• Nie Znaleziono Wyników

Recenzje i opinie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Recenzje i opinie"

Copied!
240
0
0

Pełen tekst

(1)

hoJowW;, Ä C U / f i )

(

j

O & < X <

u x

> K ^ K " V W ^ ’W ^ e ^ o a u j w e

Aut«r zajm uje a iç v p rasy klasy fik acjŁ cd leg io zajo ri/p o d ziałaid . lo ß io z a y a i/

... r aoraatywayefc/teketu flk&eje prawW,które me-

■ p n n n zwrotów ä u y f t - ą przepleć* prawayeh,która

l a t y j i j a i i m d j t i A ł Z I

9 ewą kieruje autor au for»

a æ j Klasyfikacji prwraej.

ayflkująoe« autor wskazuje o oą z k k ayfÜ M ju d /^ *« f>

kaeji#defiaicje/*

lązuje język przepisów

* o j i

>eXu

* i * ó * y a

a lf

■ «'✓ i zabiegów klasyflkac yj aych.Autor

j e s t e z a le ta c h * wa-

ta k ie n ie k tó re p o s tu la ty .

(2)
(3)

«*- 2

" co do klasyfikow ania « ustawodaw stwie.

Cbaralit «ryzując eałeśe pm ey , trz e b a saEB&ozyc,fte podstawą a n a liz i u eg ó ln ia-

*** apest«^4sA ,detyeząoyah klasyfikow ania w j n u i « j e s t w yłącznie te k s t p i w pisów pmwayoh z 35 m ozaików Dziennika Usta» F a ls k ie j ftoo a ij poopo l l t o j Ludowej,

" od p o zy cji 1 s reku 1944«

Prefalaaąfcykn k la s y fik a c ji jwawnyeh odo bylfe dotąd podejmowana -w takim sakro*

'■**' zim i u j? o iu ,ja k w n in ie js z e j praoy.*yteersystaae w n ie j lite r a tu r ę lo g ie s o ą -i pr aw»

" niozągktóra a s zw iązek s eaawiaaą pm blam tyką^Autor p osłu guje s io językiem potocz*

■' ' aym odpowiednio uóoićlosyta do potrzeb p m ey.

■" Frmsa naw iązuje do koncepcji k lasy fik a c ji,p rz e d sta w io n e j przez * «Wójcika w*

" **2arysio t e o r i i k la s y fik a c ji" /! 365/» zgodnie o k tó rą k la s y fik a c ja lo g iczn e jo o t zee- połów m ew»pozootających do s ie b ie w określanych steaunkaeh zakresowych.

Jako recenzent pracy wyouoaa odnośnie de a le j n astępujące dezyderaty*

' toOytawwwa w p rasy przykłady o te k s tu aktów normatywnych aaleftałeby powuworoenó.

dwaoraoja u ła tw i m.ln.cdwoływmnlo z ię v pracy do przykładów uprzednio podanych.

" 2,T ondw y,sa poaooą k tćry eh ah am k tcry cu je c ię k la sy fik a c ję praw ną«takie ja k i kłasyfikanduo, łą c z n ik k lasy fik acy jn y ,czło n y k la s y fik a c ji,z a sa d a K Ł asyfikacjl winny być p rasa p o d k reślen ie w yraźniej zaznaczone w te k ś c ie .

- 3*k«apoosynająo a s oto>»t3 ebarakteryotykp dodatk owych wym ień zwrotu tta sy fik n * ' ' • cyjnasoiw yraioB io wskazującego a s c e ł kłaay fik ao ji,w y m d eaia wskazującego a s aa a s -

* dp k la s y fik a c ji»d e f in io ji, Hwiaeby kaćda a tyofc wym ień podać v oddzielnym w ierszu,

> ' - s rdo bezpośrednie jedne po drugim, js k t e jo o t w te k ś c ie , ew entualnie aoopstrayć ' - w a d n o ta c je * a /,b /,o /.

" 4«3ywngają w yjaśnienia n io k tó re term iny uiywano w pracy boa w yjsdaioaŁs w prost,

" n p .i "rubryka", " ty tu ł" , "zw rot o d sy łający ", "zw rot blankietow y".

i>.Autor o k ro iła k la s y fik a c ję , jako zespól to rainów .P odkreślić a a le ia ło b y ,io ów '■'■ zespół terminów j e s t zdaniem.

' - 0«% c tr.4 4 -4 7 przedstaw ia a u to r zwroty kłasyA kacyjm ,w skazując aa sróftnieeoa»

n ie p o sta c i słow nej,w ystępującego w nich łączn ik a k lasy fik acy jn eg o *J o ś li łą s s a ik

(4)

• * * *

H < w y j e s t » peozątku rw rotu,w tedy k S t i f f ik u J i n ią iK H j u t k i r d i i t j z wpre- - " waázajqsy« ją realny» prawsdawsą*Hateedast> je ś li łącznik występuje aięday Idący»

filBedum « cztOKrjai k la sy fik a c ji,w te d y ta k is u ję c ia j e s t przejaw©* u ję c i« lis a * lis» « * j n e ^ O tych kw estiach a is na w a d sa k i w pracy*

" 7 .« re s d a ia le III,§ 1 aaaw iaas są zw iązki aięday k lao y fik ao ja ai a d efin icjam i

" " p iw a y ai* lfa leiałcb y castaacw ić s ię sad ewentualną potrzebą ia f e r a a c ji e tzw*

d eźiaio jao i. oząetkewyob*

' " e*Ha artr»97 Jest sferaułewaaier*Taka róinerednsóć ortasooaayoh łączników ld e - ' " syfikaoyjayoh aaaa praca cip a is je s t błędna *aie aa jednak uzasadnienia prak-

'

* *

ty sta eęe i s te c e pewedu budzi wątpłiweści.^Powinae być»*Tato rófcseredaeóó ate*

" " aewaaych łąosaików ' kłacyfikaeyjmych j e s t błędna a is aa t s związek z praktyoz- ' ' aya Charaktere« języka prawnege*”

* *

9»Ha etr» 9 8 ad saie poprzedzające peda&y przykład k la s y fik a c ji j e s t n iejasn e

i wyaaca przeredagowania praca wprewadzeaie de te k s tu ps sie w a ć » "rezbudeaaaie

" "

członów k la s y fik a c ji* w ym ienia *zarret Idaayfikaeyjfty**

10*U&ywmay wyraz "poprzez*»w w iękcasóci przypadków u ty c ia aógłby byó zastąpi#*

' ay p re e tsz y s “przez” •

' ft»V wykazie b ib lio g r a f ii a u te r a ie w ynieaia cytowanych aktów aeraatywayeh*Tyw ' ozasea j e s t t s główny w ts r ia l# a a który« w sp israją s ię rsaw aiaaia praoy.Trzeba

• ' z atea 1 » B ib lio g ra fii uwzględnió ró w n icick t? acm atyw ac w f e r a is cgólncj a s ty i

“Akty nerm tyw ne Dziennika Ustaw FKŁ ea l a t a 1944*1974»

Praca tra k t# « * » jak» oałcóć « a siera sl —s e ty e ry g ia a la e i zasłu g u je aa - / / wydacie druki sa .P ia a m j e s t Języki«« psprawaya, j a s a y a i de s ta te c z n ie d la j e j

" " celów ścisły « » Nadaj« s ię ds «publikow ania,jaks p rasa h a b ilita c y jn a .

Toruń,dnia 23 aa ja 1980 r* fad«

(5)

W J O L ^ I

x v

V

j u

& & i

j ^ L W ł ^ I a ^

Rozważania Henryka E lzen b erga nad etyk ą s k r y s ta liz o w a ły s i f . dwóch k sią żk a ch wydanych pod k o n ie c życia:"W artoóó i c z ło w ie k ,

’roby kontaictu, e s e j e

;e, l e c z z b io r y a rty k u - i a e ty c z n e . Nadto uwa- op rzedn io wydanym t o ­ ru. czasu " ; w r e sz c ie do iego okresu "Marek Au- j z y s t k ie t e m a te r ia ły

•emu e ty c z n e g o , ś l e młodego E lz e n - s e n s u , c z ło w ie k

¿gołej p e sy m isty c z n e j

i J? o

^ K i l e m ta k u k sz ta łto w a ć

n4

-» r a . o •

§.c ną, by móc ją p r z e -

"O C 1

„S ensow ne i zawsze z a -

J .o j

k tó r a zajm uje s i ę J j i ę na a k s j o l o g i i ,

•S «

jw ażniejszym d la e t y k i oznajem y. Wyrazów en ia c h c a łk o w ic ie od- H enryk E lz e n b e r g ja k o t e o r e t y k e t y k i

,e

t " t o przedm iot odpowia—

»artość ta k rozumiana ś , w skazuje na pewne do- iść u t y li t a r n a lub e^ ek-

!, co god ność, s z l a c h e t -

jrminem technicznym "war-

różnią s i ę od u ty lita r n y c h

(6)

Przypominamy, ie w naszym cyklu poświęconym wybitnym przedstawicielom polskiej hu­

manistyki przedstawialiśmy o- statnio sylwetki Józefa Feld­

mana i Karola Koranyi'ego („Kultura" nr nr 31 i 32).

S * w ia t, w k tó ry m żyjem y, ja w i się n a m w różnych p o staciach , a k a ż d a z n ic h pozw ala ta k lu b in a-' czej w a rto śc io w a ć o ta cz ające n a s z ja w is k a : dla S zek sp ira był te a ­ tre m , d la S c h o p e n h a u e ra — p rz e ­ ja w e m n a sz e j w oli i w y o b rażen ia.

T ych je d n a k , k tó rzy św ia t ludzi i nseczy w id zą ja k o p ew ien h ie r a r ­ ch iczn y zespół w arto ści — a w ięc k tó rz y a ta k u ją p ro b le m fro n ta ln ie

— n iew ielu z n a h is to ria ludzkiego m yślenia. Je d n y m z n ic h był H e n ­ r y k Elzenberg.

Sam sieb ie n a z y w a ł „u k ła d a c z e m ta b lic w a rto ś c i’’. P o w ied zm y je d n a k od razu, że u k ła d ty ch ta b lic był o d m ien n y n iż te n , ja k i sp o ty k a ­ m y n ie m a l c o d zie n n ie i że tu tk w i­

ła przy czy n a k o n flik tu , k tó re g o je d ­ ny m z p rz e ja w ó w był fak t, iż p ró żn o by szu k ać n azw isk a Elzen- b e rg a w en c y k lo p e d ia c h . T ru d n o łi ę z re sz tą te m u dziw ić, sk o ro

»potkało to m y śliciela n a k ażd y m n iem al k ro k u d ając eg o w y ra z sw ej

„in n o ści”, k tó ry ta k oto p isa ł w 1954 r. : „Pod w p ły w e m n a u k p r z y ­ ro d n iczych , „ p rz y sto so w a n ie ” stało iię te r m in e m p o c h w a ln y m , ta k ż e w za k re sie sto su n k ó w lu d zk ic h . Po­

w in n o być ra czej p o tę p ia ją c y m : k to

iię

p rz y sto s o w u je , te n się sp r ze n ie ­

w ierza , za tra c a ”.

K o n fro n ta c ja „en cyklopedycznego m ilc z e n ia ” z p o ja w ie n ie m się — w p ięć la t po śm ierci — szk icu o El-

« en b erg u w c y k lu pośw ięconym

„W ielkim n a sz e j . h u m a n is ty k i” m o­

g łab y posłużyć z a ró w n o do p o tw ie r­

d zen ia b a n a ln e j d iag n o zy o z m ia n ie k ry te rió w oceny tw ó rc ó w po ich śm ierci, ja k i do s n u c ia być m oże pochopnych w n io sk ó w n a te m a t zm ian lu d zk iej św iadom ości, do k o ­ n a n y c h w ciągu tego ta k b ard zo k ró tk ieg o czasu. B ard ziej pożytecz­

n e w y d a je się je d n a k o d w ró cen ie z a g a d n ie n ia : z a m ia st „My i E lz e n ­ b e rg ” s p ró b u jm y rozw ażyć p ro b lem

„E lzen b erg i m y ”.

Choć u ro d z ił się, m ieszk ał w ie le la t i z m a rł w W a rsz a w ie (18 IX 1887 — 6 IV 1967), to je d n a k d ro ­ gi życia w io d ły go p o p rz e z in n e ośrodki, w śró d k tó ry c h g łó w n ą roię o d eg rały : G en ew a (g d zie złożył eg zam in dojrzałości), P a ry ż (d o k to ­ ra t), N e u c h â te l (w y k ład y o li te r a tu ­ rze fra n c u sk ie j), K ra k ó w (h a b ilita ­ cja), Z ak o p a n e (d ziałaln o ść n a u c z y ­ cielska), W ilno (w y k ład y filozofii) i T o ru ń , gdzie ja k o p ro fe so r z w y ­ czajny U n iw e rsy te tu M ik o ła ja K o ­ p e rn ik a w y k ład ?! — począw szy od 1946 — aż do p rz e jśc ia n a e m e ry ­ tu r ę w 1960 (k p rz e r w ą od 1951 do 1956).

Filozofia

jako „stan wojtry"

W d ziejach p o lsk ie j filozofii .z a j­

m o w ał pozycję o d ręb n ą, k tó r a w y ­ n ik a ła nie tylko z odm ienności p o ­ glądów , a le tak że z w y b o ru z a g a d ­ nień. N ie rezy g n o w ał bow iem z p o ­ d e jm o w an ia p ro b le m ó w n a jb a r d z ie j o p o rn y ch w o b ec p recy zy jn eg o u ję ­ cia, w p rz e k o n a n iu , że o n e w ła śn ie są szczególnie w a ż n e d la e g z y ste n ­ cji c zło w ie k a; z a jm o w a ł te ż p o sta ­ w ę k ry ty c z n ą w obec te n d e n c ji p o ­ z y ty w isty czn y ch , d o m in u ją c y c h w p o lsk im ru c h u filo zo ficzn y m o k re s u m ięd zy w o jen n eg o , a żyw ych ta k ż e i p o w o jn ie . A ni p o k re w ie ń s tw o n ie k tó ry c h w ą tk ó w jego m y śle n ia z p rą d a m i z a c h o d n io eu ro p ejsk im i (b ry ­ ty jsk a szkoła a n a lity c z n a , B ergson, n ie k tó re a sp e k ty egzystencja! iz­

m u), an i in s p ira c je c z e rp a n e ze sto i- cyzm u, b u d d y zm u i c h ry s tia n iz m u n ie o d b ie ra ją o ry g in aln o ści p o g lą ­ dom E lzen b erg a, k tó r y d a le k i był od ek lek ty zm u . Jeg o w y ra ź n e z a in ­ te re s o w a n ia h isto ry c z n e , k tó re z a w ­ sze k o n c e n tro w a ły się w o k ó ł p o staci sk o m p lik o w a n y c h i o b d arzo n y ch lo t­

n o śc ią filo zo ficzn ej w y o b raźn i (P la ­ to n , L u k re c ju sz , M arek A u reliu sz, L eibniz, B erk ele y , S ch aftesb u ry ), n ie u su n ę ły w cień p ro b le m a ty k i

ściśle ety cz n ej i e stety czn ej, sta n o ­ w iącej p o dstaw ow y n u rt jego tw ó r­

czości; celem h isto ry czn y c h a n a liz E lzen b erg a b y ło u k a z a n ie p o n a d c z a ­ sow ej w spólnoty ludzkiego losu i m y ślenia.

Z dw óch co n a jm n ie j pow odów ca ło k sz ta łt jego p oglądów tr u d n y je s t do sy stem aty czn eg o ujęcia. S cep­

ty czn y w obec zabiegów sy s te m a ty ­ zu jący ch , u z n a ją c je n a w e t za m a ­ ło celow e, p rz e d sta w ia ! sw e tezy c e n tr a ln e p rz e w a ż n ie w fo rm ie a lu ­ z y jn ej, a k o n c e n tro w a ł się zw y k le n a k w e stia c h pozo rn ie odległych od sam ego rd zen ia zag ad n ień , d o ty czą­

cych zaw sze pew nego sto su n k u do życia („postaw y ży cio w ej”). P o d ru ­ gie, był uosobieniem w sp ó łistn ie n ia p rz e c iw ie ń stw : był s p iry tu a lis tą k w e stio n u ją c y m n ie ś m ie rte ln o ść d u ­ szy i p o stu lu jący m p ra w o do sa m o ­ b ó jstw a, irra c jo n a lis tą p rz e s trz e g a ją ­ cym rygorów ra c jo n aln eg o m y ślen ia, in te le k tu a lis tą n ie u fn y m w obec in ­ te le k tu i p o stu lu ją c y m z a u fa n ie do in tu icji.

R eflek sje n ad lite r a tu r ą s ta ro ż y t­

n ą i fra n c u sk ą już w m łodości do­

p ro w a d z iły go do ogólnych z a g a d ­ n ień estety czn y ch , a d o św iad czen ia

życiow e sk iero w ały k u zag ad n ien io m etycznym . R ychło o d n a la z ł E lzen ­ berg w sp ó ln y m ia n o w n ik ob u ty ch dyscy p lin w ak sjo lo g ii, k tó ra sta ć się m iała jego n a u k o w ą sp e c ja ln o ś­

cią. O dtąd, p rz ek o n an y , że p ię k n o i d o b ro są tą sa m ą w a rto ś c ią ro z ­ p a tr y w a n ą z dw óch p u n k tó w w i­

dzenia, a n a liz o w a ł sam o pojęcie w arto ści, b a d a ją c je d n a k — co c h a ­ ra k te ry z o w a ło w szy stk ie jego poczy­

n a n ia — n ie p rz e ja w y , lecz sa m ą isto tę zjaw isk a. U w ażał w a rto ść za p o jęcie p o d staw o w e i p ie rw o tn e , a św ia t tw o rzo n ej p rz e z czło w ie k a k u l­

tu r y za zespół w arto ści, lu b ściślej:

za sum ę rzeczy w artościow ych. J e d ­ n ak że za godne tego, by o n ie za­

biegać, u w ażał n ie w arto ści u ty li­

ta r n e lecz p e rfe k c y jn e , b ęd ące sy ­ n o n im e m doskonałości i tw ie rd z ił — choć z zastrzeżen iam i — że „ w a rto ­ ścio w y ” znaczy „taki, ja k i p o w in ie n by ć”.

F ilo zo fo w an ie p o jm o w a ł E lzen ­ b e rg ja k o „ sta n w o jn y ” , w k tó ry m te n , k to n ie a ta k u je , sk a z a n y je s t n a k lęskę. Toteż z ręb y ogólnej a k ­ sjologii, k tó re tw o rz y ł przez całe życie, p o siad ały w iele e lem en tó w n ie ty lk o p ozytyw nych (k o n s tru k ­ ty w n y ch ), a le i n e g a ty w n y c h (de­

stru k c y jn y c h ), w y nikłych z k ry ty k i obcych poglądów . W b rew in n y m dow odząc, że w a rto u p ra w ia ć a k s jo ­ logię n o rm a ty w n ą , że życie sam o w sobie n ie je s t w arto ścio w e, lecz do­

p ie ro s ta je się tak ie przez o b co w a­

n ie z w arto ściam i, m ierzy ł — p o ­ p rz e z p o lem ik ę z a n ta g o n ista m i — do inn eg o celu. T w ierd ził m ia n o w i­

cie. p o le m iz u ją c ze sc je n ty sty c z n y m i te n d e n c ja m i w sp ó łczesn ej filozofii p o lsk iej, że m y ślen ie n a u k o w e do­

p ro w ad ziło do z a n ik u m y śle n ia w a r ­ tościującego, k tó re leży u p o d sta w

w szelk iej k u ltu ry . S tąd w ła śm e w y ­ w o d ziła się jego n iech ę ć » do filozo­

fów ze szkoły lw o w sk o -w a rsz a w - sk ie j i tu tk w iło źródło jego s ły n ­ n e j w ypow iedzi na III Z ieździe fi­

lozofów p o lsk ich w 1936, gdy w p o lem ice z J. Ł u k asiew ic zem s tw ie r ­ dził, że ,.g o rszy od błędu je s t stra ch p rzed b łę d e m ”. K iedy zaś w y ty k a n o m u p o staw ę „ m e ta fiz y k a ”, o d p o w ie ­ dział, że w obec „ p o zy ty w isty ” z a j­

m u je p o staw ę „człow ieka p rzy g o ­ d y ”, ja k żeglarz, k tó ry w iedząc, że w k a ż d e j ch w ili m oże pójść n a dno, n ie boi się je d n a k n ie u sta n n e g o ryzyka.

N u ta o sa m o tn ie n ia i pesym izm u p o ja w iła się w pism ach E lzen b erg a w cześnie — przed e w szystkim pod w p ły w em le k tu ry jego u lu b io n eg o poety -filo zo fa L eco n te d s L isle ’a (którego m in ia tu ra z a im o w a ła c e n ­ tr a ln e m iejsce w sk ro m n y m p o k o ju to ru ń sk ieg o profesora), a ta k ż e j a ­ ko ow oc re fle k sji n a d n ie u c h ro n n o ­ ścią śm ierci i w iz ją zag ład y lu d z ­ kości. J u ż w 1918 r. p is a ł: „Z ycie n ie je s t rzeczą radosną: n a jc e n n ie j­

sze jego k le jn o ty są o p ra w n e w ciem ność, ja k g w ia zd y ”. B ył też p rz e k o n a n y o in te le k tu a ln e j i m o ra l­

nej d e k a d e ń c ji ludzkości. W iązało się to z dążen iem do w y p ra c o w a n ia do­

k tr y n y aksjologicznej n ieza leżn ej od założeń o n to lo g iczn y ch ; n a to m ia s t je j s iln e z a b a rw ie n ie eg zy sten cjaln e w id o czn e je s t chociażby w tw ie r ­ d zen iu , że „w k a ż d y m u stro ju p ro b ­

Czytane wczoraj

A CO CZEKA NASZ ŚWIAT?

Z a w sze, gd y m ogę, c zy ta m to, co pisze Z y g m u n t K a łu ży ń s k i.

W k a ż d y m razie za w sz e c z y ­ tam jeg o ksią żki. O sta tn ią — „Po­

żegnanie M olocha” — w z ią łe m n a ­ w e t do r ę k i z w y ra źn ą n ie c ie rp li­

wością. Na okładce sp o strze g łe m bo­

w ie m (ta k w łaśnie, w e rsa lik a m i, d ru ko w a n ą ) za p o w ie d ź ro z s tr z y g n ię ­ cia k w e s tii n a stę p u ją c e j: „CO C ZE ­ K A N A S Z Ą K U L T U R Ę ? ”. W z a k r e ­ sie p u b lic y s ty k i a r ty sty c z n e j, lite ­ rackiej, k u ltu r a ln e j tr u d n o o p y ta ­ nie b a rd ziej isto tn e i b a rd ziej g e n e ­ ralne. K to nie b y łb y tu ta j ciek a w odpow iedzi?

M u szę z p rzy je m n o śc ią stw ierd zić, że „P ożegnanie M olocha” je st k sią ż­

ką doskonalą. In telig en cja , d o w cip i b łysko tliw o ść K a łu ży ń sk ie g o ani p rze z ch w ilę nie sp ra w ia ją c z y te ln i­

k o w i za w odu. W ty m ro d za ju p i­

sarstw a, za z w y c z a j u nas trochę ciężkaw ego i m ozolnego, narracyjna sw oboda i lekk o ść k s ią ż k i czynią w ra żen ie n ie z m ie rn ie pociągające. Ta sw oboda i le k k o ść nie o znaczają p rzy ty m w cale spłycenia. P rzeciw n ie — raz jeszcze p o tw ierd za się tu reguła, że im w ię k sza i głębsza je s t o rie n ­ tacja autora w p rzedm iocie, ty m b a r­

d zie j a tr a k c y jn y i k o m u n ik a ty w n y

10 W R Z E Ś N I A 1972

le m e m p ro b le m ó w je s t p ro b lem śm ie r c i”. W ” p o szu k iw an iu drogo­

w sk azó w się g a ł do d a w n e j i n ie ­ d a w n e j przeszłości, w k tó re j m ro ­ k a c h d o strzeg ał k ilk a ty lk o św iateł p rz e w o d n ic h : buddyzm , w czesny c h ry s tia n iz m i ru c h fran ciszk ań sk i o ra z ru c h stw o rz o n y przez G a n d h ie ­ go (którego n azy w ał „ geniuszem e-

ty c z n y m ”). E lzen b erg o w sk i „homo e th ic u s ” p rz y b ie ra ł p o stać a lb o „me- lio r y s ty ” dążącego k u d o b ru (tj.

p ra g n ą c e g o c z y n i ć dobrze), albo

„ so teryka ”, k tó ry w poczuciu grozy o tacz ająceg o go zła d ecy d u je się w y ­ zw olić od niego (tj. p ra g n ie b y ć d o brym ). N a g ru n c ie e ty k i czystej p u n k te m w y jśc ia a n a liz w a rto ­ ściu jący ch p o sta w y m o ra ln e ludzi s ta ł się d la E lz e n b e rg a id e a ł z b a ­ w ie n ia (p o jm o w an eg o ja k o w olność od zła), a c e n tra ln y m i tezam i e ty ­ k i sta so w a n e j — n iezależność po­

w in n o ści od jak ieg o k o lw iek ro z k a ­ zu, b łędność d o k try n y h ed o n isty cz­

n e j, m ylność i szkodliw ość e ty c z ­ n y c h k o n sek w en cji „ p ra ktyczn eg o

r e a liz m u ”. P o jm o w a ł e ty k ę ja k o n a u k ę o m ę ż n y m za ch o w a n iu się w o b e c b y tu ”, to też n a z a rz u ty ego­

c e n try z m u i o bojętności o d p o w ia d a ł (często w tó ru ją c też w łasn y m w ą t ­ pliw ościom ), że ,,d o sk o n a lszy m n a le ­ ż y c zyn ić to, co je s t w ogóle, bez w y ró ż n ie n ia dla s w o je j w ła sn e j o- s o b y ”.

N ie lic z ą c ogłoszonych jeszcze p rz e d p ie rw s z ą w o jn ą p ra c z d zie- ' d żin y k ry ty k i lite ra c k ie j o raz sz k i­

có w z z a k re s u lite r a tu r y p ię k n e j i

ro z w a ż a ń n a d osobow ością tw ó r­

czą a rty s ty , ściśle filozoficzne s t u ­ d ia E lzen b erg a z zak re su e ste ty k i d o ty czy ły p rz e d e w szy stk im a n a liz y e k sp re sji e ste ty c z n e j i po zaestety cz- n e j i k w e stii etycznego c h a ra k te ru sztu k i. P isz ą c o różn icy m ięd zy do­

b re m a p ię k n e m p o d k reślał, że je s t on a su b ie k ty w n a , bo zależy od n a ­ szego sto su n k u w obec w a rto ś c i: z a j­

m u ją c p o sta w ę p o w in n o ścio w ą o k re ­ ślam y w a rto ś ć m ian em „dobra”, a p rz y jm u ją c p o sta w ę k o n te m p la c y jn ą m am v do czy n ie n ia z „ p iękn em .”

Z a id e a ł p ra w d z iw ie w ielk iej s z tu ­ ki u w a ż a ł „ klasyczną rzeczo w o ść”, tj. ścisłe p o d p o rz ą d k o w a n ie śro d k ó w w y ra z u tem u , co się p ra g n ie w y ­ razić.

Ż y jąc p o z o rn ie w cien iu , w y w ie ­ ra ł E lz e n b e rg m im o to zn aczn y choć d y sk re tn y w p ły w , a z g ro n a jego u czn ió w i słu ch aczy w yszło k ilk u k ry ty k ó w lite ra c k ic h i filo z o fu ją ­ cych po etó w o raz osób zw iązan y ch ze w spółczesnym życiem arty sty c z n o - -te a tra ln y m . M im o dużego d y s ta n ­ su w obec s p ra w co d zien n y ch n ie u c h y la ł się od działaln o ści sp o łecz­

n e j, życia p u b liczn eg o o ra z o b o w iąz­

k ó w p a trio ty c z n y c h ; w 1914 zgło­

sił się o chotniczo do L egionów , a w o k re sie m ięd zy w o jen n y m był je d ­ ny m z czło n k ó w i w spółzałożycieli W ileń sk ieg o K lu b u D em o k ra ty c z n e ­

go.

P ro w a d z o n y od 1907 n o ta tn ik in ­ te le k tu a ln y (w ydany później pt.

„K ło p o t z is tn ie n ie m ”) oraz p is a n e p ięk n y m i o b razo w y m językiem ro z­

p ra w y i e se je E lzenberga, o g łaszan e przez w ;ele ła t w r ó ż n y c h czaso­

p ism a c h k ra jo w y c h i zagranicznvch.

w y d a n e zo stały w trzech o d rębnych to m ach d o p iero u schyłku jego ży­

cia. P o czu cie odpow iedzialności za głoszone poglądy, a także sw oisty p e rfe k c io n iz m by ły pow odem , że p o zo staw ił szereg p ra c w re k o p ’S’e.

w śród n ich tak że zarys aksjologii ogólnej, szczególnie in teresujący..

„Casus Elzenberg"

P iszący te słow a, zap y ta n y , czym m ożna by u zu p ełn ić ro zw ażan ia o H en ry k u E lzenbergu. ja k ie ogłoszono od ch w ili jego śm ierci, o d p o w ied zia ł­

by — p rz y p o m in a ją c to co, p isał w

„R uchu F ilozoficznym ” i w „T w ó r­

czo ści” w 1969 r. — że p rzed e w sz y stk im re fle k sją o n im jak o człow ieku, k tó ry m yślał inaczej.

H ie ra rc h iz u ją c św ia t w arto ści, ró w ­ n o cześn ie o c e n ia ł i osądzał z a sta n y ś w ia t lu d zi i rzeczy, i — co n a j­

w a ż n ie jsz e zdo b y ł się n a to, by p o w ied zieć sło w o „n ie ” i ponieść w szy stk ie k o n se k w e n c je te j w ypo­

w iedzi.

T o też „casus E lzen b erg " służyć m oże ja k o p rz y k ła d p o staw y p rze­

ciw n ej an iżeli ta, k tó ra każe n a m p a n u j ą c e ,w św iecie n a tu r y p ra w o

/ )- / 1

m im ik ry podnosić do ran g i o b o w ią­

zującego ta k ż e i w św iecie czło­

w iek a: ośm ielił się być in n y m , tj.

m yśleć inaczej i w cielać w życie in ­ ny ideał m ądrości. Im b a rd z ie j po­

su w ał się w w iek m ęsk i, ty m b a r ­ dziej zd aw ał sobie sp ra w ę , że o ta ­ czający go św ia t n ie je s t jego św ia ­ tem . W m ia rę ja k u p ły w ały lata, ta n iep rzy sto so w aln o ść p rz y b ie ra ła form ę co raz b a rd z ie j oczyw istego p ro testu , a sm u g a cien ia dzieląca go od tego. co zw y k liśm y nazy w ać rzeczy w isto ścią p o szerzała się coraz b ard ziej. Z w z ra s ta ją c ą d e z a p ro b a ­ tą p a trz a ł na k o ło w ró t sp ra w , o b ra ­ cają cy ch się c o ra z szybciej w k ie ­ ru n k u p rz e c iw n y m n iż ten , ja k i so-

się w k lim a c ie gdy ta p ie rw sz a Już p rz e k w ita ła , a d ru g a jeszcze się n ie sk ry stalizo w ała. N a ty m tle d ocho­

dzi przecież b ard zo często do zd e­

rz e n ia się różnych p o sta w w o b ec życia. J e d n i, u rzeczen i p ięk n em dzieł stw o rzo n y ch w przeszłości, czerp ią z n ich n a tc h n ie n ie w n ie ­ ła tw e j p racy n a d d o sk o n alen iem w łasn ej osobow ości. D rudzy, z a fa s­

cy n o w an i k sz ta łto w a n ie m now ego św iata, k tó ry zrodzić m a n o w e w sp a n ia łe d zieła, p o św ięcają sw e tr u d n e życie w alce o to, c o się z w y ­ kło o k reślać m ian em „lepszego ju ­ t r a ”, w im ię którego często, zb y t często, ja k się zd aje, grzeb ią id e a ły teraźn iejszo ści. N a sty k u zaś dw óch

Wielcy polskiej humanistyki

H e n ry k E lzenberg — „ um iejętnością tego czło w ieka było b u d zen ie m yślen ia "

Fot.

a r c h iw u m

Człowiek, który

myślał inaczej

Waldemar Voise

b,e w y m a rz y ł; w sz a k c o ra z b a rd z ie j człow iek n a s ta w ia ł się n a ciąg n ięcie korzyści ze św ia ta , a co ra z częściej zap o m in ał o d o sk o n a le n iu w łasn eg o człow ieczeństw a.

H om o fa b er, z p rzy zw y czajen ia w ciąż n a z y w a ją c y sie b ie hom o sa ­ piens g łu ch y był n a a n a c h ro n ic z n ie b rzm iące sło w a, że trz e b a „ m niej troszczyć się o to, ja k n a m będzie, a w ięcej o to, c zy m b ę d z ie m y ”.

Dziś, c o ra z w y ra ź n ie j p o jm u ją c sens tego p ro te stu , rozum iem y, d la ­ czego p e rfe k c jo n isty c z n y ideał czło­

w ieka w z d e rz e n iu z re a lia m i c o ­ dzienności zro d zić m u s ia ł głęboki konflikt. Z aw io d ły w szelk ie pró b y m iędzyludzkiego p o ro zu m ien ia, i d la ­ tego z g ó rą 6 0-letni p ro feso r, k tó ­ ry m ia ł w ielu słu c h a c z y lecz n ie ­ w ielu uczniów s tw ie rd z a ł: „Im d łu ­ ż e j ż y ję , ty m b a rd ziej c z ło w ie k s t a ­ je się dla m n ie czym ś eg zo ty c zn y m . Nic z niego n ie ro zu m iem ... w s z y s t­

kie z b liż e n ia i n a w ią za n ia sta ły się czy sty m z łu d z e n ie m ”.

W y d aje się, że źró d łem tego k o n ­ fliktu był fa k t, że d łu g ie życie H en ­ ryka E lzen b erg a p rzy p a d ło n a c z a ­ sy zm ierzch u d aw nego i n a ro d z in now ego ty p u k u ltu ry o p ie ra ją c e j się na n a u c e i że jego szczególnie w y­

czulona w ra ż liw o ść u k sz ta łto w a ła

k u ltu r p o ja w ia ją k ię ’ często lu d zie

„ in n i”, skłóceni z epoką, w k tó re j przyszło im żyć i tw orzyć. O n ic h to w ła śn ie p isa ł 2 listo p a d a 1952 r.

H e n ry k E lzen b erg te słow a: „C zło­

w ie k n iep rzy sto so w a n y , że b y żyć, m u si to n iep rzy sto so w a n ie ja k o ś od­

robić, i to w ła śn ie o d ra b ia n ie — część tego odrabiania — to je s t k u l­

tu ra ”.

Z m ody fik o w ałem n ie c o te o s ta tn ie słow a, pisząc: „To ta k ż e je st k u ltu ­ ra ”. O d m ien n a co p ra w d a , lecz ró w ­ n ie godna is tn ie n ia ja k ta, k tó r ą p o w o łu ją do życia „ p rz y sto so w a n i”.

Je d n a k ż e rzecznicy o d m ien n y ch w arto ści re p re z e n to w a n y c h p rzez o d m ien n e k u ltu ry n ie zaw sze u m ie ­ ją dostrzec, że a n ta g o n ista n ie je s t w rogiem , skoro przecież ta k ż e tw o ­ rzy k u ltu rę . R odząca się n a g ru ­ zach g reck o -rzy m sk iej, k u ltu ra św ia ta ch rześcijań sk ieg o b y ła ró w ­ n ież k u ltu rą , choć je j inność długo p ro w o k o w ała do o k ru tn y c h n ie ra z p ro testó w . A n a w e t w p rz y p a d k a c h rozbieżności n ie pom iędzy d w o m a różnym i ty p am i k u ltu ry , lecz w śró d w yznaw ców teg o sam ego k u ltu ro w e ­

go id eału (jak n p w czasach re­

fo rm a c ji i k o n trre fo rm a c ji) docho­

dziło do sta rć , k tó re n ie p rzy n o szą zaszczytu ro d z a jo w i lu d zk iem u . Z a­

p a trz o n e w Inny id e a ł k u ltu r y —<

lub ra c z e j: w ideał in n ej k u ltu ry — obie stro n y jak że często o d m a w ia ją so b ie w z a je m n ie p ra w a do e g zy sten ­ cji. J a k w ięc ułożyć sto su n k i z ludźm i, k tó rz y m y ślą inaczej i k tó ­ rzy p ra g n ą in acz ej żyć? In n y m i sło­

w y, ch o d zi o to, a b y um ożliw ić w sp ó łistn ie n ie ró żn y ch poglądów . Ci, k tó rz y p rz e d d w u stu czy s tu la ­ ty z op ty m izm em głosili n a d e jś c ie k ró le stw a rozum u, b y lib y n a p ew n o z d u m ien i w idząc, j a k w po ło w ie X X stu le c ia u siło w an o p rzetw o rzy ć w ie l­

k ą część ś w ia ta w e w zorow o z o rg a ­ n iz o w a n y obóz k o n c e n tra c y jn y d la

„ in n y c h ” ludzi, a b y w przyszłości teg o u n ik n ą ć , trz e b a , a b y k a ż d y . m ia ł z a p e w n io n ą m ożliw ość głosze­

n ia w ła sn y c h op in ii i a b y k a ż d y x m ia ł p ra w o z w a lc z a n ia ty c h p o g lą­

dów , k tó r e u w a ż a za b łę d n e lub szkodliw e.

T a k ą w ła śn ie p o sta w ę re a liz u ją c w co d zie n n ej p ra k ty c e życiow ej, H e n ry k E lzen b erg z a p o m in ał n ie ­ ra z , że k a ż d ą ro d z ą c ą się k u ltu r ę o k re ś la n o m ia n e m b a rb a rz y ń sk ie j 1 n ie d o strzeg ał, że zw alczan e p rz e z n ieg o „n a u k o w e b a rb a rzy ń stw o ” s ta ­ now i je d y n ie p rz e d n ią s tra ż k u ltu ry , 0 k tó re j przyszłym k sz ta łc ie ta k n ie ­ w ie le d o tą d w iem y. Je d n a k ż e k r y ­ ty k u ją c te z y p rzeciw n ik ó w a n ie ich sam ych, a ta k ż e będ ąc p rz y k ła d e m lo jaln o ści w obec n ich , n ie ty lk o z a ­ c h o w y w a ł cały u ro k sw ej osobow o­

ści, lecz — co w ięcej — bogacił oso­

bow ość in nych, k ażąc im d o strzeg ać to, co zazw yczaj uchodzi u w a d z e lu d zi b ąd ź p o grążonych w te r a ź n ie j­

szości, b ąd ź o ślepionych w iz ją p rz y ­ szłości. B ył ja k gdyby p e rs o n ifik a ­ c ją tego, co F ra n c isz e k B acon o k re ­ ślał ongiś jak o „ instantiae c o n tra - d icto ria e” m y ślen ia, dzięki czem u m ożem y w ery fik o w ać w y n ik i n a sz e ­ go ro zu m o w an ia, tj. n ie zaw sze z n a jd o w a ć to, co ch cem y znaleźć 1 dow odzić słuszności tego, co z gó­

ry u w a ż a m y za słuszne.

S tan o w ił p rz y k ła d n a śla d o w a n ia god n ej p o staw y w obec o to cze n ia:

zaw sze gotów był służyć pom ocą w szy stk im , n a w e t tym , o k tó ry c h d o b rz e w ied zia ł, że inaczej n iż on p o jm o w a li p raw d ę, d o b ro i piękno.

B u d zen ie m y ślen ia było u m ie ję tn o ­ ścią tego człow ieka, k tó reg o c a ła Is to ta tk w iła w m y ślen iu . B yła to w ie lk a , p o tę ż n a n a m ię tn o ś ć całego życia. Tym w iększa, że z a stę p o w a ła I k o m p e n so w a ła in n e n am iętn o ści, n a k tó ry ch b ra k sam się u s k a rż a ł ja k o n a sw ój zasad n iczy d e fe k t. T a a u to k ra ty c z n a re fle k s ja s p ra w ia , że ro z w a ż a n io m o p o sta w ie H e n ry k a E lz e n b e rg a m o żn a b y n a d a ć ty tu ł

„Z ag ad n ien ie k o n flik tu m ię d z y m ą ­ d ro ś c ią a życiem ” ; w p o d ty tu le je d ­ n a k trz e b a b y u m ieścić sło w a : „H en ­ ry k E lzenberg, czyli p rz ek leń stw o m ą d ro śc i”, w tre śc i n a to m ia s t m . in.

w y ja śn ić , że to ty lk o p e w ie n ty p m ą d ro śc i i c n o ty był p ie rw o ro d ­ n y m p rz e k le ń stw e m — i to p rz e ­ k le ń s tw e m w cu d zy sło w ie — czło­

w ie k a , k tó ry m y ślał in acz ej.

Ż y ją c i tw o rz ą c w śró d lu d zi m ą ­ d ry c h in n ą m ąd ro ścią , H e n ry k E l­

zen b erg , u p a r ty b udziciel In n eg o m y ślen ia, m ia ł n a d z ie ję — choć ja k ż e często ’w b re w n a d z ie i — Ż e”

zd o ła p rz e tw o rz y ć b o d a j u ła m e k ś w ia ta m a te rii w k ró le stw ie istot, k tó re p o w in n y być w a rto ścio w e, tj.

m ą d re , p ię k n e i d o b re, choć ta k ie n ie m a l n ig d y n ie są, bo z a b łą k a n e w śró d og ro m u k ła m stw a , b rz y d o ty i zła, z a tra c iły zdolność n ie ty lk o o d szu k an ia, a le i p o sz u k iw a n ia p r a ­ w dy. U sta w ia ją c je d n a k sw ój d ro ­ gow skaz, n ie o śm ieszał a n i n ie p o d ­ k o p y w ał dro g o w sk azó w u sta w io n y c h p rz e z in nych, lecz w y ja ś n ia ł p rz e ­ ch o d n io m , k tó rz y c h cie li go s łu ­ chać, że — jego zd an iem — w s k a ­ z u ją one d ro g ę b łę d n ą lu b w ręcz p ro w a d z ą c ą n a bezdroża. D aw ał w te n sposób p rzy k ład po staw y , k tó ­ rej w zorow ość n ie m oże bu d zić w ątp liw o ści ta k długo, ja k d łu g o b ę ­ d ą w a ż n e e le m e n ta rn e z a sa d y m ię ­ d zyludzkiego w spółżycia.

M yśleć inaczej, zn aczy c zęsto po-’

m ag ać dru g iem u , ab y m y ślał lep iej, a w śró d k ilk u n a jc e n n ie js z y c h p o ­ w ołań człow ieka, n ie w ie le j e s t . ta - . kich, k tó re z asłu g u ją n a w ięk szy szacunek. T akże i w te n sposób m ożna d o sk o n alić o ta c z a ją c ą n a s rzeczyw istość i — n ie ja k o n ie w p ro st — sp raw ić, że p rzy szli u k ła - d acze ta b lic w arto ści m n ie j b ędą m ieli pow odów do pesym izm u.

b y w a jeg o styl. O 'rze c z a c h tru d n y c h i sk o m p lik o w a n y c h zro zu m ia le i cie­

k a w ie m ó w ią p rzed e w s z y s tk im lau­

reaci N obla — m a ją odw agę je p la s­

ty c z n ie upraszczać p rze z w y ra zisty skró t, obraz, m eta fo rę. „Bóg je st nieco le w o rę c z n y ” — napisał W o lf­

gang P auli na w ieść o obaleniu za ­ sady p a rzysto ści w fizy c e . Trudno w y ra zić się tr a fn ie j i rów nocześnie p ię k n ie j.

„P ożegnanie M olocha” je s t k sią ż­

ką doskonałą ta k że z innego w zg lę ­ du. D o kła d n ie i p rz y stę p n ie in fo r­

m u je m ia n o w icie c zy te ln ik a o w ie ­ lu k w e stia c h , k tó r y c h u p rzed n io nie zn a ł lub zn a ł ty lk o pobieżnie. Ja

— p r z y z n a ję ch ętn ie — z y s k a łe m z te j le k tu r y m n ó stw o w iadom ości t y ­ czących w sp ó łczesn eg o kina, p o w ie ś­

ci k r y m in a ln e j, nagrań p łyto w ych . Nie są to p rz y ty m w iadom ości p r z y p a d k o w e i m ało ze sobą p o w ią ­ zane, któ re n a ty c h m ia s t u la tu ją z pam ięci, je ś li się ich św ia d o m ie nie k u lty w u je . In fo rm u ją c stara się bo­

w ie m K a łu ż y ń s k i c zyn ić to za w sze w sposób zra cjo n a lizo w a n y. K ażdy o m a w ia n y lub ty lk o w z m ia n k o w a n y fe n o m e n a n a lizu je co do jeg o sensu i szerszego znaczenia, u m ieszcza ją c całość w p e w n y m syste m ie odnie­

sień i z w ią z k ó w w sp ó łczesn ej k u lt u ­

ry. P rzy k ła d : n agrania — p ły to w e albo ta śm o w e — to nie ty lk o , ja k m y śla łe m , je d y n ie sposób zapisu i p r z e k a z u u tw o ró w . T o ró w n ież, ja k w y tłu m a c z y ł m i K a łu ż y ń s k i, sposób in te rp re ta c ji ty c h u tw o ró w , sposób p ercyp o w a n ia ich p rzez słuchacza, a n a w e t i sposób sam ego tw o rzen ia , sam ego tr a k to w a n ia su b sta n c ji m u ­ zyczn ej. Od te c h n ik i p rz e c h o d zim y tu ta j k u p e rs p e k ty w o m d a ls zy m i rozlegle js z y m , n ie m a l — h u m a n is­

ty c z n y m .

T a k w ięc ja k o c z y te ln ik „Pożeg­

nania M olocha” w in ie n je s te m w d zięczn o ść K a łu ży ń s k ie m u . CO J E D N A K — ab y pow rócić do ow ego p yta n ia na okładce — C Z E K A N A ­ S Z Ą K U L T U R Ę ? In n y m i stoicy: ja ­ k i ty p osobow ości będzie ona w p rzyszło ści kszta łto w a ć? J a k i z b u d u ­ je w c zło w ie k u sto su n e k do sam ego siebie, do zb iorow ości i je j historii, do n a tu ry , do W szech św ia ta ? C zy bedzie to sto su n e k o d m ie n n y od do­

tychczasow ego? C zy te ż p rzeciw n ie

— stanie się on n a w ią za n ie m do po­

jęć, n o rm , w artości, ja k ie przeszłość ju ż zn a ła w k tó r y m ś z m in io n ych albo w sp ó łczesn ych kręg ó w k u ltu r o ­ w ych? N ie m ogę p ow iedzieć, aby ty m i k w e s tia m i K a łu ż y ń s k i nie z a j­

m o w a ł się w cale. W y d a je m i się

je d n a k , ie potrąca o nie trochę m i­

m o ch o d em i trochę pobieżnie. D la­

tego za p ew n e m o żn a odnieść w ra że ­ nie, ja k g d yb y p rzyszłość n a szej k u l­

tu r y nie za w iera ła dla autora z b y t w ie lu a ltern a tyw . C zyn i w p ra w d zie za strzeżen ia co do o dm ienności u k ła ­ du rzeczy w so cja lizm ie, ale dalszy ro zw ó j dostrzega w ła ściw ie w ra ­ m a ch jednego ty lk o n u rtu : tego, k tó - m o żn a by nazw ać za ch o d n io -m ło - d z ie żo w o -k o n te s ta c y jn y m . Co się tu narodzi, co s i ę , tu w y k la r u je ■ — to w sposób d ecyd u ją cy za w a ży na n a ­ szej ku ltu rze. N ada je j za sa d n iczy k s z ta łt i treść.

N ie ch cia łb ym p rzeczyć o c zy w is­

tości i nie doceniać a tra kcyjn o ści, ja ką ów n u rt zd o b y ł dziś sobie w ca łym n iem a l — ale ty lk o n iem a l

— w sp ó łc ze sn y m św iecie. A le czy je s t to ten a en cja , która ju ż z w y c ię ­ żyła bezapelacyjnie? C zy też p r z e ­ ciw n ie — je st to fe n o m e n h isto rycz­

nie u lo tn y, k tó r y p rzem in ie na n a ­ szych m oże oczach? To za le ży od ro zstrzyg n ięć ba rd ziej generalnych.

Od roli kra jó w zachodnich w p r z y ­ szłości. Od przyszłeg o zn a czen ia p o ­ litycznego kra jó w so cja listyczn ych . Od p o ró w n yw a ln eg o tem p a r o z w o ­ ju społecznego i gospodarczego i tu, i tam . Od zw ią z a n e j z ty m trw a ło ­

ści obecnego u k ła d u m ię d z y g e n » racjam i, p rzechylającego się dzil fa k ty c z n ie — pod w p ły w e m Zachoj d u — na ko rzyść m łodego i na}' m łodszego pokolenia. O d przebiegi k o n k u re n c ji m ię d zy u s tro jo w e j, k tó n w y ło n i ty p życia, ty p sto su n k ó w , ty i w yp o sa żen ia osobowości, ty p p o c zu ­ cia szczęścia i p ełn i n a jb a r d zie j o d ­ po w ia d a ją cy jed n o stce w w a r u n ­ kach ko rzyści i zagrożeń w sp ó łc z e s­

n e j cyw ilizacji. Od tego — je d n y m sło w em — gdzie i ja k u k s z ta łtu ją się ośrodki socjalnej i p o lity c z n e j si­

ły w nadchodzących dziesięcio le­

ciach. Na p y ta n ie : co czeka naszą ku ltu rę ? — nie m a o d p ow iedzi, j e ­ żeli nie za p y ta m y się u p rzed n io : a co czeka n a sz św iat?

Ja k o bodaj je d y n e socjalne i p o ­ lity c z n e w yd a rzen ie o sta tn ich lat w y m ie n io n e są w „P ożegnaniu M o­

locha” — i to w ie lo k ro tn ie — u - liczn e zajścia p a ry sk ie z ro<ku 1968.

O sobiście nie p o d ziela łb ym m n ie m a ­ nia, że nic w a żn iejszeg o dla p r z y ­ szłości św ia ta w o kó ł nas ostatnio się n ie dokonało. Z całą pew nością i Z y g m u n t K a łu ży ń s k i p rzy c h y li się ró w n ie ż do tego m n iem a n ia .

JANUSZ WILHELMI

Z y g m u n t K a ł u ż y ń s k i : P o ż e g n a n i »

M o l o c h a , PIW 1972, str. 298.

______________________ Kultura 3

*

* i

(7)

R ozw ażania H enryka E lz e n b e r g a nad. e ty k ą s k r y s t a l i z o w a ł y s i ę w dwóch k s ią ż k a c h wydanych pod k o n ie c ż y c i a : ’’W artość i c z ło w ie k , ro zp raw y z h u m a n is ty k i i f i l o z o f i i " o ra z "P róby k o n ta k tu , e s e j e i s t u d i a k r y ty c z n e " . N ie są t o d z i e ł a z w a rte , l e c z z b io r y a r ty k u ­ łów , z k tó r y c h c z ę ś ć t y l k o rozw aża z a g a d n ie n ia e ty c z n e . N adto uwa­

g i na te m a ty e ty c z n e s ą l i c z n i e r o z s ia n e w p o p rz e d n io wydanym t o ­ mie "K ło p o t z i s t n i e n i e m , aforyzm y w p o rz ą d k u c z a s u " ; w re s z c ie do h i s t o r i i e t y k i n a le ż y ro zp raw a z w c z e ś n ie js z e g o o k re s u "Marek Au­

r e l i u s z , z h i s t o r i i i p s y c h o l o g i i e t y k i " . W sz y stk ie t e m a t e r i a ł y u k ła d a ją s i ę w z a ry s k o n se k w e n tn ej c a ł o ś c i system u e ty c z n e g o .

Obraz ś w ia ta p r z e d s t a w i a ł s i ę p onuro w um yśle młodego E lz e n ­ b e r g a : ś w ia t t e n j e s t obcy i w ro g i, pozbaw iony s e n s u , c z ło w ie k

j e s t w nim sam o tn y . Drogę do p r z e z w y c ię ż e n ia t e j p e s y m is ty c z n e j p o sta w y E lz e n b e r g o d n a jd u je w e t y c e , można bowiem t a k u k s z ta łto w a ć

s i e b i e i w s z c z e g ó ln o ś c i t r e ś ć sw oją w ew n ętrzn ą, by móc j ą p r z e ­ c iw s ta w ić ś w ia tu ja k o c o ś , co b ę d z ie zaw sze sensow ne i zaw sze z a ­ chowa swą g o d n o ść . E ty k a z a ś j e s t d y s c y p lin ą , k t ó r a za jm u je s i ę z a g a d n ie n ie m , ja k t o u c z y n ić . E ty k a o p i e r a s i ę na a k s j o l o g i i , a k s j o l o g i a z a ś j e s t nauką o w a r to ś c ia c h ; n a jw a ż n ie jsz y m d l a e t y k i p y ta n ie m j e s t , co t o j e s t w a rto ś ć i ja k j ą p o zn a jem y . Wyrazów w a rto ś ć i w a rto śc io w y używamy w dwóch z n a c z e n ia c h c a łk o w ic ie od­

rę b n y c h .

W jednym z n ic h " p rz e d m io t w a rto śc io w y " t o p rz e d m io t odpow ia­

d a ją c y czyim ś p ra g n ie n io m czy p o trz e b o m ; w a rto ś ć t a k ro zu m ian a j e s t zaw sze w a r to ś c ią d l a kogoś lu b c z e g o ś , w sk az u je na pewne do­

s to s o w a n ie lu b p r z y d a tn o ś ć , j e s t t o w a rto ś ć u t y l i t a r n a lu b ej[e k - ty w n a . W drugim z n a c z e n iu w a r to ś ć t o t y l e , co g o d n o ść , s z l a c h e t ­ n o ś ć , szaco w n o ść, E lz e n b e r g ozn acza j ą term inem te c h n ic z n y m "w ar­

t o ś ć p e r f e k c y j n a " . W a rto ś c i p e r f e k c y jn e r ó ż n ią s i ę od u t y l i t a r n y c h

H enryk E lz e n b e r g ja k o t e o r e t y k e t y k i

(8)

sa d n ie n ie m d l a p o w in n o ś c i. Dana w a rto ś ć p e r f e k c y j n a , cz y da s i ę , cz y n ie d a s i ę u r z e c z y w is t n ić , w z a s a d z ie pow inna być u r z e c z y w is t­

n io n a . Na r a z i e i sama w s o b ie j e s t t a pow inność ja k b y t y l k o t e o r e ­ ty c z n a ; j e ż e l i n a to m ia s t z n a jd z i e s i ę spraw ca świadomy, z d o ln y j ą u r z e c z y w is tn ić f a k t y c z n i e , t o d l a te g o spraw cy / p r z y u w z g lę d n ie n iu ró ż n o ro d n y c h , k o m p lik u ją c y c h sp raw ę, r e a l n y c h czynników s y t u a c y j ­ n y c h / p o w s ta je k o n k re tn y , w c z a s i e i m ie js c u , obow iązek, by pow inny s t a n r z e c z y u r z e c z y w is tn ić f a k t y c z n i e . Tak w ięc p o stę p o w a n ie lu d z ­ k i e p o d le g a w c a ł o ś c i normom, w ynikającym s t ą d , że w a r t o ś c i p e r f e k c y jn e s ą i że o b o w ią z u ją .

Dwie r o z r ó ż n ia n a sz a u t o r odmiany w a r to ś c i p e r f e k c y j n e j , p ię k n o i d o b ro . Z a g a d n ie n ie i c h wzajemnego sto s u n k u j e s t r o z p a t r y ­ wane w ro z p ra w ie "0 r ó ż n ic y m iędzy pięknem a dobrem ". Aby z n a le ź ć

odpowiedź a u t o r n a jp ie r w usuwa m ożliwe n ie p o ro z u m ie n ia co do u ż y c ia obu term inów " n ic bowiem b a r d z i e j z a b ó jc z e g o d l a s z t u k i , n iż j e j podporządkow yw anie punktom w id z e n ia w t r y w i a l n i e społecznym te g o

słow a z n a c z e n iu "e ty cz n y m ", i n ic k a t a s t r o f a l n i e j s z e g o w ż y c iu n iż o c e n ia n ie z d a rz e ń i l u d z i pod kątem samego ty l k o ic h " p ię k n a " , z czego t a k ła tw o potem s i ę r o d z i e s te ty z m k l ę s k i lu b z b r o d n i" . Na­

s t ę p n i e d ro g ą e l i m i n a c j i ró ż n y c h h i p o t e z co do k o n s t r u k c j i obu p o ­ ję ć i i c h s to s u n k u do p o j ę c i a w a r to ś c i d o ch o d z i do s tw i e r d z e n i a , że n ie ma m iędzy n im i r ó ż n ic y o b ie k ty w n e j, n a to m ia s t r ó ż n i j e m ię­

dzy sobą " n a s z a w łasn a p o sta w a wobec w a r t o ś c i , w c h w il i gdy j ą nazywamy pięknem lu b dobrem . . . . P ię k n ą te d y nazywamy, ja k s i ę z d a je , r z e c z ja k ą ś p r z e d e w szy stk im w ted y , gdy j ą oceniam y ja k o w a rto śc io w ą i gdy j ą w tym c z a s i e , z w yraźną św iadom ością j e j w ar­

t o ś c i , k o n tem p lu jem y . P rz e z k o n te m p la c ję rozumiem p ew ien r o d z a j

p rz e d łu ż o n e g o o g lą d a n ia , t a k i m ia n o w ic ie , p rz y k tó ry m w p rz e d m io t

(9)

o g lą d a n y n i e wnikamy ju ż d a l e j poznaw czo, a l e utrzym ujem y w p o lu św iadom ości je g o e le m e n ty i cechy p oznane ju ż u p r z e d n io ; w s z y s tk ie in n e w ła ś c iw o ś c i p o s p o l i c i e p rz y p isy w a n e k o n te m p la c ji, o d n ió s ł­

bym r a c z e j a lb o — ja k c z ę śc io w ą b ez d ąż en io w o sc — do p o sta w y o ce­

n i a j ą c e j , a lb o - ja k zap o m n ien ie o s o b ie i z a t r a c e n i e s i ę w p r z e d ­ m io c ie - do pewnych t y l k o p o s t a c i lu b s z c z e b l i k o n t e m p l a c j i . - P rz e ż y w a n ie k o n te m p la c y jn e , t o p rz e ż y w a n ie ty c h w s z y s tk ic h s t a ­ nów u cz u cio w y c h , k t ó r e s i ę w n a s b udzą i r o z w i j a j ą w m ia rę ja k p rz e d m io t kontem plujem y i d z i ę k i tem u, że go k o n tem p lu jem y . Z tym

t o łą c z y s i ę używ anie w yrazu p ię k n y . Im d a l e j posuwamy s i ę w kon­

t e m p l a c j i do n a tę ż e ń sz c z y to w y c h , z tym w ię k sz ą s i ł ą nasuwa x nam s i ę t o sło w o , w m ie js c e su c h e g o , rzeczow ego te rm in u w a rto śc io w y . Wyraz p ię k n y z n a c z y w tedy d o k ła d n ie t o samo co " w a r to ś ­ c io w y ", a l e je d n o c z e ś n ie w y r a ż a moj s t a n k o n te m p la c ji;

s p e ł n i a obok f u n k c j i s e m a n ty c z n e j, pewną f u n k c ję e k s p r e s y j n o - l i - ry c z n ą - i t o l i r y c z n e u ja w n ie n ie k o n te m p la c y jn e g o s ta n u d u sz y z n a jd u je c z ę s t o swój muzyczny n ie ja k o akom paniam ent w i n t o n a c j i , z ja k ą w yraz wypowiadamy. Tak o k r e ś lo n e u ż y c ie w yrazu p ię k n y r o z - .dzeSfza s i ę w tó r n ie n a p r z y p a d k i, w k tó r y c h k o n te m p la c ja j e s t

p rzy p o m n ian a we w spom nieniu, lu b antycypow ana lu b w re s z c ie t y l k o u zn an a ja k o m ożliw a.

T erm in "d o b ry " z a ś j e s t zw iązany z ch c en ie m . P rz e d m io t w ar­

to ś c io w y p e r f e k c y j n i e , t o t a k i , j a k i p o w in ie n b y ć ; I s t o t a z d o ln a t o zro zu m ieć pow inna p r z e t o — o i l e j e s t o b d arzo n a w olą — c h c i e ć , żeby t a k i b y ł . Więc i t u d o b ry zn aczy t y l e , co w a rto ś c io w y , a wy=

r a ż a w o lę , aby t a k i b y ł . T erm in " d o b ry " w u ż y c iu d e o n to lo g ic z n y m j e s t na m ie js c u w e t y c e , k t ó r a z a jm u je s i ę z a g a d n ie n ie m , ja k p o ­ w inniśm y s i ę zachowywać; te rm in u z a ś w a rto śc io w y w ypadnie użyć p r z e d e w sz y stk im w ted y , gdy po p r o s t u co ś d o d a tn io oceniam , c z y ­

l i orzekam , że j e s t t a k i e j a k i e pow inno być i n ic in n e g o n ie

(10)

tw ie r d z ę , a n i n ie wyrażam, słowem, gdy moja p o sta w a j e s t c z y s to o c e n ia j ą c a .

P rz y sp o s o b n o ś c i om aw iania obow iązku tw o r z e n ia k u l t u r y ja k o z b io r u r z e c z y w a rto śc io w y c h , t o j e s t t a k i c h , j a k i e pow inny być z a d a je s o b ie n a sz a u t o r p y t a n i e , czy t a k i e n ie z a l e ż n e od n a s w a r to ś c i i s t n i e j ą nap raw d ę. Odpowiedź p r z e c z ą c ą , s ą d z i , s ł y s z y s i ę d z i ś n a j p o s p o l i c i e j w k o ła c h f i l o z o f i c z n y c h . Lecz - t w i e r d z i d a l e j - wbrew w szy stk ie m u , co na j e j k o rz y ś ć z w o le n n ic y j e j p o ­ t r a f i ą p r z y to c z y ć , z d a je s i ę , że argum enty s i l n i e j s z e ma za s o - s ą odpowiedź tw ie r d z ą c a - w n a jg o rsz y m p rzy p ad k u z a ś spraw a j e s t po p r o s t u w ą tp liw a . I t o nam w y s ta rc z y , gdyż w ą tp liw o ść j e s t

d o s ta te c z n ą p o d staw ą nakazu d z i a ł a n i a : w r a z i e w y s iłk u s ą s z a n s e s tw o r z e n ia k u l t u r y , w r a z i e w strz y m a n ia s i ę od d z i a ł a n i a - n i e ma ż a d n e j.

P o z n a n ie w a r to ś c i r ó ż n i s i ę od p o z n a n ia nauk szczeg ó ło w y ch n a t u r ą tw ie r d z e ń podstaw ow ych. Sądy o w a r to ś c ia c h n i e s ą a n i

a p r io r y c z n e , a n i s p o s trz e g a w c z e , s ą one w pewnym s e n s i e e m p iry c z - n e , gdyż na p o d s ta w ie z e t k n i ę c i a s i ę z p rzed m io tem

o c e n ia s i ę go ja k o w a rto śc io w y lu b n i e . U p o d sta w y w a rto śc io w a ­

n i a tk w i s w o is ta i n t u i c j a . U zyskane p r z e z n i ą są d y o w a r to ś c ia c h

s ą s p ra w d z a ln e , na co w y s ta r c z a , b y d a ło s i ę r o z s t r z y g n ą ć , czy

są d t a k i , i w j a k i c h g r a n ic a c h , j e s t od swego z a p r z e c z e n ia b a r ­

d z i e j u z a s a d n io n y . Na t o z a ś z k o l e i t r z e b a znów dwóch r z e c z y

1 / by można b y ło t u mówić o u z a s a d n ie n iu m niejszym lu b większym

i 2 / by w tym s e n s ie s t o p i e ń u z a s a d n ie n ia mógł być s tw ie rd z o n y .

M n ie jsz e lu b w ię k sz e u z a s a d n ie n ie z a le ż y od p o m y ś ln ie js z y c h lu b

m n iej pom yślnych warunków, w j a k i c h s ą d j e s t wydany, a t o może

być zaw sze s tw ie rd z o n e , gdyż w aru n k i t e n a l e ż ą do d z ie d z in y f a k ­

tów , ja k b e z s tr o n n o ś ć , d o k ła d n a znajom ość p r z e d m io tu , fa c h o w o ść .

U za sad n ie n iem w re s z c ie j e s t t u t e ż z m n ie js z a n ie s i ę r o z b ie ż n o ś c i

(11)

- 5 -

m iędzy różnym i o b s e rw a to ra m i. W ielka d y s k u s ja , to c z o n a na p r z e ­ s t r z e n i d z ie jó w p ro w a d z i do e l i m i n a c j i po pewnym c z a s i e w ie lu w a r t o ś c i , uznaw anych z r a z u , a u s t a l a n i e s i ę in n y c h i do w ytw arza­

n i a s i ę j a k i e j t a k i e j , n a r a ż o n e j na r e w i z j e , a l e n i e k a p r y ś n e j h i e r a r c h i i . A u to r n a sz p ię k n ie c h a r a k te r y z u j e w a r to ś c iu ją c e g o a k s jo lo g a w sło w a ch : "Wie on d o b r z e , że mu g ro ż ą s e t k i z a s a d z e k , że je g o in d y w id u a ln e s z a n s e p o m y łk i s ą w ię k sz e n iż s z a n s e w ygra­

n e j ; ma w najwyższym s to p n i u p o c z u c ie n ie p e w n o śc i sw o ich wyników, c i ą g łe g o i c h z a g r o ż e n ia p r z e z k r y ty k ę cu d zą i w ła s n ą , słowem: n i e ­ u s t a j ą c e g o ry z y k a . Ryzyko t o j e s t z r e s z t ą je g o r a d o ś c i ą , gdyż j a ­ ko ty p p s y c h ic z n y ma w s o b ie i mieć musi c o ś z c z ło w ie k a p rz y g o ­ dy i p o sta w a je g o j e s t t r o c h ę ja k p o sta w a ż e g l a r z a , w ie d z ą c e g o , że k a ż d e j c h w il i może i ś ć na d n o .A le n ie t o r o z s t r z y g a o je g o z a ­ chow aniu s i ę w r z e c z a c h p o z n a n ia ; r o z s t r z y g a t o , że n i e ch ce i ś ć na d no. I d la te g o j e s t p r z e d e w szy stk im o s tr o ż n y . Wie d o b rz e , że

je g o p rz e d m io t j e s t n i e j a s n y i n ie u ch w y tn y i że t o , co w nim o d k ry ­ wa, wymyka s i ę z pod adekw atnych o k r e ś l e ń . Choć w ięc w swym punk­

c i e w y jś c ia j e s t s u i g e n e r i s r a c j o n a l i s t ą , ła tw o w nim z d r u g i e j s tr o n y o d n a le ź ć r y s ś c is łe m u r a c jo n a liz m o w i p rz e c iw n y ; s k ło n n o ś ć do tr a k to w a n ia p o ję ć i sądów ja k o pew nej t y l k o odm iany wysoce n i e ­ d o sk o n a ły c h sy m b o li o p o rn e j na m yśl lu d z k ą r z e c z y w i s t o ś c i " .

Dwom ro d zajo m w a r t o ś c i , u t y l i t a r n e j i p e r f e k c y j n e j , odpow ia­

d a j ą dwa ty p y e t y k i n orm atyw nej: e ty k a h e d o n is ty c z n a i e ty k a p e r ­

f e k c j o n i s t y c z n a . Obu im E lz e n b e rg p o ś w ię c ił sz czeg ó ło w e a n a l i z y ,

p r z y czym k r y ty k u ją c p ie r w s z ą , s t a j e c a łk o w ic ie n a s ta n o w isk u d r u ­

g i e j . W s z c z e g ó ln o ś c i p o le m iz u je z poglądem tz w . h e d o n is ty c z n e j

r e d u k c j i , k t ó r y s t r e s z c z a w sło w a ch : Wydajemy o cen y , k t ó r e p o z o r n ie

p r z y p i s u j ą lu d zio m cz y rzeczom w a r t o ś c i n ie h e d o n ic z n e / t z n . in n e

(12)

nę n ie h e d o n ic z n ą w ydaje/ u le g a sw oistem u z łu d z e n iu . E lz e n b e rg p o ­ le m iz u je z tym poglądem a n a l i z u j ą c ró ż n e je g o m ożliw e ro z u m ie n ia i w y k az u je, że w żadnym z n ic h n ie d a je s i ę ono u z a s a d n i ć . Dalszym c ią g ie m te g o to k u m y ś li s ą ro z w a ż a n ia o p a trz o n e ty tu łe m "R ealizm p ra k ty c z n y w e ty c e a n a c z e ln e w a r to ś c i ż y c ia lu d z k ie g o " . S ta n o w is ­ ko r e a liz m u p ra k ty c z n e g o w e t y c e , re p re z e n to w a n e p r z e z T ad eu sza K o ta r b i ń s k i e g o ,z o s t a j e sc h a ra k te ry z o w a n e n a s tę p u ją c o : Gdy mam do wyboru w ię c e j n iż je d n o d z i a ł a n i e , wyborem rozumnym j e s t zawsze t e n , k t ó r y p o le g a n a w y b ran iu d z i a ł a n i a z a p o b ie g a ją c e g o ja k ie m u ś z ł u , lu b t a k i e g o , k t ó r y j a k i e ś z ło u c h y l i ; z ło t o w s z e lk ie krzyw dy, k l ę s k i , c i e r p i e n i a . K ry ty k a te g o p o g lą d u , ja k ą E lz e n b e rg p r z e p r o ­ w adza, w sk a z u je na p a r a d o k s a ln e k o n sek w en cje d l a ż y c ia i k u l t u r y , w y n ik a ją c e z n ie d o c e n ia n ia e ty c z n e j d o n i o s ł o ś c i tw ó rc z e g o r e a l i z o ­ w ania k u l t u r a l n y c h w a r to ś c i d o d a tn ic h .

E ty c e p e r f e k c j o n i s t y c z n e j E lz e n b e rg p o ś w ię c ił m o n o g ra fię h i s ­ to r y c z n ą na te m a t Marka A u r e liu s z a , ro z w a ż a n ia z a ty tu ło w a n e " E ty ­ k a w y rz e c z e n ia , czym j e s t i ja k bywa u z a s a d n ia n a " o ra z stu d iu m

" I d e a ł z b a w ie n ia n a g r u n c ie e t y k i c z y s t e j " ; z tym samym tem atem łą c z ą s i ę t e ż e s e je "Ahimsa i p a c y fiz m " o ra z "G handi w p e r s p e k ty ­ w ie d z i e jo w e j " . C h a r a k te r y z u ją c o g ó ln ie w końcowym r o z d z i a l e mono­

g r a f i i j e j p o s ta ć ty tu ło w ą Marka A u r e liu s z a , a u t o r zarazem a p ro b u ­

j e c e c h u ją c e go r y s y e t y k i s t o i c k i e j : " . . . ja k o żywy p rz e ja w s i ł y

w e w n ę trz n e j, g o d n y p o d z i w u j e s t je g o ascety zm i owo

n i e m i ł o s i e r n e , p o z a zw ykłą m ia rę w y k ra c z a ją c e w y k o rz e n ia n ie a f e k ­

tó w . P rz e z n ie t o . . . s tw o ^ r z y li s t o i c y je d n ą z n a j b a r d z i e j sk o ń ­

czo n y ch , wzorowych, n ie d o ś c ig n io n y c h form ż y c i a , j a k i e zna h i s t o r i a

k u l t u r y . . . . tr u d n o s i ę kom ukolw iek n i e p i s a ć na w sk a z a n ia t a k i e ,

ja k mężne z n o s z e n ie c i e r p i e n i a , ć w ic z e n ie s i ę w tym z n o s z e n iu i

(13)

c i ą g ł a na c i e r p i e n i e go to w o ść; n i ep rzy w iązy w an ie w agi do d ó b r ma­

te r ia ln y c h . i o b ch o d z en ie s i ę b ez n i c h , sp o k o jn e przyjm ow anie z a ­ wodów, w k a ż d e j c h w il i p rz y g o to w a n ie na n i e s p e ł n i e n i e swych c h ę c i . W reszcie i p onad w sz y stk o . . . k u l t d o b ra d l a d o b ra , w ia r a w a u t a r - k i ę w a r t o ś c i . . . w ie lk a e g z a l t a c j a e ty c z n a z n a jd u ją c a swe n ajw y ż­

sz e n a p i ę c i e w o d rz u c a n iu w s z e lk ie j n a g ro d y , d z i ę k i czemu d o k tr y ­ na s t o i c k a p r z e s t a j e być zwykłym, o i n a c z e j t y l k o ustaw ionym b i l a n ­ s i e s t r a t i k o r z y ś c i , odpow iednikiem e p ik u re iz m u , a s t a j e s i ę

czymś z a s a d n ic z o różnym .

Z a in te r e s o w a n ia a u t o r a w yrzeczeniem ja k o s k ła d n ik ie m m o ra l­

n o ś c i z n a la z ło w yraz w p o św ięco n y ch mu ro z w a ż a n ia c h , w k tó r y c h z o s t a ł y s k la s y fik o w a n e ró ż n e ty p y w y rzeczeń w edług i c h t r e ś c i , przed m io tó w i c e ló w ; n a s tę p n ie a u t o r sz u k a odpow iedzi na p y t a n i e ,

j ak nakaz w y rz e c z e n ia bywa u z a s a d n ia n y , z a z n a c z a ją c , że c h o d z i p r z y tym o r a c j e l o g i c z n e , a n ie o p s y c h o lo g ic z n e p o b u d k i. Jako te g o r o d z a ju r a c j e a u t o r w ym ienia a l t e r n a t y w n i e p i ę ć sądów o w ar­

t o ś c i : 1 / R a c ją j e s t są d ujem ny, a / p rz e d m io t j e s t z ł y , b / p o s i a ­ d a n ie j e s t z ł e , c / d ą ż e n ie j e s t z ł e , d / p o ż ą d a n ie j e s t z ł e ; 2 / r a c j ą j e s t s ą d d o d a t n i, e / w y rz e c z e n ie j e s t d o b re . Każda z ty c h r a c j i z o s t a j e n a s tę p n ie poddana sz c z e g ó ło w e j d y s k u s j i .

W stu d iu m ’’I d e a ł z b a w ie n ia na g r u n c ie e ty k i c z y s t e j ” z o s t a ł z a n a liz o w a n y p ew ie n s z c z e g ó ln y ty p e t y k i p e r f e k c j o n i s t y c z n e j ; a u t o r ma n a m y ś li z b a w ie n ie od z ł a m oralnego w z n a c z e n iu ś c i ś l e etycznym , z p o m in ięc iem zarówno w s z e lk ic h p o w iązań m e ta fiz y c z n o — r e l i g i j n y c h , ja k momentów h e d o n is ty c z n y c h . N a le ż ą c ą t u p o sta w ę m o raln ą a u t o r nazywa p o sta w ą s o t e r y c z n ą . Homo e t h i c u s t o c z ło w ie k p o s ia d a ją c y w olę e ty c z n ą , k t ó r y d o b ro p r a g n ie u r z e c z y w is tn ić t a k ­

że w s o b i e , a z ł a u n ik n ą ć ; może on z a ją ć je d n ą z dwu p o sta w : me- l i o i y s t y c z n ą , gdy n a s ta w io n y j e s t p r z e d e w szy stk im na r e a liz o w a ­ n i e w s o b ie d o b ra , s o te r y c z n ą , gdy z m ie rz a w pierw szym r z ę d z i e

- 7 -

0

Cytaty

Powiązane dokumenty

Po czwarte, pozostawienie wniosku bez rozpoznania nie jest czynno- ścią w rozumieniu art. Co prawda, jak przyznaje NSA, „ze wzglę- du na użyte w przepisie art. kryteria,

 Uczeni starają się coraz więcej podciągnąć pod ten paradygmat..  Pojawiają się anomalie – zjawiska, których nie da się wyjaśnić przy pomocy

Historia w Afryce - w postaci spisków, przewrotów, skrytobójstw - dzieje się po cichu, gdzieś za kulisami i wcale nie jest łatwo do niej dotrzeć, a kie­ dy

W związku z przypadającą dnia 1 kwietnia 2011 roku setną rocz- nicą urodzin Księdza Kardynała Adama Kozłowieckiego SJ w diece- zji sandomierskiej przygotowane zostały

Ciało jest w ruchu w danym układzie odniesienia jeśli względem tego układu odniesienia zmienia swoje położenie w miarę upływu czasu1. Ciało jest w spoczynku w danym

Kota dotyczą konkurujących ze sobą: (1) typów refleksji filozoficznej nad wartościami światopoglądowymi, jak: rzeczywistość, prawda, dobro i piękno 28 ; (2) koncepcji

przeważające nad innymi cechami osobowościowymi. Ma to znacze- nie nie tylko diagnostyczne, ale również terapeutyczne.. Typologie osobowości jednostek uzależnionych od

Są to głównie regulacje, odnoszące się do kompetencji Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicz- nego, właściwych wojewodów i starostów w odniesieniu do wewnętrz-