• Nie Znaleziono Wyników

Zadania ruchu rewolucyjnego w zaborze rosyjskim w chwili obecnej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zadania ruchu rewolucyjnego w zaborze rosyjskim w chwili obecnej"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)

„Życie*4. Wydawnictwo dziel społeczno-politycznych. Tom IV.

A. WROŃSKI.

Zadania

ruchu rewolucyjnego w zaborze rosyjskim

w chwili obecnej

NaKładem W ydawnictwa „Ż y cie " w KraKowie.

(2)
(3)

» Ż y c i e «. W ydaw nictw o dzieł sp ołeczno-politycznych. Tom IV .

A. W r o ń s k i

Zadania

ruchu rewolucyjnego w zaborze rosyjskim

w chwili obecnej

W arszawa 190 7.

Odbito w Drukarni N arodow ej w Krakowie.

D o nabycia w e wszystkich księgarniach.

(4)

MW £

OD W Y D A W N I C T W A

Drukując prace, poświęcone teoryi, prak­

tyce i dziejom naszego ruchu socyalistyczne-

go, nie krępujemy w niczem ich autorów,

którzy też wyłącznie i jedynie odpowiadają

za treść głoszonych przez siebie poglądów.

(5)

Cechą charakterystyczną chwili dzisiejszej je st po­

wszechne niezdawanie sobie spraw y z tego, co jutro przyniesie, a zw łaszcza — co ono przynieść powinno.

Chociaż bowiem trudno być prorokiem w czasach prze­

łomowych, zwłaszcza w kraju, przykutym do ciała, tak nieobliczalnego, jak naród rosyjski, ale istnieje przecież sposób wybrnięcia z trudności i zoryentow ania się w po­

łożeniu, naw et najbardziej zagm atw anem . Trzeba tylko zdaw ać sobie dokładnie spraw ę z tego, do czego się w danej chwili dąży. O ile takie dążenia oparte będą na realnych interesach, a nie n a w ytw orze fantazyi tych, którzyje sformułowali, to będą one daw ały w skazów kę, jak zachować się wobec każdego nowego w ypadku, a sam bieg życia społecznego z nieubłaganą koniecznością zbli­

ży dzień ich urzeczywistnienia. Tego pochodu ku o sta­

tecznemu zw ycięstw u nie mogą wtedy w strzym yw ać chwilowe niepowodzenia, które w skazują tylko, iż się w danym razie źle zastosow ało ogólną zasadę, i w ten sposób zapobiegają nowym wypadkom . Każde zaś zw y­

cięstwo napaw a ludzi otuchą, um acnia ich w iarę w da­

ny program i w ten sposób pow iększa ich siły.

Otóż tego u nas niema. W szyscy ciągle czegoś oczekują, czegoś się spodziewają, ale te, mające w ich wyobraźni nastąpić, w ypadki nie są bynajmniej ow o­

cem ich w łasnych czynów, celowo zmierzających ku określonemu celowi, lecz pochodzą zaw sze z zewnątrz.

I nie mamy tu na myśli kaw iarnianych polityków, któ­

rzy jak szczupaki w staw ie nurzają się z rozkoszą w powodzi bajek, rozpuszczanych system atycznie przez urzędowe i pryw atne agencye telegraficzne. Nie, to zja­

(6)

w isko da się zauw ażyć i u tych, którzy pow inniby s ta ­ nowić najpew niejszą siebie, gdyż na najbardziej rew o­

lucyjnym opierającą się czynniku, sile. Nawet ta orga- nizacya, której najzaciętszy przeciwnik nie odmówi, iż jest ona najpow ażniejszą siłą rew olucyjną w społeczeń­

stwie — Polska P artya Socyalistyczna — nie daje innych w skazań, jak tylko te, że należy oczekiwać powszechnej, całe państw o obejmującej, rewolucyi, k tó ra w szystko złe napraw i.

Gdyby dzisiejsza rewolucya była podobna do tego, co działo się w Europie Zachodniej przed r. 1830 i 1848, a u nas przed pow staniam i, gdyby ona była ruchem narodu, niezróżniczkowanego jeszcze n a klasy, świadom e sw ych interesów , w którym jedyna różnica między od- dzielnemi częściami opozycyi polega na tem, iż jedni chcą środków rewolucyjnych, drudzy zaś pragną dzia­

łać bardziej pokojowo, gdzie jednak cel jest wspólny i jednaki, — to podobna tak ty k a byłaby zupełnie na miejscu. Tam, gdzie niema wielkich różnic co do celu ruchu politycznego, tam cała tak ty k a rew olucyonistów pow inna polegać na przekonaniu o wyższości tych, a nie innych środków. T ak też robili nasi spiskow cy przed każdem pow staniem , tak postępowali rewolucyoniści francuscy, gdy przygotowywali naród do obalenia rzą­

dów Burbonów, a później Ludw ika Filipa.

Ale dziś sytuacya zupełnie je st odmienna. W ruchu rew olucyjnym państw a rosyjskiego bierze udział całe m nóstw o grup społecznych, z których każda dąży do czego innego. Jeżeli wziąć Rosyę rdzenną, to mam y tam dwie siły, z których każda, aczkolwiek w odmienny sposób, bardzo poważnie przyczyniła się do stw orzenia dzisiejszego położenia rewolucyjnego. Jedna z nich — liberali — zm ierzają ku monarchii konstytucyjnej, k tóra by ich uwolniła od ucisku i samowoli biurokratycznej,

(7)

dała m ożność w yw ierania pewnego w pływ u na rządy i pozwoliła rozwinąć się życiu narodowem u. Żądań spo­

łecznych ta k lasa nie w ystaw ia, o ile nie jest do tego zm uszona przez napierających na nią włościan i robot­

ników, przyczem, zdając sobie spraw ę z tego, że pewne u stępstw a ekonomiczne na rzecz ludu są konieczne, gotow a jest na nie przystać, starając się w zam ian w jaknajw iększym stopniu odjąć politycznym urządze­

niom w państw ie ich charakter demokratyczny. Zupeł­

nie co innego widzimy u robotników: ci chcą przede- wszystkiem dem okratyzacyi państw a, są zasadniczymi zwolennikam i republiki i nie godzą się z monarchią, gdyż doświadczenie ich nauczyło, iż nie mogą niczego się od niej spodziewać. Trzecia, w ystępująca dopiero od pewnego czasu, grupa — włościaństwo, dusi się prze- dew szystkiem z pow odu braku ziemi i dąży do jej uzy­

skania wszelkiemi siłami, zaś pod względem politycznym zaczyna dopiero pojmować, iż zniesienie despotyzm u leży w jej interesie. A po za temi stronnictw am i wiel- korosyjskiem i mamy cały splot partyj i partyjek naro­

dów nierosyjskich, które oprócz potrzeb politycznych i społecznych m ają jeszcze niezaspokojone dążenia n a­

rodowe i spotykają się pod tym względem u Wielko- rosyan albo z obojętnością, z brakiem zrozumienia, albo w prost z niechęcią.

Wobec takiego położenia nie w ystarcza dziś wcale powiedzieć: r e w o l u c y a , ale trzeba ściśle określać, na czem ta rew olucya m a polegać, co ona danem u stronnictw u przynieść p o w in n a? Tego w chwili dzisiej­

szej u P. P. S. nie widzimy i dlatego traci ona znaczną część tego w pływu, który w yw ierała dawniej nietylko na proletaryat, ale i na te w szystkie inne żywioły spo ­ łeczne, nie zupełnie zaślepione egoizmem klasowym i zdolne do walki o pew ne ideały. Przypomnijmy sobie

(8)

początek roku ubiegłego, gdy to rew olucya w eszła w C esarstw ie w okres walki ostrej. Podczas w spania­

łego ruchu robotniczego, jaki w ybuchł wtedy po gapo- nowskiej demonstracyi w całem Królestwie i na Litwie, P. P. S. złożyła dowód wysokiego zm ysłu politycznego, w ysuw ając na pierwszy plan hasło K o n s t y t u a n t y W a r s z a w s k i e j i w ten sposób upodobniając swoje dążenia do celów proletaryatu rosyjskiego. Byliśmy w szyscy świadkami, jakie wrażenie w yw arł lutow y strejk pow szechny na całe społeczeństwo polskie, jak je zre- wolucyonizował. Strejk szkolny i ruch w gminach za językiem polskim nie były przecież przez P. P. S. w y­

wołane, ale nie ulega żadnej wątpliwości, iż pozostały one pod wrażeniem męskiego i energicznego zachow a­

nia się proletaryatu, w którym rej wodziła P. P. S. Była to chwila, gdy partya potrafiła streścić w sobie potrzeby kraju i cieszyła się dlatego ogrom ną popularnością. Ale to hasło Konstytuanty W arszaw skiej nietylko nie zo­

stało pogłębione, nietylko nie w yjaśniono, c o ta Kon­

stytuanta ma dać krajowi, j a k i e i n s t y t u c y e p o l i ­ t y c z n e i reformy społeczne powinny być za jej po­

średnictw em uzyskane, ale i sam o hasło w krótce prze­

stało odgrywać w agitacyi rolę widoczną, stało się for­

mułą, którą się niekiedy powtarza, ale do której nie przywiązuje się tej wagi, jak ą ona mieć powinna.

Najlepszy dowód tego mieliśmy przy w yborach do Dumy. Ten poroniony płód nieprawego zw iązku pseu- doliberałów rządowych ze zwykłymi reakcyonistam i i chuliganami był przez P. P. S. bojkotow any, ale w y­

łącznie z tego punktu widzenia, że Duma nie je st p ra­

wdziwym parlam entem . Nie zaznaczano zaś dostate­

cznie (były wyjątki, ale nieliczne, przeważnie na pro- wincyi), że nam i praw dziw y parlam ent centralny nie wystarczy, gdyż żądam y swojego parlam entu, który

(9)

byłby bardziej bezpośrednio zależny od proletaryatu polskiego i dawałby mu w iększą pew ność zaspoko­

jenia jego potrzeb. Ten błąd pociągnął za sobą i drugi: przy rozwiązaniu Dumy trzeba było znow u ograniczyć się do w yrażenia nadziei, że przyjdzie kie­

dyś rewolucya i da nam w szystko, czego potrzeba.

W skutek tej różnorodności czynników składowych ruchu rewolucyjnego, o której mówiliśmy wyżej, ma on swój zupełnie odrębny charakter. Polega on na sze­

regu wybuchów, które są w praw dzie zwykle tłumione przez rząd, ale tak go osłabiają i teroryzują, że czyni on czasowe ustępstw a. W skutek tego ludność przeżywa bezustannie okresy częściowych ulg oraz bezwzględnego gnębienia wszelkiej myśli wolnej. Ponieważ zaś nie wszyscy, naw et w sferach proletaryackich, są św iado­

mymi rewolucyonistami, więc podczas każdego takiego bardziej liberalnego okresu wielu ludzi ma chęć korzy­

stania z tych odrobin swobody i praw politycznych, które dostają im się w udziale. Mówić tym ludziom:

»nie róbcie tego, czekajcie aż w całem państw ie w y­

buchnie rewolucya«, nie określając w dodatku wyraźnie, co ta rewolucya przyniesie, — nie w ystarcza, szczegól­

niej u nas, gdzie społeczeństwo stoi na dość wysokim, przynajmniej w porów naniu z Rosyą, stopniu kultury.

Dążność sam ozachow aw cza zwycięża i ludzie idą tą drogą, która wydaje im się praktyczną. Co zaś najgor­

sze, że ludzie ci zniechęcają się wtedy do partyi socya- listycznej i w padają w ręce stronnictw, wrogich sp ra­

wie proletaryatu i postępu. T ak stało się np. podczas w yborów do Dumy, gdy w sam ej W arszawie na sto tysięcy wyborców głosowało sześćdziesiąt tysięcy, pod­

czas gdy mowy być o tem nie może, by wpływ Naro­

dowej Demokracyi sięgał tak daleko. I tu znow u par- tya socyalistyczna stanęłaby na daleko pewniejszym

(10)

gruncie, mogłaby z w iększą łatw ością przekonyw ać przeciwników lub obojętnych, gdyby dla w szystkich wi- docznem było, że ona w swem działaniu kieruje się chę­

cią zdobycia pew nych instytucyj politycznych, bez k tó ­ rych kraj cały nie może się rozwijać.

Przykładów podobnych możnaby znaleźć jeszcze wiele, ale na razie ograniczym y się tym jednym . Teraz zaś zajmijmy się rozpatrzeniem stanu, w jakim znaj­

duje się dziś i kraj nasz i jego ludność.

W szystkim rewolucyom tow arzyszy k ry z y s e k o ­ no m iczny. Znane są w ym ownie przez współczesnych opisyw ane cierpienia ludu paryskiego podczas Wielkiej Rewolucyi, w 1848 r., za czasów Komuny. 1 dziś m a­

m y to sam o zjaw isko, tylko że jest ono daleko po­

wszechniejsze, szersze, brutalniejsze, że się tak w yra­

zimy. Kraj nasz »cieszy się« bowiem wysoce rozw inię­

tym kapitalizmem, w sk utek czego wszelkie zakłócenie tak zwanego porządku społecznego w niezmiernie ostry sposób daje się odczuwać całej ludności. Wielki prze­

mysł jest organizmem bardzo subtelnym i skom pliko­

w anym , wrażliwym na najdrobniejsze w pływ y ; wszelki zastój w przem yśle wyw ołuje już nie jak dawniej zu ­ bożenie, ale zupełną ruinę i nędzę dziesiątków, setek, tysięcy rodzin robotników, m ajstrów , inżynierów, a za tem i bankructw o licznej rzeszy drobnom ieszczaństw a, które złączone było węzłami ekonomicznymi z fabryką i jej pracownikam i.

Kryzys ekonomiczny sroży się w kraju naszym z małemi przerwam i już od dwóch lat. Zdecydowany przeciwnik ruchu rewolucyjnego, ale jednocześnie do­

bry znaw ca naszych stosunków przemysłowych, p. W . Żukow ski (w broszurze p. t. »Polityka interesów«) utrzym uje, że w r. 1904 część wielkich przedsiębiorstw przemysłowych Królestwa dała wprawdzie 88 milionów

(11)

rubli dochodu czystego, ale za to reszta 83 miliony strat, a w sam em Zagłębiu Dąbrowskiem za czas od 1 lipca 1904 do 1 lipca 1905 robotnikom wypłacono o 4 miliony rubli mniej, niż w roku poprzednim.

Przyczyny, które spow odow ały kryzys, są bardzo różnorodne. Mamy tu więc i zubożenie ludności wiej­

skiej, postępujące w całem państw ie rosyjskiem od da­

w na z zatrw ażającą szybkością, i w yw ołane w ojną oraz pustkam i w skarbie zm niejszenie zamówień rządowych, za pom ocą których dawniej sztucznie hodowano pew ne gałęzie wielkiego przemysłu, i m nóstw o czynników dro­

bniejszych, ale będących w zw iązku z w ojną i okresem rewolucyjnym. Papiery rządowe i akcye przedsiębiorstw pryw atnych spadły do tego stopnia, że Rosya dzisiej­

sza da się pod tym względem porównać chyba z na- wpół dzikiemi republikami południowo am erykańskiem i.

Włochy, państw o, które przed 10 laty miało opinię nie- ledwie bankruta, obniżają procent od sw ych pożyczek z 5 % na 3 7 2% . gdy R osya jednocześnie płacąc 5"/o >

dostaje zam iast 100 franków tylko 88, a na spekulo­

w aniu akcyami zakładów przem ysłow ych Sorm owa, Huty Bankowej i tp. giełdziarze niemieccy milionowe poro­

bili fortuny, rujnując jednocześnie m nóstw o zarów no niemieckich, jak polskich i rosyjskich dawnych w łaści­

cieli tych papierów. Na tem nie koniec: ludzie zamożni tłum nie porzucają kraj nasz, rozpuszczając służbę, która pow iększa szeregi proletaryatu, w ynoszą zagranicę k a ­ pitały i zm niejszają w ten sposób rynek w ew nętrzny na wszelkie produkty. Ten rynek kurczy się też nie­

ustannie, a rząd wedle możności przyczynia się do tego, rozpuszczając po kraju ekspedycye karne, które ru j­

nują gospodarstw a, okładając gminy, oddzielnych w ło­

ścian, właścicieli ziemskich i inteligencyę m iejską kon- trybucyami. Dodajmy, że na brak pieniędzy cierpi nie-

(12)

tylko rząd, ale i m iasta, które tracą znaczne sum y na utrzym anie więźniów, dozorujących ich żołnierzy i t. p.

i m uszą z tego powodu zaniedbyw ać roboty publiczne.

Stan rzeczy byłby daleko jeszcze gorszy, gdyby nie energia zorganizowanej części klasy robotniczej, która z wytężeniem w szystkich sił opiera się sw ej ruinie, nie dopuszczając do obcinania zarobków , przedłużania dnia roboczego i t p . , a często naw et zdobywając lepsze od poprzednich w arunki bytu. Gdyby nie to, kryzys przy­

brałby bez w ątpienia daleko szersze rozmiary, gdyż ro ­ botnik nie miałby za co kupow ać produktów , co ze swej strony sprowadziłoby ruinę licznych jednostek z drobnom ieszczaństwa, a odbiłoby się naw et i na wiel­

kim przemyśle. W ten sposób strejki, zarów no odporne, ja k i zaczepne, chociaż w niektórych poszczególnych wypadkach mogły być prow adzone bez należytego uwzględnienia stan u rynku, jed n ak wogóle chronią kraj od stoczenia się do ostatecznej ruiny.

Drugą dolegliwością, k tóra coraz silniej daje się społeczeństw u we znaki, jest b a n d y ty z m . Na objaw ten złożyły się dw a czynniki, od daw ien daw na okre­

ślające i treść i formy naszego bytu społecznego. Z je ­ dnej strony posiadam y, jak każde społeczeństwo kapi­

talistyczne, liczne zastępy »lum penproletaryatu« (czar­

nej seciny, jakby się teraz należało wyrazić), który sk o n ­ centrow any jest szczególniej w wielkich m iastach, z dru­

giej — brak nam najzupełniej tych w szystkich instytu- cyj, które na Zachodzie choć w części przeciwdziałają zdziczeniu pewnych w arstw ludności, więc dobrych szkół, ochronek, praw odaw stw a fabrycznego, a nadew szystko jaw nie i na szeroką skalę działających organizacyj ro­

botniczych, które by pokryły kraj siecią stow arzyszeń zawodowych, klubów tow arzyskich, zw iązków gim na­

stycznych, śpiewackich, naukow ych, kooperatyw spo­

(13)

żywczych i wytwórczych itp. zrzeszeń robotniczych, w ytw arzających w śród szerokich m as ludowych zdrow ą atm osferę pracy, wesołości, walki przekonaniowej, która najskuteczniej opiera się chuligaństwu. 1 nie dość, że nie m am y tych wszystkich korzyści w ysoko rozwiniętego współczesnego ustroju kapitalistycznego, ale w dodatku na naszem ciele społecznem rozrasta się w strętna narośl adm inistracyi carskiej, i politycznie i moralnie nie wiele różniącej się od pachołków jakiegoś chana środkow o- azyatyckiego. Urzędnicy, policyanci, sędziowie i nauczy­

ciele, których kraj nasz znosi, są organizacyą w rogów społeczeństwa, nienawidzących, gnębiących i dem orali­

zujących w szystkie w arstw y społeczne; gdy zaś ludzie ci prow adzą politykę klasow ą i udzielają swej opieki klasom posiadającym, czynią to w sposób, urągający naj­

bardziej podstaw ow ym zasadom sprawiedliwości, dem o­

ralizują protegow anych, upokarzają, w yzuw ają z godno­

ści ludzkiej uciśnionych.

Przy takich stosunkach nic dziwnego, że bandytyzm kwitł u nas zawsze, nietylko w brew usiłowaniom policyi, ale często przy jej czynnym współdziałaniu, jak to się naw et niekiedy przy rozprawach sądow ych uwidoczniało.

Nie przybierał on co praw da form dzisiejszych, ale tylko dlatego, że interesy handlowe i przem ysłowe nie mogą się pogodzić ze zbyt daleko idącym brakiem bezpieczeń stw a publicznego i, jeżeli nie obaw a przed odpowiedzial­

nością, to w szechpotężna ła'pówka zm uszała policyę do jakiego takiego pilnow ania porządku w większych cen­

trach. Ale przyszedł dzisiejszy ruch rewolucyjny i p o ­ zbawił policyę tej resztki powagi, jak ą posiadała. W do­

datku czuje ona, że jej rządy już długo trw ać nie będą, i nie jest bynajmniej zainteresow ana w dobrem adm i­

nistrow aniu krajem , który w niedalekiej przyszłości prawdopodobnie sam się będzie rządził. Wreszcie, do­

(14)

świadczenie pokazało, że chuligani są częstokroć jed y­

nymi, nieraz bardzo skutecznym i obrońcami »porządku państw ow ego«, stanow ią zatem cenny m ateryał, który powinien być zachowywany, nie zaś tępiony lub choćby krępow any w ruchach. Ten stosunek władzy do »lum- penproletaryatu« nie jest już dziś tajem nicą dla ni­

kogo, najm niej zaś dla naszych bandytów, którzy też korzystają ze sposobności, póki mogą. Można powiedzieć, że dzisiaj istnienie urzędnictwa, po/icyi i wojska w kraju naszym nie stanowi żadnej przeszkody dla bandytów.

Władze cywilne zajęte są wyłącznie polityką, a żołnie­

rze, jeśli są świadkam i napadu, chw ytają za karabiny i palą... w przechodzącą Ryfkę Perlm utter lub Kacpra Guzika, poczem zajście kończy się tem, że »w inny zdo­

łał zbiedz, ofiara zaś postrzału zm arła w drodze do szpi­

tala*. Choć to może będzie wyglądało na żart (dość zresztą ponury), ale śmiało m ożna powiedzieć, że, jeżeli wszyscy m ieszkańcy Królestw a nie są dotąd ograbieni, to tylko dlatego, że nie wszyscy ludzie bez zajęcia m ają ochotę stać się bandytami, nie wszyscy bandyci posia­

dają brauningi i nie w szyscy uzbrojeni bandyci naty­

k ają się na bezbronnych. 1 czy nie wygląda to na u rą­

gowisko, że po 6 miesiącach mordów i grabieży przed parom a tygodniami, ku szalonej radości Kuryerków, zam knięto zaledwie 30 nożowców, m orderców i opry- szków, i to tylko dzięki tem u, że więzienia opróżniły się nieco po wypuszczeniu drobnej cząstki z pomiędzy 8.000 osób, zamkniętych za przekonania polityczne!

T ak przedstaw ia się żyw ot naszego społeczeństw a pod względem m ateryalnym ; jego strona duchowa nie jest o wiele lepszą. Pomimo prawdziwego głodu na bibułę, który daje się zauw ażyć we w szystkich sfe­

rach, ruch wydawniczy osłabł zupełnie. Księgarze nie wiedzą bowiem wcale, co wolno sprzedawać, a co jest

(15)

zakazane, wydani są na łaskę pierwszego lepszego ko­

m isarza policyi, od widzimisię którego zależy zamknięcie księgarni, a nieraz i jej właściciela; prasa zaś przy każ­

dym nowym paroksyzm ie wściekłości lub strachu S k a­

lona byw a dziesiątkow ana. Odczyty, prelekcye publiczne, k u rsa popularne łam ią się z największem i trudnościam i, a szkoła praw ie nie istnieje. Ankieta, urządzona nie­

daw no przez czasopismo »Szkoła polska«, w ykazała, że po ukończeniu szkoły ludowej zaledwo pięć procent dzieci umie czytać i p is a ć ! Gim nazya i szkoły wyższe są zam ­ knięte, lub uczęszcza do nich garść dzieci urzędników i zrusyfikow anych żydów. Szkoła zaś pryw atna istnieje tylko w zarodku. Przeszkadza jej rozwijać się 11 kacy­

ków, którzy rządzą krajem , a zresztą nie może być przecie o tem mowy, by wykształcenie całego narodu mogło polegać wyłącznie na dobroczynności pryw atnej.

W najlepszym razie m ożna się w ten sposób zdobyć na kilkanaście szkół średnich i pew ną ilość niższych, które stanow ić będą pożądany dodatek do szkoły państw ow ej, nigdy jej jednak w całości nie zastąpią.

Dodajmy, że dolegliwości powyższe nie spadają w y­

łącznie na jedną jak ąś klasę, ale dają się we znaki, choć w różnym stopniu, wszystkim . Kryzys ekonom i­

czny w śród burżuazyi wyw ołuje sam obójstw a i defrau- dacye, robotników nęka głodem i w pycha do szeregów lum penproletaryatu; brak bezpieczeństwa groźny jest nie­

tylko dla posiadaczy kas ogniotrwałych; robotnik nieżo­

naty może sobie z tego wiele nie robi, ale ojciec rodziny nie jest nigdy pewny, czy wróciwszy z fabryki zastanie swoich przy życiu, a brak ośw iaty ciężko odbije się na nas w szystkich w przyszłości, gdy w yrośnie pokolenie, pozbawione najelem entarniejszego wykształcenia.

Wynikiem tego w szystkiego jest rosnące w różnych w arstw ach społeczeństw a zdenerwowanie, rozpacz, go­

(16)

tow ość pójścia za kimkolwiek, kto w skaże drogę w yj­

ścia, choćby ona była praktyczną tylko pozornie. Wiemy bardzo dobrze, że przy wyborach do Dumy głosow ała znaczna ilość robotników. Ci sami, którzy w tak im po­

nujący sposób usunęli się od głosow ania w kuryi robo­

tniczej, później wzięli kartkę i oddali ją, gdy odbywało się głosowanie całej ludności. 1 oddali ją na ko go? — W najlepszym razie na bezsilną i zawierającą sporo ele­

m entów konserw atyw nych partyę Postępowych D em okra­

tów, w wielu zaś w ypadkach na najgorszych wrogów klasy robotniczej — Narodowych Demokratów. To są fakty, które w ynikają niezbicie ze statystyki wyborczej, wskazującej, że udział w glosow aniu był u nas większy, niż w innych pro- wincyach państw a. Teraz zaś jesteśm y świadkami, jak Ende- cya organizuje się w całym kraju, wciągając do Macierzy szkolnej, Sokołów i różnych zw iązków ekonomicznych m asy nieświadomego drobnom ieszczaństwa, przygoto­

w ując grunt dla przyszłej reakcyi. A obok niej w yrasta nowy, jeszcze groźniejszy dla świadomego proletaryatu konkurent — Demokracya Chrześcijańska, bardzo en er­

gicznie i umiejętnie organizująca masy w kooperatyw ach i tp. związkach.

My zaś, widząc to w szystko, pocieszamy się piosnką rosyjską, że »w net nasz pan przyjedzie, pan wszystkich rozsądzi« — a panem tym m a być rewolucya. Mogli­

byśmy co praw da pocieszać się tem jeszcze, iż stan wojenny i reakcya nie pozw ala wrogom naszym korzy­

stać zbyt wydajnie z naszych pomyłek. Ale i ta nadzieja zwodniczą jest, najprzód dlatego, że stronnictw a re a­

kcyjne pomimo stanu wojennego rosną widocznie na siłach, powtóre — gdyż właśnie nasze usiłowania mogą prędzej czy później przełamać opór rządu i doprowadzić do pewnego rozluźnienia ucisku. Jeżeli zatem chcem y) by wtedy z naszej pracy nie korzystali tylko zwolennicy

(17)

kontrrew olucyi, to powinniśm y już dziś starać się o za­

jęcie w społeczeństwie jaknajsilniejszego stanow iska, o skupienie pod naszym sztandarem jaknajliczniejszych rzesz. A to jest możliwe tylko przy posiadaniu i wpro wadzeniu w czyn zasad politycznych, które by rzeczy­

wiście odpowiadały potrzebom kraju.

Dodajmy, że, oprócz wszystkich wyżej wym ienio­

nych dolegliwości, istnieje jeszcze jedna, może w swem działaniu najdotkliw sza. Cała istota każdego z nas prze­

pełniona je st tą nienaw iścią do rządu i nadzieją wydo­

bycia się z pod jego ucisku, które nagrom adzały się w ciągu długich lat, a wybuchły jasnym płomieniem z chwilą rozpoczęcia się w ojny. W iara w szybki i bli­

ski upadek caratu, k tóra pow stała w tedy w tylu sercach, została zawiedziona. C arat żyje, a naw et gnębi nas nie mniej, niż przed dwom a laty. Ale z drugiej strony co­

raz widoczniejszą staje się jego słabość i nadzieje, chwi­

lowo przytłumione, rozkw itają na nowo, zagrzew ając ludzi do czynu.

Przez pewien czas m ożna było sądzić, że Duma, wym uszona na rządzie przez ruch rewolucyjny, stanie się grobem wolności. W szystkie partye socyalistyczne państw a i znaczna część postępow ców mieszczańskich wzywały do bojkotow ania tego »kozackiego« parlam entu, ja k go nazywano, do sprzeciwiania się siłą zejściu się ludzi, których zadaniem musiało być uśpienie ruchu re­

wolucyjnego. Usiłowania te spełzły na niczem, Duma zeszła się i, chociaż jednocześnie rząd potrafił utopić we krwi wybuchy rewolucyjne w Moskwie, Kraju Nadbał­

tyckim i na Kaukazie, jednak zdawało się, że ruch wcale nie u p a d ł: Duma nie była bynajmniej »kozacką«, lecz kadecką i, chociaż tych 520 ludzi nie wyszło z p a­

łacu Taurydzkiego na ulicę, by z brauningam i w ręku w yruszyć na Peterhof ale ich obecność raczej podsy-

(18)

cala ruch rewolucyjny, niż go tłumiła. Jedynym objawem pewnego osłabienia ruchu było częściowe zaniechanie działalności terorystycznej ze strony Socyalistów Rewo- lucyonistów, ale jednocześnie rosyjscy Socyalni Demo­

kraci po raz pierw szy od czasu swego istnienia rozpo­

częli na szeroką skalę akcyę manifestacyjną, polegającą na szeregu imponujących demonstracyj, włościanie bun­

tu ją się na ogromnej przestrzeni kraju, a w armii pod­

niosła się now a fala niesubordynacyi, miejscami na­

w et buntu.

To też nadzieje na pomyślny w ynik ruchu rew olu­

cyjnego nie znikają u nas i to jest, obok w zrostu św ia­

dom ości i organizacyi socyalistycznej, najbardziej realna zdobycz czasów ostatnich. Ale w łaśnie ten fakt, że po­

suw am y się naprzód tylko pod względem w zrostu sił którem i rozporządzamy, żeśm y dotychczas nie zdołali wydrzeć wrogow i ani jednego ustępstw a, zasługującego na u w agę i mającego widoki trwałości, że zaś z dru ­ giej strony w arunki, w śród których żyje ogrom na wię­

kszość społeczeństwa, stają się coraz nieznośniejszemi, w szystko to zm usza nas do bardzo wyraźnego nakre­

ślenia sobie drogi, po której iść należy.

Przedew szystkiem zdajmy sobie spraw ę ze stosunku rządu do ruchu rewolucyjnego. Powiedzieliśmy wyżej, że, sądząc z dotychczasowego biegu w ypadków , rządowi nie uda się stłumić rewolucyi. Twierdzenie to należy uzupełnić drugiem: rząd dotychczas zdecydowany jest nie ustępow ać. Chociaż pp. w rodzaju Pobiedonoscewów, Trepow ów i Skałonów zewnętrznie mało są podobni do m arkizów francuskich z czasów Wielkiej Rewolucyi, ale m ają z nimi to wspólne, że podczas okresu rewolucyj­

nego »niczego się nie nauczyli i niczego nie zapomnieli«.

Są oni dotąd pewni, że w końcu będą musieli zatryum ­ fować. Przyczynia się do tego charakter sam ej rewolu-

(19)

cyi, która nie polega, ja k daw niej, na jednym potężnym w ybuchu, wym iatającym z państw a w szystkie stare ru ­ piecie, ale n a szeregu starć różnorodnych. Z wszystkich tych starć rząd dotąd wychodził zwycięzko i, będąc prze­

świadczony, że zawsze tak będzie, robi ustęp stw a tylko pozorne, pozostaw iając starą sam owolę w całej jej po­

tędze. Nawet groźba bankructw a finansowego nie skło­

niła go dotąd do u stępstw zasadniczych, gdyż i tu p ra ­ ktyka mu dowiodła, że może liczyć na bankierów za­

granicznych, byle mu się udało choć na pewien czas stworzyć pozory spokoju. Do tego zaś potrzeba sprow o­

kow ać rewolucyonistów do wybuchu przedwczesnego w miejscu, gdzie oni nie są jeszcze gotowi, i odnieść nad nimi łatw e zwycięstwo. Zdaje się, że Trepów przy­

gotow yw ał coś podobnego w ostatnich czasach i że popsuli mu szyki białostoccy chuligani, którzy wyruszyli do boju zawcześnie.

Drugiem prawdziwie groźnem niebezpieczeństwem jest niezadowolenie w armii, ale i tu udaw ało się za­

wsze caratowi zapomocą podwyższenia pensyi itp. ulg załagodzić spraw ę. Zaś pieniędzy dla w ojska nie zbra­

knie rządowi nigdy, a przykład Turcy i pokazuje, że or­

ganizm państw ow y na w skroś przegniły może długie lata istnieć, opierając się na bagnetach ciemnego i k a r­

nego żołdactwa.

Liczenie zatem na to, że rząd prędzej czy później zmęczy się i zacznie ustępow ać na prawdę, musi, dziś przynajmniej, być uw ażane za niebezpieczną mrzonkę.

Przytem zastanów m y się, czy te ustępstw a, które w chwili dzisiejszej są w państw ie rosyjskiem na po­

rządku dziennym, mogą rzeczywiście zadowolić proleta- ryat polski i zapewnić krajow i naszem u jako tako nor­

m alny rozw ój? O co idzie w tej chwili w Rosyi? O znie­

sienie absolutyzmu i zaprow adzenie ustroju konstytu-

Z a d a n ia ru ch u rew olucyjnego w Z ab o rze. 2

(20)

cyjnego. Kogo to u nas zaspokoi? Z w yjątkiem jednej może »Socyaldemokracyi Królestwa Polskiego« w szyst­

kie partye polityczne wypowiedziały się w duchu de- centralistycznym, a i »esdecy« nasi u w ażają za potrze­

bne pokryć sw ą centralistyczną nagość figowym listkiem autonomii, która wprawdzie świeci tylko w ich progra­

mie, a nie pociąga za sobą żadnych działań, ale w każ­

dym razie świadczy o tem, że i oni obaw iają się płynąć otw arcie przeciwko prądowi. Tymczasem w Rosyi nie­

tylko rząd dotąd odnosi się do myśli o autonom ii tak samo, ja k do oderw ania Polski od Rosyi (świadczą o tem okólniki rządowe, którymi uzasadniano zaprowadzenie stanu wojennego w Królestwie), ale i w śród partyj re­

wolucyjnych i opozycyjnych nie widać wcale zrozum ie­

nia naszych potrzeb.

Rzeczywiście, Socyalni Demokraci rosyjscy na ostat­

nim sw ym zjeżdzie połączyli się w jedną całość z naszą S. D., co pozw ala im obojętnie odnosić się do kw estyi odrębności kraju naszego. O tem, by m asy w łościaństw a rosyjskiego rozumiały tę spraw ę (nie mówimy oczywi­

ście o oddzielnych deputow anych do Dumy, ale o ogóle), nie m a dotąd mowy. Kadeci już parę razy uchwalali, że Królestwu potrzebna jest autonom ia, ale i oni nie prow adzą żadnej agitacyi w tym kierunku. Jedni So- cyaliści Rewolucyoniści wypowiedzieli się w yraźnie i za niepodległością Polski i za nadaniem jej K onstytuanty, która by miała rów ne p raw a z K onstytuantą rosyjską, ale partya ta w chwili dzisiejszej nie w pływ a rozstrzy­

gająco na bieg wypadków.

Możemy zatem liczyć tylko na siebie, i to w po- dwójnem słowa tego znaczeniu. Nie dość bowiem, że nie da nam dobrowolnie potrzebnego nam ustroju poli­

tycznego, bez którego ludność nasza dusi się i karłow a­

cieje, ani rząd, ani opozycya rosyjska, ale i w łonie sa ­

(21)

mego społeczeństw a naszego lud tylko na swych siłach polegać może. Jedyn a partya, z k tórą na seryo liczyć się trzeba w chwili dzisiejszej po za zorganizowanym w szeregach socyalistycznych proletaryatem i włościań- stw e m ,— Narodowa Demokracya złożyła bowiem niedwu­

znaczne dowody, że pojm uje ona autonom ię tylko jako ograniczanie praw ludu. W ostatnich dniach istnienia Dumy podniosła ona to hasło, gdyż obaw iała się uw ła­

szczenia włościan, a w przyszłości będzie jej zależało na tem , by stw orzyć w Królestwie instytucye, które by jaknajdalej odbiegały od ideału dem okratycznego — po­

wszechnego, cztero-przym iotnikowego praw a głosowania, nieograniczonej swobody zebrań, stow arzyszeń i prasy itd. itd. T aka zaś autonom ia rów nałaby się zdaniu kraju całego na łaskę i niełaskę liberalnych rosyjskich m inistrów, którzy by, w ystępując jako obrońcy »pol- skiego chłopa i polskiego robotnika«, mieli otw arte pole do najw strętniejszej demagogii.

Myśli powyższe stan ą się jeszcze wyraźniejsze, gdy rozpatrzym y szczegółowo, co nas może oczekiwać w naj­

bliższej przyszłości i jakie stąd w ynikają dla naszego zorganizowanego proletaryatu zadania?

Nie będziemy bawili się w proroctw a, ponieważ je­

d n ak polityka cala polega na przewidywaniach, opartych na tem, co się dzieje w danej chwili, więc z góry ska­

zani jesteśm y na rozpatrzenie dwóch możliwości: albo państw o rosyjskie będzie dalej słabło pod ciosami opo- zycyi wszelkiego rodzaju, przyczem nie zdobędzie się ono na reformy, które by potrafiły tę opozycyę przejednać i uspokoić, albo też, owszem, w Rosyi powoli zostaną zaprowadzone urządzenia konstytucyjne i zapanuje ład burżuazyjny, prawdopodobnie coś w rodzaju tego, co widzimy w monarchiach Europy środkowej.

Powiedzmy odrazu, że pierwszy w ynik w ydaje nam 2*

#

(22)

się daleko prawdopodobniejszym . Rzeczywiście, sądząc z dotychczasowego przebiega rewolucyi w calem p a ń ­ stwie, mało można mieć nadziei, by rząd zechciał i po­

trafił dać ludności to, co by ją mogło zadowolnić. Po­

nieważ zaś siły rewolucyi zbyt są słabe, by powalić despotyzm jednym wielkim zamachem, więc najpraw do­

podobniej przyszłość państw a rosyjskiego będzie pole­

gała na szeregu gw ałtow nych, konw ulsyjnych starć, które będą osłabiały państw o coraz bardziej, nie stw a ­ rzając jednak instytucyj prawdziwie parlam entarnych, konstytucyjnych, zapewniających państw om dzisiejszym, do c z a s u — siłę i trwałość. W śród biurokracyi rosyjskiej, przez cały długi okres kryzysu nie znalazł się ani jeden człowiek, któryby potrafił pogodzić interesy państw a z potrzebami ludności, żądnej chleba i swobody, któryby zorganizował żywioły konserw atyw ne, ale pojmujące, że w szystko po starem u iść nie może, i, przy ich pomocy, przeprowadził tę ilość reform, jak a jest niezbędnie p o ­ trzebna dla dobrobytu i szczęścia, choćby bardzo u m iar­

kowanego, ludności. Jeżeli kogo organizowano, to m or­

derców, by w potokach krwi żydowskiej, studenckiej lub robotniczej utopić ruch rewolucyjny. Przecież naw et tacy pażdziernikowcy, po krótkiem , choć bardzo buń- czucznem wystąpieniu na scenę, stracili wszelki wpływ dzięki prowokacyjnej, jaw nie wrogiej wszelkim zaprzy­

siężonym przez cara reformom, polityce rządu. Co zaś dzieje się w Rosyi rdzennej, znajduje sw e odbicie na kresach. Gdzie jest stronnictw o rządowe w śród Orm ian, Gruzinów, Łotyszów, Litwinów itp.? Czy rząd sprobował choćby przeciągnąć na sw ą stro nę tak rdzennie konser­

w atyw ną partyę, jak Narodowa Demokracya? Nie, i do­

dajmy, że nie zrobi tego nigdy (przynajmniej w dotych­

czasowej swej formie), gdyż pierwszym warunkiem prze­

jednania tych konserw atystów nierosyjskich byłoby o d ­

(23)

danie im zarządu nad prowincyam i kresow em i i zapro­

w adzenie tam pewnego, choćby względnego, spokoju.

Tego zaś adm inistracya rosyjska nie potrafi i nie zechce zrobić. Pamiętajmy, że na utrzym anie administracyi w samem Królestwie idzie rocznie 40 milionów rubli;

jeżeli dodam y do tego drugie tyle łapów ek (któryż urzę­

dnik rosyjski nie podw aja swej pensyi łapówkam i ?), to zobaczymy dopiero, jakie olbrzymie interesy są w grze, pojmiemy, dlaczego ta k w ytrw ale biurokracya rosyjska obstaje przy swojem!

Pamiętać też należy, że obok oficyalnego rządu ro­

syjskiego zorganizował się obecnie drugi, naw pół pota­

jem ny, ale stokroć od tam tego niebezpieczniejszy. Je st to organizacya czarnych secin, m ająca na czele Trepowa, Pobiedonoscewa, praw dopodobnie paru członków rodziny cesarskiej, a sięgająca swemi krw ią zbryzganemi łapami do każdego cyrkułu, »stanu«, do wielu pułków i rekru­

tująca zw olenników w więzieniach kryminalnych, domach publicznych, szynkach. Organizacya ta pow stała właści­

wie i przejawiła się po raz pierw szy po ogłoszeniu m a­

nifestu 30 go października, gdy szło o sprow okow anie rozlewu krwi, który miał wykazać, że Rosya nie doj­

rzała do konstytucyi i nie życzy jej sobie. Odtąd działa ona bezustannie i dziś już stanow i potęgę sam oistną, k tó rą nie łatw o byłoby złamać ministrowi liberalnemu.

Do tego »rządu w rządzie« wszyscy »prawdziwie rosyj­

scy ludzie« w yciągają błagalne ramiona, on każdej chwili może rzucić ich na tego przeciwnika, który zostanie im w skazany. Nie ulega wątpliwości, że ten spisek kontr­

rewolucyjny przysłuży się państw u rosyjskiem u w ten sam sposób, ja k w szystkie podobne spiski w państw ach despotycznych. 1 we Francyi podczas Wielkiej Rewolu­

cyi szlachta i żołdacy konspirow ali pod kierunkiem kró ­ lowej, Maryi Antoniny, aż im głowy pospadały. Tym ra­

(24)

zem co praw da głów jest trochę za dużo, by je m ożna było z tak ą łatw ością pozdejmować, ale każdy taki rząd poboczny odznacza się tem, że nie ma poczucia odpo­

wiedzialności, przeto daleko łatwiej może popełniać głu­

pstw a. Gdyby się zatem w śród m inistrów rosyjskich znaleźli naw et mężowie stanu, to zadanie ich będzie nie­

zmiernie utrudnione, w skutek istnienia spisku chuliganów.

Cóż zatem będzie? Oto Rosyą w strząsać będzie jedna aw an tu ra po drugiej, nędza, zwątpienie i dzikość będą się ciągle powiększały, finanse dojdą do ostate­

cznej ruiny, a państw o całe coraz bardziej będzie się upodobniało do Niemiec po wojnie 30-letniej albo do Turcyi dzisiejszej. Ale w ojna 30 letnia odbyła się przed 250 laty, a całości Turcyi strzeże zazdrość w zajem na m ocarstw europejskich. Rosya zaś m a sąsiadów potę­

żnych, którzy m uszą kiedyś w ysnuć odpowiednie w nio­

ski z jej słabości. Dla Austryi np. spraw a pozbycia się rywala, który nie dopuszcza jej do półwyspu Bałkań­

skiego i w samej Austryi knuje ciągłe intrygi panslaw i- styczne — jest bardzo ważną. Jeżeli zatem R osya w dalszym ciągu pogrążać się będzie w anarchii, to do­

czeka się ona prędzej czy później interwencyi innych państw .

Jedyną rzeczą, która mogłaby ocalić Rosyę od ta ­ kiego wyjścia, byłaby rewolucya, w ybuchająca w całem państw ie i na tyle potężna, by mogła zdruzgotać carat, rozpętać zupełnie siły ludowe i stworzyć na gruzach dzisiejszej monarchii Rom anow ów w olną republikę. To je st cel, do którego dążą już obecnie w szystkie partye socyalistyczne państw a, i który coraz głębiej przenika świadom ość proletaryatu. I, jeżeli cel ten zostanie osią­

gnięty, to zadanie nasze wcale nie będzie trudne. U staną w tedy w szelkie dzisiejsze doktrynerskie spory o w yż­

szości lub niższości autonom ii czy też federacyi, o je­

(25)

dnej lub dwóch konstytuantach. W ystaw m y sobie, że z W arszaw y wypędzono Skałona, a korpusy rosyjskie częścią połączyły się ze zbuntowanym ludem, częścią zostały wytępione lub broń złożyły, że wreszcie państw a podobny proces się odbył i że wtedy przed zwycięskim ludem w arszaw skim staje mówca, usiłujący go przeko­

nać, że odrębna, niczem nieograniczona władza praw o ­ daw cza nie jest »naukow a« i że należy ograniczyć się skrom ną, gospodarczo-adm inistracyjną autonom ijką, że władzę, którą się już raz ujęło w sWe ręce, trzeba zło­

żyć znowu u stóp m inistrów petersburskich i »nowy za­

prowadzić ład«. O ile by się taki śm iałek znalazł, w ą t­

pimy bardzo, by mógł przed jakim kolw iek zgrom adze­

niem w całym kraju dokończyć swego przemówienia.

Ustrój polityczny, uchw alony i w prow adzony w życie przez proletaryat Polski, wyzwolonej z kajdan niewoli, będzie na tyle zbliżony do tego, co socyalizm uw aża za ideał — do niepodległej republiki dem okratycznej — ile pozwoli całokształt stosunków politycznych. I, jeżeli te stosunki będą wym agały federacyi z resztą dzisiej­

szego p aństw a rosyjskiego, to ona nastąpi, jeżeli nie — Polska ukonstytuuje się, jako odrębne, demokratycznie rządzone państw o.

Niestety, doświadczenie nie pozwala nam spodzie­

wać się w bliskiej przyszłości takiego wyniku. Rosya zbyt jest rozległa, ludność jej zbyt różnorodna i niedo­

statecznie w yszkolona politycznie, by mogła pow stać jednocześnie na całym obszarze państw a. Przytem rząd ma w swem ręku, oprócz armii i biurokracyi, jeszcze jeden potężny czynnik — czarne seciny, ciemne rea­

kcyjne masy, za pomocą których zaw sze dotąd u daw a­

ło mu się sprow okow ać to tu, to ówdzie wybuch i stłu­

mić ruch, gdy jeszcze siły rewolucyi nie były dostate­

cznie przygotowane. A jeżeli zważymy, że naw et najle­

(26)

psza część społeczeństw a — partye socyalistyczne, — do­

tąd nie potrafiły porozumieć się z sobą i przyznać k a­

żdemu narodowi, co mu się należy, to śmiało powie­

dzieć możemy, że błędem byłoby z naszej strony, gdy­

byśm y całą tak ty k ę proletaryatu polskiego przystoso­

wali do jednej możliwości, — do mającej niebawem zwyciężyć i rozstrzygnąć w szystkie kw estye rewolucyi.

A jeżeli rewolucya, zasadniczo zm ieniająca cały ustrój Rosyi, nie nastąpi, to prędzej czy później należy oczekiwać wkroczenia armii m ocarstw ościennych. Mó­

wiliśmy już, że interw encya zostanie w yw ołana przez rosnącą słabość Rosyi, jako państw a militarnego, i ap e­

ty t na »zaokrąglenie granic« oraz osłabienie sąsiada ze strony innych mocarstw. Istnieje jeszcze jeden wzgląd, który przem aw ia może naw et silniej od powyższego za interwencyą. Dzisiejsze państw a pomimo granic, ceł, a w tym w ypadku i paszportów, nie są wcale, ja k da­

wne, oddzielone od siebie murami chińskimi. To też stan w ew nętrzny Rosyi odbija się coraz silniej na życiu państw Europy Zachodniej. Miliardy, pożyczone państw u, oraz utopione w przemyśle rosyjskim , są w ciągłem niebez­

pieczeństwie, poddani obcy w ystaw ieni na bankructw o lub utratę życia, ruchy agrarne rosyjskie zaczynają już w Galicyi znajdyw ać naśladowców, a rzezie, dokony­

w ane przez chuliganów i w ojsko rosyjskie na bezbron­

nej ludności, doprow adzają nerw y europejskie do stanu, przy którym hasło zniszczenia tego gniazda niepokojów łatw o może znaleść entuzyastyczne przyjęcie. Nie bę­

dziemy utrzymywali, że Europa dla względów etycznych w kroczy do Rosyi; nie, rządy współczesne dalekie są od podobnego sentym entalizm u, ale w rządach zasia­

dają praktyczni ludzie i gdy ci przekonają się, że Ro- syę należy i można zaczepić, to nie om ieszkają wyzy­

skać wszystkiego, co da im oręż przeciw wrogowi, tak

(27)

sam o, ja k trzeźw y Bism ark wezwał, w imię wzniosłej zasady w szechw ładztw a narodów, W ęgrów do rew olu­

cyi w tenczas, gdy rozpoczął w ojnę z Austryą.

Jeszcze przed paru miesiącami sp raw a interwencyi m ocarstw była tylko straszakiem , którego używała, bez najm niejszego zresztą powodzenia, Narodowa Demokra- cya, w celu nam ówienia robotników polskich, by się spokojnie zachowywali. Dziś zaczyna o tem mówić cała Europa. Sygnał do tej zm iany frontu dany został przez zajścia w Białymstoku, które ujawniły, do jakiego sto­

pnia bezsilności doszedł rząd centralny.

Z tą możliwością interwencyi powinniśm y się liczyć.

Nie będziemy się bawili w w ielką politykę, ani uzale­

żniali naszej taktyki od tego, co dw ory i dyplomacye w danym w ypadku poczynią, ale byłoby to tak ty k ą ślepców, gdybyśm y zechcieli zamykać oczy na rzeczy, które stają się coraz prawdopodobniejsze, dlatego tylko, że się nam te rzeczy nie podobają. Otóż trzeba, żeby ci dyplomaci nie mogli traktow ać kraju naszego ja k sztuki sukna, z której każdy w ykraw a sobie część ubrania, ja k a mu jest w danej chwili najpotrzebniejsza.

O tem, żeby zwalczyć milion bagnetów, które będą się o naszą skórę spierały, myśleć nie możemy, ale możemy zaw czasu wyrobić w obcych przeko­

nanie, że nie jesteśm y kąskiem , który by m ożna było z łatw ością strawić. Trzeba, by przeświadczenie o po­

trzebie odrębnych instytucyj politycznych dla k raju na­

szego do tego stopnia wżarło się w mózgi i serce na­

szego proletaryatu i tak się przy każdej sposobności przejawiało na zew nątrz, żeby nie mogło być mowy o przetworzeniu Królestw a w kilkanaście dowolnie w y ­ krojonych landratur pruskich i starostw galicyjskich.

Powinniśm y być siłą polityczną i módz w razie po­

trzeby, choćby kosztem największych ofiar, tę siłę prze­

(28)

jawić. Usposobienie ludności, na której terytoryum w ojna się toczy, nie jest dzisiaj wcale rzeczą m ałow a- żną, a przyłączenie kraju, który będzie ciągiem zarzewiem niepokojów i buntów , nie może się nikom u uśmiechać.

Aby zaś tego dopiąć, trzeba, żeby nasza działal­

ność, skierow ana ku osiągnięciu dla Królestw a usam o­

dzielnienia politycznego, była jaknajostrzejszą. Umyślnie nie używ am y tu ani w yrazu autonom ia, ani federacya, ani niepodległość, gdyż w gruncie rzeczy nie idzie prze­

cie dziś o dokładne określenie przyszłych form polity­

cznych kraju naszego, ale o ich ogólny kierunek. Ci za­

tem wszyscy, którzy są przeświadczeni, że proletaryatu polskiego nie może zadowolnić centralistyczna rosyjska konstytucya, dążyć powinni, by już dziś te ich chęci w y­

raźnie i niedwuznacznie się przejawiły. Tylko wtedy, gdy ogólny kierunek naszej proletaryackiej polityki znany i odczuty będzie przez szerokie masy, tylko w tedy po­

trafimy sprostać naszym zadaniom w każdem położeniu.

Nie podobna bowiem przewidzieć dzisiaj, w jakiej roli w kroczą do Królestwa armie austryacka i niemiecka, śmiesznem byłoby też nakreślać z góry plan działania w takim w ypadku. Jeżeli jednak parę milionów męż­

czyzn będzie u nas wiedziało, że nie powinni spocząć, póki nie dostaną wolnych i odrębnych instytucyj poli­

tycznych, i jeżeli w śród nich będzie działać złączona z nimi duchem, silna i jednolita partya socyalistyczna, to sprostam y najtrudniejszem u zadaniu.

Takie są ogólne w skazania, które m ożna nakreślić, rozpatrzyw szy się w dzisiejszej sytuacyi politycznej. C ho­

ciaż jednak logika i dotychczasowa historya p ań stw a ro­

syjskiego mówi nam, że nie posiada ono tych danych, które mogłyby zamienić je na »praworządne« m ocarstw o konstytucyjne, m usimy się jedn ak liczyć i z tą możli­

wością. Polityka nie je st arytm etyką, w której w ynik

(29)

operacyi cyfrowej z góry może być przewidziany, bo w życiu i cyfry nie są pew ne i ci, który niemi operują nie zaw sze są w swych czynach obliczalni. Ponieważ zaś istnieją w Rosyi i jednostki i partye (kadeci, nasi narodow i demokraci), które mocno są zainteresow ane w dojściu p ań stw a do względnego porządku i spokoju, więc nie je st wykluczone, że po pewnym okresie szar­

paniny będziemy mieli konstytucyjkę, prawdopodobnie bardzo naw et daleką od skrom nych żądań, w ystaw ianych przez kadetów , ale zaw sze konstytucyjkę.

W szystkie pism a socyalistyczne, jakie wychodzą w Polsce, potępiają jednogłośnie i w yrażają się z w ielką

•• nieufnością o takiej konstytucyi. Najkonsekwentniej robi f »Robotnik«, który używ ał co praw da niesłusznych arg u­

m entów, nazyw ając kadecką Dumę — »kozacką«, ale miał to za sobą, że nie bawił się nigdy w ugodę z kon- stytucyonalizm em kadeckim. Socyaldem okratyczny »Czer- I wony Sztandar« chwieje się między chęcią wzięcia raz nareszcie udziału w spokojnej, zachodnio europejskiej agi- [ tacyi socyalistycznej, a poczuciem bezpłodności podobnych marzeń.*) O »Bundzie« i jego pismach mówić nie b ę­

dziemy, gdyż partya ta, jako samodzielna organizacya I proletaryatu żydowskiego, coraz mniejszy w pływ w yw iera na w ypadki polityczne od czasu zastosow ania taktyki I pogrom ów przez rząd rosyjski. Wogóle zaś opinia so- 1 cyalistyczna kraju naszego nie jest przychylnie usposo­

biona dla konstytucyi um iarkow anej, która byłaby rów ­ noważnikiem sił, działających w państwie.

*) Charakterystyczny pod tym w zględem jest artykuł w N.

81 »C zerwonego Sztandaru«, w którym redakcya w yraźnie zu ­ pełnie zachęcała robotników do podaw ania m asow ych petycyj do Dumy. Jednocześnie za ś to sam o pism o popierało taktykę

„bolszew ików " rosyjskich, którzy bojkotują Dumę b ezw zględ n ie!

(30)

Ale z tego, że my czegoś nie chcemy, nie w ynika jeszcze, by to nie miało nastąpić. Gdy to nastąpi, to możemy z góry przewidzieć, jaki charakter będzie miała podobna konstytucya. Każdy rząd ustępuje tylko przed koniecznością i daje wtedy tylko te reformy, które są nie­

odzownie potrzebne dla pozbycia się tego, co je st dlań najniebezpieczniejszem. J e s t to, że się tak wyrazimy, ustępow anie po linii najmniejszego oporu. Otóż jedyna rzecz, z którą rząd nie może sobie dać rady, jest to ro­

snąca ruina finansow a. Finanse dzisiejsze państw a ro ­ syjskiego w ystarczają dla utrzym ania despotyzm u w e­

w nątrz kraju, tak, jak jeszcze bardziej skrachow ane fi­

nanse tureckie pozw alają jednak sułtanow i rządzić ab- solutystycznie,— ale m ocarstw ow e stanow isko nie może być przytem zachowane. Jeżeli zatem rząd rosyjski przyjdzie do przekonania, że sam e gw ałty nie wystarczą, ale że trzeba obok tego zrobić jakieś ustępstw a, by dojść do posiadania Dumy choćby naw et opozycyjnej, ale nie nieprzejednanej, to postara on się uspokoić liberałów ro­

syjskich, może też część przynajmniej włościan. Da on zatem pew ne swobody polityczne, ściśle odmierzone i do­

brze obw arow ane elastycznymi paragrafam i karnymi, zbierze now ą Dumę i powoła m inisteryum liberalne, które będzie jeszcze daleko energiczniej poskram iało so- cyalistycznych m ówców i redaktorów , niż to czynił pan Muromcew w stosunku do Aładinów i Anikinów; w re­

szcie, co jednak najtrudniejsze je st do wykonania, po­

stara się zaspokoić głód ziemi choć w części włościań- stwa.

Co da taka konstytucya naszem u robotnikowi lub włościaninowi? Nie będziemy wpadali w anarchistyczne złudzenie, jakoby nic nam z tego przyjść nie mogło, a dzisiejszy stan despotyzm u lepszy był od sw obód po­

łowicznych. Tylko słabi i głupi nie potrafią użyć sw o ­

(31)

bód, jako oręża, prowadzącego do dalszych zw ycięstw, a silna i św iadom a sw ych zadań partya socyalistyczna zaw sze je w yzyska z korzyścią dla siebie. Ale na co chcemy zwrócić uwagę, to na tę okoliczność, że właśnie w kraju naszym, dla naszego proletaryatu takie wyjście byłoby niepożądane, gdyż w bardzo małym stopniu po­

lepszyłoby sprawę.

Rzeczywiście, zastanów m y się, czego proletaryatowi kraju naszego w tej chwili najbardziej potrzeba? Pod względem politycznym przedewszystkiem swobód poli­

tycznych i pewności, że one będą wykonywane. Robo­

tnicy nasi bronią dziś co praw da energicznie praw a strejkow ania zapomocą brauningów , ale taki stan rzeczy długo trw ać nie może, a pow tóre sw oboda nie wyczer­

puje się jedną kw estyą strejków . My musimy mieć praw o zbierania się, tw orzenia zw iązków, istnienia, jako olbrzymia, pierw sze skrzypce w kraju trzym ającą partya polityczna. A o tem nie może być mowy, póki krajem będą rządzili urzędnicy rosyjscy, choćby naw et nad nimi stał jakiś Jerm ołow, Szypow czy naw et M uromcew.Zgraja, która od 75 lat w ysysa lub obdziera naszą ludność, zbyt do tego przywykła, by mogły ją utrzym ać w karbach kartki papieru, złożone w archiwach państw a, a libe­

ralni ministrowie tak sam o zechcą mieć »porządek« oraz

»spokój« u nas, jak dzisiaj Trepów lub Goremykin.

Dopóki zatem istnieć będą w Polsce urzędnicy rosyjscy, dopóki stać będzie ogrom na arm ia rosyjska, dopóty u nas życie, mienie i swoboda jednostki będą zagrożone, naw et przy równoczesnem istnieniu konstytucyi.

Przekonyw ające nauki daje nam pod tym względem przykład innych zaborów. Zacofanie i reakcyjność Ga- licyi przypisać należy w znacznym stopniu poprzednim rządom biurokracyi wiedeńskiej, która przez 100 lat sy­

stem atycznie rujnow ała i ogłupiała kraj, a i dziś rząd

(32)

austryacki otacza najbardziej zacofane żywioły w Galicyi sw ą opieką, gdyż ma w nich wiernych i posłusznych w ykonaw ców swej woli. A co się dzieje w zaborze pruskim , gdzie przecież rządzą konstytucyjni urzędnicy pruscy i gdzie istnieje powszechne, bezpośrednie, równe i tajne głosow anie do parlam entu? Na Górnym Szlązku mamy tę sam ą konstytucyę, co w Saksonii, ale jak jest w ykonyw ana w jednym, a ja k w drugim kraju! A przecie najgorszy urzędnik pruski sum ienniejszy będzie w w y ­ konyw aniu praw a od rosyjskiego stupajki. To też na­

w et przy konstytucyi sądownictw o rosyjskie będzie tą sam ą, co teraz, karykaturą, a szkoła rządow a — k a­

torgą, w której dzieci nasze torturow ane będą cieleśnie i moralnie.

Wyjściem z tego błędnego koła może być tylko zdo­

bycie dla ziem polskich instytucyj politycznych dem o­

kratycznych, a jednocześnie odrębnych i znajdujących się w ręku ludności miejscowej. Tylko wtedy, gdy lu­

dność kraju naszego będzie sam a układała prawa, ja- kiemi ma być rządzona, i będzie je wykonywała, m o­

żemy mieć niejakie gwarancye lepszego bytu. Pewności i wtedy mieć nie będziemy, owszem możemy z góry przewidzieć, że w parlamencie, czy tam sejmie autono­

micznym polskim nie jedna reakcyjna uchw ała zapadnie, że urzędnicy nasi sym patycznie dla socyalizmu nie będą usposobieni, ale tego nie m ożna przecież porów nyw ać ze stanem dzisiejszym.

Drugą potrzebą proletaryatu w społeczeństwie dzi- siejszem, to jest, zanim proletaryat nie zapanuje nad całym narodem, j e s t —m ożność wywierania jaknajwię- kszego wpływ u na władzę praw odaw czą i rząd. I tu konstytucya da nam bardzo mało. Cóż bowiem m inistro­

wie, zasiadający w Petersburgu, będą sobie robili z n a­

szych najw spanialszych zgromadzeń, uchwał, dem onstra-

(33)

cyj? Będzie to dla nich tylko jedną więcej w ym ów ką dla zaprow adzenia lub utrzym ania w Polsce wszelkiego rodzaju rozporządzeń w yjątkow ych. Na parlam ent pe­

tersburski będziemy też mogli w pływ ać tylko przez g a r­

stkę naszych posłów, a i to w tym w ypadku, jeżeli przezwyciężymy nasz dzisiejszy w stręt do Dumy i za­

czniemy brać udział w wyborach. Tylko wtedy, gdy w W arszaw ie zbierze się jakieś ciało prawodawcze, gdy będzie istniał rząd, odeń zależny, proletaryat będzie mógł rozwinąć cały ten aparat m anifestacyjny, który z takim powodzeniem stosow any byw a przez naszych tow arzyszy w Europie zachodniej.

1 pod względem społecznym proletaryat nie może spodziew ać się wielkich rzeczy, naw et w razie ustąpie­

nia rządu przed naporem rewolucyi. Na pierw szy plan została bowiem obecnie w ysunięta w Rosyi kw estya w łościańska, która i u nas odgryw a rolę wielką, ale nie jest wcale jedyną. Byłoby rzeczą niezmiernie pożą­

daną, gdyby się udało zdobyć dla naszych włościan pe­

w ną ilość gruntu, gdy tego rodzaju reforma przeprow a­

dzona zostanie w całem państw ie, choć i tu grozi nam niebezpieczeństwo, że reformę wcielać będą urzędnicy rosyjscy, którzy potrafią ją tak spaskudzić, ja k to zrobili z uwłaszczeniem w r. 1864. Jeżeli chcemy mie ćmożność zdobycia w bliskim czasie dem okratycznej ochrony pracy, ubezpieczenia od choroby, kalectw a itp., odpow iadają­

cych rozwojowi naszego przemysłu, urządzeń, to musimy w przód uzyskać parlament, który by znajdow ał się pod bezpośrednim wpływem naszego zorganizowanego pro­

letaryatu.

Jednem słowem w arunkiem korzystania z k onsty­

tucyi jest zdobycie jednoczesne instytucyj politycznych sam orządnych. Otóż trzeba przyznać, że w tym kierunku mało u nas albo nic się nie robi. Każda partya poli­

(34)

tyczna kraju naszego ma w swym program ie żądanie decentralizacyi, ale żadna nie rozwinęła dotąd w tym kierunku działalności skutecznej. Przyczyna jest bardzo prosta. W rzeczywistości jedynie proletaryat, jak o klasa, potrzebuje odrębności politycznej. Inne klasy mają, co prawda, tak samo, ja k i robotnicy, potrzeby narodowe, które tylko przy politycznem wyodrębnieniu mogą być zaspokojone, ale przeszkadza im egoizm klasowy. Ro­

zum ieją one dobrze, że parlam ent w arszaw ski znaj­

dowałby się pod daleko większym wpływem proletaryatu polskiego, niż petersburski i obaw iają się olbrzymiego spotęgow ania ruchu socyalistycznego, które nastąpi nie­

chybnie w Polsce wyodrębnionej. Dlatego ludzie ci i chcie­

liby autonom ii i boją jej się.

Pozostaje proletaryat, który je st wraz z częścią wło- ściaństw a jedynym prawdziwym obrońcą odrębności po­

litycznej we wszelkiej formie. I tu, jeżeli nasza polityka m a iść w parze z interesami, to musimy daleko potęż­

niej niż dotąd, podnieść nasz głos. Półtora roku minęło od chwili, gdy P. P. S. w ystaw iła hasło K onstytuanty W arszaw skiej, któraby miała nieograniczoną możność nakreślenia konstytucyi dla Królestwa Polskiego, ale, m usim y to przyznać, nic dotąd w tym kierunku nie zo­

stało zrobione. Samo naw et hasło nie zostało w yjaśnione i nie jest dla mas zrozumiałe, jak również i ow a fede- racya z Rosyą, o której tyle rozprawiono na ostatnim zjeżdzie P. P. S. A cóż dopiero mówić o jakiejś celowej i świadomej polityce, zdążającej ku uzyskaniu odrębnego sejm u dla kraju naszego z odrębnymi, niezależnymi od centrum , ministeryami, z w łasną skarbowością, szkolni­

ctwem, wojskiem. Ani tych myśli nie spopularyzowano, ani nic się w tym kierunku nie robi.

Tym czasem wszelka zdobycz polityczna może być wynikiem tylko walki. Jeżeli św iadom a część prole-

(35)

♦ taryatu naszego — partya socyalistyczna — na każdym kroku zacznie składać dowody, że wyodrębnienie kraju jest dla niej sp raw ą również życiową, jak swoboda po­

lityczna i ustrój konstytucyjny, to dopiero w tedy za­

cznie istnieć podstaw a dla uzyskania wszystkich wyżej w ym ienionych instytucyj politycznych. Inaczej będziemy mieli to sam o, czego w tej chwili św iadkam i jesteśm y.

P roletaryat rosyjski nie zajm uje się kw estyą odrębności kresów , gdyż nie przekonaliśm y go faktami, że mamy potrzeby, idące w tym kierunku, a kadeci w ykręcają się od daw nych obietnic sianem , gdyż w idzą przed sobą tylko reakcyjnych i nieszczerych endeków.

Pam iętajm y, że przez całe 10 tygodni trw ania Dumy rosyjska opinia publiczna przyzwyczajała się uw ażać Narodową Demokracyę za przedstawicielkę polskich dą­

żeń narodowych. Ponieważ zaś partya ta zdradzała się często ze sw ą reakcyjnością, więc nie dziwota, że i u ka­

detów i u socyalistów rosyjskich i w szerokich masach wyrobiło się przeświadczenie, jakoby w Polsce tylko ele­

menty konserw atyw ne żądały autonomii. Cóż zaś przy takim stanie rzeczy mówić o federacyjnym stosunku kraju naszego do reszty państw a? O tem, że P. P. S.

ma w swym program ie na dziś żądanie ustroju federa­

cyjnego, wie m ała g arstka osób, które badają pilniej prądy polityczne, istniejące w śród obcych narodów, a ta g arstk a nie będzie przecie rozstrzygała w walce, która się teraz toczy. Żeby uświadom ić pod tym względem m asy ludowe oraz liberalne rosyjskie, trzeba będzie dużo pracy, a przew szystkiem trzeba czynów. One to stano­

w ią najlepszy agitacyjny środek, a ich w łaśnie brak.

Jeszcze ważniejszem jest to zadanie w stosunku do naszego w łasnego społeczeństwa. 1 tu P. P. S. pow inna dojść do tego, by w yrw ać z rąk N. D. monopol repre­

zentow ania polskich dążeń narodowych. Nie idzie nam

Z a d a n ia ru c h u rew o lu cy jn eg o w Zaborze. 3

(36)

tu wcale o zachęcanie do polemiki z N. D., gdyż ta pro­

w adzona jest w stopniu, zupełnie w ystarczającym . Ale w chwili dzisiejszej jedna N D. w ystępuje w roli obrońcy interesów narodowych. W rzeczywistości zaś je st to partya, która broni tylko klasowych interesów pewnych grup społecznych, a interesy narodu, jako całości, gotow a jest przy pierwszej sposobności zdradzić ja k to n. p.

uczyniła w Galicyi, gdy zachęcała do sojuszu z rusiń- skimi moskalofilami, byle zwalczyć bardziej dem okraty­

cznie nastrojonych rusińskich narodowców. Otóż ten monopol, prawem kaduka przez N. D. zagarnięty, przy­

nosi nam ciężkie szkody poza obrębem kraju naszego, a w ew nątrz tum ani ludziom głow y.

Gdyby P. P. S. była partyą w rodzaju Socyaldemo- kracyi Królestwa Polskiego, w takim razie dla niej taka rola przedstawicielki nietylko potrzeb politycznych i spo­

łecznych ludu, ale zarazem i tych dążeń, które obcho­

dzą kraj cały, nie byłaby możebną. Ale proletaryat zsze- regow any pod sztandarem P. P. S. zdaje sobie spraw ę z tego, że nietylko powinien być wolnym, mieć dem o ­ kratyczny ustrój państw ow y i jaknajw iększą sum ę do­

brobytu, ale że jednocześnie powinny być zaspokojone jego potrzeby narodowe. Program P. P. S. też wyraźnie mówi o niepodległej republice demokratycznej jako celu dążeń politycznych i o odrębnych instytucyach politycz­

nych, ustanowionych przez Konstytuantę W arszaw ską, jako haśle, z którem w chwili dzisiejszej do boju idziemy.

Z rozpatrzenia chwili dziejowej, k tó rą przeżywam y, w y­

nika, że jaknajostrzejsze podkreślenie tych dążeń je s t koniecznością, jeżeli chcemy, by rewolucya dała nam wyniki, odpowiadające bohaterskim wysiłkom ludu, tym krw aw ym ofiarom, które on codziennie składa. Z pu n­

ktu widzenia interesów partyi jest to również koniecz­

nością, gdyż może ona w ten sposób dojść do sił,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Since similar problems arise with other flow phenomena where density differences have a part to play - such as coolant water currents, warmjcold currents in air (smoke

Najbliższy tradycyj rycerskich, bo wywodzący się — po­ średnio — z romanc hiszpańskich „Cyd“ Corneille’a przecina nierozwikłany węzeł tragiczny

Zostały one ukazane na tle sądów innych specjalistów na temat specyfiki nauczania języka polskiego jako obcego (dalej: JPJO). Przyjęte przez Miodunkę założenia można sprowadzić

Aby sme zistili, či využívanie multimedialnej učebnej pomôcky vo vyučovaní danej problematiky ovplyvní vedomostnú úroveň experimentálnej triedy do takej miery,

Narodowej w Obwodzie Lwowskim zdobywca Katedry Ekspertyzy Kryminalistycznej Instytutu Naukowo- Badawczego Nr 2 Narodowa Akademia Spraw Wewnętrznych, (m. Kijów, Ukraina)

sion, and it showed a relevant degradation in terms of its static elastic modulus and splitting

Table 1: Comparison between the simplex and multiplex spline structure used to model the quadrotor thrust as a function of air inflow and engine dynamics.. The differences between

The maximum adsorption capacity of neutral OMPs at high equilibrium concentrations by high-silica zeolites are higher compared to same species of charged OMPs, since the surface