• Nie Znaleziono Wyników

Juliusza Słowackiego przekład "Makbeta"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Juliusza Słowackiego przekład "Makbeta""

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisława Jasińska

Juliusza Słowackiego przekład

"Makbeta"

Pamiętnik Biblioteki Kórnickiej 5, 154-160

(2)

S T A N IS Ł A W A J A S IŃ S K A

JU L IU S Z A SŁOW ACKIEGO PR ZEK ŁA D „M A K B E T A “ 1

Jedną z n ajciek aw szych w iad om ości w zbiorach kórnickich o utw orach S łow ack iego je st notatk a dotycząca przekładu M a k b e ta , zapisana przez N ied źw ieck iego w notatniku dn. 9 II 1840 r.2 „ C z y t a ł 3 [Słowacki] now ą pracę w rodzaju D o n J u a n a 3 bardzo trafną . . . D alej początek tłu m a­ czonego M ackbetha — bardzo dobrze“.

Z nane fragm en ty przekładu trzech scen I aktu M a k b e t a 4 p ow stały w ed łu g orzeczenia w y d a w có w w r. 1846 — zn alazły się b ow iem w sąsied z­ tw ie K r ó la D ucha i p óźn iejszych redakcji B en iow skiego. B udzi się jednak podejrzenie, czy „bardzo dobrze“ tłu m aczony w r. 1840 „ p o c z ą t e k “ M a k b e ta n ie dałby się zid en tyfik ow ać ze zn an ym i scenam i I a k t u , p o­ siadającym i te ż dużą w artość, tak że w ed łu g przeprow adzającego analizę A. Tretiaka „trzeba bardzo żałow ać, iż tylk o tak mały, fragm en t p ozostał“ 5. Przekład, o k tórym w spom ina w r. 1840 N ied źw ieck i, p ow stał w czasie, gd y szła do druku Lilia W eneda, w robocie b y ł B e n i o w s k i 6, a pod ręką B e a tr ix Cenci. O tej „strasznej dram ie“ w spom ina N ied źw ieck i w m iesiąc później w liśc ie do S tan isław a G norow skiego z dn. 6 marca, jako o rzeczy ju ż napisanej 7, o L ilii W en ed zie jako o w łaśn ie drukującej się. W iem y też, że pisząc w arian t ostatniej scen y L ilii W e n e d y poeta sk orzystał z w oln ego m iejsca w drugiej k olu m n ie ostatniej strony B e a tr ix Cenci. Skoro tragedia ta napisana b y ła daw n iej, chociażby n a w et w r. 1839, m u sia ł zaistn ieć jak iś powód, k tóry sk łon ił S łow ack iego do w yd o b ycia jej w lu ty m 1840 r. W rok później poeta b ęd zie czytał u tw ór ten w e Frankfurcie pani B

obro-1 Rozprawka czytana na posiedzeniu PAU 24 II obro-195obro-1 r. Streszczenie w „Spra­ wozdaniach PAU“, t. LII, 1951, nr 2, s. 92.

2 St. J a s i ń s k a , Słowacki w zapiskach Leonarda Niedźwieckiego. „Pamiętnik Biblioteki Kórnickiej, z. 4, 1947, s. 210.

3 Podkreślenia Niedźwieckiego.

4 Ogłosił je po raz pierw szy J. T r e t i a k , „Czas“, 1902, nr 146. Ciąg dalszy sceny III ogłosił J. K l e i n e r , „Kurier W arszawski“, 1921, numer jubileuszowy.

5 A. T r e t i a k , Wstęp do Makbeta w wyd. Bibl. Naród., S. II, nr 16, s. X X XI. " Wynika to z tejże, wyżej przytoczonej notatki Niedźwieckiego.

7 L. P ł o s z e w s k i , Słowacki w zapiskach Niedźwieckiego, „Pam. Liter.“, t. X X VI, 1929, s. 611—612: „Słowacki Juliusz napisał straszną dramę B eatrix Cenci. Żeby była po angielsku, pew no by mu się opłaciła . . . “

(3)

J U L I U S Z A S Ł O W A C K I E G O P R Z E K Ł A D . . M A K B E T A " 1 5 5

w ej, na razie o takiej p rzyczyn ie nic jeszcze n ie w iem y. W ygląda raczej, że ma to jakiś zw iązek z czytan ym N ied źw ieck iem u przekładem M ak b eta i że ten to przekład oraz szczególn e zajęcie się w ty m ok resie S zekspirem spow odow ało p onow ne zain teresow an ie się p oety tak że w ła sn ym dram a­ tem . Na tak ie szczególne, nadprogram ow e zajęcie się S zekspirem w p ły n ą ć m ogły w lu ty m 1840 r. różne przyczyn y, n ie w yłączon a je st jednak i ta, na którą poniekąd w sk azu je p ieśń II B en iow skiego. W ypow iada tam S łow ack i uw agę: „Szkoda, że w księdzu K efaliń sk im znika S zek sp ir“.

Chodzi tutaj o przekład Szekspira dokonany przez ks. Ignacego H oło- w iń sk iego 8. Składa się on z dw óch tom ów . Tom II oddany został do druku w czerw cu 1840 r., podczas gdy tom I b ył ju ż w obiegu, b ył zn an y i na razie dość w ysok o cenion y, jak w idać z notatek w prasie em igracyjn ej 9. Tom ten ukazał się praw dopodobnie na sam ym początku 1840 r., a m oże n aw et w końcu r. 1839 jako antyd atow an y. Słow acki, k tóry m iał doskonale zorganizow aną akcję nabyw ania n ow ości w ychod zących w kraju, m ógł go otrzym ać już w ostatn ich dniach styczn ia 1840 r.

P racę ks. H ołow iń sk iego — w ed łu g orzeczenia W. T arnaw skiego — „jak ak olw iek b yła . . . n ależy uw ażać za punkt zw rotn y w dziejach polskich tłu m aczeń S zek sp ira“ 10. N ie b yłob y w ięc nic dziw nego, g d yb y zapoznanie się z nią i różnica, jaką w niej Słow ack i znalazł w stosunku do oryginału, wraz z d aw n ym pragnieniem , aby P olsce przysw oić Szekspira w ory gin a l­ nej tw órczości — sk ło n iły go do próby w łasn ego przekładu. Po p rzetłu ­ m aczeniu scen p oczątkow ych m ogło nasunąć się p oecie p orów nanie z w ła ­ sn ym i utw oram i, p rzerw ał w ięc pracę, a natom iast w y d o b y ł B e a tr ix Cenci, zapoznając z nią przy tej okazji N ied źw ieck iego. B yć m oże, że to w ted y w łaśn ie dostały się do odpisu gotow ego już dram atu, znacznie w c z e śn ie j­ szego, zm iany redakcji ostatecznej n . P rzy tej też okazji poeta w y k orzy sta ł drugą czystą k olu m n ę ostatniej karty na rzut scen y z Lilii W en ed y .

Przeb ieg w yp ad k ów m ógł b yć także inny. Po prostu S łow ack i w y d o b y ł B eatrix Cenci, aby ją przygotow ać do druku po Lilii W en edzie, i w łaśn ie dla w prow adzenia się w nastrój szekspirow ski — dokonał om aw ianego przekładu. To jednak, że zn ajd u jem y u N ied źw ieck ieg o w iadom ość n aj­ p ierw o przekładzie, a dopiero w m iesiąc później o tragedii, m oże n ie być p rzypadkow e i p rzem aw ia raczej za p ierw szą hipotezą. Tak w ięc ks. K efa

-" W. S z e k s p i r, Dzieła. Przekładał Ignacy Kefaliński, Wilno 1840, t. I i II. Т. I:

Hamlet, Romeo i Julia, Sen w wigilię św. Jana. Т. II: Makbet, Król Lear, Burza.

0 Trzeci Maj , 8 VI 1840, s. 110: „Kanonik Hołow iński drukuje tom drugi pięknego przekładu Szekspira“.

10 W. T a r n a w s k i , O przekładach Szekspira w Polsce, Kraków 1913.

11 J. C z u b e k , J. K l e i n e r , Wstęp do Beatrix Cenci w wyd. Dzieł w szystkich . t. IX, s. 289 — stw ierdzają znaczną różnicę w czasie m iędzy tekstem głównym auto­

(4)

1 5 6 S T A N I S Ł A W A J A S I Ń S K A

liń sk i b yłb y tutaj p rzyczyn ą nie tylk o przekładu M akbeta, ale i projektu druku B e a trix Cenci, który w ted y najw idoczniej p ow stał. W skazują na to dalsze słow a N ied źw ieck iego do G norow skiego: „Żeby była po angielsku, p ew n o by mu się opłaciła . . .“

W idać tutaj jak b y ślad rozm ow y S łow ack iego z N ied źw ieck im na tem at ew en tu aln ego w yd an ia tragedii i oddźw ięku, jaki zn alazłab y w na­ szy m sp ołeczeń stw ie. M am y tu m oże także pow ód rezygn acji p o ety z tego druku, zanim ukazała się w zm ianka T y g o d n ik a L iterackiego z dn. 18 V 1840 r.12

Jak ik olw iek był przebieg tych w yd arzeń — jedno zdaje się nie u legać w ątp liw ości: że przekład M akbeta, d o k o n a n y p r z e z S ł o w a c ­ k i e g o n a p o c z ą t k u 1840 r., ściśle zw iązany b ył z B e a trix Cenci.

P ozostaje do rozstrzygnięcia p y tan ie zasadnicze: czy przekład ten za­ ginął, a poeta raz jeszcze — po kilku latach — p rzełożył p onow nie te sam e scen y początkow e, czy też znany obecnie przekład n a leży utożsam ić ze w sp om n ianym przez N ied źw ieck iego i tym sam ym przesunąć datę jego p ow stan ia z roku 1846 na rok 1840.

A utograf zachow anego tłum aczenia nie je st datow any. Z najduje się on na 46 i 47 karcie autografu dalszego ciągu B en io w sk ieg o oraz obok autografu u ryw k ó w K r ó la Ducha 13 i to zad ecydow ało o dacie 1846 r., pod którą został um ieszczon y. N ie jest to jednak k ryterium ab solu tn ie péw ne, gd yż o w łączen iu M a k b eta w obręb dalszych p ieśn i B en io w sk ieg o i K róla Ducha m ógł zad ecydow ać prosty tylk o przypadek. W ystarczyło, aby poeta zaczął pisać przekład M a k b e ta na now ej składce papieru — co jest w ięcej niż praw dopodobne — zaw ierającej kilka złożon ych na pół arkusików . R ezygnacja z druku B e a tr ix Cenci, a m oże ty lk o B en iow ski, p isan y w te d y w łaśn ie i dom agający się dalszego ciągu, odsunął w k rótce przekład M a k ­ b eta na dalszy plan. Składka poszła na bok, czekała na sw ą kolej. Po dłuższej, k ilk u letn iej p rzerw ie Słow acki, który bardzo oszczędnie gospo­ d arzył sw y m papierem , p ostan ow ił w y k orzystać ją na now o — przełam ał ją w ięc p on ow n ie tak, że część środkow a znalazła się teraz na zew nątrz, część zaś zew n ętrzna poszła do środka. K arty 44— 45, znajdujące się poprzednio w środku, poeta i po przełożeniu składki w ło ży ł z pow rotem do środka, tak że karta 46, zam iast w yp aść teraz w sam ym środku składki, znalazła się tam jako druga z kolei. Poeta zysk iw a ł w ten sposób w środku d w ie czyste kartki obok sieb ie zam iast jednej na początku i jednej na końcu przełożonej składki. Przy tej okazji jakaś ilość arkusików została przedarta i częściow o m ogła się rozproszyć, inn e zachow ały się.

11 Słow ackiem u „w szystko przez głow ę a nic przez serce nie przechodzi“.

(5)

J U L I U S Z A S Ł O W A C K I E G O P R Z E K Ł A D . . M A K B E T A ' 1 5 7

Na spraw ę tę p ew n e św ia tło rzuciłoby zbadanie jakości papieru. G atunek papieru m ógłb y tutaj w y św ietlić , czy S łow ack i u ży w a ł podobnego już w roku 1840 i jaki jest stosu nek kart luźnych przekładu do grupy głów n ej, to jest do kart 42— 49. N a razie stw ierd zić m ożem y, że K lei­ ner 14 w yod ręb n ił tę grupę z reszty autografu B en iow skiego zaznaczając, iż je st to papier od m ien ny od poprzedzających go arkuszy. To p otw ierdza­ łoby m ożliw ość pochodzenia tych kart z w cześn iejszego okresu tw órczości poety.

Przejdźm y teraz do analizy sam ego tekstu badając, czy w y d ob yte zeń p rzesłanki zbliżą go do u tw orów z roku 1846, czy też raczej z roku 1840.

T arnaw ski w pracy sw ej O przek ła d a ch S zek sp ira w Polsce, stw ie r­ dzając na p od staw ie sąsied ztw a autografów , iż ogłoszon y drukiem przekład M akbeta „pochodzi ju ż z epoki m esjan iczn ej“, dodaje: „B ez żadnych inn ych d anych d ow od ziłb y tego język i n iektóre zw roty. Opis b itw y M akbeta z M acdonw aldem żyw o przypom ina opow iadanie B ap tysty C ygali 0 G runw aldzie w Z a w i s z y C za rn y m , a w m iejsce słówT kończących 1 [scenę] 1 [aktu] oryginału zn ajd u jem y n astęp u jące zdanie: »Szatan woła! W szystko jest w ręku ciem nego anioła, Aż ciem ność z św iatłością na w iek i się zetrze«“.

W spom niany tu opis b itw y nie m oże jednak stan ow ić tak rozstrzyga­ jącego dowodu, za jaki go autor uw aża — n ie dlatego, że podobieństw a są w gruncie rzeczy bardzo n ieznaczne — ale dlatego, że n ie m ożem y m ieć pew ności, jaki b y ł kierunek w p ływ u . D opiero udow odnienie, że op ow ia­ danie B ap tysty C ygali p ow stało w cześn iej niż opis b itw y Makbeta, w y z n a ­ czałoby tem u ostatniem u datę b ezw zględ n ie późniejszą. P on iew aż jednak najbardziej uderzające zbieżności: przedzieranie się w w a lce M akbeta i k lin w ojska krzyżackiego oraz puszka podw ójna kartaczy i d w ie puszki krzyżackie m ają źródło sw oje w orygin ale M akbeta, przyjąć n ależy raczej, iż w łaśn ie przekład b y ł w cześn iejszy od opow iadania B ap tysty C ygali. N ie znaczy to w szakże, że przekład m u siał p ow stać na krótko przed tym opo­ w iadaniem . P oeta m ógł go spom iędzy sw ych au tografów — bez w zględu na czas jego p ow stan ia — w yd ob yć celow o lub przypadkiem w czasie op isyw ania b itw y gru n w aldzkiej. Z bieżności m ogą nam m ów ić coś o w p ły w ie przekładu na ten fragm ent Z a w i s z y Czarnego, ale nie o dacie pow stania sam ego przekładu.

N atom iast w sp om n iane zakończenie scen y 1 aktu I w yk azu je bardzo w yraźn e i zm uszające do u w agi podobieństw o z uryw k am i B e a tr ix Cenci. W M akbecie w ięc — „Szatan w o ła “, a w B e a tr ix C enci (scena 4, akt I) trzecia Furia m ów i w analogicznej sytuacji: „D iabeł w o ła “. W M akbecie

Aż ciem ność z św iatłością na w ieki się zetrze Szach, siostry, przez w icher i ciem ne powietrze.

(6)

1 5 8 S T A N I S Ł A W A J A S I Ń S K A

a w B e a tr ix Cenci (scena 2, akt II) znow u trzecia Furia:

Po ojcobójczy grosz zielony, Co się na m ogiłach zetrze,

Szach na cm entarz — przez w icher i parne powietrze.

Z bieżności te, o w ie le w yrazistsze niż przy fragm en cie Z a w i s z y C za r­ nego, nasuw ają w n iosek , że om aw ian y przekład M a k b e ta p ow stał gdzieś w pobliżu pisania czy przerabiania I i II aktu B e a tr ix Cenci, czy li na d łu go przed Z a w is zą C za rn y m , a w ła śn ie w latach 1839— 1840.

W niosek taki, n ie poparty in n ym i dowodam i, b y łb y jednak zbyt pochopny. Prof. T arnaw skiem u n ie chodziło też o ten zespół w yrażeń , ale o m y śl zaw artą w ow y m zakończeniu scen y I przekładu, która n i e m a o d p o w i e d n i k a w orygin ale M akbeta. M yśl tę uznał on za cha­ rak terystyczną dla p ogląd ów p oety w okresie m istyczn ym . W ydaje się w szakże, że słuszność tak iego stan ow iska jest tylk o pozorna. B ez w ątp ien ia w zakończeniu ty m m am y tak jasno sform u łow an y pogląd na spraw y ziem sk ie i zaziem skie, iż u ryw ek ten m u sim y uznać za bardzo cen n y pod ty m w zględ em w sp uściźnie S łow ackiego, ale w n iosk i należało by w yp ro­ w ad zić z niego inne. Przede w szy stk im cech u je ten pogląd p ew n e — cofa­ ją ce nas znacznie w stecz — podob ień stw o do stan ow iska p rzyjętego przez p oetę jeszcze w K ordian ie, chociaż doszukać się w nim m ożem y i su btelnej a w ażnej różnicy.

W K o r d ia n ie :

Ziemia to plama

Na nieskończoności błękicie,

A Bóg ją zetrze palcem lub w ieje w nią życie . ..

P ogląd to zd ecyd ow an ie p esym istyczn y; p rzyszłość ziem i je st zagadką nieodgadnioną. B óg m oże ją ożyw ić i zachow ać, ale m oże i zetrzeć, u n i­ cestw ić. Istn ien ie ziem i i człow ieka, tak ie jak jest, zdaje się tu zależeć je d y n ie od kaprysu Istoty N ajw yższej.

W uryw k u z M a k b e ta słyszym y, że:

W szystko jest w ręku ciemnego anioła, Aż ciem ność z św iatłością na w ieki się zetrze.

M am y tutaj sp recyzow an e — dlaczego ziem ia jest plam ą S ło w a te w yjaśn ia ją nam nadto irracjonalizm św iata, tak p odkreślany p iz e z p oetę w u tw orach do r. 1840. O czyw iście, p on iew aż „ w s z y s t k o je st w ręku ciem n ego an ioła“, w sze lk ie dobro m usi w yradzać się w zło, gdyż szatan n ie pozw oli m u na w yd a w a n ie ow oców w ła ściw y ch . U znanie, że św iat jest w yłączn ie w ręku szatana — to także pogląd zd ecyd ow an ie p esy m isty czn y. Obrazem ilu stru ją cym najjaskraw iej ten pogląd je st bez w ątp ien ia B e a t r i x Cenci, w której fu rie w y stęp u ją w ielo k rotn ie dla ty m siln iejszeg o podkreślenia, że czło w iek je st igraszką w ich ręku. Z tego w ła śn ie w zględu , n aw iasem m ów iąc, n ie m ożna uw ażać ich częstej obecności na scen ie za

(7)

J U L I U S Z A S Ł O W A C K I E G O P R Z E K Ł A D „ M A K B E T A “ 1 5 9

błąd artystyczn y, ale trzeba ją uznać za najzupełniej celo w y efek t, w y r a ­ żający ów czesn e p ogląd y p oety 1S. Ta zgodność m yśli, zaw artej w uryw k u przekładu M akbeta, z jej p ełn y m w yrazem arty sty czn ym w B e a tr ix C enci naprow adza na w niosek, że istn ieje b lisk ie p ok rew ień stw o m ięd zy tym i dw om a u tw oram i w yk raczające poza w zór szekspirow ski. To znow u p rze­ rzuca nas z roku 1846 w lata 1839— 1840.

W porów naniu jedn ak z K o rd ia n e m i z B e a tr ix Cenci zn ajd u jem y w przekładzie M a k b eta — jak to w sp om n ieliśm y — w ażną różnicę, z której d ow iadu jem y się, że ziem ia do czasu tylk o znajdow ać się będzie w ręku szatana. Bóg już nie zetrze jej jak plam y, ale to św iatło ść zetrze się z ciem nością, zetrze się i zw ycięży, bo tylk o do m om entu tego starcia ciem ny anioł ma w ład zę nad ziem ią. Z w y cięstw o będzie ju ż na w iek i. M am y tutaj w ięc p r z e ł a m a n i e poglądu p esym istyczn eg o tak w y ­ raźne, że śm iało m ożem y w yp row ad zić w niosek, iż przekład M a k b eta m u siał p ow stać około roku 1840, gdyż ten w ła śn ie okres cech u je w tw ó r­ czości S łow ack iego p rzezw yciężen ie p esym isty czn ego stosunku do życia. W pobliżu rzekom ego pow stania przekładu M akbeta, w łaśn ie w p rzy ­ taczanym już Z a w i s z y C z a rn y m , zn ajd u jem y pogląd od w yp o w ied zian eg o w M akbecie tak różny, że w żaden sposób dw u ty ch w yp o w ied zi nie m ożem y ani utożsam ić, ani um ieszczać w jed n y m czasie. C zytam y w ięc w Z a w i s z y C z a r n y m :

Bo nic nie jest w yrokiem dla ludzi i losem, Tylko je wola w łasna . . . prowadzi szalona, Albo też w ielka, Bożą m iłością karmiona . . .

P rzyczyn a zła przeniesiona tutaj została .w głąb duszy ludzkiej — jest nią szalona, nieopatrzna w o la ludzka. Ta sam a w ola stw arza dobro, je śli źródłem jej siły i w ielk o ści jest m iłość Boża. P oeta kładzie tu siln y nacisk na w oln ość tej w oli:

. . . n i c nie jest w yrokiem dla ludzi i losem, T y l k o . . . w ola w łasna . . .

Jest to zu p ełne p rzeciw ień stw o poglądu:

w s z y s t k o jest w ręku ciem nego ani oł a. . .

N ie m a tutaj już m y śli o jednorazow ym , rozstrzygającym starciu się dobra ze złem , bo n ajw yraźniej w pojęciu p oety ciem ność ściera się teraz

15 A. T r e t i a k , jw., s. XX XII: „ ...w p r o w a d z ił Słowacki trzy w ie d ź m y ... przeznaczając i m . . . rolę o w iele większą niż ta, którą odgrywają w angielskim dra­ macie. O n e . . . będąc czynnym i sprawczyniami zła, odejmują zupełnie wolną w olę działającym o s o b o m ... są rzeczywistym i sługam i He k a t y . . . Słow acki, nie dając im żadnej przeciww agi w postaciach, które by stanęły do w alki z nimi z ram ienia o d ­ w iecznego Dobra, sprawia, że dramat ten budzi chw ilam i odrazę, każąc w idzow i pa­ trzeć na m ękę ludzi będących igraszką w ręku szatana . . . w ten sposób zepsuł kon ­

(8)

1 6 0 S T A N I S Ł A W A J A S I Ń S K A

z św iatłością sta le w głęb i duszy ludzkiej pod postacią w oli szalonej, w ybierającej zło, i w oli pełnej m iłości, która dąży do dobra.

U ogóln iw szy słow a, w yp ow ied zian e w tym że Z a w i s z y C z a r n y m w od ­ n iesien iu do rodu cesarskiego, znajdujem y w nich w ręcz jakby odpow iedź p oety na d aw n iejsze poglądy w łasne, zaw arte w K ordian ie, w B e a trix Cenci i w om aw ian ym przekładzie:

W szystko się podług sw ego podobieństwa zbiera. W szystk o. . . a krew jak jaka czarownica pusta Drzwi sw oje . . . w szystkim duchom podobnym otwiera. Wariata i złodzieja biorąc i oszusta,

I zamyka to w szystko w tajem niczym łonie . . . I z d a j e s i ę , że ludziom panuje przekleństwo I że Pan Bóg się b a w i . . . aż wzrok swój n a s y c i.. .

Lecz w p a t r z s i ę , a w tych duchach ujrzysz podobieństwo. Ujrzysz, że od jednego zwierciadła odbi c i . . .

To, co zdaw ało się n iegd yś igraszką Boga lub zrządzeniem ślep ego losu, po głęb szym w patrzeniu się p oety w życie okazało się praw em natury, które zm ieniać i kształtow ać m oże w oln a w ola ludzka.

Z a w isza C za r n y p ow stał w latach 1844— 1845, przekład zaś um ieszczony został pod r. 1846, ale w iem y, że Słow ack i w poglądach sw oich do p esym izm u sprzed r. 1840 n ie w rócił w ięcej, toteż rozum ow anie przepro­ w adzone na p odstaw ie Z a w i s z y C zarnego słu szn e jest w od niesieniu do utw orów po r. 1845. W ystarcza ono w zupełności, aby w y łączy ć m ożliw ość p ow stan ia znanego przekładu M akbeta około r. 1846. ‘N atom iast p okre­ w ień stw a z B e a tr ix C enci i stan ow isko filo zoficzn e p oety zd ecydow anie w iążą ten przekład z tw órczością S łow ack iego z lat 1839— 1840. Analiza układu i jakości papieru n ie sprzeciw ia się tym w nioskom . Bez w ątp ien ia też na ten tylk o okres trzeba przesunąć datę jego pow stania i utożsam ić go z przekładem w sp om n ianym przez Leonarda N ied źw ieck iego pod datą 9 II 1840 r.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Posłużenie się przez sprawcę innym środkiem dla osiągnięcia celu: gwałtem na osobie czy doprowadzeniem do stanu nieprzytomności lub bezbronności w wypadku rozboju

W uchwale z 22 lipca 2005 r., III CZP 52/05 Sąd Najwyższy rozstrzygał wątpliwość, czy dopuszczalne jest postępowanie na skutek skargi o wznowienie postępowania w sprawie o rozwód,

Dla podjęcia i wy­ konania tych trudnych a ważnych zadań historją literatury musi oprzeć metody badania pojawów duchowych, utrwalonych w formie słowa, na

Teofil Lenartowicz, którego przypomniały nam niedawno, wydane przez Dra Erzepkiego, przeczyste jego „Listy do Ewa­ rysta Estkowskiego“ (Poznań 1922), zasługuje na

The Hotterdam research project is a case study of the urban heat island effect in the Dutch city of Rotterdam with a distinct focus on the city’s social, mor- phological, and

Fig. Every lift-generating foil, be it airplane wing or sail, spins the airflow over its tips into a kind of small tornado, called the trailing vortex. The existence of such

Feikema

W toku prowadzonych w latach 1936— 1938 prac remontowych przy adaptacji pomieszczeń części parteru pałacowego dla potrzeb ekspozycji muzealnej dokonano w oparciu o