• Nie Znaleziono Wyników

Żyjemyw „informacyjnym potopie”.W ciągutygodni, miesięcy zostajemyskonfrontowani z takąilością treści, zjakąkiedyś człowiek nie stykał sięnawetw ciągu całego swego życia

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Żyjemyw „informacyjnym potopie”.W ciągutygodni, miesięcy zostajemyskonfrontowani z takąilością treści, zjakąkiedyś człowiek nie stykał sięnawetw ciągu całego swego życia"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

1999, R. VIII, Nr 3 (31), ISSN 1230-1493

Marian Grabowski

Analiza przyświadczenia u J. H. Newmana i jej aktualność

Dlaczego warto czytać dzisiajLogikęwiary?

Człowiek współczesny, to znaczy każdy z nas, znajduje się w środowisku kulturowym, które jest bardzo niebezpieczne dla naszej zdolności piastowania prawdy.

Jednąz charakterystycznych cech tego środowiskajest ogrom treści, którymi nas bombarduje. Żyjemyw „informacyjnym potopie”.W ciągutygodni, miesięcy zostajemyskonfrontowani z takąilością treści, zjakąkiedyś człowiek nie stykał sięnawetw ciągu całego swego życia. By poradzićsobie z nawałnicą informa­ cji, ludzie wypracowują świadomie lub nieświadomie różne systemyreakcji. Uczą się szybkiego zapominania. Nie wiążą się emocjonalnie z przedstawianymi im treściami, a nawet tępieją uczuciowo. Stają się mistrzami powierzchowności.

Również cośbardzo niedobrego dzieje sięz odnoszeniemsięczłowieka dokwes­

tiiprawdziwościdostarczanych mu wiadomości.

Każdy z nas gromadzi sądy, oprawdziwości których jest do gruntuprzeko­

nany, niesieteż w sobie lepiej lub gorzej uświadomione pytania i wątpliwości.

Oprócz tegoposiada całyzbiór poglądów i opinii, którejego mózg przyjął, świa­

domość zarejestrowała, które zdążył sobieprzyswoić, nawet ich używa, ale nie miał okazji ustosunkować się do ich prawdziwości. Liczebność tego ostatniego zbioru stwierdzeń o świecie ijego komplikacja współcześnie niepokojąco rośnie u każdego z nas. W naszej świadomości znajduje się coraz więcej sądów o nieu­ stalonej przez nas prawdziwości. Zróżnychpowodów niemożliwości orzecze­ nia prawdy czy fałszu, lenistwaintelektualnego itp. — istniałyone zawsze. Teraz jednakżenatłok informacji wystawia człowieka szczególnie mocno na takirodzaj

intelektualnej bylejakości.

Uczymysię żyć we własnym wewnętrznym świecieprzyjętych przez naspo­ glądów,sądów i ocen, w którym corazbardziej rozmazująsię kontury prawdy ifał­ szu. Ile to opinii wkwestiach, powiedzmy, politycznychposiada przeciętny czło­

wiek, co do którychnie dokonał żadnego rozstrzygnięcia typuprawda-fałsz. Wie-

(2)

lu obserwatorów sceny politycznej zadowala się stwierdzeniami, których walor prawdziwościowy jest zasadniczo nie do ocenienia. Każdy gromadzi mnóstwo pseudowiedzy wynoszonej z samego kontaktu zestrumieniem informacji, w któ­

rymżyje. Najczęściej pochodziona z„drugiej ręki, została spreparowana za po­ mocą upraszczającychpopularyzatorskich zabiegów, by mogła być przez prze­

ciętnego odbiorcę przyswojona. Jakość tej wiedzy jest często więcej niż wątpli­

wa. Ludzie są na rozmaite sposoby zachęcanidowypowiadania swych poglądów w radio, prasie, tv. Pojawia się przekonanie o równoprawności poglądu eksperta iignoranta. Rośnie siła oddziaływania poglądówtzw. opinii publicznej przy rów­

noczesnej beztrosce, jeśli idzie o ich walor prawdziwościowy. Każdy ma prawo mówić o wszystkim. Niekompetencja przestaje przeszkadzać. Tysiące ludziw ty­ siącach programów radiowych, telewizyjnych wypowiadają w każdej sekundzie zdania, które ze swej natury nie mają jasnego wyróżnika prawdziwościowego.

Ci, którzy je wypowiadają, godzą się nataki stan rzeczy, a może go już nawet niezauważają. Dodatkowo, w naszej kulturzezainteresowanie poznawcze kieruje się wstronę rzeczywistości społecznej,kulturowej, gdzie niezwykle trudno skon­ struować sąd dający się weryfikować w kategoriach prawdy i fałszu. Otoczenie kulturowe generujeśrodowisko, w którym człowiek przyzwyczaja się i godzi na przebywanie w świecie, gdzie zacierasię rozróżnieniena to, co umiejednoznacz­ nie uznać za fałszywe lub prawdziwe.Ale to jest ciągle dopiero opis samego oto­ czenia.

W takim środowisku umysł ludzki zostaje wystawionynaniebezpieczeństwo swoistej demoralizacji. Jest to niebezpieczeństwo głęboko duchowej natury. Gdy pogwałcę zasadę sprzeczności, przeprowadzę fałszywe wnioskowanie, uczynię błędnykrokwdowodzie matematycznym, toktoś zawsze możeodkryć mój błąd, poprawić wadliwość rozumowania. Gdyzaśnie troszczę się o prawdziwość zda­ nia, które przecież przyjąłem, które stałosię moim, którerozumiem, które wypo­

wiadam, posługuję się jego treścią, wtedykorupcji ulega mój i tylko mój głęboko uwewnętrzniony we mnie stosunek do prawdy. Ginę jako nosiciel prawdy,jako jej piastun. Ginę wwymiarze absolutnie osobistym, bo niszczę swoją wrażli­ wość na prawdę. Źle wykorzystuję i stępiam swój dar jej rozpoznawania. Nikt o tym niewie. Korupcja zmysłu przyświadczania dokonuje się w głębi mojego ducha.

Nawet świadome zawieszenie sądu o prawdziwości jest na dłuższą metę nie­ bezpieczne. Studia historiifilozofii,któredokonują sięw takiej aurze przyswaja­ nia tylko cudzych poglądów, uczenia się serii argumentacji, są szkodliwe dla stu­

diującego. Zezwalamnatrwanie w sobie „prawd”, których nie przesądziłem nie „przytaknąłem” ich prawdziwości ani nie zaprotestowałem przeciw ich fał- szywości. Poruszamsięwświecie, gdzie zanikaostrość rozgraniczenianapraw­

dziwe ifałszywe. Nie martwi mnieto, niezauważamtego,a nawet dobrze mi z tym.

Taki wewnętrzny klimat, który kształtuje się pod wpływem określonego otocze­ nia kulturowego, niweczy ludzką zdolnośćutrzymywania prawdy i opierania się fałszowi. Niweczy delikatnie i niezauważalnie, ale bardzo skutecznie. Utrata jas­

(3)

ności i definitywności przyświadczenia, którą niemal narzuca układ kulturowy, której jednak za każdym razem winny jest beztroski podmiot, niewystarczająco czuwający nad swoimi umiejętnościamirozeznawania prawdy i fałszu, skutkuje atmosferą obojętności na prawdę.

Kardynał Newman opublikował Logikę wiary w roku 1870. Historycznie rzecz ujmując, publikuje ją w czasie, w którym rozpoczyna się — na razie dla wykształconychwarstw eksplozja informacji. To w drugiejpołowie XIXwie­ ku ludzie zjego środowiska odnajdują siebie zanurzonymi wśród rosnącej mno­ gościopinii, poglądówpolitycznych,narastającejfaliinformacji prasowej. New­

man wnikliwie diagnozuje ten stan: „Codziennie staje przed naszymi drzwiami cały świat i wymaga od nas sądu o sprawach społecznych, książkach, osobach, partiach, wierzeniach, aktach dokonywanych przez państwo,zasadach i posunię­ ciach politycznych. Musimy wyrabiać sobie zdanie, wypowiadać siędeklaratyw­ nie, zajmować stanowisko wobec stu spraw, októrychnie mamy wielkiego pra­ wamówić w ogóle. Mówimyjednak o nich, bo musimy, chociaż ani my, ani ci, do których mówimy, niew stanie określić prawdziwego stanowiska naszego umysłu wobec tylu kwestii z osobna, o których się wypowiadamy”1. Newman bezbłędnie rozpoznaje symptomy rozpoczynającego się na znaczącą kulturową skalę modelu życia wśród mniemań, a nie wśród prawd. Masowe urabianie o- pinii, fałszywanobilitacja poglądówi ich „nadprodukcja” powodują, że ludzka umiejętność przyświadczaniasądomulegacałkowitej dezorientacji.

1 John H. Newman, Logika wiary, Pax, Warszawa 1989, s. 188.

Gramatykaprzyświadczania

Pierwotny i podstawowy zamysł Logiki wiary jest z pewnościąapologetycz- ny.Droga, którą Newman podąża docelu, jestwnikliwym opisemsposobu przy­ świadczania, jest „gramatyką sposobu przyświadczania”. Tak brzmi dosłowne tłumaczenie tytułu jego książki. Analizy przyświadczania dokonane przez New­ mana trzeba czytać wtej perspektywie, w której widać zagrożenia dla akcepto­

wania i odrzucania prawdziwości zdań.

W języku współczesnej epistemologii dyskutowana niżej „gramatyka przy­ świadczania jest po prostu studium podstawowej postawy epistemicznej. Po­

staw epistemicznych, postaw propozycjonalnych wobec wypowiadanego zdania, jest wiele. Podmiotpoprzedza samo zdanie rozmaitymi funktorami: wiem, sądzę, wątpię, zdaje mi się, przypuszczam itp., które ujawniają jego postawę episte- miczną.Bywa, żenie umieszcza sięich na początku zdania a swoją postawę wo­

bec zdania relacjonujetonemgłosu, mimiką. Nieraz świadomie lub nieświadomie skrywa się swoje odniesienie do wypowiadanegozdania. Powiązania pomiędzy aktem rozumieniatreści zdania i odniesienia się do niej mogą kształtować się bardzorozmaicie. One to interesują Newmana.

(4)

Szczegółowo zajmuje się on postawą zupełnie fundamentalną w odniesieniu do zdań stwierdzających, mianowicie postawą uznawania prawdziwościlub fał- szywości zdania. Nie interesujągo pytania, stwierdzeniaz zastrzeżeniem, ale tyl­

ko kategoryczneorzekanie iodniesieniewypowiadającego zdanie do jego wartoś­

ci logicznej: prawdziwości lubfałszywości.

Proces pojmowania zdania twierdzącego jest dwuelementowy. Pierwszym etapem tego procesu jest uchwycenie i zrozumienie treści trzeba sobie uświadomić. Drugimjest zgodana niątrzeba przyświadczyć jej prawdziwoś­

ci. Przyjęcie sądu kategorycznegoza swój nie polega tylkona jego zrozumieniu.

Jest ono dwuaktowe. Zrozumienie,pojęcie jego sensu to aktpierwszy, wyrażenie na niego zgody to akt drugi. Newman podobniejak wielu filozofów umie odróż­ nić moment zaznajamianiasię z czymś i momentustosunkowywania się dotego, co się zrozumiało,przyswoiło, pojęło. Poznaję, rozumiem, uchwytuję znaczenie, wydaję o tym sąd, a potem zyskuję przekonanie o słuszności, prawdziwości, po­

prawności mojego sądu. Kluczowym faktem — fundamentem Newmanowskich analiz — jestludzka zdolność odnoszenia się dotreści sądu, treścitego, co osoba orzeka.

Pojmowaniezdania musi być wcześniejsze od przyświadczenia. Jest ono nie­ zbędnym warunkiem aktu przyświadczania. Zaś „przyświadczenie jest czymś więcej niż twierdzeniem”2, a dawanie przyświadczenia jest zgodą na prawdzi­

wość zdania.

2 Tamże, s. 32.

3 Tamże, s. 131.

4 Tamże, s. 49.

5 Tamże, s. 145.

Newman rozróżnia pojmowanie realne i pojęciowe, i odpowiednio do tego przyświadczanie realności i przyświadczanie samemu pojęciu. Dokonuje pewnej typologii przyświadczeń, którą pomijamy. To rozróżnienie makapitalne znacze­

nie dla analizy rodzajów wiaryi tam jest przez autora owocnie eksploatowane.

Nas będzie zasadniczo interesowała Newmanowska analiza bezwarunkowości przyświadczenia. Ten właśnieaspekt wydobyty i oświetlony przez autora Logiki

•wiary ma znaczenie wobeckorupcjizmysłuprzyświadczania, jaki dokonujesięw ra­

mach współczesnej kultury.

Newmanwielokrotniepowtarzaw swojejksiążce: „Przyświadczeniejest w swej naturze absolutne i bezwarunkowe”3. Nie ma żadnych stopniw przyświadczaniu, nie może być ono częściowe. Jest albogo nie ma: „przyświadczenie zachowuje swoją istotną cechę — bezwarunkowości”4. I dalej napisze równiedobitnie: „Je­

żelinaturaludzka sama ma dawać świadectwoo sobie, to niemanicpośredniego pomiędzydawaniemaniedawaniem przyświadczenia”5.

(5)

Te sformułowaniazpewnością u wielu budząopór. Zwykliśmy uznawać, że nasze przyświadczeniadają się stopniować, że mogą być silne i słabe. Mniema­ my, że inna jestmoc naszego przyświadczenia dawanego czemuś, co tylkopraw­

dopodobne, a inna, gdy mówimy o pewniku matematycznym. Skłonni jesteśmy stopniować nasze przyświadczenia od przypuszczenia do pewności.

Temu wszystkiemu Newman mówi stanowcze „nie”. Napisze: „Kiedy daję przyświadczenie wątpliwości czy prawdopodobieństwu, wówczas moje przy­ świadczeniejako takie jestrównie pełne,jak gdyby odnosiłosię do prawdynie jest onojakimśstopniem przyświadczenia”6.

6 Tamże, s. 144.

7 Tamże.

8 Tamże, s. 269.

Jeśliprzyświadczenie jest uznaniem prawdziwości stwierdzenia, wtedy zgo­

da na stopniowanie go byłaby odrzuceniem prawdy. Gdy rozmywa się przyświadczenie, wtedy przestaje istnieć coś takiego,jak prawdziwość albo fałszywośćzdania twierdzącego. Nie ma bowiem niczego pośredniego pomiędzy prawdąi fałszem. Prawdanie jest stopniowalna. Zaś podzielane przez wielu mnie­ manie o stopniach przyświadczenia, jego różnej mocy, wprowadzaskalę „praw­ dziwości ide facto niszczy prawdę. Tak jak jest tylko cała prawda, tak może być tylko całkowite przyświadczenie. Newman pisze: „Ale półprzyświadczenie tak samo nie jest gatunkiem przyświadczenia, jak półprawda niejest gatunkiem prawdy. Akt jest tak samo niepodzielny jak jego przedmiot”7. Nieco wcześniej stwierdzi bezogródek, że nauczanie o różnych stopniach przyświadczenia niwe­

cz}' przyświadczenie jakoakt intelligibilny, jako nasząreakcję naprawdę.

Stowarzyszenie opisanego klimatu duchowegoz owym mniemaniem o stop­ niachprzyświadczania stwarza teoretyczneusprawiedliwienie dla arogancji wo­ becprawdydostarcza jej ideologii. Uznając to przekonanie,a spontanicznie u- znajeje wielu, wprowadzasię wątpienie w aktyakceptowania sądów. Wątpienie staje się tyle niejawnie, coskutecznie elementem asercji. Ta eskalacja wątpienia w obszarze tego, co pozytywnie można orzekać o świecie, jest szkodliwa. Po­

wtórzmy: dokonuje się onaniezauważalnieaskutecznie w rozumieniu aktu przy­ świadczenia jako czegoś z natury swej warunkowego, stopniowalnego. Newman sprzeciwia się uznaniunegatywnej funkcji wątpieniaw odniesieniu do pozytyw­

nychstwierdzeń o rzeczywistości. Jest świadom tego,że tylko człowiekjest pias- tunemprawdyi że miejscem jej piastowania jest właśnie akt uznawania sądu — przyświadczenie: „nie maostatecznego sprawdzianu prawdy oprócz świadectwa naszego umysłu o prawdzie, i żeto zjawisko, jakkolwiek jestdlanas niepokojące, jest normalnąi nieuniknioną cechą charakterystyczną konstytucji umysłowej is­

toty takiej jak człowieki żyjącej na takimjak naszświecie”8. Rozpoznać ten akt jako coś względnego, to kategoiycznie odmówić człowiekowi dostępu doprawdy.

(6)

Całość analiz przyświadczenia i pewności pójdzie w Logice wiary konse­ kwentnie w stronę wykazania ich bezwarunkowości. Spróbujmypokrótcenaszki­ cować główny zarys Newmanowskich analiz9.

9 Trudno oprzeć się wrażeniu, że te analizy są udaną antycypacją analiz, które wiek póź­

niej J. Austin nazwie fenomenologią lingwistyczną. Newman wychodzi w nich od codziennej praktyki językowej i z dużym wyczuciem, właśnie fenomenologicznym”, analizuje akty przy­

świadczania i pewności.

10 J.H. Newman, Logika wiary, dz. cyt., s. 138.

Rozpoczyna je przywołanie detali koncepcji Locke’a stopniowania przy- świadczeń. Ten ostatni broni tezy, żestopieńprzyświadczania stwierdzeniu za­

leży od siły przytoczonych za nim racji. Newman konstruuje kontrprzykład. Wska­

zujena przyjmowanie bezwarunkowe prawd, których nie jesteśmy w stanie udo­ wodnić. Wyczuwa on, że Locke myli dwa akty: akt wnioskowania i akt przy­ świadczania. Tałatwość,z jakąmożna tu popełnićpomyłkę, skłaniago do szcze­ gólnego skupienia uwagi i wypreparowania samego aktu przyświadczenia. Sty­ kamy siętutaj ze stylem analizy, który pięćdziesiąt lat później rozwiną fenome­

nologowie, gdy będą wydobywać jeden z współdokonywanych aktów — jego treść,przebieg — zesplotui nałożenia siępozostałych.

Z tych zabiegów odróżniających wnioskowanie od przyświadczania wyłania się aktprzyświadczenia jakocośobiektywnie istniejącego, czego nie można spro­ wadzić do „echawnioskowania”.

Newman pokazuje, jak funkcjonująw nas przyświadczenia oderwaneod ak­ tów wnioskowania. Potrafimy zapomnieć o racjach, które kiedyś były powodem przyświadczenia, a nie cofamy danego przyświadczenia. Żywimy szereg poglą­ dów i opinii,które „meblują nasz umysł”, będącychsamymi przyświadczeniami.

Kiedyś dopuściliśmy jemając po temu uświadomiony bądźnieuświadomiony po­ wód, a dzisiaj źyją one w nasjako przyświadczenia. Jest przyświadczenie,a nie ma wnioskowania.

Może zaistnieć też sytuacja odwrotna. „[...] przyświadczenie zamiera, pod­ czas gdy racje i akt wnioskowania,który jest uznaniem tych racji,wdalszym cią­

guobecne i ważne”10. Przestaliśmy żywić poglądy (dawać przyświadczenie pewnej argumentacji), a powodem tego nie byławadliwość samego wnioskowa­ nia. Zanika aksjologiczne usytuowanie sądu, które wyrażało emocjonalne „przy­ taknięcie” zawarte w przyświadczeniu. Newmannie odwołuje siędo emocji, ale trafniedopatruje sięprzyczyntej zmianywmoralności i w losie, który nas dot­ knął. Chodzi muoinne rozłożenie akcentów aksjologicznych, które dokonuje się po uzyskaniu nowegoa znaczącego doświadczenia życiowego. Nie uchylasiętu dotychczasowychracji, ale inaczej postrzegasięichdoniosłość, resp. banalność.

Przyświadczeniemoże zamrzeć nietylkobez widocznych oznak racjonalnego uzasadnienia,ale też może nie zostać dane, choćwydawałoby się, że racjeprzy­ toczonenie do uchylenia. Newman bystrze zauważa: „Spotykamy się czasami

(7)

z ludźmi głośno podziwiającymi pewne prawdy, których nigdy nie wyznają”".

Tajemnicą pozostaje fakt, że przyświadczenie nie zależy od naszych aktów wnioskowania. Newman wskazuje na uprzedzenia jakojedną z sił blokujących aktprzyświadczeniaw takiej sytuacji.

Nierzadko bardzo dobre argumenty nie budzą przyświadczenia, a bywa, że kiepskie lub ich brak łącząsię z przyświadczeniem. Nie udzielamywięc wbrew teorii Locke’aprzyświadczenia w stopniuproporcjonalnym do siły argumentów.

„Dowód może się rozwijać, przyświadczenie jednak albo jest, albo go niema”1112.

11 Tamże, s. 139.

12 Tamże, s. 140.

13 Tamże.

14 Tamże, s. 144.

Newman wskazuje i na to, że przyświadczeniejest aktem nie tylko rozumu, ale i woli. Swój udział będzie w tym akcie mieć także uczucie. Ten świadomoś- ciowo-emocjonalny charakter przyświadczenia odsłoni siępodczas opisuprzeży­

ciapewności. Nawet w matematyce „rozumowanie nie zawsze może rozporzą­ dzać naszymprzyświadczeniem, choćby było najbardziej przekonywujące13.

Tak wyglądająargumenty,które pokazują, że wnioskowaniei przyświadcze­ nie to różne akty umysłu, i żemożna ich dokonywać niezależnie od siebie. Nie oznacza to, że nie ma między nimi uzasadnionego lub rzeczywistego związku.

Musi istnieć racjonalne, by tak rzec, przygotowanie dla przyświadczenia. Mimo tego racjonalnego wstępu istnieje swoista samoistnośćprzyświadczenia. Między przyświadczeniem a pojęciemczegoś, między uznaniem racji a procedurą argu- mentacyjną, uzasadniającąmoże wystąpić luka. W rezultacie akceptujemy zda­

nia bez uzasadnienialubprzyjmujemywniosek, nie dającprzyświadczenia. Ana­

liza Newmana odsłania oba akty pojmowania i przyświadczania i ich wzajemne ustosunkowanie.

Uwyraźniając różnicę pomiędzy oboma aktami, Newmanrównocześnieobala teorię stopni przyświadczania. Przypomnijmy: nie ma stopni przyświadczania, tak jak nie ma stopni prawdy. Przyświadczenie, podobnie jak prawda, albo jest, albo go nie ma. Gdy mówimyo wiarygodności sądu, oprawdopodobieństwie opi­

nii i łączymy z tym siłę naszego przyświadczenia,wtedy mylimy samo przyświad­

czeniez prawdopodobieństwem sądu. Prawdopodobna, wiarygodna, lub nie,jest sama opinia, a nieprzyświadczenie, które jej daliśmy. Przyświadczamy prawdo­

podobieństwu tak samo, jak przyświadczamy sądowi apodyktycznemu. Newman napisze: „Kiedy daję przyświadczenie wątpliwości czy prawdopodobieństwu, wówczas moje przyświadczenie jako takie jest równie pełne, jak gdyby odnosiło się do prawdy — niejest ono jakimś stopniem przyświadczenia14. Stwierdzenie może byćdla mnie prawdopodobne, pociągające, otwierające, może stwarzać mi kłopoty, ale nie jestto jeszcze teza, którejprzyświadczyłem. Są —według New­ mana i— sytuacje,gdy niedajemyprzyświadczenia, gdy się wahamy,rozważamy

(8)

możliwości, ale niema takich, gdzie dawalibyśmy przyświadczeniewarunkowo.

Mamy pełno przykładów sytuacji, wktórychdajemy przyświadczenia napodsta­

wieniewystarczającej intuicji, aleone bezwarunkowe: istniejemy, posiadamy własnąindywidualność...

Analiza wyrażeń „silneprzyświadczenie”, „słabe”, „racjonalne, „rozważne nie oznacza skaliprzyświadczeń, aleokoliczności samego aktu.Z typowo anglo­ saską precyzją Newman wskazuje na możliwość zmianpostawy samego podmio­

tu pojmującego i przyświadczającego, które to zmiany mylnie odbieramy jako zmianę w intensywności przyświadczenia. Zmienia się tu nie akt, lecz podmiot.

Zmianieulegać może sposób pojmowania. Tenmaswoje stopnie. Hipotezastaje się stwierdzeniem, przypuszczenie sądem kategorycznym. Natomiast spełniane akty przyświadczenia, odpowiadające każdemu z tych sposobów pojmowania, pozostają ciągle tylko dwuelementowe: albo jestprzyświadczenie, albo go nie ma.

Autor Logiki wiary rozumie też wpływ uczuć na mentalnyakt przyświadczenia.

Z przyświadczeniem stowarzysza się siła miłości, nienawiści, zainteresowania, pragnienia, obawy. Oddziałuje na nie,ale nie ma mocy zmienićtejdwuargumen- towej struktury samego aktu przyświadczenia: akceptacji lub odrzucenia. Pisze Newman: „zwracamuwagę na to, że właśnie ta zmienność wpojmowaniu przez umysł przedmiotu, do którego odnosi się przyświadczenie, a nie jakaś niezupeł- ność w samymprzyświadczeniu, skłania nas do tego, bymówić o przyświadcze- niach silnych i słabych, tak jak gdyby istniały stopnie przyświadczenia [...]”15.

15 Tamże, s. 49.

Argumenty za bezwarunkowością aktu przyświadczenia nie są sofistyką.

Opisanerozstrzygnięcie, gdy sięje uchwyci i zaakceptuje, właśnie: gdy się mu przyświadczy, ma w sobie coś głęboko oczyszczającego. Istnieje nieczystość inte­ lektu. Przybiera rozmaite formy. Kardynał Newman z całą właściwą sobie prostotą wskazujedrogę do uwolnienia się od pewnego rodzaju nieczystości umysłu. Nie ma wLogice wiaryżadnych wskazówek, żadnego moralizowania, żadnych po­ uczeń. A przecież lektura rozdziałów poświęconych przyświadczaniu oczyszcza.

Jak sięto dzieje? Gdy się je czyta, klaruje się obraz piastowania prawdyprzez człowieka. Rozwiewa się złudzenie rozmazywania konturówprawdy, które bie- rze sięzprzekonaniao istnieniu stopniprzyświadczania. Wiarygodność, prawdo­ podobieństwoprzestająbyć subiektywnością, a stająsię własnością sądu. Obiek­ tywizują się, a sam akt akceptacji nabiera przejrzystości. Staje się na powrót wrażliwy na prawdę i fałsz.

Jedną z form nieczystości umysłu jest wątpienie, które rozrasta sięw niekon­

trolowany sposób. Wątpienie niekoniecznie musi być prymitywnym sceptycyz­ mem, niekoniecznie musi pełnić pozytywnąpoznawczo rolę. Potrafi przytłaczać.

Uznaniestopniprzyświadczania to zgoda na fałszywą oczywistość, zgoda nanie­ uchronność niepewności i niezbywalnośćpierwiastka wątpliwości, obecnego tak­

żew uznawaniu zdańkategorycznie stwierdzających.Taka zgoda odbierawiarę

(9)

w każdorazową ijednoznaczną możliwośćrozsądzania pomiędzy prawdą i fał­ szem. Demoralizuje człowieka istotę z natury otwartą na prawdę. Sankcjonuje wiarę w rozmycie idei prawdy, dowodząc go poprzez fałszywy opisaktu, w któ­

rym dochodzi do głosu prawdziwość resp. fałszywość sądu. Wyrazistośći pros­ tota aktu przyświadczaniazostaje zmącona — zanieczyszczona. I ma to swoje konsekwencje praktyczne. Zaburzeniu ulega to, copragnie się opisać. Człowiek, podzielając przekonanie o stopniach przyświadczenia, zyskuje ideologię, która niszcząco wpływa na to, co próbuje wyjaśnić.Zwiększa niewiarę w prawdę, uczy aktywnego zamazywania prawdy.

Wyznawca teorii stopni przyświadczenia jest równocześniewyznawcą tezy, że wątpienie jest trwałym składnikiem każdego aktuuznania. Newman przeciw­ stawia się wierze wnieuchronność i permanentność wątpienia, w jegonieusta­

jące aktywne oddziaływanie na ludzkiegoducha. LekturaNewmanowskich analiz ma w sobie coś naprawdę wyzwalającego z dusznej atmosfery nieświadomego sceptycyzmu, którą oddychamy.

Dostęp do prawdy poprzezpewność

Popatrzmy jak nakartachLogiki wiarypojawia się pewność. Nikt nie za­

przeczy, że istnieje coś takiego, jakprzeżycie pewności. Uświadamiam sobie, że treśćsądu jest prawdziwa.Z tym uświadomieniem stowarzysza się określony typ emocji. Przeżycie pewności jest szczególnym rodzajem przy­ świadczenia. Zwykleprzyświadczamy zdaniom nieświadomie. Newman nazy­

wa ten sposób przyświadczania przyświadczeniem prostym. Pewność zaś jest zreflektowanym przyświadczeniem. Zwykle, jakpiszeNewman: „Nasze pierwsze przyświadczenia, słuszne czy niesłuszne, często nie różnią się wiele od przesą­

dów. Rozumowania, które je poprzedzają i im towarzyszą, choć nadają się do swegocelu,niedorównują ważności isile samych przyświadczeń”16. Gdyzaś, w od­

różnieniuod tego spontanicznego przyświadczaniaprawdziwości zdania, pojawi się uświadomione przyświadczenie przyświadczeniu prawdziwości — uświado­ mione przekonanie o prawdziwości pierwszego przyświadczenia, wtedy mamy prawo mówić opewności. Pewność jest więc złożonym przyświadczeniem. Jest, wedle słów samego kardynała, „percepcją prawdy”, percepcją świadomą.

16 Tamże, s. 158.

Różnicaobu postaw nie jest definitywna. Pierwszaprzechodzi wdrugą. Po­ nieważ zwykle przyświadczenie nie jest aktem refleksyjnym, więc wystarczy uświadomić sobie prawdziwość przedmiotu przyświadczenia i uznać ją, by zna­ leźć się w stanie pewności. Przyświadczenie staje się wtedy pewnością. „Dla pewnościjest charakterystyczne to, że przedmiotem jej jestprawda, prawdajako taka,twierdzenie uznaneza prawdziwe. przekonania słuszne i fałszywe, pew­

(10)

ność jest słusznym przekonaniem. Jeżeli pewność nie jest słuszna ze świado­ mością swej słuszności, to niejestpewnością”17.

17 Tamże, s. 178.

18 Tamże, s. 203.

19 Tamże, s. 184.

20 Tamże, s. 179.

Przytoczmy jeszcze jedno określenie Newmana dotyczące pewności, które wypowiada on na zakończenie swoich badańdotyczących pewności. Jego ostrość doskonale uwidocznia istotę pewności, możliwy i konieczny tutaj radykalizm:

„Pewnośćpowinna wytrzymać wszelkie próby, inaczej niejest pewnością. Istota jej funkcjipolega na piastowaniui utrzymywaniuswego przedmiotu, a jej udzia­ łem i obowiązkiem jest, bywytrzymała ciosy przy utrzymywaniu go, nie dając sięprzeznie zniszczyć”18. Pewność jest nienaruszalna.

Na ten radykalizmtrudno się zgodzić. Opór bierze się stąd, że znamy pew­

ności pozorne. W związku z tym fakt, że człowiek może przeżywać intensywnie pewność nie tylko sądu prawdziwego, ale także być głęboko przekonanym ipew­

nymprawdziwości sądu fałszywego, omyłki, wydąje się dyskwalifikować jaką­ kolwiek poznawcząwartość przeżycia pewności. Doznaniepewności cierpiałoby na nieuleczalny subiektywizm, utwierdzałoby w błędzie. Taka reakcja na pew­ ność bierze się z braku rozróżnienia pomiędzy samymuznaniemprawdziwości sądu a pewnością, czyliprzyświadczeniem mu.

Pewność świadome poświadczenie prawdziwości sądu nie myli się.

Mylić się może sama władza poznawcza w człowieku i brać fałsz za prawdę.

Mogęmylić się wewnioskach, ale moja pewność w odniesieniu dorozpoznanej prawdziwości zdania pozostąje pewnością. Newman napisze: „Jeśli więc moja pewność nie ma podstaw, to rozumowanie jest błędne, aniemoje przyświadcze­ nie”19.W przeżywaniu pewności nie rozsądzamy,cojest prawdziwe,a co fałszy­

we, a tylkoprzyświadczamy temu,co uznaliśmyza prawdziwe. Stąd: „Nie moż­

na nakreślićgranicy między taką rzeczywistą pewnością,której przedmiotem jest prawda, a pewnością pozorną [...] Co wydaje się pewnością, to zawsze może się zdarzyć, że okaże siębłędem”20.

Taki sposób doznawaniapewności może budzić wątpliwości, co do jej zna­ czeniaw procesiepoznania. Dla samegowyniku poznania jest onarzeczywiście bez znaczenia. Ma czystoformalny, by rzec, „tautologiczny”charakter. Nie wy­ ławiafałszu, bo zawsze poświadcza temu, co rozpoznałem jako prawdziwe. W sa­ mym procesie poznania nie zyskujemy żadnej nowości, a mimo tego to „prawo ludzkiego umysłu,jak je nazywaNewman, które formalnieprzyświadcza moim wnioskom, efektom poznania, ma głębokie znaczenie. Jestbowiempoczucie pew­

ności Jasnym świadectwem prawdy, „dzwonem intelektu”. Niemożna żyć bez tego dzwonu: „nie mogę żyć bez tych znakóworientacyjnych, które dostarcza mi

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wyrobem gromnic Pan Tadeusz trudni się z zamiłowania oraz dlatego, że czuje się przez to potrzebny.. Gromnica potrzebna jest od

Zwracaj¹c uwagê na fakt precyzyjnego dopasowania w³asnoœci Wszechœwiata do pojawienia siê w nim ¿ycia biologicznego, zaczêto pytaæ: dla- czego parametry i sta³e fizyki

Żeby taki świat powstał, każdy musi mieć swój dom i ogród, w którym jest gospoda- rzem, każdy musi żyć według swojego wyboru, ale nie może się izolować — to

Przy- wodzi też na myśl czasy późniejsze, kiedy pojawiło się pojęcie etosu pracy w kontekście refleksji nad wartością życia zawodowego dla społeczeństwa i samej

Australijski kangur skacze ogromnymi skokami po plecach (dłonie luźne w nadgarstkach uderzają lekko, wykonują skok i lądują miękko na plecach).Łasica skrada się po łup

W najwyżej ce- nionych periodykach naukowych udział publikacji odnoszących się do ewolucji i historii świata żywe- go wciąż jest nieproporcjonalnie większy niż udział

Mechanizm leżący u  podstaw podwyższonego ciśnienia tętniczego u  osób z  pierwotnym chrapaniem nie jest w pełni wyjaśniony, ale może mieć związek ze zwiększoną

Pamiętajcie, że jest to praca grupowa, więc dobrze ją sobie zorganizujcie, szczególnie czas pracy - może już po kilku obliczeniach warto zastanowić się nad punktem 2..