• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Lubelska : niezależne pismo demokratyczne. 1945, nr 23 (7 marca) - Biblioteka UMCS

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Gazeta Lubelska : niezależne pismo demokratyczne. 1945, nr 23 (7 marca) - Biblioteka UMCS"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

\ C e n a I z ! .

GAZETA LUBELSKA

N I E Z A L E Ż N E PISMO D E M O K R A T Y C Z N E

Lublin, śnpoda dnia 7 m arca 1945 r. lir. 23

\

Święty wyścig

G dy oddziały! I-szej Arm ii Polskiej przekroczyły przedw ojenną granicą pol­

sko - niemiecką! zdobywając w cięż­

kich bojach WałcW i Złotów, Jastrowie i inne m iejscowości pomorskie, żołnierz nasz wstąpił ,na ziemie, na których od czasów Bolesławcfcw nie jaw iły się do w alki polskie sztLndary. Wówczas to rozpoczął się w y ś c ig najdziwniejszy, a jednocześnie najśw iętszy, wyścig, na który tylko żołniclrz potrafi się zdo­

być — wyścig o Pierwszeństwo w w y ­ tknięciu n aszych /Zachodnich granic.

Hasło, które p asjon uje żołnierza pol­

skiego — to fascynujące słowa:: „ W b i­

jem y pierwsi sju p y ' graniczne nad O d-

rą“ ‘ / i

„W bijem y p ie rw si!"

W ięc poszjczogólne dyw izje przygo­

tow ały biało/czerwone słupy i z całą rawurą z niesłychanym bohaterstwem, nie cofając /się przed żadnym poświęce­

niem, jeślT tego w ym aga wykonanie powierzonego im zadania, gn ają przed sobą w r o / a.

„W bije my pierwsi!'

W aleczność biorących udział w tym w y ś c ig ^ oddziałów w yw o łu je ogólny p od ziw . Czyny d yw izji iim. T. Kościu­

szki sjtały się już legendarne. Inne dy­

wizje/ n ie pozostają w tyle. A choć je­

szcze/ zbyt wcześnie, aby można było uia\®nić bohaterskie ich czyny, stw ier- dzio można już dziś, że zyskują sobie w iekopom ną sławę.

>.,W bijem y pierw si!"

I 4-go marca specjalny rozkaz M ar­

s z a łk a Stalina wyróżnił te nasze od- / działy, które zaniosły polskie sztanda-

^ ry aż do pomorskiego brzegu Bałty­

k u . Bandera polska już znowu łopoce morskiej bryzy, a pięciokilometro­

w ej szerokości przybrzeżny pas m o-

a — to już nasze w ody terytorialne, ajemy się państwem morskim. Grani­

ca morska Polski została wytknięta.

Dzień 4-ty marca — to dzień odzyska­

nia morza.

Wyścig trwa.

Dzisiejszy komunikat wojenny podał, że wojska marszałka Żukow a zdobyły szereg miejscowości nadmorskich, że wśród innych zdobyły miasto Kamień, niemiecki Kamin. A le Kam ień leży nad rzeką D ievenow — jednym z trzech kanałów, którymi O dra uchodzi do mo­

rza. Serce ogarnia wzruszenie — czy już?

W yścig trwa.

Uczestniczą w nim nasi ojcowie, b ra­

cia, synowie, kuzyni, przyjaciele. K rw ią swoją serdeczną okupują zdobyte mia­

sta i wsie. W ofiarnym w ysiłku dźwiga­

ją nasze słupy graniczne na zachód nad Odrę. N ie filozofują, nie pytają, czy trzeba, dlaczego trzeba, czy już trzeba.

Oni wiedzą, że trzeba, że takie granice są Polsce potrzebne, że takie granice Polska mieć musi.

W takiej chwili my, żyjący spokoj­

nie na zapleczu, z dala od zgiełku w o j­

ny, również nie możemy mieć zastrze­

żeń i nie wolno nam czekać bezczynnie.

Naszym obowiązkiem jest zintensyfiko­

wać swe wysiłki, aby wzmocnić pań­

stwo, aby frontowi dopomóc. Naszym obowiązkiem jest złączyć się w twór­

czym działaniu, każdy na swym odcin­

ku pracy. A więc Zw iązki Sapomocy Chłopskiej Zbiorowym wysiłkiem zor­

ganizować winny kampanię siewną, związki robotnicze dopilnować, aby wszystkie fabryki i w ytw órnie zostały uruchomione i w pełni wykorzystały sw ą zdolność produkcyjną, związki p ra­

cownicze zaś, aby organizacja adminis­

tracji i produkcji została należycie do­

konana.

Grudziądz zdobyty

Wojska radzieckie doszły do ujścia Odry

Naczelny Wódz Arm ii Czerwonej Marszałek Zw iązku Radzieckiego Józef Stalin w rozkazie skierowanym do dowódcy Drugiego Frontu Białoruskiego marszałka Rokossowskiego i Szefa Sztabu gen.-płk. Bogolubowa podał do w ia ­ domości,że po dwutygodniowych walkach z otoczoną grupą nieprzyjacielską i zniszczeniu jej, wojska radzieckie zdobyły miasto i twierdzę Grudziądz, ważny punkt oporu niemieckiego w dolnym biegu W isły. W toku w alk wzięto ponad 5.000 jeńców, a wśród nich komendanta miasta gen. m jr. Fricke wraz ze szta­

bem. W zięto również znaczną zdobycz wojenną.

Naczelny Wódz Arm ii Czerwonej Marszałek Związku Radzieckiego, Józef Stalin, w rozkazie skierowanym do dowódcy Pierwszego Frontu Białoruskiego marszałka Żukowa i Szefa Sztabu gen.-płk. Malinina, wyróżnił wojska radziec­

kie, które kontynuując ofensywę na Pomorzu zdobyły miasta: Białogród (Bel- gard), Treptów (Treptow), Greifenberg, Kamień (Kamin), Plathe i Gilczów (Giltzow) ważne punkty obrony niemieckiej na zachodnim Pomorzu.

Zwycięstwa te uczczone zostały w Moskwie salutami armatnimi.

Delegacja sowiecka w Warszawie

W A R S Z A W A , 6. III (Polpress). W dniu 3 1 premier OsÓbka-Morawski, dowódca W P.

marca p rzybyła do W arszaw y rządow a korni”

sja Z S R R dla udzielenia pomocy w odbudowie stolicy Polski.

N a czele kom isji stoi przew odniczący R ady K om isarzy Ludow ych U krainy — p. C hrusz­

czów. N a dworcu kolejow ym pow itali Korni” 1 Szatiłow .

gen. R ola-Żym ierski, przedstaw iciel P rezyden­

ta K R N , podsekretarz stanu Szwaibe oraz pre zyden t gen. Spychalski. Z ramienia Am basady Sowieckiej obecni byli: ambasador Z S R R w Polsce p. Lebicdiew, radca Am basady p. Ja- kow lew i przedstawiciel Arm ii C zerw onej gen.

W o jsk a s p r z y m ie r z o n e n a p r z e d m ie ś c ia c h Kolonii

Czołgi i piechota I-szej armii amery- j kańskiej wkroczyły wczoraj do K olo­

nii. Odddziały I-szej armii osiągnęły Ren 5 mil na północ od Kolonii i na po­

łudniowy - wschód od Neuss. Oddziały IX -e j armii stoją nad rzeką i faktycz­

nie panują na odcinku od Neuss do Homberg. N a północ od Kolonii od­

działy III-ciej arm ii dokonały drugiej przeprawy przez rzekę Kiium i utwo­

rzyły przyczółek na północ od Crifs.

Oddziały V II armii uwolniły w okolicy Forbuch 1200 robotników, Rosjan i Po­

laków.

Pierścień wojsk amerykańskich wokół uniwersyteckiego miasta Bonn, zacieśnia się. Oddziały III armii am ery­

kańskiej posunęły się 25 km na północ od Trewiru. Oddziały V II armii znaj­

dują się 3 km od Saarbrucken, samo miasto znajduje się pod ogniem artyle­

rii.

W dalszym ciągu oddziały sprzymie­

rzonych likwidowały nieprzyjaciela w trójkącie Weze — G eller‘u — Venlo.

Dalej na wśchód oczyszczono z nieprzy­

jaciela Kapellen i Rejerdt. W ojska sprzymierzonych wałczą w Mer, Hom - bergu i Juringen. N a północny wschód od Kolonii wojska sojuszników oczyści­

ły od nieprzyjaciela Stommeln i L in - nersdorf.

W dniu 3 marca wzięto do niewoli 9769 jeńców niemieckich.

Oddziały I-ej armii amerykańskiej zbliżają się do środka Kolonii. Miasto jest silnie zniszczone. Stoi jeszcze 1%

budynków nienaruszonych.

Cały teren Zagłębia Ruhry pod ob­

strzałem artylerii sprzymierzonych.

Na1 północ od T rew iru postępuje marsz III armii amerykańskiej. W na­

lotach dnia wczorajszego nie natrafiano na żaden opór m yśliwców niemieckich, a jedynie na słaby opór artylerii prze­

ciwlotniczej.

F R O N T P O Ł U D N IO W Y

3 krążowniki francuskie nadal ostrze- liw ują cele komunikacyjne Niemiec na granicy francusko-włoskiej. Lotnictwo w e Włoszech kontynuuje bombardo­

wanie sieci komunikacyjnej w północ­

nych Włoszech i przełęczy Breneru.

Rada regencyjna w Jugosławii

B E L G R A D , 6. III. W dniu dzisiejszym utw orzona została w Belgradzie Jugosłowiań­

ska R ada Regencyjna. Po złożeniu p rzez mar­

szałka T ito i prem iera Szubaszica sprawozdań z ich działalności. R ada R egencyjna p o w ierzy­

ła m arszałkowi T ito misję utw orzenia jugosło­

wiańskiego rządu zjednoczenia.

Komunikat operacyjny Radzieckiego Biura Informacyjnego z dnia 6-go m ar­

ca donosi, że wojska II Frontu Białorus­

kiego po dwutygodniowym oblężeniu zniszczyły okrążony garnizon nieprzy­

jaciela i zdobyły miasto i twierdzę G ru­

dziądz, ważny punkt oporu Niem ców w dolnym biegu Wisły. W toku w alk wojska radzieckie wzięły do niewoli ponad 5000 niemieckich żołnierzy i ofi­

cerów ,a wśród nich komendanta mia­

sta Grudziądza gen. mjr. Fricke w raz z całym sztabem. Nadto wzięto wielką zdobycz wojenną w sprzęcie i uzbro­

jeniu.

Na płd. i na płd.-wschód od Gdańska wojska radzieckie zajęły miasta K rep - pen i M alhof i ponad 60 innych miej­

scowości, w tej liczbie: Luboń, Fridyn, Gross Mellen.

N a południe od Koszalina (Kóslin) wojska II Frontu Białoruskiego doko­

nały likwidacji okrążonej grupy nie­

przyjaciela i wzięły do niewoli komen­

danta okręgu Koszalin (Kóslin) gen.

por. von Z y llo w w raz ze sztabem i po­

nad 1000 niemieckich żołnierzy i ofi­

cerów. .

W ojska I Frontu Białoruskiego kon­

tynuowały z powodzeniem ofensywę i zajęły miasta: Białogród (Belgrad), Treptów, Kamień (Kamin), Greifen­

berg, Plathe, Gilczów (Gilzen) na za­

chodnim Pomorzu oraz ponad 500 in­

nych miejscowości, w tej liczbie: Gross Westin, Gamten, Lentz, Moritzfelde.

N a południe od miejscowości Sdhif- felbein otoczono większą grupę nieprzy­

jacielską i w toku uwieńczonych powo­

dzeniem w a lk wzięto do niewoli ponad 2500 niemieckich żołnierzy i oficerów.

N a Węgrzech i na północny wschód od jeziora Balaton odparto ataki nie­

przyjacielskie.

Dnia 5 marca na -wszystkich frontach zniszczono i unieszkodliwiono 33 czołgi niemieckie. W walkach powietrznych ii ogniem artylerii przeciwlotniczej ze­

strzelono 57 samolotów przeciwnika, a' nadto zniszczono 43 samoloty na lotni­

sku w rejonie Starogrodu.

Ciężkie bombowce lotnictwa sowie­

ckiego dokonały nalotów na obiekty, wojskowe na terenie Szczecina i K ró­

lewca. W Szczecinie stwierdzono pq bombardowaniu wielkie pożary szcze­

gólnie na stacji towarowej. W K rólew ­ cu zniszczono magazyny i w ywołano wielkie pożary.

Zaproszenia na konferencje w San-Francitco

M O S K W A , 6. III. W dniu 5 b. m. zostały rozesłane przez rząd U S A oficjalne zaprosze­

nia na konferencję w San-Francisco. Zaprosze­

n ia zostały w ysłane w imieniu rządu: W . B ry­

tanii, Z S R R , Stanów Zjednoczonych i Repu-

Wszyscy musimy wziąć sobie za punkt honoru, sumiennie wykonywać swe obowiązki, nie ja k bezduszny automat, lecz jak świadom y tego, co chce osiąg­

nąć twórca.

I jeszcze jedno. Żołnierz nasz musi wiedzieć, że myślimy o nim, że cie­

szymy się jego bohaterskimi czynami, że jest naszą dumą. Tego dowiedzieć się może przede wszystkim z naszych lis­

tów. Piszmy więc do żołnierzy. Do krewnych i przyjaciół. Indywidualnie i

zbiorowo. D o poszczególnych żołnierzy i do jednostek wojskowych; dopóki nie wiemy, które się odznaczyły, to bez­

imiennie, na ręce dowództwa — z pewnością znajdą adresatów. Niech pi­

szą klasy szkolne, komitety fabryczne, związki.

Napraw dę dzieje się wielka rzecz.

Żołnierz polski stanął nad morzem.

Żołnierz polski w świętym wyścigu zbliża się do Odry.

bliki Chińskiej. Zaproszonych zostało 45 państw. Polska i Jugosław ia otrzym ają zapro­

szenia z ch w ilą utw orzenia rządów zjednoczę' nia narodowego i uznania ich przez 3 m ocar­

stwa. Francja weźm ie udział w konferencji, ale nie jako p aństw o zapraszające.

i

Skład Rady

Bezpieczeństwa Światowego

L O N D Y N , 6. II I W dniu w czorajszym o ” głoszony został skład i warunki głosowania W m ającej powstać Radzie Bezpieczeństwa Świa­

towego. W skład R ady wchodzi 5 m ocarstw, które w ysyłają wspólnie 11-stu czło n k ó w . K a ż d y członek posiada r głos, p rzy czym uchw ały w ym agają większości siedmiu gło1 sów. W w ypadku, gd y będzie chodziło o za-*

stosowanie sankcji, strona zainteresowana nie będzie posiadała praw a głosu. .

(2)

Prze z zagłębię Dąbrowskie i Śląskie

Mijamy*, w szybkim pędzie ostatnie zabu ­ dow ania K rak o w a i ok rężn ym i drogam i ru­

szam y na zachód ku K atow icom . D zień jest m ro źn y , ch m u rn y, w icher szanpie suchym i gałęziam i drzew , dm ucha w okna, dachów ki i strzech y i n iczy m n iepow strzym any hula b ezkarn ie po polach i lasach.

Pędzim y p rzez w ioski i m iasteczka. Jeszcze ta k niedaw no zielone m undury niem ieckie k rą ż y ły ru i w ęszyły, sziłkając n ow ych o fiar d o o b ozów i więzień. Spotykani ludzie o p o ­ w iadają nam, że od w rót w ojsk niem ieckich b y ł t i k szybki i bezładny, iż ty lk o w niektó"

r y c h m iejscowościach zd ołali aresztow anych p o p rzed n io u p row ad zić niewiadom o dokąd tub poprośtu zam ordow ać na podw órzach w ięzien nych .

N a ogół zniszczenia w budynkach są nie­

w ielkie. N ajw ięcej u cierp iały jednak dw orce, ja k to było w M iechow ie, gdzie część stacji jest zburzona, ale dlla ruchu k o lejo w eg o nie m a to żadnego znaczenia. W ie lk a ilość wsi jest jednak zupełnie ogołocona z bydła i k o ­ n i, gd y ż Nierricy w przew idyw aniu ofensy­

w y C zerw onej A rm ii i jej sk u tk ó w jeszcze w cześniej w szystk o w gospódarstw ach „za ­ rek w iro w a li". O d b yw ało się to w ten sp o­

sób, że d o wsi zjeżdżała cala ekipa żandar­

m erii, ch odzili od dom u do dom u i rabo­

w a li co się dało, naw et k u ry i k ró lik i. N ie ­ liczn ym ty lk o udało się coś u k ry ć przed zło­

dziejskim oikiem za b o rcy germ ańskiego. Ż y ­ zn a ziem ia m iechow ska jest jednak częściow o obsiana i zw ró ci szk o d y w yrząd zon e p rzez N ie m có w w k ró tk im czasie.

W szędzie w re now e życie. W gm inach W iejskich i m iejskich spraw ują sw oje w ładze n o w o obrani w ó jtó w i e i burm istrzow ie, ra­

d y p o w iato w e i gm inne urzędują norm alnie, k ró tk i okres chaosu m inął bezpo w rotnie.

B u d yn ki urzędów p rzystrojon e godłam i pań­

stw o w ym i i chorągiew kam i napawają o czy radością i dumą. Przed b u d yn kam i p o czt ruch i gw ar. T o ludzie spieszą listow nie zaw iad o­

m ić sw oich najbliższych, że żyją, są cali i zd ro w i. W n ie k tó rych m iejscow ościach p o ­ c z ty przyjm ują ju ż n aw et depesze pryw atne.

Im bliżej Zagłębia D ąbrow skiego, ty m ruch na szosach, w m iasteczkach i osadach fa­

b ry czn y ch staje się bardziej w zm o żo n y. W Zagłębiu nie dostrzega się śladów żadnego zniszczenia. W iększość fab ryk i kopalń w ruchu, szare d ym y snują się z kom inów , a to jest najlepszym d ow od em , że kopalnia ż y ­ je, pracuje i oddycha.

D źw ig i ,i dźw igary skrzyp ią, ko lejk i sa- P ’4, po liniach przesuw ają się szeregi wago- n etek, napełnionych w ęglem i żelazem .

K o lejk i linow e i kom iny, to ch ara k tery­

sty czn y krajobraz Zagłębia D ąbrow skiego, są to niejako sym bole ty ch ziem przem ysło­

w y c h Śląska, do k tó ry c h Zagłębie jest bramą w jazdow ą. R uch i praca napawają p rzed ziw ­ ną otuchą, budzą radość i nadzieję na naj­

bliższą p rzyszłość odradzającej się Polski.

Z Zagłębia „b o h ate rscy " N iem cy um ykali ta k szyb ko przed A rm ią R adziecką, że nie zd ą ży li ani u szkodzić m aszyn, ani zatop ić kop alń. G d y piertwsze czo łó w k i sow ieckie

■ wkraczały do Sosnowca, N iem cy ju ż b y l i , k ilk a kilo m etrów za M ysłow icam i. I ta w ia­

ln ie ich paniczna u cieczka b yła pow odem ocalenia ośrod ków przem ysłow ych.

W szędzie p rzystąp iły do p racy zw iązki Z aw odow e, jak Zw iązdk G ó rn ik ó w , M eta­

lo w c ó w . u tw o rzo n o i tw o rzą się w dalszym

Niemiecka Dunkierka

L O N D Y N , 5. III. „D a ily Express“ om a­

w iając V artykule w stępnym postępy ofensy­

w y sp rzym ierzon ych na Z ach od zie p o d kre­

śla, że głó w n od ow o dzący niem iecki gen.

R undstedt robi nad brzegiem R enu now ą D u nkierkę.

Ż o łn ierze niem ieccy w yco fu ją się w p o ­ p ło ch u p rzez pozostałe m osty na praw y brzeg R enu, pozostaw iając ca ły swój ciężki sprzęt w ojen n y. A n alogia się jednak na ty m k o ń czy , g d y ż w przeciw ieństw ie do A n glii, która w k ró tc e po D unkierce w 1940 r. zyskała p o ­ tę żn y ch sp rzym ierzeńców w postaci Z w iązku R ad zieckiego i St. Zjednoczonych, N iem cy stra ciły w szystk ich satelitów , w alczą obecnie tam ę i o to czo ne są m urem nienawiści. O d ­ w r ó t niem iecki na G ó rn ym Śbtśku i w Z a­

głębiu R u h ry p o d o b n y jest do o d w ro tu pod D unkierką, ale bez żadnych nadziei odwetu

i zw ycięstw a.

(Migawki z podróży)

ciągu R ad y Załogo w e, co jest najlepszym do­

w odem sprężystości i energii w arstw pracu ­ jących na terenie Zagłębia.

Pełni o tu ch y imijamy Szopienice, M ysło­

w ice i zM iżam y się do K ato w ic. W ie rz y ć się nie chce, że Śląsk w tych okolicach jest tak nienaruszony, że to serce naszej o jczyzn y bije tak rów nym zd ro w ym rytm em . Zagłę­

bie ze Śląskiem połączone jest linią e le k try ­ czną, tram w aje kursują norm alnie, m osty, k tó re b y ły uszkodzone, jak nipa na B ryn icy są już napraw ione, a naw et na n o w o zb u ­ dowane. T o samo zresztą jest z kolejkam i, gdzie p rzerw y p o w stały w zw iązku z p rze - szyciam i torów , są one jednak k ró tko trw ałe, bo czasem ty lk o kilkugodzinne.

W K atow icach ruch i gw ar nieom al p rzed ­ w ojenny. W szystk o budzi się d o' ży cia po pięcioletnim koszm arnym śnie, k tó r y p r z y ­ pom inają o d czasu do czasu napisy n iem iec­

kie, dotychczas jeszcze niew iadom o z jakiego pow odu nieusuinięte. N a len iw ych i opiesza­

łych w łaścicieli tydh napisów poprośtu na­

leżałoby nakładać w ysokie k ary pieniężne lub zastosować areszt i w ów czas nic nie przypom in ałoby, że N iem cy uw ażali kiedyś miasto za rdzennie niem ieckie.

W K atow icach czyn n e są ju ż Sądy Specjal­

ne, któ re rozp atryw ać będą „p racę" i z a ch o ­ wanie śię zdrajców Polski. N a Śląsku sytuacja

jest jednak o tyle Skom plikowaną, że wielu Ślązaków , k tó rzy mieli już choćby ty lk o nie­

mieckie nazw iska lub jakiegoś dziadka pocho­

dzącego przed stu laty z Niemiec, musiało się zarejestrować jako narodowości niemieckiej, chociaż nie m ieli z nią nic wspólnego i byli lojalnym i Polakam i. W zw iązku właśnie z ty m podzielono N iem ców na cztery kategorie, co niezmiernie ułatw ia władzom ro zp a tryw a ­ nie tych spraw i stopnia ich szkodliw ości w stosunku do Polski. W ładze starają się obiek­

tyw nie i sprawiedliwie Odnosić się do tych kwestii, aby wyelim inow ać elementy destruk­

cyjn e i unieszkodliwić je.

W każd ym razie pod wielu względam i K a ­ tow ice budzą jak najlepsze nadzieje. U rzędu­

je normalnie W ojew ó dzka Rada N arodow a, magistrat, funkcjonują poczta i telefony, w szę­

dzie w idać oznaki budzącego się życia. Jest to jedno z największych miast Górnego Śląska, skupiającego w sobie w szystkie arterie przem y­

słowe i handlowe, od których dobrego fu n k­

cjonow ania zależy w dużej mierze zaopatrze­

nie reszty Polski w węgiel i inne artyku ły pod­

stawowe.

Są to dzielnice bardzo bogate i odpowiednie w ykorzystanie tych bogactw naturalnych p rzyczyn i się w dużym stopniu do w zbogace­

nia Polski. A L .

G łód w N iem czeć

L O N D Y N , 4. III. W edług nadesz / h wiadomości z'N ie m iec , system ilh a - kowyćh kart * iprzydziałuwych/został przekształcony obecnie na ■ iy^lm kart regionalnych. Radio londyskie ko­

mentując tę wiadomość, odkreśla, iż zmiana systemu zaopatrywania w y w o ­ łana została brakiem odowiedniej ilo­

ści środków żywnościowch i transpor­

towych. Straty poniesicie przez koleje niemieckie w czasie osątnieh nalotów alianckich są olbrzymi!. ,, | *

Zdaniem gazety londyńskiej „Obser- ver“ , zmiana systemu zaopatrzeniowe­

go odbije się szczegónie na ludności wielkich miast i ośrdków przemysło­

wych, której grozi zipełne wygłodze­

nie. Minęły już te ćzasy, gdy gros pro­

dukcji rolnictwa europejskiego szło na potrzeby Niemiec, kosztem ludności pozostałych krajów mropejskich. Obec­

nie sytuacja uległa zupełnej zmianie.

PARTYZANCI WMSCY W AKCII

R Z Y M , ę. III. W edług wiadom ości z W łoch północnych, oddziały patriotów w łoskich w zm o g ły w ostatnich czasach swą działal­

ność. D zięki zrzu to m sprzętu i am unicji, o d ­ działy p artyzan tów są obecnie doskonale w yekw ipow ane.

/ l / a c ł i B e r l i n ! \

W A Ł C Z Z D O B Y T Y

(Od specjalnego korespondenta

, . \

,Gazety Lubelskiej“) s

Kom pania polskich fizylie ró w w chodziła do W ałcza. O d zam arzniętego jezaofa dął m ro źny w iatr, rzu cając raz po raz na szosę snopy iskier z dopalającego się tartaku. Fizy- lierzy m aszerowali dziarsko/ śpiewając p a rty ­ zancką piosenkę, k tó rą aż na pruskie P om o­

rze przynieśli z lubelskich lasów:

„ T ę piosenkę, tę jedyną..."

Stasiek miał głow ę w bandażach. Szeroko ro zw artym i oczam i rozglądał się na w szyst­

kie strony. M ijali opustoszałe uliczki, nawet w oknach nie w idzieli n ikogo. D op iero na k w ad rato w ym , w ybru kow an ym ryn k u za ­ trzym ali się przed ikiilku w ozam i, pełnym i pierzyn, bab i dzieciaków .

— C o w y tu robicie?

— M y jesteśmy „Flucihtlinge" ze Schnei- demiihle. U ciekaliśm y na zacłfód, ale teraz już nie m a gdzie uciekać. T rzeb a będzie za ­ w rócić z po w rotem .

O tępiałym ze zm ęczenia i pełnym przera­

żenia w zrokiem p atrzą przed siebie. Patrzą na polskich żołn ierzy, żebrząc w zrokiem o Cif ość.

Prom ienie zachodzącego słońca padają na spadziste dachy m u row an ych d om ków , p o ­ k ry te jednolicie czerw oną dachów ką. D o m k i stoją w szeregu, w szystkie jednakow e, jak sznur sztyw n ych , w y ćw iczo n ych w m ustrze szwabów.

S T A R U C H A N A K O L A N A C H N iedaleko od tartak u stal d om w ogrodzie.

Stasiek szarpną! za klam kę i k rzyk n ął:

— H ej tam , do diabla — otw ierać!

Z sieni w ych yliła się głow a staruchy. U j­

rzaw szy m undur, cofnęła się spiesznie. Sta­

siek wszedł za nią w raz z Felkiem d o kuchni.

— P rzygo tow ać dla nas dwóch kwaterę.

Starucha spojrzała na żo łn ie rzy błędnym w zrokiem . Zrozum iała ty lk o .słowo: „ k w a ­ tera". Zm yw ała filiżan k i z go tyck im i napi­

sami „Gruss- aus D resden". N ie w iedząc, że Felek znał jako tak o języ k niem iecki, m ru­

czała pod nosem:

— Jak to m ożliw e, jaiki to m ożliw e, — je ­ szcze przed k ilk u dniami m ów ił Goebbels z Berlina, że nasze wojska obronią granice R ei­

chu, a dziś oni są w Deutsch K rone D onner- w etter!

N ie czekając na p ozw olenie, Stasiek wszedł dalej. W dusznym p o ko ju na pluszow ej zie ­ lonej kanapie leżała blada, m oże piętnastolet­

nia dziew czyna. Starucha jednym skokiem znalazła się p rzy niej, i zasłoniła ją swoją chuderlaw ą i trzęsącą się postacią.

— T o moja w nuczka, córka Hansa, k tó ry zginął w waLkaoli nad Wisłą.

Stasiek w pił się oczam i w staruchę. Z n ie­

ruchom iał. Zacisnął pięści, o c z y nabiegly mu krw ią, skronie pulso w ały go rączko w o. W y ­ ced ził przez zęby słowa, k tó ry c h sensu ona nie zrozum iała, lecz k tó re w instynktow n ym przerażeniu odczuła:

— T o m oże właśnie tw ój Hans zam ordo­

wał moją m atkę, m ojego ojca, m oje siostry, m ojego brata i rzu cił ićh tru p y na kupę gno­

ju?...

W grobow ej ciszy ty k ał uparcie niem iecki

zegar na ścianie. N agle — trzask — staru­

cha bezw ładnym ruchem padła na kolana.

Składając ręce, patrzała błagalnie w o c z y pol­

skiego żołnierza.

Stasiek rozp rężył śię. Pow iódł w zrokiem dokoła. Spojrzeli sobie z Felkiem Iw oczy.

— J a.n ie będę znęcać się nad starucham i, bo nie jestem hitlerowcem. Silę sw oją poka­

żem y w boju, na froncie. N ie będziem y pla­

m ic m iecza krw ią bestialskiego odw etu. A le rzucim y szw abów przed sobą na kolana. Bę­

dziecie w szyscy, cholery, klęczeć przed P ola­

kam i za swoje po tw orne zbrodnie.

G E S T A P O W IE C H A N S W F.HLE Blada z przerażenia starucha zaczęła k rzą­

tać się po ku ch n i w śród ręczników , zahafto- w anych głup im i napisam i w rodzaju „G u ten M orgen" — Felek patrzał ze zdziw ieniem na pstrokaciznę ostrych liter go tyck ich .

— W szy stk o u nich nakazane, w ypisane, w ycelow ane. N aw et baba w ku ch n i m a dro­

gow skazy.

Stasiek rozw ijał w ielki papier, k tó r y zn a­

lazł na półce. D u ża m apa wschodniej E uro­

py. N a mapie b y ły w yrysow an e czerw onym

o łów kiem strzałki aż do Stalingradól- Z b o lg fe widniał podpis: „H ans W ehle, ŚS. O ł^erszurt^^

filhrer — W arschau".

— • T o mapa m ojego Hansa. Za™01™111' zabrać, gdy b ył na ostatnim urlopie.

G estapow iec W ehle rozstrzeliw ał w ł W a r szaw ie P olaków , trop ił polskich p a n ty 7an tó w , p rzyjeżd żał do m am y na u rlo p y ' 1 zwycięskim rozmachu rysow ał czer strzałki: „nach O sten, nach Ositen..."

F IZ Y L I E R Z Y O D Z N A C Z E N I N aza ju trz Stasjek z Felkiem dowiedzieć się o d żołnierzy sowieckich treści kom unikatu’

radiowego:

— W w alkach o zd ob ycie W a łcza i Fryd"

landu Pom orskiego b ra ły udział oddzia Pierwszej A rm ii Polskiej p o d dowódzitwe gen. Popław skiego, w y ró żn io n e w specjalnym ro zk azie N aczeln ego W odza.

W radosnym upojeniu fizy łie rzy w yszli n i ^ szosę. Ich kroklami k iero w ały na każd ym zakręcie spotykane ta b liczk i z napisami:

„N a ch Berlin, nach Berlin".

W ojciech W łodarski

Niemieckie metody finansowania woiny

N iem cy nie pośiadaly żadnych p o w ażn iej­

szych rezerw finansow ych w ch w ili ro zp o ­ częcia w ojny. M im o to dokonały ogromnego w ysiłku dzięki czem u zaw sze m iały fundu­

sze na p o krycie budżetu wojennego.

Założeniem niem ieckiej gospodarki w ojen ­ nej b yło utrzym anie przedw ojennego p o zio ­ m u cen zarów no w dziedzinie p ro d u k cji w o ­ jennej, jak i artykułów powszechnego spo­

życia.

Z a ro b k i się zw iększały, ceny b y ły stałe, a tow aru na rynku b yło coraz m niej. Inflacja w ydaw ała się nieunikniona. T ym czasem h it­

le ro w cy zastosow ali um iejętnie drenaż rynku pieniężnego, tw orząc n ow y rodzaj inflacji.

Inflację ukrytą.

K ażd y N iem iec został zm uszony do odno­

szenia swojej go tó w k i do banków i kas osz­

czędnością. W prow adzono tzw . żelazną osz­

czędność — część zaro b k ó w była p rzym u so­

w o potrącana i w płacana na rachunek pra­

cow nika do przedsiębiorstw a bankow ego.

Z b y t dobrze znam y psychologię niem iecką, by w ątpić, c z y poddani H itlera zastanowili się całkow icie do now ych przepisów.

W tym m om encie w k ro c z y ł skarb i miast p o ż y c z y ć bezpośrednio od Ikażedgo poszcze­

gólnego N iem ca, dając m u bezw artościow e obligacje do ręki, p o życzał od banków , k tó ­ rym nie wolno było lokow ać papierów pań­

stw o w ych na ry n k u . -

Bilanse p o szczególn ych b an kó w niem iec­

kich, takich ja k Deutsche Bank, D isconto Gesellschaft, Dresdner Bank, w y k a z y w a ły w roku 1943, że 80 do 85°/o sum y bilansowej stanow iły zobow iązania skarbu R ze szy. Ilość papierów p ań stw ow ych w portfelu b an ko­

w ym stanow iła m niej więcej stokrotn ą k ap i­

tału zakładow ego banku. T a k i sam stan rze­

c z y istniał w zakładach ubezpieczeń.

D zięki tem u zręcznem u trick o w i u dało się rządow i hitlerow skiem u w y w o ła ć u naiw ­ n ych N iem ców w rażenie, że jego książeczka oszczędnościow a przedstaw ia realną w artość, gdy w istocie była ty lk o takim sam ym b e z­

w artościow ym papierkiem , jak m iliard o w e!

b an kn oty niem ieckie z 1923 r. Istniała ty lk o jedna równica, i ta b yła na n ie ko rzyść p o ­ siadacza.

Za m arki nawet w 1923 r. m ożna b y ło k u ­ pić ch o ćb y pudełko zapałek. Za książeczkę oszczędnościow ą nie m o żn a ju ż obecnie n ic dostać. D o podjęcia bodaj 100 m arek p o ­ trzebne jest specjalne zezw olenie.

Z u żytk o w an ie całego dochodu narodow e­

go i dużej części m ajątku niem ieckiego na cele w ojen ne nie b yło jeszcze w stanie p o ­ k ry ć w szystkich potrzeb T rze cie j R zeszy.

N a ziem iach o ku p o w an ych zaczęto p rzeto stosować obok rabunku m etody inflacyjne.

Specjalne in stytu ty kredyto w e, tz w . Reichśkreditkassen em itow ały b an kn o ty mar- koWe, które jednak n ie m iały w ażności obie­

gow ej na terenie sam ych N iem iec. W ten spo­

sób N iem cy w yku p u jąc za bezcen dorobek innych narodów , chronili sw ój k ra j p rzed skutkam i inflacji.

W pew nych w ypadkach, np. na terenie tzw . P rotektoratu C zech i M oraw i na ob­

szarze rzw. Generalnej G ubernii N iem cy u tw o rzy li specjalne instytucje em isyjne, k tó ­ re w interesie niem ieckiej gospodarki d ru k o ­ w ały bezw artościow e pieniądze.

D ziś jedno jest pewtae, że przeciętny o b y ­ w atel niem iecki został przez hitlerow ców zru jn ow any materialnie.

ir. p.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Lokale wszystkich tych komitetów mieszczą się w jednym gmachu przy ul.. Urzędu dla Spraw

rzyszy różnych narodowości, przeznaczonych do zastąpienia zmarłych. się na naszym odcinku. N astrój jest złow różbny, razy padają jak groch. SS-owcy denerwują

W życiu codziennym twardym, gdy już raz zdobyte utrwala się, głównym motywem musi być celowość, która na­.. daje charakter

Następnie Naczelny Dowódca wraz z delegacją udał się z urną kryształową do Prezydenta Bieruta, któremu złożył raport o tym, że oddziały Wojska

stwowiona, szkoła powszechna doczekała się własnej siedziby, w W ąw ozach rozsiadła się w okazałym , również przez W itkiew icza bu­. dowanym gmachu, Szkoła

ści, gdyż jest ona dla nas dokumentem, jak powinien pracować i działać rząd, który znajduje się na emigracji. Słowa tej depeszy mówią same za siebie. Zdro­..

leżeli niewątpliwie N iem cy, k tó rzy nie tylko przyznaw ali się do swojej niemieckości jako obywatele Państwa Polskiego, ale brali czyn ­ ny udział w pracy na

Działania wojenne ro zw ijają się z taką szybkością, że co 20 minut podaje się lotnikom zmiany w liniach bombar­.. dowań z obawy, by ri^e bombardowali