Kwiatkowski, Stefan
W związku z recenzją Mariana Dygi
Przegląd Historyczny 7 8 /1 ,149-150
1987
Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,
gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych
i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie
w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,
powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego
i kulturalnego.
Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki
wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach
L I S T Y
D O
R E D A K C J I
W ZW IĄ ZK U Z R EC E N Z JĄ M A R IA N A DYGI
Czytelnicy „Przeglądu H istorycznego” (t. LX X V I, 1985, z. 3, s. 577— 580) mieli okazję przeczytać napisaną przez p. Mariana D y g ę recenzję mojej publikacji pt. ,,Źródła wiedzy i autorytety religijne wśród ludności i duchow ieństw a pogranicza pom ezańsko-pom orskiego na przełom ie X IV i X V w .” . Przedstawione w artykule tezy mają charakter w dużej mierze hipotetyczny i od odbiorcy zależy przyjęcie ich lub odrzucenie. T o dobre prawo przysługuje również recenzentow i, zobow iązanem u, z racji roli, jakiej się podejmuje, d o rzetelności merytorycznej. N ie sądzę, by temu w ym ogow i sprostał p. D y g o prezentując pom ieszanie argum entów rzeczow ych z besserwisserstwem i w zadziw iający sp osób przeinaczając om awiany tekst. Przez to postaw ił recenzent pod znakiem zapytania sensow ność polem iki z jego om ów ieniem , ale zarazem zm usił mnie do udzielenia wyjaśnień czytelnikom „Przeglądu” . Artykuł mój opow iad a o m entalności św iadków na procesie kw idzyńskim w oparciu o ich zeznania. Środkiem pom ocniczym są w nim zestaw ienia statystyczne, proste i banalne, ale użyteczne. Założeniem hipotetycznym , dobrze uzasadnionym w naukach o kulturze, jest d o mniem anie, że o sob y zeznające reprezentow ały typ m entalności właściwy ich środow iskom sp o łecznym . St. N o w a k rozróżnia wśród uogólnień występujących w badaniach nad społeczeństwem m.in. 1) u ogóln ienia spraw ozdawcze, „gdzie zakres w ażności twierdzenia nie wykracza poza zakres rzeczywistości przebadanej” ; 2) historyczne, „gdzie zakres ważności twierdzenia wykracza poza za kres m ateriału przebadanego, niemniej jednak ów zakres jest ograniczony przez pewne współrzędne czasow o-przestrzenne, bądź też w inny sp osób ” (St. N ow ak, „Studia z m etodologii nauk społecz nych” , W arszawa 1965, s. 24— 26). W analizie danych źródłow ych nie wyszedłem poza uogólnienia spraw ozdawcze, choć zastosow anie określeń w rodzaju „gdańszczanie” i podobnych, stanowiących niezbędny skrót dla oznaczenia wyodrębnionych kategorii społecznych, m ogło dostrzeżenie tego faktu utrudnić. W e wnioskach form ułow ałem hipotetyczne uogólnienia historyczne. R ecenzent dow olnie pom ieszał oba typy twierdzeń. Zam ętu w recenzji dopełniają zawarte w niej zastrzeżenia odn oszące się d o w yodrębnienia badanej przeze mnie grupy i jej podziału, wynikające z kom pletnego nieporozum ienia i nie zasługujące na sprostowanie.
Parę słów w yjaśnienia m uszę pośw ięcić m etodzie weryfikacji danych statystycznych, która stała się obiektem arbitralnych pouczeń p. D ygi. W jego om ów ieniu w ystąpił brak koniecznego rozróżnienia dw óch problem ów:
1. analizy jakościow ej materiału źródłow ego, zmierzającej do ustalenia zależności między źródłem wiedzy a osobam i składającymi zeznania;
2. ocen y m ożliw ości uznania w yników tej analizy za reprezentacyjne dla szerszego śro dow iska społecznego.
A d 1. Podstaw ow ym materiałem statystycznym są dane zawarte w następującej tabeli : i
150
RECENZJEInterpretacja liczby П;ј jest następująca: na pytanie o źród ło wiedzy w grupie ,,j” padło ny odpow iedzi, że było to źródło „i” . W ektor (nl|j, n
2
j, n3
j, n4
j, n5
j) odzwierciedla rozkład (histogram ) źródła wiedzy dla grupy , j ” w konkretnym eksperymencie, określonym protokołem przesłuchań. Poniew aż otrzym ane w ektory dla każdej grupy św iadków są różne, nasuwa się przypuszczenie o istnieniu zależności m iędzy badaną grupą a źródłam i wiedzy. W artykule nie przyjęto go bezkrytycznie i d op uszczon o m ożliw ość, że wynikłe różnice są przypadkowe. P ostaw iono więc hipotezę, że badane cechy: przynależność do grupy społecznej i deklarowane źród ło wiedzy są niezależnymi zm iennym i losow ym i. Postawienie hipotezy i jej weryfikacja były podstaw ow ym obow iązkiem autora. W ynikiem zastosow ania testu niezależności było odrzucenie tej hipotezy, co pozw oliło na interpretację otrzymanych rozkładów. W ybrana nieparametryczna m etoda w nioskow ania statystycznego nie wym aga m ocnych założeń o rodzinie m ożliw ych rozkładów na przestrzeni prób (założeń, które tu byłyby niem ożliwe do zw eryfikow ania). Liczność próby (od 75 do powyżej 300) jest wystar czająco duża d o w ykorzystania asym ptotycznego rozkładu zastosow anej statystyki.Ad 2. Problem ten nie był rozpatrywany w kategoriach statystyki. N ie ma w artykule wniosku, że badana próba jest reprezentatywna z punktu widzenia m etody statystycznej. N au kom społecznym znana jest sytuacja, w której opracow any materiał daje podstaw ę do generalizacji historycznej, chociaż uwarunkowania jego doboru nie pozwalają w sposób jed n o znaczny ocenić ryzyka błędu. M ożliw ości przenoszenia w yników na szersze środow iska społeczne, jak też czynniki stwarzające praw dopodobieństw o zajścia błędu, zostały określone w artykule przez szczegółow ą charakterystykę osób badanych. Jedynym akcentem probabilistycznym było oczywiste stwierdzenie, że podstaw ę wyboru św iadków przez kom isję kanonizacyjną stanowił przypadek ich zetknięcia się z D orotą z M ątow ów lub z jej kultem.
D ostrzeżone przez recenzenta błędy w tablicach 1, 6 i 7 obciążają mnie jako autora. N ie ponosi za nie winy redaktor tom u ani redakcja techniczna. Podczas składania i druku artykułu przebywałem dłuższy czas poza Toruniem nie pozostaw iając wydawnictwu nawet adresu do korespondencji. N a skutek tych okoliczności wystąpiły w mojej pracy usterki redakcyjne i błędy. W tablicy 1 rozm ieszczenie znaków x nie zostało skontrolow ane. N ad tablicami 6 i 7 zostały zam ienione nagłówki, w czym m ożna było zorientow ać się po odsyłaczach na s. 60. Ponadto znalazły się w nich częściow o błędne dane, wzięte om yłkow o z innych obliczeń. Podejmuję starania, aby wszystkie wym agające sprostowania szczegóły zostały zam ieszczone w erracie dołączonej do jednego z następujących zeszytów „Ordines militäres” .
P. D ygo zapewnia, że zainteresował się m oją pracą „z uwagi na zastosow aną w niej m etodę badawczą” . Jego krytyka opiera się w zasadniczych punktach na niezrozum ieniu m ojego stanowiska. M iędzy autorem i recenzentem m oże się to zaw sze zdarzyć. Inaczej rzecz się ma z m etodą zastosow aną w recenzji. Tekst m ego artykułu został w niej w ie lokrotnie „zacytow an y” , a p. D ydze udało się prawie we w szystkich przypadkach nadać tym fragmentom sens w ypaczony. Trudno to uznać za przejaw deklarowanej przez recenzenta troski o m etodologiczną stronę publikacji.
Stefan K w iatkow ski
W ZW IĄ ZK U Z LISTEM STEFANA K W IA TK OW SK IEG O
Celem listu jest „udzielenie wyjaśnień czytelnikom ” . Polem izow ać z m oją recenzją p. S. K w iatkow ski nie ma zamiaru. G dyby mój stosunek d o krytyki naukowej był p o dobny, recenzja rozprawy S. K w iatkow skiego (o ile przy takim założeniu w ogóle za- siadłbym do jej pisania) byłaby krótka: w ątpliw ości merytoryczne stawiają pod znakiem