S P R A W O Z D A N I A .
Dr. K azim ierz Hartleb.
Stosunek hetmana Ta rno w sk ie go doreformy K ościoła w X V I wieku i jej przedstawicieli. L w ó w , K w a rta l nik historyczny, Rocznik X X V I , zeszy t 3.
G d y w roku 1870 wydaw ał sw oją pracę o reformacyi w Polsce zasłużony badacz, W i n c e n t y Zakrzewski, czuł się w ó w c z a s w obowiązku w przedmowie napisać, iż nie daje całokształtu reformacyi w Polsce, „praca taka jest dziś je szc z e niemożliwą, bo je szc z e wiele do tego brakuje, b y w szystkie m a terya ły b y ł y zgrom adzone". H istoryę refor macyi w Po lsce wyprzedzić musiały i muszą monografie głó w n y ch p o staci ruchu, ja k też wy czerpują ce badania zjazdów, sy n od ó w i s e j mów— i dopiero na tak p rzy go to w an ym gruncie zbudować można cały
gmach. I choć szmat czasu już minął od łat siedemdziesiątych i choć
nie j e d e n snop światła padł na ow ą epokę, nie czas i dziś na s y n tezę— dla braku materyałów. Pra ca dzisiejszych historyków ograniczyć się musi do poszukiwań archiwalnyah i do opracow ań p o szczegó ln ych osób, jak i wypa dków . D latego właśnie z radością witać należy pracę Dr. Kazimierza Hartleba, pośw ięcon ą osobie, zażywającej w ielkiego po
ważania w czasach zygmuntowskich. Stosunek hetmana T a r n o w sk ie go
do reformy K ościoła w X V I w. i jej przedstawicieli — oto tytuł pracy, umieszczonej na łamach K wartalnika his torycznego (Rocznik X X V I , zeszy t 3).
T rud n e go zadania podjął się Dr. Hartleb; na podstawie źródeł, wręcz sobie przeczących, dał udatny obraz wielkiego hetmana i stanął w o b ec pytania, c zy hetman Tarno w ski był „ prawo wiernym" katoli k i e m — ja k chce Szujski, c z y — jak W ierzbo w ski — że ośw iadczył się tylko za katolicyzmem, choć pisał listy do Kalwina, c z y też był róż- nowiercą— jak mienią go niem ieccy pisarze (protestanccy). A u to r zna lazł drogę pośrednią, choć w niejednym wypadku widzi już hetmana, przechylającego się do różnow ierców i właśnie te wypadki wymagają dyskusyi! Prawda — mojem zdaniem — leży u W ie rzbo w skiego . P r z y znając autorowi w wielu miejscach słuszność i godząc się na sposób przeprowadzenia r z e cz y z mniejszą wiarą, niż Dr. Hartleb, opieram się na niektórych źródłach; rozbieżność źródeł zdaje history ka na p r z y
378
S P R A W O Z D A N I A .puszczenia i domysły i temu li tylko przypisać na leży, że drogi autora z recenzentem w niejednem miejscu się rozchodzą; sądzę, iż wspólna wymiana zdań wyjaśni niejeden krok hetmana.
P r z y t o c z o n y przez Dr. Hartleba ustęp z k orespo ndencyi T a r n o w sk ie go z Melanchtonem (Corp. R ec . V . Nr. 2928) nie roztrzyga kwestyi, iż T arnow ski, pisząc o K o ściele Chrystuso wym , miał na myśli n o w ą reli gię, ja k autor przypuszcza; można bow iem również dobrze przyjąć, iż hetman miał na myśli zw y cię z k i już Kościół katolicki, w każdjun razie wątpłiwem jest, „co rozumie pod praw dziwym kościołem, k o g o przez
prawdziw ych w y z n a w c ó w prawdziwej nauki“ . Z osobą hetmana łączy
autor sprawę reform religijnych na sejmie 1 5 5 5 roku, które miały być przeprowadzone na soborze na rod o w ym i z oba wy ich obalenia śle
hetman, zdaniem autora, uspokajające listy do H o z y u sz a (str. 262).
Hozyu sz i tak na sejm piotrkowski nie myślał je c h a ć i należy p r z y puszczać, iż z tej samej p r zy cz y n y , dla której nie był na niedaw nym synodzie, t. j. nie z oba wy słał hetman listy uspokajające przyszłemu kardynałowi, lecz na wyraźną prośbę sam ego biskupa. (...Ad comitia v e nire nolim: num et comitis intersim in S y n o d o , loculi mei non ferunt. Quamobrem effice, quia poteris, ratione, ut ne ad comitia ve nire ne- cesse habeam). (A cta hist. t. I X Nr. 1350, str. 499. Hoz. do Kromera). Nie tłumaczy nam autor dlaczego w stosunku do H ozyu sza kierował się hetman „nie szczerym oportunizmem", c z y lęk i obawa przed bi skupem warmińskim wchodziła tutaj w grę; jeśli tak,— skąd więc śmiała postawa T a r n o w s k ie g o na sejmie 15 5 2 r. wo bec wszystkich biskupów w sprawie ich ju ry zd yk cyi, dlaczego nieszczere b y ły zapewnienia het mańskie w listach do H ozyusza o przywią za nie do wiary ojców? (str. 283). C z y ż szczero ść k rzyżow ała się z przekonaniem hetmana, rz ecz nika niezależności P o lsk i od kuryi rzymskiej?— A u to r na stronnic y 268, nazwał T a r n o w s k ie go „promotorem sp raw y kościoła na r o d o w eg o w roku * 5 5 5 u> a poniew aż kościół na rodow y wyprzedzić musiało ogólne poro
zumienie, sobór narodowjq przeto
eo ipso
hetman był promotorem soboru naro d ow ego . Jeszcze przed sejmem 15 5 5 roku biskupi szukali
u króla p om o cy i arcybiskup D zie rzgow ski, widząc na synodzie osta tnim brak biskupów, a lękając się z drugiej strony na ta rczywości izby poselskiej, zawarł z królem układ, na m o cy któ rego zgodzono się obo pólnie zw oła ć sobór n a r o d o w y za zezwoleniem papieskiem. Duchowni, choć mieli na sejmie stracić na ju r y z d y k c y i swojej, to jedn ak mieli z a p e w nie nie królewskie, iż nie na długo, oraz, że sobór naro d ow y p ołoży tamę różnowierstwu.
N a takie twie rdzenie naprowadza nas list Z y gm un ta A ugusta do Juliusza III, da to w any dnia 12 lutego 15 5 5 r. (Archivio di Stato. N e a pol. P erga m ene Nr. 136. S y gn a tu r a 1555. 12 febriccio). Na sejmie w ięc 15 5 5 roku w Piotrkow ie chodziło tylko o pozyskanie dla tej myśli stanu rycerskie go. W y c i ą g a j ą c wniosek z tego zestawienia, w i dzimy, iż biskupi byli promotorami soboru na rodow ego, a nie hetman T arno wski. Za sta nowie nia g o d n y je s t przypisek 4-ty na str. 274, w y j ę t y z I tomu O p era V e r g e r ii str. 369. W e r ge r y u s z twierdził, iż legat Lipomano wiózł pozwolenie papieskie, zatwierdzające uchwałę sejmu polskie go— zezw olenie na sobór na rod o w y na w y p a d e k g d y b y się sta nowczo takie go domagano; lecz, c z y w ierzyć W e rge ry u szow i? Dr.
Hart-leb mu w ie r z y . C h o ć j e d n a k W e r g e r y u s z b y ł o n g i j e d n y m z n a j z d o l n i e j s z y c h d y p l o m a t ó w i c h o ć z n a ł a r k a n a p o l i ty k i, to j e d n a k n ie b y ł nim w ó w c z a s , — g d y M a c i e j o w s k i p o w i ó z ł in s t r u k c y ę w s p r a w ie ż ą d a ń sejmu do R z y m u •— w k o ś c i e l e ka to lic k im , n ie m ó g ł p r z e t o w ie d z ie ć 0 ta kie m p o z w o l e n i u , m ó g ł p r z y p u s z c z a ć , a n a w e t m ó w i ć d la d o d a n iu o t u c h y r ó ż n o w i e r c o m i d la z a c h ę t y w ą t p i ą c y c h . G o d z ę się z au torem , iż T a r n o w s k i b y ł u m y sł e m n i e z a l e ż n y m , to też nie p r z y p i s u j ę ta k w i e l k i e g o w p ł y w u W e r g e r y u s z o w i n a d w o r z e he tm an a; h e tm a n b y ł m i ę d z y m ło te m i k o w a d ł e m — n ik t nie w ą t p i, ż e list p a p ie s k i z a g r z e w a ł g o do o b r o n y w ia ry, a W e r g e r y u s z n i e s zc zę d z ił p o d s z e p t ó w . A u t o r skłania się do sądu, iż w p ł y w W e r g e r y u s z a b y ł p r z e w a ż a j ą c y m i o p i e r a s w ó j sąd n a słab ej k a lk u la c y i; „ z a p r z e c z e ń z e s t r o n y h e t m a n a nie z n a jd u j e m y “ , (str. 2 7 6 ) . T a r n o w s k i b y ł hu man istą, k t ó r e g o , j a k w s z y s t k i c h
ludzi t e g o p okroju , c e c h u j e p e w i e n p o w i e w o b o j ę t n o ś c i r e li g i jn e j; bez g n i e w u i z a c i e k ł o ś c i słu ch ał w ie l u n ie r a z z ir o n ią i p o lito w a n ie m , miał s w o j e z d a n ie w y r o b i o n e n a k a ż d ą s p r a w ę , n ie j e d n o k r o t n i e p o p a r t e w ła- snem d o ś w i a d c z e n i e m ż y c i o w e m . I to w ł a ś n i e z d a n ie w y r o b i o n e miał 1 c o do p a p ie s t w a , k t ó r e m u w y t y k a ł w i e l e b ł ę d ó w i n a ich p o d s t a w i e m o g ł o p aść n a ń s ł o w o „ a n t y c h r y s t " , — j e ś l i p a d ł o - — ; bo c z y w i e r z y ć m a m y źró d łu , p o d a j ą c e m u t r e ś ć r o z m o w y J a n a Ł a s k i e g o z he tm an e m , g d z i e taki c z y t a m y ustęp: „ A p u d p r in c ip e m C r a c o v i a e J. T a r n o w s k i s e p t u a g e n a r i u m iam fuit, q u e m e o duxit, ut v e r e fa te a tu r p a p a m a n t i christu m es se... ( W ö t s c h k e , B r i e f w e c h s e l , p. 72).
H e t m a n a z g ł o w ą r ó ż n o w i e r s t w a w P o l s c e J a n e m Ł a s k im nic nie ł ą c z y ł o p r ó c z z w i ą z k ó w k r w i. T a r n o w s k i ch ciał j e d n o ś c i k o ś c i o ł a w P o l s c e , ale p o d k o p u ł ą r z y m s k i e g o ko ś c io ła , Ł a s k i n a to m ia st d ą ż y ł „d o zatarcia różn ic i j e d n o l i t o ś c i w p o ls k ie m s p o ł e c z e ń s t w i e r ó ż n o w i e r - c z e m " . — H e t m a n m ieni się p r z y j a c i e l e m K a l w i n a (tuus am icus e t si ig n o tu s ) , l e c z tej n ie j e d n o k r o t n ie z d a w k o w e j fo rm u le k o ń c z e n i a li s t ó w nie m o ż n a w ie l k i e j p r z y p i s y w a ć w a g i, tem mniej m o ż n a pisa ć o w s p ó l n o ś c i p r z e k o n a ń K a l w i n a i T a r n o w s k i e g o ; h etm an nie miał w i a r y w p o w o d z e n i e r ó ż n o w i e r c ó w , czem u i Dr. H a r t l e b d ał w y r a z , p isząc n a str. 290: „ O d w s tą p ie n ia w s z e r e g i r e f o r m a t o r ó w o d s tr ę c z a ł a g o n a d m ie rn a r ó ż n o r o d n o ś ć w y z n a ń " , k t ó r a — rozu mie się — n ie d a w a ł a g w a r a n c y i z w y c i ę s t w a , i o z ię b ł o ś ć d la s p r a w y tłumacz}' się n ie t y l e lę k ie m o R zp li tą, ile br akiem w ia r y , a ó w l ę k b y ł t y l k o p o k r y w k ą , d o s k o n a ły m a r g u m e n te m dla j e g o r e z e r w y , (str. 279 ). B y ł T a r n o w s k i z a n o w ą linią d e m a r k a c y j n ą m i ę d z y P o l s k ą a R z y m e m , stą d śmiała, b y n a j m n i e j j u ż nie p o ł o w i c z n a p o s t a w a j e g o w s p r a w ie n i e u z n a n e g o U c h a ń s k i e g o . O d p o w i e d ź h e t m a ń s k a n a p y t a n i e k r ó l e w s k ie w s p r a w ie p o k r z y w d z o n e g o bi skupa b y ła p e ł n a p o w a g i i d u m y p a ń s t w o w e j , i z w r a c a ł a się p r z e c i w i n g e r e n c y i P a w ł a C a ra ffy w s p r a w y po ls kie; l e c z od tej o d p o w ie d z i do n i e u z n a n i a p a p i e ż a z a g ł o w ę k o ś c i o ł a — j e s z c z e dale ko! P i sał śmiało, n i c z e g o nie taił. I nie z o b a w y lub u m ia r k o w a n ia p ł y n ę ł y c ie r p k ie s ł o w a dla K u r y i , l e c z b y ł y o n e m a n i f e s ta c y ą p r z e k o n a ń h e t mana. T r u d n o z n a le ś ć tutaj „ w s p ó l n e j id e o l o g ii r e f o r m a c y i " (str. 285 w 3 o d 9) ku k tó r e j obaj ci z n a m ie n ic i l u d z i e o d m ie n n y m i s zl ak a m i zdą ża li. K a l w i n i T a r n o w s k i b y l i lu dźm i o d r o d z e n ia i tu ich c h y b a w s p ó l n y g r u n t, l e c z r e fo r m a k o ś c io ła u T a r n o w s k i e g o n ie by ła r e w o
-380
S P R A W O Z D A N IA .lucyą religijną a treść cała listów hetmana do K a lw in a mieści się je s z cze w ramach kościoła katolickiego.
N a ostatniej kartce Kwartalnika historycznego, rocznik a X X V I zeszytu 3, usunięto p o w a ż n y argum ent co do odstępstwa hetmana od wiary katolickiej, i argum en t ten stanowczo przechyliłby sąd na stronę autora; lecz sprostowano, iż ow y m mężem, któ ry zapraszał ministrantów do zreformowania swoich kościołów, nie był hetman Jan Tarnowski, lecz tegoż imienia z bocznej linii T a rn o w sk ic h pan na Rzemieniu i Ź o - chowie. N a stwierdzeniu tego sprostowania w yczerpałem temat, podległy dyskusyi, a przystępując do podn iesien ia stron dodatnich pracy, powiem krótko, że z zadania w y w iąza ł się autor z zadowoleniem, na szkicował s c e n y z życia hetmana, okazał nam dw ór hetmański i pana tego dworu na sejmach, a bardzo udatnie ujął na ostatnich kartkach tło epoki; z in dywidualności T a r n o w s k ie go autor wywnio skow ał, jakie reformy temu
um ysłow i m o gły dogadzać. Dr. Hartleb nie r o zto czy ł przed oczyma
naszemi całej, olbrzymiej działalności hetmana, g d y ż tytuł pracy stał temu na przeszkodzie, ale można mieć nadzieję, iż do n o w y c h s z cz e g ó łó w z życia hetmana w niedalekiej przyszłości doda nowe, tak, że otrzymamy barw ny obraz T ar n o w s k ie go j a k o człowieka wyjątkowej miary, jak o idącego z postępem czasu — humanisty.
CZ ES Ł AW F RANKI E WI CZ.