• Nie Znaleziono Wyników

Nieznana rozprawa Gustawa Herlinga-Grudzińskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nieznana rozprawa Gustawa Herlinga-Grudzińskiego"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

Adam Fitas

Nieznana rozprawa Gustawa

Herlinga-Grudzińskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 94/3, 167-192

2003

(2)

Pamiętnik Literacki XCIV, 2003, z. 3 PL ISSN 0031-0514

N IEZN A N A ROZPRAWA GUSTAWA H ER LIN G A -G R U D ZIŃ SK IEG O

Odnalazł, z rękopisu odczytał i opracował AD AM FITAS

W archiw um Karola Ludw ika K onińskiego, przech ow yw an ym w Sekcji R ęk op isów B iblioteki Jagielloń sk iej, znajduje się pod numerem akcesji 2 0 3 /9 9 (na razie brak sygn atu ­ ry) manuskrypt rozpraw y G ustaw a H erlinga-G rudzińskiego zatytułow anej Z e stu d ió w n a d litera tu rą lu d o w ą . Jest to 18 ponum erow anych kart o w ym iarach 27,3 x 21 cm , gęsto p o ­ krytych drobnym , w yraźnym pism em (użyty został granatow y atram ent), z n ieliczn ym i skreśleniam i i n an iesion ym i popraw kam i, a całość poprzedza krótki list autora.

N iep rzyp ad k ow o tekst studium p o św ięco n eg o literaturze ludow ej skierow ał H erling w łaśn ie do tego adresata. O publikow ana w 1938 roku antologia tw órców ludow ych, o p a ­ trzona uw agam i teoretyczn ym i i kom entarzam i K on iń sk iego, stała się, jak stw ierdza na w stęp ie sw ojej rozpraw y p rzyszły autor Innego ś w ia ta , jed n ym z pod staw ow ych im pul­

só w prow adzących do jej pow stania. Grudziński nazyw a ten zbiór tekstów „zw iązan iem w szystk ich d o ty ch cza so w y ch , jak że rzadkich i n ieśm iałych, prób w y zn a czen ia dróg i c e ­ lów pisarstw a lu d o w eg o ” . Na ob szerniejszą w y p o w ied ź d otyczącą tem atu ż y w o interesują­

ceg o H erlinga zabrakło m iejsca w zam ieszczon ej przezeń w „P ion ie” (1 9 3 9 , nr 17) recen ­ zji owej antologii. Jednak o m ó w ien ie to rozp oczęło intensyw ny, ch oć krótkotrwały i p o ­ zbaw iony spotkań oso b isty ch kontakt ep istolograficzn y obydw u pisarzy, zain icjow ało ich

„korespondencyjną przyjaźń”. W 1944 roku, ju ż po śm ierci K on iń sk iego (1 9 4 3 ), o g ło s ił H erling w sp o m n ien ie o nim , gd zie w yznaw ał, że to w łaśn ie od autora P is a r z y lu d o w y c h , po kilkum iesięcznej w ym ian ie pocztów ek i listów (od jesien i 1938 do w io sn y 1939), otrzy­

mał p rop ozycję napisania ob szern ego studium o literaturze ludow ej - z ob ietn icą p u b licz­

nej o d p ow ied zi krytycznej. Grudziński podjął w yzw an ie. W spom inał:

W pośpiechu zdawałem ostatnie egzaminy. Plan był ułożony. Lipiec pośw ięcę kajakar­

stwu, sierpień szkicow i o literaturze ludowej.

N ad szedł w reszcie ten sierpień 1939. W m ałym , ocienionym domku w kieleckim c z y ­ jeś biurko uginało się pod ciężarem książek i notatek, a czyjeś serce pod brzem ieniem w ie l­

kich pragnień i niejasnych, złych przeczuć. Jesień nadchodzi w k ieleckim nieco w cześn iej i już w sierpniu dojrzeć m ożna w przyrodzie pierw sze znaki nadciągającego przesilenia. Inne jest słoń ce, inne są drzewa, zmrok zakrada się do pokoju pierw szym , jesien n ym chłodem . Tego roku zaw isł je szc z e w powietrzu zatruty oddech zbliżającej się nieuchronnie wojny.

Ludzie krzątali się żyw iej, ogarnięci niepew nością, zdjęci dziw nym , instynktow nym lękiem . Pisałem szybk o, bez spoczynku. Pragnąłem za w szelką cen ę w ygrać ten w y ścig z wojną.

Radio m ilczało w yłączon e, gazety nie czytane w ędrow ały prosto do kosza.

20 sierpnia studium było gotow e. R ękopis w ysłałem do „W iedzy i Ż ycia”, brulion do K onińskiego. Do listu dołączona była prośba o zwrot. Szkic bow iem miał być odczytany jako jeden z referatów naukowych na wrześniowym zjeździe krzem ienieckim polonistów, w ramach

(3)

168 N IEZNANA ROZPRAWA G. HERL1NGA-GRUDZIŃSKIEGO

obchodu ku czci Juliusza Słow ackiego. Odetchnąłem sw obodniej. Pozostaw ało teraz tylko czek ać1.

List, o którym w spom ina H erling, zach ow ał się w archiw um K onińskiego. C ytuję g o w całości:

Szanow ny Panie, przepraszam bardzo za opóźnienie w w ysyłce m ojego studium. Praca szła mi jednak niesporo i dopiero kilka dni temu artykuł skończyłem . Przesyłam Panu brulion.

W czystopisie wprowadziłem tylko pewne poprawki stylistyczne i dopisałem przyrzeczoną na wstępie bibliografię.

Będę Szan. Panu niezmiernie wdzięczny za uwagi, jakie nasunęła Mu lektura tego stu­

dium. Prosiłbym też bardzo o przesłanie mi rękopisu przed 1 września do Suchedniowa, gdyż 3 września mam przeczytać te uwagi w Krzemieńcu na zjeździe naukowym delegatów Kół Polonistów R. P. Notatek nie mam, a czystopis przesłałem „W iedzy i Życiu”.

Łączę wyrazy głębokiego szacunku Gustaw Herling-Grudziński Suchedniów, 23 sierpnia 1939

Autor P is a r z y lu dow ych zdążył je s z c z e o d p ow ied zieć, ale z n iew iadom ych w zg lęd ó w nie odesłał manuskryptu rozprawy. Herling zanotow ał:

31 sierpnia przyszedł ten dziwny, ostatni list. Zaczynał się od kilku uwag fachowych, a kończył niezapomnianymi słowami: „M yślę, że pora odłożyć pióra. Najlepsze pozdrowienia na ten czas burzliw y”. Dla mnie, wyznaję ze wstydem, był to pierw szy sygnał wojny. Tak, pora odłożyć pióra2.

N ietrudno, o c z y w iśc ie , d om yślić się, d laczego ostatnia przedw ojenna praca Grudziń­

sk iego p ozostała dotąd w rękopisie - w ybuch w ojny u n iem o żliw ił jej druk, a czystop is w ysłany do m iesięczn ik a zaginął podczas okupacji. D opiero u d ostępnienie przez B ib lio te­

kę Jagiellońską spuścizny po Konińskim pozw ala na w yd ob ycie studium z niepam ięci i udo­

stępnienie czyteln ik om .

P ublikow any tu artykuł m iał być w zam ierzeniu autora c a ło ścio w y m w y ło żen iem po­

glądu na p od staw ow e, roztrząsane w latach trzydziestych k w estie zw iązan e z pisarstw em ludow ym . N a leży go rozpatryw ać na szerokim tle sporów lu d ozn aw ców i filo lo g ó w - stu­

dium nasycone jest siln ie sądam i polem iczn ym i nie tylko w ob ec stanow iska K onińskiego, ale także w stosunku do liczn ych rozpraw innych cenionych w D w u d ziestoleciu zn aw ców tematu. Stanisław B ystroń, J ó z e f Obrębski, Stanisław Pigoń, J ó z e f C hałasiński, Florian Znaniecki - obok nich dzięki temu tekstow i staje Herling i w pisuje się w gorącą dyskusję o literaturze ludow ej, dyskusję, tak jak publikacja prezentow anej tu rozprawy, udarem nio­

ną przez w ybuch w ojny. Z nakom ity przyszły prozaik m iał b ow iem - podobnie jak w y m ie ­ nieni badacze - w ypracow any pogląd na całość zagadnienia, co w idać ch oćb y w system a­

tycznym rozplanow aniu pracy. Jest w niej m iejsce i na rozw ażania o samej isto cie „ludo­

w o ś c i” pisarza, i na rys historyczny badań nad literaturą ludow ą, i na g e n o lo g ię tego typu tw órczości, i na jej recepcję oraz czyteln ictw o, i na refleksje so cjo lo g icz n e , ustalające sto­

1 G. H e r l i n g - G r u d z i ń s k i , Wspomnienie o K. L. Konińskim. W: Ż yw i i umarli. Szkice literackie. 1 wyd. krajowe. Lublin [1990], s. 2 1 -2 2 . Pierwodruk wspom nienia ukazał się w „Orle Białym ” (1944, nr 18), zostało ono przedrukowane w pracy zbiorowej Straty kultury p o lsk iej 1 9 3 9 - 1944 (Red. A. Ordęga [J. H ulew icz], T. Terlecki. G lasgow 1945) oraz w pierw szym wydaniu książki H e r l i n g a - G r u d z i ń s k i e g o (Żywi i umarli. Szkice literackie. Przedmowa J. C z a p s k i . Rzym 1945).

2 H e r l i n g - G r u d z i ń s k i , Wspomnienie o K. L. Konińskim , s. 22. Cytowany przeze mnie fragment przypomniał w artykule pośw ięconym w całości autorowi Ex labyrintho K. W y k a („ K a­

mienna ironia Absolutu". (O Karolu Ludwiku Konińskim ). W: O deszli. Warszawa 1983, s. 2 6 -2 7 ).

(4)

sunek inteligencji do literatury ludow ej czy relację m ięd zy literaturą lu d ow ą a narodem.

N iew ą tp liw ie w ie le z tych kw estii dom aga się ob szern iejszego kom entarza i głęb szych re­

fleksji k rytycznych, które trzeba pozostaw ić znaw com problem atyki. Warto jed y n ie zazna­

c zy ć, że sporo interesujących uw ag z p ew n o ścią odnajdą w prezentow anym studium nie tylko badacze pisarstw a H erlinga (a zw ła szcza je g o działalności krytycznej), ale także et­

n olodzy, so c jo lo g o w ie , historycy i teoretycy literatury.

R ęk op iśm ien n y brulion zach ow ał się w dobrym stanie, tylko n ieliczn e lekcje są n ie­

pew ne i te u m ieściłem w naw iasach ostrokątnych, p ozostałe w łasn e sporadyczne ingeren­

cje opatrując naw iasam i kw adratow ym i. Cyframi arabskimi o zn a czy łem sw oje przypisy, natom iast asteryskam i - od sy ła cze G rudzińskiego. Z ostrożn ością dokonałem niezbędnych korekt interpunkcji, ortografię zm odernizow ałem zachow ując niektóre starsze cech y ję z y ­ k ow e oraz indyw idualne o so b liw o ści język a pisarza, np. „ essey izm u ” obok „ esseistó w ” . P ozostaw iłem rów n ież drobne niedokładności w cytow an ych tekstach, u zu pełniłem je d ­ nak, nie za w sze uw zględ n ian e w m anuskrypcie, podkreślenia przytaczanych autorów. Tam, gd zie H erling rozp oczyn ał zdanie od now ej linii, w p row adziłem akapity.

N I E Z N A N A R O Z P R A W A G. H E R L I N G A - G R U D Z 1 Ń S K I E G 0 1 6 9

ZE STUDIÓ W NAD LITERATURĄ LUDO W Ą

I

Studium niniejsze nie rości sobie pretensji do szczegółow ego ogarnięcia cało­

kształtu zagadnień literatury ludowej. W najlepszym w ypadku uw ażane być m oże za szkicow e w prow adzenie do rozważań właściw ych, które by w niedalekiej przy­

szłości przedsięw ziąć należało. Prawdziwie jednak pow stało w ten sposób, że au­

tor, interesując się tym wszystkim , co w rozum ieniu potocznym m ieści się w za­

sięgu pojęcia: „kultura ludow a”, szczególnie zaś z praw dziw ą satysfakcją śledząc rozwój pisarstw a ludowego, natknął się na w ydany przez „B ibliotekę Dziejów i Kultury W si” we Lw ow ie w ybór pisarzy ludowych i studium o literaturze ludo­

wej dra K arola Ludw ika K onińskiego1. To dwutom owe dzieło je st im ponującym zw iązaniem w szystkich dotychczasow ych, jak że rzadkich i nieśm iałych, prób w yznaczenia dróg i celów pisarstw a ludowego. Jest ich „zw iązaniem ” i w tym znaczeniu, że obok głębokich i b a r d z o t r a f n y c h sform ułow ań, obok dia­

gnoz i w skazów ek, których nie pom inie żaden pracow nik kultury ludowej, zaw ie­

ra niejedno sporne m iejsce, niejedną myśl nie do przyjęcia bez dyskusji i niejeden pogląd, który w pracach badaczy i praktyków, zajm ujących się kulturą ludową, zyskał sobie szybko prawo obywatelstwa, a nad którym w ypada co najmniej głę­

boko i rozw ażnie się zastanowić. Owocem mojej krytycznej lektury było spra­

wozdanie pt. O pisarzach ludow ych, ogłoszone w N 17 (290) tygodnika „Pion”2.

Starałem się w nim, idąc za obficie na kartach książki pozostaw ionym i śladam i, odtworzyć, w skrócie odbudować wzniesiony (przez) K onińskiego gm ach i pod­

' K. L. K o n i ń s k i, Pisarze ludowi. Wybór pism i studium o literaturze ludowej. Przedmowa F. B u j a k . T. 1-2. Lwów 1938.

2 G. H e r l i n g - G r u d z i ń s k i , O pisarzach ludowych. „Pion” 1939, nr 17.

(5)

170 N I E Z N A N A R O Z P R A W A G . H E R L I N G A - G R U D Z I Ń S K I E G O

dać go krytyce. Czasu i m iejsca ju ż nie starczyło na odsłonięcie p r a w a do tej krytyki. Studium poniższe ma więc am bicje w ypełnienia tej luki. Od chwili u k a­

zania się K ultury ludow ej prof. Bystronia, której „zadaniem je st próba podniesie­

nia poziom u teoretycznego dyskusji” na temat określony w tytule i której „autor nie propaguje żadnej ideologii, nie chciałby nawet, by czytelnik m ógł się d o ­ myślać albo w yczuw ać jego sentym enty”, w książce chodzi bow iem w yłącznie

„o poprawne sform ułow anie zagadnienia kultury ludowej, o w skazanie m echani­

zm u socjalnego pow staw ania tej kultury i w reszcie o nakreślenie teoretycznego program u akcji”3 - od tej chwili, powtarzam , „teoretyczny poziom dyskusji” istot­

nie się podniósł, ale skierow any na niewłaściwe tory rychło w yrodził się [w] for­

my rozum ow ania dla całej sprawy zupełnie nieprzyjazne. W yjątkowa odrębność, chciałoby się pow iedzieć, niezw ykłość tego zjawiska, jakim je st niew ątpliw ie ro z­

wój kultury ludowej, zw odzi badaczy raz po raz na drogę subtelności m etodolo­

gicznych, każe instrum enty nieprzydatne w trudnych operacjach, dokonyw anych na o w iele bardziej skom plikow anych przejawach życia kultury, w ydoskonalać tak, aby choć na chw ilę jeszcze odzyskały sw oją świeżość, okazały znakom itą sprawność i kierow ane naw ykłą do cięższych zadań ręką zdum iały widza ukrytą w nich, jak b y przez lata zatajoną, a teraz na nowo w yostrzoną wirtualnością. N ikt nie zaprzeczy: z niekłam anym zadowoleniem przyglądam y się tym zabiegom , z za­

chw ytem , nierzadko, patrzymy, jak pną się wzwyż sm ukłe i śm iałe konstrukcje badaw cze - a przecież to uczucie ani się równać m oże z rzetelną satysfakcją, ja k ą daje lektura pracy K onińskiego, niepom iernie uboższej i skrom niej m etodycznie wyposażonej, ale usiłującej naw iązać kontakt z żywym i szybko w zrastającym pę­

dem pisarstw a ludowego w jego wszystkich najprzeróżniejszych aspektach. Sam nie zdołałem uniknąć tego błędu. W recenzji z P isarzy ludowych główny nacisk położyłem na badaw cze, naukow e usterki i niejasności książki. Tym chętniej go­

dzę się więc na uw agę dra Konińskiego (w yrażoną w liście do m nie), że przerost w trętów m etodologicznych w studiach o literaturze ludowej nie idzie w parze ze społeczną doniosłością i żyw iołow ością zjaw iska, które ma ująć - w prost prze­

ciwnie, nieśw iadom ie jakby je o m i j a, zaczyna żyć w łasnym życiem , coraz to pęcznieje i powoli - los wielu przedsięwzięć badawczych - odryw a się od sfery em pirii, aby zasłużyć na imię „osobnej, autonom icznej dyscypliny” . To je st m e ­ t o d y k a badań nad literaturą ludow ą i jako taka ma pełne prawo do życia, ale nie m oże zastępow ać badań właściw ych, skoro oczekujem y po nich w skazów ek dla działalności praktycznej. Czas „dyskusji teoretycznej” je st na ukończeniu. K ażdy sum ienny badacz musi mieć jakie takie w ykształcenie m etodyczne, to pew na, co więcej - jeg o brak albo niedobór nieraz poważnie m ogą zaciążyć na całej pracy.

Ale też każdy badacz nie może spuszczać z oka p r z e d m i o t u swych badań albo zrobi to otw arcie i niedwuznacznie, godząc się na zupełnie nowy przydział.

Tylko w tym w ypadku da się pom yśleć powolne, ale zdecydow ane przejście od typu rozw ażań teoretycznych do typu rozważań praktycznych i tylko wtedy p ro ­ ces rozwoju literatury ludowej znajdzie się nie p o z a ram am i studiów nad litera­

turą ludową, ale w łaśnie w ich ramach.

Studium niniejsze pisał autor z m yślą o tym pograniczu. Studium to ma je d ­

3 J. S. B y s t r o ń, K ultura ludowa. Warszawa 1936, s. 13.

(6)

nak jeszcze sw oją genezę i ona tłum aczy jego ostateczny kształt. Powstało z nota­

tek i obserw acji, czynionych na m arginesie owej „dyskusji teoretycznej” . Stąd brak ciągłości organicznej, mniej lub więcej jaw ny charakter p o l e m i c z n y całych fragmentów, skoro były one często tylko doraźną reakcją na któryś z aktu­

alnie dyskutow anych problem ów literatury ludowej.

Na koniec parę w skazów ek technicznych. W pracach o w iększych rozm ia­

rach, zw łaszcza w pracach, które pow stały w tak w yjątkow ych okolicznościach jak ta, myśl naczelna nie eksplikuje się tak łatwo i, w idoczna dla autora, w ym yka się często czytelnikow i, zw odząc jego czujność. Chcę tem u zapobiec i dlatego od razu na w stępie podaję w punktach ekspozycję całego studium:

1) D otychczasow e próby określenia „kryterium ludow ości” pisarza. (Opis i krytyka).

2) Pobieżny zarys dziejów badań nad literaturą ludow ą w Polsce.

3) Pisarz ludowy. (A naliza społeczna zjaw iska i próba ustalenia definicji).

4) G atunki pisarstw a ludowego. (Przegląd form tw órczości ludowej).

5) Literatura ludow a a inteligencja.

6) Problem „spożycia” książek pisarzy ludowych.

7) R ozw ażania praktyczne z zakresu pedagogiki literackiej.

8) Literatura ludowa jako zagadnienie kultury narodowej.

Literatura przedm iotu jest wcale obfita. Studium niniejsze jest jedn ak w pierw ­ szym rzędzie przeznaczone dla niew prow adzonego czytelnika, dlatego zreduko­

wałem w nim do m inim um odsyłacze do dzieł, zajm ujących się pisarstw em ludo­

wym. Za to [zam iast] tego na samym końcu osobno podaję spis działow y tych książek i artykułów, ogłoszonych po czasopism ach, których lektura przyniosła mi najw iększą korzyść i z którym i w prost albo pośrednio koresponduję w toku tej pracy. Spis ten je st rów nocześnie ułożony w ten sposób, aby niezorientowany, a zachęcony lekturą niniejszych uwag czytelnik mógł bez trudu nauczyć się drogi, prowadzącej do poznania i zrozum ienia pisarstw a ludowego. Dlatego „nadpro­

gram ow o” niejako dodaję tu także wykaz najbardziej dojrzałych i reprezentacyj­

nych utw orów literatury ludow ej4. Zaczynać bowiem jej lekturę trzeba od szczy­

tów. R ozum ienie pism przeciętnych, płodów pisarzy początkujących to już, przy­

taczając z innej okazji wypowiedziane spostrzeżenie Konińskiego, „kwestia smaku, dyskrecji, pewnej dystynkcji”5, w każdym razie w yższego stopnia kultury. U czu­

cie, jakie się w nas rozw ija w m iarę obcow ania z literaturą ludową, jest tym więcej skom plikow ane, im na prostszą podnietę jest odpowiedzią. C zyste w swej treści, w ym agające w intencjach, po dłuższym w spółżyciu upodabnia się do surowej i trudnej reguły m oralnej. I tak oto w setną przeszło rocznicę z e j ś c i a rom anty­

ków na „niziny” ludowej twórczości, my, spłacając jak b y dług tylu lat obojętno­

ści, musimy się w myśl pięknego i głębokiego paradoksu C hestertona na te „nizi­

ny” w s p i n a ć 6.

N I E Z N A N A R O Z P R A W A G. H E R L I N G A - G R U D Z I Ń S K I E G O 1 7 1

4 Bibliografia ta nie zachowała się - została najprawdopodobniej dołączona do czystopisu pracy, przesłanego w sierpniu 1939 do redakcji „W iedzy i Ż ycia”, o czym wspom inał Herling w liście cytow anym przeze mnie w e w stępie do rozprawy.

5 K. L. K o n i ń s k i, O uprawnieniu gw ary. W: P isarze ludow i, t. 2, s. 446.

6 A pologia ludu i tw órczości ludowej pojawia się wielokrotnie w pismach G. K. Chestertona.

N ie udało mi się jednak ustalić, z jakiego tekstu pisarza pochodzi paradoks, o którym wspom ina tu Herling.

(7)

172 N I E Z N A N A R O Z P R A W A G. H E R L 1 N G A - G R U D Z I Ń S K . I E G O

II

O dpow iedź na pytanie: „Kto jest pisarzem ludow ym ?”, innymi słowy, o k re­

ślenie „kryterium ludowości pisarza” stanowi pierw szą trudność w pracy badacza.

Próby dotychczasow e są przeważnie wadliwe: posiadają bądź za szeroki, bądź za wąski zakres. Bo też z różnych w ynikają postaw badawczych: m ożem y zau w a­

żyć, ja k u jednych górę bierze o p i s , chęć w ydzielenia term inu na podstaw ie c e ­ chy najczęściej się powtarzającej we w szystkich badanych jednostkach, k ry te­

rium adekwatne, a jednocześnie m ożliwie dalekosiężne i pojem ne. Z konieczno ­ ści więc, ju ż teraz m ożna to dostrzec, cecha specyfikująca nie je st najistotniejsza, skoro, jak to się dzieje np. u Konińskiego, wskaźnik wybiega poza wieś jako „osob­

ne zjaw isko socjologiczne” i zagarnia duży szm at peryferii miasta. Pisze on:

zainteresowało m ię to, iż w iele o s ó b p r a c u j ą c y c h f i z y c z n i e i n i e p o s i a d a ­ j ą c y c h w y ż s z e g o w y k s z t a ł c e n i a zaczęło pisać utwory literackie; to fakt now y;

postanow iłem sobie tym ludziom i tym utworom przypatrzeć się. Jakżeż ich nazwać inaczej niż pisarzami, w łaśnie tak a nie inaczej, „/ u d o w y m /”?7

Widzi się od razu, że to kryterium nie oddaje dzisiejszego charakteru p isar­

stwa ludowego, chociaż tak jest w swych intencjach am bitne. Stawiać pisarza- -chłopa, zrośniętego ze wsią, obok pisarza-robotnika, od lat asym ilującego w zory społeczno-kulturalne m iasta, dlatego że obaj parają się piórem , choć p racują fi­

zycznie i nie posiadają w yższego w ykształcenia - znaczy to zająć się pew nym bardzo ciekaw ym zjaw iskiem w rozw oju kultury, ale w żadnym w ypadku ująć pisarstw o ludowe w zw iązku z autonom icznym i nieustannie się rozw ijającym procesem społecznym , który je zrodził i podsyca. Projekt Konińskiego jest więc dla nas nieużyteczny, chociaż m ieszczą się w nim w yznaczniki, które w ejdą do kryterium , jakie postaram y się w ysunąć niżej. W całości jedn ak może raczej od­

powiadać socjologowi literatury, a w łaściw ie literackiego procesu tw órczego, i to takiem u, którego interesują nie sam odzielne warstwy społeczne, ale kręgi pro fe­

sjonalne, pow iązane w jakiś sposób z kręgami ludzi żyjących na różnych stop­

niach rozw oju oświaty. Słowem, socjologow i pedagogiki kultury.

Jak sobie radzą inni badacze? Prof. Bystroń w Polskiej p ieśn i ludow ej od ró ż­

nia „poetów w iejskich” od „twórczości ludow ej”, zbiorow ej, bezim iennej8. W A r ­ tyzmie pieśn i ludowej znajdziem y takie sform ułowanie:

N ie można w ięc pow iedzieć, że pieśń na temat ludowy jest pieśnią ludową. A le również nie można pow iedzieć, że pieśnią ludową jest ta, którą lud tworzy. Przede w szystkim dlatego, że w pieśń ludową w eszły pieśni śpiewane niegdyś przez szlachtę, które następnie zupełnie przez lud zostały przejęte i zasym ilow ane, tak że dopiero na drodze specjalnych badań źródło­

w ych jesteśm y w stanie określić ich pochodzenie, następnie dlatego, że także nie w szystko to, co lud tworzy, jest pieśnią ludową. Lud tworzy na ogół dużo, ale niesam odzielnie; w p ływ y książkow e są tu bardzo silne9.

A w dwóch szkicach pod tym sam ym tytułem („Literatura ludowa” ) jeszcze w yraźniej:

7 K. L. K o n i ń s k i, J eszcze raz o kryterium „ lu d o w o ś c i” pisa rza . W: P isarze ludow i, t. 2, s. 449. Podkreślenia dodatkow o sygnow ane kursywą pochodzą od autorów cytow anych przez Herlinga.

8 Polska pieśń ludow a. Wybór, oprać. J. S. B y s t r o ń . Kraków [ 1921 ], s. 4.

9 J. S. B y s t r o ń, Artyzm p ieśn i ludowej. Poznań-W arszawa 1921, s. 6.

(8)

N I E Z N A N A R O Z P R A W A G. H E R L I N G A - G R U D Z 1 Ń S K . 1 E G O 173

N azw ą literatury ludowej obejm iem y te treści literackie, które są przedmiotem bezpo­

średniej, ustnej tradycji10.

Albo:

T w órczością ludow ą nazywam y te treści artystyczne, które nie zw iązane ustalonym raz tekstem, nie rozpow szechniane przez pism o czy druk, przechodzą w bezpośredniej tradycji z ust do ust, z pokolenia w pokolenie. Baśń ludowa, pieśń, przysłow ie, zagadka, wierszowana formułka zabaw d ziecięcych , oto treści, które nigdy nie były spisyw ane, zanim ludoznawcy nie zaczęli ich utrwalać dla celów naukowych jako świadectwa o kulturze ludu. O czyw iście ta tw órczość ludowa nie jest w yłączną w łasnością ludu i, z drugiej strony, lud nie tylko tą trady­

cyjną literaturą się posługuje; cały szereg tematów przechodzi w żywej tradycji także i w in­

nych sferach, nawet wśród wykształconej książkow o inteligencji, podobnie jak też i coraz c z ę ­ ściej książka jest tym źródłem, z którego na wsi się czerpie treści literackie".

I choćby naw et dopisyw ać do tego stanowiska w ytraw ne kom entarze (jak to zrobił p. O brębski w recenzji z Pisarzy ludowych, pisząc: „K ultura ludowa, a tak samo rzecz się ma z literaturą ludową, to kultura tradycji ustnej, realizująca się w bezpośrednim w spółżyciu ludzkim, to kultura lokalnej społeczności w iejskiej, której całe istnienie i funkcjonow anie opiera się na stosunkach i stycznościach osobistych i bezpośrednich. Dlatego literatura ludowa to literatura ex dejinitione ustna. Innej literatury ludowej nie znam y” 12), nie zmieni to postaci rzeczy, nie zaciem ni istotnego stanow iska prof. Bystronia. Jakże bow iem z ow ą interpretacją w zm iankow [an]ego autora pogodzić zaliczenie do literatury ludowej pieśni żoł­

nierskich, flisackich, rzem ieślniczych, górniczych, dziadow skich, złodziejskich i na koniec pieśni w ięźniów politycznych? Czy to ma być w łaśnie „kultura lokal­

nej społeczności w iejskiej”? Raczej nie, i pow iedzieć należy, że prof. Bystroniowi idzie w tym sform ułow aniu nie o literaturę ludową, a o literaturę ludu, o zebranie i opisanie tego, czym lud (szeroko tu pojęty), nie um iejący czytać i pisać, zapełnia w olne od pracy chw ile. Bo przecież owa literatura ludowa, oczyszczona z kurzu w ędrów ki z ust do ust, od wsi do wsi, jakże często okazuje się klasycznym w ytw o­

rem albo i w ręcz ubocznym produktem m ieszczańskiej czy, dalej wstecz sięga­

jąc, szlacheckiej twórczości! W ten sposób prof. Bystroń ujaw nia niew ątpliw ie ciekaw ość zbieracza, który chciałby połączyć w je d n ą grupę „bezpańskie”, bo nie w ydrukow ane i nie utrw alone nigdzie utwory ustne. Ale ludowość tutaj to tyle co prym ityw przekazyw ania, prym ityw przypadkowej i narastającej nieustannie in­

terpretacji odtwórców. Jawi się zaraz zbieraczowi pytanie: ja k sobie poradzić i co pow iedzieć o anonim ow ych utworach, które lud przekazuje sobie z pokolenia na pokolenie? I w idać od razu, że badacza pociąga tu w pierw szym rzędzie zupełnie w yjątkow y los niektórych utworów literackich i ich niecodzienna funkcja. Oto pow stają przez nikogo określonego nie napisane, krążą, zm ieniając po drodze tre­

ści i wątki, m ożna je zauw ażyć, jak silnie przylgnęły do jednej grupy ludzi, a nie m ogły się utrzym ać w innej, ja k „używ ane” byw ają na przem ian w najrozm ait­

10 J. S. B y s t r o ń , L iteratura ludowa. W zb.: D zieje literatu ry p iękn ej w P olsce. Wyd. 2.

Cz. 2. Kraków 1936, s. 649. E ncyklopedia polska. T. 21.

11 J. S. B y s t r o ń , Literatura ludowa. W zb.: Wiedza o P olsce. T. 3, cz.: E tnografia Polski.

Warszawa [1 9 3 1 -1 9 3 2 ], s. 417.

12 J. O b r ę b s k i , rec.: K. L. K o n i ń s k i , P isarze ludowi. „Przegląd Socjologiczny. Kwar­

talnik Polskiego Instytutu S ocjologiczn ego” t. 6 (1938), z. 3/4, s. 554.

(9)

174 N I E Z N A N A R O Z P R A W A G. H E R L I N G A - G R U D Z I Ń S K I E G O

szych sytuacjach życiowych. Określmy to stanowisko jednym zdaniem : m am y tu dobry przykład badań nad m echaniką rodzenia się i zaspokajania zbiorow ych po­

trzeb zabaw y literackiej obok ciekawości, ja k ą w zbudzają w ędrów ka społeczna tekstu literackiego i interesujące próby stworzenia, choćby na skrom ną m iarę, lite­

ratury stosowanej (pieśni śpiewane z okazji różnych w ydarzeń życiow ych).

Z tym w szystkim studia prof. Bystronia, choć w ytw orzyły sobie swój w łasny krąg, jak by skrom ną dyscyplinę naukową, znowu dalekie są od w łaściw ego sensu przeobrażeń, jakim podlega pisarstwo ludowe, coraz w yraźniej określające swój własny, trw ały kształt w organizm ie kultury narodowej. G dyby jedn ak ktoś zapy­

tał, jak sobie autor K ultury ludowej w yobraża przyszłość literatury ludow ej, m oż­

na by mu odpow iedzieć słowami jednego ze szkiców:

Przyszłość w ytyczy niew ątpliw ie now e drogi rozwoju tw órczości ludowej; zdolności i potrzeby artystyczne ludu znajdą z pew nością nowe w yjście, przezw yciężając zarów no anty- kwaryzm, niedostosow any do ducha czasu, jak też i bierne naśladow nictw o szkolnych w zo ­ rów. Wydany niedawno pamiętnik w ielkopolskiego r o b o t n i k a , Jakuba W ojciechow skiego, jest tu znamiennym zjawiskiem: szczerość prymitywu ma niepospolitą wartość artystyczną.

W tym też kierunku należy spodziew ać się dalszego rozwoju tw órczości ludow ej13.

Nietrudno zauw ażyć, ja k bardzo w całości zbliżona jest postaw a prof. B ystro­

nia do poglądów K. L. Konińskiego.

Trudności, jak widać, niemałe. Pojaw iają się kryteria błahe, choć niekiedy nie pozbaw ione aktualnej słuszności. Tak np. prof. Pigoń pisze:

Natomiast silniej, niż to uczynił redaktor antologii (Koniński - przyp. m ój), podkreślić należy sprawdzian inny: zaw odow ości tudzież (i to przede w szystkim ) bezpośredniego zw iąz­

ku z ziemią. D o literatów (!) ludowych nie zaliczym y nikogo z tych, co uprawiają pisarstwo zaw odow o, co z niego żyją. Liczyć natomiast będziemy tych, co - z takim czy ow akim w y ­ kształceniem - gospodarują sami na sw ym chłopskim zagonie, którzy - można by strawesto- wać wyrażenie Norwida - piszą tylko procent od swej orki14.

Co nam więc wypada uczynić pośród tego zam ętu najrozm aitszych projek­

tów? W yjście jest, i to wcale nie takie trudne. Zanim je jed n ak wskażem y, zajm ij­

my się jeszcze przez chw ilę tymi próbami określenia kryterium ludowości p isa­

rza, o których pow iedzieliśm y, że posiadają za wąski zakres. W toku analizy się okaże, że ten „w ąski zakres” zaw iera w gruncie rzeczy cechy ekskluzyw izm u i dość problem atycznej uzurpacji norm atywistycznej.

W cytow anym ju ż artykule Józefa O brębskiego, autora pozostającego pod dużym zarów no ideologicznym , ja k i stylistycznym w pływ em M łodego p o k o le ­ nia chłopów C hałasińskiego, czytamy:

Pism o i pisarstw o, książka i druk to narzędzia porozum iew ania się i oddziaływ ania w szerszej społeczności ponadlokalnej, jaką jest naród. Pisarstwo jako forma ekspresji m oże być w ięc ex defin itione tylko narodowe. 1 takim jest każde pisarstwo: ziem iańskie, m ieszczań­

skie czy chłopskie. W szystkie te rodzaje pisarstwa ze stanowiska formy ekspresji są narodowe, a różnicują się p r z e z s w o j ą f u n k c j ę s p o ł e c z n o - i d e o 1 o g i c z n ą. D latego w ięc logicznie można m ów ić tylko o pisarstwie chłopskim, a nie ludowym - gdyż tylko ten termin oddaje należycie istotny dzisiejszy kontekst społeczny tego zjawiska, jakim jest proces formo­

13 B y s t r o ń, L iteratura ludow a, [1 9 3 1 -1 9 3 2 ], s. 436.

14 S. P i g o ń , P lon y p isa rstw a ludow ego. „W ieś i Państwo” 1938, nr 2, s. 99. Brak u Pigonia fragmentu: „tudzież (i to przede w szystkim ) bezpośredniego związku z ziem ią”.

(10)

N I E Z N A N A R O Z P R A W A G. H E R L I N G A - G R U D Z I Ń S K I E G O 175

w ania się warstwy chłopskiej w Polsce, proces w chodzenia chłopa do narodu z własną legity­

m acją społeczną, własnym dorobkiem kulturalnym, własnym język iem i w łasną literaturą15.

Jest to w yraźne kryterium norm atywne, ideologiczne. Ale dlatego właśnie ściśle będzie ono przylegać do zjaw iska tylko na przestrzeni m ałego w ycinka roz­

w ijającego się procesu. W chwili obecnej ostanie się przed jego surowym i w ym a­

ganiam i tylko garstka co dojrzalszych i świadom ych swych celów publicystów i m ów ców ludowych. A co zrobić z całą m asą anonim ow ych, bezim iennych utw o­

rów pisarstw a ludowego, po których widać, że ich twórcy, staw iając pierw sze kro­

ki, pragną nadać jak iś - nierzadko jakże celny i trafny - kształt literacki swoim m yślom i przeżyciom , chociaż pozostają one jeszcze poza zasięgiem działania tego rzeczyw iście potężnego nurtu kształtow ania się w arstw y chłopskiej w Pol­

sce? Jakie m iejsce w yznaczyć literaturze ludowej z w czorajszych, przeduśw iado- m ionych dni? Co się stanie z pisarstwem ludowym j u t r o , kiedy „proces form o­

w ania się warstw y chłopskiej w Polsce” będzie na ukończeniu, kiedy „chłop w ej­

dzie do narodu z w łasną legitym acją społeczną”? I jakiż to będzie wówczas jego

„w łasny dorobek kulturalny”, „własna literatura”, czy ta, która była świadectwem jego społeczno-kulturalnego dorastania? Kto by sądził, że proces rozwoju litera­

tury 1 u d o w e j zatrzym a się z chw ilą ustalenia się w arstw y chłopskiej w spo­

łeczności narodow o-państw ow ej, okazałby dowodnie, ja k potężnej uległ sugestii i jak słabo zdaje sobie spraw ę z pobudek, charakteru i kulturalnego znaczenia pisarstw a ludowego. W studiach sowieckich teoretyków, pracujących nad zagad­

nieniam i literatury ludowej (oczywiście zupełnie inaczej, specyficznie tam poję­

tej), wyczytałem przypuszczenie, iż właściwie literatura ludowa („dolna”) powstaje tylko jak o zapis dziejów obejm ow ania przez proletariat chłopsko-robotniczy w ła­

dzy. Jej racja życia w ygasa z ukończeniem dzieła, którem u służyła. Obudzona w m asach chęć do pisania ustępuje m iejsca racjonalnie daw kow anem u porcjow a­

niu solidnie w ypracow anych agitek w najrozm aitszych odm ianach. Przy całej, dia­

m etralnej w prost różnicy postaw jak ież zastanaw iające podobieństw o przesłanek!

Pisarstw o w ycieniow ane i w yłonione przez sw oją „funkcję społeczno-ideologicz- ną” to pierw sza faza; a później okres stabilizacji, kultury opartej o, mniej lub w ię­

cej dosłow nie rozum ianą, tradycję ustną. Nikt nie zaprzeczy,

że nie ma żadnej nieprzezw yciężonej trudności w określeniu, kto jest pisarzem c h ł o p s k i m czy nawet l u d o w y m, jeśli odstąpi się od beznadziejności kryteriów obiektywnych, a za za­

sadę przyjmie się s o c j o l o g i c z n y w s p ó ł c z y n n i k h u m a n i s t y c z n y ; ż e n i e w kon­

kretności „typu życia”, ale w ideach jego „kształtu” tkwi zasadnicze kryterium przynależności do grupy (!) pisarzy chłopskich16.

Trzeba tylko stw ierdzić, że „socjologiczny w spółczynnik hum anistyczny” nie na w iele się przydaje albo przynajmniej należy się z nim niesłychanie ostrożnie obchodzić w tych w ypadkach, kiedy m am y do czynienia z s y t u a c j ą s p o ­ ł e c z n ą z u p e ł n i e w y j ą t k o w ą : z sytuacją p rzeło m o w ą zw ro tn ą przesy­

coną ferm entacją pulsującą w sposób żywy, przyspieszony, tak jakb y realizujący w stopniu nierów nie gw ałtow niejszym te wszystkie dążenia w arstw y społecznej, które albo tkwiły w niej tylko potencjalnie, albo tłum ione przez siły społecznie

15 O b r ę b s k i , op. cit., s. 555.

16 Ibidem , s. 558.

(11)

176 N I E Z N A N A R O Z P R A W A G. H E R L 1 N G A - G R U D Z I Ń S K I E G 0

przeciwne daw ały niew yraźne i bezkształtne znaki życia. Tak się rzecz ma z ob u­

dzonym procesem „form ow ania się warstwy chłopskiej w Polsce” . Ruch m łodo- chłopski jest uzasadniony i naturalny, powie to każdy, kto pozna M łode po kolenie chłopów C hałasińskiego, ale nie jest normalny, bo nad w yraz potężny i bujny.

N aturalnym odruchem nagle rozpętanego jest rozprostow anie członków i po tym nadm ierna ruchliwość. Ale nie będzie to objaw norm alny aż do chw ili, kiedy ta ruchliwość, zredukow ana do właściw ych rozmiarów, nie znajdzie sobie w łasnego kształtu, który by odtąd norm ow ał na należytym poziom ie dalszy rozwój o sobni­

ka. Toteż w yprow adzanie „socjologicznego w spółczynnika hum anistyczn ego ” z takiego procesu, co więcej, powierzanie mu funkcji naczelnej w zadaniu w yzna­

czenia kryterium ludowości pisarza jest częściowym nieporozum ieniem . Sprow a­

dza ono pisarstw o ludowe do granic wąsko zakreślonych, ujm uje je w zw iązku z przeobrażeniam i przejściow ym i. Dlatego powinno być jak oś zm odyfikow ane.

Ten sam punkt w idzenia posiada jednak jeszcze pewne rezerwy, ukazujące znow u całem u zagadnieniu o w iele za szerokie perspektywy. Pow ołam się tu na C hała­

sińskiego, którego poglądy pokryw ają się z tezami artykułu O brębskiego. W M ło ­ dym pokoleniu chłopów (t. 4) pisze on:

Z istoty swojej w a r s t w a chłopska, jak w ogóle warstwa społeczna (w przeciw ieństw ie do stanu), jest tworem społecznym o t w a r t y m . Pochodzenie nie jest w ięc istotnym elem en­

tem jej struktury. Toteż w przeciw ieństw ie do nobilitacji, związanej z określonym cerem onia­

łem, nie ma i nie m oże być formalnego aktu przystąpienia do warstwy chłopskiej (jak i w ogóle do w a r s t w y społecznej). Przynależność do niej jest bow iem tylko sprawą wewnętrznej łą cz­

ności jednostki z jej społeczno-kulturalnymi wartościami.

Tworząca się warstwa chłopska stoi w ięc otworem dla jednostek warstw w yższych: zie- miaństwa, duchowieństwa, inteligencji. M ogą wejść do niej, ale za cenę rezygnacji z „pań­

skich” przyw ilejów i pańskiego stylu ż y cia 17.

I na innym miejscu:

Z takiego pojmowania warstwy chłopskiej wynika również, że przynależność do tej war­

stwy nie da się rozpoznać w sposób zewnętrzny. Kryterium przynależności nie jest ani w yłącz­

nie ekonom iczne (poziom zam ożności), ani techniczne (sposób gospodarowania), ani nawet zaw odow e (w ykonyw anie zawodu rolniczego), lecz społeczno-kulturalne. Do warstwy chłop­

skiej należy każdy, kto w e własnym życiu realizuje w ym ieniony kształt życia chłopskiego.

O przynależności do warstwy chłopskiej decyduje wewnętrzna postawa jed n ostk i18.

M yślę, że gdyby się posłużyć tymi wskazówkam i w konstruow aniu kryterium ludowości pisarza, pow stałby format może i ciekawy, ale nie do przyjęcia z je d n e ­ go względu: pisarstw o ludowe w znakomitej w iększości sw ych przejaw ów znala­

złoby się częścią tylko w jego ramach. Otrzym alibyśm y sztyw ną norm ę, zaspoka­

jając ą am bicje teoretyczne, ale bez większego znaczenia praktycznego. Przy całej odm ienności przesłanek ideologicznych, coś w rodzaju w skazań A rtura G órskie­

go. W sum ie więc należy i to stanowisko uchylić, zachow ując do w ykorzystania tylko jego niektóre aspekty.

Trud referow ania projektów odpowiedzi na pytanie: „K to jest pisarzem ludo­

w ym ?”, nie jest próżny. Każdemu, kto się zainteresuje zagadnieniam i kultury lu­

17 J. C h a ł a s i ń s k i , M łode pokolen ie chłopów. P rocesy i zagadn ien ia kształtow an ia się w a r­

stw y chłopskiej w P olsce. Przedmowa F. Z n a n i e c k i. T. 4. Warszawa 1938, s. 549.

18 Ibidem, s. 548.

(12)

N I E Z N A N A R O Z P R A W A G. H E R L I N G A - G R U D Z I Ń S K . I E G O 177

dowej, przyjdzie zająć się rozkopywaniem naw arstwień najrozm aitszych ju ż pod­

jętych wysiłków, zanim dotrze do istoty rzeczy. Przy okazji jednak uzyska szersze tło, zobaczy zjaw isko w kontekście dużo rozleglej szych problem ów naukowych i społecznych. D ośw iadczenia zdobyte na tej drodze przychodzą z pom ocą nieraz podczas dalszych studiów nad literaturą ludową.

Po części opisow o-krytycznej, w której podaliśm y różne sposoby określenia kryterium ludowości pisarza, m ożna przejść do w ysunięcia takiej definicji, jaka byłaby w zgodzie z tezami niniejszego szkicu. Poprzedzim y j ą krótkim rysem historycznym dotyczącym początków badań nad literaturą ludow ą w Polsce.

N ajw cześniej m ożna się zetknąć z zainteresowaniam i o charakterze antykw a­

rycznym . Sankcję naukow ą uzyskały one w r. 1828, w ogłoszeniu Towarzystwa K rólew sko-W arszaw skiego Przyjaciół Nauk:

Pierwotne obyczaje pom iędzy ludem zachowują się najdłużej, a wiadom ość o nich do poszukiwań starożytności naszych w ielce przydatną być m oże. Z tego w zględu pragnie towa­

rzystwo, ażeby się zajęto spisywaniem obrzędów, jakie się m iędzy ludem polskim w czasie zaręczyn, w esela, chrzcin, pogrzebów, świąt i wszelkich zabaw dotąd zachowują lub mało co przedtem używane były, zwracając uwagę na ich rozmaitość w różnych okolicach. N ie wypada pomijać i piosneczek tymi uroczystościam i w sław ionych lub inne jakie podania historyczne w sobie m ieszczących. N ależy równie dowiadywać się o przesądach i zabobonach, słow em , gromadzić w szystko jak najtroskliwiej potrzeba, co sposób życia i zwyczaje ludu wyjaśnić zdo­

ła. Te opisy ile m ożności naród cały, a przynajmniej część jego znaczną obejmować pow inny19.

Już w tym prospekcie daje się przecież zauważyć ostrożne przejście do lat następnych, tak obfitych w studia o „literaturze ludu”, „pieśniach gm innych” , „my- thologii słow iańskiej” , lat, nad którym i od progu zaciążył m anifest Zoriana Dołę­

gi C hodakow skiego. A więc 1830-50 - rom antycy i ludowość. Studia i prace B rodzińskiego, M ochnackiego, Goszczyńskiego, Stefana W itwickiego, A. E. Koź- m iana, B ronisław a Trentow skiego, ks. Piotra Sem eńki20, Leona Ziem kow icza, Edwarda D em bow skiego, Lelewela i tylu innych. D oszukiw anie się źródeł poezji polskiej w tw órczości ludu, którą uważano za pozostałość dawnej kultury Słowian pogańskich. Spór klasyków, jako przedstawicieli szkół obcych, z rom antykam i,

„co u ludu sił czerpać chcieli i czerpali” . Jak ten okres nazw ać? O kreślił go najle­

piej Stef. W itwicki, pisząc: „Naród, w ychodzący całkiem z Ludu i n a p a n ó w , jest to drzewo tracące swój korzeń [...]”21. Stosunek romantyzmu do literatury ludo­

wej (tej, którą bada prof. Bystroń) opierał się na zasadzie pew nego „w yzysku” , pom ijał jej rozwój jak o osobnej gałęzi twórczości, która by m ogła m ieć i kultyw o­

wać własne wzory. Chodziło właśnie tylko o w yszukanie sobie „korzeni”, o napo­

jen ie poezji rom antycznej u źródeł konkretnej, bujnej, prym ityw nej i dziwnej je d ­ nocześnie tw órczości ludowej. Pęd ten był tak silny, że naw et historycy literatury w typie W iszniew skiego, M aciejowskiego, W ójcickiego czy M ajorkiew icza za­

pragnęli wprzęgnąć do swych konstrukcji historycznoliterackich sam odzielne okre­

sy, „zw roty” ludowe. Koniec tego uroku znaczą dopiero Studia o literaturze ludo­

19 N ie udało mi się dotrzeć do broszury, którą cytuje tu Herling.

20 Herling-Grudziński przywołuje tu zapewne postać ks. Piotra Sem enenki (1 8 1 4 -1 8 8 6 ), czę­

sto błędnie nazywanego: Semeneńko - w spółzałożyciela i generała zakonu zmartwychwstańców, filozofa, pisarza ascetycznego i publicystę.

21 S. W i t w i c k i , W ieczory pielgrzym a. R ozm aitości moralne, literackie i polityczne. T. 2.

Paryż 1842, s. 270.

(13)

178 N I E Z N A N A R O Z P R A W A G. H E R L I N G A - G R U D Z I Ń S K I E G O

wej R. W. B erw ińskiego, wydane w r. 1854. M ożna śm iało pow iedzieć, że Ber- wiński przygotow yw ał grunt dla pozytywistów, kiedy pisał:

Więcej powiem ! Lud nie ma nawet s a m o d z i e l n e j twórczości ducha, a jeśli ją ma, to w takiej tylko mierze, m utatis mutandis, jak dziecko. Siła jeg o ducha, a raczej wyobraźni, jest raczej tylko reproduktywną. Co w nią wniosą lub wrzucą zewnętrzne stosunki miejsca i czasu, w których żyje, to w edle rozwinięcia władz sw oich um ysłow ych p r z e t w a r z a czasam i, ale i to nie zaw sze. N ajczęściej i zw ykle p o w t a r z a tylko to, czego się nauczył od sw oich na­

u czycieli, którymi dla niego są n a j p r z ó d ' , księża, jako reprezentanci kościoła, p o t e m : szlachta-panow ie i w szyscy surdutowce, jako reprezentanci czasowej poza kościołem oświaty, i n a r e s z c i e: każdorazowy rząd, jako wyraz politycznych kraju stosunków.

Jakim go m ieć będą chciały te trzy razem czynniki, takim zawdy będzie i takim jest lud, nie tylko pod w zględem moralności, ale również i pod w zględem intelektualnego sw ego życia.

Myśli on, rozumie, a nawet tworzy w wyobraźni swej i w literaturze ustnej powtarza to tylko i tak tylko, czego i jak nauczył się od tych sw oich nauczycieli22.

Pozytyw izm zaaprobuje tylko w innej formie to stanowisko. Cały ciężar od­

pow iedzialności, w myśl spostrzeżenia Berw ińskiego, przerzuci na inteligencję i ziem iaństw o jako owych „nauczycieli”, którzy „lud będą m ieli takim , jakim go mieć będą chcieli” . Pisarz ludowy, w rozum ieniu pozytyw istycznym , to radosny przykład pojętnej, choćby naw et nieporadnej, ale przez to sym patycznej, asym ila­

cji obcych mu w zorów społeczno-kulturalnych. Na tym się kończy „ruch literatu­

ry ludow ej” . W w. XX myśl inteligencka zbyt ju ż jest zajęta sam ą sobą, żeby zwracać uwagę na pisarstw o ludowe. C harakterystyczną cechą w szystkich tych usiłowań, prób i dążeń jest to, że są one etapem w rozwoju nie m yśli ludowej, a myśli inteligenckiej. Twórczość ludowa występuje w nich jak o przedm iot kon­

strukcji typow o inteligenckich, i to dw ojakiego typu. N iekiedy m am y tu do czy ­ nienia z uczciw ym i próbam i, z troską o całość kultury narodow ej. Kiedy indziej znowu zw rot do literatury ludowej odbywa się pod znakiem u c i e c z k i od w ar­

tości stw orzonych przez w łasny krąg społeczny.

Sytuacja zm ienia się nie do poznania z chw ilą dojścia do „głosu społecznego”

warstwy chłopskiej w formie innej, niż to było w w. XIX. Dostęp do oświaty, nawet w tak śm iesznie skromnej postaci, o jakiej pisze Suchodolski w P olityce kulturalno-ośw iatow ej2^, wzrost poczucia siły politycznej i społecznej - w szystko to sprawia, że pisarstw o ludowe ukazuje się (najpierw poprzez pism a nielicznych publicystów -działaczy, później przez zbiorow e wypowiedzi gospodarujących na roli chłopów ) społeczeństw u w zupełnie nowej postaci. M iejsce pieśni, bajęd, gu­

seł, zabobonów zajm ują wzorowe niekiedy rozprawki, artykuły i wypowiedzi publi­

cystów chłopskich. Snute podczas niedzielnych odpoczynków opowiadania prze­

kształcają się z wolna w ambitne próby stworzenia powieści chłopskiej. W szystko, nie wyrzekając się elementów tradycyjnej kultury wiejskiej, przeniknięte jest no­

wym duchem. Jasną staje się potrzeba zupełnie innego ujęcia tej literatury - ju ż nie w związku z procesam i, zachodzącymi w łonie inteligencji, ale w oparciu o zm iany kształtujące nowy wyraz autotelicznej warstwy społecznej. Literatura ludowa prze­

staje być tylko św iadectw em bądź to przetrw ania w czasie jakichś bliżej n ieokre­

ślonych praźródeł kultury narodowej, bądź „reproduktyw nych” zdolności chłopa.

22 R. W. B e r w i ń s k i, Studia o literaturze ludow ej ze stanow iska historycznej i naukow ej krytyki. T. 2. Poznań 1854, s. 2 1 6 -2 1 7 .

23 B. S u c h o d o l s k i , Polityka kulturalno-ośw iatow a w P olsce w spółczesnej. Warszawa 1937.

(14)

Ma spełnić określoną funkcję społeczno-kulturalną w równie określonej grom a­

dzie ludzkiej. C zytając pism a Witosa, Bojki, Borowego, Słomki, M agrysia, K ura­

sia24, m yśląc o nich, zauważymy, że pewna ich odrębność w stosunku do pisarstw a bezprzym iotnikow ego nie zasadza się bynajmniej na prym ityw izm ie wyrazu, po­

sługiw aniu się gwarą, nieporadności stylu i tym podobnych znam ionach szczegól­

nych. Pozostaje zawsze pewna nadwyżka, nie dająca się zamknąć w słowie lub celnej i krótkiej definicji. A przecież zdać sobie z niej sprawę, to odpowiedzieć na pytanie, jakie jest kryterium ludowości pisarza. Temu zadaniu poświęcim y niżej nasze próby analizy.

Mam w rażenie, że dr Koniński pobłądził ju ż w w yborze m etody określenia tego kryterium . Chodziło mu raczej o znalezienie m ożliw ie niezaw odnego sposo­

bu w ydzielenia pisarzy ludowych spośród całej m asy biorących się do pióra nie- zawodowców , jeszcze przed dokonaniem analizy sam ego zjaw iska literackiego.

Słowem , chodziło o pew nego rodzaju czynność w stępną, przygotow aw czą. Tkwi w tym niew ątpliw ie trochę racji. Jakże bow iem analizow ać zjaw isko nieokreślo­

ne? Ale bezpośrednim następstw em tej m etody je st zdystansow anie elem entów rzeczowych przez elem enty personalne, podczas gdy powinno być odwrotnie. Mówi się więc o sam ouctw ie, braku w ykształcenia, kontakcie z życiem ludowym. Kry­

terium dąży do zgodności z całkow itym zam ierzeniem , a nie zam ierzenie do zgod­

ności z kryterium i m ateriałem em pirycznym . Pisarstwo ludowe szuka określenia w oparciu o cechy w yodrębniające pisarzy, a nie ich utwory. A m ożna przecież i tym się zająć, ba, ja k się niżej okaże, osobowość społeczna pisarza ludowego jest jednym z najw ażniejszych czynników kształtow ania się literatury ludowej, ale tylko w tym w ypadku, kiedy w czynnościach badawczych stanowi ona punkt dojś­

cia, a nie punkt wyjścia. Now a wątpliwość: ażeby się zająć u t w o r a m i pisar­

stwa ludow ego, trzeba w iedzieć, które z nich właśnie do pisarstw a ludowego nale­

ży zaliczyć. Błędne koło.

Staję na stanow isku, że będziem y trwali tak długo w tym zaklętym kole, jak długo problem y literatury ludowej będą dla nas tylko przedm iotem teoretycznej spekulacji. Praktycznie biorąc, daję rady trudnościom w ten sposób, że sobie w y­

znaczam zupełnie inny sposób postępowania. Czytam utw ory literatury ludowej w najszerszym rozum ieniu, obejm ując tą nazw ą naw et jak ieś peryferyjne próby zbiedniałego proletariatu m iejskiego. Wyodrębniam z tej całości różne klasy przed­

miotów, na zasadzie zgodności m ożliwie dużej ilości cech. O trzym uję trzy klasy, zupełnie w yraźne, nie podlegające dyskusji. Pierwsza to pisarstwo chłopskie, zw ią­

zane z w sią jak o odrębnym terenem socjologicznym . Druga obejm uje utw ory pi­

sarzy robotniczych. Trzecia, na koniec, zagarnia bezdom ną resztę, którą stanow ią produkty uboczne procesu rozwojowego literatury inteligenckiej i procesów w y­

odrębniania się typów sam odzielnego pisarstwa, zw iązanego z kształtow aniem się jakichś w arstw społecznych. Zjawisko znane dobrze, zw łaszcza niem ieckim socjologom literatury. B ędą to więc z jednej strony nieudolne próby naśladow nic­

twa (tu zaliczyłbym niektórych poetów z grupy Wieś i Jej Pieśń25), z drugiej per­

N I E Z N A N A R O Z P R A W A G. H E R L I N G A - G R U D Z I Ń S K I E G O 1 7 9

24 Znani w latach trzydziestych pisarze ludowi: Wincenty W itos, Jakub Bojko, Piotr Borowy, Jan Słomka, Franciszek Magryś, Ferdynand Kuraś.

25 Tworzyli ją pisarze i publicyści skupieni w okół m iesięcznika „W ieś - Jej Pieśń” (ukazało się 20 numerów w latach 1933-1 9 3 4 ). N ależeli do nich m.in. Antoni Kucharczyk (Jantek z Bugaja)

(15)

1 8 0 N I E Z N A N A R O Z P R A W A G. H E R L I N G A - G R U D Z I Ń S K 1 E G 0

wersyjne, a przez to nie mniej inteligenckie, chełpienie się „chłopską dum ą” , „fan­

tazją”, niezależnością, siłą, odrębnością, krzepą itd. Tu m am na myśli Suskiego i po części N ędzę-K ubińca26. Rzecz niezm iernie charakterystyczna: w iersze Su­

skiego drukow ał niegdyś „M archołt”, wiersze N ędzy-K ubińca nie tak daw no ogło­

siło „A teneum ” . T o j e s t l i t e r a t u r a l u d o w a d l a i n t e l i g e n t ó w . Powstaje po to, żeby inteligentom ułatwiać spłacanie trybutu, należnego „chłop­

skiem u pięknu” i z chłopska chrzczonej energii27. Nie w yobrażam sobie w tych pism ach utworów Słomki, M agrysia, Bojki, Borowego i tylu innych mniej zna­

nych i głośnych. B ędą natom iast drukowały zawsze z długim i kom entarzam i re­

dakcyjnym i i z poczuciem dobrze wypełnionego obowiązku poematy, w których rytm ostrej, krzem iennej gwary staje się „zastrzykiem ” dla „rozleniw ionej, m ino- deryjnej, bezpłciowej i w yjałow ionej” kultury inteligenckiej. W tym że więc „A te­

neum ” tak śpiewa Kubiniec:

Hej, tańcujcie, zbójnicy, frejerka niek nie kruci, na polanie, na sianie, zakońci sie kochanie.

[ 1

Hej, za Tatry, za Tatry, jest tam ślakcic bogaty, nocieżej sie ośm ielić, będzie się cem podzielić28.

Dziwić się tylko w ypada, po co tu N ędza-K ubiniec, kiedy m am y swego w ła­

snego „Janosika z Tarchow ej” , Dobrow olskiego29. Słowem: casus Boy - W ojcie­

chow ski30.

Po tej niezupełnie zbytecznej dygresji wróćm y do rzeczy. Otóż okazuje się, że dokonując tego rodzaju podziału na klasy w yodrębniam y nie tylko klasę jed n o li­

tych w ytw orów pisarstw a chłopskiego, ale i osobny dział literatury robotniczej.

Nie jest ona sam odzielna, podlega wzorom kulturalno-społecznym inteligencji - to przyznaje naw et tak entuzjastyczny badacz rzeczy robotniczych, jakim je st prof.

C zarnow ski, pisząc w szkicu Pow staw anie now ej kultury.

W dążeniu sw ym do klasowej zwartości i do w yzw olenia w warunkach kapitalistycznej produkcji, na pierw szy rzut oka najmniej pom yślnych, zaczął on („now oczesny robotnik prze­

m ysłow y” - przyp. mój) już wytwarzać sw oistą kulturę przeciw stawiającą się bezw zględnie

i Antoni W ładysław Mirek (Antoni Olcha). Od roku 1935 pism o w ychod ziło pod tytułem „Now a W ieś” i pozostaw ało pod w pływ em idei Mariana Czuchnowskiego.

26 Znani pisarze zaliczani do kręgu twórców ludowych: Augustyn Suski i Stanisław Nędza- -Kubiniec.

27 Wydaje się, że Herling-Grudziński opinią tą nawiązuje do studium K. B u d z y k a G w ara a utw ór literacki („Język Polski” 1936, nr 4), gdzie autor koncentrując się na zagadnieniu stylu lite­

ratury ludowej dla inteligencji - dochodzi do tych samych konkluzji, które sformułował tu Herling.

2S S. N ę d z a - K u b i n i e c , Taniec zbójnicki. „Ateneum” 1938, nr 4/5, s. 673.

29 Stanisław Ryszard D o b r o w o l s k i , poeta, autor in.in. poematu Janosik z Tarchowej (1937).

,0 Jakub W ojciechowski, prozaik pochodzenia chłopskiego, autor głośnego w Dw udziestoleciu pamiętnika (Ż yciorys w łasn y robotnika, 1923, wyd.: 1930). Herling-Grudziński ma tu na m yśli za­

pewne rozwój pracy pisarskiej W ojciechowskiego, kontynuowanej pod silnym protektoratem T. Boya- -Żeleńskiego.

(16)

N I E Z N A N A R O Z P R A W A G. H E R L 1 N G A - G R U D Z I Ń S K . I E G 0 181

kulturze drobnom ieszczańskiej i burżuazyjnej, aczkolw iek, rzecz prosta, szeroko zużytkowu- jącą elem enty przejęte od jednej i drugiej31

- ale różni się znacznie od pisarstwa ludowego.

A nalizując teraz grupę w ydzielonych utworów literatury ludowej próbujem y ustalić zespół elem entów biorących udział w ukuwaniu kryterium ludowości pisa­

rza. Stw ierdzam y najpierw, że jest to twórczość nie oderw anych od podłoża spo­

łecznego pisarzy, ale u c z e s t n i k ó w k o n k r e t n e j r z e c z y w i s t o ś c i s p o ł e c z n e j . Stąd kryterium nasze musi być socjologiczne. W utw orach pisa­

rzy ludow ych m am y zawsze do czynienia z rozwojem osobow ości społecznej, m ówiąc ściślej, z integracją dwóch wzorów tej osobow ości społecznej: zastanego i projektow anego. Zastany kształtował się w ramach tradycyjnej społeczności w iej­

skiej i pod naciskiem stosunkowo niewielkiej ilości w zorów osobow ych („cyw ili­

zacje na poziom ie ludow ym ” - według określenia Znanieckiego).

Przy całym poczuciu zależności „chłopów ” od „panów” chłopska sp ołeczn ość wiejska, żyjąc kulturą własną i będąc pod w ielu w zględam i samowystarczalną społecznie, dawała każ­

dej jednostce m ożność zadow olenia w ramach tradycyjnego wzoru osob ow ego tych dążności, które w niej od urodzenia rozwijała. Przez w ychow anie rodzinne, rosnący udział w e w szyst­

kich czynnościach rodziny i następnie w roli członka rodziny, w życiu zbiorow ym wspólnoty sąsiedzkiej jednostka wrastała w ow e ramy, przyswajała sobie cały tradycyjny system zbioro­

w y i z nim wiązała sw e znaczenie w środowisku wiejskim; później zaś z kolei system ten narzucała młodym.

- pisze w przedm ow ie do M łodego pokolenia chłopów autor Ludzi teraźniejszych i cyw ilizacji p rzyszłości32. „O sobow ość zastana” rozw ijała się w kręgu pracy na roli, w pow iązaniu z życiem wsi, ju ż n ie ja k o środow iska społecznego, ale jako otoczenia naturalnego, przeciw staw ionego cyw ilizacji m iejskiej. Ta część kry­

terium korzysta w ięc z opisow ej analizy socjologicznej osobow ości społecznej chłopa.

Pozostaje w zór osobow ości społecznej projektow anej. W skaźnik przesuw a się od opisu do normy. Nie ma się co łudzić: obudzona aktyw ność pisarska chło­

pa ma ścisły zw iązek z procesem jego przechodzenia ze społeczności wiejskiej w układzie stanow ym społeczeństw a do ponadstanow ej społeczności narodowo- -państw ow ej*. Pisarstw o ludowe nie spuszcza tego w zoru z oka. Słusznie zazna­

cza Znaniecki w cytowanej ju ż przedm owie:

31 S. C z a r n o w s k i , P ow stanie now ej kultury. (W ytwarzanie się kultury robotniczej). „W ie­

dza i Ż ycie” 1933, nr 7. Zob. przedruk w: Studia z historii kultury. Warszawa 1956, s. 8 6 -8 7 . D zieła.

Oprać. N. A s s o r o d o b r a j , S. O s s o w s k i . T. 1. Tu szkic został opublikowany pt. P o w sta w a ­ nie now ej kultury.

32 F. Z n a n i e c k i , P rzedm ow a. W: C h a ł a s i ń s k i, op. cit., t. 1, s. XIII.

* Czytelnik m ógłby pom yśleć w tym m iejscu, że autor zapomina o dopiero co wypowiedzianej krytyce stanowiska p. Obrębskiego. A le po pierw sze, krytyka ta w skazyw ała na w adliw ość jego kryterium ludow ości pisarza, gdyby się je chciało stosow ać a la longue. Po drugie zaś starała się w ykazać, a teraz rozszerza ten dow ód, częściow y tylko udział czynnika ideologiczn ego w przebiegu kształtowania się pisarstwa ludowego. Gdy się chce opisać charakter literatury ludowej w t e j c h w i l i , nie sposób o czyw iście pominąć faktu, że w dużej mierze jest ono zależne od ow ego „wcho­

dzenia chłopa do narodu z w łasną legitym acją społeczną”. A le człow iek nie ustaje w sw ym rozwoju i na m iejsce starych wytwarza sobie coraz to now e potrzeby. Toteż można sądzić, że „wzór osob o­

w ości społecznej projektowanej” będzie istniał niezależnie od, a w łaściw ie nawet p o dokonaniu się tego tylko w y r ó w n a n i a , do którego dąży dziś warstwa chłopska. Podczas w ięc gdy i my przysta­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Geneza i charakter tego pro- cesu mają wybitnie złożony charakter a fakt, że to państwo stało się inicjatorem i li- derem globalnej polityki prohibicji wobec narkotyków związany

The effect of different induction heating process parameters on the heat generation has been evaluated on coin-sized coupons (mixed paste adhesive and Iron

We can distinguish three time phases connected with the adjustment process within the field of consumer policy. The first stage from 1989 was the breakthrough for the

Maciej Czarnecki.

Łącznie przebadano 142 m w obrębie 7 wykopów, gdzie natknięto się na pozostałości osad ludności kultury pucharów lejkowatych i iwieńskiej.. Stwierdzono wyraźnie

Rezultatem badań prowadzonych do tej pory było odkrycie licznych pozostałości osadnictwa kultury pucha­ rów lejkowatych z późnego odcinka fazy IIIC.. Stanowią one centrum

nie wniosły istotnych zmian w dotychczasowych u sta­ leniach co do chronologii badanego obiektu: groby w obstawach kamiennych pod brukiem oraz przykrywający je nasyp ziemny

Badania trwały od 3.06.1991 do 30.08.1991 r. Zaplanowano następujące przedsięwzię­ cia: a) eksplorację pracowni krzemieniarskiej w bezpośrednim sąsiedztwie północnej części