• Nie Znaleziono Wyników

Charakter rozumowania występującego w tomaszowym dowodzie kimetycznym istnienia Boga.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Charakter rozumowania występującego w tomaszowym dowodzie kimetycznym istnienia Boga."

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

S. ZOFIA JÓZEFA ZDYBICKA

CHARAKTER ROZUMOWANIA

W Y S T Ę P U J Ą C E G O W T O M A S Z O W Y M DOWODZIE KINETYCZNYM ISTNIENIA BOGA

F orm a rozum ow ego poznania istn ien ia Boga je s t je d n y m z tych problem ów filozoficznych, k tó re n ig d y n ie tra c ą sw ej „m łodości”

i pole rozw ażań n ad nim i nie je s t n ig d y zam knięte. W ciąż u k a z u ­ jące się publikacje, dotyczące różnych aspektów filozoficznego p ro ­ blem u Boga, pośw iadczają słuszność pow yższego tw ierd zen ia. Z a­

gadnieniem , k tó re p ow raca ja k o przed m io t d y sk u sji m iędzy logi­

kam i i filozofam i, a także pow oduje ciągłe k o n tro w e rsje w śród sam ych filozofów, je st s tru k tu r a logiczna tzw. dow odów n a istn ie ­ nie Boga.

Istn iejące w spółcześnie obiegowe poglądy w te j sp raw ie m ożna b y w yrazić w n astęp u jący c h określeniach, u ży w a n y ch zazw yczaj a lte rn a ty w n ie n a oznaczenie c h a ra k te ru dow odów : 1 — re d u k c ja p ro babilistyczna *; 2 — re d u k c ja filozoficzna *; 3 — d ed u k c ja s; 4 — dow ód sfo rm a liz o w a n y 4; 5 — dow ód „quia”, „a posteriori”, „sylo- gizm ” 5.

l Por. np. T. C z e ż o w s k l , O metafizyce, je j kierunkach i zagadnieniach, Toruń 1948, s. 117—8; J. Fr. D r e w n o w s k i , U progu nowoczesnej syn tezy fi­

lozoficznej, „Znak" 10 (1958), S. 1294—5.

* Por. np. K. K ł ó s a k , W poszukiwaniu pierwszej przyczyny, t. II, War­

szawa 1957, s. 26—39; W. P l e t k u n , Metodologiczna problem atyka w teodycci

„Coli. Theol.“ 26 (1955), s. 128—158; I. R ó ż y c k i , Dogmatyka, t. II, Kraków 1948, n r 228—230; F. W i l c z e k , Ontologiczne podstawy dowodów na istnie­

nie Boga według Tomasza z Akw inu i Dunsa Szkota, Warszawa 1957, s. 35—6.

t Por. np. T. K w i a t k o w s k i , W sprawie ogólnej struktury formalnej dowodów istnienia Boga, „Zeszyty Naukowe KUL** 3 (1960), z. 3 (ll), s. 25—38.

4 Por. np. J. S a l a m u c h a , Dowód „Ex m otu** na istnienie Boga, „Coli.

Theol." 15 1934), s. 53—92; F. R. B a r b ó , La Struttura Logica della prim a via per provare l’existenza di Dio, „Rivista di Fil. Neo-Scol.“ 52 (1960), s. 241—318;

J. B e n d i e k, Zur logischen Struktur der Gottesbsweise, „Franziskanische Studien** 38 (1956), s. 1—38.

ft Por. np. G a r r i g o u - L a g r a n g e , Dieu, son existence et sa naturę Parls 1928, 8. 62—82.

(2)

O K I N E T Y C Z N Y M D O W O D Z I E I S T N I E N I A B O G A 1483 Nie będzie się tu poglądów tych ani przedstaw iać, an i z n im i polem izować. A le sam f a k t sk o n stato w an ia ta k pow ażnych rozbież­

ności pozw ala w y su n ąć pew ne przypuszczenia tłum aczące ta k i sta n rzeczy: 1° K ażde z w ym ienionych stan o w isk u w y ra źn ia ja k ą ś cechę tego dow odu i p rz y in te rp re ta c ji zgodnej z in te n cjam i a u to ra (choć czasem niezgodnej z in te rp re ta c ją p rz y ję tą przez w spółczesną m e­

todologię) m ożna b y się n a nie zgodzić z tym je d n ak , że nie je st to o k reślen ie w y k lu czające w szystkie in n e ch a ra k te ry sty k i. W p ra ­ cach tego ro d za ju m oże z b y t m ało zw raca się u w agi n a to, że do­

w ód lu b rozum ow apie je s t rzeczyw istością b ogatą i m ożna je roz­

p atry w a ć w w ielu asp ek tach , b iorąc pod uw agę różne jego elem en­

ty i relacje. D latego też do tego sam ego dow odu m ożna odnieść różne określenia. N ie m a bow iem ja k ich ś d eterm in a cji abso lu t­

nych, k tó re b y w sposób w y czerp u jący c h a rak te ry z o w a ły istotę danego rozum ow ania. N ie m a w ięc ta k że ja k ich ś bezw zględnych k lasy fik acji. S ą one zaw sze zrelaty w izo w an e do przy jętej zasady podziału, a d alej do p rz y ję te j koncepcji sam ego rozum ow ania.

D ążność do absolutyzow ania, ja k ą w tej dziedzinie m ożna zauw a­

żyć u różnych au to ró w (np. p ostulow anie k ró tk ie j odpow iedzi n a p ytanie, czy dow odzenie je s t rozum ow aniem deduk cy jn y m czy r e ­ dukcyjnym ), tłu m aczy się p ew nym schem atyzm em c h a ra k te ry z u ­ jącym rozpow szechnione podziały rozum ow ań. 2° Jednostronność u jęć nie je s t je d n ak ż e w yłącznym pow odem rozbieżności poglą­

dów. Z d aje się ona w skazyw ać n a ja k ie ś rzeczyw iste w ew nętrzne tru d n o ści tkw iące w n a tu rz e rozum ow ania tego typ u , odrębność od rozum ow ań w y stę p u jąc y ch w innych n au k ach , n a jego specy­

fikę, k tó re j ad e k w atn ie n ie w y ra ż a ją stosow ane dotychczas n arz ę­

dzia b ad a n ia (zwłaszcza a p a r a tu ra pojęciow a) i k r y te r ia . oceny.

P o niew aż rozbieżność m iędzy różnym i poglądam i co do s tru k ­ tu ry logicznej dow odów nie o g ranicza się tylk o do o b ra n ia róż­

nych o kreśleń, ale sięga odrębności n a tu ry rozum ow ania, a w ięc c h a ra k te ru zw iązków m iędzy zd an iam i i podstaw niezawodności, stą d różnice w o k reśle n iu fo rm y poznania są w yrazem odm ien­

n y ch przek o n ań o n a tu rz e poznania filozoficznego. W szelkie za­

tem p ró b y p rzy czy n iające się do w y jaśn ien ia tego problem u są chyba p o trzeb n e i n ie m ogą być sp raw ą o b o jętn ą an i m argineso­

w ą d la zain te re so w an y c h ju ż n ie tylk o k w estią poznaw alności Boga, ale i n a tu rą pozn an ia m etafizycznego w ogóle.

Z adaniem n iniejszego a rty k u łu je s t p róba w y jaśn ien ia genezy różnorodnych u jęć i o k reśle ń rozum ow ania w ystępującego w To- m aszow ym dow odzie oraz zw rócenie u w ag i n a specyficzną n a ­ tu rę takiego ro zu m o w an ia, ró żn ą od n a tu ry rozu m o w an ia przep ro ­ w adzanego zarów no w n a u k a c h re a ln y c h ja k i form alnych. Z a p rzedm iot rozw ażań b ierze się celowo te k s t k la sy k a filozofii b y tu .

(3)

1484 S. Z O F I A J Ó Z E F A Z D Y B I C K A C hcdzi bow iem o ujęcie dow odu w postaci o ry g in aln ej i o odczy­

ta n ie jego istotnych właściwości. W szelkie n ato m ia st p rze d staw ie­

nia późniejsze, zw łaszcza podręcznikow e, m ogą zaw ierać ju ż p ew ­ nego ro d za ju in te rp re ta c ję d ydaktyczną i zniekształcać jego p ie r­

w o tn ą postać.

W analizie ab stra h u je się całkow icie od całego k o n te k stu h isto ­ rycznego i w szelkich in te rp e rta c ji filozoficznego tłu m ac ze n ia tego dow odu. Chodzi tu bow iem jedynie o fo rm a ln ą s tru k tu r ę ro z u ­ m ow ania, jego w artość dow odow ą i źródło jego naukow ego u p r a ­ w om ocnienia.

1. STRUKTURA LOGICZNA DOWODU B ierzem y pod uw agę n astęp u jący tek st:

certu m est enirn, et sensu constat, aliąua m o ve ri in hoc m undo.

O m ne autem quod m o ve tu r, ab alio m o ve tu r; n ih il en im m o v e tu r nisi secundum quod est in potentia ad illu d ad quod m o v e tu f“, m o- v e t autem aliąuid, secundum quod est actu; m o vere en im n ih il aliud est quam educere aliąuid de p o tentia in actum . De p o ten tia a u tem non potest aliquid reduci in a ctu m nisi per aliquod ens in actu (...) Non a u tem est possibile, u t id em sit sim u l in actu et po­

te n tia secundum idem , sed solum se cu n d u m diversa; (...) Im p o ssib ile est ergo quod secundum idem , et eodem m odo, alią u id sit m o - vens e t m o tu m , v e l quod m o ve a t seipsum . O m ne ergo quod m o - ve tu r, oportet ab alio m overi. S i ergo id a quo m o v e tu r, m o ve a tu r, oportet et ipsum ab alio m overi, e t illu d ab alio. Hic a u te m non est procedere in in fin itu m , quia sic no n esset aliquod p rim u m m ovens, et per consequens nec aliquod aliud m ovens, quia m o v e n - tia secunda non m o ve n t nisi per hoc quod su n t nota a p rim o m o - v e n te (...) Ergo necesse est devenire ad aliquod p rim u m m o ven s, quod a nullo m ovetur; et hoc om nes in te llig u n t D eum 8.

a. M A T E R IA DO W O DU

N ajogólniejszy tok dow odow y m ożna p rzedstaw ić ta k : P r z e s ł a n k i :

1. S tw ierd zen ie istnienia jakiegoś ru ch u : c e rtu m est e t sen su constat aliqua m overi in hoc m undo.

2. In te rp re ta c ja fa k tu przez zasadę filozoficzną. O m ne quod m o- v e tu r ab alio m o ve tu r oraz w ytłum aczenie ja k tę zasadę n a ­ leży pojm ow ać.

9 s. Theol. I, 2, 3 c.

(4)

O K I N E T Y C Z N Y M D O W O D Z I E I S T N I E N I A B O G A 1485 3. S tw ierdzenie, że nie je s t m ożliw y ciąg w nieskończoność w sze­

reg u bytów poru szający ch i poruszanych: non est procedere in in jin itu m i w y jaśn ie n ie dlaczego.

W n i o s e k :

S tw ierd zen ie konieczności istn ien ia pierw szego poruszyciela nieporuszonego: necesse est d even ire ad a h ąuid p rim u m m o- vens, quod a nullo m o v e tu r et hoc om nes in te llig u n t D eum .

P r z e s ł a n k a p i e r w s z a

Z danie przesłankow e będ ące p u n k te m w yjścia rozum ow ania jest zdaniem spostrzeżeniow ym . Sw. Tom asz w y raźn ie stw ierdza sensu constat. J e s t w ięc zdaniem pew nym na podstaw ie oczywistości przedm iotow ej stw ierd zo n ej p rzy pom ocy poznania zm ysłowego i nie w ym aga żadnego uzasad n ien ia. N ie je s t ono je d n a k czystym spostrzeżeniem , stw ie rd z en iem nagiego fak tu . T akie stw ierdzenie fa k tu leży u jego podstaw . W dow odzie zd an iu tem u n a d a je się bow iem in te rp re ta c ję filozoficzną. Sw. Tom asz nie czyni tego w prost, lecz p rzy okazji om aw ian ia d ru g iej przesłanki w yjaśnia, ja k należy rozum ieć ru c h stw ierd zo n y w punkcie w yjścia. T er­

m in „ru c h ” in te r p re tu je — zgodnie ze sw oją koncepcją b y tu — w k ateg o riac h m ożności i ak tu , a w ięc w te rm in ac h m etafizycz­

nych. W obec tego je s t to zdanie em piryczne sw oistego ty p u i choć podstaw ą jego p rzy jęcia je s t w y ra źn e odw ołanie się do zm ysło­

wego oglądu to je d n a k w y n ik i tego oglądu o trzy m u ją postać w spe­

cjaln y m sensie in te le k tu a ln ą , w y rażo n ą w a p a ra tu rz e filozoficz­

nej, suponującą znajom ość te o rii b y tu p rzy ję tej w system ie. P rz e ­ sła n k a m a także c h a ra k te r zd a n ia egzystencjalnego: stw ierd za bo­

wiem istn ien ie ru ch u a pośrednio istn ien ie rzeczy będących w r u ­ chu.

P r z e s ł a n k a d r u g a

P rz e sła n k a om n e quod m o v e tu r ab alio m o ve tu r je st zasadnicza dla c h a ra k te ru i w arto ści całego rozum ow ania. D latego uśw iado­

m ienie sobie je j w łaściw ej n a tu ry przesądza o uchw yceniu nerw u dowodu.

P rz ed e w szystkim p o w sta je problem , czy je s t oczyw ista, czy u z a ­ sadniona pośrednio oraz ja k i je s t je j c h a ra k te r sem iotyczny?

Ł atw o stw ierdzić, że n ie je s t ona an a lity cz n a w sensie, iż sam a analiza fo rm alno-logiczna z a w arty ch w niej te rm in ó w pociąga za sobą konieczność jej p rzyjęcia. T erm in „ru c h ” bez żadnej in te r ­ p re ta c ji filozoficznej nie w y m ag a ja k o sw ego koniecznego k ore-

(5)

1486 S. Z O F I A J O Z E F A Z D Y B 1 C K A la tu te rm in u „m otor p oruszający”. W ydaje się w ięc, że płaszczyzna czysto sem iotyczna nie je st w łaściw ym te re n em pełnego u s ta le ­ n ia jej c h a ra k te ru .

A naliza u zasadnienia przytoczonego w tekście św. T om asza po­

zw oli n a w yciągnięcie dalszych w niosków w tej spraw ie.

„W szystko, co się porusza, przez coś innego je s t poruszane. Nic bow iem n ie porusza się, jeśli nie je s t w m ożności do tego, co po­

rusza. D aje zaś ru c h je d y n ie to, co z n a jd u je się w akcie p osia­

d an ia go. P oruszać bowiem oznacza w yprow adzić z m ożności do aktu. Z możności nic nie może przejść do b y tu a k tu aln e g o bez w p ły w u b y tu , k tó ry z n a jd u je się w sta n ie a k tu a ln y m (...). N ie je s t rzeczą m ożliw ą, aby rów nocześnie to sam o i pod tym sam ym w zglę­

dem było w stan ie ak tu aln y m i m ożnościowym . J e s t to dopuszczal­

ne w tej sam ej rzeczy ale pod różnym w zględem (...). N iem ożliw o­

ścią jest, aby coś było rów nocześnie i pod tym sam ym w zględem poruszające i poruszane, tzn. ab y poruszało sam o sie b ie” 7.

Ja k sch arak tery zo w ać od stro n y fo rm a ln e j to u zasadnienie? P rz e ­ de w szystkim trze b a podkreślić, że św. Tom asz p rzep ro w ad za je w ram ach filozoficznej n au k i o akcie i możności. A czyni to w te n sposób, iż te rm in y „być p o ru sza n y m ” i „poruszać” sp ro w ad za do term inów „być w m ożności” i „być w ak c ie”. W re z u lta c ie o trz y ­ m u je dw a szeregi zdań treściow o rów now ażnych a w ięc d w a pa- ra le ln e toki rozum ow ania:

1. P oruszać oznacza w y p ro w a- _ Nic n ie porusza się, je śli nie dzić z możności do ak tu je st w m ożności do tego, co po­

ru sza

2. D aje ru c h jed y n ie to, co Z m ożności nic nie m oże zn a jd u je się w akcie posia- __ p rzejść do b y tu ak tu a ln e g o bez d an ia go w p ły w u b y tu , k tó ry z n a jd u je

się w sta n ie ak tu a ln y m 3. N iem ożliwością je st, ab y coś Nie je s t rzeczą m ożliw ą, aby

było rów nocześnie i pod tym to sam o było rów nocześnie sam ym w zględem p o ru sza ją- = i pod tym sam ym w zględem ce i p oruszane w sta n ie a k tu a ln y m i m ożno­

ściowym ,

a w ięc w szystko, co je s t poruszane, je s t p oruszane przez coś innego.

Sw. Tom asz w y k o rzy stu jąc analogię m iędzy „być p o ru szan y m i po ru szać” oraz „być w m ożności i ak tu alizo w ać” d o k o n u je r e ­ du k cji teo rii ru ch u do te o rii a k tu i możności, k tó ra je s t b ard z iej znana, podstaw ow a, pierw otniejsza. T ru d n o je d n a k tę re d u k c ję

7 S . T h e o l. i , a, s c.

(6)

O K I N E T Y C Z N Y M D O W O D Z I E I S T N I E N I A B O G A

1487 uznać za u za sa d n ien ie om aw ianej p r z e s ła n k i8. O ba p a ra le ln e ro ­ zum ow ania z a k ła d a ją bow iem in n e zdanie, m ocniejsze in feren c y j- nie a n ie u ja w n io n e, k tó re w a ru n k u je słuszność w niosku, m ian o ­ w icie zasadę ra c ji d ostatecznej. R ozum ow anie to m ożna p o tra k to ­ w ać je d y n ie ja k o pew nego ro d za ju k ró tk ie przypom nienie czy w y jaśn ien ie o m aw ianej zasad y dokonane w ram a ch teorii ak tu i możności.

P r z e s ł a n k a t r z e c i a

T rzecia p rze słan k a je s t o rganicznie zw iązana z poprzednią — stanow i ja k b y dalszy je j ciąg. Św. Tom asz ta k ją w y jaśnia:

„Jeśli by t, k tó ry d a je ru ch , ta k że je s t poruszany, m usi rów nież być p o ru szan y przez coś innego. T u zaś je s t rzeczą niem ożliw ą iść w nieskończoność, poniew aż n ie istn iałb y pierw szy m otor i konse­

k w en tn ie żaden inn y , gdyż m o to ry d ru g ie p o ru szają się dzięki sile pierw szego m o to ru ” 9.

P rz ed sta w io n e rozu m o w an ie je s t ro d zajem u zasadnienia neg a­

tyw nego, k tó re ta k m ożna p rzedstaw ić:

G dyby istn ia ł nieskończony ciąg czynników p o ruszanych i po ru ­ szających, nie istn ia łb y p ierw szy m otor i nie istn iały b y m otory drugie. M otory d ru g ie istn ie ją , w obec tego m usi istnieć m otor pierw szy, a w ięc nie m ożna postępow ać w nieskończoność w sze­

reg u czynników p o ruszanych i poruszających.

W u zasadnieniu ty m n ie je d n o k ro tn ie d o p atry w an o się błędu p etitio principii. Z danie u d o w ad n ia się bow iem przez podanie jego rów now ażnika. I rzeczyw iście przytoczony te k st tru d n o uznać za uzasad n ien ie in te resu ją ce j n as przesłanki. R ozum ow anie to sta je się zrozum iałe ty lk o w ów czas, gdy p rzy jm ie się, że u jego pod­

staw leży n ie u jaw n io n e silniejsze założenie — podobnie ja k po­

przednio — m ianow icie za sa d a r a c ji dostatecznej, zgodnie z k tó rą a k tu a ln y i nieskończony szereg m otorów zależnych nie m a w so­

bie ra c ji istn ien ia, d latego konieczne je s t przyjęcie pierw szego 8 Salamucha dokonał formalizacji tego uzasadnienia. Dowód omawianej prze­

stanki przeprowadził w ten sposób, że najważniejsze tezy przyjął jako założe­

nia, z których już łatwo mógł drogą prostych przekształceń (głównie zastępowa­

nia) otrzymać wniosek. Ale konieczność przyjęcia tych założeń potwierdza słuszność przyjętej tu oceny tego uzasadnienia. Omawiana przesłanka nie jest więc formalnie prawdziwa. To, co jest istotne dla jej dowodu (zwłaszcza twier­

dzenie: „jeśli x porusza się, to istnieje takie t, że t porusza x “ jest przyjęte jako założenie. Właściwie Salamucha wykazał tylko, że t nie jest identyczne z x, co mógł łatwo uczynić na podstawie przyjętego założenia, że nie może być to samo i pod tym samym względem w możności i akcie. P. J. S a l a m u c h a * art. cyt., s. 78.

9 S. Theol. I, 2, 3 c.

(7)

1488 S. Z O F I A J Ó Z E F A Z D Y B I C K A m otoru. T akie rozw iązanie sp raw y n ie w y n ik a w p ro st z analizy te k stu lecz je s t podyktow ane kontekstem system u.

b. FO R M A DO W O DU

Na zasadniczy dowód sk ła d ają się n astęp u jące zdania:

(Pew ne je s t i zm ysłam i stw ierdzone, że) 1. istn ieją n a św iecie rzeczy będące w ruchu;

2. W szystko, co je st w ru ch u , zostaje poruszane przez coś innego;

3. J e s t niem ożliw e postępow ać w nieskończoność w tym sz e re ­ gu czynników poruszających i rzeczy poruszanych, a w ięc istn ieje ostatecznie pierw szy m o to r abso lu tn ie nieruchom y.

Chcąc ustalić s tr u k tu r ę tego dow odu w eźm ie się przede w szy st­

kim pod uw agę zw iązki fo rm aln e zachodzące m iędzy w yżej w y m ie­

nionym i zdaniam i. D la łatw iejszego ich u chw ycenia zapiszem y dow ód sym bolicznie 10:

1. S x ? x

2. I1x[tx = S y(xR y-x+ y)]

3. II x,y[(xRy)-(y<frx)] d S w SzM w R zyyw )11 Sw Sz^ (w R zvvw )

Z ta k przedstaw ionego schem atu łatw o odczytać c h a ra k te r p rz e ­ słanek i zw iązków m iędzy nim i. O kazuje się bow iem , że

a. p rzesłanki nie są jed n o lite: pierw sza je st zdaniem szczegóło­

w ym , praw dziw ym em pirycznie, dw ie pozostałe n a to m ia st są zdaniam i ogólnym i, k tó re nie są ani em pirycznie an i fo rm a l­

nie praw dziw e. K ażda z nich w y m ag a w ięc now ego, osobne­

go uzasadnienia. A te pom ocnicze dow ody — ja k w y k az ały poprzednie analizy — także nie m ogą być u zasad n ien iam i ani czysto form alnym i, ani tylk o em pirycznym i.

b. nie m a w y n ik an ia form alnego 12 w d ru g iej i trzeciej p rze słan ­ ce, a stąd stosow anie re g u ły o d ry w a n ia je s t n ieupraw om ocnio- ne. W obec tego w niosek też n ie w y n ik a logicznie z p rzę sła- 10 Odczytujemy w języku potocznym: 1. Istnieje takie x , że x porusza się.

2. Dla każdego x jeśli x porusza się, to istnieje takie y, że y porusza i nie jes t identyczne z y. 3. Dla każdego x, y jeśli y porusza x i y nie jest iden­

tyczne z x to istnieje takie z i to, że ani z nie porusza ani w się nie porusza.

11 Drugą przesłankę i poprzednik trzeciej można by uzupełnić tezą o prze- chodniości i spójności relacji. Nie zmieniłoby to jednak w niczym analizowanego aspektu samego dowodu.

12 Wynikanie formalne to znaczy takie, „które ma być całkowicie wyznaczo­

ne przez formę zdań, między którymi zachodzi, a więc wynikanie nie może za­

leżeć od naszej wiedzy o świecie zewnętrznym, w szczególności od naszej w ie­

dzy o przedmiotach, o których mowa w zdaniach*4. A. T a r s k i, O pojęciu w y ­ nikania logicznego, „Przegląd Filoz.“ 39 (1936), s. 62.

(8)

O K I N E T Y C Z N Y M D O W O D Z I E I S T N I E N I A B O G A 1489 nek. T ru d n o b y łoby także n a płaszczyźnie czysto fo rm alnej w y tłu m aczy ć f a k t p o ja w ien ia się w n a stęp n ik u trzeciej prze­

sła n k i (a ty m sam y m w e w niosku) zdania egzystencjalnego.

J e s t bow iem rzeczą ogólnie zn a n ą, że istnienie jako niepoję- ciow alne n ie je s t p o d atn e n a przek ształcen ia zakresow e, a tym b ard z iej n ie je s t fo rm a ln ie d edukow alne ze stw ierd zen ia sa­

m ych relacji.

Te w łaściw ości dow odu św iadczące o tym , że zw iązek m o ty w a­

cy jn y m iędzy p rze słan k a m i a k o n k lu z ją nie o piera się n a w y n i­

k an iu fo rm aln y m (fu n k to ry im p lik ac ji nie m a ją c h a ra k te ru łącz-

■^ników praw dziw ościow ych), o k az u ją i to, iż om aw iane rozum ow a­

nie nie przebiega i n ie m oże przebiegać je d y n ie w edług jakiegoś p raw a logiki fo rm a ln e j. N ie tru d n o dojrzeć i to, że nie je st oho także przy p ad k iem żadnego p ra w a em pirycznego (w sensie n au k przyrodniczych).

Pow yższe w nioski zd a ją się kolidow ać z ty m , co w ykazał w swej pracy J. S alam ucha. W ydaje się je d n ak , iż niezgodność ta je st tylko pozorna. Bliższe zapoznanie się bow iem z an alizą przepro­

w adzoną przez S alam u ch ę pokazuje, iż on ta k że u zn aw ał np., że każda z p rzesłan ek dow odu w y m ag a osobnego uzasadnienia. A te pom ocnicze u za sa d n ien ia sfo rm alizo w an e przez S alam uchę są tylko pozornie analityczne, bo dow ód fo rm a ln y zysk u je on dzięki p rzy­

jęciu ty lu i ta k ich założeń, iż nie tru d n o potem o przekształcenia form alne, będące zresztą zw ykłym zastępow aniem . W tedy jed n ak pozostaje ciągle o tw a rta sp ra w a ostatecznego upraw om ocnienia ow ych założeń. T ru d n o ta k że zgodzić się z założoną przez S ala­

m uchę izom orfią re la c ji w yrażonych w ję zy k u logiki z relacjam i m etafizycznym i w yrażonym i w a p a ra tu rz e filo z o fic z n e jls.

2. POD STA W A N IEZAW ODNOŚCI ROZUMOWANIA P oprzednio przep ro w ad zo n e analizy w ykazały, że schem at logicz­

n y n ie stan o w i po d staw y konieczności tw ierd zeń m etafizycznych.

R ozum ow ania filozoficzne nie p rzeb ieg ają w o parciu o im plikację fo rm a ln ą i w obec tego nie m ożna d la n ich u sta lić schem atu w zna-- czeniu logicznym , k tó ry g w a ra n to w a łb y niezaw odność przejścia od praw d ziw y ch p rze słan e k do praw dziw ego w niosku.

S tw ierd zen ie fa k tu , iż w om aw ianym rozum ow aniu nie zacho­

13 Podobne wnioski' nasuw ają się w związku z pracą B a r b ó czy B e n- d i e k a. Nadto nie wydaje się jakoby tworzenie schematu — jak to czyni Ben- diek — którego modelami byłyby tak różne dowody, Jak np. dowód Tomasza, Dunsa Szkota, Ockhama, Suareza — było zgodne z naturą poznania metafi­

zycznego.

(9)

1490 S. Z O F I A J Ó Z E F A Z D Y B 1 C K A dzi w y n ik an ie logiczne, nie je st rów noznaczne z d ew a lu a c ją tego ty p u rozum ow ania czy z koniecznością zak w alifik o w a n ia go ja k o rozum ow ania zawodowego. Nie udow odniono bow iem , że p ra w a lo ­ giki fo rm alnej w yczerpują pop raw n ie k o n k lu d u ją ce u k ła d y zdań oraz iż w ynikanie logiczne je s t je d y n ą fo rm ą w y n ik a n ia n iezaw o d ­ nego. C oraz częściej m ów i się obecnie o w y n ik an iu w op arciu 0 zw iązki treściow e, k tó re ostatecznie czerpią sw oje u p raw o m o c­

n ienie w koniecznych sta n ac h r z e c z y u . W ówczas z d a n ia łączą się nie tylk o ze w zględu na sw ą fo rm ę lecz dlatego, że m ów ią o ta ­ kich stan ach rzeczy, k tó re są pow iązane zw iązkiem ontycznym w sposób konieczny.

Z rozum ienie tego i uznanie m ożliw ości tego ro d za ju m o ty w a cji pozwoli u stalić c h a ra k te r zw iązków zachodzących m iędzy z d a n ia ­ m i om aw ianego dow odu — zgodnie ch y b a z n a tu rą poznania filo ­ zoficznego. W ydaje się bow iem , że w analizow anym ro zu m o w a­

n iu zachodzi w łaśnie ta k ie „w y n ik a n ie treśc io w e” 15. D ojrzenie 1 zrozum ienie sta n u bytow ego ujaw n io n eg o w przesłan ce p ie rw ­ szej i zin terp reto w a n ie go w o parciu o zasadę ra c ji d o statecznej w sposób konieczny pociąga za sobą asercję w niosku. M iędzy s ta ­ nem rzeczy przedstaw ionym w przesłance w yjściow ej i w e w n io ­ sku istn ieje stosunek, k tó ry m ożna b y nazw ać „im p lik a cją rz e ­ czow ą” : „skoro istn ieje ta k i sta n rzeczy, k tó ry ra c ji istn ien ia nie m a w sobie, to m usi istnieć ta k i b y t, k tó ry ją w sobie p o sia d a”.

Tego ro d zaju „w ynikanie im p lik a c y jn e ” je s t — analogicznie do im p likacji fo rm aln ej — także stosunkiem niesy m etry czn y m , z ty m je d n ak , że jego osobliwością je s t to, iż zachodzi nie n a p odstaw ie form y lecz pew nej zależności rzeczow ej, k tó ra przeb ieg a od n a ­ stęp stw a ontycznego do ra c ji ontycznej, czyli — w te rm in a c h m e ­ tafizycznych — od sk u tk u do przyczyny, a nie zachodzi w k ie ­ ru n k u odw rotnym .

S ta n ontyczny w yrażony w przesłance je s t w ięc co do n a tu ry późniejszy niż sta n rzeczy w y rażony w e w niosku. K ie ru n e k zależ­

ności rzeczow ej je st w ięc od w ro tn y w sto su n k u do k ie ru n k u ro z u ­ 14 Takie rozumowanie, jak np. a. 8> 4 i 4> 2 więc ; b. Wiedeń leży na południe od Wrocławia, Wrocław leży na południe od Poznania, więc Wiedeń leży na południe od Poznania — nie są prawdziwe na podstawie w ynikania formalnego, a n ik t — kto posiada elementarne wiadomości z m atem atyki i geogra­

fii — nie wątpi, iż są niezawodne. Por. Z. C z e r w i ń s k i , O pojęciu w n io ­ skowania dedukcyjnego, „Studia Filoz.“ 1960 n r 4 fl9), s. 153—4.

15 Jeśli mówi się tu o związkach treściowych, to chodzi nie o samo zrozu­

mienie sensu występujących wyrażeń lecz o takie związki treściowe, które są bezpośrednim ujęciem stosunków rzeczywistości transsubiektywnej. Takie rozu­

mienie związków treściowych, utożsamiające je ze związkami rzeczowymi, jest chyba zgodne zarówno z realistyczną teorią poznania, jak i filozofią bytu, której zadaniem jest tłumaczenie bytów realnie istniejących.

(10)

O K I N E T Y C Z N Y M D O W O D Z I E I S T N I E N I A B O G A 1491 m ow ania (poznaw ania i u z n a w an ia oraz „w y n ik an ia treściow e­

go”):

zależność rzeczow a: p rzyczyna — s kut ek k ie ru n e k rozum ow ania: przyczyna --- skutek O m aw iane rozum ow anie przeb ieg a w ięc w edług stałego porząd­

ku. M ożna przeto i tu m ów ić o ja k im ś schem acie — w sensie a n a­

logicznym do sc h em a tu logicznego. P rzeb ieg rozum ow ania (lepiej:

p rzebieg całego procesu poznaw czego, bo nie tylk o w chodzą tu w g rę czynności dyskursyw ne) je s t n astęp u jący :

1. S tw ierd zen ie sta n u fak ty czn eg o (aspekt, w ja k im się tego do­

k o n u je je s t w yznaczony przez przed m io t fo rm a ln y filozofii bytu . W om aw ianym rozu m o w an iu chodzi o sam m om ent za­

istn ien ia ru ch u , zm iany). P roces te n dokonujący się w o p ar­

ciu o sta n y rzeczow e m a swój sem antyczny w y raz w sądzie egzysten cjaln y m : „Istn ie je r u c h ”.

2. In te rp re ta c ja tego sta n u u jęteg o ju ż w a p a ra tu rz e pojęciowej filozoficznej (ruch — ja k o realizo w an ie się możności, a k tu a li­

zow anie się istnienia) p rzy pom ocy zasady ra c ji dostatecznej.

W rozum ow aniu m a to sw ój w y ra z w przesłance: „W szystko, co je st w ru ch u , przez coś innego je s t p o ru sza n e”. Z asada r a ­ cji dostatecznej w yznacza też m om ent, w k tó ry m in te le k t za­

trzy m u je się znalazłszy ostateczn ą ra c ję ru ch u : „Jest nie­

m ożliw e postępow ać w nieskończoność w ty m szeregu czyn­

ników poruszających i rzeczy p o ru szan y ch ”.

3. W niosek w postaci z d a n ia pośrednio egzystencjalnego: „Istn ie­

je pierw szy n ieru ch o m y m o to r” , ja k o w y n ik analizy stanu bytow ego, dokonanej w o parciu o oczyw istą zasadę.

P rz ed sta w io n y sch em at w sk az u je może nie ty le na sam sposób p rzejścia m iędzy poszczególnym i zdaniam i, co n a sposób dokony­

w an ia analizy rzeczyw istości przez in te le k t „uzb ro jo n y ” w praw o i reg u łę ra c ji dostatecznej i w yposażony w uprzednio zdobyte po­

jęcia filozoficzne. O kazuje się, że zdania sk ład ające się n a rozu­

m ow anie nie w y ra ż a ją a d e k w atn ie całego procesu poznawczego, lecz pełnią ja k b y fu n k cję in fo rm o w a n ia o dokonyw anych etapach poznania.

T rzeba tu jeszcze ra z podkreślić rolę zasady ra c ji dostatecznej, k tó ra stanow i fu n d a m e n ta ln y elem e n t tego rozum ow ania. P ełn i ona obok roli tezy ontycznej fu n k cję ja k ie jś zasady, podstaw y p rze j­

ścia od sta n u stw ierdzonego w punkcie w yjścia do sta n u przed ­ staw ionego w e w niosku. O na je s t też reg u łą, k tó ra w yznacza tok rozum ow ania 16.

10 W związku z dowodami na istnienie Boga sprawę tą porusza M a s c a 1 1 twierdząc, że trzeba przede wszystkim uznać, iż umysł nie tylko może ujmo-

(11)

1492 S. Z O F I A J O Z E F A Z D Y B 1 C K A P rz y tak im postaw ieniu sp raw y — a w y d aje się, iż je s t ono zgod­

ne z n a tu rą poznania filozoficznego, k tó re m a c h a ra k te r b a d a n ia rzeczyw istości w św ietle pierw szych zasad — ciężar p ro b lem u z a ­ p ew n ien ia konieczności w nioskom rozum ow ania m etafizycznego p rzech y la się raczej n a stro n ę teoriopoznaw czą i sk u p ia w okół py ­ ta n ia : czy człow iek je st zdolny do „c zy tan ia” w rzeczyw istości, do poznaw ania koniecznych zw iązków m iędzy b y ta m i (przy zacho­

w a n iu bardzo w ąskiego aspektu i w szelkich w y m ag ań ostrożności i ścisłości badania). Rozw iązanie tego problem u je s t w ażn e n ie ty lk o dla zapew nienia koniecznego ch a ra k te ru om aw ian y m ro zu ­ m ow aniom , lecz w iąże się także z szerszym zagadnieniem koniecz­

nego a zarazem rzeczowego c h a ra k te ru ogólnych tw ie rd z e ń m e ta ­ fizycznych 17.

P rz ek o n a n ie ta k ie leży u podstaw rea listy c zn e j (ary sto teleso w - sko-tom istycznej) teorii poznania. M ożliwe je s t to dzięki sp e cja ln ej w ładzy in te le k tu a ln e j, k tó ra d o strzega w dan y ch k o n k re tn ie w do­

św iadczeniu przedm iotach pew ne zw iązki konieczne m ię d zy po­

szczególnym i rzeczam i, ich elem en tam i i sta n am i rzeczy i w y ra ża je w tzw. pierw szych zasadach bytu . P ierw sze zasady ontologiczne (zasada tożsam ości, niesprzeczności, ra c ji bytu) nie są dow odzone w sensie: w y prow adzane ze zdań poprzednio uznanych. S ą to pierw sze zdania o rzeczyw istości u zyskane n a drodze b ezp o śred n ie­

go ujęcia zw iązków m iędzy b y tam i p rzy pom ocy sp ecjaln ej w ładzy in te le k tu a ln e j (nous, in te lle ctu s principiorum ). J e s t to proces sw oi­

s te j in tu ic ji in te le k tu a ln e j, w w y n ik u k tó re j o trzy m u je się ogólne i konieczne tw ie rd z en ia o rzeczyw istości. Ich zw iązek z dośw iad­

czeniem je s t genetyczny, ale nie są one w y d ed u k o w an e ze zdań spostrzeżeniow ych ani przy ich pom ocy p otw ierdzane. O trzy m u je się je na drodze „odczytania” ich w dan y ch poznania zm ysło­

w ego w w y n ik u n iedyskursyw nego procesu zw anego a ry sto te le - sow ską epagoge 18.

Skoro w ięc pierw sze zasady b y tu służą rów nież ja k o n ie za­

w odne re g u ły p rzeprow adzanych analiz stanów b y to w y ch i doko­

n y w an y ch rozum ow ań — to także o statecznym k ry te riu m p ra w o ­

wać istnienie bytów skończonych lecz także jes t zdolny do wniknięcia w ich strukturę. Por. E. L. M a s c a 11, Ten, Który jest, Warszawa 1956, s. 165—182.

{Tłom. J. W. Zielińska).

17 O poznaniu aksjomatów u Arystotelesa i św. Tomasza zob. np. J. S a l a ­ m u c h a , Pojęcie dedukcji u Arystotelesa i św. Tomasza z A kw inu, Warszawa 1930, s. 104—121; M. A. K r ą p i e c, Realizm ludzkiego poznania, Poznań 1959, s. 155—241 oraz 245—279; S. K a m i ń s k i , O ostatecznych przesłankach w filo­

zofii bytu, „Roczniki Filozof.*' 7 (1959), z. 1, s. 40—72.

18 M. A. K r ą p i e c, Realizm ludzkiego poznania, s. 217.

(12)

O K I N E T Y C Z N Y M D O W O D Z I E I S T N I E N I A B O G A 1493 m ocności i niezaw odności ro zu m o w an ia je s t także in te le k tu a ln a oczyw istość przedm iotow a.

Czy nie w y n ik a z tego, że poznanie m etafizyczne to po prostu bezpośredni ogląd, in tu icja ? Czy w obec tego nie je st niekonsekw en­

c ją m ów ienie o rozum ow aniu, k tó re je s t przecież fo rm ą poznania p o średniego, d y skursyw nego?

W y d a je się, iż poznanie m etafizyczne je s t sw oistym połączeniem in tu ic ji in te le k tu a ln e j i d y sk u rsu . S u g e ru je to w sposób bardzo s u b te ln y n a stę p u ją c a w ypow iedź św. Tom asza, najczęściej nie u w zg lęd n ian a przez tych, k tó rzy u p a tru ją cały ciężar poznania m etafizycznego w d e d u k c y jn y c h „p ro b a cja ch ” :

In tellec tu a liter procedere non a trib u itu r scientiae divinae quasi ipsa non ratiocinetur procedendo de principiis ad conclusiones sed quia eius ratiocinatio e s t in te lle c tu a li considerationi propinąuissi- m a et conclusiones eius principiis lt.

Pow yższa w ypow iedź oraz to, co św. Tom asz m ów i n a te m a t sposobu poznania w łaściw ego m etafizyce, ok reśla c h a ra k te r filo­

zoficznego rozu m o w an ia: nie je s t ono czystym dyskursem . U dział w nim m a ją ta k że procesy in tu icy jn e . T u chyba należy szukać ź ró d ła n iepokonalnej w p ro st tru d n o ści, gdy się chce przedstaw ić je w ad e k w atn y c h schem atach. To ta k że stanow i podstaw ę do tw ierdzenia, że o statecznym uzasad n ien iem tez m etafizycznych nie je s t w yprow adzenie ich z u p rze d n io u znanych zdań, lecz a k t in ­ tu ic ji in te le k tu aln ej. C h a ra k te r poszczególnych przesłanek om aw ia­

nego rozum ow ania zdaje się ta k że potw ierdzać tę tezę.

Rola rozum ow ania je s t pom ocnicza. P o leg a n a u ła tw ien iu in te ­ le k tu aln eg o dostrzeżenia sta n u rzeczy, w sk azan iu k ie ru n k u prze­

biegu tego p ro c e s u 20. T ak i c h a ra k te r i ta k a fu n k c ja rozum ow ania m etafizycznego zgadza się chyba z n a tu rą filozofii bytu , k tó ra nie je s t o p era cją n a pojęciach, ale głów nym i jej procesam i to: zasta­

n aw ian ie się, re fle k s ja , rozw ażanie, in te le k tu a ln y ogląd. Rozum o­

w a n ie to ty lk o „podane p u n k ty do ro zw aż an ia”, w yznaczenie k ie ­ ru n k u tego oglądu. U m ysł człow ieka sięga poza to, co w y ra ża ją te p u n k ty 21.

P rz erzu c en ie p ro b lem u podstaw niezaw odności om aw ianego ro ­ zum ow ania n a płaszczyznę teoriopoznaw czą nie w yczerp u je zagad­

nienia. P o zostaje o k reślen ie ty c h podstaw od stro n y m etodologicz­

19 In Boet. de Trinit. q. VI a. 2 ad 1 oraz zob. q. VI a. 1.

20 M a s c a l l np. w związku z dowodami istnienia Boga zauważa, że war­

tość rozumowania polega na pobudzeniu umysłu do badania bytów skończonych z taką uwagą i staraniem , że ów chwyta je w rzeczywistej naturze ontologicz- nej jako zależne od Boga. Por. dz. cyt., s. 160. Znamienna pod tym względem jes t nazwa „droga** użyta przez św. Tomasza.

21 Zob. np. M a s c a l l , dz. cyt., s. 171.

Znak — 3

(13)

1494 S. Z O F I A J Ó Z E F A Z D Y B I C K A nej. T u problem k o n cen tru je się w okół sem antycznego c h a ra k te ru zasady ra c ji dostatecznej. Z m etodologicznego p u n k tu w id zen ia m ożna b y ją określić jako zasadę treścio w o -an ality czn ą 22. Z naczy to, że je j poprzednik je s t abso lu tn ie niezro zu m iały bez n a s tę p n ik a , czyli w pojęciu n astęp n ik a je s t z a w a rta konieczna re la c ja do n a ­ stęp n ik a, rela cja w chodząca w definicję danego n astęp n ik a. T en an ality czn y c h a ra k te r zasady ra c ji dostatecznej w p ow iązaniu z oczyw istym i zdaniam i egzystencj alnym i g w a ra n tu je n iezaw o d ­ ność rozum ow aniu. Otóż stw ie rd z ając istn ien ie sta n u b y tow ego i poznając jego n a tu rę sk u tk o w ą stw ie rd z a się jednocześnie k o ­ nieczne odniesienie do przyczyny, z k tó rą je s t an a lity cz n ie zw ią­

zany i bez któ rej je st niezrozum iały. T ak ie połączenia an a lity c z n e istn ieją m iędzy ta k im i te rm in am i filozoficznym i ja k np. „sk u te k — przyczyna” ; „b y t przygodny — b y t k o n ieczn y ” ; „ru c h — m o to r p oruszający” itp.

3. PRÓBA U STA LENIA TY PU ROZUM OW ANIA

W oparciu o u stalo n e re la c je (form alne, treściow e, re la c je m iędzy stanem rzeczow ym przesłanek i w niosku) m iędzy zd a n ia m i w cho­

dzącym i w sk ład rozum ow ania oraz po d staw y jego niezaw odności m ożna u sta lić jego typ.

a. B iorąc pod uw agę fak t, iż k ie ru n e k ro zu m o w an ia je s t o d w ro t­

n y do k ie ru n k u zależności rzeczow ej, o k reśla się często o m a w ia­

ne rozum ow anie jako r e d u k c y jn e 23. R edukcję tę rozum ie się ja k o w nioskow anie n a podstaw ie n a stę p stw a rzeczow ego o istn ie n iu jego ontycznej ra c ji — analogicznie do w yróżnionego w m etodologii n au k rozum ow ania od n astęp stw a do r a c ji logicznej. P o n iew aż je d ­ nak — ja k okazały poprzednie analizy — o m a w ian y proces ro zu ­ m ow ania w niczym n ie przypom ina ani żadnej z w yró żn io n y ch w e w spółczesnej m etodologii form rozu m o w an ia red u k c y jn eg o , an i nie je st d la niego c h a rak te ry sty cz n e w yw nioskow anie k o n k lu ­ zji z przesłanek, nazw a re d u k c ja w tym znaczeniu n ie w y d a je się n ajb a rd z ie j słuszna. Ma tu bow iem m iejsce analizo w an ie sta n u b y ­ tow ego przy pomocy specjalnej a p a ra tu ry , a rozu m o w an ie w sk a ­ zu je tylk o k ie ru n e k tej analizy. Isto tn ie cechą tego p rocesu je s t

„p ow rotność”, regresyw ność. A n alizu jąc bow iem d an y sta n rz e ­ czowy (w naszym p rzy p ad k u fa k t za istn ien ia zm iany) trz e b a się

„cofnąć” w porządku ontycznym w poszukiw aniu sta n u , k tó ry by 22 Jest to analityczność w rozumieniu tomistycznym związana z tzw. modi dicendi per se — orzekaniem przyczynowym. Por. In Anal. Post. 1. I c. 4, lec. li.

23 zob. odsyłacz 2.

(14)

O K I N E T Y C Z N Y M D O W O D Z I E I S T N I E N I A B O G A 1495 w sposób ostateczn y w y tłu m a cz y ł fa k t zm iany. D la podkreślenia tej „pow rotności” m ożna b y w ięc proces te n nazw ać rozum ow a­

n ie m r e g r e s y w n y m .

b. Je śli n a to m ia st niezaw odność w eźm ie się ja k o isto tn y ry s ro ­ zum ow ania d edukcyjnego — to ta k że o m aw iane rozum ow anie moż­

n a określić ja k o d e d u k c y j n e . P oprzednio przeprow adzone a n a­

lizy w ykazały , że rozu m o w an ie ta k ie prow adzi w sposób koniecz­

n y do pew nego w niosku, z ty m że in n a — niż w dedukcji logicz­

nej — je s t p odstaw a jego niezaw odności: nie zw iązki form alne, o g raniczające się do k sz ta łtu w y ra ż e ń czy też reg u ł uzn aw an ia w y­

rażeń, ale in te le k tu a ln e dostrzeżenie i zrozum ienie zw iązków rze­

czow ych (w yrażających się w zasadach treściow o-analitycznych).

W przy p ad k u d ed u k cji logicznej niezaw odność je st ja k b y „zme­

chanizow ana” , w tej d ed u k cji m etafizycznej n ato m iast m usi być ciągły osobisty tru d zro zu m ien ia i d o jrze n ia przedstaw ionego w p rzesłan k ach sta n u rzeczy.

Istn ie je jeszcze je d n a ra c ja p rze m aw ia jąc a za m ożliw ością okre­

ślenia om aw ianego rozum ow ania ja k o d edukcyjne. Otóż rozum o­

w anie je s t dedu k cy jn e, gd y je s t zastosow aniem do szczegółowego przy p ad k u pew nej ogólnie w ażnej z a s a d y 24. W ydaje się, iż zgod­

nie z tym m ożna b y an alizo w an e rozum ow anie ta k zinterpretow ać:

podstaw ow ą zasadą pozw alającą u sta lić zw iązki konieczne je st tu zasada ra c ji d ostatecznej, k tó ra pełni rolę nie ty lko przesłanki lecz i re g u ły k ie ru jące j rozum ow aniem i g w a ra n tu ją c e j jego n ie­

zawodność. Je st ona w p ra w d zie w y ra źn ie n ie u jaw n io n a — w y­

stę p u je tylko w zasadzie przyczynow ości ja k o przesłance lecz a n a ­ lizując to rozum ow anie trz e b a się ciągle do niej odwoływać.

c. A le znow u je s t to określen ie ty lko analogiczne do dedukcji rozum ianej jako w nioskow anie, będące szczegółowym przypadkiem ja k ie jś ogólnie w ażnej zasad y analitycznej. Bo tu rozum ow anie nie je st w łaściw ie k o n k re ty z a c ją ogólnej zasady ra c ji dostatecznej, lecz sta n y rzeczow e i zachodzące m iędzy nim i zw iązki red u k c y jn ie d a­

dzą się sprow adzić do tych, k tó re są przedm iotem zasady ra c ji dostatecznej. N adto sam a zasada ra c ji dostatecznej je st — ja k za­

znaczano — specyficznie an ality czn a. M ożna w ięc te n proces o k re­

ślić jako r e d u k c j ę do zasady analitycznej.

d. O kreślenie, że om aw ian e rozum ow anie je s t reg resy w n e (ze w zględu n a re la c je bytow e), d ed u k cy jn e (ze w zględu n a niezaw od­

ność), je s t re d u k c ją do an ality czn ej zasady, nie w yklucza m ożli­

wości dalszych d eterm in a cji. K ażde bow iem z w yróżnionych o k re­

śleń je s t w ynikiem c h a ra k te ry sty k i rozum ow ania z jednego pu n k ­ 24 Por. Z. C z e r w i ń s k i , art. cyt., s. 163.

(15)

1496 S. Z O F I A J O Z E F A Z D Y B 1 C K A tu w idzenia. A spekty te m ożna m nożyć i o trzy m y w ać coraz to now e determ in acje.

W a rto jeszcze zwrócić uw agę n a o k reśle n ie dok o n an e p rzez św . T om asza i zobaczyć ja k ie now e elem e n ty ro zu m o w an ia ono u w y ­ raź n ia. O m aw iając sposób dow odzenia B oga św. T om asz o k reśla je ja k o „dem onstratio quia” 25.

T u od ra z u pow staje problem nauk o w ej w arto śc i tego ty p u do­

w odu. J e s t bow iem rzeczą ogólnie znaną, że A ry sto teles ty lk o do­

w odzenie „propter quid”, podające w łaściw e źró d ła ja k ieg o ś sta n u rzeczy, u w ażał za niezaw odne i naukow o u p raw om ocnione. N ato ­ m ia st dow odzenie „quia”, zarów no stw ie rd z ając e n a pod staw ie istn ie n ia skutków istn ien ie ich przyczyny, ja k i w y ja ś n ia ją c e j a ­ kie ś zd arzenie przez podanie jego dalszych przyczyn, n ie g w a ra n ­ tow ało pew ności w nioskom i było u w ażan e za czynność w stę p n ą w sto su n k u do w łaściw ych procesów n aukotw órczych. T e o s ta t­

nie bow iem — zgodnie z jego koncepcją n a u k i — polegały n a po­

d a n iu w łaściw ych i bezpośrednich przyczyn.

Sw. Tom asz p rzy o kazji kom entow ania pism logicznych A ry s to ­ te lesa podziela jego zdanie co do w artości dow odu „quia” 2e. N ie­

m niej je d n a k n ie w a h a się do tego ro d za ju dow odów zaliczyć do­

w ody istn ien ia Boga. Czy n a te j podstaw ie m ożna sądzić, że św . Tom asz u w ażał je za niepełnow artościow e czy tylk o n iedoskonale należące do n au k i? A przecież w iadom o, iż stan o w ią one rd z e n n ą część jego n a u k i o bycie. Do w y jaśn ien ia tego p ro b lem u w dużej m ierze m oże się przyczynić rozw iązanie podane przez J . A n d e r­

sona w niedaw no opublikow anym a r ty k u l e 27. N a g ru n cie to m izm u egzystencjalnego dow odzenie „quia” o trzy m u je zu p ełn ie n o w ą in ­ te rp re ta c ję .

F a k t istn ien ia m ożna bow iem ro zp a try w a ć w d w ojakim a sp ek ­ cie: ja k o re a ln ą obecność rzeczy w św iecie i ja k o o sta te czn y a k t rzeczyw istości, jako elem e n t najdoskonalszy, k o n sty tu u ją c y sam ą bytow ość rzeczy. I jeśli uzasadnia się pierw szy a sp ek t istn ie n ia — to m a m iejsce dow odzenie „quia”, k tó re je s t w stęp em do dow odze­

n ia w y ja ś n ia ją c e g o 28. A nderson zw raca uw agę, że przedm iotem za in te re so w an ia m etafizy k i je s t przecież te n d ru g i asp e k t istn ie­

nia, k tó ry Tom asz n azyw ał językiem arystotelesow skim : fo rm a le respectu om niurn quae in re s u n t 29.

25 Zob. S. Theol. I, 2, 2 C.

26 Por. In Anal. Post. I, c. 13 lec 23—25.

27 j . F. A n d e r s o n , On demonstration in thomistic metaphysics, „The New Scholasticism" 32 (1958), 476—494.

28 W piśmiennictwie anglosaskim na oznaczenie dowodu •propter quid używa się term inu „dowód w yjaśniający“ a quia — „dowód faktyczny'* (factual).

2# S. Theol I, 8, 1 c.

(16)

O K I N E T Y C Z N Y M D O W O D Z I E I S T N I E N I A B O G A •149T T ak p o ję te istn ie n ie ja k o n ajdoskonalszy a k t b y tu , ja k o elem en t k o n sty tu u ją c y sam b y t, sp e łn ia w bycie analogiczną rolę, ja k ą speł­

n ia ła fo rm a w k o ncepcji b y tu A ry sto telesa. I ja k fo rm a tw orzyła isto tę rzeczy i b y ła p o d sta w ą zrozum ienia b y tu , ta k w Tom aszo- w ej koncepcji b y tu tę w łaśn ie fu n k cję sp ełn ia istnienie. I ja k w system ie A ry sto te le sa dociekanie przyczyn w łaściw ych isto ty tw orzyło ty p dow odzenia w y jaśn iające g o i naukow o p ełn o w a rto ­ ściowego, ta k też w m e tafiz y ce Tom asza dociekanie przyczyn b y tu jako istniejącego stan o w i te n sam ty p dow odzenia w yjaśniającego

„propter q u id ” 30.

O m aw iane ro zu m o w an ie m ożna w ięc potrak to w ać jako w y ja śn ia ­ jące sta n y b ytow e „propter q u id ” — w sk azu je w łaściw ą i ostatecz­

n ą przyczynę istn ie n ia ru c h u (tłum aczy sta n y bytow e) i faktyczne

„quia” — stw ie rd z a istn ien ie koniecznej przyczyny — nierucho­

m ego poruszyciela. Od stro n y w ied zy o sta n ie bytow ym dostrzeżo­

nym w poznaniu zm ysłow ym je s t to w iedza doskonała, pełna — ostateczne tłum aczenie. Od stro n y n ato m ia st w iedzy o Bogu — to ty lk o stw ierdzenie, że O n istn ie je (to m ało, ale i bardzo w iele z a ra ­ zem), co stanow i p odstaw ę dalszej o Nim w iedzy. A le i w jednym , i w dru g im p rz y p a d k u je s t to w iedza pew na, a nie tylko praw do­

podobna. Pew ność je j n ie je s t je d n a k z a g w aran to w a n a form ą sy- logistyczną.

G dy się w ięc zrozum ie zasadniczą różnicę m iędzy „quia” ary sto - telesow skim i Tom aszow ym (jeśli nie w teorii, to w praktyce), sta je się ja sn y fak t, że o k reślen ie to m ożna odnieść do dow odu istn ie­

n ia Boga.

W w y n ik u dotychczas p rzeprow adzonych rozw ażań, u stalający ch ty p om aw ianego rozum ow ania, m ożna b y je określić ja k o zarazem : regresyw ne, dedu k cy jn e, ja k o red u k c ję do zasady analitycznej,

„quia” i „propter q u id ”, z ty m że w szystkie te o k reślen ia m a ją specyficzny sens, różny od znaczenia, ja k ie im pow szechnie p rzy ­ p isu je się w e w spółczesnej typologii rozum ow ań — a n a w e t i tr a ­ dycy jn ej. N ie znaczy to, że są to te rm in y pozanaukow e, lecz tylko w sk azu je n a fa k t, że dotychczasow e koncepcje rozum ow ania nie o b ejm u ją rozu m o w ań filozoficznych. Specyficzność tu p rzy ję ty ch znaczeń je s t w yznaczona n a tu rą poznania m etafizycznego.

W fakcie różnorodności określeń, k tó re m ożna odnieść do o m a­

w ianego rozum ow ania, z n a jd u je ta k że — p rzy n a jm n ie j częścio­

w e — w y tłu m aczen ie rozbieżność poglądów dotyczących s tru k tu r y so Na tem at roli istnienia w bycie zob. M. A. K r ą p i e c, Teoria analogii bj/tu, Lublin 1959, s. 79—142. W związku ze zmienioną koncepcją istnienia zmie­

nia się charakter dowodów ,,quia" i „propter quid4t — zob. M. A. K r ą p i e c —

— St. K a m i ń s k i , z teorii i metodologii m etafizyki (maszynopis) Lublin, 1961, s. 304.

(17)

1498 S. Z O F I A J O Z E F A Z D Y B I C K A fo rm aln ej dowodów istnienia Boga. P o n ad to przep ro w ad zo n e tu b ad a n ia okazały że:

1. Sedno problem u rozum ow ania w y stępującego w filozofii b y tu n ie leży w tym , gdzie je um ieścić w p rz y ję ty c h k la sy fik ac jac h . One tam się w ogóle nie mieszczą, bo w spółczesna kon cep cja rozum ow ania u k ształto w an a została n a procesach poznaw czych w łaściw ych przede w szystkim naukom fo rm a ln y m i m eto d o ­ logia n a u k n ie uw zględnia specyfiki d y sk u rsy w n y ch procesów m etafizyki. R ozum ow anie w y stę p u jąc e w dow odach istn ie n ia B oga nie je st w ięc an i ded u k cją, an i re d u k c ją w śc isły m z n a ­ czeniu p rzy ję ty m przez w spółczesną m etodologię nau k . 2. N ie je s t w ażne to, ja k nazw ie się te n ty p rozu m o w an ia. W y­

różniono tu k ilk a określeń. Choć istn ie ją rze czyw iste ra c je przem aw iające za ta k im w yborem — to je d n a k naz w a za w ­ sze zaw iera pew ien elem en t konw encji.

3. S p raw ą najw ażn iejszą je s t zw rócenie u w agi n a n a tu rę ta k ie ­ go rozum ow ania n iesp ro w ad zaln ą an i do rozum ow ań fo rm a l­

nych, an i tych, ja k ie m a ją m iejsce w n a u k a c h em pirycznych.

Z asadnicze jego cechy to:

a — treściow o-przedm iotow y, a nie fo rm a ln y c h a ra k te r zw iąz­

ków m otyw acy jn y ch ;

b — sw oiste połączenie zdań egzy sten cjaln y ch z filozoficznym i zasadam i anality czn y m i (specyficzny k o n ta k t z istn ien iem w łaściw y d la m etafizyki);

c — sw oiste połączenie d y sk u rsu z in tu ic ją in te le k tu a ln ą . K o­

nieczność zapew nia rozum ow aniu nie jego fo rm a, lecz każdorazow e dostrzeżenie in te le k tu a ln e konieczności zw iązków zachodzących m iędzy ro z p a try w a n y m i rzecza­

m i;

d — zrelatyw izow anie do system u. Z naczenie te rm in ó w i z a ­ sad w ystęp u jący ch w rozum ow aniu je s t w yznaczone przez k o n te k st system u, w k tó ry m je st ono przep ro w ad zan e.

S tą d nic dziwnego, że ro z p a try w a n ie go w o d e rw a n iu od sy stem u może w yw ołać słow a d ez ap ro b aty (jakże częste w stosunku do dowodów istn ien ia Boga);

e — regresyw ność polegająca n a tym , że proces ro zu m o w a­

n ia przebiega od poznania s ta n u ontycznego, będącego skutkiem , do poznania jego re a ln e j przyczyny.

Chociaż powyższe w nioski w y p ły w ają bezpośrednio z p rz e p ro w a ­ dzonej tu analizy tylk o jednego dow odu istn ien ia B oga — to je d ­ n ak ze w zględu n a to, że je st to rozum ow anie typow e d la m e ta ­ fizyki — m ożna tą d rogą uzyskane w y n ik i uogólnić i n a in n e p ro ­ cesy w y stę p u jąc e w filozofii bytu. W ydaje się, iż za k res sto so w a­

n ia takiego ty p u ro zum ow ania w yznaczony je s t dw om a czy n n i­

k am i:

(18)

O K I N E T Y C Z N Y M D O W O D Z I E I S T N I E N I A B O G A

1499 1° — n a tu rą sam ego poznania — przedm iotem w łaściw ym po­

zn a n ia ludzkiego je s t isto ta rzeczy m a teria ln y ch . Człowiek nie posiada w ład z y bezpośrednio poznającej b y ty niem a- m a te ria ln e . Je d y n ą d rogą ich poznania je s t sposób po­

śred n i poprzez poznanie ich skutków , em anatów , d ziała­

nia. M ówiąc językiem Tom aszow ym , m a to m iejsce w szę­

dzie tam , gdzie sk u tk i są b ardziej znane (quoad nos) niż przyczyny;

2° — przedm iotem poznania m etafizycznego. P rzedm iot m e ta ­ fizyki, b y t ja k o b y t, nie je s t ograniczony do żadnej p a r­

ty k u la rn e j k a te g o rii przedm iotów , a w ięc o bejm uje w szyst­

ko co istn ieje, i w łaśn ie p rzy pomocy rozum ow ania takiego ty p u , ja k rozum ow anie tu analizow ane, dochodzi się w m e­

tafizyce do stw ie rd z en ia istn ien ia bytów czy stanów b y ­ tow ych, k tó ry c h istn ie n ia nie m ożna stw ierdzić w bezpo­

śred n im poznaniu 51.

Z akres zastosow ania opisanego tu ty p u rozum ow ania nie o g ra­

nicza się je d n ak ż e do stw ie rd z en ia k ateg o rii bytów niedostępnych poznaniu b ezpośredniem u (duszy, Boga). W ydaje się, iż ta k i p ro­

ces m a m iejsce w szędzie ta m , gdzie przy pom ocy żm udnie w y p ra ­ cow anego filozoficznego p ojęcia b y tu (w k tó ry m są swoiście za­

w a rte i u w y ra źn io n e n aczelne zasady bytu) b ad a się najrozm aitsze sta n y bytow e i szuka d la n ich u zasad n ień w sam ej rzeczywistości.

T ą drogą dochodzi się do w yróżnienia ostatecznych przyczyn ze­

w n ętrz n y ch i w ew n ętrz n y ch istn iejący ch stanów ontycznych, do w yróżnienia w bycie różnych elem entów i re la c ji (np. istota — istnienie, m a te ria — form a, a k t — m ożność itp.).

N asuw a się w zw iązku z tym problem , czy nie m ożna by m e ta­

fizyki określić jako system aserty w n o -re d u k c y jn y 32. M etodologicz­

n a s tru k tu ra takiego sy stem u w y g ląd a ła b y ta k : na podstaw ie kon­

k retn e g o dośw iadczenia zm ysłow ego za pomocą sw oistej m etody zw anej in tu ic ją in te le k tu a ln ą albo swoiście rozum ianą indukcją (arystotelesow ska epagoge) dochodzi się do najogólniejszych praw b y tu : pierw szych zasad b y tu . T w orzą one ja k b y aksjom aty syste- ijiu, z k tó ry ch w p ra w d zie nie w y d ed u k o w u je się pozostałych tw ie r­

dzeń, ale k tó re służą ja k o specyficzne „n arzęd zia” (sw oiste prze­

sła n k i i reguły) ich zdobyw ania. A nalizow any sta n bytow y je st

„re d u k o w a n y ” — sp ro w ad zan y do tych najogólniejszych zasad.

S. Zofia Józefa Z dybicka si Szerzej na tem at n atury poznania metafizycznego zob. niedawno opubli­

kowany artykuł M. A. K r ą p i e c, St. K a m i ń s k i , Specyficzność poznania metafizycznego, „Znak” 83 (1961), s. 602—637.

*2 Byłby to system tylko analogiczny do systemu asertywno-redukcyjnego, wyróżnionego przez Ajdukiewicza w jego artykule: The axiomatic systems from the methodological point o f view, „Studia Logica“ 9 (1960), s. 205—-218.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Введення в експлуатацію житла в Україні в 2001 – 2017 рр., у % до попереднього року Згідно з даними консалтингової компанії CDS, на початку 2017 року

Searches using Zootags from the Technology, Application, Operation, Problem and Solution facets for the concept of the synergistic effect could include:..

Met de proefopstelling, die in de hoofdstuk 3 van dit rapport wordt besproken, kan het aanstoten van staalkabels in de praktijk worden gesimuleerd en kunnen de daarbij

During the association ruleset generation (or training) phase, we collect and analyze logged actions and performance data of a system and build a set of association rules. An

waniu, czy wręcz załamywanie się dotychczasowych form, sposobów urze- czywistniania się relacji i interakcji między przyrodą i człowiekiem – co po- wszechnie określa się

Cel ten można prawdopodob- nie osiągnąć realizując trzy ścieżki strategiczne ekonomii zrów- noważonego rozwoju: efektywność (wydajniejsze wykorzystanie zasobów),

Celem artykułu jest przedstawienie zagadnienia zarządzania regionem nadmorskim ze szczególnym uwzględnieniem roli turystyki w jego rozwoju na przykładzie województwa

178 ust.1 Konstytu- cji RP sędziowie (a więc i sądy) podlegają tylko Konstytucji i ustawom, przez co należy rozumieć również normatywne akty wykonawcze do ustaw. 87 Konstytucji