• Nie Znaleziono Wyników

Passing a powrót do korzeni : na pięćdziesięciolecie książki Hertza "Żydzi w kulturze polskiej"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Passing a powrót do korzeni : na pięćdziesięciolecie książki Hertza "Żydzi w kulturze polskiej""

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Hanna Buczyńska-Garewicz

Passing a powrót do korzeni : na

pięćdziesięciolecie książki Hertza

"Żydzi w kulturze polskiej"

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (138), 382-392

(2)

382

Passing

a powrót do korzeni.

Na pięćdziesięciolecie książki Hertza

Żydzi w kulturze polskiej

K siążka A leksandra H ertza Żydzi w kulturze polskiej ukazała się w 1961 ro k u w Paryżu n ak ład e m In sty tu tu L iterackiego kierow anego przez Jerzego Giedroy- cia. Z asadne zatem po 50 la tac h jest pytanie o to, czy i co nowego m oże w niej znaleźć dzisiejszy czytelnik. In n y m i słowy, czy m a ona w artość czysto historyczną, stanow iąc tylko jedno z daw nych zdarzeń w chodzących w skład przeszłości, czy też m oże n ad al być żywym elem entem dzisiejszego m yślenia, jego tw órczym czyn­ n ik ie m otw ierającym nowe horyzonty rozum ienia status quo. Takie dwie c h a rak te­ rystyki - antykw aryczność i aktualność - m im o że ta k różne, n iekoniecznie się w ykluczają. Przeciw nie, zdają się w tym p rzy p a d k u w zajem nie uzupełniać.

Książka a czas

Różne aspekty czasu sp la ta ją się w tej książce. Była ona pisana w 1961 roku, czyli w czasach, gdy tem atyka żydowska była w Polsce pew nym tabu. W yróżniała się w tedy zresztą nie tylko p roblem atyką, lecz p rzede w szystkim sposobem an a li­ zy. Tak sw obodne m yślenie nie było wówczas w k ra ju m ożliwe. U m ysły były bo ­ w iem w wyższym sto p n iu i znacznie b ardziej w szechstronnie zniew olone, n iż to opisał M iłosz. Przez długie lata książka H ertza była więc w swoim obszarze jedy­ nym w ażnym tekstem . Fala wzm ożonego anty sem ity zm u M arca 1968 uw ydatniła jeszcze jej szczególność i wyjątkowo w ażną rolę.

K siążka była pisan a przez H ertza podczas em igracyjnego życia w N ow ym Jo r­ ku. O kreślało to ograniczony zakres dostępnych m ateriałów badaw czych. Była też

(3)

pisan a raczej jako esej historyczno-polityczny niż jako dzieło akadem ickie. Takie zresztą były zad an ia In sty tu tu L iterackiego w Paryżu. O koliczności czasu pow sta­ w ania determ inow ały więc jej charakter.

Czas opow iedziany w książce pozostaje w ścisłym zw iązku z czasem jej p isa ­ nia. Choć dotyczy ona w zasadzie całości dziejów żydow skich w Polsce, to jednak w yraźnie k o n ce n tru je się na niedalekiej przeszłości, czyli na późnym w ieku X IX i na okresie m iędzyw ojennym . Jako esej polityczny m ów i o spraw ach aktu aln y ch dla autora i wydawców. Jest jednym z głosów polskiego m yślenia o klęsce w rześ­ niowej i w szystkim , co się na n ią się składało. Jest więc p rzede w szystkim obrazem przedw ojennych polskich kłopotów z w ieloetnicznością państw a, a także analizą nacjonalistycznych reak cji na nią.

F akt, że nie jest to książka czysto historyczna czy czysto socjologiczna - choć m a cechy obu tych gatunków - czyni ją w ażną i in teresu jącą rów nież dla nas w p o ­ czątkach w ieku X X I. Jej polityczny aspekt spowodował bow iem , że stała się także pew ną antycypacją (lecz n ie prognozą) późniejszych procesów i zdarzeń, których autor nie oczekiwał, a których m y jesteśm y dziś św iadkam i. Innym i słowy, ta książka o przeszłości w iąże się z pew ną przyszłością w ieloetniczności i to le ran cji, która zapew ne dziś zaczyna się dokonywać.

W tym też w łaśnie sensie jest to książka w swe 50. u ro d zin y b ardzo aktualna. R zuca bow iem wiele św iatła na teraźniejszą rzeczywistość i pozw ala ją głębiej ro ­ zum ieć. N ajogólniej m ów iąc, dzięki zastosow aniu przez H ertza w jego rozw aża­ n ia c h socjologicznej k ateg o rii passing o d n ajd u jem y rów nież drogę przejścia od m e n taln o ści asym ilacji do św iadom ości w ielokulturow ości, co jest już k rokiem w nową przyszłość.

W róćm y do w spom nianego na początku splotu antykw aryczności i a k tu aln o ­ ści k siążki Żydzi w kulturze polskiej. C zytana jako dzieło czysto historyczne m usi się dziś wydać anachroniczna. N au k a starzeje się szybko, a szczególnie w ostat­ n ic h k ilk u n a stu la tac h n astąp ił ogrom ny rozkw it studiów n a d dziejam i Żydów polskich i w tym sensie praca H ertza należy już tylko do przeszłości, jest tylko d o k u m en tem początków pewnej tem aty k i badaw czej. Bogate m ateriałow o case stu­

dy M oshe R osm ana Ż ydzi ‘pańscy’ inform acyjnie przewyższa zwięzły obraz roli fak­

tora żydow skiego w gospodarce szlacheckiej naszkicow any przez H ertza. Taki jest p o rządek rzeczy i na tym polega żywotność nauki. Szczegółowe b ad a n ia m ogą p o ­ tw ierdzać grube k reski szkicu ogólnego, m ogą też je korygować lub im przeczyć. Fakt początku czy postaw ienia w czesnych kroków na pewnej drodze (bo trzeba p am iętać, że p rze d H ertzem p isali rów nież in n i, były w Polsce przedw ojennej p ra ­ ce B ałabana, S chippera, L ilienthalow ej etc.) pozostaje jed n ak niezm ienny.

K siążka H ertza jest n ie a k tu a ln a rów nież w in n y m sensie: opow iada o zjaw i­ skach już n ieistn iejący ch . Jest to n ie ak tu a ln o ść w szystkich prac historycznych m ów iących ze swej n a tu ry o przeszłości, której przecież nie m a. H ertz traktow ał swą książkę jako p o m n ik dla Żydów polskich po Zagładzie. Zaczynał swój tekst: „Zgasły św iatła szabasowe. W Polsce nie m a dziś Żydów ” . Cel H ertza nie był jed­ n ak czysto sentym entalny, w spom inkowy. Jego p o m n ik jest intelektualny. M a ca­

3

8

3

(4)

3

8

4

łościowo przedstaw ić, w jaki sposób „byli oni [Żydzi] w ażną częścią k rajobrazu Polski - m aterialn eg o i duchow ego” .

W raz z Z agładą z n ik n ęli nie tylko ludzie - „Zgasły św iatła szabasow e” - lecz z n ik n ął także problem , k tó rem u H ertz pośw ięcił w iele uwagi, czyli passing k u ltu ­ rowy ze sztettl do now oczesnej świeckości. In n y m i słowy, kw estie asym ilacji n ale­ żą dziś w yłącznie do przeszłości. U jm ując rzecz ściśle tem atycznie, książka H e rt­ za nie odnosi się p rze d m io tu istniejącego. W ydaje się, że m a tylko w alor znajo m o ­ ści przeszłości. W dalszym ciągu naszych rozw ażań okaże się jednak coś od m ien ­ nego: anachroniczność jej te m atu (asymilacja czy passing) okazuje się kw estią istotną dla jasnego ro zu m ien ia dzisiejszych zjaw isk, dobrze ośw ietla istotę nowych form św iadom ości.

K siążka H ertza m oże więc być określona jako „p o rtret z p am ięc i” . W ta k im p o rtrecie liczy się nie tylko „co”, lecz także „kto” . N ie tylko przed m io t, lecz także p o d m io t pam iętający. Osobowość au to ra jest częścią dzieła (co tylko sztucznie w ykluczam y w p racach akadem ickich).

Książka i autor

A leksander H ertz u rodził się w rodzinie od daw na dobrze zasym ilow anej z k u l­ tu rą polską. W Wyznaniach starego człowieka1 pisał, że w polsk im słow niku b io g ra­ ficznym jest wiele stro n pośw ięconych H ertzom . W swoim pok o len iu m iał dwóch dobrze zasłużonych k u ltu rz e blisk ich kuzynów: B enedykta H ertza - poetę, b ajk o ­ p isarza i d zien n ik a rz a - oraz H enryka H ertz-B arw ińskiego - aktora. H ertz był Polakiem . Taka była zarówno jego sam ośw iadom ość, jak i obiektyw ny stan rzeczy polegający na pełnej przynależności kulturow ej. Gdy po zn ałam A leksandra i L il­ kę H ertzów w N ow ym Jo rk u w la tac h 70., to pierw szą rzeczą, jaka uderzyła m nie w ich dom u, był dźw ięk w spaniałej polszczyzny. Byli z pokolenia „Zielonego Ba­ lo n ik a ” i na co dzień m ów ili ze sobą Słów kam i Boya. A leksander H ertz był w aż­ nym uczestn ik iem życia in te le k tu aln eg o m iędzyw ojennej Warszawy. Socjolog, wy­ kształcony w W ied n iu i W arszawie, stanow ił czołówkę polskiej intelig en cji owych lat. Był au to rem w ielu pow ażnych prac socjologicznych, a w szczególności p io n ie­ rem studiów n a d rodzącym się w tedy now oczesnym totalitaryzm em . Te p u b lik a ­ cje, an alizujące sens wodzostwa faszystowskiego, stanow iły dodatkow e wobec po ­ chodzenia niearyjskiego zagrożenie w chw ili w kraczania N iem ców do Warszawy. M iał H ertz dość powodów do w rześniowej ucieczki.

Je d n ak naw et p rze d n iem iecką okupacją W arszawy H ertz żywo odczuw ał p rzy­ krości niearyjskości spowodowane polsk im antysem ityzm em . Pisze o tym w Wy­

znaniach starego człowieka, nie b ędziem y więc tego opow iadać, lecz trzeba o tym

w spom nieć, bo jest to istotny czynnik stanow iący elem ent tła rozw ażanej książki o Ż ydach. H ertz, choć Polak, był w sposób dający się odczuć trak to w an y przez w ielu jako nieP olak lub jako gorszy czy n ieau ten ty czn y w swej tożsam ości k u ltu

(5)

rowej. M im o własnej opcji i tw ardych faktów twórczego uczestnictw a całego ro d u w k u ltu rz e polskiej H ertz nagle „staw ał się Ż ydem ” w oczach innych. Owa siła spojrzenia anty sem ity na dom niem anego Żyda została kiedyś znakom icie p rze d ­ staw iona przez Jean-P aula S artre’a w jego artykule R ozw ażania o kwestii żydow ­

skiej2. Filozofowie b adający egzystencję ludzką, H eidegger, S artre i in n i, d okład­

nie p rzeanalizow ali konstytutyw ną rolę spojrzenia Innego oraz tow arzyszący tem u w tórny sposób „bycia w oczach In n eg o ” w życiu człowieka. H ertz poza byciem sobą zyskiwał więc dodatkow y byt w oczach w arszaw skiego antysem ity. Było to u ciążli­ we zakłócenie jego w łasnej tożsam ości. H ertz oczywiście nie był jedynym doznają­ cym tej przykrości. Jest to, a p rzede w szystkim było, dośw iadczenie w szystkich nieary jsk ich Polaków. Ten rodzaj dośw iadczenia b ezpośrednio należy do h isto rii Żydów polskich; h is to rii n ie tyle m a te ria ln e j, ile p rzed e w szystkim duchow ej. Spraw a ta za jm u je w ażne m iejsce w rozw ażanej tu książce H ertz a i będ ziem y m u sieli jeszcze do niej wrócić. N a razie chodzi tylko o fakt, że H ertz znał to do­ świadczenie z w łasnego życia w W arszawie. Było to dośw iadczenie nie płynące z wy­ boru, lecz w ytw orzone okiem antysem ity, sytuacja n arzucona, p rze d k tórą nie było ucieczki. W sp o jrzen iu z zew nątrz kształtow any był nowy sposób bycia człowieka, jego pseudotożsam ość, jego n ieautentyczność kw estionująca rzeczyw istą w łasną identyczność.

Gdy m yślim y o H ertz u jako o autorze Żydów w kulturze polskiej, to jego dośw iad­ czenie antysem ityzm u okazuje się spraw ą istotną, gdyż było to zarazem pow szech­ ne dośw iadczenie żydowskie. H ertz pisząc o Ż ydach, nie tylko opisywał więc p rze d ­ m iot z zew nątrz, lecz p osiadał także in tu icy jn y w gląd w przedstaw iane zjawisko. Jednoczył w sobie p odm iot i p rzedm iot, co jest uprzyw ilejow aną pozycją poznaw ­ czą. W filozofii now ożytnej jest w iele koncepcji analizujących wyższość takiej w ie­ dzy n a d zw ykłą obserw acją zew nętrzną, w ystarczy w spom nieć K artezjusza czy H u sserla, D iltheya czy Bergsona. D ilth e y w aru n k ie m ro zu m ien ia (wyższego od pow ierzchow ności opisu) czyni istotnościow ą tożsam ość p rze d m io tu i podm iotu. M ożna więc uznać, że w książce H ertza, kiedy mowa o antysem ityzm ie jako po ­ w szechnym dośw iadczeniu należącym do h isto rii Żydów polskich, m am y do czy­ n ie n ia z tak ą w łaśnie sytuacją poznawczą: z b ez p o śred n im w glądem w analizow a­ ne zjawisko. W arto też zwrócić uwagę na to, że H ertz okazał m ądrość w olności od rese n ty m e n tu , k tóry zawsze zaciem nia k o n tu ry sprawy. Jego m yślenie nie jest za­ kłócone em ocjam i, jest czysto racjonalne. Pisząc w N ow ym Jo rk u o w arszaw skim antysem ityzm ie, p o trafi uw olnić się całkow icie od „oka an ty sem ity ”, które chcia­ ło go określić w brew jem u sam em u, n arzucając to n nienaw iści czy p retensji.

D ru g im w ażnym dośw iadczeniem autora Żydów w kulturze polskiej było po zn a­ nie A m eryki. W Posłowiu pisał: „Książka ta jest w pierw szym rzędzie owocem m ych dośw iadczeń am erykańskich. A m eryka, w spaniała praca am erykańskich uczonych i tych uczonych europejskich, którzy jak M yrdal otrzym ali tu idealne w aru n k i dla

Po polsku tek st ukazał się jako m ala książeczka. J.P. S artre R ozw ażania o kwestii

(6)

3

8

6

swobodnej pracy badaw czej, w alnie przyczyniła się do pow stania tej książki. I za to składam k o rn ą podziękę mej drugiej ojczyźnie”3. Ale A m eryka to nie tylko b li­ ski k o n ta k t z socjologią.

To p rzede w szystkim dośw iadczenie życia w społeczności zróżnicow anej, w ie­ lokulturow ej, w społeczności z jednej strony pełnej konfliktów , lecz z drugiej sta­ le uczącej się łagodzenia i rozw iązyw ania tych konfliktów , to atm osfera n iezb ęd ­ nej wobec różnic tolerancji. H ertza dośw iadczenie am erykańskiej rzeczyw istości społecznej to przede w szystkim dośw iadczenie w ielokolorowej, w ielonarodow ej, w ielow yznaniowej ulicy Nowego Jorku. Po polsk im k atolicko-patriotycznym m o­ nolicie m usiało to być jak powiew orzeźw iającego w iatru. H ertza te n obraz ucie­ szył, m im o że sam był w niełatw ej sytuacji nowego przybysza, im ig ran ta, u cieki­ n iera z ogarniętej w ojną Europy. Przez całą resztę życia fascynowała go A m eryka, o czym p isał zarówno w Wyznaniach. .. , jak i w Późnych listach z Am eryki4. Tę m iłość do A m eryki w ypom inał m u M iłosz, który tego k ra ju n ie cierpiał. M yślę jednak, że bez dośw iadczenia p lu ra liz m u am erykańskiego taka książka, jaką są Ż ydzi w kul­

turze polskiej, by nie pow stała. Pisana w Polsce m ogłaby m ieć więcej uczonych p rzy­

pisów, lecz n ie osiągnęłaby tej otw artości i pełnej swobody toleran cji, tej m ądrości w ielostronnego w idzenia, an i głębi rozum ienia.

To make the long story short: dośw iadczenie A m eryki pozw oliło H ertzow i spoj­

rzeć na h isto rię Żydów polskich w szerszym kontekście niż tylko lokalno-histo- rycznym . Zobaczył kw estię żydowską jako szczególny przy p ad ek ogólnego p ro b le­ m u m niejszości społecznych, a tym sam ym n ad ał swym rozw ażaniom w ym iar u n i­ wersalny. Powodem tego był zarów no w pływ socjologii am erykańskiej, jak i przede w szystkim prak ty k a życia w N ow ym Jorku, w środow isku nadzw yczajnie p lu ra li­ stycznym . W tym w szystkim szczególną rolę odegrała jed n ak także kw estia m u ­ rzyńska.

G dy H ertz p isał swą książkę, kw estia m u rzy ń sk a w A m eryce osiągała nowe stad iu m . Było to w p rze d d zie ń n a ro d z in ru c h u civil rights, gdy kw estia nieade- kw atności m iędzy p rak ty k ą a form alnym i p raw am i była na p o rzą d k u dziennym , gdy stu d e n ci H arv ard u zaczynali jeździć na P o łudnie, by m anifestow ać na rzecz M urzynów. Zarów no codzienne w iadom ości, jak i ogólne dyskusje pełne były tych spraw. To w szystko inspirow ało m yślenie H ertza o spraw ach sytuacji m niejszości społecznych, a także nasuw ało skojarzenia z kw estiam i życia żydow skiego w Pol­ sce. Rów nież am erykańskie b ad a n ia socjologiczne dotyczące M urzynów były tu istotnym czynnikiem , m odelem b ad a ń n a d m niejszościam i.

To zainteresow anie H ertza spraw ą M urzynów am erykańskich przetrw ało d łu ­ żej niż okres p isan ia k siążki o Żydach. Jego późne listy zaw ierają dużo uwag na te n tem at. W szczególności fascynował go p o p u la rn y w la tac h 70. serial telew izyj­ ny The Roots. F ilm te n p rzedstaw iał dzieje nowoczesnej rod zin y m urzyńskiej się­ gające wstecz do życia przodków w czasach niew olnictw a. Ta przeszłość przestała

3 A. H e rtz Ż ydzi w kulturze polskiej, W ięź, W arszaw a 1988, s. 300.

(7)

być w stydliw a, zapom niana lub n ie ch ę tn ie w spom inana, lecz stała się p rze d m io ­ tem dumy, w łasną godną h istorią. Ukazywała, że p an teo n przodków posiadają nie tylko b ia li, że n ie jest on ich w yjątkow ym przyw ilejem , bo każdy posiada godną szacunku, historyczną rodzinę. K orzenie, naw et niew olnicze, nie są pow odem do w stydu, lecz są rów nie dobre jak h isto rie innych, niezależnie od ich koloru. D ziś są to spraw y w A m eryce niew ątpliw e i pow szechnie uznane, p rzetrw ały jednak pew ne specjalne pro g ram y telew izyjne, gdzie opow iada się dzieje różnych rodzin m urzyńskich.

H ertz dużo m ów ił, a także p isał w listach o The Roots. A nalizow ał ich sens po ­ kazując pow stanie nowego zjawiska sam ośw iadom ości m urzyńskiej. Bystrym okiem socjologa postrzegał sięganie do w łasnych ko rzen i jako nowy, n astęp n y krok po pom yślnym d okonaniu passing. Odczytywał to jako znak pełnej integracji. Uchodźcy z kasty przestają być w stydliw ym i zbiegam i, są d u m n i z tego, kim byli, i nie tra k ­ tu ją w łasnej przeszłości jako zagrożenia dla obecnie posiadanej pozycji społecz­ nej. In n y m i słowy, p rze stają być u ciek in ieram i, są już w p ełn i n o rm aln y m i obywa­ telam i. K olor trac i swą rolę społeczną. H ertz od raz u zrozum iał, że to dopiero jest ostateczny sukces procesu passing. D aw ny u ciek in ier nie jest już uchodźcą z kasty, jest respectable jak każdy in n y członek społeczności, bo jego przeszłość nie jest już w stydliwa.

Czytając dzisiaj razem Ż ydów ... i Późne listy, odnosi się w rażenie, że H ertz swą analizą The Roots dopisał o statn i rozdział do Ż ydów ... W praw dzie nie dożył no ­ wych nastrojów i zm ian m en taln o ści w Polsce, lecz na podstaw ie innego p rzy k ła­ du antycypow ał ta k i k ie ru n e k zm ian. Powrót do k orzeni - obserw ow any dzisiaj - jest n a tu ra ln y m kro k iem następ u jący m po pom yślnym doko n an iu passing. W ska­ zuje to na wysoką skuteczność poznaw czą kateg o rii teoretycznych zastosow anych przez H ertza w jego książce. K ilka więc uwag o aparacie pojęciow ym Żydów w kul­

turze polskiej.

Kasta.

Passing

Z asadniczą k ategorią analiz H ertza jest pojęcie kasty. Uważał on zastosow anie tego pojęcia za swoje istotne osiągnięcie. Pisał w Posłowiu: „Z asadniczym m o m en ­ tem w tej książce jest pokazanie Żydów jako społeczności kastow ej. Z tego fak tu - jak sądzę - w ynikają inne zasadnicze elem enty tego, co w Polsce nazyw ało się «kwe­ stią żydowską»”5. H ertz słusznie był d u m n y z użycia tego pojęcia, bo um ożliw iło ono jasny i w yraźny obraz badanej rzeczywistości.

Pojęcia są n arz ęd ziam i poznaw czym i rozum u. N arzędzia oceniać należy w edle ich użyteczności, czyli w edle ich skuteczności w realizacji zam ierzonego celu in ­ telektualnego. N ie m a jed n ak absolutnej w artości in stru m e n tó w bez ich relatyw i­ zacji do d ziałania, czyli w w ypadku narzęd zi ro zu m u - do poznaw ania i m yślenia. Jeśli więc chcem y rozw ażać w artość poznaw czą pojęcia kasty w książce H ertza, to

(8)

38

8

trzeba zastanow ić się n a d tym , co i ile zdołał on zrozum ieć i w yjaśnić za pom ocą tej kategorii. Otóż w ydaje się, że jest to dla niego n arzędzie nadzw yczaj skuteczne. N ie tylko opisał jasno pew ne historyczne sytuacje społeczne, ale przede wszyst­ k im stworzył pew ną stru k tu rę teoretyczną system atyzującą b ad an ą dziedzinę, s tru k ­ tu rę, która zarazem ukazuje zm ienność zjaw isk należących do tej dziedziny, a co w ięcej, pozw ala antycypow ać k ie ru n k i przyszłych zm ian.

Ż ydzi byli w Polsce kastą. Był to trw ający przez w ieki status quo. W iele cech ich b y tu m ożna dostrzec jako rez u lta t ich kastow ości6. H ertza interesu je jednak nie tylko statyczny opis, lecz przede w szystkim dynam ika zjaw iska społecznego. Jego uwaga k o n cen tru je się na czasie w ielkich zm ian w ieku X IX , na ła m an iu granic getta. K asta jest m niejszością żyjącą w szerszym otoczeniu, pom im o b a rie r m ie ­ szanie się różnych społeczności jest n a tu ra ln y m procesem . Pojawia się uchodź­ stwo z kasty, coraz liczniejsi są uciekinierzy. Powstaje proces nazyw any przez H ertza

passingiem. W ychodzeniu z kasty towarzyszyć m u si jed n ak w chodzenie w inne spo­

łeczności. Jest to proces p ełen kom plikacji. N ie m a bow iem wyjścia bez wejścia. D ialektykę ru c h u wyjścia zwięźle uchw ycił M iro n Białoszew ski w Obrotach rzeczy pisząc: „w ychodząc/w chodząc i w chodząc/w ychodząc”. U ciekinierstw o obejm uje więc także i nową akom odację, asym ilację do w ybranej społeczności. Jego skład­ n ik ie m jest rów nież zachow anie społeczności, któ ra p rzyjm uje uchodźców. Całą tę dynam iczną złożoność obejm uje pojęcie passing. Pojęcie to jest oczywiście tylko pochodną kateg o rii kasty. Tak więc „k asta”, „uciekinierzy z k asty ”, passing to lo­ gicznie zw arty zbiór pojęć-narzędzi zastosow anych skutecznie przez H ertza w je­ go po rtrecie Żydów polskich z pam ięci.

M arksiści polscy krytykow ali H ertza za w prow adzenie pojęcia kasty do an a li­ zy zjaw isk społecznych. Jedynym jed n ak ich arg u m e n tem był dogm at o wyłącznej popraw ności pojęcia klasy. A rgum entów rzeczowych zabrakło.

Szczególnie interesu jąca w ydaje się wyższość poznaw cza pojęcia passing n ad p ojęciem asym ilacji, ta k często stosow anym w polsk im m yśleniu. Passing swym znaczeniem nie tylko jaśniej w skazuje na dynam ikę procesu, lecz jest ono zara­ zem pozbaw ione w yraźnej je dnostronności i ograniczoności zaw artej w idei asy­ m ilacji. H ertz swą k ategorią w ykracza poza tradycyjne m yślenie in te lig e n ta p o l­ skiego (przyzwoitego, nie antysem ity), k tó re w kw estii żydowskiej osiągało na ogół poziom przyzw olenia na asym ilację, czyli było postaw ą przyjęcia new comers do w łasnego grona. P rzeciw ieństw em przyjęcia było antysem ickie odrzucenie. S tano­ w isko asym ilacji, obok swej niew ątpliw ej pozytywności i otw artości, m iało w so­ bie zarazem coś z łaskaw ego w yrazu dom inacji. K oncepcja asym ilacji m iała więc ograniczony horyzont toleran cji, zakładała w aru n ek dostosow ania się i daleka była od id ei w ielokulturow ości. Polski przyzw oity in telig en t przyzw alał, by Żyd z k a­ sty stał się do niego podobny. D otychczasow y n ie -b liźn i (obcy) staw ał się b liźn im , z pozycji społecznej „inny n iż ja ” przechodził do kw alifikacji „taki, jak ja ”. Po­ tw ierd zało się w tym psychologiczne odkrycie N ietzsch eg o o p arte na tezie, że

(9)

a ltru izm m a swe źródła w egoizm ie i jest jego zam askow aną form ą: czynienie do­ bra okazuje się służebne wobec poczucia w łasnej w artości.

A sym ilacyjna akceptacja przybyszów m iała więc złożony charakter. N ie była to postaw a całkiem w olna od poczucia własnej wyższości wobec uciek in iera, jak rów nież wyższości wobec rodaka antysem ity, którym przyzw oity P olak pogardzał. Taki akcent niew ątpliw ie przysługiw ał panującej w Polsce koncepcji asym ilacji. P ojęcie passing pozw ala u n ik n ąć tego zabarw ienia em ocjonalnego. P rzejście to nie tylko dostosow yw anie się, lecz ta k że w noszenie czegoś now ego, w łasny w kład w przyjm ującą społeczność, k tóry jest p rzyniesieniem swoich w artości z kasty. D la­ tego H ertz posługując się k ategorią passing m ów i rów nolegle o asym ilacji Żydów oraz o ich w kładzie tw órczym w k u ltu rę , do której w chodzą. Te rzeczy m ogą się dokonyw ać tylko rów nocześnie. K siążka H ertza p rzełam u je więc pew ne stereoty­ py m en taln o ści osadzonej tylko na idei asym ilacji i na p ro jek tach asym ilacyjnych. Co nie znaczy, jakoby był on n ie ch ę tn y asym ilacji. Jego zasługa polega na jasnym p o k az an iu złożoności całej sytuacji i na rozszerzającym u zu p e łn ie n iu pojęcia asy­ m ilacji. A sym ilacja stanow i tylko jeden m om ent i jedną stronę znacznie bogatszej rzeczyw istości.

K ategorie kasty i passsingu stanow ią też dobre n arzędzia ro zu m ien ia fenom enu polskiego antysem ityzm u. Postawa społeczności przyjm ującej jest zasadniczą sp ra­ wą w sy tu a c jipassingu i jest jego składnikiem . O bok asym ilującej otw artości po ja­ wia się wrogość. U ciekinier z k asty zostaje odrzucony. O kreśla to ethos po obu stro ­ nach. R odzi lęk u ciek in iera i aktyw ną nienaw iść antysem ity. Jest to antysem ityzm nieprzyjęcia, w praw dzie nie tak o k ru tn y jak antysem ityzm m o rd u , lecz daleki od dobrotliw ości. A ntysem ita staje się zaporą na drodze u ciekiniera. O ile głównym zad an iem człowieka dokonującego przejścia jest wejście (asym ilacja) w nową spo­ łeczność, o tyle głów nym zad an iem antysem ity jest tro p ie n ie zbiegów. Stawia to u ciek in iera w sytuacji b eznadziejnej: wyszedł ze starej społeczności i nie m oże się zadom ow ić w nowej. D ialektyka wyjścia i wejścia zostaje zakłócona. Stąd zaciera­ nie śladów, ukryw anie swej własnej (lub rodzinnej) przeszłości, p o rzucanie korze­ n i staje się do m in u jącą postaw ą. D latego też do niedaw na najw iększą krzyw dą psychiczną, jaką m ożna było w yrządzić uciekinierow i (szczególnie te m u od po k o ­ leń), było p rzy p o m in an ie jego korzeni. Był to w ielki tow arzyski b ra k ta k tu . Robili to tylko endecy. D rukow anie genealogii ro dzinnych było form ą antysem ityzm u. Ten cały złożony splot postaw zn a jd u je klucz otw ierający jego tajem n icę w poję­ ciach k asty i passingu. Są one zarazem kluczem pozw alającym antycypow ać sens zm iany m entalności, jaka m ogłaby się dokonać. A dzisiejszy dobrow olny pow rót do k orzeni m ożna dzięki tym pojęciom odczytywać jako znak n adchodzenia takiej zm iany.

Antycypacje

Mowa była d otąd głów nie o tym , jak p rzy d atn y m n arzęd ziem rozum ienia p rze­ szłości są kategorie użyte przez H ertza. Isto tn ą ich zaletą jest jed n ak rów nież fakt,

3

8

9

(10)

3

9

0

że dając jasne ro zu m ien ie sprawy, stają się także dobrym n arzęd ziem m yślenia o przyszłości. Schem at pojęciow y H ertza zaw iera p o te n cja ln ie pew ne antycypacje nowych sytuacji.

O tym aspekcie m etody analitycznej używającej pojęć „ k a sta” i passing jako głów nych narzęd zi rozum u, w spom niano już na początku, przy okazji om aw ianiu film u The Roots. M ożna suponow ać, że w zbudził on zainteresow anie H ertza nie tylko przez przypadek. W ydaje się, że w łaśnie dzięki m yśleniu o spraw ie m n ie j­ szości społecznych w ta k ich kategoriach, w tym ru c h u w k ie ru n k u daw nych k o ­ rzen i w idział on coś więcej niż tylko m odę. D ostrzegł tu nowe sta d iu m integracji przybyszów z przysw ajaną społecznością, czyli dopełn ien ie, zam knięcie. In n y m i słowy, zjaw iska kasty i passingu prow adzą w reszcie do pełnej akom odacji w nowej społeczności, która w yraża się w b ra k u lęku, w sw obodzie zw iązanej z poczuciem pełnopraw nej przynależności i autentyczności uzyskanej nowej pozycji społecz­ nej. O trzym ujem y zatem jedność tria d y pojęciow ej: k a sta, passing i korzenie. Jest to tria d a w ru c h u - raczej H eglow ska niż sem iotyczna P eirce’a - trzeci człon po ja­ wia się w niej jako synteza dwóch poprzed n ich , a zarazem zam knięcie procesu. D zieje in teg racji dokonały się. P u n k tem w yjścia jest życie w kaście, w zam kniętej m niejszości społecznej, pierw szy krok prow adzi do b y tu uciek in iera, uchodźstw o jest jednak przejściow e, choć m oże trw ać w ieki, jest to m ozolna droga p rze m ian kulturow ych i duchow ych, prow adząca do nowej form y życia w nowej społeczno­ ści; zapuszczanie nowych ko rzen i jest pow olne, gdy jed n ak w p ełn i się dokona, m an ifestu je się przede w szystkim zainteresow aniem starym i k o rzeniam i, jest swo­ b o dnym zw róceniem się k u własnej historycznej przeszłości, która, choć nieobec­ na, zostaje w łączona w swoją nową teraźniejszość. W w aru n k ach integracji przy­ p o m n ie n ie starych (niew olniczych, żydow skich, chłopskich czy m ieszczańskich) k orzeni jest radosne, a nie kłopotliw e. A ciekaw ym parad o k sem jest to, że w oży­ w ianiu starych k orzeni wyraża się fakt niepodw ażalnego posiadania now ych ko­ rzeni. Stare korzenie nie m ogą już niczem u zagrozić. D em askujące oko antysem i­ ty określające kogoś jako Żyda (Sartre) już straciło swą siłę konstytuującą. Tylko człowiek głęboko pew ien swej tożsam ości i uzn an y w tej tożsam ości w raca do k o ­ rz e n i kastow ych. W ta k im pow rocie d o k o n u je się przezw yciężenie w szystkich sprzeczności pojaw iających się na drodze.

W te n sposób w tria d z ie pojęciow ej, jaką operow ał H ertz, tkw i poten cjaln a zdolność antycypacji przyszłych sytuacji. Passing prow adzi na końcu do pow rotu do k orzeni i na tym pow rocie się zam yka. Sukces w yraża się w o d sła n ia n iu w łas­ nej dawnej inności, a nie w jej ukryw aniu. D obrze ugruntow ana tożsam ość m oże pom ieścić w sobie inność praszczurów .

O bserw ując zachodzące dziś w Polsce p rze m ian y m entalności, a przede w szyst­ k im chętne i częste odnajdyw anie w łasnych k orzeni żydow skich, tru d n o nie m y­ śleć o H ertzu . N ie dlatego, b y te spraw y przew idział, bo ich nie przewidywał. N ie baw ił się w prognozy społeczne, zaś w łasne życie n ie skłaniało go do optym izm u. N ato m iast znając jego książkę m ożna lepiej rozum ieć zachodzący proces szuka­ n ia czy w ydobyw ania k orzeni żydow skich. Czytając analizy H ertza m ożna zauw a­

(11)

żyć, że jest to zapew ne nie tylko doraźna m oda, lecz isto tn a zm iana w św iadom o­ ści potocznej.

Z m iana, jakiej m ożna się dopatrzyć w tych pow rotach do korzeni, jest zm ianą św iadom ości idącą k u w ielokulturow ości. N ie jest w ykluczone, że Polska przech o ­ dzi w tym ru c h u od wąskiej m en taln o ści asym ilacyjnej i antysem ickiej w k ie ru n ­ k u pełnej w ielokulturow ej otw artości i to lerancji. W śród różnych oznak rozsze­ rzania kulturow ego nie po p u larn o ść m uzyki klezm erskiej, nie festiw ale czy spe­ cjalne im prezy, an i naw et nie w ielość b ad a ń historycznych n a d Ż ydam i polskim i stanow ią isto tn ą zm ian ę h o ry zo n tu św iadom ości, lecz jest tą zm ian ą swobodny pow rót do korzeni, któ re do niedaw na były dość pow szechnie uznaw ane za n ie d o ­ bre, w stydliw e i których p o siad an ie groziło społecznym p iętnow aniem . In n y m i słowy, jest to poczucie, że „brak b ab k i ary jk i” nie jest żadnym b rak ie m , nie jest ujm ą, an i przeszkodą dla pełnego sukcesu życiowego. (Form uła o „babce nie-aryj- ce” należała do języka dw udziestolecia m iędzyw ojennego i nosiła w yraźne ślady w pływ u ustaw n orym berskich). W aru n k iem w ielokulturow ości jest powszechność przek o n an ia, że babka aryjka n ie jest w n i c z y m lepsza od b ab k i żydówki. W n o ­ w oczesnym , otw artym , tolerancyjnym społeczeństw ie nie m a „lepszych” an i „gor­ szych” babek. T rudno m ieć pewność, czy obecny ru c h ku daw nym korzeniom w p eł­ n i do tego doprow adzi, lecz m ożna m ieć n adzieję, że jest to krok w tym w łaśnie k ie ru n k u , że jest on zam knięciem w p ełn i pom yślnie dokonanego passingu, który trw ał kilka wieków.

N a koniec w róćm y do postaw ionego na początku p ytania o aktualność książki H ertza po 50 latach. O dpow iedź jest prosta: jest ona dzisiaj w ielostronnie i różno­ rod n ie ważna. Dwa m o m en ty w ydają się jed n ak w tej kw estii najw ażniejsze. Po pierw sze, dzięki system ow i k ateg o rialn em u pom aga ona n ie tylko poznaw ać p rze­ szłość, lecz także rozum ieć stającą się przyszłość i orientow ać w teraźniejszości. Stanow i dobry przy k ład socjologii rozum iejącej, a nie tylko kopiującej rzeczyw i­ stość. Po drugie, jest to książka m ądra. Jest ona więcej niż p racą historyczną, jest też więcej niż p racą socjologiczną. Jest to książka m ąd ra i ucząca m ądrości p o ­ przez obecne w niej m yślenie autora. Uczy więc m ądrości po S okratejsku: w ciąga­ jąc do żywego u d ziału w intelig en tn ej refleksji i dając jej przykład. I na tym w łaś­ nie polega najw ażniejsza jej aktualność.

39

(12)

392

Abstract

Hanna BUCZYŃSKA-GAREWICZ

College of the Holy Cross (Worcester, Massachusetts, USA)

Passing and the return to the roots. The 50th anniversary of Hertz’s Jew s in Polish Culture

Fifty years after the publication of Aleksander Hertz's Jews in Polish Culture the author poses a question whether a contemporary reader can find anything new in this book: i.e., whether its value is purely historical or is it a vital element of today's thinking and its creative factor, which opens new horizons for the understanding of the status quo. These two characteristics - antiquarian and actual - even though seemingly different do not have to be mutually excluding. Quite contrarily, they seem to supplement one another.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przyjęto także definicję sepsy (nazywając ją zakaże- niem towarzyszącym zespołowi uogólnionej odpowie- dzi zapalnej), ciężkiej sepsy (czyli sepsy przebiegającej z

Wariacją n–elementową bez powtórzeń ze zbioru m–elementowego nazywamy uporząd- kowany zbiór (n–wyrazowy ciąg) składający się z n różnych elementów wybranych z

Wykorzystuj¹c wzór na dyla- tacjê czasu (MT 06/06), stwierdzamy, ¿e jeœli po- ci¹g porusza siê z prêdkoœci¹ v, to czas zmie- rzony pomiêdzy zdarzeniami (wys³anie i

Jak się spotkam z moimi znajomymi klientami czy nawet nie-klientami, to zawsze jest o czym mówić i zawsze dobre wspomnienia są.. Słyszałem od jednej pani - klientki, że Zamojska

kiedy władca zasiadł na tebańskim tronie w okolicznych górach pojawił się dziwny stwór który porywał ludzi i rzucał ich w przepaść miał twarz kobiety a z

Allen uważa go przede wszystkim za fenomenologa, a dopiero na drugim miejscu za historyka religii (Structure and Creativity in Religion: Hermeneutics in Mircea Eliade ’

urządzenie sieciowe, które przekazuje ramki do odpowiedniego wyjścia urządzenia na podstawie adresu docelowego każdej z nichc.

O ile działalność Pracowni Struktur Mentalnych była ukierunkowana na tworzenie idei, wydawanie zeszytów, tworzenie krótkich filmów animowanych, o tyle działalność