stanowisku pełnej negacji, a Szczęsny od­ gry w a ł jeszcze rolę stronnika królew skiego, P ia tto li ubolew ał nad „anim ozjam i i rozdźw iękam i pośród najlepszych p atryjotów , m iędzy generałem a rtylerii Szczę­ snym Potockim a hetmanem R zew uskim “ Z początkiem roku 1789 hetman w ystę­ puje w B erlin ie jako w róg P o to ck ieg o ^ . W spółpraca z okresu 1790— 1791 k ryje w sobie m om enty dwuznaczne. N a początku roku 1791, gdy Szczęsny, p rzeb yw ający w ówczas w e Francji, zalecał Rzewuskiem u inspirowanie dworu w iedeńskiego w k ie­ runku w prow adzenia w Polsce republiki fed eracyjn ej, m. in. z „m agistraturam i do- czesnem i“ (a w ięc i zniesienie dożyw otniej w ła d zy hetm ańskiej), hetman składa cesa­ rzow i w im ieniu swoim i Potockiego p rojek ty przyw rócenia w Polsce stanu rzeczy z czasów Augusta I I I ze szczególnym podkreśleniem praw buław y R ozdźw ięk m ię­ dzy Rzewuskim a Potockim pogłębiał się w czasie rządów targowickich, o czym m. in. świadczy wspom niany w yżej m em oriał hetmana do K atarzyn y, skierow any ' przeciw projektom ustrojow ym Szczęsnego.

Bardzo interesujący epilog ow ych tarć znajdujem y w nieznanym Dembińskiemu, a stanowiącym ostateczne podsumowanie „zm ierzchu hetm ana“ piśmie Rzewuskiego do K a ta rzyn y I I z 12 w rześnia 1794 r.17. Hetm an zw racał się w tym piśm ie do ca­ row ej z ofertą spacyfikow ania Polski w sposób trw ały, jeśli otrzym a w ładzę dykta­ torską. Pism o to stanowi gw ałtow n e oskarżenie T argow icy, a w ięc i Szczęsnego, za to że nie była dość radykalna i nie „w ytęp iła zła w korzeniu“ . „B łędy, które popeł­ niono w kon federacji targow ickiej i na sejm ie grodzieńskim, zrodziły dzisiejszą re ­ w oltę — pisał Rzewuski. W yd a je się, że owa konfederacja i ó w sejm pracow ały jed yn ie [nie zdając sobie z tego spraw y] na to, aby dać siły stronnictwu króla i kon­ stytucjonalistów...“ .

U w ypu klając różnice polityczne dzielące Potockiego i Rzew uskiego oraz ukazując dwa różne w arianty program u oligarchicznej reakcji, winniśm y podkreślić, że nie­

w ątpliw ie w ięcej tych ludzi łączyło niż dzieliło. Zasadnicza ich postawa klasowa po lik w id a cji państwa polskiego znajdzie w yra z w zajęciu pozycji, które m oglibyśm y określić jako narodziny trójlojalizm u : akceptacja w ładz zaborczych jako stróżów feudalnego ustroju społecznego ls. .

14 Br. D e m b i ń s k i , P ia tto li i jego działalność podczas W ielk iego Sejm u, „B u lletin international de l ’A cadém ie des Sciences de Cracovie, Classe d’Histoire et de Philosophie“ , 1905, nr 6— 7, s. 56.

15 Br. D e m b i ń s k i , P la n y Sew eryna Rzewuskiego, „K w a rta ln ik H istorycz­ ny“ t. X X V II, L w ó w 1914, s. 496.

16 P r o je t donné par le com te Rzewuski au m ois de fé v rie r à Sa M ajesté sur une

confédération et ré v o lu tio n à opérer. W m em oriale tym pisze Rzew uski że Potocki

rów nież baw i w Wiedniu, co w lutym 1791 nie jest zgodne z prawdą. Do oryginału, znajdującego się w W iedniu dotarł Dem biński (Z m ie rz ch hetmana, s. 161— 2). Z e ­ stawiając dane podane przez Dem bińskiego z treścią N ote pour l’A u trich e znajdu­ ją cej się w Tekach K a lin k i (Rkps Ossol. 6847 cz. I, s. 411— 3) można wnioskować, że m am y tu do czynienia z jednym w zasadzie tekstem. Kalinka, kierując się za­ pewne m ylącą wzm ianką o pobycie Potockiego w Wiedniu, w swej notatce datuje hipotetycznie ów m em oriał na drugą połow ę 1790 r. Analogiczn ej treści pismo w y ­ gotow ał Rzew uski rów n ież dla K atarzyn y I I (Rkps Ossol. 6847 cz. I, s. 633— 643).

17 Rkps Ossol. 6847 cz. I, s. 583— 602.

(6)

1. S Z C Z Ę S N Y P O T O C K I DO S E W E R Y N A R Z E W U S K IE G O

W A P K r. A rch iw u m Pod h oreck ie I I 2/84. A utograf.

Tulczyn 11 V I I I 1788

Z najw iększym ukontentowaniem w yczytałem w liście J W W M Pana ln właśnie te zdania, którem i p rzejęty byłem. Jak najszczerzej starałem się, żeby tak było czy­ niono, ale jakiś los w strzym uje rzeczy. W ięcej niż pewna, że im peratorow a ja k n aj­ lepiej była chętna dla R zeczypospolitej i je j upewnienia trw ałości i wzmocnienia żądała, lecz się to wszystko zaw iesiło do sejmu, na którym wątpię, żeby co w cale dobrego się stało. Lecz ja nie tracę nadziei. M oże Bóg łaskawy szczęśliwszy los da Polszczę. Jeżeliby jednak coś na sejm ie się robiło i jeżeli przeszkody nie znajdziem y do wzm ocnienia R zeczypospolitej, mie będziem y zapewne m ieli do upewnienia naszej rządnej wolności i te ustaw y trzebaby, ja k m nie się zdaje, tak stosować, aby się R ecz- por polita po długim życiu królew skim sama rządzić potrafiła bez bo jaźni sukcesyi ani bezkrólewia.

№r w idzę nawet, aby to rzeczą nadto trudną było. D latego radfoym aby nieko­ niecznie stosować się do dawnego rządu naszego, do którego koniecznie regia m aje- stas potrzebna była, a z czasem im Rzeczpospolita słabszą i nikczem niejszą, tym się silniejszą w kraju stała, ale bardziej rząd stanowić, w którym , gdybyśm y się stra­ cili teraźniejszego króla, m ógł być prezydujący już bez korony i na krótki czas i aby z każdego w ojew ód ztw a kolejno przypadał, nie m ając żadnej innej w ładzy tylko pierw sze miejsce. W tenczas nie balibyśm y się dać siłę stanom Rzeczypospolitej; władza i wolność nie w o jo w a lib y z sobą ustawnie.

T o m ów ię co do zam iarów na przyszłość. Co zaś do teraźniejszych czynów, je ­ żeli drudzy, a osobliw ie król pruski dopuści aby m oskiewska p artyja była czynna, zapewnić mogę, że w widoku rosyjskim nie jest ani m onarchiczny rząd, ani oddanie części Polski, ani w zięcie dla siebie. Co zaś król pruski, któren nie może za nikim się rozszerzać tylko na nas, ani nas w siłach ani w rządności m ieć nie będzie chciał. Rozumiem, że i część P ola k ów w ypersw adow ała Rosyi, że na konfederacyje w o je ­ wódzkie teraz nie chciała pozwolić, lecz ew ent sejmu okaże czy się bez nich obej­ dzie 20.

19 N ieznany list p rogram ow y Rzew uskiego do P otock ieg o zapewne zaw ierał ana­ logiczne maksymy polityczne, co równoczesne pism o hetmana do Józefa I I z 1 sierp­ nia 1788. O treści tego ostatniego pisma m ożem y w yrobić sobie pogląd na podstawie odpowiedzi Kaunitza z 15 września 1788 (A rch . Pod h oreckie I I 2/40): Q u e'^ ip it on penser d’ailleurs des moyens proposés par le p ro je t com m e la sauveqarde de v otre patrie? L a fo rm e elective de la royauté et à peu près toutes les autres clauses relatives à l ’a utorité royale, renferm ées dans la lo i p rojettée, se tro u v e n t déjà établies par la con stitu tion actuelle... L a seule v érita b le in n ova tion ren ferm ée dans la lo ix proposée et (à ne pas vous cacher l’im pression, q u e 'la lecture nous en a fa ite) le seul but, qu’elle parait avoir, consiste à restituer, à augm enter encore le p o u v o ir indépendant et im m odéré, que les généraux de la C ouronne possédaient dans des époques, qu i d oiven t être com ptées dants l’h istoire parm is les tem ps les plus ora geu x de la République...

2° p rojefct k onfed eracji w ojew ódzkich i zaciągu wojska po w ojew ództw ach zło­

ży li K atarzynie I I za pośrednictw em P o tio m k in a Ksaw ery B ra n ick i i Szczęsny P o ­ tocki. W m em oria le wśród kierow ników proponow anej a k cji jest w ym ieniony i R ze­ wuski, sprawa ta była w ięc zapewne z n im uzgodniona. Tekst p ro je k tu opublikow ał K . K a l i n k a , Ostatnie lata panowania Stanisława Augusta. D okum enta do h is to rii drugiego i trzeciego podziału, Poznań 1868, s. 100— 110.

(7)

KORESPONDENCJA S. POTOCKIEGO Z S. RZEWUSKIM Z LAT 1788—96

2. S E W E R Y N R Z E W U S K I DO SZC ZĘ SN E G O P O T O C K IE G O

Rkps C zartoryskich 2889, s. 309. A utograf.

1-Х.1788.

Com m ów ił w Puław ach 20a, pow tarzam i teraz. W jedn ym J W W Panu ufa naród i cała rzecz na nim zawisła. Jeden J W W Pan możesz zabiedz w szystkiem u złemu, je ż e li w ięc kraj się rozd w oi i zamiesza, nie kto inny Bogu odpow ie tylk o J W W P A N . K on federacyja na w zór M okronow skiegos°b nie może być tylk o ze zgubą wolności i z nią zapewne O jczyźnie dobrze nie będzie. W ięcej nie mam co mówić, tylko wzdychać do Boga abyśm y w matnię nie wpadli. Ja jadę.

3. S Z C Z Ę S N Y P O T O C K I DO S E W E R Y N A R Z E W U S K IE G O

Rkps C zartoryskich 2889, s. 310. Ręką sekretarza na odw rocie listu Rzewuskiego do P oto ck ie g o z 1.X.1788 2U<\

b. d. Ż eb y układy teraźniejsze odemrhe dependowały, zapewne Rzeczpospolita uciś­ niona by nie była. Czynię co mogę, m ówię, proszę, bo to tylko jest w m ojej mocy. P rzyjeżd ża j J W W M Pan D obrodziej. Rada jego poważna może w ie le dobrego R zeczy­ pospolitej przynieść. N ie uwalnia O jczyzna obyw atela aby nie czynił w ie le może, kiedy skład ludzi i okoliczności nie pozw ala mu czynić w ie le pow inien i ile po­ trzeba. K on fed eracyja będzie zapewne, m am y nadzieję, że w izbie. Z d a je się, że w trakcie sejm u dobro publiczne znajdzie większość zdań, ale trzeba dążyć do tego celu drogą rozsądku, abyśm y niechcący nie zgubili Rzeczypospolitej. Trzeba tedy w iele zim nej k rw i i deliberacyi.

4. S Z C Z Ę S N Y P O T O C K I DO S E W E R Y N A R Z E W U S K IE G O W A P K r. A rch iw u m P otock ich , D om ow e 231. K o p ia z X I X w.

26 X 1789

--- Pisałeś mi JW Pan w ostatnim liście, że deputacyja do układu rządu zaczyna swoje czyny i abym m oje m yśli kuzynow i posłał, że znajdziesz sposób kom uniko­ wania ich osobom w deputacyi będącym.

N ie wiem , co za system ma być rządu, jednak to, o czym m i donosisz kochany kuzynie, nie cieszy mnię, bo widzę, że R zeczypospolitej stanowić trw ałej, co teraz czynić możemy, nie myślą. M ówisz, że tron sukcesyjonalny stanowić chcą. Znasz mnie JW Pan co zawsze sądziłem o R zeczypospolitej z królem, cóż dopiero mam są­ dzić o sukcesyjonalnym tronie z Rzeczpospolitą: oto przed pół w iekiem bylibyśm y w absolutnym rządzie. N iech m i nikt nie cytu je A n g lii przykładu. W iesz J W Pan, bo go widziałeś, co jest lud. angielski, co wolność ojczystą utrzym uje. T en lud, a nasz, jest niczym. Dla szlachty tylko u nas jest wolność i jakże może tylko szlachta oprzeć się m ocy dworu su k cesyjo n a ln ego .--- T eraźn iejszy k ról szw edzki ja k iż nam dał niedawno przykład? Moc całą już sobie przyw łaszczył, to co chciał zostaw ić narodo­

w i 21. N iech będzie zwycięskim , niech w ojsko ogarnie, ufność weźm ie, a p rzyn aj­ m niej wziąść będzie mógł.

a°a Głośny przedsejm ow y zjazd op ozy cji w Puławach, na który Szczęsny P o to ck i

odm ów ił przybycia.

Mb Regalistyczna konfederacja pod laską A n d rzeja M okronow skiego i A nd rzeja

Ogińskiego, zawiązana w Radzie N ieu sta ją cej przed sejm em r. 1776.

*°c O ryginału tego listu brak w A rch iw u m Pod horeckim .

:!1 M onarchiczny zamach Gustawa I I I w oparciu o niższe stany, przeprow adzony

(8)

A le pow ie kto: Opiszem y króla prawam i. I m y to jeszcze nie znamy, że praw a pi­ sane są pajęczyną, w którą mucha się umota, a m ocny szerszeń ja k nic ją przebija. T ym tedy nowym rządem k rólow i sukcesyjonalnemu albo dam y moc jakąś, albo nie damy żadnej. Jeżeli dam y moc k ró lo w i sukcesyjonalnemu, prędzej będzie po wolności naszej. Jeżeli odejm iem y wszystką moc, na co będzie ten król potrzebny i m iliony, które z podatków składać będziem y, nie b y li by lepiej użyte na w ojsko niż na opłacanie m onarchy bezczynnego, a zawsze dążącego aby sobie w ład zy przy- mnożyć, narodow i ująć, partyzantów wolności osłabić lub zepsuć. Jeszcze raz p y ­ tam się, na co król będzie potrzebny? W ojsko w rząd jego oddać nie będziem y chcieli, bo będzie straszny; skarb tym bardziej, bo by nim i w ojsko i rząd sobie przy­ właszczył, albo po prostu m ów iąc kupił. Do ju rysdykcyi w pływ an ia m ieć nie może i nie powinien, bo na tym wolność obyw atelska zależy, aby każden praw a a nie dworu obaw iał się. Dostrzegać będzie wszystkich, odpow ie m nie kto, a ja odpowiem, że psuć wszystkich będzie, bo złych jest większa licziba, a król bezsilny w iększej liczbie ulegać będzie, aby sobie jakieś zrobił partyje. A p rzy tern cóż sejm. cóż straż ow a przepow iedziana czynić będą, je ż e li nie dostrzegać magistratur. Już tedy nie w i­ dzę u nas potrzeby korony; chyba żeby ktoś na stronią prezydow ał na sejm ie sta­ nom, żeby ord ery rozdaw ał i m ałe urzędziki w ojew ódzkie. T e tedy w ażne działania dziesiątek m ilion ów kosztować nas m ają i oprócz tego naturalnego (bo tym są kró­ low ie) utrzym ać n ieprzyjaciela wolności.

Prezyd en cyja czy w straży czyli na sejm ie może być ułożona, aby ex turno każ­ dego w o jew ód ztw a poseł lub w straży konsyliarz tygodniam i prezydow ali. Prezyden t by żadnej w ładzy nie miał, tylko paritatem kryski rezolw ow ał. Co do orderów , ska­ sow ałbym ich wcale, a nadgrody, stosowniejsze republikańskiemu stanowi przepisy­ w a łyb y stany: to biust, to statuę, to kam ień z napisem czynu w izbie poselskiej lub na jakim publicznym miejscu. T e nadgrody b ylib y trw alsze niż gwiazdeczka, w zno­ siliby dusze republikańskie i sztukom w yzw olon ym dałyby wzrost, zdobiłyby m ie j­ sce publiczne, a dumy osobistej w posiedzeniach by ujęły. P ola cy bardziej by się zn ajdow ali równi, ja k m ieć ich praw o chce. Urzędziki, jako i inne nieczynne choć w ysokie urzędy, skasowałbym tym bardziej, bo mnożą lenistwo i in trygi, aby otrzy­ mać urząd, a otrzym aw szy go bez zasług odpoczyw ać w pokoju.

To pierw sza m yśl m oja co do systematu pure republikańskiego. Druga im m ediate jest przepis sejm ików i sejmu, aby nie przemoc, nie zgiełk, nie intryga, ja k teraz robiły. A le ju ż pisać nie mogę, późno jest, w drodze je s te m .---Jeżeli będę zd ro w ­ szy. będę pisyw ał co m i do g ło w y przyjdzie, a nad T yb rem najlepiej m nie [duch] republikancki o g a r n ie

---5. S Z C Z Ę S N Y P O T O C K I DO S E W E R Y N A R Z E W U S K IE G O

W A P K r. A rch . Pod h oreck ie I I 2/84. A utograf.

W iedeń 6 I I 1790

O debrałem z najw iększą radością list J W W M Pana Dobr. w raz z pismem o sukce- syi tronu p o ls k ie g o 22. T ak m yślę ja k J W W M Pan Dobr. w tej mierzą. B oję się o O jczyznę, b oję się o wolność. Z d aje się, że sami sobie kajdany kow ać chcemy w tym

czasie, kiedy wolność praw dziw ą u tw ierdzić by można. Interregna m nie straszą, ale sukcesyja sto razy w ięcej. W olałbym co kilkadziesiąt lat być w rew olucyi, ja k co dzień w niew oli. D ziw no mi, że n azyw ający się patryjotam i nie wezm ą A m erykan ów za model. O sposobie elekcyi króla zgodnym do w olności nigdy nie myślałem, bo mi

(9)

KORESPONDENCJA S. POTOCKIEGO Z S. RZEWUSKIM Z LAT 1788-96 729

się zdaje, że król i najlepszy z Rzecząpospolitą jest to niezgodne m ałżeństwo, z któ­ rego tylko osłabienie kraju przez wspólną nieufność, influ en cyja zagraniczna dla przew agi tronu lub m ocy obcego, a na koniec n iew ola lub anarchia rodzić się ko­ niecznie musi.

Jak prędko zacząłem m yśli o O jczyźnie i je j wolności, czułem natychm iast co jest przeciw nego wolności, co je j spraw uje nieszczęścia. Zgadzam się, że elek cyje były szkodliw e krajow i, ale przydam, że k rólow ie jeszcze b yli szkodliw si ja k ich elek ­ cyje. Ich .interesa i ich potęga szkodliw e są zawsze interesow i publicznemu przy w o l­ ności R zeczypospolitej. K tórenże w ładzy sw ojej pow iększyć nie chciał nad w olnym narodem? Czasem naw et użyte b yły siły zagraniczne na poskrom ienie národu. N ie ­ dawno sztatuder dożyw otni w ezw a ł Prusaków na poskrom ienie jwła-snego-a-w^lnego n arod u 23. Zręczniejszy król szw edzki zaczął w ojn ę z ciążącym mu sąsiadem, a przy tym naród sw ój podbił. Im szlachetniej-szy jest umysł tym pozorniejszych i szlachet­ niejszych używ a środków, koniec zaś, do którego dążą, jest wszystkich k rólów jeden: władza absolutna. C zy mocą, czy upodleniem um ysłów dw ór królew ski podbija sobie zawsze naród i chyba znowu w długiej n iew oli rodzą się um ysły śmiałe, które nie bojąc się z początku im ienia buntowników, gdy szczęście im da nazwiska rycerzów , znowu wolność krajom przyw racają. A le m y co w oln i jesteśmy, a pew nie w olni, gdy każdemu z nas w olno jeszcze m ów ić c zy li nam na potym k rólów trzeba czyli nie, m am y sami sobie odbierać wolność, O jczyźn ie dać panów, którzy może bez cnoty, bez przym iotów na naszą zgubę rodzić się będą?

Ja ręce opuściłem, choć serce m oje n a jżyw iej dobrze życzy O jczyźnie. Paszkw ile, broń ta podła, którą tak zręcznie zw odzący naród używać umieją, w strzym ują mnie od w szelkiego wdaw ania się. W ojow ać tą bronią nie umiem, a oczerniony pożytecz­ nym narodow i być nie mogę. Jeżeli naród zw iedzion y sprzykrzy sobie wolnością i jarzm o na się kłaść zechce, wolno m i ostrzec w spółziom ków, że jarzm o zawsze ciężkie, choć i własnem i włożone rękam i i że go zrucić daleko trudniej będzie. Je­ żeli głos mój będzie daremny, nie mogąc w alczyć z narodem i o jego dobro, szukać będę O jczyzny, która wolną być umie. Tym czasem jadę stąd do S zw ajcar z dziećmi, czekając c o los O jczyźn ie naszej p rzezn a czy

.---Proszę abyś statecznie b ył na m nie łaskaw i zawsze sądził m nie ja k sądziłeś do­ tąd, że myślę, czuję i czynić inaczej nie będę tylko jako Polak, a P ola k w olny, co w oli biedę, kłopot, nędzę naw et dla siebie i dzieci swoich niżeli niewolę. Ja w te­ raźniejszych okolicznościach nic nie piszę, chociaż widzę, że pełno pism rozm aitych jest rozruconych. Bezim iennych pisać nie umiem, bo się nie w stydzę za to co m y ­ ślę. a gdybym m oje im ię położył pew n ie by m i nie w ierzono, ja k w ted y gdym czy­ nił i m ówił. P a szk w il rzuciłby na m yśli m oje czyste czernidło, a ja wzgardzam nad­ to paszkw ile i brzydzę się niemi, abym m ógł odpowiadać i kalać się jadem podłym.

6. S Z C Z Ę S N Y P O T O C K I DO S E W E R Y N A R Z E W U S K IE G O

W A P K r. A rc h . Pod h oreck ie I I 2/84. A u togra f.

W ied eń 26 I I 1790

W czoraj odebrałem respons J W W M Pana Dobr. z przyłączoną od p o w ied zią s" na cudowny list biskupa k a m ien ieck iego25, któren że nie trw a w iele na potym o w o l­

23 In terw en cja zbrojna F ryd eryka W ilh elm a I I w H oland ii w r. 1787 na rzecz

stronnictw a orańskiego a przeciw „p a try jo lo m ".

24 D ru k : Seweryna Rzewuskiego... odpis na list p rzy ja ciela w zględem listu J. M.

Ks. K rasińskiego biskupa kam ienieckiego.

(10)

ność, nie dziwno, bo i ksiądz i stary; nie ma ja k m y dziatek, którym by zostawił wolność upewńioną jako skarb najdroższy dla człowieka, a w edług jego ułożeń mo­ głaby jeszcze, choć na pozór, trw ać tak długo ja k jeg o życie. Stan tego zacnego se­ natora nie w ym aga od niego m ęstwa i odw agi, a bez tego przym iotu pojąć trudno, że sto razy je s t m ilej dla republi'kanta opierać się przem ocy cudzej, choć z niebespie- czeństwem życia, niż nikczem nieć w w styd liw ym pokoju, dźw igać w ięzy n iew oln i­ cze, choćby własne, choćby krajow e. Pozna naród, da Bóg, tę prawdę, gd y om am ie­ nie mom entalne zniknie i zasłona spadnie, której kształtem ukryte utracenia w o l­ ności naszej zamysły. In n y jest teraz sposób na zgubę naszą. D aw niej gw a łt był każ­ demu widoczny, jeden się przed nim chronił, drugi się uginał, insi się słabo opierali; szczęście przebyć i przetrw ać go pozw oliło. T era z jad cukrem osładzają, sidła pod kw iatam i są ukryte. P ie rw e j słabi m ałośm y ,nie zginęli, teraz niebaczni zginąć mo­ żemy. Sposoby insze — skutek jeden. Da Bóg, spodziewam się, że i z tej nowego ga­ tunku nawałności Rzeczpospolita szczęśliwie w yjdzie.

Tutaj nic nie masz nowego. Za dw a dni króla w ęgierskiego i czesk ieg o 2β, a pana teraźniejszego się spodziewają. M ów ią, że Wkrótce się koronować będzie, c z a s . zaś pokaże jak ie przedsięw eźm ie środki w okolicznościach teraźniejszych. Monarchia jest w dobrym stanie. Jest skarb i wojsko, a z tym wszystko rozpocząć można, gdy roztropność z tęgością umysłu złączona prow adzić rzeczy będzie.

Dobrze by żebym wiedział, gdzie J W W M Pan Dóbr. znajdow ać się będziesz, abym się m ógł do niego zgłaszać. W iem , że je ż e li będzie potrzeba i sposób dźw igać O jczyz­ nę i wolność, bez której O jczyzn a m iłą być n ie może, J W W M P a n Dobr. ram ion swoich nie umkniesz. Znajdą się tacy, którzy się do tej szlachetnej pracy łączyć się będą, bo praw da da się uczuć narodowi, co w olność kocha, chce ją dla siebie upewnić, a m yli się w sposobie utw ierdzenia wolności. M ów ią mu: Oto tron dożyw ot­ ni do tego jest środkiem. Zw odzą się niektórzy, bo nie myślą, że kto siedzi na tronie, ■chce być zawsze panem, a kto się na nim urodził słabym jest chyba jeże li nim nie zostanie. W idziem y Szw ajcarów , Am erykan ów , W enetczyków , G enueńczyków spo­ kojnych; w id ziem y Szwedów, H olendrów , A n g ielczy k ó w naw et pasujących się ustaw- nie z sukcesyjonalnem i narodu naczelnikami. I m y tak pięknego pokoju Szwedom j H olendrom zazdrościć m am y? W idzieliśm y w ięzionych senatorów i szlachtę w Polszczę przez M oskwę. Trzeba było aby król i naród o to się upomnieli, była przyczyna wziąść broń przeciw ko cudzoziemcom co nas gnębili. N aród wtenczas się wruszył ale nie król, choć elekcyjonalny. K ró l sukcesyjonalny w S zw ecyi sam w ię ­ ził senat i szlachtę. T akiem i są zw yk le k rólow ie w olności obrońcami. P rzyk ła d y w oczach mamy, a przecież jeszcze część narodu mamić się daje tym, którzy tron dziedziczny za t-wierdzę R zeczypospolitej fa łszyw ie i podstępnie udawać śmieją. Szczęściem Polska zawsze była wolną. K ró lo w ie zawsze obierani n igdy nie m ieli tyle m ocy aby sobie w oln y naród podbili, a Rzeczpospolita nawzajem , nie śmiała jeszcze zruciw szy dawne przesądy, wziąść przykład z narodów republikanckich trw a le w o l­ nych, nieznających, co to są zamachy tronu przeciw ko wolności, co to jest bezkróle­ wie. L ecz pozw ólm y, że i Piastow ie i Jagiellon ow ie b y li dziedzice Polski. I ten fałsz jeszcze pozwólm y, że b y li absolutni. T y m m nie nikt nie skonwinkuje, żeby nie lepiej było teraz być w olnym , n iże li m ieć pana i jeże li elek cyje k rólów b yły Rzeczypospo­ litej szkodliwe, najkrótszy jest sposób zaradzenia temu: nie podając wolność w nie- bespieczeństwo w ięcej ich nie obierać.

(11)

KORESPONDENCJA S. POTOCKIEGO Z S. RZEWUSKIM Z LAT 1788—96 7 3 1

7. S Z C Z Ę S N Y P O T O C K I DO S E W E R Y N A R Z E W U S K IE G O

W A P K r. A rch . Pod h oreck ie I I 2/84. A u togra f.

W enecja 12 V 1790

---N a krótki czas w yjech ałem na W niebow stąpienie do W enecji, żonę i dzieci w W iedniu zostawiwszy. Jeżeli będzie potrzeba w racać — wrócę, jeże li nie — to i żonę do W łoch sprow adzę i posiedzę jakiś czas lub w w łoskim jakim m ieście albo w Szwajcarach. Jeżelibym wracał, do J W W M Pana Dobr. się z g ło s z ę .--- Chociaż wojna, jeśli będzie, pew n ie ziniszczy .nasz kraj, nie w iedzieć czego życzyć. T a k stra­ chy n'as naokoło otoczyły, że ledw o b y nie lep iej wpaść w ręce Boga, k tóry losem w ojn y włada, niż w ludzkie, za których radą wolność i Rzeczpospolitą utracimy. Proszę w ierzyć, że J W W M Pana Dofor. i jako św iatłego i praw dziw ego, dawnym a nie m odnym stylem patryjotę, kocham i p o w a ż a m

---8. S Z C Z Ę S N Y P O T O C K I DO S E W E R Y N A R Z E W U S K IE G O W A P K r. A rch . Pod h oreck ie I I 2/84. A u togra f.

W iedeń 19 V I I 1790

List J W W M Pana Dobr. 11 ju n ii pisany odebrałem i na też ręce m ój respons na­ tychm iast oddaję. D ziw u ję się, że J W W M Pan Dobr. m oich dwóch listów nie ode­ brał, które pisałem po m o jej bytności w W en ecji, ja zaś żadnego pisania od niego nie odebrałem po m oim pow rocie, bo bym zapew ne z ukontentowaniem odpisał.

N is tylko bardzo w ierzę, że J W W M Pan Dobr. jest m oim dobrym przyjacielem i w zajem nie zapewne dla niego jestem, ale też przekonany jestem, żeś z liczfoy tych ludzi rzadkich, co w olnem i być w arci i że się nie tkniesz roboty, co je j uszczerbkiem grozi.

Bóg, co się w idocznie losam i Polski opiekuje i teraz rozum iem nas ocali i obroni od chciwości sąsiadów. A n glia, ja k m ówią, nie dozw ala k rólow i pruskiemu nie ty l­ ko w zięcia części W ielkopolski, ja k w gabinecie berlińskim uprojektowano, ale też ani Torunia ani Gdańska, o k tóre tak silno i przyjaźn ie król pruská w liście do kró­ la naszego pisanym 20a upominał się, okazując nasz w tym interes, abyśm y oddali j e ­ szcze pozostałe cząstki państwa R zeczypospolitej nad Prusami. Z daje się, że całość kraju jest bespieczna, je że li się jeszcze co nie odm ieni w układach i jeże li do w o jn y [nie] przyjdzie, w którą nas chce koniecznie k ról pruski w trącić, aby niby za nas, 0 naszym chlefoie, w naszym kraju w ojując, nam i sobie na końcu zapłacił. L ecz je ­ żeli w edług angielskiego żądania pokój stanie, ja k się spodziewam, to ocalejem y.

B o ję się tylko teraz naszych praw odaw ców , aby nam z nowym rządem now ych kajdan nie ukuli i w ten czas, kied y część Europy rząd republikancki w prowadza, aby na nas jarzm a m onarchicznego nie w prowadzono, bo nasi poczciw i sofizm atom m inisterialnym zw odzić często dają.

Z listem m oim J W W M P an Dobr. rób co mu się podoba. N adto — — 27 pisany aby b ył dla publiczności. P rzyn a jm n iej m yśli się nie wstydzę, bo z serca, co wolność 1 O jczyznę kocha nadewszystko, pochodzą.

Czyniono nam tutaj n adzieję bytności J W W P Pana Dobr. tutaj. Cieszyłem się tą nadzieją. Co ja, to jeszcze do domu nie pow racam i stosownie do rady J W W M Pana

2,|a M ow a tu o liście F ryd eryka W ilh elm a do Stanisława Augusta z 11 kw ietnia

1790. L is t ten był współcześnie drukowany jako pism o u lotne oraz przedrukow any . w „P a m ię tn ik u H is to ry cz n o -P o lity cz n o -E k o n o m icz n y m “ .

(12)

Dobr. ani kom endy ani generalstw a nie z ło ż ę 28, chyba by m i przeszkadzały do czy­ nienia lepiej.

W tym m om encie m ów ią mi, że pokoju artyku ły m iędzy pruskim królem a tu tej­ szym są podpisane20. N ie w iem tych punktów. Co n ajlep iej i co m nie interesuje, że· bez naszej straty, ja k mówią, ta p acyfik acyja się odbędzie.’

9. S Z C Z Ę S N Y P O T O C K I DO S E W E R Y N A R Z E W U S K IE G O

W A P K r. A rch. Pod h oreck ie I I 2/84. A u togra f.

Baden 24...m

Bardzo jaśnie J W W M Pan Dobr. w yraziłeś szczerą praw dę w piśm ie sw oim o no­ wym prawie, oddalającym od sejm ikow ania szlachtę bez dziedzicznej posesyi będą­ cą. W innych krajach, gdzie o wolność trw ają, człekiem tylko być trzeba aby być w oln ym ; u nas i szlachcicem być nie dosyć teraz, jeśli mu l'os nie dał lub w y d a rł ka­ w ałek ziem i dziedzicznej. I tak jeśli m ocniejszy w yd rze słabszemu kaw ałek ziemi, co go w oln ym robiła, nie tylko już nędznym, ale i w oln ym być przestanie. O prze­ dziw ne iprawo mnożące wolność narodow i!

A le sp raw ied liw ie J W W M Pan Dobr. mówisz, że trzeba zm niejszyć liczbę w o l­ nych, kied y się dąży do w yw rócen ia wolności. Do tego kresu podobno dążym y i nie- dziwno, kiedy jeden z naszych sejm ow ych sapientów w m ow ie rząd prusiki do naśla­ dowania Rzeczypospolitej w ystaw ow ał, rząd m ilitarno-m onarchiczny dla R zeczypo­ spolitej, rząd co się w niczym nie różni od n ajgw ałtow n iejszego despotyzmu, tylko

dobrocią pana, któren w ład zy sw ojej na ucisk poddanych nie chce używać. L ep iej zapewne dążyć do monarchizmu z m niejszą liczbą, bo m niejszą liczbę powabam i dw orskiem i ła tw iej zepsuć, tytułam i i gw iazdkam i kontentować, niektórych złotem omamić; a je ż e li mała liczba znalazłaby się jeszcze, ja k m ówią, Sarm atów, co w o l­ ność kochają, ła tw iej najprzód paszkw ilam i ich okryć, w yszydzić jak o ludzi i p ryn ­ cypia z m ody wyszłe.

W ojew ództw a, gdy obierali teraźniejszych posłów, zalecili im jednostajnie aby wojsko zwiększyli,· podatki ustanowili, ubespieczyli całość Rzeczypospolitej i je j w o l­ ność. Ci sami szlachta, co ich oddalono od p rero ga tyw wolności służących, b y li na tych sejmikach, wspólnie dobra publicznego żądali, nie wiedząc, że ci co od nich obrani zostali odbiorą im wolność, sami praw odaw cam i zostaną, a ich połusznikami i poddanem i w o li bogatszych ustanowią. N aród żądał, aby wolność była ubespie- czona, a zamiast ubespieczem a wolności i dla najuboższego, zm niejszono wolnych liczbę i w olność tylk o dla bogatszych pozostała. Ja sądzić nie mogę, aby się w tym stało w o li i interesow i narodu zadosyć.

N a przeszłym sejm ie, co go dogrum owskim nazyw ają, ja podałem b ył projekt zabespieczenia sejm ików w ten sposób, aby każdy szlachcic m ógł dać swą kryskę

28 Kom enda d yw izji u k ra iń sk iej i generalstw o a rty le rii koronnej. Sprawa odebra­

nia kom endy Szczęsnemu, czy też jego dym isji, była szeroko dyskutowana w r. 1789.

W końcu Szczęsny na jesieni 1789 r. w yjechał z k ra ju nie złożywszy komendy, ale

otrzymawszy u rlo p od K o m is ji W ojskow ej.

29 W iadomość przedwczesna. K on w en cja reichenbachska została podpisana do­

p iero 27 lipca 1790, a ratyfikow ana przez Leopolda 2 sierpnia i przez Fryderyka W ilh elm a 5 sierpnia 1790.

30 Bez daty m iesięcznej i rocznej. L is t ten należy datować po ukazaniu się pis­

ma R z e w u s k i e g o : Nad prawem, k tóre by szlachcie bez posesyi activitatem na sejm ikach odbierało, uwagi. Broszura Rzew uskiego pozostawała w związku z p ro ­ je k te m o sejm ikach, w niesionym przez O eputację do ułożenia fo rm y rządu 7 m aja 1790.

(13)

KORESPONDENCJA S. POTOCKIEGO Z S. RZEWUSKIM Z LAT 1788—96 7 3 3

bez obaw iania się m ocniejszego i aby odtąd k rw aw ych tum ultów na obradach w o ­ jew ódzkich być nie m ogło; lecz żadnego szlachcica od wo to wania nie ekskludowałem w tym że projekcie, bo w iem , że wolność lep iej jest strzeżona od w ielk iej niż od m ałej lic z b y 31. A le zamiast zatrudnitenia się tak w ażnym projektem dla R zeczypo­ spolitej, zamiast popraw ienia go, ta śmieszna sprawa dogrum owska 32 cały sejm za­ trudniła, że i o R zeczypospolitej i o je j potrzebach zapomniano.

Jeszcze w isi nad nami straszny p rojek t odm iany rządu. P o zakroju czynności m iarkując, boję się go dla wolności narodow ej. Bo czegóż się można spodziewać w tym czasie i w tych mi'ejscach, gdzie p ro jek t septem viratu do rządu R zeczypospo­ litej się śm iał o k a z y w a ć 33, a kto w ie, jeże li jeszcze popartym nie będzie jeżeli przyjd zie do tej nieszczęsnej w ojn y, w którą nas w trącić usiłują i której dla O jczy z­ ny tym bardziej się boję, aby św ieżym przykładem szw edzkim Rzeczpospolita w ła- snemi nie podbita siłam i i jarzm a na nas nie włożono. D latego ja życzyłem O jczy ź­ nie zbrojną neutralność zachować, a z niej w ięcej pożytków , jestem pew ny, b y w y ­ nikło niż z w ojny, która by koniecznie w środku kraju naszego toczyć b y się m usia­ ła, gdybyśm y się w nią w trącić dali. — —

10. S Z C Z Ę S N Y P O T O C K I DO S E W E R Y N A R Z E W U S K IE G O

W A P K r. A rch . Pod h oreck ie I I 2/84. A u togra f.

[F ra n cja X I I 1790 — 1 1791?] 34

Bóg niech się litu je nad tą naszą O jczyn ę i wolnością. Już w tym sejm ie niczemu się oprzeć nie można, co w ykonać zamyśla. Jedne sukcesyje w ątp ię żeby dokazali. a gd y tej nie dokażą, B óg da, że jeszcze znajdziem y czas popraw ić rzecz ile m oż­ ności, jeżeli nie całkiem Rzeczpospolitą odnowić, zniósłszy szkodljjwe komibinacyje monarchizmu z Rzeczpospolitą. Ja już determ inow any jestem podczas tego sejmu nie wracać do Polski, a tymczasem przypatrzę się Francyji, za jrzę do A n glii, a tym

cza-31 P ro je k t Szczęsnego m iał na celu w yelim inow anie wpływów króla na przebieg

sejm ików . Świadczy o ty m dobitnie jego mowa sejmowa z 26 października 1786, O p o ­ trzebie ubespieczenia w olności stanu rycerskiego w sejm ikow aniu (d ru k współ.). W rozm ow ie z 17 listopada 1786 Stan. A ugust w ręcz zarzucił P otock iem u , że „ten cały zamysł w. pana urósł nie z inszego źrzódła tylko z te j m yśli, że k rólow i chcesz w. pan odjąć do reszty wszelką w k ra ju in flu en cy ją “ . Szczęsny pośrednio p o tw ie r­ dził słuszność k rólew skiej in te rp re ta cji istotnych celów jego p ro je k tu , odpowiada­ ją c: „N ie bojem y się W. K . M . ale następców je g o “ . (Rkps Czart. 9'i9, s. 505). Do p ro je k tu podanego na sejm ie 1786 r. przyw iązyw ał Szczęsny duże zna­ czenie. 9 lipca 1789 pisał do Stanisława M ałachow skiego: „Popraw a sejm ików ko­ niecznie jest potrzebna. Gdy się takie zostaną, ja kie dotąd były, śmiały i m ocny postać zawsze R zeczypospolitej w yw rócić potra fi. W te j m ierze m ow ę m oją i p ro je k t na przeszłym sejm ie podany przyłączam. Trzeba go popraw ić, ale fo rm y bać się nie należy. N ie w idział Russo naszych sejm ików , gdy radzi P ola k om aby nie w iele fo rm y w sejm ikach było i że ten gatunek пгеггоДи jest pożyteczny“ (W A P K r. A rch . P o ­ tockich D. 231).

32 P row ok a cy jn ej afery D ogru m ow ej, która stanowiła ważny etap konsolidow a­

nia się opozycji m agnackiej przeciw k rólow i i Radzie N ieustającej, byn a jm n iej nie osądzał P o to ck i w rok u 1785 jako „śm iesznej“ . Świadczy o tyrfi dobitnie jego n ie - daiowany list do Rzewuskiego z tegoż roku, z k tórego wynika, że w p row ok a cji dogrum ow skiej Szczęsny odgrywał w ybitną rolę.

33 A lu z ja do p ro je k tu tzw. ekstraordynaryjnej adm in istra cji (k ró l i S m inistrów ),

rozpatryw anego w k w ietniu 1790 w związku z w ojen n ym i przygotow aniam i przeciw Au strii.

34 L is t niedatowany. P o to c k i w yjechał z W iednia do F ra n c ji na schyłku r. 1790.

Jeszcze z W iednia datowany jest drukow any list Szczęsnego do M . Zaleskiego z 4 grudnia 1790. Pierw sza znana nam data z jego pobytu we F ra n cji, to przy jęcie do klubu Jakobinów w Paryżu na posiedzeniu 24 grudnia 1790. Jesteśmy skłonni odnieść ten list do początków pobytu Szczęsnego we F ra n cji.

(14)

sem w Sztrasburgu, gdzie dzieci w naukach profitow ać mogą, będę mieć schro­ nienie. — —

Ja tutaj znalazłem kilku d w orak ów w a rszaw sk ich 36. Są zajad li dem okraty. Uczą się może robić rew olucyję. U nas by była arcyszczęśliwa dla króla, bo zniósłszy szlachtę, nad pospólstwem panow ałby absolutnie. I tutaj oprócz Paryża pospólstwo jest łatw e do osiodłania, a u nas w ięzy absolutnego m onarchy jeszcze by smako­ wało raz zdeptaw szy szlachtę, ja k do tego w id zę sporym krokiem i d z i e .

---Ż a l m i W iednia, że nie jestem z J W W M Panem Dobr., w którego przyw iązaniu do O jczyzny, miłości wolności, staropolskich zw y cza jó w poważaniu, miłości spokoj- ności i u żytecznej zabawy, taką analogią z sobą znajduję, że żyć z nim byłoby mi najm ilej. Daj Boże, żeby to kiedyś do tego przyszło. Jeżeli J W W M Pan Dobr. po­ znasz rzeczy, żebyśm y się obydw a na co zdali, oświadczam, że porzucę wszystko, abym w raz z nim słu żył O jczyźn ie i R zeczypospolitej.

11. S Z C Z Ę S N Y P O T O C K I DO S E W E R Y N A R Z E W U S K IE G O W A P K r. A rćh . Pod h oreck ie I I 2/84. A u togra f.

Sztrasburg 25 1 1791

List J W W M Pana Dobr. 6 jan u arii pisany, tak przyjazny, tak dla m nie podchleb- ny, że odebrałem z najw iększym ukontentowaniem . W ątpić J W W M Pan Dobr. nie możesz, zw iązk i p rzyjaźn i naszej, tak ja k obydw a sobie pow iedzieliśm y, trw ałe być pow inny do śm ierci i dalej. Jesteśm y synow ie jednej O jczyzny, co przez zadawnione praw a sw oje być powinna w olną Rzecząpospolitą. O bydw a liczem y przodków , co Rzeczypospolitej służyli. Czcząc ich cnotę usiłowaliśm y i m y być je j zdatnemi. O b y­ dwóch zazdrość od czyn fó w ] publicznych oddala. Obydw óch podłość i nieczułość, do n iew oli zrodzone, bronią nam nieznaną, to jest potw arzam i w oju ją. O bydw a jesteś­ m y ojcam i, obydw a dzieciom naszym wolność i ojczystą Rzeczpospolitą zjsta w ić pragniem y. A z a liż B óg jeszcze nie da zginąć Polszczę? Ja rozumiem, że jeże li Izm a- iłó w ju ż w zięty 3e, to do pokoju pew nie przystąpią Tu rcy tej zim y jeszcze z Moskwą, a potym się odm ieni postać rzeczy.

Ja tym czasem się włuczę. Jutro do P a ry ża w yjeżdżam , ale tam krótko zaba­ wię. --- Tu taj jest w szystko bardzo spokojnie. Dzisiaj był dzień p rzysięgi księży. Z siedm iu proboszczów, co m iał Sztrasburg, dwóch tylko przysięgało, ale pospólstwo tych naw et co nie przysięgali strzeże i utrzym uje. G dy na ich m iejsce obierą in­ nych, ci im będą m ilsi, których obiarą. Co jest osobliwego, że g w a rd y je nacyjonal- ne, to jest m ilicjanci, razem służbę czyniąc z woj'skiem liniow ym , ja k tutaj nazy­ wają, w najw iększej są jedności i żadnej m ięd zy niem i kłótni nie ma. Z d aje się, że lud francuski w oln ym będzie, bo przeciw na rew olucyja, ja teraz znajduję, niepo­ dobna, bo sąsiedzi F ra n cyi w o lą ją zostaw ić tym co jest, niżeli w rócić ją do stanu, ab y być m ogła tym co była za Lu d w ik a X I V .

---12. S E W E R Y N R Z E W U S K I DO SZC ZĘ SN E G O P O T O C K IE G O Rkps C zartoryskich 3475, s. 63— 65. A u togra f.

Spodziewa się rychłego w ybuchu w ojny. D onosi o rokow aniach w Sistow ie i o n o ­ winach z Polski.

W iedeń 27 1 1791

--- - O droczyli desygnacyję now ego króla do wiosny, która jeże li będzie, pokój lub w ojn a ma razem dopiero wtenczas razem z sukcesyją wybuchnąć. Popisali po w o-35 Z osób związanych ze Stanisławem A ugustem przebyw ali wówczas we F ra n cji

m. in. generał Kom arzew ski, Mostow ski, Besenval, Mazzei i Teresa TyszkievAczowa.

(15)

KORESPONDENCJA S. POTOCKIEGO Z S. RZEWUSKIM Z LAT 1783—96 7 3 5

jew ództw ach, że generał a rty lery i zw a ry jo w a ł i że jego k rew n i biorą go pod kura­ telę. Nota bene tak b yli z biskupem S ołtykiem zrobili, w przód głosili, potem zrobili. Na m nie w szystek jad obrócono, ale m i nic nie zrobią, bo n iew in n ego nic nie obcho­ dzi i chybaby m i w szystko odebrali, to m nie jedn ak n ie porusza. Do tego, kto jesz­ cze w ie, ja k się taniec zakończy, u którego b yw a zw yk le d w a końce. Oddalać się n ie radzę. O dzyw ać się proszę, a m ieć w ielk ą w e wszystkim , co się je i p ije ostroż­ ność, zaklinam . Złość raz na wszystko odważona, wszystko m o ż e

.---13. S E W E R Y N R Z E W U S K I DO SZC ZĘ SN E G O P O T O C K IE G O

Rkps C zartoryskich 3475, s. 177— 9. A u togra f.

O rokow aniach w Sistow ie, w yjeździe Szczęsnowej P o to c k ie j do Paryża i planach podróży Szczęsnego do A n g lii.

W iedeń 25 I I 1791

---Zaklinam, nie oddalać się, póki albo w ojna, albo pokój nie nastąpi. Jeżeli wojna, robota pew na w Polszczę. T ak tu mówią. Jeszcze raz zaklinam, nie oddalać się. N a w ia tr nie m ó w ię

.---14. S E W E R Y N R Z E W U S K I DO SZC ZĘ SN E G O P O T O C K IE G O

Rkps C zartoryskich 3473, s. 197— 9. A u tog ra f.

W iedeń 28 I I 1791.

--- T u się dziw ow ać nie przestają, że J W W M Pan, w yjech a w szy tylk o na niedziel sześć, piszesz do żonki aby w yjeżd żała do A n g lii i sam się tam oddalasz. Jeżeli w o j­ na będzie, robota pew na będzie w Polszczę. Jakże tak się oddalać? D la Boga, p o­ czekać te kilka niedziel! Ciężko się zbierać d'0 kupy, gdy się raz rozpierzchniem y. Do tego boję się, aby o nas nie pow zięto opinji, że mieszać się do niczego ju ż nie chcemy, albo żeśm y się odm ienili. W W arszaw ie hałasują na nas, a ręczę, że się nas bardziej boją, ja k m y ich. W idzą, że się pogodzić trzeba, a ja k zaniedbamy, po­ godzą się bez nas, a m oże i o nas; i dla O jczyzn y nic nie zrobiem y, a źle s o b ie

.---15. S Z C Z Ę S N Y P O T O C K I DO S E W E R Y N A R Z E W U S K IE G O

W A P K r. A rch . Pod h oreck ie I I 2/84. A u togra f.

P aryż 10 I I I [1791]

---Ż a l mi, że się oddaliłem z W iednia i że nie jestem z J W W M Panem Dobr. i chociaż ciekawość w mom encie bezczynności w ytrzym ała m nię w tych stronach, bądź pew nym , że sercem ani od niego ani od interesów R zeczypospolitej naszej nigdy się nie oddalę. R ok straw iłem nie tylk o nieczynnie, ale p ra w ie bez nadziei. T e ocze­

kiw anie n ie odraziło mnie, ale pusty czas użyć na dogodzenie ciekawości radzić się zdaje. Jednak jeże li J W W M Panu Dobr. będzie się zdaw ać zbliżen ie się potrzeb­ ne, w y ra ź nadzieję swoją. Ja jem u ja k sobie samemu w ierząc, porzucę w szystko i przybiegnę. Ja w ojn ie nie wierzę. Jeżeli by nastąpić miała, w ró cę się bez ochyby i jeżeli robić będzie można dla Rzeczypospolitej, ani siebie, ani co m ego n ie pożałuję. Tem u J W W M Pan tak w ierz, ja k że dwa a dwa jest cztery. Chciej do m nie pisy­ wać, ja mu regu larnie odpisyw ać będę, adresując do m nie listy à m onsieur L ek - c zy ń s k i37 à Strasbourg, to nas dochodzić będą, bo Lekczyński — — odeśle gdzie się będę znaidował. W yja zd m ojej żony z W iednia nic nie znaczy, nic to n ie w strzym a

(16)

m ego powrotu, jeże li bym na co b ył potrzebny, a osobliw ie jeże li toy w ojna być miała. B yłb y to zapewne czas utw orzenia R zeczypospolitej Polskiej, która i d w o­ rom cesarskim m iła być m oże i naszą szczęśliwość i spokojność nieodm iennie za­ chowa. G dybym z stratą życia i m ajątku m ógł do tego kontrybuow ać, szczęśliwym bym się sądził. K orona polska będzie zawsze zawadnym kam ieniem dla sąsiadów; utw orzenie R zeczypospolitej spokojność i bezpieczeństwo im upewni. Inspiruj tam J W W M Pan Dobr. ile możesz te m yśli, a przytym , je że lib y do w o jn y przychodzić miało, czemu w ierzyć jeszcze n ie mogę, d yw ersyje silne z strony naszej in favorem d w o ró w cesarskich, aby tylk o p ro jek t u tw ierdzenia R zeczypospolitej przedsię­ w zięli. — —

O tutejszym kraju nie donoszę, bo aż nadto św iat w ie co się tu dzieje. P ó k i władza k ró ló w egzekw ująca doskonale opisaną n ie zostanie, póki gw a rd yje nacyjonalne organizow ane nie będą, paki wojska subordynacyja się nie w róci, póki podatków w ystarczających ekspensom stanu nie ustanowią, póty ani wolności, ani spokojno- ści, ani szczęściu tutejszego kraju nie w ierzę. P rzy ty m charakter Francuzów tak mało m i się zdaje sposobny dla republikantów, że jeszcze o konstytucyi tutejszej długo w ątpić muszę. A b y zaś daw ny rząd w rócił, jeszcze niepodobniej, bo głow a m onarchii sposobności rządow ej nie m iała i nie ma, bo moc daw nej m onarchii jest skruszona i geniusza by potrzeba, aby tę strzaskaną machinę restaurować.

Ja o cesarzu n ajw ięk sze opinie mam i o jego rządow ej umiejętności. N iedaw no w id zieliśm y tamtą m onarchię chw iejącą się, teraz znowu jest najsilniejsza w św ie­ cie. Brabant przyw rócon y, L iè g e u sp ok ojon y38, pruskie p rojekta w nic obrócone, upadek naw et F ran cyi silniejszym czyni tę tak dobrze kierow aną monarchię. Jeżeli jeszcze ustanowieniem R zeczypospolitej w Polszczę ujm ie sposobność Prusom pro- fitow a n ia z aliancyi k rólów polskich, to dzieło będzie d o sk o n a

łe.---16. S Z C Z Ę S N Y P O T O C K I DO S E W E R Y N A R Z E W U S K IE G O

W A P K r . A rch . P od h oreck ie I I 2/84. A u togra f.

P a ryż 14 I I I [1791}

W przeszłym liście w yra ziłem J W W M Panu Dobr., że w ca le nic m nie oddalić nie m oże od stałego sposobu m yślenia w interesach R zeczypospolitej naszej i że w cale nie jestem z tych, którzy z jak iem i przestają ludźmi, takiem i się stają. M oje początki m ieć raz pow zięte przekonanie jest niewzruszone. M oże kto p ow ie J W W M Panu, że Kom arzew ski, tutaj będący, często u mnie bywa, że ja u W incentow ej Tyszk iew iczo- w e j 30. W szystko to prawda, ale niem niej prawda, że ja m yślę i m yślić będę dla m ojej O jczyzn y ja k myślałem, że zaw sze J W W M Pana Dobr. będę przyjacielem , że go kochać będę jako człeka poczciw ego i m iłośnika w olności staropolskiej.

Jeśli w ojn a będzie, led w o nie pew n y jestem , że gmach R zeczypospolitej P olsk iej ji ň na potym bez króla w ystaw ić b y się dał i dlatego do kraju bym pospieszył. Im tedy rząd teraźniejszy warszaw ski poszedłby w spólnie z pruskim, tym łatw iej nam by się dzieło w ystaw ien ia w oln ej R zeczypospolitej udało. Jednak jeśli się do pokoju generalnego zbliża, nie zaniedbaj J W W M Pan Dobr. reprezentować, przy generalnym pokoju by ten p rojek t ułożony być mógł. Łatw o, jasno można okazać, że Polskę trw ałą Rzeczpospolitą i bez królów ustanowiwszy, przyczyna wojen, czę­ stokroć z tego źródła rozniecających się, upadnie. M agistratury doczesne w środku kraju naszego m yśleć nie będą, tylko o konserw acyi pokoju.. M oże m ów ić będą,

38 W ojska austriackie w grudniu 1790 r. okupowały Belgię.

(17)

KORESPONDENCJA S. POTOCKIEGO Z S. RZEWUSKIM Z LAT 1788—96 7 3 7

że nasz k raj jest nadto rozciągły, aby Rzeczpospolita utrzym ać się mogła. Trzeba dlatego rozdzielić ją co do rządu w ew nętrznego na trzy p ro w in cy je: Polska wschod­ nia i zachodnia i Litw a. T en rozdział zdaje się być naturalny. T e trzy w olne i udziel­ ne p row in cyje ciało b y R zeczypospolitej składały, na których czele byłaby Rada Rzeczypospolitej i dwóch konsulów. T a W ielk a Rada Rzeczypospolitej tym by się zatrudniała, co w szystkie interesuje prow incyje. P artyk u larn y rząd p row in cyj do niej by nie należał, gdyż każda rząd i w ojsko by m iała swoje. T y m sposobem i w o l­

ność nasza się utrzym a i sąsiedzi obawiać się nie będą, aby jedna imfluencyja m io­ tała Polską, ja k m iota nią teraz pruska.

Ja plan ten R zeczypospolitej m am zgruba zrobiony. Jeśliby J W W M Pan Dobr. widział, że b y m ógł być p rzyjęty, okażę go, a p rzy tym J W W M Pan Dobr. go daleko doskonalej utw orzyć potrafisz. T y lk o na tym zasadzać się trzeba: 1-mo. E lekcyje królów , niespokojność sprawujące sąsiadom, upadną. 2-do. M agistratury docześni projektów szkodliw ych spokojności publicznej wzniecać nie zdołają. 3-tio. Trzem a •udzielnemi p ro w in cyja m i jedna influ en cyja w zruszyć nie zdoła, a przeto pokój z strony Polská dla sąsiadów zapew niony będzie, a rząd republikancki ułożony spo- komość w ew nętrzną utrzym a z łatwością, bo interesa każdej p row in cyi są p raw ie jednakowe, a konfliktus u nas adm inistracyi rządow ej jest z tego, że interesa w o ­ jew ó d ztw ruskich, L itw y i W ielkopolski są w cale różne ',0.

** Ow p ro je k t rep u b lik a ń sk o-fed era cy jn y rozw inął następnie Szczęsny w liście do P o tiom k in a z 16 m aja 1791. L is t ten w całości opublikow ał R. H. L o rd (T h e second p a rtitio n o f Poland, Lon d on 1915, s. 527— 8), a n a jistotniejsze fra gm en ty cy tu je A s k e n a z y (N a p oleon a Polska t. I, Warszawa 1918, s. 170). W raz z tyrn lisiem posiał P o to c k i P o tio m k in o w i p ro je k t u strojow y Rzewuskiego, wyraźnie odcinając się od niego i przeciw staw iając m u swoje własne pom ysły: Je prend la lib e rté de jo in d re ic i un p ro je t du hetm an Rzewuski. Ce n ’est que p ou r vous fa ire v o ire n otre bonne volonté, car p ou r les projets, je crois qu’i l ne faudra les fo rm e r qu ’après être con ven u de la v o lo n té de briser les chaînes qu’o n t v ie n t d’im poser à la Pologn e. P o u r m oi, je suis persuadé qu ’il est im possible de m a in ten ir la lib e rté de la Pologne,

si on laisse la royauté join te à la République. U n gou vernem ent fé d é ra tif serait

le plus convenable... [następuje wyłuszczenie progra m u bardzo zbliżonego do w y­ tycznych listu do Rzew uskiego z 14 m arca 1791].

O niezgodności p ro je k tó w ustrojow ych P o to ck ie g o i Rzew uskiego świadczy pism o K atarzyny I I do P o tio m k in a z 18 (29) lipca 1791. Zalecając P o tio m k in o w i za­ akceptow ać wysunięty przez Szczęsnego plan a k cji konfederackiej, pisała carowa: „Co się zaś tyczy rządu w ich Rzeczypospolitej, zostawiamy to ich własnej w o li: czy zechcą utw orzyć rząd związkowy (fed era tiw n oje praw itielstw o), czn też zostaw i* k ró ­ la ale z przyw róconą władzą hetm anów , ja ko h am ulcem p otęg i królew skiej. T o będzie zależało od ich własnego porozu m ien ia i od różnych ok oliczn ości“ (K a lin k a , O stat­ nie lata ■— Dokum enta, s. 125). Interesujące dla śledzenia szlaków, k tó ry m i ch o­ dziły pomysły Szczęsnego, jest zestawienie tych p ro je k tó w z r. 1791 z je g o w cześniej- szemi wywodami z r. 1789. 9 lutego 1789 pisał z Tulczyna do króla: „Jeżeli kiedy za n ieprzyja ciół Rosyi, ja k teraz nasi P a try jo c i chcą, m ieć się będziemy, rzecz praw ie niechybna, że zginiem y; bo jeże li trzech sąsiadów k rajii naszego między siebie nie rozedrą, to go na sztuki podzielą, aby m iędzy m ocarstw am i ta baryjera się zostawszy nigdy w całości w nową m oc sposobić się nie m ogła i aby now ych w ojen o tro n nasz nie było. I to jest, co in flu e n cy i rosyjskiej pozbywszy zyskać m o ­ żemy...“ 26 lutego 1789 do nieznanego adresata w Warszawie: „Jej /"Rosji/ jedynie jest interesem i w olność nasza i egzystencyja, a jeże li przym uszoną będzie odm ienić te systema, w oczach naszych m oże będzie upadek całkow ity R zeczypospolitej naszej... Prusak Polskę [W ie lk o p o ls k ę ] i drudzy także po sztuce wezmą, a z reszty małe księstwa p orobią udzielne, k tórem i może każdy z m onarchów krew nych swych lub k llje n tó w podzielić, aby kłótnie m iędzy sobą a in flu e n cy je do P o ls k i o kiedyś wa­ kować m ogący tro n pogodzili. Udadzą przyczynę wszyscy, że Polska, będąc przy­ czyną ty le razy w ojen w Europie, do tego ich przynagliła swą ustawiczną niespo- kojnością“ (W A P K r. A rch . P o to ck ich D. 231).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podkreślenie tej kwestii wy- daje mi się szczególnie ważne, gdyż przykładowo wybrany przez autora materiał jest, jak na pierwszy wykład o obsurii, wyjątkowo trudny i nie

” Narodowy płatnik tak nisko wycenia procedurę leczenia odwykowego osób uzależnionych od nikotyny, że zamykane są kolejne poradnie antynikotynowe

Dla tego samego zbioru wartości liczbowych obliczona średnia geometryczna jest zawsze mniejsza od średniej arytmetycznej, a średnia harmoniczna jest zawsze

Z socjologicznego punktu widzenia (a więc spojrzenia opisowego, nienormatywnego) można wyróżnić cztery relacje między religią i moralnością: moralność jako integralna

Każda więc idea, niezależnie od tego, kim był w polityce czy w życiu prywatnym jej twórca, czy wydaje się on nam sympatyczny, czy jest jeno niecnym i mrocznym potworem, każda

Nagród się tu nie przyznaje, formą wyróżnienia jest wybór filmu jako tematu do obrad i dyskusji „okrą­.. głego stołu” - seminarium

Były to prawdopo- dobnie dwa małe przedmioty (może drogocenne kamienie) ukryte w pektorale arcykapłana, za pomocą których zadawał on Bogu pytania o losy Izraela (Lb 27,21).

Wiosenne słońce tak długo łaskotało promykami gałązki wierzby, aż zaspane wierzbowe Kotki zaczęły wychylać się z pączków?. - Jeszcze chwilkę – mruczały wierzbowe Kotki