Zdzisław Libera
Gustaw Herling-Grudziński - członek
honorowy Towarzystwa
Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 29, 149-153
1994
Z
ŻYCIA TOWARZYSTWA
Z d z is ła w L ib e r a Pr z e m ó w i e n i e W Y G Ł O S Z O N E N A S P O T K A N IU Z G U S T A W E M H E R L IN G IE M -G R U D Z 1 Ń S K IM Z O K A Z JI W R Ę C Z E N IA M U D Y P L O M U C Z Ł O N K A H O N O R O W E G O T O W A R Z Y S T W A L IT E R A C K IE G O IM. A D A M A M IC K IE W IC Z A W D N IU 1 C Z E R W C A 1994 R O K UW itam serdecznie pana G ustaw a H erlinga-G rudzińskiego, witam Państwa. Szanow ny i Drogi Panie,
Przypadł mi dzisiaj zaszczyt wręczenia Panu w imieniu Z arządu G łów nego dyplom u członka honorowego Tow arzystw a Literackiego im. A dam a M ickiew i cza.
Jest Pan jednym z najw ybitniejszych współczesnych pisarzy polskich. T w ór czość Pana odznacza się w ielką w rażliw ością moralną, olbrzym ią kulturą inte lektualną i artystyczną i kunsztem pisarskim. Rzadko te trzy wartości łączą się w dziele jednego pisarza.
Proszę mi wybaczyć, że będę mówił nie jako historyk literatury i krytyk li teracki, ale jako czytelnik, który głęboko przeżyw ał lekturę Pana książek.
Rozpoczął Pan swoją działalność literacką jeszcze przed wojną, publikując rozprawy krytycznoliterackie w takich pismach, jak „A teneum ”, „O rka na ugo rze”, „Pion” . Już wtedy podziwialiśm y Pana dociekliw ość krytyczną, rozległość horyzontów literackich i talent pisarski. Ale ogrom ny rozwój tw órczości nastąpił po wojnie. W 1951 roku powstał Inny św iat wydany najpierw w języ ku angiel skim, a w dw a lata potem, w 1953 roku - po polsku. L ektura tej opow ieści dla mnie, którego najbliższa rodzina zginęła w obozach koncentracyjnych, była wstrząsem .
O pisał Pan na podstaw ie osobistych doświadczeń system oparty na przem ocy i kłam stwie. O bnażył Pan wszystkie m echanizm y tego system u, który prow adził do upokorzenia i upodlenia człow ieka. Zastanawiałem się nad tym, dlaczego opa trzył Pan sw oją dram atyczną opowieść tytułem Inny św iat, chociaż w yjaśnienie tego zam ieszczone było w motcie poprzedzającym utwór, a w yjętym z Pism D o stojew skiego. Bo przecież świat przez Pana opisany jest św iatem , na którym ży jem y. Na tym świecie powstał Oświęcim i M ajdanek, K ołym a i Treblinka.
— 1 5 0 —
Ale rozum iem intencję: Inny św iat oznacza niezgodę na to, by świat obozów i więzień był światem norm alnym , którym rządzą prawa obow iązujące cyw ili zow ane społeczeństwa. Tytuł Pana książki to gest protestu przeciw ko przem ocy i prawu gwałtu. Słusznie krytycy zauważyli, że Inny św iat jest nie tylko św ia dectw em , ale dziełem literackim , dziełem , które wzrusza i które w strząsa su m ieniem ludzkim. W tym świecie podeptanej godności człow ieka odnajdujem y miejsca, które przem aw iają ciepłem serdecznych uczuć i w spółczucia, w zaje m nego zrozum ienia, ludzkiej solidarności. U czucia te łączą w ięźniów różnych narodowości: Polaków , Rosjan, U kraińców , Niem ców . Idee hum anizm u i hum a nitaryzm u, które przenikają karty Pana opowieści, stanow ią jej szczególną w ar tość i w yróżniają ją spośród wielu pam iętników obozow ych. I na jeszcze jeden szczegół chciałbym zw rócić uwagę: na rolę książki, która w ponurym życiu obo zow ym przynosi ulgę, jest jak przysłow iow e szkiełko z opow iadania M arii D ą brow skiej, środkiem uspokajającym . „Chciałabym dostać od Pana z pow rotem „Z apiski” . Nie mogę bez nich żyć” - mówi do bohatera opowieści N atalia Lwowna. I dalej: „czy pan potrafi w to uwierzyć? Szukać nadziei u D ostoje w skiego!” Oto dowód na znaczenie literatury jak o wartości w życiu. Zdobycie książki w obozie stało się ważnym w ydarzeniem , poniew aż życie nabrało świeżej treści. Książka, źródło refleksji i m edytacji, mogła okazać się płom ykiem nad ziei.
Jest Pan autorem opowiadań, które należą do arcydzieł now elistyki polskiej. W ysnute z daw nych dokum entów historycznych, opow iadań starych ludzi, m iej scowych podań i dośw iadczeń osobistych m ówią przew ażnie o ludziach skrzyw dzonych przez los, o ludziach nieszczęśliw ych. Kim są bohaterow ie tych opo wiadań? Trędow aty, ofiara trzęsienia ziemi, żebrak, który um iera śm iercią sa m obójczą, filozof, który ostatnie lata życia spędza w dom u dla obłąkanych. Ale są także inni: książę M ediolanu, który wybrał metodę strachu jak o drogę rzą dzenia; człow iek dręczony wyrzutami sum ienia - filozof U golone z Todi, któ rego dram atyczny żywot kończy się tajem niczą chorobą i śm iercią; jak ów K sią żę N iezłom ny, przeciwnik faszyzm u, który nie chciał em igrow ać z kraju, do wodząc, że „em igranci uciekali z W łoch i pozostaw ili je sam ym sobie w okresie śm iertelnej choroby” . Krytycy opow iadań zauważli, że bohaterów swoich stawia Pan wobec sytuacji granicznych, że głębsza w arstw a opow iadań dotyczy pod staw ow ych problem ów egzystencji ludzkiej. Są to studia o cierpieniu człow ieka i o tym, w jaki sposób zachow uje się on w sytuacjach dram atycznych, w których objaw ia się jego praw dziw e oblicze duchow e. Słusznie też zauw ażono, że nie które opow iadania mają charakter paraboliczny, a parabola ta odnosi się rów nież do stosunków polskich. G łów ne wartości Pana opowiadań kryją się w ich treści filozoficznej, m oże nawet m etafizycznej, ponieważ dotyczą one podstaw ow ych kwestii kondycji człow ieka i sensu istnienia w warunkach, w jakich mu żyć przy szło. Literacka form a, jaką nadał Pan swoim nowelom , urzeka spokojnym , rze
czowym tonem narratora, który opowiada wydarzenia sprzed lat lub wspomina własne przeżycia. Ale za tą pozornie tylko obiektywną relacją kryje się ktoś, kto głęboko przeżywa opowiadaną historię i współczuje jej bohaterom.
Ukazywanie się kolejnych tomów D ziennika pisanego nocą było i jest wy darzeniem literackim. Niektórzy krytycy nazywają D ziennik kroniką intelektu alną okresu, w jakim powstał. Inni uważają D ziennik za arcydzieło diarystyki europejskiej. Jeszcze inni określają go jako przykład literatury eseistycznej: jest to wielki esej ujęty w formę dziennika, obejmujący rozważania, myśli i refleksje nad bieżącymi wydarzeniami życia politycznego i kulturalnego. Niechaj teore tycy literatury, specjaliści od genologii spierają się co do przynależności gatu- nowej D zienników. W ażna jest ich treść i sposób, w jaki j ą autor wyraża. D zien
nik jest dziełem wielowarstwowym, różnorodnym pod względem tematycznym.
Jedna jego część dotyczy Polski. Są to uwagi i spostrzeżenia o sytuacji w kraju, charakterystyka i ocena ludzi, działaczy politycznych i społecznych - wyraz głę bokiej troski i niepokoju o przyszłość Polski i jej losy. I bez względu na to, czy wszyscy czytelnicy podzielają poglądy autora, czy z nimi polemizują, partie poświęcone Polsce, przepojone bardzo osobistym uczuciem, są zawsze źródłem inspiracji, powodem do refleksji i ponownej analizy opisywanego wydarzenia. Innym ważnym działem D ziennika są rozważania nad problemami współczesnej cywilizacji i nad jej przyszłością. Czy skończył się wiek ideologii? Jak wyglądają meandry polityki światowej? Co oznacza filozofia władzy w wykonaniu Hitlera i Stalina, ale także Churchila, marszałka Tito i Amina Dady? Oto zagadnienia, które autor D ziennika rozpatruje w perspektywie zasad moralności i sprawied liwości społecznej. Znaczną część D ziennika wypełniają rozważania o literaturze i sztuce, zwłaszcza o malarstwie, którego dzieła wzbudzają szczególne emocje. Jako krytyk literacki, autor studiów wpisanych do D ziennika i publikowanych osobno, wyróżnia się Pan rozległością horyzontów, skalą zainteresowań i wra żliwością na problematykę moralną i filozoficzną. Na tle rysującej się współ cześnie tendencji do specjalizacji uniwersalizm Pana wyróżnia Go spośród kry tyków europejskich. Pisał Pan o nowelach Boccacia i Cervantesa, o Stendhalu i Flaubercie, o Conradzie i Kafce, o Pepysie i Janie Potockim, o literaturze ro syjskiej, dawniejszej, dziewiętnastowiecznej z Dostojewskim w centrum uwagi i współczesnej, powstającej n a emigracjii i w Związku Radzieckim, o literaturze polskiej, która stale towarzyszyła Panu jako przedmiot szczególnego zaintere sowania i umiłowania. Omawiając dzieła literackie, sięga Pan do ich warstw naj głębszych. Literatura jest w Pana ujęciu przede wszystkim nosicielką idei, a wi zje literackie wyrażają prawdy trudne do zdefiniowania językiem dyskursu filo zoficznego. Co jest w literaturze prawdą, a co kłamstwem? Dlaczego P opiół i
diam ent nie realizuje ideału prawdy, podczas gdy życiorysy bohaterów zamie
szczone w M iazdze tego samego autora „zdołały tyle powiedzieć o współczes nym społeczeństwie polskim” . Analiza D żum y Camusa i eseju Jana Józefa Szcze
— 152 —
pańskiego o M aksym ilianie Kolbem skłania do pytań w ykraczających poza treść obu utworów. Co to znaczy „być człow iekiem ”, co to znaczy „być św iętym ”? Cytat wyjęty z powieści C am usa, zam ykający kronikę dżum y w Oranie, jest bar dzo w ym owny, poniew aż charakteryzuje nie tylko postawę francuskiego autora, ale bliski jest także poglądom Pana: „W ypada stwierdzić w sposób bardzo prosty, czego nauczyliśm y się w czasie zarazy, że więcej jest w ludziach rzeczy godnych podziwu niż rzeczy godnych pogardy” .
Pragnę przypom nieć jeszcze dwa studia z zakresu krytyki literackiej, które w ydają mi się bardzo ważne i charakterystyczne dla Pana jako krytyka literatury. Jedno z nich Srebrna kulka dotyczy Jana Potockiego i jeg o powieści Rękopis
znaleziony w Saragossie. W studium tym dowodzi Pan, że nie należy rozpatry
wać filozofii Potockiego przenikającej jego powieść jako jednolitego systemu opartego na m onistycznej koncepcji świata. Konstrukcja Rękopisu „otw iera per spektyw y permanentnej dw uznaczności”, która „brzmi jak w yzw anie rzucone do tykalnej, sprawdzalnej i rozumnej realności św iata” . O w a dw uznaczność ma w powieści sw oją linię rozw ojow ą i ujawnia się zarów no w m otywie podwójności zewnętrznej jak też w rozdwojeniu wewnętrznym . W Potockim widzi Pan pre kursora nowoczesnej powieści psychologicznej, a Rękopis uw aża Pan za ogro m ną budow lę barokową, w której rozm aite wątki plączą się i przecinają wza jem nie, „by nagle zakręcić i dać początek innym, jak w orgii chaosu, który swej
formy szuka w wym ykaniu się formom definityw nym .”
Rozprawa druga, którą chciałbym przywołać, a której treść obejmuje rozważania 0 Księgach Narodu i Pielgrzymstwa Polskiego, jest wstępem do wydania utworu Mickiewicza w Rzymie w 1946 roku. W ydaje mi się, że godzi się ją przypomnieć dzisiaj na spotkaniu w Towarzystwie Literackim im. Adama Mickiewicza.
Księgi Narodu i Pielgrzym stwa Polskiego wciąż budzą zainteresow anie i są
tem atem dyskusji. W Polsce pisała o nich prof. Zofia wStefanowska i doc. M aria G rabow ska, której przedm ow a pod tytułem Katechizm M ickiew icza ukazała się w wydaniu Ksiąg przygotow anym w naszym Tow arzystw ie w 1986 roku.
Aktualność Ksiąg N arodu i Pielgrzymstwa Polskiego była dla Pana w 1946 roku przerażająca, a zarazem pouczająca. Przerażająca dlatego, że w izja „rządów francusko-angielskich” , „kupców i handlarzy obojga narodów łaknących złota 1 papieru, i pieniądze posyłających na zgnębienie w olności” okazała się obrazem trw ałym i zjaw iskiem , niestety, aktualnym . Natom iast pouczająca treść Ksiąg w yraża się w ich przesłaniu uczącym postępow ania oraz zachow ań w sytuacji em igranta i „pielgrzym a” . Analizując K sięgi oraz ich elem enty, w skazuje Pan jednocześnie na niebezpieczeństw a płynące z niew łaściw ego odczytania tekstu. Oby indyw idualizm rom antyczny „nie stał się wyrazem sam owoli i głupoty, za rozum ialstw a i pychy” - a więc źródłem wielu nieszczęść, jakich obrazem była historia Polski. O strzega Pan również przed tym, aby idea m esjanizm u narodo w ego nie zam ieniła się w m egalom anię narodową. Nie wolno „odcinać kuponów
z zam rożonego kapitału cierpienia” . I w reszcie refleksja na tem at roli tradycji w życiu narodu. Przypom ina Pan, że co innego „siła tradycji działąjąca jak o su ma złych i dobrych doświadczeń historycznych, a co innego naiw na wiara w ślepy autom atyzm tradycji” .
Przypom niałem tę piękną i m ądrą rozpraw ę o K sięgach N arodu i Pielgrzym -
stwa P olskiego, ponieważ należy ona do cennych studiów o M ickiew iczu i o
jednym z jeg o ważnych utworów.
Pisał kiedyś Tadeusz Kotarbiński, że „działalność pisarza nie jest tylko m o żliwym obiektem praw, lecz jest nadto w ykryw aniem i głoszeniem praw d” . Pana tw órczość w ykryw a prawdy i je głosi.
J a n in a K u lc z y c k a - S a lo n i E w a Ih n a to w ic z
K o m i s j a K o m p a r a t y s t y c z n a
T o w a r z y s t w a L i t e r a c k i e g o i m . A d a m a M i c k i e w i c z a (198 0-1 993 ) Inicjatorem pow ołania Komisji Kom paratystycznej przy Z arządzie G łów nym Tow arzystw a Literackiego im. A dam a M ickiew icza był prof. M ieczysław K li m owicz, ów czesny prezes Tow arzystw a. Jako reprezentant literaturoznaw ców polskich w Zarządzie Głów nym Association Internationale de Littérature C om parée szukał sposobu naw iązania w spółpracy m iędzy tymi dw iem a organi zacjam i. W niosek pow ołania Komisji, która podejm ie się prac organizacyjnych, zgłosił na zebraniu Tow arzystw a w dniu 26 m aja 1980 roku. Do prac w stępnych pow ołano kom isję, która rozesłała zaproszenia i otrzym ała 87 zgłoszeń.
14 grudnia 1980 roku na posiedzeniu Zarządu AILC w W iedniu prof. K li m ow icz zgłosił pow stanie naszej Komisji i jej intencję w spółpracy. U stalono za sady tej w spółpracy, co zostało potw ierdzone listem prof. Ewy K ushner z 1 1 kw ietnia 1981 r. oraz inform acją w „ICLA B ulletin” vol. 7 nr 1 W inter 1981. Na kongresie w W iedniu w 1983 r. Zarząd Główny AILC uznał naszą Kom isję za oficjalną reprezentację kom paratyystów polskich i przyznał jej członkom pra wa AILC. Zjazd delegatów Tow arzystw a L iterackiego im. A. M ickiew icza przy jął do w iadom ości regulam in Komisji uzgodniony ze statutem AILC. P rzew od niczącą Kom isji została Janina K ulczycka-Saloni, sekretarzem - Jan Śląski, a od r. 1984 - E w a Ihnatowicz.
Prace Kom isji Kom paratystycznej dotyczyły czterech zasadniczych proble mów:
1) akcja odczytow a w kraju; 2) w spółpraca z Zarządem AILC;