• Nie Znaleziono Wyników

Odpowiedź prof. Kazimierza Budzyka.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Odpowiedź prof. Kazimierza Budzyka."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Kazimierz Budzyk

Odpowiedź prof. Kazimierza

Budzyka.

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 45/3, 374-380

(2)

[...] próżniactwo po klasz­ torach, bezw zględność w ściąganiu d ziesięcin i’ nadm iernych opłat za różne p osługi religijne [...] czy bałam ucenie w iernych cudami, obraz­ kami, szychem zew nętrz­ nej opraw y obrzędów li­

turgicznych.

w chodził w najdrobniej­ sze szczegóły, najbardziej 0 dziesięcinę, pogrzeby drogo opłacane, nadm iar św iąt i odpustów w a l­ cząc, szydząc z cudów 1 obrazów, z m uzyki k o ­

ścielnej i łaciny...

u życia i b ezw zględność przy ściąganiu dziesięcin, w y ty k a mu pobieranie nadm iernych opłat za p o­

sługi religijne, bałam u­ cen ie w iernych cudami i obrazkami, potępia pom ­ obrzędów k o śc ie l­

nych...

Takich podobieństw u trzech autorów m ożna znaleźć w ięcej. Chrzanowski np. w Historii lite ratu ry (1930, s. 328) m ów i o tym, że Potocki n ie dążył do za­ sadniczych zmian społecznych, o czym Budzyk pisze na s. 187, ja zaś na s. 64. Czy św iad czy to, że Budzyk przejął k on cep cję i frazeologię Briicknera czy Chrza­ now skiego? N ie. W skazuje jed yn ie na to, że przy om aw ianiu tych sam ych za­ gadnień pew n e podobieństw a frazeologiczne są bardzo trudne do uniknięcia.

Łukasz K urdybacha

ODPOWIEDŹ PROF. К. BUDZYKA

M yli się prof. Ł. Kurdybacha pisząc, że ja „usiłuję zasugerow ać czytelnika, iż m iędzy jedną a drugą rozprawą istnieje zbieżność nie tylko frazeologiczna, ale także koncepcji". N iczego nie usiłuję sugerow ać — przeciw nie: j a t o s t a n o w ­ c z o s t w i e r d z a m . O ile wiem , nikogo pod tym w zględem n ie zm ylił sp o­ kojny ton i bibliograficzny charakter m ojego listu opublikow anego w P a m i ę t ­ n i k u L i t e r a c k i m (XLIV, 1953, z. 2).

A le, co w ażniejsze, w cale n ie jestem w sw oim stanow isku odosobniony. K iedy po raz pierw szy zgłosiłem w r. 1951 sw oje na ten tem at zastrzeżenia, prof. L. Kurdybacha poczuł się obrażony faktem, że usiłow ałem (w tedy rzeczy­ w iście tylko „usiłowałem") nie dopuścić do tego, by ktoś z zew nątrz i na w łasny rachunek zajm ow ał się popularyzacją w y n ik ó w mojej w łasnej pracy naukow ej, w ów czas jeszcze n i e o p u b l i k o w a n e j . Doprowadził on zatem do pow stania Kom isji arbitrażowej, na której skład ja zresztą n ie m iałem w pływ u. Cóż orzekli ow i sęd ziow ie pokoju? Cytuję:

„Tekst pióra ob. К. Budzyka pow stał w w yniku przeszło dw uletniej pracy autora w IBL i został ostatecznie sform ułow any w m iesiącach letnich 1950 roku. A utor stw orzył w sw ej pracy w pełni oryginalną syn tezę historii literatury p ol­ skiej od końca XVI do pocz. XVIII w ieku, odm ienną zupełnie od syn tez dotych ­ czasow ych. W ostatniej fazie redakcyjnej ob. Ł. Kurdybacha miał do w glądu w /w tekst na drodze służbow ej jako k ierow nik pracow ni historii literatury staro­ polskiej IBL".

Po opisaniu stanu faktycznego, który doprow adził do pow stania (w edle cytow an ego orzeczenia Komisji) „nowej redakcji w ykładu" pióra prof. Ł. Kurdy- bachy, Kom isja (znowu cytuję)

„stw ierdziła zależność tej now ej redakcji od tekstu ob. К. Budzyka pod w zględem zasadniczej koncepcji syn tezy historii literatury staropolskiej będącej indyw idualną w łasnością ob. К. Budzyka.

(3)

„Komisja stw ierdziła też, że ob. Ł. Kurdybacha nie zabiegał o zgodę ob. К. Budzyka na zu żytk ow an ie opracow anej przez niego koncepcji syn tezy historii literatury staropolskiej dla opracow ania broszury mającej pod jego nazw iskiem ukazać się w „W iedzy P ow szech n ej”. Z drugiej strony ob. К. Budzyk ośw iadczył, że w tej sytuacji nie m oże się zgodzić na rozpow szechnianie w druku, a zatem przynoszące dochody p opularyzow anie jego w łasnej pracy naukow ej dotąd n ie ­ publikow anej.

„W w yniku u stalen ia w sposób bezsporny określonego w yżej stanu faktycz­ nego Komisja arbitrażowa zajęła następujące stanow isko:

1. Ob. K. Budzyk jako autor pierw otnego tekstu, od którego tekst ob. Ł. Kur- dybachy zależny jest pod w zględ em zasadniczej koncepcji syn tezy historii litera­ tury staropolskiej, ma prawo n ie zgodzić się na w yk orzystan ie sw ego tekstu przez k ogokolw iek i w jak im k olw iek stopniu dla celów w ydaw niczych przed jego opublikowaniem .

2. Ob. Ł. Kurdybacha obow iązany był do zabiegania o zgodę ob. К. Budzyka na w ykorzystanie jego tekstu dla celów publikacji w łasnej broszury, jeśli ta bro­ szura miała być w jakim kolw iek stopniu zależna od tekstu ob. К. Budzyka. Bez uzgodnienia spraw y z ob. K. Budzykiem ob. Ł. Kurdybacha nie pow in ien był podpisyw ać um ow y na sw ą broszurę, gdyż zależna jest ona od pierw otnego tekstu pióra ob. К. Budzyka.

3. W zw iązku z p ow yższym ob. Ł. Kurdybacha pow inien w ycofać się z umo­ w y w ydaw niczej w „W iedzy Pow szechnej" na w /w broszurę, gdyż nie zab iegał 0 zgodę ob. К. Budzyka na w yk orzystan ie dla tych c eló w jego tekstu i ob. К. Budzyk tej zgody nie udzielił".

Jest niezaprzeczonym faktem, że prof. Ł. Kurdybacha całk ow icie zignorow ał zalecen ia Komisji arbitrażowej, działającej z jego inicjatyw y. W edle w iadom ości, które docierały do mnie, prof. Ł. Kurdybacha tłum aczył się trudnościam i zw ią­ zanym i z zawarciem um ow y i zaaw ansow anym już tokiem w ydaw niczym . Biorąc pod u w agę te o b iek tyw n e trudności w yraziłem zgodę na opublikow anie k w e stio ­ now anej przeze mnie książki pod warunkiem, że ukaże się ona anonim ow o, honorarium zostanie zaś przekazanie na fundusz odbudow y W arszaw y. Jest znow u niezaprzeczonym faktem, że kw estion ow an a broszura ukazała się pod nazw iskiem 1 na korzyść prof. Ł. Kurdybachy.

W liście do Redakcji P a m i ę t n i k a L i t e r a c k i e g o prof. Ł. Kurdy­ bacha uznał za stosow n e pom inąć w yżej opisane ok oliczn ości i replikuje w spo­ sób, który wprowadza w błąd n iezorientow anego czytelnika. Z k on ieczności mu­ szę zatem zająć stanow isko także i w obec argum entów zaw artych w jego replice.

Prof. L. Kurdybacha z całą słusznością stwierdza, znany zresztą fakt, że cza­ sami ten sam tem at prowadzi do nieuniknionych zbliżeń frazeologicznych dwu różnych w ypow iedzi. C hciałbym dodać, że byw a tak zazw yczaj w tedy, gdy w yp ow ied zi mają charakter opisow y, w miarę ob iek tyw istyczn y. Sprawa ta prze­ staje m ieć znaczenie, gdy w yp ow ied zi są interpretacjam i, nie zaś konstatacjam i. Za interpretacją kryje się bow iem ogólniejsza teoria — w w ypadku dziejów literatury jest to teoria i ocena dynam iki rozw ojow ej oraz teoria i ocena istoty sam ego zjaw iska, a w ięc teoria realizm u czy stosunku treści do formy. Zeby np. dojść do w niosku, że zasadniczą cechą poezji M orsztyna (por. przykłady z m ojej poprzedniej w ypow iedzi) jest prymat formy nad treścią, a w ięc „taki styl, który by w yrażał b łysk otliw ość, elegan cję i kunszt artystyczny z pom inię­

(4)

ciem zasadniczej problem atyki życia" — nie w ystarczy skatalogow ać w ystęp u jące tam figury i tropy. Jest to w niosek teoretyczny, który jest rów nocześnie oceną historycznoliteracką. Każdy badacz literatury orientuje się, że zbieżność dwu w ypow iedzi na ten tem at n ie jest zbieżnością frazeologiczną, lecz m erytoryczną. Jest to w łaśn ie zbieżność koncepcji, a w ięc rzecz, której n ie dostrzega prof. Ł. Kurdybacha.

Każdy historyk literatury orientuje się, że synteza dziejów literackich rów ­ nież n ależy do zakresu teorii a nie konstatacji, której w dw u różnych tekstach m ogłaby odpow iadać podobna frazeologia. O dpow iednikiem konstatacji w zarysie dziejów literackich jest chronologiczne następstw o utw orów w grupach np. autor­ skich, ułożonych rów nież mniej w ięcej chronologicznie. K onstatacją byw a także opis niektórych elem entów syntezy. Teorią natom iast jest tutaj dokonanie odpo­ w iedniego ugrupow ania dzieł literackich, ugrupow ania, które ma w alor z jednej strony w yjaśniający, z drugiej — oceniający. N ie sposób n ie dostrzec różnic m ię­ dzy stworzoną przeze mnie syn tezą a syntezam i z okresu m iędzyw ojennego. Z drugiej strony trzeba również stw ierdzić podstaw ow e pod tym w zględem po­ dobieństw a m ojej pracy i broszury prof. Ł. Kurdybachy. Jedno i drugie w ym aga bliższego przedstaw ienia, po czym m uszę w yjaśn ić spraw ę pierw szeństw a (a w ięc autorstwa) koncepcji, gdyż dopiero to m oże być przedm iotem sporu.

Żeby n ie narazić się tutaj na zarzut stronniczości, przytoczę w zw iązku z tym fragm ent recenzji m ojej pracy, dokonanej przez jednego ze sp ecjalistów w okresie dyskutow ania m aszynopisu, a w ięc daleko przed pow staniem sporu. R ecenzent porów nyw ał pierw szą, w cześniejszą redakcję z redakcją drugą, która bez w ięk szych zmian poszła w r. 1951 do druku.

„Korzystne zm iany (w stosunku do ujęcia z 1949 r.) są w przegrupow aniu materiału. O becnie bardziej koncentrow ano ich [pisarzy] w pew nych obozach id eologicznych (arianie, m ieszczanie, id eologow ie absolutyzm u, literatura szla­ checka, średniozam ożni m ieszczanie, id eo lo g o w ie magnaterii), przez co pisarze niezm iernie w iele zyskali. O czyw ista, n ie jest to sztuczne grupow anie. Przynależ­ ność do tego a n ie innego obozu w ym agała zupełnie now ego ujęcia sylw etk i pisarzy, różnych, nie podobnych do tych, jakie daw ano w d aw niejszych podręcz­ nikach literatury. W ystarczy pod tym w zględem zestaw ić sy lw etk i odtwarzane w r. 1938 u W indakiew icza, w książce jego Poezja ziem iańska, b y się przekonać, do jak różnych w yn ik ów doszło się przy różnych zajętych postaw ach. S ylw etk i pisarzy ujm owane są nie statycznie, ale rozw ojow o, z podaniem różnych załamań, sprzeczności i tłum aczeniem tych w łaściw ości jako rezultatów różnych id eo lo ­ gicznych postaw. Otóż łatw o zauw ażyć, że sy lw etk i te w in n y się opierać na całej tw órczości pisarzy, że oblicze pisarskie n iejed n ego pisarza się zm ieniało i dlatego nie jest to rzecz taka łatw a um ieć u ch w ycić najbardziej trafną ocen ę pisarza. Szczególnie trafną w yd aje mi się ocena Sarbiew skiego, w y su n ięcie jego na czoło baroku zaraz po Skardze; a dalej bardzo udatne uchw ycenie K ochow- skiego, doskonałe M orsztyna Andrzeja, także zupełnie dobre przedstaw ienie Potockiego".

N ie chcę oczyw iście twierdzić, że m iędzy moim tekstem a broszurą prof. Ł. Kurdybachy nie ma żadnych różnic. N ie będę w daw ał się w w yk azyw an ie tych różnic ani też n ie mam zamiaru prowadzić dyskusji m erytorycznej — kto m ianow icie ma rację? Twierdzę natom iast, że są zasadnicze podobieństw a k on ­ cepcji. Można to w ykazać sine ira et studio, tak jak gdyby chodziło o teksty dwu rozpraw sprzed w ieku.

(5)

Podstaw ow ą cechą stw orzonej przeze m nie syn tezy literatury staropolskiej jest podział na dwa nurty: nurt p leb ejsk i i nurt zw iązany z klasą panującą. Jest to cecha różniąca moją syn tezę od syntez d otychczasow ych, łącząca zaś mój tekst z tekstem prof. Ł. Kurdybachy.

Drugą n ow ością koncepcji m ojej książki jest ukazanie rozw arstw ienia w obrę­ bie obydw u tych nurtów. W nurcie plebejskim w yróżniam literaturę ariańską i m ieszczańską. Znowu jest to teza interpretacyjna zupełnie w idoczna w tekście prof. Ł. Kurdybachy.

W ew nątrz literatury m ieszczańskiej przeprowadzam podział na literaturę plebejską i nieplebejską. Także i ta teza interpretacyjna istn ieje w tek ście prof. Ł. Kurdybachy.

W literaturze zw iązanej z klasą panującą dostrzegam w sw ojej pracy istotne rozw arstw ienie. W literaturze panującej pierw szej poł. XVII w. w yróżniam n a ­ stępujące grupy, oznaczone już w tytułach p oszczególn ych rozdziałów: 1. „Ideo­ lo g o w ie absolutyzmu" (Skarga, Sarbiew ski) ; 2. „Przedstaw iciele średnio-zamoż- n ych ziemian" (A. i P. Z bylitow scy); 3. „Ideologow ie magnaterii" (Starowolski, Twardow ski). Znowu da się obiek tyw n ie stw ierdzić istnienie tych grup w tekście prof. Ł. Kurdybachy. N iektóre grupy mają naw et całkiem podobne tytuły, (u mnie: „Ideologow ie absolutyzmu", u prof. Ł. Kurdybachy: „W służbie katolickiego absolutyzm u i zaborczych wojen"; u mnie: „Ideologow ie magnaterii", u prof. Ł. Kurdybachy: „Na usługach magnatów"). Tylko k olejn ość om aw iania jest n ieco odm ienna, czasem też różny jest zakres w łączonego materiału, choć i tutaj są w ypadki zbliżeń prow adzących do identyczności.

W stosunku do literatury panującej drugiej poł. XVII w. w prowadziłem następujące grupy, w yróżnione już w tytułach odpow iednich rozdziałów: 1. „Sar- m acko-szlachecki nurt literatury panującej"; 2. „M agnacki nurt literatury panu­ jącej". Zasadniczy zrąb tego podziału odnajdziem y rów nież w tekście prof. Ł. Kurdybachy. N aw et sform ułow anie tytu łów jest bardzo podobne: „Ideologia k atolick iego sarmatyzmu"; „W kręgu pisarzy magnackich".

Jak wspom niałem , w tego rodzaju ugrupow aniu m ateriału literackiego tkwi teoria dynam iki rozw ojow ej literatury i ocena poszczególn ych etapów tego roz­ w oju. Prof. Ł. Kurdybacha nie m ógł poza moim tekstem znaleźć żadnej analogii w syntezach p ow stałych w okresie m iędzyw ojennym . Chrzanowski np. realizo­ w ał, jak wiadom o, personalistyczną zasadę grupow ania materiału, tw orzył zarysy sy lw etek , nie w idział dialektyki rozw oju literackiego. C zęściow o grupował on m ateriał także i w ed le gatunków literackich. K rzyżanow ski unikał stosow anej przez C hrzanowskiego zasady, daw ał inną jakościow o syntezę, jednakże i on daleki był od zasady, na której ja oparłem się w sw ojej książce. K leiner rów nież dał oryginalną, odmienną zupełnie syn tezę literatury staropolskiej, akcentow ał sy lw etk i literackie, ale jednocześnie szukał w literaturze odbicia kultury, zw łaszcza obyczajow ej. Stary C hm ielow ski reprezentow ał w sw ojej książce po­ zy ty w isty czn e rozum ienie dziejów , nacechow ane bezradnością w ob ec sam orzutnie się rozw ijającej rzeczyw istości.

A teraz sprawa pierw szeństw a. W przebiegu sporu prof. Ł. Kurdybacha za­ przeczył, żeb y k ied yk olw iek miał do czynienia z m aszynopisem m ojej pracy. W odpow iedniej chw ili okazałem egzem plarz tego m aszynopisu z rękopiśm iennym i m arginaliam i prof. Ł. Kurdybachy. O becnie również prof. Ł. Kurdybacha usiłuje sugerow ać, że w tw ierdzeniu moim, jakoby on korzystał z m ego m aszynopisu, „kryje się dość poważna nieścisłość". Argum entacja m ojego oponenta jest

(6)

dwo-jcika. Przede w szystkim prof. Ł. Kurdybacha próbuje oceniać nader ujem nie m oje kw alifikacje naukow e na tej podstaw ie, że jestem w spółautorem ubogiego w w iadom ości artykułu na tem at stanu badań okresu, którym w sw ojej pracy się zajm owałem . Na to m ogę odpow iedzieć, że przygodny referat na ogólnokrajow ym zjeździe polonistów p ośw ięconym ocenie stanu badań nie jest m iejscem , w k tó­ rym można było prezentow ać w iedzę historycznoliteracką.

Drugi argument prof. Ł. Kurdybachy jest bardziej istotny, ale za to ca łk o w i­ cie fałszyw y. Prof. Ł. Kurdybacha twierdzi, że opracow ana przeze m nie synteza jest w ynikiem pracy zesp ołow ej. W ynik ten został jakoby osiągn ięty ,,w długich dyskusjach w Instytucie Badań Literackich, to czon ych w w ięk szych lub m niej­ szych grupach'' — w dyskusjach nad w spom nianym referatem o stanie badań. M uszę stanow czo stwierdzić, że w spom niany referat przeszedł tylko przez lekturę prof. Ł. Kurdybachy, napisany był w ostatniej ch w ili i ani razu n ie b ył d ysk u to­ wany. Poza tym, jak to słu szn ie pisze prof. Ł. Kurdybacha, zaw iera on jed yn ie ,.w iadom ości bibliograficzne o w ydaw nictw ach zabytków literackich z XVII w., potem szereg faktów z historii gospodarczej podanych za znanym podręcznikiem Rutkowskiego, w iele szczegółów z historii polityczn ej i ustrojow ej, dość obszerne rozważanja natury socjologicznej i zaled w ie parę refleksji na tem at literatury tego okresu". Referat n ie zaw iera w ięc n aw et elem entów syn tezy historyczn o­ literackiej. Dodatkowo znów m uszę stw ierdzić, że tek st referatu po jego opubli­ kowaniu rów nież nie był dyskutow any w In stytu cie Badań Literackich — p rzy­ najmniej w m ojej obecności.

Dla sprawy, o którą obecnie chodzi, istotne jest to, że jedyne dw ie dyskusje zorganizow ane przeze mnie, na które zaprosiłem prof. Ł. Kurdybachę i w których on rzeczyw iście brał udział, odbyły się n a d g o t o w y m j u ż t e k s t e m mojej syntezy. Było to w listopadzie 1950 roku. D yskusje te nie dały zresztą kon­ kretnych w yn ik ów w tym przynajm niej sen sie, że tekst mój bez zmian poszedł do druku. Było to naw et koniecznością om al techniczną, gdyż dyskusja nad moim tekstem odbyw ała się jeszcze w drugiej p o ło w ie listopada 1950 r., ja zaś w p ierw ­ szych dniach grudnia tego roku w yjech ałem służbow o do Francji. M aszynopis dla w ydaw nictw a został sporządzony m echanicznie bez m ojego udziału i pod moją n ieob ecn ość w kraju.

Podstaw ow y zrąb opracow anej przeze m nie sy n tezy pow staw ał od p ierw szych lat p ow ojennych i został sform ułow any w pierw szej redakcji w r. 1948/1949, a w ięc na długo przedtem, nim prof. Ł. K urdybacha w ogóle zaczął pracow ać w Instytucie Badań Literackich. W gruncie rzeczy także i druga redakcja m ojej pracy p ow stała przed przybyciem prof. Ł. Kurdybachy do IBL. W ystarczy sp o j­ rzeć na daty. Prof. Ł. Kurdybacha zaczął pracow ać w IBL od 1 czerw ca 1950 r., w październiku zaś mój tekst został już p o w ielo n y . W listopadzie od b yw ały się nad nim dyskusje. Chyba prof. L. Kurdybacha n ie wyobraża sobie, żeb y tego rodzaju praca m ogła pow stać w ciągu czterech m iesięcy, a raczej dwu — bo b y ły w tedy w akacje. Tutaj mój oponent ma rację tw ierdząc, że pow staw ała ona po­ w oli, ale skoro tak, m ógł to być tylko tok autorski, nie zaś tok d ysk u syjn y z osobistym udziałem prof. Ł. Kurdybachy.

W sw ojej replice prof. Ł. Kurdybacha w yraził, jak w spom niałem , w ątpliw ość, czy ja w ogóle posiadam konieczn e kw alifik acje do tego, żeby napisać sy n te­ tyczny zarys historii literatury staropolskiej. C iekaw e bardzo, na czym się ta w ątpliw ość opiera. Przecież oprócz napisania rzeczyw iście mało w ażnej relacji o stanie badań jestem autorem czterech k siążek p ośw ięcon ych staropolszczyżnie

(7)

i kilkudziesięciu rozpraw publik ow an ych w czasopism ach. D laczegóż zatem nie mogłem napisać tego, co rzeczy w iście napisałem ? N ad przygotow aniem syn tezy literatury staropolskiej pracuję jak najpilniej od 1946 r., m iew ałem referaty na zjazdach, prow adzę w y k ład y, organizuję prace zesp ołow e, jestem ich bezpośred­ nim kierow nikiem i inspiratorem — dopraw dy n ie rozumiem, dlaczego w oczach prof. Ł. Kurdybachy jestem zd ysk w alifik ow an y jako kandydat na autora z w ię ­ złego zarysu sy n tezy d ziejów literack ich staropolszczyzny.

Przedmiotem sporu n ie są zresztą m oje i prof. Ł. Kurdybachy kw alifikacje, jakkolw iek trudno znaleźć potw ierd zen ie dla su g estii w ysu w an ych przez prof. Ł. Kurdybachę w tym, że on sam z p ew n ością n ie jest specjalistą w zakresie historii literatury. Chodzi o stw ierdzenie, które udow odniłem dokumentarnie, że prof. Ł. Kurdybacha korzystał z m aszynopisu m ojej pracy w ó w c z a s n i e ­ p u b l i k o w a n e j i że b e z m o j e j z g o d y n ap isał inną, w łasną redakcję tej pracy i opublikow ał ją pod sw oim nazw iskiem . M ożna n ie zgadzać się w o c e ­ nie tego faktu. M ożna n aw et tw ierdzić, że jest to rzecz naturalna i pozytyw na. N a „uspraw iedliw ienie“ prof. Ł. K urdybachy trzeba pow iedzieć, że nie jest to zjaw isko rzadkie. N ie m ożna jednak zaprzeczać faktycznem u stanow i rzeczy. Ja sam uchylam się od o c e n y p ostęp ow an ia prof. Ł. Kurdybachy. Jestem stroną i nie chcę narazić się na stronniczość. N ie m ogę jednak nie bronić się przed zarzutem w prow adzenia „dość pow ażnych nieścisłości", gdyż n ie było moją inten­ cją fałszyw e przedstaw ianie spraw y w brew o b iek ty w n ie stw ierdzalnym faktom. N ie ma potrzeby reprodukow ania tutaj m aszynopisu m ojej pracy, na którym w idnieją w łasnoręczne n otatki prof. Ł. K urdybachy — dow ód skrupulatnej lek ­ tury. W sw oim czasie złożyłem egzem plarz, g d y zostałem do tego w ezw any. Tutaj chciałbym tylko w skazać na k ilka zabaw nych szczegółów . Jak wiadom o, m aszynopis każdej pracy p odlega adiustacji w w yd aw n ictw ie. Także i do m ojego tekstu w ydaw nictw o w prow adziło n ieznaczne zm iany i poprawki, czasem na lepsze. Otóż w tych fragm entach, które p rzedostały się z m ojego tekstu do tekstu prof. Ł. Kurdybachy, reprezentow any je st stan niepopraw ionego m aszynopisu, w brew tekstow i, który później został opublikow any. Czasem są to moje w łasne błędy, które popraw iałem w korekcie. I te b łęd y rów nież przedostały się z m o­ jego m aszynopisu do tekstu prof. Ł. Kurdybachy. Tak np. przytaczając z pam ięci tytuł Psalmodii K ochow skiego napisałem w m aszyn op isie błędnie: Trybut nale żny

w d zię c z n o śc i w s z y s t k i e g o d o b re g o d a w c y , Panu i Bogu albo Psalmodia polska...

Sprawdzając w korekcie popraw iłem błędne „należny" na „należyty". Jest rze­ czą oczyw istą, że błąd ten przejął prof. Ł. Kurdybacha ode mnie, bo w żadnym podręczniku, ani w żadnej bibliografii go n ie ma.

W tym konkretnym szczeg ó le prof. Ł. K urdybacha w n iósł zresztą w łasn y w kład do pom yłki m ojego autorstw a. Potraktow ał m ianow icie ten tytuł jako dw a tytuły dw u osobnych utw orów — raz ów T r y b u t należny, a drugi raz Psal­

modia. T ego jednak już w moim m aszyn op isie n ie b yło.

Drugi przykład: w m aszyn op isie napisałem o Zim orowicu, że został „pod­ n iesio n y do godności szlacheckiej". A diustator popraw ił słusznie na: „w yniesiony do godności". A le znow u w tek ście prof. Ł. K urdybachy znajdujem y formułę błędną: „podniesiony do god n ości szlacheckiej". J est rzeczą oczyw istą, że m u­ siała ona zostać przepisana z m ojego m aszynopisu. Sam ten fakt nie był dotąd w spom inany w podręcznikach historii literatury, a poza tym prof. Ł. Kurdybacha m ógł był użyć w ielu innych sform ułow ań, gd yb y to pisał sam odzielnie. M ożna było użyć w yrażenia, że Zim orow ic „został uszlachcony", „otrzym ał herb", „zy­

(8)

skał k lejn ot szlachecki", „otrzym ał nobilitację", „przyjęty został do herbu", „przedostał się do szeregów lub w p oczet szlachty", „stał się herbow ym szlach­ cicem" — w ła ściw ie można w y licza ć bez końca dalsze w arianty tego zwrotu; języ k p olsk i jest bow iem napraw dę bardzo bogaty. Sam tem at nie narzuca prze­ cież języ k o w eg o kształtu w yp ow ied zi, a już z pew n ością nie on jest źródłem p opełnianych błędów języ k o w y ch lub stylistyczn ych .

Trzeci przykład: pisałem o tym że Zim orowicu, że został on n obilitow any „wraz z całym patrycjatem Lwowa". N ie jest to prawda, ale tak było w moim m aszynopisie. W korekcie popraw iłem sw ój błąd i napisałem poprawnie: „wraz z całym m ieszczaństw em Lwowa". Ten pow ażny błąd o charakterze rzeczow ym znow u został przepisany przez prof. Ł. K urdybachę z m ojego m aszynopisu w brew późniejszej publikacji.

Trzy zacytow an e w ypadki n ie w yczerpują całej listy tego rodzaju przykładów . Tak b y się przedstaw iała ta spraw a od strony m ojej znajom ości faktów. M oże i n ie należało zajm ow ać ty le uw agi czyteln ik ów P a m i ę t n i k a L i t e ­ r a c k i e g o rzeczą w isto cie drobną, a przynajm niej bardzo dawną. G dyby prof. Ł. Kurdybacha zdobył się na u czciw e jej p ostaw ien ie, m ożna by było od razu przejść nad nią do porządku dziennego. Sądziłem, że mój poprzedni list, opublikow any w P a m i ę t n i k u L i t e r a c k i m , przyw róci zachw iane u prof. Ł. K urdybachy poczucie rzeczy w isto ści i pozw oli choćby d teraz jeszcze na pu szczenie w niepam ięć spraw, które dla nikogo przyjem nym i n ie są.

Kazim ie rz Budzyk

Cytaty

Powiązane dokumenty

 przeprowadzono serię badań eksperymentalnych dla ustalenia związku między wartością współczynnika tarcia zewnętrznego statycznego i kinetycznego a czynnikami

Due to their complex structure and co-production of electricity and heat for the assessment beyond energy analysis the advanced exergy analysis including thermo-economic

Przeanalizowano najpierw przypadek, w którym kable zewnętrzne osłonięte są okładzinami ognioodpornymi, a następnie przypadek drugi, gdzie zakłada się

Rozdział ten ko´nczy si˛e pełnym opisem zale˙zno´sci pomi˛edzy wprowadzonymi typami stabilno´sci, który mo˙zna podsumowa´c nast˛epuj ˛aco: jednostajna pot ˛egowa

Stąd istotnym problemem badawczym jest ustalenie wpływu czynników konstrukcyjnych (takich jak np. postać konstrukcyjna stojaków, która decyduje o podatności całej

Pierwsza konfiguracja bazowała na sekcji wielomodowej, której pokrycie stanowiła dielektryczna warstwa zmieniająca wartość części rzeczywistej współczynnika

4.17 przedstawia zmiany sprawności obiegu w funkcji ciśnienia wtórnego przegrzewu pary dla obiegu referencyjnego (1P) oraz dla obiegu z upustowo przeciwprężną

Badania tekstury odkształcenia stali prowadzono metodą dyfrakcji rentgenowskiej z uwzględnieniem funkcji rozkładu orientacji (FRO) i elektronów wstecznie rozproszonych